Kto i dlaczego zamordowal ksiedza Jerzego
Kto i dlaczego zamordował księdza Jerzego? Sensacyjne
kulisy zbrodni i śledztwa.
Będziesz ukrzyżowany (4)Krzysztof Kąkolewski
Od chwili, gdy Chrostowskiemu, któremu nie wolno się odwrócić, ksiądz Jerzy niknie z pola widzenia, a potem słyszy jeszcze jego głos jak protestuje, a potem odgłosy
uderzenia, szarpaniny pod lasem - tracimy z oczu księdza Jerzego. Jest około dziesiątej wieczór. Świadek Malanowski zapamiętał, że na zegarze w hotelu robotniczym
była za minutę dwudziesta druga, gdy wbiegł Chrostowski. Czyli od godziny około za piętnaście dziesiątej 19 października, aż do wtorku 30 października,
gdy Księdza wyłowiono ze zbiornika wodnego na Wiśle przy Włocławku - jego losy nie są nam znane, jak tylko z relacji oprawców. Nikt poza nimi już ks. Jerzego nie
widział.
Nawet moment znalezienia ciała jest sporny. Już bowiem w sobotę 27 października w Warszawie mówiono o odnalezieniu zwłok ks. Jerzego przy tamie włocławskiej,
trzy dni przed ich oficjalnym znalezieniem. Informacja przeciekła różnymi drogami. Byłaby to zbyt wielka zbieżność, by plotka podawała tak precyzyjnie miejsce
znalezienia.
W podziemnym piśmie "Polska" nr 8 czytamy, że gdy gen. Kiszczak mówił, iż los ks. Jerzego Popiełuszki nie został ustalony definitywnie, rejon, gdzie
zbrodnia miała być popełniona przeszukano, ale żadnych śladów nie odnaleziono. "Polska" wiedziała z "kół zbliżonych do MSW", że 27 października
przed południem ciało ks. Jerzego zostało wyłowione z zalewu. Informację tę potwierdziła podziemna Toruńska Informacja Solidarności. Ekipy płetwonurków
od kilku dni przeszukujące zalew, opuściły teren. Również koła wojskowe (LWP) otrzymały trzy dni przed oficjalnym znalezieniem zwłok ks. Jerzego informację o
tym, że został on wydobyty z tamy na Wiśle koło Włocławka, i wzmianka o tym znajduje się w nie wydrukowanym artykule prof. Przystawy dla paryskiej
"Kultury". Na nagrobku ks. Jerzego przy kościele pod wezwaniem św. Stanisława Kostki nie ma daty jego śmierci, ponieważ pozostaje ona nieznana i może nigdy jej
nie poznamy.
J ak długo był w rękach funkcjonariuszy żywy? Jak długo martwy? Od stwierdzenia jego zaginięcia do oficjalnego odnalezienia ks. Jerzego minęło dziesięć
dni. Wydaje się, że między pierwszym wydobyciem jego zwłok a drugim odnalezieniem minęło trzy dni. Jeśli tak było, to czy znajdował się w tajnej
trupiarni SB (MSW), lodówce przeznaczonej do przechowywania zwłok ukrywanych przez SB? Są informacje o takiej kostnicy, mającej osobny wjazd przy ul. Wołoskiej. Według
jednego z czytelników "Expressu Wieczornego" ks. Jerzy był wrzucony do jeziorka na Mokotowie - niedaleko ul. Rakowieckiej, przez trzech mężczyzn. A jeśli tak, to kiedy
wydobyty, by być wrzuconym powtórnie do zalewu pod Włocławkiem?
Trzy doby - podobne do Chrystusowych między Ukrzyżowaniem a odnalezieniem pustego grobu - manipulowania poniewieranym ciałem ks. Jerzego jakby to nie były zwłoki ludzkie,
zasługujące na szacunek, ale śmieć - jest oznaką wielkiego, dodatkowego pośmiertnego udręczenia. Czyni je relikwią tym cenniejszą i świętszą,
bo umęczoną. Jednak nie to było celem oprawców; stało się tylko ubocznym skutkiem. Chodziło o zyskanie czasu na dokładniejsze wypracowanie fikcyjnej wersji śmierci
ks. Jerzego, podjęcie decyzji co do podania fałszywych przyczyn porwania, uściślenie i powiązanie wszystkich elementów, przygotowanie dla wszystkich odpowiednich ról i zeznań
dla osób, które będą obwinione o skorelowanie niezbędnych posunięć przygotowawczych.
P ierwsze zetknięcie z odnalezionym ks. Jerzym nasuwa więc tyle samo wątpliwości, co chwili i okoliczności, w których zginął.
Ekspertyza biegłej Marii Byrdy, by nawiązać do omawianej sprawy trzymania ks. Jerzego w wodzie i przejść do innych ważniejszych zagadnień - nie stwierdza ani
kiedy nastąpił zgon, ani czy nastąpił przez utopienie, ani jak długo ks. Jerzy leżał w wodzie, i wreszcie - o co pytał prof. Przystawa w owym artykule dla
"Kultury" - czy jest możliwe, żeby ekspert medycyny sądowej nie zauważył np., że zwłoki były kilka dni wcześniej wydobyte z wody, a potem do wody
ponownie wrzucone?
Zaskakujące przede wszystkim, że biegli wydali najpierw ekspertyzę tymczasową, którą, nazwali "Opinią Tymczasową". Czyli przygotowując ją z góry
zakładali, że będzie niepełna i wiarygodna tylko jakiś czas, dokąd nie przeprowadzą następnej? Dlaczego? Ale nawet gdy biegli wydają "Opinię
Ostateczną", jak to nazywają, potem odcinają się od niej, wydając "Uzupełnienie do "Opinii Ostatecznej". Niedostatki "Opinii Ostatecznej" tłumaczą:
Była wydana pod silną presją opinii społecznej. Kogo rozumie p. Byrdy przez "opinię społeczną", czyli, kto wywierał na nią presję i
dlaczego? W jaki sposób? "I dodają wzmiankę o ciągłych naciskach prokuratury na szybki termin wydania opinii".
D ruga część tego wywodu jest przekonywająca: nie wiemy tylko, czy prokuraturze, z kolei będącej pod presją i zależnej od władz politycznych, które
dokonały zbrodni i same prowadziły śledztwo, zależało na jak najszybszym, pospiesznym wręcz, załatwieniu sprawy ks. Jerzego przez proces toruński? Czy chodziło
o to, by w pośpiechu i zdenerwowaniu, jakie powodowały naciski władzy, ekspertyza była powierzchowna, niedokładna, a może błędna?
Nie wykluczam, że jeszcze za życia ks. Jerzego, torturom nadano taki kierunek, by uprawdopodobnić przygotowaną na wszelki wypadek wersję jego porwania i śmierci. Nie
wykluczam nawet tego, że w czasie przesłuchań, przed zabiciem go podano mu pokarm zawierający ser, jak posiłek przed wyjazdem ku śmierci, a co jadł ks. Jerzy łatwo
było się dowiedzieć. Dbano, by ten materiał rozrósł się potem w ogromny, całkowicie lub częściowo fikcyjny, bardzo dokładny obraz tworzący wymyśloną
rzeczywistość, której nie było i nie ma (podobnie jak było to w sprawie Katynia, zbrodni na Żydach w Kielcach, czy morderstwie Grzegorza Przemyka). Nie chodzi tu bowiem o reżyserię,
ale o coś o wiele bardziej istotnego, o scenopis, cały utwór dramatyczny, sztukę sceniczną, której odegranie było elementem tylko wykonawstwa, a nie inwencji.
Nie mieliśmy - mówi dalej przed sądem biegła Byrdy - spojrzenia z dystansu na całokształt sprawy... Dalej wspomina, że dostrzegli luki w opinii - nie wyjaśnia
jakie - i stąd przedstawia trzecią ekspertyzę, czyli uzupełnienie do uzupełnienia "Opinii Ostatecznej".
N a tym nie koniec! Do ostatecznej opinii i ostateczniejszego jej sprostowania z dn. 31 października 1984 r. - w dwa i pół miesiąca później, dnia 14 stycznia 1985 r. - dodane
zostaje sprostowanie: ...biegli proszą uprzejmie o dokonanie pewnych drobnych (podkr. KK, po co to słowo?) uzupełnień i poprawek do protokołu sekcyjnego z dnia 31.10. r., które
uszły uwadze w czasie dyktowania do protokołu przy stole sekcyjnym.
Zmian jest pięć. Jako przykład podam ostatnią: wiersz trzeci, należy skreślić słowo "dolnego" i wpisać "górnego". Rzeczywiście,
drobna różnica.
Już nastęnego dnia, 15 stycznia, prof. Byrdy i dr Jóźwik wydają nowe oświadczenie, nie zatytułowane, będące nowym sprostowaniem poprzednich opinii i
sprostowań. Biegli stwierdzają, że przeprowadzili jeszcze jedno, dodatkowe badanie treści żołądkowej - nie wyjaśniając, czemu dotychczasowe uznali za
niewystarczające - i stwierdzili tam obecność nie dających się bliżej zidentyfikować, bezkształtnych, drobnych tworów miazgi pokarmowej. Dalej jest mowa o
innych drobnych tworach intensywnie pomarańczowo zabarwionych i również nielicznych, bezkształtnych tworach o rozmazanych konturach... W tej nie zatytułowanej ekspertyzie biegli
stwierdzają obecność w miąższu płucnym treści pokarmowej i krwi.
Dopiero po tej ekspertyzie następuje ostatnia ekspertyza zatytułowana "Opinia", bez daty. W nawiązaniu do wydanej opinii ostatecznej z dnia 30.11.1984 r. niżej
podpisani uważają za konieczne dokonanie w pewnych punktach uzupełnień i merytorycznej podbudowy treści medycznych istotnych dla zrozumienia mechanizmu śmierci ks. Popiełuszki
- i tu następują nowe zmiany.
Prof. Byrdy mówi o trzech opiniach przed sądem, podczas gdy było ich w rzeczywistości sześć. Zeznając przed sądem, prof. Byrdy przyznaje, że nie zaznaczyła
(dlaczego? - KK) w opinii (opiniach - KK) iż w obrębie tkanki płucnej natrafiła na pęcherzyki normalnej wielkości z zachowanymi odpowiednio szerokimi przegrodami, nie
przerywanymi.
Zadziwiające, że wydawcy "Procesu o uprowadzeniu i zabójstwie księdza Jerzego Popiełuszki" ze Stowarzyszenia Archiwum Solidarności ocenzurowali w drugim tomie
zbiór ekspertyz, pomijając dwie z sześciu opinii. Jeszcze większe zdumienie budzi fakt, że z rzekomego pełnego wydania dokumentów wykreślono kluczowe dla całej
ekspertyzy, a może i procesu zdania.
J uż w pierwszej, tymczasowej opinii z dnia 30 października prof. Byrdy zastrzega z góry, że to co stwierdzili - w szczególności rana, jaką dostrzegli nie dawała
(...) wyjaśnienia co do możliwości przyczyny śmierci. Wspomina o nasuwających się przypuszczeniach. Uderza w jej słowach brak pewności. Dodaje: Po 17 godzinach
pracy w sali sekcyjnej mieliśmy w głowach chaos. Trudno nam było wszystkie fakty powiązać... Kolejne orzeczenia wydawały ciągle te same osoby niejako przyznając
się tym do dalej trwającej bezsilności. Obraz tak osobliwy, który przedstawiało sobą ciało ks. Jerzego, był niedostępny analizie patologicznej!
K iedy wątki udało się wreszcie powiązać i dokończyć ten serial w odcinkach? Wtedy kiedy eksperci poznali zeznania oskarżonych! Przyznają to w kilku
miejscach swoich opinii. Najbardziej uderza to, iż tam, gdzie wyjaśnienie zagadnień fizjologicznych ważnych dla przyczyn śmierci ks. Jerzego podaje się - jak sami biegli
piszą zgodnie z treścią wyjaśnień podejrzanych - jak to należy rozumieć. W innym miejscu biegli idą dalej. Mówią o bezpośredniej zależności
ekspertyzy od zeznań oskarżonych. Mówi się wręcz, że Opinie były wydane po zapoznaniu się z materiałami śledztwa, w szczególności protokołami
przesłuchań podejrzanych: Grzegorza Piotrowskiego (z dnia 1, 4 i 13 listopada) Pękali i Waldemara Chmielewskiego.
To właśnie zdanie wykreślili wydawcy ze Stowarzyszenia Archiwum Solidarności.
Tak więc podejrzani, działający w zmowie, zdobywają decydujący wpływ na opinie biegłych, którzy dostosowują je do podanych przez morderców wersji wydarzeń!
Mimo to na wszelki wypadek biegli skarżą się: Powyższe wywody opieramy na fragmentarycznych i enigmatycznych zeznaniach oskarżonych (!)
Czy zawiera się w tym zdaniu ukryta krytyka wiarygodności czy prawdziwości zeznań trzech oficerów SB, a tym samym wskazanie, kto jest winien, iż żadna z sześciu
ekspertyz nie daje odpowiedzi, co było przyczyną śmierci ks. Jerzego? Całość ekspertyzy dotknięta jest poważnymi wadami.
Zacznijmy od tego, że p. Brydy zaznacza, iż w opinii występują pojęcia obce laikom i może trudne do zrozumienia. Uważam to zdanie za wręcz podejrzane, odstręczające
sędziów i adwokatów, których obowiązkiem jest zrozumienie ekspertyzy, nawet kosztem przeprowadzenia odpowiednich studiów, zdanie zapowiadające, że wszelka polemika ze
stwierdzeniami ekspertyzy będzie odrzucona jako wynik niezrozumienia i braku odpowiedniego przygotowania naukowego.
Ale oto autorka ekspertyzy zdradza się z niekompetencją czytelną dla laika. Na pytanie, czy istniały uzasadnione obawy, że ks. Jerzy mógł dostać zawału
serca, prof. Byrdy odpowiada: ...nie należało się obawiać zawału. Ks. Popiełuszko liczył 37 lat... itd.. Jak wiadomo, mężczyźni wiele lat młodsi
zapadają coraz częściej na zawały serca. Czy możliwe, by prof. Byrdy o tym nie wiedziała? Czy odrzucenie możliwości zawału było konieczne ze względu
na braki w ekspertyzach? Czy nie do przyjęcia w oficjalnych wersjach, przygotowanych dla procesu?
KRZYSZTOF KĄKOLEWSKI
Ciag dalszy
>>> Kliknij - Wróć do poczatku <<<
Zamknij to okno
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Bedziesz Ukrzyzowany6Bedziesz Ukrzyzowany11Bedziesz UkrzyzowanyBedziesz Ukrzyzowany5Bedziesz Ukrzyzowany2Bedziesz Ukrzyzowany1Bedziesz Ukrzyzowany7Bedziesz Ukrzyzowany12 13Bedziesz Ukrzyzowany3Bedziesz Ukrzyzowany9Bedziesz Ukrzyzowany10Jaką wartość będzie miała zmiennamilosc ukrzyzowanaInaczej będzieTEKST Bedziez tego zalowalawięcej podobnych podstron