Ace Combat Wojna o Equestrię #3

background image

Pośród błękitnego nieba, bohaterki rozpoczynają swoją misję.

Lecz jedna z nich jest niechętna wszelkiej walce.

Strach to, a może niepewność? Czy przezwycięży swe obawy?

W głębi serca pragnie chronić innych.

Rozdział 3

„Pierwszy lot”

14 października

Godzina 8:30

Cloudsdale,

baza szwadronu Mirage

Firefly potrzebowała kilku dni, by lepiej poznać swoje nowe przyjaciółki. Natychmiast

polubiła Lightning Bolt, widząc w niej naprawdę bystrego i obeznanego z technologią kucyka.
Pokrywało się to w pełni z tym, co mówiła, gdy dołączała do szwadronu. Cloud Kicker
udowodniła, że jest radosnym pegazem, będącym w stanie podnieść innych na duchu zwykłym
uśmiechem. Rzadko znajdowano ją osobno od Lightning. Jednakże, Firefly wciąż nie była
pewna co do udziału Fluttershy w drużynie. Podczas kilku wcześniejszych treningów uznała, że
jest „nieco zbyt łagodna” by być skuteczna w walce.

Żółty pegaz właśnie rozmawiał na ten temat z Rainbow Dash, przechadzając się wspólnie

po korytarzach bazy. Była ona rozmiarów typowego domu ze wspólnym pokojem, gdzie były
łóżka dla każdej klaczy.

— Em… Rainbow, wydaje mi się, że Firefly… nie lubi mojego towarzystwa — zwierzyła

się przyjaciółce. — Myślisz, że ona--

Ale zanim Fluttershy dokończyła zdanie, Rainbow odwróciła się do niej. Ich oczy

spotkały się, wzrok niebieskiej lotniczki był niewzruszony.

— Nie musisz się o to martwić. Ona po prostu musi cię lepiej poznać. Firefly może sobie

gadać co zechce, ale nasza drużyna nie byłaby kompletna bez ciebie, Fluttershy. Jestem pewna,
że Lightning i Cloud również tak myślą.

— Ale… ona jest naszym dowódcą, Rainbow… Jeżeli nie wpasuję się… do drużyny,

może… powinnam odejść… — w głosie Fluttershy brzmiała rezygnacja. W ogóle nie chciała brać
udziału w żadnym wojennych operacjach. Czuła się bardzo przybita.

— Nie odejdziesz jak długo ja mam coś do powiedzenia — rzekła dobitnie Rainbow. —

Może i nami dowodzi, ale w naszym szwadronie każdy kucyk jest równy. Nasze opinie mają
znaczenie. Powinnaś przestać się tym tak bardzo przejmować.

Zanim Fluttershy zdołała odpowiedzieć, z zewnątrz dał się słyszeć głos Firefly. Był

donośny, klacz zdawała się na kogoś krzyczeć:

— Hej, ty! Co ty tu robisz?! Nie masz pozwolenia, żeby u nas lądować! Odleć natychmiast,

albo poniesiesz konsekwencje!

Oba pegazy popatrzyły po sobie. Starą prawdą było, że wróg zwykle nie śpi.
— Rainbow, czy ktoś nas atakuje?
— Nie, jakoś mi się nie wydaje. Ale lepiej sprawdźmy, co się dzieje.

Przyjaciółki wyleciały na zewnątrz i zobaczyły Firefly wrzeszczącą w kierunku wielkiego,

fioletowego balonu, który powoli zbliżał się w ich kierunku. Wydawał się im jakoś dziwnie
znajomy.

background image

— O co tyle hałasu, Firefly? — Rainbow spytała różową klacz.
— Nie widzisz, że mamy intruza? W dodatku nie odpowiada na moje wezwania — była

lekko podenerwowana. Wtedy Rainbow i Fluttershy przyjrzały się balonowi nieco dokładniej.
Pamiętały, że podobnym przybyły kiedyś Twilight i reszta ich przyjaciółek, kiedy Rainbow Dash
miała wziąć udział w Turnieju Młodego Lotnika, a kucyki zjawiły się, by ją dopingować. Żółta
klacz zaczęła nieśmiałym głosem:

— Em… Firefly… Nie sądzę, żeby to był wróg. My… znaczy, chodzi o to, że… Ten balon

jest mnie i Rainbow skądinąd znany. I domyślamy się, kto w nim jest.

Fioletowe oczy spoczęły na Fluttershy, kiedy Firefly dopytywała się, kto mógłby to być.

Zamiast jednak odpowiedzieć, żółty pegaz wyleciał balonowi na spotkanie, do tego z dużym
uśmiechem na ustach. Gdy się zbliżyła, rzekła:

— Rarity, co cię tu sprowadza?

Z kosza balonu wyjrzała głowa klaczy jednorożca. Zdawała się lekko zaniepokojona sytuacją.
Wyjaśniła swojej drogiej przyjaciółce, że ma dla niej i jej koleżanek mały prezent, lecz Firefly
(którą określiła mianem „tego nowego pegaza”) nie chciała zezwolić jej na lądowanie. Fluttershy
obiecała, że zajmie się wyjaśnieniem nieporozumienia i po zdaniu raportu z sytuacji, poprosiła
dowódczynię, aby pozwoliła Rarity wylądować. Choć zdradzała oznaki niepewności, Firefly
zgodziła się i przy okazji poleciała po Lightning Bolt i Cloud Kicker. Gdy trójka pegazów wróciła,
zdumione zobaczyły białego jednorożca stojącego na chmurach jak gdyby nigdy nic!

Ani Rainbow Dash ani Fluttershy nie wyglądały na zaskoczone. Właśnie owego dnia

przed Turniejem, Twilight Sparkle użyła dwóch różnych czarów, żeby kucyki nie-pegazy
mogły dostać się do Cloudsdale. Tym razem jednak Rarity nie poprosiła o wielkie motyle
skrzydła, pamiętna niefortunnych zdarzeń z jej udziałem i obstała przy zaklęciu pozwalającym
nieuskrzydlonym kucykom chodzić po chmurach.

***

Kiedy klacz jednorożca wyjaśniła wszystko wciąż zdumionym pegazom, użyła własnej

magii by wyciągnąć z balonowego kosza niewielką skrzynkę. Kiedy ją otworzyła, zobaczyły one
pięć kamizelek. Każda miała inny kolor, ale z boku były przyozdobione symbolem, który w
połowie wyglądał na słońce i w połowie na księżyc, połączone w jedną całość. Część słoneczna
znajdowała się na pomarańczowym tle, zaś na ciemnym, gwiaździstym była księżycowa.

— Uau, wyglądają fantastycznie! — Lightning Bolt aż zakrzyknęła z podziwu. — Czy to dla

nas, Rarity?

— Zgadza się, kochana — potwierdziła. — Pomyślałam, że skoro jesteście oficjalnie

drużyną, powinnyście jakoś prezentować się przed innymi. Więc zrobiłam dla was te kamizelki.
Podobno gryfy również takie noszą, to określa ich przynależność do szwadronów i innych
oddziałów. Każda odpowiada kolorowi jednej z was — Po chwili zaczęła wyjmować ubrania
ze skrzynki i rozdzielać je pomiędzy pegazy. — Różowa jest dla Firefly, niebieska należy do
Rainbow Dash, biała jest dla ciebie, Lightning Bolt, fiołkowa dla Cloud Kicker, zaś żółtą będzie
nosić Fluttershy. Śmiało, przymierzcie je!

Rarity pomogła im pozakładać kamizelki. Każdej z lotniczek bardzo się podobały.

Lightning stwierdziła, że są zrobione z bardzo trwałego włókna, a Fluttershy zauważyła jak
doskonale przechowują ciepło – mogły się przydać jako ochrona przed chłodem. Rainbow z
uciechy aż zrobiła kilka obrotów w powietrzu. Wtedy Cloud Kicker dojrzała owy symbol słońca i
księżyca połączonych razem i z czystej ciekawości zapytała Rarity, co on oznacza.

background image

— Symbol który widzisz, to flaga Equestrii. Obie księżniczki uznały, że słońce i księżyc,

reprezentujące dzień i noc, wspólnie „wskażą nam właściwą drogę” — wyjaśnił jednorożec.

Przez krótką chwilę, pegazy pogrążyły się w zadumie nad tym stwierdzeniem.

Z wyjątkiem Firefly; klacz o niebieskiej grzywce podeszła do Rarity i uśmiechnęła się przyjaźnie.
Była lekko zakłopotana całą sytuacją, a jednocześnie bardzo wdzięczna.

— Wybacz to wcześniejsze nieporozumienie. Te kamizelki to naprawdę bardzo hojny

podarunek z twojej strony. Dzięki.

— Cóż, w pewnym sensie to mój obowiązek jako Elementu Hojności — odrzekła,

odwzajemniając uśmiech. Oczy Firefly popatrzyły na nią ze zdziwieniem.

— Elementem… czego?
— Co, nie słyszałaś o tej starej legendzie, Firefly? — Cloud Kicker przybliżyła się do niej.

— O Elementach Harmonii wiemy nawet ja i Lightning Bolt!

Różowa klacz była ciekawa, żeby poznać jej szczegóły. Owszem, słyszała o niej, jak każdy

kucyk, lecz przypomnienie zawsze mogło wspomóc. Jednak w tej chwili rozległ się alarm i Firefly
błyskawicznie poleciała do głównego pokoju, który pegazy nazywały „Centrum Kontroli”. W
środku znajdowało się kilkanaście różnych przyrządów pomagających namierzać nadciągających
wrogów lub otrzymać wiadomości od innych kucyków. Przez kilka chwil Firefly stała przed
wielkim ekranem komputera, przeglądając dane, po czym zwróciła się do pozostałych.

— Wiecie co, opowiecie mi o tych Elementach w drodze. Gale właśnie przysłał mi

wiadomość. Zdaje się, że parę gryfich zwiadowców zbliża się do Hoofington!
Szkarłatny pegaz zaoferował swoją pomoc dla szwadronu Mirage. Uznał, że Firefly
i reszta drużyny mogą rzeczywiście okazać się kluczową siłą podczas tej wojny.

— Wiemy, co zamierzają? — zapytała Lightning Bolt.
— Pracuje nad tym, ale cokolwiek to jest, nie jest to nic dobrego. Zbiórka na głównym

pasie! Nadszedł czas na nasz pierwszy, wspólny lot!

Wszystkie kucyki ruszyły za nią, ale Fluttershy nadal niechętnie myślała o tym

wszystkim. Rarity zauważyła to.

— Skarbie, powinnaś się pospieszyć. Chyba nie chcesz, żeby cię zostawiły, prawda?
— Nie… Ale coś wewnątrz mnie… Nie wiem… mam wrażenie, że to wszystko nie tak —

wyznała cichutko. — Ta wojna w ogóle nie powinna mieć miejsca. To nie powinno się dziać.
Przecież musi być jakiś inny sposób...

Rarity zbliżyła się do przyjaciółki i uśmiechem próbowała ją zachęcić.
— Robicie to, żeby chronić Equestrię. Nie zapominaj o tym, Fluttershy.

Bezpieczeństwo wielu stworzeń, nie tylko kucyków, zależy od was. Wiem, że masz w sobie
to „coś”. Nie chciałabyś, żeby ktokolwiek skrzywdził twoich przyjaciół, czyż nie?

Żółta klacz pokręciła głową, ale nie wyrzekła słowa. Wyglądała na zdezorientowaną.
— Leć z nimi. Wszystko będzie dobrze. Uwierz w siebie i swoje koleżanki — poradziła

jej Rarity. Po chwili pegaz poleciał do pozostałych a klacz jednorożca powoli poszła za nią.
Zamierzała wsiąść do balonu i powrócić do Ponyville. Miała okazję zobaczyć, jak Firefly i reszta
szykują się do drogi.

— Dobra, drużyno! Zanim wyruszymy, przećwiczmy jeszcze podstawowe procedury.
Każda lotniczka otrzymała od niej mały przedmiot. Gdy założyły je na lewe ucho,

zorientowały się, że posiadają parę pokręteł, mikrofon i mały wyświetlacz. Po jego włączeniu
zobaczyły kilka wskaźników, w tym szybkości i wysokości.

background image

To były komunikatory, bardzo podobne do tych, które miały Wonderbolts. Firefly

wyjaśniła, że to dzięki nim można się porozumiewać na duże odległości i jest to standardowe
wyposażenie wszystkich kucyków.

— Kiedy będziecie zdawać raport z sytuacji, podawajcie co jakiś czas swój znak

wywoławczy. W ten sposób unikniemy zamieszania — poradziła klacz, po czym nastawiła
częstotliwość i odezwała się przez mikrofon do pozostałych. Reszta poszła za jej przykładem.

— No, dobrze!

Mały test!

Tu Błysk, jak mnie słyszycie? Jesteście gotowe?

Pegazy odpowiadały po kolei.
— Tu Rainbow! Wszystko w najlepszym porządku!
— Grom, gotowa do lotu!
— Promyk, szybka, zwarta i gotowa!
— Motyl, słyszę cię wyraźnie!

Firefly pochwaliła swoje towarzyszki. Miała przeczucie, że dobrze jej się będzie z nimi

współpracowało. Piątka pegazów zaczęła machać skrzydłami i biec pośród chmur, szykując się
do wzbicia w powietrze.

— Tak to się robi, drużyno! Szwadron Mirage, ruszamy!
Po kilku sekundach sprintu, lotniczki były już w fazie lotu. Rainbow leciała tuż obok

Firefly, po ich stronach szybowały Lightning Bolt i Cloud Kicker. Fluttershy trzymała się na
tyłach, blisko nich. Rarity patrzyła, jak pegazy zaczęły kierować się w stronę Hoofington. Było
to dość daleko, nie było też wiadomo wiele o poczynaniach gryfów. Jednak klacz jednorożca
pozostała optymistyczna.

— Powodzenia, kucyki… uważajcie na siebie — powiedziałą w stronę chmur, zanim

przekierowała balon na powrót do Ponyville. Szwadron po chwili zniknął jej z oczu. Miała
nadzieję, że nic złego im się nie przydarzy, choć wciąż widziała niepewną twarz Fluttershy…

***

Godzina 10:40

Przestrzeń powietrzna Equestrii, w drodze do Hoofington

W czasie gdy pegazy równym tempem leciały w stronę jednego z najbardziej oddalonych

na wschód miast w Equestrii, Firefly zwróciła się do swoich towarzyszek.

— Więc, powiecie mi coś więcej o tych „Elementach Harmonii”?
— Pewnie, choć dziwi mnie, że o nich nie słyszałaś, Firefly — rzekła z zaskoczeniem

Rainbow Dash.

— Odpuść mi. Nie było mnie tu pięć lat. Mogłam zapomnieć to i owo — odparła lekko

zgryźliwie różowa klacz. Pamiętając witraże z zamku Canterlot, chciała mieć pewność. — Czy
podczas mojej nieobecności działo się coś ważnego?

Rainbow zaczęła jej opowiadać o wydarzeniach, mających miejsce w krainie kucyków.

Pozostałe lotniczki przysłuchiwały się z zainteresowaniem.

— Miałyśmy z Fluttershy mnóstwo przygód. W wielkim skrócie, byłyśmy częścią grupy,

która zwyciężyła starożytną Księżycową Klacz – Nightmare Moon. Zostałyśmy wybrane do tego
zadania, bo okazało się, że nasze dusze reprezentują Elementy Harmonii. Ja odzwierciedlam
Lojalność, Fluttershy - Życzliwość. Rarity, którą poznałaś dziś bliżej, to dusza Hojności. Są też
Applejack, Pinkie Pie i Twilight Sparkle; one reprezentują odpowiednio Szczerość, Śmiech i
Magię. Wspólnymi siłami udało się nam użyć mocy Harmonii do uzdrowienia Nightmare Moon

background image

z mrocznej mocy i ocalić Equestrię przed wieczną nocą. Gdy jakiś czas później Discord wydostał
się ze swojego kamiennego więzienia, miałyśmy z nim sporo problemów, ale i tak udało nam
się go pokonać. Gdybyśmy jednak nie poznały Twilight i pozostałych, pewnie dziś Equestria
wyglądałaby jak jeden wielki bałagan… co nie znaczy, że teraz może nie być podobnie.

Na parę chwil zapadła cisza i dało się słyszeć tylko wyjący wiatr. Lightning Bolt i Cloud

Kicker patrzyły na Rainbow i Fluttershy z mieszaniną podziwu i radości, ale Firefly musiała
zebrać myśli. Czy klacz o tęczowej grzywie właśnie powiedziała jej, że wraz z przyjaciółkami
pokonały Księżycową Klacz i do tego Discorda, boga Chaosu? W końcu mruknęła:

— Taa… Bez urazy, ale ciężko mi w to uwierzyć.
— Miałam przeczucie, że to powiesz — Lightning Bolt podleciała bliżej. — Ja i Cloud

Kicker słyszałyśmy legendę o Elementach, ale nie brałyśmy jej na poważnie. Myślałyśmy, że to
zwykła bajka. Dopiero gdy podczas Uroczystości Letniego Słońca zjawiła się Nightmare Moon,
dotarło do nas, że może być niewesoło. Kiedy później zobaczyłyśmy Księżniczkę Lunę u boku
Księżniczki Celestii, doszłyśmy do wniosku, że musiała nią owładnąć jakaś mroczna siła… Nie
jesteśmy pewne, jak te Elementy mogą działać, ale to co mówi Rainbow, to prawda.

Ponownie zrobiło się cicho. Firefly popatrzyła na Dash i Fluttershy i znów przypomniały

się jej witraże z zamku. Może ta cała legenda miała w sobie ziarno prawdy…

Ale nie zastanawiała się nad tym zbytnio. Po chwili odrzekła, jakby od niechcenia:
— Cóż, prawda czy nie, wierzę, że obie bardzo nam pomogą. W zasadzie, liczę na was

wszystkie. Pamiętajcie, jesteśmy teraz drużyną i musimy działać razem.

— Tak jest! — odpowiedziały pozostałe pegazy.
W ciągu następnych trzydziestu minut nareszcie zbliżyły się do przestrzeni powietrznej

Hoofington. Wszystko wskazywało na to, że gryfy jeszcze się nie zjawiły. Lotniczki spojrzały w
dół i zobaczyły jak w mieście toczy się codzienne życie. Każdy kucyk spieszył się w sobie tylko
znanych sprawach, sprzedawcy na rynku prześcigali się w wychwalaniu swoich towarów, a dzieci
bawiły się wesoło.

— Chyba nic nie wiedzą o zbliżającym się ataku. Powinnyśmy się upewnić, żeby tak

zostało — zasugerowała Cloud Kicker.

— Podpisuję się pod tym czterema kopytami — zgodziła się Firefly. — Zobaczmy… W

okolicy jest sporo chmur, możemy to wykorzystać. Zaczekamy w nich na naszych upierzonych
gości. Grom i Promyk, wy zaczekacie po lewej stronie. Rainbow i Motyl, prawa jest wasza.

— A co ty zrobisz, Błysk? — Fluttershy nie mogła się powstrzymać. Różowa klacz

spojrzała na nią i uniosła lekko brwi, ale zaraz wyszczerzyła zęby.

— Któryś kucyk musi lecieć pośrodku.

Nie tracąc czasu, pegazy zaczęły sprowadzać chmury znad miasta, starając się to robić

tak, by mieszkańcy niczego się nie domyślali. Gdy już udało im się schować wśród obłoków,
musiały już tylko wykazać cierpliwość. Lightning Bolt załączyła wyświetlacz terenu na swoim
komunikatorze. Dzięki niemu mogła uzyskać wstępne namiary co do liczby wrogów i ich
odległości od Hoofington. Po krótkiej analizie przekazała dane pozostałym.

— Wykryłam pięć obcych jednostek. Położenie 205, zbliżają się. Wysokość 7000 stóp,

stopniowo maleje. Zaraz tu będą — poinformowała biała klacz.

— Zostać na pozycjach. Zaczekamy, aż się pojawią — rozkazała Firefly.
Czas mijał powoli. Fluttershy przybliżyła się bardziej do Rainbow Dash i szepnęła jej do

ucha:

— Rainbow, możemy chwilkę pomówić?

background image

— Eee… Wybrałaś kiepski moment, Fluttershy — odparła.
— Wiem, ale… Ale… Muszę ci się z czegoś zwierzyć. Troszkę się boję… i czuję się bardzo

niepewnie. Nie powinnyśmy tego robić. Czy… Czy naprawdę nie da się rozwiązać tego konfliktu
w sposób pokojowy? To znaczy…

Tu urwała, nie wiedząc co powiedzieć dalej. Miała w głowie całkowity mętlik. Rainbow

spojrzała na nią.

— Słuchaj, wiem jak się czujesz, Fluttershy. Ale to się dzieje naprawdę. Mamy tu wojnę z

gryfami. I nie chcą one prowadzić z nami żadnych negocjacji.

Widziała, ze Fluttershy wciąż miała wątpliwości. Objęła ją powoli ramieniem. Chciała

lekko uspokoić przyjaciółkę.

— Trzymaj się blisko mnie, a nic ci się nie stanie, OK?
— O-OK.
— Nadlatują! — w komunikatorach dał się słyszeć głos Firefly. — Szykujcie się.
Zgodnie z danymi Lightning Bolt, była to piątka gryfów. Jednak nie szwadron Szpona,

z którym Firefly i Rainbow Dash miały do czynienia parę dni temu. Oni także nosili kamizelki
z numerami, co mogło sugerować, iż to kolejna drużyna asów. Ich stroje miały jasno niebieski
kolor i były ozdobione numerami od siódemki do dwunastki. Byli niedaleko pozycji pegazów, ale
nie widzieli ich wśród gęstych chmur. Jeden z gryfów, z numerem dziesięć, nagle się zatrzymał;
reszta poczyniła to samo.

— Chyba właśnie dotarliśmy nad Hoofington. Wiecie, co należy robić — rzekł ostro.

Wyróżniał się spośród swoich towarzyszy lekko pomarańczowym odcieniem piór.

— Ale, sir — odezwał się gryf z ósemką. — czy to naprawdę konieczne?
— Wiesz, że nie możemy kwestionować rozkazów naszych przełożonych, Axe. Nie

podoba mi się pomysł porywania dzieci kucyków i robienia z nich zakładników… — tu westchnął
głęboko. — Wojownicy, tacy jak my, nie postępują w tak niegodziwy sposób. Ale rozkazy to
rozkazy i musimy je wypełnić co do joty.

***

Firefly i jej drużynę zamurowało, kiedy podsłuchały co mówił gryf. Zniżyli by się do

porywania źrebiątek w charakterze zakładników? W dodatku w momencie, gdy konflikt jeszcze
nawet się nie zaczął? To kolidowało ze stereotypem gryfa — majestatycznego wojownika — a
wręcz całkowicie go niszczyło. W Rainbow Dash aż się zagotowało. Już chciała zaatakować, ale
Firefly nakazała jej czekać na dogodną okazję i sygnał.

— W każdym razie — kontynuował gryf z numerem dziesięć — powinniśmy dokonać

rozpoznania terenu, zanim przystąpimy do działania. Nasz wywiad sugeruje, że grupa pegazów
może być w drodze tutaj by próbować nam przeszkodzić. Upewnijmy się, by do tego nie doszło.

— Ale tu zupełnie nikogo nie ma — argumentował gryf z dwunastką. Jego szare oczy

wędrowały to tu, to tam, nie dostrzegając żadnych obcych mu osobników. — Powinniśmy
przestać tracić czas i zabrać się do roboty. Im wcześniej zaczniemy, tym szybciej wrócimy do
bazy.

Gryf z dziesiątką, który najwidoczniej przewodził szwadronem, zwrócił się do towarzysza

z lekką kpiną w głosie:

— Jakiś problem, Greyback? Nie powiesz mi chyba, że obawiasz się kucyków.

— Nie bądź śmieszny, Zeakros! Ale ty ze wszystkich tu obecnych wiesz najlepiej, jak

nierzetelny potrafi być nasz wywiad! Szwadronowi Szpona powiedziano, że nie czeka ich żaden
opór i widzisz, w jakiej teraz jesteśmy sytuacji! — aż splunął ze złości.

background image

— Skoro już o nich mowa, my nie możemy popełnić podobnego błędu. I dlatego

zarządzam działania zwiadowcze, zanim zaczniemy misję — powiedział z naciskiem Zeakros. —
Musimy mieć pewność, że wróg nas nie zaskoczy.

— To już nie będzie konieczne, chłopcy! Powinniście byli go posłuchać wcześniej!
Okrzyk Firefly był sygnałem dla pegazów ze szwadronu Mirage do porzucenia kryjówki

i ujawnienia się przeciwnikom. Na dziobach gryfów malowało się głębokie zdumienie. Zostali
całkowicie zaskoczeni.

— Wszystko słyszałyśmy! Póki my tu jesteśmy, wasz podły plan porwania źrebaków nie

dojdzie do skutku! — wrzasnęła Rainbow.

Zeakros spojrzał na nią szafirowymi oczami. Zdawał się dobrze ją rozumieć, ale wiedział,

że ma do wypełnienia misję.

— Żeby wszystko było jasne… nam też nie podoba się ten rozkaz — przemówił lekko

monotonnym głosem. — Ale to nasza powinność. Wy, słabe kucyki, nie powstrzymacie nas!
Szwadron Wichru, formować szyk bojowy!

Po tej komendzie, gryfy błyskawicznie ustawiły się w charakterystycznej lotniczej

formacji, bardzo przypominającą literę V. Firefly poleciła swoim przyjaciółkom przyjąć podobną
postawę, aby mogły zająć się jednym gryfem na raz. Po chwili wspólnej walki, obie drużyny
rozdzieliły szyk. Teraz każdy walczył ze swoim, wcześniej namierzonym przeciwnikiem.

Lightning Bolt i Cloud Kicker starły się z gryfem o numerze siedem i Axem. Obaj byli

bardzo silni, ale brakowało im kucykowej zwinności i nie potrafili unikać ataków tak często, jak
pegazy. Lightning raz po raz nacierała na obu przeciwników od frontu, zaś Cloud wspomagała ją
od bocznej strony, dezorientując przeciwników, którzy nie mogli zdecydować się, którego kucyka
obrać za cel najpierw. Biały pegaz postanowił to wykorzystać. Dzięki ich połączonym działaniom,
obaj upierzeni żołnierze zaczęli zdradzali oznaki zmęczenia. Lightning Bolt zdecydowała się
coś wypróbować. Poleciła Cloud Kicker, by chwilowo odwróciła uwagę gryfów, co przyszło jej z
łatwością. Axe i jej kompan skupili się tylko na niej, podczas gdy Lightning odleciała kawałek
do tyłu i nagle nabrała prędkości. Wykonywała bardzo szybkie manewry, zygzakując i zbliżając
się do przeciwników; przypominała wtedy prawdziwą błyskawicę. Cloud Kicker krążyła wokół
gryfów, całkowicie absorbując ich uwagę. Kiedy Lightning Bolt dała sygnał głośnym krzykiem,
fioletowa klacz odleciała na bok. Gryfy zauważyły pędzącego pegaza, ale nie zdołali uniknąć
zderzenia. Obaj żołnierze poczuli, jakby dostali po głowach wielkim głazem. Cloud dorzuciła też
kilka kuksańców od siebie.

Axe i jego towarzysz otrzymali poważne obrażenia i zdecydowali się na odwrót. W tym

czasie przyjaciółki przybiły kopytko, gratulując sobie nawzajem doskonałego zgrania.

— To było niesamowite, Lightning Bolt! — zakrzyknęła Cloud Kicker. — To był ten twój

atak, który ostatnio ćwiczyłaś?

— Aha. Chyba nazwę go… „Błyszczącą Iskrą” — stwierdziła po namyśle klacz.
— Brzmi super. Lećmy teraz pomóc pozostałym. Ja wspomogę Fluttershy, a ty Rainbow

Dash.

— Załatwione!
Oba pegazy rozdzieliły się. W tym czasie Fluttershy toczyła walkę z gryfem mającym

numer jedenaście. A ściślej mówiąc, tylko unikała jego ciosów. Gołym okiem było widać, że
tak naprawdę nie chce walczyć. Nawet kiedy nadarzała się okazja do kontry, ona tylko latała
wokół przeciwnika. Gryf nie wiedział, co o tym sądzić. Kiedy jednak zapytał żółtą klacz, czemu
go nie atakuje, Fluttershy nie odpowiedziała. W tym momencie do akcji wkroczyła Cloud

background image

Kicker i szybkim uderzeniem od tyłu odrzuciła przeciwnika na bok, po czym podleciała do lekko
zaskoczonej przyjaciółki.

— Hej Motylku, zdaje się, że potrzebujesz wsparcia! Słuchaj, mam pewien plan. Postaraj

się go skołować, latając dokoła niego, po czym zleć jak najszybciej w dół. Ja zaatakuję od góry i
momentalnie skieruję w twoją stronę. Potem ty go dobijesz. OK?

Fioletowy pegaz powiedział to dość szybko i aż palił się do dzieła, więc Fluttershy

zdążyła tylko wybełkotać „OK”. Nie chciała zawieść oczekiwań koleżanki. Zgodnie z planem,
zaczęła absorbować uwagę gryfa. Starał się on kilkukrotnie przerwać jej manewry, ale ona
zdołała uniknąć ciosów szponem. Po pary chwilach, Cloud Kicker dała Fluttershy sygnał przez
komunikator, że jest gotowa. Klacz błyskawicznie zanurkowała w dół, zaskakując przeciwnika.
Sekundy później, fioletowa lotniczka dosłownie spadła gryfowi na głowę, uderzając go przednimi
nogami. Lecz kiedy upierzony żołnierz leciał w kierunku Fluttershy, ona zaczęła się wahać…
Widziała jego wściekłą twarz…

Nerwy wzięły górę. Długowłosa klacz nie była w stanie zmusić się do zadania

decydującego ciosu. Usunęła się gryfowi z drogi, pozwalając mu tym samym na ustabilizowanie
lotu. Bała się, że będzie chciał teraz przeprowadzić kontratak, ale zamiast tego, żołnierz wycofał
się i poleciał w tym samym kierunku, co Axe i jego kompan. Doszedł do wniosku, że znalazł się w
niekorzystnej sytuacji. Fluttershy patrzyła na niego z lekkim zdumieniem kiedy Cloud Kicker do
niej podleciała.

— Hej, co się stało? Myślałam, że go załatwisz — powiedziała klacz z zaskoczeniem.
— Ja… Ja nie… Nie mogłam… Przepraszam, Cloud Kicker — głos jej drżał, gdy próbowała

się wytłumaczyć. Fioletowa klacz poklepała ją po grzbiecie.

— Spokojnie, nie gniewam się. Przynajmniej zmusiłyśmy go do odwrotu. I patrz! —

wskazała na Rainbow, zadającą szybkim kopniakiem silny cios jednemu z agresorów. —
Wygląda na to, że wygrywamy!

Firefly była zajęta walką z Zeakrosem, ale przewaga była po jej stronie. Po uniknięciu

jego ataku, błyskawicznie odpowiedziała kontrą. Gryf aż cofnął się pod wpływem siły uderzenia.
Patrzył na nią przez chwilę, jakby myśląc co zrobić dalej. W końcu krzyknął:

— Dobra jesteś! Jeszcze się spotkamy! Odwrót, wszyscy wracajcie do Gryphus!

Skrzydlaci napastnicy opuścili przestrzeń powietrzną Hoofington. Z lekką ulgą na

twarzach, kucyki przegrupowały się i gratulowały sobie pierwszego sukcesu. Tylko Fluttershy się
nie cieszyła. Firefly chciała się dowiedzieć, co się stało. Cloud Kicker powiedziała, że wszystko jej
wytłumaczy po powrocie do bazy.

***

Godzina 13:50

Cloudsdale, baza szwadronu Mirage

Piątka pegazów analizowała przebieg bitwy w pokoju odpraw gdy powróciły do

Cloudsdale. Po przesłaniu raportu do Głównej Bazy, Firefly odczytywała wszystko na głos,
chodząc tam i z powrotem. Pozostałe kucyki słuchały uważnie. Po kilku minutach zatrzymała się
i rzekła:

— Muszę przyznać, że macie potencjał, dziewczyny! Ostatecznie nikt w Hoofington nie

odczuł obecności wroga i nie zgłoszono żadnych innych przypadków naruszenia strefy. Innymi
słowy, na krótki czas opóźniłyśmy inwazję. Dobra robota.

background image

Drużyna odpowiedziała pojedynczym salutem. Ale Firefly jeszcze nie skończyła.
— Jednakże, fakt, iż gryfy próbowały porwać źrebaki i zrobić z nich zakładników jest

bardzo niepokojący. Trzeba poinformować o tym obie Księżniczki i najlepiej także dowódców
innych szwadronów. Grom, Promyk, — zwróciła się do Lightning Bolt i Cloud Kicker — mogę na
was liczyć w tej sprawie?

Obie klaczki potwierdziły to zgodnym pomrukiem i od razu przystąpiły do działania.

Cloud Kicker udała się do Canterlot zawiadomić Celestię i Lunę, zaś Lightning Bolt przeleciała
szybko do „Centrum Kontroli”, by poprzez główny komputer powiadomić pozostałych
głównodowodzących. W pokoju zostały Rainbow Dash, Fluttershy i Firefly. Różowa klacz
zmrużyła lekko oczy ze zdenerwowania.

— Teraz powiedz mi, Fluttershy, dlaczego nie próbowałaś walczyć z wrogiem? — zapytała

oskarżycielsko.

Żółtą klacz przeszedł dreszcz przerażenia. Bała się, że Firefly ostatecznie wykluczy ją z

drużyny, albo nawet gorzej. Ale w głębi duszy wiedziała, że gryfy nie są do końca złe. Spojrzała
na nią nieco pewniej i choć na początku mówiła cicho, każde jej kolejne zdanie było coraz
głośniejsze. Rainbow przypatrywała się temu wszystkiemu z lekkim niepokojem.

— Ja… Ja po prostu nie mogłam! To nie w porządku! Nie powinnyśmy walczyć z nimi!

Nie tak powinno się rozwiązywać konflikty! Cała ta wojna w ogóle nie powinna mieć miejsca! To
wszystko jest jak jeden wielki…!

Nie dokończyła jednak zdania, gdyż w tym momencie Firefly nagle zbliżyła się i

spoliczkowała Fluttershy, niemal powalając ją na podłogę. Kucyk patrzył na dowódczynię z
zaskoczeniem i niedowierzaniem. Oczy Firefly płonęły z gniewu. Nic nie docierało do tego łebka
skrytego pod różową grzywą!

— Obudź się, mięczaku! Nie słyszałaś, co oni mówili?! Planowali porwać małe kucyki!

Tego rodzaju działania automatycznie ukazują ich w negatywnym świetle! Widać gołym okiem,
że to podli dranie! A ty, mimo to, próbujesz ich bronić?!

Fluttershy trzęsła się ze strachu. Słowa, które usłyszała, były nasączone pogardą.

Rainbow, wstrząśnięta całą sytuacją, postanowiła stanąć po jej stronie.

— Firefly, oni powiedzieli, że ten rozkaz też im się nie podoba. Ktokolwiek wymyślił to

wszystko, musi mieć do nas jakieś urazy. Mimo to, nie sądzę, żeby stawianie wszystkich gryfów
na równi z pomysłodawcą tego rozkazu było uczciwe.

Wtedy różowa lotniczka odwróciła się do Rainbow. Ledwo była w stanie powstrzymać się

od wykrzyczenia jej w twarz, co o niej myśli. Gryfy zawsze był dla niej tematem zapalnym.

— Nie mów mi, co tutaj jest uczciwe! Chcesz mi powiedzieć, że w tej wojnie nie

ma „racji”? Nie, właśnie o to chodzi, że jest! Walczymy, żeby chronić naszą krainę przed
napaścią! A jeżeli nie podobają się wam moje metody, możecie odejść! Na pewno inne pegazy
zajmą wasze miejsca!

Ten wybuch gniewu zmartwił lekko klacz o tęczowej grzywie. Nie była jednak w stanie

znaleźć jakiejkolwiek riposty na to stwierdzenie. Wtedy usłyszała łkanie Fluttershy. Miała
spuszczoną głowę i kiedy ją podniosła, jej zielone oczy były pełne łez.

— Wiedziałam, że tu nie pasuję… Wybaczcie… Zawiodłam… Żegnajcie.
Zanim Rainbow zdążyła ją powstrzymać, żółty pegaz w pośpiechu wyleciał z bazy na

zewnątrz. Dash wybiegła za nią, ale zobaczyła tylko jak jej przyjaciółka znika w chmurach. Była
wściekła na siebie i na Firefly. Gdy wróciła do środka, piorunowała różową wzrokiem.

background image

— Świetna robota! Ostrzegałam cię, Firefly! Ona nie lubi wojny! Ale ty oczywiście MUSIAŁAŚ to
spieprzyć! — jej głos prawie odbił się echem od ścian.

— Hej, nikogo nie przymuszałam do zostawania. Skoro chce odejść, to jej decyzja —

próbowała się bronić różowa klacz.

— I tu się mylisz, dowódco! — odgryzła się Rainbow. — To przez CIEBIE odeszła!

Zrobiłaś z niej piąte koło u wozu, tylko dlatego że nie chciała atakować gryfa! Co z tego? I tak
wygrałyśmy!

Frustracja Firefly sięgała szczytu. Nie podobała jej się reakcja Dash.
— Chcesz lecieć za nią? Droga wolna!
— Nie Firefly, ty za nią polecisz! I sprowadzisz ją z powrotem!
— A niby czemu miałabym to zrobić? — różowa klacz z jednej strony chciała ostro zrugać

Rainbow za niesubordynację, a z drugiej zastanawiała się, dlaczego tęczowy pegaz tak bardzo
chce bronić swojej przyjaciółki. Rainbow Dash o mało co nie uderzyła Firefly, ale w ostatniej
chwili się opanowała. Zaczęła się uspokajać. Po kilku głębszych wdechach starała się wyjaśnić
całą sprawę.

— Firefly, Fluttershy naprawdę ma talent. Może niekoniecznie w walce, ale będziemy jej

potrzebować, jeśli mamy ocalić Equestrię przed inwazją. Wierz mi, ona nigdy nie pozostawiłaby
przyjaciela w potrzebie. Ja też nie. Musisz tylko zaakceptować fakt, że w przeciwieństwie do nas
ona jest łagodniejsza. Kiedyś sama myślałem, że Fluttershy jest tchórzem i trzęsisiodłem. Ale
zobaczyłam co potrafi i wiedziałam, że można na nią liczyć. …Proszę, Firefly — dodała po chwili
Rainbow.

Klacz o niebieskiej grzywce widziała, że w oczach koleżanki formowało się zmartwienie.

Zrobiła kilka kroków w tył, uszy jej opadły. To zdradzało, iż dotarł do niej sens słów Dash i
zaczęła żałować tego, co zrobiła. Pozwoliła, żeby emocje wzięły nad nią górę. Miała współdziałać
z kucykami a stało się odwrotnie.

— Wiesz… może masz rację, Rainbow. Może faktycznie byłam za ostra. Dobra, polecę po

nią i spróbuję ją sprowadzić. I przepraszam za ten wybuch, ale wierz mi… mam powody żeby
zachowywać się w stosunku do gryfów tak a nie inaczej — wyznała Firefly.

— Może kiedyś się dowiem — mruknęła Rainbow. — Fluttershy pewnie poleciała do

swojej chatki. Jest na skraju lasu Everfree.

Parę sekund później, Firefly była już w drodze. Wciąż czuła w środku żal, że nie wzięła

uczuć żółtej klaczy pod uwagę. Najbardziej bolało ją to, że powiedziała te słowa bezmyślnie.
Chciała naprawić swój błąd.

***

Godzina 14:22

Chatka Fluttershy

Wciąż przybita, Fluttershy powoli leciała w dół do swojej domku. W głowie roiło się jej od

domysłów i wątpliwości. Przez moment miała nawet zamiar wrócić i wszystko wyjaśnić, lecz
ostatecznie porzuciła tą myśl. Obawiała się, że to jeszcze bardziej rozsierdzi Firefly. Jednak kiedy
już wyładowała przed drzwiami chatki, nagle usłyszała jakieś głosy z wewnątrz. To były męskie
głosy. Właściciel jednego z nich brzmiał na wyraźnie zawiedzionego, żeby nie powiedzieć
wściekłego:

background image

— Szlag! Tutaj też go nie ma! Gdzie jest ten Element Harmonii?
Fluttershy aż podskoczyła. Ktoś był w środku i szukał jej Elementu Harmonii! Nie

domyślała się powodu, ale wiedziała, że w jej domku na pewno go nie znajdą. Wszystkie sześć
Elementów spoczywało w wieży zamku Canterlot, chronione przez potężne czary, które mogłaby
zdjąć tylko Księżniczka Celestia. Choć była lekko zaniepokojona, żółta klacz podsłuchiwała
nadal. Obaj osobnicy dyskutowali między sobą.

— Te gryfy z wywiadu powinny zostać wywalone na zbity dziób! Na ich informacjach nie

można polegać! Mam szczerą nadzieję, że to tylko przejściowe trudności.

— Przestań narzekać. Po prostu szukaj dalej — odezwał się drugi, spokojniejszy głos.
— Cóż, przynajmniej zajęliśmy się tymi nieznośnymi zwierzakami. Nie rozumiem po co

kucyki się nimi zajmują, one tylko zawadzają.

Słysząc te słowa, Fluttershy nagle otworzyła głośno drzwi i wpadła do środka. Lecz

niemalże natychmiast zamarła z przerażenia. W środku było dwóch gryfów, którzy najwidoczniej
przeszukali chatkę od góry do dołu w nadziei znalezienia Elementu Harmonii. Pozostawili
po sobie ogromny bałagan, ale nie to było najgorsze. Żółty pegaz zobaczył leżące na ziemi
nieprzytomne zwierzątka, często goszczące w domu. Małe ptaszki, kotka, wiewiórkę… Wśród
nich był także jej króliczek, Angel. Widać było po ranie na plecach, że próbował stawiać się
napastnikom.

Coś pękło w duszy Fluttershy, jej delikatne serduszko zaczynało bić coraz szybciej.

Zwróciła wzrok, przepełniony zagniewaniem, na oba gryfy. Jej nagłe wtargnięcie przyjęli z
bezczelnymi grymasami na twarzach.

— Hej, ten pegaz chyba tutaj mieszka.
— Nie, naprawdę? — rzucił sarkastycznie drugi, po czym zwrócił się do Fluttershy. —

Ej, ty! Wiemy, że gdzieś tutaj jest Element Harmonii! Zostaliśmy wysłani, żeby zdobyć go dla
naszego dowódcy. Powiedz nam gdzie on jest, a nie skończysz tak jak te małe robaczki.

Fluttershy nie słuchała go. Do oczu znów napłynęły jej łzy. Nie były to jednak łzy smutku,

ale wściekłości. Nie mogła znieść tego, jak ci dwaj potraktowali jej zwierzęcych przyjaciół. Na
zwykle spokojnej i łagodnej twarzy pegaza teraz malował się cień furii.

— Jak śmieliście…? JAK ŚMIELIŚCIE! Wy… Wy barbarzyńcy! Co zrobiliście moim

przyjaciołom?! — z gardła Fluttershy wydobył się przeraźliwy wrzask, gryfy stanęły jak wryte.
Zaczęła się do nich zbliżać, utkwiwszy w nich oczy jak sztylety. Im bardziej klacz się przybliżała,
tym coraz mniej pewniej czuli się obaj nieproszeni goście. Kiedy ona już dosłownie dotykała
nosem piór na ich klatkach piersiowych, powiedziała nadspodziewanie głośno:

— Odejdźcie stąd natychmiast! Odejdźcie i NIGDY! NIE! WRACAJCIE!
Gryfy ogarnęła panika, widząc kucyka w takim stanie. Prędko odwrócili się napięcie,

wylatując przez otwarte drzwi. Kilka chwil później gniew przeminął, Fluttershy otrząsnęła się i
zaczęła pomagać swoim zwierzęcym przyjaciołom. W tej samej chwili, Firefly właśnie dolatywała
do jej chatki, kiedy zobaczyła zbliżające się dwa gryfy z dołu. Zamierzała je zaatakować, ale
oni przelecieli obok jej, całkowicie ignorując jej obecność. Różowa klacz dosłyszała strzępki
rozmowy:

— Ja piórkuję, ten pegaz na serio mnie wystraszył!
— Weź mi nic nie mów! Te oczy…
Firefly zdębiała, ale zaraz pojęła, że byli oni wcześniej w domku Fluttershy. Czym prędzej

zleciała na dół.

Zobaczyła otwarte drzwi i wbiegła do środka, spodziewając się najgorszego.

background image

— Fluttershy! Wszystko w porządku? — krzyknęła od progu. Zobaczyła żółtą klacz

delikatnie opatrującą ranę na plecach Angela. Reszta zwierząt powoli budziła się i dziękowała
swojej opiekunce.

— Co… Co tu robisz, F-F-Firefly?
Głos Fluttershy drżał od emocji, które przeżyła w krótkim odstępie czasu. Dla Firefly było

zrozumiałe, że ten kucyk był pełen obaw. Przybliżyła się trochę i zaczęła mówić powoli.

— Ja… Przepraszam, że tak na ciebie nawrzeszczałam. Dałam się ponieść emocjom. Nie

chciałam tego, po prostu… Mam przykre doświadczenia z gryfami z przeszłości… Ja... Nie czuję
się obecnie na siłach mówić o tym jakiemukolwiek kucykowi, chcę jednak żebyś wiedziała… że
jest mi przykro z tego powodu. Może kiedyś wam opowiem, ale... teraz… Naprawdę, bardzo cię
przepraszam, Fluttershy.

Firefly opuściła głowę ze wstydu. Żółta klacz nic nie odpowiedziała. Przez chwilę patrzyła

na tą żałosną, smutną postać… Wigor i determinacja jakby z niej uleciały, teraz będąc tylko
echem... Domyślała się, że Firefly musiała wiele przejść w swoim życiu. Bardzo jej współczuła.
Podeszła do różowej lotniczki i dotknęła jej policzka. Ta podniosła głowę. Spodziewała się, że
pewnie teraz ona dostanie po twarzy. Byłoby to jak najbardziej sprawiedliwe. Ale wtedy, ku jej
zaskoczeniu… Fluttershy mocno ją przytuliła. Firefly usłyszała łagodny głos:

— Już dobrze. Nie chowam urazy. Wina częściowo leży też po mojej stronie, bo nie

usłuchałam rozkazu… Ale... — powiedziała nieco pewniej — naprawię to wszystko. Obiecuję
ci. Zrobię co w mojej mocy, żeby chronić Equestrię przed inwazją… Może, mimo trudności,
znajdziemy rozwiązanie tego problemu — dodała po chwili.

Niebieskogrzywa lotniczka słyszała, jak wali jej serce. Odwzajemniła uścisk. Przez chwilę

obie klaczki trwały w bezruchu… Pocieszające słowa Fluttershy wywołały na twarzy Firefly
grymas przypominający uśmiech. Wtedy przypomniała sobie o dwóch gryfach, które ją mijały.
Puściła żółtą klacz i zapytała:

— A właśnie… ci dwa upierzeni kolesie… Co oni tu robili? Co się stało?
— Oni… Oni przyszli tu, bo szukali mojego Elementu Harmonii — wyjaśniła Fluttershy.

— Wiedziałam, że go nie tu nie znajdą, ale… skrzywdzili moich przyjaciół i… I to mnie
zdenerwowało. Więc… Użyłam na nich „Spojrzenia” i oni… po prostu wylecieli.

Różowa klacz nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Ale w tym śmiechu nie było

pogardy, tylko wesołość i uznanie. Nareszcie zrozumiała, co Rainbow Dash mówiła o
Elementach Harmonii. To, że Fluttershy i jej przyjaciółki były ich ucieleśnieniem nie podlegało
już wątpliwości. Gdyby stwierdziła, że stoi przed nią żywa życzliwość, byłoby to stuprocentową
prawdą. Firefly spojrzała na swoją koleżankę, na której twarzy gościła ulga, gdyż Angel się
obudził. Był lekko zgryźliwy, ale też podziękował Fluttershy za opiekę.

— Co do jednego masz rację, Motylku — w głosie niebieskogrzywej lotniczki znów

zagościł dawny entuzjazm. — Jeśli jest jakieś wyjście, to je znajdziemy. I zrobimy to razem… jako
szwadron Mirage.

— To znaczy, że mogę do was wrócić? — zapytała nieśmiało Fluttershy.
— Ależ, ty nigdy nie odeszłaś — Firefly wskazała na jej żółtą kamizelkę z symbolem

Equestrii. — Tak długo jak ją nosisz, jesteś częścią drużyny. I cieszę się, że jej nie zdjęłaś.

Firefly chciała, by Fluttershy poleciała z nią z powrotem do Cloudsdale najszybciej jak

to możliwe. Ona jednak próbowała oponować, bo część z jej zwierzaków wciąż wymagała opieki.
W tej sytuacji różowa klacz nie ponaglała jej, a nawet zaoferowała swoją pomoc. Zielonooki
pegaz powitał tą propozycję z niekłamaną wdzięcznością. We dwójkę zabrały się raźno do

background image

dzieła i wykorzystały ten czas, by dowiedzieć się o sobie czegoś więcej. Mimo chęci, Firefly nie
odważyła się jednak powiedzieć Fluttershy, czemu tak bardzo nienawidzi gryfów. Wspomnienia
z przeszłości były dla niej zbyt bolesne, choć minęło już tyle lat...

Godzina 18:49

Cloudsdale, baza szwadronu Mirage

Kilka godzin później, wszystko było już w normie. Dom został uprzątnięty, a wszelkie

rany zwierzaków opatrzone. Były w stanie zadbać o siebie same. Fluttershy uprosiła Angela, by
miał oko na ich przyjaciół, póki ona nie wróci. Po pożegnaniu się ze zwierzakami, oba pegazy
poleciały w stronę bazy w Cloudsdale. Słońce zachodziło powoli. Ich powrót został przywitany
ogólną radością. Cloud Kicker wróciła z małej wyprawy do stolicy i przekazała instrukcje od obu
Księżniczek; wszelkie próby porywania źrebaków musiały być powstrzymywane. To miał być
priorytet dla pegazów Mirage. Rozumiały one tą wielką odpowiedzialność, teraz los Equestrii
mógł naprawdę znajdować się w ich kopytkach. Lecz pomimo wstępnych trudności, cała piątka
przybliżyła się do siebie, zwłaszcza Firefly i Fluttershy. Obie klaczki poznały się lepiej tego
dnia. Firefly przeprosiła za swoje zachowanie, przyrzekając, że będzie zachowywać się bardziej
odpowiedzialnie, zaś Fluttershy obiecała, iż nie będzie się już wahać, gdy zobaczy przyjaciela w
zagrożeniu.

Rainbow Dash miała wrażenie, jakby na jej oczach formowała się zupełnie nowa więź

przyjaźni. Chciała w pewnym momencie zapytać Firefly o powód dla którego gryfy napawały
ją gniewem, ale zaniechała tego zamiaru, pamiętając co mówiła; nie jest jeszcze na to gotowa.
Żywiła mimo to nadzieję, że kiedyś wszystko opowie. Pegaz lojalności nie miał jeszcze wtedy
pojęcia o tragicznych wydarzeniach z jej przeszłości i prawdziwej przyczynie dla której wróciła
do Equestrii.

Rozdział 4 ->


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ace Combat Wojna o Equestrię #5
Ace Combat Wojna o Equestrię #15
Ace Combat Wojna o Equestrię #16
Ace Combat Wojna o Equestrię #18
Ace Combat Wojna o Equestrię #6
Ace Combat Wojna o Equestrię #12
Ace Combat Wojna o Equestrię #20
Ace Combat Wojna o Equestrię #4
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 11
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 27
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 32
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 02
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 15
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 01
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 06
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 33
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 16
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 11
Ace Combat Skrzydła Jedności #7

więcej podobnych podstron