Kazanie na dzień chorego 4




Kazanie




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości  email 
księga gości  ogłoszenia  reklama-banery
chat




Kazanie na dzień chorych
Podobnie jak uliczni przechodnie banalni,Jednacy w
modzie, stroju, pozie i zwyczaju,Niby pasażerowie codzienni
tramwaju,Siedzą chorzy w lekarza niemej poczekalni.Na
wrogo-nieznajome ścian patrząc obrazy,Obojętni z pozoru, a trwożnie
niepewni,Obcy dla siebie zawsze, dzisiaj bliscy krewni,Opanowują z
trudem swych twarzy wyrazy.Tajemnych, groźnych chorób
przerozliczne szczeble,Jedni z twarzą jak z wosku, drudzy jak z
papieru,Wdychają chloroformu zapach i eteru,Zazdroszcząc, że nie
cierpią tutaj tylko meble.Tak pisze Leopold Staff w wierszu pt.
„Chorzy w poczekalni”. Chcę wam powiedzieć, że tu w naszej świątyni nie
jesteście jak w poczekalni. I to nie tylko dziś, gdy obchodzimy nasz
doroczny dzień chorych, ale i w każdą niedzielę i w co dzień gdy
przychodzicie, jeśli wam siły pozwalają.W dzisiejszą niedzielę
Chrystus pyta nas jak apostołów: „Za kogo ludzie mnie uważają?” Ale
jeszcze bardziej pyta: „A wy za kogo mnie uważacie?” Tym bardziej, że dziś
tak wielu również ludzi chorych i starszych żyje bez Niego. Gdy odwiedzam
chorych po domach to głównie myślę o tych, do których nie dane mi jest
pójść, bo nie zapraszają Chrystusa do siebie. „Ja nie potrzebuję” –
powiedział mi kiedyś pewien chory! „Ja nie mam żadnych grzechów proszę
księdza!” Tak jakby Chrystus był tylko jakim odkurzaczem do naszych
grzechów. Czy tylko przypominamy sobie o Nim wtedy, gdy mamy coś na
sumieniu? Czy na tym ma polegać przyjaźń z naszym Mistrzem? Myślę też o
tych, których odprowadziłem na cmentarz bez odwiedzenia ich za życia z
Chrystusem eucharystycznym bo go nie potrzebowali, nie chcieli. Mimo wieku
i choroby nie dojrzeli w mądrości, która zbliża do Boga. I myślę sobie jak
to jest możliwe. I przyznam się, że nie rozumiem.Pewien kapłan
wspomina. „Kiedy byłem kapelanem szpitalnym, miałem możliwość obserwacji
ludzi, jak zachowują się w cierpieniu. Codziennie wczesnym rankiem
przechodziłem długimi korytarzami, mijając zapracowanych lekarzy, ofiarne
pielęgniarki i czasem zapłakanych ludzi, którzy przychodzili do szpitala,
by po raz ostatni pożegnać kogoś bardzo bliskiego. W pokojach zaś
przebywali chorzy. Jedni bardziej cierpieli, inni mniej. Pewien pan,
widząc księdza niosącego Pana Jezusa, powiedział głośno: „Szczęść Boże” i
pokornie przed Nim zgiął kolana. Natomiast w innej sali wszystkie panie
spały i nie interesowały się tym, że Jezus chce im przynieść radość i ulgę
w cierpieniu”.Muszę niestety potwierdzić to o czym mówi ten kapłan i
ja z mojej krótkiej bo tylko czteroletniej posługi jako kapelana
szpitalnego. Mówię o tym dziś wam z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że
nie rozumiem jak sam staję się coraz starszy jak to jest możliwe, że
własne cierpienie zamiast zbliżać człowieka do Boga, odsuwa od Niego. I po
drugie przychodzi mi do głowy taka myśl, patrząc dziś na was tak licznie
zebranych w świątyni, że skoro kapłan nie może dotrzeć do naszych
współbraci w cierpieniu z orędziem Chrystusa, to może wy to uczynicie.
Świadectwem swojego życia w cierpieniu i swojej wiary! Jako
potwierdzenie tego, że nie jest to bynajmniej moje osobiste odkrycie użyję
słów sługi Bożego Jana Pawła II, który odwiedzając chorych w Rzymskiej
klinice wkrótce po wyborze na Stolicę Piotrową powiedział do nich:
„Jesteście – po ludzku mówiąc – słabi, chorzy, ale w rzeczywistości
jesteście bardzo mocni i potężni, jak potężny jest Chrystus Ukrzyżowany.
Otóż wasza moc polega na upodobnieniu się do Niego. Starajcie się
wykorzystać tę moc dla dobra Kościoła, waszych bliskich, rodzin, Ojczyzny
i całej ludzkości, a także dla dobra nowego Ojca św., który ma wielkie
zadania, a sam jest bardzo słaby”.Powiedział to ten, który jak
pamiętamy odchodził od nas do domu Ojca na oczach całego świata jako
mocarz. Boży mocarz, w najpiękniejszych rekolekcjach, jakich ktokolwiek
nam udzielił. I to nie mówiąc ani jednego słowa. Myślę, że jest on dzisiaj
dumny z tych swoich córek i synów zwłaszcza z naszego narodu, którzy idą
jego śladem i jak powiedział obecny papież Benedykt XVI : „błogosławi nam
z okna domu Ojca”.W duchu takiego właśnie umocnienia przyjmijcie
proszę namaszczenie olejem świętym, które przecież pochodzi nie ode mnie
lecz od Boga dokonywane tylko przez ludzkie niegodne ręce. Niech dobry Pan
da wam również radość z posługi, którą niesiecie wśród ludzi. Niech wam da
również odczucie radości w waszej codzienności tak jak modliła się poetka
Małgorzata Hillar:„Dziękuję Ci Panie że dałeś mi na stare lata
dar zdumiewania się że kiedy dotykam drzewa rosnącego pod
moim oknem nie mówię no cóż to tylko pospolity kasztan lecz
szepczę w zachwycie to cud a gdy zbliża się do mnie mała
dziewczynka nie stwierdzam to przecież tylko zwyczajne dziecko
moja wnuczka lecz myślę zdumiona to cud Pragnęłabym
abym patrząc w lustrze na siebie starzejącą się kobietę której
tak często nie lubię mogła powiedzieć z radością to cud że
jestem”. Takich cudownych zachwytów nad sobą, życzę każdemu z Was
mimo cierpienia i ciężaru starości. Amen. Opracował ks. Piotr
Kufliński 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na dzień chorego 2
Kazanie na dzień chorego
Kazanie na dzień zaduszny 2
kazanie na Dzień Zaduszny
Kazanie na dzień Wszech Świętych
kazanie sw m m kolbe kazanie na dzien judaizmu
KAZANIE NA DZIEŃ ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA
KAZANIE NA DZIEŃ ŚWIĘTEGO MICHAŁA
EWA OSTROWSKA KAZANIA NA DZIEŃ ŚWIĘTEJ KATARZYNY
KAZANIE NA DZIEŃ ŚW KATERZYNY
KAZANIE NA DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA
Benedykt XVI 2011 11 20 – orędzie na XX Światowy Dzień Chorego
Kazanie na święto Matki Bożej Gromnicznej
Kazanie na 18 Niedzielę Zwykłą C
Kazanie na nowy rok
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu B
Kazanie na 15 Niedzielę Zwykłą A

więcej podobnych podstron