Weekend w Paryzu rozdzial 12


ROZDZIAA DWUNASTY
 Dzień dobry!  odezwała się wesoło Mattie,
kiedy Jack wszedł do kuchni o ósmej rano na-
stępnego dnia.  Zjesz jajka na bekonie czy tylko
owsiankę?  spytała, nalewając mu kubek mocnej
kawy.
Mattie obudziła się o piątej rano i nie była
w stanie już zasnąć. Rozmyślała, leżąc obok matki.
Postanowiła zachowywać się przy Jacku tak, jak
gdyby nic się nie stało. Powinna być wesoła.
Jack chciał ją taką widzieć. Jeszcze zdążę się
napłakać  myślała ze smutkiem.
Sam Jack nie wydawał się wesoły. Miał pod-
krążone oczy, był nieogolony, wydawał się za-
spany. Chyba dopiero przed chwilą wstał.
 Dziękuję, napiję się tylko kawy  mruknął.
 Dzięki.  Wypił duży łyk.  Gdzie jest Harry?
 spytał, patrząc na pusty kosz.
 Mama poszła z nim na spacer  wyjaśniła
energicznym głosem Mattie.  Harry czuje się
nieporównanie lepiej niż wczoraj wieczorem.
 Ty także  zauważył Jack.
 Mówiłam ci, że kiedy się wyśpimy, będziemy
w lepszych humorach.
WEEKEND W PARYŻU 135
 Zawsze masz taki świetny humor, kiedy się
obudzisz?  zapytał.
 Zazwyczaj  potwierdziła.
Włożyła dwie kromki chleba do opiekacza.
Wiedziała, że Jack i tak zje, kiedy ona postawi
przed nim jedzenie. Musiał być głodny, bo po-
przedniego dnia jadł bardzo mało.
 A czy ty zawsze jesteś rano taki mało pogod-
ny?  spytała.
 Zazwyczaj  powtórzył jej odpowiedz Jack.
Mattie pokręciła głową.
 W takim razie chyba dobrze, że nie miesz-
kamy razem, prawda?  odparła wyzywająco.
Wyjęła chleb z tostera i położyła go na stole,
gdzie stała już maselniczka i słoiki z konfiturami.
 Mattie...  zaczął, ale przestraszyła się jego
odpowiedzi i jak zwykle mu przerwała.
 Dolać ci kawy?  spytała.  A może sam sobie
dolejesz. Pójdę na dwór, zobaczę, czy mama nie
potrzebuje pomocy przy psach.  Wypadła z ku-
chni, zanim Jack zdążył cokolwiek powiedzieć.
Miała nadzieję uniknąć trudnej rozmowy.
A za godzinę już go nie będzie i wówczas
przyjdzie czas, by mogła martwić się w spokoju
całkiem sama. Zanim Jack wyjedzie, będzie od-
grywała przed nim wesołą i pełną energii.
Diana znała Mattie znacznie lepiej niż Jack i nie
pozwoliła się łatwo oszukać.
 Pózno wczoraj przyszłaś do pokoju  odezwała
136 CAROLE MORTIMER
się.  Słyszałam, że Jack poszedł spać parę godzin
przed tobą.
 Nie chciało mi się spać  odpowiedziała.
 Byłam podekscytowana wydarzeniami minione-
go weekendu.
 Michael już był u Harry ego  oznajmiła
Diana.  Mówi, że skoro Harry czuje się lepiej niż
wczoraj, Jack może zabrać go do domu... Czy Jack
już wstał?  spytała.
 Tak, właśnie podałam mu śniadanie  od-
powiedziała możliwie obojętnym tonem Mattie.
Obawiała się, czy matka nie odczytuje z jej za-
chowania tego, jakie są jej uczucia do Jacka. Czy
sam Jack się tego nie domyśla?
Gdyby tak było, Mattie czułaby się upokorzona.
Zaczęła wyjmować z boksów miski, aby napeł-
nić je psim jedzeniem.
Jeszcze tylko godzina  myślała. Potem więcej
go nie zobaczę.
Karmiła psy. W pewnej chwili omal nie upuściła
miski z jedzeniem na dzwięk znajomego głosu.
 Mattie!  zawołał Jack.
Jeszcze nie odjechał!
Odwróciła głowę.
 Harry jest na wybiegu za domem. Weterynarz
powiedział, że możesz już zabrać swojego ulubień-
ca.  Z powrotem zajęła się miską z jedzeniem dla
jednego z psów.
 Mattie!  zawołał znowu.
WEEKEND W PARYŻU 137
 Niedługo skończę  powiedziała, odwracając
się na chwilę jeszcze raz.
Jack przyjrzał jej się uważnie.
 Chciałbym przed odjazdem napić się z tobą
kawy  oznajmił.
I o czym będziemy rozmawiać?  pomyślała
Mattie. O minionym weekendzie? I po co?
Bała się pożegnania z Jackiem.
 Kiedy skończę, będę musiała jak najszybciej
pojechać do kwiaciarni  odpowiedziała, kręcąc
głową.
 Z pewnością możesz mi poświęcić dziesięć
minut  uciął Jack, po czym ruszył za dom.
Mattie popatrzyła za nim gniewnie.
Dlaczego właściwie miałaby spełnić jego proś-
bę?
 Jack już odjeżdża?  spytała Diana, wycho-
dząc z boksu, który czyściła.
 Tak, za parę minut  potwierdziła Mattie.
Matka popatrzyła na nią smutno.
 Nie martw się  powiedziała  na pewno
wkrótce znowu go zobaczysz.  Ścisnęładłoń córki
dla dodania jej otuchy.
Mattie pokręciła głową.
 Niestety, mamo, nie spodziewasz się tego,
ale... spędzony z nim weekend był tak okropny, że
nie mam ochoty więcej oglądać tego człowieka.
Po cóż miałaby zadawać sobie dodatkowy ból?
 Szkoda, Mattie  odezwał się głucho zza jej
138 CAROLE MORTIMER
plecówgłos Jacka.  Moja mama zamierza zaprosić
cię na ślub Sandy i Thoma.
Mattie zamknęła oczy i znieruchomiała. Dla-
czego usłyszał akurat to, a nie inne zdanie? Do
diabła!
Odwróciła się powoli. Jack wyglądał oczywiście
na rozczarowanego.
Czyżby oczekiwał, że Mattie będzie mu się na-
rzucać tak jak Sharon?
Nigdy w życiu nie zachowywałaby się podobnie
do Sharon Keswick!
 Wymyślę jakąś wymówkę  odpowiedziała
Jackowi.  W końcu twoja mama chce mnie za-
prosić tylko dlatego, że myśli, że jesteśmy razem.
 I bardzo się myli!  skomentował Jack, sfrust-
rowany.
Popatrzył na Mattie, potem na Dianę.
 Chyba już czas na mnie  powiedział.  Dzię-
kuję za gościnę.
 Nie ma za co  odparła Diana, rzucając Mattie
karcące spojrzenie. Ruszyła w stronę domu.  Na-
pijmy się razem kawy, zanim odjedziesz, Jack.
 Dziękuję za propozycję, jednak naprawdę bę-
dzie chyba lepiej, jeśli odjadę natychmiast. Cześć,
Mattie.
 Cześć. Uważaj na siebie!  Mattie pomyślała,
że chyba nie jest osobą konsekwentną.
Teraz wcale nie chciała, żeby Jack odjechał.
Miała ochotę zatrzymać go choćby na chwilę.
WEEKEND W PARYŻU 139
 Ty też na siebie uważaj  powiedział nie-
spodziewanie.
 Dobrze  obiecała, po czym odwróciła wzrok,
bojąc się, że oczy zdradzą jej uczucia.
 Mattie, nie odprowadzisz Jacka do samocho-
du?  spytała z oburzeniem Diana.
Mattie zdawała sobie sprawę, że zachowuje się
niegrzecznie, ale wiedziała, że gdyby wyszła z mat-
ką odprowadzić Jacka, z pewnością by się roz-
płakała.
Nie chciała, żeby dowiedział się o tym, jak wiele
dla niej znaczy. Będzie jeszcze miała czas płakać
po jego odjezdzie.
 Po co Jackowi komitet pożegnalny?  od-
powiedziała.
Diana była zaskoczona zachowaniem Mattie.
 Proszę się nie przejmować, Diano  odezwał
się Jack zrezygnowanym tonem.  Mattie powie-
działa, że jest zajęta  dodał ironicznie.
 Jutro wieczorem przyjdę jak zwykle do twoje-
go biura, żeby podlać rośliny  odezwała się Mattie.
Milczenie okazało się dla niej zbyt niewygodne.
 Rośliny z pewnością będą bardzo zadowolone
 mruknął, wołając Harry ego.
 Co się z tobą dzieje?!  szepnęła ze złością
Diana do Mattie.
Mattie pokręciła tylko głową, patrząc na Jacka.
Nic, co by powiedziała albo zrobiła, nie mogło
powstrzymać jego zniknięcia z jej życia.
140 CAROLE MORTIMER
 Porozmawiamy, kiedy odjedzie  oznajmiła
Diana i poszła w stronę domu.
Mattie ruszyła za nią. Myślała o tym, że kocha,
ale nie jest kochana.
Że zakochała się w mężczyznie, który nie od-
wzajemnia jej uczucia, który nie pokocha jej ni-
gdy...
I nagle, kiedy usłyszała trzask zamykanych
drzwi samochodu i odgłos uruchamianego silnika,
wybiegła zza domu. Jack już odjeżdżał. Mattie
uniosła rękę i zamachała, choć wątpiła, aby zoba-
czył ją w lusterku. Do jej oczu napłynęły łzy.
 Cieszę się, że chociaż przybiegłaś mu poma-
chać  odezwała się Diana, ujmując córkę pod rękę
i ściskając lekko jej dłoń.
Mattie zbierało się na płacz.
Wtem zobaczyła w tylnym oknie samochodu
Jacka dwa otwarte psie pyski.
 Mamo, Jack zabrał dwa psy!  zawołała ze
zdumieniem.
 Owszem  potwierdziła z śsmiechem Diana.
 Wziął również Sophie.
 Jak to?
 Tego ranka, kiedy przyjechał do mnie z kwia-
tami, spytał, czy zgodziłabym się oddać mu Sophie.
Ogromnie ją polubił.
 Naprawdę?  Mattie zamrugała z niedowie-
rzaniemi. To o Sophie Jack dyskutował z mamą
tamtego ranka?
WEEKEND W PARYŻU 141
 Tak  Diana potwierdziła swoje słowa.  Mó-
wił, że opowiedziałaś mu historię Sophie, że to
wspaniałe zwierzę, że myślał o niej kilka dni, mar-
twiąc się jej losem. Harry i Sophie spędziły
miniony weekend razem. Postanowiliśmy z Ja-
ckiem sprawdzić, czy będą się dobrze rozumiały.
Próba wypadła pomyślnie i oto Sophie znalazła
nowy dom!
Mattie popatrzyła za oddalającym się czerwo-
nym samochodem.
Coś takiego!  myślała. Jak to się stało, że Jack
zabrał Sophie, a mnie pozostawił?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Weekend w Paryzu rozdzial
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial
Rozdział 51

więcej podobnych podstron