Jay Friedman Reflections 08.08.2008, tłum. Łukasz Michalski
Drugie wejście Stryja Gaduły… Uncle Blabby strikes again
Reflections - 08/08/2008 sierpień 2008
Q: Wśród spraw, które najbardziej chciałbym poprawić, jest moje forte. Ciągle pracuję nad tym
by mój głośny dźwięk był większą, bardziej zaokrągloną, (czy jaki by tam jeszcze przymiotnik
postawić…) wersją mego cichego grania. Kiedy się za to zabieram stale muszę sobie mówić, że
jestem puzonistą tenorowym, nie basowym i nie tubistą, i w mym dźwięku- choć nie wiem jak
bardzo bym się starał, zawsze pozostanie składnik głosu tenorowego. Co radziłbyś komuś
próbującemu nad tym pracować?
-Bruce Faske
A: Nie bardzo się zgadzam z tym, że barwa Twego głośnego dźwięku powinna być
większa i bardziej zaokrąglona niż Twoje piano. Dążę do osiągnięcia tej samej barwy
dźwięku w każdej dynamice. Jednakże, by otrzymać tę samą barwę przy bardzo
głośnym i bardzo cichym graniu, musisz zastosować inne środki. Strumień powietrza
w piano musi być skupiony i wypływać z większą prędkością w stosunku do
dynamiki. Przy głośnym graniu powietrze musi płynąć odpowiednio szerszym
strumieniem i z tego powodu wolniej w stosunku do dynamiki. Przez określenie „w
stosunku do dynamiki” rozumiem nie tyle faktyczną prędkość powietrza (będzie ono
oczywiście płynąć szybciej przy forte niż przy piano)- ale liczbę wyrażającą stosunek
prędkości/ do dynamiki. Powinna maleć gdy dynamika staje się głośniejsza oraz
wzrastać, gdy ściszamy
1
. Innymi słowy wzrost i spadek prędkość strumienia
powietrza nie jest wprost proporcjonalny do wzrostu bądź spadku głośności. Po części
dokonuje się to przez większe lub mniejsze otwarcie zadęcia i świadome oczekiwanie
zamierzonego efektu. Jak już wcześniej wspomniałem, gdy instrument przyjeżdża z
fabryki to gramy na nim głośno z ostrością wiązki lasera, zaś piano brzmi jak róg
mgłowy. Zadaniem grającego jest ODWRÓCIĆ TO. Spróbuj: wybierz jakąś nutę w
średnicy, na pięciolinii i zagraj ją jako ósemkę staccato forte; potem zagraj te samą nutę
krótko, w dynamice piano, dokładnie taką samą barwą dźwięku. To trudne- ale
możliwe, dzięki ćwiczeniu i poszukiwaniom... Kiedy już będziesz potrafił wykonać
obydwie nuty takim samym dźwiękiem odkryjesz, że użyłeś szerszego strumienia
powietrza do wydobycia forte i mniejszego, bardziej skondensowanego i z tego
powodu płynącego szybciej strumienia powietrza w przypadku piano.
1
Jeśli chcesz zagrać dwa razy ciszej, to prędkość powietrza powinna zmaleć nie o 50%, tylko, na przykład o 30%. Jeśli chcesz zagrać
2 dwa razy głośniej, to prędkość powietrza powinna wzrosnąć nie o 100%, ale na przykład o 75%.
Jay Friedman Reflections 08.08.2008, tłum. Łukasz Michalski
Q: Skąd wiesz, o ile wyciągnąć dostrojnik?
U mnie to zależy od tego, co w danym czasie robię. W okresach gdy mam mniej koncertów a
więcej gram sam, mój strój podnosi się. Spoglądam na tuner (na „korga”) i widzę, że w całej
skali jestem o 20- 30 centów wyżej. W rezultacie instrument gorzej się odzywa, tracę na
brzmieniu i elastyczności.
Wyciąganie dostrojnika nic nie daje- tak naprawdę często nawet pogarsza sprawę. Ustawiam
więc po prostu dostojnik gdziekolwiek i zaczynam ćwiczyć dostrajając się, szukając najlepszego
brzmienia i przenoszę mój strój niżej, tam gdzie powinien być.
Ale jak bardzo powinienem wyciągnąć dostrojnik?
Pewnie zawarłem tu ze dwa albo i nawet trzy pytania…
-Gabe Langfur
Jeszcze jedno: Kiedyś grałem z dostrojnikiem prawie całkiem wsuniętym, ale to się chyba
zmieniło od jakiegoś roku. Częściej wyciągam dostojnik o mniej więcej 1,5 – 2 centymetry i
myślę, że tak jest troszkę lepiej.
A: To właśnie nazywam tematem „zakręconym”. Jest tak wiele czynników
wpływających na strój i intonację, że próbować wskazać jednego winnego to jakby
strzelać na oślep. Spróbuję przedstawić Ci jakie, według mnie, są powody okresowych
zmian Twego stroju. Po pierwsze, każdy w innym miejscu ustawia dostrojnik, by
wydobyć tę samą wysokość. Powodują to czynniki takie jak ustawienie ustnika,
napięcie zadęcia, kąt wypływania strumienia powietrza i jego prędkość, szerokość
tego strumienia, umiejscowienie języka i wielkość przestrzeni pod podniebieniem. Jeśli
ktoś stosuje niskie ustawienie do grania w średnicy to dźwięki odezwa się niżej i
trzeba będzie to zrównoważyć przez podwyższenie suwakiem, bądź wsunięcie
dostrojnika. Jeśli powietrze wypływa z zadęcia pod niskim kątem to trafia poniżej
gardzieli ustnika i strój się obniża. Jeśli strumień powietrza ma duży obwód,
powodujący że płynie wolniej lub powietrze w ogóle płynie wolniej to również będzie
to przyczyną obniżenia stroju. Spróbuj znaleźć średni strój do którego mógłbyś się
odnieść i nie polegaj tylko na jednym odczycie. Próbowałbym także użyć tunera
(korga) do ćwiczenia i potwierdzenia tego, co słyszą Twe uszy i jednocześnie nabyć
wiary w to, byś mógł bardziej wierzyć uszom niż tunerowi, gdyż one przydają się o
wiele, wiele lepiej w zespole. Pamiętaj, że strojenie do tunera ( korga ) daje ci poprawny
rezultat tylko dla toniki w akordzie, zaś nie dla tercji, kwinty, czy septymy.
Mam jeszcze do Ciebie pytanie- spoglądasz na tuner, gdy sprawdzasz wysokość
dźwięku? Odkryłem, że gdy grając dźwięk patrzę na tuner, otrzymuję nieprawdziwy
wynik, ponieważ podświadomie dostosowuję się do pożądanego rezultatu, nawet
Jay Friedman Reflections 08.08.2008, tłum. Łukasz Michalski
przed zagraniem tego dźwięku! Spoglądam gdzie indziej (ja zamykam oczy-
przyp. tłum.
☺) i sprawdzam potem. Nawet wtedy jednak nie można mieć całkowitej
pewności; każda nuta którą Ty, czy ja gramy ma różną wysokość, gdyż wszystkie
mięśnie zadęcia biorą udział w wydobyciu dźwięku o określonej wysokości. Jest
bardzo mało prawdopodobne, że wszystkie te mięśnie przy ponownym zagraniu tego
samego dźwięku ułożą się dokładnie tak samo. To wiedzie ku nieuniknionemu
stwierdzeniu: Pokaż mi tego, który jest niewolnikiem swego korga, a ja pokażę Ci tego, co gra
fałszywie!
Dlaczego tak jest? Dlatego, że strój w zespole jest jak ocean. Spróbuj, patrząc
na morze przy lekkim wietrze, ustalić wysokość poziomu wody. Ten przykład
przybliży Ci sprawę stroju w zespole, w każdym zespole. Po latach doświadczeń
wykryłem, że jeśli zespół stroi się do A=442, to muszę się w domu nastroić na 439, by
nie być za wysoko. Podobne doświadczenia mają inni grający na dętych blaszanych.
Dlaczego? Któż to wie? Wyciągnij własne wnioski.
Tak przy okazji: Jeśli połowa tych, z którymi grasz uważa, że jesteś zbyt wysoko
nastrojony, a druga połowa uważa, że za nisko- to chyba jesteś dość blisko prawdy!
Q: Potrafię, bzycząc na ustniku, uzyskać dobry dźwięk i to przez cztery oktawy, ale w ogóle nie
mogę wydobyć sensownego dźwięku bzycząc na samych ustach. Wychodzi mi kakofonia i czuję
spory opór w szczękach. Jak to pokonać?
A: Bzykanie na wargach bez ustnika wymaga tak wielu zupełnie innych działań niż
granie na instrumencie czy ustniku, że bardzo ostrożnie podchodziłbym do tematu
doskonalenia tej umiejętności. Powodem mej ostrożności jest możliwość zastępczego
użycia innych części ciała, którymi można by zastąpić stabilność ustnika. Może to też
powodować podczas grania niechciane lecz możliwe naprężenia, zabójcze dla
dźwięczności. Jeśli potrafisz sprawnie bzyczeć na ustniku to w zupełności wystarczy.
Q: Czego oczekujesz od ustnika?
A: Po pierwsze trzeba odpowiedzieć na zasadnicze i ważne pytanie, z którym biję się
od lat. Szukasz ustnika który ułatwi Ci zagranie tego co potrzebujesz, czy raczej
chcesz znaleźć ustnik który da Ci najlepszy na świecie dźwięk? Jeśli wybierzesz drugą
odpowiedź, może się zdarzyć że będziesz musiał zrezygnować z wygody grania, by
zyskać na estetyce. Zanim opowiem o mych ulubionych przymiotach ustnika,
powiedzmy nieco o dzisiejszych tendencjach brzmieniowych. Największą wadą we
współczesnym brzmieniu puzonowym, którą znajduję w znacznej większości
przypadków (chyba 90 na 100), jest brak rdzenia w dźwięku. Według mnie najlepszy
Jay Friedman Reflections 08.08.2008, tłum. Łukasz Michalski
dźwięk puzonu (zakładam, że mówimy o symfonice) byłby dobrze odbieranym
dźwiękiem podobnym do barwy największych wykonawców ballady, takim jaki
wszyscy na zachodnim wybrzeżu kiedyś kochaliśmy. Wówczas cały dźwięk był
samym rdzeniem, pozbawionym przewiewnej otoczki. Myślę, że możesz sobie
wyobrazić jaki dźwięk opisuję. Można to było łatwiej uzyskać na instrumentach o
małej menzurze i na małych ustnikach. Jeśli jakoś udałoby się przyjąć jako bazowy
taki czysty, złoty rdzeń i rozwinąć go do nowoczesnych symfonicznych rozmiarów,
zachowując proporcje rdzenia instrumentu o małej menzurze i powiększając go do
rozmiaru symfonicznego- to byłby dźwięk mych marzeń. Jednak zasadniczo stało się
tak, że dźwięk staje się coraz większy, a rdzeń- ta podstawa, maleje coraz bardziej, a w
wielu wypadkach zanika całkowicie. Dzieje się tak zarówno z brzmieniem
tenorowych, jak i basowych puzonów. Uważam, że dźwięk puzonu basowego i
tenorowego powinien być identyczny w zamyśle, różny tylko co do wielkości
dźwięku. Innymi słowy, razem z powiększającym się dźwiękiem ma rosnąć też jego
rdzeń, jądro. Jak już powiedziałem i zawsze będę to mówił: Dziura w środku dźwięku
nie powiększy go!
Są pewne cechy ustnika, które preferuję; to oczywiście tylko moje opinie, które mi
służą. Przede wszystkim wybieram kształt nieco lejkowaty, nie zaś zaokrąglony kształt
pucharu (czaszy), ponieważ stwierdziłem, że kielichy o bardzo kulistych kształtach
maja tendencję odbijania powietrza w stronę grającego. Lejkowate kształty mogą
wymagać większej ilości powietrza, gdyż maja kształt bardziej aerodynamiczny, lecz
brak turbulencji skutkuje lepszym dźwiękiem. Preferuję też połączenie dużego,
głębokiego kielicha ze średnich rozmiarów gardzielą i wylotem. Brzmi znajomo? To
prawie jak opis starego wzoru ustników Remingtona, które dołączano w połowie
ubiegłego wieku (no, do lat siedemdziesiątych, skoro to pamiętam…- przyp. tłum☺). Wtedy
nie chciałem grać na tym ustniku, zaś po wielu latach ta koncepcja mnie przyciągnęła.
Ustniki Remingtona, w porównaniu z tymi na których gramy dzisiaj, miały średnio
szeroki brzeg i małe gardziele, ale pojęcie dźwięku dla którego zostały pomyślane
przydałoby nam się dzisiaj.
Próbującym ustniki chciałbym dać taką radę: jeśli chcesz sprawdzić nowy ustnik daj
sobie na to minimum miesiąc, zanim podejmiesz decyzję. Stwierdziłem również, że
błędem jest decydowanie się na ustnik bez wypróbowania go na koncercie. Ustniki,
które odpowiadały mi podczas ćwiczenia w domu nie sprawdzały się podczas
wykonania i na odwrót. To samo słyszałem od innych muzyków.