Stay Rozdział 2

background image

Autorka: crimsonmarie
Tłumaczyła: Kristenhn
Beta: chochlica1

*EDWARD*

Usiadłem w bogato umeblowanym salonie, podpieraj

ą

c nogi na stoliku, którego

warto

ś

ci naprawd

ę

nie doceniałem. Mocno trzymaj

ą

c kubek paruj

ą

cej kawy w

dłoniach, westchn

ą

łem oci

ęż

ale i u

ś

miechn

ą

łem si

ę

z zadowoleniem. Opieraj

ą

c tył

głowy o sof

ę

, zamkn

ą

łem oczy i zastukałem pier

ś

cieniem mojego dziadka z czarnego

onyksu w naczynie, gdy wsłuchiwałem si

ę

w absolutn

ą

cisz

ę

.

Domek był cichy. Ulice równie

ż

. Wszystko dookoła mnie spowite zostało

bezwarunkow

ą

cisz

ą

i nie s

ą

dz

ę

, abym był tak zadowolony od lutego, kiedy ostatnio

tu przyjechałem.

Nie telefonowali do mnie nieco irytuj

ą

cy – aczkolwiek czasami bardzo zabawni –

fani, którzy poradzili sobie z odszukaniem mojego prawdziwego numeru i dzwonili,
chichocz

ą

c, tylko po to, aby si

ę

rozł

ą

czy

ć

, kiedy powiem „słucham”. Faks, którego –

jak obstawiał mój agent – potrzebowałem i nadal nie rozumiałem, nie drukował
kilometrowych listów o tym, co powinienem zrobi

ć

przed nast

ę

pnym filmem, w którym

zgodziłem si

ę

zagra

ć

.

Nie było nic, prócz mojego regularnego oddechu i oddalonego brz

ę

czenia lodówki

w pomieszczeniu obok, odpr

ęż

aj

ą

cego mnie i pozwalaj

ą

cego mi oddycha

ć

równomiernie bez zamartwiania si

ę

,

ż

e mogłem o czym

ś

zapomnie

ć

.

Wydawało si

ę

, jakbym był w całkiem innym wszech

ś

wiecie.

Kiedy po raz pierwszy przybyłem tu po kupnie domu, kilku tutejszych ludzi

zwracało si

ę

do mnie z pro

ś

b

ą

o autografy albo sprawdzało czy jest co

ś

, w czym

mogli mi pomóc.

I byłem całkiem pewien,

ż

e moje i ich co

ś

było dwiema kompletnie ró

ż

nymi

rzeczami.

I szczerze mówi

ą

c, naprawd

ę

niczego nie chciałem. Próbowałem umawia

ć

si

ę

z

gwiazdami, ale to tylko prowadziło do wkurzania siebie nawzajem, kiedy nasze ega
stawały si

ę

troch

ę

zbyt du

ż

e. Próbowałem umawia

ć

si

ę

z niesławnymi dziewczynami,

a to ko

ń

czyło si

ę

frustracj

ą

, kiedy wołały mnie, krzycz

ą

c o nowej okładce jakiego

ś

głupiego tabloidu o

ś

wiadczaj

ą

cej, i

ż

umawiałem si

ę

z najnowsz

ą

aktork

ą

w

Hollywood. Ko

ń

czyło si

ę

pot

ęż

n

ą

migren

ą

i kilka miesi

ę

cy temu zdecydowałem,

ż

e to

nie było tego warte. Z ochot

ą

sp

ę

dzałem reszt

ę

mojej aktorskiej kariery w

samotno

ś

ci, czekaj

ą

c na przej

ś

cie na emerytur

ę

, zanim znajd

ę

kogo

ś

, z kim

mógłbym si

ę

nawet ustatkowa

ć

.

Mimo wszystko przez wi

ę

kszo

ść

czasu wszyscy w tym mie

ś

cie byli wyluzowani i

swobodni w zwi

ą

zku z moj

ą

obecno

ś

ci

ą

. Nikt nie biwakował na moim trawniku,

czekaj

ą

c, a

ż

wyjd

ę

na zewn

ą

trz w nadziei,

ż

e zyska moje zainteresowanie i stanie

si

ę

moim nast

ę

pnym... kimkolwiek my

ś

lał,

ż

e chc

ę

, aby był.

Mogłem pój

ść

do miasta do Cumberland Farms

1

, kiedy sko

ń

czyło si

ę

mleko b

ą

d

ź

chleb, albo chciałem kupi

ć

paczk

ę

chipsów ziemniaczanych, które miałam ogromn

ą

ochot

ę

zje

ść

bez bycia obserwowanym. Nie było

ż

adnych kamer skierowanych

prosto na moj

ą

twarz z lud

ź

mi wrzeszcz

ą

cymi moje imi

ę

, chc

ą

cych, abym podniósł

wzrok. Nie musiałem wystawia

ć

głowy za szyb

ę

samochodu, by upewni

ć

si

ę

,

ż

e nie

przejad

ę

nikogo, gdy b

ę

d

ę

wyje

ż

d

ż

ał z miejsca parkingowego.

1

Cumberland Farms - sklep

background image

Jestem pewien,

ż

e kiedy te trzy tygodnie zaczn

ą

dobiega

ć

ko

ń

ca, nie b

ę

d

ę

chciał

wyjecha

ć

i wróci

ć

do tego wszystkiego. To było najdłu

ż

ej, ile byłem w stanie tutaj

zosta

ć

i chciałem cieszy

ć

si

ę

ka

ż

d

ą

pojedyncz

ą

minut

ą

.

Miałem plany i determinacj

ę

, by nie robi

ć

zupełnie nic i je spełni

ć

.

Podnosz

ą

c głow

ę

, otworzyłem oczy i uniosłem kubek do ust, u

ś

miechaj

ą

c si

ę

,

kiedy kawa z łatwo

ś

ci

ą

spłyn

ę

ła po moim gardle.

Nawet picie kawy wydawało si

ę

by

ć

nowym do

ś

wiadczeniem. Rankiem przed

wyj

ś

ciem z domu zazwyczaj spieszyłem si

ę

i próbowałem przełkn

ąć

jedzenie i kaw

ę

tak,

ż

e ledwie rejestrowałem, co wpychałem sobie do gardła, nim nie sko

ń

czyłem.

Kawa mogła by

ć

wrz

ą

ca, a ja mógłbym je

ść

trzymiesi

ę

cznego, starego bajgla i nie

zauwa

ż

yłbym ró

ż

nicy.

Zdolno

ść

do rozło

ż

enia si

ę

na kanapie i smakowania napoju, który zalałem pi

ęć

minut temu, był jednym z małych cudów

ż

ycia.

Wtedy kto

ś

zapukał do drzwi, a ja westchn

ą

łem oci

ęż

ale, nim opu

ś

ciłem stopy na

podłog

ę

i postawiłem kubek na stoliku.

Wiedziałem,

ż

e to nie potrwa długo, ale mimo wszystko miałem nadziej

ę

.

Była tylko jedna osoba, która pukała do moich drzwi i nie mogłem wini

ć

jej za to,

ż

e wyrwanie si

ę

z niemal

ś

pi

ą

czkowego stanu na wygodnej kanapie mi si

ę

nie

podobało.

Przeczesuj

ą

c włosy dłoni

ą

, si

ę

gn

ą

łem do wej

ś

ciowych drzwi i otworzyłem je,

oczekuj

ą

c ujrze

ć

Bell

ę

stoj

ą

c

ą

po ich drugiej stronie.

Zamiast tego nie zobaczyłem nic prócz por

ę

czy na werandzie i drzew

otaczaj

ą

cych moj

ą

mał

ą

posiadło

ść

. Mrugaj

ą

c powoli, spojrzałem za siebie, jak

gdyby kto

ś

w magiczny sposób pojawił si

ę

w drzwiach prowadz

ą

cych do jadalni,

skacz

ą

c w gór

ę

i w dół, z rado

ś

ci

ą

klaszcz

ą

c dło

ń

mi i

ś

miej

ą

c si

ę

ze mnie.

O

ś

wiadczaj

ą

c, i

ż

wła

ś

nie zrobił mi jeden z najciekawszych kawałów. Wci

ąż

nie

widz

ą

c nikogo, z powrotem si

ę

odwróciłem i spojrzałem w dół, zauwa

ż

aj

ą

c,

ż

e nic nie

było tak

ż

e zostawione na wycieraczce.

Mo

ż

e spokój i cisza dra

ż

niły si

ę

ze mn

ą

po całym dniu sp

ę

dzonym bez

niezb

ę

dnych odgłosów i wariowałem.

Potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

, podniosłem jedn

ą

r

ę

k

ę

, aby ponownie przeczesa

ć

ni

ą

włosy,

nim zrobiłem krok do tyłu i zacz

ą

łem zamyka

ć

drzwi.

Kawałek białej kartki błysn

ą

ł mi przed oczami i znowu je otworzyłem, by zobaczy

ć

nieco niedbałe pismo Belli.

U

ś

miechaj

ą

c si

ę

, chwyciłem j

ą

i wyszedłem na werand

ę

,

ż

eby w por

ę

zobaczy

ć

jej

zatrzaskuj

ą

ce si

ę

drzwi. Chichocz

ą

c lekko, wszedłem do domu i zamkn

ą

łem za sob

ą

drzwi, spogl

ą

daj

ą

c na notatk

ę

.


Edwardzie,
zjesz ze mn

ą

lunch?

Bella

Fakt, dlaczego uwa

ż

ała,

ż

e nie mogła tu sta

ć

i zada

ć

mi tego pytania prosto w

oczy, był zagadkowy. Nie chciałem, aby mi przeszkadzano. Nie. Ale nie było
potrzeby,

ż

eby przyklejała notatki do moich drzwi i uciekała, jakbym mógł j

ą

ugry

źć

za zakłócanie ciszy.

Ś

miej

ą

c si

ę

, wszedłem do jadalni i chwyciłem komórk

ę

, aby przeszuka

ć

zaprogramowan

ą

ksi

ąż

k

ę

telefoniczn

ą

. Znajduj

ą

c jej numer, nacisn

ą

łem zielony

przycisk i umie

ś

ciłem telefon mi

ę

dzy szyj

ą

i ramieniem. Zgniotłem notatk

ę

w dłoni i

skierowałem si

ę

do salonu, si

ę

gaj

ą

c po kubek. Wsłuchiwałem si

ę

w d

ź

wi

ę

k ł

ą

czenia.

background image

- Słucham? – zapytała nie

ś

miało.

Ponownie si

ę

za

ś

miałem, id

ą

c do kuchni i opieraj

ą

c si

ę

o zlew, gdy wylałem do

niego kaw

ę

.

- Wiesz, mogła

ś

zosta

ć

w pobli

ż

u.

- Nie chc

ę

ci przeszkadza

ć

. Mo

ż

esz odmówi

ć

! – powiedziała szybko. – Po prostu

my

ś

lałam... Nie wiem... mo

ż

e...

- Bella... – zacz

ą

łem, potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

, kiedy powstrzymywałem

ś

miech i

rozpocz

ą

łem mycie kubka.

- Nie musisz przychodzi

ć

! Naprawd

ę

, to nie problem, je

ś

li nie chcesz. Mam dzisiaj

wolne i jestem po prostu...

- Znudzona? – zgadłem, gdy jej głos stopniowo zanikał. Umie

ś

ciłem naczynie w

suszarce, zanim złapałem telefon i podparłem si

ę

jedn

ą

r

ę

k

ą

o blat kuchenny.

- Taak, my

ś

l

ę

,

ż

e co

ś

w tym stylu – wymamrotała, sapi

ą

c. – Ale nie musisz! Po

prostu pomy

ś

lałam,

ż

e chciałby

ś

co

ś

zje

ść

.

Odwróciłem si

ę

i przyjrzałem si

ę

lodówce, wiedz

ą

c,

ż

e w tej chwili nie było w niej

nic poza butelk

ą

wody. Planowałem pój

ść

do sklepu spo

ż

ywczego jeszcze dzisiaj,

ale to nie znajdowało si

ę

na szczycie priorytetów, dopóki pó

ź

niej nie stałbym si

ę

głodny.

Kr

ę

c

ą

c głow

ą

, wyszedłem z kuchni i wróciłem do salonu, aby odsłoni

ć

zasłony na

frontowym oknie i spojrze

ć

na jej dom.

Samochodu Jacoba wci

ąż

nie było, przez co wierzyłem,

ż

e nie umiała si

ę

z nim

skontaktowa

ć

. A zakładałem,

ż

e próbowała.

Oczywi

ś

cie,

ż

e do siebie wróc

ą

. Zawsze byli ze sob

ą

tacy szcz

ęś

liwi, gdy ich

widziałem – my

ś

l, i

ż

mogli ze sob

ą

zerwa

ć

na dobre, nie miała w mojej głowie sensu.

Nie zatrzymałem nieznacznego trzepotania, które pi

ę

ło si

ę

wzdłu

ż

mojego

kr

ę

gosłupa, kiedy powiedziała mi,

ż

e zerwali poprzedniej nocy. Ale nigdy nie przyszło

mi do głowy,

ż

e nie wróciliby do siebie w przeci

ą

gu tygodnia.

Postanowiłem nie rozpami

ę

tywa

ć

tego głupiego trzepotania, bo relacja pomi

ę

dzy

Bell

ą

i mn

ą

była całkowitym bezsensem. Nie znajdowałem si

ę

tutaj przez cały czas,

ona była z Jacobem i to nie miało

ż

adnego, cholernego sensu.

Dodatkowo wywołałoby to niepotrzebny dramat pomi

ę

dzy nami, a ja ceniłem jej

przyja

źń

zbyt mocno,

ż

eby zrujnowa

ć

to na rzecz czego

ś

tak głupiego jak zwi

ą

zek.

- Edward?
Głos Belli otrz

ą

sn

ą

ł mnie z my

ś

li biegaj

ą

cych w mojej głowie. Potrz

ą

sn

ą

łem ni

ą

,

bior

ą

c gł

ę

boki wdech i pozwalaj

ą

c zasłonom opa

ść

na ich wła

ś

ciwe miejsce.

- Naprawd

ę

– za

ś

miała si

ę

nerwowo. – To

ż

aden problem. Mo

ż

e innym razem.

Miałem otwarte usta i odpowied

ź

na ko

ń

cu j

ę

zyka, zanim usłyszałem klikni

ę

cie

przy uchu oznaczaj

ą

ce,

ż

e si

ę

rozł

ą

czyła.

Zamkn

ą

łem usta, odsuwaj

ą

c telefon od ucha i gapi

ą

c si

ę

na niego. Powoli go

wył

ą

czyłem. To był drugi raz w przeci

ą

gu dwóch dni, kiedy kobieta si

ę

rozł

ą

czyła.

Nie mogłem powiedzie

ć

,

ż

e to lubiłem.

Potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

, wszedłem do jadalni i poło

ż

yłem j

ą

w jej podstawce, wcze

ś

niej

narzekaj

ą

c na to, jak radziłem sobie otoczony przez kapry

ś

ne kobiety. Chwyciłem

moje buty z dołu schodów.

Do czasu, gdy miałem je nało

ż

one, naci

ą

gaj

ą

c na siebie kurtk

ę

, wyszedłem z

domu. Obserwowałem, jak samochód Belli ruszył w dół ulicy i moje ramiona opadły.

Mo

ż

e nigdy nie powinienem wsta

ć

z łó

ż

ka tego ranka. Szczerze mówi

ą

c, nie

chciałem i naprawd

ę

zaczynałem my

ś

le

ć

,

ż

e powinienem po prostu do niego wróci

ć

.

Nie miałem powodów, aby zamierza

ć

co

ś

zrobi

ć

. Nie było pilnej potrzeby, aby

zobaczy

ć

si

ę

z kimkolwiek przez nast

ę

pne trzy tygodnie i

ż

adna krzywda by si

ę

nie

background image

stała, gdybym zrzucił ubrania i wczołgał si

ę

pod ciepł

ą

, bawełnian

ą

po

ś

ciel, by

przespa

ć

reszt

ę

dnia.

Klapi

ą

c j

ę

zykiem

2

, po

ś

piesznie przeczesałem włosy r

ę

k

ą

, zanim wszedłem do

domu. Pozbyłem si

ę

kurtki, rzucaj

ą

c j

ą

na bujany fotel przy drzwiach.

Wła

ś

nie podnosiłem j

ą

z powrotem, kiedy Bella wróciła sk

ą

d

ś

– gdziekolwiek to

było – gdzie nagle potrzebowała znikn

ąć

.

Ponownie mrucz

ą

c, zaci

ą

gn

ą

łem bujany fotel do frontowego okna i zaczepiłem

zasłony na dr

ąż

kach. Klapn

ą

łem na kurtk

ę

i wpatrywałem si

ę

uwa

ż

nie za okno.

Nie mogła pojecha

ć

bardzo daleko na bardzo długo. Je

ś

li chodzi o to, co

wiedziałem, Bella lubiła gotowa

ć

potrawy bardziej, ni

ż

je zjada

ć

. Prawdopodobnie

miała co

ś

na kuchence albo w piekarniku, kiedy zdecydowała si

ę

przyklei

ć

notatk

ę

do moich drzwi. Logicznie rzecz bior

ą

c, nie było mowy,

ż

eby znikn

ę

ła na dłu

ż

ej.

Mogłem robi

ć

cokolwiek innego. Mogłem nadal pi

ć

kaw

ę

, któr

ą

wylałem do zlewu z

bli

ż

ej nieokre

ś

lonych powodów i cieszy

ć

si

ę

cisz

ą

, która pochłaniała moj

ą

ucieczk

ę

.

Mogłem ogl

ą

da

ć

bezmy

ś

lne opery mydlane

3

tylko dlatego,

ż

e nigdy przedtem nie

miałem do tego okazji.

Zamiast tego siedziałem na drewnianym krze

ś

le bujanym, wpatruj

ą

c si

ę

za okno i

czekaj

ą

c na powrót mojej wielce kapry

ś

nej s

ą

siadki, a

ż

ebym mógł przyj

ąć

jej

propozycj

ę

dotycz

ą

c

ą

lunchu.

Powinienem po prostu powiedzie

ć

tak. Nie było absolutnie

ż

adnego powodu,

abym nie miał si

ę

zgodzi

ć

i pój

ść

tam bez dzwonienia do niej. Nie istniała przyczyna

mojej niepewno

ś

ci, gdy wpatrywałem si

ę

za okno na domek identyczny jak mój,

poniewa

ż

zawsze miałem ch

ęć

na potraw

ę

, któr

ą

przygotowała Bella.

Ponadto siedziałbym z ni

ą

w o wiele bardziej komfortowej ciszy, ni

ż

robiłem to,

zanim zadzwoniła. Nigdy nie było dla nas

ż

adnego powodu,

ż

eby wypełnia

ć

j

ą

bezsensownym paplaniem, kiedy po prostu dobrze si

ę

czuli

ś

my, nic nie mówi

ą

c. To

był sposób, w jaki działali

ś

my i lubiłem go.

Wi

ę

kszo

ść

dni sp

ę

dzałem, próbuj

ą

c nie powiedzie

ć

do nieodpowiedniej osoby

czego

ś

głupiego, co wyl

ą

dowałoby w jakiej

ś

obskurnej gazecie kompletnie wyj

ę

te

spoza kontekstu i wyolbrzymiaj

ą

ce rzeczy, które nic nie znaczyły, podczas gdy w

czyim

ś

towarzystwie rzeczywisto

ść

uznawałem za niebo.

Nigdy nie pytała o moj

ą

karier

ę

, a ja jedynie oferowałem jej kawałki i fragmenty,

je

ś

li było to nieuniknione. Nie traktowała mnie inaczej ni

ż

kogokolwiek innego. Nigdy

tego po niej nie oczekiwałem. Gdy byłem tutaj z ni

ą

, nie byłem aktorem, Edwardem

Cullenem, tylko sob

ą

. Dokładnie do tego d

ąż

yłem, kiedy kupowałem ten dom.

Zgoda, nie liczyłem na to,

ż

e b

ę

d

ę

tak blisko z jedn

ą

z moich s

ą

siadek, ale to

dodatkowy bonus. Nie była ciekawska i nigdy nie w

ę

szyła, ani nie łowiła informacji o

innych celebrytach, których spotkałem i z którymi współpracowałem.

Pochyliłem si

ę

do przodu, kiedy usłyszałem na ulicy turkotanie samochodu.

Chwyciłem kurtk

ę

, zanim zdałem sobie spraw

ę

,

ż

e to nie samochód Belli wjechał na

podjazd po drugiej stronie mojego.

To odnowiony Volkswagen Rabbit Jacoba usłyszałem. Moje brwi zł

ą

czyły si

ę

razem jak w porozumieniu.

Okej, wi

ę

c mógł wróci

ć

do domu i mogli doj

ść

do zgody, tak jak wiedziałem,

ż

e

zrobi

ą

. Cokolwiek stało si

ę

pomi

ę

dzy nimi, było zaledwie stłuczk

ą

na drodze.

Normalne pary miały owe raz na jaki

ś

czas.

2

W oryg. clucking my tongue. Oznacza to wydawanie dźwięków za pomocą języka. W przedszkolu nazywano to

„udawaniem osiołka” ☺

3

Opera mydlana – gatunek telewizyjny, często mylony z telenowelą;

http://pl.wikipedia.org/wiki/Opera_mydlana

background image

A ona nie była potwornie zaniepokojona ostatniej nocy, kiedy mi o tym

powiedziała. Smutna tak, ale nie załamana jak wi

ę

kszo

ść

dziewczyn, które znałem,

gdy zostały porzucone przez ich drug

ą

połówk

ę

.

Wi

ę

c dlaczego czułem si

ę

tak cholernie zawiedziony na widok jego samochodu

zaparkowanego na podje

ź

dzie, jak powinno by

ć

ostatniej nocy? To było irracjonalne

uczucie. Czy nie mówiłem ju

ż

sobie,

ż

e Bella była dla mnie nikim wi

ę

cej poza

przyjaciółk

ą

, i

ż

e tak wła

ś

ciwie nale

ż

ała do Jacoba?

Był dla niej o wiele lepszym wyborem. Stanowiłem dla niej zbyt wielkie ryzyko, a

mój styl

ż

ycia wyra

ź

nie nie był czym

ś

, co by jej odpowiadało. Zasługiwała na

stateczno

ść

i normalno

ść

– dwie rzeczy, których nie byłbym w stanie jej da

ć

, nawet

gdybym chciał.

Ale nie chciałem.
Z powrotem rzuciłem kurtk

ę

na bujany fotel, usiadłem na jego wierzchu i

pochyliłem si

ę

do przodu, obserwuj

ą

c, jak wychodzi z samochodu i gniewnie

zatrzaskuje za sob

ą

drzwi.

Wyprostowałem si

ę

nieco, słysz

ą

c to, i podparłem policzek na parapecie,

przypatruj

ą

c si

ę

, jak chodził w t

ą

i z powrotem po topniej

ą

cym lodzie na podje

ź

dzie.

Jego długie, czarne włosy były zwi

ą

zane w niskiego kucyka nad karkiem, a r

ę

ce

zaci

ś

ni

ę

te w pi

ęś

ci przy bokach, kiedy niecierpliwie kr

ąż

ył.

Nigdy wcze

ś

niej nie widziałem go zachowuj

ą

cego si

ę

w ten sposób. Zawsze był

spokojny i przyjacielski. Widzenie go spi

ę

tego, nerwowego i po prostu wkurwionego

co

ś

we mnie wyzwalało.

Moje r

ę

ce zwin

ę

ły si

ę

w pi

ęś

ci, kiedy spoczywały na kolanach, a oczy zmru

ż

yły

si

ę

, gdy zobaczyłem jego szcz

ę

k

ę

otwieraj

ą

c

ą

si

ę

i zamykaj

ą

c

ą

, z pewno

ś

ci

ą

do

kogo

ś

mówi

ą

c

ą

. Gapił si

ę

na mój dom co kilka sekund. Jego oczy zw

ę

ziły si

ę

, zanim

odwrócił wzrok i kontynuował swoje nerwowe chodzenie.

Wygl

ą

dał, jakby chciał kogo

ś

uderzy

ć

. I je

ś

li tym kim

ś

była Bela...

Zassałem powietrze w gł

ę

bokim wdechu. Moje nozdrza rozszerzyły si

ę

nieco,

kiedy wstałem ze sztywno wyprostowanymi plecami i napi

ę

tym całym ciałem.

Usłyszałem charkotanie samochodu Belli w jego drodze powrotnej i szybko

chwyciłem kurtk

ę

, przewieszaj

ą

c j

ą

przez ramiona. Wci

ąż

stałem, obserwuj

ą

c j

ą

wje

ż

d

ż

aj

ą

c

ą

na podjazd.

ż

, przynajmniej miałem racj

ę

,

ż

e nie znikn

ę

łaby na długo.

Nieznacznie marzyłem, abym si

ę

mylił. Nie chciałem,

ż

eby była blisko niego, kiedy

zachowywał si

ę

w taki sposób. Wygl

ą

dał, jakby zamierzał chwyci

ć

j

ą

z

ę

bami.

Niewa

ż

ne jak szybko mogłem si

ę

tam znale

źć

, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Wiedziałem,

ż

e je

ś

li j

ą

skrzywdzi, nie dotarłbym na czas, aby go powstrzyma

ć

.

I to nie było tak,

ż

e mogłem po prostu wyj

ść

na werand

ę

, otwarcie patrze

ć

i

słucha

ć

ich kłótni - poniewa

ż

wła

ś

nie to robili, kiedy zaczynał szybko chodzi

ć

– i

oczekiwa

ć

,

ż

e pozostan

ę

niezauwa

ż

ony. Nie istniał dobry pretekst do wyj

ś

cia na

zewn

ą

trz. Mój podjazd był pusty,

ś

cie

ż

ka do frontowych drzwi wolna, a na dworze nie

było nic, czym mógłbym udawa

ć

,

ż

e si

ę

zajmuj

ę

.

Uwi

ę

ziono mnie w

ś

rodku czego

ś

, co dwie minuty temu stanowiło moj

ą

ostoj

ę

, nie

chc

ą

c niczego wi

ę

cej poza znajdowaniem si

ę

po drugiej stronie ulicy, osłaniaj

ą

c

Bell

ę

przed wyra

ź

nie widocznym gniewem Jacoba.

Wi

ę

c stałem przy oknach, obserwuj

ą

c, jak wyszła z samochodu i ostro

ż

nie

przeszła na jego przód, co skutecznie zablokowało mi widok.

Przekl

ą

łem pod nosem wszystko z wyj

ą

tkiem przyciskania siebie do szyby w

ż

ałosnej próbie ujrzenia jej.

background image

Kiedy to nie zadziałało, zacisn

ą

łem wargi w ciasn

ą

kresk

ę

i skupiłem si

ę

na

Jacobie stoj

ą

cym w przestrzeni pomi

ę

dzy swoim i jej samochodem. Wła

ś

ciwie wtedy

go usłyszałem i je

ś

li to było mo

ż

liwe, zmru

ż

yłem bardziej oczy.

- O czym, do cholery, mamy rozmawia

ć

, Bello? Nie mog

ę

tego wi

ę

cej robi

ć

!

Jej odpowied

ź

była przytłumiona i przekl

ą

łem fakt,

ż

e nie krzyczała. Cholera, ja

chciałem krzycze

ć

, a nie wiedziałem nawet, co sprawiło,

ż

e z ni

ą

zerwał.

Poza faktem, i

ż

najwyra

ź

niej nie lubił perfekcji.

Potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

w kierunku, jaki nagle obrały moje my

ś

li, wsłuchiwałem si

ę

intensywnie, by usłysze

ć

reszt

ę

argumentu ze strony Jacoba.

- Nie wierz

ę

w to, kurwa! Nie ma, kurwa, mowy,

ż

eby

ś

z nim nie rozmawiała po

tym, jak dok

ą

d

ś

wyjechał, gdziekolwiek to jest! Wasza dwójka jest zbyt blisko, aby to

si

ę

nie stało!

O czym on, do diabła, mówił i dlaczego nagle wydawało si

ę

, jakbym był wielk

ą

cz

ęś

ci

ą

tego całego bałaganu?

- Nie mów mi,

ż

e pierdol

ę

głupoty, Bello! Spójrz na fakty! Nigdy wcze

ś

niej nie

czuła

ś

si

ę

tak komfortowo z

ż

adnym innym facetem! Zaj

ę

ło ci niemal dwa cholerne

lata,

ż

eby

ś

zgodziła si

ę

ze mn

ą

umówi

ć

! I tak po prostu zaczynasz czu

ć

si

ę

dobrze w

jego towarzystwie, kiedy ledwo tu przyjechał?

To było bole

ś

nie oczywiste,

ż

e w rzeczywisto

ś

ci stanowiłem ogromn

ą

cz

ęść

tego,

co działo si

ę

mi

ę

dzy nimi. I kiedy patrzyłem, jak opalona twarz Jacoba staje si

ę

czerwona, gło

ś

no przełkn

ą

łem

ś

lin

ę

.

Przyjechałem tu,

ż

eby uciec od tego całego dramatu, który wydawałem si

ę

wywoływa

ć

tylko przez jedno spojrzenie na inn

ą

kobiet

ę

. A to nie działało. Wbiłem

klin pomi

ę

dzy dwójk

ę

ludzi, których uwa

ż

ałem za przyjaciół, tylko przez… robienie

tego, o co oboje mnie prosili.

Gapiłem si

ę

w moje odbicie w szybie, kiedy Bella odpowiedziała. Jej słowa wci

ąż

pozostawały odpowiednio stłumione. Potrz

ą

sn

ą

łem głow

ą

niedowierzaj

ą

co.

To naprawd

ę

nie mógł by

ć

powód, dla którego z ni

ą

zerwał, prawda? Byli

jedynymi, którzy chcieli, abym zadzwonił do nich podczas zimy. Dlaczego to nagle
stało si

ę

problemem?

I o czym on mówił, kiedy powiedział,

ż

e byli

ś

my zbyt blisko? Nigdy z ni

ą

nie

rozmawiałem, ani jej nie widziałem po tym, jak opu

ś

ciłem podjazd pod koniec mojego

pobytu, wi

ę

c zupełnie nie rozumiałem, co sprawiło,

ż

e uwierzył, i

ż

kiedykolwiek po

tym rozmawiali

ś

my.

- Czego oczekujesz, Bello? Czego wi

ę

cej…

I wtedy w ko

ń

cu to usłyszałem. Jej głos wzrastaj

ą

cy w gniewie, kiedy

odpowiedziała w sposób, w jaki chciałem.

- Czego oczekuj

ę

? – prawie krzyczała. – Oczekuj

ę

zaufania! Oczekuj

ę

od ciebie,

aby

ś

wiedział,

ż

e nigdy bym ci

ę

nie zdradziła, bo ci

ę

kocham! I je

ż

eli nie mo

ż

esz mi

ufa

ć

w czym

ś

takim, w czym, do cholery, chcemy tu odnie

ść

sukces?

Ś

ci

ą

gn

ą

łem usta i przytakn

ą

łem, b

ę

d

ą

c pod wra

ż

eniem. Miała bardzo dobry

argument.

- Oczywi

ś

cie,

ż

e ci ufam! Nie ufam jemu!

Moje brwi zł

ą

czyły si

ę

razem ponownie i oblizałem zirytowany usta. Kiedy dałem

Jacobowi powód, aby mi nie ufał? To nie było tak,

ż

e podkradałem si

ę

do ich domu,

by obserwowa

ć

, jak

ś

pi

ą

albo co

ś

absurdalnego jak to. Nigdy nie zrobiłem czego

ś

niegodnego zaufania w stosunku do któregokolwiek z nich, wi

ę

c dlaczego nagle

wrogo

ść

obróciła si

ę

przeciwko mnie?

- To gówniana wymówka i wiesz o tym! Nie zrobił nic, aby na to zasłu

ż

y

ć

!

background image

- Wi

ę

c dlaczego tak bardzo go bronisz? Je

ż

eli nic nie dzieje si

ę

pomi

ę

dzy wami,

dlaczego go bronisz?

- Poniewa

ż

jeste

ś

dupkiem dla kogo

ś

, kto na to nie zasłu

ż

ył! Nie zdradzam ci

ę

, ty

wielki, t

ę

py durniu! On jest przyjacielem!

Taak, jakim

ś

przyjacielem jestem. Przyjaciele nie stwarzaj

ą

tego rodzaju zam

ę

tu w

zwi

ą

zkach innych. Nie zaklasyfikowałbym siebie do

ż

adnego rodzaju przyjaciela,

którego powinni w

ż

yciu chcie

ć

.

Mimo wszystko w tym momencie obserwowałem r

ę

ce Jacoba zwini

ę

te w pi

ęś

ci, a

moja własna szarpn

ę

ła, kiedy uchylałem drzwi. Byłem całkiem pewny,

ż

e Jacob nie

chce, abym mieszał si

ę

w jego sprawy. Albo raczej w tym przypadku w Belli.

- To jest dla ciebie czym

ś

innym i wiesz o tym! Cała twoja twarz rozja

ś

nia si

ę

jak

cholerna choinka, kiedy on si

ę

zjawia albo dzwoni! A ty nigdy nie wygl

ą

dała

ś

tak dla

kogo

ś

, kogo pono

ć

dobrze nie znasz!

- Czy to

ź

le,

ż

e lubi

ę

jego towarzystwo? Jest jednym z bardzo niewielu ludzi w tym

cholernym mie

ś

cie, którzy nie zaczn

ą

papla

ć

, je

ś

li powiem co

ś

osobistego!

- Teraz mu mówisz o prywatnych brudach? Co mu o nas powiedziała

ś

, Bello? Co

on wie?

- Do zeszłej nocy nie było nic, co mogłabym mu powiedzie

ć

! Doprowadzasz si

ę

tym do szale

ń

stwa, Jake, a ja mam tego do

ść

!

- Co to ma oznacza

ć

?

-

Ż

e to koniec!

- Nie pieprz,

ż

e to koniec, Bello! To si

ę

sko

ń

czyło zeszłej nocy! Przyszedłem tu

tylko dlatego, bo mój ojciec nie chce, aby

ś

do niego dzwoniła!

- Zadzwoniłam tylko dwa razy zeszłej nocy!
- To wystarczaj

ą

co!

Obserwowałem, jak znowu zacz

ą

ł chodzi

ć

w t

ą

i z powrotem i w ko

ń

cu

zobaczyłem Bell

ę

wchodz

ą

c

ą

w moje pole widzenia.

Ś

ciskała w r

ę

kach zbyt du

żą

torebk

ę

, a policzki miała zaczerwienione.

Jej głos stał si

ę

znowu łagodniejszy, kiedy mogłem widzie

ć

jej poruszaj

ą

ce si

ę

usta, ale nie usłysze

ć

ż

adnego ze słów, w które si

ę

wsłuchiwałem, odk

ą

d zacz

ę

ła na

niego krzycze

ć

.

Sapi

ą

c, cofn

ą

łem si

ę

do przednich okien i zobaczyłem, jak wyrzuca r

ę

ce w

powietrze, wydaje z siebie wrzask przekle

ń

stw skierowanych w kierunku mojego

domu i wsiada z powrotem do swojego samochodu.

Z rozbawieniem kontynuowałem obserwacj

ę

. Bella uniosła nog

ę

i kopn

ę

ła przód

jego samochodu, kiedy był w

ś

rodku, a pojazd został odpalony.

I wtedy nie byłem ju

ż

tak wesoły, kiedy jej druga stopa musiała po

ś

lizgn

ąć

si

ę

na

lodzie, znajduj

ą

cym pod ni

ą

i znikn

ę

ła z mojego pola widzenia na par

ę

bolesnych

chwil, podczas gdy Jacob wyje

ż

d

ż

ał z podjazdu.

Bez pozwolenia sobie na zbyt długie my

ś

lenie o tym, co robiłem, byłem na

zewn

ą

trz mojego domu na ko

ń

cu podjazdu, patrz

ą

c przezornie w dół drogi, aby

ujrze

ć

tył samochodu Jacoba znikaj

ą

cego za pagórkiem. Przebiegłem na drug

ą

stron

ę

i schyliłem si

ę

do niej.

Kurczowo

ś

ciskała lew

ą

kostk

ę

u nogi. Jej portfel i ksi

ąż

eczka czekowa

rozproszyły si

ę

dookoła na ziemi od jej upadku. J

ę

czała i przeklinała nieznacznie pod

nosem.

- Bella, wszystko w porz

ą

dku?

Jej głowa poderwała si

ę

i niewielkie skomlenie wyrwało si

ę

z ust, kiedy jej oczy

spotkały moje.

background image

- To co

ś

… Nie mog

ę

nawet… Uch! – wykrzykn

ę

ła, trz

ę

s

ą

c głow

ą

. Pochyliła si

ę

w

bok, aby zebra

ć

z ziemi zakupy. – Chciałam tylko paczk

ę

popcornu.

Uniosłem na ni

ą

brew, kiedy otworzyła torebk

ę

i przechyliła j

ą

we wła

ś

ciwy

sposób, aby pokaza

ć

paczk

ę

niezrobionego popcornu opakowan

ą

w celofan, przed

rzuceniem portmonetki i ksi

ąż

eczki czekowej na wierzch.

- Chciałam moje grillowane kanapki serowe, chciałam obejrze

ć

mój film i chciałam

zje

ść

popcorn – kontynuowała narzekanie, potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

, gdy znowu zawiesiła

torb

ę

na ramieniu. – Ale nie, to było po prostu niemo

ż

liwe.

Podparła si

ę

r

ę

koma na zimnym betonie i spróbowała wsta

ć

.

Lekkie rozbawienie, które powróciło, kiedy wymieniała, co chciała zrealizowa

ć

tego popołudnia, znikn

ę

ło, gdy krzykn

ę

ła i upadła na tyłek. Jej r

ę

ce natychmiast

powróciły do kostki, któr

ą

z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

skr

ę

ciła.

Szybko zabrałem jej r

ę

ce i podwin

ą

łem nogawk

ę

jeansów, delikatnie ujmuj

ą

c

kostk

ę

w dłonie i umieszczaj

ą

c jej nog

ę

na moich kolanach.

Zignorowałem delikatne, dokuczliwe szarpanie wewn

ą

trz klatki piersiowe, gdy

dotkn

ą

łem jej mi

ę

kkiej skóry. Skupiłem si

ę

na ostro

ż

nym wywieraniu nacisku na

kostk

ę

, aby mie

ć

pewno

ść

,

ż

e nie została złamana.

Gdy dorastałem, obserwowałem mojego ojca zajmuj

ą

cego si

ę

jedn

ą

z naszych

spuchni

ę

tych ko

ń

czyn albo złamanych ko

ś

ci wi

ę

cej razy, ni

ż

mogłem policzy

ć

. Łatwo

było zauwa

ż

y

ć

,

ż

e jedyn

ą

rzecz

ą

, któr

ą

Bella potrzebowała zrobi

ć

, było dostanie si

ę

do domu i zostanie w jednym miejscu przez reszt

ę

dnia.

- Nic si

ę

nie stało. Prosz

ę

, nawet si

ę

o to nie martw. Jestem całkowicie zdolna do

podniesienia si

ę

.

Spojrzałem na ni

ą

z uniesion

ą

brwi

ą

, przerywaj

ą

c obserwowanie wolno rosn

ą

cej

guli, która była kiedy

ś

jej kostk

ą

. Je

ś

li to prawda, stałaby ju

ż

na nogach. Oboje o tym

wiedzieli

ś

my.

Zmru

ż

yła na mnie oczy, odsuwaj

ą

c moje dłonie od swojej kostki i ponownie

podpieraj

ą

c r

ę

ce na betonie.

- Wiesz, mog

ę

ci pomóc.

Potrz

ą

sn

ę

ła głow

ą

, marszcz

ą

c nos, gdy wywarła wi

ę

kszy nacisk na zdrow

ą

kostk

ę

i dała sobie rad

ę

z utrzymaniem si

ę

w stoj

ą

cej pozycji. Zgi

ę

ła lewe kolano,

przeskoczyła drog

ę

w kierunku samochodu i oparła si

ę

o mask

ę

plecami do mnie.

Znowu poprawiła torebk

ę

na ramieniu.

I kiedy oczekiwałem,

ż

e zacznie skaka

ć

w stron

ę

werandy, zacz

ę

ła uderza

ć

paznokciami o mask

ę

samochodu.

- Ile słyszałe

ś

? – zapytała cicho, ledwo odwracaj

ą

c głow

ę

, aby spojrze

ć

na mnie

przez rami

ę

.

Podniosłem si

ę

i niekomfortowo chwyciłem za kark, gdy wpatrywałem si

ę

na moje

stopy.

- Czego?
- Nie wychodzi ci udawanie t

ę

pego, Edwardzie. – Podskoczyła raz na prawej

nodze, skutecznie odwracaj

ą

c si

ę

do mnie twarz

ą

. – Ile słyszałe

ś

?

- Wszystko – powiedziałem łagodnie, opuszczaj

ą

c r

ę

ce po bokach i zahaczaj

ą

c

kciuki o kieszenie mojej kurtki. – Czekałem, a

ż

wrócisz do domu i wtedy zobaczyłem,

ż

e przyjechał Jacob...

Kiwn

ę

ła głow

ą

, zamykaj

ą

c oczy i unosz

ą

c dło

ń

, aby mnie powstrzyma

ć

.

- Przepraszam.
Moje oczy rozszerzyły si

ę

i potrz

ą

sn

ą

łem głow

ą

, czekaj

ą

c, a

ż

uchyli powieki i

ponownie na mnie spojrzy.

background image

Za co mnie przepraszała? Nie zrobiła nic, aby mogła prosi

ć

o przebaczenie. Je

ś

li

ju

ż

, to było odwrotnie.

Najwidoczniej moja obecno

ść

w jej

ż

yciu spowodowała istne piekło pełne

kłopotów, o których nie byłem w stanie my

ś

le

ć

. Powinienem, oczywi

ś

cie.

Nigdy nie

radziłem sobie z robieniem czego

ś

, oprócz grania w filmie, nawet troch

ę

lepiej.

- Bello – powiedziałem z naciskiem, zbli

ż

aj

ą

c si

ę

do niej i delikatnie umieszczaj

ą

c

r

ę

ce na jej ramionach.

Otworzyła oczy i podniosła wzrok, przegryzaj

ą

c doln

ą

warg

ę

i wzdychaj

ą

c.

- Nie masz za co mnie przeprasza

ć

.

- Słyszałe

ś

go, Edwardzie. Nic, co powiedział, nie było pochlebne ani prawdziwe.

- Có

ż

, je

ś

li to nie była prawda, to jest niewa

ż

ne, prawda? – stwierdziłem, posyłaj

ą

c

jej u

ś

mieszek.

- To było zawstydzaj

ą

ce.

Wzruszyłem ramionami. Mój u

ś

mieszek przemienił si

ę

w stuprocentowy u

ś

miech.

- To nie było gorsze, ni

ż

czytanie o moich bieli

ź

niarskich preferencjach w

pa

ń

stwowo publikowanej gazecie.

Jej twarz przybrała czerwony odcie

ń

, zanim za

ś

miała si

ę

, potrz

ą

saj

ą

c głow

ą

.

- Taak, zgaduj

ę

,

ż

e to byłoby bardzo

ż

enuj

ą

ce.

- Nie znasz połowy tego. – Spojrzałem za ni

ą

na frontowe drzwi jej domu. – Czy

propozycja lunchu jest wci

ąż

aktualna?

Jej oczy ponownie rozszerzyły si

ę

lekko i ledwo powstrzymałem ch

ęć

wywrócenia

oczami. Nie wiem, dlaczego zawsze wydawała si

ę

taka zdziwiona, kiedy

powiedziałem co

ś

o sp

ę

dzeniu z ni

ą

dodatkowego czasu. Kto nie chciałby sp

ę

dza

ć

z

ni

ą

czasu? Była zdecydowanie jedn

ą

z najbardziej interesuj

ą

cych osób, jakie

kiedykolwiek poznałem w całym moim

ż

yciu.

Nie jedn

ą

z najbardziej barwnych, ale z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

jedn

ą

z najbardziej

interesuj

ą

cych.

- Naprawd

ę

nie musisz tego robi

ć

. To znaczy, to była tylko zachcianka i ja...

- Jestem głodny – przerwałem jej w ko

ń

cu. – A butelka wody w mojej lodówce nie

zrobi nic, aby osłabi

ć

to uczucie.

- Zamierzałam zrobi

ć

tylko grillowane kanapki serowe...

- Butelka wody, Bello. To wszystko, co mam w domu. – Zabrałem r

ę

k

ę

z jej

ramienia i wskazałem kciukiem na drug

ą

stron

ę

ulicy. – Grillowane kanapki serowe

brzmi

ą

cholernie dobrze.

Za

ś

miała si

ę

nerwowo, nim skin

ę

ła, odwracaj

ą

c si

ę

na zdrowej pi

ę

cie, co

spowodowało, i

ż

moja druga r

ę

ka spadła z jej ramienia i uderzyła o moje udo.

Obserwowałem wewn

ę

trzn

ą

debat

ę

, któr

ą

wydawała si

ę

ze sob

ą

toczy

ć

, kiedy

przechyliła głow

ę

z jednej strony na drug

ą

, gapi

ą

c si

ę

na taras. Wzi

ę

ła gł

ę

boki

wdech, a ja zgarn

ą

łem j

ą

w swoje ramiona, u

ś

miechaj

ą

c si

ę

do niej szeroko, gdy

krzyczała.

- Edward! – pisn

ę

ła, szybko i ciasno oplataj

ą

c r

ę

kami moj

ą

szyj

ę

. – Postaw mnie w

tej chwili!

- Nie b

ę

dziesz skakała na skr

ę

conej kostce, kiedy jestem całkowicie zdolny do

zaniesienia ci

ę

. Drzwi s

ą

otwarte?

Bez czekania na odpowied

ź

i rozpaczliwej próby znalezienia sposobu, aby

odwróci

ć

swoj

ą

uwag

ę

od sposobu, w jaki jej ciało pasowało do mojego, wszedłem

po schodach i schyliłem si

ę

, przekr

ę

caj

ą

c gałk

ę

u drzwi. Otworzyłem je, kiedy z

łatwo

ś

ci

ą

przekr

ę

ciła si

ę

w moich zaj

ę

tych r

ę

kach.

- Dlaczego pytasz, skoro nie zamierzasz nawet poczeka

ć

na odpowied

ź

?

- Uprzejmie jest zapyta

ć

.

background image

Wydała z siebie cisze mrukni

ę

cie, gdy sadzałem j

ą

na kanapie. Szybko chwyciłem

jedn

ą

z rozrzuconych poduszek z drugiego ko

ń

ca, podpieraj

ą

c na niej jej kostk

ę

.

Rzuciła swoj

ą

torebk

ę

na podłog

ę

obok siebie.

- Jak mam niby zrobi

ć

lunch?

- Pozwolisz mi spróbowa

ć

zrobi

ć

proste kanapki.

Przyjrzała mi si

ę

, przechylaj

ą

c, aby pogrzeba

ć

w torbie. Wyjmuj

ą

c zapakowan

ą

paczk

ę

popcornu i umie

ś

ciła j

ą

na kolanach.

- Mog

ę

to zrobi

ć

.

- Prawdopodobnie tak – zgodziłem si

ę

, wyswobadzaj

ą

c z kurtki i zbli

ż

aj

ą

c do

frontowych drzwi, zawieszaj

ą

c j

ą

na szafie za nimi. – Ale nie zamierzam ci pozwoli

ć

.

Spokojnie – domagałem si

ę

, szybko odwracaj

ą

c, aby zobaczy

ć

,

ż

e ona tak

ż

e zdj

ę

ła

wierzchnie okrycie. – I nie wstawaj, dopóki nie poczujesz dymu.

Wyd

ę

ła usta, rzucaj

ą

c kurtk

ę

na fotel obok i zakładaj

ą

c ramiona na piersi.

- Pocieszaj

ą

ce.

- Prawda? – Wyszczerzyłem si

ę

, zabieraj

ą

c popcorn z jej kolan i szybko udaj

ą

c si

ę

do kuchni.

*BELLA*

To był mój jedyny wolny w tym tygodniu dzie

ń

i sp

ę

dziłam go na kanapie z kostk

ą

podpart

ą

na poduszce, Edwardem robi

ą

cym hałas w mojej kuchni i walcz

ą

c z – teraz

oficjalnie – byłym facetem rozbrzmiewaj

ą

cym w moich uszach.

To było okropnie zawstydzaj

ą

ce,

ż

e Edward słyszał wszystko, co powiedział Jake.

Miałam nadziej

ę

,

ż

e uda mi si

ę

tego unikn

ąć

poprzez zaci

ą

gni

ę

cie go do domu, ale z

cał

ą

pewno

ś

ci

ą

to nie działało. Powiedział,

ż

e nie zostanie długo, a gdy oznajmiłam,

i

ż

chciałam tylko pogada

ć

, odszedł.

J

ę

cz

ą

c lekko, zało

ż

yłam r

ę

ce na oczy i oparłam tył głowy o podłokietnik.

Czułam si

ę

samotna, kiedy tchórzliwie przykleiłam notatk

ę

do drzwi Edwarda.

Chciałam tylko jakiego

ś

towarzystwa. Dom był zbyt du

ż

y, pusty i cichy bez Jake’a.

Nawet je

ś

li krzyczeli

ś

my na siebie. Nie byłam do tego przyzwyczajona.

Głupio wywnioskowałam,

ż

e Edward – który był nieustannie otoczony przez ludzi

krzycz

ą

cych jego imi

ę

i zadaj

ą

cych mu głupie, bezcelowe pytania – mógłby czu

ć

si

ę

podobnie.

Nie pomy

ś

lałam o tym dobrze. Wi

ę

c kiedy zamierzał da

ć

mi odpowied

ź

po pełnych

pi

ę

ciu minutach ciszy, wybełkotałam co

ś

, rozł

ą

czyłam si

ę

i zdecydowałam,

ż

e było mi

przeznaczone sp

ę

dzi

ć

ten dzie

ń

w samotno

ś

ci. Chwyciłam kurtk

ę

oraz torebk

ę

, po

czym wskoczyłam do samochodu, aby pojecha

ć

do miasta i zobaczy

ć

, czy jest co

ś

,

co mogłoby utrzyma

ć

moje zainteresowanie przez reszt

ę

dnia.

Jad

ą

c do sklepu z filmami, wszystkim, co byłam w stanie znale

źć

, była paczka

popcornu. Miałam w domu mnóstwo filmów, ale

ż

adnego popcornu. Chwyciłam wi

ę

c

paczk

ę

, rzuciłam j

ą

na lad

ę

, zapłaciłam za ni

ą

całego dolara i wróciłam do

samochodu, aby pojecha

ć

do domu.

Nie oczekiwałam zobaczy

ć

czekaj

ą

cego na mnie Jake’a.

Wci

ąż

nie rozumiem, co do cholery sprawiło, i

ż

my

ś

lał,

ż

e zrezygnowałam z

naszego stabilnego, wygodnego zwi

ą

zku dla kogo

ś

, kto był powszechnie po

żą

dany

przez kobiety pi

ę

tna

ś

cie razy lepsze ni

ż

ja, i mieszkał po drugiej stronie tego

cholernego kraju przez wi

ę

kszo

ść

czasu. Nadal nie wiem, dlaczego uwa

ż

ał,

ż

e

zadzwoniłam do Edwarda, kiedy jego nie było w pobli

ż

u albo od kogo to mógł

usłysze

ć

,

ż

eby cementowa

ć

ten głupi pomysł w głowie.

background image

Niew

ą

tpliwie ludzie w tym mie

ś

cie byli zbyt cholernie ciekawscy. I co nie było

faktem, upewniali si

ę

, aby wymy

ś

li

ć

co

ś

i brzmie

ć

wystarczaj

ą

co przekonuj

ą

co dla

kogokolwiek, kto mógłby słucha

ć

ich głupiego, chaotycznego gadania.

I do tej pory nie było wci

ąż

łez po Jake’u.

We frustracji rzucaj

ą

c r

ę

ce na kolana, gapiłam si

ę

w pusty telewizor i

obserwowałam pilot le

żą

cy na szczycie odtwarzacza DVD na olbrzymim kinie

domowym, na które Jake upierał si

ę

sze

ść

miesi

ę

cy temu.

Połowa półek była pusta, ale o tak, najbardziej z cał

ą

pewno

ś

ci

ą

potrzebowali

ś

my,

by zajmowało to połow

ę

durnego salonu.

- Cholera – westchn

ę

łam ci

ęż

ko.

Wychylaj

ą

c si

ę

, przechyliłam głow

ę

na bok i wsłuchałam si

ę

w skwiercz

ą

ce

d

ź

wi

ę

ki dochodz

ą

ce z kuchni, wskazuj

ą

ce na to,

ż

e Edward jeszcze nie próbował

spali

ć

mojego domu. Powoli postawiłam zranion

ą

nog

ę

na podłodze.

Sprawdzaj

ą

c kostk

ę

, skrzywiłam si

ę

. Nacisk wysłał pora

ż

aj

ą

cy ból wzdłu

ż

nogi.

Wbiłam paznokcie w poduszki kanapy, które mocno

ś

ciskałam.

Zgrzytaj

ą

c z

ę

bami, podniosłam si

ę

na praw

ą

nog

ę

i – tak cicho jak to mo

ż

liwe –

przeskoczyłam drog

ę

do kina domowego z pomoc

ą

kanapy, aby chwyci

ć

pilot.

Gdy nie usłyszałam wi

ę

cej ni

ż

niezb

ę

dne ruchy w kuchni ze strony Edwarda,

westchn

ę

łam z ulg

ą

. Ostatni

ą

rzecz

ą

, której potrzebowałam, było jego przyj

ś

cie tutaj i

próba poło

ż

enia mnie z powrotem To wszystko zdawało si

ę

by

ć

ż

enuj

ą

ce. Nie

potrzebowałam sławnego aktora staj

ą

cego si

ę

s

ą

siadem, obecnie robi

ą

cego mi

lunch, aby wróci

ć

tu i zorientowa

ć

si

ę

,

ż

e nie przestrzegałam jego lekarskich zalece

ń

.

Chwytaj

ą

c mocno brzeg telewizora, skoczyłam jeszcze raz w prawo i zacz

ę

łam

przegl

ą

da

ć

filmy na starannie zapełnionej półce.

Je

ś

li Edward był skłonny zosta

ć

na wielce ekscytuj

ą

c

ą

porcj

ę

filmu, któr

ą

miałam,

mogłam równie dobrze jeden wybra

ć

.

Chwytaj

ą

c Sweeney Todd z półki, otworzyłam go i szybko wło

ż

yłam do

odtwarzacza DVD, zanim przeskoczyłam z powrotem do kanapy i szybko na ni

ą

wskoczyłam.

- Czy to sprawiło,

ż

e poczuła

ś

si

ę

cho

ć

troch

ę

lepiej?

Podskoczyłam, a niewielki pisk wyrwał si

ę

z mojego gardła, kiedy wmaszerował do

salonu z woreczkiem na kanapki pełnym lodu w dłoni i jedn

ą

z moich

ś

cierek

przewieszon

ą

przez rami

ę

.

- Co? – Odetchn

ę

łam, gło

ś

no przełykaj

ą

c i próbuj

ą

c złapa

ć

dech.

- Nie jeste

ś

tak cicha, jak ci si

ę

wydaje. – Ostro

ż

nie uło

ż

ył moj

ą

stop

ę

na

poduszce, nim umie

ś

cił na mojej kostce

ś

ciereczk

ę

i woreczek z lodem. – Teraz,

prosz

ę

, zosta

ń

tutaj.

Spojrzałam mu w oczy i musiałam ponownie przełkn

ąć

gło

ś

no przed kiwni

ę

ciem

głowy w milczeniu.

Wygl

ą

dał na takiego... zaniepokojonego. Nawet Jake nie wydawał si

ę

taki

zmartwiony, kiedy zraniłam siebie w jaki

ś

sposób.

Naturalnie, działo si

ę

to cz

ęś

ciej, ni

ż

chciałam, ale z pewno

ś

ci

ą

stopie

ń

zmartwienia mojego własnego chłopaka mógłby by

ć

wy

ż

szy. Mogłam naprawd

ę

siebie zrani

ć

podczas jednego z moich mniej pełnych gracji momentów, a on wci

ąż

siedziałby na kanapie z pilotem w dłoni, niedbale krzycz

ą

c, czy wszystko ze mn

ą

w

porz

ą

dku, nawet nie odwracaj

ą

c wzroku od ekranu

- Och… okej.
- Masz co

ś

przeciwko, bym został na chwil

ę

po tym, jak zjemy?

Cholera, mógłby

ś

ze mn

ą

zamieszka

ć

, a ja nie mrugn

ę

łabym nawet okiem.

- Nie. W porz

ą

dku.

background image

Skin

ą

ł i wyszczerzył si

ę

do mnie przed odwróceniem si

ę

i ponownym wyj

ś

ciem z

pokoju.

- Prawie sko

ń

czyłem! – zawołał nad ramieniem, nim całkiem znikn

ą

ł.

- Okej! – odpowiedziałam trz

ę

s

ą

cym si

ę

głosem.

Zakryłam twarz dło

ń

mi i potrz

ą

sn

ę

łam głow

ą

, zamykaj

ą

c mocno oczy i j

ę

cz

ą

c

nieszcz

ęś

liwie.

Prawdopodobnie kr

ę

cił si

ę

w pobli

ż

u tylko, aby upewni

ć

si

ę

,

ż

e nie wstałam albo

wi

ę

cej siebie nie zraniłam. Przypuszczalnie było milion innych rzeczy, które miał

mo

ż

liwo

ść

robi

ć

w zamian za przygotowywanie grillowanych kanapek serowych w

moim domu, bo pozostawałam wystarczaj

ą

co t

ę

pa,

ż

eby kopn

ąć

samochód Jake’a i

skrzywdzi

ć

sam

ą

siebie.

Ś

wietnie, Bello. Abso-kurwa-lutnie

ś

wietnie.

Miałam tak du

ż

o satysfakcji z tego głupiego, nieistotnego ruchu. Uwielbiał ten

samochód i, nawet je

ś

li go nie uszkodziłam, wci

ąż

czułam si

ę

całkiem dobrze z

kopni

ę

ciem go. Wiem,

ż

e to go tylko bardziej wkurwiło.

To nie tak,

ż

e potrzebował zadarcia ze mn

ą

, lecz to sprawiło,

ż

e przez t

ę

cał

ą

absurdaln

ą

sytuacj

ę

, poczułam si

ę

lepiej.

Wtedy si

ę

po

ś

lizgn

ę

łam, skr

ę

caj

ą

c kostk

ę

, kiedy upadłam. A nast

ę

pn

ą

rzecz

ą

,

jak

ą

widziałam, był Edward kucaj

ą

cy naprzeciwko mnie z oczami szeroko otwartymi i

skupionymi na mojej twarzy, gdy siadłam na zimnej, mokrej ziemi, z r

ę

koma

ś

ciskaj

ą

cymi kostk

ę

.

Co oznaczało jedno. Je

ś

li widział mój upadek, słyszał wszystko, co Jake i ja

wykrzykiwali

ś

my na siebie nawzajem, a to sprawiło,

ż

e poczułam si

ę

jeszcze gorzej

ni

ż

wcze

ś

niej.

Facet chciał spokoju i ciszy, a ja bardzo mu to dzisiaj zakłócałam. Chciał cichej

okolicy, aby odpoczywa

ć

, i przestał w ci

ą

gu pi

ę

ciu minut, odk

ą

d zacz

ą

ł.

J

ę

cz

ą

c, ukryłam ponownie twarz i odrzuciłam głow

ę

do tyłu na poduszki

znajduj

ą

ce si

ę

za mn

ą

, kiedy usłyszałam,

ż

e otwiera i zamyka drzwiczki mikrofalówki.

Czułam si

ę

jak idiotka. Nigdy nie powinnam napisa

ć

tej notatki. Nie przyniosło mi

to nic dobrego, a on prawdopodobnie był na mnie tylko zdenerwowany.

Ale był zbyt cholernie uprzejmy i miły, aby mnie zignorowa

ć

, tak jak powinien.

Przyjechał tu, aby odsun

ąć

si

ę

od irytuj

ą

cych ludzi i w

ś

cibskich fanów z mani

ą

prze

ś

ladowcz

ą

, którzy – byłam pewna – otaczali go na co dzie

ń

w Kalifornii.

I oto jestem, w

ś

lizguj

ą

c si

ę

w jego

ż

ycie, bez zastanowienia czy mógł chcie

ć

,

abym zostawiła go samego.

Wszystkim, co chciał,

ż

ebym zrobiła, to od

ś

nie

ż

enie jego podjazdu, kiedy padało, i

nakarmienie go podczas pierwszej nocy w mie

ś

cie. Po tym dniu nie wspominał nic o

dodatkowym sp

ę

dzaniu czasu. Chyba,

ż

e pojawiłby si

ę

na moich schodach.

- Nie musisz zostawa

ć

, je

ś

li nie chcesz! – krzykn

ę

łam, znowu kład

ą

c r

ę

ce na

kolana i wzdychaj

ą

c ci

ęż

ko.

Usłyszałam ci

ęż

kie kroki, zanim pojawił si

ę

w drzwiach do salonu z no

ż

em do

masła w jednej dłoni. Jego głowa przekrzywiła si

ę

, a brwi zł

ą

czyły, gdy si

ę

we mnie

wpatrywał.

- Dlaczego miałbym robi

ć

co

ś

, czego nie chc

ę

?

Powoli mrugn

ę

łam oczami, a moje usta zacz

ę

ły drga

ć

. Wygl

ą

dał tak

zdezorientowanie i lekko oniemiało – poł

ą

czony z no

ż

em w r

ę

ce i przekrzywion

ą

głow

ą

, jakby próbował rozwi

ą

za

ć

skomplikowane matematyczne zadanie.

Niemo

ż

liwo

ś

ci

ą

było z niego nie za

ś

mia

ć

.

- Co? – zapytał, wchodz

ą

c całkiem do salonu i machaj

ą

c dookoła no

ż

em. – Z

czego si

ę

ś

miejesz?

background image

- Wygl

ą

dasz niedorzecznie. – Za

ś

miałam si

ę

, zakrywaj

ą

c usta w nieudanej próbie

powstrzymania

ś

miechu.

Spojrzał ode mnie do no

ż

a, nim u

ś

miechn

ą

ł si

ę

i znowu napotkał moje oczy,

wzruszaj

ą

c ramionami.

- To wła

ś

nie dzieje si

ę

, kiedy gotuj

ę

. Teraz powiedz mi, dlaczego miałbym robi

ć

co

ś

, czego nie chc

ę

?

- Nie chc

ę

,

ż

eby

ś

czuł si

ę

, jakby

ś

musiał tu zosta

ć

. – Wzruszyłam ramionami,

ci

ęż

ko wzdychaj

ą

c, kiedy mój

ś

miech nagle ustał. Pozwoliłam dłoniom ponownie

opa

ść

na kolana. – Wszystko jest w porz

ą

dku.

Dosadnie spojrzał na moj

ą

kostk

ę

, a ja wywróciłam oczami, wyrzucaj

ą

c r

ę

ce w

powietrze i sapi

ą

c.

- Bella, je

ś

li chcesz,

ż

ebym poszedł, po prostu to powiedz.

- Nie! – rzekłam szybko.
Zbyt szybko. I maj

ą

c nadziej

ę

,

ż

e tego nie zauwa

ż

ył, odwróciłam si

ę

do okna tak

szybko, jak zdołałam. Zobaczyłam,

ż

e jego brwi wystrzeliły do góry.

Poczułam,

ż

e moja twarz rumieni si

ę

i chciałam zagrzeba

ć

si

ę

w poduszkach,

dopóki najbardziej

ż

enuj

ą

cy dzie

ń

mojego

ż

ycia nie minie.

- Nie, dopóki ty nie chcesz.
- I nie chc

ę

. – Podniosłam na niego wzrok, a on szybko kiwn

ą

ł głow

ą

, wskazuj

ą

c

ko

ń

cówk

ą

no

ż

a na mnie.

- Wi

ę

c daj mi kilka minut wi

ę

cej i b

ę

dziemy mieli grillowane kanapki serowe,

popcorn i troch

ę

wina.

- To szalona mieszanka.
Wzruszył ramionami, u

ś

miechaj

ą

c si

ę

krzywo do mnie, na co mój oddech si

ę

zatrzymał. Zmusiłam siebie do przełkni

ę

cia tak du

ż

ej ilo

ś

ci powietrza, jak mogłam

bez

ś

ci

ą

gania na siebie uwagi i czekałam, a

ż

co

ś

powie. Cokolwiek, co oderwałoby

moje my

ś

li od tego u

ś

miechu, który wpływał na mnie cał

ą

.

- Ty to wybrała

ś

. Ja tylko pod

ąż

am drog

ą

, któr

ą

wyznaczyła

ś

.

- Nie mówiłam nic o winie.
- Improwizowałem. Nie masz nic przeciwko, prawda?
Potrz

ą

sn

ę

łam głow

ą

i u

ś

miechn

ę

łam si

ę

.

- Nie, nie mam nic przeciwko.
Ponownie skin

ą

ł, zanim si

ę

odwrócił i wyszedł z salonu.

Menu DVD pojawiło si

ę

w telewizorze. Słyszałam trzaskanie popcornu w

mikrofalówce i pocieszaj

ą

ce odgłosy skwierczenia w kuchni. Nie pozwoliłam sobie

nawet czu

ć

si

ę

winn

ą

,

ż

e nie martwiłam si

ę

o kłótni

ę

, któr

ą

wła

ś

nie miałam z Jakiem.

To był koniec zwi

ą

zku i prawdopodobnie nie istniał sposób, aby to naprawi

ć

. W

tym momencie ponownie nie miałam pewno

ś

ci, czy chciałam to robi

ć

. Fakt,

ż

e Jake

nie potrafił mi nawet zaufa

ć

i na pewno słuchałby ludzi z miasta, którzy byli przeciwni

dziewczynie, z jak

ą

mieszkał przez kilka lat, ułatwiał spraw

ę

o wiele bardziej, ni

ż

to

sobie wyobra

ż

ałam.

Bardziej martwiłam si

ę

o publiczne przedstawienie, które dali

ś

my całej reszcie

naszych s

ą

siadów, ni

ż

o zako

ń

czenie zwi

ą

zku, bez którego wcze

ś

niej nawet nie

widziałam dla siebie przyszło

ś

ci.

ż

, mo

ż

e nie tak s

ą

siadom, jak przynajmniej Edwardowi.

Ś

ci

ą

gaj

ą

c usta i pocieraj

ą

c oczy, wzi

ę

łam gł

ę

boki wdech i spróbowałam jak

najlepiej da

ć

sobie duchow

ą

pogaw

ę

dk

ę

o nie robieniu z siebie wi

ę

kszej idiotki przed

Cullenem.

background image

Potem przewróciłam oczami na sam

ą

siebie, bo naprawd

ę

my

ś

l o mnie nie

robi

ą

cej czego

ś

niemo

ż

liwie głupiego, aby zawstydzi

ć

siebie przed nim, było

ś

miechu

warte.

Stanowiłam chodz

ą

c

ą

katastrof

ę

, a on sprawiał,

ż

e stawałam si

ę

troch

ę

zdenerwowana i pełna obaw. To było niemal jak jeden z odcinków America’s
Funniest Home Videos

4

zamiast mojego

ż

ycia.

A kiedy par

ę

minut pó

ź

niej wszedł do salonu z jedn

ą

ze starych tacek mojej babci

pełn

ą

kanapek, wina i wielkiej miski popcornu, byłam całkiem pewna,

ż

e to

ż

art, z

którym musiałam si

ę

zmierzy

ć

.

Strata mojego chłopaka, gor

ą

cy aktor, s

ą

siad, „przyjaciel” robi

ą

cy mi lunch i

opiekuj

ą

cy si

ę

mn

ą

, kiedy skr

ę

ciłam kostk

ę

i moja całkowita niezdolno

ść

do

powiedzenia czegokolwiek innego ni

ż

wyj

ą

kanie „F-film?”, jak spojrzałam na ekran

telewizora. To nie mogło by

ć

po prostu prawdziwe.

4

America’s Funniest Home Video – amerykański program telewizyjny. Coś takiego jak nasze Śmiechu warte


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stay Rozdział 9
Stay Rozdział 4
Stay Rozdział 11
Stay Rozdział 7
Stay Rozdział 3
Stay Rozdział 6
Stay Rozdział 5
Stay Rozdział 1
Stay Rozdział 8
Podstawy zarządzania wykład rozdział 05
2 Realizacja pracy licencjackiej rozdziałmetodologiczny (1)id 19659 ppt
Ekonomia rozdzial III
rozdzielczosc
kurs html rozdział II
Podstawy zarządzania wykład rozdział 14
7 Rozdzial5 Jak to dziala
Klimatyzacja Rozdzial5
Polityka gospodarcza Polski w pierwszych dekadach XXI wieku W Michna Rozdział XVII
Ir 1 (R 1) 127 142 Rozdział 09

więcej podobnych podstron