by Społeczność Chrześcijańska we Wrocławiu
KSIĘGA KAZNODZIEI (KOHELETA) – wstęp
Księga Kaznodziei (Koheleta) od zawsze zajmowała wyjątkowe miejsce w kanonie Pisma
Świętego, choć ze względu na treść, czasami wzbudza także pewną konsternację wśród
czytelników. Wynika ona najczęściej z fragmentarycznego traktowania słów Kaznodziei, do jakiego
przywykli współcześni wierzący. Gdy czyta się ją w całości, jej przesłanie okazuje się bardzo
spójne i zgodne z innymi księgami Pisma Świętego.
Księga Kaznodziei jest księgą mądrościową, i w jej przypadku punktem wyjścia są doświadczenia i
przemyślenia na temat ludzkiego życia, a nie objawiona wola Boża. Autor opisuje po kolei swoje
poszukiwania i wnioski, do jakich dzięki nim dochodził. Każda rzecz, w której upatrywał
ponadczasowej wartości okazywała się kolejną „marnością”. To słowo jest zresztą kluczowym
terminem w całej księdze, i oznacza nie tyle coś o nikłej wartości, co raczej coś ulotnego, szybko
przemijającego, zbyt nietrwałego, aby móc na tym oprzeć swoje życie. Dlatego ważne jest, że
Kaznodzieja dysponował – w porównaniu z innymi ludźmi – niemal nieograniczonymi środkami i
możliwościami: bogactwem, władzą, czasem i mądrością – gdyż w każdym przedsięwzięciu, jakie
podejmował, mógł posunąć się dalej niż wszyscy, którzy go otaczali. Jeśli ktokolwiek byłby zdolny
znaleźć w ten sposób przysłowiowy „sens życia”, to z pewnością on mógłby tego dokonać; zaś fakt,
iż wszelkie poszukiwania przynosiły jakże złudne rezultaty, tylko wzmacnia wnioski, jakie zawarte
są na końcu księgi: że najważniejszą rzeczą, jaką może zrobić człowiek, to żyć w bojaźni przed
Bogiem, w posłuszeństwie Jego przykazaniom, ciesząc się tym, co od Niego otrzymał, bo życie
szybko przemija.
Czytając Księgę Kaznodziei należy wstrzymać się wyciąganiem wniosków aż do końca, albo
jeszcze lepiej, analizować ją treść pamiętając, do jakich wniosków doszedł autor. Tradycyjnie
uważa się, że jest to dzieło króla Salomona („syn Dawida i król w Jerozolimie”), lecz sama księga
jest dziełem anonimowym i choć nawiązuje do postaci wielkiego króla, mógł napisać ją także inny
władca pochodzący z rodu Dawidowego.
Pod wieloma względami Księga Kaznodziei wydaje się wręcz najbardziej „współczesną” i
uniwersalną księgą całego Starego Testamentu, gdyż każde pokolenie na nowo próbuje poszukiwać
spełnienia w przedsięwzięciach, które podejmował Kaznodzieja – i choć zakrojone są na daleko
większą skalę, przynoszą podobne skutki. Wszystko, z wyjątkiem bojaźni przed Bogiem, jest
marnością i pogonią za wiatrem.
W pierwszej części Księgi Kaznodziei znajdujemy przede wszystkim zapis jego zmagań:
poszukiwań spełnienia w różnych przedsięwzięciach i bolesnej refleksji, iż żadna tych rzeczy nie
przynosi trwałych korzyści. Swój główny wniosek przedstawia już w pierwszych słowach:
wszystko jest „marnością” i „pogonią za wiatrem”, a świat trwa niezmiennie bez względu na to,
jakie wysiłki podejmujemy; nic, co może zrobić człowiek nie zdoła tego odmienić.
Pierwszym zadaniem, jakie sobie postawił, było poszukiwanie mądrości: zrozumienie wszystkiego,
co dzieje się na świecie, lecz mimo iż stał się mądrzejszy niż wszyscy wokół, uświadomiło mu to
jedynie ogrom cierpienia, jakie spotyka ludzi.
Kolejną próbą było odszukanie spełnienia w rozkoszach, bogactwie i wielkich dziełach, ale lecz to
pokazało mu tylko, jak ulotne są wszystkie ludzkie starania, a ponowne zwrócenie się ku mądrości
dowiodło, że choć przynosi ona daleko więcej korzyści, ostatecznie tak mądrego, jak głupca,
spotyka ten sam los: zapomnienie. Również wszelkie dzieła, jakich człowiek dokona, przeminą,
mimo iż opłacił je wieloma wyrzeczeniami, a często także cierpieniem.
Piękny hymn o tym, iż wszystko ma swój czas, jest w rzeczywistości gorzką refleksją nad
nieodwracalnością ludzkiego losu. Jedynym rozwiązaniem jest zdać się na opatrzność Bożą, Jego
zamiary, które ustalił przed wiekami i które nieuchronnie się spełniają. Najwięcej radości można
znaleźć w drobnych sprawach, które wypełniają codzienne życie; choć to również jest marnością.
Intelektualna akceptacja Bożej suwerenności nie skłoniła jednak Kaznodziei do pogodzenia się z
rzeczywistością, jaką dostrzegał wokół; uznaje wielkość i władzę Boga, ale ten świat, który toczy
się niezmiennie, wcale mu się nie podoba; do tego stopnia, że lepszym wydaje się nawet los
nienarodzonych dzieci.
Kaznodzieja jest wyjątkowy szczery w swoich obserwacjach i próbuje pogodzić to, do jakich
wniosków dochodzi z uznaniem Bożej suwerenności, która – jak już się przekonał – jest jedyną
przewidywalną rzeczą na świecie. Bóg jest stały, a Jego wola niewzruszona, ale wobec tego tym
bardziej nieprzewidywalne jest ludzkie życie.
Zwróć uwagę: Wezwanie, aby idąc do Świątyni Bożej nastawić się na posłuszeństwo, a nie
składanie ofiar, nawiązuje do historii króla Saula i proroka Samuela (zob. 1 Sm 15,22).
Druga część księgi kontynuuje trudną, ale szczerą prezentację wniosków, do jakich
doszedł Kaznodzieja obserwując ludzkie życie i świat wokół siebie. I coraz wyraźniej zaznacza się
ważny – a w kontekście tej księgi wręcz kluczowy – rozdźwięk między nieprzewidywalnością i
bolesną zmiennością ludzkiego życia, a Bożą opatrznością i Jego stałością, gdyż Bóg zawsze
spełnia swoją wolę, tak, jak zaplanował.
Współczesny człowiek, domagający się wyjaśnienia wszystkich wątpliwości i odpowiedzi na każde
pytanie, może potraktować to jako wyrzut i porażkę, ale nie Kaznodzieja. Dla niego to właśnie jest
najważniejszym wnioskiem ze wszystkich jego doświadczeń i rozmyślań: to, jak funkcjonuje ten
świat pozostaje niezgłębione dla ludzkiego umysłu. Bóg jest wszechmocny i wszechwiedzący, a
Jego opatrzność niezawodna: i choć czasami potrafimy dostrzec zarys Jego planu, nigdy nie
pojmiemy go do końca; więc zamiast bezskutecznie dociekać tego, co niepojęte czy też bezsilnie
próbować odmienić to, co niezmienne. Lepiej jest zaakceptować Bożą opatrzność i cieszyć się tym,
co mamy bezpośrednio przed sobą: codziennymi zajęciami i radościami życia.
Ostatecznie Kaznodzieja dochodzi do wniosku, którzy przenika całą literaturę mądrościową:
początkiem prawdziwej mądrości jest bojaźń Boża. A właściwie rozwija ten myśl dalej, aż do jej
naturalnego końca: także zwieńczeniem prawdziwej mądrości jest bojaźń Boża. Nawet
najmądrzejszy człowiek nie doda nic do tego, co jest dostępne już dla tych, których uznajemy za
ludzi „prostych”, a jego wysiłki, wiedza i rozmyślania jedynie uświadomią mu, jak wiele cierpienia
jest wokół.
W tym sensie Księga Kaznodziei jest potwierdzeniem nauczania wszystkich innych ksiąg Pisma
Świętego: jedynie w Bogu jest możliwe odnalezienie spełnienia w życiu, lecz nie dzięki mądrości i
swoim dziełom, ale bojaźni przed Stwórcą i Panem świata. Tym, co odróżnia tę księgę od
pozostałych jest to, iż jej autor doszedł do tego wniosku własną, okrężną drogą. A potem napisał o
tym, aby wszyscy inni mogli przekonać się, dokąd prowadzi ta droga i że mogą dotrzeć tam o wiele
szybciej i prościej, oszczędzając sobie wielu bolesnych refleksji.
Zwróć uwagę: Obraz mądrości prezentowany w Księdze Kaznodziei odbiega od tego, jaki
znajdujemy w Księdze Przypowieści. Tam mądrość jest kobietą, która wzywa wszystkich, aby
weszli w jej progi, tu jest nieuchwytną przewodniczką, która mimo iż zawodzi, prowadzi do celu.
„Nie polegaj na własnym rozumie”
Literatura mądrościowa zachęca czytelników, aby poszukiwali mądrości i kierowali się nią w
codziennym życiu, lecz nie jest to wezwanie bezwarunkowe, ani też mądrość nie jest przedstawiana
jako ideał sam w sobie. Biblijne pojmowanie mądrości zawsze jest podporządkowane prawu
Bożemu i posłuszeństwu Stwórcy. Biblijna mądrość jest również darem, a nie osiągnięciem
człowieka – choć jesteśmy wzywani do tego, aby ją poszukiwać i zdobywać, ostatecznie pochodzi
ona od Boga (zob. także Jk 1,5-6; 3,13-18) i wymaga od człowieka nie tyle kreatywności, wiedzy i
inteligencji, co poddania się Bogu, albo jak to ujmu-je Pismo Święte – „bojaźni Bożej”, w której
najważniejsza jest wola Boża, a nie wzniesienie się na szczyt ludzkich możliwości.
Dlatego też znajdujemy w Biblii słowa „nie polegaj na własnym rozu-mie” (Prz 3,5). Problemem
nie jest sam ludzki rozum, co tendencja, aby to właśnie ludzkie zdolności stawały się
wyznacznikiem tego, co możliwe i właściwe w życiu. Ludzki rozum jest darem Bożym,
narzędziem, który otrzymał każdy człowiek, aby czynić z niego dobry użytek. Aby to było możliwe,
konieczna jest mądrość Boża, mądrość pochodząca z góry. Pozostawiony sam sobie człowiek jest
zdolny do wielkich osiągnięć (zob. np. historia o wieży Babel, Rdz 11,1-9 i współczesne dokonania
ludzkości) i może wzbić się w przekonanie o swojej mądrości, lecz jeśli nie jest to prawdziwa
mądrość, zamiast pomóc, zaszkodzi.
Podobny wydźwięk mają słowa „Kto ufa własnemu sercu, ten jest głupi; kto mądrze postępuje, jest
bezpieczny” (Prz 28,26). W starożytności „serce” nie było symbolem uczuć lub emocji, jak
współcześnie, lecz właśnie rozumu i woli człowieka (to, co dzisiaj nazywamy „głową”). Poleganie
na tym, co dla nas naturalne, co nam samym wydaje się rozsądne, jest bardzo niebezpieczne i
graniczy z głupotą; bezpieczeństwo i powodzenie w życiu można znaleźć jedynie wtedy, kiedy
człowiek uchwyci się Boga i mądrości, którą On zapewnia; zdecyduje się kroczyć drogą bojaźni
Bożej i posłuszeństwa Mu we wszystkim.