Analiza przyczyn upadku potęgi Napoleona.
Napoleon Bonaparte, urodził się na Korsyce w biednej rodzinie szlacheckiego
pochodzenia. Od małego musiał walczyć o swoje, gdyż miał liczne rodzeństwo. Do szkoły
wojskowej dostał się po znajomościach. Źródła historyczne mówią, że młody Bonaparte od
początku się przykładał do nauki. Miał to potwierdzić awans na generała brygady w wieku 24
lat. Popularność we Francji zdobył dzięki spektakularnym zwycięstwom we Włoszech oraz
kampanii egipskiej. Po tych wydarzeniach został dowódcą wojskowym Paryża, co
wykorzystał to od razu i zorganizował zamach stanu, w wyniku którego przejął władzę jako
pierwszy konsul, następnie cesarz Francuzów. Pod jego rządami Francja prowadziła szereg
wojen z Anglią, Austrią, Rosją, Szwecją, Neapolem oraz Prusami. Za główne przyczyny
późniejszego upadku cesarza Francji uznaje się wykańczającą kampanię rosyjską. Spróbujmy
dokonać dokładnej analizy wydarzeń.
Sprowadzenie problemu do pospolitego, politycznego awanturnictwa Napoleona,
którego nadmierna ambicja przyćmiła jasność widzenia, jest bardzo powierzchowne i bardzo
niesprawiedliwe. Usiłując głębiej spojrzeć na powody tego historycznego kataklizmu, należy
przede wszystkim dostrzec fakt, że tkwiły one w układzie sił politycznych ówczesnej Europy.
A punktem wyjścia do tych rozważań musi być pokój w Tylży z lipca 1807 roku. W jego to
wyniku kontynentalna Europa rozpadła się na dwie część: cesarstwo Napoleona i imperium
Aleksandra I.
Na pokój tylżycki należy także spojrzeć, jak na porozumienie dwóch supermocarstw, które
uzgodniły między sobą granicę wpływów politycznych. Imperium Napoleona było bardzo
różnorodnym tworem politycznym, obejmującym państwa i państewka o różnym stopniu
uzależnienia od Paryża. Oczywiście, nie były one tym stanem zachwycone, dlatego też
Francja była przez nie postrzegana jako tyran, czekając tylko na okazję do obalenia
francuskiej okupacji. Nie było to jednak takie proste. Armia napoleońska ciągle była
niepokonana. Austria, która w kwietniu 1809 roku zbuntowała się, odebrała bardzo surową
lekcję pokory. Równie dumne Prusy były bardziej ostrożne.
Stosunek Rosji do napoleońskiej Francji był dość jednolity. Na dworze carskim
Napoleon był jednoznacznie oceniany jako tyran, który siłą podporządkował sobie dużą część
Europy, a teraz dąży do odebrania Rosji jej najcenniejszych prowincji zachodnich. Zarówno
car, jak i jego doradcy uważali zgodnie, że po klęskach lat 1805 i 1806-1807, nowa wojna z
Francją jest tylko kwestią czasu. Jeśli Rosja nie zmierzy się z Napoleonem, zostanie
zepchnięta do Azji i podporządkowana hegemonii Paryża na kontynencie.
Z roku na rok narastała nieufność między dwoma mocarstwami, chociaż na zewnątrz długo
prowadziły wobec siebie politykę "uśmiechu". Z upływem czasu jednak nawet utrzymywanie
pozorów stawało się trudniejsze. Najważniejszym punktem zapalnym w stosunkach
dwustronnych była kwestia blokady kontynentalnej, a ściślej przestrzegania jej przez Rosję.
Oficjalnie Aleksander I zgodził się na to w Tylży. Niestety, rychło okazało się, że ten punkt
traktatu pozostanie tylko na papierze. Rosyjska gospodarka była bowiem mocno powiązana
wymianą handlową z Anglią i taka blokada uderzała raczej cara po kieszeni niż rząd w
Londynie. Z tego powodu Moskwa w niedługim czasie przestała przestrzegać surowych
rygorów blokady kontynentalnej. Najpierw nieoficjalnie towary angielskie docierały do
portów rosyjskich, a stamtąd do reszty Europy, potem zaś car niemal ostentacyjnie rzucił
Bonapartemu rękawicę wydając w grudniu 1810 roku dekret ograniczający import towarów
francuskich poprzez narzucenie ceł zaporowych. To było już jawne manifestowanie przez
Kreml niechęci wobec Paryża.
Analizując narastającą nieufność, niechęć, czy wręcz nienawiść w Rosji i we Francji, możemy
od razu dojść do wniosku, że wojna między nimi po prostu musiała wybuchnąć. Tym
bardziej, że Napoleon był świadomy jednej rzeczy. Jeśli chce zaryglować przed towarami
angielskimi francuskie imperium, musi koniecznie zmusić Aleksandra I do ponownego
uznania blokady kontynentalnej za obowiązującą w całej Rosji. A nie można było tego
osiągnąć bez wojny, ponieważ car nigdy nie zgodziłby się na takie ponowne upokorzenie jak
trzy lata temu w Tylży. Teraz chodziło już tylko o jedno. Kiedy i przy jakim układzie sił
międzynarodowych dojdzie do tego starcia tytanów?
Spójrzmy jak politycznie przygotowywał się do wojny Napoleon?
Podstawowym problemem dla cesarza była postawa, jaką zajmą w obliczu wojny z Rosją
państwa ujarzmionej przez niego Europy. Bonaparte liczył się przecież z tym, że większość z
nich jest mu niechętna, znosi jego władzę pod przymusem francuskich bagnetów i zechce
skorzystać ze sposobności, aby wyrwać się spod jego panowania. Chodziło tu głównie o dwa
najpotężniejsze państwa niemieckie - Prusy i Austrię. Oba kraje zostały przez niego pobite i
upokorzone (ta ostatnia kilkakrotnie) oraz zmuszone do zaakceptowania jego dominacji na
kontynencie.
Wielka Armia to najlepsze określenie tej gigantycznej machiny wojennej, którą
Napoleon poprowadził w głąb Rosji. Istniało też drugie, nie mniej trafne, określenie - armia
dwudziestu narodów. Służyli w niej bowiem nie tylko Francuzi, ale również Niemcy, Włosi,
Szwajcarzy, Belgowie, Holendrzy, Duńczycy i Polacy. Ponieważ jednak wtedy rozróżniano
poszczególne narody państwa niemieckich, stąd owych dwadzieścia narodów. Cała ta potęga
obejmowała aż 674 tysiące żołnierzy pod bronią, z tego 520 tysięcy w armii czynnej oraz ok.
1,3 tys. armat. Takiej armii inwazyjnej świat jeszcze nie widział. Najliczniejsi byli oczywiście
Francuzi (155 tys.), dominujący w korpusie oficerskim, jednak stanowili oni najwyżej 23
procent całości. Najsilniejszy kontyngent cudzoziemski dostarczyło Księstwo Warszawskie.
Po komendą Napoleona służyło ponad 98 tysięcy polskich żołnierzy, co stanowiło prawie 15
procent całej armii, ale blisko 20 procent spośród regimentów niefrancuskich. Jednak tylko 35
tysięcy tworzyło czysto polski 5. korpus armijny księcia Józefa Poniatowskiego. Reszta
została rozparcelowana pomiędzy korpusy francuskie.
Straty jakie poniosła Wielka Armia w Rosji były przerażające (głównie w bitwach
pod Borodino i Berezyną). W Rosji pozostało na zawsze ponad 330 tysięcy napoleońskich
żołnierzy, w tym 60 tysięcy żołnierzy poległo w bitwach i potyczkach, zaś blisko 120 tysięcy
zmarło z chorób, mrozu, głodu i wyczerpania. Prawie 150 tysięcy dostało się do rosyjskiej
niewoli, z której powrócili na dobrą sprawę dopiero latem 1814 roku, już po abdykacji
Napoleona. Biorąc pod uwagę, że w czerwcu 1812 roku rosyjską granicę przekroczyło ponad
420 tysięcy żołnierzy Wielkiej Armii, stanowiło to prawie 80 procent stanu wyjściowego
armii. W grudniu 1813 roku udało się zmobilizować w Prusach i Księstwie Warszawskim
zaledwie 30-tysięczną armię. Te 30 tysięcy musiało teraz stawić czoła blisko 140-tysięcznej
armii Kutuzowa!
Na rozległych przestrzeniach rosyjskiego imperium przepadł kwiat napoleońskiej armii.
Ubytek krwi był tak duży, że cesarstwo francuskie nie mogło się już z tego ciosu podźwignąć.
Okazało się, że Napoleona i jego armię można jednak pokonać. Wojna z Rosją uwidoczniła
jeszcze jeden fakt: większość napoleońskich marszałków wypadła słabo lub w najlepszym
razie, przeciętnie. Najwyższe noty zebrali Davout (bez wątpienia najlepszy marszałek cesarza,
jedyny mogący się z nim równać) i Ney (jego niesamowitą odwagę docenili nawet
generałowie rosyjscy).
Jeśli ktokolwiek wtedy pomyślał, że po tak strasznej klęsce dni cesarza są już policzone - był
w błędzie. Już cztery miesiące później Napoleon powrócił. Koalicję antyfrancuską czekała
teraz najdłuższa i najbardziej krwawa kampania z dotychczas stoczonych z cesarzem
Francuzów. Miała się rozegrać na ziemiach niemieckich, a jej kulminacyjnym punktem
będzie "bitwa narodów" pod Lipskiem.
Historycy widzą w kampanii rosyjskiej główną przyczynę upadku Napoleona. Zbyt
surowa zima która zdziesiątkowała jego oddziały. Wielonarodowa armia do której nie miał
zbyt dużego zaufania. I brak zaopatrzenia, tak niezbędny czynnik bez którego nie da się
wygrać wojen. Napoleon już nigdy (podobnie jak później Hitler) nie odzyskał takiej potęgi
jaką posiadał w 1812 roku, przed wyprawna Rosję.
Tomasz Muszalak