DZIEJE RELIGII, FILOZOFII I NAUKI
do ko
ń
ca staro
ż
ytno
ś
ci
│
ś
redniowiecze i odrodzenie
│
barok i o
ś
wiecenie
│
1815-1914
│
1914-1989
jak i z czego studiowa
ć
filozofi
ę
│
moje wykłady
│
Wittgenstein
│
filozofowie i socjologowie nauki
ARYSTOTELES
FIZYKA
przeło
ż
ył Kazimierz Le
ś
niak
fragmenty
z Ksi
ę
gi I. Filozofia przyrody i jej zasady
z Ksi
ę
gi II. Przedmiot i przyczyny zmian naturalnych
z Ksi
ę
gi IV. Miejsce, pró
ż
nia i czas
z Ksi
ę
gi VII. Typy ruchów
z Ksi
ę
gi VIII. Wieczno
ść
ruchu
Ksi
ę
ga I
FILOZOFIA PRZYRODY I JEJ ZASADY
9. Materia, forma, brak
(...) Rozró
ż
niamy bowiem materi
ę
i brak i twierdzimy,
ż
e z tych dwu rzeczy jedna jest
niebytem akcydentalnie, mianowicie: materia; druga, tzn. brak, jest niebytem z istoty
swej; twierdzimy dalej,
ż
e materia jest w pewnym sensie niemal substancj
ą
, podczas gdy
brak nie jest ni
ą
w ogóle w
ż
adnym sensie. (...)
Ale druga strona pary przeciwie
ń
stw mo
ż
e si
ę
cz
ę
sto wydawa
ć
w ogóle nieistniej
ą
ca
komu
ś
, kto skupi cał
ą
sw
ą
uwag
ę
na niej, jako na złym czynniku. Je
ż
eli bowiem istnieje
co
ś
boskiego, dobrego i godnego po
żą
dania, utrzymujemy tym samym,
ż
e istnieje z
jednej strony co
ś
, co temu jest przeciwne, oraz z drugiej strony,
ż
e istnieje co
ś
innego, co
z natury swej po
żą
da tego i ku temu d
ąż
y. Z tego jednak wynika,
ż
e przeciwie
ń
stwo d
ąż
y
do własnej zagłady. A przecie
ż
forma nie mo
ż
e pragn
ąć
samej siebie, bo nie odczuwa
braku siebie; nie mo
ż
e te
ż
pragn
ąć
formy jej przeciwie
ń
stwo, poniewa
ż
przeciwie
ń
stwa
nawzajem si
ę
wyniszczaj
ą
. Tym, co po
żą
da formy, jest materia; a po
żą
da jej tak, jak
osobnik
ż
e
ń
ski po
żą
da m
ę
skiego, a brzydota - pi
ę
kna, aczkolwiek nie z natury swej, lecz
akcydentalnie.
Materia w pewnym sensie ginie i powstaje, w innym natomiast - nie. Jako taka, w której
znajduje si
ę
brak, ginie z natury swej, bo to, co w niej ginie, jest wła
ś
nie brakiem; ale jako
potencja nie mo
ż
e z natury swej przesta
ć
istnie
ć
, lecz z konieczno
ś
ci znajduje si
ę
poza
sfer
ą
powstawania i gini
ę
cia. Gdyby bowiem powstawała, musiałby wpierw istnie
ć
jaki
ś
pierwotny składnik, z którego mogłaby powsta
ć
, ale bycie tym składnikiem jest wła
ś
nie
natur
ą
materii, a przeto powinna by ju
ż
istnie
ć
przed swoim powstaniem (albowiem moja
definicja materii ma brzmienie nast
ę
puj
ą
ce: materia jest to pierwotny substrat ka
ż
dej
rzeczy, z którego ona powstaje w sposób nieprzypadkowy). Gdyby za
ś
materia gin
ę
ła,
musiałaby przej
ść
w swój pierwotny składnik; a wi
ę
c przestałaby istnie
ć
, zanimby zgin
ę
ła.
Dokładne okre
ś
lenie pierwszej zasady ze wzgl
ę
du na form
ę
, czy jest jedna, czy jest ich
wiele, czym jest forma lub czym s
ą
formy - to jest sprawa „pierwszej filozofii", której
pozostawiamy to zagadnienie. W dalszym ci
ą
gu zajmiemy si
ę
naturalnymi i
zniszczalnymi formami.
ś
e istniej
ą
pierwsze zasady oraz ich jako
ść
i ilo
ść
- to zostało
odpowiednio powy
ż
ej ustalone.
A teraz rozwijajmy dalej nasz temat, przyj
ą
wszy nowy punkt wyj
ś
cia.
Strona 1 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Ksi
ę
ga II
PRZEDMIOT I PRZYCZYNY ZMIAN NATURALNYCH
1. Natura i kunszt
W
ś
ród rzeczy istniej
ą
cych jedne istniej
ą
z natury, drugie za
ś
wskutek innych przyczyn. "Z
natury" istniej
ą
zwierz
ę
ta i ich cz
ęś
ci oraz ro
ś
liny i ciała proste, jak ziemia, ogie
ń
,
powietrze i woda - bo o tych i tym podobnych mówimy,
ż
e istniej
ą
"z natury". Okazuje si
ę
dalej, i
ż
wszystkie wymienione rzeczy ró
ż
ni
ą
si
ę
od tych, które nie s
ą
wytworami natury.
Ka
ż
dy bowiem tego rodzaju przedmiot nosi w sobie zasad
ę
ruchu i spoczynku: jedne ze
wzgl
ę
du na miejsce, drugie ze wzgl
ę
du na wzrost i zanik, a wreszcie inne ze wzgl
ę
du na
zmian
ę
jako
ś
ciow
ą
. Natomiast, przeciwnie: ło
ż
e, szata i inne tego rodzaju rzeczy, o ile im
przysługuj
ą
takie ogólne predykaty, i o ile s
ą
wytworami kunsztu, nie zdradzaj
ą
ż
adnej
naturalnej tendencji do zmiany. Je
ż
eli jednak s
ą
przypadkiem utworzone z kamienia albo
z ziemi czy z poł
ą
czenia obu tych składników, wówczas zdradzaj
ą
tak
ą
tendencj
ę
, lecz
tylko pod tym wzgl
ę
dem: albowiem "natura" jest zasad
ą
i wewn
ę
trzn
ą
przyczyn
ą
ruchu
oraz spoczynku w rzeczach, w których istnieje z istoty, a nie akcydentalnie (...). Podobnie
ma si
ę
sprawa z innymi sztucznymi wytworami;
ż
aden z nich bowiem nie ma w sobie
zasady swego własnego wytworzenia, lecz jedne maj
ą
t
ę
zasad
ę
w pewnych czynnikach
zewn
ę
trznych, jak np. dom i podobne wytwory monumentalne, inne, a mianowicie te, w
których przyczyna zmiany mo
ż
e powsta
ć
przypadkowo [akcydentalnie] - nosz
ą
j
ą
w
sobie, ale nie z istoty.
Ustalili
ś
my tedy, czym jest "natura". Wszystko, co posiada tego rodzaju zasad
ę
, "ma" tym
samym swoj
ą
"natur
ę
" i jest tak
ż
e substancj
ą
, bo jest równie
ż
pewnym przedmiotem, a w
przedmiocie jest zawsze "natura". S
ą
one tak
ż
e "zgodne z natur
ą
"; a takimi s
ą
równie
ż
ich istotne atrybuty. Na przykład ruch ognia ku górze ani nie jest "natur
ą
", ani nie ma
"natury", lecz przebiega "z natury" lub mówi
ą
c inaczej "zgodnie z natur
ą
".
Wyja
ś
nili
ś
my zatem, czym jest natura i co znaczy "z natury" oraz "zgodnie z natur
ą
".
Uzasadnia
ć
,
ż
e natura istnieje, byłoby rzecz
ą
co najmniej
ś
mieszn
ą
. Jest oczywiste,
ż
e
istnieje wiele rzeczy naturalnych, a uzasadnia
ć
to, co jest oczywiste, za pomoc
ą
tego, co
nie jest oczywiste, mógłby tylko człowiek niezdolny do odró
ż
nienia tego, co jest samo
przez si
ę
zrozumiałe, od tego, co takie nie jest (jednak
ż
e taki stan umysłu jest zupełnie
mo
ż
liwy; wszak niewidomy od urodzenia mo
ż
e wnioskowa
ć
o kolorach; tylko,
ż
e tacy
ludzie mogliby z konieczno
ś
ci rozmawia
ć
jeno o słowach, którym by
ż
adne my
ś
li nie
odpowiadały).
Niektórzy s
ą
dz
ą
,
ż
e "natura" i substancja rzeczy naturalnych jest ich składnikiem
pierwotnym, nieuformowanym przez siebie; na przykład "natur
ą
" ło
ż
a jest drzewo, a
"natur
ą
" pos
ą
gu jest br
ą
z. Potwierdzeniem tego - mówi Antyfon - mo
ż
e by
ć
nast
ę
puj
ą
ca
okoliczno
ść
: je
ś
li si
ę
zakopie do ziemi ło
ż
e i gdy rozkładaj
ą
ce si
ę
drzewo stanie si
ę
zdolne do wypuszczenia p
ę
dów, nie b
ę
dzie ju
ż
wi
ę
cej ło
ż
em, lecz drzewem; z tego
wynika,
ż
e uformowanie zgodnie z regułami kunsztu jest po prostu cech
ą
przypadkow
ą
,
podczas gdy rzeczywista natura [istota] jest inna, ta mianowicie, która trwa nieprzerwanie
mimo zmieniaj
ą
cych si
ę
warunków.
Je
ż
eli ponadto ka
ż
dy z tych przedmiotów znajduje si
ę
wzgl
ę
dem innych w tym samym
stosunku uzale
ż
nienia, jak spi
ż
czy złoto do wody, a ko
ś
ci lub drzewo do ziemi, i tym
podobne, to elementy te s
ą
natur
ą
i istot
ą
tych przedmiotów. Z tego wi
ę
c wzgl
ę
du jedni
ogie
ń
, drudzy ziemi
ę
, inni powietrze, a jeszcze inni wod
ę
albo te
ż
niektóre z
wymienionych elementów czy nawet wszystkie uznawali za natur
ę
rzeczy. Bo ktokolwiek
z nich przypisywał t
ę
rol
ę
czy to jednemu elementowi, czy wielu, wypowiadał tym samym
my
ś
l,
ż
e te wła
ś
nie elementy (jeden czy wi
ę
cej) stanowi
ą
cał
ą
substancj
ę
, podczas gdy
Strona 2 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
wszystko inne mo
ż
e by
ć
tylko ich modyfikacj
ą
, stanem czy dyspozycj
ą
. Uwa
ż
ali je te
ż
za
wieczne (
ż
aden z nich bowiem nie mo
ż
e si
ę
przekształci
ć
w co
ś
innego); natomiast inne
rzeczy powstaj
ą
i gin
ą
niesko
ń
czon
ą
ilo
ść
razy.
W tym przeto znaczeniu "natura" jest pierwsz
ą
materi
ą
, stanowi
ą
c
ą
podło
ż
e ka
ż
dego
przedmiotu maj
ą
cego w sobie zasad
ę
ruchu i zmiany. W innym natomiast znaczeniu jest
"natura" kształtem lub poj
ę
ciow
ą
form
ą
. Podobnie jak wyraz "kunszt" odnosi si
ę
zarówno
do tego, co jest wykonane według kunsztu, jak i do tego, co jest dziełem kunsztu, tak
wyraz "natura" odnosi si
ę
zarówno do procesu naturalnego, jak i do wytworu tego
procesu. Nie nazwiemy jednak dziełem kunsztu niczego dopóty, dopóki jest czym
ś
tylko
potencjalnie, na przykład: je
ż
eli jaki
ś
przedmiot jest ło
ż
em tylko potencjalnie, a nie ma
formy ło
ż
a, nie powiemy te
ż
o tym przedmiocie,
ż
e jest wykonany według kunsztu. Ta
sama zasada odnosi si
ę
równie
ż
do przedmiotów naturalnych. To, co jest potencjalnie
mi
ę
sem albo ko
ś
ci
ą
, nie posiada jeszcze własnej "natury" i nie istnieje "z natury" dot
ą
d,
dopóki nie otrzyma poj
ę
ciowej formy. Zgodnie z tym drugim znaczeniem "natura" byłaby
kształtem lub form
ą
(daj
ą
c
ą
si
ę
oddzieli
ć
tylko poj
ę
ciowo) rzeczy maj
ą
cych w sobie
ź
ródło ruchu. Jednak
ż
e to, co jest zło
ż
one z materii i formy, np. człowiek, nie jest
"natur
ą
", lecz " z natury" lub "naturalnie"; co wi
ę
cej: raczej forma jest "natur
ą
" ni
ż
materia;
wszak o ka
ż
dej rzeczy mo
ż
na w sposób bardziej wła
ś
ciwy powiedzie
ć
,
ż
e istnieje, gdy
osi
ą
gn
ę
ła swoj
ą
pełn
ą
aktualizacj
ę
, ni
ż
gdyby istniała tylko potencjalnie. Dalej: człowiek
rodzi si
ę
z człowieka, natomiast ło
ż
e nie powstaje z ło
ż
a. Z tej wi
ę
c racji twierdz
ą
,
ż
e
kształt nie jest "natur
ą
" ło
ż
a, lecz jest ni
ą
drzewo; bo gdy ło
ż
e wypu
ś
ci p
ę
dy, wyro
ś
nie
drzewo, a nie ło
ż
e. Je
ż
eli nawet kształt byłby dziełem kunsztu, to forma [człowieka] i tak
b
ę
dzie [jego] "natur
ą
", bo z człowieka rodzi si
ę
człowiek.
Co wi
ę
cej, natura rzeczy jest rozumiana jako proces powstawania, wskutek czego rzecz
osi
ą
ga swoj
ą
"natur
ę
". (...) Bo co si
ę
naturalnie rozwija, rozwija si
ę
z czego
ś
, staj
ą
c si
ę
nast
ę
pnie czym
ś
innym. Ku czemu wszak
ż
e ten rozwój si
ę
kieruje? Nie kieruje si
ę
bynajmniej do punktu wyj
ś
cia, lecz przechodzi w to, ku czemu zd
ąż
a. Forma jest zatem
natur
ą
. (...)
2. Fizyka, matematyka i "pierwsza filozofia"
Skoro ustalili
ś
my ju
ż
ró
ż
ne znaczenia "natury", zastanówmy si
ę
teraz, czym si
ę
ró
ż
ni
matematyk od fizyka [tzn. filozofa przyrody]. Oto ciała fizyczne posiadaj
ą
powierzchnie,
obj
ę
to
ś
ci, rozci
ą
gło
ś
ci i punkty, b
ę
d
ą
ce przedmiotem bada
ń
matematyka.
Dalej, czy astronomia ró
ż
ni si
ę
od fizyki, czy mo
ż
e jest jej cz
ęś
ci
ą
? Byłoby zaiste jakim
ś
absurdem, gdyby fizyk posiadał znajomo
ść
natury sło
ń
ca i ksi
ęż
yca, a nie wiedział nic o
ich istotnych atrybutach, zwłaszcza
ż
e jak si
ę
okazuje, ci, którzy poruszaj
ą
zagadnienia
fizyki, wypowiadaj
ą
si
ę
równie
ż
na temat kształtu ksi
ęż
yca i sło
ń
ca i stawiaj
ą
sobie
pytanie czy ziemia i cały
ś
wiat maj
ą
kształt kulisty, czy nie.
Matematyk zajmuje si
ę
tymi samymi rzeczami z t
ą
jednak ró
ż
nic
ą
,
ż
e nie traktuje tych
danych jako granic ciał fizycznych, ani te
ż
nie rozwa
ż
a atrybutów jako nale
żą
cych do
takich ciał. Z tego wi
ę
c wzgl
ę
du oddziela je; wszak mo
ż
na je w my
ś
li oddzieli
ć
od ruchu.
Zreszt
ą
to oddzielenie niczego nie zmienia i nie powoduje
ż
adnego bł
ę
du. Zwolennicy
teorii idei dokonuj
ą
tej samej operacji, chocia
ż
tego sobie nie u
ś
wiadamiaj
ą
; wszak
oddzielaj
ą
przedmioty fizyczne, które s
ą
w o wiele mniejszym stopniu zdolne do tego ni
ż
przedmioty matematyczne. Stałoby si
ę
to zupełnie jasne, gdyby kto
ś
podj
ą
ł si
ę
zdefiniowania zarówno samych przedmiotów, jak i ich atrybutów nale
żą
cych do obydwu
dziedzin: "nieparzysty" i "parzysty", "prosty" i "krzywy", a podobnie "liczba", "linia" i
"figura" s
ą
niezale
ż
ne od ruchu, natomiast nie mo
ż
na tego powiedzie
ć
o "mi
ę
sie",
"ko
ś
ciach" i "człowieku"; te rzeczy definiuje si
ę
tak, jak np. wyra
ż
enie "garbaty nos", a nie
jak wyraz "krzywy". Jeszcze wyra
ź
niej wyst
ą
pi ta ró
ż
nica w bardziej fizycznych działach
Strona 3 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
matematyki, takich jak optyka, harmonika i astronomia; pozostaj
ą
one bowiem w
odwrotnym stosunku do geometrii. Podczas gdy geometria bada linie fizyczne, lecz nie
jako fizyczne, optyka bada linie matematyczne, ale jako fizyczne, a nie jako
matematyczne.
Zwa
ż
ywszy
ż
e "natura" wyst
ę
puje w dwóch znaczeniach, mianowicie jako forma i
materia, musimy j
ą
zbada
ć
w ten sam sposób, w jaki by
ś
my rozwa
ż
ali istot
ę
"garbato
ś
ci
nosa", czyli takie przedmioty, które ani nie s
ą
materialne, ani te
ż
nie mog
ą
by
ć
rozpatrywane w aspekcie materialnym.
A jednak zagadnienie nie jest wolne od trudno
ś
ci, powstaje bowiem pytanie: z któr
ą
natur
ą
ma fizyk do czynienia, skoro s
ą
dwie natury? Czy mo
ż
e z kombinacj
ą
obydwu? A
je
ż
eli tak, czy to znaczy,
ż
e równie
ż
z ka
ż
d
ą
oddzielnie? Czy wreszcie poznawanie
ka
ż
dej natury oddzielnie nale
ż
y do jednej, czy do dwu ró
ż
nych nauk?
W
ś
wietle pogl
ą
dów staro
ż
ytnych fizyka wydaje si
ę
zainteresowana wył
ą
cznie materi
ą
.
(Bo Demokryt i Empedokles zaledwie dotkn
ę
li zagadnienia formy i istoty.)
Je
ż
eli jednak z drugiej strony kunszt na
ś
laduje natur
ę
, a do zada
ń
tej umiej
ę
tno
ś
ci nale
ż
y
znajomo
ść
do pewnego stopnia formy i materii (np. lekarz ma wiedz
ę
zarówno o zdrowiu,
jak i o
ż
ółci i flegmie, od których zale
ż
ne jest zdrowie, a budowniczy ma wiedz
ę
zarówno
o formie, jak i o materii domu, a wi
ę
c o cegłach, drzewie itp.) - wobec tego do zada
ń
fizyki b
ę
dzie nale
ż
ało poznanie natury w obydwu znaczeniach [tzn. w materialnym i
formalnym].
Ponadto: "dlaczego co
ś
jest" [tzn. przyczyna celowa] i "cel", to zagadnienia nale
żą
ce
tak
ż
e do tej
ż
e dziedziny nauki, jak równie
ż
i to wszystko, co si
ę
wi
ąż
e z celem. A natura
jest wła
ś
nie [jako forma] celem i przyczyn
ą
celow
ą
; bo je
ż
eli jaka
ś
rzecz podlega ci
ą
głej
zmianie i istnieje dla niej jaki
ś
stan ko
ń
cowy, to stan ten jest celem lub przyczyn
ą
celow
ą
.
Dlatego te
ż
absurdalnie brzmi zdanie poety:
Osi
ą
gn
ą
ł cel, dla którego si
ę
narodził.
Wszak nie ka
ż
dy stan ko
ń
cowy jest celem; mo
ż
e nim by
ć
tylko ten [stan] najlepszy. (...)
Nast
ę
pnie: "materia" jest poj
ę
ciem wzgl
ę
dnym, poniewa
ż
tej formie odpowiada taka
materia, a innej inna. W jakim tedy stopniu musi fizyk zna
ć
form
ę
, czyli istot
ę
rzeczy? Nie
ulega w
ą
tpliwo
ś
ci,
ż
e w takim stopniu, jak lekarz
ś
ci
ę
gna, a kowal br
ą
z, tzn. a
ż
do
poznania celu wszystkiego; fizyk zajmuje si
ę
tylko tymi rzeczami, których formy mo
ż
na
odró
ż
ni
ć
od materii, które jednak s
ą
zł
ą
czone z materi
ą
; albowiem człowieka rodzi
człowiek, ale tak
ż
e i sło
ń
ce. Natomiast do zakresu "pierwszej filozofii" nale
ż
y zdefiniowa
ć
sposób istnienia i istot
ę
tego, co jest oddzielone.
3. Przyczyny i sposób ich działania
Na gruncie powy
ż
szych ustale
ń
przejdziemy do zbadania przyczyn, ich charakteru i
ilo
ś
ci. Skoro bowiem przedmiotem naszych roztrz
ą
sa
ń
jest poznanie, a poznanie
uwa
ż
amy za równoznaczne ze zrozumieniem "dlaczego" (czyli ze zrozumieniem
pierwszej przyczyny), jest przeto jasne,
ż
e i my powinni
ś
my to samo uczyni
ć
, tzn. omówi
ć
powstanie i gini
ę
cie oraz wszelkie inne rodzaje fizycznych przemian, a
ż
eby
ś
my,
poznawszy ich zasady, mogli nast
ę
pnie sprowadzi
ć
do nich wszelki problem z dziedziny
naszych roztrz
ą
sa
ń
.
Strona 4 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
W jednym przeto znaczeniu nazywa si
ę
przyczyn
ą
to, z czego co
ś
powstaje i co trwa, np.
br
ą
z jest w tym sensie przyczyn
ą
pos
ą
gu, a srebro naczynia; ponadto [przyczyn
ą
nazywa
si
ę
] rodzaje, których gatunkami s
ą
br
ą
z i srebro.
W drugim znaczeniu nazywa si
ę
przyczyn
ą
danej rzeczy jej form
ę
lub model, tzn. poj
ę
cie
istoty i jej rodzaje (np. dla oktawy stosunek 2 : 1 i w ogóle liczba) oraz składniki poj
ę
cia.
W trzecim znaczeniu nazywa si
ę
przyczyn
ą
ź
ródło przemian i spoczynku, np. człowiek
daj
ą
cy rady jest przyczyn
ą
, ojciec jest przyczyn
ą
dziecka; ogólnie mówi
ą
c: czynnik
tworz
ą
cy jest przyczyn
ą
przedmiotu wytworzonego, a czynnik zmieniaj
ą
cy - zmiany.
W czwartym wreszcie znaczeniu nazywa si
ę
przyczyn
ą
cel, czyli przyczyn
ę
celow
ą
, np.
zdrowie jest przyczyn
ą
spaceru; dlaczego spaceru, pytamy? "A
ż
eby spaceruj
ą
cy był
zdrów"; mówi
ą
c tak s
ą
dzimy, i
ż
wskazali
ś
my przyczyn
ę
. To samo mo
ż
na powiedzie
ć
o
tym wszystkim, co wprawione w ruch przez rzecz ró
ż
n
ą
od siebie stanowi czynnik
po
ś
redni mi
ę
dzy ruchem i celem, np. dla zdrowia: schudni
ę
cie, przeczyszczenie,
lekarstwa czy instrumenty chirurgiczne. Wszak powy
ż
sze rzeczy istniej
ą
ze wzgl
ę
du na
cel, ró
ż
ni
ą
c si
ę
od siebie tym tylko,
ż
e jedne s
ą
działaniami, a drugie narz
ę
dziami. Na tyle
zapewne sposobów bywa u
ż
ywany wyraz "przyczyna".
Z tej wielo
ś
ci znacze
ń
"przyczyny" wynika,
ż
e jedna i ta sama rzecz ma wiele przyczyn i
to nie akcydentalnych; np. przyczynami pos
ą
gu b
ę
dzie zarówno sztuka rze
ź
biarza, jak i
br
ą
z; s
ą
to przyczyny pos
ą
gu jako pos
ą
gu, a nie ze wzgl
ę
du na co
ś
innego, tylko
ż
e nie
w tym samym znaczeniu: jedna jest przyczyn
ą
materialn
ą
, druga przyczyn
ą
ruchu.
Niektóre rzeczy s
ą
swymi wzajemnymi przyczynami, np. praca przyczynia si
ę
do zdrowia
i na odwrót, ale znów nie w ten sam sposób: jedna przyczyna jest tutaj celem, druga
pocz
ą
tkiem zmian. Ponadto ta sama rzecz jest przyczyn
ą
odmiennych rezultatów; bo
rzeczywi
ś
cie to, co przez swoj
ą
obecno
ść
staje si
ę
przyczyn
ą
pewnego skutku,
nieobecne mo
ż
e by
ć
niekiedy uznane przez nas za przyczyn
ę
skutku odmiennego; np.
nieobecno
ść
sternika jest przyczyn
ą
rozbicia okr
ę
tu, podczas gdy jego obecno
ść
jest
przyczyn
ą
bezpiecze
ń
stwa okr
ę
tu.
Wszystkie omówione przyczyny rozpadaj
ą
si
ę
wyra
ź
nie na cztery klasy: litery s
ą
przyczynami zgłosek, materia jest przyczyn
ą
wytworów sztucznych, ogie
ń
i inne
elementy przyczynami ciał, cz
ęś
ci przyczynami cało
ś
ci, a przesłanki przyczynami
wniosku w znaczeniu "to, z czego". Pierwszy składnik ka
ż
dej pary jest przyczyn
ą
w
sensie istoty: cało
ść
, poł
ą
czenie i forma. Natomiast: nasienie, lekarz, doradca i w ogóle
wszelki czynnik działaj
ą
cy to
ź
ródła daj
ą
ce pocz
ą
tek zmianie czy istnieniu. Wreszcie
przyczyna wyst
ę
puje jako cel i dobro, albowiem przyczyna celowa chce by
ć
rzecz
ą
najlepsz
ą
w
ś
ród innych i ich celem; nie ma wi
ę
kszego znaczenia czy si
ę
powie "dobro
samo w sobie", czy "dobro objawiaj
ą
ce si
ę
".
Tyle jest wi
ę
c rodzajów przyczyn i taki maj
ą
charakter. Przyczyny mo
ż
na pojmowa
ć
na
wiele ró
ż
nych sposobów, je
ż
eli si
ę
je jednak uło
ż
y w odpowiednie grupy, b
ę
dzie ich
mniej. "Przyczyna" jest wieloznaczna, tak
ż
e nawet w obr
ę
bie tego samego rodzaju jedna
mo
ż
e by
ć
wcze
ś
niejsza w stosunku do drugiej. Np. przyczyn
ą
zdrowia jest lekarz i
znawca, przyczyn
ą
oktawy stosunek 2: 1 oraz liczba; i tak zawsze, klasy w stosunku do
indywiduów. Przyczyn
ą
mo
ż
e te
ż
by
ć
przypadek i jego rodzaje, np. dla pos
ą
gu w
pewnym sensie jest przyczyn
ą
Poliklet, a w innym rze
ź
biarz, poniewa
ż
dla rze
ź
biarza jest
przypadkiem "bycie Polikletem". To samo da si
ę
powiedzie
ć
o klasie zawieraj
ą
cej atrybut
przypadkowy; np. o człowieku mo
ż
na powiedzie
ć
,
ż
e jest przyczyn
ą
pos
ą
gu, albo
ogólnie:
ż
e jest ni
ą
"istota
ż
ywa". W
ś
ród atrybutów przypadkowych mog
ą
by
ć
dalsze i
bli
ż
sze, np. je
ż
eli o człowieku białym lub wykształconym powie si
ę
,
ż
e jest przyczyn
ą
pos
ą
gu.
Strona 5 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Wszelkie przyczyny, zarówno istotne jak i przypadkowe, mo
ż
na podzieli
ć
na potencjalne i
aktualne, np. przyczyn
ą
wybudowania domu jest albo "budowniczy", albo "budowniczy
buduj
ą
cy".
Podobne rozró
ż
nienie da si
ę
przeprowadzi
ć
w rzeczach, których przyczynami s
ą
przyczyny, np. "ten pos
ą
g" albo "pos
ą
g" lub w ogóle "wizerunek"; a tak
ż
e: "z tego br
ą
zu"
albo "z br
ą
zu" lub w ogóle "z materiału". To samo dotyczy przypadkowych atrybutów. Co
wi
ę
cej, mo
ż
na równie
ż
ł
ą
czy
ć
razem dwie przyczyny: istotn
ą
i przypadkow
ą
; np. zamiast
"Poliklet" albo "rze
ź
biarz" powiedzie
ć
: "rze
ź
biarz Poliklet". Mimo wszystko mo
ż
na jednak
powy
ż
sze odmiany przyczyn zredukowa
ć
do sze
ś
ciu, z mo
ż
liwo
ś
ci
ą
u
ż
ycia ka
ż
dej w
sensie dwojakim. Przyczyn
ą
mo
ż
e by
ć
albo szczegół, albo rodzaj, albo atrybut
przypadkowy, albo jego rodzaj, a te znów z kolei mog
ą
wyst
ę
powa
ć
albo razem, albo
oddzielnie; a wszystkie sze
ść
albo jako przyczyny aktualne, albo jako przyczyny
potencjalne. Ró
ż
nica mi
ę
dzy nimi jest taka,
ż
e przyczyny aktualnie działaj
ą
ce i
szczegółowe istniej
ą
i przestaj
ą
istnie
ć
równocze
ś
nie ze swoimi skutkami, np. ten lekarz
aktualnie lecz
ą
cy i ta osoba leczona, ten budowniczy aktualnie buduj
ą
cy i ten dom
budowany. Inny natomiast zwi
ą
zek jest mi
ę
dzy przyczynami potencjalnymi, nie ginie
wszak równocze
ś
nie dom i jego budowniczy.
Badaj
ą
c przyczyny ró
ż
nych rzeczy nale
ż
y zawsze wykrywa
ć
przyczyn
ę
najwy
ż
sz
ą
(tak
zreszt
ą
we wszelkich wypadkach); oto człowiek buduje, poniewa
ż
jest budowniczym, a
jest budowniczym dzi
ę
ki znajomo
ś
ci sztuki budowania. Ta ostatnia jest zatem przyczyn
ą
wcze
ś
niejsz
ą
w stosunku do tamtych; i tak we wszystkich wypadkach. Dalej: przyczyny
rodzajowe wywołuj
ą
skutki rodzajowe, a przyczyny szczegółowe szczegółowe skutki; np.
rze
ź
biarz jest przyczyn
ą
pos
ą
gu, a ten rze
ź
biarz tego pos
ą
gu; z potencjami wi
ążą
si
ę
mo
ż
liwe skutki, a z aktualnie działaj
ą
cymi przyczynami urzeczywistniaj
ą
ce si
ę
skutki.
A zatem zagadnienie ilo
ś
ci przyczyn i sposobu ich działania zostało ju
ż
chyba w sposób
dostateczny wyja
ś
nione.
4. Przypadek i traf (samorzutno
ść
)
Mówi si
ę
równie
ż
,
ż
e trafi przypadek maj
ą
te
ż
miejsce w
ś
ród przyczyn, wiele bowiem
rzeczy powstaje i istnieje dzi
ę
ki przypadkowi i trafowi. Trzeba zatem zbada
ć
sposób
istnienia przypadku i trafu w
ś
ród wymienionych przyczyn, a tak
ż
e i to, czy s
ą
jednym i
tym samym, czy ró
ż
ni
ą
si
ę
, i w ogóle czym s
ą
przypadek i traf.
Niektórzy nawet kwestionuj
ą
ich istnienie. Twierdz
ą
mianowicie,
ż
e nic nie dzieje si
ę
przypadkiem i
ż
e to wszystko, co nazywamy przypadkiem lub trafem, ma swoj
ą
okre
ś
lon
ą
przyczyn
ę
, tak jak np. udanie si
ę
"przypadkiem" na rynek i spotkanie tam
człowieka, którego si
ę
chciało spotka
ć
, ale którego si
ę
tam nie oczekiwało, doszło do
skutku dzi
ę
ki temu,
ż
e postanowili
ś
my uda
ć
si
ę
na rynek po sprawunki. Podobnie we
wszelkich innych zdarzeniach nazywanych "przypadkami" zawsze mo
ż
na - ich zdaniem -
wskaza
ć
na co
ś
, jako ich przyczyn
ę
. Gdyby zreszt
ą
przypadek istniał, byłoby zaiste
bardzo dziwne i niewytłumaczalne, i
ż
ż
aden z dawnych filozofów tłumacz
ą
c zjawiska
powstawania i gini
ę
cia nie odwoływał si
ę
do przypadku; wydaje si
ę
,
ż
e nie wierzyli oni,
aby cokolwiek mogło si
ę
dzia
ć
przypadkiem. Niemniej jednak i to z kolei wydaje si
ę
dziwne: wiele rzeczy powstaje i istnieje dzi
ę
ki przypadkowi i trafowi, i chocia
ż
wszyscy
wiedz
ą
,
ż
e ka
ż
dy przypadek mo
ż
na wyprowadzi
ć
z jakiej
ś
przyczyny (jak tego domaga
si
ę
dawne twierdzenie odrzucaj
ą
ce przypadek), to przecie
ż
twierdz
ą
,
ż
e pewne rzeczy
powstaj
ą
"przypadkiem", a inne nie. Dlatego te
ż
powinni byli w jaki
ś
sposób wspomnie
ć
o
przypadku. (...)
S
ą
te
ż
i tacy, co twierdz
ą
,
ż
e przyczyn
ą
naszego nieba i wszystkich
ś
wiatów jest
przypadek; bo z przypadku wywodzi si
ę
wir i ruch, który oddzielił elementy i ukształtował
Strona 6 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
obecny porz
ą
dek wszechcało
ś
ci. (...) Jeszcze inni s
ą
dzili,
ż
e przypadek jest przyczyn
ą
,
tylko
ż
e niedost
ę
pn
ą
dla umysłu z tej racji, i
ż
jest czym
ś
boskim i nadnaturalnym.
Wobec powy
ż
szego zachodzi konieczno
ść
zbadania, czym s
ą
przypadek i traf, czy s
ą
identyczne, czy ró
ż
ne, i jakie miejsce zajmuj
ą
w naszej klasyfikacji przyczyn.
5. Zdarzenie przypadkowe i celowe
Przede wszystkim, skoro wiemy z obserwacji, i
ż
niektóre zdarzenia zawsze, a inne
przynajmniej najcz
ęś
ciej powstaj
ą
w ten sam sposób, to jest oczywiste,
ż
e przypadek czy
przypadkowe zdarzenie nie mo
ż
e by
ć
uznane za przyczyn
ę
ż
adnej z powy
ż
szych
ewentualno
ś
ci, tzn. ani tego, co jest konieczne i zawsze si
ę
zdarza, ani tego, co
najcz
ęś
ciej si
ę
zdarza. Poniewa
ż
jednak oprócz tych istniej
ą
jeszcze inne zdarzenia, o
których wszyscy mówi
ą
, i
ż
s
ą
dziełem przypadku, to jest oczywiste,
ż
e istnieje co
ś
, co
mo
ż
na nazwa
ć
przypadkiem i trafem; wszak wiemy, i
ż
zdarzenia tego rodzaju s
ą
przypadkowe i
ż
e na odwrót zdarzenia przypadkowe s
ą
zdarzeniami tego rodzaju.
(...) je
ż
eli zdarzenia celowe powstały dzi
ę
ki trafowi, nazywamy je przypadkowymi lub
okoliczno
ś
ciowymi. (...) Przypu
ść
my np.,
ż
e wierzyciel mógłby przyj
ść
na rynek, aby
odebra
ć
swoj
ą
nale
ż
no
ść
, gdyby wiedział,
ż
e dłu
ż
nik tam b
ę
dzie. Udał si
ę
jednak na
rynek przypadkiem, nie w tym celu, i otrzymał sw
ą
nale
ż
no
ść
, chocia
ż
nie miał stałego
zwyczaju odwiedzania rynku ani te
ż
ż
adna konieczno
ść
nie zmuszała go do tego. Cel
osi
ą
gni
ę
ty, tzn. odzyskanie pieni
ę
dzy, nie powstał dzi
ę
ki wewn
ę
trznej przyczynie
celowej, lecz z intencji i postanowienia. A zatem, je
ś
li powy
ż
sze warunki zostały
spełnione, mo
ż
na wówczas powiedzie
ć
,
ż
e ów wierzyciel udał si
ę
tam przypadkiem. Je
ś
li
natomiast poszedł na rynek z wyra
ź
nym zamiarem odzyskania pieni
ę
dzy i je
ż
eli zawsze
czy cz
ę
sto udawał si
ę
tam, ilekro
ć
zamierzał odebra
ć
swoje pieni
ą
dze - wówczas nie
mo
ż
na by powiedzie
ć
,
ż
e udał si
ę
na rynek przypadkowo. Z powy
ż
szego wida
ć
,
ż
e traf
jest przyczyn
ą
przypadkow
ą
, wyst
ę
puj
ą
c
ą
w
ś
ród tych działa
ń
"ze wzgl
ę
du na co
ś
", które
zwi
ą
zane s
ą
z jakim
ś
zamiarem. A zatem traf i rozumny namysł dotycz
ą
tego samego, bo
zamiar implikuje rozumny namysł. (...)
6. Ró
ż
nica mi
ę
dzy przypadkiem a samorzutno
ś
ci
ą
i o ich miejscu w
ś
ród przyczyn
Ró
ż
nica mi
ę
dzy przypadkiem a samorzutno
ś
ci
ą
polega na tym,
ż
e samorzutno
ść
ma
szerszy zakres; albowiem to, co si
ę
zdarzyło przypadkiem, zdarzyło si
ę
równie
ż
samorzutnie, ale nie na odwrót.
Przypadek i to, co przypadkowe, jest wła
ś
ciwe tylko tym bytom, które s
ą
zdolne do
posiadania szcz
ęś
cia i w ogóle do praktycznego działania. Z tego te
ż
wzgl
ę
du przypadek
musi z konieczno
ś
ci pozostawa
ć
w
ś
cisłym zwi
ą
zku ze sfer
ą
praktycznego działania (bo
te
ż
jest dowodem na to,
ż
e szcz
ęś
liwy przypadek wydaje si
ę
tym samym lub prawie tym
samym, co i szcz
ęś
cie; a znowu szcz
ęś
cie jest odmian
ą
praktycznego działania, a
mianowicie dobrego post
ę
powania). St
ą
d te
ż
istoty, nie b
ę
d
ą
ce w stanie działa
ć
praktycznie, nie mog
ą
równie
ż
dokona
ć
ż
adnego czynu przypadkowego. Wynika z tego
dalej,
ż
e ani przedmiot nieo
ż
ywiony, ani zwierz
ę
, ani dziecko nie mog
ą
uczyni
ć
niczego
przypadkowego, bo obca im jest
ś
wiadoma intencja; nie mo
ż
na te
ż
mówi
ć
ani o ich
szcz
ęś
ciu, ani o nieszcz
ęś
ciu (...).
Samorzutno
ść
natomiast jest wła
ś
ciwa zarówno zwierz
ę
tom, jak i nieo
ż
ywionym
przedmiotom. Mówimy np.,
ż
e ko
ń
przyszedł "samorzutnie", gdy
ż
, mimo
ż
e jego
przybycie ocaliło go, to jednak nie przyszedł dla ocalenia siebie. Podobnie mówimy,
ż
e
trójnóg wywrócił si
ę
"samorzutnie" [automatycznie], i chocia
ż
ustawił si
ę
tak,
ż
e mo
ż
na
było na nim siedzie
ć
, to jednak nie w tym celu si
ę
wywrócił.
Strona 7 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Wida
ć
wi
ę
c wyra
ź
nie,
ż
e samorzutnymi nazywamy te zdarzenia, które po prostu
przytrafiaj
ą
si
ę
ze wzgl
ę
du na co
ś
, które jednak nie d
ążą
do zamierzonego celu,
maj
ą
cego przyczyn
ę
zewn
ę
trzn
ą
; dalej: mówimy o wypadkach samorzutnych,
ż
e s
ą
przypadkowe, gdy s
ą
mo
ż
liwymi przedmiotami wyboru dla istot mog
ą
cych wybiera
ć
. (...)
St
ą
d te
ż
wyraz "samorzutny" [automatyczny] wi
ąż
e si
ę
etymologicznie z wyrazem
"nadaremnie". Np. kamie
ń
nie spadł z góry po to, by ugodzi
ć
człowieka w głow
ę
; spadł
wi
ę
c "samorzutnie" [automatycznie], w przeciwnym bowiem razie musiałby spa
ść
wskutek zepchni
ę
cia go przez kogo
ś
i w tym celu, by kogo
ś
ugodzi
ć
w głow
ę
.
Ró
ż
nica mi
ę
dzy samorzutno
ś
ci
ą
a przypadkiem wyst
ę
puje najwyra
ź
niej w zdarzeniach
naturalnych. O zdarzeniach przeciwnych naturze nie powiemy,
ż
e s
ą
dziełem przypadku,
lecz raczej samorzutno
ś
ci. Prócz tego i ta jeszcze zachodzi ró
ż
nica: przyczyna
samorzutno
ś
ci jest zewn
ę
trzna, a przypadku wewn
ę
trzna.
(...) Skoro zatem samorzutno
ść
i przypadek s
ą
przyczynami skutków, które niezale
ż
nie
od tego, i
ż
mogły by
ć
wywołane b
ą
d
ź
przez my
ś
l, b
ą
d
ź
przez natur
ę
, zostały w zasadzie
wywołane przez co
ś
incydentalne, oraz wobec tego,
ż
e nic, co jest incydentalne, nie
mo
ż
e by
ć
wcze
ś
niejsze od tego, co jest istotne, jest przeto jasne,
ż
e
ż
adna przyczyna
incydentalna nie mo
ż
e by
ć
wcze
ś
niejsza od przyczyny istotnej. Samorzutno
ść
i
przypadek s
ą
tedy pó
ź
niejsze od my
ś
li i przyrody. A zatem, gdyby nawet było prawd
ą
,
ż
e
niebo powstało samorzutnie, b
ę
dzie równie
ż
prawd
ą
,
ż
e my
ś
l i przyroda s
ą
wcze
ś
niejszymi przyczynami wszystkich rzeczy i wszechcało
ś
ci.
7. Cztery przyczyny i konieczno
ść
ich poznania
ś
e istniej
ą
przyczyny i
ż
e ich ilo
ść
jest wła
ś
nie taka, jak ustalili
ś
my - to jest zupełnie
jasne; ilo
ść
ich jest mianowicie taka sama, jak ilo
ść
kwestii obj
ę
tych pytaniem
"dlaczego"? To "dlaczego" mo
ż
e ostatecznie znaczy
ć
: 1) "Co to jest" w odniesieniu do
rzeczy nieruchomych, jak np. w matematyce: "linia prosta" albo "niewymierno
ść
", czy
cokolwiek innego podlegaj
ą
cego definicji matematycznej; albo 2) "co rozpoczyna pewien
proces", np. "dlaczego rozpocz
ę
li wojn
ę
"? Poniewa
ż
tamci napadli; albo 3) "z jakiego
powodu"? Np. a
ż
eby zdoby
ć
panowanie; albo wreszcie 4) w rzeczach powstaj
ą
cych -
materia.
ś
e jest tyle przyczyn i
ż
e s
ą
wła
ś
nie takie, to jest zupełnie oczywiste. Skoro tedy istniej
ą
cztery przyczyny, przeto ka
ż
dy filozof przyrody powinien je dobrze pozna
ć
; a w
zale
ż
no
ś
ci od tego, czy sprowadzi owo "dlaczego" do tych czterech przyczyn, tzn. do
materii, formy,
ź
ródła ruchu i celu, b
ę
dzie mógł swój przedmiot we wła
ś
ciwy mu sposób
rozwin
ąć
. Trzy ostatnie przyczyny cz
ę
sto zbieraj
ą
si
ę
razem. Albowiem "co" i "to, ze
wzgl
ę
du na co" [cel] s
ą
jednym i tym samym, a pierwotne
ź
ródło ruchu jest identyczne z
tymi czynnikami w gatunku; wszak człowiek rodzi człowieka, i tak jest w ogóle we
wszystkim, co b
ę
d
ą
c poruszane, samo jest
ź
ródłem ruchu. Natomiast nieruchome
ź
ródła
ruchu nie nale
żą
do fizyki, bo mianowicie wywołuj
ą
ruch nie dlatego,
ż
e w sobie maj
ą
ruch czy
ź
ródło ruchu, ale dlatego,
ż
e same nie podlegaj
ą
ruchowi. Istniej
ą
wobec tego
trzy dziedziny bada
ń
, a mianowicie, badanie rzeczy nie podlegaj
ą
cych ruchowi; badanie
rzeczy w ruchu, ale niezniszczalnych; oraz badanie rzeczy zniszczaInych.
Tak wi
ę
c pytanie "dlaczego?" znalazło sw
ą
odpowied
ź
przez sprowadzenie do materii,
formy i pierwszej przyczyny ruchu. Albowiem proces stawania si
ę
najlepiej bada
ć
w ten
sposób,
ż
e si
ę
bada jego przyczyny: "co powstaje po czym?"; "Co było czynnikiem
działaj
ą
cym, a co doznaj
ą
cym?" I tak dalej, zawsze w ten sposób.
Dwie s
ą
przeto zasady wywołuj
ą
ce ruch w sposób fizyczny, przy czym jedna z nich nie
jest fizyczna, poniewa
ż
nie ma zasady ruchu w sobie. Takimi s
ą
nieruchome
ź
ródła
ruchu, jak np. to, co jest absolutnie nieruchome i jest pierwotn
ą
realno
ś
ci
ą
, a nast
ę
pnie
Strona 8 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
istota i forma; jest bowiem celem i tym "ze wzgl
ę
du na co". Skoro przeto natura jest tym
"ze wzgl
ę
du na co", trzeba równie
ż
pozna
ć
i t
ę
przyczyn
ę
. Musimy zatem wyja
ś
ni
ć
wszystkie znaczenia owego "dlaczego", jak np.,
ż
e z tego wynika koniecznie to a to b
ą
d
ź
w sensie absolutnym, b
ą
d
ź
odpowiednio cz
ę
sto; albo
ż
e "to a to musi by
ć
, je
ż
eli co
ś
innego ma by
ć
", jak np. przesłanki i wniosek; albo
ż
e "to było istot
ą
tej rzeczy"; albo
wreszcie,
ż
e to jest po prostu lepsze, nie w sensie absolutnym, lecz ze wzgl
ę
du na
substancj
ę
ka
ż
dej rzeczy.
8. O celowo
ś
ci w naturze
Najpierw trzeba wykaza
ć
,
ż
e natura nale
ż
y do przyczyn działaj
ą
cych ze wzgl
ę
du na jaki
ś
cel, a nast
ę
pnie powiedzie
ć
o tym, co jest konieczne i w jaki sposób istnieje w rzeczach
naturalnych, albowiem do niego jako do przyczyny wszyscy sprowadzaj
ą
wszelkie
rzeczy, argumentuj
ą
c,
ż
e skoro to, co ciepłe, zimne itp. ju
ż
z natury ma te okre
ś
lone
własno
ś
ci, wobec tego ta czy tamta okre
ś
lona rzecz z konieczno
ś
ci istnieje i powstaje; bo
gdy nawet inn
ą
wymieniaj
ą
przyczyn
ę
, jak np. jeden miło
ść
i walk
ę
, inny rozum, to tylko
lekko o niej od czasu do czasu napomkn
ą
i szybko o niej zapominaj
ą
.
Pojawia si
ę
jednak pewna trudno
ść
: co stoi mianowicie na przeszkodzie, by natura
działała nie ze wzgl
ę
du na co
ś
, ani te
ż
dlatego,
ż
e tak byłoby lepiej, ale na przykład
wła
ś
nie tak: Zeus nie zsyła deszczu w tym celu, by umo
ż
liwi
ć
wzrastanie zbo
ż
a, lecz z
konieczno
ś
ci; albowiem unosz
ą
ce si
ę
opary musz
ą
si
ę
ozi
ę
bia
ć
, a ozi
ę
bione, stawszy si
ę
wod
ą
z powrotem opadaj
ą
; zbo
ż
e ro
ś
nie wła
ś
nie dzi
ę
ki temu procesowi. Podobnie gdy
komu zbo
ż
e zgnije w polu, nie mo
ż
na powiedzie
ć
,
ż
e w tym celu padał deszcz, a
ż
eby
zbo
ż
e uległo zepsuciu, lecz
ż
e stało si
ę
to przypadkiem. Co wobec tego stoi na
przeszkodzie, by równie
ż
i cz
ęś
ci przedmiotów naturalnych zachowywały si
ę
w ten sam
sposób, na przykład,
ż
eby z
ę
by wyrastały z konieczno
ś
ci, a mianowicie przednie ostre i
zdolne do rozdrabniania pokarmu oraz trzonowe, szerokie i zdolne do rozcierania
pokarmu, czyli nie w tym celu [by spełnia
ć
te czynno
ś
ci], lecz na odwrót, by cel ten był
przypadkowym skutkiem. To samo odnosiłoby si
ę
do wszystkich pozostałych cz
ęś
ci
przedmiotów naturalnych, w których zdaje si
ę
istnie
ć
d
ąż
enie do jakiego
ś
celu. Te wi
ę
c
twory organiczne, których wszystkie cz
ęś
ci poł
ą
czyły si
ę
w sposób jakby celowy,
zachowały si
ę
dzi
ę
ki temu,
ż
e si
ę
tak wła
ś
nie samorzutnie korzystnie ukształtowały. Te
natomiast, które si
ę
nieodpowiednio ukształtowały, gin
ę
ły i gin
ą
w dalszym ci
ą
gu, jak na
przykład, według doniesienia Empedoklesa, woły z ludzk
ą
głow
ą
.
Oto takie i inne tego rodzaju argumenty wysuwaj
ą
ci, co chc
ą
podkre
ś
li
ć
pewne
trudno
ś
ci. Nie mo
ż
na jednak uzna
ć
tego pogl
ą
du za prawdziwy. Albowiem zarówno
rzeczy wy
ż
ej wzmiankowane, jak i w ogóle wszystko, co powstaje z natury, albo zawsze,
albo najcz
ęś
ciej powstaje w ten wła
ś
nie okre
ś
lony sposób; natomiast nie mo
ż
na tego
powiedzie
ć
o
ż
adnej rzeczy, która powstała przypadkowo lub samorzutnie. Cz
ę
stych
deszczów w zimie nie uwa
ż
amy bynajmniej za zjawisko przypadkowe, natomiast w lecie -
tak. Równie
ż
nie uwa
ż
amy za przypadkowe upałów w lecie, ale w zimie uznamy je za
przypadkowe. Skoro zatem zgodzimy si
ę
, i
ż
zdarzenia powstaj
ą
albo dzi
ę
ki zbiegowi
okoliczno
ś
ci, albo d
ążą
do jakiego
ś
celu, a wspomniane wypadki nie s
ą
ani dziełem
zbiegu okoliczno
ś
ci, ani nie powstały samorzutnie, wobec tego zd
ąż
aj
ą
do jakiego
ś
celu.
ś
e jednak wszystkie tego rodzaju wypadki istniej
ą
z natury, na to musz
ą
si
ę
zgodzi
ć
nawet ci, którzy z nami polemizuj
ą
. A zatem d
ąż
enie do celu jest wła
ś
ciwe rzeczom
powstaj
ą
cym i istniej
ą
cym z natury.
Dalej: je
ż
eli jaki
ś
proces zawiera w sobie cel, wówczas zarówno to, co zachodzi najpierw,
jak i to, co potem, urzeczywistnia si
ę
ze wzgl
ę
du na ten cel. Tak jak si
ę
wykonuje pewn
ą
rzecz
ś
wiadomie, tak te
ż
one powstaj
ą
z natury, i tak jak natura wytwarza pewn
ą
rzecz,
tak te
ż
j
ą
si
ę
tworzy
ś
wiadomie, je
ż
eli tylko nic w tym nie przeszkadza.
Ś
wiadome
działanie ludzkie jest celowe, st
ą
d te
ż
naturalne procesy s
ą
takie same. Gdyby na
Strona 9 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
przykład dom był wytworem natury, powstałby w taki sam sposób jak dom wybudowany
sztucznie. Gdyby przedmioty naturalne były wytwarzane nie tylko przez natur
ę
, ale
równie
ż
przez sztuk
ę
, to przez sztuk
ę
byłyby wytwarzane w ten sam sposób jak przez
natur
ę
; bo ka
ż
de stadium w obydwu procesach zale
ż
ne jest od drugiego. A w ogóle
sztuka cz
ęś
ciowo uzupełnia to, czego natura nie mo
ż
e urzeczywistni
ć
, a cz
ęś
ciowo j
ą
na
ś
laduje. Je
ż
eli wi
ę
c sztuczne wytwory powstaj
ą
ze wzgl
ę
du na jaki
ś
cel, to jasne,
ż
e
równie
ż
i naturalne powstaj
ą
w ten sam sposób. Albowiem zarówno w wytworach
sztucznych, jak i w naturalnych stadia pó
ź
niejsze i stadia wcze
ś
niejsze pozostaj
ą
do
siebie w tym samym stosunku.
Poza człowiekiem zjawisko to wyst
ę
puje szczególnie jasno u innych istot
ż
ywych; nie
wytwarzaj
ą
one bowiem niczego ani sztucznie, ani przez badanie, ani przez namysł;
dlatego te
ż
niektórzy zastanawiaj
ą
si
ę
nad tym, czy paj
ą
ki i mrówki działaj
ą
rozumnie,
czy w jaki
ś
inny sposób. Posuwaj
ą
c si
ę
stopniowo dalej w tym kierunku, mo
ż
na si
ę
przekona
ć
,
ż
e równie
ż
i w ro
ś
linach wytwarzane jest to, co słu
ż
y celowi, np. li
ś
cie
wyrastaj
ą
w tym celu, by osłania
ć
owoc. A zatem, je
ż
eli jaskółka z natury i celowo buduje
swe gniazdo, paj
ą
k sw
ą
paj
ę
czyn
ę
, a ro
ś
liny wydaj
ą
li
ś
cie ze wzgl
ę
du na owoce, kieruj
ą
c
korzenie nie do góry, lecz na dół, by w ten sposób zapewni
ć
sobie pokarm, jasne si
ę
staje,
ż
e tego rodzaju przyczynowo
ść
istnieje zarówno w rzeczach powstaj
ą
cych z
natury, jak i w istniej
ą
cych. A skoro "natura" oznacza dwie rzeczy, mianowicie materi
ę
z
jednej strony, a z drugiej form
ę
, i skoro forma jest celem, a cała reszta istnieje ze
wzgl
ę
du na cel, wobec tego forma musi by
ć
przyczyn
ą
, i to przyczyn
ą
celow
ą
.
W czynno
ś
ciach sztucznych zdarzaj
ą
si
ę
pomyłki: na przykład pisz
ą
cy popełnił bł
ą
d
ortograficzny, a lekarz zalecił złe dawkowanie lekarstwa. Z tego wynika,
ż
e i w procesach
naturalnych mo
ż
liwe s
ą
bł
ę
dy. Je
ż
eli zatem istniej
ą
pewne wytwory sztuczne, w których
to, co jest dobre, słu
ż
y celowi a bł
ę
dy zdarzaj
ą
si
ę
wtedy, gdy zamierzony cel nie został
osi
ą
gni
ę
ty, wobec tego równie
ż
i w tworach przyrody musi si
ę
dzia
ć
podobnie, przy czym
wynaturzenia byłyby bł
ę
dami celowo
ś
ci. Co si
ę
tyczy pierwotnego kształtowania si
ę
organizmów [w teorii Empedoklesa], to gdyby woły nie były zdolne do osi
ą
gni
ę
cia pewnej
granicy i pewnego celu, to stan ten byłby nast
ę
pstwem działania wadliwej zasady, tak jak
obecnie powstaj
ą
ce dziwotwory s
ą
takimi wskutek pewnych braków wyst
ę
puj
ą
cych w
nasieniu. A i o tym nale
ż
y pami
ę
ta
ć
,
ż
e najpierw musi powsta
ć
nasienie, ale bynajmniej
nie powstaje ze
ń
natychmiast istota
ż
ywa, i
ż
e nasienie było "pierwotnie w stanie
zupełnego niezró
ż
nicowania".
Równie
ż
w ro
ś
linach wyst
ę
puje celowo
ść
, tylko
ż
e nie jest tak wyra
ź
nie zaakcentowana.
Czy mogłyby powstawa
ć
równie
ż
w
ś
wiecie ro
ś
lin gatunki oliwek z jakimi
ś
głowami, tak
jak woły z głowami ludzkimi w
ś
ród zwierz
ą
t, czy nie? My
ś
l niedorzeczna, niemniej jednak
musiałoby tak by
ć
, je
ś
li by si
ę
podobne wypadki zdarzały w
ś
ród zwierz
ą
t.
Co wi
ę
cej, powstawanie pocz
ą
wszy od nasion powinno by si
ę
dokonywa
ć
w sposób
przypadkowy. Ale kto tak twierdzi, znosi tym samym w ogóle rzeczy naturalne i natur
ę
.
Bo rzeczy naturalne to te, które b
ę
d
ą
c w ci
ą
głym ruchu dzi
ę
ki zasadzie wewn
ę
trznej
dochodz
ą
do pewnego celu. Ka
ż
da z tych zasad prowadzi do ko
ń
cowego celu ró
ż
nego
dla poszczególnych rzeczy i nie przypadkowego. To d
ąż
enie do celu jest stałe dla ka
ż
dej
rzeczy, je
ś
li tylko nic nie stanie na przeszkodzie. To, z powodu czego co
ś
si
ę
staje, i to,
ze wzgl
ę
du na co co
ś
si
ę
dzieje, mo
ż
e doj
ść
do skutku dzi
ę
ki przypadkowi. Mówimy na
przykład,
ż
e obcy zjawił si
ę
przypadkiem i zapłaciwszy okup, odszedł; bo dokonał tego,
tak jakby w tym celu przybył, chocia
ż
nie po to przyszedł. Przysługa ta powinna by
ć
okre
ś
lona jako incydentalna, bo przypadek jest przyczyn
ą
incydentaln
ą
, jak to ju
ż
wy
ż
ej
było zaznaczone. Je
ż
eli jednak fakty tego rodzaju zdarzaj
ą
si
ę
stale lub cz
ę
sto, nie
mo
ż
na ich nazwa
ć
ani incydentalnymi, ani przypadkowymi; tak samo zawsze i w
dziedzinie zjawisk fizycznych, je
ś
li tylko nic nie stanie na przeszkodzie.
Strona 10 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Byłoby to niedorzeczno
ś
ci
ą
s
ą
dzi
ć
,
ż
e nie ma celowo
ś
ci, poniewa
ż
nigdzie si
ę
nie widzi,
by czynnik ruchu rozmy
ś
lał nad celem. Ale przecie
ż
i sztuka nie my
ś
li o celu; bo gdyby
sztuka budowania okr
ę
tów zawierała si
ę
w budulcu, to by w podobny sposób z natury
tworzyła okr
ę
ty. Je
ż
eli przeto celowo
ść
jest obecna w sztuce, to jest równie
ż
obecna w
przyrodzie. Najlepiej my
ś
l t
ę
ilustruje przykład człowieka, który si
ę
sam leczy; natura jest
do niego podobna.
ś
e wi
ę
c natura jest przyczyn
ą
i to przyczyn
ą
działaj
ą
c
ą
celowo, jest oczywiste.
9. O konieczno
ś
ci w naturze
Powstaje teraz pytanie, czy konieczno
ść
istnieje w sensie warunkowym, czy
bezwzgl
ę
dnym? Niektórzy s
ą
dz
ą
,
ż
e konieczno
ść
jest obecna w procesach powstawania
wła
ś
nie tak, jak gdyby kto
ś
przypuszczał,
ż
e
ś
ciana domu powstaje z konieczno
ś
ci,
poniewa
ż
to, co ci
ęż
kie, jest
ś
ci
ą
gane ku dołowi, a to, co lekkie, unosi si
ę
ku górze;
dlatego te
ż
kamienie i fundamenty zajmuj
ą
miejsce najni
ż
sze, cegły natomiast wy
ż
sze z
powodu lekko
ś
ci, a drzewo najwy
ż
sze, jako najl
ż
ejsze ze wszystkich składników. Prawda
jest taka,
ż
e bez tych składników powstanie domu nie mogłoby doj
ść
do skutku; jednak
ż
e
nie dzi
ę
ki nim powstał, chyba
ż
e w sensie przyczyny materialnej; powstał natomiast w
tym celu, aby osłania
ć
i ochrania
ć
pewne rzeczy. Podobnie we wszystkich innych
wypadkach, w których wyst
ę
puje d
ąż
enie do celu. Wytwór nie mo
ż
e powsta
ć
bez
składników, które by nie miały natury koniecznej, ale nie powstaje dzi
ę
ki nim (wyj
ą
wszy
to,
ż
e stanowi
ą
przyczyn
ę
materialn
ą
); wytwór powstaje ze wzgl
ę
du na jaki
ś
cel.
Dlaczego na przykład piła jest taka, jaka jest? Dlatego,
ż
eby spełnia
ć
funkcj
ę
w jakim
ś
celu. Tego celu nie mogłaby spełnia
ć
, gdyby nie była z
ż
elaza; musi wi
ę
c by
ć
z
ż
elaza,
je
ś
li ma spełnia
ć
funkcj
ę
piły. Konieczno
ść
jest tutaj warunkowa, lecz nie jest celem.
Innymi słowy: konieczno
ść
jest w materii, celowo
ść
- w poj
ę
ciu.
Konieczno
ść
w matematyce jest prawie tego samego rodzaju, co i konieczno
ść
w
procesach naturalnych. Poniewa
ż
linia prosta jest wła
ś
nie taka, jaka jest, musi przeto by
ć
tak,
ż
e wewn
ę
trzne k
ą
ty trójk
ą
ta s
ą
równe dwóm prostym. Ale nie na odwrót: bo je
ż
eli
k
ą
ty trójk
ą
ta nie równaj
ą
si
ę
dwóm prostym, to linia prosta nie jest tym, za co si
ę
j
ą
bierze
w obu wypadkach. Natomiast w rzeczach powstaj
ą
cych ze wzgl
ę
du na jaki
ś
cel,
porz
ą
dek jest odwrotny: Je
ż
eli jaki
ś
cel powstanie lub ju
ż
istnieje, to równie
ż
to, co
prowadzi do celu, albo powstanie, albo ju
ż
istnieje; w przeciwnym razie, tak jak w
poprzednim wypadku, gdyby nie było wniosku, nie byłoby równie
ż
i pocz
ą
tku, tak i tutaj:
nie b
ę
dzie celu i "tego, ze wzgl
ę
du na co", je
ż
eli nie b
ę
dzie poprzedników. Albowiem cel
jest pocz
ą
tkiem rozumowania, a nie działania, a w matematyce samego rozumowania,
bo nie ma działania. Je
ż
eli wi
ę
c ma powsta
ć
dom, takie a takie rzeczy musz
ą
by
ć
przygotowane, tzn. albo ju
ż
s
ą
gotowe, albo trzeba je wytworzy
ć
; czyli, mówi
ą
c ogólnie,
potrzebny jest materiał zwi
ą
zany z celem, jak na przykład w wypadku domu: cegły i
kamienie. Jednak
ż
e nie przez działanie tych rzeczy cel zostanie zrealizowany, chocia
ż
b
ę
d
ą
one przyczyn
ą
materialn
ą
, ani te
ż
nie dzi
ę
ki nim b
ę
dzie istniał. Gdyby jednak w
ogóle nie było materiału, to by te
ż
nie było ani domu, ani piły; w pierwszym wypadku ze
wzgl
ę
du na brak kamienia, w drugim ze wzgl
ę
du na brak
ż
elaza. Podobnie i w geometrii,
je
ż
eli wewn
ę
trzne k
ą
ty trójk
ą
ta nie b
ę
d
ą
równe dwóm prostym, to i zasady geometrii nie
b
ę
d
ą
prawdziwe.
Jest wi
ę
c oczywiste,
ż
e to, co w rzeczach naturalnych jest konieczne, nazywamy materi
ą
i jej zmianami. Filozof przyrody winien si
ę
zajmowa
ć
ustalaniem obydwu przyczyn, w
wi
ę
kszym jednak stopniu przyczyny celowej; wszak celowo
ść
jest przyczyn
ą
materii, a
nie materia celowo
ś
ci. Nale
ż
y wi
ę
c stwierdzi
ć
,
ż
e celowo
ść
jest "tym, ze wzgl
ę
du na co",
a pocz
ą
tek wywodzi si
ę
z definicji i istoty; na przykład w wytworach sztucznych: skoro
dom jest taki a taki, wobec tego odpowiedni materiał musi by
ć
przygotowany albo ju
ż
jest
gotowy; albo, skoro zdrowie jest takie a takie, to pewne warunki musz
ą
ju
ż
istnie
ć
albo
Strona 11 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
musz
ą
by
ć
stworzone. Tak samo, je
ż
eli człowiek jest taki a taki, to musiały wpierw istnie
ć
odpowiednie
ś
rodki; a je
ż
eli te, to i inne.
By
ć
mo
ż
e, i
ż
konieczno
ść
jest równie
ż
obecna w poj
ę
ciu rzeczy. Bo gdy si
ę
definiuje
czynno
ść
piłowania jako pewnego rodzaju dzielenia, to nie mogłoby ono doj
ść
do skutku,
gdyby piła nie miała odpowiednich z
ę
bów; a te nie byłyby takie, gdyby piła nie była z
ż
elaza. Wszak istniej
ą
w poj
ę
ciu pewne cz
ęś
ci, które stanowi
ą
jakby jego materi
ę
.
Ksi
ę
ga IV
MIEJSCE, PRÓ
ś
NIA I CZAS
1. Miejsce i ró
ż
ne jego rodzaje
Filozof przyrody musi posiada
ć
wiedz
ę
nie tylko o niesko
ń
czono
ś
ci, ale tak
ż
e o miejscu,
a mianowicie czy w ogóle istnieje, czy nie, jaki jest sposób jego istnienia i czym ono jest.
Według powszechnego przekonania rzeczy istniej
ą
ce musz
ą
gdzie
ś
by
ć
(to, co nie
istnieje, nie znajduje si
ę
nigdzie; bo gdzie np. znajduje si
ę
kozioł-jele
ń
albo sfinks?), a
nast
ę
pnie,
ż
e ruch w swoim najbardziej ogólnym i pierwotnym znaczeniu polegaj
ą
cy na
zmianie miejsca nazywamy przemieszczeniem.
Zagadnienie, czym jest miejsce, sprawia liczne trudno
ś
ci. Zbadanie wszystkich faktów z
tej dziedziny prowadzi do ró
ż
nych wniosków. A do tego ze strony innych my
ś
licieli nie
otrzymali
ś
my
ż
adnych informacji na ten temat; ani zestawu trudno
ś
ci, ani
ż
adnych prób
rozwi
ą
zania tego zagadnienia.
Istnienie miejsca wydaje si
ę
faktem oczywistym; wskazuje na to mo
ż
liwo
ść
zmiany
poło
ż
enia. Tam, gdzie teraz jest woda, tam pó
ź
niej znajdzie si
ę
powietrze, gdy tylko
wod
ę
si
ę
usunie, np. z naczynia; a nast
ę
pnie znów jakie
ś
inne ciało zajmie to samo
miejsce. Wskutek tego,
ż
e ró
ż
ne ciała zajmuj
ą
kolejno to samo miejsce, wydaje si
ę
ono
za ka
ż
dym razem inne. Tak miejsce, w którym teraz jest powietrze, jest tym samym
miejscem, w którym przedtem była woda. Wynika z tego jasno,
ż
e miejsce, czyli
przestrze
ń
, jest czym
ś
innym od obydwu ciał, które je zajmowały i kolejno opuszczały.
Dalej: zmiana miejsca elementarnych ciał naturalnych, takich np. jak ogie
ń
, ziemia itp.,
wykazuje nie tylko to,
ż
e miejsce jest czym
ś
, ale i to,
ż
e wywiera ono pewien wpływ;
mianowicie ka
ż
de ciało elementarne d
ąż
y do wła
ś
ciwego sobie miejsca, je
ś
li tylko nic nie
stanie mu na przeszkodzie: jedno do góry, inne na dół. (...) "Do góry" nie jest jakim
ś
przypadkowym kierunkiem, lecz jest miejscem, ku któremu si
ę
unosi ogie
ń
i wszystko, co
jest lekkie. Podobnie "na dół" nie jest równie
ż
przypadkowym kierunkiem, lecz takim, do
którego zd
ąż
aj
ą
przedmioty ci
ęż
kie i utworzone z ziemi. (...)
Wreszcie ci, którzy twierdz
ą
,
ż
e pró
ż
nia istnieje, stwierdzaj
ą
tym samym istnienie
miejsca: pró
ż
nia byłaby miejscem pozbawionym ciała.
Uwagi te prowadz
ą
do wniosku,
ż
e miejsce jest czym
ś
innym ni
ż
ciała, i
ż
e wszelkie ciało
b
ę
d
ą
ce przedmiotem percepcji zmysłowej znajduje si
ę
w jakim
ś
miejscu. (...) to, bez
czego nic nie mo
ż
e istnie
ć
, a samo mo
ż
e istnie
ć
bez innych rzeczy, musi by
ć
na
pierwszym miejscu; a miejsce nie ginie, gdy znajduj
ą
ce si
ę
w nim rzeczy przestan
ą
istnie
ć
.
Je
ż
eli nawet zgodzimy si
ę
na to,
ż
e miejsce istnieje, wyłoni si
ę
trudno
ść
z odpowiedzi
ą
na pytanie: czym ono jest. Czy jest jak
ąś
mas
ą
cielesn
ą
, czy jak
ąś
inn
ą
"natur
ą
".
Najpierw jednak trzeba si
ę
zaj
ąć
zagadnieniem rodzaju miejsca:
Strona 12 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
1) A wi
ę
c posiada ono trzy wymiary, ograniczaj
ą
ce ka
ż
de ciało: długo
ść
, szeroko
ść
i
gł
ę
boko
ść
. Jednak
ż
e jest niemo
ż
liwe, by miejsce było ciałem, albowiem w tym samym
punkcie przestrzeni znajdowałyby si
ę
dwa ciała.
2) Dalej: Je
ż
eli ciało ma swoje miejsce, czyli jak
ąś
przestrze
ń
, to równie
ż
z tego samego
wzgl
ę
du musi istnie
ć
miejsce dla powierzchni i dla innych granic ciała; bo tam, gdzie była
przedtem powierzchnia wody, b
ę
dzie teraz powierzchnia powietrza. Nie mo
ż
emy jednak
dostrzec
ż
adnej ró
ż
nicy mi
ę
dzy punktem a miejscem punktu. A zatem, je
ż
eli miejsce
punktu nie ró
ż
ni si
ę
niczym od punktu, to równie
ż
i miejsce innych rzeczy nie b
ę
dzie si
ę
ró
ż
ni
ć
od nich, a wi
ę
c miejsce nie b
ę
dzie czym
ś
ró
ż
nym od ka
ż
dej z nich.
3) Czym
ż
e wi
ę
c według naszej opinii ma by
ć
miejsce? Maj
ą
c taki rodzaj natury, miejsce
nie mo
ż
e by
ć
ani elementem, ani tworem zło
ż
onym z elementów, ani materialnym, ani
niematerialnym, bo maj
ą
c rozmiary, nie jest ciałem. Wszak elementy ciał zmysłowych s
ą
ciałami, natomiast z elementów zmysłowych nie powstaje
ż
adna wielko
ść
.
4) Mo
ż
na z kolei zapyta
ć
: czego przyczyn
ą
jest miejsce w istniej
ą
cych rzeczach?
ś
adna
bowiem z czterech przyczyn nie przysługuje mu; ani nie jest przyczyn
ą
materialn
ą
rzeczy
(nic bowiem z niego nie jest utworzone), nie jest te
ż
ani form
ą
, ani istot
ą
rzeczy, nie jest
celem i nie porusza rzeczy.
5) Je
ż
eli jest jakim
ś
bytem, wobec tego gdzie si
ę
znajduje? (...) Je
ż
eli bowiem wszystko,
co istnieje, zajmuje jakie
ś
miejsce, to równie
ż
miejsce musi mie
ć
swoje miejsce i tak dalej
w niesko
ń
czono
ść
.
6) Co wi
ę
cej: je
ż
eli wszelkie ciało znajduje si
ę
w jakim
ś
miejscu, to równie
ż
wszelkie
miejsce musi zawiera
ć
jakie
ś
ciało. A co wobec tego powiemy o rzeczach
powi
ę
kszaj
ą
cych si
ę
? Z powy
ż
szego wynika,
ż
e ich miejsce musiałoby si
ę
powi
ę
ksza
ć
wraz z nimi, je
ż
eliby nie było ani mniejsze, ani wi
ę
ksze od ka
ż
dej z nich.
Ze wzgl
ę
du na te trudno
ś
ci musimy koniecznie najpierw rozwa
ż
y
ć
, czym jest miejsce, a
nawet czy w ogóle istnieje.
2. Wbrew pozorom miejsce nie jest ani form
ą
, ani materi
ą
(...) Twierdz
ę
np.,
ż
e jeste
ś
teraz w niebie, poniewa
ż
jeste
ś
w powietrzu, a ono jest w
niebie; a jeste
ś
w powietrzu, poniewa
ż
znajdujesz si
ę
na ziemi; i podobnie, znajdujesz
si
ę
na ziemi, poniewa
ż
jeste
ś
w tym miejscu, które tylko ciebie otacza.
Je
ż
eli zatem miejsce jest tym, co bezpo
ś
rednio otacza ka
ż
de ciało, jest przeto
równocze
ś
nie pewn
ą
granic
ą
; wobec tego miejsce ka
ż
dego ciała b
ę
dzie jego form
ą
, czyli
kształtem, a wi
ę
c tym, za pomoc
ą
czego okre
ś
la si
ę
wielko
ść
i materi
ę
wielko
ś
ci; tym
bowiem jest granica w ka
ż
dej rzeczy.
Z tego punktu widzenia miejsce jest form
ą
ka
ż
dej rzeczy. O ile natomiast traktujemy
miejsce jako rozci
ą
gło
ść
wielko
ś
ci, jest ono materi
ą
. Rozci
ą
gło
ść
jest w rzeczywisto
ś
ci
czym
ś
innym ni
ż
wielko
ść
; jest czym
ś
okre
ś
lanym i obejmowanym przez form
ę
, jak np.
przez powierzchni
ę
i granic
ę
, a tak
ą
jest materia i to, co nieograniczone, bo gdy si
ę
usunie z kuli granice i matematyczne cechy, nie pozostanie nic prócz materiału.
Z tego samego wzgl
ę
du Platon w Timajosie stwierdza identyczno
ść
materii i przestrzeni
(...).
W
ś
wietle przytoczonych faktów słusznie b
ę
dziemy oczekiwa
ć
trudno
ś
ci w ustaleniu,
czym jest miejsce, je
ż
eli rzeczywi
ś
cie jest jedn
ą
z tych dwu rzeczy:
Strona 13 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
materi
ą
lub form
ą
. Zagadnienie wymaga skrupulatnego zbadania, a w przypadku
oddzielenia tych poj
ęć
od siebie, niełatwo by było je pozna
ć
.
Niemniej jednak nietrudno dostrzec,
ż
e miejsce nie mo
ż
e by
ć
ani form
ą
, ani materi
ą
.
1) Wszak materia i forma nie dadz
ą
si
ę
oddzieli
ć
od rzeczy, podczas gdy miejsce mo
ż
e
by
ć
oddzielone. Jak podkre
ś
lili
ś
my wy
ż
ej, tam gdzie było powietrze, teraz z kolei znajduje
si
ę
woda, zajmuj
ą
c na przemian po sobie miejsce; i podobnie z innymi ciałami. A zatem
miejsce ani nie jest cz
ęś
ci
ą
ciała, ani jego stanem, lecz jest czym
ś
oddzielnym. Wydaje
si
ę
, i
ż
jest czym
ś
podobnym do naczynia (bo naczynie jest miejscem daj
ą
cym si
ę
przenie
ść
); a przy tym naczynie nie jest cz
ęś
ci
ą
rzeczy.
Wobec tego miejsce jako daj
ą
ce si
ę
oddzieli
ć
od rzeczy nie jest form
ą
, a jako obejmuj
ą
ce
jest zgoła czym
ś
innym ni
ż
materia. (...)
5) Je
ż
eli natomiast miejsce znajduje si
ę
w rzeczy (a b
ę
dzie tak wówczas, je
ś
li si
ę
je uzna
albo za form
ę
, albo za materi
ę
), w takim razie (...) miejsce miałoby miejsce. (...)
4. Definicja miejsca
Czym wi
ę
c jest miejsce? Odpowied
ź
na to pytanie niebawem stanie si
ę
jasna. We
ź
my
pod uwag
ę
przysługuj
ą
ce mu cechy istotne. Przyjmiemy wi
ę
c,
ż
e:
1) miejsce jest tym, co otacza bezpo
ś
rednio to, czego jest miejscem;
2) nie jest cz
ęś
ci
ą
rzeczy;
3) bezpo
ś
rednie miejsce danej rzeczy nie jest ani mniejsze, ani wi
ę
ksze od
niej;
4) miejsce mo
ż
e by
ć
z ka
ż
dej rzeczy opró
ż
nione i od niej oddzielone. A w
dodatku:
5) ka
ż
de miejsce ma gór
ę
i dół, a ka
ż
de ciało z natury d
ąż
y do wła
ś
ciwego
sobie miejsca, tzn. b
ą
d
ź
do góry, b
ą
d
ź
na dół, i tam trwa.
Ustaliwszy te zasady rozpatrzmy pozostałe zagadnienia. (...)
Najpierw trzeba sobie u
ś
wiadomi
ć
,
ż
e miejsce nie mogłoby si
ę
sta
ć
przedmiotem
docieka
ń
, gdyby nie istniał ruch wzgl
ę
dem miejsca. Równie
ż
głównie na tym opieramy
swoje przypuszczenia,
ż
e niebo zajmuje miejsce, poniewa
ż
znajduje si
ę
w ci
ą
głym ruchu.
(...)
Je
ż
eli mówimy, i
ż
rzecz jest w
ś
wiecie, jako
ż
e jest w miejscu, to dlatego, i
ż
jest w
powietrzu, a powietrze jest w
ś
wiecie. Mówi
ą
c "w powietrzu", mamy na my
ś
li nie
"wszelkie powietrze", lecz to, które otacza zewn
ę
trznie jej powierzchni
ę
. Bo gdyby
"wszelkie powietrze" było miejscem, miejsce rzeczy nie odpowiadałoby jej wielko
ś
ci; a
przecie
ż
zało
ż
yli
ś
my t
ę
odpowiednio
ść
, w my
ś
l której bezpo
ś
rednie miejsce rzeczy jest z
ni
ą
identyczne. (...)
(...) miejsce musi by
ć
(...) granic
ą
ciała otaczaj
ą
cego, b
ę
d
ą
cego w styczno
ś
ci z ciałem
otaczanym; a ciałem otaczanym nazywamy takie, które mo
ż
e zmienia
ć
miejsce w
przestrzeni. (...)
Z drugiej strony, tak jak naczynie jest miejscem przeno
ś
nym, tak miejsce jest naczyniem
nieruchomym. A wi
ę
c, gdy rzecz wewn
ę
trzna w stosunku do innej nieruchomej znajduje
si
ę
w ruchu i zmienia miejsce, jak statek na rzece, ciało otaczaj
ą
ce odgrywa rol
ę
raczej
naczynia ni
ż
miejsca. Miejsce chce by
ć
nieruchome, tak i
ż
raczej cały potok [z ło
ż
yskiem]
Strona 14 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
jest miejscem, poniewa
ż
jako cało
ść
jest nieruchomy. A zatem miejsce jest to
bezpo
ś
rednia i nieruchoma granica ciała otaczaj
ą
cego.
To te
ż
wyja
ś
nia, dlaczego
ś
rodek
ś
wiata i wewn
ę
trzna powierzchnia kr
ążą
cego układu
wydaj
ą
si
ę
wszystkim ludziom "gór
ą
" i "dołem"; mianowicie dlatego,
ż
e podczas gdy
jedno jest zawsze w spoczynku, to wewn
ę
trzna strona kr
ążą
cego układu jako cało
ść
nie
zmienia miejsca. A poniewa
ż
rzeczy lekkie z natury d
ążą
do góry, a ci
ęż
kie ku dołowi,
granice otaczaj
ą
ce w kierunku
ś
rodka
ś
wiata i sam
ś
rodek s
ą
"w dole", a granice
otaczaj
ą
ce w kierunku zewn
ę
trznej cz
ęś
ci
ś
wiata i sama cz
ęść
zewn
ę
trzna s
ą
"w górze".
Wskutek tego równie
ż
i miejsce uwa
ż
a si
ę
za pewien rodzaj powierzchni, jakby naczynie,
w którym si
ę
mieszcz
ą
rzeczy. Dalej: Miejsce pokrywa si
ę
z rzecz
ą
, gdy
ż
granice
zbiegaj
ą
si
ę
z tym, co ograniczaj
ą
.
5. Lokalizacja
Mówimy,
ż
e ciało jest w miejscu, gdy
ż
poza nim znajduje si
ę
inne ciało, które je otacza;
je
ż
eli to nie zachodzi, ciało nie jest w miejscu. Dlatego nawet gdyby woda nie była
otoczona przez inne ciało, jej cz
ą
stki byłyby w ruchu, bo si
ę
wzajemnie otaczaj
ą
; cało
ść
natomiast w jednym sensie mogłaby by
ć
w ruchu, w innym nie. Bo
ś
wiat jako cało
ść
nie
zmienia równocze
ś
nie miejsca, lecz porusza si
ę
wokoło, gdy
ż
to miejsce jest miejscem
jego cz
ą
stek. Pewne ciała nie poruszaj
ą
si
ę
ani ku górze, ani ku dołowi, lecz wokoło; inne
znów poruszaj
ą
si
ę
i ku górze, i ku dołowi, a mianowicie te, które podlegaj
ą
zg
ę
szczeniu i
rozrzedzeniu.
(...) Dlatego te
ż
górna sfera niebia
ń
ska porusza si
ę
wkoło, podczas gdy cało
ść
nie zajmie
ż
adnego miejsca; bo, co jest gdzie
ś
, jest równie
ż
czym
ś
i musi mie
ć
obok siebie co
ś
, co
otacza. Lecz poza
ś
wiatem nie ma ju
ż
niczego na zewn
ą
trz i wskutek tego wszystko si
ę
musi w nim zawiera
ć
.
Ś
wiat stanowi bowiem cało
ść
. Jednak
ż
e miejscem rzeczy nie jest
niebo, lecz jego wewn
ę
trzna kraw
ę
d
ź
b
ę
d
ą
ca w kontakcie z ruchomym ciałem [jako jego
nieruchoma granica], A wi
ę
c wskutek tego ziemia jest w wodzie, woda w powietrzu,
powietrze w niebie, lecz niebo nie jest ju
ż
w niczym innym. (...)
7. Co oznacza "pró
ż
nia". Odparcie argumentów za istnieniem pró
ż
ni
Wa
ż
nym krokiem na drodze do rozstrzygni
ę
cia zagadnienia, który pogl
ą
d jest prawdziwy,
b
ę
dzie okre
ś
lenie znaczenia nazwy "pró
ż
nia". Wydaje si
ę
,
ż
e pró
ż
ni
ą
jest miejsce, w
którym nic si
ę
nie znajduje. Podstaw
ą
tego pogl
ą
du jest przekonanie,
ż
e to, co istnieje,
jest ciałem, a poniewa
ż
wszelkie ciało znajduje si
ę
w miejscu, wobec tego pró
ż
nia jest
miejscem, w którym si
ę
nie znajduje
ż
adne ciało: a zatem tam, gdzie nie ma ciała, musi
by
ć
pró
ż
nia.
S
ą
dz
ą
ponadto,
ż
e ka
ż
de ciało jest dotykalne, a takim jest ciało ci
ęż
kie lub lekkie.
St
ą
d wnioskuj
ą
na podstawie sylogizmu: pró
ż
ni
ą
jest to, co nie zawiera w sobie ani
ci
ęż
ko
ś
ci, ani lekko
ś
ci. (...)
Mo
ż
na zatem ustali
ć
pierwsz
ą
definicj
ę
: Pró
ż
ni
ą
jest to, co nie jest wypełnione
dotykalnym ciałem, a dotykalnym jest takie ciało, które ma ci
ęż
ar lub lekko
ść
(...). Z tego
te
ż
wzgl
ę
du niektórzy twierdz
ą
,
ż
e pró
ż
nia jest materi
ą
ciała (uto
ż
samiaj
ą
oni równie
ż
miejsce z pró
ż
ni
ą
); popełniaj
ą
jednak w tym wypadku bł
ą
d; wszak materia nie da si
ę
oddzieli
ć
od rzeczy, a oni ró
ż
nic
ę
jako przedmiot badania pojmuj
ą
jako co
ś
, co wła
ś
nie
da si
ę
oddzieli
ć
.
Strona 15 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Okre
ś
liwszy natur
ę
miejsca dowiedli
ś
my,
ż
e pró
ż
nia, je
ż
eli istnieje, musi by
ć
miejscem
pozbawionym ciała, a tak
ż
e ustalili
ś
my i to, w jakim sensie miejsce istnieje, a w jakim nie
istnieje. Na tle powy
ż
szego staje si
ę
jasne,
ż
e pró
ż
nia nie istnieje ani oddzielnie, ani nie
oddzielnie: wszak przez pró
ż
ni
ę
rozumie si
ę
nie ciało, lecz odst
ę
p w ciele. Dlatego te
ż
wydaje si
ę
,
ż
e pró
ż
nia jest czym
ś
, bo z tej samej racji i miejsce jest czym
ś
. Zarówno
obro
ń
com pogl
ą
du,
ż
e miejsce jest poza ciałami, które je zajmuj
ą
, jak i obro
ń
com
pogl
ą
du,
ż
e pró
ż
nia jest czym
ś
, przychodzi z pomoc
ą
ruch przestrzenny. S
ą
dz
ą
mianowicie,
ż
e pró
ż
nia jest koniecznym warunkiem ruchu w takim sensie,
ż
e ruch
dokonuje si
ę
w pró
ż
ni; a pró
ż
nia byłaby rodzajem rzeczy nazywanej przez niektórych
miejscem.
Nie istnieje jednak w ogóle konieczno
ść
pró
ż
ni jako warunku ruchu. W
ż
adnym bowiem
wypadku nie jest pró
ż
nia warunkiem koniecznym ruchu, co uszło uwagi Melissosa: wszak
pełnia mo
ż
e podlega
ć
zmianom jako
ś
ciowym. Co wi
ę
cej: pró
ż
nia nie jest bynajmniej
konieczna równie
ż
dla ruchu przestrzennego: wszak ciała mog
ą
równocze
ś
nie zajmowa
ć
kolejno miejsca po sobie, nawet i wtedy, gdy nie istnieje w danym wypadku specjalny
odst
ę
p poza ciałami poruszaj
ą
cymi si
ę
. Dowodz
ą
tego w sposób oczywisty obroty rzeczy
ci
ą
głych, jak równie
ż
obroty ciał poruszaj
ą
cych si
ę
w cieczach. Dalej: mo
ż
e powstawa
ć
zg
ę
szczenie nie dzi
ę
ki pró
ż
ni, lecz wskutek usuni
ę
cia z ciała jego zawarto
ś
ci
wewn
ę
trznej (np.
ś
cie
ś
nienie wody nast
ę
puje po usuni
ę
ciu z niej powietrza). Z drugiej
strony, rzeczy mog
ą
si
ę
powi
ę
ksza
ć
nie tylko wskutek przedostawania si
ę
czego
ś
do ich
wn
ę
trza, lecz tak
ż
e dzi
ę
ki zmianie jako
ś
ciowej, np. gdy woda przekształca si
ę
w
powietrze.
W ogóle zarówno argument dotycz
ą
cy rozszerzania ciał, jak i wody wlewanej do popiołu,
sam sobie stwarza trudno
ś
ci. Bo mianowicie: 1) albo nie ka
ż
da cz
ęść
ciała si
ę
rozszerza,
albo 2) ciała mog
ą
si
ę
rozszerza
ć
w inny sposób ni
ż
przez dodanie do nich innego ciała,
albo 3) dwa ciała mog
ą
by
ć
w tym samym miejscu (w tym wypadku nasi oponenci
domagaj
ą
si
ę
rozwi
ą
zania wspólnych trudno
ś
ci zamiast wykaza
ć
istnienie pró
ż
ni), albo
wreszcie 4) ka
ż
de ciało, je
ż
eli rozszerza si
ę
w swych cz
ęś
ciach dzi
ę
ki pró
ż
ni, musi by
ć
puste. Ten sam argument odnosi si
ę
równie
ż
do popiołu.
Widzimy wi
ę
c,
ż
e nietrudno jest odeprze
ć
argumenty, za pomoc
ą
których dowodzi si
ę
istnienia pró
ż
ni.
8. Nie istnieje pró
ż
nia poza ciałami
Zaznaczamy raz jeszcze,
ż
e nie ma takiej pró
ż
ni, która by istniała niezale
ż
nie od ciał, jak
to twierdz
ą
niektórzy. Bo je
ś
li ka
ż
de poszczególne ciało ma swój naturalny ruch, jak np.
ogie
ń
ku górze, a ziemia ku dołowi i do
ś
rodka
ś
wiata, to staje si
ę
jasne,
ż
e pró
ż
nia nie
mo
ż
e by
ć
przyczyn
ą
ruchu przestrzennego. A zatem jakiego ruchu przyczyn
ą
b
ę
dzie
pró
ż
nia? Uwa
ż
a si
ę
j
ą
wszak
ż
e za warunek konieczny ruchu przestrzennego, podczas
gdy ona przecie
ż
takiego warunku nie stanowi.
A je
ż
eli znów pró
ż
nia jest rodzajem miejsca pozbawionego ciała, to gdzie si
ę
ma
porusza
ć
ciało w niej umieszczone? (...)
Ci, co utrzymuj
ą
,
ż
e pró
ż
nia jest warunkiem koniecznym ruchu, byliby zmuszeni uzna
ć
za
słuszny raczej pogl
ą
d przeciwny, gdyby tylko gł
ę
biej wnikn
ę
li w t
ę
spraw
ę
, a mianowicie,
i
ż
ż
adna poszczególna rzecz nie mogłaby si
ę
porusza
ć
, gdyby wła
ś
nie istniała pró
ż
nia;
bo zgodnie z tymi, którzy utrzymuj
ą
,
ż
e ziemia dzi
ę
ki swemu jednorodnemu o
ś
rodkowi
pozostaje w spoczynku, nale
ż
ałoby przyj
ąć
,
ż
e i w pró
ż
ni rzeczy powinny trwa
ć
w
spoczynku: nie ma bowiem takiego miejsca, w którym rzeczy lepiej mogłyby si
ę
porusza
ć
ni
ż
w innym, albowiem pró
ż
nia jako taka nie dopuszcza
ż
adnych ró
ż
nic.
Strona 16 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Drugi argument byłby taki,
ż
e wszelki ruch jest b
ą
d
ź
wymuszony, b
ą
d
ź
naturalny; a je
ż
eli
istnieje ruch wymuszony, to musi istnie
ć
tak
ż
e ruch naturalny (bo ruch wymuszony jest
przeciwny naturze, a ruch przeciwny naturze jest wtórny w stosunku do naturalnego;
wobec tego, gdyby
ż
adne ciało fizyczne nie miało ruchu naturalnego, to równie
ż
nie
mógłby istnie
ć
jakikolwiek inny rodzaj ruchu). Jak mo
ż
e jednak istnie
ć
ruch naturalny,
skoro nie ma
ż
adnej ró
ż
nicy mi
ę
dzy pró
ż
ni
ą
a niesko
ń
czono
ś
ci
ą
? W niesko
ń
czono
ś
ci
bowiem nie istnieje ani "góra", ani "dół", ani "
ś
rodek"; w pró
ż
ni "góra" niczym si
ę
nie ró
ż
ni
od "dołu"; skoro przeto "nic" nie jest zró
ż
nicowane, to równie
ż
i pró
ż
nia nie jest
zró
ż
nicowana (a zdaje si
ę
,
ż
e wła
ś
nie pró
ż
nia jest pewnego rodzaju niebytem i brakiem).
Atoli naturalny ruch przestrzenny jest zró
ż
nicowany, wobec tego i przedmioty fizyczne
musz
ą
by
ć
z natury zró
ż
nicowane. A zatem albo nic z natury nie podlega naturalnemu
ruchowi przestrzennemu, albo skoro podlega, to nie mo
ż
e istnie
ć
pró
ż
nia.
Co wi
ę
cej: ciała rzucone poruszaj
ą
si
ę
, chocia
ż
nie maj
ą
ju
ż
kontaktu ze
ź
ródłem
impulsu. A poruszaj
ą
si
ę
albo wskutek kolejnej zmiany miejsca, jak twierdz
ą
, albo
wskutek tego,
ż
e wprawione w ruch powietrze popycha ciało, ruchem szybszym od jego
naturalnego ruchu, ku wła
ś
ciwemu miejscu. Jednak
ż
e w pró
ż
ni nie mo
ż
e zachodzi
ć
ż
aden z tych przypadków; nic si
ę
tu nie mo
ż
e porusza
ć
prócz ciała przez co
ś
unoszonego.
Dalej: nikt nie potrafi wyja
ś
ni
ć
, wskutek czego ciało wprawione w ruch gdzie
ś
si
ę
musi
zatrzyma
ć
; dlaczego zatrzyma si
ę
raczej w tym ni
ż
w innym miejscu? A zatem ciało albo
si
ę
b
ę
dzie znajdowa
ć
w spoczynku, albo si
ę
b
ę
dzie porusza
ć
w niesko
ń
czono
ść
, je
ż
eli
tylko nie stanie mu na drodze jakie
ś
inne silniejsze ciało. (...)
Dalsze rozwa
ż
ania uka
żą
w sposób oczywisty słuszno
ść
naszego stanowiska. Widzimy,
ż
e ciało o pewnym okre
ś
lonym ci
ęż
arze porusza si
ę
szybciej ni
ż
inne; a dzieje si
ę
to z
dwóch przyczyn: albo z powodu ró
ż
nicy o
ś
rodka, w którym ciało si
ę
porusza, a którym
mo
ż
e by
ć
np. woda, powietrze, ziemia, albo je
ż
eli o
ś
rodek jest ten sam, poruszaj
ą
ce si
ę
ciała ró
ż
ni
ą
si
ę
ci
ęż
arem.
Wła
ś
ciwie to o
ś
rodek jest przyczyn
ą
ró
ż
nic, bo stanowi przeszkod
ę
dla ciała
poruszaj
ą
cego si
ę
, zwłaszcza je
ż
eli [o
ś
rodek] porusza si
ę
w przeciwnym kierunku, ale
nawet i wtedy znajduje si
ę
w stanie spoczynku; szczególnie jednak wtedy, gdy nie
ust
ę
puje łatwo, tzn. gdy jest g
ę
sty.
Niechaj ciało A porusza si
ę
przez o
ś
rodek B w czasie
Γ
i przez o wiele rzadszy o
ś
rodek
∆
w czasie E; je
ż
eli B i
∆
b
ę
d
ą
ró
ż
ne pod wzgl
ę
dem długo
ś
ci, to czas poruszania si
ę
ciała A b
ę
dzie proporcjonalny do oporu o
ś
rodka. Niechaj o
ś
rodkiem B b
ę
dzie woda, a
o
ś
rodkiem
∆
powietrze, wówczas wskutek tego,
ż
e powietrze jest rzadsze i mniej
cielesne ni
ż
woda, A b
ę
dzie si
ę
porusza
ć
przez o
ś
rodek
∆
szybciej ni
ż
przez B. Zachodzi
wi
ę
c mi
ę
dzy powietrzem a wod
ą
taka sama proporcja, jak mi
ę
dzy szybko
ś
ci
ą
w jednym a
szybko
ś
ci
ą
w drugim o
ś
rodku. Je
ż
eli wi
ę
c powietrze jest dwa razy rzadsze od wody,
wobec tego ciało potrzebuje na przej
ś
cie o
ś
rodka B dwa razy wi
ę
cej czasu w stosunku
do tego, ile by potrzebowało na przej
ś
cie o
ś
rodka
∆
, a czas ob
ę
dzie dwa razy dłu
ż
szy od
czasu E. I podobnie zawsze w miar
ę
tego, jak o
ś
rodek b
ę
dzie mniej cielesny i mniej
oporny, a łatwiej si
ę
rozst
ę
puj
ą
cy, ruch ciała b
ę
dzie szybszy.
Jednak
ż
e mi
ę
dzy pró
ż
ni
ą
a ciałem nie ma
ż
adnej proporcji, tak jak jej równie
ż
nie ma
mi
ę
dzy zerem a liczb
ą
. Bo oto 4 przewy
ż
sza 3 o 1, a 2 wi
ę
cej ni
ż
o 1, a 1 przewy
ż
sza o
jeszcze wi
ę
ksz
ą
ilo
ść
ni
ż
2; natomiast zero nie pozostaje w
ż
adnej proporcji do
jakiejkolwiek liczby; albowiem to, co przewy
ż
sza, musi si
ę
dzieli
ć
na nadwy
ż
k
ę
i to, co
zostało przewy
ż
szone; a wi
ę
c 4 nie da si
ę
rozło
ż
y
ć
na nadwy
ż
k
ę
w stosunku do zera i na
zero. (...) Podobnie pró
ż
nia nie mo
ż
e pozostawa
ć
w
ż
adnej proporcji do pełni, a tak
ż
e
ruchy odbywaj
ą
ce si
ę
w obu tych o
ś
rodkach nie pozostaj
ą
w
ż
adnej proporcji do siebie.
Strona 17 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Je
ż
eli przeto ciało porusza si
ę
w o
ś
rodku g
ę
stym na tak
ą
a tak
ą
odległo
ść
, w takim a
takim czasie, to w pró
ż
ni porusza si
ę
z szybko
ś
ci
ą
, która si
ę
nie da uj
ąć
w
ż
adn
ą
proporcj
ę
. (...)
Takie nast
ę
pstwa wynikaj
ą
z ró
ż
nic mi
ę
dzy o
ś
rodkami; natomiast z ró
ż
nic mi
ę
dzy ciałami
poruszaj
ą
cymi si
ę
wynikaj
ą
nast
ę
puj
ą
ce konsekwencje: obserwacja poucza,
ż
e ciała,
które maj
ą
przewag
ę
b
ą
d
ź
w ci
ęż
arze, b
ą
d
ź
w lekko
ś
ci, a s
ą
podobne pod innym
wzgl
ę
dem, przebiegaj
ą
szybciej równ
ą
przestrze
ń
, w proporcji takiej, w jakiej pozostaj
ą
do siebie ich wielko
ś
ci. Z tego samego wzgl
ę
du b
ę
d
ą
si
ę
równie
ż
porusza
ć
w pró
ż
ni z
szybko
ś
ci
ą
w takiej samej proporcji. Ale to jest niemo
ż
liwe; z jakiej racji jedno ciało ma
si
ę
porusza
ć
szybciej od drugiego? (W ruchu przez "pełni
ę
" musi tak by
ć
, poniewa
ż
wi
ę
ksze ciało przeciska si
ę
przez "pełni
ę
" szybciej dzi
ę
ki swej sile. Poruszaj
ą
ce si
ę
ciało
albo swoim kształtem rozcina o
ś
rodek, albo impulsem nadanym mu przez sił
ę
poruszaj
ą
c
ą
czy wyrzucaj
ą
c
ą
.) Z tej wi
ę
c racji wszystkie ciała musz
ą
mie
ć
t
ę
sam
ą
szybko
ść
. To jest jednak niemo
ż
liwe.
Z dotychczasowych wywodów wynika zatem jasno,
ż
e przyj
ę
cie pró
ż
ni prowadzi do
wniosków sprzecznych z racjami, które przytaczaj
ą
obro
ń
cy pró
ż
ni. Ci mianowicie s
ą
dz
ą
,
ż
e skoro istnieje ruch przestrzenny, musi by
ć
równie
ż
niezale
ż
nie istniej
ą
ca pró
ż
nia.
Byłoby to równoznaczne z powiedzeniem,
ż
e miejsce jest jak
ąś
wyizolowan
ą
realno
ś
ci
ą
,
co ju
ż
wy
ż
ej uznali
ś
my za niemo
ż
liwe. (...)
Z powy
ż
szych uwag wynika jasno,
ż
e nie istnieje pró
ż
nia oderwana od ciał.
9. Nie istnieje pró
ż
nia w ciałach
S
ą
wreszcie i tacy, co s
ą
dz
ą
,
ż
e istnienie pró
ż
ni wynika jasno z faktu istnienia ciał
g
ę
stych i rzadkich. Gdyby - tak argumentuj
ą
- nie było g
ę
sto
ś
ci i rozrzedzenia, nic by si
ę
nie mogło
ś
cie
ś
nia
ć
ani kurczy
ć
. A gdyby nie istniało
ś
cie
ś
nianie si
ę
i kurczenie, to albo
by w ogóle nie było ruchu, albo wszechcało
ść
p
ę
czniałaby, jak utrzymuje Ksutos, albo
wreszcie powietrze i woda musiałyby si
ę
przekształca
ć
zawsze na równe ilo
ś
ci (je
ż
eli np.
kubek wody zamieni si
ę
w powietrze, to w tym samym czasie z takiej samej ilo
ś
ci
powietrza musi powsta
ć
kubek wody), albo - twierdz
ą
- pró
ż
nia musi istnie
ć
; w
przeciwnym bowiem razie ani zg
ę
szczenie, ani rozrzedzenie nie byłoby mo
ż
liwe. (...)
Mimo i
ż
odrzucamy istnienie pró
ż
ni, to jednak zgadzamy si
ę
,
ż
e w odniesieniu do
pozostałych trudno
ś
ci problem jest dobrze postawiony: mianowicie,
ż
e ruch albo nie
istnieje, je
ż
eli nie ma zg
ę
szczania i rozrzedzania, albo
ś
wiat p
ę
cznieje, albo zawsze
równa ilo
ść
wody przetworzona z powietrza b
ę
dzie zrównowa
ż
ona tak
ą
sam
ą
ilo
ś
ci
ą
powietrza przemienionego w wod
ę
(jest bowiem oczywiste,
ż
e powietrza wytworzonego z
wody jest obj
ę
to
ś
ciowo wi
ę
cej. Krótko mówi
ą
c, je
ż
eli nie istnieje kondensacja, to musi
zachodzi
ć
jeden z trzech przypadków: albo s
ą
siednie cz
ęś
ci b
ę
d
ą
kolejno spychane na
zewn
ą
trz, a
ż
w ko
ń
cu skrajna cz
ęść
utworzy wypukło
ść
, albo powietrze gdziekolwiek
musi by
ć
przetworzone na tak
ą
sam
ą
ilo
ść
wody, tak,
ż
eby masa cało
ś
ci była równa, albo
wreszcie nic si
ę
nie porusza. Zaiste ka
ż
da zmiana miejsca zawsze powoduje
kondensacj
ę
, wyj
ą
wszy ruch po kole; ale przecie
ż
zmiana miejsca nie zawsze si
ę
dokonuje po kole, lecz tak
ż
e po linii prostej).
Otó
ż
w przeciwie
ń
stwie do tych, którzy w oparciu o przytoczone racje stwierdzaj
ą
istnienie aktualnej pró
ż
ni, my zajmujemy stanowisko przeciwne, zgodne z wyło
ż
onymi
zasadami, a mianowicie,
ż
e przeciwie
ń
stwa takie, jak ciepło, zimno i inne tego rodzaju
fizyczne ró
ż
nice jako
ś
ciowe maj
ą
jak
ąś
jedn
ą
materi
ę
; dalej,
ż
e co istnieje aktualnie,
powstało z tego, co istniało potencjalnie,
ż
e dalej, materia nie da si
ę
oddzieli
ć
od
przeciwnych jako
ś
ci, chocia
ż
jej byt ró
ż
ni si
ę
od ich bytu; i wreszcie
ż
e poszczególny
przedmiot materialny mo
ż
e by
ć
przypadkiem barwny, ciepły czy zimny.
Strona 18 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Co wi
ę
cej, zarówno w ciele o wielkich, jak i małych rozmiarach wyst
ę
puje ta sama
materia. To jest zupełnie oczywiste; gdy bowiem powietrze zostało wytworzone z wody,
ta sama materia stała si
ę
czym
ś
innym nie dodaj
ą
c niczego nowego, bo dokonała si
ę
tylko aktualizacja tego, co było dot
ą
d potencjalne, a znowu powietrze przekształciło si
ę
w
wod
ę
w ten sam sposób, z tym tylko,
ż
e raz z mniejszej masy powstała wi
ę
ksza, to
znowu z wi
ę
kszej powstała mniejsza. Podobnie, je
ż
eli powietrze o wi
ę
kszej masie
skurczy si
ę
albo o mniejszej masie rozpr
ęż
y si
ę
, przyczyn
ą
tego jest materia, która
potencjalnie b
ę
d
ą
c wi
ę
ksza lub mniejsza staje si
ę
[aktualnie] wi
ę
ksza lub mniejsza.
Bo tak, jak ta sama materia z zimnej stała si
ę
ciepł
ą
, a z ciepłej zimn
ą
, dzi
ę
ki temu
ż
e
była taka potencjalnie, tak na tej samej zasadzie z ciepłej mo
ż
e si
ę
sta
ć
cieplejsza,
chocia
ż
nic w materii nie stało si
ę
ciepłe, co by ju
ż
nie było ciepłe wtedy, gdy rzecz była
mniej ciepła (...). I odpowiednio, gdy wielka lub mała masa ciała zwi
ę
kszy si
ę
, nie nast
ą
pi
to wskutek dodania do niej czego
ś
nowego, lecz wskutek tego,
ż
e materia jest
potencjalnie materi
ą
dla obydwu stanów; równie
ż
jedna i ta sama rzecz jest g
ę
sta i
rzadka, ale dla tych dwóch własno
ś
ci jest tylko jedna materia; co wi
ę
cej, to, co jest g
ę
ste,
jest ci
ęż
kie, a to, co rzadkie, jest lekkie. (...) Albowiem te dwie własno
ś
ci: ci
ęż
ko
ść
i
lekko
ść
nale
żą
do dwóch innych, mianowicie do g
ę
sto
ś
ci i rzadko
ś
ci, bo to, co ci
ęż
kie i
twarde, wydaje si
ę
g
ę
ste, a przeciwie
ń
stwo tego, tzn. lekkie i mi
ę
kkie, wydaje si
ę
rzadkie;
lecz ci
ęż
ko
ść
i twardo
ść
nie wyst
ę
puj
ą
razem w ołowiu i w
ż
elazie.
Z przytoczonych wypowiedzi wynika zatem jasno,
ż
e pró
ż
nia nie istnieje ani poza
ciałami, ani w sensie absolutnym, ani w ciałach rzadkich, ani potencjalnie, chyba
ż
e kto
ś
zechce po prostu nazwa
ć
pró
ż
ni
ę
warunkiem ruchu przestrzennego. Gdy przeto pró
ż
ni
nada si
ę
taki sens, wówczas b
ę
dzie ona materi
ą
ci
ęż
ko
ś
ci i lekko
ś
ci, i to materi
ą
jako
tak
ą
; bo to wła
ś
nie g
ę
sto
ść
i rzadko
ść
dzi
ę
ki temu przeciwie
ń
stwu wywołuje ruch
przestrzenny, a twardo
ść
i mi
ę
kko
ść
- ró
ż
ne stany, ale nie stany ruchowe, lecz raczej
jako
ś
ciowe.
Tyle mieli
ś
my do powiedzenia na temat pró
ż
ni: w jakim mianowicie sensie istnieje, a w
jakim nie istnieje.
10. Czas. W
ą
tpliwo
ść
co do istnienia czasu
Po omówieniu powy
ż
szych zagadnie
ń
trzeba z kolei zaj
ąć
si
ę
problemem czasu.
Najlepiej b
ę
dzie wyło
ż
y
ć
najpierw trudno
ś
ci, jakie si
ę
wi
ążą
z tym tematem,
wykorzystuj
ą
c do tego celu popularne argumenty. Czy mianowicie czas jest jedn
ą
z
rzeczy istniej
ą
cych, czy nieistniej
ą
cych, a nast
ę
pnie, jaka jest jego natura? Pewne
rozwa
ż
ania nasuwaj
ą
podejrzenie, i
ż
czas albo w ogóle nie istnieje, albo jest poj
ę
ciem
mglistym i niewyra
ź
nym. Bo oto jedna jego cz
ęść
przemin
ę
ła i ju
ż
jej nie ma, podczas
gdy inna dopiero b
ę
dzie i jeszcze jej nie ma. Z takich to cz
ęś
ci składa si
ę
wszelki czas,
zarówno ten niesko
ń
czony, jak i ka
ż
dy dowolnie wzi
ę
ty jego okres. Jednak
ż
e mo
ż
e si
ę
wydawa
ć
, i
ż
to, co si
ę
składa z nieistniej
ą
cych cz
ęś
ci, nie mo
ż
e uczestniczy
ć
w bycie.
Co wi
ę
cej: je
ż
eli ma istnie
ć
rzecz podzielna, wówczas gdy istnieje, to albo wszystkie jej
cz
ęś
ci musz
ą
istnie
ć
, albo przynajmniej pewne; a zatem pewne cz
ęś
ci czasu s
ą
przeszłe,
inne za
ś
przyszłe;
ż
adna z nich nie trwa, chocia
ż
czas jest podzielny: "Teraz" nie jest
cz
ęś
ci
ą
, bo cz
ęść
jest miar
ą
cało
ś
ci, a cało
ść
musi by
ć
zło
ż
ona z cz
ęś
ci; czas - jak si
ę
wydaje - nie składa si
ę
z chwil tera
ź
niejszych. Niełatwo jest te
ż
dostrzec czy chwila
obecna, która jakby oddzielała przeszło
ść
od przyszło
ś
ci, jest zawsze jedna i ta sama,
czy wci
ąż
inna. Bo gdyby była wci
ąż
inna i gdyby
ż
adna cz
ęść
nast
ę
pstwa czasowego
nie współistniała z inn
ą
(chyba
ż
e jedna cz
ęść
obejmuje, a druga jest obejmowana, tak
jak dłu
ż
szy czas obejmuje krótszy) i gdyby "teraz", które aktualnie nie istnieje, a które
było przedtem, musiałoby przesta
ć
by
ć
w pewnym momencie, to równie
ż
i chwile
tera
ź
niejsze nie mogłyby nawzajem współistnie
ć
, lecz wcze
ś
niejsze "teraz" musiałoby
Strona 19 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
stale gin
ąć
. Ale wcze
ś
niejsze "teraz" nie mo
ż
e przesta
ć
istnie
ć
w sobie [tzn. w czasie
swego trwania], bo przecie
ż
wtedy istniało; nie mo
ż
e te
ż
przesta
ć
istnie
ć
w innym "teraz".
Musimy bowiem uzna
ć
to za niemo
ż
liwe, a
ż
eby jedno "teraz" mogło istnie
ć
tu
ż
obok
drugiego, tak jak jeden punkt obok drugiego [na linii]. Je
ż
eli zatem nie przestało istnie
ć
w
nast
ę
pnym "teraz", lecz w jakim
ś
innym, to mogłoby współistnie
ć
z niezliczonymi "teraz"
pomi
ę
dzy tymi dwoma, a to jest niemo
ż
liwe.
Z drugiej jednak strony jest równie
ż
niemo
ż
liwe, by "teraz" było zawsze to samo.
ś
adna
bowiem rzecz podzielna nie jest ograniczona jednym ko
ń
cem, niezale
ż
nie od tego czyby
si
ę
rozci
ą
gała w jednym, czy w kilku kierunkach: lecz "teraz" jest granic
ą
, mo
ż
na przeto
wyodr
ę
bni
ć
sko
ń
czony wycinek czasu. Dalej: je
ż
eli równoczesno
ść
- tzn. je
ż
eli co
ś
nie
jest ani wcze
ś
niej, ani pó
ź
niej - znaczy tyle, co "by
ć
w jednym i tym samym teraz", wobec
tego, je
ż
eli zarówno to, co jest przedtem, jak i to, co jest potem, s
ą
w tym samym "teraz",
to wypadki, które miały miejsce tysi
ą
c lat temu, byłyby równoczesne z tymi, które
rozegrały si
ę
dzisiaj i
ż
aden wypadek nie mógłby by
ć
ani wcze
ś
niejszy, ani pó
ź
niejszy od
innego.
Powy
ż
sze uwagi niech
ś
wiadcz
ą
o trudno
ś
ciach, jakie si
ę
wi
ążą
z ustaleniem własno
ś
ci
czasu.
(...) trzeba rozwa
ż
y
ć
popularny pogl
ą
d, który uto
ż
samia czas z ruchem i pewnego
rodzaju zmian
ą
. Ale zmiana czy ruch ka
ż
dej rzeczy jest tylko w rzeczy zmieniaj
ą
cej si
ę
albo tam, gdzie poruszaj
ą
ca i zmieniaj
ą
ca si
ę
rzecz przypadkiem si
ę
znajduje. A przecie
ż
czas jest obecny wsz
ę
dzie i we wszystkich wypadkach. Równie
ż
w przeciwie
ń
stwie do
czasu zmiana jest szybsza lub wolniejsza; a "powoli" i "szybko" definiuje si
ę
za pomoc
ą
czasu; "szybkie" jest to, co si
ę
pr
ę
dko porusza w krótkim odst
ę
pie czasu, a znów
"powolne" jest to, co si
ę
pomału porusza w długim odst
ę
pie czasu. Natomiast czas nie da
si
ę
zdefiniowa
ć
ani za pomoc
ą
czasu, ani jako ilo
ść
, ani jako pewien rodzaj jako
ś
ci, a
wi
ę
c czas nie jest ruchem, to jest oczywiste. Zreszt
ą
chwilowo nie b
ę
dziemy wprowadza
ć
ró
ż
nicy mi
ę
dzy ruchem a zmian
ą
.
11. Co to jest czas. "Teraz"
Jednak
ż
e czas nie istnieje bez zmiany; bo gdyby stan naszej my
ś
li w ogóle nie podlegał
zmianie, albo gdyby
ś
my nie doznawali tych zmian, nie odczuwaliby
ś
my upływu czasu,
tak jak po przebudzeniu ci [w
ę
drowcy], o których mówi legenda,
ż
e spali w
ś
ród herosów
Sardynii; ł
ą
czyli bowiem wcze
ś
niejsze "teraz" z pó
ź
niejszym, tworz
ą
c jedno "teraz" przy
pomini
ę
ciu przerwy, której nie odczuwali. Gdyby zatem nie było ró
ż
nych "teraz", lecz
byłoby jedno i to samo, nie mógłby istnie
ć
czas; tak samo, gdy jego zmienno
ść
uchodzi
naszej uwagi, wydaje si
ę
, i
ż
nie było czasu po
ś
redniego. I odpowiednio: nie zwracamy
uwagi na przepływ czasu w okoliczno
ś
ciach, w których nie odró
ż
niamy
ż
adnej zmiany, a
dusza zdaje si
ę
trwa
ć
w stanie jedno
ś
ci i niepodzielno
ś
ci: gdy natomiast spostrzegamy i
odró
ż
niamy, wtedy mówimy,
ż
e czas płynie. Okazuje si
ę
wi
ę
c,
ż
e czas nie istnieje bez
ruchu i bez zmian; a jest te
ż
oczywiste,
ż
e czas nie jest ruchem, lecz nie jest niezale
ż
ny
od ruchu.
Skoro poszukujemy istoty czasu, musimy zacz
ąć
od u
ś
wiadomienia sobie, co wła
ś
ciwie
czas ma wspólnego z ruchem.
Otó
ż
czas spostrzegamy ł
ą
cznie z ruchem; bo gdyby nawet była ciemno
ść
i nie
doznawaliby
ś
my
ż
adnych wra
ż
e
ń
zmysłowych za po
ś
rednictwem ciała, to skoro tylko
jaki
ś
ruch w my
ś
li naszej powstanie, natychmiast si
ę
nam wydaje,
ż
e równocze
ś
nie jaki
ś
czas upłyn
ą
ł. I na odwrót, gdy nam si
ę
wydaje, i
ż
pewien czas upłyn
ą
ł, wydaje nam si
ę
równie
ż
,
ż
e jaki
ś
ruch miał miejsce. A zatem czas jest albo ruchem, albo czym
ś
nale
żą
cym do ruchu. Poniewa
ż
nie jest ruchem, musi by
ć
czym
ś
nale
żą
cym do ruchu.
Strona 20 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Ale poniewa
ż
to, co si
ę
porusza, porusza si
ę
od punktu do punktu, a wszelka wielko
ść
jest ci
ą
gła, wobec tego ruch zwi
ą
zany jest z wielko
ś
ci
ą
. Poniewa
ż
wielko
ść
jest ci
ą
gła,
ruch tak
ż
e musi by
ć
ci
ą
gły, a skoro ruch, to i czas: bo czas, który upłyn
ą
ł, wydaje si
ę
proporcjonalny do ruchu.
Wyrazy "przed" i "po" odnosz
ą
si
ę
najpierw do miejsca, a nast
ę
pnie dopiero do
wzajemnego poło
ż
enia. A skoro stosunek "przed" i "po" istnieje w wielko
ś
ci, to
analogicznie musi równie
ż
istnie
ć
w ruchu. Ale tak
ż
e w czasie wyst
ę
puje "przed" i "po",
bo czas i ruch zawsze sobie wzajemnie odpowiadaj
ą
. Z drugiej jednak strony "przed" i
"po" s
ą
w ruchu, a ze wzgl
ę
du na przedmiot s
ą
nawet ruchem; jednak
ż
e istot
ą
ich nie jest
ruch, lecz co
ś
innego.
Atoli czas poznajemy wtedy, gdy potrafimy okre
ś
li
ć
ruch, posłu
ż
ywszy si
ę
do tego celu
wyrazami "przed" i "po". To okre
ś
lenie zakłada,
ż
e "przed" i "po" s
ą
ró
ż
ne i
ż
e mi
ę
dzy
nimi jest jaka
ś
trzecia rzecz.
Gdy my
ś
lowo wyró
ż
niamy dwa kra
ń
ce, ró
ż
ni
ą
ce si
ę
od
ś
rodka, a rozum oznajmia,
ż
e
istniej
ą
dwa "teraz", jedno "przed", a drugie "po", to wtedy mówimy,
ż
e istnieje czas.
Albowiem to, co jest ograniczone przez "teraz", wydaje si
ę
czasem. Niech nam b
ę
dzie
wolno to uzna
ć
.
Gdy z jednej strony do
ś
wiadczamy "teraz" jako jedno
ś
ci, a nie jako zachodz
ą
cego
"przed" i "po" w ruchu, ani jako tego samego "teraz", lecz jako w stosunku do pewnego
"przed" i "po", wówczas si
ę
zdaje,
ż
e nie upłyn
ą
ł
ż
aden czas, poniewa
ż
nie było ruchu. Z
drugiej natomiast strony, gdy mo
ż
emy stwierdzi
ć
"przed" i "po", wtedy mówimy o istnieniu
czasu. Albowiem czas jest wła
ś
nie ilo
ś
ci
ą
ruchu ze wzgl
ę
du na "przed" i "po".
Nie jest wi
ę
c czas ruchem, lecz jest ilo
ś
ciow
ą
stron
ą
ruchu. A oto dowód:
rozró
ż
niamy "wi
ę
cej" i "mniej" za pomoc
ą
ilo
ś
ci, a wi
ę
cej czy mniej ruchu za pomoc
ą
czasu. Czas jest zatem rodzajem ilo
ś
ci. Jednak
ż
e ilo
ść
mo
ż
na rozumie
ć
dwojako: b
ę
dzie
ni
ą
zarówno to, co jest liczone, albo co si
ę
da policzy
ć
, jak i to, za pomoc
ą
czego liczymy.
Otó
ż
czas jest tym, co jest liczone, a nie
ś
rodkiem do liczenia. Wszak to, za pomoc
ą
czego si
ę
liczy, i to, co si
ę
liczy, to dwie ró
ż
ne rzeczy. (...)
(...) czas jest ilo
ś
ci
ą
ruchu, podczas gdy "teraz" odpowiada poruszaj
ą
cemu si
ę
ciału i jest
jakby jednostk
ą
ilo
ś
ci. (...)
O ile wi
ę
c "teraz" jest granic
ą
, nie jest czasem, ale jego atrybutem, o ile za
ś
liczy czas,
jest ilo
ś
ci
ą
; albowiem granice nale
żą
tylko do tych rzeczy, których s
ą
granicami; np.
liczba dziesi
ęć
jest liczb
ą
tych oto koni, a mo
ż
e mie
ć
zastosowanie i gdzie indziej. Jest
przeto jasne,
ż
e czas jest ilo
ś
ci
ą
ruchu ze wzgl
ę
du na "wcze
ś
niej" i "pó
ź
niej" i jest
ci
ą
gło
ś
ci
ą
, bo jest atrybutem tego, co ci
ą
głe.
12. Atrybuty czasu. Rzeczy istniej
ą
ce w czasie
(...) czasu nie mo
ż
na okre
ś
la
ć
jako szybki lub wolny, lecz raczej jako wiele lub mało, albo
jako długi lub krótki. (...)
Co wi
ę
cej, czas jest równocze
ś
nie wsz
ę
dzie ten sam; lecz jako "przed" i "po" nie jest ten
sam, bo zmiana zachodz
ą
ca teraz jest jedna i ta sama, natomiast zmiana, która si
ę
ju
ż
dokonała, jak równie
ż
ta, która si
ę
dokona w przyszło
ś
ci, ró
ż
ni
ą
si
ę
od obecnej. A czas
nie jest liczb
ą
, za pomoc
ą
której liczymy, lecz jest ilo
ś
ci
ą
rzeczy policzonych, a zgodnie z
tym, czy przebiega "przed" czy "po", jest zawsze ró
ż
ny, bo ró
ż
ne s
ą
"teraz". (...)
Strona 21 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Nie tylko mierzymy ruch za pomoc
ą
czasu, lecz równie
ż
czas za pomoc
ą
ruchu,
poniewa
ż
si
ę
nawzajem okre
ś
laj
ą
. Czas okre
ś
la ruch, bo jest jego liczb
ą
, a ruch okre
ś
la
czas. Mówimy o czasie,
ż
e jest go wiele lub mało, mierz
ą
c ruchem, wła
ś
nie tak, jak
poznajemy ilo
ść
za pomoc
ą
tego, czym liczymy, np. liczb
ę
koni za pomoc
ą
pojedynczego
konia jako jednostki. Dowiadujemy si
ę
o ilo
ś
ci koni posługuj
ą
c si
ę
do tego celu liczb
ą
; a
znowu posługuj
ą
c si
ę
pojedynczym koniem jako jednostk
ą
poznajemy sam
ą
ilo
ść
koni.
Podobnie ma si
ę
sprawa z czasem i ruchem; albowiem mierzymy ruch za pomoc
ą
czasu
i na odwrót. Jest to naturalny sposób post
ę
powania: bo przecie
ż
ruch odpowiada
wielko
ś
ci [odległo
ś
ci], a czas ruchowi, poniewa
ż
to s
ą
ilo
ś
ci, a ilo
ś
ci s
ą
ci
ą
głe i podzielne.
Wskutek tego,
ż
e wielko
ść
posiada tak
ą
natur
ę
, ruch obdarzony jest takimi samymi
własno
ś
ciami; a czas je posiada dlatego,
ż
e ma je ruch. Mierzymy przeto odległo
ść
ruchem, a ruch odległo
ś
ci
ą
; mówimy,
ż
e droga jest długa, je
ż
eli marsz trwa długo, i
ż
e na
odwrót, marsz trwa długo, je
ż
eli droga jest długa; tak samo czas jest [długi lub krótki],
je
ż
eli ruch jest [odpowiednio długi lub krótki] i na odwrót. (...)
Co wi
ę
cej: rzeczy istniej
ą
ce w czasie podlegaj
ą
wpływom czasu; w naszym sposobie
mówienia: "czas wszystko trawi", albo: "wszystko pod wpływem czasu si
ę
starzeje", albo:
"w miar
ę
upływu czasu co
ś
ulega zapomnieniu". Nie mówimy jednak,
ż
e czas czyni
człowieka coraz to m
ą
drzejszym, młodszym lub pi
ę
kniejszym. Albowiem czas jest z
natury swej raczej czynnikiem destrukcyjnym, jest bowiem pewn
ą
ilo
ś
ci
ą
zmian, a zmiana
usuwa to, co istnieje. Wynika z tego jasno, i
ż
rzeczy wieczne, jako takie, nie istniej
ą
w
czasie, albowiem czas ich nie obejmuje, ani te
ż
ich istnienie nie jest mierzone czasem;
dowodem tego jest fakt,
ż
e czas nie wywiera na nie
ż
adnego wpływu; a skoro tak, to nie
istniej
ą
one w czasie. Z drugiej za
ś
strony, skoro czas jest miar
ą
ruchu, wobec tego
b
ę
dzie równie
ż
po
ś
rednio miar
ą
spoczynku; albowiem wszelki spoczynek jest w czasie. Z
tego,
ż
e co
ś
jest w czasie, nie wynika,
ż
e si
ę
porusza, chocia
ż
to, co jest w ruchu, musi
si
ę
porusza
ć
. Bo czas nie jest ruchem, lecz tylko "liczbowym uj
ę
ciem ruchu", a to, co jest
w spoczynku, mo
ż
e by
ć
równie
ż
uj
ę
te w liczb
ę
ruchu. Nie wszystko, co nie jest w ruchu,
znajduje si
ę
w spoczynku, lecz tylko to, co mo
ż
e si
ę
z natury swej porusza
ć
, chocia
ż
si
ę
aktualnie nie porusza, jak to ju
ż
wy
ż
ej było zaznaczone. (...)
Bior
ą
c rzecz ogólnie: je
ż
eli czas jest bezpo
ś
redni
ą
miar
ą
ruchu, a po
ś
redni
ą
miar
ą
innych rzeczy, jest przeto jasne, i
ż
rzecz, której istnienie mierzy si
ę
czasem, b
ę
dzie albo
w spoczynku, albo w ruchu. A zatem te rzeczy, które podlegaj
ą
gini
ę
ciu i powstawaniu,
jak i w ogóle rzeczy, które raz istniej
ą
, to znowu nie istniej
ą
, musz
ą
by
ć
w czasie. Istnieje
bowiem czas obszerniejszy, który rozci
ą
ga si
ę
zarówno poza ich istnienie, jak i poza ten
czas, który mierzy ich istnienie. (...)
14. Ci
ą
g dalszy rozwa
ż
a
ń
o czasie
(...) Godna rozpatrzenia jest równie
ż
kwestia stosunku czasu do duszy oraz zagadnienie,
czy czas jest wsz
ę
dzie, a wi
ę
c zarówno na ziemi, jak i w morzu, i w niebie. Czy jest
wsz
ę
dzie dlatego, poniewa
ż
jest atrybutem czy stanem ruchu, b
ę
d
ą
c liczb
ą
ruchu, a
wszystkie te rzeczy s
ą
w ruchu (bo wszystkie znajduj
ą
si
ę
w miejscu), a czas i ruch
wyst
ę
puj
ą
razem zarówno ze wzgl
ę
du na potencjalno
ść
, jak i na aktualno
ść
?
Mógłby te
ż
słusznie kto
ś
zapyta
ć
, czy istniałby czas, czy nie, gdyby dusza nie istniała?
Bo gdyby nie było kogo
ś
licz
ą
cego, to by równie
ż
nie było tego, co si
ę
liczy, a co za tym
idzie, nie byłoby te
ż
liczby; liczba jest bowiem albo tym, co było liczone, albo tym, co
b
ę
dzie liczone. Je
ż
eli jednak nic nie potrafi z natury liczy
ć
prócz duszy i zdolno
ś
ci
umysłowej duszy, wobec tego nie mo
ż
e istnie
ć
czas bez duszy, lecz tylko substrat czasu,
czyli ruch. "Przed" i "po" istniej
ą
w ruchu, a o ile dadz
ą
si
ę
uj
ąć
w liczb
ę
, wyznaczaj
ą
czas.
Strona 22 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Mo
ż
e jednak kto
ś
ż
ywi
ć
w
ą
tpliwo
ść
co do rodzaju ruchu, którego czas jest liczb
ą
; czy
mo
ż
e jakiegokolwiek rodzaju? Bo w czasie rzeczy równocze
ś
nie powstaj
ą
, gin
ą
, rosn
ą
,
zmieniaj
ą
si
ę
i poruszaj
ą
. Czas jest liczb
ą
wszelkiego ruchu jako takiego. Z tej te
ż
racji
czas jest po prostu liczb
ą
ruchu ci
ą
głego, a nie poszczególnego jego rodzaju.
Lecz jest i tak,
ż
e w tej samej chwili odbywaj
ą
si
ę
ruchy innej rzeczy i ruchy te powinny
mie
ć
swoje liczby. Czy wobec tego istnieje i inny czas i czy mog
ą
istnie
ć
równocze
ś
nie
dwa równe czasy? Z pewno
ś
ci
ą
nie. Bo czas równy i równoczesny jest jednym i tym
samym czasem; co wi
ę
cej, nawet czasy nierównoczesne mog
ą
nale
ż
e
ć
do tego samego
rodzaju, tak jak siedem psów i siedem koni stanowi t
ę
sam
ą
liczb
ę
. Tak te
ż
ruchy
ko
ń
cz
ą
ce si
ę
równocze
ś
nie maj
ą
ten sam czas, chocia
ż
jeden mo
ż
e by
ć
w
rzeczywisto
ś
ci szybki, drugi nie, jeden mo
ż
e by
ć
zmian
ą
jako
ś
ciow
ą
, drugi ruchem
przestrzennym. A nawet czas dwóch zmian jest ten sam, je
ś
li ich liczba jest równa i
równoczesna. Z tej te
ż
racji, mimo i
ż
ruchy s
ą
ró
ż
ne i przebiegaj
ą
oddzielnie, czas jest
wsz
ę
dzie ten sam, poniewa
ż
liczba równych i równoczesnych ruchów jest wsz
ę
dzie
jedna i ta sama.
Skoro za
ś
istnieje ruch przestrzenny, a w nim dokonuje si
ę
ruch okr
ęż
ny i wszystko
mierzy si
ę
za pomoc
ą
jednej rzeczy z nim jednorodnej, a wi
ę
c jednostki przez jednostki,
konie przez konie, tak te
ż
i czas mierzy si
ę
jak
ąś
okre
ś
lon
ą
jednostk
ą
czasu, a jak to ju
ż
wy
ż
ej zaznaczyli
ś
my, czas mierzy si
ę
ruchem, jak równie
ż
ruch czasem (a dzieje si
ę
to
dlatego, poniewa
ż
za pomoc
ą
okre
ś
lonego ruchu w czasie mierzy si
ę
zarówno ilo
ść
ruchu, jak i ilo
ść
czasu) - je
ż
eli wi
ę
c to, co jest pierwsze, jest miar
ą
tego wszystkiego, co
jest z nim jednorodne, regularny ruch okr
ęż
ny b
ę
dzie w najwy
ż
szym stopniu miar
ą
,
poniewa
ż
jego liczba jest najlepiej znana. Jednak
ż
e ani zmiana jako
ś
ciowa, ani wzrost,
ani powstawanie nie mog
ą
by
ć
regularne, natomiast mo
ż
e by
ć
takim ruch przestrzenny.
Dlatego to wydaje si
ę
, i
ż
czas jest ruchem sfer niebieskich, i
ż
e inne ruchy mierzy si
ę
tym
wła
ś
nie ruchem, a tak
ż
e i czas. (...)
Ksi
ę
ga VII
TYPY RUCHÓW
1. Ruchome
ź
ródła ruchów i pierwsze
ź
ródło ruch
Wszystko, co si
ę
porusza, musi by
ć
poruszane przez co
ś
; bo je
ż
eli nie ma
ź
ródła ruchu w
sobie, jasne jest,
ż
e jest poruszane przez co
ś
innego; musi by
ć
co
ś
innego, co je
porusza. (...)
Skoro wszystko, co si
ę
porusza, musi by
ć
przez co
ś
poruszane, we
ź
my pod uwag
ę
przypadek, w którym rzecz znajduje si
ę
w ruchu i jest poruszana przez co
ś
, co samo jest
w ruchu, a to z kolei jest poruszane przez co
ś
innego b
ę
d
ą
cego tak
ż
e w ruchu, a to znów
przez co
ś
innego, i tak dalej w ten sposób; jednak
ż
e ci
ą
g ten nie mo
ż
e si
ę
przedłu
ż
a
ć
w
niesko
ń
czono
ść
, lecz musi by
ć
pierwszy czynnik ruchu. (...)
2. Styczno
ść
czynnika ruchu z przedmiotem ruchu
Pierwszy czynnik ruchu rozumiany nie jako przyczyna celowa, lecz jako
ź
ródło ruchu
wyst
ę
puje zawsze razem z przedmiotem ruchu. Przez "razem" rozumiem to,
ż
e mi
ę
dzy
nimi nie ma niczego po
ś
redniego. Własno
ść
ta jest wspólna wszystkim czynnikom ruchu i
przedmiotom poruszanym. A poniewa
ż
istniej
ą
trzy rodzaje ruchu, mianowicie:
przestrzenny, jako
ś
ciowy i ilo
ś
ciowy, wobec tego musz
ą
te
ż
istnie
ć
trzy rodzaje
czynników ruchu: powoduj
ą
cy przemieszczenie [zmian
ę
miejsca], powoduj
ą
cy zmian
ę
jako
ś
ciow
ą
oraz powoduj
ą
cy przyrost i ubytek.
Strona 23 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Najpierw zajmiemy si
ę
ruchem przestrzennym, jest to bowiem pierwszy w
ś
ród ruchów.
Wszystko, co zmienia miejsce, albo si
ę
porusza samo, albo jest poruszane przez co
ś
innego. W przypadku, gdy rzeczy poruszaj
ą
si
ę
same, jest oczywiste,
ż
e czynnik ruchu
jest "razem" z rzeczami poruszanymi; w nich samych bowiem znajduje si
ę
ich pierwszy
czynnik ruchu, a mi
ę
dzy nimi nie ma niczego po
ś
redniego. Natomiast ruch rzeczy
poruszanych przez co
ś
innego musi przyj
ąć
jedn
ą
z czterech form; istniej
ą
bowiem cztery
rodzaje ruchu przestrzennego wywołanego przez co
ś
innego, a mianowicie: ci
ą
gni
ę
cie,
pchanie, przenoszenie i obracanie si
ę
. Wszystkie formy ruchu przestrzennego
sprowadzaj
ą
si
ę
do powy
ż
szych. Popychanie jest to rodzaj pchni
ę
cia naprzód przez
czynnik ruchu, gdy ten posuwa si
ę
za przedmiotem popychanym i popycha go; natomiast
odparcie b
ę
dzie wtedy, gdy czynnik ruchu po wykonaniu pchni
ę
cia nie posuwa si
ę
ju
ż
za
przedmiotem pchni
ę
tym; rzut b
ę
dzie wtedy, gdy czynnik ruchu wywołuje ruch od siebie,
bardziej gwałtowny ni
ż
ruch naturalny rzeczy wprawionej w ruch, która unosi si
ę
tak
długo, jak długo działa udzielony jej ruch. A znowu rozci
ą
ganie i
ś
ciskanie to nic innego,
jak odpieranie i poci
ą
ganie; bo rozci
ą
ganie jest pewnego rodzaju odpieraniem, które
mo
ż
e by
ć
ruchem b
ą
d
ź
pochodz
ą
cym od
ź
ródła ruchu, b
ą
d
ź
od czego
ś
innego, podczas
gdy
ś
ciskanie jest przyci
ą
ganiem, które mo
ż
e by
ć
ruchem b
ą
d
ź
w kierunku do samego
ź
ródła ruchu, b
ą
d
ź
do czego
ś
innego. (...) Natomiast obracanie si
ę
jest zło
ż
one z
ci
ą
gni
ę
cia i pchania; albowiem obracaj
ą
cy si
ę
przedmiot musi by
ć
z jednej strony
przyci
ą
gany, a z drugiej odpychany; jedna strona si
ę
przybli
ż
a, a druga oddala.
Wobec tego, je
ż
eli czynnik popychaj
ą
cy i przyci
ą
gaj
ą
cy s
ą
"razem" z przedmiotem
popychanym i ci
ą
gnionym, to jest oczywiste,
ż
e mi
ę
dzy czynnikiem ruchu przestrzennego
a przedmiotem poruszanym nie ma niczego po
ś
redniego. (...)
Niemo
ż
liwe jest, by rzecz poruszała si
ę
czy to od siebie ku innej rzeczy, czy od innej
rzeczy ku sobie, nie stykaj
ą
c si
ę
z ni
ą
; staje si
ę
przeto jasne,
ż
e w ruchu przestrzennym
mi
ę
dzy czynnikiem ruchu a rzecz
ą
poruszan
ą
nie ma niczego po
ś
redniego.
Nie ma równie
ż
niczego po
ś
redniego mi
ę
dzy tym, co doznaje zmiany jako
ś
ciowej, a tym,
co j
ą
powoduje; potwierdza to wyra
ź
nie indukcja. W ka
ż
dym bowiem wypadku
stwierdzamy,
ż
e wyst
ę
puj
ą
razem kra
ń
cowe czynniki tego, co powoduje zmian
ę
jako
ś
ciow
ą
, i tego, co jej podlega. Według naszego przypuszczenia rzeczy, które uległy
zmianie jako
ś
ciowej, zmieniły si
ę
pod wzgl
ę
dem tzw. własno
ś
ci podpadaj
ą
cych pod
zmysły. Ka
ż
de bowiem ciało ró
ż
ni si
ę
od innego ciała własno
ś
ciami zmysłowymi; ma ich
bowiem wi
ę
cej lub mniej ni
ż
inne ciało, albo ma te same własno
ś
ci, tylko w wi
ę
kszym lub
mniejszym stopniu. Ale zmiana jako
ś
ciowa tego, co tej zmianie podlega, jest równie
ż
powodowana przez wy
ż
ej wspomniane własno
ś
ci zmysłowe, b
ę
d
ą
ce oddziaływaniem
pewnej okre
ś
lonej jako
ś
ci. Tak mówimy np., i
ż
rzecz si
ę
jako
ś
ciowo zmieniła, gdy si
ę
stała ciepła lub słodka, albo gruba, sucha lub biała; podobnie mówimy o tym, co jest
nieo
ż
ywione, jak i o
ż
ywione i niezale
ż
nie od tego czy cz
ęś
ci istoty o
ż
ywionej s
ą
obdarzone zdolno
ś
ci
ą
doznawania zmysłowego, czy nie. Zmieniaj
ą
si
ę
w pewien sposób
równie
ż
i wra
ż
enia zmysłowe, gdy
ż
rzeczywiste wra
ż
enie zmysłowe jest ruchem poprzez
ciało, w trakcie którego narz
ą
d zmysłowy jest pobudzony w pewien sposób. Widzimy
wi
ę
c,
ż
e istota o
ż
ywiona jest zdolna do tylu rodzajów zmian jako
ś
ciowych, do ilu jest
zdolna rzecz nieo
ż
ywiona; ale nieo
ż
ywiona nie jest zdolna do ka
ż
dego rodzaju zmian
jako
ś
ciowych, do jakich jest zdolna istota
ż
ywa, gdy
ż
nie jest zdolna do zmian ze
wzgl
ę
du na zmysły; a ponadto rzecz nieo
ż
ywiona jest nie
ś
wiadoma swoich dozna
ń
, a
o
ż
ywiona jest ich
ś
wiadoma. Nic jednak nie przeszkadza,
ż
eby istoty o
ż
ywione były
równie
ż
nie
ś
wiadome swych dozna
ń
, gdy mianowicie proces zmiany nie dotyczy
zmysłów. Skoro wi
ę
c zmiana jako
ś
ciowa tego, co tej zmianie podlega, jest spowodowana
cechami zmysłowymi, w ka
ż
dym wypadku jest oczywiste,
ż
e czynniki kra
ń
cowe tego, co
wywołuje zmian
ę
, i tego, co podlega zmianie, s
ą
"razem". (...)
Strona 24 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Jest wi
ę
c oczywiste,
ż
e pomi
ę
dzy kra
ń
cami przedmiotu poruszanego i czynnika ruchu nie
ma niczego po
ś
redniego.
5. Podstawowe równania dynamiki
(...) Niechaj A b
ę
dzie czynnikiem poruszaj
ą
cym, B rzecz
ą
poruszan
ą
,
Γ
odległo
ś
ci
ą
pokonywan
ą
, a
∆
czasem, w którym si
ę
ruch dokonał; wobec tego w tym samym czasie
ta sama siła A poruszy 1/2 B na drodze 2
Γ
, w czasie 1/2
∆
poruszy 1/2 B na całym
odcinku drogi
Γ
, w ten bowiem sposób da si
ę
ustali
ć
proporcja. A je
ż
eli ta sama siła
porusza to samo ciało w pewnym czasie na pewnej przestrzeni, i na połowie tej
przestrzeni w połowie czasu, to połowa siły poruszaj
ą
cej b
ę
dzie porusza
ć
połow
ę
ciała
na takiej samej przestrzeni w tym samym czasie. Niechaj E reprezentuje połow
ę
siły
poruszaj
ą
cej A, a Z połow
ę
ciała B; znajduj
ą
si
ę
one w tej samej proporcji i siła pozostaje
do ci
ęż
aru w takim stosunku,
ż
e ka
ż
da siła b
ę
dzie porusza
ć
ka
ż
de ciało na takiej samej
przestrzeni w takim samym czasie.
Gdy natomiast E porusza Z na przestrzeni
Γ
czasie
∆
, to jednak nie musi z tego wynika
ć
,
ż
e E mo
ż
e porusza
ć
2Z na połowie przestrzeni
Γ
w tym samym czasie. Je
ż
eli zatem A
porusza B na przestrzeni
Γ
w czasie A, to z tego nie wynika,
ż
e E b
ę
d
ą
c połow
ą
A,
spowoduje w czasie
∆
czy w jakiej
ś
jego cz
ęś
ci,
ż
e B przeb
ę
dzie cz
ęść
Γ
albo tak
ą
odległo
ść
, która by była proporcjonalna do
Γ
w takim stopniu, jak A jest proporcjonalne
do E; bo w rzeczywisto
ś
ci mo
ż
e by
ć
tak,
ż
e nie spowoduje w ogóle
ż
adnego ruchu;
albowiem z faktu,
ż
e cała siła wywołuje pewn
ą
ilo
ść
ruchu, bynajmniej nie wynika,
ż
e
połowa tej siły wywoła okre
ś
lon
ą
ilo
ść
ruchu w okre
ś
lonym czasie. Bo gdyby tak było, to
jeden człowiek mógłby poruszy
ć
okr
ę
t, gdy
ż
zarówno siła poruszaj
ą
ca ci
ą
gn
ą
cych okr
ę
t,
jak i odległo
ść
, jak
ą
ma przeby
ć
, da si
ę
podzieli
ć
na tyle cz
ęś
ci, ilu jest ludzi. (...)
Gdyby natomiast istniały dwie siły, z których ka
ż
da by oddzielnie poruszała jedno z
dwóch ciał na danym odcinku drogi, wówczas siły poł
ą
czone b
ę
d
ą
porusza
ć
poł
ą
czone
ciała na takim samym odcinku drogi, w takim samym okresie czasu; albowiem w tym
wypadku ma zastosowanie reguła proporcji.
Ale czy jednak ta zasada da si
ę
równie
ż
zastosowa
ć
w procesach powstawania i
gini
ę
cia? Zapewne tak, bo w ka
ż
dym danym wypadku wyst
ę
puje co
ś
, co powoduje
wzrost, i co
ś
, co doznaje wzrostu, tak
ż
e jedno wywołuje, a drugie doznaje wzrostu w
pewnym okresie czasu. Podobnie istnieje okre
ś
lona rzecz, która powoduje zmian
ę
jako
ś
ciow
ą
, i okre
ś
lona rzecz, która podlega tej zmianie, a pewna ilo
ść
albo raczej
stopie
ń
zmiany jako
ś
ciowej dokonał si
ę
w pewnej okre
ś
lonej ilo
ś
ci czasu; je
ż
eli dany
okres czasu zostanie podwojony, to ilo
ść
zmiany jako
ś
ciowej b
ę
dzie równie
ż
podwojona i
na odwrót, podwojona zmiana jako
ś
ciowa zajmie dwa razy wi
ę
cej czasu; zmiana
jako
ś
ciowa połowy przedmiotu zajmie połow
ę
czasu, a w połowie czasu dokona si
ę
zmiana jako
ś
ciowa połowy przedmiotu; a znowu przedmiot o połow
ę
wi
ę
kszy od danego
przedmiotu zmieni si
ę
w tej samej ilo
ś
ci czasu dwa razy tyle.
Ale z drugiej strony, je
ż
eli to, co powoduje zmian
ę
jako
ś
ciow
ą
lub wzrost, powoduje ze
wzgl
ę
du na pewien okres czasu, to nie musi z tego wynika
ć
,
ż
e podział siły poci
ą
ga za
sob
ą
podział czasu i na odwrót; mo
ż
e si
ę
bowiem zdarzy
ć
, tak jak w wypadku siły
poruszaj
ą
cej ci
ęż
ar,
ż
e w ogóle nie b
ę
dzie ani zmiany jako
ś
ciowej, ani przyrostu.
Ksi
ę
ga VIII
WIECZNO
ŚĆ
RUCHU
1. Ruch nie powstał i nie przestanie istnie
ć
Strona 25 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
Pozostaje jeszcze do omówienia nast
ę
puj
ą
ce zagadnienie: czy ruch kiedy
ś
powstał, nie
istniej
ą
c przedtem, i czy znów kiedy
ś
przestanie istnie
ć
, tak i
ż
nic si
ę
nie b
ę
dzie
porusza
ć
? Albo mo
ż
e nie powstał nigdy i nie przestanie istnie
ć
, lecz zawsze był i zawsze
b
ę
dzie? A b
ę
d
ą
c niezniszczalnym i wiecznym przysługuje rzeczom istniej
ą
cym jako
pewnego rodzaju
ż
ycie tego wszystkiego, co istnieje z natury? (...)
Gdyby si
ę
przyj
ę
to,
ż
e istnieje taki okres czasu, w którym nic si
ę
nie porusza, mogłoby
si
ę
to dzia
ć
na jeden z dwóch sposobów: albo w sposób opisany przez Anaksagorasa,
który twierdzi,
ż
e wszystkie rzeczy były razem w stanie spoczynku przez niesko
ń
czony
okres czasu, i
ż
e nast
ę
pnie rozum wprowadził ruch i dokonał rozdziału; albo w sposób
opisany przez Empedoklesa, zgodnie z którym
ś
wiat znajduje si
ę
kolejno w ruchu i w
spoczynku - w ruchu, gdy Miło
ść
tworzy jedno
ść
z wielo
ś
ci, albo gdy Nienawi
ść
rozrywa
znów jedno
ść
, a w spoczynku - w po
ś
rednich okresach czasowych (...).
(...) Je
ż
eli wi
ę
c ka
ż
da rzecz ruchoma powstała, to z tego wynika,
ż
e przed ruchem, o
którym mowa, musiał mie
ć
miejsce inny ruch czy inna jaka
ś
zmiana, dzi
ę
ki której
powstało to, co jest zdolne b
ą
d
ź
do doznania ruchu, b
ą
d
ź
do wywołania go. Jednak
ż
e
pogl
ą
d, i
ż
rzeczy zawsze przedtem istniały przy całkowitym braku ruchu, wydaje si
ę
w
pierwszym momencie absurdem, a jeszcze w wi
ę
kszym stopniu potwierdza to dalsze
dociekanie. Je
ż
eli bowiem z jednej strony istniej
ą
rzeczy poruszane, a z drugiej
poruszaj
ą
ce, to jest taki moment, w którym wyst
ą
pi pierwszy czynnik ruchu i pierwsza
rzecz poruszana, i inny moment, w którym to nie wyst
ą
pi, a wyst
ą
pi spoczynek, to
spoczynek ten musiał by
ć
poprzedzony przez jak
ąś
zmian
ę
; musiała wszak by
ć
przyczyna tego spoczynku, albowiem pozostawanie w spoczynku jest brakiem ruchu. Z
tego to wzgl
ę
du przed t
ą
pierwsz
ą
zmian
ą
była zmiana wcze
ś
niejsza. (...)
Ale w ka
ż
dym razie wszystko, co jest zdolne do działania, do doznawania, do
wywoływania ruchu i podlegania mu, jest do tego zdolne nie we wszelkich, lecz w
pewnych tylko warunkach i przy wzajemnym zbli
ż
eniu si
ę
. A wi
ę
c tylko wtedy, gdy wejd
ą
w bliski zwi
ą
zek, jedna rzecz porusza inn
ą
, a ta druga jest poruszana przez pierwsz
ą
pod
warunkiem,
ż
e owa pierwsza była zdolna do wywołania ruchu, a druga była zdolna do
podlegania mu. Je
ż
eli nie zawsze były w ruchu, to jasne, i
ż
owe rzeczy nie były do tego
zdolne, by jedna poruszała, a druga była poruszana, ale jedna z nich musiała podlega
ć
zmianie; jest to bowiem konieczna konsekwencja w wypadku współzale
ż
no
ś
ci; np. je
ż
eli
jedna z dwóch rzeczy nie była dwa razy wi
ę
ksza a teraz jest, to albo obie si
ę
zmieniły,
albo przynajmniej jedna z nich. B
ę
dzie wi
ę
c jaka
ś
zmiana wcze
ś
niejsza od pierwszej. (...)
Za pomoc
ą
tego samego rozumowania mo
ż
na wykaza
ć
niezniszczalno
ść
ruchu; tak
samo bowiem jak przy powstaniu ruchu musiała by
ć
zmiana poprzedzaj
ą
ca pierwszy
moment ruchu, tak i teraz przy ustaniu ruchu musi by
ć
zmiana pó
ź
niejsza od ostatniego
momentu ruchu; bo istotnie, ta sama rzecz nie przestaje równocze
ś
nie by
ć
poruszan
ą
i
by
ć
zdoln
ą
do ruchu (np. ustanie procesu spalania si
ę
nie poci
ą
ga za sob
ą
utraty
zdolno
ś
ci do spalania si
ę
; wszak rzecz mo
ż
e by
ć
zdolna do spalenia si
ę
, chocia
ż
nie jest
palona); podobnie rzecz, która si
ę
przestała porusza
ć
, nie traci równocze
ś
nie zdolno
ś
ci
do ruchu. Równie
ż
i czynnik niszczenia powinien ulec zniszczeniu, gdy to, co niszczył,
zostało zniszczone; a nast
ę
pnie z kolei równie
ż
i to, co zniszczyło ten czynnik, musi ulec
zniszczeniu: albowiem gini
ę
cie jest tak
ż
e jak
ąś
zmian
ą
; jednak
ż
e to jest niemo
ż
liwe;
przeto staje si
ę
jasne,
ż
e ruch jest wieczny; nie mo
ż
e te
ż
by
ć
tak, by w jednym momencie
istniał, a w innym nie; pogl
ą
d taki zasługiwałby raczej na miano fantastycznego. (...)
3. Rozmieszczenie w naturze ruchu i spoczynku
Zacznijmy nasze rozwa
ż
ania od wspomnianych wy
ż
ej trudno
ś
ci: jaka jest przyczyna
tego, i
ż
pewne rzeczy b
ą
d
ź
znajduj
ą
si
ę
w ruchu, b
ą
d
ź
s
ą
w spoczynku? Musi zachodzi
ć
jedna z trzech ewentualno
ś
ci: albo wszystko znajduje si
ę
w spoczynku, albo wszystko
Strona 26 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
jest zawsze w ruchu, albo pewne rzeczy s
ą
w ruchu, a inne w spoczynku. W tym
ostatnim wypadku mog
ą
równie
ż
zachodzi
ć
trzy ewentualno
ś
ci, a mianowicie, rzeczy
b
ę
d
ą
ce w ruchu mog
ą
by
ć
zawsze w ruchu, a rzeczy b
ę
d
ą
ce w spoczynku zawsze w
spoczynku, albo wszystkie rzeczy z natury swej mog
ą
si
ę
na przemian to porusza
ć
, to
pozostawa
ć
w spoczynku; jest jeszcze i trzecia ewentualno
ść
, mo
ż
e by
ć
mianowicie tak,
i
ż
pewne rzeczy s
ą
zawsze nieruchome, inne zawsze w ruchu, a niektóre czasem w
ruchu, a czasem w spoczynku. T
ę
ostatni
ą
hipotez
ę
musimy omówi
ć
, w niej bowiem le
ż
y
rozwi
ą
zanie wszystkich wzmiankowanych trudno
ś
ci i ostateczne uwie
ń
czenie bada
ń
naszego obecnego studium.
Twierdzi
ć
,
ż
e wszystko znajduje si
ę
w stanie spoczynku i poszukuj
ą
c na to racjonalnego
dowodu lekcewa
ż
y
ć
w ten sposób
ś
wiadectwo zmysłów, to objaw słabo
ś
ci rozumu. (...)
Co si
ę
tyczy ruchu przestrzennego, to zaiste byłoby dziwne, gdyby mogło uj
ść
naszej
uwagi zjawisko spadania kamienia czy pozostawania na ziemi. Co wi
ę
cej, ziemia i
wszystkie inne ciała musz
ą
z konieczno
ś
ci pozostawa
ć
w swym wła
ś
ciwym miejscu i
mog
ą
by
ć
ze
ń
usuni
ę
te tylko sił
ą
. Je
ż
eli zatem pewne ciała zajmuj
ą
wła
ś
ciwe sobie
miejsce, to jest niemo
ż
liwe, a
ż
eby wszystkie ciała były w ruchu.
Te i tym podobne argumenty powinny nas przekona
ć
,
ż
e jest niemo
ż
liwe, a
ż
eby
wszystkie rzeczy były zawsze w ruchu albo,
ż
eby wszystkie rzeczy zawsze były w
spoczynku.
Nie jest te
ż
mo
ż
liwe, a
ż
eby pewne rzeczy były zawsze w spoczynku, a inne zawsze w
ruchu, i a
ż
eby
ż
adna nie mogła by
ć
raz w ruchu, to znowu w spoczynku. Trzeba uzna
ć
t
ę
teori
ę
za niemo
ż
liw
ą
na tej samej podstawie, o której poprzednio była mowa; wszak
obserwujemy, i
ż
wspomniane wy
ż
ej zmiany zachodz
ą
w tych samych rzeczach. Ten, kto
to podaje w w
ą
tpliwo
ść
, popada w konflikt z oczywisto
ś
ci
ą
, gdy
ż
według tej teorii nie
mógłby istnie
ć
proces wzrostu; a nie mógłby te
ż
istnie
ć
ruch wymuszony, bo ciało, b
ę
d
ą
c
najpierw w spoczynku, nie mogło by
ć
nast
ę
pnie zmuszone do ruchu wbrew naturze.
Teoria ta obala równie
ż
powstawanie i gini
ę
cie. Prawie wszyscy si
ę
zgadzaj
ą
, i
ż
znajdowanie si
ę
w ruchu, to pewnego rodzaju powstawanie i gini
ę
cie; bo rzeczywi
ś
cie
kres zmiany jest albo tym, z czego, albo tym, w czym jest pocz
ą
tek istnienia, a znowu
pocz
ą
tek zmiany jest albo tym, z czego, albo tym, w czym jest ustanie istnienia. Jest wi
ę
c
jasne, i
ż
pewne rzeczy s
ą
niekiedy w ruchu, a inne w spoczynku. (...)
Pozostaje jeszcze do zbadania czy wszystkie rzeczy z natury s
ą
zdolne zarówno do
poruszania si
ę
, jak i do pozostawania w spoczynku, czy te
ż
, podczas gdy pewne rzeczy
s
ą
do tego zdolne, inne znajduj
ą
si
ę
zawsze w spoczynku, a jeszcze inne zawsze w
ruchu; prawdziwo
ść
tego ostatniego twierdzenia zamierzamy teraz wykaza
ć
.
4. Ruch i czynniki ruchu
(...) W
ś
ród rzeczy, których ruch ma charakter istotny, jedne czerpi
ą
go z siebie samych,
inne z czego
ś
innego: przy czym w pewnych wypadkach ruch ich jest naturalny, w innych
- wymuszony i nienaturalny. To bowiem, co czerpie ruch z siebie, jak np. wszystkie
zwierz
ę
ta, porusza si
ę
ruchem naturalnym (zwierz
ę
bowiem porusza si
ę
wskutek
własnego wysiłku); a zawsze wtedy, gdy
ź
ródło ruchu rzeczy jest w niej samej, mówimy,
ż
e ruch tej rzeczy jest naturalny. Z tego przeto wzgl
ę
du zwierz
ę
jako cało
ść
porusza si
ę
ruchem naturalnym; natomiast ciało zwierz
ę
cia mo
ż
e si
ę
porusza
ć
zarówno w sposób
naturalny, jak i nienaturalny: zale
ż
y to od przypadkowego rodzaju ruchu tudzie
ż
od
elementów, z jakich si
ę
ciało składa.
Co si
ę
natomiast tyczy rzeczy poruszanych przez co
ś
innego, to w pewnych wypadkach
poruszaj
ą
si
ę
ruchem naturalnym, w innych ruchem nienaturalnym; nienaturalnym, gdy
Strona 27 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
np. przedmioty ziemskie poruszaj
ą
si
ę
do góry, a ogie
ń
ku dołowi. Co wi
ę
cej, cz
ęś
ci
zwierz
ą
t poruszaj
ą
si
ę
cz
ę
sto ruchem nienaturalnym, wtedy mianowicie, gdy ich pozycja
czy charakter ruchu s
ą
nienormalne.
Fakt, i
ż
rzecz b
ę
d
ą
ca w ruchu pobiera go ze
ź
ródła zewn
ę
trznego, uderza szczególnie w
tym wypadku, gdy owa rzecz porusza si
ę
ruchem nienaturalnym; staje si
ę
bowiem wtedy
oczywiste, i
ż
czerpie ona ruch z zewn
ą
trz, a nie z siebie samej. Oprócz tych ruchów
nienaturalnych rzucaj
ą
ś
wiatło na t
ę
spraw
ę
tak
ż
e ruchy naturalne wyst
ę
puj
ą
ce u istot,
które si
ę
same poruszaj
ą
, np. u zwierz
ą
t; jednak
ż
e nie to jest tutaj niejasne, czy ruch
pochodzi od czego
ś
, lecz to, jak mo
ż
na w rzeczy odró
ż
ni
ć
czynnik ruchu od tego, co jest
poruszane. Wydaje si
ę
,
ż
e tak jak w okr
ę
tach oraz w rzeczach nie b
ę
d
ą
cych tworami
naturalnymi, tak te
ż
i w zwierz
ę
tach mo
ż
na odró
ż
ni
ć
to, co ruch wywołuje, tudzie
ż
to, co
mu podlega, w tym mianowicie sensie, i
ż
ka
ż
de zwierz
ę
wywołuje swój własny ruch.
Atoli najwi
ę
ksz
ą
trudno
ść
sprawia ostatnia cz
ęść
wyró
ż
nionego przez nas wy
ż
ej
podziału: w
ś
ród rzeczy poruszanych przez czynnik zewn
ę
trzny - powiedzieli
ś
my tam -
niektóre s
ą
poruszane wbrew naturze; pozostaj
ą
jeszcze te, które w przeciwie
ń
stwie do
tamtych poruszaj
ą
si
ę
ruchem naturalnym. W stosunku do tych rzeczy trudno powiedzie
ć
,
wskutek czego si
ę
poruszaj
ą
, jak np. rzeczy lekkie i ci
ęż
kie. Rzeczy te wła
ś
ciwie mo
ż
na
tylko przemoc
ą
skierowa
ć
ku miejscom przeciwnym ich naturze, natomiast ku miejscom
sobie wła
ś
ciwym poruszaj
ą
si
ę
ruchem zgodnym z natur
ą
, jak np. ciała lekkie do góry,
ci
ęż
kie ku dołowi. Lecz co jest przyczyn
ą
tego? Nie jest to ju
ż
tak oczywiste, jak w
przypadku ruchu przeciw naturze.
Nie mo
ż
na bowiem powiedzie
ć
, i
ż
rzeczy te poruszaj
ą
si
ę
same przez si
ę
wskutek
własnego działania: ruch taki jest tylko wła
ś
ciwy zwierz
ę
tom i istotom o
ż
ywionym.
Mogłyby si
ę
równie
ż
same zatrzymywa
ć
(s
ą
dz
ę
, i
ż
gdyby cz
ęść
jaka
ś
mogła wywoływa
ć
swój własny ruch, to byłaby równie
ż
zdolna do spowodowania zatrzymania si
ę
); a wi
ę
c
gdyby ogie
ń
był w stanie sam unosi
ć
si
ę
do góry, to jasne,
ż
e mógłby równie
ż
kierowa
ć
swój ruch ku dołowi. Byłoby nierozs
ą
dnie przypuszcza
ć
, i
ż
te rzeczy, które si
ę
poruszaj
ą
same przez si
ę
, mog
ą
si
ę
porusza
ć
tylko ruchem jednego rodzaju. A co za tym idzie, jak
mogłoby si
ę
porusza
ć
samo przez si
ę
to, co jest ci
ą
głe i naturalnie jednorodne? 0 ile
bowiem nie wskutek zetkni
ę
cia si
ę
jest jaka
ś
rzecz jedna i ci
ą
gła, o tyle jest bierna; je
ż
eli
natomiast rzecz jest podzielona, wówczas jedna cz
ęść
z natury jest czynnikiem
działaj
ą
cym, druga - podlega działaniu. Wobec tego
ż
adna z tych rzeczy, które s
ą
przedmiotem naszych rozwa
ż
a
ń
, nie porusza si
ę
sama przez si
ę
(wszak s
ą
to substancje
jednorodne), jak równie
ż
nic, co by stanowiło ci
ą
gło
ść
; w ka
ż
dym wypadku czynnik ruchu
musi by
ć
oddzielony od rzeczy poruszanej, tak jak to widzieli
ś
my na przykładzie rzeczy
nieo
ż
ywionych, gdy poruszała si
ę
istota
ż
ywa. Niemniej jest faktem, i
ż
rzeczy te równie
ż
zawsze czerpi
ą
swój ruch ze
ź
ródła zewn
ę
trznego; stanie si
ę
to bardziej jasne, gdy
rozró
ż
nimy ró
ż
ne rodzaje przyczyn ruchu. (...)
Tak wi
ę
c, gdy ogie
ń
lub ziemia s
ą
poruszane przez jaki
ś
czynnik zewn
ę
trzny, dzieje si
ę
tak ju
ż
to wskutek ruchu wymuszonego, gdy jest przeciwny naturze, ju
ż
to wskutek ruchu
naturalnego, gdy urzeczywistnia te ich zdolno
ś
ci, które tkwi
ą
w nich potencjalnie. (...)
Lecz, zaznaczmy to, pytanie, na które chcemy odpowiedzie
ć
, brzmi: dzi
ę
ki czemu ciała
lekkie i ci
ęż
kie poruszaj
ą
si
ę
ku wła
ś
ciwym sobie miejscom? Przyczyna tego jest taka, i
ż
rzeczy z natury swej d
ążą
ku okre
ś
lonym miejscom; i to wła
ś
nie znaczy dla nich by
ć
lekkim czy ci
ęż
kim: mianowicie pierwsze jest okre
ś
lone przez "do góry", drugie przez "na
dół". (...)
Ten, kto poruszył przeszkod
ę
tamuj
ą
c
ą
i uniemo
ż
liwiaj
ą
c
ą
ruch, jest w pewnym sensie
przyczyn
ą
ruchu, a w innym nie; je
ż
eli np. kto
ś
usunie kolumn
ę
podtrzymuj
ą
c
ą
strop albo
wyjmie kamie
ń
z bukłaka zanurzonego w wodzie, b
ę
dzie tylko akcydentalnie przyczyn
ą
Strona 28 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
ruchu, tak jak prawdziw
ą
przyczyn
ą
ruchu kuli odbitej od muru nie b
ę
dzie mur, lecz ten,
kto j
ą
rzucił.
Jest przeto jasne, i
ż
ż
adna z tych rzeczy nie porusza si
ę
sama. Natomiast ka
ż
da z nich
mie
ś
ci w sobie zasad
ę
ruchu, jednak
ż
e nie do wywoływania go czy wykonywania, lecz
do doznawania go.
Je
ż
eli zatem wszystkie rzeczy poruszaj
ą
ce si
ę
albo si
ę
porusz
ą
ruchem naturalnym, albo
przeciw naturze i wymuszonym, i je
ż
eli wszystkie rzeczy, których ruch jest wymuszony i
nienaturalny, s
ą
poruszane przez czynnik zewn
ę
trzny; je
ż
eli dalej wszystkie rzeczy,
których ruch jest naturalny, s
ą
równie
ż
poruszane przez czynnik zewn
ę
trzny - zarówno
te, co si
ę
poruszaj
ą
same, jak i te, które si
ę
same nie poruszaj
ą
(np. rzeczy lekkie i
ci
ęż
kie: zostały wszak poruszone albo przez to, co je a takimi uczyniło, albo przez to, co
usun
ę
ło przeszkod
ę
ich ruchu) - to wszystkie rzeczy b
ę
d
ą
ce w ruchu musiały by
ć
poruszone przez czynnik zewn
ę
trzny.
5. Pierwszy czynnik ruchu
Rzecz mo
ż
e by
ć
poruszana przez czynnik zewn
ę
trzny na dwa sposoby: albo czynnik
ruchu nie porusza si
ę
sam przez si
ę
, lecz za po
ś
rednictwem innej rzeczy, która go
porusza, albo porusza si
ę
sama przez si
ę
; w tym drugim przypadku albo czynnik ruchu
działa bezpo
ś
rednio na rzecz poruszan
ą
, albo mo
ż
e by
ć
jedno lub wi
ę
cej po
ś
rednich
ogniw: np. laska porusza kamie
ń
, a sama jest poruszana przez r
ę
k
ę
człowieka, który ju
ż
nie jest przez nic poruszany. Powiemy zatem, i
ż
rzecz jest poruszana zarówno przez
ostatni, jak i przez pierwszy czynnik; a raczej przez pierwszy, gdy
ż
pierwszy czynnik
porusza ostatni, podczas gdy ostatni nie porusza pierwszego. Co wi
ę
cej: pierwszy mo
ż
e
poruszy
ć
rzecz bez ostatniego, podczas gdy ostatni nie potrafi tego uczyni
ć
bez
pierwszego; np. laska nie mo
ż
e poruszy
ć
niczego, je
ż
eli sama nie b
ę
dzie poruszana
przez człowieka.
Je
ż
eli zatem wszystko, co si
ę
porusza, musi by
ć
przez co
ś
poruszane, a czynnik ruchu
albo musi by
ć
z kolei sam przez co
ś
poruszany, albo nie, i je
ż
eli jest przez co
ś
innego
poruszany, to musi by
ć
jaki
ś
pierwszy czynnik ruchu, który by nie był ju
ż
przez inn
ą
rzecz
poruszany. (...)
Uwzgl
ę
dniaj
ą
c fakt, i
ż
rzecz mo
ż
e si
ę
porusza
ć
nie maj
ą
c w sobie zasady ruchu, i
ż
e po
drugie, rzecz mo
ż
e by
ć
w ruchu nie dzi
ę
ki innej rzeczy, lecz dzi
ę
ki samej sobie, mo
ż
e
twierdzi
ć
z du
ż
ym prawdopodobie
ń
stwem, a nawet z cał
ą
stanowczo
ś
ci
ą
,
ż
e istnieje
równie
ż
trzecia mo
ż
liwo
ść
, mianowicie czynnik, który wywołuje ruch, chocia
ż
sam jest
nieruchomy. (...)
Nie jest bynajmniej konieczne, a
ż
eby to, co jest poruszane, musiało by
ć
zawsze
poruszane przez co
ś
innego, a to z kolei poruszane znów przez co
ś
innego: szereg ten
ma swój kres. A zatem pierwsza rzecz b
ę
d
ą
ca w ruchu otrzyma swój ruch albo od
czego
ś
, co jest w spoczynku, albo si
ę
b
ę
dzie porusza
ć
sama przez si
ę
. (...)
Niemo
ż
liwe jest jednak, by to, co si
ę
porusza samo przez si
ę
, poruszało si
ę
w cało
ś
ci
samo przez si
ę
; bo gdyby było gatunkowo jedno i niepodzielne, wówczas jako cało
ść
doznawałoby i wywoływało ten sam ruch: a wi
ę
c równocze
ś
nie doznawałoby zmiany i
wywoływało zmian
ę
, a tak samo uczyłoby kogo
ś
i równocze
ś
nie uczyłoby siebie, albo
przywracałoby zdrowie i równocze
ś
nie samo by przychodziło do zdrowia. (...)
W
ś
wietle tych wywodów staje si
ę
oczywiste, i
ż
pierwszy czynnik ruchu jest nieruchomy;
bo niezale
ż
nie od tego czy szereg rzeczy b
ę
d
ą
cych w ruchu i poruszanych przez inne
rzeczy zatrzyma si
ę
na pierwszym czynniku ruchu nieruchomym, czy zatrzyma si
ę
na
Strona 29 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
jakiej
ś
rzeczy ruchomej, która si
ę
porusza i zatrzymuje sama przez si
ę
- z obydwóch
zało
ż
e
ń
wynika,
ż
e we wszystkich wypadkach rzeczy b
ę
d
ą
cych w ruchu, pierwszy
czynnik ruchu jest nieruchomy.
6. Jeden, wieczny i nieruchomy pierwszy czynnik ruchu
(...) W
ś
wietle nast
ę
puj
ą
cych teraz wywodów oka
ż
e si
ę
,
ż
e pierwszy czynnik ruchu musi
by
ć
czym
ś
, co jest jedno i wieczne. Wykazali
ś
my ju
ż
,
ż
e ruch musi istnie
ć
zawsze. A
je
ż
eli jest wieczny, musi by
ć
równie
ż
ci
ą
gły; bo to, co jest wieczne, jest te
ż
ci
ą
głe, a to, co
kolejne, nie jest ci
ą
głe. Nast
ę
pnie, je
ż
eli ruch jest ci
ą
gły, jest jeden. A b
ę
dzie wtedy i
tylko wtedy jeden, je
ż
eli czynnik ruchu jest jeden i je
ż
eli przedmiot ruchu jest jeden; bo
je
ż
eli czynnik ruchu i przedmiot ruchu s
ą
zawsze inne, ruch cały b
ę
dzie w takim wypadku
nie ci
ą
gły, lecz kolejny. (...)
Stało si
ę
wi
ę
c jasne w
ś
wietle powy
ż
szych wywodów to, co na pocz
ą
tku [rozdz. 3]
uznali
ś
my za pewn
ą
trudno
ść
; chodzi mianowicie o to, dlaczego nie wszystkie rzeczy s
ą
w spoczynku albo nie wszystkie s
ą
w ruchu, albo dlaczego pewne rzeczy nie s
ą
zawsze
w ruchu, a inne zawsze w spoczynku, lecz jest tak,
ż
e pewne rzeczy s
ą
b
ą
d
ź
w ruchu, to
znowu w spoczynku? Przyczyna tego staje si
ę
teraz jasna; dzieje si
ę
tak mianowicie
dlatego, gdy
ż
niektóre rzeczy s
ą
poruszane przez wieczny i nieruchomy czynnik ruchu, i
z tej racji s
ą
zawsze w ruchu, podczas gdy inne s
ą
poruszane przez ruchomy i
zmieniaj
ą
cy si
ę
czynnik ruchu, a wskutek tego równie
ż
i one musz
ą
si
ę
zmienia
ć
.
Natomiast co si
ę
tyczy nieruchomego czynnika ruchu, to jak ju
ż
powiedziano, poniewa
ż
stale jest pojedynczy i niezmienny oraz pozostaje zawsze w tym samym miejscu, b
ę
dzie
wywoływał ruch jednolity i prosty.
8. Tylko ruch kołowy mo
ż
e by
ć
ci
ą
gły i niesko
ń
czony
Teraz z kolei trzeba przyst
ą
pi
ć
do wykazania, i
ż
mo
ż
e istnie
ć
ruch niesko
ń
czony, jeden i
ci
ą
gły, i
ż
e ruchem tym jest ruch kołowy. Wszystko, co si
ę
porusza ruchem
przestrzennym, porusza si
ę
albo po kole, albo po linii prostej, albo wreszcie ruchem
mieszanym. Je
ż
eli zatem jeden z tych ruchów nie jest ci
ą
gły, to nie b
ę
dzie te
ż
ci
ą
gły i
ten, który powstanie z poł
ą
czenia obydwóch.
Jasne jest,
ż
e to, co si
ę
porusza po linii prostej i sko
ń
czonej, nie b
ę
dzie si
ę
porusza
ć
w
sposób ci
ą
gły; musi bowiem wróci
ć
z powrotem, a to, co wraca z powrotem po linii
prostej, wykonuje dwa ruchy przeciwne: s
ą
bowiem przeciwne wzgl
ę
dem miejsca ruchy
do góry i na dół, do przodu i do tyłu oraz w prawo i w lewo; s
ą
to pary przeciwie
ń
stw
dotycz
ą
ce miejsca. (...)
Ruch kołowy, przeciwnie, b
ę
dzie i jeden, i ci
ą
gły. Przy czym z faktu tego nie wynikn
ą
ż
adne niemo
ż
liwe do przyj
ę
cia nast
ę
pstwa. To, co jest w ruchu od A, b
ę
dzie si
ę
równocze
ś
nie porusza
ć
, dzi
ę
ki tej samej tendencji, ku A; porusza si
ę
bowiem ku temu
punktowi, do którego ma przyby
ć
; nie b
ę
dzie si
ę
jednak porusza
ć
ani ruchem
przeciwnym, ani opozycyjnym. Bo w istocie ruch do punktu i ruch od punktu nie zawsze
s
ą
przeciwne czy opozycyjne; s
ą
przeciwne wtedy i tylko wtedy, gdy przebiegaj
ą
po tej
samej linii prostej (s
ą
przeciwne w stosunku do siebie ze wzgl
ę
du na miejsce, jak np.
dwa ruchy wzdłu
ż
ś
rednicy koła, gdy
ż
jej kra
ń
ce s
ą
mo
ż
liwie najdalej od siebie
poło
ż
one), a s
ą
opozycyjne, je
ż
eli przebiegaj
ą
wzdłu
ż
tej samej linii. Wobec tego nic nie
stoi na przeszkodzie, a
ż
eby ruch kołowy był ci
ą
gły i wolny od wszelkich przerw: bo ruch
kołowy jest ruchem od pierwotnego miejsca do pierwotnego, podczas gdy ruch
prostoliniowy jest ruchem od pierwotnego do innego miejsca. (...)
(...)
ż
adna zmiana nie jest ani niesko
ń
czona, ani ci
ą
gła, z wyj
ą
tkiem ruchu kołowego.
Strona 30 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
9. Pierwotno
ść
ruchu kołowego
(...) W rzeczywisto
ś
ci nie ma ruchu po niesko
ń
czonej linii prostej, bo tego rodzaju
niesko
ń
czono
ść
nie istnieje. A gdyby nawet istniała, to i tak nic w ten sposób nie mogłoby
si
ę
porusza
ć
. To, co niemo
ż
liwe, nie mo
ż
e powsta
ć
, a przeby
ć
niesko
ń
czono
ść
, to
wła
ś
nie niemo
ż
liwe. (...)
Wniosek, do którego doszli
ś
my,
ż
e mianowicie ruch kołowy jest jeden i ci
ą
gły, a
ż
e
prostoliniowy nie jest taki, wydaje si
ę
nam dostatecznie uzasadniony. (...). W ruchu
kołowym nic nie jest okre
ś
lone; bo dlaczego w
ś
ród punktów znajduj
ą
cych si
ę
na linii ten
raczej, a nie inny miałby by
ć
granic
ą
? Ka
ż
dy punkt jest w zasadzie z tej samej racji
pocz
ą
tkiem, ko
ń
cem i
ś
rodkiem; z tego przeto wzgl
ę
du rzecz poruszaj
ą
ca si
ę
ruchem
kołowym jest zawsze zarówno na pocz
ą
tku, jak i na ko
ń
cu, i nie jest tam nigdy. Dlatego
te
ż
kula [obracaj
ą
c si
ę
] znajduje si
ę
w ruchu i w pewnym sensie w spoczynku, poniewa
ż
zajmuje to samo miejsce. Przyczyn
ą
tego jest to,
ż
e wszystkie własno
ś
ci, o których była
mowa, nale
żą
do
ś
rodka, tzn.
ż
e
ś
rodek jest zarówno punktem wyj
ś
ciowym, jak i
ś
rodkowym oraz ko
ń
cowym przebytej przestrzeni. Wobec tego skoro punkt, od którego
si
ę
ruch zaczyna, znajduje si
ę
poza kołem, to nie istnieje te
ż
punkt, w którym
poruszaj
ą
ce si
ę
ciało powinno spocz
ąć
, gdy sko
ń
czy swój ruch. Ruch b
ę
dzie si
ę
odbywał
wokół punktu
ś
rodkowego, a nie w kierunku punktu ko
ń
cowego; dlatego kula pozostaje w
miejscu, a masa cało
ś
ci trwa w pewnym sensie równie dobrze w spoczynku, jak i w
ci
ą
głym ruchu.
Ale wynika te
ż
co
ś
przeciwnego: z jednej strony, poniewa
ż
ruch kołowy jest miar
ą
ruchów, musi te
ż
by
ć
z tego tytułu ruchem pierwotnym (wszystko bowiem mierzy si
ę
za
pomoc
ą
czego
ś
pierwotnego); z drugiej strony, poniewa
ż
ruch kołowy jest ruchem
pierwotnym, jest te
ż
miar
ą
wszystkich innych ruchów.
Ale znowu tylko ruch kołowy mo
ż
e by
ć
regularny; natomiast rzeczy poruszaj
ą
ce si
ę
po
linii prostej nie poruszaj
ą
si
ę
regularnie od pocz
ą
tku do ko
ń
ca; bo wszystkie, w miar
ę
jak
si
ę
oddalaj
ą
od punktu wyj
ś
ciowego, poruszaj
ą
si
ę
coraz szybciej. Tylko wi
ę
c ruch
kołowy nie posiada w sobie z natury ani pocz
ą
tku, ani ko
ń
ca - lecz na zewn
ą
trz. (...)
Reasumuj
ą
c: wykazali
ś
my,
ż
e ruch zawsze był i zawsze b
ę
dzie przez cały czas; dalej -
jaka jest zasada ruchu wiecznego, a jeszcze i to, jaki jest ruch pierwotny. Nast
ę
pnie:
który to ruch jedyny mo
ż
e by
ć
wieczny, i w ko
ń
cu to,
ż
e pierwszy czynnik ruchu jest
nieruchomy.
10. O tym,
ż
e pierwszy czynnik ruchu nie posiada ani cz
ęś
ci, ani wielko
ś
ci i jest na
obwodzie
ś
wiata
Przyst
ą
pimy teraz do wykazania,
ż
e pierwszy czynnik ruchu musi by
ć
pozbawiony cz
ęś
ci,
i
ż
e nie mo
ż
e posiada
ć
wielko
ś
ci. Ustalmy jednak najpierw pewne twierdzenie wst
ę
pne.
Pierwsza teza głosi,
ż
e to, co jest sko
ń
czone, nie mo
ż
e wywoła
ć
ruchu niesko
ń
czonego.
(...)
Wyka
ż
emy teraz, i
ż
w
ż
adnym wypadku nie jest mo
ż
liwe, a
ż
eby niesko
ń
czona siła mogła
przebywa
ć
w sko
ń
czonej wielko
ś
ci. (...)
(...) Dobrze b
ę
dzie jednak przedyskutowa
ć
najpierw pewn
ą
trudno
ść
, która si
ę
wyłania w
zwi
ą
zku z ruchem przestrzennym. Je
ż
eli mianowicie wszystko, co si
ę
znajduje w ruchu,
jest poruszane przez co
ś
innego (z wyj
ą
tkiem oczywi
ś
cie rzeczy, które si
ę
poruszaj
ą
same przez si
ę
), jak to si
ę
dzieje,
ż
e niektóre spo
ś
ród tych ciał poruszaj
ą
si
ę
ci
ą
gle, nie
b
ę
d
ą
c w kontakcie z sił
ą
poruszaj
ą
c
ą
? Jak np. pocisk. Je
ż
eli si
ę
powie,
ż
e siła
poruszaj
ą
ca porusza w takich wypadkach równie
ż
co
ś
innego w tym samym czasie, to
Strona 31 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
jednak nadal jest niemo
ż
liwe, a
ż
eby istniał ruch powietrza bez kontaktu z pierwotn
ą
sił
ą
poruszaj
ą
c
ą
, która by je bezpo
ś
rednio poruszała. Zaiste wszystkie rzeczy poruszane
b
ę
d
ą
w ruchu równocze
ś
nie z pierwotnym
ź
ródłem ruchu i przestan
ą
si
ę
porusza
ć
, skoro
tylko przestanie je porusza
ć
pierwotne
ź
ródło ruchu, nawet je
ż
eli tak, jak magnes, uczyni
to, co poruszało, zdolnym do poruszania innych rzeczy. Trzeba i to powiedzie
ć
,
ż
e
pierwotne
ź
ródło ruchu czyni zdolnym do ruchu powietrze, wod
ę
czy co
ś
innego tego
rodzaju, co z natury zdolne jest do ruchu, i do doznawania ruchu. Ale nie równocze
ś
nie
rzecz ta przestaje porusza
ć
i by
ć
poruszan
ą
: a przestaje by
ć
poruszan
ą
wtedy, gdy
ź
ródło ruchu przestaje porusza
ć
; ale mimo to pozostaje jeszcze
ź
ródłem ruchu,
pobudzaj
ą
c teraz do ruchu co
ś
innego, co
ś
, co do
ń
przylega; o tym mo
ż
na z kolei
powiedzie
ć
to samo. Ruch stopniowo ustaje, gdy siła poruszaj
ą
ca słabnie w ka
ż
dym
nast
ę
pnym członie szeregu, a ustaje ostatecznie, gdy pewien człon nie przyczynia si
ę
ju
ż
wi
ę
cej do tego, a
ż
eby przylegaj
ą
c do
ń
nast
ę
pny człon był czynnikiem ruchu, lecz tylko
wprawia go w ruch. Ruch tych dwóch ostatnich - jednego jako czynnika ruchu, drugiego
jako ciała poruszanego - musi usta
ć
równocze
ś
nie, a wraz z nimi ustanie cały ruch.
Ruch ten powstaje w rzeczach, które mog
ą
si
ę
znajdowa
ć
b
ą
d
ź
w ruchu, b
ą
d
ź
w
spoczynku, i nie jest ci
ą
gły, lecz tylko wydaje si
ę
takim, a z tego powodu, poniewa
ż
jest
ruchem rzeczy, które albo si
ę
ze sob
ą
stykaj
ą
, albo s
ą
wzgl
ę
dem siebie kolejne; czynnik
ruchu w istocie nie jest jeden, lecz jest cały szereg czynników przylegaj
ą
cych do siebie; i
dlatego ruch tego rodzaju wyst
ę
puje i w wodzie, i w powietrzu, a niektórzy nazywaj
ą
go
"wzajemnym przestawieniem". Wydaje si
ę
niemo
ż
liwe inne rozwi
ą
zanie, jak tylko przez
nas opisane: wraz ze "wzajemnym przestawieniem" wszystkie człony tego szeregu
poruszaj
ą
si
ę
i powoduj
ą
ruch równocze
ś
nie, a tak
ż
e ich ruchy ustaj
ą
równocze
ś
nie.
Mamy jednak na uwadze pewn
ą
rzecz, która si
ę
porusza w sposób ci
ą
gły; a wi
ę
c dzi
ę
ki
czemu si
ę
porusza? Bo nie wskutek działania tego samego czynnika.
[Wracaj
ą
c do naszego dowodu:] Musi by
ć
w
ś
wiecie rzeczy ruch ci
ą
gły; ruch ten jest
pojedynczy; pojedynczy ruch musi by
ć
ruchem pewnej wielko
ś
ci (bo to, co nie ma
wielko
ś
ci, nie mo
ż
e by
ć
w ruchu); wielko
ść
musi by
ć
pojedyncz
ą
wielko
ś
ci
ą
poruszan
ą
przez ruch pojedynczy (bo w przeciwnym razie nie b
ę
dzie to ruch ci
ą
gły, lecz
przylegaj
ą
ca seria oddzielnych ruchów); je
ż
eli czynnik ruchu jest pojedynczy, to porusza,
albo sam b
ę
d
ą
c w ruchu, albo jako nieruchomy; je
ż
eli sam jest w ruchu, powinien i
ść
zgodnie razem z tym, co porusza, a wi
ę
c i sam zostanie obj
ę
ty procesem zmiany i b
ę
dzie
razem poruszany przez co
ś
innego. Szereg ten zatrzyma si
ę
w ko
ń
cu i dojdzie do
punktu, w którym ruch jest udzielany przez co
ś
, co jest nieruchome. Bo rzeczywi
ś
cie ten
czynnik ruchu nie musi si
ę
zmienia
ć
pospołu z tym, co porusza, lecz b
ę
dzie zawsze sił
ą
nap
ę
dow
ą
ruchu (wywoływanie bowiem ruchu w tych warunkach nie wymaga trudu); ruch
ten jest regularny albo wył
ą
cznie sam jeden, albo mo
ż
e tylko w stopniu wy
ż
szym ni
ż
inne, gdy
ż
jego czynnik nie podlega
ż
adnym zmianom. Ponadto, je
ż
eli ruch ma
zachowa
ć
ten sam charakter, przedmiot poruszany musi pozostawa
ć
w niezmienionym
stosunku do czynnika ruchu. Wobec tego czynnik ruchu musi si
ę
znajdowa
ć
albo w
centrum, albo na obwodzie [tzn. na sferze gwiazd stałych], gdy
ż
centrum i obwód to
pocz
ą
tek sfery. Najszybciej poruszaj
ą
si
ę
te ciała, które si
ę
znajduj
ą
najbli
ż
ej
ź
ródła
ruchu; w tym wypadku jest to ruch obwodu; tutaj jest wła
ś
nie
ź
ródło ruchu.
Powstaje jednak inna trudno
ść
: czy jest mianowicie mo
ż
liwe, a
ż
eby jaka
ś
rzecz b
ę
d
ą
ca
w ruchu poruszała si
ę
w sposób ci
ą
gły, a nie [jak to utrzymywali
ś
my] przez kolejno
powtarzane pchanie, czyli
ż
e ci
ą
gło
ś
ci
ą
byłaby tu raczej kolejno
ść
? Tego rodzaju czynnik
ruchu albo musiałby kontynuowa
ć
czynno
ść
pchania, albo ci
ą
gn
ąć
, albo wykonywa
ć
obydwie te czynno
ś
ci, albo wreszcie działanie musiałoby zosta
ć
przej
ę
te przez co
ś
innego i przej
ść
od jednego czynnika ruchu do innego (proces ten opisali
ś
my poprzednio,
jako odnosz
ą
cy si
ę
do pocisku, gdy
ż
powietrze [lub woda] b
ę
d
ą
c podzielne jest
czynnikiem ruchu tylko dzi
ę
ki temu,
ż
e ró
ż
ne jego cz
ęś
ci s
ą
poruszane jedna po drugiej);
a w jednym i drugim wypadku ruch nie mo
ż
e by
ć
pojedynczy, lecz tylko przylegaj
ą
c
ą
do
Strona 32 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20
siebie seri
ą
ruchów. Jedynym ci
ą
głym ruchem b
ę
dzie zatem ten, który jest wywołany
przez nieruchomy czynnik ruchu. A jest ci
ą
gły dlatego, poniewa
ż
czynnik ruchu pozostaje
zawsze niezmienny, tak
ż
e jego stosunek do tego, co porusza, pozostaje równie
ż
niezmienny i ci
ą
gły.
Po tych wyja
ś
nieniach staje si
ę
oczywiste, i
ż
jest niemo
ż
liwe, a
ż
eby pierwszy czynnik
ruchu, który jest nieruchomy, miał jak
ą
kolwiek wielko
ść
. Bo gdyby miał jak
ąś
wielko
ść
,
musiałby by
ć
albo sko
ń
czony, albo niesko
ń
czony. To, i
ż
nie mo
ż
e istnie
ć
wielko
ść
niesko
ń
czona, wykazali
ś
my na poprzednich kartach Fizyk. A teraz dowiedli
ś
my, i
ż
jest
zgoła niemo
ż
liwe, a
ż
eby jaka
ś
rzecz mogła by
ć
poruszana przez sko
ń
czon
ą
wielko
ść
w
niesko
ń
czonym czasie. Pierwszy czynnik ruchu wywołuje ruch wieczny w czasie
niesko
ń
czonym. Jest zatem jasne, i
ż
pierwszy czynnik ruchu jest niepodzielny, bez
cz
ęś
ci i pozbawiony jakiejkolwiek wielko
ś
ci.
Strona 33 z 33
Bez tytułu 1
2009-10-20