Ace Combat Wojna o Equestrię #20

background image

Opowieść jednej staje się opowieścią drugiej.

Która ma prawo nazywać siebie asem?

Wśród pochmurnego nieba, przeszłość łączy się z przyszłością.

Bez początku i końca, pierścień rozciąga się w nieskończoność.

Rozdział 20

„Ostatni akord wojny”

11 maja

Godzina 15:10

Przestrzeń powietrzna Fortecy “Zastraszenie”

— Siemasz, Dash. Minęło trochę czasu — rzekła Gilda.
Niebieska klacz nie spuszczała wzroku ze swojej przeciwniczki. W tej chwili nic innego się

dla niej nie liczyło. Nic poza nią.

— Dlaczego to zrobiłaś?! — zapytała gniewnie Rainbow.
— Co? A, chodzi ci o tamtą na dole? Spokojnie, nie zabiłam jej. Po prostu usunęłam

ostatnią przeszkodę. Teraz, ty i ja, możemy walczyć bez żadnych utrudnień.

W pierwszej chwili Rainbow nie wiedziała, co Gilda miała na myśli. Jednak zaraz do niej

dotarło. Powoli zaczynało mieć to dla niej sens. Wróciła, aby zmierzyć się z Rainbow. Ta ostatnia
walka miała pokazać, która jest lepsza...

Rainbow spojrzała w dół. Firefly nadal leżała na ziemi. Reszta lotniczek ze szwadronu

Mirage otrząsnęła się wreszcie z szoku. Medley i Fluttershy rozpoznały Gildę. Już chciały
podlecieć do Rainbow Dash z zamiarem wspomożenia jej w nieuchronnym starciu, kiedy
tęczogrzywa klacz odwróciła się do nich.

Miała zacięty wyraz twarzy.
— Nie wtrącajcie się, dziewczyny. Sama się nią zajmę.
— Nie, Rainbow, chcemy ci pomóc — zaprotestowała Medley.
Głos lekko jej drżał. Wciąż pamiętała, jak Gilda złamała jej skrzydła.
— Tym razem nie możecie mi pomóc. Zobaczcie lepiej co z Firefly — nalegała Rainbow.
Pozostałe pegazy i gryfy, unoszące się w powietrzu, wyglądały na zdezorientowanych. To

nagłe, niespodziewane wtargnięcie Gildy zaskoczyło ich. Jednak Zeakros uznał, że nie powinien
mieszać się do tej konfrontacji. Rozkazał wszystkim żołnierzom, by wylądowali. Co niektórzy
spojrzeli na niego z niedowierzaniem, ale ostatecznie każdy usłuchał. Jednocześnie Spitfire
nakazała pegazom uczynić to samo. Medley wciąż była zaniepokojona, więc płomiennogrzywa
klacz połączyła się z nią:

— Hej, Smyku. Ufasz Rainbow?
— Oczywiście, że jej ufam!
— Więc pozwól jej wykonać zadanie. Od tej walki nie ucieknie.
Medley i reszta szwadronu Mirage podążył śladem pozostałych lotników, lądując na

ziemi. Zbliżyły się do Firefly, chcąc sprawdzić jej stan. Klacz powoli otworzyła oczy, oddychała
słabo. Lightning Bolt i Derpy pomogł jej wstać.

— Błysk, nic ci nie jest? — spytała blondwłosa.
— Uch... bywało lepiej... — Firefly aż syknęła z bólu. — ACH! Moje prawe skrzydło...

background image

— Wygląda na to, że zostało złamane, kiedy zderzyłaś się ze zboczem — stwierdziła

Lightning Bolt.

— Gdzie jest ta gnida co mnie zaatakowała... AUU! — Firefly spróbowała zamachać

skrzydłami, ale ból częściowo ją obezwładnił.

Fluttershy prosiła ją, aby się uspokoiła. Powiedziała jej, że Rainbow zaraz stanie do

walki z Gildą. Różowa klacz spojrzała wtedy w górę i dostrzegła swoją koleżankę oraz jej
przeciwniczkę. Na niebie zaczęły zbierać się ciemne chmury. Pegazy wraz z gryfami wpatrywały
się w dwie postacie nad nimi.

Gilda powitała decyzję Rainbow o walce sam na sam kolejnym uśmieszkiem.
— Czyli jednak nauczyłaś się czegoś od naszego ostatniego spotkania. Teraz zostałyśmy

tylko ty i ja. Nikt nie będzie nam wchodził w paradę.

— W co ty pogrywasz, G? — zapytała Rainbow Dash. — Nie ma powodu, żebyśmy ze sobą

walczyły. Wojna się skończyła!

— Ha! To ty tak sądzisz! — Gilda parsknęła śmiechem. — Coś ci powiem. Nie ma dla

mnie znaczenia, kto zaczął tę wojnę, co było jej przyczyną, ilu w niej zginęło i kto ją wygrał! Nie
obchodzi mnie to!
Jedyny cel, jaki mam przed sobą to ty, Dash!

— A więc walka do końca? Tak chcesz to rozwiązać?
— Chciałabyś to rozegrać inaczej? Widzisz jakąś alternatywę?
— ... Nie, raczej nie.
W tym momencie obie uważnie wpartywały się w siebie, jakby chcąc coś dostrzec. Nadal

czekały na odpowiedni moment, by rozpocząć walkę.

— Pewnie się zastanawiasz co robiłam przez cały ten czas, co, Dash? — spytała Gilda. —

Powiem ci. Obserwowałam cię. I to bardzo dokładnie.

— Co? Więc... wtedy w Ponyville... to był po prostu...?
— Zgadza się. To był zwykły test. Chciałam się przekonać, jak bardzo się rozwinęłaś.

Czy, być może, stałaś się lepsza? Mimo że twoje zachowanie bardzo mnie rozczarowało, jesteś
wystarczająco zdolna, żeby być godną mnie przeciwniczką. Zawsze tak było. Często ze sobą
rywalizowałyśmy. Widziałam, jak teraz niszczyłaś Fortecę “Zastraszenie”. I muszę przyznać, to
było naprawdę coś. Nie opuściłaś się tak całkowicie. Był tylko jeden problem. Twoje koleżanki.
Cały czas tobie pomagały. Prawdziwy as nie potrzebuje niczyjego wsparcia.

Gilda przerwała na chwilę, spoglądając po okolicy, zanim znów zaczęła mówić:
— ... Wiesz, dlaczego to miejsce nazywane jest Doliną Królów? Ponieważ te góry są

także grobowcami największych i najbardziej zasłużonych gryfich władców. Ale to nie wszystko.
Co niektóre podobno służą też za miejsce spoczynku największych asów w historii Królestwa
Gryfów.

— Do czego zmierzasz? — zapytała Rainbow Dash.
— Po tym jak cię wtedy opuściłam, poświęciłam się treningowi. Chciałam stać się

najlepsza ze wszystkich, Jednym z powodów dla którego pojawiłam się nad Ponyville było
sprawdzenie moich umiejętności w bezpośredniej walce z tobą. Niestety, wmieszały się w to
twoje przyjaciółeczki. Poza tym, sama sprawiałaś wrażenie, jakby coś cię wstrzymywało. Na
szczęście znalazłam proste rozwiązanie mojego problemu: będę musiała cię odizolować od reszty
i dopiero wtedy walczyć. Za pierwszym razem się nie udało... Ale teraz nikt nam już nie będzie
przeszkadzał. Więc pokaż mi pełnię swoich możliwości! Udowodnij mi, że nie jesteś taka sama
jak reszta tych kucykowych leszczy! Ostatecznie i tak ja wygram!

— Skończyłaś?

background image

Nagłe pytanie Rainbow Dash zaskoczyło Gildę. Zerkając w dół, Rainbow dostrzegła

Firefly. Pozostałe lotniczki zajmowały się jej ranami. Spitfire również nie spuszczała niebieskiej
klaczy z oczu. Nim Rainbow ponownie zwróciła spojrzenie na Gildę, przypomniała sobie ona, co
kiedyś mówiła jej Spitfire.

Nie wahaj się.
— Jeśli wróciłaś tylko po to, żeby ze mną walczyć, to chodź! Nie traćmy więcej czasu!
Z nieba zaczęły spadać krople deszczu. Ani Gilda ani Rainbow zwracały na to uwagi. Na

twarz gryficy powrócił uśmieszek.

Nadciąga deszcz...

Wiem, że też to czujesz, Dash. Jest w tobie pragnienie walki.

Czekałam na to! Dalej, Rainbow Dash! Pokażmy innym jak to się robi!

Gilda rozpostarła skrzydła, gotowa do walki.
— Gilda! Wbiję ci do głowy trochę rozsądku! — krzyknęła Rainbow.
Gilda i Rainbow Dash zapomniały o całym świecie. Ruszyły prosto na siebie. Zaczęły

wymieniać między sobą ciosy. Rozpoczęło się starcie między dawnymi przyjaciółkami. Deszcz
rozpadał się na dobre.

— Ci, którzy na polu bitwy przetrwają dość długo, zaczynają sądzić, że są niepokonani.

Założę się, że myślisz podobnie, Dash.

Gilda powiedziała to do niej powoli, unikając jednocześnie uderzenia Rainbow. Ona nie

odpowiedziała, próbując się skupić na walce.

Kręcąc się w powietrzu, obie starały się znaleźć odpowiedni moment do ataku. Chwila

nieuwagi jednej, mogła dać drugiej znaczącą przewagę. Gilda sparowała kolejny atak Rainbow
Dash, ale klacz błyskawicznie wykonała unik i nie dała się trafić. Dwie lotniczki znalazły się teraz
w swoim własnym królestwie. Rainbow spróbowała uderzyć Gildę w dziób, ta jednak odgadła jej
zamiar. Kiedy zamierzała skontrować uderzenie, Dash w ułamku sekundy poderwała się do góry,
cios Gildy jej nie dosięgnął.

Rainbow podjęła następną próbę trafienia swego przeciwnika, ale Gilda z łatwością

uniknęła ciosu. Zaczęły krążyć dookoła siebie, uważnie śledząc ruchy adwersarza, starając się
odpowiednio zareagować. Rainbow zaczęła szybować tam i z powrotem, próbując w ten sposób
zdezorientować Gildę. Gdy ta zamierzała ją uderzyć, Rainbow wykonała szybkie salto w tył,
efektownie unikając szponów.

Kucyki znajdujące się na ziemi oglądały starcie w napięciu, co chwila wyrażając podziw

dla walczących.

— Popatrzcie na te ruchy! To wygląda jak najbardziej śmiercionośny taniec pod słońcem!

— zakrzyknęła Rarity.

— Jakim cudem Rainbow nadal jest w stanie tak walczyć? — zastanawiała się Overdrive.

— Przecież powinna odczuwać zmęczenie po tej ostatniej misji, co nie?

— To ten deszcz. Jest z całą pewnością odświeżający — zauważyła Flare Star, łapiąc kilka

kropel na język. — Założe się, że Rainbow czuje się fantastycznie.

— Ta... Jeśli któryś kucyk może pokonać Gildę, to jest to Rainbow — powiedziała

pewnym głosem Applejack.

— Ona zdecydowanie jest liderką szwadronu Mirage. Patrzcie i uczcie się — dorzuciła

Rainbowshine, kierując ostatnie zdanie do innych pegazów.

Tylko Fluttershy wydawała się martwić.
— Rainbow... cokolwiek zrobisz, proszę... uważaj na siebie. Nie daj się zabić.

background image

Pinkie Pie nie zdradzała oznak zdenerwowania ani zaskoczenia wydarzeniami

poprzedzającymi walkę. Wręcz przeciwnie, cały czas podskakiwała w miejscu. Kiedy Twilight
zapytała ją czemu ją tak roznosi, Pinkie odrzekła:

— No weź, przecież to starcie pomiędzy asami! Jak coś takiego dzieje się pod koniec, to

zawsze jest super! Bierz ją, Dashie! Niech ma nauczkę! — wrzasnęła ku niebu.

***
Jednak ani Rainbow Dash, ani Gilda nie mogł jej usłyszeć. Znajdowały się bardzo wysoko

nad ziemią, a do tego wyłączyły swoje komunikatory. Teraz całe niebo należało tylko do nich.
Rainbow wciąż nie rozumiała, dlaczego Gilda chce z nią tak bardzo walczyć. Kiedy widziały się
ostatnio, nad Ponyville, nie zachowywała się tak honorowo. Nawet jeśli tamto spotkanie miało
charakter testu, Rainbow potrzebowała odpowiedzi.

— Gilda! Powiedz mi, dlaczego to robisz? Przecież byłyśmy przyjaciółkami!
— Zgadza się, Dash! Z naciskiem na byłyśmy! Zamiast mnie, wybrałaś te kucyki!
— Mam nowych przyjaciól, ale to wcale nie znaczy, że porzucam starych!
Rainbow próbowała jej to wyjaśnić. Na próżno.
— Dosyć! Skończyłyśmy z tym tematem! Teraz chcę od ciebie tylko jednego: zobaczyć, na

co cię naprawdę stać! Nie traktuj mnie ulgowo, Dash, bo ja ciebie nie zamierzam!

Po tych słowach Gilda ruszyła prosto na Rainbow. Ona jednak nie zamierzała na nią

bezczynnie czekać. Sama wystrzeliła ku gryficy jak pocisk. Wyglądało to tak, jakby zaraz miały
się ze sobą zderzyć. Lecz Gilda w ostatniej chwili wykonała obrót na lewo, mijając Rainbow z
uśmieszkiem na twarzy. Rainbow wciąż obserwowała ją kątem oka. Szukając kolejnej okazji do
ataku, Gilda zaczęła lecieć tuż obok Dash.

Wtedy niebieska klacz przypomniała sobie jeden z manewrów Firefly: “lotniczą presję”.

Udało jej się narzucić własne tempo, odtrącić Gildę i przy okazji zadać jeszcze cios po którym
gryfica na chwilę straciła równowagę lotu. Zaraz ją jednak odzyskała, ponownie ruszając ku
Rainbow Dash.

Znów leciały prosto na siebie, ale tym razem doszło do bezpośredniej konfrontacji. Nie

próbowały się wymijać. Przez chwilę siłowały się ze sobą. Gilda okazał się fizycznie silniejsza od
Rainbow. Zyskała chwilową przewagę i szponami rozdrapała klaczy klatkę piersiową. Rainbow
warknęła z bólu, ale natychmiast wyprowadziła szybkie uderzenie w dziób Gildy. Gryf zadał
kolejny cios, tym razem w brzuch. Rainbow odpowiedziała podbródkowym i zanim zdołała ją
strącić, Gilda zaatakowała jeszcze raz. Obie lotniczki trafiły się w tym samym momencie. Ciosy
były tak silne, że obie lotniczki odleciały od siebie kawałek, jednak prędko doszły do siebie.

Deszcz lał już na całego. Rainbow Dash i Gilda wykorzystały przerwę w walce, żeby

złapać oddech. Unosiły się w powietrzu nad kucykami i gryfami, oglądającymi ich starcie. Rana
Rainbow nie była bardzo poważna, jako że częściowo ochroniła ją kamizelka. Gilda miała na
twarzy parę siniaków. Ich szybkie, odważne ruchy sprawiły, że pozostali byli pod ogromnym
wrażeniem. Niecierpliwie wyczekiwali momentu wznowienia walki.

Coś w ich zachowaniu przykuło uwagę Zeakrosa.
— Spójrzcie na nie. Może zachowują się teraz jak śmiertelni wrogowie, ale sądzę, że nie

zapomniały tych chwil, które kiedyś wspólnie spędzały.

Rzeczywiście, na obu twarzach pojawiły się uśmiechy. Wznowiły walkę.
— Całkiem nieźle, Dash. Nauczyłaś się kilku nowych trików. Jesteś lepsza niż dawniej —

Gilda pochwaliła klacz pegaza.

— Ty sama też nieźle sobie radzisz — odpowiedziała Rainbow.

background image

— Nie jest jeszcze za późno, Dash. Powinnaś jeszcze raz przemyśleć moją propozycję. Czy

nie czujesz tej więzi między nami? Ty i ja jesteśmy jak przeciwne strony tej samej monety. Obie
mamy w sobie duszę wojownika.

— Możliwe. Ale nawet jeśli między nami jest jakieś podobieństwo, nie udamy się

wspólnie w tym samym kierunku. Przynajmniej nie tak jak sprawy stoją teraz, G!

Gilda potrząsnęła głową, unikając przy tym kolejnego ciosu Rainbow.
— Dlaczego nie chcesz do mnie dołączyć? Jesteśmy o wiele lepsze od pozostałych!
— Nie mam powodu, żeby za tobą podążyć! — odkrzyknęła Rainbow. Zrobiła obrót na

lewo, gdy Gilda próbowała ją złapać i wymierzyć cios głową.

— Więc jesteś taka sama jak reszta tych kucykowych leszczy!
Rainbow zdołała wreszcie trafić Gildę w dziób, przerywając atak gryficy. Niebieska klacz

pomyślała, że może uda jej się wygrać używając własnej gry słów Gildy przeciwko niej.

— Przynajmniej nie jestem taka jak ty! W przeciwnieństwie do ciebie jestem dumna

z tego, kim jestem! Nigdy nie porzuciłabym niczego, co jest mi drogie w pogoni za sławą czy
potęgą!

— Nie wciskaj mi kitu! — krzyknęła Gilda. — Za dobrze cię znam, Dash. Ty zawsze

chciałaś być we wszystkim najlepsza! Ale ostatecznie, to ja zawsze byłam na szczycie! Nawet w
Młodych Śmigaczach. Zawsze byłam zwycięzcą! Byłaś ode mnie gorsza! Ja byłam lepsza!

— No właśnie, byłaś! — powiedziała Rainbow.
Jej głos stawał się coraz mocniejszy. Chociaż deszcz siekł ją po twarzy, wciąż skupiała

wzrok na Gildzie.

— Ja też taka byłam. Jakiś czas temu uważałam siebie za lepszą od wszystkich innych.

Myślałem, że jestem po prostu najlepsza. Byłam pewna siebie, arogancka i nie obchodziło mnie
nic, poza moimi własnymi zainteresowaniami. Ale te dni już minęły! Teraz to wiem... Nie jestem
niezwyciężona. Nie jestem bez wad. Jestem zwykłym kucykiem, podobnym do setek, nawet
tysięcy innych żyjących w Equestrii i poza jej granicami. Wciąż jestem tą samą Rainbow Dash,
którą znałaś, ale tylko na zewnątrz. W środku jestem zupełnie innym kucykiem! Zmieniłam się,
bo dzięki pomocy moich przyjaciół, nauczyłam się jak przezwyciężyć moje niedoskonałości! To
ty nie możesz pójść dalej, Gilda! Cały czas tkwisz w miejscu, żyjąc we własnym świecie! I właśnie
dlatego nie zdołasz mnie pokonać!

— Zamknij się! — zaskrzeczała Gilda. — Nie potrzebuję kazania, zwłaszcza od ciebie!
Rainbow, wiedząc że słowa w tym momencie nie będą zbyt skuteczne, odleciała kawałek

od Gildy, drażniąc ją i zmuszając do pościgu. Kiedy już zamierzała uderzyć Rainbow w grzbiet,
niebieska klacz nagle przetoczyła się w powietrzu, stając twarzą w twarz ze swoją rywalką, po
czym poderwała się gwałtownie w górę. Jednocześnie pacnęła Gildę swoim ogonem w taki
sposób, jakby używała bicza. Z dołu dobiegły okrzyki podziwu. Za to gryfica była wyraźnie
wściekła.

— Cholera! Wracaj tu i walcz ze mną normalnie!
— I kto to mówi! — odgryzła się Rainbow.
Zaczęła latać dookoła Gildy.
— No dalej! Co jest, Gilda? Tracisz nerwy? Może spróbuj się uspokoić!
— TY! Ty mi mówisz co mam robić? Za kogo ty się uważasz?!
— Już ci chyba powiedziałam, co nie?
Rainbow droczyła się z Gildą. Gryfica zaczęła ją gonić, choć obie zdradzały już lekkie

oznaki zmęczenia.

background image

— Widzisz to, Spitfire? — zapytał Soarin’. — Wygląda na to, że Rainbow wreszcie

uzyskała przewagę w tym starciu.

— Tak. Miejmy nadzieję, że zdoła ją utrzymać.
— Coś mi mówi, że walka wkrótce się zakończy — zauważył Jet. — Przyjrzyjcie się. Gilda

ledwo jest w stanie nadążyć za tą klaczą.

— Chyba rzuciła się z motyką na tęczę — powiedziała z satysfakcją Cloud Kicker.
— A nie na księżyc? — poprawiła ją Lightning Bolt.
— To jeszcze lepiej!
— Jak dla mnie, walka jest już roztrzygnięta — dodał Zeakros. — Teraz musimy czekać na

jej nieuchronny koniec. One dwie dobrze wiedzą kiedy on nastąpi.

Mobius, Talisman czy Shamrock nie powiedzieli ani słowa. Z zaciekawieniem śledziły

jednak walczące, w myślach wspominając jednocześnie swoje własne pojedynki z wrogimi asami,
z którymi zmierzyli się podczas wojen, w jakich brali udział.

Rainbow Dash nadal krążyła wokól Gildy, starając się ją sprowokować. Mimo ulewnego

deszczu i coraz bardziej dającego się we znaki zmęczenia, klacz dalej chciała walczyć. Jej
determinacja pozwoliła jej przezwyciężyć wiele trudności podczas wojny. Lecz Gilda też nie
zamierzała się poddawać.

— Jesteś gotowa, Dash? Spróbuj mnie załatwić!
Wyczekała na odpowiedni moment i ruszyła ku Rainbow. Przełamała jej lot. Gilda

zasypała ją gradem ciosów w twarz, po czym odrzuciła ją przed siebie. Klacz jednak szybko
otrząsnęła się po ataku.

— Jakiś problem? Masz dosyć? — szydziła Gilda.
— Jeśli ktoś tu ma problem, to ty! — odpowiedziała Rainbow.
— Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz, Dash. To nie przez te kucyki nie chcesz

do mnie dołączyć, mam rację?

— ... Tak, mam inny powód. Chcesz wiedzieć jaki?
Gilda oczywiście chciała go znać. Ale była kompletnie nieprzygotowana na odpowiedź.
— Bo jestem zbyt fajna, żeby być taką palantką jak ty!
Wykorzystując chwilę nieuwagi Gildy, Rainbow zaczęła latać po niebie, błyskawicznie

zmieniając kierunek lotu co kilka sekund. Szukała okazji do ataku. Strategia Gildy, polegająca na
osłabieniu woli przeciwnika słowami zaczęła odnosić odwrotny skutek. Teraz to ona znalazła się
w niekorzystnej sytuacji. Zdawała się jednak tego nie dostrzegać.

— Czyżby? To co powiesz na to!
Gilda próbowała rzucić się na Rainbow, ale tym razem lotniczka była gotowa. Zanim

otrzymała cios, zrobiła unik w bok i stanęła w miejscu. Rywalki na chwilę zatrzymały się,
wpatrując się w siebie. W oczach Rainbow płonął ogień i pragnienie zwycięstwa. Wskazała na
Gildę lewym kopytkiem.

— Nie chcę psuć ci jazdy, G, ale przegrałaś tę walkę. I to od chwili, kiedy zaatakowałaś

Firefly. Nie... właściwie przegrałaś już, odkąd zraniłaś Medley. Mimo to, chcę ci podziękować
za jedno. Za to, że wyzwałaś mnie do walki! Dzięki tobie mam jeszcze jeden powód, by walczyć
dalej i przeżyć! Może rzeczywiście mamy ze sobą coś wspólnego, ale dobrze wiem kto w tej walce
jest kim! I ty nie jesteś sobą! Ale skoro nikogo innego na niebie nie ma, teraz będziesz mieć
niepowtarzalną okazję w życiu, żeby zobaczyć jak bardzo szybka potrafię być!

background image

Niebieska klacz wznowiła swój błyskawiczny, szaleńczy wręcz lot. Gilda nie była

natomiast w stanie się poruszyć, tylko obracała głowę próbując nadążyć za ruchami Rainbow.
Zaczęła tracić panowanie nad sobą.

— Co...? Ale, jak? Jakim cudem możesz latać tak szybko? Nie! Nie ma takiej opcji, żebym

z tobą przegrała, Rainbow Dash! Zawsze byłam od ciebie lepsza! Jestem najlepszą lotniczką! Ja
jestem prawdziwym asem!

— Co z tego, że jesteś najlepsza? Nie masz żadnych przyjaciół, z którymi mogłabyś dzielić

radosne chwile — powiedziała Rainbow. — Nawet jeśli faktycznie jesteś prawdziwym asem,
Gilda, to bez znaczenia. Jesteś sama!

— Nie potrzebuję mieć przyjaciół! Oni tylko rujnują mój fajny styl! Czemu wciąż

powtarzasz te głupstwa, Dash? Czekaj, chyba już wiem... Kurczowo trzymasz się innych, bo sama
jesteś nieporadna! Przyznaj się, Dash! Jesteś cieniasem!

Ostatnie zdanie naprawdę zdenerwowało Rainbow Dash. Nie mogła dłużej zdzierżyć

zachowania Gildy. Z dołu odezwały się krzyki skandujące jej imię: “Rainbow Dash! Rainbow
Dash!”. Klacz ledwo je słyszała, ale kiedy spojrzała w dół, dostrzegła w tłumie mnóstwa kucyków
i gryfów swoje przyjaciółki.

Ich doping dał Rainbow powód, by udowodnić Gildzie jak bardzo się myliła.
— Widzę, że nie masz zielonego pojęcia na czym polega przyjaźń! Zaraz ci pokażę!
Rainbow nagle zmieniła kierunek, pędząc prosto na Gildę. Zaskoczyło ją to. Klacz zadała

potężny cios tylnymi nogami w klatkę piersiową gryficy.

— Zadzierasz z moimi przyjaciółmi...
Po chwili Rainbow trzasnęła Gildę podbródkowym prosto w dziób.
— ... zadzierasz ze mną!
Siłą ciosu odrzuciła gryficę do tyłu. Nie potrafiła zrozumieć co sprawiało, że Rainbow

miała nad nią przewagę, jakim cudem była tak dobra i jak udawało się klaczy utrzymać ją pod
stałą presją. Gilda spróbowała jeszcze raz zaatakować Rainbow, niemalże w desperacji.

Dopadnę cię, Rainbow Dash! Dalej!
Jednak Rainbow przejrzała zamiary swojej rywalki. Wyczekała, aż Gilda się zbliży. Zanim

zdołała ją uderzyć, Rainbow wygięła swoje ciało do tyłu, unikając ciosu. W ciągu kilku sekund
sama wyprowadziła silne i celne kopnięcie prosto w szyję Gildy.

Jak się okazało, był to roztrzygający cios.
Dwie rywalki zamarły w bezruchu na zachmurzonym niebie. Na krótką chwilę, jakby czas

stanął w miejscu...

— Żal mi ciebie, Gildo. Twoja ambicja doprowadziła cię niemal do obłędu. Tę twoją

porąbaną grę trzeba zakończyć. I ja to zrobię — powiedziała swojej przeciwniczce Rainbow.

— Da-a-ash...
Wyraz szoku pojawił się na twarzy Gildy. Zaczęła spadać ku ziemi. Kucyki na dole zaczęły

wiwatować. Wiedziały, że Rainbow zwyciężyła.

Ale Rainbow zrobiła coś nie do pomyślenia, coś, czego nikt się nie spodziewał. Poleciała

za Gildą. Nie zamierzała jej jednak dobijać. Próbowała raczej ją złapać i powstrzymać przed
rozstrzaskaniem się o ziemię. Kiedy to się nie udało, Rainbow zdecydowała się podlecieć pod
Gildę. Znalazła się tuż pod nią, wzięła ją na ramiona i zaczęła machać skrzydłami, by utrzymać
się w powietrzu, albo przynajmniej złagodzić upadek. Niestety, Rainbow Dash czuła ogromne
zmęczenie; intensywna walka kosztowała ją ostatnie siły. Była wykończona.

background image

Fluttershy zauważyła, co się święci. Zdała sobie sprawę, że Rainbow sama sobie nie

poradzi, więc bez wahania podleciała do niej i pomogła przyjaciółce. Kiedy oba pegazy wreszcie
wylądowały, ułożyły Gildę na mokrej ziemi, gdzie po chwili znalazła się również Rainbow.
Próbowała złapać oddech. Deszcz złagodniał.

— Nic ci nie jest, Rainbow? — zapytała wyraźnie zaniepokojona Fluttershy.
— Spoko... dam radę — wydyszała Rainbow.
— Czemu chciałaś ratować Gildę? Sprawiła ci tyle przykrości... tyle bólu...
— Wiem, ale mimo to... Cóż, powiedzmy, że głupio byłoby stracić tak godnego mnie

przeciwnika. Zresztą nie ma potrzeby zabijać już kogokolwiek. No i... coś mi mówi, że przejrzy na
oczy. Dostrzeże swoje błędy, tak jak ja kiedyś.

Tęczogrzywa klacz powoli stanęła na nogi. Fluttershy mocno ją przytuliła, czując

ogromną ulgę. Przez całe starcie Rainbow czuła jakąś wewnętrzną potrzebę walki. Teraz to
uczucie przeminęło. Spojrzała na Gildę, a potem na Fluttershy.

— Ale wiesz... — zaczęła z wolna Rainbow — jakaś część mnie naprawdę chciała z nią

walczyć. Sądzę, że... chyba chciałam sobie coś udowodnić.

— Nie, Rainbow... Ona zmusiła cię do walki — rzekła Fluttershy.
— Nieważne. Tak czy siak, to już koniec — Rainbow głośno wypuściła powietrze —

Hehe... to się nazywa efektowny finisz, co? — zapytała beztroskim tonem.

Obie klaczki zobaczyły jak zbliżają się do nich inne kucyki. Wznosił radosne okrzyki,

gratulowały Rainbow wspaniałego pokazu umiejętności i zwinności.

— To było fantastyczne, Rainbow! Jesteś niesamowita! — zapiszczała Cloud Kicker,

skacząc dookoła niej.

— Takich akrobacji to ja jeszcze nie widziałem — przyznał Thunderlane.
— Drugiej takiej na świecie nie ma! — dodał Shamrock.
— Świetna robota, Mirage 1!
Ostatnie zdanie wypowiedziała Firefly. Jej ranne skrzydło zostało już obandażowane.

Zbliżyła się do Rainbow. Dwie koleżanki po prostu promieniowały radością. Niektóre gryfy także
chciały pogratulować Rainbow. Zeakros wpatrywał się uważnie w klacz swoimi szafirowymi
oczami. Wyciągnął prawy szpon z zamiarem uściśnięcia Rainbow kopytka w geście szacunku.

— Wspaniała walka. Prawdziwa z ciebie księżniczka przestworzy.
Wreszcie podlecieli Wonderbolts ze Spitfire na czele. Płomiennowłosa dowódczyni

przyjacielsko szturchnęła Rainbow, w klatkę piersiową, prawym kopytkiem.

— Niezła robota, Rainbow Dash. Pokazałaś nam kilka imponujących manewrów.
— Dzięki. Ale ja tylko robiłam to, co do mnie należało — odrzekła Rainbow, wyraźnie

zadowolona z siebie.

— Chyba wypełniliśmy nasze zadanie. Nie musimy to dłużej zostawać. Wracajmy.
— Zaczekajcie — poprosił Zeakros. — Chcę tylko powiedzieć, że... Przepraszam was. Nie

mogę uwierzyć, że tak łatwo daliśmy się zmanipulować Red Cyclone’owi. Gdybyśmy wykazali się
większą percepcją, może nie doszło by do tego wszystkiego.

— To nie wy jesteście winni — powiedziała mu Firebolt. — Główny prowokator tego

konfliktu został przez ciebie należycie ukarany. Dostał to na co zasłużył. Postąpiłeś słusznie,
więżąc go wewnątrz Fortecy “Zastraszenie”.

— To prawda, ale mimo wszystko... Gdyby Black Star nie powiedział mi o wszystkim,

pewnie wciąż bylibyśmy tylko marionetkami w jego chorej grze. Ale to już przeszłość. Nie
będziemy już na stale związani rozkazami i nie będziemy ich ślepo wykonywać. Tak jak

background image

powiedziała ta żółta klacz pegaza – nie jesteśmy bezmózgimi monstrami. Odpowiemy za nasze
czyny podczas wojny, naprawimy błędy.

— Wiedz jedno, Zeakros. My, kucyki, zawsze jesteśmy skore wybaczyć wam to, co

się stało. Cokolwiek zrobicie, od teraz będzie tylko waszym wyborem — powiedziała gryfowi
Twilight Sparkle.

Firefly jeszcze chciała wiedzieć, co stało się z Black Starem. Zeakros powiedział jej tylko,

że czarnopióry żołnierz opuścił teren Królestwa Gryfów, niedługo po tym jak zdradził innym
plany Red Cyclone’a. Jego obecna lokalizacja była nieznana.

Rainbow zwróciła się do Zeakrosa:
— Słuchajcie, moglibyście się zająć Gildą? Tak myślę, że na tę chwilę nie jest w stanie

zrobić cokolwiek.

Rywalka Rainbow wciąż leżała bez ruchu na ziemi, ale po krótkich oględzinach

stwierdzono, że nadal żyje.

— Bez obaw. Mogę cię zapewnić, że nic jej nie będzie — powiedział do niebieskiej

klaczy Zeakros. — Gdy Equestria podniesie się po wojennych stratach, spotkamy się z waszymi
władczyniami, aby omówić co robić dalej.

Rainbow Dash miała cichą nadzieję, iż Gilda rzeczywiście zrozumie swoje błędy i że

znowu będą mogły być przyjaciółkami, a Gilda zaakceptuje przy okazji jej koleżanki. Spitfire
użyła niezakodowanej częstotliwości, nakazując wszystkim kucykom powrót do Equestrii.
Oczywistym było, że wszyscy tego chcieli. Gryfy pożegnały się z nimi, nieliczni machali im w
geście przyjaźni. Wojna nareszcie się skończyła. Zeakros obiecał Firefly i innym lotniczkom ze
szwadronu Mirage, że jeśli jeszcze kiedyś się spotkają, nie będą już wrogami.

Tymi kucykami, które odniosły poważne rany lub były zbyt zmęczone, by latać czy

chodzić, zajęli się ich towarzysze, niosąc je ostrożnie na swoich grzbietach. Po przebyciu
około kilometra górzystych terenów, napotkali członków Korpusu Medycznego, wezwanych
przez Gale’a, według sugestii Firefly. Jednorożce, mogące rzucać zaklęcia leczące, zajęły się
tymi najpoważniej rannymi. Ich magia pomogła zniweczyć ból, przynajmniej na kilka godzin.
Jednocześnie pegazy i kucyki ziemne ruszyły wspomóc pozostałym. Po trzydziestu minutach
wszyscy wznowili marsz ku Equestrii.

— Trzeba przyznać... to była naprawdę ciężka bitwa — powiedział głośno Quick Chaser

do idącego obok niego Thunder Flickera. — Przy okazji, Lanca 1... Rozwaliłem dwadzieścia dwie
wieżyczki przeciwlotnicze, a ty?

— Ha... ja zniszczyłem o jedną mniej od ciebie — przyznał Thunder Flicker. — Ale co tam.

Z radością przyznaję ci zwycięstwo, jako że nadal żyjesz, kolego. Po powrocie ty i twoja ekipa
dostaniecie drinki na mój koszt.

Quick Chaser wydawał się lekko zaskoczony tymi słowami, ale już po chwili skwitował je

szerokim uśmiechem.

Flare Star oraz Sunburst prowadził swoich towarzyszy ze szwadronów Smok i Feniks.

Pomarańczowy pegaz był lekko przybity. W tej bitwie stracił kolejnych dwóch towarzyszy.
Łącznie podczas całej wojny zginęło siedem pegazów z jego szwadronu. Dbał o ich wszystkich jak
każdy dobry dowódca, jakby byli jego braćmi. Flare Star próbowała go pocieszyć, mówiąc mu, że
jest naprawdę świetnym lotnikiem i zrobił wszystko co się dało. Choć Sunburst nie powiedział
tego wprost, był wdzięczny za te słowa. Uśmiechnął się do niej ciepło.

Spitfire i reszta Wonderbolts przez całą drogę powrotną prowadzili między sobą jakieś

rozmowy. Co jakiś czas Spitfire zerkała w stronę Rainbow Dash, która sama rozmawiała ze

background image

swoimi przyjaciółkami na przodzie. Płomiennowłosa klacz patrzyła na nią z uśmiechem na
twarzy. Czyżby ta ostatnia walka między Rainbow Dash i Gildą udowodniła jej, że Dash jest
gotowa, by zostać jedną z nich? Zarówno Soarin’ jak i Firebolt wyraźnie dawały Spitfire do
zrozumienia, że Rainbow ma zadatki na doskonałego członka Wonderbolts.

Jednak dowódczyni nie podejmowała tego wątku.
Nawet trójka asów z zagranicy, choć bardzo doświadczona w bojach, zgadzała się co do

jednego: ci odpowiedzialni za rozpętanie wojny zostali już ukarani. Mimo to, Talisman razem
z Shamrockiem chcieli zostać w Equestrii jeszcze przez jakiś czas. Pragnęli pomóc kucykom w
chociażby częściowej odbudowie ich kraju. Mobius, oczywiście, nie mówił ani słowa, ale wyraz
na jego twarzy dawał do zrozumienia, że myśli podobnie.

Tak, wojna nareszcie dobiegła końca, choć cena jaką zapłaciły podczas niej kucyki była

wysoka. Część z nich cieszyła się, że udało im się przeżyć, inni jednak wyglądali na zasmuconych,
żeby nie powiedzieć zrozpaczonych. Mieli nadzieję, iż po powrocie do Canterlot, znajdzie się
jakiś sposób na naprawienie szkód wyrządzonych przez konflikt.

Godzina 18:00

Zamek Canterlot, błonia

Po powrocie przez spalone od gryfiej napaści pola Equestrii, kucyki, a szczególnie pegazy

ze szwadronu Mirage, zostały przywitane jak prawdziwe bohaterki. Jednak, pomimo tej radości,
jakieś uczucie pustki było obecne w sercach przeważającej większości. Wojna zabrała niemal
każdemu z nich kogoś, kogo znali... Flora i fauna Equestrii także zostały poważnie zniszczone.
Tam, gdzie kiedyś żyły zwierzęta, gdzie znajdowały się lasy... teraz znajdowała się tylko spalona
ziemia. Winne temu były ogromne pożary, których nie udało się do końca opanować. Ulewa,
podążająca niejako za kucykami w drodze powrotnej z Królestwa Gryfów, ukazała ogrom
zniszczeń. Nie było więc zaskoczeniem dla wielu, że niektóre kucyki najzwyczajniej nie potrafiły
cieszyć się ze zwycięstwa, nieważne jak bardzo by chciały.

Fluttershy bardzo posmutniała, gdy wyobraziła sobie te wszystkie biedne zwierzęta, które

straciły swój dom lub nawet życie. Dodatkowo martwiła się też o swoich przyjaciół w chatce.
Medley i Cloud Kicker próbowały ją jakoś pocieszyć, choć i one odczuwały smutek. Lightning
Bolt z kolei była zdumiona, że naprawdę udało im się wygrać wojnę.

— Wiecie... jakby na to nie patrzeć, Equestria nie uczestniczyła w konflikcie od dobrych

kilku setek lat. To naprawdę wielki sukces.

— Ale... tak wielu zginęło. Blueberry... Carrot Top... — powiedziała cichutko Fluttershy.
Derpy poczuła się zdruzgotana na wspomnienie o swojej najlepszej przyjaciółce. Już

nigdy więcej nie usłyszy jej głosu, ani nie zobaczy jej uśmiechu... Dinky i Pipsqueak dostrzegli
smutek na twarzy Derpy. Maluchy podeszły do niej i objęły ją czule. Szara klacz starała się z
całych sił zachować uśmiech na twarzy. Postanowiła też ostatecznie zająć się Pipsqueakiem,
jakby źrebak był jej własnym synkiem. Dinky ucieszyła się na decyzję swojej mamy.

Applejack i Rarity znalazły wśród tłumu kucyków swoje małe siostrzyczki, Apple Bloom

i Sweetie Belle. Radość na twarzach klaczek była nie do opisania. Scootaloo poczuła wielką ulgę,
gdy zobaczyła Rainbow Dash i Firefly wracające z bitwy. Gale wyszedł na spotkanie do Spitfire.
Wyrażał szczerą wdzięczność za zakończenie horroru wojny. Natomiast Sky Eye spotkał się
z Mobiusem. Biały pegaz z radością powitał asa z powrotem, gratulując mu pokonania Echo.

background image

Talisman i Shamrock obserwowali to wszystko trochę z boku, ale kiedy inne pegazy zaprosiły ich,
aby przyłączyli się do wspólnego radowania się, nie odmówili.

Wkrótce zjawił się też Spike. Po spotkaniu z Twilight, Applejack, Fluttershy, Pinkie Pie,

Rainbow Dash i Rarity poprosił je, by podążyły za nim do zamku. Księżniczki Celestia i Luna
chciały z nimi porozmawiać. Firefly odprowadziła wzrokiem całą siódemkę.

Po wejściu do zamku i dotarciu w milczeniu do głównej komnaty, kucyki zostały

powitane przez Królewskie Siostry. Gdy Twilight wraz z koleżankami powoli ukłoniły się
księżniczkom, Celestia przemówiła jako pierwsza:

— Moje małe kucyki, chciałybyśmy wam podziękować z całego serca. Po raz kolejny

pomogłyście ochronić Equestrię przez zagrożeniem. To dla was i jednocześnie dla nas wszystkich
wielkie zwycięstwo.

— Ale, Księżniczko... — powiedziała wolno Twilight. — Choćbyśmy chciały, nie umiemy

spojrzeć na to jak na zwycięstwo. Nie do końca czujemy tę radość... Tyle śmierci, zniszczenia...

— Właśnie... Wiele miast pewnie odnotowało duże zniszczenia — dodała Applejack.
— A znaczna część Equestrii została strasznie spalona... — kwiliła Fluttershy.
— Ta cała wojna była paskudna. Nie sądziłam, że na tym świecie mogą być takie okrutne

typy jak ten Red Cyclone — pisnęła Pinkie Pie.

— Miasta możemy odbudować, zasiejemy nowe nasiona... ale co z tymi, którzy zginęli? —

spytała Rarity. — Gdyby tylko istniał jakiś sposób na odwrócenie tej katastrofy...

— Cóż, Rarity... jest pewien sposób — odezwała się nagle księżniczka Luna. — Moja

siostra i ja przygotowałyśmy plan, który pozwoli nam naprawić choć część szkód wyrządzonych
podczas wojny. Jednak będzie nam potrzebna wasza pomoc.

Twilight, Rarity, Fluttershy, Pinkie Pie, Applejack i Rainbow Dash spojrzały zdumione

na dwie księżniczki. Nie mówiąc słowa, zaprosiły one gestem szóstkę przyjaciółek oraz Spike’a,
by za nimi podążyły. Celestia i Luna zaprowadziły je do Wieży Canterlot, do miejsca, gdzie
trzymano Elementy Harmonii. Po usunięciu magicznej pieczęci i wyciągnięciu szkatułki, Celestia
przekazała je ich nosicielom.

— Jak wam wiadomo, Elementy Harmonii już nieraz ocaliły Equestrię — zaczęła. —

Prawdą jest, iż zniszczenia w tej wojnie są ogromne. Ale jeżeli zdołamy połączyć moc Elementów
z naszą własną magią, ta moc zostanie zwiększona.

— Takie działanie da nam jeden z dwóch możliwych rezultatów — kontynuowała

księżniczka Luna. — W pierwszym przypadku będziemy w stanie przyspieszyć proces
ponownego ożywienia Equestrii. W ciągu kilku tygodni, cała fauna powróci do stanu sprzed
wojny. Zwierzęta także zostaną uleczone lub ożywione. Będzie można odnieść wrażenie, że
Equestria w ogóle nie została zaatakowana.

Ta opcja z pewnością wydawała się zadowolająca, ale Applejack chciała jeszcze wiedzieć

co się stanie w alternatywnym przypadku połączenia mocy księżniczek i Elementów. Kiedy
Celestia powiedziała kucykom o drugim rozwiązaniu, jej słowa wydały się im co najmniej
nieprawdopodobne.

— Jeśli wykorzystamy moc w sposób alternatywny, zdołamy wtedy ożywić każdą ofiarę

śmiertelną wojny.

— Każdą...? Bez... wyjątku...? — wykrztusiła Rarity. — Czy to naprawdę możliwe?
— Tak — potwierdziła Luna. — Jednakże, “bez wyjątku” oznacza fakt, że ożywimy także

gryfy, także te odpowiedzialne za rozpętanie konfliktu.

— A to znaczy, że... — pomyślała na głos Twilight.

background image

— Że jeżeli ożywimy wszystkich, to ożywimy Red Cyclone’a i jego pomagierów. A on

najpewniej spróbuje rozpętać wojnę od nowa!

Rainbow Dash wypowiedziała te słowa z wyraźną złością. Wstępnie sądziła, że drugie

wyjście okaże się lepsze. Teraz musiała inaczej spojrzeć na całą sprawę.

— Zatem możemy albo zająć się florą i fauną Equestrii, albo ożywić wszystkich bez

wyjątku... tylko, że wtedy ten cały bałagan rozegra się na nowo... A jeśli wybierzemy pierwszy
opcję, to już nigdy nie zobaczymy naszych przyjaciół, którzy zginęli podczas wojny... Och, cóż to
za wybór?! — lamentowała Rarity.

— Jest jeszcze coś... — dodała księżniczka Celestia. — Potrzebujemy ogromnej ilości

magicznej energii do ewentualnego ożywienia tak wielkiej liczby ofiar.

Urwała na moment zanim zaczęła mówić dalej.
— Istnieje ryzyko, że Elementy Harmonii stracą swoją moc bezpowrotnie, a nasze życia

także będą zagrożone... Innymi słowy, ja i Luna możemy zniknąć i nigdy już nie wrócić.

Te słowa zszokowały Twilight i jej przyjaciółki. Księżniczki Celestia i Luna był wszak

jednymi z ostatnich żyjących członków swojego gatunku kucyków. Ponadto odpowiadały one za
cykl dnia i nocy w Equestrii. Ich śmierć miałaby ogromne konsekwencje dla całej krainy. Tym
bardziej, że wszyscy poddani bardzo je kochali. Jak zareagowaliby, gdyby dowiedzieli się jaki los
czeka obie księżniczki?

Minuty wlokły się powoli. Wybór był niezwykle trudny. Ostatecznie zarówno kucyki

reprezentujące Elementy Harmonii jak i Królewskie Siostry zgodziły się w jednym; same nie
mogą podjąć decyzji. To nie byłoby w porządku. Celestia i Luna postanowiły więc użyć bardzo
silnej telepatii, aby przemówić do wszystkich kucyków w Equestrii, prosząc je o dokonanie
wyboru. Wkrótce myśli ich poddanych zaczęły płynąć do umysłów Królewskich Sióstr.

Z początku wiele próśb dotyczyło ożywienia wszystkich ofiar wojny. Ci, którzy próbowali

oponować temu rozwiązaniu byli najczęściej żołnierzami. Oni walczyli dzielnie, przy tym
szanując pamięć poległych towarzyszy. Twierdzili, że należał się im spoczynek i że nie powinno
się ryzykować rozpoczęcia wojny na nowo. Nawet niektóre źrebaki prosiły księżniczki, by
wybudziły wreszcie kucyki pogrążone w “głębokim śnie”. Część maluchów straciła bowiem kogoś
bliskiego w trakcie walk. Jeszcze inni chcieli, aby flora i fauna Equestrii odżyła, aby znów kwitły
kwiaty, rosły drzewa i żeby wróciły zwierzęta. Każdy próbował przekazać coś władczyniom
Equestrii.

Wyrazy twarzy Celestii oraz Luny, a także Twilight i jej koleżanek, z którymi to obie

księżniczki dzieliły się wszystkimi myślami, pokazywały smutek, współczucie a nawet cień
gniewu. Gniew ów nie dotyczył jednakże innych kucyków. Królewskie Siostry był złe na siebie.
Nieważne jakie rozwiązanie zostanie wybrane, oczywistym było, że nie zadowoli ono wszystkich.
Mimo to Celestia i Luna były gotowe zaryzykować nawet własną egzystencję, jeśli dzięki temu
Equestria miała dojrzeć na nowo.

W końcu wszystkie myśli czy też prośby kucyków został zebrane. Dwie księżniczki

podjęły decyzję. Był gotowe użyć swojej mocy, aby zasilić Elementy Harmonii.

— Księżniczko Celestio... co się stanie kiedy użyjemy Elementów? — spytała Twilight.
— Nawet my tego nie wiemy — odrzekła powoli księżniczka słońca. — Każdy kucyk sam

zinterpretował naszą propozycję i ma własne zdanie na ten temat. Wiem jednak, iż wszystkie
przemówiły z głębi serca. Nadszedł czas wyboru. My jesteśmy gotowe. Czy wy także? Jakie
rozwiązanie wybrałyście?

background image

—A-Ale... a jeśli naprawdę znikniecie? Co jeśli Elementy na zawsze stracą swoją moc?

Jeśli Equestria znów doświadczy jakiejś katastrofy, co poczniemy...?

Twilight była wyraźnie zaniepokojona, wręcz przestraszona. Jednak jej przyjaciółki

zaczęły dodawać jej otuchy.

— Nie panikuj, Twilight. Jak coś zacznie się dziać, to już my się tym zajmiemy, jak zawsze

— zapewniła ją dziarskim głosem Applejack.

Miała już założony na szyję swój naszyjnik, reprezentujący Element Szczerości. Pinkie

Pie i Rarity same też już był gotowe. Nie bały się skutków zaklęcia. Także Rainbow Dash wraz z
Fluttershy zaczęły zakładać naszyjniki. Pięć symboli zaczęło płonąć jasnym światłem.

— Nie powiem, że będzie miło i fajnie, jeśli wojna zacznie się od początku... ale jestem

gotowa na wszystko. Jeśli zajdzie taka potrzeba, znów poprowadzę szwadron Mirage do boju! —
obiecała tęczogrzywa klacz.

— Chciałabym znów zobaczyć Equestrię tętniącą pełnią życia... ale chciałabym też, aby

nasi przyjaciele do nas wrócili... Tak trudno mi wybrać...

Fluttershy sprawiała wrażenie lekko zagubionej, ale tylko przez chwilę.
— Zaakceptuję wybór, którego dokona większość kucyków. Ostatecznie to będzie też

przecież wybór nas wszystkich. Jeśli znów wybuchnie wojna, podążę za Rainbow!

Wreszcie Twilight, jako ostatnia, założyła swój Element, pod postacią pięknej tiary, na

swoją głowę. Ona miała reprezentować Magię.

— ... Podjęłam decyzję. Nie wiem co się stanie, ale nie porzucę ani moich przyjaciół

ani Equestrii. Nigdy, przenigdy! Musimy zrobić to, co najlepsze dla naszej krainy. Elementy
Harmonii są gotowe, tak samo jak my, Księżniczko Celestio, Księżniczko Luno!

Celestia kiwnęła lekko głową.
— Dobrze. Zatem zaczynajmy...
Spike zasłonił oczy, kiedy oślepiające światło objęło zebrane klacze. Powoli zaczęło się

rozszerzać. Już po chwili rozbłysł cały zamek. Kucyki zebrane na zewnątrz wskazywały sobie
nawzajem na niezwykły fenomen, nie do końca pewne, co on oznaczał. Wkrótce one także zostały
objęte sferą światła. Rosła z każdą sekundą, aż w końcu wokół niej pojawiły się siedmiobarwne
tęcze. Moc Elementów Harmonii została zwiększona dzięki magii księżniczek. Zaczynała już
działać.

Rezultat tego zaklęcia był decyzją wszystkich kucyków Equestrii.

Epilog ->


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ace Combat Wojna o Equestrię #3
Ace Combat Wojna o Equestrię #5
Ace Combat Wojna o Equestrię #15
Ace Combat Wojna o Equestrię #16
Ace Combat Wojna o Equestrię #18
Ace Combat Wojna o Equestrię #6
Ace Combat Wojna o Equestrię #12
Ace Combat Wojna o Equestrię #4
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 20
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 11
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 27
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 32
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 02
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 15
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 01
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 06
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 33
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 16
MLP FIM Fanfic Wojna o Equestrię Rozdział 11

więcej podobnych podstron