Przystapilam do Al-Anonu, tak jak wiele z nas, ogarnieta pragnieniem aby zwierzyc sie z moich klopotow, aby mowic, mowic, mowic. Bylam jak spietrzona rzeka, ktora nagle wylala z brzegow. Chociaz dalo mi to pewna ulge, pozostawilo takze pustke i brak zadowolenia.
Pewnego dnia zrozumialam, dlaczego tak bylo. Kiedy caly czas mowie nic nowego nie dociera do mnie. Uzywam ciagle tych samych, starych, destruktywnych mysli ktore tak dlugo trzymaly mnie w martwym punkcie.
Aby przyswoic sobie nowy sposob myslenia, powinnam zamknac usta i otworzyc uszy. Dochodze do wniosku, ze daje to nowa perspektywe patrzenia na moj problem, a wtedy rozwiazania przychodza latwiej.
Rozwazanie na dzisiaj
Spotkania Al-Anon sa zrodlem pomocnych mysli; jesli je slucham, nie docieraja do mnie. Ciagle mowienie pozbawia mnie tej pomocy, ktorej szukam w Al-Anon. Czy powinnam sobie sama w ten sposob przeszkadzac?
"Modle sie, abym pamietala, ze Al-Anon ma dla mnie cenne dary, ktore moge otrzymac jedynie wtedy, gdy zachowuje milczenie i pozwalam mowic innym".
Pozdrawiam cieplutko życząc Pogody Ducha i cudnie spedzonego weekendziku
Dziekuje za to, ze Jesteście
april Krysia