Episode 23 The wings Skrzydła

background image

SEASON 7

Episode 23 - "The wings" - "Skrzyd

ła"


Wizgi. Tak chyba mo na nazwa

ć to, co wła nie miał w głowie. Jakby ten pocałunek

spowodowa

ł, e co w jego mózgu eksplodowało na tysi ce kawałków i stało si nagle

ogromnym bólem. Osun

ł si na podłog tak szybko, e Camille nie zd yła zrozumieć, co si

sta

ło. Wci słyszał, wci był przytomny, ale dosłownie czuł si rozerwany na dwoje, jakby

jedna jego cz

ć była tutaj, a druga...wła nie, gdzie, bo nie miał poj cia, co to ma znaczyć.

Przecie nie zna

ł ani tego dziwacznego rozstaju dróg, ani tej kobiety, która - w jego wyobra ni

- pochyla

ła si nad czym , co wygl dało jak jego własne ciało. Słyszał jej głos, czuł ból w jej

wypowiedzi, ba, nawet rozró ni

ł słowa, ale co niby miałby komu wybaczać i to komu

ca

łkowicie obcemu?


I w pewnym momencie poczu

ł, e trawi go ogie . Otacza go ze wszystkich stron, jakby

znajdowa

ł si w samym centrum po aru i nie mógł znale ć drogi do wyj cia, a potem po prostu

upad

ł na podłog i teraz konał w czerwonym ywiole.


Jeden j k rozdar

ł mu gardło, jeden, jedyny wydostał si z ust cierpi cego:


- Ogie ...Parz si , to pali, tak mocno pali...

Chuck Shurley zapewne rozpozna

łby dokładnie te słowa.


***

Stali tam razem, Sam i ona, Roxanne, patrz c na cia

ło le ce na kopcu, jaki uło yli razem,

łowca i kobieta. W ich oczach nie było łez, obecny był tylko gł boki smutek - Winchester nie
zd

y

ł si przywi zać do tej wersji anioła, w ogóle jej poznać, a ona nie miała ju czym płakać.

Zreszt obieca

ła sobie być twarda, nie pokazać tego, co czuje. Co obchodziło tego

nieznajomego przybysza z przesz

ło ci, kim ona jest i czemu ma teraz w sercu gł bok ran ?


Sam podszed

ł do niej i zapytał cicho:


- Chcesz, ebym ja to zrobi

ł?


- Nie - pokr ci

ła głow . - To moje zadanie i moja powinno ć.


Podesz

ła do kopca i pochyliła si , by przyło yć płon c agiew do drewna i spalić ziemsk

pow

łok jej najlepszego przyjaciela.


***

Dean Winchester idiot nie by

ł. Owszem, miał wielk ochot zabić tych dwóch stoj cych przed

nim, ale nie móg

ł sobie na pozwolić. Jeden z nich miewał bardzo przydatne wizje, a drugi

wiedzia

ł co , co mogło si łowcy przydać. Dlatego strzały, jakie usłyszała jego przeszła wersja,

by

ły tylko strzałami w powietrze...przynajmniej na razie.


- Ty

– zwrócił si do Gabriela – wyja nij mi, co kombinowali cie.

background image

- Mówi

łem ci ju – archanioł odparł cicho, ale nieco pewniej, jakby fakt, e Winchester go nie

zabi

ł, dodał mu wiary w przyszło ć...i w przyjaciela. – Musimy go znale ć, zanim...


- Tak, tak, wiem!

– przerwał mu Dean. – Ale w jaki sposób? Co zamierzacie zrobić, by go

odszuka

ć?


- S dzili my, e b dzie tutaj, w obozie.

- Ach, tak? A nie przewidzieli cie, e mo ecie si spó ni

ć? Nie mieli cie planu awaryjnego?

Gabriel, nie wierz ci i dobrze o tym wiesz.

- Mieli my

– przyznał tamten. – Ale zawiódł.


- Tak po prostu zawiód

ł? – Winchester miał straszn ochot uderzyć go w twarz. Zbli ył swoje

oblicze do twarzy Gabriela i szepn

ł cicho: - Gadaj mi tu zaraz, co mieli cie zamiar zrobić.


- Och, nic takiego, tylko grzecznie ci poprosi

ć o to, by nam pomógł – Gabriel u miechn ł si

lekko.

- Poprosi

ć mnie? Przecie mogłe si domy lić, e odmówi ? – Łowca zszokował si na tyle,

e odsun

ł si od archanioła.


- Jak najbardziej

– u miech nadal nie schodził z ust Gabriela. – Ale ty zapominasz, e jestem

Tricksterem, prawda?

Czu

ł to. Czuł, jak nabrzmiewa mu skóra, jak go pali, jak prosi, by ukazać to, co miał od zawsze,

co mog

ło pomóc...Co musiało pomóc. Nie kłamał, nie tym razem. Naprawd był Tricksterem,

w sercu i w duszy. A to si czasem przydawa

ło...


W jednej sekundzie, w krótkim mgnieniu oka z jego pleców wystrzeli

ły skrzydła, czarne jak

noc, ciemne, ale jakby po

łyskliwe przed moment, jak nadzieja. Pióra mierzyły w niebo,

wysokie, mocne, pot ne, przes

łaniaj c wiatło słoneczne, zamykaj c drog do góry, jakby

istnia

ły tylko one i nic wi cej. Gdzie w oddali, na ziemi, zadygotał kurz, jakby przera ony

tym, co si w

ła nie stało. Winchester oniemiał, tak samo ci, co trzymali Gabriela...nie, bł d,

teraz nikt go nie trzyma

ł. Odsun li si tak szybko, jak to tylko było mo liwe. Nic i nikt nie

kr powa

ło teraz ruchów archanioła.


- Mówi

łe , e nie masz tu mocy...- wyst kał Dean.


- Mówi

łem – odparł Gabriel. – Ale ty wci si nie nauczyłe , e ja nigdy nie mówi prawdy. A

przynajmniej nie tobie.

Zacisn

ł pi ci, powoli, spokojnie, jakby nie stał przed nim przed chwil pluton egzekucyjny.

Wraz z jego d

łoni zacisn ły si niewidzialne, ale tak samo bolesne, jakby były prawdziwe,

p ta na szyi Winchestera.

- A teraz, skarbie, powiesz mi, gdzie s tutaj najbli sze rozstaja dróg.

- Nie ma...mowy - wycharcza

ł Dean. - A jako anioł...powiniene wiedzieć.

background image

- Oh, nie mam w g

łowie całej mapy - zadrwił posłaniec Bo y. - Ani czasu na tracenie go na

ciebie. Jedyne, co mnie teraz ucieszy, to zmia d enie ci gard

ła, wi c mów zaraz, któr dy mam

si uda

ć.


Chuck sta

ł obok, dr c na całym ciele, maj c ochot schować si w mysiej dziurze i to takiej

male kiej myszki. Jeszcze nigdy nie widzia

ł archanioła z bliska, a ju na pewno nie z

roz

ło onymi skrzydłami. Był tak przera ony, e si pocił...i ze zdumieniem zauwa ył, e

Gabriel poci si tak e.

Ju otworzy

ł usta, chc c o tym wspomnieć - jako jedyny poza Deanem mógł si poruszać,

reszta zastyg

ła tam, gdzie stała, moc archanioła zatrzymała ich w biegu czasu - ale co

zamkn

ło mu gardło wewn trz i kazało milczeć. Nim to si stało, Shurley zauwa ył jeden,

malutki ruch palcem Trickstera, st d wiedzia

ł, czyja to sprawka. Stał wi c tam i tylko patrzył,

obserwowa

ł, niezdolny do najmniejszego ruchu.


- Na pó

łnoc...ty dupku - wydusił z siebie Dean.


- Ale dzi kuj ci bardzo - odpar

ł Gabriel z tym swoim u miechem na ustach. - A dokładniej?


Winchester poda

ł poło enie i za kilka sekund zwijał si ju na ziemi, próbuj c odzyskać

oddech. Archanio

ł stał nad nim z wci rozło onymi skrzydłami, pi kny i gro ny jak rze ba z

krainy snów.

- A teraz zapami taj sobie...Dusza Castiela i on sam s chronieni, jasne?

- Tak bardzo ci zale y...na tym kretynie? - charkn

ł łowca.


- Wiesz, w zasadzie, to bardziej na uratowaniu Ziemii, czego ty oczywi cie nie pojmiesz,
dupku. - G

łos archanioła a ociekał ironi , kiedy nazwał syna Johna w ten sam sposób, jak on

przed chwil jego. - Ale w sumie mog powiedzie

ć, e to mój przyjaciel. Wi c b d łaskaw

przesta

ć nazywać go kretynem, albo...hm...


Chuck Shurley kilkana cie minut pó niej nie wiedzia

ł, czy ma si miać, czy płakać. Był nieco

troch jeszcze by

ć mo e roztrz siony, ale to, co stało si z Winchesterem, przyprawiło go o

u miech na twarzy.

- Jak mog

łe mu to zrobić? - spytał, wci nie czuj c si dobrze, ale ju zdecydowanie lepiej.

Siedzia

ł na trawie i obserwował stoj cego kawałek dalej Gabriela. Archanioł wci miał

roz

ło one skrzydła, patrzył gdzie przed siebie, jakby rozwa ał kolejne posuni cia.


- Nie mów, e ci go al - odrzek

ł przyciszonym głosem rozmówca.


- Nie, nie al - odpar

ł prorok. - Ale sprawić, by zacz ł si drapać po swoich...skarbach i nie

móg

ł przestać? Co on tam na nich widział?


- Robaki - odpar

ł spokojnie Gabriel. - Małe, tłuste robaczki. Tak samo widzieli ci wszyscy,

którzy próbowali nas powstrzyma

ć.


- Drapali si , jakby nigdy nie mieli przesta

ć. - Chuck był wci rozbawiony. Rany nie bolały,

archanio

ł uleczył to, co było najgorsze, z zagadkow min stwierdzaj c, e nie mo e pomóc mu

background image

ca

łkowicie, ale nie wyja nił, dlaczego. - To co teraz robimy?


- Jak to co? Wiesz przecie , kogo mamy odnale

ć. - Anioł wci stał tyłem do Chucka.


- To czemu od razu tam nie pójdziemy? Czy te nie polecimy?

- Musz nieco...odpocz

ć.


Odpocz

ć? Odpowied była conajmniej zagadkowa, najpierw tak si im wszystkim spieszyło, a

teraz maj siedzie

ć tu i czekać na nie wiadomo, co? A poza tym od kiedy to anioły si m cz ?


Ju mia

ł zadać to pytanie, przy okazji wspomnieć to, co nie zd ył podczas rozprawy z

Winchesterem, zapyta

ć, dlaczego Gabriel pocił si jak człowiek i to do ć obficie, ale los znowu

nie da

ł mu tej szansy. Archanioł spojrzał nagle przenikliwie na co przed sob , prorok dojrzał

to chwil pó niej i wszystkie w

łosy stan ły mu d ba. Oto zbli ał si do nich kto , czyje

skrzyd

ła przesłoniły niebo jeszcze bardziej, ni te Gabrielowe, a mrok jaki zapadł na moment,

niós

ł ze sob groz ...i mierć.


- Hello, Lucyfer - powiedzia

ł cicho stoj cy na ziemi anioł.


- Witaj, Gabriel - odpar

ł mu ten, który posiadł ciało Sama po to, by ju go nigdy wi cej nie

opu ci

ć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Fly On The Wings Of Love
120717155622 bbc english at work episode 23 english
Under The Wings of?ath (I)
Episode 31 The request Prośba
Scarlet Hyacinth The S E X Factor 01 On the Wings of a Butterfly
Episode 20 The father Ojciec
Episode 24 The meeting Spotkanie
Episode 30 The dream Marzenie
Episode 25 The water Woda
23 The Gifts of the Holy Spirit
Scarlet Blackwell On the Wings of the Vampire
Episode 29 The crack Pęknięcie
The Three Investigators 23 The Mystery Of The Invisible Dog us
Episode 15 The Ring Pierścień
Leslie Charteris The Saint 23 The Saint Goes West
Episode 27 The demon Demon
Episode 32 The resurrection – Zmartwychwstanie
23 The Doors You re Lost, Little Girl
Episode 28 The soul Dusza

więcej podobnych podstron