08 Nauka o czlowieku


Z. Łyko - Nauki Pisma Świętego

VI

NAUKA O CZŁOWIEKU

(antropologia)

12. Nowy człowiek

13. Zasady chrześcijańskiego życia

14. Prawa i obowiązki

15. O nieśmiertelności

Rozdział dwunasty

ZASADA WIARY

Każdy, kto pragnie być zbawiony, musi do­znać przez moc Ducha Świętego i przyjęcie Słowa Bożego odrodzenia, czyli całkowitej zmiany charakteru i odnowy życia; winien on wzrastać w wierze, prowadzić życie zgodne z wolą Bożą oraz uczestniczyć w życiu i dzia­łalności Kościoła.

Wykład

UWAGI WSTĘPNE

1. Odnowa. Sprawa zbawienia łączy się ściśle z zagadnieniem moralnej odnowy obrazu i podobieństwa Bożego w człowieku. W świetle teologii biblijnej, bez nawrócenia, tzn. bez powrotu do Boga, odnowy życia i duchowego rozwoju, człowiek nie może dostąpić zbawienia. Dla zjawiska grzechu, jak również dla grzesznej natury i ujemnych z punktu widzenia moralności biblijnej cech charakteru, nie ma i nie może być miejsca w królestwie Bożym.

2. Nauka Biblii. Pismo Święte naucza: „Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stwo­rzeniem” (2 Kor. 5, 17 NP). Wyznawca Chrystusa musi stać się „nowym stworze­niem” - kaine ktisis - człowiekiem „du­chowym”, w przeciwieństwie do człowieka starego, „cielesnego”, człowieka natury. Powstanie nowego człowieka i jego rozwój to niepojęty w swej tajemnicy proces du­chowy, głęboko psychologiczny, proces, który odbywa się za przyzwoleniem i przy współudziale człowieka przez odradzającą moc Boga i Jego Słowa.

3. Znaczenie odnowy. Odnowa życia jest ko­niecznym warunkiem (sine qua non) zba­wienia. Jest także przejawem moralnej war­tości religii ustanowionej przez Chrystusa, a zarazem jej najwymowniejszym dowo­dem.

A. CZŁOWIEK NATURY

Charakterystyce człowieka jako istoty rozum­nej poświęcono już bardzo dużo uwagi. Wypowia­dały się na ten temat - i nadal się wypowiadają - różne nauki, systemy filozoficzne i religie. Wciąż jednak człowiek pozostaje „istotą nieznaną”. Wy­różniając się z całego świata przyrody najwyższym rozwojem psychiki, jedyny w swoim rodzaju do­minujący element naszej planety, kryjąc w swej naturze nieprawdopodobne zasoby pierwiastków dobra i zła - jest człowiek przedmiotem zaintere­sowania i badań różnych dyscyplin naukowych: przyrodniczych (antropologia, anatomia, embriolo­gia, genetyka), humanistycznych (psychologia, socjo­logia, etyka, etnografia, demografia, historia) i reli­gijnych (teologia moralna, kreacjonizm, soteriologia). Dużo uwagi poświęca człowiekowi Pismo Święte, które wypowiada się o człowieku z pozycji Bożego objawienia, a więc ze szczególnym autorytetem.

I. CZŁOWIEK W ŚWIETLE BIBLIJNEJ FILOZOFII DZIEJÓW

Nie sposób mówić o człowieku, jego naturze i historii, pomijając świadectwa Biblii; nie można zwłaszcza pominąć dziejów człowieka w ujęciu skrypturystycznym, gdyż ujęcie to dostarcza właści­wego tła dla zrozumienia istoty człowieka, jego na­tury, egzystencji, uwarunkowań i perspektyw. Pis­mo Święte sięga genezy problemu, sięga przede wszystkim kolebki rodzaju ludzkiego.

1. STWORZENIE

Zgodnie z biblijną antropogenezą1, człowiek wywodzi swój byt z twórczego aktu Boga. To Bóg bowiem „stworzył człowieka” z prochu ziemi i natchnął w oblicze jego dech żywota. I stał się człowiek duszą żywiącą” (1 Mojż. 2. 7 BG)2. Akt stworzenia człowieka przez Boga potwierdzają liczne wypowiedzi natchnionego Słowa (np. Izaj. 45, 12; Ijob 20. 4). Modny w czasach dzisiejszych pogląd, wypro­wadzający drogą ewolucji rodowód człowieka ze świata zwierzęcego 3, nie znajduje w Piśmie Świętym potwierdze­nia ani pod względem egzegetycznym, ani teologicznym4.

a) Wygląd człowieka. Pismo Święte stwierdza, że „wszystko, co uczynił Bóg, było bardzo dobre” (1 Mojż. 1, 90 BT). Ta ocena dotyczyła całego stworzenia, w tym także człowieka, jego natury, czyli struktury psychosomatycznej i wyglądu zewnętrznego. Bóg powiedział: „Uczyńmy czło­wieka na obraz i podobieństwo nasze” (1 Mojż. 1, 26 JW)5. I stworzył Bóg człowieka „na obraz swój” (w. 27)6. Wypo­wiedź biblijna wskazuje na to, że człowiek był podobny do Boga tak pod względem zewnętrznym jak wewnętrznym. Identyczne podobieństwo występowało między Adamem a jego synem, który - według Biblii - „był wiernym jego podobieństwem (zrodzonym na jego podobieństwo i obraz - wajjoled bidmutho kecalmo)" (1 Mojż. 5, 3 BT).

E. G. White pisze: „Człowiek miał być podobny do Boga tak zewnętrznie, jak i swoim charakterem” 7. Wyo­brażenia o wyglądzie człowieka dostarcza również następu­jąca wypowiedź Pisma Świętego: „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich, położyłeś wszystko pod jego stopy” (Ps 8, 6.7 BT).

Opisując pod natchnieniem Bożym wygląd zewnętrzny człowieka, E. G. White stwierdza: „Kiedy człowiek wy­szedł z rąk Stwórcy miał postać szlachetną, był dosko­nale harmonijny. Posiadał kwitnące zdrowie, jaśniał ży­wotnością i szczęściem. Adam był o wiele wyższy wzrostem niż mężczyźni zamieszkujący obecnie ziemię. (...) Bez­grzeszna para ludzka nie nosiła żadnych sztucznych osłon. Okryci byli światłem i chwałą, tak jak aniołowie. Tak długo jak żyli w posłuszeństwie u Boga, ten strój świetla­ny był wystarczającym odzieniem”8.

b) Usposobienie. Obraz Boży szczególnie uwydatnił się w charakterze człowieka. Biblia stwierdza: „To tylko obacz, com znalazł, że stworzył Bóg człowieka dobrego; ale oni udali się za rozmaitymi myślami” (Kazn. 7, 29 BG)9. E. G. White pisze: „Jego (człowieka) natura pozostawała w harmonii z wolą Bożą. Umysł jego był zdolny pojąć rzeczy Boskie. Jego uczucia były czyste, a pragnienia i namiętnoś­ci - kontrolowane przez rozum. Był istotą świętą. Czuł się szczęśliwy, że nosił w sobie obraz Stwórcy. (...) Bóg dał im (pierwszym rodzicom) wolną wolę i rozum, aby mogli sobą kierować i oceniać słuszność swego postępowania oraz w pełnej swobodzie przyjąć lub uchylić się od posłuszeń­stwa”10.

Psychika człowieka była wewnętrznie nastrojona i do­skonale sharmonizowana. Między poszczególnymi władzami psychicznymi zachodził stosunek równowagi, nie wyłącza­jący hierarchicznej struktury ducha ludzkiego. Niższe wła­dze (instynkty, pragnienia i popędy) podlegały wyższym (rozumowi, woli i uczuciowości intelektualizowanej). Te zaś pozostawały w harmonii z wolą Bożą jako najwyższą normą życia i postępowania. Uczucia nie były skażone złem moralnym. Rozum potrafił prawidłowo kojarzyć i po­znawać otaczającą rzeczywistość. Wola odznaczała się siłą swobodnego działania.

Człowiek był istotą rozumną, wewnętrznie zrównowa­żoną, moralnie wolną, dysponującą prawem wolnego wy­boru, swobodą działania i postępowania. Nie determino­wały go żadne ujemne nawyki czy dyspozycje, żadne wy­paczenia czy obciążenia dziedziczne lub przywary charak­teru. Jako istota rozumna i wolna miał nieograniczone moż­liwości rozwoju pod względem intelektualnym, charakte­rologicznym i fizycznym. Panowanie jego nad ziemią miało być zupełne, choć nie arbitralne. Miał stanowić nieodłącz­ną cząstkę kosmosu i królestwa Bożego. Nie było jedynie zamiarem Bożym, aby doświadczył zła moralnego i fizycz­nego. Doprawdy, wspaniałe stanowisko zajmował pierwot­nie człowiek. Czy z przywilejów tych w pełni skorzystał?

2. UPADEK

Na postawione wyżej pytanie Pismo Święte daje od­powiedź negatywną, a odpowiedź ta tłumaczy w sposób wyczerpujący obecny stan istoty ludzkiej i jej egzystencji, wszystkie jej historyczne i personalistyczne zawiłości i pa­radoksy. Pierwsze rozdziały Biblii, natchnionego i jedynie wiarygodnego sprawozdania wczesnych dziejów człowieka, opisują nie tylko uroczysty akt stworzenia człowieka, ale także najtragiczniejszy moment jego dziejów - upadek, dramat, który rozegrał się w raju i rzucił straszliwy cień na historię całego rodzaju ludzkiego. Jednakże w mroki tego dramatu przenikły promienie łaski Bożej, powodując, że noc upadku, która spowiła człowieka i świat, przestała być beznadziejną wegetacją ludzką. Przeciwnie, zrodzone w raju idee zbawcze (protoewangelia) stały się świetlaną perspektywą ludzkości.

a) Możliwość upadku. Doskonały, harmonijny we­wnętrznie człowiek nie znajdował się poza możliwością upadku, czyli poza możliwością popełnienia grzechu11. Po­wstanie, istnienie i rozwój doskonałości jest strukturalnym rezultatem określonych działań i praw. Doskonałość człowie­ka wynikała z doskonałej struktury jego istoty, uformowa­nej przez Boga według najlepszych myśli Bożych, wzorców i praw Boskiej doskonałości. Utrzymanie jej zależne było od świadomego i konsekwentnego przestrzegania przez człowie­ka jako istoty rozumnej i własnowolnej tych doskonałych wzorców i praw. E. G. White pisze: „Bóg ustanowił nad człowiekiem prawo jako warunek jego istnienia. (...) Do­skonale pojęte posłuszeństwo było warunkiem wiecznej szczęśliwości człowieka”12. Każda negacja świadoma i własnowolna, a więc zawiniona, obowiązujących norm, warun­kujących doskonałość, prowadzi do zburzenia istniejącego porządku, równa się tragedii i nieszczęściu. Tak dzieje się w sferze materii, tak samo w dziedzinie ducha.

Główne źródło niebezpieczeństwa powstania grzechu (popełnienia przestępstwa) tkwiło w wolnej woli człowieka, czyli w prawie wyboru, jakim został on obdarzony przez Stwórcę. Wolność wyboru stwarzała dla istoty rozumnej z jednej strony nieograniczone możliwości wszechstronnego rozwoju, ale z drugiej strony kryła w sobie ryzyko prze­stępstwa, grzechu. Wszystko zależało od świadomości i dob­rej woli człowieka. „Nasi pierwsi rodzice - pisze E.G.Whi­te - mimo że Bóg stworzył ich jako istoty niewinne i święte, mogli jednak błądzić”13. Chociaż nie mieli „skłon­ności do zła”, mogli jednak - byli wszak istotami wol­nymi - popełnić zło, mogli zanegować prawo, tzn. je prze­kroczyć. Pozbawienie człowieka prawa wolnego wyboru (wolności woli, swobody działania) równałoby się przekształ­ceniu istoty rozumnej w istotę bezwolną, w istotę o zaprogra­mowanej z góry i kierowanej przez kogoś innego osobowości.

Obiektywna więc możliwość upadku istniała, podobnie jak istniała również obiektywna możliwość zachowania stanu doskonałości, a warunkowały je - z jednej strony obowiązujące prawo, z drugiej - świadomość i wolność działania człowieka, słowem - stosunek do Boga i jego woli. Biblia mówi: „Stworzył Bóg człowieka dobrego (pra­wego, doskonałego), ale oni (ludzie) udali się za rozmaity­mi myślami” (Kazn. 7, 29 BG). Ileż tu psychologicznej prawdy!

b) Przebieg upadku (1 Mojż. 3, l-8). Pismo Święte opi­suje zdarzenie w sposób prosty, niemniej jednak realistycz­ny, daleki od jakiejkolwiek mitologizacji. Według postano­wień Bożych szczęście ludzkości zależeć miało od posłuszeń­stwa obowiązującym prawom fizycznym i moralnym. Naj­mniejsze nawet naruszenie ustalonego porządku, czyli prze­stępstwo prawa, równałoby się nieszczęściu. W tej sy­tuacji nie dziwi fakt, że właśnie sama zasada posłuszeń­stwa - jako cecha naczelna - została poddana próbie, doświadczeniu. Próba polegała na tym, że pierwszym ro­dzicom nie wolno było spożywać owocu „z drzewa po­znania dobra i zła (moce haddaath tow waraa)" (1 Mojż. 2, 17 BT).

Niestety, człowiek w doświadczeniu tym nie wytrwał, choć mógł i powinien wytrwać. Pod wpływem szatańskiego podszeptu, nie wyłączającego jednak osobistego działania, człowiek aktem swej własnej woli dopuścił się przestęp­stwa prawa Bożego. A przecież mógł i powinien przeciw­stawić się pokuszeniu14. Wymagało to jedynie większej uwagi, większej koncentracji duchowych sił. Sprawozdanie biblijne przedstawia mechanizm pokuszenia, proces psy­chologiczny prowadzący do grzechu, czyli do przestępstwa prawa. Oto poszczególne jego elementy:

(1) Zaintrygowanie. Momentem wstępnym było zain­trygowanie, fakt, że wąż przemówił do Ewy spośród ko­narów „drzewa poznania” głosem ludzkim (1 Mojż. 3,1).

Była to swoista, wielce zwodnicza demonstracja pierwszego w dziejach świata seansu spirytystycznego, urządzonego przez siły demoniczne (przez szatana) przy użyciu jako medium węża, najmądrzejszego i najpiękniejszego stworzenia owe­go czasu. Ponieważ szatan przemówił przez węża15, sam został nazwany „wężem starodawnym (ho opsis ho archios)" (Obj. 12, 9 NP).

(2) Dialog. Mowa, która z natury rzeczy jest potężnym czynnikiem oddziaływania i środkiem wymiany myśli, tym razem stała się czynnikiem oddziaływania ujemnego, spo­sobem przekazywania niezgodnych z prawdą Bożą idei. Wąż (szatan) nawiązał dialog z człowiekiem za pośrednic­twem mowy ludzkiej przez postawienie intrygującego py­tania: „Czy to prawda, że Bóg powiedział: Nie jedzcie owo­ców ze wszystkich drzew tego sadu?” (1 Mojż. 3,1 BT). Py­tanie węża nie było trudne, ale było podstępne; ze strony człowieka nastąpiła niebawem odpowiedź wyjaśniająca (1 Mojż. 3, 2.3), tym jednak sposobem partner został wciąg­nięty w nierówny dialog.

(3) Osłabienie zaufania do Boga. Dialog podważył zaufanie do Boga. Nastąpiło to wskutek sugestywnego wy­sunięcia antytezy: „Na pewno nie umrzecie” (1 Mojż. 3, 4 BT), jak również wskutek opacznego przedstawienia inten­cji Bożych: „Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy, i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (1 Mojż. 3, 5 BT). Twierdzenie powyższe, wy­powiedziane przez węża bardzo przekonywająco, a w do­datku głosem ludzkim, było argumentem nieoczekiwanym, argumentem godnym uwagi, szokującym. Uatrakcyjnie­niem tezy o postępie było bezkarne spożywanie przez węża zakazanego owocu16, co bez wątpienia musiało skojarzyć się w umyśle człowieka z nową umiejętnością węża - ze zdolnością mówienia zwierzęcia, widocznym dowodem wyż­szych osiągnięć.

(4) Wpływ na sferę motywacyjną. Przebieg dialogu potęgował oddziaływanie na psychikę człowieka, w szcze­gólności w kierunku rozbudzenia sfery popędowo-emocjonalnej, a więc irracjonalnych czynników motywacyjnych, będących w istocie rzeczy potężnymi siłami atakującymi myśli i wolę. Analiza biblijnego sprawozdania dowodzi, że w przebiegu rozmowy nadmiernemu rozbudzeniu uległy in­stynkty smakowe („niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia” - 1 Mojż. 3, 6 BT), uczucia estetyczne („...że jest rozkoszą dla oczu” - 1 Mojż. 3, 6 BT) oraz ambicja („„.że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” - 1 Mojż. 3, 6 BT). W uszach człowieka brzmiały ponętne słowa węża: „Otworzą się wasze oczy, i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (1 Mojż. 3, 5 BT), a w jego wyobraźni zamajaczył obraz wyższego poziomu egzystencji, nowych horyzontów wiedzy i godności17.

Głównym celem oddziaływań szatańskich było nakło­nienie człowieka do powzięcia decyzji przeciwnej woli Bożej i wykonania tej decyzji przez naruszenie prawa. Okoliczności towarzyszące oddziaływaniu były tylko środ­kami prowadzącymi do tego naczelnego celu, środkami, które uwzględniały w najszerszym słowa tego znaczeniu właściwości strukturalne psychiki ludzkiej. Atak był fron­talny, obejmował bowiem wszystkie najważniejsze władze duchowe człowieka, od najniższych począwszy a na naj­wyższych skończywszy, i zmierzał za pośrednictwem zwłasz­cza oddziaływań słuchowych (mowa), wizualnych (postrze­ganie owocu) i intelektualnych (dialog) do wyzwolenia sił motorycznych w sferze instynktowo-uczuciowej człowieka, jako niezwykle silnych czynników motywacyjnych w pro­cesie myślenia i działania.

c) Skutki (1 Mojż. 3, 7-19.22-24). Skutki nie dały długo czekać na siebie. Bezpośrednim skutkiem zwiedzenia było w następstwie spożycie zakazanego owocu i przekro­czenie prawa Bożego. Właściwie czyn człowieka stanowił akt nielojalności wobec Boga, sprzeniewierzenie się Bogu, zdradę i obrazę majestatu Bożego. Stan ten pociągał za sobą cały szereg innych ujemnych następstw - zapoczątkowany został niekończący się łańcuch przyczynowo-skutkowy tra­gedii ludzkiej. W wielu dziedzinach ludzkiego życia nastą­piło wiele poważnych przemian.

(1) W sferze psychiki ludzkiej. Delikatna, uporząd­kowana, zharmonizowana wewnętrznie struktura psychiki ludzkiej uległa zniszczeniu, nastąpiło zachwianie pierwot­nej równowagi wewnętrznej. Raz wyzwolone psychiczne siły irracjonalne, popędowo-uczuciowe, będą coraz częściej dawały znać o sobie; będą odtąd narzucać rozumowi i woli własne postulaty. Nastąpiło jakby wewnętrzne „rozdarcie”, powodując zniszczenie sił witalnych promieniujących na zewnątrz, w następstwie czego zanikowi uległa Świetlana szata okrywająca człowieka („poznali, że są nadzy” - 1 Mojż. 3, 7)18. W psychice ludzkiej pojawiły się uczucia dotąd nie­znane: uczucie osamotnienia (alienacji), strachu, zawodu, nieszczęścia, uczucie lęku przed odpowiedzialnością („skryli się przed Bogiem” - 1 Mojż. 3, 8 BT) i nowe zjawiska psychiczne, np. osłabienie uczciwości najwyższej (np. Adam oskarża swą małżonkę - 1 Mojż. 3, 12).

(2) W sferze stosunku do szatana. Uległość człowieka wobec szatana, czego dowodem było przestępstwo prawa, otworzyła wrota dalszemu oddziaływaniu sił demonicznych na psychikę ludzką. Odtąd szatan będzie miał nieskrępo­wany niemalże dostęp do tajników ludzkiego ducha, zdoby­wając nad nim panowanie (2 Kor. 4, 4; Efez. 2, 2).

(3) W sferze stosunku do Boga. Przestępstwo prawa, czyli sprzeniewierzenie się Bogu, pozostawiło niezatarty ślad w duszy ludzkiej. Było nie tylko ciężkim uchybieniem moralnym i obrazą Boga, ale także czynnikiem, który wyrył w psychice człowieka koleiny zła, ujemnych odruchów i przyzwyczajeń. Psychika ludzka skażona została trądem grzechu. Raz zasiane zło zapuściło głęboko swe korzenie, odtąd wydawać będzie gorzkie owoce grzechu - zwątpienia, samolubstwa, odstępstwa, zła moralnego (1 Mojż. 6, 5).

(4) W sferze stanowiska i godności człowieka. Czło­wiek utracił czystość duszy, czyli psychiki (1 Mojż. 3, 7), nieskazitelność ciała (1 Mojż. 3, 7) i przyobiecaną mu szansę nieśmiertelności (1 Mojż. 3, 22), utracił także raj (1 Mojż. 3, 23.24) i panowanie, które teraz stało się dome­ną Szatana, „księcia tego świata” (Ijob 1, 6.7; Efez. 2, 2). Człowiek stał się igraszką sił demonicznych (Izaj. 14, 3-8.16.17). W świadomości człowieka zrodziło się nieznane dotąd uczucie alienacji, rozłąki, stając się źródłem niepo­koju, braku zaufania i jego konsekwencji - nienawiści i walki. Przed człowiekiem otwarła się smutna perspektywa grzechu, degradacji moralnej i fizycznej, nieszczęścia i śmier­ci (Rzym. 1, 17-32). Człowiek stał się niewolnikiem grze­chu (Jan 8, 34; Rzym. 6, 16).

Piętno grzechu w postaci skażonej natury człowieka, poczucia winy i ujemnych jej skutków spoczęło na całym rodzaju ludzkim (Rzym. 3, 23), grzeszną stała się cała ludz­kość (Rzym. 5, 12). Przestępstwo człowieka powstrzymało ponadto wiele Bożych błogosławieństw, tworząc sytuacje niekorzystne dla człowieka (1 Mojż. 3, 16-19), świata przy­rody (1 Mojż. 3, 17.18; Izaj. 24, 5), przyszłości naszej pla­nety (Mich. 7, 13), wreszcie dla całego rodzaju ludzkiego (Rzym. 9, 28)19. Ale w tę właśnie sytuację wkroczyła łaska Boża (Rzym. 5, 20).

II. GRZESZNY STAN CZŁOWIEKA

Pismo Święte dokonuje wszechstronnej charak­terystyki człowieka znajdującego się w stanie grze­chu. Jest to zagadnienie sięgające najgłębszych po­kładów psychiki ludzkiej i tajemnicy grzechu jako zła moralnego. Dzięki biblijnej nauce wiele pro­blemów antropologicznych, religijnych, etycznych i filozoficznych oraz psychologicznych zostało w du­żym stopniu wyjaśnionych.

1. CZŁOWIEK CIELESNY

Biblia określa człowieka w stanie grzechu mianem „człowieka cielesnego” (anthropos sarkinos) lub „człowieka zmysłowego” (anthropos psychikós), w przeciwieństwie do „człowieka duchowego” (anthropos pneumatikós). Jakim jest „człowiek cielesny”? Pismo Święte charakteryzuje go dokładnie.

a) Pojęcia ogólne. Już w czasach przedpotopowych po­wiedziane zostało o człowieku, że jest „ciałem” (1 Mojż. 6, 3 BG) lub - jak mówi inny przykład - „istotą cielesną”20. Określenie utrzymane zostało w czasach późniejszych (Ps. 78, 39), również w Nowym Testamencie. Chrystus powie­dział: „To co narodziło się z ciała, jest ciałem” (Jan 3, 8 BT)21, ap. Paweł zaś charakteryzując swą grzeszną na­turę, stwierdził: „Jestem cielesny (sarkinos), zaprzedany w niewolę grzechu” (Rzym. 7, 14 BT). W Biblii określenie „wszelkie ciało” (kolbasar) oznacza, rodzaj ludzki w ogóle (1 Mojż. 6, 13.17 BG; Ps. 136, 25; Łuk. 3, 6; Dz. Ap. 2, 17). Słowo „ciało” (hebr. basar, gr. sarks) jest w symboli­ce biblijnej synonimem przyrodzonej, upadłej i grzesznej, skoncentrowanej na sprawach ciała (materialnych) natury ludzkiej. Główną cechą tej natury jest właśnie „cielesność”. Określenie bez wątpienia pozostaje w związku z tym zna­miennym faktem psychologicznym, że w osobowości czło­wieka cielesnego czynnikiem dominującym jest sfera popędowo-uczuciowa, sprawy cielesne, doczesne - jak mówi Biblia „pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia” (1 Jana 2, 16 BT). Pojecie „cielesności”, które rów­noznaczne jest z pojęciem „grzeszności”, nie ogranicza się wyłącznie do ciała, czyli do fizycznej (somatycznej) strony istoty ludzkiej, lecz obejmuje także jej sferę duchową - jej psychikę, całą osobowość. Element „cielesności” zabar­wia i determinuje wszystkie władze człowieka: przenika ciało (Kol. 2, 11), umysł (Kol. 2, 18), sferę uczuciową (Gal. 5, 24. 16), wolę i myśli (Efez. 2, 2).

b) Charakterystyka. Człowieka cielesnego cechuje za­chwianie psychicznej równowagi wewnętrzno-strukturalnej. Wybitnie przeważa u niego życie popędowo-uczuciowe: „Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało” (Rzym. 8, 5 BT). Znaczy to, że sprawy cielesne, ma­terialne, doczesne, przyziemne stają się głównym przedmio­tem ich myśli i uczuć, pragnień i dążeń. Zabarwiają ich ży­cie wewnętrzne i wpływają na określony sposób bycia. Charakteryzując bliżej „cielesność” natury ludzkiej ap. Pa­weł stwierdza: „Jest zaś rzeczą wiadomą jakie uczynki ro­dzą się z ciała (czyli z natury cielesnej - uw. Z. Ł.): nie­rząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa po­goń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrości, pijaństwo, hulanki i tym podobne rzeczy” (Gal. 5, 19-21 BT; 1 Kol. 3, 1-4).

Człowiek cielesny żyje „na sposób doczesny tego świa­ta” (Efez. 2, 2 BT), „według żądz naszego ciała, spełniając zachcianki ciała i myśli zdrożnych” (Efez. 2, 3 BT) i jest z natury „dzieckiem gniewu” (Efez. 2, 3 NP). Człowieka cielesnego znamionuje również brak zrozumienia w sprawach duchowych: „nie pojmuje tego, co jest Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie jest zdolny po­jąć” (1 Kor. 2, 14 BT), znamionuje go również „zmysłowy sposób myślenia” (Kol 2, 18 BT), nastawiony na sprawy materii. Ludzie tacy są „umysłem pogrążeni w mroku obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy z powodu zatwardziałości serca” (Efez. 4, 18 BT). Inną cechą człowieka cielesnego jest słabość woli i niemożność przestrzegania prawa Bożego: „Dążność data wroga jest Bogu” (Rzym. 8, 7 BT), „nie podporządkowuje się Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna” (Rzym. 8, 7 BT). Człowiekowi cielesnemu stosunkowo „łatwo przycho­dzi dobro chcieć - ale wykonać - nie” (Rzym. 7, 18 BT). Dlatego „jako szata splugawiona są wszystkie sprawiedli­wości nasze” (Izaj. 64, 6 BG).

Człowiek cielesny więc jest człowiekiem grzesznym, przy czym nie dlatego jest grzesznym, że jest cielesny; w wyniku grzechu, czyli przestępstwa prawa Bożego, na­tura jego stała się grzeszna, a przez to - cielesna, została obciążona grzechem i skłonnością do zła. W rezultacie „grzech” w niej „mieszka” (Rzym. 7, 20.17 BT), tkwi w niej „prawo inne”, które toczy walkę z prawem Bożym i „podbija” człowieka „w niewolę pod prawo grzechu, miesz­kającego w nim” (Rzym. 7, 23 BT). Taki człowiek jest bez­silny wobec swojej natury, znajduje się pod kontrolą grzechu, jest „zaprzedany w niewolę grzechu” (Rzym. 7, 14 BT), „umarły na skutek występków i grzechów” (Efez. 2, 1 BT), w konsekwencji skazany na potępienie, jako że „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rzym. 6, 23 NP). Syno­nimem człowieka cielesnego jest „człowiek stary... którego gubią zwodnicze żądze” (Efez. 4, 22 NP).

2. KWESTIA ODPOWIEDZIALNOŚCI

Czy człowiek cielesny, człowiek natury, „zaprzedany w niewolę grzechu” (Rzym. 7, 14 BT), jest człowiekiem własnowolnym, a więc moralnie odpowiedzialnym, człowie­kiem, który rozumie znaczenie czynu i może kierować swym postępowaniem? Odpowiedź jest twierdząca. Czło­wiek, choć stan jego jest grzeszny, to istota moralnie od­powiedzialna.

a) Prawo wolnego wyboru. Łaska Boża, pojęta zwłasz­cza jako moc Boża działająca w człowieku, całkowicie zrekompensowała przez swe rozliczne dary „niewolę grze­chu”, stwarzając człowiekowi warunki zupełnego nawet wy­zwolenia się z tej niewoli, dzięki czemu stał się on po­nownie istotą wolną w działaniu, a więc i odpowiedzial­ną. Pismo Święte uczy: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rzym. 5, 20 BT). Szczególnymi przejawami łaski Bożej są: prawo natury, światło Boże w człowieku i działalność Ducha Świętego. W psychikę każdego człowieka wszczepiony został zakon Boży - treść jego „wypisana jest w sercu” (Rzym. 2, 14-15 BT), zakon, stanowiący elementarny imperatyw mo­ralny i normę postępowania. Biblia stwierdza ponadto, że światłość Boża „oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat” (Jan 1, 9 BT), Duch Święty ustawicznie przeko­nuje o grzechu, sprawiedliwości i sądzie (Jan 16, 8 BT, NP), a Słowo Boże jest pochodnią na drodze życia (Ps. 119, 105). Świadomość odpowiedzialności moralnej wyraża się również w głosie sumienia 22.

W świetle powyższych ustaleń każdy człowiek nor­malny fizycznie i psychicznie posiada prawo równego, pod względem moralnym, startu życiowego, dysponuje prawem wolnego wyboru, otwarta jest przed nim droga postępu lub regresu, dobra lub zła. Bóg przed każdym człowiekiem położył „życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo” (5 Mojż. 30, 19 BT). Wybór należy do człowieka. W natu­rze człowieka występują więc dwa elementy - dobra i zła. Istnieje między nimi ustawiczna walka (Gal. 5, 17). Stale wiec musi człowiek dokonywać wyboru.

b) Skutki wyboru. Poddanie się pod wpływ dobra, zwłaszcza przyjęcie Bożej prawdy, otwiera drogę duchowe­go rozwoju i postępu, odrzucenie go wprowadza na drogę degradacji i regresu. W formie niemalże dramatycznej przedstawił oba kierunki życia ap. Paweł zarówno w odnie­sieniu do ludzi spoza kręgu ludu Bożego (Rzym. 1, 18-32), jak niewiernych wyznawców Boga (Rzym. 2, 17-29).

Człowiek jest „kowalem swego szczęścia”. Świadome, dokonane z premedytacją, a więc zawinione wzgardzenie łaską Bożą jest zawsze brzemienne w skutki (Rzym. 1, 18-32). Pismo Święte uczy, że „umysł” człowieka może po­grążyć się w „mroku” i być „obcy dla życia Bożego” na skutek „niewiedzy”, spowodowanej „zatwardziałością ser­ca” (Efez. 4, 18 BT) 23 .

Człowiek może aktem własnej i nieprzymuszonej woli doprowadzić samego siebie do stanu „nieczułości sumienia” (Efez. 4, 19 BT) i dopuścić się czynów najgorszych, np „oddać się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego ro­dzaju grzechy nieczyste” (Efez. 4, 19 BT). Może dopuścić do stanu, w którym umysł zostanie zaślepiony przez boga tego świata, „aby nie olśnił go blask Ewangelii chwały Chrystusowej” (2 Kor. 4, 4 BT). Może także spowodować katastrofalne odrzucenie łaski Bożej (Hebr. 6, 4-8), czyli dopuścić się grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, stanu, z którego nie ma już powrotu: „Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale je­dynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma strawić przeciwników” (Hebr. 10, 26.27 BT).

Pismo Święte stwierdza, że ludzie „giną za to, że nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia” (2 Tes. 2, 10 BT). Przez swoją „zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia” człowiek przygotowuje sobie w istocie rzeczy „gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawied­liwego sądu Boga” (Rzym. 2, 5 BT). W tej sytuacji często „Bóg dopuszcza, by działał na nich błąd, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nic uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość” (2 Tes. 2, 11 -12 TB).

Człowiek może również zająć miejsce po stronie Boga i Jego prawdy, a wówczas staje się uczestnikiem rozlicz­nych błogosławieństw Bożych. Eschatologiczne rezultaty wyboru następująco scharakteryzował ap. Paweł: „Który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czcił nieśmiertelności - życie wieczne, tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się niepra­wości - gniew i oburzenie. Ucisk i utrapienie spadnie na każdego człowieka, który dopuszcza się zła, najpierw na Żyda, a potem na Greka. Chwała zaś, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze, najpierw Żyda, a potem Greka. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę” (Rzym. 2, 6-11 BT).

Głęboka prawda kryje się w biblijnych maksymach: „Kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z ducha żąć będzie żywot wieczny” (Gal. 6, 8 NP), „kto sieje skąpo, skąpo też żąć będzie, a kto sieje obficie, obficie też żąć będzie” (2 Kor. 9, 6 NP).

B. ODNOWA

W jaki sposób człowiek natury, człowiek cieles­ny i grzeszny, może się stać człowiekiem nowym, człowiekiem duchowym (anthropos pneumatikós)? Wchodzimy tutaj w dziedzinę niezwykle interesującą z punktu widzenia teologiczno-psychologicznego, pastoralnego i moralno-społecznego. Poddając się pod wpływ Ducha Świętego i Słowa Bożego, obie­rając naśladownictwo Chrystusa doznaje człowiek wewnętrznej przemiany, głębokiego przeobrażenia charakteru, staje się nowym człowiekiem, o nowej sylwetce charakterologiczno-psychicznej. Na czym polega tajemnica tej przemiany, jak do niej docho­dzi - oto pytania, na które pragniemy znaleźć w Biblii odpowiedź.

I. ODRODZENIE

Dla człowieka cielesnego - dla starej, grzesznej i nieodrodzonej natury - nie ma miejsca w przysz­łym królestwie Bożym. Jest tam natomiast miejsce dla człowieka duchowego, żyjącego już tutaj w do­czesności nie „według ciała (kata sarka)”, ale „we­dług ducha (kata pneuma)” (Rzym. 8, 5 NP), czło­wieka nowego, odzwierciedlającego podobieństwo Boże. Człowiek taki myśli o tym „co duchowe (ta tou pneumatos)" (Rzym. 8,5 NP), prowadzony jest przez Ducha Bożego (Rzym. 8, 14) i posiada „zadatek Ducha” (2 Kor. 1, 22 NP). Chrystus powiedział: „Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może widzieć królestwa Bożego” (Jan 3, 3 NP). Człowiek cielesny musi doznać odnowy, odrodzenia, nowonarodzenia.

1. NADPRZYRODZONY PROCES

W jaki sposób „człowiek cielesny” (anthropos sarki­nos) - grzeszny i upadły - może „narodzić się na nowo” (gennethenai anothen), stać się „człowiekiem duchowym” (anthropos pneumatikós), „człowiekiem nowym” (anthropos kainós)? Chrystus wyjaśnia, że nowonarodzenia musi być narodzeniem „z wody i z Ducha”, powiedział bowiem: „Jeśli się kto nie narodzi z wody (eks hydatos) i Ducha (kai pneumatos) nie może wejść do królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (Jan 3, 5.6 NP). Co znaczy narodzić się „z wody i z Ducha”? zastanówmy się wpierw nad tajem­nicą narodzenia „z Ducha”.

a) Narodzenie „z Ducha”. Odrodzenie24, zwane także nowonarodzeniem25 lub nawróceniem26 jest dziełem Ducha Świętego, oznacza duchowy i twórczy proces, dzięki któremu natura ludzka ulega przeobrażeniu, powstaje i rodzi się „człowiek nowy", duchowy. Odrodzenie nie jest jedynie ze­wnętrzną zmianą obyczajów, ogładą towarzyską czy nabra­niem kulturalnych manier; prowadzi ponadto do powstania nowej osobowości, nowego usposobienia, nowej natury.

(1) Nowe życie. Bóg chce, „aby wszyscy ludzie doszli do poznania prawdy i byli zbawieni" (1 Tym. 2, 4 NP). Realizując powszechny plan zbawienia Bóg kieruje - za pośrednictwem Ducha Świętego i swego Słowa - uroczyste orędzie (wezwanie) do wszystkich ludzi (Tyt. 2, 11; Hebr. 3, 7.8). Człowiek, który przyjmuje orędzie Boże, staje się obiektem szczególnego działania Ducha Świętego (Rzym. 8, 28-30). Otrzymuje moc, aby się stać Synem Bożym (Jan 1, 12). Duch Święty rodzi w nim nowe duchowe życie, wiedzie do ożywienia martwej z powodu grzechów natury: „Duch to jest, który ożywia” (Jan 6, 63 NP; por. Efez. 2, 1-5).

W szczególności Duch Święty budzi sumienie, zachęca do rozmyślań, przekonywa o grzechu (Jan 16, 8 NP), oświeca i odnawia umysł (Jan 14, 26; 16, 13; Kol. 3,10; Efez. 4, 23), umożliwia poznanie woli Boga, tego „co jest dobre, co mu jest miłe i co doskonałe” (Rzym. 12, 2 SK; 2, 12), uświęca myśli i uczucia (2 Tes. 2, 13), wzmacnia wolę (2 Kor. 10, 4) i wywiera dodatni wpływ na siły ży­wotne istoty ludzkiej (1 Kor. 6, 19-20). W ten sposób rodzi się nowe życie, w człowieku „starym” powstaje „czło­wiek nowy”.

(2) Rola Słowa Bożego. Duch Święty dokonuje od­rodzenia człowieka głównie za pośrednictwem Słowa Bo­żego, co oczywiście nie wyłącza bezpośredniego oddziały­wania na psychikę człowieka samego Ducha Świętego. Zresztą, czy Słowo Boże nie jest posiewem Bożym, posie­wem Ducha Świętego (2 Piotra 1, 21; Jan 6, 63)? Skoro tylko przeniknie do umysłu i serca, staje się zaczynem nowego życia. Ap. Jakub stwierdza, że Bóg Ojciec „ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy (logo aletheias), byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzenia” (Jak. 1, 18 BT). Podobnie uczy ap. Piotr: „Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczal­nego dzięki Słowu Boga, które jest żywe i trwa. (...) Właś­nie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę” (1 Piotra 1, 23.25 BT).

Gdy ziarno prawdy Bożej pada na glebę duszy i zosta­je przyjęte, zakorzenia się, wzrasta i przynosi owoc. Słowo Boże, będąc objawieniem prawdy Bożej i prawdę tę za­wierając, ukazuje człowiekowi nową rzeczywistość wiary: zapoznaje go z wolą Boga i Jego nauką, z prawdziwą służ­bą Bożą i właściwym sposobem chrześcijańskiego życia, z celem, do jakiego człowiek winien dążyć, zapoznaje go ze zbawieniem i środkami prowadzącymi do jego osiąg­nięcia. Demaskuje nadto religijny fałsz i zakusy szatana (Hebr. 4, 12). Za pośrednictwem Słowa Bożego i - jak wspomniano - przy bezpośrednim, nadprzyrodzonym od­działywaniu Ducha Świętego rodzi się w umyśle człowieka nowy, zgodny z wolą Bożą pogląd na otaczającą go rzeczy­wistość, na sprawy wiary i życia. Powstają nowe zainte­resowania i pragnienia, rodzą się nowe motywy działania, kształtuje się nowy tryb życia, nowy stosunek do innych, a nawet do siebie samego, słowem formuje się nowy czło­wiek, człowiek „według Ducha” (kata pneuma) (Rzym. 8, 4 BT).

Ta przemiana jest niezrozumiała i niepojęta w przy­rodzonym porządku rzeczy, stanowi jednak realny skutek Ewangelii, będącej wszak „mocą Bożą ku zbawieniu” (Rzym. 1, 18 NP)27. Duch Święty formuje ponownie obraz Boży w człowieku (2 Kor. 3, 18). Nowe życie rozpoczyna się od oświecenia umysłu światłem prawdy Bożej 28.

b) Przebieg odrodzenia. Odrodzenie, niepojęty w istocie proces, ma swoje okoliczności i uwarunkowania, swoje fazy i przejawy zewnętrzne. Jest procesem duchowym, przebiega w najgłębszych pokładach psychiki ludzkiej, obejmuje całą osobowość człowieka.

(1) Działanie Ducha Świętego. Działalność Ducha Świę­tego jest niewidzialna. Widzialne są natomiast jej skutki. Towarzyszą jej bowiem określone okoliczności, rezultatem zaś są właściwe owoce życia. Chrystus powiedział: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz; lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha” (Jan 3, 8 BT). Niekiedy jest to cichy i długotrwały wpływ Ducha Świętego, który systematycz­nie i bezustannie dokonuje swego dzieła, doprowadzając człowieka do poznania prawdy i pojednania z Bogiem. Cza­sem proces odrodzenia (nawrócenia) przebiega burzliwie, wśród wielu okoliczności gwałtownych. Odrodzeniu mogą towarzyszyć zdarzenia niezwykłe, jak w przypadku ap. Pa­wła (Dz. Ap. 9, 3-8) czy Korneliusza (Dz. Ap. 10, 1-48) lub szczególne sploty okoliczności, jak w przypadku Etiopa (Dz. Ap. 8, 27-40), albo też długie procesy przemian - pamiętamy przecież historię Nikodema (Jan 3, 1.2; 19, 38 -40).

Najważniejszym dowodem wpływu i działalności Du­cha Świętego są owoce odrodzenia, widoczne w codzien­nym, tak osobistym, jak i rodzinnym, towarzyskim i spo­łecznym życiu człowieka. Zaistniałą pod wpływem Ducha Świętego i Słowa Bożego zmianę zauważa przede wszyst­kim otoczenie, co jest realnym dowodem odrodzenia. Ap. Pa­weł w następujący sposób opisał na przykładzie własnego życia stan nieodrodzonego serca: „Niegdyś bowiem i my by­liśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żą­dzom i rozkoszom, a żyjąc w złości, godni obrzydzenia, peł­ni nienawiści jedni ku drugim” (Tyt. 3, 3 BT). Jednakże pod wpływem odrodzenia zmienia się wszystko. W życiu czło­wieka, który przeżywa nawrócenie, dokonują się głębokie przemiany, przede wszystkim w sferze świadomości, w spo­sobie bycia, w stosunku do praktyk religijnych. Na skutek odradzającego wpływu Ducha Świętego zjawiają się dobre owoce: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, do­broć, wierność, łagodność, opanowanie” (Gal. 5, 22 BT).

Gdy człowiek wierzący doznał wewnętrznej przemia­ny, gdy dał dowody nawrócenia, gdy ma pewność, że po­trafi prowadzić z pomocą Bożą nowe życie chrześcijańskie, wówczas winien zawrzeć uroczyste przymierze z Bogiem przez chrzest, który jest właśnie oficjalnym znakiem odro­dzenia.

(2) Udział woli. Odrodzenie, choć jest twórczym pro­cesem Ducha Świętego, nie dokonuje się bez udziału czło­wieka. Duch Święty nie działa w sposób magiczny ani też nie łamie brutalnie woli człowieka, nie sprowadza psychiki człowieka do roli biernego obiektu nadprzyrodzonych sił i przemian. Działalność Ducha Świętego polega na oświe­ceniu umysłu człowieka, oczyszczeniu jego uczuć i wzmac­nianiu woli, słowem - na umożliwieniu człowiekowi wy­zwolenia się „spod prawa grzechu i śmierci” (Rzym. 8, 2 BT) oraz uzdolnieniu go do „wkroczenia w nowe życie” (Rzym. 6, 4 BT). W świetle Pisma Świętego jest oczywiste, że człowiek może się przeciwstawić wpływowi Ducha Świę­tego (Dz. Ap. 26, 19; Rzym. 9, 19; 1 Tes. 5, 19; Efez. 4, 30). Jeśli nawet wpływowi Bożemu się podda, Duch Święty działać będzie zgodnie z dobrą wolą ludzką i w takim tylko zakresie, w jakim człowiek przyzwoli na to działanie, bowiem „gdzie jest Duch Pański - tam wolność” (2 Kor. 3, 17 BT). W procesie odrodzenia jest więc miejsce dla sa­mego człowieka.

Rola człowieka w procesie odrodzenia polega nie tylko na samym przyzwoleniu na wpływ Ducha Świętego, ale także na ścisłej, osobistej współpracy z Bogiem. Człowiek winien zaangażować wszystkie swe siły przyrodzone do służ­by Bożej i w pracy nad własnym charakterem. Obowiąz­kiem człowieka jest więc zapoznać się wnikliwie z wolą Bożą objawioną w natchnionym Słowie i wypełniać ją z pomocą Ducha Świętego.

Odrodzenie jest dziełem Ducha Świętego, ale nie mo­że dojść do skutku bez współudziału woli człowieka. Duch Święty oświeca umysł, wzmacnia wolę, oczyszcza pragnie­nia, dokonuje zmiany natury. Powinnością natomiast czło­wieka jest rozpoczęcie i prowadzenie życia zgodnego z wolą Bożą obejmującą wyznawanie prawdy (Jan 17, 17), postę­powanie (Efez. 4, 25-5, 7) i kult (Jan 4, 24). O powinności tej ap. Paweł pisze: „Co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka (anastrofen ton palaion anthropon), który ulega zepsuciu na skutek kłamli­wych żądz, a odnawiać się duchem w waszym myśleniu (ananeousthai de to pneumati tou nóos hymon) i przyoblec człowieka nowego (kai endysasthai ton kainon Anthropon), stworzonego według wzoru Boga w sprawiedliwości i świę­tości, polegającej na prawdzie” (Efez. 4, 22.23 BT).

2. ELEMENTY SKŁADOWE PROCESU ODRODZENIA

Odrodzenie (palingenesia) jest wynikiem twórczej dzia­łalności Ducha Świętego i współpracy z Nim człowieka. W procesie odrodzenia występują cztery elementy składo­we wzajemnie się przenikające i uzupełniające. Są nimi: poznanie, przyjęcie, pokuta (obejmująca skruchę, wyznanie grzechu i porzucenie go) oraz odnowa życia. Poświęćmy chwilę szczegółowemu ich omówieniu.

a) Poznanie. Dzieło odrodzenia rozpoczyna się od po­znania prawdy (woli) Bożej. Odnowa musi objąć przede wszystkim myśli. Proces odrodzenia rozpoczyna się bowiem od umysłu. Ap. Paweł uczy: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie (alla metamorfousthe) przez odnowienie umysłu swego (te anakainósei tou nóos), abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą (ti to thelema tou theou), co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rzym. 12, 2 NP). Poznanie to niezwykle ważny element w procesie od­rodzenia.

(1) Potrzeba poznania. Pierwszym krokiem na drodze do odnowy charakteru i życia jest poznanie Boga i Jego woli. Właśnie nieznajomość prawdy stanowi w bardzo wie­lu wypadkach główny powód błędu i zła. Służba Boża za­wsze jest - w każdym razie winna być - połączona ze znajomością Boga i Jego woli, ma być wynikiem dobrowol­nych i świadomych decyzji i działań. Na ten ważny aspekt zwrócił uwagę Chrystus: „A to jest życie wieczne: Poznać (ginóskosin) ciebie, jedynego Boga prawdziwego i tego, któ­rego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (Jan 17, 3 ED); „Poznacie (gnósesthe) prawdę a prawda was wyzwoli” (Jan 8, 32 BT).

Zanim człowiek może rozpocząć nowe życie, musi wie­dzieć co jest dobre a co złe. Umysł musi opromienić praw­da Boża, musi on poznać świętą wiedzę dotyczącą planu zbawienia. Naśladowca Chrystusa musi stać się istotą świa­domą swych obowiązków wobec Boga i bliźnich, a także swych przywilejów. Dlatego psalmista się modlił: „Panie! daj mi poznać drogi twe, ścieżek twoich naucz mię” (Ps. 25, 4 BG). Podobne życzenie wyraził ap. Paweł: „Żeby po­znać go, i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestni­czyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci” (Filip. 3, 10 NP).

Bóg pragnie służby rozumnej, świadomej i odpowie­dzialnej. Ap. Paweł pisze na ten temat: „Dlatego i my od tego dnia, kiedyśmy to usłyszeli nie przestajemy za was się modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego (hina plerothete ten epignosin tou thelematos autou) we wszelkiej mądrości i dachowym zrozumieniu (en pase sofia kai synesei pneumatike), abyście postępowali w spo­sób godny Pana (aksios tou kyriou) ku zupełnemu jego upodobaniu (eis pasan areskeian), wydając owoc w każ­dym dobrym uczynku (en panti ergo agatho karpoforountes) i wzrastając w poznaniu Boga (kai auksanómenoi te epignósei tou theou)” (Kol. 1, 9.10 NP).

(2) Skutki poznania. Są one wielorakie i dalekosiężne. Światło prawdy rozprasza ciemności fałszu i błędu, ukazuje rzeczywistość we właściwych kolorach, kształtach i wymia­rach, umożliwia podjecie właściwej decyzji. W szczególności znajomość prawdy Bożej ożywia sumienie (Dz. Ap. 2, 37; 24, 25; Rzym. 7, 9), oświeca rozum (Ps. 119, 24.99.100; 19, 8.9.12), uwalnia z przesądów (Jan 8, 32), stwarza warunki duchowego rozwoju (2 Piotra 1, 3.4), jest ważnym czynni­kiem odnowy życia, źródłem sił psychicznych w procesie samokształcenia (Efez. 4, 23; Kol. 3, 10; Rzym. 12, 2).

(3) Źródło chrześcijańskiego poznania. Jest nim prze­de wszystkim Pismo Święte. To ono jest niewyczerpaną skarbnicą wiedzy o Bogu, Zbawicielu i drodze zbawienia (Jan 5, 39; 2 Tym. 3, 15-17). Jest ono „pochodnią nogom” i „światłością ścieżce” (Ps. 119,105 BG), „lampą, która świeci w ciemnym miejscu” (2 Piotra 1, 19 BT), źródłem „pociechy” (Rzym. 15, 4 NP) i wiary (Rzym. 10, 17). Waż­nym źródłem poznania prawdy jest otaczający świat (Ps. 19, 2; Izaj. 40, 26-30; Rzym. 1, 20), a także doświadczenia życia (Jak. 1, 12). Istnieje szereg czynników sprzyjających, a nawet ułatwiających poznanie prawdy zawartej w Biblii.

Pierwszym z nich jest Duch Święty. On bowiem oświeca człowieka, naucza i wprowadza go we wszelką prawdę (Jan 14, 26; 16,13). Pismo Święte stwierdza, że duch, który jest w ludziach i natchnienie (niszmath) Wszechmogącego daje rozum” (Ijob 32, 8 BG)29. Oto mo­dlitwa ap. Pawła: „Aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrys­tusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły je­go” (Efez. 1, 17-19 NP).

Dużą rolę w poznaniu prawdy odgrywają pisma ducha proroctwa, będące natchnionym komentarzem do objawienią Bożego zawartego w Biblii. One prowadzą do Biblii, ukazują jej piękno i moc. Dane zostały właśnie w celu ułatwienia ludowi Bożemu poznania nauk Pisma Świętego.

W procesie poznania prawdy Bożej przez ludzi nieznających jej jeszcze nieobojętną rolę spełnia nauczycielska funkcja Kościoła (1 Tym. 3, 15) i jego kadra duchownych (Efez, 4, 11-15)30. Znaczenie kaznodziejstwa przedstawił ap. Paweł w następujących słowach: „Każdy bowiem, kto wzy­wa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają wzy­wać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego który zwiastuje (choris keryssontos)? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? Jak napisano: O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny!” (Rzym. 10, 13-15).

Jak widać istnieją wszelkie optymalne warunki po­znania prawdy i każdy, kto pragnie ją poznać, może to osiągnąć bez trudu. Zaiste Bóg obdarzył nas „wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności” (2 Piotra 1, 3 NP).

b) Przyjęcie. Naturalnym (prawidłowym) rezultatem po­znania prawdy Bożej jest jej przyjęcie. To odpowiedź czło­wieka na wezwanie Boże, doświadczenie życiowe szczerych poszukiwaczy prawdy. Przyjęciu prawdy towarzyszy z jed­nej strony akt wiary, a z drugiej - uczucie wdzięczności31.

(1) Wiara (pistis). Przyjęcie prawdy Bożej winno być aktem świadomym, rozważnym, połączonym z wiarą, z przekonaniem, winno być następstwem własnej i nie­przymuszonej woli. Pismo Święte uczy: bez wiary nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że jest i wynagradza tych, którzy Go szu­kają” (Hebr. 11, 6 BT). Czym jest jednak wiara?

W znaczeniu podmiotowym wiara jest świadomą i ro­zumną czynnością umysłu ludzkiego polegającą na przy­jęciu czegoś za prawdę ze względu na świadectwo innych. W sensie teologicznym wiara jest mocnym uznaniem za prawdę tego, co Bóg objawił w swoim Słowie, ze względu na autorytet natchnionego Słowa i Boga objawiającego.

W znaczeniu przedmiotowym wiara jest całokształtem prawd wiary 32. Biblijna definicja wiary brzmi: „Wiara (pistis) jest pewnością (hypóstasis) tego, czego się spodziewamy (elpidzomenon), przeświadczeniem (pragmaton) o tym, czego nie widzimy (elenchos ou blepomenon)” (Hebr. 11, 1 NP)33.

Źródłem tak pojętej wiary jest oczywiście Słowo Boże: „Wiara tedy jest ze słuchania (eks akoes), a słuchanie przez słowo Boże” (Rzym. 10, 17 BG; por. Ps. 18, 31. 32; 2 Piotra 1, 3.4). Gdy chodzi o genezę wiary w sensie podmiotowym (aktu wiary), to jest ona nadprzyrodzonym darem Bożym, owocem Ducha Świętego, który skłania rozum do przy­jęcia objawionej w Słowie Bożym prawdy bez żadnego po­wątpiewania (Gal. 5, 22; Łuk. 17, 5; 22, 32; 1 Kor. 12, 9). Wiara jest także zależna od człowieka. Koniecznym warun­kiem rozwoju wiary w Boga i Jego Słowo jest nie tyle rozum (Rzym. 2, 19-22; 1 Kor. 1, 21; Ps 14, 2), ile raczej czyste sumienie, gdyż „tajemnica wiary (mysterion tes pis­teos) leży właśnie „w czystym sumieniu (en kathara syneidesei)” (1 Tym. 3, 9 BT; 1, 19).

Wiara chrześcijanina winna być prawdziwa, tzn. win­na być oparta na Słowie Bożym (Jan 17, 17), a nie na naukach religijnych i tradycjach ludzkich (1 Kor. 2, 5; Kol. 2, 8; 2 Piotra 2, 1.2; 2 Tym. 4, 2-4; Mar. 7, 7); winna być nadto wiarą żywą, popartą uczynkami miłości i posłuszeń­stwa (Gal. 5, 6; 1 Kor. 13, 1-8; 1 Jana 4, 7-21; Mat. 7, 24-27), bowiem „wiara bez uczynków jest martwa” (Jak. 2, 26 BG). Musi być również wiarą doświadczoną (1 Piotra 1, 7; Jak. 1, 3-6) i wiarą, „która działa z miłości” (Gal. 5, 6 BT)34. Przyjęciu prawdy mogą towarzyszyć trudności ze­wnętrzne, prześladowania nawet, ale wiara zakotwiczona w Bogu (Hebr. 6, 18-20) i mocno ugruntowana na funda­mencie Słowa Bożego jest tym potężnym czynnikiem, któ­ry „zwycięża świat” (1 Jana 5, 4 BG). O taką właśnie wiarę musimy się modlić modlitwą apostołów: „Przymnóż nam wiary” (Łuk. 17, 5 BT).

(2) Wdzięczność. Poznanie prawdy i przyjęcie jej łączy się z głębokim uczuciem wdzięczności, prawda bowiem to skarb (Mat. 13, 44; por. 2 Kor. 4, 7), kosztowna perła (Mat. 13, 43. 46), pokój z Bogiem (Rzym. 5, 1), uwolnienie z nie­woli grzechu i błędu (Jan 8, 32), życie i zbawienie (Jan 17, 3). Chrystus nazwał swoją naukę „jarzmem”, lecz zaraz wyjaśnił: „Jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie” (Mat 11, 80 NP). Życie bez prawdy, pomimo pozornej wol­ności, pozbawione jest głębszego sensu. Pozbawione jest najwyższych wartości duchowych zapewniających we­wnętrzny ład, spokój ducha, określony kierunek życia i zba­wienie.

Ap. Paweł pisze: „Byliście w tym czasie bez Chrystu­sa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. Ale teraz wy, którzyście niegdyś byli dalecy, sta­liście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystu­sową. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Efez. 2, 12.13.19 NP).

Rozliczne dary Boże i łaski otrzymane wraz z przyję­ciem prawdy, zwłaszcza zaś szeroki i sensowny światopo­gląd, są źródłem niewypowiedzianego szczęścia osobistego i wdzięczności. Bóg życzy sobie wdzięcznej i radosnej służby (Efez. 5, 2; Kol. 3, 15). O pierwszych chrześcijanach jest po­wiedziane, że „wdzięcznie przyjęli Słowo Jego” (Dz. Ap. 2, 41 BG).

c) Pokuta. Bardzo ważnym elementem procesu odro­dzenia jest pokuta. Łączy się ona z prawdziwym nawróce­niem (Dz. Ap. 3, 19; 28, 20), pokuta (metanoia) i nawróce­nie (epistrofe) idą ze sobą w parze. Są dwoma aspektami tego samego zjawiska - pojednania się człowieka z Bo­giem. Nie ma prawdziwego nawrócenia bez pokuty i praw­dziwej pokuty bez nawrócenia. Można przyjąć, że pokuta jest wewnętrznym przejawem pojednania się z Bogiem, na­tomiast nawrócenie - to pojednania tego przejaw ze­wnętrzny.

(1) Istota biblijnej pokuty. W rozumieniu Pisma Świę­tego pokuta nie jest - jak się to błędnie niekiedy rozu­mie - karą za przestępstwo, w tym wypadku - za grzech, i to karą nałożoną np. przez kapłana podczas spowiedzi. Pojecie pokuty jako formy ekspiacji, czyli zadośuczynienia, wytworzyło się w okresie średniowiecza i nie ma nic wspólnego z pokutą o jakiej mówi Biblia. Biblia używa słowa „metanowa” na oznaczenie „zmiany sposobu myśle­nia”35, „upamiętania, radykalnej zmiany w sferze myśli, uczuć i woli człowieka”36, a co za tym idzie - zmiany życia i postępowania37.

Pokutę głosił Jan Chrzciciel (Mat. 3, 8.11), Chrystus (Mat. 9, 13; Mar. 1, 15) i apostołowie (Dz. Ap. 2, 38; 8, 22). Posłannictwem ewangelicznym jest właśnie głoszenie po­selstwa pokuty (Łuk. 24, 47; Dz. Ap. 17, 30), a więc po­selstwa upamiętania, odnowy życia, nawrócenia i „nowego człowieka”. Bóg chce, aby wszyscy ludzie pokutowali (2 Piotra 3, 9), by przynosili „owoce godne pokuty” (Mat. 3, 8 BG; Dz. Ap. 26, 30). Pokuta zależna jest od woli czło­wieka (Mar. 1, 15; Dz. Ap. 2, 38), jest reakcją na głos su­mienia (Dz. Ap. 2, 37; Rzym. 2, 15), wynikiem poznania woli Bożej (Dz. Ap. 9, 6) i wpływu Ducha Świętego (Rzym. 2, 4; Efez. 2, 1-5).

(2) Elementy składowe pokuty. W akcie pokuty wy­stępuje kilka charakterystycznych elementów, które ze względu na ważność zagadnienia należy omówić szerzej. Oświecone przez Słowo Boże i obudzone przez Ducha Świętego sumienie (przebudzenie to nazywa się pamięta­niem) reaguje skruchą, wyznaniem grzechu i porzuceniem go. Elementami składowymi pokuty są:

Po pierwsze skrucha (żal). W Piśmie Świętym występuje pojęcie „skruszonego serca” (Ps. 34, 19 BG; 51, 19; Izaj. 57, 15; Łuk. 4, 18 BG) oraz „skruszonego ducha” (Izaj. 57, 15 BG; 66, 2). Skrucha jest to serdeczny żal (smutek) z powodu popełnionych grzechów i obrazy Boga i ludzi, połączony z pokorą. Tak wygląda obraz „skru­szonego serca”. Taki właśnie żal, czyli smutek według Boga, „sprawia upamiętanie ku zbawieniu” (2 Kor. 7, 9.10 NP). Gdy światło Bożej prawdy i świętości opromie­ni umysł człowieka i pozna on grzeszny stan swej duszy oraz uświadomi sobie sytuację życia, ohydę czynu, wówczas zjawia się uczucie wewnętrznego niepokoju, żalu, rozterki duchowej. Serce odruchowo jakby korzy się przed Bogiem. Przeżycia te zostały opisane w wielu wersetach Pisma Świętego. Doświadczyli ich Dawid (Ps. 32, 3; 51, l-21), lu­dzie słuchający apostołów (Dz. Ap. 2, 37), Szaweł z Tarsu (Dz. Ap. 9, 6; Rzym. 7, 9), Szymon (Dz. Ap. 8, 23) i in. Jest to doświadczenie każdego nawracającego się człowieka.

Po drugie wyznanie grzechów (confessio). Słowo Boże uczy: „Nie zazna szczęścia, kto błędy (swe) ukrywa; kto je wyznaje, porzuca - dostąpi miłosierdzia” (Przyp. Sal. 28, 13 BT). Następstwem szczerego żalu (skruchy) jest wyznanie Bogu grzechów i przeproszenie Go za popełnione występki. Czynność tę nazywa się powszechnie spowiedzią. Pismo Święte nie zna jednak instytucji „spowiedzi usznej” ani też „kapłana-spowiednika” czy „konfesjonału” - po­jęć i praktyk powstałych w średniowieczu i nie mających za sobą autorytetu Pisma Świętego. W przeciwieństwie do tego zna pojęcie spowiedzi świętej przed Bogiem (Ps. 32, 1-5; 51, 1-21; 103, 2.3; 25, 11; 2 Mojż. 32, 31.32; Łuk. 18, 13.14; Dz. Ap. 8, 22), zwanej w teologii biblijnej „spowie­dzią serca”. Ponieważ „grzech jest przestępstwem zakonu” (1 Jana 3, 4 NP) - prawa Bożego, grzesznik (penitent) wi­nien przede wszystkim przeprosić Boga za popełnione grze­chy. Według nauki Pisma Świętego spowiedzi należy do­konać w formie skierowanej do Boga błagalnej modli­twy (Mat. 6, 12), zanoszonej w imieniu Chrystusa i Jego zasług (Dz. Ap. 10, 43). Wyznanie grzechów winno być świadome i szczere (Ps. 51, 5.6), winno łączyć się z przyrze­czeniem poprawy (Ps. 51, 14.15; Neh. 10,29) i darowaniem win swoim bliźnim (Mat. 6, 12.13). Jeśli grzech był jawny, spowiedź również winna być jawna38.

Spowiedzi winna towarzyszyć ufna wiara w Boskie przebaczenie i rozgrzeszenie (1 Jana 1, 9; por. Izaj. 44, 22; Ps. 103, 12; Mich. 7, 19). W wypadku gdy grzech łączył się z wyrządzeniem bliźniemu krzywdy moralnej lub fizycznej, akt pokuty winien obejmować także przeproszenie bliźnie­go i naprawienie wyrządzonej krzywdy (Łuk. 19, 8). Jeśli naruszone zostały dobra osób prawych, jakiejś instytucji czy Kościoła, akty pokutne winny być skierowane pod adresem tych instytucji.

Po trzecie - odwrócenie się od grzechu. Trzecim elementem składowym prawdziwej pokuty jest odwróce­nie się od grzechu, czyli porzucenie go, zaniechanie, za­przestanie. Akt ten stanowi najistotniejsze „zadośćuczy­nienie” Bogu za dotychczasowy stan rzeczy, jest urzeczy­wistnieniem przyrzeczonego postanowienia poprawy. Słowo Boże naucza: „Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się o sprawiedli­wość, uciśnionego wspomagajcie, oddajcie słuszność siero­cie, w obronie wdowy stawajcie” (Izaj. 1, 16.17 BT); „Odwróć się do złego, a czyń dobrze; szukaj pokoju, a ści­gaj go” (Ps. 34, 15 BG); „A przetoż każdego z was we­dług dróg jego sądzić będę, o domie Izraelski! mówi panujący Pan. Nawróćcież się (szuwu), a odwróćcie się (wehasziuni) do wszystkich występków waszych (mikol-piszechem), aby wam nieprawość nie była na obrażenie. Odrzućcie (haszlichu) od siebie (mealechem) wszystkie prze­stępstwa wasze, którycheście się dopuszczali, a uczyńcie so­bie serce nowe (lew chadasz) i ducha nowego (weruach chadasza). I przeczże macie umrzeć, o domie Izraelski?” (Ezech. 18, 30.31 BG)39. Porzucenie grzechu jest koniecz­nym warunkiem pojednania (Jan 5, 14; 8, 11). Przyznanie się do grzechu, uznanie winy i szczery żal muszą być do­pełnione przez odwrócenie się od grzechu. Dzięki łasce Bo­żej człowiek może uwolnić się od grzechu (1 Kor. 15, 57; 2 Kor. 2, 14).

d) Odnowa życia (renovatio). Łaska Boża, Duch Świę­ty i Słowo Boże, a pod ich wpływem dobra wola człowie­ka i chrześcijański wysiłek - dokonują głębokiej przemia­ny charakteru (natury) człowieka, dzieła niepojętego w ka­tegoriach ludzkiego psychologizmu i empiryzmu (doświad­czenia), a zwanego odrodzeniem (palingenesia).

(1) Nowe serce. Przemianę charakteru, dokonującą się przy zawarciu przymierza z Bogiem, Pismo Święte ilustruje obrazem nowego serca: „Lecz takie będzie przy­mierze, które zawrę z domem Izraela po tych dniach - wyrocznia Jahwe: umieszczę swe prawo w ich piersi, za­piszę je na ich sercu. I Bogiem im będę, a oni będą mym ludem. Nie będą się uczyć nawzajem, jeden drugiego w te słowa: „Poznajcie Jahwe!” Bo wszyscy będą mnie znali, wielki i mały - wyrocznia Jahwe, odpuszczę bowiem ich winę i grzechu ich więcej nie wspomnę” (Jer. 31, 33.34 BT). „Serce kamienne” (BG), nieczułe na głos Boży, twarde i nieporuszone, serce, które odzwierciedla grzeszną naturę czło­wieka, przeistacza się pod wpływem łaski Bożej w „serce mięsiste”. Pan mówi ustami proroka: „I dam wam serce jedno i ducha nowego dam do wnętrzności ich, i odejmę serce kamienne z ciała ich, a dam im serce mięsiste, żeby chodzili według przykazań moich, strzegli sądów moich i pełnili je; aby mi byli ludem, a Ja bym im był Bogiem” (Ezech. 11, 19.20 JW).

Człowiek „stary” staje się człowiekiem „nowym” (Efez. 4, 22.23), staje się „nowym stworzeniem (kaine ktisis)” (2 Kor. 5, 17 NP). Niepojęta przemiana charakteru to jedno z najpiękniejszych doświadczeń chrześcijańskiego życia i realny dowód wartości moralnych Chrystusowej religii.

(2) List Chrystusowy. Pod wpływem odradzającej mo­cy Bożej następuje w psychice człowieka nawróconego całkowite przewartościowanie pojęć, upodobań i sądów, praktyk i czynów. Powstają nowe poglądy i zamiłowania. Chrześcijanin zrywa przede wszystkim z religijnym fałszem i mistyfikacją, odwraca się od fałszywych praktyk i na­wraca się do Pana, porzuca umiłowane grzechy i rozpoczy­na nowy, zgodny z wolą Bożą objawioną w Biblii tryb życia. Zmianę dostrzegają najpierw najbliżsi, a więc ro­dzina, potem sąsiedzi, wreszcie dalsze otoczenie. Człowiek staje się „listem Chrystusowym (epistole Christou)", któ­ry „znają i czytają wszyscy ludzie” (2 Kor. 3, 2.3 BG)40.

II. ROZWÓJ

Nowonarodzenia jest pierwszym, a więc nie­zwykle ważnym etapem życia chrześcijańskiego. Stanowi wypełnienie podstawowego warunku zba­wienia, gdyż „jeśli się kto nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” (Jan 3, 3 BT). Nie jest jednak pełnią życia, jedynym i ostatecznym warunkiem zbawienia. Według Pisma Świętego ideałem nie jest stan duchowego niemowlęctwa (Efez. 4, 14; 1 Kor. 14, 20), lecz „człowiek dosko­nały” (Efez. 4, 13 BT)41. Dalszym więc etapem jest wszechstronny rozwój osobowości, zmierzający do osiągnięcia całkowitej dojrzałości duchowej. Jest to droga ku doskonałości duchowej (1 Piotra 1, 15; Hebr. 6, 1). Człowiek odrodzony nie jest bytem statycznym. Człowiek taki kontynuuje chrześcijańskie życie dzień po dniu (Kol. 3, 10; 2 Kor. 4, 16) aż do pełnej dojrzałości duchowej.

1. WZROST W WIERZE (2 Tes. 1, 3)

Ap. Paweł, przedstawiwszy ideał duchowej dojrzałości chrześcijanina, która jest na miarę Chrystusa, zachęca wie­rzących, aby wzrastali „we wszystko w tym, który jest głową, tj. w Chrystusa” (Efez. 4, 15 ED) 42. Chodzi tu przede wszystkim o rozwój osobistej religijności, a tym samym o rozwój własnej chrześcijańskiej osobowości według wzor­ców Bożych.

a) Rozwój chrześcijańskiej osobowości. Wzrastać w wie­rze, znaczy przede wszystkim rozwijać znajomość prawdy Bożej, osobistą religijność i łączność z Bogiem, a więc pod­stawowe elementy chrześcijańskiej osobowości i życia.

(1) Wzrost w znajomości Boga. Ap. Paweł pisze: „Dla­tego i my... nie przestajemy za was się modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszel­kiej mądrości i duchownym zrozumieniu, abyście postępo­wali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznaniu Boga (kai auksanómenoi te epignósei tou theou)" (Kol. 1, 9.10 NP). W miarę upływu czasu winna pogłębiać się religijna wiedza chrześcijanina, wiedza o Bogu (Jan 17, 3; 1 Jana 5, 20; Kol. 2, 2; Rzym. 1, 21; 2 Piotra 3, 18), Jego woli (Dz. Ap. 22, 14), miłości (Efez. 3, 19) i Jego za­miarach (1 Tym. 2, 4), słowem - musi rozwijać się znajo­mość prawdy. Wiedza ta, poza celami osobisto-religijnymi, jako źródło pouczeń na drodze życia, winna również służyć celom ewangelizacyjnym, aby chrześcijanin mógł być „za­wsze gotowym dać odpowiedź wszystkim, którzy się doma­gają... zdania sprawy z przedmiotu nadziei” (1 Piotra 3, 15 SK), i celom społecznym, aby był „solą ziemi... i światłością świata” (Mat 5, 13.14 NP; por. Izaj. 58, 8).

(2) Wzrost w łasce. Ap. Piotr pisze: „Wy tedy, umiło­wani... miejcie się na baczności, abyście... nie dali się wy­przeć z mocnego swego stanowiska. Wzrastajcie raczej w łasce (auksanate de en chariti)" (2 Piotra 3, 17.18 NP). Wzrastać w łasce znaczy wzrastać w mocy Bożej, uzdalnia­jącej do prowadzenia zwycięskiego życia, rozwijać chrześ­cijańskie cnoty, będące wynikiem uświęcającego wpływu Ducha Bożego i pracy nad charakterem. Znaczy to także zdobywać przychylność Bożą i przychylność ludzką. Do­skonałym wzorem wzrostu duchowego jest Chrystus, o któ­rym jest powiedziane, że „czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łuk. 2, 52 BT).

b) Okoliczności wzrostu. Między wzrostem duchowym a fizycznym istnieje wiele analogii, które często znajdują odbicie w biblijnej mowie obrazowej (Mar. 4, 28). Z pomo­cą tych lustracji lepiej można poznać istotę duchowego roz­woju.

(1) Analogie do fizycznego rozwoju człowieka. Mówiąc o wzroście duchowym Pismo Święte wspomina potrzebę spożywania „mleka” Słowa Bożego: „Jako dopiero narodzo­ne niemowlątka, szczerego mleka słowa Bożego pożądajcie, abyście przez nie urośli” (1 Piotra 2, 2 BG). Jest to po­karm lekki. Mówi także Biblia o pokarmie stałym (twar­dym): „Przeciwnie, stały pokarm jest dla dorosłych, którzy władze umysłowe mają przez ćwiczenie udoskonalone w celu rozróżnienia dobra i zła” (Hebr. 5, 14 BT). Zwraca uwagę na pracę: „I wy sami jako kamienie żywe buduje­cie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby skła­dać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystu­sa” (1 Piotra 2, 5 NP).

(2) Analogia do wzrostu rośliny. Inną wymowną ilu­stracją duchowego rozwoju człowieka jest wzrost rośliny (Ps. 1, 3; 92, 13-15; Mar. 4, 26-29). Roślina do swego wzrostu potrzebuje światła, powietrza i wody. Słowo Boże parafrazując tę myśl nadmienia o „słońcu sprawiedliwości” (Mal. 4, 2 BG), łasce jako rosie (Przep. 19, 12), „owocach sprawiedliwości” (Filip, 1, 11 NP), szczepieniu, sadzeniu i podlewaniu (1 Kor. 3, 6-8), o sianiu i zbieraniu (Jan 4, 36-38; Gal. 6, 7.8; 2 Kor. 9, 6).

2. ŻYCIE ZGODNE Z WOLĄ BOŻĄ

Wzrostowi w wierze i rozwojowi osobistej religijności winno towarzyszyć zgodne z wolą Bożą codzienne życie, życie w rodzinie, Kościele, społeczeństwie. Jest to prak­tyczna strona religii Chrystusowej, jakże ważna i potrzebna, zwłaszcza w czasach dzisiejszych, w których chwieją się różne systemy etyczne i występuje tak wielkie zapo­trzebowanie na prawdziwe wartości moralne, chrześcijań­stwo praktyczne, codzienne. Życie takie ma być nade wszystko zgodne z wolą Bożą. Objawi się w posłuszeństwie względem moralnych i kultowych wymagań Bożych.

a) Posłuszeństwo. Posłuszeństwo wobec woli Bożej za­wartej w Piśmie Świętym, zwłaszcza posłuszeństwo dobro­wolne, wypływające z miłości, jest według Biblii najpięk­niejszą cechą chrześcijańską. Zasada posłuszeństwa leżała u podstaw szczęścia pierwszego człowieka (1 Mojż. 2, 16.17), jest podwaliną szczęścia wszystkich aniołów i istot niebies­kich (Ps. 103, 20-22), jest fundamentem planu zbawienia (Filip. 2, 5-11; Hebr. 10, 5-10). Nieposłuszeństwo stało się źródłem tragedii świata.

(1) Znaczenie posłuszeństwa. Jak doniosłe znaczenie ma posłuszeństwo świadczy z jednej strony - dramat grze­chu, z drugiej - dramat Kalwarii: „Bo jako przez niepo­słuszeństwo (dia tes parakoes) jednego człowieka wiele się ich stało grzesznymi; tak przez posłuszeństwo (dia tes hypakoes) jednego człowieka wiele się ich stało sprawiedli­wymi” (Rzym. 5, 19 BG). Dlatego w świetle Biblii posłu­szeństwo ma większe znaczenie „niż ofiara”: „Czyż milsze są dla Jahwe całopalenia i ofiary krwawe od usłuchania rozkazu Jahwe? Właśnie lepsze posłuszeństwo od ofiary (hinne szemoa mizzewach tow), uległość od tłuszczu ba­ranów (lehaqsziw mechelew elim)” (1 Sam. 15, 22 BT).

Wiele nauki i przykładów biblijnych wskazuje, że Bóg jest Bogiem dokładnym, lubi ład moralny i fizyczny, wysoce ceni posłuszeństwo człowieka względem swych praw, nagradza je, w przeciwieństwie do postawy nieposłu­szeństwa i samowoli. Ważnej lekcji można nauczyć się z życia Adama i Ewy (1 Mojż. 3, 7-24), Kaina (1 Mojż. 4, 1-8), żony Lota (1 Mojż. 19, 26), Saula (1 Sam. 15, 1-22), Nadaba i Abiu (3 Mojż. 10, 12) i innych mężów staro- i nowotestamentalnych. Wzorem doskonałego posłuszeń­stwa jest sam Chrystus (Jan 6, 37; Ps. 40, 8.9; Filip. 2,8; Hebr. 5, 8).

(2) Potrzeba posłuszeństwa. Największą religijną po­trzebą naszych czasów jest - podobnie zresztą jak wszyst­kich czasów - posłuszeństwo wobec nauki Bożej. Zarówno nawrócenie jak duchowy wzrost łączą się z posłuszeń­stwem. Naśladowca Chrystusa nie może żyć według włas­nych upodobań, nauk czy zwyczajów, musi postępować we­dług upodobania Bożego, objawionego w natchnionym Słowie. Nawrócenie i uświęcenie życia wyrażają się właśnie w posłuszeństwie wobec prawdy (1 Piotra li 22). Chrześ­cijanin bowiem jest powołany „do posłuszeństwa” (1 Piotra 1, 2 BG) i ma dać swym życiem i postępowaniem praw­dziwe dowody naśladownictwa Jezusowego. Z kolei on sam winien również zachęcać innych do posłuszeństwa Bogu.

Bóg pragnie widzieć w swych wyznawcach posłuszne dzieci Boże (1 Piotra 1, 14). Ap. Paweł uczy o Chrystusie: „A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego” (Hebr. 5, 9 NP).

b) Dowód nawrócenia. Nawrócenie, odrodzenie, odnowa życia muszą być widoczne w codziennym postępowaniu chrześcijanina. Musi on okazać prawdziwe owoce pokuty, czyli nawrócenia (Mat. 3, 8). Stanowi to obiektywny dowód synostwa Bożego i uświęcającego działania prawdy i wy­raża się w tzw. dobrych uczynkach 43.

(1) Chrześcijański czyn. Istotą religii Chrystusowej nie jest wyłącznie „wiedza”, nie są wyłącznie „słowa”, nie po­lega ona na „dobrych chęciach” i „wielkich mowach”; o jej znaczeniu decydują przede wszystkim dobre czyny obej­mujące całokształt życia. Istota religii Chrystusowej to życie zgodne z wyznawaną i głoszoną prawdą. Ap. Jan naucza: „Dziatki, miłujemy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą (en ergo kai aletheia)" (1 Jana 3, 18 NP). Życie zgodne z wolą Bożą jest najlepszym dowodem na­wrócenia i najbardziej przekonywającym kazaniem.

(2) Rozwój dobrych uczynków. Wzrost osobistej reli­gijności winien iść w parze z rozwojem dobrych uczyn­ków, stanowiących zresztą prawdziwą treść chrześcijań­skiego życia. Celem dobrych uczynków jest pomnażanie ogólnoludzkiego dobra (Mat. 5, 13) i chwały Bożej (Mat. 5, 14-16). Jest to potężny wkład w kulturę ludzką i dowód niezaprzeczalnych wartości - humanistycznych i moral­nych - religii. Zgodnie ze wskazaniami Słowa Bożego chrześcijanin jest stworzony ku dobrym uczynkom (Efez. 2, 10), winien w nich nawet obfitować (1 Kor. 15, 58), być gotowym do ich pełnienia (Tyt. 3, 1). W dobrych uczynkach należy szukać wiekuistej sławy (Rzym. 2, 7). Przez czyn wiara staje się doskonalą (Jak. 2, 2).

3. UCZESTNICTWO W ŻYCIU I DZIAŁALNOŚCI KOŚCIOŁA

Ważnym elementem duchowego rozwoju chrześcijanina jest uczestnictwo w życiu i działalności Kościoła. Crześcijanin bowiem nie jest - i być nie może - indywidual­nością samoistne, konfesyjnie niezależną, żyjącą jedynie dla siebie. Przeciwnie, jest cząstką ogólnego organizmu kościel­nego, dzięki czemu staje się uczestnikiem określonych dóbr i błogosławieństw, zadań, praw i obowiązków.

a) Udział w życiu Kościoła. Błędem byłoby sądzić, że przynależność kościelna jest sama przez się czynnikiem zbawiającym, ale też, że pozbawiona jest jakiegokolwiek duchowego znaczenia, że w życiu chrześcijanina odgrywa rolę poślednią. Gdyby tak było, Kościół byłby instytucją całkowicie zbędną, zaś Chrystus z pewnością nie powołałby do istnienia odrębnej społeczności kościelnej. Błędne są za­tem wszelkie poglądy skrajne i wszelkie teorie tzw. chrześ­cijaństwa bezwyznaniowego. Znaczenie Kościoła w życiu chrześcijańskim jest olbrzymie.

(1) Źródło duchowego wzrostu. Kościół według nauki Pisma Świętego nie jest instytucją zbawiającą, od której aktów liturgicznych i eklezjalnych zależy indywidualne zbawienie; jest instytucją przygotowującą wierzących do zbawienia. Dlatego łączność z Kościołem jest łącznością z Chrystusem - „głową Kościoła, który jest ciałem jego, pełnią tego, który sam we wszystkim napełnia” (Efez. 1, 22.23 NP). Kościołowi dano rozliczne dary łaski, obdarzeni są nimi wszyscy jego członkowie. Chrześcijanin wszczepio­ny w organizm kościelny, „w szlachetne drzewo oliwne” (Rzym. 11, 24 NP), staje się uczestnikiem jego życia, uczest­nikiem „korzenia i tłuszczu oliwnego” (Rzym. 11, 17 NP). W ten sposób realizowana jest zasada wzajemnej pomocy i współpracy. Jeden członek wspiera drugiego (1 Kor. 12, 25). Dowodem wielkiego znaczenia Kościoła jest fakt, że Chrystus skierował ap. Pawła bezpośrednio po jego nawró­ceniu właśnie do zboru, gdzie miał otrzymać dalsze instrukcje (Dz. Ap. 9, 6).

(2) Wychowawcza rola Kościoła. Kościół odgrywa do­niosłą rolę wychowawczą. Dzięki swym zasadom ideowym i swej organizacji, a zwłaszcza dzięki kierownictwu Ducha Świętego. Kościół zapewnia prawidłową naukę i służbę Bo­żą, a przez to wywiera na nas olbrzymi wpływ kształtujący, „aż dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyś­my, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest głową, w Chrystusa” (Efez. 4, 13-15 NP). Kościół przygotowuje wyznawców nie tylko do królestwa Bożego, ale także do ważnych zadań religij­nych i społecznych „do dzieła posługiwania, do budowa­nia ciała Chrystusowego” (Efez. 4, 12 NP). Wśród członków Kościoła istnieje duchowe zespolenie, współzależność i współpraca (1 Kor. 12, 12-31), co umożliwia efektywne oddziaływanie wewnętrzne i zewnętrzne.

b) Udział w działalności Kościoła. W rozwoju życia du­chowego wyznawcy doniosłą rolę odgrywa również jego osobiste zaangażowanie i udział w działalności Kościoła, obejmującej ewangelizacyjne i społeczne posłannictwo Koś­cioła.

(1) Udział w budowie Kościoła. Słowo Boże stwierdza, że dzięki „zgodnemu z przeznaczeniem działania każdego członka” (Efez. 4, 16 NP) następuje wzrost i rozwój samego Kościoła. Każdy bowiem ma wyznaczone przez Pana miejsce i zadanie w Kościele. Pan „powierzył sługom swoim staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał” (Mar. 13, 34 BT). Budowa Kościoła to właściwie budowa królestwa Bożego w sercach ludzkich.

(2) Udział w ewangelizacji. Uczestnictwo w działalności Kościoła jest równocześnie uczestnictwem w najważniej­szym zadaniu Kościoła, jakim jest ewangelizacja. W świetle Pisma Świętego jest to zadanie naczelne. Do tego celu Kościół został powołany: „Idźcie więc i nauczajcie wszyst­kie narody” (Mat. 28, 19 BT; por. Dz. Ap. 1, 8; Obj. 22, 17). Jest to także najszczytniejszym powołaniem każdego chrześ­cijanina. Chrześcijanie bowiem zostali powołani, aby byli „światłością świata” (Mat 6, 14), „solą ziemi” (Mat. 5, 13) i aby „rozgłaszali cnoty tego, który (ich) powołał z ciem­ności do cudownej swojej światłości” (1 Piotra 2, 9 NP). Jest to święta „powinność” (1 Kor. 9, 18 NP).

(3) Udział w działalności społecznej. Ważną funk­cją Kościoła jest działalność dobroczynna pojęta szeroko i będąca odzwierciedleniem wielokierunkowej działalności dobroczynnej Chrystusa. W szczególności chodzi tutaj o roz­wój oświaty ogólnej (szkolnictwa), lecznictwa, zwalczanie plag społecznych i różne formy pomocy społecznej. Uczest­nicząc w tej działalności chrześcijanin przyczynia się do socjalnego i moralnego rozwoju ludzkości.

UWAGI KOŃCOWE

1. Praktyczna strona religii. Religia Chrystu­sa posiada nie tylko aspekt kultowy i ewan­gelizacyjny, ale także ogólnoludzki - mo­ralny i socjalny. Dodatni wpływ religii na zachowanie człowieka, na postawy ludzkie, jest praktyczną stroną jej oddziaływań, a zarazem dowodem wartości nieprzemija­jących. Odnowione życie wyznawców Chry­stusa jest wymownym świadectwem praw­dy i najpoważniejszym kazaniem.

2. Funkcja zbawienna. Najważniejszym jednak aspektem odrodzenia jest jego znaczenie personalno-soteriologiczne, znaczenie zbaw­cze. Stanowi wszak odrodzenie istotny wa­runek zbawienia.

3. Wzrost. Ustawiczną troską każdego wy­znawcy winien być stały, duchowy rozwój, postęp, wzrost. Ideałem - ustawiczne zbli­żanie się do doskonałości Bożej (Mat. 5,48).

1 Słowo „antropogeneza” pochodzi od słów greckich: „antropos”- człowiek, „genesis”- początek, pochodzenie, stąd „antro­pogeneza” - pochodzenie człowieka.

2 Wg BT: „...i tchnął (wajjippach) w jego nozdrza tchnienie życia (niszmath chajjim), wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (nefesz chajja)”.

3 Teologia biblijna nie kwestionuje pojęcia zmienności (zmia­ny) ani też możliwości tworzenia się nowych odmian czy ras zwierzęcych i roślinnych, neguje Jedynie pojęcie jednokierunko­wego rozwoju przyrody ożywionej (a także nieożywionej) od form najprostszych do form złożonych (od cząstek elementarnych pramaterii począwszy, a skończywszy na człowieku). Tak pojęty rozwój jest niesprawdzoną empirycznie hipotezą roboczą. Jeśli przez słowo ewolucja rozumie się zmienność, to teologia biblijna tak pojętą ewolucję wyznaje. Jeśli natomiast pod słowem tym rozumie się jednokierunkowy rozwój, to teologia biblijna traktuje teorię jako hipotezę roboczą.

4 Por. ks. dr A. Stomkowski, Problem pochodzenia człowieka, s. 162-174; F. L. Marsh, Studies in Creationism, s. 22-39, 252.

5Wg oryg. hebr.: becalmenu kidmutenu (słowo „celem” zna­czy obraz, odbicie według pierwowzoru, słowo zaś „demeth” - podobieństwo, obraz, postać). Wg BT: „na Nasz obraz, podobnego Nam”. Por. 1 Mojż. 5, 1. 3.

6 Wg oryg. hebr.: becalmo, co znaczy „na obraz swój”, „na podobieństwo swoje”.

7 E. G. White, Patriarchowie i prorocy, s. 27.

8 Dz. cyt., s. 27.28.

9 Na określenie pojęcia „dobry” używa język hebrajski słowa „Jaszar”, które znaczy coś więcej niż dobry: prawy, pobożny, przyjemny, prostolinijny.

10 Dz. cyt., s. 27.31.

11 Przez grzech rozumiemy - zgodnie zresztą z nauką Sło­wa Bożego - przestępstwo Prawa Bożego: „Każdy kto popełnia grzech (pas ho polon ten hamartian), ten i zakon przestępuje (kai ten anomian poiei), a grzech jest przestępstwem zakonu (kai he hamartia estin he anomia)” (1 Jana 3, 4 NP).

12 Dz. cyt., s. 32.

13 Tamże, s. 31.

14 W tym momencie nasuwa się szereg pytań: czy próba po­słuszeństwa była potrzebna, czy drzewo „poznania dobra i zła” stanowiło jej najlepszy symbol i czy konieczny był podstęp szatana? Odpowiedz na te pytania możliwa jest jedynie w świetle cało­kształtu objawienia Bożego na tle wielkiego konfliktu wieków między Bogiem a szatanem. Wiele cennych wyjaśnień w poruszanej problematyce zawiera komentarz E. G. White - por. PP 35, 3; 36, 1.2.5.6. Doświadczenie człowieka było słuszne i uzasadnione skoro miała mu być powierzona rozumna służba i szafarstwo dobrami Bożymi, ale próba ta nie miała trwać wiecznie, szatanowi ras nie było dozwolone kusić człowieka pod każdym względem, a jedynie na odcinku zakazanego drzewa. Człowiek został poinformowany o problematyce konfliktu i ostrzeżony. Gdyby wytrwał. Inaczej by się potoczyły dzieje świata i ludzkości.

15 Szatan użył węża jako medium, choć równie możliwe jest, że sam przybrał postać węża. Skoro szatan może przybrać postać człowieka, a nawet anioła (2 Kor. 11, 14), to tym bardziej może przybrać postać zwierzęcia. Seanse spirytystyczne znają obie for­my manifestacji zjawisk materializacji.

16 Por. E. G. White. dz. cyt. s. 37.

17 Por. E. G. White, dz. cyt., s. 37.

18 Na czym polegała szata świetlana pierwszych rodziców - trudno powiedzieć. Nie jest to jednak problem bezprzedmiotowy, jeśli zwłaszcza zważy się dane nauki. Otóż nauka stwierdza, te w ustrojach żywych występują, tzw. bioprądy, które w pewnych przypadkach mogą nawet powodować zjawisko świetlne. Tak dzie­je się np. u niektórych zwierząt „świecących”. Jest to tzw. światło zimne. Por. V. B. Broscher, świat zmysłów, s. 32-59.

19 Pierwszy grzech nazywa się w języku teologicznym „grze­chem pierworodnym”. Pojęcie grzechu pierworodnego w teologii adwentystycznej jest zbliżone do tego w nauce rzymskokatolic­kiej - por. R. W. Olsen, Outline Studies on Christian Perfection and Original Sin (Ministry, nr 11/70, s. 48).

20 Wg oryg. hebr.: basar. Słowo to znaczy: mięso, ciało (ludzi i zwierząt), istota cielesna.

21 Wg oryg. gr.: to gegennemenon ek tes sarkos sarks estin.

22 Por. s. 613.

23 Pełna wypowiedź ap. Pawła: „To zatem mówię i zaklinam (was) w Panu, abyście już nie postępowali jak poganie z ich próżnymi myślami, którzy umysłem są pogrążeni w mroku, obcy względem życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich nieznajomości, na skutek zatwardziałości serca” (Efez. 4, 17.18 BT).

24 Po grecku - palingenesia. Słowo występuje w tekstach: Mat. 19, 28; Tyt. 3, 5 i znaczy odrodzenie, regeneracja, odnowa.

25 Po grecku - artigenesia. Słowo występuje w Biblii w for­mie przymiotnikowej „nowonarodzony” (artigennetos), w liczbie mnogiej - „nowonarodzeni” (artigenneta): „Jako nowonarodzone niemowlęta (artigenneta brefe) zapragnijcie niesfałszowanego du­chowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu” (1 Pio­tra 2, 2 NP).

26 Po grecku - epistrofe: „Ci tedy, wyprawieni przez zbór, szli przez Fenicję i Samarię, opowiadając o nawróceniu pogan i spra­wiając tym wielką radość wszystkim braciom” (Dz. Ap. 15, 3 NP). W Biblii często występuje czasownik - „epistrofein” - wrócić, nawrócić, zawrócić, obrócić się, nawrócić się (np. Mat. 13, 15; Łuk. 1, 16.17; 17, 4; 22, 32; Dz. Ap. 3, 19; 2 Kor. 3, 16; 1 Tes. 1, 9; Jak. 5, 19; 1 Piotra 2, 25).

27 Wg oryg. gr.: dynamis gar theou estin eis soterian.

28 Jest trudno ustalić moment zapoczątkowujący nowe życie. Widomym znakiem jest zainteresowanie dla Słowa Bożego i inten­sywne badanie go w celu osobistego zbawienia. Ale przecież często poprzedzają je długie okresy przygotowawcze, wśród których nierzadko dużą rolę odgrywają doświadczenia życiowe. Zresztą Biblia stwierdza, że łaska Boża towarzyszy człowiekowi od chwili naro­dzenia (Jan 1, 9).

29 Wg BT: „Ale to duch w człowieku, to poucza go tchnienie Wszechmogącego”.

30 Treść nauczania kościelnego posiada określoną strukturę teologiczną. Teologia zaś w ujęciu biblijnym to nauka Pisma Świę­tego, usystematyzowana według ogólnych prawideł teologicznych, wypracowanych na przestrzeni wieków. Jej tworzywem jest żywe Słowo Boże.

31 Poznanie prawdy nie zawsze łączy się z jej przyjęciem. Zdarza się, ze następuje jej odrzucenie. Porzucenie prawdy może nastąpić również w trakcie życia chrześcijańskiego, a wówczas łączy się z utratą wiary. Wszystko zależy od sfery motywacyjnej człowieka jako istoty wolnej, od jego wolnego wyboru i ideałów (wartości), jakimi się kieruje.

32 Por. M. Kowalewski, Mały Słownik Teologiczny, s. 401.

33 Słowo greckie „hypostasis” znaczy: pewność, podstawa, fundament, poręka, rzeczywistość; słowo zaś „pragma” znaczy: przeświadczenie, świadectwo, dowód, silny dowód. Wg BT: „Wiara zaś „jest poręka tych dóbr, których się spodziewamy, świadectwem tych rzeczywistości, których nie widzimy”.

34 Wg oryg. gr.: pistis di agapes energoumene. Wg NP: Wiara, która jest czynna w miłości. Wg BG: wiara przez miłość skuteczna.

35 Z. Węclewski, dz. cyt., s.451

36 K. Wolfram, Życie Jezusa, cz. 1, s. 49.

37Słowo „metanowa” składa się z dwóch słów: „meta”, które znaczy „po” (poza dotychczasowym stanem) oraz „nóos” lub „nous” - umysł, rozum, rozsądek, władza woli, dusza, sposób myślenia, charakter, usposobienie, mniemanie, pobudka, pogląd (Z. Węclewski, dz. cyt., s. 471), stąd „metanoia” to zmiana sposobu myślenia, radykalna zmiana charakteru i życia; czasownik „metanoeo” znaczy zmienić sposób myślenia, żałować. Polskie słowo „po­kuta” pochodzi prawdopodobnie od słowa „pokajać się”, czyli ża­łować. W znaczeniu popularnym „pokutować” znaczy nie tyle „żałować” czy „zadośćuczynić”, ile raczej odcierpieć, ponieść karę.

38 Por. E. G. White, Droga do Chrystusa, wyd. VII, s. 39-44.

39 Słowo „szuw” znaczy nawrócić się, powrócić, zaś słowo „hasziwu” jest formą intensywną czasownika „szuw” i znaczy odwrócić się, radykalnie obrócić się; słowo „chaszlichu” pochodzi od słowa „szalach” i w formie intensywnej znaczy rzucić, porzucić, odrzucić, oddalić.

40 Wg BT: „Wy jesteście naszym listem, pisanym w sercach naszych, listem, który znają i czytają wszyscy ludzie. Powszechnie o was wiadomo, żeście listem Chrystusowym (epostole Christou) dzięki naszemu posługiwaniu, listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego; nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc” (2 Kor. 3, 3.3 BT).

41 Według myśli zawartej w tekście oryginalnym, chrześcija­nin winien w swym duchowym rozwoju dojść „do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości (wieku) pełni Chrystusa” (eis ten henóteta tes pisteos kai tes epignoseos tou hyiou tou theou, eis andra teleion, eis metron helikias tou plerómatos tou Christou).

42 Wg NP: „wzrastali pod każdym względem w niego, który jest głową, w Chrystusa”.

43 Dobrych uczynków nie należy traktować lako „zasług”, lecz jako chrześcijańskie powinności, będące owocem odnowy i osobistym wkładem w dobro powszechne, w budowę królestwa Bożego.

* * *

Rozdział trzynasty

Zasady chrześcijańskiego życia

ZASADA WIARY

Chrześcijanin winien godnie reprezentować wy­znawaną wiarę w osobistym życiu i w stosun­ku do otoczenia; w szczególności powinien pro­wadzić etyczny i zdrowy tryb życia, wstrzymy­wać się od nieczystych pokarmów, napojów alkoholowych, palenia tytoniu i używania narkotyków, stosować w ubiorze zasadę umia­ru, prostoty i czystości, przestrzegać dobrych obyczajów i godziwych rozrywek, dbać o do­stojeństwo pracy, o godność chrześcijańskiego małżeństwa i rodziny.

Wykład

UWAGI WSTĘPNE

1. Przywilej i zobowiązanie. Religia Chrystu­sowa stawia przed każdym wyznawcą ko­nieczność wysokiego poziomu życia nie tyl­ko religijno-konfesyjnego, ale także moral­no-społecznego. Jest sama w sobie dobrem, dzięki któremu człowiek wchodzi w nowy i błogosławiony stosunek do Boga, lecz jed­nocześnie zobowiązuje wyznawcą do godne­go jej reprezentowania zarówno w życiu osobistym i środowisku wewnętrznym (ko­ścielnym), jak i na zewnątrz. Ap. Paweł wo­ła: „Sprawujcie się w sposób godny (aksios) Ewangelii Chrystusowej” (Filip. 1,27 BT). Sam Chrystus zaś uczy: „Wy jesteście świa­tłością świata (to fos tou kósmou); nie mo­że się ukryć miasto, położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku i świeci wszyst­kim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki (ta kala ergo) i chwa­lili Ojca waszego, który jest w niebiesiech” (Mat. 5,14-16 NP).

2. Zakres potomności moralno-społecznych. Mając na względzie jedność psychosoma­tyczną istoty ludzkiej, religia Chrystusowa określa ważne zasady codziennego życia, zwłaszcza stosunku do własnego ciała i zdro­wia, ubioru i mody, życia towarzyskiego i rozrywek, pracy i rodziny. Uwzględnione są zatem obowiązki wobec Boga, siebie sa­mego i bliźnich, obowiązki, które w ogól­nym sensie składają się na pojęcie chrześci­jańskiej etyki, pewnego specyficznego typu chrześcijańskiej obyczajowości o wysokich walorach religijno-społecznych i dużym stopniu moralnego rygoryzmu. Zasady te odpowiadają godności chrześcijańskiego po­wołania i świadectwa.

3. Teologia wartości ziemskich. Prawda Boża nie obejmuje swą treścią wyłącznie spraw wiary i kultu religijnego, a więc zagadnień ściśle teologiczno-kultowych. Nauka jej się­ga podstawowych zagadnień ludzkiego ży­cia, postuluje w tej dziedzinie zasady o do­niosłym znaczeniu praktycznym. Poświęca­jąc uwagę zagadnieniom transcendentnym, wiecznym, nie pomija spraw doczesnych, ziemskich. Jest więc głęboko humanistycz­na i społeczna. Jest teologią wartości także ziemskich.

A. ZARYS CHRZEŚCIJAŃSKIEJ ETYKI 1

Pismo Święte poświęca wiele uwagi zagadnie­niom etyczno-moralnym, z natury związanym z postępowaniem człowieka. Przecież ostatecznie prak­tycznym rezultatem wiary w Chrystusa jest nowe życie chrześcijanina. W społeczności ludzkiej obo­wiązują różne systemy etyczne, również i w chrześ­cijaństwie dziedzina ta nie przedstawia jedności pojęciowej. Chrześcijańskie systemy etyczne budo­wane są zwykle albo na zasadzie cnót (virtutes) albo też na podstawie norm Dekalogu. Etyka chrześci­jańska w ujęciu biblijnym, etyka biblijna, uwzględ­nia oba wspomniane elementy (cnoty i normy). Zbudowana jest na fundamencie Dekalogu i Ewan­gelii, a w swej istocie sprowadza się do zagadnie­nia miłości (agape), pojętej jednocześnie jako cnota i jako powinność.

I. MIŁOŚĆ ZASADĄ NACZELNĄ

Naczelną zasadą chrześcijańskiego postępowa­nia jest miłość w biblijnym tego słowa znaczeniu (agape). To najpiękniejsza z cnót, a zarazem ele­mentarny nakaz Boży i Chrystusowy. Samo słowo „agape” (miłość) jest pochodzenia ściśle biblijnego i użyte jest w Nowym Testamencie w następują­cym sensie: 1) na określenie stosunku Boga Ojca do swego Syna (Jan 17, 26), do rodzaju ludzkiego (Jan 3, 16; Rzym. 5, 8) i do wierzących (Jan 14, 21); 2) na określenie właściwego stosunku wierzą­cych między sobą (Jan 13, 34) i ich stosunku do wszystkich ludzi (1 Tes. 3, 12; 1 Kor. 16, 14; 2 Pio­tra 1, 7); 3) na określenie natury Bożej (1 Jana 4, 8). Słowo „agape” określa miłość niesamolubną, uwzględniającą dobro bliźnich, gotową do służby i poświęceń2.

1. OGÓLNA CHARAKTERYSTYKA CNOTY MIŁOŚCI

Słowo miłość należy niewątpliwie do słów najpiękniej­szych, ale zarazem nie ma na świecie bardziej zdewaluowanego pojęcia, jak właśnie pojęcie miłości. Jakiej treści nie wkłada się w to piękne słowo! Jakże różne są wyobrażenia o miłości! Czegóż to nie robiono i nie robi się w imię tzw. miłości! Na szczęście Pismo Święte przedstawia wy­czerpującą charakterystykę treściową tej podstawowej cnoty chrześcijańskiej, a jednocześnie chroni pojęcie miłości przed deformacją (wypaczeniem).

a) Definicja miłości. Niektórzy myśliciele utożsamiają miłość z tzw. życzliwością powszechną, definiowaną jako naturalna przychylność ludzkiego serca, pragnąca najwięk­szego przydziału szczęścia dla każdego człowieka, podążająca za głosem rozsądku, godzącym szczęście jednostki ze szczęś­ciem ogółu i łącząca się z gotowością poparcia i realizowa­nia tego pragnienia własnym wysiłkiem i czynem3. Defini­cja ta jest w zasadzie poprawna, nie oddaje jednak w peł­ni bogactwa pojęciowego biblijnego słowa „agape”.

b) Biblijne ujęcie miłości. Według Pisma Świętego miłość jest cnotą „największą (meidzon)” (1 Kor. 13, 13, NP), jest „związką doskonałości” (Kol. 3, 14 BG)4, wielkim i wzniosłym uczuciem, trwałą i naczelną zasadą życia, po­nieważ wszystko winno się dziać „w miłości (en agape)” (1 Kor. 16, 14 NP). Leży u podstaw wszelkich najpoprawniejszych stosunków chrześcijańskich i międzyludzkich ja­ko czynnik niezwykle pozytywny i twórczy w zakresie współżycia, gdyż w przeciwieństwie do wiedzy, która „na­dyma”, miłość „buduje” (1 Kor. 8, 1 BT). Stanowi dyna­miczny czynnik wiary, bowiem prawdziwa wiara (akt wiary) tylko przez miłość staje się „skuteczna” (Gal. 5, 6 BG)5, jak również podstawę chrześcijańskiej nadziei i ufnej odwagi, ponieważ „w miłości nie ma bojaźni” (1 Ja­na 4, 18 NP; Rzym. 5, 5). Jest ponadto miłość istotą wszyst­kich cnót i powinności chrześcijańskich, a także kryterium stosunku do człowieka i Boga, gdyż „kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 Jan 4, 20 NP).

Tak zdefiniowana miłość Boża ogarnia ludzi wszyst­kich ras i narodów, narodowości i wyznań, nakazuje kochać nie tylko przyjaciół, ale nawet wrogów, modlić, się za nich i czynić im dobrze (Mat 5, 44.48) i ze wszystkimi ludźmi, jeśli to jest możliwe, jeśli zależy to od wyznawców Chrys­tusa - żyć „w pokoju” (Rzym. 12, 18 SK). Istotną jej cechą nie są bynajmniej słowa czy chęci, lecz czyny: „Nie miłuj­my słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą” (1 Jana 3, 18 SK).

2. ŹRÓDŁO MIŁOŚCI

Co jest źródłem miłości chrześcijańskiej, owej „naj­większej” z cnót? Gdzie szukać jej genezy? Skąd płynie to wielkie uczucie, w jaki sposób powstaje w naturze ludz­kiej i jakie są warunki jej rozwoju? Oto kilka zaledwie pytań, nad którymi warto się zastanowić.

a) Ludzkie serce. Elementy miłości znajdują się w ser­cu (naturze) ludzkim. Wielu myślicieli stwierdza interesują­cy fakt, że w naturze ludzkiej, obok elementów egocentrycznych, występują dążności bezinteresowne, altruistyczne, ma­jące na uwadze nie własne, lecz cudze interesy, co by wska­zywało, że miłość jest przyrodzonym darem Bożym, darem wszczepionym przez Boga w naturę ludzką już przy naro­dzeniu. Tezę tę w pełni potwierdza Słowo Boże, ucząc wy­raźnie, że światłość Boża „oświeca każdego człowieka przy­chodzącego na świat” (Jan 1, 9 BG) i że treść prawa Bożego, które jest w swej istocie prawem miłości, napisana jest „w sercach” (Rzym. 2, 15 BT). Jednakże ten przyrodzony pierwiastek natury ludzkiej wymaga ze strony człowieka szczególnej troski i pielęgnacji. Wymaga świadomości, do­brej woli i osobistego ze strony człowieka zaangażowania (Przyp. 4, 23; por. Łuk. 12, 34.35). Pamiętać bowiem należy, że serce ludzkie jest - jak uczy Biblia - „najzdradliwsze... i najprzewrotniejsze” (Jer. 17, 9 BG), że miłość może „oziębnąć” (Mat 24, 12 BG), a nawet całkowicie zaniknąć, wskutek czego może człowiek stać się istotą „bez przyro­dzonej miłości” lub „bez serca” (2 Tym. 3, 3 NP). Pier­wiastek ten jednak może również ulec rozwojowi i sublimacji (Juda 2).

Jest faktem niezaprzeczalnym, że człowiek w stosun­ku do siebie samego „nigdy nie odnosi się z nienawiścią” (Efez. 5, 29 BT). Znaczy to, że każdy człowiek o zdrowej osobowości ma tyle przyrodzonego uczucia miłości wzglę­dem choćby siebie, że całkowicie ono wystarcza, aby stano­wić elementarną miarę miłości należnej bliźnim i być pod­stawą wypełnienia zasady: „Będziesz miłował bliźniego twego jak samego siebie” (Mat 22, 39 BG; 3 Mojż. 19, 18). Miłość więc własna (przyrodzona) może się stać w jakimś sensie źródłem miłości i wobec bliźnich. Zależy to oczywiś­cie od człowieka i jego dobrej woli. Serce ludzkie z natury swej nakierowane jest na akt miłości pięknej, niesamolub­nej i wielkiej. Ma wszelkie dane, aby akt ten urzeczywistnić. Zasada dobrej woli wyrażona została w następujących jesz­cze słowach: „Wszystko, cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; taki bowiem jest zakon i pro­rocy” (Mat 7, 12 NP).

b) Bóg. Faktycznym źródłem miłości, a więc także mi­łości bliźniego, jest i pozostaje Bóg, gdyż „miłość z Boga jest (he agape ek tou theou estin)” (1 Jana 4, 7 BT) i On Jest „Bogiem miłości” (2 Kor. 13, 11 NP). Bóg nie tylko jest źródłem miłości, więcej, On sam jest miłością, jest jej uoso­bieniem: „Bóg jest miłością (ho theós agape estin)” (1 Jana 4, 8 BT). Największym dowodem miłości Boga względem człowieka było ofiarowanie swego Syna: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16 BG); „Przez to jest objawiona miłość Boża ku nam, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy żyli przezeń” (1 Jana 4, 9 BG). To właśnie Bóg wszczepił tę piękną cnotę w serce ludzkie i tylko pod Jego tchnieniem może ona w pełni się rozwijać i po­mnażać (Filip, 1, 9; 2 Tes. 1, 3). Dokonuje się to przez wpływ Ducha Świętego. Biblia uczy, że wprawdzie za przy­zwoleniem człowieka, ale dzięki Duchowi Świętemu „mi­łość Boża rozlana jest w sercach naszych” (Rzym. 5, S BT). Owocem Ducha Świętego jest właśnie miłość (Gal. 5, 22). To wielkie uczucie Bożej miłości w sercu ludzkim władało apostołami (2 Kor. 5, 14), ogarniało ich serca i pro­wadziło na szczyty poświęceń (Rzym. 8, 35-39). Było tak­że siłą przewodnią prawdziwych wyznawców Boga i wiel­kich humanistów na przestrzeni wszystkich wieków. Mówią o tym historia święta i dzieje humanitaryzmu.

Rozwój miłości wobec bliźnich zależy oczywiście od osobistego stosunku człowieka do Boga jako najwyższego autorytetu i źródła łask Bożych, w tym także miłości. Im ściślejsza jest łączność z Bogiem, tym doskonalej będzie­my objawiać miłość wobec Boga i bliźnich. Relacja ta sta­nowi zresztą istotę chrześcijańskiego żyda wewnętrznego w ogóle: „A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim” (1 Jana 4, 16 NP).

II. MIŁOŚĆ W PRAKTYCE ŻYCIA

Pojęcie miłości wśród wyznawców chrystianiz­mu nie jest pojęciem jednoznacznym; pojmuje się miłość różnie. Rozpatrując zagadnienie w aspekcie historycznym stwierdzać trzeba, że nauka i praktyka chrześcijańska nadawały pojęciu temu w różnych okresach i sytuacjach różne odcienie znaczeniowe. Pismo Święte określa miłość - jak już nadmienio­no - w sposób jednoznaczny, nadając temu pojęciu rangę najwyższego dobra etycznego. Takie ujęcie ma doniosłe znaczenie religijne i praktyczne, gdyż chro­ni człowieka przed dezorientacją, nadaje życiu chrześcijańskiemu określony kierunek i sens. Zinte­growania, ujednolicenia treści znaczeniowej poję­cia miłości dokonało Pismo Święte w sposób opi­sowy. Dwa zwłaszcza opisy biblijne doprowadziły do wspaniałego uściślenia zakresu pojęciowego tej kardynalnej cnoty chrześcijańskiej. Są nimi Pawłowy hymn o miłości, charakteryzujący w sposób teologiczno-filozoficzny istotę miłości, i biblijny De­kalog, stanowiący w zasadzie rozwiniętą w formie normatywnej treść reguły miłości.

1. MIŁOŚĆ UOSOBIENIEM CHRZEŚCIJAŃSKICH CNÓT

W ujęciu biblijnym miłość nie jest pojęciem wielo­znacznym, jest raczej pojęciem zbiorczym, złożonym z wie­lu elementów składowych, łączących się w jednolitą, ideal­ną całość. Jest właściwie uosobieniem wszystkich chrześ­cijańskich cnót, które Paweł opisał w swym słynnym hym­nie o miłości (1 Kor. 13,1-13).

a) Porównanie do wiązki światła. Jak promień światła składa się z poszczególnych pasm (promieni) widma świetl­nego, tak poszczególne cnoty tworzą wiązkę miłości. Prze­puszczenie wiązki światła przez pryzmat ujawnia całą ga­mę promieni i barw; tak samo przez pryzmat natchnienia ukazuje Paweł niezwykłe piękno miłości, jej złożoność i we­wnętrzną strukturę. Miłość składa się z cnót prostych, z ele­mentarnych zasad współżycia ludzkiego, z rzeczy na pozór drobnych, a jednak ważnych, choć może nie zawsze doce­nianych w międzyludzkich stosunkach.

b) Elementy składowe cnoty miłości. Ap. Paweł wymie­nia je w hymnie o miłości. Oto one:

(1) Cierpliwość („miłość jest cierpliwa” - makrothymei - 1 Kor. 13, 4 NP). Słowo greckie makrothymeo oznacza znoszenie krzywd bez odwzajemniania złem za złe.

(2) Dobrotliwość („miłość jest dobrotliwa” - chresteuetai - 1 Kor. 13, 4 NP). Oznacza to aktywne świad­czenie dobra. O ile miłość biernie znosi krzywdy, o tyle aktywnie wyświadcza dobro.

(3) Wielkoduszność („nie zazdrości” - ou dzeloi - 1 Kor. 13, 4 NP). Pozbawiona jest zazdrości, czyli fał­szywego uczucia konkurencji. Zazdrość jest objawem złej woli, to przejaw zawiści, egoizmu i pychy, to chęć wywyż­szenia się kosztem poniżenia drugich - przez obniżenie cu­dzej wartości. Uczuciu temu może przeciwstawić się jedynie pełne miłości, wielkie, szlachetne i niesamolubne serce.

(4) Skromność („miłość nie jest chełpliwa” - ou perperetietai - 1 Kor. 13, 4 NP). Miłość prawdziwa pozbawioną jest pychy intelektualnej, chełpliwości, pogoni za po­klaskiem, pyszałkowatości6.

(5) Pokora („nie nadyma się” - ou fysioutai - 1 Kor. 13, 4 NP). Nie łaknie czci, ma właściwe wyobrażenie o własnych wartościach i osobistej godności, nie obraza się (1 Kor. 4, 6.18.19; 5, 2; 8, 1; Kol. 2, 18).

(6) Przyzwoitość („nie postępuje nieprzystojnie” - ouk aschemonei - 1 Kor. 13, 5 NP). Miłość nie narusza dobrych obyczajów, nie postępuje zdrożnie, w sposób ścią­gający hańbę na siebie lub bliźnich, nie jest bezwstydna.

(7) Bezinteresowność („nie szuka swego” - ou dzetei ta heautes - 1 Kor. 13, 5 NP). Pozbawiona jest egoizmu i samolubstwa, nie jest wyrachowana, nie patrzy na wszystko z punktu widzenia własnych korzyści. Nie tylko nie żąda wyższych przywilejów niż te, które już sama posiada, ale nie szuka nawet tych, które się jej nale­żą, jeśli zwłaszcza łączyłoby się to z potrzebą posługiwania się środkami niegodziwymi. Uczy wyłączenia elementu wsobnego, czyli osobistego, z postępowania. Jest to daleko idący altruizm.

(8) Opanowanie („nie unosi się” - ou paroksynetai - 1 Kor. 13, 5 NP). Chodzi tutaj przede wszystkim o nieunoszenie się gniewem, nie wpadanie w gniew, oburzenie, zapalczywość, zacietrzewienie. Miłość cechuje się łagodnością i dobrocią, dobrym, zrównoważonym usposo­bieniem. Nie ma w niej miejsca na niepohamowane wybu­chy gniewu, ów niezwykle destrukcyjny element natury ludzkiej, na krzyk, porywczość i irytację (rozdrażnienie).

(9) Zaufanie („nie myśli nic złego” - ou logidzetai to kakón - 1 Kor. 13, 5 NP). W miłości nie ma również miejsca na podejrzliwość, urazę i zawiść, odwet czy mści­wość. Miłość nie pamięta zła, nie pamięta uraz, daleka jest od pielęgnowania złych myśli, powstrzymuje się od wyda­wania pochopnych sądów i opinii.

(10) Umiłowanie sprawiedliwości i prawdy („nie raduje z niesprawiedliwości, ale raduje się z praw­dy” - ou chairei epi te adikia, syneharei de te aletheia - 1 Kor. 13, 6 NP). Niesprawiedliwość (adikia) wywołuje smu­tek, natomiast prawda (aletheia) powoduje radość. Jest to najwyższy przejaw umiłowania prawdy.

(11) Dobroć („wszystko zakrywa; wszystkiemu wie­rzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi” - panta stegei, panta pisteuei, panta elpidzei, panta hypomenei - (1 Kor. 13, 7 NP)7. Jest czystą dobrocią, życzliwością, przeciwieństwem nieżyczliwości. Nie wykorzystuje cudzych błę­dów; nie znajduje zadowolenia w ujawnianiu słabości bliź­nich. Raczej stara się je zakryć. Widzi rzeczy takimi, jakie są, ale szczerze raduje się, kiedy znajduje je lepszymi niż je przedstawia ludzka nieżyczliwość.

(12) Trwałość („miłość nigdy nie ustaje” - he agape audepote piptei - 1 Kor. 13, 8 NP). Posiada swój wieczny, niezniszczalny rys i metafizyczny sens. Nie jest za­leżna od przemijających okoliczności, również sama nie jest przemijającym porywem emocjonalnym. Znamieniem jej jest wierność i obowiązek.

Przedstawione przymioty składają się na biblijne po­jęcie miłości - największej z cnót w jej aspekcie prak­tycznym. Zlewają się one w najwspanialszy akord piękne­go chrześcijańskiego uczucia, uczucia miłości, biblijnej „agape”. Traktowane oddzielnie, partykularnie, są one wszystkie owocami Ducha Świętego; bowiem owocem Du­cha Bożego jest właśnie „miłość (agape), radość (chara), pokój (eirene), cierpliwość (markothymia), uprzejmość (chrestótes), dobroć (agathosiyne), wierność (pistis)” (Gal 5, 22 NP).

2. MIŁOŚĆ UOSOBIENIEM CHRZEŚCIJAŃSKICH POWINNOŚCI

Miłość w ujęciu biblijnym jest nie tylko uosobieniem chrześcijańskich cnót, ale także elementarnych powinności chrześcijańskich, zawartych w Dekalogu, który jest w isto­cie rzeczy rozwinięciem reguły miłości. Dekalog dzięki swym przykazaniom nadał zasadzie miłości ściśle określo­ną, ujętą w formy normatywne treść. Przez fakt ten re­guła miłości została jasno zdefiniowana. Przykazania Deka­logu stały się jej cennym wykładnikiem, gdyż zgodnie z apostolskim wyjaśnieniem - „na tym bowiem polega mi­łość ku Bogu, że się przestrzega przykazań Jego” (1 Jana 5, 3 NP). Z drugiej strony zasada miłości stała się wypeł­nieniem Dekalogu, gdyż - według nauki apostolskiej - „wypełnieniem zakonu jest miłość” (Rzym. 13, 10 NP). W świetle Pisma Świętego dziesięć przykazań Bożych spro­wadza się do wielkiej reguły miłości i na odwrót, reguła ta dzieli się na miłość wobec Boga i miłość wobec człowieka, a te z kolei podlegają dalszemu podziałowi, przybierając w końcu postać określonego obowiązku, wyrażonego normą danego przykazania Dekalogu.

a) Miłość człowieka wobec Boga. Treść pierwszych czterech przykazań Dekalogu określa w formie normatyw­nej miłość wobec Boga. Miłować Boga to nie znaczy żywić jakieś bliżej nieokreślone uczucie wobec Istoty najwyższej; miłość do Boga to wielkość moralna, ściśle (nawet w formie jurydycznej) określona. Miłować Boga to - przede wszyst­kim - zachować w sposób szczery i dokładny, płynący z po­budek miłości i szacunku, pierwsze cztery przykazania świętego Dekalogu, określające stosunek człowieka do Boga. Znaczy to poważać i respektować nadane przez Boga przy­kazania, zwłaszcza zaś reprezentowane przez nie normy re­ligijno-moralne, a więc nie uprawiać kultu bogów obcych (I) i kultu podobizn i figur (II), nie nadużywać świętego imienia Bożego (III), wreszcie święcić sobotę jako dzień poświęcony służbie Bożej (IV).

Innymi słowy, wyrazem miłości wobec Boga jest kult jedynego Boga i to kult spirytualny - „w duchu i praw­dzie” - w przeciwieństwie do zmaterializowanych form kultowych za pośrednictwem wizerunków i figur, uszano­wanie imienia Bożego i przestrzeganie dnia świętego - soboty. Wyrazem miłości do Boga jest także miłość do czło­wieka, a więc przestrzeganie pozostałych sześciu przykazań, bowiem „kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swe­go, kłamcą jest” (1 Jana 4, 20 NP).

b) Miłość wobec człowieka. Druga część Dekalogu, obejmująca sześć następnych przykazań Bożych, określa z kolei miłość człowieka wobec człowieka. Zachowywanie tych przykazań jest wymownym dowodem miłości bliźnie­go. Miłować bliźniego znaczy szanować rodziców (oraz spo­łeczne i kościelne autorytety), szanować życie i zdrowie własne i cudze, szanować godność i czystość małżeńską, szanować obce mienie (prywatne czy społeczne), szanować prawdę oraz przezwyciężać pożądanie dóbr cudzych. Ja­kiekolwiek niedopełnienie dekalogowego obowiązku wobec człowieka jest w gruncie rzeczy niedopełnieniem zasady mi­łości bliźniego, a także miłości Boga. Przeciwnie, prawdzi­wa miłość do bliźniego zawsze objawi się w postawie zgod­nej z literą i duchem prawa Dekalogu.

c) Miara miłości. Pismo Święte pisze: „Będziesz miło­wał Pana, Boga swego z całego serca swego i z całej duszy swojej i z całej myśli swojej i z całej siły swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne te­mu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i pro­rocy” (Mat. 22, 37-40 NP). Chrześcijanie znają jeszcze do­skonalsze kryterium miłości. Jest nim miłość Chrystusowa: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (Jan 15, 12 BT). Pismo Świę­te wymaga aktywnej postawy w miłości, postawy zaanga­żowania i czynu. Tak pojęta miłość staje się w doświad­czeniu chrześcijańskim określoną zasadą życia, fundamen­tem biblijnej etyki i filozofii życia.

B. SZCZEGÓŁOWY ZARYS POWINNOŚCI

Na podstawie powyższych rozważań nietrudno jest w zasadzie poznać podstawowe obowiązki chrześcijańskie - obowiązki wobec Boga, a rów­nież wobec siebie i otoczenia. Określa je zasada mi­łości ujętej skrypturystycznie jako cnota i obowią­zek. W pierwszym wypadku wyrazem jej będą do­skonałości chrześcijańskie, w drugim przykazania Boże. Jednakże życie jest dziedziną pojęciowo bar­dzo rozległą, socjologicznie złożoną, w związku z czym stanowisko chrześcijańskie w różnych sy­tuacjach życiowych, a szczególnie w zakresie mo­ralności na co dzień, wymaga szczegółowych reguł etyczno-społecznych w ujęciu i naświetleniu bi­blijnym. Chrześcijanin zobowiązany jest religijnie w szczególności do: prowadzenia zdrowego trybu życia, przestrzegania określonych zasad ubioru, ży­cia towarzyskiego i rozrywki, poważania dla pracy i należytej troski o dom rodzinny.

I. ZDROWY TRYB ŻYCIA

Bez zdrowia nie można osiągnąć pełni życia, nie można wykonać należycie swoich obowiązków wobec Boga i bliźnich. Zdrowie fizyczne jest wa­runkiem zdrowia psychicznego i na odwrót, zdro­wie psychiczne warunkuje pomyślność fizyczną. Dlatego troska o ciało i ochrona zdrowia fizycznego i psychicznego są - podobnie jak treska o życie duchowe - ważnymi powinnościami każdego wy­znawcy Chrystusa. Człowiek - w myśl nauki Pis­ma Świętego - stanowi jedność psychosomatyczną i w całości jest tworem Bożym. W świetle teologii biblijnej ciało nie jest elementem negatywnym, czymś w rodzaju wiezienia duszy. Przeciwnie, sta­nowi ważne podłoże rozwoju duchowego. Obowiąz­kiem chrześcijanina jest prowadzić zdrowy tryb życia. Jest to przede wszystkim obowiązek religij­ny8, mający za sobą powagę Boga, jakże również cenny z punktu widzenia społecznego.

1. TROSKA O CIAŁO

Według nauki Pisma Świętego najprzedniejszym celem chrześcijańskiej troski o ciało jest utrzymanie organiz­mu w możliwie najlepszym stanie zdrowia, a to z uwagi na potrzeby osobiste, religijne i społeczne. Wyrazem tej troski, a jednocześnie środkiem realizacji szczytnego celu, jest prze­strzeganie podstawowych zasad zdrowia zalecanych tak przez Biblię, jak i przez naukę.

a) Powody obowiązku. Pismo Święte podnosi wysoko godność ciała ludzkiego. Nadaje mu znaczenie równie do­niosłe, jak duchowej stronie istoty ludzkiej. Istnieje kilka ważnych powodów troski o ciało, które wierzący winien Wziąć pod uwagę. Oto one:

(1) Fakt stworzenia i odkupienia. Człowiek jest two­rem Boga i stanowi Jego własność. Aktem twórczym Bóg powołał na początku do bytu misternie uformowane z ma­terii ciało ludzkie i ożywił je (1 Mojż. 2, 7; Dz. Ap. 17, 26), nadawszy mu moc prokreacji i ustanowiwszy jej zasady: cud poczęcia i narodzenia (Dz. Ap. 17, 25.28; Ps. 139, 15-17). Już ten wielki fakt w pełni uzasadnia troskę człowieka o swe ciało, którego człowiek zresztą jest z ustanowienia Bożego szafarzem. Troskę tę uzasadnia również fakt od­kupienia. Ap. Paweł pisze: „Nie należycie też do siebie. Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym (en to somati hymon)” (1 Kor. 6, 19.20 NP). Sto­sunek człowieka do swego ciała jest z woli Bożej stosun­kiem szafarstwa. Ciało, całokształt jego budowy i funk­cji, jest powierzonym trosce człowieka bezcennym dobrem; musi się człowiek z niego rozliczyć przed Bogiem. Troska o ciało jest przede wszystkim troską o zdrowie. Ciało jest „dla Pana” (1 Kor. 6, 13 NP), ma być - według nauki ap. Pawła - „ofiarą żywą, świętą, miłą Bogu” (Rzym. 12, 1 NP).

(2) Prawo do zbawienia. Planem zbawienia objęta zo­stała nie tylko dusza ludzka, czyli charakter, ale także i ciało. Przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych ma na­stąpić transfiguracja ciał, mają one być przyobleczone chwałą, stać się „ciałami duchowymi” (1 Kor. 15, 44-54 NP). W związku z tym Pismo Święte uczy, że Chrystus jest również „zbawicielem ciała” (Efez. 5, 23 BG), chrześcijanin zaś ma prawo oczekiwać „odkupienia ciała” (Rzym. 8, 23 NP). W równym zatem stopniu winien interesować się i troszczyć o ciało, co o ducha.

(3) Potrzeba przygotowania się na spotkanie z Panem. Wedle nauki apostolskiej cały człowiek winien być przy­gotowany na przyjście Pańskie. Ap. Paweł naucza: „Niechaj całe wasze jestestwo: i duch, i dusza, i ciało, zachowane zostaną bez skazy na przyjście Pana naszego, Jezusa Chry­stusa” (1 Tes. 5, 23 SK). Chrześcijańskie przygotowanie się na chwalebne przyjście Chrystusa obejmuje więc m. in. troskę o sprawy ciała.

(4) Przykazanie „nie będziesz zabijał” (2 Mojż. 20, 13). Przykazanie to nie odnosi się wyłącznie do zabójstwa, czy­li do unicestwienia cudzego życia, ale także do samobój­stwa, czyli zagłady życia własnego. Zobowiązuje ono rów­nież do zaniechania wszelkich czynności czy postaw, któ­re by w jakimkolwiek stopniu niszczyły ciało (ustrój) czło­wieka, nadwyrężały jego siły witalne - fizyczne i psy­chiczne.

(5) Godność świątyni Bożej. Ciało zostało według nau­ki biblijnej podniesione do godności „świątyni Bożej” (nada theou), „członków Chrystusowych” (mile Christou), „świątyni Ducha Świętego” (naos tou hagiou pneumatos). Pismo Święte uczy: „Czyż nie wiecie, iż świątynią Bożą jesteście, że Duch Boży mieszka w was?” (1 Kor. 3, 16 NP), „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusowymi? Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świę­tego, który jest w was i którego macie od Boga i że nie należycie też do siebie samych?” (1 Kor. 8, 15.19 NP). Wiel­ki przywilej - być „świątynią Bożą” - zobowiązuje chrześcijan do szczególnej troski o ciało, jego zdrowie i pra­widłową funkcjonalność, jak również o godność życia. Na­kaz biblijny jest jasny i niedwuznaczny: „Jeśli ktoś niszczy (ftheirei) świątynię Bożą, tego zniszczy (ftherei) Bóg, albo­wiem świątynia Boża jest święta (hagios estin), a wy nią jesteście” (1 Kor. 3, 17 NP). Biblia zatem zakazuje wszyst­kiego, co w jakikolwiek sposób mogłoby „niszczyć” ciało ludzkie9. Zakazane jest wszystko, co szkodzi ciału i jego zdrowiu10. Status „świątyni Bożej” zobowiązuje również do wysokiej postawy moralno-społecznej (1 Kor. 6, 15-19) i religijnej (2 Kor. 6, 14-18; 1 Kor. 6, 20) 11.

b) Założenia ogólne. Bóg jest zainteresowany zdro­wiem i pomyślnością fizyczną i psychiczną człowieka. Wy­razem tego są liczne przepisy i zalecenia dotyczące zdrowia a ustalone przez Niego. W czasach dzisiejszych, kiedy wie­dza o strukturze ciała i zdrowiu człowieka posunęła się ogromnie naprzód, przepisy te wzbudzają podziw i szacu­nek, zadziwiają prostotą i zawartą w nich mądrością. Choć tak bardzo dawne, są nadal słuszne w epoce współczesnej, a rzetelna nauka oddaje im należny hołd.

Fundamentalnym założeniem programu zdrowotnego reprezentowanego przez Biblię jest apostolskie życzenie: „hygiainein” - „abyś był zdrów” (3 Jana 2 NP).

(1) Istota zdrowia i choroby. Zdrowie jest czymś wię­cej niż tylko brakiem choroby. Jest to stan ciała i psychi­ki polegający na harmonijnym współdziałaniu wszystkich organów ustroju, wyrażający się w dobrym samopoczuciu i tężyźnie fizycznej. Takie jest właśnie biblijne pojęcie zdrowia, podstawy fizycznej pomyślności (1 Sam. 16, 18). Hebrajskie słowo „szalem”, odpowiadające pojęciu zdro­wia, jest bardzo pokrewne słowu hebrajskiemu „szalom”, które znaczy „pokój”, „pomyślność”, powodzenie”.

Według Pisma Świętego zdrowie jest darem Bożym uwarunkowanym przestrzeganiem przez człowieka fizycz­nych i moralnych praw Bożych. Dowodzą tego z jednej strony liczne przepisy zdrowotne nadane człowiekowi przez Boga w zaraniu dziejów, a z drugiej - wyraźne posta­nowienie Boże nadane starożytnemu Izraelowi, tyczące się również Kościoła nowotestamentalnego: „Jeśli usłuchasz głosu Pana, Boga twego i będziesz przed nim dobrze czynił, i będziesz posłuszny rozkazaniu jego, i będziesz strzegł wszystkich przykazań jego: żadnej niemocy (hammachala), którą włożyłem na Egipt, nie przywiodę na ciebie. Jam bowiem Pan, lekarz twój (fet ani Jahwe rofeecha)” (2 Mojż. 15, 26 JW). W przeciwieństwie do zdrowia, choroba jest ujemnym następstwem nieprzestrzegania praw zdrowotnych, co w pełni pokrywa się ze współczesnymi poglądami na zjawisko choroby.

E. G. White pisze: „Choroba nigdy nie przychodzi bez przyczyny. Lekceważenie zasad zdrowia otwiera drogę i sprowadza ją. Wielu ludzi cierpi w konsekwencji prze­stępstw rodziców... Większość jednak cierpi na skutek włas­nego złego postępowania”12. Podobnie brzmi naukowa de­finicja choroby: „Choroba - reakcja dynamiczna ustroju na działanie czynnika chorobotwórczego. Wyraża się zabu­rzeniem naturalnego współdziałania narządów i tkanek, co prowadzi do zmian czynnościowych i organicznych w całym ustroju”13. Przyczyny chorób mogą być wrodzone lub nabyte. Wrodzone przyczyny można podzielić na dzie­dziczne i niedziedziczne. Najważniejszymi przyczynami na­bytymi chorób są: zakażenie (bakteryjne, wirusowe, paso­żytnicze), błędy dietetyczne (niewłaściwe ilościowo lub ja­kościowo pożywienie), zatrucia, nieodpowiednie warunki klimatyczne (dym, pył, temperatura), nieodpowiedni tryb życia, urazy (mechaniczne, fizyczne, chemiczne, psychicz­ne), niekorzystne warunki bytowe 14.

(2) Bóg Lekarzem. W Piśmie Świętym Bóg występuje m. in. jako Lekarz. Fakt ten ma doniosłe znaczenie, nie­zwykle głęboki sens. Świadczy o Bożym zainteresowa­niu zdrowiem człowieka, wskazuje zarazem na wartość biblijnych zasad zdrowia, pochodzących przecież od Boga. Oto jak Bóg przedstawia się swemu ludowi: „Jam bo­wiem Pan, lekarz twój” (2 Mojż. 15, 26 JW)15. On także „uzdrawia wszystkie choroby twoje” (Ps. 103, 3 BG)16. Sta­nowisko Boga jako Lekarza objawione zostało w całej pełni w lekarskiej misji Chrystusa (Mat 4, 23.24) i wczesnoapostolskim charyzmacie uzdrowień (Dz. Ap. 3, 6; 1 Kor. 12, 28). Znalazło to także wyraz w poleceniu spełniania zdro­wotnej posługi Kościoła (Mat. 10, 8). Któż bardziej autory­tatywnie może wypowiadać się na temat zasad zdrowia i okazać większe zainteresowanie zdrowiem człowieka, jak nie sam Bóg, jego Stwórca?

2. PODSTAWOWE ZASADY ZDROWIA

Biblia, choć poucza przede wszystkim o sprawach zba­wienia, zawiera - z racji swych głęboko humanistycznych zainteresowań człowiekiem - wiele cennych wskazań do­tyczących zdrowia i sposobów jego zachowania. Prawa na­tury, podobnie jak prawa moralne, pochodzą od Boga i tak samo winny być przestrzegane.

a) Higiena fizyczna. Higiena (hygiea - zdrowie; hygieinos - zdrowy, leczniczy) jest to nauka o zdrowiu i spo­sobach jego zachowania. Przedmiotem higieny są czynni­ki fizyczne, biologiczne, społeczne i psychiczne, działające na ustrój ludzki zarówno szkodliwie, jak dodatnio”. Przez higienę w ujęciu popularnym rozumie się ogół zabiegów mających na celu utrzymanie czystości osobistej i otocze­nia, a to ze względów zdrowotnych. Celem higieny jest utrzymanie prawidłowego stanu zdrowia i to zarówno pod względem fizycznym, jak psychicznym, w szczególności usuwanie czynników szkodliwych, a wyzyskanie dodatnich dla ochrony człowieka przed chorobą, poprawy stanu zdro­wia i zwiększenia sprawności.

(1) Czystość osobista i otoczenia18. Pismo Święte pod­kreśla nie tylko znaczenie czystości moralnej19, ale także zwraca uwagę na czystość cielesną. Pan nawołuje swój lud: „Obmyjcie się, czyści bądźcie!” (Izaj. 1, 16 BT)20. Starote­stamentowe przepisy dotyczące obmyć rytualnych miały głęboki sens higieniczny. Czystość cielesna odzwierciedlała czystość duchową. Powszechnie wykorzystywano wodę dla celów higienicznych - mycia się, prania bielizny i odzieży (2 Mojż. 19, 10; 4 Mojż. 8, 7). Nadanie przepisów sanitar­nych Izraelitom (5 Mojż. 23, 12.13) świadczyło o głębokim zrozumieniu konieczności higieny otoczenia i osiedli Chociaż sposoby utrzymania czystości osobistej i otoczenia uległy w czasach późniejszych różnym wypaczeniom, biblijna zasada czystości pozostała na zawsze ta sama. Zgodnie z tym chrześcijanin winien dbać o czystość swego ciała, ubioru i otoczenia. Czystość bowiem jest jednym z najbardziej pod­stawowych warunków zdrowia.

W świetle Pisma Świętego brud fizyczny jest nie tylko źródłem chorób i przejawem braku kultury osobistej, ale także stanowi wymowny symbol grzechu i nieczystości duchowej (Ps. 40, 3; 69, 3). Zaniedbany pod względem hi­gienicznym, brudny, niechlujnie wyglądający wyznawca Chrystusa uwłacza czci swego Stwórcy i dobremu imieniu Ewangelii. Chrześcijanin winien być wzorem „w czystości (en hagneia)” (1 Tym. 4, 12 NP), czyli właśnie higieny.

(2) Ruch. Dla zachowania i rozwoju zdrowia olbrzy­mie znaczenie mają ruch, praca fizyczna, ćwiczenia fizycz­ne, gimnastyka. Ruch zapewnia sprawność fizyczną i ogól­ną funkcjonalność ustroju (Kazn. 4, 5; Mar. 6, 3; Przyp. 21, 15; Izaj. 58, 7.8). Według Pisma Świętego tężyzna i spraw­ność fizyczna są zawsze przejawem zdrowia (1 Sam. 16, 10; Izaj. 40, 29-31). Duże znaczenie ma praca fizyczna (Przyp. 14, 23), zwłaszcza dla osób o siedzącym i umysło­wym trybie życia.

O znaczeniu ruchu E. G White pisze: „Ruch jest pra­wem naszego istnienia każdy narząd ma wyznaczoną so­bie pracę, od wykonania jej zależy rozwój i zdrowie orga­nizmu. Normalna czynność wszystkich narządów daje siłę i tężyznę, podczas gdy tendencją bezczynności jest zanik i śmierć. (...) Brak ruchu zbiera obfity plon w postaci róż­nych chorób. Gimnastyka przyśpiesza i wyrównuje krąże­nie krwi. (...) Bezczynność jest największym przekleń­stwem”21. Współczesna medycyna stwierdza: „Ćwiczenia gi­mnastyczne, ruch na świeżym powietrzu zwiększają siłę i napięcie mięśni, podnoszą sprawność wszystkich najważ­niejszych czynności organizmu: zwiększają wentylację płuc, ćwiczą mięsień sercowy, pobudzają krążenie, przemianę materii, apetyt, trawienie, sprawność układu nerwowego itp. (...) Zaniedbywanie ćwiczeń fizycznych obniża z reguły napięcie mięśni, co z kolei jest jedną z pierwszych i naj­ważniejszych przyczyn wadliwej postawy, zwanej też czę­sto postawą zmęczenia. (...) Zaniechanie ćwiczeń fizycznych odbija się również niekorzystnie na ogólnej przemianie materii i psychice” 22.

(3) Odpoczynek. Może żadna religia nie zwraca w tak dużym stopniu uwagi na znaczenie odpoczynku, co religia Pisma Świętego. Na samym początku Bóg ustanowił nie tylko prawo pracy (1 Mojż. 2, 15), ale także prawo odpo­czynku (1 Mojż. 2, l-3; 2 Mojż. 20, 8-10) i rekreacji (Mar. 6, 31). Biblijne prawo odpoczynku obejmuje odpoczynek dobowy, tygodniowy i okresowy (doroczny).

Gdy chodzi o odpoczynek dobowy, jest nim odpoczy­nek od znużenia i pracy (Mar. 6, 30-32), przede wszyst­kim odpoczynek nocny w postaci snu. Pismo Święte mówi: „Pan umiłowanemu swemu sen daje” (Ps. 127, 2 BG). Sen jest jednym z błogosławieństw Bożych (Ps. 65, 9). Jak wielkie znaczenie dla zdrowia człowieka ma naturalny sen stwierdza współczesna nauka: „Sen zapewnia spokój i wypoczynek całemu organizmowi, a zwłaszcza komórkom mózgowia (centralnego układu nerwowego), które są stale pobudzane przez narządy zmysłów. Po pracy fizycznej bądź umysłowej dla pełnego wypoczynku niezbędny jest wy­starczająco długi oraz głęboki sen. Jest on niezbędny dla życia, gdyż umożliwia regenerację produktów przemiany materii, tworząc nowe rezerwy”23. Gdy chodzi o źródło snu to Słowo Boże mówi, że „sen przychodzi z wielkiej pracy” (Kazn. 5, 2 BG) i „wówczas słodki jest sen pracowitemu” (Kazn. 5, 11 BG). Warunkiem dobrego, głębokiego snu jest spokój ducha: „Gdy się uspokoisz, wdzięczny będzie sen twój” (Przyp. 3, 24 BG). Dużą rolę odgrywa także pocho­dzące od Boga marzenie senne (Jer. 31, 26). Pismo Święte gani jedynie sen lenistwa (Przyp. 6, 9) oraz sen obojętności (Przyp. 6, l-4) jako patologiczne z punktu widzenia etycznego formy snu.

Sporo uwagi poświęca Pismo Święte odpoczynkowi tygodniowemu, co znalazło nawet swój wyraz w instytucji soboty, czyli dnia odpoczynku24, i zostało usankcjonowane przepisem Bożym (2 Mojż. 16, 23. 28). Tygodniowy odpo­czynek uświęcony został już na początku przykładem Boga (1 Mojż. 2, l-3). Bóg przeznaczył go dla dobra ludzi (Mar. 2, 27) i nakazał prawem Dekalogu (2 Mojż. 20, 8-11). Dzień święty, obok znaczenia kultowego (dzień modlitwy i kultu religijnego), ma również znaczenie zdrowotno-odpoczynkowe: „Aby wypoczął twój sługa i twoja służąca, jak i ty” (5 Mojż. 5, 14 BT). Dzisiejsza nauka stwierdza, że najwyż­sza efektywność pracy występuje przy sześciodniowym cy­klu pracy oddzielonym dniem odpoczynku 25.

Pismo Święte zwraca również uwagę na potrzebę wy­poczynku okresowego. W religii starotestamentalnej odpo­czynek okresowy występował w postaci tzw. świąt dorocz­nych trwających zazwyczaj kilka dni, łączących się ze zmianą otoczenia, swoistą świąteczną rozrywką i uroz­maiconym życiem towarzyskim26. Oprócz celów kultowych i religijnych liczył się w nich także głęboki sens zdrowot­nościowy. Można by bez wahania przyjąć, że było to ówczesną formą urlopu i wczasów, oderwaniem się od ca­łorocznych zajęć, zmianą otoczenia, wypoczynkiem fizycz­nym i rozrywką. „Dla przemęczonych umysłowo i nerwo­wo z powodu ciągłej pracy w zamkniętym pomieszczeniu, wyjazd na wieś, gdzie mogą prowadzić życie proste, wolne od trosk i wejść w kontakt z przyrodą, będzie najlepszym lekarstwem”27. Dobrze pojęty wypoczynek i rozrywka są dobrodziejstwem fizycznego i duchowego zdrowia28.

(4) Korzystanie z naturalnych darów przyrody, w szczególności z wody, powietrza i słońca. Pismo Święte określa je mianem „najlepszych rzeczy niebieskich” (5 Mójż. 33, 13 BG).

Nie trzeba dowodzić jak ważne i doniosłe jest znacze­nie czystej wody - zarówno dla utrzymania życia, jak dla zachowania zdrowia. Pismo Święte mówi: „Ziemia z wody i w wodzie stanęła” (2 Piotra 3, 5 BG). Woda jest symbolem życia, jest wielkim darem Bożym, darem, który warunkuje wszelką egzystencję biologiczną (Ps. 1, 3; Ijob. 8, 12). Zdrowotnościowe znaczenie wody jest poczwórne: dietetyczne (woda jako napój - 1 Mojż. 21, 14; 1 Król. 18, 4; Przyp. 5, 15; Izaj. 33, 16; Mat. 10, 42), higieniczne (jako środek utrzymania czystości - 1 Mojż. 18, 4; 2 Mojż. 19, 10), lecznicze (jako środek leczniczy - 2 Król. 5, 10-14) oraz klimatyczne (jako czynnik zapewniający pomyślne wa­runki życiowe i zdrowotne (2 Mojż. 15, 27). „Czysta woda jest jednym z błogosławieństw nieba dla zdrowych, jak i chorych. (...) Właściwe używanie wody wzmacnia zdro­wie” 29.

Medycyna stwierdza, że woda, stosowana zewnętrznie i wewnętrznie, ma właściwości lecznicze, a mianowicie na zewnątrz łagodzi ból, obniża gorączkę, reguluje obieg krwi, oczyszcza powierzchnię ciała. Umiejętnie stosowana może niekiedy powstrzymać rozwój choroby. Ciepła kąpiel po­maga w wydalaniu wraz z potem toksyn z tkanek, umożli­wia zachowanie czystości osobistej. Woda zastosowana we­wnętrznie gasi pragnienie, oczyszcza krew, pomaga natu­rze w utrzymaniu ciała w rześkości, zapobiega chorobom i cierpieniu 30.

Doniosłe znaczenie ma również świeże powietrze. Cały glob ziemski otoczony jest warstwą powietrza, zwaną at­mosferą, chroniącą przed szkodliwymi wpływami kosmosu oraz zapewniającą odpowiednie warunki życia. Jak bez wody, tak samo i bez powietrza życie nie byłoby możliwe. Powietrze czyste, zwłaszcza górskie (5 Mojż. 33, 15), stano­wi ważny element przemiany materii, podstawowego prze­jawu życia. Właściwe korzystanie z powietrza polega na prawidłowym oddychaniu czystym powietrzem, na wenty­lacji mieszkań, na ruchu, przechadzkach i przebywaniu w świeżym (wśród natury) powietrzu 31.

Trzecim czynnikiem warunkującym zdrowie - jest słońce. Pismo Święte dalekie jest od utożsamienia słońca z bóstwem, jak czyniły to ludy pogańskie. Słońce jest two­rem Bożym (1 Mojż. 1, 14-18; Ps. 19, 5; 74, 16) o szczególnie dużym znaczeniu fizycznym (ciepło, światło), biologicznym (Mat. 5, 45; Ijob 8, 16; Kazn. 11, 7) i zdrowotnym (np. jest bakteriobójcze). Dlatego uchodzi za symbol błogosła­wieństw Bożych (Izaj. 60, 20; Jer. 15, 9), a nawet za sym­bol Chrystusa, nazwanego „Słońcem Sprawiedliwości” (Mal. 4, 2; Ps. 84, 12). Pismo Święte łączy (choć w przenośni du­chowej) słońce i jego promienie ze zdrowiem: „Ale wam, którzy się boicie imienia mego, wznijdzie słońce sprawied­liwości, a zdrowie będzie na skrzydłach (promieniach?) jego” (Mal. 4, 2 BG).

E. G. White zwraca uwagę na zdrowotne znaczenie słońca: „Słoneczne i ciepłe mieszkanie są konieczne dla podtrzymania zdrowia. (...) Gruntowna czystość, obfite na­słonecznienie i troskliwe przestrzeganie zasad zdrowot­nych we wszystkich przejawach życia zapewniają zdrowie, siłę i radość oraz chronią przed chorobami” 32. Słońce szczególnie jest potrzebne dla małych dzieci, pod jego bo­wiem wpływem tworzy się w ustroju witamina D, zapo­biegająca krzywicy. Słoneczne mieszkanie, kąpiele słonecz­ne, światło i ciepło słoneczne - oto ważne czynniki zdro­wia i ochrony organizmu przed chorobą.

b) Higiena psychiczna. Pismo Święte podkreśla do­niosłą rolę psychiki ludzkiej w dziedzinie zdrowia czło­wieka, czynnik, który doceniła w pełni dopiero współczes­na medycyna. Niepokojący wzrost zaburzeń i chorób psy­chicznych w dzisiejszych czasach kazał poważniej zainte­resować się sprawą psychoterapii i lecznictwa psychia­trycznego. Higiena psychiczna jest jednym z działów hi­gieny ogólnej. Głównym jej zadaniem jest ochrona, po­prawa i rozwój zdrowia psychicznego jednostki i społe­czeństwa. Pismo Święte postulowało te kwestie od czasów najdawniejszych.

(1) Definicja zdrowia psychicznego. Przez zdrowie psychiczne jednostki medycyna współczesna rozumie jej zdolność do prawidłowego i wszechstronnego rozwoju psy­chicznego. Wyrazem tego rozwoju są pozytywne przemiany środowiska wewnętrznego (sfery duchowej) danej jednostki i jej dodatnie oddziaływanie na środowisko zewnętrzne. Zdrowie psychiczne łączy się też ze zdolnością do przebu­dowy typu psychologicznego, do pracy nad sobą. To, co nowe, wyższe i bogatsze, musi się oprzeć na rozluźnieniu tego, co stare, proste, mało dynamiczne. Rozluźnienie to, o ile prowadzi do pewnego scalenia na wyższym poziomie w stosunku do poprzedniego, jest procesem pozytywnym i łączy się z ogólnym rozwojem psychicznym oraz wzros­tem samoświadomości33. „Związek jaki istnieje między umysłem a ciałem, jest bardzo ścisły. Gdy pierwszy choru­je, drugi to odczuwa. Stan umysłu oddziałuje na zdrowie w większym stopniu niż przypuszczamy. Wiele chorób, na które ludzie cierpią, jest wynikiem depresji duchowej. Zmartwienie, niepokój, niezadowolenie, wyrzuty sumienia, wina, niedowierzanie mają tendencje rujnujące nasze siły życiowe i prowadzą do zniszczenia i śmierci. (...) Odwaga, nadzieja, wiara ufność, miłość - podtrzymują zdrowie i przedłużają życie. Zadowolony umysł, chętny duch jest zdrowiem dla ciała i wzmocnieniem dla duszy”34.

Szczególnie poważnym zagadnieniem w czasach obec­nych, nacechowanych znacznym dynamizmem zjawisk i ich złożonością, jest zjawisko tzw. stresu psychicznego - wzrostu napięcia emocjonalnego, czyli poziomu aktywizacji wewnętrznej, od spokojnej czujności do stanu, który można nazwać podnieceniem, i czynników wywołujących stres, tzw. stresorów, a więc różnych bodźców sytuacyjnych, sy­tuacji konfliktowych i frustracyjnych oraz urazów psy­chicznych, słowem czynników wywołujących zjawisko stresu. Najpoważniejszą grupę stresorów zajmują urazy psy­chiczne, które oprócz stresu mogą prowadzić do tzw. za­burzeń reaktywnych35.

(2) Czynniki zdrowia psychicznego. Jako pozytywne czynniki zdrowia psychicznego Biblia wymienia:

(a) pogodę ducha: „Serce wesołe oczerstwia jako lekarstwo; ale duch sfrasowany wysusza kości” (Przyp. 17, 22 BG);

(b) pomyślna i budująca wieść: „Światłość oczów uwesela serce, a wieść dobra tuczy kości” (Przyp. 15, 30 BG); ,.Powieści wdzięczne są jako plaster miodu, słodkoś­cią duszy, a lekarstwem kościom” (Przyp.16, 24 BG);

(c) przyjacielskie słowo: „Jako maść i kadze­nie uwesela serce: tak słodkość przyjaciela uwesela więcej, niż własna rada” (Przyp. 27, 9 BG);

(d) wiara i ufność: „Ufaj w Panu ze wszystkiego serca twego, a na rozumie twoim nie spolegaj. We wszyst­kich drogach twoich znaj go, a on prostować będzie ścieżki twoje. Nie bądź mądrym sam u siebie; ale się bój Pana, a odstąp od złego. To będzie zdrowiem żywotowi twemu, a odwilżeniem kościom twoim” (Przyp. 3, 5-8 BG);

(e) altruizm i uczynność: „Ułamuj łaknącemu chleba twego, a ubogich wygnańców wprowadź do domu twego; ujrzyszli nagłego, przyodziej go, a przed ciałem swojem nie ukrywaj się. Tedy wyniknie jako zorza ranna światłość twoja, a zdrowie twoje prędko zakwitnie! I pój­dzie przed tobą sprawiedliwość twoja, a chwała Pańska zbierze cię” (Izaj. 58, 7.8 BG);

(f) naśladownictwo Chrystusa: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a Ja was pokrze­pię. Weźcie moje jarzmo i przyjmijcie moją naukę; bo je­stem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem moje jarzmo jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mat. 11, 28-30 BT). Olbrzymie znaczenie ma światopogląd biblijny, znajomość woli Bożej (2 Tym. 1, 7-12), a także zaangażowanie uczuciowe w służbie Boga i człowieka (2 Kor. 5, 14), czyli tzw. wyższa idea nadwartościowa, oraz siła woli36.

Nie bez znaczenia jest również właściwa atmosfera rodzinna, praca (zwłaszcza pomyślne warunki pracy), hart życia (spartańskie wychowanie), odpoczynek (sen, zmiana środowiska po pracy, rozrywka), wreszcie ogólne zdrowie fizyczne 37.

(3) Cnota umiaru. Mądra zasada umiaru we wszyst­kich sprawach spotyka się ze szczególną pochwalą Słowa Bożego. Zasada ta odgrywa doniosłą rolę w życiu człowie­ka w ogóle, a w dziedzinie jego zdrowia psychicznego i fi­zycznego w szczególności. Wymowna i pouczająca jest ilu­stracja, której użył ap. Paweł: „Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali (houtos trechete hina katalabete). Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odma­wia (panta enkrateuetai); oni, aby zdobyć przemijającą na­grodę (ftharton stefanon), my zaś nieprzemijającą (afthartori). Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając cios w próżnię, lecz poskramiam (hypopiadzo) moje ciało i biorę je w niewolę (doulagogó), abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego” (1 Kor. 9, 24-27 BT). Ap. Piotr uczy: „Umi­łowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi (poroikmis) i wychodźcy (parepidemous) wstrzymali się (apechesthai) od cielesnych pożądliwości (ton sarkikon epttymion), które walczą przeciwko duszy (hoitines stratetiontoi kata tes psyches)" (1 Piotra 2, 11 NP).

We wszystkich sprawach życia dobrze jest mieć w pamięci największą ideę - Boga: „A więc: Czy jecie (eite esthiete), czy pijecie (eite pinete), czy cokolwiek czynicie (eite ti poieite), wszystko czyńcie na chwałę Bożą (panta eis dóksan theou poieite)" (1 Kor. 10, 31 NP).

3. BIBLIJNA DIETA38

Sprawa żywienia (diety) jako jedna z kardynalnych zasad zdrowia wymaga omówienia szczególnego. Pismo Święte poświęca jej niezwykle dużo miejsca, w związku z czym również i my - przy rozpatrywaniu całokształtu spraw zdrowotności postulowanej przez Biblię - nie mo­żemy pominąć tego zagadnienia. Ludzie na ogół nie zwra­cają większej uwagi na dietę jako czynnik zdrowia. Do­minującym kryterium jest z reguły apetyt, a nie wzgląd na zdrowie. Czynniki smakowe mają zapewne swoje uza­sadnienie, pamiętać jednak należy, że apetyt nie jest naj­lepszym doradcą w dziedzinie właściwej diety i zdrowia. Wielu ludzi spożywa pokarmy dla dogodzenia apetytowi, a nie dla zdrowia, a winno być odwrotnie. Na tym od­cinku życia musi nastąpić poważna reforma39.

a) Założenia ogólne. Odżywianie jest bez wątpienia jednym z najważniejszych czynników decydujących o zdro­wiu i sprawności człowieka. Sposób odżywiania, zwłaszcza skład pokarmów40, ich przygotowanie, podanie i jedzenie wywierają zasadniczy wpływ na rozwój organizmu, spraw­ne funkcjonowanie wszystkich narządów i odporność na różne choroby, a w konsekwencji na stan zdrowia i zdolność do pracy41. Prawidłowa dieta, zapewniająca organiz­mowi ludzkiemu pomyślność i zdrowie, winna obejmować odpowiednią jakość i ilość składników odżywczych42. Nie­przestrzeganie należytej diety - diety o odpowiednim składzie, ilości, przygotowaniu, a nawet sposobie przyjmo­wania - jest przyczyną ciężkich schorzeń, np. niedokrwistości, awitaminozy, cherlactwa, otyłości, chorób serca, wą­troby, żołądka itp.

W świetle Pisma Świętego pożywienie nie jest sprawą obojętną dla fizycznego i duchowego zdrowia człowieka. Zapoznajmy się z elementarnymi zasadami teologii ży­wienia.

(1) Potrzeba pokarmu pełnowartościowego. Biblia za­leca pokarm pełnowartościowy, odżywczy, dobry - w prze­ciwieństwie do wszystkich sztucznych namiastek: „Przecz wynakładacie pieniądze nie za chleb, a pracę swą na to, co nie nasyca? Słuchając słuchajcie mnie, a jedzcie to co jest dobrego” (Izaj. 55, 2 BG).

(2) Pokarm sprawą nie najważniejszą. Jedzenie i picie ma służyć utrzymaniu człowieka przy życiu (Ps. 104, 21.27; 136, 25; Dz. Ap. 9, 19; 14, 17; 27, 33), nie może być celem samym w sobie, nie powinno zatem należeć do najważ­niejszych spraw życia, gdyż „nie samym chlebem człowiek żyje” (Mat. 4, 4 BT). Ważniejsze są sprawy duchowe: „Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc (me oun merimnesete) o dzień jutrzejszy (eis ten aurion), gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski, do­syć ma dzień swego utrapienia” (Mat. 6, 33.34 NP; 6,25; Rzym. 14, 17; Hebr. .13, 9; 1 Kor. 15, 32).

(3) Pokarm sprawą nie obojętną z punktu widzenia religijnego. Sprawy jedzenia i picia, choć nie są sprawami najważniejszymi, należą wszak do spraw bardzo ważnych, nie obojętnych w życiu człowieka i to nie tylko z punktu widzenia fizycznego, ale także religijnego. Niektóre bowiem pokarmy i napoje mogą wywierać ujemny wpływ na zdro­wie, a nawet wprost „kalać” (hebr. „gaal" - zanieczysz­czać) świątynię ciała, czego przykładem jest doświadczenie proroka Daniela na dworze babilońskim (Dan. 1, 8.10.1315 BT), mogą też ujemnie wpływać na sferę duchowo-moralną (np. obżarstwo i opilstwo - por. Rzym. 13, 13; 1 Kor. 6, 10). Fakty te są zresztą szeroko znane medycynie, psy­chologii i socjologii.

(4) Zasada umiaru. Pismo Święte zaleca wszechstron­ny umiar. Wzorem chrześcijanina jest zawodnik, który pragnąc zdobyć nagrodę, „od wszystkiego się wstrzymuje” (I Kor. 9, 25 NP). W przeciwieństwie do cnoty umiaru (wstrzemięźliwości), chciwość (pożądliwość, zachłanność) i przesadne dogadzanie smakowi (apetytowi) były w prze­szłości i nadal są częstym powodem wszelkiego zła, a na­wet największych nieszczęść (1 Mojż. 3, 6; 25, 29-34; Ps. 78, 18.27-31; Przyp. Sal. 23, 20.21; Mat. 24, 38; 1 Jana 2, 15-17).

(5) „Na chwałę Bożą”. Jedzenie i picie winno być jak­by częścią służby Bożej: „A więc: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko, czyńcie na chwałę Bożą” (1 Kor. 10, 31 NP).

(6) Dieta najlepsza. W świetle zaleceń Biblii dietą najlepszą jest dieta jarska. Taką właśnie dietę nadał Bóg człowiekowi na początku (1 Mojż. 1, 29.31; 3, 18). Dieta jar­ska jest również w świetle współczesnej nauki dietą naj­zdrowszą. Po potopie, który dokonał znacznych przeobra­żeń ziemi, świata fauny i flory oraz wpłynął decydująco na zmianę klimatu, Bóg rozszerzył jadłospis człowieka także na potrawy mięsne, lecz potrawy mięsne jedynie ze „zwierząt czystych (habbehema hattehora)" (1 Mojż. 7, 2.8 BT; 9, 3)43. Pokarmy mięsne nie są jednak najzdrowsze.

b) Pokarmy czyste. Zgodnie z nauką Pisma Świętego chrześcijanin winien spożywać jedynie pokarmy czyste, tzn. - jeśli chodzi o potrawy mięsne - potrawy ze zwie­rząt czystych. Pismo Święte bowiem zakazuje w sposób wyraźny spożywania mięs „zwierząt nieczystych”. Kto pragnie być prawdziwym naśladowcą Chrystusa i otrzy­mać błogosławieństwo Boże, a także cieszyć się dobrym zdrowiem, winien przestrzegać tego zakazu w sposób ścisły.

(1) Określenie zwierząt czystych i nieczystych. W świetle nauki biblijnej zwierzęciem czystym jest spo­śród zwierząt lądowych „wszelkie zwierzę o rozdzielonym kopycie, to jest parzysto rozdzielonej racicy i które prze­żuwa” (5 Mojż. 14, 6 BT), spośród zwierząt wodnych „wszystko co ma płetwy i łuski” (5 Mojż. 14, 9 BT), natomiast spośród ptactwa - to wszystko, co nie zostało w sposób wyraźny zakazane (5 Mojż. 14, 12-20) 44. Nie należy również spożywać padliny (5 Mojż. 14, 21) oraz krwi (1 Mojż. 9, 4; 3 Mojż. 17, 14; Dz. Ap. 15, 29).

(2) Powody zakazu. Powody zakazu spożywania przez lud Boży pokarmów nieczystych określone zostały przez sa­mego Boga w kategoriach religijnych, ale kategorie te obej­mują przecież duchową i fizyczną pomyślność człowieka. Jako uzasadnienie zakazu podał Pan motyw Bożego wy­braństwa, świętości i osobliwości swego ludu: „Boś ty jest lub święty dla Pana, Boga twego (ki am qadosz aththa la-Jahwe, elóhecha), i ciebie obrał, abyś mu był ludem osob­liwym ze wszystkich narodów (leam sequlla mikkol haammim), które są na ziemi” (5 Mojż. 14, 2 JW). Wysokie i uprzywilejowane stanowisko ludu Bożego (1 Piotra 2, 9) zobowiązuje do przestrzegania najwyższego rodzaju czys­tości (2 Kor. 6, 17.18), czystości obejmującej - to pneuma kai he psyche kai to soma - „ciało, ducha i duszę” (1 Tes. 5, 23 NP).

Zakaz ma głęboki aspekt higieniczno-zdrowotny. Sam Bóg, Stwórca wszystkich rzeczy, wie najlepiej dlaczego zwierzęta, określone mianem „nieczystych”, są faktycznie nieczyste, a mięso ich jest szkodliwe dla zdrowia ludzkiego. Dzieci Boże, choć nie wszystko mogą pojąć umysłem (bo nie wszystko z otaczającej rzeczywistości można pojąć umysłem ludzkim), powinny okazać niebieskiemu Ojcu bez­graniczne zaufanie i zastosować się do Jego rad i poleceń.

Pewien snop światła na problem zwierząt nieczys­tych rzuca współczesna nauka. Medycyna wyraża się kry­tycznie o właściwościach zdrowotnych np. pokarmów wiep­rzowych. Badania przeprowadzone przez dra D. I. Machta wykazały obecność elementów toksycznych w wywarach mięs zwierząt nieczystych 45. Dużo mają tutaj do powiedzenia biologia i chemia molekularna. Stwierdzają one występo­wanie w świecie zwierząt ogromnej różnorodności białek, które np. przy tym samym wzorze chemicznym sumarycz­nym mogą mieć różną budowę strukturalną. Nie jest jeszcze w pełni zbadane jak daleki wpływ fizjologiczny mogą mieć różne struktury białkowe na ustrój człowieka, ale niewąt­pliwie wpływ taki istnieje. Jedno jest pewne: pokarmy nie­czyste w jakiś sposób zanieczyszczają ustrój człowieka (Dan. 1, 8), co nie pozostaje bez wpływu ujemnego na sferę fizyczną i duchową istoty ludzkiej. Zresztą sam Bóg wie najlepiej, co służy szczęściu i dobru doczesnemu i wiecz­nemu jego ludu. Pryncypialne znaczenie ma zaufanie do mądrości i wszechwiedzy Boga.

(3) Zakaz spożywania zwierząt nieczystych obowiązuje w Nowym Testamencie. Wielu chrześcijan sądzi, że prawo o nieczystych pokarmach obowiązywało jedynie starotesta­mentalny Izrael i że w Nowym Testamencie przestało już obowiązywać, w związku z czym chrześcijan nie obowią­zują żadne w tym względzie przepisy. Tak jednak nie jest. Zakaz spożywania mięsa zwierząt nieczystych jest posta­nowieniem Bożym nie danym wyłącznie Izraelowi. Zanim powstał Izrael (który wywodzi się od Abrahama), występował już podział na zwierzęta czyste i nieczyste. Podział znany był w czasach przedpotopowych (1 Mojż. 7, 2). W narodzie izraelskim zakaz ten - z uwagi na odnowienie przymierza z Panem - został jedynie ponowiony.

Chrystus przepisów pokarmowych nie zniósł, czego dowodem jest m. in. fakt przestrzegania ich przez aposto­łów po Jego wniebowstąpieniu (Dz. Ap. 10, 14). Przeciwnie, Jezus sam ich ściśle przestrzegał46 i dezaprobował nie tylko spożywanie zwierząt nieczystych, ale nawet ich ho­dowlę47. Ap. Piotr wyraźnie dowodził, kilkanaście już lat po wniebowstąpieniu Chrystusa: „Nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego” (Dz. Ap. 10, 14 BT). Skoro więc prawo o pokarmach było Boskiego pochodzenia i nie ograniczało się jedynie do Żydów, a nadto nie zostało zniesione przez Chrystusa, to wniosek stąd prosty: prawo to obo­wiązuje również w Nowym Testamencie.

Wniosek ten Biblia potwierdza w sposób wyraźny. Stwierdza mianowicie, że prawo o czystych i nieczystych pokarmach zachowuje swą moc obowiązującą do końca świata i będzie egzekwowane przy powtórnym przyjściu Pana. Prorok Izajasz pisze: „Bo oto Pan w ogniu przyjdzie, a jak wicher wozy Jego, oddawać w zagniewaniu zapalczywość swoją, a łajanie swe w płomieniu ognia. Bo ogniem Pan sądzić będzie i mieczem swym wszelkie ciało, i na­mnożą się pobici od Pana, którzy się poświęcali i za czys­tych się mieli... którzy jedli mięso świni i obrzydliwości myszy, razem zniszczeni będą, mówi Pan” (Izaj. 66, 15 - 17 JW). Tak więc zakaz spożywania pokarmów nieczystych obowiązuje ludzi do końca świata, obowiązuje zwłaszcza chrześcijan.

Ponadto - skoro ciało człowieka jest „świątynią Du­cha Świętego”, winno być zewnętrznie i wewnętrznie czys­te. Spożywanie rzeczy nieczystych w jakiś sposób zanie­czyszcza świątynię ciała. Pismo Święte stwierdza: „A co za zgoda kościoła Bożego z bałwanami? Albowiemeście wy kościołem Boga żywego, tak jako mówi Bóg: Będę miesz­kał w nich, i będę się przechadzał w nich, i będę Bo­giem ich, a oni będą ludem moim. Przetoż wynijdźcie z pośrodku ich, i odłączcie się mówi Pan, a nieczystego się nie dotykajcie, a Ja was przyjmę. I będę wam za Ojca, a wy mi będziecie za synów i za córki, mówi Pan wszech­mogący” (2 Kor. 6, 16-18 BG).

c) Teksty kontrowersyjne. W Biblii występuje kilka wypowiedzi traktujących o pokarmach, które bywają czę­sto niewłaściwie rozumiane przez różne grupy chrześcijań­skie. W związku z tym dokonajmy krótkiego przeglądu tych wypowiedzi na tle szerszego biblijnego kontekstu. Ułatwi to właściwe ich zrozumienie.

(1) „Nie to, co wchodzi do ust, kala (koinoi) człowie­ka, lecz to, co z ust wychodzi, to kala człowieka” (Mat. 15, 11 NP). Na słowa te należy spojrzeć w kontekście całej perykopy zawierającej przytoczoną wypowiedź (15, 1 - 20). Analiza treści wykazuje, że nie chodziło tu o spożywa­nie pokarmów nieczystych, lecz jedynie o sprawę rytualne­go jedzenia „nieumytymi rękoma” (Mat. 15, 20 NP). W kon­kluzji sporu z faryzeuszami, kiedy to padło omawiane przez nas zdanie, Jezus powiedział, że - w przeciwień­stwie do różnych grzechów pochodzących z serca, kalają­cych człowieka - „jedzenie nieumytymi rękoma nie kala człowieka” (Mat. 15, 20 NP).

(2) „Co Bóg oczyścił, ty nie mniej za trefne” (Dz. Ap. 10, 15 NP). Przytoczmy całą perykopę: „I ujrzał otwarte niebo i zstępujący jakiś przedmiot, jakby wielkie lniane płótno, opuszczane za cztery rogi ku ziemi; były w nim wszelkiego rodzaju czworonogi i płazy ziemi, i ptactwo niebieskie. I odezwał się od niego głos: Wstań, Piotrze, zabijaj i jedz (thyson kai fage)! Piotr zaś rzekł: Przenigdy, Panie, bom jeszcze nigdy nie jadł nic trefnego (kainon) i nieczystego (kai akatharton). A głos znowu po raz wtóry do niego: Co Bóg oczyścił, ty nie mniej za trefne (ha ho theós ekatharisen sy me kainon). A stało się to po trzy­kroć, po czym przedmiot został wzięty do „nieba” (Dz. Ap. 10, 11-16 NP). Jakie jest znaczenie widzenia? Czyżby w słowach tych Bóg zniósł prawo o nieczystych pokarmach? Jak wynika z dalszej autentycznej i natchnionej wykładni ap. Piotra, widzenie nie dotyczyło zwierząt nieczystych, lecz ludzi, pogan, uchodzących w oczach Żydów za ele­ment nieczysty: „I rzekł do nich: Wy wiecie, że dla Żyda przestawanie z ludźmi innego plemienia lub odwiedzanie ich jest niezgodne z prawem; lecz Bóg dał mi znak (kamoi ho theós edeiksen), żebym żadnego człowieka nie nazywał skalanym lub nieczystym (medena kainon e akatharton legein anthropon)" (Dz. Ap. 10, 28 NP).

(3) Kwestia posądzeń. Ap. Paweł uczy: „Niechże ten, który je, nie pogardza tym, który nie je, a który nie je, niech nie osądza tego, który je; albowiem Bóg go przyjął. (...); je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je, i dziękuje Bogu” (Rzym. 14, 3.6 NP). Analiza treści całej perykopy wykazuje, że nie chodziło ap. Pawłowi o pokarmy czyste i nieczyste, lecz jedynie o pokarmy mięsne (oczywiście czyste, bo tylko o takich mógł mówić apostoł) i jarskie: „Jeden wierzy, że może jeść wszystko, słaby zaś jarzynę jada” (Rzym. 14, 2 NP). Wyjaśnienie apostolskie pozostawało w związku z panoszącym się w zborze rzymskim skrajnym przejawem rogoryzmu wegeteriańskiego (Rzym. 14, 2)48.

W tym samym duchu należy rozumieć tekst z Rzym. 14, 20 (wszystko wprawdzie jest czyste). Zarówno potrawy mięsne (oczywiście zwierząt czystych), jak pokarmy jar­skie są czyste. Można być zwolennikiem pokarmów jar­skich, ale nie należy potępiać tych, którzy jedzą również po­karmy mięsne. Nie należy z tych powodów prowadzić spo­rów ani być źródłem zgorszenia.

(4) „Zapewne, pokarm nie zbliża nas do Boga, gdyż nic nie tracimy, jeśli nie jemy i nic nie zyskujemy, jeśli jemy” (1 Kor. 8, 8 NP). Również i tutaj nie chodzi o kwe­stię czyste-nieczyste, lecz o tzw. „mięso składane w ofierze bałwanom” (1 Kor. 8, 1 NP). Zgodnie z ówczesnymi zwy­czajami sakralnymi część ofiar, składanych w świątyniach pogańskich, przypadała w udziale osobom składającym je. Dawało to okazję do uczt na wpół religijnych, odbywanych w ogrodach świątynnych lub domach. Natomiast „resztę ofiar sprzedawano w sklepach rzeźniczych, z czego świą­tynie czerpały niemałe zyski”49. Apostoł wyjaśnia, że mięso ofiar składanych bałwanom (mięso sakralne, poświęcone) nie jest ani błogosławione, ani przeklęte (1 Kor. 8, 4-6), dlatego spożywanie tych mięs nie ma żadnego znaczenia religijno-zbawczego. Stanowisko więc ap. Pawła nacecho­wane było liberalizmem, z wyjątkiem sytuacji mogących być źródłem błędnych pozorów. Zaznaczyć wypada, że na ołtarzach świątyń pogańskich składano w zasadzie zwie­rzęta z punktu widzenia biblijnego czyste. Chrześcijanie mogli takie mięsa spożywać, jednakże winni pamiętać, aby nie być dla młodych wyznawców powodem zgorsze­nia (1 Kor. 8, 9-13).

(5) „Wszystko, co się sprzedaje w jatkach, jedzcie, o nic nie pytając dla spokoju sumienia” (1 Kor. 10, 25 NP). Tekst tym razem dotyczy - jak wykazuje kontekst - mięsa ofiarowanego bałwanom, czyli mięsa sakralnego i sprzedawanego w przyświątynnych sklepach rzeźniczych, znajdujących się pod patronatem świątyni lub na targach publicznych, gdzie również sprzedawano mięso pochodze­nia sakralnego 50. W tym samym duchu należy rozumieć pozostałe wypowiedzi apostoła (1 Kor. 10, 27-33).

(6) „Niechże .was tedy nikt nie sądzi z powodu po­karmu i napoju albo z powodu święta lub nowiu księżyca bądź sabatów” (Kol. 2, 16 NP). Szczegółowa analiza wypo­wiedzi dowodzi, że nie tyczy się ona zwierząt „czystych i nieczystych”, lecz odnosi się do pokarmów i napojów ce­remonialnych, a więc takich, które w istocie były „cie­niem rzeczy przyszłych” (Kol. 2, 17 BG). Tego rodzaju po­karmami i napojami były np. potrawy i napoje paschalne.

(7) „Którzy zabraniają zawierania związków małżeń­skich, przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg, aby wierzący oraz ci, którzy poznali prawdę, pozywali je z dziękczynieniem. Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dzięk­czynieniem; albowiem zostają one poświęcone przez Słowo Boże i modlitwę” (1 Tym. 4, 3-5 NP). Przytoczone teksty mówią o rygorystach zabraniających spożywania pewnej kategorii pokarmów. Niektórzy komentatorzy sądzą, że cho­dzi tutaj o spożywanie pokarmów nieczystych. Tak jednak nie jest. Kontekst stwierdza wyraźnie, że rygoryści naka­zywali powstrzymywanie się od „pokarmów, które Bóg stworzył (ha ho theós ektisen) dla wierzących (tois pistois) i tych, którzy poznali prawdę (kai epegnokósi ten ale-theian), ku pożywaniu wraz z dziękczynieniem (eis metdlempsin meta eucharistias)" (1 Tym. 4, 3 BT)51. W świet­le całej nauki Pisma Świętego nietrudno jest zrozumieć jakie to właśnie pokarmy przeznaczył Pan dla wierzących i tych, którzy poznali prawdę „ku pożywaniu”. Słowo Boże dowodzi, że dla tych ludzi Bóg przeznaczył specjalną ka­tegorię pokarmów, nie wszystkie pokarmy, lecz tylko po­karmy czyste (5 Mojż. 14, 2-20). Wszystko zaś, co zostało stworzone przez Boga „ku pożywaniu dla wierzących i tych, którzy poznali prawdę”, a więc pokarmy „czyste”, jest dobre i nic z tego nie powinno się odrzucać (1 Tym. 4, 4). Rygoryści nakazywali jednak powstrzymać się nawet od tych pokarmów. Prawdopodobnie ap. Paweł miał tutaj na myśli zwolenników wspomnianego już rygoryzmu wegeta­riańskiego.

(8) „Wszystkoć czyste czystym, lecz pokalanym i nie­wiernym nie masz nic czystego, ale pokalany jest i umysł, i sumienie ich” (Tyt. 1, 15 BG). Niektóre przekłady oddają tekst słowami: „Dla czystych wszystko jest czyste” (NP, BT, SK), skąd wyciąga się często błędny wniosek, że wie­rzący (czyści) wszystkie pokarmy winni traktować jako „czyste” (zdrowe), co jest oczywiście wyraźnym absurdem, gdyż np. ani alkoholu, ani też niektórych mięs (np. z gryzoniów czy płazów) nie można nazwać „czystymi” (zdrowymi) nawet w sensie ogólnym. Dosłowny przekład brzmi: „Wszystko czyste - czystym...” (panta kathara tois katarois = wszystko czyste czystym, lub wszystko czyste dla czystych). Znaczy to, że rzeczy „czyste” należą do „czy­stych”. Natomiast „pokalanym i niewiernym nie masz nic czystego” (tois de memiammenois kai apistois ouden katharóri). Dla nich nie istnieją (w ich zrozumieniu) żadne rze­czy „czyste” (a także nieczyste), nie respektują oni bowiem żadnych w tym względzie postanowień, nie czynią żadnej różnicy między pokarmami czystymi i nieczystymi, w prze­ciwieństwie do wierzących, ich umysł i sumienie są skalane. W wypowiedzi Pawłowej ani jedno słowo nie wska­zuje na zniesienie Bożego postanowienia o spożywaniu po­karmów czystych i na zezwolenie spożywania pokarmów nieczystych.

d) Alkohol, tytoń, narkotyki. Chrześcijanin winien powstrzymywać się od spożywania alkoholu pod jakąkol­wiek postacią, od palenia tytoniu i używania narkotyków. Są to substancje szczególnie szkodliwe dla zdrowia, nisz­czące dar życia. W czasach obecnych alkoholizm, nikotynizm i narkomania należą do największych plag społecz­nych, wywołują uzasadniony protest i łęk społeczeństwa.

(1) Alkohol. Współczesna nauka wykazała ponad wszelką wątpliwość szkodliwość picia alkoholu. Alkoholizm uważany jest za jedną z najgroźniejszych klęsk społecz­nych współczesnej ludzkości. Alkohol niszczy organizm człowieka, osłabia wolę, deprawuje charakter52. Pismo Święte wyraźnie potępia spożywania napojów alkoholo­wych (wina)53. Ukazuje, że już w zaraniu dziejów świata - przykład Noego (1 Mojż. 9, 20-27) i Lota (1 Mojż. 19, 23- -32) - skutki picia wina były tragiczne. Przeciw piciu wina występowali, prorocy. Izajasz głosił: „Biada tym, któ­rzy rychło wstając rano, szukają sycery (szechar), zostają do późna w noc, bo wino (jajin) ich rozgrzewa” (Izaj. 5, 11 BT), Abakuk ostrzegał, że „wino (jajin) zdradza piją­cego” (Abak. 2, 5 JW).

Dużo miejsca poświęciła zagadnieniu księga Przypo­wieści Salomonowych. Słowa jej brzmią ostrzeżeniem i nauką: „Wino (jajin) czyni pośmiewcę, a napój mocny (szechar) zwajcę: przeto każdy, co się w nim kocha, nie bywa mądrym” (Przyp. Sal. 20, 1 BG); „Mąż, który dobrą myśl miłuje, staje się ubogim; a kto miłuje wino (jajin) i olejki, nie zbogaci się” (Przyp. Sal. 21, 17 BG); „Nie bywaj między pijanicami wina (jajin), ani między żarło­kami mięsa. Boć pijanica i żarłok zubożeje, a ospały w łatach chodzić będzie” (Przyp. Sal. 23, 20.21 BG). Szczegól­nie dosadne słowa zawarte są w następującym ustępie: „Komu biada? Komu niestety? Komu zwady? Komu krzyk? Komu mowy daremne? Komu zapalenie oczów? Tym, którzy siadają na winie (jajin); tym, którzy chodzą, szukając przyprawnego wina (mimsach). Nie zapatruj się na wino (jajin), gdy się rumieni, i gdy wydaje w kubku łunę swoją, a prosto wyskakuje. Bo na koniec jako wąż ukąsi, a jako żmija uszczknie; Oczy twoje patrzyć będą na cudze żony, a serce twe będzie mówiło przewrotności; I będziesz jako ten, który leży w pośród morza, a jako ten, który śpi na wierzchu masztu; Rzeczesz: Ubito mnie, a nie stęknąłem, potłuczono mnie, a nie czułem. Gdy się ocucę, udam się zaś do tego” (Przyp. Sal. 23, 29-35 BG).

Ap. Piotra zalicza pijaństwo do znamion poganizmu (1 Piotra 4, 3). Według nauki ap. Pawła chrześcijanie nie powinni upijać się „winem, które powoduje rozwiązłość”, lecz raczej być „pełni Ducha” (Efez. 5, 18 NP). W świetle katechezy apostolskiej dla pijaków nie ma miejsca w królestwie Bożym (1 Kor. 6, 10). Nauka ta zaleca trzeźwość (1 Tes. 5, 6-8). Chrystus zaś ostrzega: „Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt, aby ów dzień was nie zasko­czył” (Łuk. 21, 34 NP).

W przeciwieństwie do wina fermentowanego (alko­holu), Pismo Święte zaleca wino niefermentowane, czyli naturalny sok winnego grona: „Tak mówi Jahwe: gdy powstanie dojrzały sok (ha thirosz) w winnych jagodach (baeszkol), mówią: Nie niszczyć ich, bo to błogosławieństwo (werecha)” (Izaj. 65, 8 BT)54. Takie właśnie wino, będące dojrzałym sokiem winnym, uczynił Pan Jezus w Kanie Galilejskiej (Jan 2, 3-11). Pismo Święte dozwala używać wina fermentowanego jedynie jako lekarstwa dla celów leczniczych i to w niewielkich ilościach (1 Tym. 5, 23; Łuk. 10, 34), chociaż i tutaj nie jest pewne czy faktycznie chodzi o wino fermentowane. A może odnosi się to do wina niefermentowanego?

(2) Palenie tytoniu. Pismo Święte nie wspomina w sposób wyraźny o zakazie palenia tytoniu, gdyż w czasach biblijnych palenie tytoniu nie było znane, co nie oznacza bynajmniej, że Pismo Święte pozostawia tutaj ludowi Bo­żemu całkowitą swobodę. U podstaw negatywnego sto­sunku naśladowców Chrystusa do nałogu palenia tytoniu leżą ogólne racje zdrowotne, tak szeroko nakreślone przez Biblię. Chrześcijanin winien unikać wszystkiego, co w jakimkolwiek stopniu nadweręża jego i bliźnich zdrowie i osłabia ich siły witalne. Racje te zostały już przytoczone poprzednio. Bogata literatura naukowa i popularna jedno­znacznie dowodzi szkodliwości palenia tytoniu55. Ostatnio coraz bardziej akcentuje się związek przyczynowy między paleniem tytoniu a rakiem płuc56. W zwalczaniu nałogu palenia największą rolę odgrywa uświadomienie oraz silna wola, czynniki psychologiczne i psychoterapeutyczne, a nie farmakologiczne, których zresztą bardziej skutecznych nie ma57.

(3) Narkotyki Chrześcijanin nie powinien również ze względów zdrowotnych używać żadnych narkotyków. Nar­komania, zwłaszcza wśród młodzieży, szerząca się w za­trważającym tempie w czasach dzisiejszych, jest niezwykle groźną i niebezpieczną dla zdrowia jednostki i grup ludz­kich plagą społeczną. Przez narkotyki, czyli środki odu­rzające, rozumie się zwykle związki chemiczne (substan­cje) pochodzenia głównie roślinnego, wywołujące u czło­wieka obniżenie pobudliwości ośrodkowego układu nerwowe­go, zwłaszcza kory mózgowej. Powodują one odurzenie, euforię, znieczulenie. Ponadto powodują w organizmie przyzwyczajenie prowadzące do narkomanii. Do środków tych należą, opium, morfina, heroina, haszysz, kokaina i inne (np. kofeina, teina). Narkomania jest to nałóg (przyzwy­czajenie) stałego używania narkotyków. Przerwanie uży­wania narkotyku powoduje głód narkotyczny, jednocześnie słabnie działanie dotychczasowych dawek, co skłania do ich podwyższania. Dłuższe używanie narkotyków powo­duje szereg zaburzeń organicznych w ustroju, a co naj­groźniejsze - zmianę osobowości człowieka i różne koli­zje z otoczeniem 53.

II. UBIÓR 1 MODA

Zagadnienie ubioru wiąże się przede wszystkim z postulatem troski o ciało i zdrowie. Odpowiednie odzienie ułatwia regulację cieplną ciała, uniezależ­niając je od czynników meteorologicznych środo­wiska zewnętrznego, chroni ciało przed zanieczysz­czeniem, wreszcie broni przed mechanicznymi ura­zami. Zagadnienie ubioru kryje w sobie również aspekt natury estetycznej i etycznej. I w tej właś­nie dziedzinie Pismo Święte ma coś istotnego do powiedzenia.

1. PROBLEM MODY

Zagadnienie mody, czyli obyczajowości w ubiorze, stało się poważnym i wieloaspektowym problemem czasów dzisiejszych. Szczególnie tzw. „krzyki mody”, lansowane przez wielkie domy mody, rodzą swoiste sytuacje dla współczesnego człowieka. Na czoło wysuwają się dwa zwłaszcza problemy: moralny i materialny.

a) Problem moralny. Ubiór i wygląd zewnętrzny czło­wieka jest wynikiem nie tylko powszechnej czy przeważa­jącej obyczajowości panującej w danym miejscu i czasie lub też określonej potrzeby, ale także - bardzo często - przejawem zasad moralno-etycznych, którym dany czło­wiek czy grupa ludzi hołduje w danym miejscu i czasie.

(1) Ekstrawagancja i kokieteria. Bardzo wielu ludzi - zarówno mężczyzn jak kobiet - traktuje swój wygląd zewnętrzny jako środek do wywołania określonych efek­tów towarzyskich. Czynią to najczęściej nie tyle ze wzglę­dów estetycznych, ile raczej z chęci zwrócenia na siebie uwagi (element kokieteryjny). Celowi temu służy wszel­kiego rodzaju przesada i skrajność, zwłaszcza tzw. krzyki mody zarówno w ubiorze i fryzurze, jak sposobie bycia (maniery), a także używanie kosmetyków sztucznie upięk­szających (puder, róż, szminka itp.) a nie wyłącznie zacho­wujących urodę.

W wyglądzie zewnętrznym człowieka znajdują odbi­cie określone cechy charakterologiczno-moralne, bądź po­zytywne, jak np. elegancja, skromność, czystość (schlud­ność), naturalność, poczucie piękna, bądź też ujemne, jak np. lenistwo i niechlujstwo (zaniedbanie w wyglądzie zew­nętrznym), pycha (wystawność w ubiorze), erotyzm (ko­kieteria), nihilizm i abnegacja (wszelkiego rodzaju ekstrawagancja). Wygląd zewnętrzny jest na ogół wynikiem re­prezentowanej moralności, wywołuje jednocześnie określo­ne implikacje moralne. Socjologowie stwierdzają niewątpli­wy np. związek liberalizmu w modzie z liberalizmem etycz­nym, zwłaszcza z jego postacią skrajną - eksplozją erotyzmu i seksu.

Pismo Święte podaje kilka charakterystycznych przy­kładów kokieterii kobiecej. Wspomina np. o kokieteryj­nym ubiorze i zachowaniu się Izabeli, żony Achaba, wobec zwycięskiego króla Jehu: „Kiedy Jehu wszedł do Jizreel Izabel się o tym dowiedziała, nałożyła szminkę na swoje oczy, ustroiła swą głowę i patrzała z góry przez okno” (2 Król. 9, 30 BT). Niepochlebny jest również opis „córek syjońskich: „Jahwe powiedział: Ponieważ się wbiły w py­chę córki syjońskie, ponieważ chodzą wyciągając szyję i rzucając oczyma, ponieważ chodzą wciąż drepcąc i dzwo­nią brząkadełkami u swych nóg, przeto Pan obłysi czasz­kę córek syjońskich, Jahwe obnaży ich skronie. W owym dniu usunie Pan ozdobę brząkadeł u trzewików, słoneczka i półksiężyce, kolczyki, bransolety i welony, diademy, łańcuszki u nóg i wstążki, flaszeczki na perfumy i amule­ty, pierścionki i kółka do nosa, drogie suknie, narzutki i szale, torebki i zwierciadełka, muślinową bieliznę, za­woje i letnie sukienki, i będzie zamiast perfum - zaduch, zamiast paska - powróz, miast uczesanych kędziorów - łysina, miast wykwitnej szaty - ciasny wór, zamiast kra­sy - wypalone piętno” (Izaj. 3, 16-24 BT). Interesująca wzmianka występuje w innych miejscach Biblii (por. Ezech. 23, 40.43; Jerem. 4, 30, Przyp. Sal. 7, 5-11). Nie są to jed­nak wzory godne naśladowania dla wyznawców Chrystusa.

(2) Powierzchowność. Bardzo często powierzchowność obliczona na zwrócenie uwagi w określonym kierunku - jest swoistą „maską”, okrywającą nie najlepsze i nie naj­bardziej budujące pod względem moralnym wewnętrzne oblicze człowieka. Spod bogatych, czy modnych szat wyziera często duchowa nędza i ideologiczna pustka. Nie wszystko co się świeci jest złotem. W Biblii występuje np. ujemne pojęcie „pięknej kobiety, ale bez rozsądku” (Przyp. Sal. 11, 22 BT). To samo oczywiście należy odnieść do podobnej kategorii mężczyzn.

b) Problem materialny. Obok problemu moralnego moda kryje w sobie także swoisty problem natury mate­rialnej, finansowej, nie obojętny przecież w budżecie jed­nostki i rodziny.

(1) Kosztowność. Szybko zmieniająca się moda, zwłaszcza w dziedzinie ubioru damskiego, rodzi niebaga­telny problem natury materialnej. Dostosowanie kreacji do nowych „krzyków mody”, pogoń za źle pojętą nowo­czesnością, hołdowanie przesadnej popularności i wystawności w ubiorze i wyglądzie zewnętrznym jest kosztowne. Rozsądniej byłoby poświęcić te pieniądze na sprawy bar­dziej związane ze zdrowiem i kosmetyką leczniczo-zachowawczą, w szczególności zaś na rozwój kultury osobistej i duchowej. Przesadne hołdowanie modzie nie pozostaje bez ujemnych skutków materialnych.

(2) Granice przydatności. Nadmierna wystawność, supernowoczesność, przebojowość, ekstrawagancja itp. elemen­ty w dziedzinie mody mają - poza ujemnymi wpływami moralnymi i materialnymi - ograniczoną przydatność ży­ciową, nie mówiąc już o sferze rozwoju własnej osobowości i osobistej religijności. Jest zrozumiałe, że w obliczu rzeczy wielkich, a szczególnie sądu Bożego, są bez wartości i zna­czenia. Jeremiasz mówi: „A ty, spustoszona, co poczniesz? Choć się obleczesz w purpurę, choć w złote klejnoty ustroisz, choć barwiczką rozszerzysz swe oczy, daremnie usiłujesz siebie upiększyć! Odtrącą się precz zalotnicy, na życie twoje czyhają” (Jer. 4, 30 BT). Dobrze jest mieć na uwadze właściwą hierarchię wartości i dóbr. Z drugiej strony - nie można traktować spraw mody jako najważ­niejszych i najbardziej zasadniczych.

2. ZASADY MODY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

Po przytoczeniu uwag krytycznych spójrzmy obecnie na zagadnienie od strony pozytywnej. Jakie są normy chrześcijańskiej mody, jaka, obyczajowość w dziedzinie ubioru postuluje teologia biblijna? Wbrew pozorom Pismo Święte poświęca temu zagadnieniu sporo uwagi, podając wiele cennych zaleceń i wskazań.

a) Znaczenie ubioru. Chrześcijanin winien mieć właś­ciwe, urobione na podstawach biblijnych i ogólnoetycznych pojęcie o znaczeniu ubioru (odzienia). Obowiązujące lud Bo­ży zasady biblijne mają głęboki sens praktyczny i duchowy, nie pozostając bez dodatniego wpływu na sferę moralności i religijności jednostki i otoczenia.

(1) Ochrona ciała. Naczelną w świetle Pisma Świętego funkcją ubioru jest - i pozostaje - ochrona ciała. Troskę tę w odniesieniu do człowieka okazał Bóg już na samym początku, gdy „sporządził dla mężczyzny i jego żony odzie­nie ze skór i przyodział ich” (1 Mojż. 3, 21 BT). Było ono koniecznym zabezpieczeniem ciała - pozbawionego wsku­tek upadku spirytualnej, promienistej szaty ochronnej - przed czynnikami zewnętrznymi, szkodliwymi dla organiz­mu ludzkiego, a więc przed zimnem i gorącem, zanieczysz­czeniem i mechanicznymi urazami. Biblia stwierdza oczy­wisty fakt: „Przecież nigdy nikt nie odnosił się z niena­wiścią do własnego ciała, lecz (każdy) żywi je i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół” (Efez. 5, 29 BT). Jeśli odzienie nie spełnia swej podstawowej funkcji, jaką jest potrzebna ochrona ciała, nie jest właściwe. Chrześcijańskie zasady mody winny bezwarunkowo uwzględniać ten istotny ele­ment funkcjonalny odzienia w dostosowaniu do pory roku, pracy i zawodu, miejsca, płci, wieku i zdrowia.

(2) Przyzwoitość. Ubiór musi też spełniać wymóg przyzwoitości, tj. należycie okrywać ciało ze względów etyczno-moralnych. Element ten również zarysował się już u kolebki rodzaju ludzkiego, gdy pierwsi rodzice, tuż po upadku i poznaniu swojej „nagości”, podjęli zabiegi zmie­rzające do ukrycia nagości ciała właśnie ze względów przy­zwoitości, gdy mianowicie „spletli gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (1 Mojż. 3, 7 BT). Tym samym celem, obok funkcji ochronnej, kierował się także Bóg przy spo­rządzaniu im odzienia (1 Mojż. 3, 21). Pięknym przykła­dem służy Jezus. Po uwolnieniu od sił demonicznych czło­wieka opętanego z Gadary pierwszą czynnością dobroczyńcy-Chrystusa było odzianie nieszczęśliwca (Mar. 5, 15). Dokonał tego m. in. także ze względów przyzwoitości. Odzienie zbyt skąpe lub nieskromne, zwłaszcza w miejscach publicznych, nie jest z punktu widzenia moralności biblijnej właściwe. Pismo Święte uczy dbałości o to, aby się - rów­nież w sensie dosłownym - „nie okazała haniebna twa na­gość” (Obj. 3, 18 BT), by „nie chodzić nago i by sromoty jego nie widziano” (Obj. 16, 15 BT).

b) Wytyczne postępowania. Chrześcijanin, mając na uwadze z jednej strony troskę o zdrowie i ochronę ciała, z drugiej - względy moralności i przyzwoitości, winien kierować się w zakresie ubioru i wyglądu zewnętrznego normami ukształtowanymi przez estetykę, naturalność, prostotę i umiar.

(1) Estetyka. Cała przyroda pełna jest naturalnego prze­pychu i piękna. Choć widać w niej ślady skażenia i grze­chu, wciąż jeszcze świadczy o wspaniałości dzieł Bożych. W przyrodzie występuje niepojęte bogactwo barw i kształ­tów. Świadczy to o tym, że sam Bóg jest wielkim miłośnikiem dobra i piękna. Już na początku wszystko, co wy­szło z rąk Stwórcy, było „bardzo dobre (tow meod)” (1 Mojż. 1, 31 BG). Chrystus zwrócił uwagę na pełne krasy i wspaniałości lilie polne i ptaki niebieskie. Sam nosił piękną i kosztowną szatę (Jan 19, 23). Chrześcijanin wi­nien mieć właściwe poczucie gustu i piękna wedle naj­lepszych kanonów estetyki, winien wykazywać zamiłowanie do czystości, dobrego szyku i dobrego smaku. Ap. Paweł pisze: „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co praw­dziwe (hósa alethe), co poczciwe (semna), co sprawiedliwe (dikaia), co czyste (hagna), co miłe (prosfile), co chwalebne (eufema), co jest cnotą (et tis arete) i godne pochwały (kai ei fis epainos)” (Filip. 4, 8 NP). Schludny (czysty i zadba­ny) i estetyczny wygląd zewnętrzny wyznawcy Chrystusa, pozbawiony wszelkiej przesady, jest nakazem religii.

(2) Naturalność. Najpiękniejszą urodą jest uroda na­turalna, będąca wynikiem zdrowia, dobrego samopoczucia, zadbania i osobistej higieny. Żadne sztuczne zabiegi ko­smetyczne nie potrafią jej zastąpić. Zwracają na to uwagę najwybitniejsi kosmetolodzy, lekarze i esteci. Chrześcija­nin winien hołdować zasadzie naturalności w stopniu moż­liwie najszerszym, winien unikać w ubiorze i wyglądzie zewnętrznym wszelkiego przepychu, ekstrawagancji, dzi­wactwa, skrajności i kokieterii. Pismo Święte nie pochwa­la używania kosmetyków upiększających, stosowanych naj­częściej ze względów kokieteryjnych (2 Król. 9, 30; Ezech. 23, 40.43; Jer. 4, 30; Izaj. 3,16-24). Nie gani natomiast używania kosmetyków zachowujących urodę: olejków, maści i kremów oraz pachnideł (Przyp. 27, 9; 2 Mojż. 31, 11; Ps. 133, 2; 45, 9; Pieśń Sal. 3, 6; 4, 10.14), ale też bez przesady (Przyp. Sal. 21, 17; Kazn. 9, 8).

(3) Prostota (skromność). Jedną z kardynalnych cnót chrześcijańskich jest cnota skromności. Ap. Paweł pisze: „Skromność (epieikes) wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko” (Fil. 4,5 NP). Szczególnie godna polecenia jest skromność w ubiorze i sposobie bycia. Pis­mo Święte poświęca temu zagadnieniu wiele uwag. Ponad rzeczy zewnętrzne, wizualne, wynosi wartości duchowe, wewnętrzne. Znana jest piękna wypowiedź ap. Piotra do­tycząca kobiet, w równym stopniu odnosząca się także do mężczyzn: „Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrz­ne (ho eksothen), trefienie włosów (emplokes trichon), zło­te klejnoty (peritheseos chrysion) lub strojne szaty (endyseos himation kosmos), lecz ukryty wewnętrzny czło­wiek (ho kryptos tes kardios anthropos) z niezniszczal­nym klejnotem łagodnego (praeos) i cichego ducha (kai hesychiou pneumatos), który jedynie ma wartość przed Bogiem. Albowiem tak niegdyś przyozdabiały się święte niewiasty, pokładające nadzieję w Bogu, uległe mężom swoim” (1 Piotra 3, 3-5 NP) 59.

Podobnie wypowiedział się ap. Paweł: „Podobnie nie­wiasty powinny mieć ubiór przyzwoity (en katastole kosmio), występować skromnie (meta aidous) i powściągliwie (kai sofrosynes), a nie stroić się w kunsztowne sploty włosów (me en plegmasin) ani w złoto, czy w perły czy kosztowne szaty (himatismo polytelei), lecz jak przystoi nie­wiastom, które są prawdziwie pobożne (epangellomenais theosebeian), zdobić się dobrymi uczynkami (ergon agathon)" (1 Tym. 2, 9.10 NP)60.

(4) Umiar. Inną kardynalną zasadą jest umiar. Wszel­ka przesada w czymkolwiek jest rzeczą złą. Należy dbać o właściwy dobór koloru, o właściwy fason odzienia, sto­sownie do wieku, płci i rodzaju pracy, pory roku i zdro­wia, poczucia estetyki i dobrego smaku61. Unikać skraj­ności i przesady. Ubiór chrześcijanina - w ogóle wygląd zewnętrzny - winien być dostosowany do mody umiarko­wanej, najbardziej powszechnie przyjętej, dobrze jeśli bę­dzie daleki od nadmiernej wystawności, przepychu, ekstra­wagancji czy kokieterii. Chrześcijanin nie powinien ule­gać „krzykom mody”. Nie powinien być ani pierwszym, ani ostatnim, który zmienia modę. Zasada umiaru jest więc bardzo wskazana62. Wyszukana i pretensjonalna po­wierzchowność świadczy zwykle o wewnętrznej pustce, a często wprost o lekkości obyczajów. Moda chrześcijańska winna być nie tylko dostosowana do potrzeb zdrowia, pór roku, miejsca, wieku, płci i pracy, ale także do możliwości finansowych człowieka? winna być praktyczna, schludna i estetyczna.

III. ŻYCIE TOWARZYSKIE 1 ROZRYWKA

Człowiek jest z natury istotą społeczną. Szuka towarzystwa ludzkiego i towarzystwo to jest ko­niecznym elementem jego życia, jest nieodzownym elementem jego prawidłowego rozwoju. Człowiek nie może egzystować w izolacji. Towarzystwa po­trzebuje także dla utrzymania równowagi psychicz­nej. Podobną rolę spełnia rekreacja, czyli rozrywka i odpoczynek. Z uwagi na różne formy i zwyczaje, które panują w tej dziedzinie, a są odbiciem róż­nych układów etycznych, nie jest rzeczą obojętną - z punktu widzenia tak zdrowotnego jak moralne­go - rodzaj dobieranego towarzystwa i rekreacji (rozrywki, odpoczynku).

1. UWAGI KRYTYCZNE

Życie towarzyskie i rekreacja (rozrywka i odpoczy­nek) przybierały różne postacie na przestrzeni wieków. W dużym stopniu dziedzina ta rozwijała się pod wpływem zwichniętej moralnie przez grzech natury ludzkiej, służąc zaspokojeniu nie tyle potrzeb społecznych, intelektualnych czy zdrowotnych, ile raczej grzesznych upodobań i chęci. Tak jest również obecnie.

a) Popularne formy rozrywki. W świecie współczes­nym występuje olbrzymia ilość i różnorodność rozrywek. Istnieją niezliczone formy czynności i zajęć ulubionych, którym się ludzie - i młodzi i starzy - z zapamiętaniem (w większym lub mniejszym stopniu) oddają, np. od tu­rystyki i sportu począwszy, poprzez kolekcjonerstwo i ki­bicowanie, biesiadnictwo, czytelnictwo, taniec, kawiarnie, teatr i kino, a skończywszy na wszelkiego rodzaju grach i hazardzie oraz innych formach rozrywki63. Kilka form rozrywki wysuwa się na czoło ze względu na swą popu­larność i upowszechnienie.

(1) Biesiadnictwo i taniec towarzyski. To bodajże najstarsze formy rozrywki towarzyskiej. Na przestrzeni wieków i wśród różnych ludów taniec przybierał różne po­stacie. Wyrażał nastroje, poglądy, temperament, obycza­jowość i upodobania danych środowisk i epok. Jest jedną z popularnych, ulegających ciągłym zmianom form rozryw­ki w świecie cywilizowanym (przyjęcia, bankiety, prywat­ki, zabawy taneczne, dancingi, kabarety) itp.

(2) Teatr. Od czasów starożytnych (Grecja) rozwijał swe formy wyrazu, przechodząc różne etapy. Stał się środ­kiem masowego przekazu i upowszechnienia kultury, prze­jawem kunsztu i sztuki.

(3) Kino. Jest szczególnie silnym środkiem masowego przekazu i upowszechnienia kultury, wywiera olbrzymi, choć nie zawsze pozytywny moralnie wpływ na osobowość człowieka, zwłaszcza człowieka młodego.

(4) Czytelnictwo. Wraz ze wzrostem oświaty wzrasta czytelnictwo. Stanowi ono potężny czynnik oddziaływania, upowszechniania informacji, myśli i idei świata współ­czesnego.

(5) Sport i turystyka. To niezwykle szybko rozwijające się formy rozrywki, zwłaszcza sport wyczynowy staje się pasją mas. Również dynamicznego rozwoju doznaje tu­rystyka.

b) Ocena moralna. Pomijając momenty kulturowe, artyzmu i sztuki, względy estetyczne, towarzyskie i spo­łeczne, występujące w różnych rodzajach rozrywki, stwier­dzić trzeba obiektywnie, że nie wszystkie z nich i nie zawsze można ocenić dodatnio z punktu widzenia moral­nego. Trzy zwłaszcza pierwiastki deprecjonują często po­zostałe wartości kulturowe wielu współczesnych rozrywek.

(1) Erotyzm. Pierwiastek ten zawsze odgrywa pew­ną, większą lub mniejszą rolę w różnych układach życia towarzyskiego. W czasach obecnych w związku z daleko idącą liberalizacją obyczajów i faktyczną eksplozją seksu stał się dominującym czynnikiem w dziedzinie życia to­warzyskiego, zwłaszcza zaś rozrywki typu masowego. Fakt ten potęguje zło moralne jeszcze bardziej, sprzyja bowiem rozbudzeniu instynktów seksualnych człowieka, co jest szczególnie niebezpieczne dla młodzieży. Uczucia seksualne człowieka stanowią ważną część składową jego życia, lecz - jak świadczy doświadczenie - tylko wówczas przedstawiają siłę pozytywną, gdy znajdują się pod kon­trolą moralnych hamulców umysłu i woli.

Ap. Piotr zalecą: „Umiłowani, napominam was, abyś­cie jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cie­lesnych pożądliwości (sarkikon epithymion), które walczą przeciwko duszy; prowadźcie wśród pogan życie niena­ganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia” (1 Piotra 2, 11.12 NP). Ap. Paweł radzi Tymoteuszowi: „Młodzieńczych zaś pożądliwości (neoterikas epithymias) się wystrzegaj, a zdążaj do sprawiedli­wości, wiary, miłości, pokoju z tymi, którzy wzywają Pana z czystego serca” (2 Tym. 2, 22 NP).

(2) Pochwała czynów i zdarzeń moralnie ujemnych. Bardzo często masowe formy rozrywki jak film, teatr, nie­które rodzaje sportu, nieodpowiednia literatura, są okazją do pochwały wiarołomstwa, brutalności i innych występ­ków moralnych. Podawanie tych występków w formie atrakcyjnej, przy zastosowaniu różnych form kunsztu, ar­tyzmu i sztuki, stanowi potężny - lecz przy tym ujem­ny - środek psychologicznego oddziaływania, którego koń­cowe skutki nie zawsze są pozytywne. Znane są przypad­ki, że u podłoża zbrodni, przestępstw i zwichnięć moralnych leżały nieodpowiednie filmy, sztuki teatralne, niewłaściwa lektura i niewłaściwe wzorce obyczajowe.

(3) Ujemne warunki zdrowotne. Różne formy życia towarzyskiego i rozrywek nie zawsze uwzględniają postula­ty zdrowia i higieny. Klasycznym przykładem są zabawy ta­neczne w dusznych i zatłoczonych pomieszczeniach, prze­bywanie w zadymionych kawiarniach, używanie alkoholu czy narkotyków, palenie tytoniu itp.

2. BIBLIJNE ZASADY ŻYCIA TOWARZYSKIEGO I ROZRYWKI

Wyznawca Chrystusa mając na uwadze wartości naj­wyższe, jakimi są pomnażanie chwały Bożej, rozwój oso­bistej religijności, dobro ogólnoludzkie i zbawienie własne i bliźnich - nie powinien podchodzić bezkrytycznie do spraw towarzystwa i rozrywki. Nie wolno mu nie dostrze­gać elementów pozytywnych, społecznych, kulturowych i wychowawczych, ale też nie powinien pomijać elemen­tów najistotniejszych, jakimi są wartości moralne.

a) Wytyczne ogólne. W Piśmie Świętym znajduje się wiele cennych sformułowań poświęconych chrześcijań­skiemu stosunkowi do życia towarzyskiego i rozrywki, które stanowią generalne wytyczne postępowania., Wnik­liwe ich przeanalizowanie dostarcza bogatego materiału normatywno-moralnego w zakresie stosunku do otoczenia.

(1) Biblijna zasada rozwagi. Naczelną normą ogólną jest biblijna zasada rozwagi. Jest to postawa nacechowa­na rozważną rezerwą w stosunku do ujemnych elemen­tów środowiska zewnętrznego, których doprawdy nie brak na każdym kroku, a więc do tego wszystkiego, co rodzi w człowieku, zwłaszcza w człowieku młodym, pożądliwość ciała, oczu i pychę życia. Zasadę tę przedstawił w formie syntetycznej ap. Jan: „Nie miłujcie świata (me agapate ton kósmon) ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała (he epithymia tes sarkos), pożądliwość oczu (he epithymia ton ofthalmon) i pycha tego życia (kai he aladzoneia tou biou) nie pocho­dzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija (paragetai), a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą (to thelema tou theou), ten trwa na wieki” (1 Jana 2, 15 -27 BT).

Przez słowo „świat” (ho kosmos) nie należy rozumieć ani ziemi i planet jako dzieła Stwórcy, ani ludzkości, któ­rą wszak Bóg umiłował, a Chrystus odkupił, ani też pro­duktów umysłu i ręki ludzkiej, służących pomyślności, dobru i zdrowiu człowieka, lecz świat grzechu i zła, królestwo nieprawości, idee „księcia świata tego” (Efez. 2, 1-3 BG), tzn. te wszystkie doczesne (ziemskie) elementy i czynniki, zwyczaje i siły, którymi posługują się lub których naduży­wają szatan i ludzie celem przeciwstawienia się dobru, sprawiedliwości i zbawieniu (Jan 8, 23; 16, 18; 17, 9; 1 Kor. 2, 12; 3, 19; Jak. 4, 4; 2 Piotra 1, 4). Wiadomo jak bardzo elementy te mogą być atrakcyjne, jak celnie mogą atako­wać wszystkie sfery osobowości ludzkiej. Niekoniecznie muszą być złe same w sobie, również wiele rzeczy dobrych może przysłonić człowiekowi wartości najwyższe. Jeśli sta­ją się centrum uwagi, zajmują wówczas miejsce Boga i przekształcają się w bożki (Mat. 10, 37; Łuk. 14, 26).

„Pożądliwość Ciała” - to mocne pragnienie (płynące z rozbudzonych instynktów) zaspokojenia w sposób niezgod­ny z wolą Bożą naturalnych potrzeb cielesnych człowieka, jak również niezgodne z wolą Bożą przyzwyczajenia i upo­dobania cielesne (np. obżarstwo, pijaństwo, erotyzm, nie­róbstwo, wszelka grzeszna pobłażliwość cielesna). „Pożądli­wość oczu” - to mocne pragnienie zaspokojenia grzesz­nych upodobań nie tyle cielesnych ile raczej umysłowo-wyobrażeniowych, rozbudzonych za pośrednictwem wrażeń wzrokowych (przez czytanie niewłaściwej literatury lub oglądanie obrazów) jako czynników silnie oddziałujących na sferę wyobraźni i woli (Mat. 5, 27.28; 1 Mojż. 3, 6), pro­wadzących często w konsekwencji do ujemnych moralnie czynów lub zaniedbań. „Pycha życia” - to stan umysłu wyrażający się w grzesznym uczuciu pychy, przedkładający rzeczy doczesne i materialne ponad duchowe i wieczne, lub uczuciu samozadowolenia z dóbr materialnych, pozycji spo­łecznej, godności, piękna czy mądrości, pochodzenia czy rodziny (Jak. 4, 16)64.

Wszystko (każde zdarzenie, przedmiot, idea czy osiąg­nięcie), co w jakimkolwiek stopniu prowadzi do rozbu­dzenia, zaspokojenia, utrwalenia wspomnianej wyżej po­trójnej pożądliwości, ą przez to do zachwiania równowagi wewnętrznej, załamania się hierarchii wartości i rozluźnie­nia moralnych hamulców (a w następstwie zaś do pobłażli­wości wobec ciała i wyobraźni oraz konsumpcyjnego, czyli nastawionego materialistycznie sposobu życia), jest moral­nie negatywne i tego winno się unikać. Umiłowanie świa­ta, grzesznych zainteresowań i upodobań, przysłaniających wartości najwyższe, spotyka się z biblijną dezaprobatą. Tak pojętego „świata” nie należy miłować.

(2) Inną normą jest prawo świadomego i rozsądnego wyboru. Chrześcijanin winien być człowiekiem świadomym swego powołania, zadań i godności, winien dokonywać właściwego z punktu widzenia hierarchii wartości - świa­domego i rozsądnego - wyboru, winien być zdolnym do zachowania niezależności duchowej. Jakże ważną jest za­sada, którą kierował się ap. Paweł: „Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić” (1 Kor. 6, 12 NP) oraz „wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje” (1 Kor. 10, 23 NP).

(3) Zasada zainteresowania dla piękna i dobra, praw­dy i sprawiedliwości. Wyraził ją ap. Paweł w następujących słowach: „Wreszcie, bracia, myślcie o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwa­lebne, co jest cnotą i godne pochwały” (Filip. 4, 8 NP).

b) Wytyczne szczegółowe. Biblijne normy szczegółowe w zakresie towarzystwa i rozrywki posiadają zarówno cha­rakter negatywny (zakazujący) jak pozytywny (zalecający czy postulujący).

(1) Formy negatywne. Pismo Święte potępia te formy towarzyskiej rozrywki, które łączą się z rozpustą i nadmiernym biesiadnictwem połączonym z pijaństwem: „Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik, albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym” (Efez. 5, 5 NP); „Jawne zaś są te uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nie­czystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabój­stwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapo­wiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy rzeczy te czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą” (Gal. 5, 19-21 NP); „Albo czy nie wiecie, że niesprawied­liwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani meżobójcy. Ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą” (1 Kor. 6, 9-10 NP).

Biblia występuje także przeciwko nierządowi i wszel­kiej nieprzyzwoitości w słowie, zachowaniu się i czynie: „O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym, ani o tym, co haniebne, ani o niedorzecznym gadaniu lub błazeństwie, co wszystko jest niestosowne. Raczej winno być wdzięczne usposobienie” (Efez. 5, 3.4 BT; por. Przyp. Sal. 5, 3-14; 6, 24-28); „Ale teraz odrzuć­cie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych” (Kol. 3, 8 NP); „Nie błądźcie: Złe rozmowy psują dobre obyczaje” (1 Kor. 15, 33 NP).

Biblia nie zaleca wreszcie ściślejszych związków to­warzyskich z niewiernymi: „Nie wprzęgajcie się w Jarzmo z niewiernymi. Cóż bowiem za uczestnictwo sprawiedli­wości z nieprawością? Albo co za łączność świata z ciem­nością? Lub co za ugoda Chrystusa z Belialem? Albo co za udział wiernego z niewiernym? I co za zgoda Kościoła Bożego z bałwanami? Przeto wyjdźcie spomiędzy nich. I odłączcie się mówi Pan. Nie dotykajcie nic nieczystego, a ja was przyjmę” (2 Kor. 6, 14-18 ED). Potępia zwłaszcza wszystkie związki towarzyskie o podłożu lub celach prze­stępczych: „Kiedy cię, synu, wabią grzesznicy, nie waż się iść, choćby rzekli: „Pójdź z nami! Na krew się zasadźmy! Bez powodu czyhajmy na czystych! Wchłoniemy żywych jak Szeol, a zdrowych tak jak schodzących do grobu. Znaj­dziemy kosztowne bogactwa, a napełnimy domy swe łu­pem, przyłącz twój los do naszej wspólnoty, sakwa niech łączy nas wszystkich”. Synu mój, nie chodź ich drogą, przed ścieżką ich strzeż swej stopy, gdyż nogi ich pędzą do zbrodni, spieszno im: krew chcą wytoczyć. Lecz próżno ich sieć zarzucona, na oczach wszelkiego ptactwa. Na własną krew raczej czyhają, czatują na swoje życie, bo taki jest kres chciwych zysku: zabiera on własne ich życie” (Przyp. Sal. 1. 10-19 BT).

(2) Normy pozytywne. Biblia mówi nie tylko o tym, czego czynić się nie powinno, czego winno się unikać, ale także o tym, co czynić należy. Przed wyznawcą Chrystusa stoi otworem niezliczona liczba różnych form godziwej towarzyskiej rozrywki i prawdziwej radości życia, pozbawio­nych z jednej strony elementów przesadnego liberalizmu obyczajowego, a z drugiej - skrajnego purytanizmu, rygo­ryzmu moralnego i pruderii.

Biblia zaleca szeroki kontakt z przyrodą, co daje doskonały odpoczynek fizyczny i duchowy, a nawet uspo­sabia pozytywnie do głębszych refleksji na temat sensu życia: „Gdy się przypatruję niebiosom twoim, dziełu pal­ców twoich, miesiącowi i gwiazdom, któreś wystawił, tedy mówię: Cóż jest człowiek, iż nań pamiętasz? albo Syn czło­wieczy, iż go nawiedzasz? Albowiem mało mniejszym uczy­niłeś go od Aniołów, chwałą i czcią ukoronowałeś go. Da­łeś mu opanować sprawy rąk twoich, wszystkoś poddał pod nogi jego” (Ps. 8, 3-7 BG; por. Ps. 65, 6-14); „Nie­biosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego obwieszcza nie­boskłon. Dzień dla dnia opowieść snuje, a noc nocy prze­kazuje wiadomość. Nie jest to słowo, nie są to mowy, których by dźwięku nie usłyszano: na całą ziemię ich głos się rozchodzi i aż po krańce świata ich mowy” Ps. 18/19, 2-5 BT); „Podnieście ku górze oczy wasze, o obaczcie! Kto to stworzył? kto wywiódł w poczcie wojsko ich, a to wszystko z imienia przyzywa, według wielkości siły, i wiel­kiej mocy, tak, że ani jedno z nich nie zginie? Izali nie wiesz? Izaliś nie słyszał, że Bóg wieczny Pan, który stwo­rzył granice ziemi, nie ustanie, ani się spracuje, i że nie może być dościgniona mądrość jego?” (Izaj. 40, 26.28 BG).

Możliwości kontaktu z przyrodą są niewyczerpane (wycieczki i turystyka, krajoznawstwo, wczasy wypoczynko­we i wędrowne, zimowiska, kolonie letnie dla młodzieży i dzieci, biwakowanie itp). Chrystus lubił odpoczywać i re­generować swe siły w zaciszu przyrody (Mar. 6, 31). Często można Go było spotkać nad jeziorem, wśród pól i ogro­dów oliwnych, często także wstępował na góry (Mar. 1, 16; Mat. 5, 1; 17, 1; 24, 3). Biblia zaleca także obfite korzysta­nie z naturalnych darów Bożych, jakimi są powietrze, słoń­ce i woda”, a w związku z tym - z takich form odpo­czynku i rozrywki, które łączą się z prawidłowym używa­niem wspaniałych darów Bożych (kąpiele słoneczne i wod­ne, pływanie, kajakarstwo, żeglarstwo, narciarstwo itp).

Uprawianie ćwiczeń fizycznych i określonych form sportu, zwłaszcza gdy są one uczciwą rywalizacją wysiłku fizycznego i szlachetnych aspiracji, nie jest zabronione przez Biblię. Tężyznę fizyczną traktuje Biblia jako przejaw błogosławieństwa Bożego (1 Sam. 17, 34-37). Ta dziedzina musi być oczywiście oceniana we właściwych wymiarach. Nie może być celem samym w sobie, a już w żadnym wypadku nie powinna stać się hazardem przysłaniającym wartości duchowe, gdyż w tych układach „ćwiczenie cie­lesne (he somatike gymnasia) przynosi niewielki pożytek” (1 Tym. 4, 8 NP). W przeciwieństwie do tego pobożność (he eusebeia) „do wszystkiego jest przydatna, ponieważ ma obietnicę żywota teraźniejszego i przyszłego” (1 Tym. 4, 8 NP). Szlachetna rywalizacja fizyczna ma być inspiracją rywalizacji duchowej (1 Kor. 9, 24-27).

Biblia zachęca do rozwijania i kultywowania talen­tów, darów i uzdolnień. Ap. Paweł uczył: „Nie zaniedbywaj daru Bożego, który w tobie jest” (1 Tym. 4, 14 BG; por. Mat. 25, 14-30). Godne uwagi są zwłaszcza tutaj uzdolnie­nia muzyczne, literackie, poetyckie i artystyczne w ogóle66. Korzystanie z form rozrywki rozwijających tego rodzaju uzdolnienia nie jest oczywiście rzeczą ujemną. Przyjemną formą rozrywki będzie, zwłaszcza dla młodzieży, uczestni­czenie w różnych zespołach wokalno-instrumentalnych, ko­łach literacko-artystycznych, urządzanie spektakli i uro­czystości, zwiedzanie galerii sztuki i muzeów, poznawanie dorobku kulturowego, uczęszczanie na koncerty muzyki symfonicznej, oglądanie dobrych spektakli, a także niektó­rych pouczających (przyrodniczych i historycznych) filmów i sztuk. Muzyka i śpiew zawsze towarzyszyły ludowi Bo­żemu. W czasach dzisiejszych upowszechnienie kultury jest olbrzymie. Z powodzeniem dokonują tego środki masowego przekazu 67.

Z punktu widzenia nauki biblijnej, efektowną formą rozrywki są zebrania towarzyskie i przyjęcia. W czasach biblijnych urządzano je bardzo często i z różnych okazji brał w nich udział Chrystus i apostołowie. Z czasów apo­stolskich pochodzą słynne „agape”, uczty miłości brater­skiej, rozwijające doskonale życie towarzyskie i zespala­jące wierzących (Dz. Ap. 2, 42.46.47). Dozwolone są zatem różnego rodzaju spotkania i przyjęcia bezalkoholowe, wie­czornice, właściwie przygotowane wieczorki młodzieżowe, gry i zabawy towarzyskie.

Swoistą formą życia towarzyskiego i rozrywki jest działalność kół młodzieżowych, różne formy pracy zbioro­wej, udział w pracach społecznych, a także w ewangeliza­cji. Sporo uwagi poświęca tym wszystkim zagadnieniom Prawo wewnętrzne Kościoła Adwentystów DS 68.

IV. DOSTOJEŃSTWO PRACY

Praca jest jednym z głównych czynników urze­czywistniających aspiracje życiowe człowieka w ogólnoludzkiej aktywności i realizacji nakazu Bo­żego o „czynieniu sobie ziemi poddanej” (1 Mojż. 1, 28 BT), odgrywa nadto decydującą rolę w roz­woju człowieka i stanowi podstawę jego materialnej (ekonomicznej) egzystencji. Pismo Święte poświęca zagadnieniu pracy wiele uwagi. Gloryfikuje trud umysłowy i fizyczny człowieka, gani surowo lenis­two, nieróbstwo i pasożytnictwo, potępia wyzysk, głosi postulat godziwej zapłaty.

1.OBOWIĄZEK PRACY

W świetle teologii biblijnej praca jest nie tylko ko­niecznością życiową związaną z podstawami egzystencji doczesnej i materialnej człowieka, ale także - i przede wszystkim - nakazem religijnym, obowiązkiem moral­nym.

a) Nauka o pracy w Starym Testamencie. Już pierw­sze strony Starego Testamentu podkreślają dostojeństwo pracy. Nie jest to przypadkowe. Dowodzi właśnie znacze­nia pracy w życiu człowieka i wagi, jaką Biblia przywią­zuje do tej podstawowej formy ludzkiej aktywności.

(1) Boski przykład. Biblijne sprawozdanie z naj­wcześniejszych dziejów świata rozpoczyna się opisem pracy Boga-Stworzyciela, dokonującego dzieła stworzenia w ciągu sześciu dni i odpoczywającego w dniu siódmym: „A gdy Bóg ukończył (wajechal) w dniu szóstym swe dzieło (melacheto), nad którym pracował, odpoczął (wajiszboth) dnia siódmego (bajjom haszszewii) po całym swym trudzie, jaki podjął. Wtedy pobłogosławił (wajewarech) ów dzień siódmy i uczynił go świętym (wajeqaddesz); w tym bowiem dniu odpoczął (szawath) po całej swej pracy, którą wykonał stwarzając” (1 Mojż. 2, 2-3 BT). Z chwalebnego przykła­du pracy Boga wywodzi się prawo pracy w ogóle, a w szczególności sześciodniowy tydzień pracy z siódmym dniem odpoczynku. Fakty te w jakimś sensie legły u podstaw wszystkich kodeksów pracy świata cywilizowanego.

Biblijne prawo pracy i odpoczynku znalazło wyraz w znanym przykazaniu Dekalogu: „Pamiętaj o dniu szabatu (haszszabbath), abyś go uświęcił (leqaddeszo). Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszelkie twe prace. Dzień zaś siódmy (wejom haszszewii) jest szabatem ku czci twego Boga, Jahwe (szabbath laJahwe elóhecha). Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. Bo w sześciu dniach uczynił Jahwe niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął (wajjanach). Dlatego pobłogosławił (al-ken berach) Jahwe dzień szabatu (jom haszszabbath) i uznał go za święty (wajeqaddeszehu)” (2 Mojż. 20, 8-11 BT). Przykazanie Boże dowodzi szczególnej rangi i dosto­jeństwa pracy ludzkiej.

(2) Postanowienia w Edenie. Niezależnie od uświęcenia pracy ludzkiej przykładem Boga, już na samym początku dziejów człowieka spotykamy się z generalnymi postano­wieniami dotyczącymi pracy. Znalazły one wyraz zarówno w wyznaczeniu człowiekowi przez Boga pracy w rajskim Edenie („Bóg wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał i doglądał go” - 1 Mojż. 2, 15 BT), jak i ogólnym nakreśleniu przez Boga kierunku władztwa ludzkiego nad ziemią, władztwa wyrażonego słowami: „abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (wecht-wszucha uredu)” (1 Mojż. 1, 28 BT)69. Podstawą material­nego bytu ludzkiego na ziemi miała być praca.

(3) Wypowiedzi starotestamentalne. Ograniczmy się do przytoczenia kilku bardziej znamiennych sformułowań biblijnych Starego Testamentu na temat pracy: „Praca sprawiedliwego jest ku żywotowi; ale dochód niepoboźnych jest ku grzechowi” (Przyp. Sal. 10, 16 BG); „W każdej pracy bywa pożytek; ale gołe słowo warg tylko do nędzy służy” (Przyp. Sal. 14, 23 BG); „Przetoż obaczyłem, że człowiekowi niemasz nic lepszego, jedno weselić się z pra­cy swej, gdyż to jest dział jego; albowiem któż go do tego przywiedzie, aby poznał to, co ma być po nim?” (Kazn. Sal. 3, 22 BG); „Rozrządź na polu robotę twoje, a sprawuj pilnie rolę swoje; a potem będziesz budował dom twój” (Przyp. Sal. 24, 27 BG); „Do nędzy przywodzi ręka zdrad­liwa; ale ręka pracowita ubogaca” (Przyp. Sal. 14, 23 BG); „Myśli pracowitego pewne dostatki przynoszą; ale każdego skwapliwego przynoszą pewną nędzę” (Przyp. Sal. 21, 5 BG).

b) Nauka o pracy w Nowym Testamencie. Nowy Te­stament kontynuuje starotestamentalną naukę o dostojeń­stwie pracy i jeszcze bardziej uwypukla jej wielorakie znaczenie. Sformułowania nowe stanowią cenne uzupeł­nienie tej ważnej dziedziny nauki biblijnej.

(1) Stanowisko Chrystusa. Podobnie jak podczas stworzenia świata, tak w okresie swego ziemskiego po­słannictwa Chrystus uświęcił pracę własnym przykładem i postawą. Przed wystąpieniem publicznym zajmował się. przez długie lata pobytu w Nazarecie pracą fizyczną (Mat. 13, 55; Mar. 6, 3), a później oddawał się pracy nauczyciel­skiej, kaznodziejskiej i społeczno-dobroczynnej (Mat. 9, 35).

O pracy swego Ojca i pracy własnej złożył następujące świadectwo: „Ojciec mój aż dotąd pracuje (ergadzetai), i ja pracuję (kago ergadzomai)" (Jan 5, 17 BG). Od Chrystusa pochodzi słynne powiedzenie o godziwej zapłacie: „Godzien jest robotnik zapłaty swojej” (Łuk. 10, 7 BG)70. Najwięk­szym dziełem, którego dokonał Chrystus, było oczywiście dzieło odkupienia, niepojęte w swej istocie misterium zbawcze. Poza działalnością nauczycielską (nauczanie prawd wiary), organizacyjną (założenie Kościoła) i pracą społeczną (działalność charytatywna, lecznicza), dzieło odkupienia ma wartość największą w aspekcie zarówno doczesnym, jak i wiecznym.

(2) Stanowisko apostołów. Wiele cennych myśli o pra­cy wygłosili apostołowie. Sami byli wzorami pracowitości i poświęcenia, o czym wspomina ap. Paweł: „Więcej pra­cowałem, częściej byłem w więzieniach, nad miarę byłem chłostany, często znajdowałem się w niebezpieczeństwie śmierci! (2 Kor. 11, 23 NP); „Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy i policzkowani, i tuła­my się, i trudzimy się pracą rąk własnych; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy” (1 Kor. 4, 11.12 NP; por. 2 Tes. 3,7 NP). Apostołowie zalecają pozytywny stosunek wierzących do pracy: „W pracy nie leniwi (te spoude me okneroi), duchem pałający, Panu służący” (Rzym. 12, 11 BG); „Napominamy was, bracia, żebyście tym bardziej obfitowali, i gorliwie się starali prowadzić żywot cichy, pełnić swe obowiązki (prassein ta idia) i pracować własnymi rękoma (kai ergadzesthai tais chersin hymon), jakośmy wam przykazali, tak abyście wo­bec tych, którzy są poza zborem, uczciwie postępowali i na niczyją pomoc nie byli zdani” (1 Tes. 4, 10-12 NP). Znana jest i jakże głęboka wypowiedź ap. Pawła o istocie pracy: „Kto nie chce pracować, niechaj też nie je” (2 Tes. 3, 10 NP)71.

c) Pracodawcy i pracownicy. Nauka apostolska zaj­mowała się nie tylko akcentacja dostojeństwa pracy w sen­sie ogólnym; omawiała także szczegółowo kwestię wzajem­nych relacji między pracodawcą a pracownikiem i na od­wrót. Apostolskie wytyczne w tym względzie mają aspekt etyczny, wprowadzają duto elementu pozytywnego i postępo­wego w ówczesne niewolnicze stosunki pracy świata sta­rożytnego. Normy moralne, głoszone przez apostołów w relacji pracodawca - pracownik (i pracownik - praco­dawca), nie straciły w czasach dzisiejszych niczego ze swej aktualności. Choć bowiem zmieniły się w sposób za­sadniczy podstawy ustrojowe stosunku pracy i stosunki własności, a ludzka praca doznała ochrony prawnej, to jed­nak pozostały nadal obie strony tego stosunku, tj. pracodawca i pracownik, i wszelkie normy etyczne regulujące wzajemne powiązania służbowe wspomnianych stron na­leżą do spraw zawsze aktualnych.

(1) Obowiązki pracodawców. Ap. Paweł wzywał pra­codawców do właściwego traktowania pracowników - w sposób sprawiedliwy i ludzki, występował przeciwko nad­używaniu władzy i posługiwaniu się groźbą, przywoływał na pamięć zwierzchni autorytet Boga i równość wszyst­kich ludzi przed Bogiem, jak również sprawiedliwy sąd Boży. Oto kilka wypowiedzi: „Panowie, obchodźcie się ze sługami waszymi sprawiedliwie i rzetelnie, wiedząc, że i wy macie Pana w niebiesiech” (Kol. 4, 1 NP); „A wy pano­wie, postępujcie względem nich tak samo, zaniechajcie groźby, wiedząc, że zarówno wy, jak i oni mają Pana w niebiesiach i że On nie ma względu na osoby” (Efez. 6, 9 NP).

Pracodawca nieuczciwy, wyzyskujący pracownika, spotyka się w nauce apostolskiej ze zdecydowanym potę­pieniem. Klasyczna jest w tym przedmiocie wypowiedź ap. Jakuba: „A teraz wy, bogacze, płaczcie i narzekajcie nad nieszczęściami, które na was przyjdą. Bogactwo wasze zmarniało, a szaty wasze mole zjadły. Złoto wasze i srebro zaśniedziało, a śniedź ich świadczyć będzie przeciwko wam i strawi ciała wasze jak ogień. Nagromadziliście skarbów w dniach, które się mają ku końcowi. Oto zapłata, zatrzy­mana przez was robotnikom, którzy zżęli pola wasze, krzy­czy, a wołania żeńców dotarły do uszu Pana Zastępów. Żyliście na ziemi w zbytku i w rozkoszach, utuczyliście serca, wasze na dzień uboju. Wydaliście skazujący wyrok i zabiliście sprawiedliwego, nie opiera się wam” (Jak. 5, 1-6 NP).

(2) Obowiązki pracowników. Cenne są tutaj uwagi ap. Pawła. Zaleca on poszanowanie pracodawców, posłu­szeństwo względem ich poleceń, poddaństwo, pracę uczci­wą, a nie tylko „na oko”, oraz rzetelność i wierność: „Słu­dzy bądźcie posłuszni panom na ziemi, z bojaźnią i ze drże­niem, w prostocie serca swego, jak Chrystusowi, nie peł­niąc służby dla oka, jakobyście chcieli ludziom się przy­podobać, lecz jako słudzy Chrystusowi, którzy pełnią wolę Bożą z całej duszy, służąc z dobrą wolą jako Panu, a nie ludziom, wiedząc, że każdy, czy niewolnik, czy wolny otrzyma od Pana zapłatę za to, co dobrego uczyni” (Efez. 6, 5-8 NP); „Słudzy, bądźcie posłuszni we wszystkim ziem­skim panom, służąc nie tylko pozornie, aby się przypodo­bać ludziom, lecz w szczerości serca, jako ci, którzy się boją Pana. Cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako dla Pana, a nie dla ludzi, wiedząc, że od Pana otrzymacie jako zapłatę dziedzictwo, gdyż Chrystusowi Panu służycie. Kto bowiem wyrządza krzywdę, otrzyma odpłatę za krzywdę bez względu na osobę” (Kol. 3,22-25 NP); „Słudzy niech będą ulegli swoim panom we wszystkim, niech będą chętni, nie przeciwstawiają się, niech sobie niczego nie przywłasz­czają, ale niech im dochowują całkowitej, niezawodnej wierności, aby we wszystkim byli ozdobą nauki Zbawiciela naszego, Boga” (Tyt. 2, 9.10 NP; por. 1 Piotra 2, 18)72.

Wierność i uczciwość pracowników podkreślił także Chrystus w podobieństwie o słudze wiernym i roztropnym: „Któż tedy jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan postawił nad czeladzią swoją, aby im dawał pokarm o właściwej porze? Szczęśliwy ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim” (Mat. 24, 45-47 NP). Wszelka nieuczciwość, nadużywanie kompe­tencji i uprawnień spotykają się w Słowie Bożym ze zde­cydowaną naganą: „Jeśliby zaś ów zły sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić współsługi swoje, jeść i pić z pijakami, przyjdzie pan sługi owe­go w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, któ­rej nie zna. I usunie go i wyznaczy mu los z obłudnikami; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mat. 24, 48-51 NP). Pracownikom nie wolno naruszać cudzego mienia, mienia pracodawcy, nie wolno im niczego sobie „przywłaszczać” (Tyt. 2, 10 NP). Tę samą prawdę wyraził Jezus we wstrzą­sającej przypowieści o złych winiarzach (Mar. 12, l-9).

Pracownicy winni reprezentować interesy swych pra­codawców, pracodawcy zaś poczuwać się do właściwej oceny pracy i wypłacania godziwej zapłaty. Pięknie za­sady te zobrazowane zostały przez Chrystusa w ewange­licznym podobieństwie o talentach (Mat. 25, 14-30).

Z powyższych rozważań wynika niezbicie, że Pismo święte postuluje w całej rozciągłości pozytywny stosunek do pracy. Poważanie dla pracy, zaangażowanie i poświę­cenie są w świetle Biblii nakazami moralnymi. Za godziwą pracę należy się godziwa zapłata, co teoretycy świeccy wyrażają słowami: każdemu według pracy. Wreszcie każ­dy człowiek będzie musiał zdać rachunek z pracy swego życia przed Sądem Bożym. Dostojeństwo pracy ma więc za sobą autorytet Boga. Jest zjawiskiem nie tylko społecz­nym, lecz także religijnym. Należy spojrzeć na nie również w kategoriach religijno-moralnych.

2. NIEWŁAŚCIWY STOSUNEK DO PRACY

O ile Pismo Święte podnosi dostojeństwo pracy, za­lecając pozytywny do niej stosunek, o tyle gani wszelkie postawy aspołeczne w tym względzie, wszelkie anomalie i spaczone pojęcia o pracy, jej znaczeniu i celu. Należą do nich z jednej strony grzechy lenistwa, próżniactwa i pasożytnictwa, a z drugiej - wyzysk.

a) Lenistwo. Przejaw negatywnego stosunku do pra­cy, a takim jest lenistwo - antyteza pracowitości i pil­ności - znajduje się pod ostrą krytyką Biblii. Sporo i su­rowo na ten temat powiedziano w Piśmie Świętym, w Starym i Nowym Testamencie, a prawdy zawarte w tych wypowiedziach zawsze są aktualne. W obecnej epoce sens ich jest szczególnie doniosły.

(1) Stary Testament o lenistwie. Podnosząc kwestię wartości pracy, wyraził Stary Testament swą dezaprobatę dla jego negacji, znajdującej jaskrawy wyraz przede wszystkim w lenistwie, nieróbstwie, próżniactwie.

Oto niektóre z licznych wypowiedzi starotestamental­nych piętnujących tę negatywną w znaczeniu społecznym, humanistycznym i moralnym postawę: „Do mrówki się udaj leniwcze, patrz, jak się krząta - bądź mądrym; nie znajdziesz u niej zwierzchnika ni stróża żadnego, ni pana; a w lecie gromadzi swą żywość i zbiera swój po­karm we żniwa. Jak długo, leniwcze, chcesz leżeć? A kie­dyż ze snu powstaniesz? Trochę snu i trochę drzemania, trochę złożenia rąk, aby zasnąć: a przyjdzie na ciebie nę­dza jak włóczęga i biada - jak człowiek z orężem” (Przyp. Sal. 6, 6-11 BT); „Lenistwo pogrąża w ospałość, głód cierpi dusza niedbała” (Przyp. Sal. 19, 15 BT); „Czym ocet dla zębów, a dym dla oczu, tym leniwy dla tych, którzy go wysłali” (Przyp. Sal. 10, 26 BT); „Serce leniwego czeka bez skutku, a pilnych zamiary stale się spełniają” (Przyp. Sal. 13, 4 BT); „Pragnienie uśmierca leniucha, ba nie chce się rękom pracować” (Przyp. Sal. 21, 25 BT); „Szedłem około roli próżniaka i koło winnicy głupiego, a oto wszyst­ko zarosło pokrzywą, ciernie całą ziemię pokryty, kamienny mur rozwalony. Skierowałem uwagę, spojrzałem, zobaczy­łem i wysnułem naukę: Trochę snu i trochę drzemania, trochę złożenia rąk, aby zasnąć, a przyjdzie na ciebie nę­dza jak włóczęga i bieda jak człowiek z orężem” (Przyp. Sal. 24, 30-34 BT; por. Przyp. Sal. 22,13; 26, 14-16; 10, 26; 13, 4; 15, 19; 19, 15.24; 20, 4; 26, 13; Kazn. 10, 18).

(2) Nowy Testament o lenistwie. Równie ostro potę­pia lenistwo Nowy Testament. Wystarczyłaby w zasadzie sama wypowiedź ap. Pawła, postulująca postawę negacji wobec zła moralnego, jakim jest lenistwo, wypowiedź ujęta w następujące słowa: „W pracy nie leniwi, duchem pała­jący, Panu służący” (Rzym. 12, 11 BG; por. Tyt. 1, 12). Ale wypowiedzi podobnych jest więcej (2 Tes. 3, 6-12; 1 Tym. 5, 8.13.14; 1 Tes. 2, 9).

Obok lenistwa fizycznego Nowy Testament wprowa­dza jeszcze pojęcie tzw. lenistwa duchowego, myślowego, mającego swoistą fizjonomię, rodzącego specyficzną pro­blematykę w dziedzinie spraw najważniejszych, ducho­wych. Gani ten stan Chrystus, ganią go apostołowie. Pełna gorzkiej wymowy jest nagana, której udzielił Chrystus: „O głupi, a leniwego serca (kai bradeis te karata) ku wie­rzeniu temu wszystkiemu, co powiedzieli prorocy! Azaliż nie musiał Chrystus tego cierpieć i wnijść do chwały swo­jej?” (Łuk. 24, 25.26 BG). Podobną naganę wypowiedział ap. Paweł: „O którym wieleby się miało mówić, i trudnych rzeczy do wyłożenia; aleście się wy stali leniwi ku słu­chaniu” (Hebr. 5, 11 BG)73. Chrześcijanin nie powinien ulegać lenistwu w jakiejkolwiek postaci - ani lenistwu fizycznemu w pracy, ani też lenistwu umysłowemu, ducho­wemu, zwłaszcza w szukaniu i zgłębianiu prawdy wiary. Ewangeliczny postulat miłości żąda zaangażowania wszyst­kich sił umysłu i ciała w służbie Boga i człowieka (Mat. 22, 37.40; Łuk. 13, 24).

b) Wyzysk. Ze stanowczą dezaprobatą Pisma Święte­go Starego i Nowego Testamentu spotyka się również wyzysk człowieka przez człowieka. Nawet w okresie niewol­nictwa prawo Boże gwarantowało ochronę pracy i płacy bez względu na stan i pochodzenie pracownika, co w spo­sób zasadniczy wyodrębniało dawny Izrael od narodów oko­licznych. Ganił wyzysk ostrymi słowy prorok Amos (Am. 2, 6.8; 5, 11), także inni prorocy.

(1) Zasada ogólna. Potępienie wyzysku i prawo do godziwego zarobku znajduje wyraz w ogólnym postano­wieniu ewangelicznym, wyrażonym przez Chrystusa: „Go­dzien jest robotnik zapłaty swojej” (Łuk. 10, 7 BG; 1 Tym, 5, 18). Postanowienie to odnosi się do pracy fizycznej i umysłowej, świeckiej i kościelnej. Ap. Paweł oświadcza: „Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, ży­wią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w (ofiarach) ołtarza? Tak też i Pan postano­wił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor. 9, 9.13.14 BT).

(2) Kwestia wstrzymania zapłaty robotników. Jedną z form wyzysku jest wstrzymanie zapłaty robotników. Pis­mo Święte potępia tę formę wyzysku w ostrych słowach: „A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utra­pienia, jakie was czekają... .Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów” (Jak. 5, 1.4 BT). Chrześ­cijanin występujący w roli pracodawcy winien unikać wszelkich nadużyć i form wyzysku.

W czasach dzisiejszych, kiedy wysoka jest ranga pra­cy ludzkiej, gdy usuwa się i koryguje powstałe w przesz­łości anomalie warto mieć na uwadze biblijne zasady pra­wa pracy i płacy. Dostojeństwo pracy winno się stać źród­łem nowych wartości materialnych i duchowych.

V. GODNOŚĆ MAŁŻEŃSKA 1 RODZINY

Bez względu na to, co mówi się w epoce współ­czesnej na temat małżeństwa i rodziny74, jak się ocenia ich istotę, funkcję i zadania, małżeństwo i rodzina są i pozostaną instytucjami Boskiego po­chodzenia, instytucjami o olbrzymim i pozytywnym znaczeniu w życiu człowieka, jednostki i zbioro­wości ludzkiej. Chrześcijanin nie może kierować się zmieniającymi się koniunkturalnie hasłami obiego­wymi, dotyczącymi tych dwóch instytucji i postu­lującymi różne idee i treści. Pismo Święte uczy w sposób właściwy o istocie małżeństwa i rodziny oraz ściśle określa obiektywne warunki ich prawi­dłowego funkcjonowania.

1. MAŁŻEŃSTWO

Na temat instytucji małżeńskiej napisano już całe tomy. Przeprowadzono wiele rzetelnych studiów socjolo­gicznych i psychologicznych, których rezultaty w przedmio­cie istoty małżeństwa nie odbiegają w swych zasadniczych stwierdzeniach od biblijnego ideału. W czasach obecnych mówi się dużo o kryzysie małżeństwa, zmianie tradycyjnej struktury i funkcji tej instytucji. Rozpatruje się zjawisko na tle zmieniającej się obyczajowości. Głębsza analiza wy­kazuje jednak, że nie tyle należałoby mówić o kryzysie małżeństwa, ile raczej o kryzysie charakterów i postaw ludzkich. Zmiany zewnętrzne mogą rodzić nowe sytuacje, lecz podstawowe założenia szczęścia małżeńskiego pozosta­ją zawsze jednakowe i niezmienne. Dużo uwagi sprawom małżeństwa i rodziny poświęca Pismo Święte, które dla chrześcijan przedstawia autorytet zasadniczy, stanowiąc źródło najcenniejszych wskazań i myśli przewodnich.

a) Istota małżeństwa. Liczne wypowiedzi Pisma Świę­tego odnoszące się do małżeństwa w dostatecznej mierze opisują jego genezę, istotę i strukturę, funkcje i zadania. Przeanalizujemy szerzej wspomniane aspekty instytucji mał­żeńskiej.

(1) Geneza. Jak już wspomniano, małżeństwo jest in­stytucją Boskiego pochodzenia. To właśnie „Bóg ustanowił pierwszy związek małżeński. Dlatego ta instytucja pochodzi od Stwórcy wszechświata. (...) Małżeństwo było jednym z pierwszych darów Bożych dla człowieka i jest jedną z dwóch instytucji, które Adam po upadku zabrał z sobą poza bramę raju”75. Już w szóstym dniu tygodnia stwo­rzenia, po powołaniu do bytu mężczyzny, Bóg oświadczył: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu za­tem odpowiednią dla niego pomoc”76 (1 Mojż. 2, 18 BT). Potrzebę towarzysza życia odczuwał również sam mężczyzna. W przeciwieństwie bowiem do wszystkich stworzeń powo­łanych do bytu przez Boga, prowadzących gromadny i spo­łeczny tryb życia, tylko mężczyzna był sam; choć dokonał szczegółowego przeglądu stworzeń, sklasyfikował je i nadał im właściwe nazwy, nie mógł oczywiście znaleźć wśród nich dla siebie „odpowiedniej mu pomocy” (1 Mojż. 1, 20 BT).

Znany biblista katolicki pisze: „Pierwszy człowiek mimo idealnych warunków, w jakich go Stwórca zaraz po stworzeniu umieścił, i mimo różnych darów, w jakie go wy­posażył, odczuwał naturalną potrzebę obcowania z istotami sobie podobnymi i korzystania z ich pomocy pod względem duchowym, materialnym i fizycznym oraz pod względem płciowym dla utrwalenia gatunku. Tej potrzebie natural­nej postanowił zadośćuczynić Bóg przez stworzenie dlań takiej istoty, która by mu całkowicie odpowiadała i była jego uzupełnieniem”77. Chodziło zatem o żonę, najbliższą towarzyszkę życia, istotę „odpowiednią dla niego”, czyli dostosowaną do niego, odpowiadającą mu pod względem duchowym, intelektualnym i fizycznym, równą w gatunku i naturze, dorównującą mu godnością i strukturą psycho­somatyczną 78. W takiej właśnie sytuacji powołał Pan do bytu kobietę.

Jak można sądzić, próbę szukania przez mężczyznę odpowiedniego dla siebie towarzysza życia (co zresztą nie zostało uwieńczone pozytywnym rezultatem, gdyż Adam stwierdził, że każde zwierzę jest wyłącznie „istotą żywą”, ale nie dorównującym mu towarzyszem) 79, przerwał Bóg, który uśpiwszy mężczyznę, wyjął „jedno z jego żeber” i z żebra tego „zbudował niewiastę” (1 Mojż. 2, 22 BT). I oto po przebudzeniu się mężczyzna, Adam, ujrzał ko­bietę zbudowaną z jego żebra. Bóg przyprowadził ją do niego i przedstawił mu ją. Gdy Adam ujrzał Ewę - istotę jemu równą - zawołał z radością: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała” (1 Mojż. 2, 23 BT)80. Przedtem Adam nadawał nazwy zwierzętom, teraz nazwę nadał nowej istocie: „Będzie nazwana mężatką (iszsza), bo ona z męża (meisz) wzięta jest” (1 Mojż. 2, 23 BG).

Ks. Cz. Jakubiec komentuje zdarzenie: „Zarówno gra wyrazów, jak i słowa „kość z kości i ciało z ciała” dobitnie podkreślają, że niewiasta dorównuje mężczyźnie, a ponadto że jest jego częścią, jak gdyby jego dopełnieniem. (...) Nie­wiasta została wzięta z boku mężczyzny, czyli jest jego córką, a przynajmniej jest podobna do mężczyzny jak dziecko do ojca, zatem ma tę samą naturę co mężczyzna, jest człowiekiem”81. Uformowanie niewiasty z żebra „ozna­czało, iż Ewa nie była uprawniona do kontrolowania myśli Adamowej, a jednocześnie nie była jego sługą, kimkolwiek podrzędnym. Nie. Jako towarzyszka miała stać u boku Ada­ma, aby być kochaną i chronioną przez niego. Była cząstką mężczyzny. (...) Była jego drugim istnieniem”82.

W takich okolicznościach Bóg przeprowadził w rajskim Edenie pierwszą uroczystość zaślubin małżeńskich. Stwo­rzoną przez siebie parę ludzką związał węzłami wzajemnej miłości, świętego szacunku i obowiązku w pierwszy zwią­zek małżeński. Określił przy tym prawa i zadania instytucji małżeńskiej (1 Mojż. 2, 24). Udzielił małżonkom ślubnego błogosławieństwa. Biblia sprawozdaje: „Po czym błogosławił im, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem po­wietrznym i nad wszelką istotą żywą, która chodzi po ziemi” (1 Mojż. 1, 28 BT). Małżeństwo jest instytucją świę­tą, ustanowił ją Bóg. Jest jedną z najstarszych instytucji społecznych. „Z socjologicznego punktu widzenia małżeń­stwo jest jedną z najstarszych instytucji społecznych, sta­nowiącą podstawę rodziny, występującą u wszystkich zna­nych ludów”83.

Świętość i godność małżeństwa potwierdził Chrystus swoją obecnością na godach weselnych w Kanie Galilej­skiej (Jan 2, l-11), zaś ap. Paweł wyraził je w słowach apostolskiej nauki: „Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich” (Hebr. 13, 4 NP)84.

(2) Struktura małżeństwa. Małżeństwo ustanowione przez Boga, potwierdzone przez Chrystusa i apostołów - małżeństwo w sensie biblijnym - to legalny i trwały zwią­zek mężczyzny i kobiety. Rozważmy poszczególne elementy tej definicji.

Małżeństwo jest przede wszystkim związkiem i to związkiem bodajże najściślejszym ze wszystkich mię­dzyludzkich związków, obejmującym całokształt osobo­wości i życia, a więc sferę uczuciową, intelektualną, fizycz­ną i materialną. Ścisłość wspólnoty duchowo-cielesnej związku małżeńskiego wyrażona została w słowach: „Dla­tego to mężczyzna opuszcza ojca swego, matkę swoją i łą­czy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym cia­łem (wehaju lewasar echad)” (1 Mojż. 2, 24 BT). W świetle Pisma Świętego małżeństwo jest związkiem monogamicznym, tzn. związkiem jednego mężczyzny i jednej kobiety Takim było małżeństwo ustanowione na początku przez Boga. Fakt ten potwierdził również Chrystus (Mat. 19, 5 NP)85. Od czasów Lamecha rozpowszechniła się w starożyt­ności poligamia, czyli wielożeństwo (1 Mojż. 4, 19): ulegali jej nawet niektórzy patriarchowie, ale ideałem Bożym zaw­sze była i pozostaje monogamia, jedynożeństwo (Ps. 128, 3; Przyp. Sal. 31, 10-31; Kazn. 9, 9; Przyp. Sal. 5, 15-23 i in). Opisane w Biblii przypadki poligamii wśród ówczes­nego ludu Bożego nie zostały przedstawione w postaci wzorców godnych naśladowania, lecz jako przykład zdarzeń o bolesnych konsekwencjach, zdarzeń powstałych w rezul­tacie tragicznego odejścia od Boskich ideałów 86.

Małżeństwo jest związkiem legalnym, tzn. zgod­nym przede wszystkim z prawem Boskim zawartym w Biblii. Zasadnicze znaczenie ma więc tzw. legalność kano­niczna, postulująca zgodność małżeństwa z przepisami biblijnymi. Pismo Święte zabrania małżeństw między krewnymi (3 Mojż. 18, 6-18), zabrania poligamii (5 Mojż. 17, 17; Mat 19, 4-63), niewierności małżeńskiej (2 Mojż. 20, 14; 3 Mojż. 18, 20; 20, 10; 5 Mojż. 22, 22; Hebr. 13, 4), beztroski małżeńskiej (1 Tym. 5, 8; Efez. 5, 28.29), mał­żeństw mieszanych (2 Mojż. 34, 15.16; 5 Mojż. 7, 1-4; 1 Kor. 7, 39; 2 Kor. 6, 14). Postanowienia te mają aktual­ność wieczystą. Większość z nich respektowana jest przez wiele ustawodawstw świeckich. Chrześcijan obowiązuje także legalność cywilna, tj. zgodność małżeństwa z przepi­sami świeckimi, cywilnymi 87.

Małżeństwo jest wreszcie związkiem trwałym, w zasadzie dozgonnym i nierozerwalnym. O trwałości małżeń­stwa Chrystus wyraził się następująco: „Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza” (Mat. 19, 6 NP). Dwa są jedynie powody ustania związku małżeńskiego akceptowane przez Pismo Święte. Po pierwsze zwią­zek małżeński rozwiązuje śmierć jednego z małżonków: „Albowiem zamężna niewiasta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest (katergetai) od związku prawnego z mężem. A zatem, jeśli za życia męża przystanie do innego mężczyzny, będzie na­zwana cudzołożnicą (moichalis); jeśliby jednak mąż zmarł, wolna jest (eleuthera) od przepisów prawa i nie jest cu­dzołożnicą (moichalida), gdy zostanie żoną drugiego mę­ża” (Rzym. 7, 2.3 NP). Tyczy się to nie tylko kobiety, ale także mężczyzny. Po drugie ustanie związku małżeń­skiego powoduje - rozwód, orzeczony sądownie (przez sąd świecki lub kościelny) dla strony niewinnej na gruncie niewierności małżeńskiej współmałżonka. Chrystus stwier­dza wyraźnie: „A Ja wam powiadam, że każdy, kto opuszcza (apolyon) żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa (parektos lógou porneias)88 - naraża ją na cu­dzołóstwo (poiei anten moicheuthenai); a kto by oddaloną (apolelymenen) pojął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa (moichatai)” (Mat. 5, 32 NP)89; „A powiadam wam: ktobykolwiek odprawił (apolyse) żonę swą, z wyjątkiem przy­czyny wszeteczeństwa (me epi porneia) i poślubił inną, cudzołoży (moichatai), a kto by odprawioną (apolelymenen) poślubił, cudzołoży (moichatai) (Mat. 19, 9 NP)90.

Nie jest możliwe przeprowadzenie rozwodu z powodu każdej przyczyny. Zabraniała już tego moralność starotesta­mentalna, o czym prorok Malachiasz pisze: „Sprawiliście też, że łzami, płaczem i jękami okryto ołtarz Jahwe, tak że On więcej nie popatrzy na dar ani nie przyjmie z ręki waszej ofiary, której by pragnął. A wy się pytacie: Dlaczegóż to tak? Dlatego, że Jahwe był świadkiem pomiędzy tobą a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuści­łeś! Ona była twoją towarzyszką i żoną twego przymierza. Czyż ów „Jeden” nie dał przykładu, ten, którego ducha wyście spadkobiercami? A czegóż ten „Jeden” pragnął? Po­tomstwa Bożego! Strzeżcie się tedy w duchu waszym: wo­bec żony młodości twojej nie postępuj zdradliwie! Jeśli ktoś nienawidząc oddalił (żonę swoją) - mówi Jahwe, Bóg Izraela - wtedy gwałt pokrywał suknią swoją. Mówi Jahwe Zastępów: Strzeżcie się tedy w duchu waszym i nie postępujcie zdradliwie!” (Mal. 2, 13-16 BT). Potwierdził to Chrystus: „I przyszli do niego faryzeusze, kusząc go i mówiąc: Czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przy­czyny? Rzecze im: Mojżesz pozwolił wam odprawić swoje żony ze względu na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było” (Mat. 19, 3.8 NP).

(3) Cele związku małżeńskiego. Różni myśliciele róż­nie określają cele związku małżeńskiego. Nie brak poglądów skrajnych z punktu widzenia różnych orientacji, i religijnych (np. rygoryzmu religijnego), i filozoficznych (hedonizm). Biblia ukazuje harmonijny obraz związku mał­żeńskiego. W świetle Pisma Świętego celami małżeństwa są: wzajemne szczęście (Jan 3, 29; Izaj. 62, 5; Kazn. 9, 9; Przyp, 5, 15-20; 1 Kor. 7,3.4), rozwój duchowy (Przyp. 12, 4; Efez. 5, 23; 1 Piotra 3,1), wzajemna pomoc życiowa (1 Mojż. 2, 18, Kazn. 4, 9-12), wydanie na świat potomstwa (1 Mojż. 1, 28; Ps. 127, 3), współdziałanie dla dobra założo­nej przez siebie rodziny (Przyp. 14, 1; 15, 6; 24, 3; Kazn. 10, 18), szczególnie zaś wychowanie dzieci (Jozue 24, 15; Izaj. 8, 18), współpraca dla ogólnego rozwoju społeczeń­stwa i ludzkości (np. małżeństwo Akwilii i Pryscyllii - Dz. Ap. 18, 23.18.26; Rzym. 16, 3).

Małżeństwo ma zaspokajać w sposób trwały potrzebę przyjaźni i towarzystwa, ma być czynnikiem rozwoju cha­rakteru rodziców i dzieci, ośrodkiem twórczych sił (prokreacji), ma się stać wreszcie zaciszem i przystanią życia. Ele­menty te występują w biblijnym opisie genezy związku mał­żeńskiego i opisach jego funkcji91.

b) Zasady szczęśliwego małżeństwa. Zagadnienie mał­żeńskiego szczęścia było zagadnieniem zawsze ważnym i aktualnym. Jednakże nigdy jeszcze problem ten nie za­rysowywały się tak ostro, jak właśnie w czasach dzisiej­szych. Instytucja małżeńska - jak stwierdza wielu obser­watorów - przeżywa swoisty kryzys92, narażona jest na niebezpieczeństwo różnej natury 93. Wielu ludzi pyta o ta­jemnicę szczęśliwego małżeństwa94. Pismo Święte ma tu­taj wiele ważnych rzeczy do zakomunikowania. Zwraca uwagę na szereg istotnych elementów warunkujących małżeńskie szczęście. Należą do nich: wspólnota duchowa, świadomość praw i obowiązków, realizm życiowy, problem wierności małżeńskiej, wreszcie rola czynników religij­nych.

(1) Wspólnota duchowa. Pierwszą i naczelną zasadą szczęśliwego małżeństwa jest wspólnota duchowa małżon­ków. Im szerszy i głębszy jest zakres tej wspólnoty, im więcej jest punktów stycznych w sferze światopoglądu, upodobań i zainteresowań, tym małżeństwo jest szczęśliw­sze. Wspólnota duchowa, oparta wyłącznie na wspólnocie uczuć seksualnych, to kruchy i szybko przemijający funda­ment. Z drugiej strony właściwie pojęty seksualizm odgry­wa olbrzymią rolę w dziedzinie duchowej jedności mał­żeńskiej. Obojętność może w równym stopniu zagrozić tej jedności, jak brak miłości i niewierność (1 Kor. 7, l-5). Wspólnota duchowa winna obejmować podobieństwo po­glądów, celów i dążeń, zapatrywań i zainteresowań, a na­wet cech charakteru. Olbrzymią rolę odgrywa wspólnota religijna. Poglądy religijne sięgają najgłębszych sfer ludz­kiej jaźni i uczuć. A małżeństwo winno przecież tworzyć możliwie najściślejszą jedność duchowo-fizyczną, tak do­skonale oddaną biblijnym wyrażeniem „i będą oboje jed­nym ciałem” (Mat. 19, 5 BT).

Wszystko, co nadweręża lub rozrywa tę wspólnotę, winno być wyeliminowane z życia. Ap. Paweł postuluje: „Nie chodźcie w obcym jarzmie w niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością, albo jakaż spo­łeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wie­rzący z niewiernymi? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg” (2 Kor. 6, 14-16 NP).

Kamieniem węgielnym duchowej wspólnoty małżeń­skiej jest w świetle Pisma Świętego miłość i to w jej bi­blijnym sensie „agape”. Taka miłość (agape) „jak śmierć jest potężna... żar jej to żar ognia... wody wielkie nie zdo­łają ugasić Jej ... nie zatopią jej rzeki” (Pieśń Sal. 8, 6.7 BT)95. Tak pojęta miłość zawiera w sobie wszystkie pod­stawowe elementy najgłębszych warstw duchowej jedności małżonków (1 Kor. 13, l-8.13)96. O tę właśnie wspólnotę duchową winni zabiegać oboje małżonkowie. Troska jednej tylko strony, choć może mieć duże znaczenie, nie zapewni małżeństwu pełnej duchowej jedności.

(2) Świadomość wspólnych praw i obowiązków mał­żeńskich. Niezwykle ważne jest właściwe rozumienie przez małżonków istoty małżeństwa i przestrzeganie przez nich wszystkich wypływających z niego praw i obowiązków. Bardzo często szczęście małżeńskie zostaje zakłócone i zachwiane przez niewłaściwe rozumienie funkcji małżeństwa. Jeśli któreś z małżonków upatruje w małżeństwie tylko samą przygodę miłosną, a nie wzajemną pomoc i współ­działanie dla dobra założonej przez siebie rodziny, to da­lekie jest od ideału zgodnego i dobrego partnera w małżeń­skim związku. Niezrozumienie lub błędne zrozumienie za­dań i funkcji małżeństwa przez jednego czy obu współmał­żonków rodzi sytuacje wielce kryzysowe w związku małżeń­skim. Rozbieżność poglądów co do istoty i celów małżeń­stwa prowadzi do sporów i trudności.

Wyraża tę prawdę w sensie obiektywnym ap. Jakub: „Skądże spory i skąd walki między wami? Czy nie pocho­dzą one z namiętności waszych, które toczą bój w członkach waszych? Pożądacie, a nie macie; zabijacie i zazdrościcie, a nie możecie osiągnąć; walczycie 1 spory prowadzicie. Nie macie, bo nie prosicie. Prosicie, a nie otrzymujecie, dlatego, że źle prosicie, zamyślając to zużyć na zaspokojenie namiętności swoich” (Jak. 4, 1-3 NP).

Każdy z małżonków winien znać swoje prawa i obo­wiązki97. Dużą rolę odgrywa należyte pouczenie przedmał­żeńskie i przedmałżeńskie przygotowanie do zadań wypły­wających z tego najściślejszego związku, jakim jest małżeń­stwo, zwłaszcza z faktu założenia rodziny. Dotyczy to w szczególności obowiązków wychowawczych. Biblia kładzie duży nacisk na tego rodzaju pouczenia: Tyt. 2, 3-5; 1 Tym. 3, 5.12; 5, 8.14. Szczególnie ważne są pouczenia dotyczące wychowania dzieci. W kwestie te angażowane były nawet autorytety niebieskie; wystarczy przypomnieć pouczenia, jakie otrzymali rodzice Samsona (Sędz. 13, 3-5.12) i Jana Chrzciciela (Łuk. 1, 13-15). Wiele cennych rad wypowie­działa także E. G. White98.

(3) Realizm życiowy. Chrześcijanin nie powinien pod­chodzić do żadnych rzeczy czy zjawisk życia w sposób swawolny, beztroski, nieodpowiedzialny. Zasada ta w szczególnym stopniu odnosi się do małżeństwa. Człowiek mądry buduje swój dom na mocnym fundamencie chrześ­cijańskiego realizmu życiowego, a nie na piasku złudnych nadziei naiwnego, beztroskiego „jakoś tam będzie” (Mat 7, 24-27; 25, l-13). Chrześcijański realizm życiowy nakazuje troskę o moralno-duchowe, zdrowotne i materialne podsta­wy małżeńskiego i rodzinnego życia. Związek małżeński winni zawierać ludzie dojrzali duchowo i fizycznie, zdrowi cieleśnie i psychicznie, odpowiedziami, poważnie ustosun­kowani do życia, posiadający podstawy materialnego bytu. Małżonkowie winni być przygotowani do życia.

Szczęście małżeńskie w dużym stopniu zależy także - obok elementów moralno-duchowych - od podstaw ma­terialnych (ekonomicznych). Brak środków do żyda i nie­możność zaspokojenia elementarnych potrzeb życiowych jest pierwszym i jakże częstym źródłem niesnasek i niepo­rozumień małżeńskich. Ważną więc rolę odgrywają takie czynniki materialne jak: zdrowie, zawód, własne mieszka­nie itp., słowem warunki zapewniające minimum egzys­tencji ekonomicznej oraz duchową i materialną samodziel­ność. Szczególnie ważnym zagadnieniem jest współudział w prowadzeniu domu i wychowywaniu dzieci, zwłaszcza w wypadku pracy obojga małżonków. Rozsądek, pracowitość, planowość i oszczędność są sprzymierzeńcami szczęścia dob­rze zorganizowanego małżeństwa i rodziny.

(4) Obowiązki męża. Pismo Święte określa w ogólnym zakresie obowiązki męża. Oto uwagi ap. Pawła: „Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował kościół i wy­dał zań samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez Słowo, aby sam sobie przysposobił kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był światy i niepokalany. Tak też mężowie powinni miłować żony swoje, jak własne ciała. Kto miłuje żonę swoją, samego siebie miłuje. Albowiem nikt nigdy ciała swego nie miał w nienawiści, ale je żywi i pielęgnuje, Jak i Chrystus kościół” (Efez. 5, 25-29 NP); „Mężowie, miłujcie żony swoje i nie bądźcie dla nich przy­krymi” (Kol. 3, 19 (NP). Pouczające są także wypowiedzi ap. Piotra: „Podobnie wy, mężowie, postępujcie z nimi z wyrozumiałością Jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody” (1 Piotra 3, 7 NP). Nie można wobec żony postępować „przeniewierco” i „zdradliwie” (Mal. 2, 14.15 BT). Elemen­tarne powinności mężowskie wysuwające się na czoło, to miłość i wierność, altruizm i troska, łagodność i wyrozu­miałość.

Słowo Boże z szacunkiem wyraża się o mężu roztrop­nym (Przyp. Sal. 10, 23; 11, 12; 12, 8; 17,27; 18, 4; 20. 5), pracowitym (Przyp. Sal. 10,. 4; 21, 5) i wiernym (Przyp. Sal. 28, 20) - w przeciwieństwie do męża gniewliwego (Przyp. Sal. 15, 18), bezwolnego (Przyp. Sal. 25, 28) i przeniewierczego (Mal. 2, 14.15). Wzorem stosunku męża do żony winien być stosunek Chrystusa do Kościoła.

(5) Obowiązki żony. Pismo Święte określa również obowiązki żony. Ap. Paweł uczy: „Żony bądźcie uległe99 mężom swoim jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak Chrystus głową kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem. Ale jak kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim” (Efez. 5, 22-24 NP); „Żony, bądźcie uległe (hypotassesthe) mężom swoim, Jak przystoi w Panu” (Kol. 3, 18 NP); „Starsze niewiasty mają również zacho­wywać godną postawę jak przystoi świętym; że nie mają być skłonne do obmowy, nie nadużywać wina, dawać do­bry przykład; niech pouczają młodsze niewiasty, żeby mi­łowały swoich mężów i dzieci, żeby były wstrzemięźliwe, czyste, gospodarne, dobre, mężom swoim uległe, aby Słowu Bożemu ujmy nie przynoszono” (Tyt. 2, 3-6 NP). Ap. Piotr określa następująco stanowisko żony: „Podobnie wy, nie­wiasty, bądźcie uległe mężom swoim, aby, jeśli nawet niektórzy nie są posłuszni Słowu, dzięki postępowaniu nie­wiast, bez słowa zostali pozyskani, ujrzawszy wasze czys­te, bogobojne życie. Ozdobą waszą niech nie będzie to, co zewnętrzne, trefienie włosów, złote klejnoty lub strojne szaty, lecz ukryty wewnętrzny człowiek z niezniszczalnym klejnotem łagodnego i cichego ducha, który jedynie ma wartość przed Bogiem” (1 Piotra 3, l-4 NP).

I tym razem Pismo Święte wyraża się z szacunkiem o żonie „dobrej” (Przyp. Sal. 18, 22 JW), „uczciwej” (Przyp. Sal. 11, 16 BG), „statecznej” (Przyp. Sal. 12, 4; 31, 10-29 BG), „roztropnej” (Przyp. Sal.19, 14 BG), pracowitej (Przyp. Sal. 31, 24-28), bogobojnej (Przyp. Sal. 31, 30), „poważnej” (1 Tym. 3, 11 BG) - w przeciwieństwie do żony „swarliwej” (Przyp. Sal. 27, 15; 19, 13 BG), „szalonej” (Ijob 2, 10 BG), „zlej” (Przyp. Sal. 6, 24 BG), nierozważnej i „świergotliwej” (Przyp. Sal. 9, 13 BG), pięknej, lecz bez rozsądku (Przyp. Sal. 11, 26). Wpływ żony na męża może być dalekosiężny (1 Piotra 3, 1; 1 Kor. 7, 14.16; Przyp. Sal. 31, 11.23.28).

(6) Wierność małżeńska. Doświadczenie życiowe ca­łych wieków i pokoleń, a także liczne fakty i badania socjologiczne wykazały, że wierność małżeńska jest jed­nym z najważniejszych czynników duchowej wspólnoty małżeńskiej, małżeńskiego szczęścia i spoistości rodziny. Jest fundamentem, a zarazem najwyższym wyrazem miłości. W przeciwieństwie do tego niewierność małżeńska jest najczęstszym źródłem kryzysów małżeńskich i rodzin­nych oraz głównym powodem zupełnego i trwałego roz­kładu pożycia. Łączy się bowiem ze sferą przeżyć naj­głębszych. Ap. Paweł pisze: „Małżeństwo (ho gamos) niech będzie we czci (timios) u wszystkich, a łoże nieskalane (he koite amiantos); rozpustników (pórnous) bowiem i cudzo­łożników (moichous) sądzić będzie Bóg (krinei ho theós)” (Hebr. 13, 4 NP).

Czystości związku małżeńskiego chronią dwa zwłasz­cza przykazania świętego Dekalogu: VII i X (2 Mojż. 20, 14.17). W Starym Testamencie niewierność małżeńska ka­rana była śmiercią (3 Mojż. 20, 10). Chrystus podkreślił ważność strony intencjonalno-motywacyjnej człowieka (Mat. 5, 27.28). Stanowisko biblijne wobec tego zagadnienia przedstawiają następujące jeszcze wypowiedzi Pisma Świę­tego: Mat. 15, 19; Gal. 5, 19; 1 Kor. 6, 9; Jer. 23, 10; Przyp. 6, 32; 7, 1-27; 30, 20; Mat. 16, 4; Rzym. 2, 22: 2 Piotra 2, 14.

(7) Rola czynników religijnych. Jak wspomniano już, wspólna wiara w Boga stanowi potężny czynnik scalający małżeństwo. Jeśli Bóg złączy, a łączy na gruncie prawdy i wiary, żaden człowiek nie może wspólnoty takiej rozłą­czyć (Mat. 19, 6). Nie bez znaczenia dla pokoju i szczęścia są wspólna modlitwa i praktyki religijne, udział w życiu i pracy Kościoła. Ap. Paweł głosi: „Nie opuszczając wspól­nych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża” (Hebr. 10, 25 NP). Dużą rolę odgrywa przestrzeganie przez małżonków biblij­nych zasad wzajemnego współżycia (Kol. 3, l-17). Waż­ne są także Boże błogosławieństwo i opieka dla wiernych kochających się wzajemnie małżonków.

Ap. Paweł pozostawił następujące życzenie: „Was zaś niech Pan napełni obficie miłością do siebie nawzajem i do wszystkich, miłością, jaką i my żywimy dla was, aby ser­ca wasze były utwierdzone, bez nagany w świętobliwości przed Bogiem i Ojcem naszym na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa ze wszystkimi świętymi jego” (1 Tes. 3, 12.13 NP). Czynnik religijny jest jednym z najpotężniej­szych czynników integrujących małżeństwo.

2. RODZINA

Zagadnienie rodziny należy do najżywotniejszych za­gadnień religijnych i społecznych. E. G. White pisze: „Spo­łeczeństwo składa się z rodzin i jest takie, jakimi go uczynią rodziny. Z serca pochodzi żywot; a sercem społeczeń­stwa, Kościoła i narodu jest rodzina. Pomyślność społe­czeństwa, powodzenie Kościoła, dobrobyt narodu zależy od wpływu rodziny” 100. Doniosłe znaczenie rodziny potwier­dzają najwyższe autorytety naukowe i społeczne. Dom ro­dziny jest pierwszą szkołą i fundamentem wychowania. Jest najlepszym sprzymierzeńcem szkoły, Kościoła i pań­stwa. Zagadnieniu rodziny i jej problemom wiele uwagi poświęca również Słowo Boże.

a) Obowiązki rodziców. Głównym obowiązkiem ro­dziców jest wychowanie dzieci. Obejmuje ono troskę o fi­zyczny i duchowy rozwój dziecka oraz o właściwe przygo­towanie go do życia i pracy dla dobra ludzkości, społe­czeństwa i Kościoła101. Poza pracą zawodową i społeczną, stanowiskiem w Kościele i społeczeństwie, stanowiącymi istotne przejawy życia - wychowanie dzieci należy do spraw najważniejszych, oczywiście nie w tym sensie, aby pochłaniać rodziców bez reszty, ale w tym, aby nie scho­dziło z pola ich uwagi i troski. Wychowawcze obowiązki rodziców winny skupiać ich uwagę na dwóch zwłaszcza wielkiej wagi zagadnieniach: celu i środkach do niego wiodących, czyli systemu etyczno-moralnego, jaki pragnę­liby zaszczepić dzieciom i systemu wychowawczych od­działywań, z pomocą którego pragnęliby określony sy­stem etyczno-moralny zaszczepić.

(1) System etyczno-moralny. Rodzice powinni przede wszystkim znać system moralno-etyczny, który pragną re­prezentować i zaszczepić swym dzieciom, system, w którego duchu chcieliby wychowywać dzieci. W przypadku wy­znawców Chrystusa jest to system etyki biblijnej; zawie­ra on zasady postępowania, ocenę dobra i zła oparte na Dekalogu i Ewangelii. Rodzice winni być świadomi wy­znaczonego im przez Boga zadania i odpowiedzialności. Winni sami przestrzegać wyznawanych przez siebie zasad, reprezentować je zarówno w domu, jak i na zewnątrz. Mają zajmować stanowisko „światłości świata” (Mat. 5, 14.15) i „soli ziemi” (Mat. 5, 13). Aby móc właściwie spełniać rolę wychowawców, przede wszystkim sami muszą wiedzieć, co jest prawdą życiową i religijną, a co prawdą tą nie jest, jak powinno wyglądać życie chrześcijańskie w stosunku do Boga i człowieka, co w życiu czynić należy, a czego na­leży zaniechać.

W tym sensie obowiązkiem wychowawczym ciążącym na wierzących rodzicach jest w szczególności zaszczepianie dzieciom: w zakresie religii - wiary w Boga i mi­łości, znajmości Jego Słowa i poszanowania dla Kościoła i służby Bożej oraz potrzeby utrzymania duchowej łącz­ności z Bogiem przez modlitwę i rozmyślanie, a także czy­nienia osobistych doświadczeń z Bogiem (1 Mojż. 18, 19; 5 Mojż. 5, 6-8; 2 Tym. 3. 14-17; Mat. 19, 14; Ps. 119, 9); w zakresie rodzinnym - poszanowania i miłości do rodziców, rodzeństwa i rodzinnego domu, jak również potrzeby udziału w ponoszeniu wspólnych ciężarów do­mowych (2 Mojż. 20, 12; Efez. 6, 2; Ps. 133, 1; Przyp. Sal. 1, 8; 1 Tym. 5, 4; 3, 4); w zakresie społecznym - poszanowania dla człowieka-bliźniego, jego godności, po­glądów i pracy, poszanowania dla autorytetów społecznych, narodowych i państwowych, rozwój uczuć społeczno-altruistycznych (Mat. 22, 39; Jan 13, 16; 1 Tym. 2, l-4; 1 Piotra 2, 12-17; Tyt. 3, 8); w zakresie personali­stycznym - poczucia odpowiedzialności za swoje decyz­je i czyny, za zdrowie, życie fizyczne i duchowe własne i cu­dze, zamiłowania do czystości, punktualności, nauki i pra­cy, samokontroli i samokształcenia (1 Tym. 4, 12-16). Dzieciom powinno się zaszczepić poznanie właściwej hie­rarchii wartości, dóbr i celów (Mat. 16, 26).

Osobną grupą obowiązków rodzicielskich jest troska o odpowiednie warunki bytowe i zdrowotne dzieci, jak również o ich wykształcenie, rozwój uzdolnień i talentów, a także o prawidłowe przygotowanie do życia i pracy. Roz­wój dziecka winien iść w trzech zasadniczych kierunkach: fizycznym, umysłowym i duchowym, (1 Tes. 5, 23). Szcze­gólnie wysoki poziom religijny i etyczno-moralny winny reprezentować domy urzędników zborowych i duchownych (1 Tym. 3, 2.4.5.12; 5, 8.14; Tyt. 1, 6).

(2) System wychowawczych oddziaływań. Przez system wychowawczych oddziaływań rozumieć należy metody i środki, za pomocą których rodzice wdrażają chrześcijań­skie ideały etyczno-moralne oraz kształtują charakter i oso­bowość swych dzieci. Pismo Święte podaje kilka cennych zasad wychowawczych, które winny być stosowane przez rodziców w procesie wychowawczym.

Po pierwsze: osobisty przykład (wzór) rodziców. Dobry przykład życia i pracy rodziców to niezwykle silnie oddziaływający środek pedagogiczny. Największy oczy­wiście wzór wiary, postępowania, życia i pracy pozostawił sam Jezus (1 Piotra 2, 21; Jan 13, 15), rodzice chrześcijań­scy winni go naśladować, będąc sami dobrym wzorem dla bliźnich, zwłaszcza dla swych dzieci. Ap. Paweł pisze: „bądź... wzorem (typos) w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości” (1 Tym. 4, 12 NP; por. Ef. 5, 1; 1 Kor. 4, 16; Hebr. 6, 12). Dobry przykład ze strony rodziców i naturalne tendencje naśladownicze u dzieci stanowią szczególnie ważne elementy w procesie wychowawczym.

Po drugie: karność i napominanie Pańskie. Ap. Paweł zaleca: „A (wy), ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie (ektrefete) je, stosując karność (paideia) i napominanie Pańskie (nouthesia kyriou)” (Efez. 6, 4 BT).

Przez słowo „karność”102 rozumieć należy posłuszeń­stwo i porządek, ogólną dyscyplinę wychowawczą, w szczególności dwa dyscypliny tej aspekty: wytrwałe uczenie (ćwiczenie) i umiejętne stosowanie kar. Duże znaczenie ma wytrwałe kształtowanie właściwych nawyków, poucza­nie dzieci o obowiązkach, wdrażanie ich do codziennych zajęć. Wielką rolę odgrywa perswazja słowna, system na­gród i kar. Źródłem szczególnie ważnych pouczeń i du­chowej wiedzy jest Pismo Święte (2 Tym. 3, 16). Rodzice winni wychowywać dzieci „w posłuszeństwie (en hypotage) i wszelkiej uczciwości (meta pases semnótetos)” (1 Tym. 3, 4 NP), winni nimi „dobrze kierować” (1 Tym. 3, 12 NP). Tak pojęta karność jest przeciwieństwem swawoli, pobłaż­liwości, beztroski wychowawczej, braku porządku i dy­scypliny. Oto kilka interesujących wskazań: „Ćwicz syna, dopóki nadzieja, na jego płacz nie zwracaj uwagi” (Przyp. Sal. 19, 18 BT); „Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci nakazuję. Wpisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstawając ze snu” (5 Mojż. 6,6.7 BT); „Cośmy słyszeli i cośmy poznali, i co nam opowiadali nasi ojcowie, tego nie ukryjemy przed ich synami, opowiemy przyszłemu potomstwu chwałę Pana i Jego potęgę, i cuda, których dokonał” (Ps. 77/78, 3.4 BT).

Biblia nie zabrania rozsądnego stosowania kar cieles­nych: „Rózga i karność udziela mądrości, pozostawiony sobie chłopiec jest wstydem dla matki” (Przyp. Sal. 29, 15 BT); „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go skarci” (Przyp. Sal. 13, 24 BT); „W sercu chłopię­cym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stam­tąd” (Przyp. Sal. 22, 15 BT); „Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz - nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Przyp. Sal. 23, 13.14 BT; por. Hebr. 12. 5-11).

Przez „napominanie Pańskie”103 rozumieć należy wy­chowawcze ukierunkowywanie dzieci za pośrednictwem na­pomnień, przestróg i uwag, czerpanych zwłaszcza ze Słowa Bożego, które jest źródłem najlepszych wskazówek i rad (1 Kor. 10, 11; Kol. 1, 28). Dużo cennych pouczeń znajduje się w księdze Przypowieści Salomona. Biblia poucza, że napomnieniem rodzicielskim nie należy gardzić (1 Tym. 4, 13; Przyp. Sal. 6, 20). Okres dzieciństwa i młodości to najważniejszy okres rozwoju osobowości, formowania się charakteru, poznawania otaczającego świata, zdobywania umiejętności, rozwijania talentów, zdobywania wiedzy i za­wodu. Wymaga więc szczególnej troski rodzicielskiej, dys­cypliny i pouczeń.

Po trzecie: rozwaga i umiar w stosowaniu na­gród i kar. Ap. Paweł udziela cennej rady: „Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadły na duchu” (Kol. 3, 21 NP)104. Jest to ważna przestroga dla rodziców przed niesprawiedliwością, zwłaszcza zbytnią surowością, prowadzącą najczęściej dzieci (wychowanków) do we­wnętrznego zamknięcia (zatwardziałości, uporu, przekory), a nawet do rozpaczy. Z tego powodu wystrzegać się należy w tej samej mierze surowości nadmiernej, nieuzasadnionej (mała wina duża kara), co bezpodstawnej pobłażliwości (duża wina mała kara). Jest tutaj także przestroga przed stosowaniem różnych ocen wobec siebie i dzieci lub róż­nych ocen w zależności od sytuacji czy własnych nastro­jów. Przestroga tyczy się wreszcie niesprawiedliwości w stosowaniu nagród. Dobre postępki winny zawsze spotkać się z pochwałą i nagroda. Do tej sfery zagadnień na­leży dotrzymanie obietnic i unikanie wszelkich form kłam­stwa wobec dzieci. Dzieci z natury są bardzo czułe na wszelkie przejawy niesprawiedliwości. Doceniają natomiast sprawiedliwość; budzi ona w nich szacunek i respekt.

Po czwarte: różnorodność czynników wychowaw­czych oddziaływań. W procesie wychowawczym olbrzy­mią rolę odgrywa praca. Już od najwcześniejszych lat na­leży dzieci wdrażać do pracy, początkowo do drobnych, najprostszych czynności, a w miarę upływu czasu zakres ich obowiązków domowych zwiększać. Pismo Święte uczy, że w każdej pracy bywa pożytek” (Przyp. Sal. 14, 23 BG).

Praca m. in. uczy rozumienia wartości i sensu życia, uczy współdziałania z drugim człowiekiem dla dobra ogólnego.

Musi być również czas na odpoczynek, właściwą za­bawę i rozrywkę. Szczególnie duże znaczenie ma kontakt z przyrodą i to nie tylko ze względów zdrowotnych i re­kreacyjnych, ale także ze względu na możliwość rozwoju poczucia piękna, uczuć etycznych i estetycznych, a również ze względów poznawczych i światopoglądowych (Ps. 19. 2-4; Izaj. 40, 28-31). Rodzice winni być towarzyszami zabaw dziecięcych i najbliższymi przyjaciółmi swych dzieci. Czas poświęcony dzieciom w tej formie nie jest czasem straconym. Potężnym czynnikiem wychowawczego oddzia­ływania jest religia, zwłaszcza osobiste zainteresowania dziecka dla niej. Osobisty kontakt z Biblią wywiera po­zytywny wpływ na kształtowanie postaw życiowych dziec­ka, jest gwarantem prawidłowego rozwoju jego osobowości i duchowej struktury (2 Tym. 3, 15-17; Ps. 119, 9.11; Przyp. Sal. 2, 1-22).

Po piąte: współdziałanie obojga rodziców. Ducho­wa wspólnota małżeńska przede wszystkim winna się ob­jawić na terenie rodziny nie tylko we wspólnym utrzy­maniu domu, ale przede wszystkim we wspólnocie działa­nia wychowawczego. Nie jest to zadanie łatwe, lecz jest ko­nieczne. Niepowetowanym błędem wychowawczym jest różnica zdań między rodzicami co do celów, kierunków, rodzaju i sposobu wychowawczych oddziaływań. Skutki tego widoczne będą w wadliwym wychowaniu dzieci. In­teresy wychowawcze wymagają solidarności obojga rodzi­ców wobec dzieci (Przyp. Sal. 6, 20).

b) Obowiązki dzieci. Pismo Święte nie pomija także obowiązków ciążących na dzieciach. Mówi jaki winien być ich stosunek do rodziców, rodzeństwa, osób starszych i oto­czenia. Powinności dzieci wobec rodziców znalazły główny swój wyraz w jednym z przykazań Dekalogu, mianowicie w przykazaniu piątym.

(1) Stosunek do rodziców. Naczelnym obowiązkiem dzieci wobec rodziców jest poszanowanie ich rodzicielskiego autorytetu. Przykazanie Boże brzmi: „Czcij ojca twego i matkę twoją (kabbed eth-awicha weeth-immecha), abyś długo żył na ziemi, którą twój Bóg, Jahwe, da tobie" (2 Mojż. 20, 12 BT). Ważność tego przykazania podkreślił Chrystus (Mat. 19, 19), podkreślili również apostołowie (Efez. 6, 2). A teraz pytanie: Co znaczą słowa „Czcij ojca twego i matkę twoją"? W świetle nauki Bożej czcić rodzi­ców, znaczy okazywać im szacunek i poważanie105, czyli miłować ich, być im posłusznym, a w wypadku potrzeby przyjść im z pomocą106.

W szczególności obowiązkiem dzieci jest słuchać po­uczeń, nauk, poleceń i przestróg udzielanych przez rodzi­ców. Słowo Boże udziela szczególnej w tym względzie za­chęty: „Synu, posłuchaj napomnień ojca, i nie odrzucaj nauk swej matki, gdyż one ci są wieńcem powabnym dla głowy i naszyjnikiem cennym dla szyi” (Przyp. Sal. 1, 8.9 BT); „Słuchajcie synowie rad ojca, by poznać mądrość, zważajcie; udzielam wam cennej nauki, nie gardźcie mym pouczeniem; bo i ja byłem synem u ojca, ko­chanym, jedynym dla matki, i tymi słowami mnie uczył: Niech będą w twym sercu zamknięte wskazania, strzeż mych nakazów, byś żył; mniej mądrość, posiadaj rozwagę, słów moich ust nie wyrzucaj z pamięci. Nie gardź nią - bo ciebie ocali, ukochasz ją - będzie cię strzegła” (Przyp. Sal. 4, l-6 BT); „Strzeż, synu, ojca wskazówek, nie gardź nauką matki, w sercu je wyryj na zawsze i zawieś sobie na szyi. Gdy idziesz, niech one cię wiodą; czuwają nad tobą, gdy zaśniesz; gdy budzisz się - mówią do ciebie; gdyż lampą jest Prawo, a światłem nauka, drogą do ży­cia - wskazówki, nagana” (Przyp. Sal. 6, 20-23 BT); „Słu­chaj ojca, który cię zrodził, i nie gardź twą matką, sta­ruszką” (Przyp. Sal. 23, 22 BT). Ap. Paweł podkreśla wagę posłuszeństwa: „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim; albowiem Pan ma w tym upodobanie” (Kol. 3, 20 NP).

Zakres posłuszeństwa dzieci wobec rodziców nie jest - i nie może być - nieograniczony. Granicami jest sfera moralnego dobra i wiara. Podkreśla to ap. Paweł w swej innej wypowiedzi: „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom swoim w Panu, bo to rzecz słuszna” (Efez. 6, 1 NP). Ap. Jan akcentuje zaś potrzebę znajomości Boga Ojca i Jego Słowa, jak również zwyciężanie zła moralnego (1 Jana 2, 12-14). W wypadku kolizji, dzieci przy zachowaniu ogól­nego szacunku winny słuchać więcej Boga Ojca niż sprze­niewierzających Mu się rodziców107. Starotestamentowe prawo karne przewidywało najwyższy wymiar kary - bo nawet karę śmierci - dla dzieci, które dopuściły się takich przestępstw, jak bicie rodziców lub znęcanie się nad nimi (2 Mojż. 21, 15), złorzeczenie (2 Mojż. 21, 17; 3 Mojż. 20, 9; Przyp. Sal. 20, 20), krnąbrność i nieposłuszeństwo w za­kresie spraw etyczno-moralnych (5 Mojż. 21, 18-21). Su­rowość kary była wymownym odbiciem rangi, jaką przy­kładało do tych spraw Prawo Boże, jak również autory­tetu i powagi bogobojnych rodziców - ojca i matki.

E. G. White pisze: „Czcij ojca twego i matkę twoją”. Jest to pierwsze przykazanie z obietnicą. Obowiązuje ono w dzieciństwie, młodości, wieku średnim i starym. Nie ma okresu w życiu, w którym by dzieci były wolne od obo­wiązku poszanowania rodziców. Rodzicom należy się miłość i szacunek, jak żadnej osobie. Bóg, który włożył na nich odpowiedzialność za dusze poruczone ich pieczy, zarządził, aby rodzice w początkowych latach życia zajmowali wobec nich miejsce Boga. Piąte przykazanie wymaga od dzieci nie tylko okazywania szacunku, uległości i posłuszeństwa rodzicom, ale miłowania ich, uprzejmości, zmniejszania ich trosk, dbania o ich dobrą opinię, pomagania i pocie­szania w starości” 108.

Wzorem w okazywaniu szacunku rodzicom był Chrys­tus, o którym jest powiedziane, że „był im uległy” (Łuk. 2, 51 NP). Wymowna jest także troska Chrystusa wiszącego na krzyżu o swą Matkę (Jan 19, 28.27). Najważ­niejszym Jego zadaniem były jednak sprawy Boże (Łuk. 2, 49), jako że sprawy te w ogóle winny należeć do spraw pierwszych w życiu chrześcijanina (Mat. 6, 33).

(2) Nauka i praca. Jak już zaznaczono, dzieci powinny być od najwcześniejszych lat przyzwyczajane do pracy, do pewnych powinności i drobnych prac domowych. Two­rzenie dobrych pod tym względem przyzwyczajeń i na­wyków ułatwi im życie w przyszłości, gdy spadną na nich poważniejsze obowiązki życiowe. Dzieci trzeba pouczać, że są „kowalami swego szczęścia”, klucz zaś powodzenia ży­ciowego znajduje się w ich ręku. Obowiązkiem ich jest nauka i praca, a samokształcenie - czyli osobiste i czynne zaangażowanie się wychowanka w proces wychowawczy - czynnikiem niezwykle ważnym.

Pismo Święte apeluje do dzieci i młodego człowieka: „Pamiętaj tedy na Stworzyciela swego we dni młodości twojej, pierwej niźli nastaną złe dni, i nadejdą lata, o których rzeczesz: Nie podobają mi się” (Kazn. Sal. 12, 1 BG). Ap. Paweł udziela następującej rady młodzieży wie­rzącej: „Niech cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. Dopóki nie przyjdę, pil­nuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie pro­rockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają” (1 Tym. 4, 12-16 NP; por. 6,11-15; 2 Tym. 2,22). W słowach tych zawarta jest biblijna filozofia samokształ­cenia, zwłaszcza troska o rozwój talentów, pomnażanie wie­dzy, samokontroli, a to z uwagi na dobro własne, Kościoła i otoczenia.

UWAGI KOŃCOWE

1. Afirmacją życia. Religia Pisma Świętego nie zwraca wyłącznie uwagi na sprawy du­cha. Choć one bez wątpienia należą do najważniejszym, pryncypialnych, nie są je­dyną sferą zainteresowań nauki Bożej. Zwraca ona uwagę także na sprawy życia codziennego, sprawy doczesne i na wartości ziemskie. Głosi afirmacją moralności, zdro­wia, dobrze pojętego życia towarzyskiego i rozrywki, pracy, małżeństwa i rodziny. Zawiera więc głęboki aspekt humanistycz­ny i społeczny.

2. Radość życia. Życie chrześcijanina nie po­winno być życiem smutnym, nie może być okryte cieniem. Nie mają ograniczać go mury klasztoru, ale też nie grozić mury więzienne. Zasady humanizmu biblijnego życie to porządkują, wprowadzając w nie określony ład. Dzięki temu może ono pro­mieniować prawdziwą radością i pogodą na­wet w burzliwych dniach współczesności.

1 Słowo „etyka” pochodzi od słowa greckiego „ethos” - obyczaj, charakter, styl życia i posiada zakres pojęciowy szerszy niż słowo „moralność” (które wywodzi się od słowa łacińskiego „mos”: moris, mores - zwyczaj, obyczaj). W szczególności przez etykę rozumie się: l) ogół ocen i norm moralnych przyjętych w danej epoce i danej zbiorowości społecznej; 2) naukę o moral­ności; 3) określony system etyczny. Przez moralność rozumie się: 1) w znaczeniu niewartościującym całokształt wyobrażeń ludzi o tym, co dobre i złe, zwłaszcza w odniesieniu do ludzkiego za­chowania się (a więc zespół ocen, norm, wzorców postępowania i ideałów osobowych regulujących postępowanie jednostek): 2) w znaczeniu wartościującym postępowanie - ocenę czyjegoś postę­powania na gruncie określonego systemu ocen i norm moralnych.

2 Innym słowem służącym na określenie miłości, występują­cym w Biblii, Jest słowo „fileo” (kochać); oznacza ono miłość uczuciową, cielesną. W języku łacińskim występuje rozróżnienie obu pojęć - caritas i amor. W Języku polskim nie ma podobnego rozróżnienia.

3 Cz. Znamierowski, Wina i odpowiedzialność, s. 65.66.

4 Wg oryg. gr.: sydesmos tes teleiótetos. Inne przekłady: „spójnią doskonałości”(NP), „więzią doskonałości” (BT).

5 Inne przekłady: „wiara, która jest czynna w miłości” (NP); „wiara, która działa z miłości” (BT).

6 Słowo „perperos” znaczy pyszałek.

7 Interesujące są inne przekłady tego tekstu: „Wszystko prze­bacza, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko znosi” (ED); „wszystko znosi w milczeniu, wszystkiemu wiemy, zawsze jest ufna, wszystko przetrwa” (SK).

8 Por. E. G. White, Śladami Jezusa, s. 64.

9 Słowo „niszczyć” w oryginale greckim brzmi „ftheiro” i oznacza: niszczyć, pustoszyć, marnować, gubić, powodować zgubę, ruinę, zagładę, śmierć (Z. Abramowiczówna, słownik grecko-polski).

10 Wypowiedzi zawartych w tekstach Mat. 6, 25; Rzym. 13, 14 nie należy traktować lako negacji troski o ciało, a tylko lako zalecenie, by troski o sprawy ciała nie przedkładać nad troskę o sprawy ducha.

11 Por. E. G. White, Śladami Jezusa, s. 49.

12 Tamże, s. 99.

13Wielka Encyklopedia Powszechna, hasło: „Choroba”.

14 B. Zaremba, Lekarski poradnik domowy, PZWL, s. 24.

15 Inne przekłady: „bom Ja Pan, który cię leczę” (BG); „bo Ja, Jahwe, chcę być twym lekarzem” (BT).

16 Wg oryg. hebr.: harofe lekol-thachaluajechi. BT: „On wszystkie niemoce twe leczy”. Słowo „rofe” jest formą imiesłowo­wą od słowa „rafa” - leczyć, stąd leczący, lekarz.

17 Por. M. Jarosz, Elementy psychologii lekarskiej i psycho­patologii ogólnej, s. 193. Higiena jest nauką o ochronie zdrowia, o sposobach zapobiegania chorobom i sposobach podniesienia spraw­ności ludzkiego organizmu oraz zwiększenia jego fizycznej i psy­chicznej zdolności do pracy, a przez to poprawy samopoczucia

i zwiększenia dobrobytu osobistego i społecznego (B. Zaremba, dz. cyt., s. 23).

18 Por. E. G. White, Śladami Jezusa, s. 51-54.

19 Por.: „czyste serce” (Mat. 5, 8 NP), „czyste sumienie” (1 Tym. 3, 9 NP), „czyste bogobojne życie” (1 Piotra 3, 2 NP) itp.

20 Wypowiedź należy rozumieć w sensie zarówno czystości moralnej, jak i fizycznej.

21 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 100.

22 B. Zaremba, dz. cyt, s. 51.

23 Encyklopedia zdrowia, s. 174; B. Zaremba, dz. cyt., s. 51.52; E. G. Wbite, Śladami Jezusa, s. 100.

24 Hebrajskie wyrażenie „jom ha szabbath (dzień szabatu)” - znaczy dosłownie „dzień odpoczynku”. Słowo „szabbath” pochodzi od słowa „szawat”, które znaczy odpocząć, zaprzestać, zakończyć.

25 Na temat higieny pracy i odpoczynku mówi szereg publi­kacji specjalistycznych.

26 Por. E. G. White, Patriarchowie i prorocy, s, 515.

27 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 100.

28 Por. E. G. White, Chrześcijański dom, s. 283-303; B. Zaremba, dz. cyt., s. 52.

29 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 100; por. s. 51.

30 Por. Lekcje biblijne, kw. IV. 1970 r„ s. 19.20; J. Jankowiak, Fizykoterapia ogólna i kliniczna, s. 5-54.

31 Por. E. G. White, tamże, s. 49.50.100; B. Zaremba, dz. cyt.. s. 30-33.

32 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 50; B. Zaremba, dz. cyt., s. 33.

33 Por. M. Kacprzak, Higiena ogólna, s. 812; M. Jarosz, dz. cyt., s. 193-199.

34 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 103. Por. M. Jarosz, dz, cyt., s. 174-180.

35 Urazy psychiczne są to różnego rodzaju przykre wydarze­nia i trudne sytuacje życiowe - od stosunkowo drobnych niepo­wodzeń do wydarzeń wstrząsających - wywierające ujemny wpływ na stan psychiczny. Psychologia rozróżnia następujące rodzaje urazów psychicznych: l. silny bodziec sytuacyjny (jednorazowy ujemny bodziec psychiczny, np. wstrząsająca wiadomość); 2. wielo­krotne słabe bodźce sytuacyjne (długotrwałe oddziaływanie ujem­nych bodźców psychicznych, np. poważne kłopoty i troski życio­we); 3. sytuacje konfliktowe (polegające na współwystępowaniu nie dających się pogodzić dążeń, np. w sferze moralnej); 4. Sy­tuacje frustracyjne (polegające na udaremnieniu dążeń przez prze­szkody nie dające się pokonać) - por. M. Jarosz, Elementy psy­chologii lekarskiej i psychopatologii ogólnej, s. 112-114.

36 E. G. White, Śladami Jezusa, s. 106. Psychologia zna poję­cie tzw. mechanizmów obronnych przed sytuacjami (czynnikami) stresowymi. Zalicza do nich takie postawy jak: racjonalizacja (roz­sądne wytłumaczenie własnego postępowania), projekcja (przypi­sywanie innym niekorzystnych cech), wyparcie (zapomnienie o wy­darzeniach), kompensacja (wyrównanie niepowodzeń w innej dzie­dzinie), idee nadwartościowe (ideologiczne zaangażowanie) - por. M. Jarosz, dz. cyt. s. 118.120.

37 Por. B. Zaremba, dz. cyt., s. 799; Bilikiewicz, Psychotera­pia, s. 367-373.

38 Chodzi tutaj o system żywienia oparty na zaleceniach Pisma Świętego.

39 Z kwestią jedzenia (diety) łączy się często bardzo ściśle dziedzina moralności. Jak wykazuje historia, nieopanowanie ape­tytu leżało u podstaw największych upadków i grzechów (1 Mojż. 3, 6; 25, 28-34), zwycięstwo zaś nad apetytem łączyło się z naj­większymi zwycięstwami ducha (Mat. 4, l-4). Tak samo jest dzi­siaj.

40 Przez pokarmy rozumie się substancje pobierane z otocze­nia przez organizm ludzki, zapewniające ustrojowi materialną bu­dowę tkanek oraz zasoby energii niezbędnie potrzebne do proce­sów życiowych.

41 Pokarmy służą wielorakim celom - por. B. Zaremba, dz. cyt., s. 38.

42 Nauka stwierdza, że w skład pokarmów winny wchodzić: węglowodany, tłuszcze, białka, witaminy, składniki mineralne, wo­da i błonnik. Dobowe zapotrzebowanie kaloryczne dla człowieka wynosi 1500 K (Kalorii). Człowiek pracujący fizycznie lekko po­trzebuje 2500-3000 K, pracujący fizycznie średnio potrzebuje 3500- 4000 K, zaś pracujący ciężko - 4000 K. Energię czerpie się jedynie z węglowodanów, tłuszczów i białek.

43 Tylko tych zwierząt było w korabiu w nadmiarze, co mo­gło umożliwić spożycie ich bez szkody dla przyszłej populacji.

44 A oto prawo o czystych i nieczystych zwierzętach: „Nie będziecie jedli (lo thochal) nic obrzydliwego (kol thoewa). Oto zwie­rzęta, które możecie jeść: wół, baran, koza, jeleń, gazela, lania, koziorożec, antylopa, bawół i kozica. Możecie jeść wszelkie zwie­rzę o rozdzielonym kopycie, to jest parzyste rozłożonej racicy, i które przeżuwa. Nie będziecie jeść spośród tych, które przeżu­wają albo mają kopyto, to jest rozdzieloną racicę. Jak wielbłąd, zając i królik. Te przeżuwają, lecz nie mają podzielonego kopyta, uważać je będziecie za nieczyste. Wieprz, który ma racicę roz­dzieloną, lecz nie przeżuwa, jest nieczysty, mięsa jego jeść nie będziecie i padliny jego się nie dotkniecie. Z tego co jest w wo­dzie, będziecie spożywali wszystko, co ma płetwy i łuski A nie będziecie spożywali wcale tego, co nie ma płetw i łusek. Uważać to będziecie za nieczyste. Wszelkie ptactwo czyste jeść możecie. Tych spośród ptaków jeść nie będziecie: orła, żadnego gatunku kruka, strusia, sowy, mewy, żadnej odmiany jastrzębia, puszczyka, ibisa, łabędzia, pelikana, nurka, ścierwika, bociana, żadnej odmia­ny czapli, dudka i nietoperza. Każdy owad skrzydlaty jest dla was nieczysty, nie będziecie go spożywać. Wszelkie ptactwo czyste możecie spożywać” (5 Mojż. 14, 3-20 BT).

45 Por. D. 1 Macht, Dieta biblijna w świetle nauki (Znaki Czasu nr 2/58, s. 11-13); SDA BC nr 600, 601, 603, 604.

46 Przeciw Chrystusowi faryzeusze nie podnosili np. zarzutu, że nie przestrzegał przepisów pokarmowych. Gdyby ich Chrystus faktycznie nie przestrzegał, zarzut taki istniałby na pewno.

47 Dezaprobacie tej dał Jezus wyraz np. w zezwoleniu demo­nom na wstąpienie w trzodę świń w Gadarenii i zniszczenie jej. Gdyby mięso wieprzowe miało służyć pożywieniu, wówczas Jezus, który karmił lud, a nawet polecił zbierać odpadki, żeby „nic nie zginęło” (Jan 6, 12 BG), nie mógłby dopuścić do straty tak wiel­kiej ilości pokarmu. Czyn Jezusa zrozumieć można jedynie w aspekcie dezaprobaty.

48 Por. ks. E. Dąbrowski, Nowy Testament, s. 457 (komentarz do Rzym. 14, 14.21). Komentarz ten brzmi: „Miłość zgody nakazuje odnosić się z wyrozumiałością do pewnych kierunków rygorystycz­nych w pierwotnym chrześcijaństwie, hołdującym np. wegetaria­nizmowi lub przesadnej praktyce postu”.

49 E. Dąbrowski, Listy do Koryntian, s. 208; por. J. A. Tompson. Biblia i archeologia, s. 292.

50 Por. ks. E. Dąbrowski, Listy do Koryntian, 9. 217.

51 Biblia Tysiąclecia oddaje tekst w sposób wierny, zgodny z oryginałem, w przeciwieństwie do niektórych innych przekładów, np. NP.

52 Na temat szkodliwości alkoloholu - por. kilka wiadomości o alkoholu (Znaki Czasu, nr 2/1971, s. 13); Jan Dobrzycki, Walka z nałogiem alkoholizmu, w: Drogowskazy życia, s. 119; Znaki Czasu, nr 6-7/72.

53 Pismo Święte używa następujących wyrażeń na określenie wina: chemer, chamar, jajin, jeqew, mimsach, sowe, enaw, asis, szechar, szemarim, thirosz oraz greckich: gleukos, oinos. Każcie określenie posiada odrębny odcień znaczeniowy - por. Youngs Anatical Concordance to the Bibie, hasło: „Wine”, s. 1058.

54 Na oznaczenie soku dojrzałego owocu krzaku winnego tekst hebrajski używa słowa „thirosz”, które oznacza „moszcz z gron, niesfermentowane wino” (K. Feyerabend, Słownik hebrajsko-polski, przekład ks. P. Leksa, Kraków 1901, s. 179). słowo to np. wystę­puje w tekstach: 1 Mojż. 27, 28.37; 4 Mojż. 18, 12; 5 Mojż. 7, 13; 11, 14; 14. 23; 33. 18; 2 Król. 18. 32: Neh. 10, 37-39; Przyp. 3, 10; Izaj. 36, 17; 65, 8; Jer. 31, 12; Joel 2, 19.

55 Por. A. G. Stojko, Palenie tytoniu, 1960 Warszawa PZWL; J. Supniewski, Farmakologia 1962, Warszawa PZWL; Fr. Venulet, Co o nałogu palenia tytoniu wiedzieć należy. Warszawa 1958, Wie­dza Powszechna; J. Łyko, Palenie tytoniu szkodzi, Warszawa 1966, nakładem Społecznego Komitetu Zwalczania Palenia Tytoniu w Przedsiębiorstwie Usług Reklamowych „Reklama”; J. Granatowicz, Jak przestać palić tytoń i dlaczego? Warszawa 1966 nakładem Spo­łecznego Komitetu zwalczania Palenia Tytoniu w Przedsiębiorstwie Usług Reklamowych „Reklama”.

56 Por. Smoking and Health Now. A Report of the 'Royal College of Physicians, London 1971; M. Łyko, Palaczom ku rozwa­dze (Znaki Czasu, nr 6-7/72, s. 7).

57 Por. J. Łyko, Jak zwalczać nałóg palenia, w: Drogowskazy życia, s. 140.

58 Por. Wielka Encyklopedia Powszechna, hasło: „Narkoma­nia”, „Narkotyki”.

59 Wg BT: „Ich ozdobą niech będzie me to, co na zewnątrz, uczesanie włosów i złote pierścienie, ani wkładanie sukien, ale ukryty w sercu człowiek, w nienaruszalnym spokoju i łagodności ducha, który jest tak cenny wobec Boga” (1 Piotra 3, 3.4).

60 Wg BT: „Podobnie kobiety - w skromnie zdobnym odzie­niu (en katastole kosmio), niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem (meta aidous kai sofrosynes kosmein heautas) nie prze­sadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosz­townym strojem, lecz - przez dobre uczynki, co przystoi kobie­tom, które chcą się ćwiczyć w pobożności” (1 Tym. 2, 9.10).

61 Cenne uwagi na temat ubioru i wyglądu zewnętrznego za­wierają zalecenia zawarte w Prawie wewnętrznym Kościoła Adwentystów DS, s. 180-182.

62 Por. tamże. Poglądy na to co jest właściwego koloru, faso­nu, kształtu itp. są różne i w większym lub mniejszym stopniu posiadają charakter względny. Każda przesada jest tutaj zjawi­skiem niewłaściwym. Przez wzgląd na chrześcijańską przyzwoitość nie jest właściwe używanie kolorowej szminki, jaskrawe malowa­nie paznokci, malowanie brwi, rzęs itp.

63 Czasy dzisiejsze niosą najbardziej wyszukane formy rozry­wek, nie zawsze pozytywne z punktu widzenia moralnego. Nie wspominamy tutaj drastycznych form obyczajowości (alkoholizm, erotyzm, prostytucja itp.).

64 SDA BC t. 7, s. 642; Ks. F. Gryglewicz, Listy katolickie, s. 372-374.

65 Por. s. 546.

66 Biblia dostarcza pod tym względem wiele pięknych wzo­rów, np. muzyka zawsze spotykała się z pochwalą, niektórzy pi­sarze biblijni przejawiali wybitne uzdolnienia literackie, psalmy - to hebrajska poezja, w formie poetyckiej podawane były niektóre proroctwa, uzdolnienia rękodzielniczo-artystyczne pochodzą od Bo­ga (2 Mojż. 35, 30-35).

67 Por. Prawo wewnętrzne Kościoła Adwentystów DS, s. 184.185.

68 Por. tamże, s. 183-187.

69 Słowo „chiwszucha” pochodzi od słowa „kawasz", które znaczy podbić, ujarzmić, przemóc; natomiast stówo ,,redu" pochodzi od słowa „rada” i znaczy takie przemoc, opanować, zdeptać. Oba wyrażenia oddają myśl o ujarzmieniu sił przyrody, kontrolowaniu ich.

70 Wg oryg. gr.: aksios gar ho ergates tou misthou autou.

71 Wg oryg. gr.: hoti ei tis ou thelei ergadzesthai mede esthieto.

72 Niektórzy myśliciele zarzucają ap. Pawłowi akceptację ów­czesnych stosunków społecznych, a nawet niewolniczych (1 Tym. 6, 1.1), lecz zarzut jest niesłuszny. Choć bowiem apostoł nie jest rewolucjonistą we współczesnym słowa tego znaczeniu, reprezento­wał wiele całkowicie nowych i postępowych idei.

73 Wg NP: „... lecz trudno wam to wyłożyć, skoro staliście się ociężałymi w słuchaniu”.

74 A mówi się i pisze bardzo dużo i różnie. Przeprowadzane są poważne analizy ukazujące głębię i złożoność problemu.

75 E. G. White,. Chrześcijański dom, s. 15.

76 Słowo „pomoc” w odniesieniu do kobiety posiada w języku polskim wydźwięk pejoratywny, ujemny, sugeruje bowiem, ze Biblia traktuje kobietę jako istotę niższą, jako silę roboczą. Tak jednak nie jest. Na określenie kobiety - „pomocy” - Biblia Hebrajska używa stówa „ezer”, a słowo to posiada o wiele szerszy i wznioślejszy zakres pojęciowy, niż tylko pojęcie „pomocy”; ozna­cza: wspomożyciel, pomocnik, asystent, towarzysz (por. K. Feye­rabend, dz. cyt., s. 119). Fraza „uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” brzmi po hebrajsku: eesello ezer kenegdo. Do­słowny i poprawny przekład winien brzmieć: „uczynię mu zatem odpowiednią dla niego towarzyszkę (wspomożycielkę)”. Prorok Ma­lachiasz nazywa żonę „towarzyszką (chawertha)” (Mal. 2. 14 BT).

77 S. Łach, Księga Rodzaju, s. 208.

78 Wyrażenie hebrajskie „kenegdo”, pochodzące od słowa „neged”, a oddane frazą „odpowiednia dla niego”, oznacza: być rów­nym, stać naprzeciw jak równy z równym, być dostosowanym, odpowiednim (por. Cz. Jakubiec, Genesis, s. 54).

79 Por. Cz. Jakubiec, tamże, s. 55.

80 Wg oryg. hebr.: zoth happaam ecem meacamai uwasar mibbesari; słowo „happaam” znaczy: tym razem, teraz, dopiero.

81 Dz. cyt., s. 55, 56.

82 E. G. White, Patriarchowie i prorocy, s. 28.

83Wielka Encyklopedia Powszechna, hasło: „Małżeństwo”.

84 Wg oryg. gr.: timios ho gamos en pasin.

85 Por.: „Czyż nie czytaliście, że stwórca od początku stwo­rzył mężczyznę i niewiastę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją i będą ci dwoje jednym cia­łem (kai esontal hol dyo eis sarka mian)”.

86 Por. SDA BD, hasło: „Marriage”, s. 687.688.

87 W świetle kodeksu rodzinnego i opiekuńczego z 25 lutego 1964 ,,małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta jedno­cześnie obecni złożą przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego oświadczenie, że wstępują ze sobą w związek małżeński” (art. 1). Prawo cywilne zabrania zawarcia małżeństwa osobie ubezwłasno­wolnionej (art. 11), dotkniętej chorobą psychiczną albo niedoroz­wojem umysłowym (art. 12), osobie pozostającej w związku mał­żeńskim (art. 13), nie mogą również zawrzeć związku małżeńskiego krewni w Unii prostej, rodzeństwo i powinowaci w linii prostej (art. 14).

88 Wyrażenie greckie z Mat. 5, 32 „parektos lógou porneias” oddają inne biblijne przekłady następującą frazą: „z wyjątkiem przyczyny rozpusty” (ED), „poza wypadkiem nierządu” (BT), „wy­jawmy przyczynę poróbstwa (JW), „oprócz przyczyny cudzołóstwa” (BG), „z wyjątkiem przypadku nierządu” (BJ). identyczne znacze­nie posiada greckie wyrażenie z Mat. 19,9 - „me epi porneia”. Por. B. Karpiński, Nierozerwalność małżeństwa w Nowym Testa­mencie, Mt. 5, 32 i 19, 9 (Ruch biblijny i liturgiczny, nr 2/1965, s. 77-88).

89 Przedstawiona tutaj została sytuacja, gdy mąż porzuca żonę z powodu własnego wszeteczeństwa (tyje z inną kobietą). Wówczas żona ma prawo żądać biblijnego rozwodu i ponownie wstąpić w związek małżeński. Ani ona, ani tez mężczyzna, który tak porzu­coną kobietę pojął za żonę, nie popełniają cudzołóstwa.

90 Wypowiedź ta przedstawia sytuację odwrotną, gdy mąż od­dala swą żonę z powodu dopuszczenia się przez nią wszeteczeństwa. wówczas on ma prawo żądać rozwodu i ponownie wstąpić w związek małżeński. Adwentystyczne prawo kanoniczne stoi na stanowisku bliblijnego rozwodu - por. Prawo wewnętrzne Kościoła Adwentystów DS, s. 220.

91 Por. SDA BC t. 8, s. 687. Interesujące myśli zawiera także Wielka Encyklopedia Powszechna, hasło: „Małżeństwo”.

92 Właściwie nie jest to kryzys małżeństwa ani nawet kryzys zasad elementarnych, które same w sobie są doskonałe, ale kryzys charakterów ludzkich i postaw. To właśnie charaktery ludzkie nie wytrzymują próby czasu, z drugiej strony nie wszystkie modele dzisiejszych małżeństw są słuszne i odpowiadają nakazom moral­ności chrześcijańskiej, nie wszystkie spełniają właściwie swe funkcje w zmieniających się czasach.

92 Szczególne niebezpieczeństwo przedstawia rozwijający się liberalizm moralny.

93 Przez szczęście małżeńskie rozumieć należy wewnętrzne i trwale zadowolenie, wypływające ze współżycia małżonków, wza­jemnego Ich zrozumienia, upodobań i celów, a także współpracy w wychowaniu dzieci i pracy dla dobra ogólnoludzkiego.

95 Użyte w cytowanym tekście hebrajskie słowo „agawa” (mi­łość oddane zostało przez Septuagintę greckim słowem „agape”. 96 Por. s, 534.

97 Kodeks rodzinny i opiekuńczy z roku 1964 następująco ujmuje prawa i obowiązki małżonków: Małżonkowie mają równe prawa i obowiązki w małżeństwie. Są obowiązani do wspólnego pożycia, do wzajemnej pomocy i wierności oraz do współdziałania dla dobra rodziny, którą przez swój związek założyli (art. 23). Oboje małżonkowie są obowiązani, każdy według swych sił oraz swych możliwości zarobkowych i majątkowych, przyczyniać się do zaspo­kajania potrzeb rodziny, którą przez swój związek założyli. Za­dośćuczynienie temu obowiązkowi może polegać także, w całości lub w części, na osobistych staraniach o wychowanie dzieci i na pracy we wspólnym gospodarstwie domowym (art. 27). Oboje mał­żonkowie są odpowiedzialni solidarnie za zobowiązania zaciągnięte przez jedno z nich (art. 30).

98 Rady zawarte są w kilku dziełach E. G. White i ich kom­pilacjach, szczególnie zaś w książce pt. Chrześcijański dom.

99 Wyrażenie „uległe” (hypotassesthe, od hypotasso) oznacza nie tyle niewolnicze poddaństwo, ile raczej poważanie, szacunek.

100 E. G. White, Chrześcijański dom, s. 9.

101 Kodeks rodzinny i opiekuńczy określa obowiązki rodziców następująco: Rodzice zobowiązani są do wykonywania pieczy nad osobą i majątkiem dziecka oraz do wychowania dziecka (art. 95). Obowiązani są troszczyć się o fizyczny i duchowy rozwój dziecka i przygotować je należycie do pracy dla dobra społeczeństwa od­powiednio do jego uzdolnień (art. 98).

102 Słowo „paideia” (karność) znaczy: ćwiczenie, uczenie, kształtowanie, wychowywanie, kara, nauczka, wiedza, wykształce­nie; czasownik „paideuo” znaczy: liczyć, kształcić, wychowywać, poprawiać, kształtować, karcić, karać.

103Słowo „nouthesia” (napomnienie) znaczy: przemówienie do serca; czasownik „noutheteo” znaczy: przemawiać do serca, dawać dobre i mądre rady i przepisy, pouczać, przestrzegać, tajać, fukać.

104 Wg BT: „nie rozdrażniajcie”, wg BG: „nie pobudzajcie do gniewu”.

105 Biblia Hebrajska oddalę polskie słowo „czcić” wyrażeniem „kabbed”, które oznacza uznawać czegoś „ciężar” (kowed), tzn. uznawać rodziców znaczenie, autorytet; źródłosłów „kawed” (kbd) znaczy: być ciężkim, ważnym, szanowanym, czczonym.

106 Kodeks rodzinny i opiekuńczy z roku 1964 stanowi, ze ro­dzice i dzieci obowiązani są wspierać się wzajemnie (art. 87), ze dziecko pozostaje do pełnoletności pod władzą rodzicielską, które przysługuje obojgu rodzicom (art. 92.93), te dziecko pozostające pod władzą rodzicielską winno rodzicom posłuszeństwo (art. 95, § 2).

107 Kodeks rodzinny i opiekuńczy również ogranicza władzę rodzicielską, przy czym granicą jest dobro dziecka i interes spo­łeczny. Kodeks stwierdza: „Władza rodzicielska powinna być wy­konywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społecz­ny” (art. 95 & 3). „Jeśli dobro dziecka jest zagrożone sąd opiekuń­czy wyda odpowiednie zarządzenie” (art. 109).

108 Chrześcijański dom, s. 167.

* * *

Rozdział czternasty

Prawa i obowiązki człowieka i obywatela

ZASADA WIARY

Wszyscy ludzie - bez względu na rasą, naro­dowość czy wyznawaną doktrynę - są równi i odpowiedzialni przed Bogiem; Bóg obdarzył każdego człowieka wolną wolą, w związku z czym wolność sumienia i wyznania - to z ustanowienia Bożego elementarne prawa oso­biste człowieka; władza świecka jest ustanowio­na przez Boga dla ochrony obywateli i utrzy­mania porządku w społeczeństwie, z czego wy­pływa religijny obowiązek poszanowania tej władzy w myśl nauki Słowa Bożego, zwłaszcza ewangelicznej zasady: „Oddajcież tedy, co jest cesarskiego - cesarzowi, a co jest Bożego - Bogu".

Wykład

UWAGI WSTĘPNE

1. Waga zagadnienia. Jak Pismo Święte usto­sunkowuje się do podstawowych praw i obowiązków ogólnoludzkich, takich kwestii, jak równość wszystkich ludzi, wolność su­mienia i wyznania? Jaki jest jego stosu­nek do władz świeckich, do spraw publi­cznych? Zagadnienia te mają doniosłe zna­czenie osobiste, religijne i społeczno-obywatelskie. Należy je więc omówić na szer­szym tle biblijnego kontekstu.

2. Status chrześcijanina-człowieka. Są to spra­wy należące do ważnej dziedziny stosun­ków społecznych i międzyludzkich, narodo­wych. W stosunkach tych uczestniczy ka­żdy chrześcijanin jako człowiek i jako oby­watel, wszak jest nie tylko członkiem swe­go Kościoła, ale także obywatelem swego narodu i państwa, a w sensie szerszym na­leży do rodziny ogólnoludzkiej. Ważne jest, jakie stanowisko winien zajmować wobec wspomnianych wyżej spraw.

3. Stanowisko biblijne. Różne są koncepcje filozoficzno-religijne i społeczno-polityczne poruszanych zagadnień. Naszym zadaniem będzie spojrzeć na te problemy przez pryz­mat teologii biblijnej.

A. ZAGADNIENIE RÓWNOŚCI 1 WOLNOŚCI

Omówmy przede wszystkim tak elementarne ogólnoludzkie prawa osobiste człowieka, jak prawo do równości i wolności, ze szczególnym uwzględnie­niem wolności sumienia i wyznania, czyli wolności religijnej. Są to najbardziej podstawowe prawa ludz­kie, wypływają one z osobistej godności człowieka jako istoty rozumnej, stworzonej na obraz i podo­bieństwo Boże.

I. TEOLOGIA RÓWNOŚCI

Pismo Święte uczy, że Bóg uczynił „z jednej krwi wszystek naród ludzki” (Dz. Ap. 17, 26 BG). Wszyscy ludzie są członkami tej samej rodziny ludz­kiej, dziećmi tego samego Ojca niebieskiego, z na­tury rzeczy są więc równi - bez względu na rasę, płeć, kolor skóry, narodowość czy wyzna­waną doktrynę (religijną czy świecką). Biblia stoi na stanowisku równości wszystkich ludzi.

1. ŚWIADECTWO BIBLIJNE

Nauka o równości (i równej odpowiedzialności) wszyst­kich ludzi przed Bogiem jest nauką jasno wyłożoną na kar­tach Pisma Świętego. Głosi ją Stary i Nowy Testament. Jest to również zagadnienie niezwykle istotne w czasach dzisiej­szych z punktu widzenia społecznego.

a) Nauka starotestamentalna. Idea równości wynika z faktu stworzenia. Zaakcentowana została już na sa­mym początku dziejów ludzkich. W biblijnym sprawozda­niu o genezie człowieka i perspektywach jego egzystencji na ziemi zostało powiedziane, że człowiek (zarówno mężczyz­na, jak kobieta) stworzony został „na wyobrażenie Boże”, miał „rozmnażać się”, „napełniać ziemię” i czynić Ją sobie „poddaną” (1 Mojż. 1, 28 BG). Wszyscy ludzie mieli wspólny początek, równy start życiowy i równe perspektywy ziem­skiej egzystencji: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym błogosławił im mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelką isto­tą żywą, która chodzi po ziemi” (1 Mojż. 1, 27.28 BT).

Idea równości ludzi wynika także ze słów protoewangelii, czyli zapowiedzi odkupienia (1 Mojż. 3, 15). Proto­ewangelia przecież, ogłoszona pierwszemu człowiekowi, ogarnęła cały świat, wszystkich ludzi (Jan 3, 16). Jednako­wa jest także sytuacja faktyczna ludzi w porządku do­czesnym - w zakresie stanu powszechnego grzechu i łaski powszechnej (Rzym. 5, 18.19) - oraz w porządku wiecz­nym, gdyż wszyscy ludzie mają jednakowe prawo do zba­wienia i życia wiecznego (1 Tym. 2, 4). Stary Testament wielokrotnie wspomina zasadę, że Bóg „nie ma względu na osobę” (5 Mojż. 10, 17 BG; por. 2 Kron. 19, 7; 37, 23; Przyp. 28,21). Ważna jest zwłaszcza wypowiedź biblijna, oznajmia­jąca, że Bóg „nie ma względu na osoby książąt, i nie waży sobie więcej bogacza nad ubogiego; bo oni wszyscy są czy­nem rąk Jego” (Ijob 34, 19 BG).

b) Nauka nowotestamentalną. Nowy Testament, po­dobnie jak Stary, stoi na stanowisku równości wszystkich ludzi. Idea ta przewija się w nauce Chrystusa i kateche­zie apostolskiej. Najwyższym jej dowodem jest misterium zbawcze Chrystusa, które ogarnęło swymi błogosławionymi skutkami odkupienia wszystkich ludzi. W kazaniu na górze Chrystus przedstawił Ojca niebieskiego jako Ojca całej rodziny ludzkiej, tego, który „sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mat. 5, 45 BT). Mi­łość Jego ogarnia całą ludzkość: „Albowiem tak Bóg umi­łował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16 NP). Zasadzie tej dawał Jezus nieustannie wyraz w życiu i nauce, świadczyło o niej całe Jego posłannictwo. Przez ucieleśnienie (Filip. 2, 5-8), tj. przyjęcie ludzkiej na­tury, podniósł Chrystus godność upadłego człowieka. On, Syn Boży, ucieleśnione Słowo często przebywał wśród ludzi warstw najniższych, wśród ubogich i wzgardzonych (Mat. 11, 19; 21, 31.32), głosząc że Jego zbawcze dzieło obej­muje wszystkich bez wyjątku (Mat. 24, 14; 28, 19-20).

Apostołowie często przypominali w ewangelicznej ka­techezie starotestamentalną zasadą równości, że „Bóg nie ma względu na osobę” (Dz. Ap 10, 38; Rzym. 2, 11; Efez. 6,9; Kol. 3, 25; Gal. 2, 6; 1 Piotra 1, 17). Głosili, że Bóg miłuje wszystkich ludzi i pragnie, „aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2, 4 NP). Nauka i działalność Chrystusa i apostołów występowały przeciwko wszelkim barierom rasowym. W owym czasie niewolnictwa i kastowości było to stanowisko niezwykle postępowe, awangardowe, wprost rewolucyjne (Jan 4, 6-10; Efez. 2, 11-18; Dz. Ap. 10, 28).

2. PROBLEM DYSKRYMINACJI

Grzech i odstępstwo od czystych nauk Bożych brzemiennie zaciążyły na współżyciu ludzkim i stosunkach mię­dzyludzkich. Stały się źródłem zawiści, niepokoju i walki. Jednym z najsmutniejszych przejawów zła moralnego bę­dącego wynikiem grzechu jest dyskryminacja określonych grup ludzkich, dyskryminacja przybierająca różne postacie i nasilenie. Jednakże z równości wszystkich ludzi przed Bogiem wypływa tak podstawowa norma stosunków mię­dzyludzkich, jak zasada negacji wszelkich form dyskrymina­cji rasowej, narodowościowej czy religijnej.

a) Biblia potępia zjawisko dyskryminacji. Wszelkie formy dyskryminacji wywodzą się z pychy, bojaźni i nie­nawiści. Nigdy nie było życzeniem Bożym, aby ludzie żyli w izolacji od siebie, podzieleni sztucznymi, wytworzonymi przez siebie barierami różnej natury, a gdy to już zaist­niało wskutek upadku człowieka i nasilenia się zła - by bariery te utrwalały się i stawały źródłem konfliktów, krzywd moralnych i fizycznych. Toteż Chrystus i aposto­łowie potępili wytworzone w narodzie żydowskim wskutek odstępstwa od czystych dróg Bożych poczucie plemien­nej wyższości, będące podłożem narodowej pychy i związa­nej z tym pogardy dla niewiernego otoczenia, nazywanie ludzi innych „skażonymi” lub „nieczystymi” (Dz. Ap, 10, 28 BT1; por. Mat. 8, 10-12; Izaj. 42, 1-7; 65, 1-3; Efez. 3, 6; Gał. 3, 28).

Szczególnie wymowne jest widzenie Piotrowe: „Prze­mówił (Piotr) więc do nich (Korneliusza i jego przyjaciół): „Wiecie, że zabronione jest Żydowi przestawać z cudzo­ziemcem lub przychodzić do niego. Lecz Bóg mi pokazał, że nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego (koinon e akatharton)”. (...) Wtedy Piotr prze­mówił w dłuższym wywodzie: „Przekonuję się, że Bóg na­prawdę nie patrzy na osoby. Ale w każdym narodzie (en panti ethnei) miły mu jest ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa. On to jest Panem wszyst­kich (houtos estin panton kyrios)” (Dz. Ap. 10, 28.34-36 BT).

b) Poglądy dzisiejsze2. Kościół adwentystyczny od zarania swego istnienia stał i nadal stoi na stanowisku równości i braterstwa wszystkich ludzi. Znalazło to wy­raz w licznych enuncjacjach i wypowiedziach kościelnych i ducha proroctwa, co streszczono w prawie wewnętrznym Kościoła. Odnośny cytat brzmi: „Chrystus podczas Swego ziemskiego posłannictwa starał się nauką i przykładem wy­łożyć prawdę, że - zgodnie z wolą Boga - nie powinna istnieć żadna bariera oddzielająca ówczesny naród izrael­ski od innych narodów, lecz - jak pisał apostoł Paweł - również „poganie są współdziedzicami i członkami jednego ciała i współuczestnikami obietnic w Jezusie Chrystusie przez Ewangelię” (Efez. 3, 6). Podobnie wśród dzisiejszych naśladowców Chrystusa nie może istnieć żadne uprzywi­lejowanie kast, narodowości, ras lub koloru skóry, ponie­waż wszyscy ludzie pochodzą z jednej krwi i według słów Jezusa korzystają z powszechnej łaskawości Boga - „aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16). Wybrani Boży stanowią ogólnoświatową, uni­wersalną, czyli powszechną wspólnotę braterstwa, nową społeczność ludzką: „wy wszyscy jedno jesteście... w Jezusie Chrystusie” (Gal. 3, 28)3.

Również wicie innych Kościołów zajęło takie samo w tym względzie stanowisko. Dużą rolę w upowszechnieniu idei równości wszystkich ludzi odegrały niekóre państwa europejskie, w szczególności zaś ONZ, która zasadę tę zawarła w Karcie Narodów Zjednoczonych, a później w uchwalonej przez siebie słynnej Deklaracji Praw Czło­wieka 4.

II. TEOLOGIA WOLNOŚCI RELIGIJNEJ

Drugim elementarnym prawem osobistym człowieka jest prawo wolności, w szczególności wol­ności sumienia i wyznania, czyli wolności religijnej. Jest to wolność do wyznawania i praktykowania re­ligii według własnego sumienia lub niepraktykowania jej wcale.

1. STANOWISKO PISMA ŚWIĘTEGO

Ponieważ w przeszłości różnie ustosunkowywano się do spraw wolności religijnej, powołując się na Pismo Świę­te jakże często w sposób błędny, nadając mu z gruntu fałszywą interpretację - sprawę należy rozpatrzyć przede wszystkim w świetle skrypturystycznym przy uwzględnie­niu szerokiego kontekstu biblijnego.

a) Sprawa wolności woli i sumienia. Człowiek został stworzony jako istota rozumna i wolna, stanowiąca pod względem strukturalnym określoną jedność psychosoma­tyczną5. Bóg życzy sobie od człowieka czci, lecz czci do­browolnej, oddawanej bez żadnych fizycznych czy psy­chicznych nacisków, bez żadnego przymusu, czci płynącej jedynie z miłości i głębokiego zrozumienia Świętości Boga. Bóg życzył sobie ofiar, ale ofiar „dobrowolnych” (4 Mojż. 29, 39 BG), składanych „dobrowolnie” (1 Kron. 29, 5 BG) i „ochotnym sercem” (2 Mojż. 35, 5), bo tylko „ochotnego dawcę Bóg miłuje” (2 Kor. 9, 7 NP). Ap. Paweł głosił: „Gdzie jest Duch Pański, tam i wolność” (2 Kor. 3, 17 BG); „Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie folgujcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości” (Gal. 5, 13 NP). Dzięki darowanym przez Boga przymiotom, zwłaszcza takim wła­dzom psychicznym, jak rozum i wolna wola, człowiek stał się istotą wolną, świadomą swych praw i obowiązków, znającą znaczenie swych czynów, mogącą kierować swym postępowaniem, a więc w konsekwencji istotą moralnie wolną i odpowiedzialną.

(1) Kwestia sumienia. Najbardziej wewnętrzną i psy­chiczną strukturą osobowości ludzkiej jest sumienie. Róż­ne są definicje sumienia, ale w świetle Pisma Świętego su­mienie należy ująć jako powszechną i wrodzoną zdolność człowieka do przeżywania i przyswajania sobie wartości moralnych oraz realizowania ich w czynach wiodących do celu ostatecznego6. Jest to jakby „posag Boży” (Dei dat) w człowieku, przypominający mu prawo Boże wszczepione w serce ludzkie, jest to naturalny drogowskaz życia, poczu­cie obowiązku, wewnętrzny nakaz wierności wobec norm moralnych. To poczucie sprawiedliwości, które wykazuje i sądzi dobro i zło7. Pismo Święte utożsamia sumienie m. in. z sercem jako symbolem osobowości ludzkiej.

Sumienie jest nie tylko świadomością spełnienia przez człowieka danego czynu lub zaniechania go, ale także świa­domością stosunku czynu (lub zaniechania) do normy moralnej określającej dane czyny jako dobre lub złe, czyli zgodne z obiektywną (lub przynajmniej uznaną i przyję­tą) hierarchią celów i środków8. Uznanie i przyjęcie danego porządku moralnego rodzi powinność moralną, czyli we­wnętrzny nakaz wierności wszystkim jego wymogom. Sprzeniewierzenie się temu nakazowi rodzi ból, niezado­wolenie, czyli wyrzut sumienia, mogący wstrząsnąć do grun­tu całym życiem człowieka. Pamięć o niewierności głosowi sumienia powoduje stan niejednokrotnie wiele lat trwają­cej udręki, wyrzutów sumienia. Człowiek nie uspokaja się dopóki nie otrzyma przebaczenia lub nie zostanie sprawied­liwie ukarany, albo sam nie wymierzy sobie sprawiedli­wości. Dopiero świadomość słusznego poniesienia konsek­wencji winy lub jej darowania powoduje odprężenie psy­chiczne9. Funkcja sumienia przejawia się: po pierw­sze - w nakazie czynienia danego dobra; po dru­gie - w zakazie spełniania danego zła; po trzecie - w radzeniu jakiegoś dobra lub zezwoleniu na jego spełnie­nie; po czwarte - w pochwale za dobro; po pią­te - w naganie za zło.

Na określenie sumienia Nowy Testament używa sło­wa „syneidesis"10. Mówi o sumieniu jako czynniku moty­wacyjnym (Jan 8, 9; Rzym. 2. 15; 9, 1; 2 Kor. 1, 12), o su­mieniu „dobrym” (Dz. Ap. 23, 1 BG; 1 Tym. 1, 5.19; Hebr. 13, 18; 1 Piotra 3, 15.21), „czystym” (2 Tym. 1, 3 BG), „złym” (Hebr. 10, 22 BG), „bez obrażenia” (Dz. Ap. 24, 16 BG), „słabym” (1 Kor. 8, 7 NP), „pokalanym” (Tyt. 1 15 NP), „Bożym” (1 Piotra 2, 19 BG). Krew Chrystusa oczysz­cza sumienie (Hebr. 9,14).

(2) Sprawa wolności sumienia i wyznania. Sprawy wiary i w ogóle przekonań, reprezentujące w sferze świa­topoglądu normy naczelne, związane są ściśle z dziedziną sumienia. Postulat wolności sumienia i wyznania polega na tym, iż wszyscy ludzie powinni być wolni od wszelkiego przymusu ze strony jednostek czy zbiorowisk ludzkich i ja­kiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach wiary i światopoglądu nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu i nie przeszkadzano mu do działań według jego sumienia, jeśli to oczywiście nie zagraża po­rządkowi publicznemu. Taki stan wolności sumienia i wy­znania byłby idealnym. Nie zawsze i wszędzie jednak był i jest praktykowany.

b) Dobrowolna służba Boża. Z faktu nadania człowie­kowi przez Boga wolnej woli wynika, że Stwórca nie ży­czył sobie służby z przymusu, lecz pragnął, by służba ta wypływała z miłości, zrozumienia i wolnego wyboru. Prze­jawia się w tym głęboko ujęte poszanowanie człowieka i jego wolnej woli. Nawet wówczas, gdy człowiek odstąpił od Boga, gdy poszedł swoimi drogami, Bóg nie zmuszał go do służenia Mu. Służbę tę zalecał, lecz pozostawiał człowiekowi całkowitą wolność działania (1 Mojż. 4, 15-24; Rzym. 1, 19-32). Nie oznaczało to oczywiście uwolnienia go od odpowiedzialności wobec Boga i ludzi, ponieważ stan taki prowadziłby niechybnie do anarchii moralno-obyczajowej i społecznej.

Wolność osobista człowieka nie może kolidować ani z powszechną odpowiedzialnością człowieka przed Bogiem w wypadku naruszenia porządku moralnego, ani też ze zwierzchnimi kompetencjami Boga. Nie może również koli­dować z podstawowymi założeniami porządku społecznego. Wszyscy ludzie i ich czyny podlegają z racji swej niedoskonałości i grzeszności ostatecznemu sądowi Boga (Rzym. 3, 9.19)11.

(1) Nauka starotestamentalna. Zasadę dobrowolności obowiązującą w czasach starotestamentalnych doskonale obra­zuje postawa Mojżesza, wiernego męża Bożego, który po przedłożeniu ludowi dwóch dróg - życia i śmierci - pozo­stawił mu całkowitą swobodę działania, zachęcając jednak do wyboru drogi życia: „Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć (hachajjim we hammaweth), błogosławieństwo i przekleń­stwo (habberacha wehaqqelala). Wybierajcie więc życie (uwachartha bahajjim), abyście żyli wy i wasze potom­stwo, miłując Boga swego, Jahwe, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie (chajjecha) i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Jahwe poprzysiągł dać ojcom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi” (5 Mojż. 30, 19.20 BT)12.

Podobne stanowisko zajął Jozue: „Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Jahwe, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie, czy bóstwom, którym służyli ojcowie wasi po drugiej stronie Rzeki, czy też bóstwom Amorytów, w których kraju zamieszkaliście. Ja sam i mój dom służyć chcemy Jahwe” (Jozue 24, 15 BT). Tak samo postawił spra­wę służenia Bogu prorok Eliasz na górze Karmel: „Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” Na to nie odpowiedzieli mu ani słowa” (1 Król. 18, 21 BT). Identyczną postawę przejawiało poselstwo prorockie (np. Izaj. 55, 1.2).

(2) Nauka nowotestamentalną. Biblijne ujęcie wolności sumienia doznaje pełniejszego oświetlenia w Nowym Te­stamencie. Tutaj jeszcze mocniej uwypuklony został mo­ment dobrowolności. Podniesiony został także szacunek dla cudzego sumienia i zdecydowanie potępiony wszelki przy­mus. Chrystus głosił całkowitą dobrowolność przyłącze­nia się do Niego i Jego naśladownictwa (słynne: „jeśli kto chce pójść za mną” - Mat. 16, 24 NP; 8, 19-20; Łuk. 15, 11-32) oraz całkowitą wolność odejścia („czy i wy chcecie odejść?” - Jan 6, 67 NP). Wykluczył wszelki przymus w służbie Bożej, co tak wyraźnie akcentuje nagana udzielona uczniom wobec anonimowego naśladowcy Chrystusa (Łuk. 9, 49.50) i wobec miasta samarytańskiego (Łuk. 9, 51-56).

Chrystus, choć ustanowił dla swego Kościoła określone zasady karności kościelnej w przypadku jawnogrzesznictwa (i tylko jawnogrzesznictwa), to jednak nie przewidywał stosowania - poza napomnieniem braterskim i ewentual­nym wyłączeniem ze społeczności - jakichkolwiek innych kar, a już w żadnym wypadku kar fizycznych (Mat. 18, 15-18). Z kompetencji organizacyjno-dyscyplinarnych władz kościelnych wyłączył wszelki rząd nad sumieniami ludzki­mi l3, co również jasno wynika z ewangelicznej przypo­wieści o kąkolu (Mat. 13, 24-30).

Na tym samym gruncie stali apostołowie. Według ich nauki dyscyplina kościelna może stosować jedynie środki duchowe (Tyt. 3, 10; 1 Tym. 1, 20; 1 Kor. 5, 13; 2 Kor, 10, 4). Ap. Paweł głosił nawet poszanowanie dla sumienia „słabego” (1 Kor. 8, 4-13 NP; por. 10, 23-33; Rzym. 15, 1-15). Najidealniejszą granicą chrześcijańskiej wolności osobistej jest miłość do bliźniego (Gal. 5, 13). Natomiast sądy ostateczne należą do Pana (1 Kor. 4, 3-5).

Dobrowolność służby Bożej podkreśla z całym nacis­kiem Apokalipsa: „A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» I kto odczuwa prag­nienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Obj. 22, 17 BT). Chrześcijaństwo biblijne jest religią wolności, ale nie samowoli. Sumienie może w pełni egzekwować swą funkcję motywacyjną tylko w warunkach osobistej wolności. Decyzje zasadnicze zawsze należeć mają do samego człowieka.

2. DZIEJE TOLERANCJI RELIGIJNEJ14

Historia walki o tolerancję religijną jest wstrząsająca, jest historią jednego z największych dramatów ludzkości. Po okresie wczesnego chrześcijaństwa zmieniły się w Koś­ciele sytuacje, zasady i nastroje, nastały długie wieki z Jed­nej strony - łamania sumień ludzkich, a z drugiej - walki o wolność sumienia i wyznania.

a) Wieki prześladowań.Do edyktu mediolańskiego (313 po Chr.) Kościół chrześcijański stał na stanowisku wolności religijnej. Ponieważ sam cierpiał prześladowa­nie ze strony pogańskiego Rzymu, potrafił cenić wspaniały dar wolności. Reprezentował wówczas takie zasady, jak: wolność aktu wiary, rozdział Kościoła od państwa, zupełne wykluczenie kar cielesnych z postępowania kościelno-dyscyplinarnego za przestępstwa religijne. Tertulian głosił: „Jest prawem ludzkim i naturalnym, aby każdy mógł wiel­bić to, co chce. (...) Naturze religii obce jest narzucanie siła wierzeń”15. Laktancjusz zaś powiedział: „Nie ma nic bar­dziej dobrowolnego niż religia: ginie i traci swą wartość, je­żeli ofiara jest składana wbrew woli”16. Cyprian uczył: „Kościół występuje przeciw winnym mieczem duchowym, a nie cielesnym”17. Czy to stanowisko pozostało jednak na zawsze w Kościele?

(1) Średniowiecze. Sytuacja zmieniła się po uzyskaniu przez Kościół chrześcijański wolności. Kiedy nastała era konstantyńska, Kościół połączył się z państwem i daleko odszedł od prostoty pierwotnej. Chrześcijańscy władcy i przywódcy kościelni poczęli stosować przymus w kwestiach wiary, a prawodawstwo świeckie wzbogaciło się wte­dy o najcięższe kary „przeciw herezji i schizmie”. Znany katolicki historyk kościelny, J. Lecler, pisze: „Strach, któ­rym napawało biskupów katolickich gwałtowne szerzenie się schizm i herezji, w dużej mierze spowodował uciekanie się przez nich do prześladowczych praw”18. W takiej sy­tuacji skończył się okres wczesny i rozpoczęła epoka średniowiecza. Epokę tę następująco charakteryzuje cyto­wany autor: „W pewnym bardzo realnym sensie, cesarstwo i królestwo z jednej strony, kapłaństwo z drugiej - two­rzyły jakby organa i urzędy jednego organizmu, coś w ro­dzaju państwa Bożego. Papież był jego głową jako najwyż­szy strażnik wiary” 19.

Jak wyglądała w tej sytuacji kwestia tolerancji reli­gijnej? Otóż „nietolerancję Kościoła średniowiecznego wo­bec heretyków można by uznać za absolutną. Przekracza ona znacznie w surowości rygory chrześcijaństwa pierw­szego okresu. Kara śmierci, przed którą wzdrygał się św. Augustyn, rozpowszechnia się w w. XI i XII by być regu­larnie stosowana w w. XIII, razem z ustanowieniem zakonnej inkwizycji” 20. Oto jak przewrotnie pojmowano wolność: „Bez wątpienia, było się wolnym, gdy chodziło o przyjęcie wiary, nie zaś, gdy chciałoby się od niej odejść. (...) Winny jest przeto zmuszony do wyboru: śmierci lub powrotu do wiary”21. Niechlubnym teoretykiem średniowiecznej nieto­lerancji religijnej stał się św. Tomasz z Akwinu, skądinąd świetny teolog i humanista. Nietolerancja religijna triumfo­wała wówczas w pełni. Środki represji stosowane przez Koś­ciół i państwo były różnorodne, najbardziej wyszukane i najbardziej okrutne. Mimo nasilającej się nietolerancji, a może właśnie z jej powodu, w epoce tej odzywają się pierwsze głosy wo­łające o religijną wolność. Płynąć one będą z grup prześla­dowanych - waldensjańskich, wiklifiańskich i husyckich. Domagać się jej będzie m. in. polski uczony i humanista, Paweł Włodkowic.

(2) Reformacja. W okresie Reformacji - w XVI i XVII w. - Kościół rzymskokatolicki podjął ze zdwojoną siłą walkę o utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy, tj. wszechwładnego panowania Kościoła w dziedzinie konfe­syjnej i bezwzględnej nietolerancji religijnej. Atoli już wówczas pojawia się jutrznia nowego porządku, choć nie bez wydarzeń tragicznych i smutnych, spowijających mrocz­nym całunem blaski nadchodzącego dnia. We Francji trwa­ją krwawe prześladowania skierowane przeciwko inno­wiercom, zwłaszcza hugenotom. Innowierców traktuje się jak heretyków, wobec których należy zastosować najsroższe kary. Panuje zasada: „Jedna wiara, jedno prawo, jeden król”. W Niemczech dochodzi do podziału religijnego kraju. Część książąt opowiada się po stronie Reformacji, część zo­staje po stronie Kościoła katolickiego.

W roku 1555 zawarty zostaje tzw. pokój augsburski, który ustanawia zasadę „cuius regio eius religio” (czyje rzą­dy tego religia). Zwolennicy obozu przeciwnego zmuszeni są opuścić księstwo. W roku 1598 zawarto we Francji edykt nantejski, który zagwarantował ograniczoną wolność pro­testantom i ustanowił swoistą zasadę współistnienia (odwo­łany w r. 1685 przez Ludwika XIV). W XVII wieku (1609) został wydany przez cesarza Rudolfa II dla krajów korony czeskiej List Majestatu, zapewniający wolność religijną za­mieszkałym tam protestantom, lecz dokument ten nie wy­trzymał próby czasu, w rezultacie czego w niecałe 10 lat później wybuchła krwawa wojna 30-letnia; zokończyła się ona pokojem westfalskim (1648), zapewniającym innowier­com wolność wyznania. W państwach europejskich nie ustawały jednak groźne prześladowania protestantów przez Kościół i papiestwo, angażujące w te sprawy władze świec­kie.

(3) Sytuacja w Polsce22. Na ciemnym tle wstrząsów i wojen religijnych w krajach Europy Zachodniej, sytuacja innowierstwa w Polsce przedstawia się pozytywniej. W XVI i XVII wieku panuje tutaj w porównaniu z innymi krajami europejskimi duża tolerancja religijna. W obronie jej wy­stąpiła szlachta. Władza świecka nie dała się wciągnąć w wojny religijne. Kraj stał się „asylum haereticorum” (azy­lem heretyków) - jak powie z żalem Hozjusz - schronie­niem dla prześladowanych w krajach innych23. W roku 1573 zawiązała się w czasie sejmu, przygotowującego elekcję Hen­ryka Walezego, słynna konfederacja warszawska, opowia­dająca się za wolnością religijną. Politykę tolerancji religij­nej kontynuował Stefan Batory. Niestety, za rządów Zyg­munta III Wazy (1587-1632), zwłaszcza z chwilą sprowa­dzenia do Polski jezuitów (1624) 24, ta polityka załamała się.

b) Zdobycze w dziedzinie wolności religijnej. Jak już wspomniano, pierwsze w średniowieczu głosy za wolnością religijną odezwały się dosyć wcześnie, natomiast okres Reformacji przyniósł pierwsze próby jej realizacji. Jed­nakże idea wolności religijnej rozwinęła się dopiero w XVIII w., w epoce Oświecenia i była jej pięknym owo­cem.

(1) Oświecenie25. G. Schwaiger pisze: „Dla jednych Oświecenie oznacza obiecujący początek nowej epoki wol­ności, intelektu, oświaty i humanizmu, dla innych - uoso­bienie ohydy i niszczycielskich sił”26. Idea Oświecenia, opie­rająca się na pojęciu człowieka jako istoty rozumnej27, wniosła wiele dobrego. Jest to okres tworzenia się nowo­czesnych ustawodawstw, rozwoju oświaty i idei wolności człowieka, w tym także wolności religijnej. „Wraz ze zwy­cięstwem - pisze C. Schwaiger - myśli Oświecenia znikły powoli tortury z postępowania procesowego, zrezygnowano przy egzekucjach z trwającego godzinami i całymi dniami męczenia delikwentów. Dopiero teraz zrezygnowano z pale­nia czarownic i tracenia albo prześladowania ludzi za to, że wyznawali inną wiarę” 28.

(2) Osiągnięcia. Okres Oświecenia zaznaczył się na od­cinku wolności religijnej następującymi faktami: r. 1750 - wydanie przez encyklopedystów racjonalistycznej encyklo­pedii akcentującej godność człowieka, r. 1752 - reformy terezjańskie (reformy dokonane przez cesarzową Marię Te­resę w latach 1740-1758 w zakresie rozwoju nowoczesne­go szkolnictwa i ograniczenia wpływów Jezuitów), r. 1773- zniesienie zakonu Jezuitów przez papieża Klemensa XIV na skutek żądań ze strony elity inteligenckiej Francji, r. 1778 - zniesienie w Austrii tortur a w Ameryce uchwa­lenie deklaracji niepodległości, ogłaszającej podstawowe pra­wa człowieka, w tym także wolność religijną, r. 1789 - sformułowanie podstawowych praw człowieka we Fran­cuskim Zgromadzeniu Narodowym, r. 1791 - uchwalenie w Polsce Konstytucji 3 maja uwzględniającej zasadę wol­ności religijnej.

W Polsce koniec XVII w. i cały niemalże XVIII w. zaznaczył się kompromitującym wprost regresem w dzie­dzinie wolności religijnej. Było to smutnym następstwem zwycięstwa kontrreformacji i obskuranckiej, fanatycznej działalności jezuitów29.

(3) Wiek XX. Prawdziwy duch wolności religijnej jest w zasadzie dziełem dopiero XX w. Dużą rolę odegrała Re­wolucja Październikowa i postulowane przez nią zasady wolności religijnej 30. Zasady rozdziału Kościoła od pań­stwa i wolności religijnej zaznaczyły się pozytywnie zwłasz­cza po drugiej wojnie światowej w wyniku zaistniałych zmian ustrojowych, co odzwierciedlają liczne konstytucje, m. in. ustawodawstwo Polski Ludowej. Zasadom wolności religijnej dała również piękny wyraz powszechna Deklaracja Praw Człowieka, uchwalona 10.XII.1948 r. przez ONZ31. W Kościele rzymskokatolickim problemy te znalazły pewien oddźwięk dopiero na Soborze Watykańskim II i w uchwalonej na nim deklaracji o wolności religijnej32.

Nie we wszystkich jednak państwach zasada wolności religijnej jest w równym stopniu przestrzegana. Dużo chyba jeszcze czasu upłynie, zanim duch prawdziwej wolności re­ligijnej przeniknie do wszystkich państw świata i szerokich rzesz ludzkich.

B. POSZANOWANIE WŁADZ ŚWIECKICH

Pragniemy obecnie omówić kwestie stosunku chrześcijanina do władz świeckich. Ten ważny dział teologii społecznej, najczęściej pomijany milczeniem, zawiera sprawy istotne - chrześcijanin przecież jest również członkiem społeczności świeckiej i ży­je w określonych warunkach historycznych, geogra­ficznych, narodowych i politycznych.

I.CZASY STAROTESTAMENTALNE

Jak problem ten wyglądał w czasach starote­stamentalnych? Zapis biblijny dostarcza obszernej na ten temat informacji. Wnikliwa analiza biblijnych tekstów starotestamentalnych pozwoli na właściwą orientację w całokształcie zagadnienia.

1. STANOWISKO WŁADZY ŚWIECKIEJ

Według relacji biblijnej władza świecka pojawia się dopiero w czasach podyluwialnych i łączy się z imieniem Nimroda, „który był pierwszym mocarzem na ziemi... i pierwszy panował w Babelu, w Erek, w Akkad i w Kaine, kraju Szinear” (1 Mojż. 10, 8-10 BT). W historii wybrane­go narodu trudno mówić o władzy świeckiej w ścisłym znaczeniu. W czasach Mojżeszowych, sędziów i królestwa obowiązywała teokracja, tj. system, w którym Bóg był uważany na najwyższego zwierzchnika narodu, natomiast kapłan, sędzia i król byli tylko Jego reprezentami 33. Koś­ciół starotestamentalny był ściśle związany z organizacją cywilną, państwową.

a) Wszelka władca pochodzi od Boga, Stary Testa­ment wyraźnie naucza, że najwyższym władcą Jest Bóg, Jego zaś wola - dominuje, że od Niego pochodzi wszel­ka władza religijna i cywilna. Najpiękniej tę prawdę wy­raził Daniel w swoim hymnie pochwalnym po otrzymaniu objawienia snu Nabuchodonozora: „Niech będzie imię Boga błogosławione od wieków i aż na wieki, albowiem mądrość i moc do Niego należą! On zmienia czasy i pory, usuwa królów i stanowi, mądrym udziela mądrości i wie­dzy uczonym. On odsłania skryte głębiny, a i ciemność dla Niego jest wiedzą, albowiem światłość w Nim miesz­ka” (Dan. 2. 20-22 BT).

W księdze Ijoba powiedziano o Bogu, że „podnosi wysoko zgnębionych, smutni się szczęściem weselą. Uda­remnia zamysły przebiegłych: przemyślny plan - niesku­teczny; chytrzy złapani, choć sprytni - daremne knowa­nia podstępnych” (Ijob 5, 11-13 BT; por. Przyp. 8, 15.16). Wiarę w najwyższy autorytet Boga wyraził Ijob w słowach: „U Niego jest mądrość i siła, do Niego należy błądzący i kłamca. Radców wypuści niemądrych, a sędziów wyzuje z rozsądku. Królów ich pozbawi władzy i sznurem skrępuje ich biodra. Kapłanów pośle nierozważnych, powali najwięk­szych mocarzy. Głos uzdolnionym odbierze, rozsądku pozba­wi i starców, pogardą okryje szlachetnych, bo pas odepnie mocarzom” (Ijob 12, 16-21 BT; por. Ijob 34, 18-22.24).

Bóg kieruje losami narodów (5 Mojż. 32, 8; Ijob 31, 29). Jest najwyższym sędzią wszystkich ludzi i każdą spra­wę przywiedzie na sąd: „Bóg bowiem każdą sprawę przy­wiedzie na sąd, wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe” (Kazn. 12, 14 BT).

b) Król reprezentantem Boga. W starożytnym Izraelu króla uważano za „pomazańca Pańskiego” (2 Sam. 1, 14.16 BG; Ps. 89, 19), obdarzonego mądrością anielską (2 Sam. 14, 17.20; 19, 27). Król odbierał szczególne błogosławień­stwa Boże. Dla ludu był jakby „oddechem” (Treny 4, 20 BT), „pochodnią izraelską” (2 Sam. 21, 17 BG), jego życie warte było życia dziesięciu tysięcy bohaterów (2 Sam. 18. 3). Osoba króla łączyła, jednoczyła naród (Sędziów 21, 25). Zadaniem jego było ustanawianie i egzekwowanie prawo­rządności i sprawiedliwości (Ps. 72, l-8), a przede wszyst­kim wypełnianie rozkazów Bożych (1 Sam. 15, 11). Miał władzę nad kapłanami (1 Sam. 22, 11-18; 1 Król. 2, 26-27; 2 Sam. 8, 17; 20, 25) i nadzór nad kultem. Podlegał jedynie Bogu, zawsze miał pamiętać, że od Niego jest zależny (Ps, 20, l-10). Rządy królestwem powinien był opierać na mi­łości i wierności: „Miłość i wierność jest strażą króla, tron na miłości jest wsparty” (Przyp. Sal. 20, 28 BT; por. 29, 4). Dużą rolę w owym czasie odgrywali prorocy jako posłań­cy Boga do narodu i główni doradcy króla.

2. STOSUNEK PODDANYCH DO WŁADZY ŚWIECKIEJ

Jaki miał być - w świetle danych starotestamental­nych - stosunek poddanych do władzy świeckiej, repre­zentowanej przez monarchę? Wypraktykowane w dawnym Izraelu zasady rzutują na czasy nowotestamentalne, stąd potrzeba szerszego tła historycznego i głębszej analizy treś­ciowej.

a) Poddaństwo. Mieszkańców kraju obowiązywało poddaństwo i udział w ponoszeniu ciężarów publicznych. Ujęto to wyraźnie w pierwszym prawie królewskim (1 Sam. 8, 11-18). Nikt nie miał prawa złorzeczyć królowi nawet w myślach (Kazn. 10, 20), należało go natomiast prawdziwie szanować: „Synu mój! bój się Pana i króla, a z niestatecznymi nie mieszaj się” (Przyp. Sal. 24, 21 BG).

b) Boga słuchać przede wszystkim. Naczelnym prawem było jednak prawo Boże. Przede wszystkim Boga należało słuchać, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych. Zresztą posłuszeństwo wobec Boga obowiązywało i panu­jących, i poddanych. Zasadę tę wygłosił m. in. Samuel wobec Saula, pierwszego króla izraelskiego: „Czyż milsze są dla Jahwe całopalenia i ofiary krwawe od słuchania roz­kazu Jahwe? Właśnie lepsze posłuszeństwo od ofiary (hinne szemoa mizzewach tow), uległość od tłuszczu baranów (lehaqsziw mechelew elim). Bo opór jest jak grzech bałwo­chwalstwa (khattath-qesem meri). Ponieważ wzgardziłeś nakazem Jahwe, odrzucił cię On jako króla” (1 Sam. 15, 22.23 BT).

Sprzeniewierzenie się monarchy Bogu zwalniało pod­danych z posłuszeństwa jego woli w zakresie spraw wiary, choć nie było to zwolnieniem z posłuszeństwa w sprawach innych, nie łączących się bezpośrednio z zasadami wiary (2 Sam. 1, 14). Zasadę tę popularyzowali zwłaszcza prorocy, czego wymownym przykładem były sytuacje z czasów Elia­sza (1 Król. 18, 19). Warto również na dowód tego przy­pomnieć postawę Daniela i jego towarzyszy (Dan. 1, 8; 3; 16-18; 6, 4).

II. CZASY NOWOTESTAMENTALNE

Nowy Testament stoi na stanowisku rozdziału Kościoła od państwa. Kościół Chrystusowy jest wspólnotą o celach przede wszystkim religijnych i ważnych celach społecznych i narodowych, ale nie politycznych. Do realizowania celów politycz­nych powołane zostało wyłącznie państwo. Ponie­waż chrześcijanie są nie tylko członkami Kościoła, ale także obywatelami państwa, mają w związku z tym określone obowiązki obywatelskie. Nowy Te­stament poświęca tym sprawom sporo miejsca i uwagi.

1. STANOWISKO WŁADZ ŚWIECKICH

Rozpatrzmy jaki jest w świetle teologii nowotesta­mentalnej status władz świeckich. Jaką rangę nadaje nauka Chrystusa i apostołów władzy świeckiej? Jakie z tego wy­nikają obowiązki obywatelskie dla Jego wyznawcy.

a) Nauka Chrystusa. W tej ważnej dziedzinie istotna jest postawa i nauka samego twórcy chrystianizmu i zało­życiela Kościoła nowotestamentalnego. Chrystus ograni­czał swą działalność do spraw religijnych, społecznych i charytatywnych, dochowując jednocześnie lojalności wła­dzom świeckim. Swoje stanowisko ujął w wypowiedź zło­żoną przed Piłatem: „Królestwo moje nie jest z tego świa­ta” (Jan 18, 36 NP)34. Jezus respektował władzę świec­ką, głosząc jej boskie pochodzenie (Jan 19, 10.11). W działalności religijno-społecznej unikał wszelkich akcji, które by mogły być ujemnie ocenione z punktu widzenia poli­tycznego, np. kategorycznie odrzucił propozycję ustanowie­nia Go królem (Jan 6, 14.15) i przeciwstawił się prowokacji w kwestii podatków, podkreślając przy tym obywatelski obowiązek Donoszenia ciężarów publicznych oraz poszano­wania władzy (Mat. 22, 17.21) 35.

b) Nauka apostołów. Apostołowie potwierdzili w ca­łej rozciągłości stanowisko Chrystusa i starotestamentalną naukę o Boskim pochodzeniu władz świeckich. Ap. Paweł uczył: „Nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. (...) Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz na tych, którzy pełnią złe. (...) Jest ona bowiem na służbie u Boga” (Rzym. 13, l-4 NP). Władza powinna czuwać nad zachowaniem bezpieczeństwa, porządku i ładu społecznego, a także chronić i rozwijać dobra osobiste obywateli, kultu­rowe i społeczne narodu, zapewniać obywatelom warunki właściwego życia i rozwoju. Podobne stanowisko zajął ap. Piotr, dodając, że władza jest „dla karania złoczyńców a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią” (1 Piotra 2, 14 NP).

Jednakże ponad władzą świecką jest władza Boga, który jest władcą wszystkiego: „Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych, ani też nie słu­ży mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko. Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczuwają i nie znajdują, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas. Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się i jesteśmy, jak to i niektó­rzy z waszych poetów powiedzieli: Z jego bowiem rodu jesteśmy” (Dz. Ap. 17, 24 28 NP).

2. STOSUNEK CHRZEŚCIJAN DO WŁADZ ŚWIECKICH

Z faktu boskiego pochodzenia władz świeckich i do­niosłych funkcji ochronno-porządkowych, kulturowych i eko­nomicznych, jakie mają one do spełnienia w społeczności ludzkiej, wynikają dla chrześcijan określone obowiązki, już nie tylko ściśle obywatelskie, lecz także w tym wypadku i religijne.

a) Nauka i przykład Chrystusa i apostołów. Jak już wspomniano, Chrystus respektował władze świeckie, uczest­niczył w ponoszeniu ciężarów publicznych, w działalności społeczno-charytatywnej, która w owym czasie była do­meną w zasadzie prywatną, i unikał wszelkich aktów, które mogłyby być zinterpretowane negatywnie z punktu widzenia politycznego - jako akty wymierzone przeciwko władzy świeckiej. Stosunek swój do władz świeckich ujął w wypowiedź: „Oddawajcie więc, co jest cesarskie cesarzo­wi, a co jest Bożego Bogu” (Mat. 22, 21 NP)36. Apostołowie naśladowali Chrystusa we wszystkim, a więc także w kwestii stosunku do władz świeckich.

Ap. Paweł np. wysoko cenił swoje rzymskie obywa­telstwo, korzystając z wypływających z tego faktu praw i obowiązków (Dz. Ap. 25, 10-11). Sam również przestrze­gał przepisów państwowych (Dz. Ap. 25, 8). Apostołowie uczą poszanowania i poddaństwa władzy świeckiej oraz udziału w ponoszeniu ciężarów publicznych (Rzym. 13, 1.6.7). Traktują te sprawy jako powinności mające wypływać z chrześcijańskiego sumienia (Rzym. 13, 7). Zalecają modli­twę za władzę świecką (1 Tym. 2, 1-3). Zachęcają do do­brych uczynków i przestrzegania praw (Rzym. 13, 3; 1 Pio­tra 2, 15). Z uwagi na zwierzchnie władztwo Boga, w wy­padku kolizji między prawami Bożymi i ludzkimi apostoło­wie reprezentują zasadę biblijną, że więcej trzeba słuchać Boga niż ludzi (Dz. Ap. 5, 29 NP; por. 4, 19).

b) Kościół i chrześcijanin w świecie współczesnym. Świat współczesny jest bardziej złożony niż świat minio­nych epok. Na przestrzeni wieków stosunki międzyludz­kie skomplikowały się, narosło wiele problemów, ale też wiele zjawisk bezpowrotnie minęło. Dobrze pojęta służba Boża i posłannictwo Kościoła nie mogą ograniczyć się wyłącznie do spraw kultu i modlitwy, a nawet ewangeli­zacji, wszak Ewangelia obejmuje zarówno prawdy wiary, jak troskę o elementarne potrzeby materialne i duchowe człowieka. Kościół zatem musi być obecny w świecie współczesnym i nieść mu szeroko pojętą posługę ewange­liczną.

Nowoczesne państwa stanęły z jednej strony na sta­nowisku świeckości (rozdział Kościoła i państwa), a z dru­giej - rozszerzyły swe zainteresowania w sferze społecznej, zwróciły baczniejszą uwagę na dobro człowieka. Istnieje więc dla chrześcijan, jako wyznawców Chrystusa i obywa­teli, szerokie pole aktywności społecznej. Kościół nie po­winien ingerować w sprawy ściśle polityczne, ponieważ należą one do wyłącznej kompetencji władz świeckich, wi­nien natomiast zajmować stanowisko lojalne, czynne, za­angażowane, a nadto rozwijać szeroką aktywność w róż­nych pożytecznych służbach społecznych, mając na uwadze pomyślność doczesną i wieczną człowieka. Takie również winno być stanowisko poszczególnych wyznawców Chrys­tusa, wyznawców Jego Kościoła.

UWAGI KOŃCOWE

1. Perspektywy. Religia Chrystusowa nie pos­tuluje oderwania od świata, wyobcowania ze środowiska społecznego i narodowego, zamknięcia się w kręgu spraw własnych, odwrotnie - głosi szeroko pojętą służbę chrześcijańską. Chrześcijanin, choć jego prawdziwe królestwo nie jest „ze świata” (Jan 17,14 NP), winien żyć czynnie „na świecie” (Jan 17, 11 NP), a nawet być „światłością świata” (Mat. 5, 14 NP). Za­danie to spełni, gdy zawsze i wszędzie będzie godnie reprezentował wszystkie naka­zy Słowa Bożego.

2. Humanista i społecznik. Słowo Boże nie czyni więc z wyznawcy Chrystusa człowieka aspołecznego, negatywnie ustosunkowanego do pozytywnych zdobyczy cywilizacji i kul­tury. Przeciwnie, nadaje mu znamię głę­bokiego humanizmu i humanitaryzmu, czyni z niego człowieka-społecznika w najlepszym słowa tego znaczeniu, ofiarnego, godnego zaufania i szacunku. I tylko ludzki minimalizm, płynący z pobudek nie zawsze altruistycznych i ewangelicznych, ogranicza nieraz szerokie pole chrześcijańskiego po­słannictwa, wpływu i świadectwa.

3. Napomnienie apostolskie: „Prawdziwa to mowa i chcę, abyś ty przy tym obstawał, żeby ci, którzy uwierzyli w Boga, starali się celować w dobrych uczynkach. To jest dobre i użyteczne dla ludzi... A niech się i nasi uczą celować w dobrych uczynkach, aby zaspokajać palące potrzeby, żeby nie byli nieużyteczni” (Tyt. 3, 8.14 NP).

1 Wybranie przez Boga starotestamentowego narodu izraelskiego miało na celu nauczyć go uświęcenia i służby ludzkości, a nie monarchizmu czy dominowania. W każdym razie u podłoża Bożego wybraństwa dawnego Izraela nie leżała żadna intencja wyodrębnienia tego ludu spośród rodziny ludzkiej, a tym mniej wzgarda dla ludów innych.

2 Czasy nowożytne zrodziły różne ideologie w dziedzinie po­glądu na problemy rasowe i narodowościowe. Najgroźniejszą po­stać poglądy te przybrały w ideologiach faszystowskich, z których szczególne niebezpieczeństwo niósł nazistowski hitleryzm, będący źródłem tragedii II wojny światowej.

3 Prawo wewnętrzne Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, s. 25-29.

4 Por. Z. Łyko, Rok praw człowieka (Znaki Czasu, nr 7/1968, s. 10).

5 Por. s. 634.

6 Por. W. Popłatek, Istota sumienia według Pisma Świętego, s. 135.

7 Konkordancje Biblijna, hasło: „Sumienie”, s. 1163.

8 Por. A. Szafrański, Sumienie, jego struktura i wychowanie, s. 5.

9 Por. tamże, s. 5.6.

10 Por. A. Schmoller, Handkonkordanz, hasło: „Syneidesis“, s, 471.

11 W tym aspekcie należy patrzeć na doraźne sądy Boże, ze­słane przez Boga na świat przedpotopowy, Sodomę i Gomorę itp.

12 Surowe kary stosowane w narodzie izraelskim za przestęp­stwa religijne interpretują niektórzy religiolodzy jako przejaw nie­tolerancji. Trzeba jednak pamiętać o zobowiązaniach religijnych przyjętych demokratycznie przez cały naród, obligujących go do posłuszeństwa wobec Boga (2 Mojż. 19, 8).

13 Przez rząd sumień należy rozumieć kontroli; sumień, tj. wnikanie w tajniki duszy ludzkiej, jak np. dzieje się to przy spo­wiedzi usznej. Władzy kościelnej podlegają jedynie grzechy jawne (jawnogrzesznictwo), bo one tylko mogą spotkać się z właściwym z punktu widzenia możliwości ludzkich osądem człowieka.

14 Przedstawiony tutaj jest zarys dziejów tolerancji religijnej w czasach chrześcijańskich.

15 Cyt. za J. Lecler, Wolność religijna w ciągu dziejów, w: Concilium l-10/1966/7, s. 402.

16 Tamże, s. 402.

17 Tamże, s. 402.

18 Tamże, s. 404.

19 Tamże, s. 404.

20 Tamże, s. 405.

21 Tamże, s, 406.

22 Por. S. Morakowski, Dzieje chrześcijaństwa w Polsce, w: Na przełomie tysiącleci, s. 24-30; O. Bartel, Dzieje polskiej Refor­macji, w: Na przełomie tysiącleci, s. 61-75; K. Bulli, Kościół i pań­stwo w Polsce przedrozbiorowej, w: Na przełomie tysiącleci, s. 82 - 93.

23 Por. J. Tazbir, Państwo bez stosów.

24Nietolerancję religijną i prześladowanie w okresie średnio­wiecza przedstawia doskonałe dzieło Józefa Putka, pt. „Mroki średniowiecza”. Spółdzielnia Wydawnicza „Wiedza”, Warszawa 1947.

25 Oświecenie - to prąd umysłowy o olbrzymim znaczeniu, prąd, który stał się dominującym czynnikiem kształtującym opinię i postawy ludzkie w XVIII stuleciu. Oświecenie rozwinęło się naj­pierw w Anglii i Niderlandach, a podstawy swej filozofii zaczerpnę­ło z systemów Kartezjusza, Franciszka Bacona i Barucha Spinozy. Od końca XVII wieku szerzyło się stopniowo we Francji i Niem­czech, później w pozostałych krajach europejskich, potem na wszystkich obszarach, gdzie panowała kultura europejska, więc i w Nowej Anglii, i w Ameryce Łacińskiej - por. G. Schwaiger, Oświecenie a katolicyzm, W: Concllium, 10/1966/67, s. 373.

26 Tamże, s. 373.

27 Stąd Oświecenie zwane jest również epoką „krytyki”, która zrodziła nowożytny racjonalizm.

28 Dz. cyt., s. 375.

29 Por. J. Tazbir, dz. cyt., s. 10; W. Gastpary, Sprawa toruń­ska w roku 1734.

30 por. B. K(ot), Człowiek wipółczesny a tolerancja (Znaki Czasu nr 7) 1969, s. 11.12), T. Adwentowicz), O religii (Znaki Cza­su, nr 5/1970, s. 14).

31 Por. Z. Łyko, Bok praw człowieka (Znaki Czasu, nr 7/1965, s. 10).

32 Por. Sobór Watykański II (Konstytucje, dekrety, deklaracje).

33 W czystej formie teokracji jedynym królem byt Bóg (2 Mojż. 3, 7-18; 4, 10-16; 15, 18; 19, 5.6), którego w sprawach na­rodowych reprezentował sędzia, zaś w (prawach kultowych - ka­płan. Odchylenie od tego uważane było za odstępstwo (1 Sam. 8, 7; Ozeasz 8, 4).

34 Wg oryg. gr.: he basileia he eme ouk estin ek tou kósmou toutou.

35 W owym czasie władza świecka ograniczała swe zaintere­sowanie wyłącznie do spraw ścisłe politycznych. Sprawy społeczno-charytatywne interesowały ją w stopniu ograniczonym, w prze­ciwieństwie do stanowiska nowoczesnych państw. Współdziałanie na odcinku pracy społeczno-charytatywnej z czynnikami państwo­wymi przez dzisiejszych chrześcijan nie może być oceniane jako zaangażowanie polityczne tylko dlatego, że sprawami tymi kieruje czynnik polityczny, czyli państwowy (słowo polityka pochodzi od słowa greckiego „politea”, które znaczy: państwo). Również współ­praca w dziedzinie narodowo-obywatelskiej nie może być trak­towana Jako mieszanie się chrześcijan do spraw politycznych. W sensie szerszym sprawami politycznymi są wszystkie zagadnie­nia objęte działalnością państwa, a więc nie tylko sprawy ścisłe państwowe (polityczne kierownictwo państwa, sprawowanie władzy itp.), ale także sprawy oświaty, lecznictwa, pomocy społecznej, kultury i inne sprawy społeczne. W tym sensie (szerszym) żaden obywatel, a tym samym żaden chrześcijanin, nie może być całko­wicie apolityczny. Chrześcijanin nie powinien jedynie mieszać się do spraw ściśle politycznych, zarezerwowanych wyłącznie dla czyn­ników politycznych.

36 Wg oryg. gr.: apódote oun ta kaisaros kaisari kai tou theou to theo.

***

Rozdział piętnasty

O nieśmiertelności

ZASADA WIARY

Nieśmiertelnym jest jedynie Bóg; dusza ludzka, czyli psychika, nie jest nieśmiertelna; „umarli o niczym nie wiedzą”, lecz śpią „w prochu zie­mi” aż do zmartwychwstania. Nieśmiertelnością natomiast obdarzy Chrystus sprawiedliwych przy zmartwychwstaniu ciał, kiedy przyjdzie powtórnie. Nauka o nieśmiertelności duszy i życiu pozagrobowym, czyśćcu i wiecznych mąkach piekielnych jest niezgodna z Pismem Świętym.

Wykład

UWAGI WSTĘPNE

1. Problem doniosły. Dotykamy tutaj dziedzi­ny zagadnień niezwykle ważnych, o do­niosłym znaczeniu religijnym i światopoglą­dowym, zagadnień wchodzących w zakres antropologii, czyli nauki o człowieku, oraz filozofii bytu. Chodzi o tak zasadnicze spra­wy jak: kwestia natury człowieka, zagadnie­nie śmierci i problem życia wiecznego. W chrześcijaństwie rozpowszechniona jest sze­roko nauka o tzw. nieśmiertelności duszy ludzkiej. Z poglądem tym łączą się nauki pochodne - o życiu pozagrobowym, czyść­cu, wiecznych mękach piekielnych, kulcie świętych i ich pośrednictwie itp.

2. Stanowisko Biblii. Czy życie ludzkie ma jedynie sens doczesny, czy też sięga poza jego granice? Czy istnieje czyściec i piekło? Na czym polega życie wieczne? Te i tym podobne pytania, w istocie głęboko filozo­ficzne, wzbudzają uzasadnione zaintereso­wanie i refleksje, domagając się adekwat­nej odpowiedzi. Pismo Święte takiej właśnie odpowiedzi udziela. Ukazując życie człowieka w wymiarach wieczności - na tle abso­lutnie pewnego faktu istnienia Boga i chwa­ły Krzyża - nadaje życiu ludzkiemu okreś­lony sens i znaczenie. Dalekie od teologicz­nych i filozoficznych spekulacji jest Pismo Święte nie tylko źródłem biblijnej nauki o prawdziwej naturze człowieka, ale także o chrześcijańskiej nadziei. W przedmiocie nieśmiertelności Pismo Święte stoi na sta­nowisku tzw. kondycjonalizmu 1.

A. NAUKA BIBLIJNA

Dokonajmy szczegółowej analizy problemu nie­śmiertelności w ujęciu biblijnym (skrypturystycz­nym); właściwe zrozumienie nauki Pisma Świętego w tym przedmiocie pomoże prawidłowo ocenić nau­ki błędne.

I. CZŁOWIEK ISTOTĄ ŚMIERTELNĄ

Pismo Święte stwierdza, że nieśmiertelnym jest jedynie Bóg. Wszystko inne w świecie podlega na­turalnemu porządkowi rzeczy - skazitelności i prze­mijaniu. Człowiek nie jest żadnym wyjątkiem. O Bogu Biblia uczy: „A Królowi wieków, nieśmier­telnemu, niewidzialnemu, jedynemu Bogu, niechaj będzie cześć i chwała po wieki wieków” (1 Tym. 1, 17 NP) 2. Bóg zatem jest „jedynym, który posiada nieśmiertelność (hó mónos echan athanasian)” (1 Tym. 6, 16 BT), jest „wieczny (olam)” (Izaj. 40, 28 BT). O człowieku natomiast Biblia mówi, że jest „śmiertelnym” (Izaj. 51, 12 BT; Ijob 28, 13; Ps. 9, 21; 10, 18). Życie człowieka przyrównane jest do „pary” (Jak. 4, 14 NP), „wiatru” (Ijob 7, 7 BG), ludzie są jak „sen” i „trawa” (Ps. 90, 5.6 BG), „ciało, jak wiatr, który odchodzi” (Ps. 78, 39 BG), czło­wiek „jak kwiat wyrasta i więdnie, jak cień chwi­lowy przemija” (Ijob 14, 2 BT; Izaj. 40, 6.7). Ciało jego jest śmiertelne (Rzym. 6, 12; 8, 11; 2 Kor. 4, 11), przemijają jego myśli i uczucia (Ps. 145, 4; Kazn. Sal. 9, 5.6). Tę głęboko filozoficzną prawdę o śmiertelności człowieka wypowiedział również Mojżesz w słowach: „Do prochu każesz wracać śmiertelnym, mówisz: synowie ludzcy, wracajcie. (...) Porywasz ich: jak sen poranny się stają, jak trawa, co się zieleni. Rankiem kwitnie zielona, wie­czorem skoszona usycha” (Ps. 89/90, 3.5.6 BT). Bóg jest nieśmiertelny, człowiek - śmiertelny 3. Tak brzmi podstawowa prawda Słowa Bożego w tej dzie­dzinie.

1. BIBLIJNE POJĘCIE DUSZY LUDZKIEJ

Pismo Święte uczy, że człowiek składa się z trzech ściśle ze sobą zespolonych elementów. Są nimi duch (pne­uma), dusza (psyche) i ciało (soma). Ap. Paweł głosił:

„A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa” (1Tes. 5, 23 NP)4. Omówmy poszczególne elementy istoty ludzkiej tworzące doskonałą jedność psychosomatyczną człowieka, Elementy te spotykamy już w opisie stworzenia człowieka.

a) Ciało (soma). Ciało człowieka, jego materialno-anatomiczna i fizjologiczna struktura jest niepojętym arcy­dziełem myśli Bożej. Współczesne nauki medyczne ten cud natury zgodnie podkreślają, choć nie Bogu, lecz przyro­dzie przypisują jego powstanie. Każdy niemalże dzień przynosi nowe ciekawe odkrycia naukowe dotyczące struk­tury ciała ludzkiego i jego funkcji.

(1) Opis anatomiczno-fizjologiczny. Ciało ludzkie skła­da się z miliardów komórek, najprostszych struktur funk­cjonalnych organizmu. Komórki łączą się w tkanki, tkanki w narządy, a narządy w systemy (układy). Podstawowym układem jest układ kostny (szkielet), następnie mięśniowo-ruchowy (mięśnie, ścięgna, skóra), naczyniowy i krwionośno-limfatyczny (serce, tętnice, żyły, naczynia limfatyczne), nerwowy (centralny i obwodowy układ nerwowy, autono­miczny współczulny i przywspółczulny), oddechowy (jama ustna, tchawica, oskrzela, oskrzeliki, płuca), pokarmowy( ja­ma ustna, przełyk, żołądek, jelita), moczowo-płciowy (nerki, narządy rozrodcze), dokrewny (gruczoły wewnętrznego wy­dzielania), zmysłowy (wzrok, słuch, węch, smak, dotyk).

Uderza celowość i przystosowanie poszczególnych na­rządów do ich czynności i funkcji: „Człowiek jako garstka materii zawiera w sobie już te wszystkie tajemnice, na ja­kie napotyka badacz świata materii nieorganicznej. Czym jest ta materia? Człowiek jako istota żywa przedstawia się jeszcze bardziej zagadkowo. Ciało ludzkie składa się z sze­regu narządów, te zaś z tkanek, a one z milionów komórek. Jaka siła tworzy z tego jeden żywy, rozwijający się orga­nizm? Jak wytłumaczyć działalność jednej choćby z tych milionów komórek pracujących dla dobra całości? (...) Co dziwniejsze: cały tak bardzo skomplikowany, przedziwnie skoordynowany mechanizm ludzkiego ciała rozwija się z jednej właściwie komórki, która potencjalnie w zgoła już nie­pojęty sposób zawiera w sobie cały przyszły organizm i ca­ły jego rozwój, jest jakby wlewaniem żywej substancji w przewidziane z góry formy. (...) Podobnie społeczny charak­ter ujawniają komórki przy pewnych zaburzeniach normal­nego życia organizmu; stwierdzono, że przy uszkodzeniach niektórych komórek mózgu inne przejmują funkcje nale­żące do komórek uszkodzonych. (...) Organizm ma zdolność przystosowania się do różnych warunków zewnętrznych. (...) Wymieniliśmy tu tylko kilka tajemnic życia organicznego odnośnie ludzkiego ciała. Jest ich jednak dużo więcej...”5.

(2) Opis biblijny. Pismo Święte w wielu przepięknych opisach powraca do człowieka, aktu jego powołania do życia i samego życia. Oto niektóre z nich: „Gdy widzę Twe niebo, dzieło palców Twoich, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz - i czymże syn człowieczy, że się nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, chwałą i czcią go uwień­czyłeś. Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich, po­łożyłeś wszystko pod jego stopy” (Ps. 8, 4-7 BT); „Tyś bowiem nerki moje ukształtował, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Chwalę Cię za to, żem przedziwnie stworzony, za godne podziwu Twe dzieła. I duszę moją znasz do głębi, nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu nabierałem kształtów, gdym w głębi ziemi się splatał. Oczy Twoje wi­działy me czyny i wszystkie są spisane w Twojej księdze; dni określone zostały, nim choćby jeden z nich nastał. Jak niedostępne są dla mnie myśli Twe, Boże, jak jest ogromna ich całość!” (Ps. 138/139, 13-17 BT); „Twe dłonie kształt mi nadały. (...) Wspomnij, żeś z gliny mnie lepił: I chcesz obrócić mnie w proch? Czy mnie nie zlałeś jako mleko, czy jak serowi twardnąć nie dałeś? Odziałeś mnie skórą i ciałem, pospinałeś żyłami i kośćmi, darzyłeś miłością, bo­gactwem, troskliwość Twa strzegła mi ducha, a w sercu to ukrywałeś?” (Ijob 10, 8 -12 BT); „Stworzył tedy Pan Bóg człowieka z prochu ziemi, i natchnął w oblicze jego dech żywota. I stał się człowiek duszą żywiącą” (1 Mojż. 2, 7 BG).

Według Biblii Pan Bóg aktem swej woli powołał do istnienia ciało pierwszego człowieka „z prochu ziemi” (1 Mojż. 2, 7 BG). Nauka potwierdza, że ciało ludzkie skła­da się z pierwiastków materii, tych samych, jakie wystę­pują powszechnie w przyrodzie.

b) Duch (ruach, pneuma, spiritus). Przez słowo „duch” rozumieć należy siłę (energię) życiową, pierwiastek życia, ożywiający ciało ludzkie lub zwierzęce, w ogóle siłę witalną warunkującą życie 6. To jest podstawowe znaczenie słowa „duch”. Energia życiowa nie jest obdarzona żadnym elementem świadomości. Pochodzi od Boga, ożywia ciało, a po śmierci ciała wraca do Niego.

(1) Opis ożywienia (animacji) pierwszego człowieka. Pismo Święte stwierdza, że Bóg po ukształtowaniu ciała ludzkiego tchnął w nie „tchnienie życia” (1 Mojż. 2, 7 BT)7. W następstwie tego aktu ukształtowane i uformowane przez Boga ciało ludzkie ożyło, wszystkie jego organa poczęły funkcjonować, człowiek stał się „nefesz chajja”, czyli „is­totą żywą” (1 Mojż. 2. 7 BT). Czym było owe „tchnienie życia (niszmath chajja)”? Było energią witalną, której Bóg udzielił człowiekowi, energią, która ożywiła wówczas ciało ludzkie, stając się podstawą jego życiowych funkcji - fi­zycznych, fizjologicznych i psychicznych.

Powołując do bytu pierwszego człowieka, uformował Bóg cały jego ustrój, wszelkie narządy ustroju, przezna­czone do pełnienia różnych funkcji. Wszystkie one były go­towe do działania, lecz ciało człowieka, choć faktycznie ist­niało, było martwe, martwe były wszystkie jego organa i narządy. Nie przenikała ich iskra życia, nie płonął w nich ogień życia. W momencie, kiedy Bóg tchnął w oblicze czło­wieka „tchnienie życia”, tę ożywczą, witalną moc, serce za­częło bić, krew, cudowny strumień życia (3 Mojż. 17, 11), za­częła przepływać naczyniami, płuca poruszyły się i człowiek począł oddychać. Ożyły mięśnie - człowiek począł się po­ruszać. Rozpoczął swe funkcje system nerwowy i jego ośro­dek centralny - mózg. Powstał proces myślenia. Człowiek zaczął rozumieć fakt swego istnienia, poznawać otaczający świat i jego Stwórcę, używać swej woli do wypełnienia Bożych poleceń 8.

„Tchnienie życia” było zatem energią życiową, „pier­wiastkiem życia” (1 Mojż. 1, 30 BT). Przejawia się ona w zjawisku oddychania, ożywia zarówno człowieka, jak i zwie­rzęta, które również nazwane zostały „nefesz chajja”, czyli „istotami żywymi” (1 Mojż.1, 21 BT; 7, 22).

(2) „Duch” i „tchnienie życia”. W świetle Pisma Świę­tego słowo „duch” (ruach) oznacza „tchnienie życia” (nisz­math chajja), a więc energię witalną ożywiającą ciało ludz­kie: „I wróci się proch do ziemi tak, jak nią był, a duch (ruach) powróci o Boga, który go dał” (Kazn. Sal. 12, 7 BT). Wiadomo, że Bóg dał człowiekowi na początku „tchnie­nie życia”. To właśnie „tchnienie życia”, czyli - jak mó­wi Kaznodzieja - duch (ruach, pneuma) wraca do Boga (Ps. 31, 6; Łuk. 23, 46). „Duch” znaczy zatem „tchnienie ży­cia”. Są to pojęcia synonimiczne, zamienne, oznaczają to samo - energię witalną, która niesie życie ludziom, zwie­rzętom, całej przyrodzie.

Tego właśnie ducha, to tchnienie życia mają ludzie i zwierzęta: „Bo przypadek synów ludzkich, i przypadek bydła, jest przypadek jednaki. Jako umiera ono, tak umiera i ten, ducha jednakiego wszyscy mają, a nie ma człowiek nic więcej nad bydlę; bo wszystko jest marność. Wszystko to idzie na jedno miejsce; a wszystko jest z prochu, i wszystko się zaś w proch obraca. A któż wie, że duch synów ludzkich wstępuje w górę, a duch bydlęcy, że zstę­puje pod ziemię?” (Kazn. Sal. 3, 19-21 BG) 9.

Synonimiczność (bliskoznaczność pojęciowa) słów „duch” (ruach) i „tchnienie” (neszema lub niszmath) po­twierdzają inne jeszcze wypowiedzi Pisma Świętego (Ijob 34, 14.15; 27, 3; 33, 4; Izaj. 42, 5)10. Potwierdzenie tego, że słowo „duch” oznacza siłę witalną można odnaleźć także w opisie wizji zmartwychwstania, przedstawionym przez pro­roka Ezechiela: „I przyszła na mnie moc Jahwe i wypro­wadził mnie w duchu na zewnątrz i postawił mnie w po­środku doliny. Była ona pełna kości. I rzekł do mnie: „Sy­nu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?” Odpowiedziałem: „Jahwe Panie, Ty to wiedz”. Wtedy rzekł On do mnie: „Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Jahwe! Tak mówi Jahwe Pan: Oto Ja wam daję ducha (ruach) po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i przyodziać ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha (ruach) po to, abyście ożyły, i poznały, że Ja jestem Jahwe”. I pro­rokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i ciało, a skóra na nie się naciągnęła, ale ducha (ruach) w nich jeszcze nie było. I powiedział do mnie: „Prorokuj do du­cha (el-haruach), prorokuj, o synu człowieczym, i mów do ducha (el-haruach): Tak powiada Jahwe Pan: 2 czterech wiatrów przybądź duchu (haruach) i powiej po tych zabi­tych, aby ożyli”. Wtedy prorokowałem tak, jak mi naka­zał, i duch (ruach) przyszedł do nich, i stali się żywi, i sta­nęli na nogach - wojsko bardzo, bardzo wielkie... i po­znacie, że Ja jestem Jahwe, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha (ruchi) po to, abyście ożyli i powiodę was do kraju waszego i poznacie, że Ja, Jahwe, to powiedziałem i wyko­nam - wyrocznia Jahwe Pana” (Ezech. 37, 1.3-10.13.14 BT).

(3) Inne znaczenie słowa „duch”. Poza tym podstawo­wym znaczeniem, słowo „duch” (ruach) ma jeszcze inne. Jest słowem wieloznacznym, o czym należy pamiętać, jeśli się pragnie uniknąć zawodów i nieporozumień na tym odcinku. Słowo hebrajskie „ruach” występuje w Starym Testamencie 379 razy; 33 razy przetłumaczono je jako „od­dech”, 117 jako „wiatr”, 76 jako „duch” (w sensie życia, odwagi, gniewu, żałości), 25 razy jako „duch” (w sensie pierwiastka życia), 3 jako siedziby uczuć, 9 jako „myśl” i 94 razy jako „Duch Boży”11. Słowo greckie „pneuma”, od­powiednik hebrajskiego „ruach”, występuje w Nowym Tes­tamencie 384 razy; przetłumaczono je 288 razy jako „duch”, 93 jako „duch Boży”, i jako „życie”, i jako „wiatr”, i jako „duchowy”12.

Słowo „ruach” znaczy: 1. oddech nozdrzy lub ust (Ijob 4, 9; Ps. 33, 6), 2. powietrze, wiatr, wietrzyk (Ijob 4, 15; 1 Mojż. 8, 1), 3. życie (Kazn. Sal. 3, 19), 4. myśl, intelekt, dyspozycja psychiczna (Ijob 20, 3; Ps. 51, 12; Izaj. 19, 3; Ezech. 11, 19), 5. Duch Boży (1 Mojż. 1, 2; Izaj. 40, 13)13. Słowo „pneuma” znaczy: 1. podmuch, powiew, wiatr, po­wietrze (Jan 3, 8; Obj. 11, 11), 2. myśl, intelekt, usposobie­nie, nastrój, wpływ (1 Tes. 5, 23; 1 Kor. 4, 21; 2 Kor. 12, 18), 3. dech, tchnienie, oddychanie, oddech, wyziew, zapach, woń, 4. życie (Łuk. 8, 55), 5. istota duchowa - aniołowie (Hebr. 1, 14), demon (Mat. 8, 16), 6. Duch Święty (Mat. 1, 18) 14.

Godne uwagi jest, że - jak widać m. in. z powyższego przeglądu - Pismo Święte nigdzie nie charakteryzuje, w odniesieniu do człowieka, „tchnienia życia” czy „ducha” jako duszy nieśmiertelnej, tj. istoty samoistnej, niematerial­nej, duchowej, obdarzonej świadomością istnienia, mogącej żyć i myśleć, poza ciałem człowieka. W ujęciu biblijnym duch - to przede wszystkim siła życia, energia życiowa, życie 15.

c) Dusza (nefesz, psyche, anima). Jeśli stwierdzamy, że pojęcie nieśmiertelnej duszy w Piśmie Świętym nie wy­stępuje wcale, nie znaczy to oczywiście, że sam termin „dusza” jest Biblii nieznany. Przeciwnie, Księga owa zna to określenie doskonale, nadając mu właściwe znaczenie. Słowo „dusza” powtarza się w Biblii bardzo często, ogółem aż 533 razy, w Starym Testamencie 475 razy, w No­wym - 58 16.

(1) Znaczenie słowa „nefesz”. Słowo „nefesz” ma kil­ka znaczeń. Właściwy ich sens określa najbliższy kontekst, uwzględnienie kontekstu jest w tym przypadku niezwykle ważne. Znaczenia te są następujące:

Po pierwsze. Słowo „nefesz” oznacza w filozo­ficznym sensie oddychanie oraz siłę witalną zawartą we krwi, w związku z czym uchodzi za ogólny synonim życia, pokrewny słowu „ruach” (duch). Określa ono ponadto jed­nostkę żyjącą, ludzką lub zwierzęcą.

Oto co na ten temat czytamy w Podręcznej Encyklo­pedii Biblijnej: „Dla określenia d. (duszy) ma język he­brajski termin nefesz, pochodzący od rdzenia nfsz = „od­dychać”, „nabrać tchu” (Wyjść. 23.12; 31, 17; 2 Król. 16 14). Nefesz ma wiele znaczeń: oznacza pierwotnie „gardło”, „gardziel” jako kanał oddechu. (...) Starożytne zapatry­wanie... utożsamia d. i krew. Krew bowiem to ten czynnik życia, którego wylanie powoduje śmierć (Kapł. 17, 14; Powt. Pr. 12, 23). (...) Mówi się, że d. jest we krwi (Kapł. 17, 10 n.), zapewne dlatego iż parę, która powstaje ze świe­żo rozlanej krwi, uważa się za tchnienie życia i siłę ży­wotną. (...) Dusza (jest) synonimem życia. - Skoro oddech jest oznaką życia... więc nefesz jest pojęte jako principium życia (3 Król. 17, 21 n.), siła żywota (Jer. 38, 16; Ijob 12. 10) albo jako samo życie. (...) Mówi się, „n. żyje” (Ps. 118 (119), 175), „umiera” (Sędz. 16, 30; Ezech. 13, 19), „n. zabić” (Liczb. 31, 19), „pożreć” (Ezech. 22, 25) itd. (...) N. w dal­szym etapie określa istotę żywą, a więc człowieka (Rodz. 2,7), albo zwierzę (Rodz. 1, 21.24; 2, 19); ale najczęściej oznacza osobę (Rodz. 12, 5; 46, 26; Wyjść, 1, 5; 12, 4; Kapł. 4, 2; Joz. 10, 28), a nawet - przez eufemizm - zmarłego (Kapł. 19, 28; 21, 11; Liczb. 6, 6)” 17.

Po drugie. Słowo „nefesz” oznacza coś więcej: przedstawia mianowicie świat myśli, uczuć i woli człowie­ka, a więc jego psychikę. W tym znaczeniu jest z kolei synonimem życia duchowego: „Nefesz pragnie nie tylko jedzenia i picia (np. Powt. 12, 15.20 n; 1 Król. 2, 16; Przyp. 10, 3; 25, 25; Ps. 106 (107), 9 n), lecz także innych dóbr (Powt. Pr. 18, 6; 1 Król. 23, 20), pożąda zła (Przyp. 10, 3), albo przeciwnie - dobra, nawet Boga (Ps. 41 (42), 2 n; 62 (63), 2); błogosławi Go (102) (103); 1 n; 103 (104), 1.135). Nefesz jest siedliskiem wrażeń (np. Ps. 85 (86), 4; 93 (94), 19; Jer. 6, 16; Lam. 3, 17), uczuć miłości i nienawiści (Roz. 34, 3; 44, 30; Izaj. 1, 14; Ps. 10 (11), 5), wielkiej bojaźni Bożej; wznosi się do Boga (Ps. 24 (25), 1; 85 (86), 4; po­kłada nadzieję w Bogu (Ps. 32(33), 20; 129 (130), 5 n), ra­duje się (Ps. 33 (34), 3; 34 (35), 9) i spoczywa w Bogu (Ps. 61 (62), 2.6; 62 (63), 9” 18.

Identyczne znaczenie ma grecki termin „psyche”, wy­stępujący 58 razy w Nowym Testamencie i oddany słowem „dusza”, oznaczającym (a) życie (np. Mat. 2, 20; 6, 25; Rzym. 11, 3; Filip. 2, 30; Mar. 3, 4; Łuk. 6, 9; Mat. 16, 25), (b) istotę żywą (Rzym. 13, 1; Dz. Ap. 2, 41; 3, 23), (c) sied­lisko myśli, uczuć i woli (Mat. 11, 29; 22, 37; Efez. 6, 6; Filip, 1, 27; Kol. 3, 23). Greckie słowo „psyche” (dusza) pochodzi od słowa „psycho” (dmucham, oddycham) i ozna­cza pierwotnie oddech, principum życia, duszę, życie, sied­lisko myśli i uczuć. Greckie „psyche” odpowiada więc do­kładnie hebrajskiemu terminowi „nefesz” i dziedziczy jego wieloznaczność 19.

(2) Wnioski. Przytoczone uwagi dowodzą po pierw­sze, że Pismo Święte nigdzie nie przedstawia duszy ludz­kiej jako bytu „niematerialnego i samoistotnego, który po rozłączeniu z ciałem istnieje, żyje i działa niezależnie od materii”20, a po wtóre, że dusza jest ściśle zależna ustrojowo od cielesnej strony tej samej psychosomatycznej struktury, jaką jest osoba ludzka. Dusza w sensie biblijnym nie oznacza wyłącznie funkcji neurofizjologicznych czy umysłowych, lecz całokształt tych wszystkich zjawisk wegetatywno-zmysłowo- intelektualnych, które składają się na pojęcie ludzkiej psychiki. Wiadomo, że między procesami intelektualnymi, tj. poznawczymi, uczuciowymi i wolitywnymi, a procesami wegetatywno-zmysłowymi istnieje ścisła zależność i na odwrót. Trudno je więc oddzielać. Dusza to ogólnie rzecz biorąc psychika. Po trzecie: wywody powyższe nie potwierdzają tezy o nieśmiertelności duszy. Nigdzie w Piśmie Świętym dusza nie została scharaktery­zowana jako nieśmiertelna.

(3) Dusza nie może być nieśmiertelna. Skoro „dusza” (nefesz, psyche, anima) obejmuje psychikę ludzką łącznie z jej utrwalonymi właściwościami składającymi się na oso­bowość i charakter człowieka, czyli na tzw. „duchową” stro­nę tej psychosomatycznej jedności, to jasne jest, że w chwi­li śmierci zamierają nie tylko fizyczne i fizjologiczne prze­jawy życia, ale również psychiczne. Tkanka mózgowa ulega nieodwracalnym zmianom pośmiertnym, równocześnie ginie świadomość i zanika wszelkie życie duchowe.

Jeśli stworzenie człowieka polegało na połączeniu od­powiednio uformowanej materii z energią życiową, to śmierć jest odwrotnością tego procesu. Ciało (materia) roz­pada się w proch, duch (energia życiowa) wraca do Boga, a dusza (psychika) przestaje istnieć wraz z ustaniem życia. Pismo Święte głosi, że wskutek śmierci człowieka „giną wszystkie myśli jego” (Ps. 146, 4 BG). W związku z tym „umarli nic nie wiedzą... owszem i miłość ich, i zazdrość ich i nienawiść ich już zginęła” (Kazn._9, 5.6 BG), w gro­bie „nie masz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości” (Kazn. 9,10 BG). Pamiętać wszak trzeba, że świadomość jest funkcją odpowiednio ukształtowanej i oży­wionej przez Boga materii.

(4) Świadectwo biblistów katolickich. Egzegeci ka­toliccy zmuszeni są przyznać, że Pismu Świętemu pececie nieśmiertelnej, niematerialnej i samoistnej duszy jest zu­pełnie nieznane i wszelkie w tej dziedzinie spekulacje są zdane na niepowodzenie.

Ks. Cz. Jakubiec bezstronnie stwierdza: „Izraelici nie mieli sprecyzowanego pojęcia duszy ludzkiej jako istoty nie­materialnej i rozumnej, której trwanie było niezależne od ciała śmiertelnego. Stąd to w hebrajskim języku biblijnym nie ma takiego wyrazu, który byłby dokładnym określe­niem tego właśnie pojęcia. Wprawdzie w przekładach Bi­blii często występuje „dusza” (w przekładzie greckim - psyche, w łacińskim - anima), ale Jest ona tłumaczeniem jednego z trzech wyrazów hebrajskich: nephesz, neszamah i ruach, przy czym ten ostatni wyraz odpowiada raczej pojęciu „duch”21. To samo podaje Podręczna Encyklopedia Biblijna: „U Izraelitów ani nefesz, ani ruach nie mogą być uważane za sobowtór człowieka, jakim jest u Egipcjan Ka, a u starożytnych Greków psyche, a u ludów wyznających animizm „dusza” 22.

2. STAN ŚMIERCI

Czym jest śmierć? Co dzieje się z człowiekiem w sta­nie śmierci? Jaki jest sens życia w ogóle? Czy życie ludz­kie ogranicza się jedynie do sfery doczesnej, ziemskiej? Ta­kie i podobne pytania nasuwają się siłą rzeczy przy re­fleksji nad śmiercią człowieka. Myśl ludzka wytworzyła bardzo dużo wyobrażeń23. Słowo Boże udziela na powyż­sze pytania jasnej odpowiedzi. Wyklucza wszelkie filozo­ficzne i religijne wytwory w sensie życia pozagrobowego, będące konsekwencją niebiblijnej nauki o nieśmiertelności duszy ludzkiej. Człowiek wszak nie ma duszy nieśmiertel­nej.

a) Istota zjawiska śmierci. W świetle Pisma Świętego śmierć człowieka jest odwrotnością aktu jego stworzenia przez Boga.

(1) Biblijny opis stworzenia człowieka. Pismo Święte podaje: „...wtedy to Jahwe Bóg ulepił (wajjicer) człowieka z prochu ziemi i tchnął (wajjippach) w jego nozdrza tchnienie życia (niszmath chajjim), wskutek czego stał się człowiek istotą żywą (lenefesz chajja)” (1 Mojż. 2, 7 BT). Powstanie człowieka według opisu Biblii było wynikiem dwu twórczych aktów Boga: stworzenia ciała i jego oży­wienia. Przypatrzmy się bliżej obu twórczym aktom.

Pierwszym aktem twórczym Boga było powołanie do bytu ciała pierwszego człowieka. Na określenie tej czyn­ności Pismo Święte używa słowa „jacar”, które znaczy: tworzyć, kształtować, formować, myśleć24. Powołanie do bytu nastąpiło w wyniku twórczego aktu woli Bożej we­dług nakreślonego w umyśle Boga planu, tj. na „obraz i podobieństwo Boże”25, czyli z istniejącej już materii, bo­wiem przez „proch ziemi” należy rozumieć pierwiastki materii, z których - jak wykazuje nauka - składa się ludzkie ciało26. W rezultacie pierwszego aktu twórczego po­wołane zostało ludzkie ciało w swych właściwych kształ­tach, ze wszystkimi narządami i organami, z tym, że ciało to było martwe, jak martwe są zwłoki człowieka.

Drugim twórczym aktem Boga było ożywienie stwo­rzonego przez siebie ciała pierwszego człowieka. Dokonał tego Pan Bóg tchnąć w jego oblicze „tchnienie życia” (niszmath chajjim). Tchnienie życia (duch) było energią witalną, pochodzącą od Boga, ona właśnie ożywiła martwe ciało człowieka27, stając się podstawą jego funkcji życio­wych cielesno-duchowych i egzystencji (Dz. Ap. 17, 25).

W wyniku obu twórczych aktów człowiek stał się, „istotą żywą” (nefesz chajja), tj. żywym, czującym, myślą­cym i świadomym swego istnienia człowiekiem. Zjawisko życia osobniczego człowieka - fizycznego (i fizjologiczne­go) oraz duchowego (psychicznego) - powstało w rezul­tacie połączenia odpowiednio zorganizowanej materii (stwo­rzonego ciała) z energią życiową (tchnieniem życia)28.

(2) Biblijny opis śmierci człowieka. W momencie śmierci następuje proces odwrotny. Człowiek tak długo jest „istotą żyjącą” - tak długo żyje, czuje, myśli, działa - jak długo tkwi w nim „tchnienie życia”, czyli otrzymana od Boga energia witalna. Śmierć polega na rozłączeniu obu elementów składowych istoty żywej, mianowicie ciała i energii. W rezultacie tego faktu zjawisko życia osobni­czego - zarówno fizycznego (fizjologicznego), jak ducho­wego (psychicznego) - ustaje; człowiek przestaje być isto­tą żywą, przestaje być żyjącym, czującym i myślącym człowiekiem, ciało zaś z czasem rozkłada się w elementy wyjściowe, czyli pierwiastki materii. Tchnienie życia (duch) natomiast wraca do Boga, który jest jego dysponentem i panem (Dz. Ap. 17, 25.28; Jan 1, 4.9; Obj. 1, 18).

W momencie śmierci ustaje świadomość i wszelki przejaw życia, ciało zaś pozbawione elementu życia ulega rozkładowi, obraca się w proch. Oto wypowiedzi Pisma Świętego: „I wróci się proch do ziemi tak, jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał: (Kazn. Sal. 12, 7 BT); „Wynijdzie duch (ruach) jego, i nawróci się do ziemi swojej; w onże dzień zginą wszystkie myśli jego” (Ps. 146, 4 BG); „Jeśliby obrócił przeciwko niemu serce swoje, a ducha (ruach) jego, i dech (niszmath) jego do siebie wziął: zginęłoby wszelkie ciało społu, a człowiek by się do prochu nawrócił” (Ijob 34, 14.15 BG); „Lecz gdy ukrywasz oblicze twoje, trwożą sobą; gdy odbierasz ducha (ruach) ich, giną, i w proch się swój obracają. Gdy wysyłasz ducha twego, stworzone bywają, i odnawiasz oblicze ziemi” (Ps. 104, 29-30 BG).

(3) Opis śmierci w nauce. Według nauk biologicznych śmierć jest nieodwracalnym zjawiskiem ustania wszystkich czynności życiowych organizmu, zwłaszcza przemiany ma­terii. Jej zewnętrznym wyrazem jest ustanie oddechu i bi­cia serca. Znane jest pojęcie „ostatniego tchu”. Wiedza em­piryczna i doświadczenie życia potwierdzają stanowisko Biblii.

b) Stan śmierci. Pismo Święte charakteryzuje stan śmierci doczesnej jako „sen w prochu ziemi” lub „odpo­czynek”, jako stan nieświadomości, co stanowi zresztą kon­sekwencję biblijnej nauki o śmiertelności duszy ludzkiej.

(1) Sen śmierci. Pismo Święte określa śmierć jako „sen w prochu ziemi” (Dan. 12, 2 BG)29. Określenie to, w istocie pogodne, łagodzi tragizm śmierci. Zawiera w sobie element bez wątpienia pozytywny, odzwierciedlający bi­blijny pogląd na śmierć jako zjawisko relatywne i wy­mierne. Świadczy o tym nie tylko dalsza część cytowa­nego tekstu (wyraźna nauka o zmartwychwstaniu), ale także fakt, że słowo „sen” występuje aż 66 razy w siedem­nastu księgach Pisma Świętego, w tym 17 razy w Nowym Testamencie30. Począwszy od wypowiedzi Mojżesza („Oto ty zaśniesz z ojcami twymi” - 5 Mojż. 31, 16 JW), Ijoba („Oto teraz w prochu zasnę” - Ijob 7, 21 JW) i Dawida („gdy się wypełnią dni twoje i zaśniesz z ojcami twymi” - 2 Sam. 7, 12 BG), poprzez wypowiedzi Chrystusa („dziew­czę nie umarło, tylko śpi” - Mat. 9, 24 BT; „Łazarz, przy­jaciel nasz zasnął, lecz idę, aby go obudzić” - Jan 11, 11 BT), a skończywszy na wypowiedzi Piotra („Odkąd bo­wiem ojcowie zasnęli” - 2 Piotra 3, 4 BT) - piękne słowo „sen” 31 oddaje w Biblii istotę śmierci.

(2) Odpoczynek. Biblia określa stan śmierci doczesnej również słowem „odpoczynek”. Oto wypowiedzi Pisma Świętego: „Albowiembym teraz leżał i odpoczywał; spałbym i miałbym pokój. Tam niepobożni przestawają straszyć, i tam odpoczywają zwątleni w siłę” (Ijob 3, 13.17 BG): „W głębię grobu zstąpię, ponieważ w prochu spoiny od­poczynek wszystkich” (Ijob 17, 16 BG); „Ale ty idź do miejsca twego, a odpoczniesz, i zostaniesz w losie twoim aż do skończenia dni” (Dan. 12, 13 BG); „I usłyszałem głos z nieba mówiący: „Napisz: Błogosławieni, którzy w Pa­nu umierają - już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpocz­ną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny” (Obj. 14, 13 BT). I ten eufemizm określa w Biblii stan śmierci.

(3) Stan milczenia i nieświadomości. Pismo Święte cha­rakteryzuje stan śmierci także jako stan ciszy, nieaktywności, nieświadomości. Nauka Biblii jest pod tym wzglę­dem jednoznaczna, wyklucza w sposób kategoryczny jakie­kolwiek pojęcie duszy nieśmiertelnej i formy życia poza­grobowego rozpoczynającego się jakoby w chwili śmierci. Grób nazywany jest „miejscem milczenia”: „Umarli nie będą chwalili Pana, ani kto z tych, co zstępują do miejsca milczenia” (Ps. 115, 17 BG)32. Grób nazwany jest także „ziemią zapomnienia”: „Czy twoje cuda się ukazują w ciemnościach, a dobroczynność Twoje w ziemi zapomnie­nia?” (Ps. 87 (88), 13 BT)33.

W grobie nikt Boga nie chwali: „Albowiem w śmierci nie masz pamiątki o tobie, a w grobie któż cię wyznawać będzie?” (Ps. 6, 6 BG). Zmarli nie są świadomi służby dla Boga i Jego czynów: „Czy dla umarłych czynisz cuda? Czy zmarli wstaną i będą Cię sławić? Czy o Twej łasce opo­wiada się w grobie, a w Otchłani o Twojej wierności? Czy Twoje cuda się ukazują w ciemnościach, a dobroczynność Twoja w ziemi zapomnienia?” (Ps. 87 (88), 11-13 BT; por. Izaj. 38, 18.19). Śmierć człowieka kładzie kres jego myślom: „Wynijdzie duch jego, i nawróci się do ziemi swojej; w onże dzień zginą wszystkie myśli jego” (Ps. 146, 4 BG). Między światem zmarłych a żywych nie ma łączności: „Jak obłok przeleci i zniknie, kto schodzi w Szeol, nie wraca, by mieszkać we własnym domostwie lub strony ro­dzinne zobaczyć” (Ijob 7,9.10 BT).

Umarli nie przejawiają żadnej świadomości istnienia i bytu ani też uczestnictwa w życiu: „...ponieważ żyjący wiedzą, że umrą, a zmarli niczego zgoła nie wiedzą, za­płaty też więcej już żadnej nie mają, bo pamięć o nich idzie w zapomnienie. Tak samo ich miłość, jak również ich nienawiść, jak też ich zazdrość - już dawno zanikły, i więcej już nigdy udziału nie mają żadnego we wszyst­kim, cokolwiek się dzieje pod słońcem (Kazn. Sal. 9, 5.6 BT). W grobie (szeol) nie ma żadnych przejawów jakie­gokolwiek życia - ani fizycznego, ani duchowego, ani też psychicznego: „Każdego dzieła, które twa ręka napotka, podejmuj się według twych sił! Bo nie ma żadnej czyn­ności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości, w szeolu, dokąd ty zdążasz” (Kazn. 9, 10 BT).

(4) Sprawa tzw. duchów zmarłych. Jak stwierdzi­liśmy, Pismo Święte naucza, że człowiek nie ma nieśmier­telnej duszy, po śmierci zaś nie istnieje żadne życie poza­grobowe: „Zmarli niczego zgoła nie wiedzą” (Kazn. 9, 5 BT). Kim zatem są tzw. duchy zmarłych, pojawiające się np. w zjawiskach spirytystycznych?34 W świetle nauki Słowa Bożego nietrudno to zrozumieć. Zjawy ludzi zmar­łych na pewno nie są duchami tych ludzi, gdyż takie nie istnieją; są to natomiast duchy demoniczne, które przy­bierają postać ludzi zmarłych. Skoro szatan może przy­brać postać anioła, światłości, o czym wspomina ap. Pa­weł: „I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości” (2 Kor. 11, 14 NP), to tym bardziej może przybrać postać człowieka zmarłego. Dowodem jest opis wywołania „ducha” proroka Samuela przez wróżkę z Endor (1 Sam. 28, 7.8.11.13.14). Zgodnie z wyjaśnieniem Biblii, nie był to „duch” Samuela, lecz „duch wieszczy” (1 Kron. 10, 13 BG), duch szatana. Wróżbici i czarnoksiężnicy mają właśnie do czynienia z tego rodzaju duchami szatańskimi (Dz. Ap. 13, 8.10). Podobną rolę odgrywa medium (1 Mojż. 3, 1; Obj. 12, 4.9).

Powodem przybierania przez szatana (przez duchy de­moniczne) postaci ludzi zmarłych i ukazywanie się w ta­kich postaciach ludziom żywym (np. w zjawiskach spiryty­stycznych, w cudownych „objawieniach się świętych” itp.) jest chęć umocnienia ich wiary w nieblblijną naukę o Ist­nieniu duszy nieśmiertelnej i życiu pozagrobowym, ro­dząca negatywne konsekwencje zarówno światopoglądo­we jak i religijne, w sferze spraw zbawienia. Pismo Święte zakazuje udziału w wywoływaniu duchów i ostrzega przed ich zwodniczą siłą (5 Mojż. 18, 8-12; 3 Mojż. 20, 6. 27; 19, 31; 2 Mojż. 22, 18; 1 Sam. 15, 23).

Jedynym drogowskazem życia i postępowania jest Słowo Boże - zakon i świadectwo: „A tak jeźliby wam rzekli: Dowiadujcie się od czarowników i od wieszczków, którzy szepcą i markocą, rzeczecie: Izali się nie ma dowia­dywać lud u Boga swego? azaż umarłych miasto żywych radzić się ma? Do zakonu raczej i do świadectwa; ale jeśli nie chcą, niechże mówią według słowa tego, w którem nie masz żadnej zorzy” (Izaj, 8, 19.20 BG).

c) Symboliczne znaczenie śmierci. Śmierć doczesna człowieka ma nadto, poza konsekwencjami w sferze ziem­skiej egzystencji, głębokie znaczenie symboliczne, uświada­miające pewne doniosłe prawdy wiary chrześcijańskiej, takie, jak np. znikomość ludzkiego życia, skutki grzechu, śmierć wieczna.

(1) Śmierć dowodzi znikomości ludzkiego życia. Pomi­mo całej potęgi ludzkiego umysłu, wielkich osiągnięć i zdo­byczy nauki, pomimo pomyślnych perspektyw rozwoju, śmierć, która wciąż jeszcze jest wrogiem niepokonanym, ustawicznie przypomina człowiekowi o znikomości jego ży­cia. Pełne głębokiej wymowy są obrazy, z pomocą których Biblia ilustruje życie człowieka. Oto niektóre z nich: „Czło­wiek zrodzony z niewiasty krótki ma byt i bolesny, jak kwiat wyrasta i więdnie, jak cień chwilowy przemija” (Ijob 14, 1.2 BT); „Panie, Ty dla nas byłeś ucieczką z pokolenia na pokolenie. Nim narodziły się góry, nim ziemia i świat powstały, Ty, Boże, jesteś od wieków i trwasz na wieki. Do prochu każesz wracać śmiertelnym, mówisz: „Synowie ludzcy, wracajcie” - bo w Twoich oczach tysiąc lat jest jak wczorajszy dzień, który minął, jak zmiana straży wśród nocy. Porywasz ich: jak sen poranny się stają, jak trawa co się zieleni. Rankiem kwitnie zielona, wieczorem skoszo­na usycha” (Ps. 89 (90), 1-6 BT).

(2) Śmierć przywodzi na pamięć grzech. Pismo Świę­te naucza: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć...” (Rzym. 6, 23 I cz. NP). Śmierć doczesna przypomina tę wielką prawdę. Bóg jest życiem i źródłem życia wszelkie­go. Człowieka powołał ku życiu. Ale życiem jest droga mi­łości Boga, posłuszeństwa Jego woli, droga wierności wo­bec Boga i zakonu. Negacja tych dóbr duchowych równa się śmierci. Wolny wybór człowieka (5 Mojż. 30, 19; Jerem. 21, 8) po stronie grzechu skazał go na ustawiczne umiera­nie, a w końcu na śmierć. Mimo odkupienia i łaski Bożej ofiarowanej ludzkości przez Boga w Chrystusie, zjawisko śmierci jest w doczesności ustawicznym przypominaniem upadku człowieka i powszechnego skażenia grzechem na­tury ludzkiej (Rzym. 5, 12; 3, 10-12).

(3) Śmierć doczesna symbolem śmierci wiecznej. Śmierć doczesna (pierwsza) przypomina, że „zapłatą za grzech jest śmierć”, lecz śmierć wieczna, zwana także „śmiercią drugą” (ho thanatos ho deuterós), jest już wiecz­nym niebytem. Z chwilą upadku rozpoczęło się umiera­nie człowieka, które może, choć nie musi, znaleźć tragicz­ny finał w śmierci wiecznej. Równocześnie bowiem z ogło­szeniem pierwszego wyroku (1 Mojż. 2, 17; 3, 19) ogłoszona została pierwsza Ewangelia (1 Mojż. 3, 15). Bóg obwieścił człowiekowi odkupienie i nowe życie w Chrystusie, które może być uwieńczone życiem wiecznym. Przed człowiekiem stanęły ponownie dwie drogi: życia wiecznego lub wiecznej śmierci.

Choć zgodnie z nauką Słowa Bożego człowiek nie ma nieśmiertelnej duszy ani też nie istnieje bezpośrednie po­śmiertne życie pozagrobowe (wędrówka dusz), sens życia człowieka nie ogranicza się jedynie do sfery doczesnej. W tym znaczeniu naturalna, czyli doczesna śmierć człowie­ka, wynik upadku i powszechnego skażenia grzechem na­tury ludzkiej, jest jedynie symbolem śmierci wiekuistej, wielkim „memento” dla żyjących.

II. NAGRODA LUB KARA

Człowiek jest istotą śmiertelną, nie ma nie­śmiertelnej duszy. Mimo to - jak nadmieniono - sens jego życia nie ogranicza się jedynie do sfery doczesnej, lecz sięga daleko poza nią. Naturalna, czyli pierwsza śmierć człowieka, kończy wyłącznie doczesną egzystencję ludzką, nie kończy natomiast wszystkich spraw człowieka w ogóle, spraw, które podlegają rozstrzygnięciom ostatecznym. Rozstrzyg­nięcia te poprzedzone zostaną aktem zmartwych­wstania, Chrystus uczy: „Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego; i wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia (eis anastasin dzoes); a inni, którzy źle czy­nili, by powstać na sąd ( eis anastasin kriseos)” (Jan 5, 28.29 NP; Dan. 12, 2). Wszystkich więc ludzi czeka zmartwychwstanie i nagroda lub kara 35.

1. LOS SPRAWIEDLIWYCH

W świetle Biblii ostatecznym losem sprawiedliwych jest żywot wieczny (he aionios dzoe), czyli nieśmiertelność (athanasia, aftharsia).

a) Świadectwa Pisma Świętego. Pismo Święte wielo­krotnie podkreśla, że życie wieczne człowieka jest pod­stawowym założeniem planu zbawienia, naczelną zasadą misterium zbawczego, najprzedniejszym celem mesjań­skiego posłannictwa Chrystusa i religii chrześcijańskiej.

(1) Wypowiedzi Chrystusa. Zasadnicze znaczenie mają oczywiście wypowiedzi Chrystusa. Oto niektóre z nich: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jed­norodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (Jan 3, 16 NP); „Jam jest zmar­twychwstanie i żywot (Ego eimi he anastasis kai he dzoe): kto we mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie” (Jan 11, 25 NP); Odpowiedział mu Jezus: Jam jest droga i prawda, i żywot (Ego eimi he hodos kai he aletheia kai he dzoe), nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14, 6 NP); „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzy­nać i wytracać. Jam przyszedł, aby miały życie i obfitowa­ły” (Jan 10, 10 NP); „Kto wierzy w Syna, ma żywot wiecz­ny (ho pisteuon eis ton hyiou echei dzoen aiónion), kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim” (Jan 3, 36 NP;, por. 6, 40.47); „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, któregoś posłał” (Jan 17, 3 NP).

(2) Wypowiedzi apostołów. Wiele cennych myśli o ży­ciu wiecznym przekazali apostołowie. Przytoczmy niektóre: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu na­szym” (Rzym. 6, 23 NP); „A teraz objawionej przez przyjś­cie Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez ewangelie.” (2 Tym. 1, 10 NP); „Abyśmy usprawiedliwieni łaską jego, stali się dziedzicami żywota wiecznego, które­go nadzieja nam przyświeca” (Tyt. 3, 7 NP); „A obietnica, którą sam nam dał, to żywot wieczny” (1 Jana 2, 25 NP); „A takie jest świadectwo, że żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego” (1 Jana 5, 11 NP; por. w 12.13).

b) Nieśmiertelność warunkowa. W przeciwieństwie do nieśmiertelności Bożej, nieśmiertelności naturalnej, samoistnej (Bóg ma życie „sam w sobie” - en heauto - Jan 5, 26 NP), bezwarunkowej, nieśmiertelność sprawiedli­wych ma i zawsze mieć będzie charakter niesamoistny, warunkowy; jest i zawsze pozostanie łaskawym darem Boga, uwarunkowanym posłuszeństwem wobec Jego woli. Różni się zatem pod względem genezy i istoty od nieśmiertelności Boga, choć w sensie faktycznym jest z nią identyczna, po­lega wszak na życiu wiecznym, życiu trwającym w nie­skończoność. Rozpatrzmy kilka problemów bardziej szcze­gółowych.

(1) Bóg zaoferował ludzkości nieśmiertelność w Ede­nie. Na początku człowiek nie miał przymiotu nieśmiertel­ności naturalnej, nie miał też nieśmiertelnej duszy. Nie otrzymał tego ani w chwili stworzenia, ani później, nie ma również tej cechy obecnie. Niemniej jednak już w Edenie Bóg zaoferował pierwszym rodzicom, a za ich pośrednic­twem całemu rodzajowi ludzkiemu, nieśmiertelność warun­kową, czyli życie wieczne uwarunkowane posłuszeństwem Jego woli.

(2) Posłuszeństwo nadal pozostaje warunkiem nie­śmiertelności. Pismo Święte wyraźnie uczy, że warunkiem sine qua non uzyskania przez człowieka życia wiecznego jest nadal i pozostanie jego posłuszeństwo względem woli Bożej. Od czasów pierwotnych prawda ta wciąż jest przy­pominana. (Tyt. 1, 2). Na podstawie analizy biblijnego za­pisu można podać następujące warunki szczegółowe: uzna­nie Pisma Świętego (Jan 5, 39; Jan 20, 31), znajomość Boga (Jan 17, 3; 1 Jana 5, 20; Ps. 16, 11; Przyp. 8, 35), bojaźń Pańska (Przyp. 14, 27; 19, 23), pokora (Przyp. 22, 4; Mat. 5, 5), wiara w Chrystusa (Jan 3, 16. 36; 6,40: 47; 1 Jana 5, 12; 1 Tym. 1, 16), zachowywanie przykazań (Mat. 19, 17), pokuta (Dz. Ap. 11, 18), odrodzenie (Jan 3, 3.5.; Obj. 2, 10; 3, 5), poświęcenie (Mat. 19, 29; Jan 12, 25; Rzym. 6, 22; 1 Tym. 6, 19; Mat. 7, 14; 18, 8; Jak. 1, 12), dobre uczynki (Rzym. 2, 7), przyjęcie łaski Bożej (Rzym. 5, 18.21; Tyt. 3, 7), oczekiwanie przyjścia Chrystusa (Juda 21), wybór po stronie dobra (5 Mojż. 30, 15.19; Jer. 21, 8), społeczność z Chrystusem (Jan 6, 35.51, 53.63; 7, 38; Kol. 3, 3).

c) Czas nagrody. Sprawiedliwi nie otrzymują obie­canej nieśmiertelności ani za życia, ani w godzinie śmierci, otrzymają ją przy powtórnym przyjściu Chrystusa.

(1) Zmartwychwstanie sprawiedliwych. Przy powtór­nym przyjściu Chrystusa nastąpi zmartwychwstanie, lecz zmartwychwstanie wyłącznie sprawiedliwych. Sam Chrys­tus powiedział, że przy swoim wtórym przyjściu „pośle aniołów swoich z wielką trąbą, i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krańca nieba aż po drugi” (Mat. 24, 31 NP). Potwierdza to również ap. Pa­weł, głosząc, że przy przyjściu Pańskim zmartwychwzbu­dzeni zostaną „ci, którzy są Chrystusowi” (1 Kor. 15, 23 NP; por. 1 Tes. 4, 14.16). Ap. Jan nazywa zmartwychwsta­nie sprawiedliwych „pierwszym zmartwychwstaniem” (Obj. 20, 6 NP)36. Chrystus mówi o nagrodzie przy zmartwych­wstaniu sprawiedliwych: „I będziesz błogosławiony... Od­płatę bowiem będziesz miał przy zmartwychwstaniu spra­wiedliwych” (Łuk. 14, 14 NP)37.

(2) Dar nieśmiertelności. Zmartwychwstanie będzie wstępem do życia wiecznego,, czyli do nieśmiertelności. Je­zus oświadczył: „I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd” (Jan 5, 29 NP). Wówczas „to, co skazitelne, przyoblecze się w nieskazitelność, a to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność” (1 Kor. 15, 54 ED). Przedstawiony tutaj triumf życia będzie najpiękniejszym owocem misterium zbawczego Chrystusa, On bowiem był Tym, „który śmierć (thanaton) zniszczył, a żywot (dzoen) i nieśmiertelność (aftharsian) na jaśnię wywiódł przez ewangelią” (2 Tym. 1, 10 NP). Nie­śmiertelność to wiekuiste życie sprawiedliwych w króles­twie Bożym (Mat. 13, 43). Jednakże nieśmiertelność ta w dalszym ciągu będzie nieśmiertelnością warunkową - uwa­runkowaną posłuszeństwem względem woli Bożej, będącej najwyższym dobrem i prawem życia po wszystkie czasy.

2. LOS NIESPRAWIEDLIWYCH

W przeciwieństwie do losu sprawiedliwych, ostatecz­nym losem niesprawiedliwych będzie - w świetle Pisma Świętego - wiekuista śmierć, zwana w Biblii „śmiercią wtórą” (ho thanatos ho deuterós), czyli wieczny niebyt, nie­istnienie.

a) Zmartwychwstanie, sąd i wyrok. Śmierć doczesna nie oznacza ostatecznego końca niesprawiedliwych. To tylko koniec ziemskiej egzystencji, czasowa rozłąka, „sen” w prochu ziemi aż do chwili zmartwychwstania. Niespra­wiedliwi bowiem także zmartwychwstaną. Potem nastąpi Sąd Ostateczny i na mocy jego ostatecznego werdyktu niesprawiedliwi poniosą śmierć wieczną, Bóg ich całko­wicie zniweczy, wtedy już na wieki. Ap. Piotr uczy: „Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia, niezbożnych zaś za­chować na dzień sądu celem ukarania” (2 Piotra 2, 9 NP).

(1) Czas zmartwychwstania. Zgodnie ze słowami Chrys­tusa niesprawiedliwi, tzn, ludzie, którzy wzgardzili łaską Bożą i postępowali niezgodnie z wolą Bożą, zostaną zbu­dzeni „na sąd” (Jana 5, 29 NP). Już w Starym Testamen­cie prorok Daniel głosił: „A wielu się obudzi z tych, któ­rzy śpią w krainie prochu, ci do wiecznego życia, a owi ku pohańbieniu, na wieczne zawstydzenie” (Dan. 12, 2 BT) Pismo Święte wyjaśnia, że zmartwychwstanie niesprawie­dliwych (zmartwychwstanie drugie) nastąpienie przy przyjś­ciu Pańskim - przy przyjściu Pańskim bowiem zmartwych­wstaną wyłącznie sprawiedliwi - lecz po tysiącleciu. Ap. Jan, mówiąc o pierwszym zmartwychwstaniu (sprawiedli­wych, tj. „błogosławionych i świętych” - Obj. 20, 4.6 NP), stwierdził, że „inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat”38 (Obj. 20, 5 NP). Zmartwychwstanie niesprawiedli­wych będzie miało miejsce po tysiącleciu i będzie na ziemi.

(2) Opis zmartwychwstania i sądu. Opis zmartwych­wstania niesprawiedliwych na sąd ujęty jest w jednej z wizji Apokalipsy: „Morze wydało umarłych, którzy w nim się znajdowali; podobnie wydały swych umarłych śmierć i otchłań...” (Obj. 20, 13 SK).

Proch ziemi, oceany, grób i śmierć wydadzą umarłych niesprawiedliwych. Wzbudzeni mocą Bożą powstaną, aby zdać przed majestatem Boga ostateczny rachunek ze swe­go życia. Bez względu na swój stosunek do spraw wiecz­nych, moralności i wiary, bez względu na to, jakiej hołdo­wali filozofii życia, niesprawiedliwi będą musieli powstać, by stanąć przed trybunałem sprawiedliwości ostatecznej. Apokalipsa ukazuje również wizję Sądu Ostatecznego: „Po­tem ujrzałem - pisze ap. Jan - wielki tron błyszczący i tego, który na nim siedział. Przed obliczem jego pierzcha­ła ziemia i niebo, i nie było już miejsca dla nich. Widzia­łem, jak stali przed tronem ci, którzy byli umarli, wielcy i mali. A potem otworzono księgi. Otworzono jeszcze in­ną księgę, księgę żywota. Potem odbył się sąd nad umarły­mi według uczynków ich; na podstawie tego, co w księgach było napisane” (Obj. 20, 11-12 SK).

Sąd Ostateczny będzie wydarzeniem majestatycznym i wstrząsającym. Osobista - fizyczna i ostateczna - od­powiedzialność człowieka przed Bogiem! Odkryte zostaną rzeczy tajemne. Film dziejów świata ujawni ziemską do­czesność w całej złożoności, ujawni wszystkie współzależ­ności, konsekwencje i tajemnice - jednostek, ludów i na­rodów. Sąd Ostateczny będzie osądem ludzi i szatanów, osą­dem historii grzechu w aspekcie sprawiedliwości absolutnej Boga i Jego prawa. Będzie finałem wielkiego boju między dobrem i złem, Chrystusem i szatanem.

(3) Konsekwencje. Sąd Ostateczny wyda na niesprawie­dliwych wyrok wiecznej śmierci, czyli śmierci drugiej, ostatecznej. Ap. Jan notuje w Apokalipsie: „Kto nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego” (Obj. 20, 15 SK). Również „śmierć i otchłań zo­stały wrzucone do jeziora ognistego. To jest śmierć druga, jezioro ogniste” (Obj. 20, 14 SK). Wówczas wypełnią się słowa ap. Pawła: „Poniosą oni (niesprawiedliwi) karę: za­tracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od chwały mocy jego” (2 Tes. 1, 9 NP). Wypełnią się także słowa ap. Piotra: „Obecne zaś niebiosa i ziemia tym samym słowem są odłożone, dla ognia zachowane na dzień sądu i zguby niezbożnych ludzi” (2 Piotra 3, 7 BT). Wypełnią się również słowa proroka Daniela: „A wielu się obudzi z tych, którzy śpią w krainie prochu: ci do wiecznego życia, a owi ku pohańbieniu, na wieczne zawstydzenie” (Dan. 12, 2 BT).

Na określenie drugiej (wiekuistej) śmierci jako osta­tecznej kary Pismo Święte używa następujących termi­nów: „zatracenie wieczne” (ólethron aiónion)39, „oddalenie od oblicza Pana i od chwały mocy jego”40, „zguba”41, „po­hańbienie” (lacharafoth) 42, „wieczne zawstydzenie” (tediron otam)43.

Stary Testament w następujący sposób zilustrował za­gładę niesprawiedliwych: „Bo oto, przychodzi dzień pałający jako piec, w który wszyscy pyszni, i wszyscy czyniący niezbożność będą jako ciernisko, a popali je ten dzień przyszły, mówi Pan zastępów, tak, że im nie zestawi korze­nia ani gałązki” (Mal. 4, 1 BG). Po ogłoszeniu i wykonaniu wyroku Bożego nie pozostanie nic z doczesnej, przemijalnej postaci grzesznego świata. Zagładę szatana przepo­wiadało Słowo Boże w starożytności: „Przez mnóstwo two­ich przewin, przez nieuczciwość twojego handlu zbezcześciłeś swoją świętość. Kazałem, by ogień wyszedł z twego wnętrza, aby cię pożarł, i obrócił cię w popiół na ziemi w oczach tych wszystkich, którzy na ciebie patrzyli. Wszyst­kie spośród narodów, które cię znały, zdumiały się nad tobą! Stałeś się dla nich postrachem. Przestałeś istnieć na zawsze” (Ezech. 28, 18.19 BT).

b) Wieczna śmierć a nie wieczne życie w męczarniach. Pierwsza (naturalna) śmierć, najsmutniejsza przypadłość ludzkości, jest wynikiem odziedziczonej po Adamie upadłej (grzesznej) natury ludzkiej. Jednakże życie doczesne to dla każdego człowieka wielka szansa. Rezultatem jego może być zbawienie lub potępienie. Przez odrzucenie łaski Bożej człowiek niesprawiedliwy wybiera potępienie, wiekuistą śmierć. W tym sensie niesprawiedliwy umiera pierwszy raz - śmiercią doczesną - w swoich grzechach, drugi raz - śmiercią wieczną - umrze za swoje grzechy (Ezech. 18, 26). W świetle nauki Bożej druga śmierć jest śmiercią wieczną, a nie wiecznym życiem w męczarniach. Jasno to przedstawia kontekst treściowy i teologiczny Pisma Świę­tego.

(1) Założenia podstawowe. Wiele wypowiedzi Pisma Świętego mówi o wiecznej śmierci jako ostatecznej karze niesprawiedliwych. Oto niektóre z nich: „Dusza, która grzeszy, ta umrze, ale syn nie poniesie nieprawości ojcow­skiej, ani ojciec poniesie nieprawości synowskiej; sprawie­dliwość sprawiedliwego przy nim zostanie, a niepobożność niepobożnego nań przypadnie” (Ezech. 18, 20 BG; por. 18, 4); „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Pa­nu naszym” (Rzym. 6, 23 NP); „Potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć” Jak. 1, 15 NP). O zagładzie wiekuistej niepokutujących grzeszników mówi również ewangeliczne podobieństwo o kąkolu. Kąkol zostanie w końcu związany w snopy i spalony (Mat. 13, 30 NP). Skoro „zapłatą za grzech jest śmierć”, nie może być nią oczywiście wieczne życie, a tym bardziej wieczne życie w męczarniach.

(2) Wypowiedzi Chrystusa. Na temat ostatecznego lo­su niesprawiedliwych wielokrotnie wypowiedział się Chrys­tus, posługując się przy tym różnymi ilustracjami. Jedną z nich zaczerpnął Jezus ze świata przyrody. Oto kilka cha­rakterystycznych wypowiedzi: kąkol ze wspomnianej przy­powieści został zebrany „na spalenie” (Mat. 13, 30.40 NP) złe ryby rybacy „precz wyrzucili” (Mat.13, 48.49 NP), szkodliwa roślina będzie „wykorzeniona” (Mat. 15, 13 NP), drzewo figowe „wycięte” (Łuk. 13, 7 NP), zeschnięta lato­rośl „spłonie” (Jan 15, 6 NP).

Czerpał też Jezus ilustracje z życia ludzkiego. Oto one: dom zbudowany na piasku „upadł” (Mat. 7, 26.27 NP), złych winiarzy Pan „wytraci” (Mat. 21, 41 NP; Łuk. 20, 16), niesprawiedliwi zostaną „zmiażdżeni” (Mat. 21, 44 NP), dłużnik musi oddać „ostatni pieniążek” (Mat. 5, 26 NP; 18, 34), niezbożni zostaną „wyrzuceni” (Mat. 8, 12 NP), zły sługa będzie „usunięty” (Mat. 24, 51 NP), niesprawiedliwi, jak Galilejczycy, „zginą” (Łuk. 13, 2.3 NP), jak ci, na któ­rych upadła wieża Syloe, tak niesprawiedliwi „poginą” (Łuk. 13, 4.5 NP), jak ofiary potopu zostaną „wytraceni” (Łuk. 17, 27 NP), jak Sodomczycy zostaną „wytraceni” (Łuk. 17, 29 NP), jak żona Lota „zginą” (Łuk. 17, 32), nie­przyjaciele zostaną „zabici” (Łuk. 19, 14.27). Występujące w tych wyrażeniach słowo greckie „wytracić” (apollymi, apoleia) oznacza całkowitą zagładę, unicestwienie, stan nie­bytu.

(3) Wypowiedzi szczegółowe. Dużo jest wypowiedzi biblijnych, które obrazują wieczną zagładę i niebyt nie­sprawiedliwych, w samym Psalmie 37 występuje ich kilka­naście, podobnie w księdze Ijoba r. 18.

Oto lista ponad 40 wypowiedzi - wszystkie objawia­ją los ostateczny niesprawiedliwych: będą podcięci jak trawa, opadną jak liście (Ps. 37, 2); będą jak plewa, któ­rą wiatr rozmiata (Ps. 1, 4); będą pożarci do szczętu jak ciernisko (Nah. 1, 10), jak szata przez mole (Izaj. 51, 8); staną się jak piec ognisty (Ps. 21, 10); roztopią się jak wosk (Ps. 68, 3); rozpłyną się jak woda (Ps. 58, 8); będą jak proch pod nogami (Mal. 4, 3); obróceni zostaną w proch (1 Mojż. 3, 19; Ps. 104, 29); zgaśnie ich światłość (Ijob 18, 5); pochodnia niepoboźnych zgaśnie (Ijob 21, 17; Przyp. 13, 9; 24, 20); zgasną jak knot gaśnie (Izaj. 43, 17); Pan poda ich na spustoszenie (Ps. 73, 18); odrzuceni zostaną na wie­ki (1 Korn. 28, 9); wykorzeniona zostanie pamiątka ich (Ps. 34, 17); wygładzi Pan imię ich pod niebem (6 Mojż. 29, 20; Ps. 69, 29); imię ich będzie wygładzone na wieki (Ps. 9, 6); upadną i nie będą mogli powstać (Ps. 36, 13); zostaną we­pchnięci w dół zginienia (Ps. 55, 24); wyrzuceni z okręgu świata (Ijob 18, 18), wywróceni (Przyp. 12, 7); wyrzuceni będą jako żużel (Ps. 119, 119); będą skruszeni (Ijob 34, 25; Ps. 2, 9); starci (Ps. 50, 22); wytraceni (2 Mojż. 22, 20; Ps. 21, 10; 59, 14; 104, 35; Przyp. 13, 3; Izaj. 29, 20); uschną (Ijob 18, 16); będą spustoszeni (Ps. 34, 22; 62, 4; 139, 19; Izaj. 11, 4); wykorzenieni (Ps. 37, 9.22.23.34; 55, 23; 94, 23; Przyp. 2, 22; Nah. 1, 15); zniszczeni na wieki (Ps. 52, 7; 92, 8); będą jako ciernie ogniem spalone (Izaj. 33, 12); pożarci przez ogień (Ps. 50, 3); spali ich dzień przyszły (Mal. 4, 1);. zapalą się i spłoną (Izaj. 1, 31); płomień strawi ich jak plewy (Izaj. 5, 24); wylany będzie na nich ogień jak deszcz (Ps. 11, 6); nie ostoją się (Przyp. 10, 25); umrą (Ezech. 18, 4.20); staną się jako nic (Izaj. 41, 11.12); nie bę­dzie ich (Ijob 20, 9); zostaną wytraceni, aby ich nie było (Ps. 104, 35; Przyp. 10, 25); obrócą się do Szeolu (grobu) (Ps. 9, 18); poginą, zniszczeją (Ps. 37, 20; 49, 20; Izaj. 41, 11.12); zginą (Ps. 92, 10; Izaj. 40, 24); nie będzie ich już więcej (Ps. 37, 10); zginą na wieki (Ijob 20, 7)44.

Wszystkie powyższe wypowiedzi mówią, że ostatecz­nym, nieodwracalnym losem niesprawiedliwych będzie wieczna śmierć przez spalenie ogniem, który ześle Bóg.

B. NAUKI BŁĘDNE

Różne kierunki myślowe - zwłaszcza religij­ne - różnie przedstawiały i przedstawiają pośmiert­ne losy ludzi. Inaczej sobie wyobrażano los ludzi umarłych w starożytnym Egipcie i Grecji, inaczej w religiach prymitywnych, inaczej tłumaczy je dzisiej­szy buddyzm lub szintoizm. W chrześcijaństwie roz­powszechniona jest nauka o nieśmiertelności duszy ludzkiej, wyznają ją główne nurty kościelne. Zwłasz­cza doktryna katolicka głosi ciemne i wstrząsające obrazy czyśćcowego ognia i wiecznych mąk piekiel­nych45. Nie mają one jednak źródła w autentycznej nauce Pisma Świętego.

I. NAUKA O NIEŚMIERTELNOŚCI DUSZY 1 ŻYCIU POZAGROBOWYM

W chrześcijaństwie, zwłaszcza w teologii rzym­skokatolickiej, rozpowszechnione jest pojęcie duszy jako „bytu niematerialnego i samoistnego, który po rozłączeniu się z ciałem istnieje, żyje i działa nieza­leżnie od materii” 46. Pismo Święte takiej nauki nie zna. Ze względu jednak na jej powszechność w chrześcijaństwie, a rówież ze względu na powszech­ność jej nauk pochodnych, zagadnieniu należy się przyjrzeć bliżej.

1. DOWODY „NIEŚMIERTELNOŚCI" DUSZY 1 ICH BIBLIJNA OCENA

Teologia rzymskokatolicka przytacza szereg dowodów na poparcie dogmatycznej nauki o nieśmiertelności duszy ludzkiej, nauki głoszonej przez Kościół rzymski, a wyzna­wanej także przez inne kierunki konfesyjne. Są to dowo­dy: ze stworzenia człowieka, ze słów kaznodziei Salomona, z wyrażania się Biblii o śmierci i ze słów Chrystusa o du­szy.

a) Dowód ze stworzenia człowieka. Czytamy w kate­chizmie: „Pismo Święte wyraźnie powiada, że wtedy do­piero stał się człowiek istotą żyjącą, gdy Bóg tchnął w niego duszę (1Mojż. 2, 7)”47. Czy tak było w rzeczywi­stości? Otóż Biblia nie mówi, że Bóg tchnął w ciało ludzkie „duszę”, lecz jedynie „tchnienie życia” (1 Mojż. 2, 7 BT), zaś w „tchnieniu życia” (hebr. niszmath chajim) nie można dopatrywać się żadnej nieśmiertelnej duszy, gdyż to samo tchnienie otrzymały także zwierzęta żyjące na zie­mi, co wynika z 1 Mojż. 7, 22 (por. Kazn. Sal. 3, 19), a one przecież nie mają „nieśmiertelnej duszy” lub „intelektualnej duszy”.

Stanowisko powyższe potwierdza zresztą wybitny egze­geta katolicki, ks. Cz. Jakubiec: „Niektórzy egzegeci usiło­wali wykazać, że w opisie stworzenia człowieka wyraz neszamach (tchnienie) - to dusza w dzisiejszym teologicznym tego słowa znaczeniu. Powoływali się przy tym na rze­komo subtelniejsze znaczenie tego wyrazu, że mianowicie jest to tchnienie Boże, a więc dusza, którą Bóg wlewa w zalążek ciała ludzkiego. Jednakże takie „wyższe” pocho­dzenie owego „tchnienia Bożego” nie ma w Biblii uzasad­nienia, gdyż według księgi Rodzaju (7, 22) to samo tchnie­nie jest i w zwierzętach, które przecież nie mają duszy”48. Zgodzić się więc trzeba, że „tchnienie życia” nie ozna­cza nieśmiertelnej duszy ani w ogóle duszy, lecz „energię życia” lub „pierwiastek życia” - ową tajemniczą moc wi­talną, sprawiającą, że zarówno człowiek, jak i zwierzęta żyją, istnieją. Warto przypomnieć, iż funkcją Boskiego „tchnienia życia” było - jak mówiliśmy - ożywienie ukształtowanego przez Boga z „prochu ziemi” człowieka, który stał się wówczas „duszą żyjącą”, czyli „żywą istotą” (nefesz chajja). Przez połączenie odpowiednio ukształtowa­nej materii z energią witalną powstało zjawisko życia osobniczego, w tym wypadku - żyjącego, myślącego czło­wieka. Kto by jednak chciał upatrywać w „tchnieniu ży­cia” nieśmiertelną duszę, musiałby zgodzić się z tezą, że taką famą duszę mają również zwierzęta.

b) Dowód ze słów Kaznodziei Salomona: „I wróci się proch do ziemi swej, z której był, a duch wróci się do Boga, który go dał” (Kazn. 12, 7 JW). Ks. Fr. Dziasek zao­patruje tekst następującym komentarzem: „Śmierć czło­wieka rozdziela więc duszę od ciała. To ostatnie rozsypuje się w proch. Duch natomiast trwa dalej, idzie do Boga, który jest jego Dawcą. Najprościej brzmią słowa te wtedy, gdy widzi się w nich sens kreacjonistyczny w odniesieniu do duszy ludzkiej”49.

Być może, iż tłumaczenie takie jest „najprostsze”, ale czy prawdziwe? Utożsamiono tu dwa różne co do znaczenia terminy, mianowicie „ducha” wracającego do Boga z „du­szą” oddzieloną od ciała. Chcąc zgodzić się z ks. Fr. Dziaskiem, należałoby wierzyć, że dusze wszystkich bez wyjątku ludzi, a więc i dobrych, i złych, podążają z chwilą śmierci do nieba, gdzie przebywają na wieki, ponieważ od Boga wyszły i do Niego wróciły. Wiadomo jednak, że w świetle nauki katolickiej opinia taka jest błędna. Kościół naucza wszak, że do nieba idą wyłącznie „dusze, które w chwili rozłączenia z ciałem nie mają żadnych grzechów lub kar za grzechy”50. Inne natomiast wtrącone zostają do „czyść­ca” lub na wieczne męki do „piekła”.

W świetle Pisma Świętego nietrudno zrozumieć, że „duch”, którego Bóg dał człowiekowi i który „wraca” do Niego, to nic innego jak „tchnienie żywota”, udzielone pierwszemu człowiekowi i ożywiające istoty ludzkie. Był nim „pierwiastek życia”, a nie dusza nieśmiertelna, jak to już wspomniano. Duch ten ożywia zresztą także dała zwie­rzęce, gdyż zarówno człowiek, jak i zwierzę „jednakie tchnienie mają wszystkie” (Kazn. 3, 19.20 BG)51. Ponieważ pierwiastkiem życia dysponuje Bóg, nic dziwnego, że z chwilą śmierci człowieka pierwiastek ten wraca do pier­wotnego źródła. Przy zmartwychwstaniu ciała „duch” zo­stanie ciału oddany i ponownie je ożywi. Ilustruje to m. in wskrzeszenie córki Jaira: „wrócił w nią duch i powstała” (Łuk. 8, 55 BG), oraz prorocza wizja Ezechiela (Ezech. 37, 12-14), przedstawiająca wzbudzenie z prochu ziemi ciał w dniu zmartwychwstania i ożywienie ich przez ducha po­chodzącego od Boga52.

c) Dowód z wyrażania się Biblii o śmierci. Ks. W. Granat pisze: „Wiarę w nieśmiertelność duszy spotykamy w tych tekstach, gdzie jest mowa o śmierci izraeli­tów, którzy „zostali przyłączeni do ojców swoich” lub „do ludu swego”. (...) Najbardziej prawdopodobne tłumaczenie powyższych tekstów wskazuje na to, że umarli „przyłącze­ni do ludu swego” żyją po śmierci ciała” 53.

Jak bardzo ta „prawdopodobna” interpretacja jest ba­łamutna, świadczy wyjaśnienie zamieszczone w tak poważ­nym dziele teologicznym, jak Podręczna Encyklopedia Bi­blijna, opracowana z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego przez zespół czołowych teologów katolickich pod redakcją ks. E. Dąbrowskiego, doktora teologii i nauk biblijnych: „Wielu krytyków utrzymuje, że według ksiąg Starego Te­stamentu n. (nefesz - dusza) może istnieć poza ciałem i że ona po śmierci człowieka przebywa w krainie zmarłych - szeolu, ale pogląd ten również trudno uzasadnić: (...) Zresztą mieszkańcy krainy zmarłych nigdy nie są określani w Piś­mie św. jako „dusze” (nefaszot) ani jako duchy (ruchot), ale zawsze jako refajim (zmarli) Ps. 87 (88), 11; Przyp. 2, 18; 9, 18; 21, 16; Izaj. 14, 9; 26, 14.19; Ijob 26, 5)”54. Teksty mówiące o śmierci Izraelitów nie potwierdzają więc nauki o nieśmiertelności duszy.

d) Dowód ze słów Chrystusa o niemożności zabicia duszy. Ks. W. Granat uzasadnia: „W Nowym Testamencie myśl o nieśmiertelności duszy jest przedstawiona w sposób prosty i jasny: „A nie bójcie się tych - uczy Chrystus - którzy zabijają ciało, duszy zaś zabić nie mogą (Mat. 10, 28)”55. Słowa te mówią o „duszy”, której ludzie zabić „nie mogą”. Dla wielu chrześcijan jest to niezbity dowód nie­śmiertelności duszy. Lecz zdanie przytoczone wyżej to zaledwie połowa ewangelicznej wypowiedzi Chrystusa, a bez pozostałej części (często dyskretnie przemilczanej!) nie można zrozumieć zagadnienia; tym bardziej jest to istotne, że właśnie w pozostałej części tekstu zostało zawarte głów­ne wyjaśnienie.

Na szczęście przypomina o tym inny wybitny teolog rzymskokatolicki, ks. Cz. Jakubiec: „Innego rodzaju roz­różnienie, a nawet przeciwstawienie duszy i ciała zdaje się wynikać z następujących słów Jezusa: „Nie lękajcie się tych, co zabijają ciało, ale duszy nie są w stanie zabić; raczej bójcie się Tego, który może i ciało i duszę uni­cestwić w gehennie” (Mat. 10, 28). Mielibyśmy tu wyraźne znaczenie słowa „dusza”, w przeciwieństwie do ciała, gdyby nie końcowa wzmianka o unicestwieniu nie tylko ciała, ale i duszy w miejscu kary po śmierci. Właśnie ze względu na tę wzmiankę można wnioskować, że wyraz „dusza” jest tu synonimem życia...”56. Skoro istnieje ewentualność uni­cestwienia duszy w miejscu kary po śmierci - nie może być mowy o jej nieśmiertelności.

2. GENEZA I ZNACZENIE NAUKI O NIEŚMIERTELNOŚCI DUSZY

W jaki sposób doktryna o nieśmiertelności duszy, któ­ra, jak wiadomo, nie wywodzi się z objawienia Bożego, lecz jest pogańskiego pochodzenia, przeniknęła do chrześ­cijańskiej myśli religijnej i zajęła w niej poczesne miej­sce? Pogaństwo hołdowało jej od najdawniejszych czasów. W ortodoksyjnej religii żydowskiej nie była znana. Chrześ­cijaństwo czasów apostolskich przyjmowało za podstawę wiary jedynie Pismo Święte, w związku z czym było dale­kie od pogańskiej doktryny o nieśmiertelności duszy. Skąd więc i jakimi drogami nauka ta przeniknęła do późniejszej nauki chrześcijańskiej?

a) Rodowód. Egzegeta katolicki, ks. Cz. Jakubiec, stwierdza, że pojęcie nieśmiertelnej duszy ludzkiej wy­stępuje po raz pierwszy w apokryficznej (nienatchnionej) księdze Mądrości, pochodzącej z końca II wieku lub po­czątku I w. przed Chr., a zdradzającej wpływy pogańskie: „Początki nauki o duszy ludzkiej znajdujemy już w księ­dze Mądrości. Autor tej książki, Żyd mieszkający w śro­dowisku helleńskim (Egipt), pisał po grecku i dzięki temu mógł on hebrajskim wyrazom biblijnym nephesz i ruach nadać nieco inne znaczenie, zastąpiwszy je filozoficznymi terminami greckimi psyche i pneuma57. Właściwe rozwi­nięcie pojęcia nieśmiertelności duszy nastąpiło w pierw­szych wiekach chrześcijaństwa i to pod wpływem greckich pojęć filozoficznych: „Mimo wyraźnej wzmianki o duszy ludzkiej w księdze Mądrości pojęcie to miało się krystali­zować jeszcze w ciągu przynajmniej dwustu lat, aż do pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to znów pod wpływem filozoficznych pojęć greckich uczeni chrześcijań­scy wypracowali... znane nam dziś teologiczne pojęcie duszy”58. Jasne więc, że nauka o nieśmiertelności duszy, jeden z fundamentalnych dogmatów wiary katolickiej, wy­wodzi się ze źródeł pogańskich.

Pogański rodowód nauki o nieśmiertelności duszy po­twierdza inny jeszcze wybitny teolog katolicki, ks. prof. dr Pastuszka: „Średniowiecze kształtowało swe poglądy filozoficzne o duszy głównie pod wpływem platonizmu i arystotelizmu. Poglądy platońskie przekazał chrześcijań­stwu św. Augustyn. (...) Inną interpretację nadał poglądom arystotelesowskim św. Tomasz z Akwinu...”59. Rozwój nauki o nieśmiertelności duszy w chrześcijaństwie przed­stawia wyczerpująco dzieło adwentystycznego teologa, prof. dra L. E. Frooma, pt. The Conditionalist Faith of our Fathers, t. 1-2. Jest to gruntowne opracowanie teologicz­ne i historyczne interesującego nas zagadnienia.

b) Dalekie echo pierwszego zwiedzenia. Genealogia nauki o nieśmiertelności duszy sięga o wiele dalej i głębiej niżby się na pozór zdawało. Już w Edenie wygłoszona zo­stała po raz pierwszy nauka o duszy nieśmiertelnej. Nie wygłosił jej jednak Bóg, lecz Jego przeciwnik, szatan. Wąż, uosobienie szatana60, rzekł do niewiasty: „Na pewno nie umrzecie” (1 Mojż. 3, 4 BT). Wiadomo, że słowa powyższe stały w sprzeczności ze słowami Boga, który oświadczył, że w wypadku przekroczenia prawa Bożego, czyli popełnienia grzechu, człowiek „niechybnie umrze” (1 Mojż. 2, 17 BT). Szatan już wówczas, na początku, zaprzeczył tej prawdzie, wysuwając twierdzenie przeciwne, że mimo przestępstwa prawa Bożego wcale nie ulegnie śmierci. Jeśliby nawet śmierć objęła ciało, nie zdoła roztoczyć swej mocy nad nie­śmiertelną duszą.

Bóg uczy, że „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rzym. 6, 23 NP), natomiast książę ciemności głosi uroczyście za­sadę Inną: grzech powoduje jedynie śmierć ciała, lecz nie duszy, dusza jest nieśmiertelna. Nauka o nieśmiertelności duszy jest więc dalekim echem słów pierwszego zwiedze­nia, które zakłóciło i zniweczyło szczęście rajskiego Edenu. Jest to stwierdzenie na pewno tragiczne, ale prawdziwe.

c) Skutki nauki o nieśmiertelności. Jakie są konse­kwencje nauki o nieśmiertelności duszy? Ks. Cz. Jakubiec charakteryzuje problem następująco: „Zasługą autora tej księgi (Mądrości) jest, że wprowadziwszy po raz pierwszy... dość ogólne pojęcie duszy ludzkiej, przełamał zakorzeniony u Izraelitów pogląd na nagrodę lub karę wyłącznie w ży­ciu doczesnym i że tym samym przeniósł wymiar spra­wiedliwości ze strony Boga w sferę życia pozagrobowe­go”61. Ale przecież ów „zakorzeniony” pogląd Izraelitów na nagrodę lub karę wyłącznie w życiu doczesnym nie był ich własnym poglądem, pochodził od Boga, był zaczerpnięty z objawienia Bożego. O zbawieniu lub potępieniu, nagrodzie czy karze zawsze rozstrzygała, rozstrzyga i będzie rozstrzy­gać w obecnym układzie świata doczesność i nic nie może odmienić zapadłych w doczesności i zapieczętowanych wraz ze śmiercią decyzji życia.

Prawdę tę wyznawali patriarchowie i prorocy, mężo­wie natchnieni i święci, dając jej wyraz w licznych wy­powiedziach Pisma Świętego. Wyznawał ją Chrystus, apo­stołowie i wcześni Ojcowie Kościoła.

Jest to zdrowy i logiczny pogląd, teologicznie popraw­ny, wskazuje na zasadnicze znaczenie doczesności w obli­czu wieczności, wyklucza wszelkie spekulacje na temat ży­cia pośmiertnego. Przeniesienie „wymiaru sprawiedliwości ze strony Boga w sferę życia pozagrobowego” jest z kolei stworzeniem dla niepokutujących grzeszników drugiej „szansy” zbawienia. Ponętna to idea! Lecz z punktu wi­dzenia biblijnego całkowicie błędna, a pastoralnie zwod­nicza i niebezpieczna, ponieważ „drugiej” szansy zbawienia w rzeczywistości nie ma i to bez względu na to, jak wiel­kie autorytety kościelne i teologiczne by ją głosiły. Wy­nikiem głoszonej nauki o duszy nieśmiertelnej jest to, że grzesznik, przeświadczony o możliwościach zbawienia w życiu pozagrobowym, staje się w godzinie śmierci straszli­wym łupem haniebnego błędu i zwiedzenia.

Wprowadzenie przez autora księgi Mądrości po raz pierwszy ogólnikowego pojęcia duszy być może „przełama­ło” częściowo wśród Izraelitów dotychczasowe poglądy na karę i nagrodę w życiu doczesnym, nie zmieniło jednak stanowiska Bożego w tej ważnej sprawie, które nadal utrzymuje w mocy zasadę odpowiedzialności człowieka na podstawie życia doczesnego. Niemniej jednak raz rzucona myśl o możliwości zbawienia po śmierci natrafiła na po­datny grunt i zapuściła głęboko korzenie w świadomości ludzkiej, odpowiadając grzesznej, spaczonej naturze czło­wieka.

II. NAUKA O CZYŚĆCU

Nauka o czyśćcu jest specyfiką dogmatyki rzym­skokatolickiej. Według niej „czyściec jest stanem i miejscem, w którym dusze sprawiedliwych przez cierpienia wypłacają się boskiej sprawiedliwości za grzechy powszednie i kary doczesne nie odpokuto­wane w życiu doczesnym na ziemi. Do czyśćca więc dostają się dusze tych, którzy umierają w grzechach powszednich lub mają jeszcze do odpokutowania kary doczesne albo też posiadają złe skłonności”62. Z pojęciem czyśćca łączy się oczywiście pojęcie kar czyśćcowych, ich intensywności i czasu trwania.

1. DOWODY ISTNIENIA CZYŚĆCA I ICH BIBLIJNA WERYFIKACJA

Jak teologia rzymska uzasadnia naukę o czyśćcu? W celu udowodnienia istnienia czyśćca powołuje się na Pismo Święte. Przytacza zwłaszcza dwa wersety biblijne jako skrypturystyczną podstawę dogmatu.

a) Werset pierwszy - słowa Chrystusa: „Każdy grzech, każde bluźnierstwo będzie ludziom odpuszczone, lecz bluźnierstwo przeciwko Duchowi odpuszczone nie bę­dzie. Jeżeli kto powie słowo przeciwko Synowi Człowie­czemu, będzie mu odpuszczone; lecz jeśli je kto wy rzecze przeciwko Duchowi Świętemu, nie znajdzie odpuszczenia ani w tym, ani w przyszłym wieku” (Mat. 12, 31.32 SK). Z tekstu tego ma wynikać, „że w przyszłym życiu są od­puszczone pewne grzechy. Na pewno nie są odpuszczone w niebie, gdyż tam nikt z błogosławionych nie posiada na sobie najmniejszej skazy moralnej; nie ma odpuszczenia grzechów również i w piekle. Musi więc być jakieś trzecie miejsce w życiu pozagrobowym, gdzie Bóg odpuszcza grze­chy. Tym miejscem jest czyściec” 63.

Nawiązując do wypowiedzi Chrystusa stwierdzić na­leży, że interesujące nas zdanie nie brzmi „...ani w tym, ani w przyszłym życiu”, co mogłoby sugerować istnienie jakiegoś „życia pozagrobowego”, lecz „...ani w tym, ani w przyszłym wieku”, wskazując na wiek obecny, czyli świat doczesny, oraz wiek przyszły, tj. świat, który nastanie, wieczny, nowy. Bóg stworzył ziemię na wiekuiste i szczęśli­we mieszkanie (Izaj. 45, 18), grzech ją zanieczyścił i zepsuł (Izaj. 24, 5). W tym stanie ziemia nie może się stać wieczną ojczyzną zbawionych. Dlatego przy końcu świata nastąpi jej transfiguracja i odnowa, zostanie oczyszczona z grze­chów i niepokutujących grzeszników. Zło znajdzie finał w „ogniu gehenny”, świat przyoblecze się ponownie w pier­wotne piękno i doskonałość. Nastanie wówczas nowa era, nowy, nieprzemijający wiek na nowej, wspaniałej i bez­grzesznej ziemi. Opiewali tę ziemię w natchnionych pieś­niach i wizjach proroczych mężowie Boży wszystkich cza­sów. Prawdą tą żyli apostołowie. Dość wspomnieć wypo­wiedź ap. Piotra: „Otóż my, opierając się na obietnicy jego, oczekujemy nowych niebios i ziemi nowej, w których sprawiedliwość zamieszka” (2 Piotra 3, 10-13 ED).

Prawdę o odnowieniu świata uznaje także Kościół ka­tolicki, choć to może nie jest znane ogółowi wiernych. „Koniec świata - pisze ks. M. Ziółkowski - to tylko kres starej postaci ziemi. „Przemija postać tego świata” - mówi ap. Paweł. Wszystko, co istnieje na ziemi, przeminie i zo­stanie zniszczone przez pożogę kosmiczną; jednak ziemia nie ulegnie unicestwieniu. Pożar kosmiczny oczyści ją ze skażenia tak, jak ogień oczyszcza metale. Po tym pożarze kosmicznym nastąpi palingeneza ziemi; z powszechnego chaosu żywiołów wyłoni się znowu odrodzona ziemia jako nowe arcydzieło wszechmocy i mądrości bożej”64. Chrys­tus, mówiąc o przyszłym wieku miał na myśli ten właśnie nowy i odrodzony świat. Grzechy przeciwko Duchowi Świę­temu nie zostaną odpuszczone ani teraz, ani potem. Nie zostaną odpuszczone nigdy. Z wypowiedzi Jezusa nie moż­na wnioskować o życiu pozagrobowym, a tym mniej o ist­nieniu czyśćca i możliwości odpuszczenia tam grzechów. Tekst pierwszy w najmniejszym stopniu nie potwierdza nauki o czyśćcu.

b) Werset drogi - słowa ap. Pawła: „Niech każdy baczy na to, jak buduje... otóż jakość pracy każdego wyj­dzie na jaw. Dzień Pański to ujawni. Albowiem zjawi się w łunie ognia; a w ogniu tym wypróbowana zostanie wartość pracy każdego. Jeżeli czyjaś budowla się ostoi, otrzyma nagrodę. A czyje dzieło spłonie, ten utraci nagro­dę; sam jednak zbawiony będzie; będzie to jednak tak, jak gdyby przeszedł przez ogień” (1 Kor. 3, 10-15 SK). Tekst ten ma wskazywać, jakoby ap. Paweł mówiąc o ogniu miał na myśli czyściec. M. Ziółkowski komentuje: „Budowniczy (którego dzieło spłonęło - uw. Z. Ł.) wprawdzie będzie zbawiony; zanim jednak osiągnie wieczną szczęśliwość, musi przedtem przejść przez ogień i w ten sposób ponieść karę za to, że w pracy szedł nieraz za zasadami mądrości tego świata” 65.

Bliższa analiza wypowiedzi ap. Pawła nie uzasadnia takiej interpretacji. Apostoł przecież nie naucza, że budow­niczowie, ludzie uczestniczący w budowie Królestwa Boże­go, których „dzieło spłonie”, będą zbawieni przez ogień, czyli jak mówi ks. M. Ziółkowski - „muszą przedtem przejść prze ogień i w ten sposób ponieść karę”, lecz, że „będzie to tak, jak gdyby przeszli przez ogień”, czyli jakby raczej uszli z ognia. Apostoł zawarł w tym oświad­czeniu głęboką prawdę. Dzień ostateczny „wykaże moralną wartość pracy wszystkich, którzy brali udział w budowa­niu Kościoła. Ogień, którego Bóg użyje jako narzędzia do odnowienia świata, wypróbuje robotę każdego. Dzieł solid­nych, a więc takich, które są ze złota, srebra lub drogich kamieni ogień nie zniszczy; ci zaś, którzy tę pracę wyko­nywali, otrzymają w dniu sądu nagrodę - wieczną szczęśliwość. To zaś, co było budowane z lichego materiału, a więc: drzewa, siana lub słomy, ogień strawi i obróci w popiół. Budowniczy wprawdzie będzie zbawiony...”66, lecz z trudem ujdzie losu, jaki dotknie jego „dzieła”. Będzie jak „głownia wyrwana z ognia” (Amos 4, 11 BG).

Apostoł przedstawił sytuację wyznawcy, który mimo zaniedbań w dziele życia z ledwością uszedł, dzięki wierze i nawróceniu, kary potępienia. Niemiło ogląda się zagładę własnego dzieła. Lot, byłby niechybnie podzielił los sodomczyków, gdyby Bóg nie okazał mu miłosierdzia, on zaś sam nie usłuchał Jego stanowczego wezwania do opuszczenia miasta. Chociaż uszedł z życiem, był świadkiem ruiny wszystkich swych życiowych zamierzeń. Słowa ap. Pawła nie postulują nauki o czyśćcu. Dodać należy, iż w jego na­świetleniu ogień Dnia Pańskiego ma wypróbować „war­tość pracy każdego”, a nie dokonać oczyszczenia duszy. W wypowiedzi wielkiego apostoła chodzi o doświadczenie „dzieła” wierzących, a nie ich samych. Doszukiwanie się w tym dowodu istnienia czyśćca jest błędne z punktu widze­nia egzegezy biblijnej.

2. DALSZE UWAGI KRYTYCZNE

W związku z nauką o czyśćcu nasuwa się jeszcze kil­ka innych uwag krytycznych, które wymagają szerszego omówienia i to w kontekście Słowa Bożego jako jedynie pewnej podstawy egzegetycznej. Sprawy są bowiem ważne.

a) Ogień a oczyszczenie z grzechu. Nauka o czyśćcu zakłada, że ogień czyśćcowy oczyszcza dusze z grzechu, co jest niezgodne z teologią biblijną. Jeśli ogień lub jakie­kolwiek inne czynniki mają moc oczyścić człowieka z prze­winy grzechowej, śmierć Chrystusa była zbędna. Teoria oczyszczenia duszy przez ogień obniża wartość Ofiary Krzyża. Ofiara w tym układzie rzeczy nie była potrzebna. Wystarczyło przecież wezwać ludzkość do prowadzenia życia zasługującego na czyściec, a wówczas sami odpokuto­waliby za swoje grzechy, Chrystus zaś nie potrzebowałby cierpieć.

Pismo Święte stoi na stanowisku odmiennym. Ponie­waż nie można było ludzkości zbawić „czymś przemija­jącym, srebrem lub złotem” (1 Piotra 1, 18 BT) albo czym­kolwiek innym - w tym także płomieniem ognia - Pan Bóg w swej wielkiej, niepojętej miłości dokonał odkupie­nia świata przez ofiarę swego Syna. Dlatego prawo do oczyszczenia człowieka z grzechów ma jedynie Bóg i doko­nuje go na mocy krwi Chrystusowej, zaś z dobrodziejstwa tego może człowiek skorzystać, kiedy wyzna przed Nim swe grzechy i odwróci się od nich: „Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (1 Jana 1, 9 BT)67.

Czynnikiem oczyszczającym jest wyłącznie „drogo­cenna krew Chrystusa” (1 Piotra 1, 19 BT). Ap. Jan głosi: „A krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 Jana 1, 7 BT). O zbawionych, którzy przeżyli czas wielkiej udręki i prześladowań, powiedziano: „Obmyli swe szaty i wybielili je we krwi Baranka” (Obj. 7, 14 BG).

Nie czytamy w Biblii, aby ogień miał kiedykolwiek właściwości oczyszczające dusze z grzechów. Czy wobec po­wyższego przypisywanie „rzeczywistemu” (fizycznemu) og­niowi tej cechy nie jest absurdem? Pismo Święte wspomi­na o oczyszczeniu przez ogień fizyczny, ale nie duszy, lecz ziemi i to przy ostatniej transfiguracji świata, gdy „żywioły od żaru stopnieją i nie ostoi się ziemia ani dzieła jej” (2 Piotra 3, 10 ED), podobnie jak uległy zagładzie Sodoma i Gomora. Ogień ten nie będzie miał charakteru ekspiacji, lecz doraźnej kary za grzech, którą jest śmierć. Pismo Święte wspomina o innym jeszcze ogniu, mianowicie og­niu doświadczeń, który „przychodzi ku doświadczeniu” (1 Piotra 4, 12 SK).

Doświadczenie ma wielkie znaczenie wychowawcze w kształtowaniu chrześcijańskiego charakteru aż do zbawien­nego uszlachetnienia go „na podobieństwo złota... które także w ogniu próbowane bywa” (1Piotra 1, 7 SK), w tym celu, „aby być mężami doskonałymi i nienagannymi, któ­rzy w niczym nie uchybiają” (Jakub 1, 2-4 SK). Jeśli więc „ogień” ma odegrać jakąś rolę w usuwaniu „moralnych skaz duszy” i tworzeniu „nadprzyrodzonego piękna du­chowego” - to wyłącznie „ogień doświadczeń”, a nie pośmiertne cierpienia czyśćcowe, zupełnie obce soteriologicznej myśli Pisma Świętego 68.

b) Geneza i konsekwencje nauki o czyśćcu. Nauka o czyśćcu jest naturalną konsekwencją dogmatu o nie­śmiertelności duszy. Skoro dusza stanowi istotę samoistną i nie ginie w chwili śmierci ciała, musi gdzieś przebywać; jeśli nie w piekle i nie w niebie, to przynajmniej w miejscu pośrednim. W tym układzie rzeczy powstanie idei czyśćca było nieuniknione. Bez niej w dogmatyce kościel­nej odnoszącej się do zmarłych występowałaby niepokojąca luka. Czyśćcowa idea wypełniła teoretycznie tę lukę, nie zmieniła jednak stanu rzeczywistego: Bóg nadal utrzymuje w mocy zasadę odpowiedzialności człowieka za okres życia doczesnego i nie stwarza drugiej szansy zbawienia w ży­ciu np. pośmiertnym; przekonuje o tym jednoznacznie Pis­mo Święte.

Wielu teologów katolickich przyznaje, że nauka o czy­śćcu nie znajduje potwierdzenia w Biblii: „Wolelibyśmy zwracać się raczej ku generalnym zasadom Pisma św., niż ku poszczególnym tekstom, często sztucznie dobranym w celu uzasadnienia czyśćca. Wątpimy, czy zawierają odno­szące się do tej sprawy aluzje” 69.

Nauka o czyśćcu wywodzi się ze starożydowskiej lite­ratury apokryficznej, zwłaszcza z 2-ej księgi Machabejskiej, i powstała na podłożu wierzeń pogańskich, równolegle z nauką o nieśmiertelności duszy: „Wiarę w istnienie czyśćca znajdujemy u wszystkich ludów - pisze ks. Fr. Spira­go - Egipcjanie przyjmowali wędrówkę dusz, oczyszczają­cych się przez wchodzenie w różne ciała zwierzęce. Grecy mają podanie o Prometeuszu, który za wykradzenie ognia z Nieba przykuty był do skały w Kaukazie, a sęp szarpał mu ciągle wątrobę, aż uwolnił go Herakles” 70. Wpływ wie­rzeń pogańskich jest oczywisty. Ale czyż godzi się chrześ­cijaninowi czerpać zasady swej wiary ze źródeł pozabiblij­nych, z religii pogańskich? Bóg nawołuje: „Słuchajcie sło­wa, które mówi Pan... „ Wedle dróg pogańskich nie uczcie się, bo ustawy narodów próżne są” (Jer. 10, 1-3 JW).

Konsekwencje niebiblijnej nauki o czyśćcu są tragicz­ne. Pierwszą z nich jest haniebny czyśćcowy handel dusza­mi71, tak bardzo sprzeczny z duchem Ewangelii (Mat. 19, 23; Izaj. 55, 1; Mat. 11, 28; Dz. Ap. 8, 20-23; Przyp. 23, 26). Drugą - odkładanie oczyszczenia i zbawienia duszy na czas nie istniejących w rzeczywistości pośmiertnych mąk czyśćcowych. Nauka o czyśćcu nie jest nauką ewangelicz­ną. Jest nauką błędną, nieprawdziwą. Nikt z chrześcijan nie powinien obawiać się jakichkolwiek kar czyśćcowych.

III. NAUKA O PIEKLE

W teologii dogmatycznej rzymskokatolickiej wy­stępuje szeroko rozbudowana nauka o piekle, przy czym przez piekło rozumie się „stan i miejsce wiecz­nej kary szatanów i dusz tych ludzi, którzy umierają w grzechu ciężkim” 72. Obraz mąk piekielnych jest przerażający. Potępieni ponoszą karę oddalenia od Boga i karę zmysłów (cierpienia fizyczne), przeby­wają w obecności szatanów i na wieki pozostają w ogniu73. Próżno szukać w Piśmie Świętym oparcia dla tak pojętej nauki o piekle. Biblia, jakkolwiek głosi prawdę o sprawiedliwym Bogu i powszechnej przed Nim odpowiedzialności, a także o karze osta­tecznej, nie daje absolutnie podstawy do snucia ob­cej jej duchowi teorii wieczystych mąk piekielnych.

Ponieważ teoria ta jest konsekwencją dogmatu o nie­śmiertelności duszy ludzkiej, nie popełnimy błędu jeśli stwierdzimy, że wypływa z tego samego co ona źródła.

1. MIESZANINA POJĘĆ

Powszechne wyobrażenie o piekle jest teologicznym konglomeratem tego, co kryje kilka biblijnych terminów, mających odrębne znaczenia. Terminami tymi są: hebraj­skie „szeol” i greckie „hades”, „gehenna” i „tartaros”. Połą­czenie reprezentowanych przez nie treści i oddanie ich wspólnym wyrazem „piekło” stworzyło tradycyjne pojęcie „miejsca i stanu wiecznych kar szatanów i potępieńców”. Analiza lingwistyczna i teologiczna wspomnianych pojęć biblijnych pozwoli na pełne ujawnienie „tajemnicy” piekła.

a) Znaczenie słowa „szeol”74. Pierwszym terminem oddanym w przekładzie polskim słowem „piekło” jest heb­rajski wyraz „szeol”, występujący 65 razy w Starym Testa­mencie. Teologia katolicka używa wyrazu „szeol” na okreś­lenie „miejsca wiecznych mąk”. Ks. M. Ziółkowski oświad­cza: „W języku hebrajskim piekło nazywa się szeol..”75. Na innym miejscu pisze: „W księgach świętych Starego Te­stamentu niejednokrotnie spotykamy wyraz „piekło”, i to użyte na oznaczenie miejsca wiecznej kary w życiu poza­grobowym”76. Tymczasem wyraz „szeol” nie oznacza „miej­sca wiecznych mąk” lub „miejsca wiecznej kary w życiu pozagrobowym”, ale po prostu miejsce przebywania zmar­łych, sprawiedliwych i niesprawiedliwych, czyli innymi słowy - grób.

Znakomity lingwista, dr Wilhelm Smith, twórca cenio­nego powszechnie wśród biblistów Słownika biblijnego, następująco określa termin „szeol”: „Wyraz ten (piekło) używany jest powszechnie przez naszych tłumaczy dla od­dania znaczenia hebrajskiego wyrazu szeol. Może byłoby lepiej oddawać znaczenie hebrajskiego szeol za pomocą ta­kich słów, jak: „grób” lub „otchłań” 77. Bezsprzecznie byłoby to słuszniejsze i właściwsze z wielu powodów, a przede wszystkim ze względów językowych i z uwagi na zgodność egzegetyczną z nauką Biblii. Słowo „szeol” oznacza grób, a nie miejsce i stan potępienia, wynika to również ze skrypturystycznej charakterystyki pojęcia „szeol”.

Czytamy o patriarsze Jakubie, który po stracie swego syna, Józefa, oświadczył w głębokiej rozpaczy: „...Zstąpię do syna mego z żałości do otchłani (szeolu)” (1 Mojż. 37, 35 JW). Trudno doprawdy przyjąć jakoby patriarcha był zda­nia, że jego syn, Józef, znajduje się wśród potępieńców. Józef był bogobojnym młodzieńcem, cieszył się zaufaniem rodziców i uznaniem Boga, Bóg obdarzył go nawet charyz­matem profetycznym. Nie można zgodzić się również z opi­nią, aby sprawiedliwy patriarcha i wybitny czciciel Jahwe, powątpiewał o swym osobistym zbawieniu, wybierając się do piekła. Jeśli natomiast określa się biblijny „szeol” mia­nem grobu, a więc uważa się go za miejsce spoczynku, nie­konsekwencje teologiczne tego typu całkowicie znikają.

Podobnie wyraża się o „szeolu” patriarcha Ijob: „Jeśli czekać będę, otchłań (szeol) jest domem moim...” (Ijob 17, 13 JW). Czyżby Ijob, któremu Biblia wydaje opinię męża „szczerego i prostego, bojącego się Boga” (Ijob 1, 1 JW), widział swe przeznaczenie w piekle? Jeśli przyjmie się, że biblijny „szeol” oznacza po prostu grób, słowa Ijoba stają się zrozumiałe. Przykładów takich jest więcej (1 Sam. 2, 6; Ijob 17, 16; Ps. 141, 7; Jonasz 2, 3), lecz przytoczone wy­starczają w zupełności do ustalenia, że Pismo Święte rozu­mie pod pojęciem „szeol” miejsce doczesnego spoczynku zmarłych, czyli grób.

Biblia charakteryzuje „szeol” jako - stan śmierci, przeciwieństwo życia i działania: „Cokolwiek czynić może ręka twoja, czyń pilnie, bo ani działalności, ani rozumu, ani mądrości, ani umiejętności nie będzie w otchłani (szeol), dokąd ty pośpieszasz” (Kazn. Sal. 9, 10 JK). Biblijny opis „szeolu” nie ma nic wspólnego z tradycyjnie pojętym „piekłem”. W księdze Ijoba czytamy: „Tam (w „szeolu”) niezbożnicy przestali się miotać i tam odpoczęli wyczerpani z sił. I niegdyś związani są razem bez przykrości, nie sły­sząc głosu naganiacza. Mały i wielki tam jest, i niewol­nik wolny od pana swego” (Ijob 3, 17-19 JW). Gdyby „szeol” określał miejsce wiecznych mąk i gorejącego ognia, nie byłby miejscem „odpoczynku”. Jednakże tam „odpo­czywają wyczerpani z sił” 78. W „szeolu” nie tylko nie przebywają szatani, ale w ogóle nie występuje w nim żadna forma życia i świadomości: „Bo żyjący wiedzą, że umrą, lecz umarli nic więcej nie wiedzą... Miłość też i nienawiść i za­zdrość zarówno zginęły, i nie mają cząstki na tym świe­cie ani we wszystkim, co się dzieje pod słońcem” (Kazn. 9, 5.6 JK).

Biblijny pogląd na stan śmierci i miejsce pobytu zmar­łych potwierdza wielu czołowych biblistów i egzegetów katolickich.

Ks. Cz. Jakubiec pisze: „Według ówczesnych poglą­dów... pod powierzchnią ziemi znajdowała się kraina zmar­łych, zwana po hebrajsku szeol (grec. hades), dokąd po śmierci szli wszyscy bez wyjątku, dobrzy i źli, bogaci i biedni. Z tej krainy śmierci nie było już powrotu. „zmar­li” (metim) albo „cienie” (refaim) przebywali tam „w mro­ku śmierci”... nic nie mąciło im spokoju i ciszy. (...) Takie­go ich stanu nie nazywano życiem, gdyż kraina zmarłych była przeciwieństwem „kraju żyjących” (por. Izaj. 38, 11), czyli ziemi, na której żyli ludzie. Innym przeciwstawieniem życia na ziemi pobytowi w Szeolu było charakterystyczne wyrażenie: „oglądać światło” i być lub istnieć „pod słoń­cem”; wskazywały one, że tylko ludzie żywi mogą oglądać światło dzienne, słoneczne, podczas gdy zmarli przebywają w mroku... w niektórych tekstach synonimem wyrazu szeol jest „grób” (hebr. bor)” 79.

W ten sam sposób charakteryzuje także pojęcie bi­blijnego „szeolu” Podręczna Encyklopedia Biblijna, pod­kreślając, że Izraelici „nie wyobrażali sobie pobytu w szeolu jako przedłużenia życia ziemskiego”, czyli nie znali nauki o życiu pozagrobowym i nie traktowali „szeolu” jako „pie­kła”: „Miejscem przebywania zmarłych jest szeol (65 razy występuje), zwany niekiedy (5 razy) też Abaddon. (...) Szeol jest jak pijawka nienasycony (Przyp. 30, 15). W sz. panuje gęsta ciemność (Ijob 10, 21; 38, 17; Ps. 87 (88), 1.13), jego mieszkańcy nie oglądają nigdy światła (Ps. 48 (49), 20). Oprócz ciemności jest proch, charakterystyczne zjawisko sz. (Izaj. 26, 19; Ijob 17, 16; 20, 11; Ps. 29 (30), 10; Dan. 12, 2). Cechą bytowania umarłych w sz. jest ustanie jakiejkolwiek działalności (Ekli. 9, 10), wszelkiego używania (Ekli. 14, 12.16), umarli nie wiedzą, co się na ziemi rozgrywa (Ekle. 9, 10; Ijob 14, 21; Izaj. 63, 16). Sz. jest krajem, w którym się nic nie pamięta i jest się zapomnianym (Ps. 87 (88), 13). Najlepsze, co jest w sz. to wypoczynek (Ijob 3, 17-19; Ekli. 30, 17), dlatego tylko trzeba by niekiedy śmierć stawiać wyżej nad życie (Ekli. 30, 17). Jest więc rzeczą pewną, że Izraelici nie wyobrażali sobie pobytu w sz. jako przedłu­żenie życia ziemskiego, wbrew opinii niektórych kry­tyków”80.

Biblijny „szeol” - to miejsce milczenia, w którym zmarli „śpią w prochu ziemi”: „Prorocy rozumieli wyraz szeol jako miejsce milczenia, niepamięci, skażenia, zniszcze­nia, grób, stan śmierci”81. Biblijny „szeol” nie reprezentuje „piekła” w ujęciu katolickim. Jest miejscem doczesnego odpoczynku zmarłych dobrych i złych, bogatych i biednych. Dlaczego nie głosić tej czystej i jasnej nauki Pisma Świę­tego?

b) Znaczenie słowa „hades”. Nowotestamentowym odpowiednikiem hebrajskiego wyrazu „szeol” jest greckie słowo „hades”, oddane w polskim przekładzie Biblii rów­nież terminem „piekło” (raz jako „grób”). Ponieważ wia­domo co oznacza biblijny „szeol”, łatwo jest ustalić zna­czenie słowa „hades”. Pojęcia te są bowiem synonimiczne i w obu wypadkach oznaczają miejsce milczenia, doczesne­go spoczynku zmarłych, czyli grób. Termin „Hades” znaczy dosłownie „niewidzialny”, a przez to wskazuje dodatkowo na miejsce, gdzie złożeni są ci, których nie dosięga już nasz wzrok, tj. miejsce grobu. Potwierdzeniem są teksty para­lelne Starego i Nowego Testamentu.

Zbieżność obu terminów występuje szczególnie jaskra­wo w paraleli: Ps. 16, 8-10 i Dz. Ap. 2, 25.27. W psalmie znajduje się mesjańskie proroctwo Dawida: „Pana mam zawsze przed swymi oczyma: On po mej prawicy, więc się nie zachwieję. Przeto weseli się serce me i dusza moja się raduje, nadto i ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie. Bo nie zostawisz duszy mej w otchłani (w szeolu), nie do­zwolisz świętemu Swemu doznać zniszczenia” (Ps. 15 (16) 8-10 SW). Werset ten w księdze Dziejów Apostolskich rów­nież występuje jako cytat przytoczony przez ap. Piotra, ale słowo „otchłań” (szeol) oddano tam terminem „hades” (grób)82. Apostoł Piotr komentując ów werset zwrócił uwa­gę na jego mesjański sens. Wyjaśnił, że Dawid, „będąc jed­nak prorokiem i wiedząc, iż Bóg mu uroczyście zaprzysiągł, że jednego z potomków osadzi na tronie jego, mówił pro­roczo o zmartwychwstaniu Chrystusa, że nie będzie pozostawiony w otchłani (hades) i że ciało jego nie zazna ska­żenia” (Dz. Ap. 2, 30.31). Oba terminy „szeol” i „hades” zo­stały utożsamione83.

Słowo Boże nie stwarza żadnych podstaw do budo­wania teorii o piekle jako miejscu bezkresnych mąk, w którym przebywają potępieńcy wraz z szatanami. „Hades” i „szeol” wymieniane przez Pismo Święte są synonimami „grobu”, gdzie zarówno sprawiedliwi, jak niesprawiedliwi oczekują na dzień zmartwychwstania84. „Hades” nie jest „miejscem lub stanem wiecznej kary”, nie przebywają w nim szatani, nie żyją i nie cierpią dusze ludzi zmarłych ani też nie górze wieczny ogień piekielny. Jest „krainą zmar­łych”, miejscem milczenia. Pismo Święte naucza, że po Sądzie Ostatecznym „piekło” (hades) wrzucone zostanie do „jeziora ognistego” przedstawiającego „śmierć wtóra” (por. Obj. 20, 14 JW), tj. wieczną. Jasne więc, że skoro „hades” zostanie wrzucony „w jezioro ogniste”, nie może być rów­nocześnie tym jeziorem, jak by należało oczekiwać w wy­padku uznania, że przedstawia ono dogmatyczne pojęcie piekła. Ponieważ „śmierć wtóra” będzie zakończeniem ist­nienia grzechu, niepokutujących grzeszników i następstw grzechu, zbędne będzie dalsze istnienie miejsca doczesnego odpoczynku zmarłych, czyli „hadesu”. I śmierć, i piekło (hades), tj. grób, przestaną istnieć na wieki. Pismo Święte, mówi o tym doniosłym wydarzeniu pełnym treści i wyrazu językiem: śmierć i grób zostaną „pochłonięte w zwycię­stwie” (1 Kor. 15, 54.55 SK).

Z przeprowadzonej analizy wynika niedwuznacznie, że biblijny „hades” nie oznacza „miejsca wiecznych kar dla szatanów i potępieńców”85.

c) Znaczenie słowa „gehenna”86. Trzecim terminem oddanym w języku polskim słowem „piekło” jest wyraz „gehenna” (geenna), wyraz występujący w Nowym Testa­mencie 12 razy, a oznaczający ostateczną zagładę niespra­wiedliwych i demonów w wyniku tzw. „ognia gehenny”. o ile błędne teologicznie jest traktowanie biblijnego „szeolu" i „hadesu" jako miejsca pobytu szatanów, potępieńców i wiecznie płonącego ognia, o tyle pojęcie ognia jako kary dla niesprawiedliwych znane jest Pismu Świętemu87. „Za­płatą za grzech jest śmierć” - naucza Pismo Święte. Urzeczywistnieniem tej „zapłaty” będzie „ogień gehenny" jako wynik Sądu Ostatecznego.

Słowami „gehenna" lub „ogień gehenny", określają­cymi Bożą karę w Dniu Ostatecznym dla niesprawiedli­wych, posługiwał się często Jezus Chrystus: „A ja wam powiadam... kto by rzekł bratu swemu „Haka” będzie wi­nien Rady, a kto by rzekł „Głupcze”, będzie winien ognia piekielnego (eis tes geennan tou pyros) Jeśli tedy oko twoje prawe grzeszy, wyłup je, a odrzuć od siebie. Albo­wiem pożyteczniej będzie dla ciebie, aby zginął jeden z członków twoich, niżby całe ciało twoje miało być wrzuco­ne do piekła (eis geennan)... A nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, duszy zaś zabić nie mogą. Raczej, bójcie się tego, który może i duszę, i ciało zatracić w piekle (en geenne). Lepiej dla ciebie ułomnym i chromym wejść do żywota, niż mając dwie ręce lub dwie nogi być wrzuco­nym w ogień wieczny (eis to pyr to aiónion)... Lepiej dla ciebie jednookim wejść do żywota, niż mając dwoje oczu być wrzuconym do ognistej gehenny (eis ten geennan tou pyrós)... Węże! Plemię żmijowe! Jakżeż ujdziecie przed są­dem piekła (apo tes kriseos tes geennes)" (Mat. 5, 22.29; 10, 28; 18, 8.9; 23; 33 ED).

Kara „ognia gehenny nastąpi, jak uczy Biblia, po tysiącletnim okresie rządów królewskich Chrystusa w nie­bie, gdy przeniesiona zostanie na ziemię stolica zwana „No­wą Jerozolimą” i gdy nastąpi zmartwychwstanie niespra­wiedliwych (Obj. 20, 5.13; Jan 5, 29). Wówczas rozegrają się ostatnie dramatyczne chwile historii grzechu, niepokutują­cych grzeszników i szatana. Odbędzie się największy proces wszechświata - Sąd Ostateczny, w którego następstwie wszelkie zło zostanie na wieki zniweczone „ogniem gehen­ny.

Końcowe chwile wielkiego dramatu opisuje Apokalip­sa: „Lecz ogień (pyr) spada z nieba i pochłania ich. A dia­beł, który zwodzi, zostanie strącony do jeziora ognia i siar­ki (eis ten limnen tou pyrós kai theiou). (...) Kto nie był zapisany w księdze żywota, został wrzucony do jeziora ognistego (eis ten limnen tou pyrós) (...) Lecz udziałem tchórzów, niewiernych, nieczystych, morderców, nierządników, czarowników, bałwochwalców i kłamców wszystkich będzie gorejące jezioro ognia i siarki (en te limnen te kaio-mene pyri kai theio). To jest śmierć druga” (Obj. 20, 9-10.15; 8 SK). Oto finał grzechu i jego następstw. Bę­dzie nim gorejące jezioro, czyli „kara wiecznego zatracenia” (2 Tes. 1, 9 SK).

Podobnie jak świat przedpotopowy zginął „w wodzie”, tak świat obecny zachowany jest „ogniowi” na dzień sądu, naucza ap. Piotr: „Niebo zaś, które jest obecnie oraz zie­mia są przez to samo słowo na ogień (pyri) przeznaczone; zachowane są na dzień sądu i zatraty ludzi niezbornych” (2 Piotra 3, 7 SK).

Ilustracją ewangeliczną „ognia gehenny", który do­kona wiecznej zagłady niezbożnych, jest przypowieść Chrys­tusa o pszenicy i kąkolu: „Tak więc jak zbiera się kąkol i w ogniu (pyri) pali, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy wyśle swych aniołów, a ci usuną z królestwa jego wszystkich gorszycieli i tych, którzy popełniają nie­prawość, i wrzucą ich do pieca ognistego (eis ten kaminon tou pyrós); tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mat. 13, 40-42 SK). Tę samą prawdę wyraził Chrystus Pan za po­średnictwem przypowieści p oddzieleniu owiec od kozłów: „Gdy przyjdzie Syn Człowieczy w swej chwale a wespół z nim wszyscy aniołowie, wówczas zasiądzie na swym Bożym tronie. Wszystkie narody zgromadzą się przed nim, a on oddzieli jedne od drugich, tak jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce ustawi po swej prawicy, a kozły po swej lewicy. (...) Potem odezwie się także do tych, którzy będą stać po lewicy: precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny (eis to pyr to aiónion), który przygotowany jest dla diabła i aniołów jego!” (Mat. 25, 31-33.41 SK).

Z przytoczonych tekstów Pisma Świętego wynika, że „gehenna" nie oznacza aktualnie istniejącego miejsca „pie­kielnego ognia” i „wiecznych mąk potępieńców i szatanów”, lecz jest określeniem ostatecznej kary, kończącej długie i wstrząsające dzieje grzechu, zła.

Wyraz „gehenna" nie jest pochodzenia greckiego; jest grecką formą nazwy doliny Hinnom (Joz. 15, 8), przebiegającej obok Jerozolimy i znanej od czasów starodawnych jako miejsce przeklęte i wzgardzone. W epoce królew­skiej, w okresach apostazji, składano tam Molochowi ofia­ry z ludzi (2 Kron. 33, 6), a w czasach Chrystusa było to miejsce gromadzenia i palenia miejskich nieczystości. Owa dolina, miejsce wzgardy i zniszczenia, stała się wymowną ilustracją kary ognia i wiecznej śmierci. Mówiąc o „Ognis­tej gehennie" posługiwał się Chrystus tą Właśnie ilustrac­ją88. „Przyszła pomsta nad grzesznikami” jest porównana do palenia nieczystości w dolinie Hinnoma, poza murami Jerozolimy. Kara potępienia spotka niesprawiedliwych rów­nież poza murami miasta Nowej Jerozolimy (Obj. 22, 15; 21, 27; 20, 8). Tym samym ogniem zniszczeni będą szatan i jego aniołowie, gdyż ogień ten jest również dla nich „przygotowany” (Mat 25, 41 BT). Gehenna - to kara wiecz­nej śmierci.

d) Znaczenie słowa „tartaros”. Czwartym terminem przetłumaczonym jako „piekło” jest grecki termin „tarta­ros" (łac. tartarus), występujący tylko raz w Nowym Tes­tamencie (i to w formie czasownikowej), oznaczający aktu­alne miejsce pobytu szatana i jego zastępów. Pogląd ten reprezentuje ap. Piotr: „Albowiem Bóg nie przepuścił takie i upadłym aniołom, lecz strącił ich do piekła (tartarósas) i wydał na pastwę ciemności czeluści, gdzie na sąd cze­kają” (2 Piotra 2, 4 SK)89.

Słowo „tartaros” nie może oznaczać „miejsca wiecznej kary”, ponieważ szatan i upadli aniołowie nie odbywają w „tartaros” kary, lecz tam właśnie oczekują na sąd. Prawdę tę potwierdza ap. Juda: „Aniołów nawet, którzy opuścili swe mieszkanie, trzyma w ciemnościach (hypo dzófon) na wielki dzień sądu, skutych wiecznymi kajdanami” (Judy 6). Dodać trzeba, że w miejscu pobytu szatana i jego zastępów nie płonie żaden ogień i nie przebywają dusze zmarłych grzesz­ników. „Tartatos" nie jest zatem miejscem wiecznych mąk dla „bezbożnych i szatanów”, a jedynie miejscem czaso­wego pobytu, w oczekiwaniu na sąd, szatana i jego anio­łów. Gdy Jezus podczas ziemskiej działalności uwolnił pewnego razu ludzi opętanych z mocy demonów, złe du­chy oświadczyły: „Co tobie do nas, Jezusie Synu Boży? Czy po to tu przyszedłeś, żeby nas dręczyć przed czasem?” (Mat. 8, 29 SK). Wynika stąd, że były świadome przyszłej kary, a do tego czasu nie cierpiały żadnych mąk piekiel­nych 90.

Podobnie jak szatana i jego aniołów, Pan Bóg zacho­wuje na sąd również niesprawiedliwych, o czym pisze ap. Piotr „... potrafi Pan wybawić od pokuszenia ludzi poboż­nych, a niezbożników zachować na dzień sądu dla karania” (2 Piotra 2, 9 SK). Jest jednak duża różnica między miej­scem oczekiwania na sąd ludzi niesprawiedliwych i szata­nów. Niesprawiedliwi oczekują w „szeolu” lub „hadesie", czyli w grobie, w prochu ziemi, szatani natomiast - w „tartarze". Podczas gdy zmarli niesprawiedliwi spoczywają w grobach, szatan „skuteczny jest w synach niedowiarstwa” (Efez. 2, 2 BG), czyli w niesprawiedliwych żyjących, sprawuiąc rządy, jako „książę świata tego”. A więc również „tartaros” nie oznacza tradycyjnego obrazu piekła.

2. PROBLEM „WIECZNOŚCI” MĄK

Dogmatycy katoliccy w teologicznym uzasadnieniu „wieczności” mąk piekielnych powołują się na Pismo Świę­te. Wskazują na teksty mówiące o ogniu „wiecznym” (Mat. 18, 8 NP; 25, 41), „nieugaszonym” (Mat. 3, 12 NP), a na­wet o „mękach wiecznych” (Mat. 25, 46 BG; Obj. 14, 11). Jednakże w myśl zasad hermeneutyki biblijnej nie można rozpatrywać wyrażeń Pisma Świętego w oderwaniu od bliższego i dalszego kontekstu; tylko w kontekście można ustalić właściwy sens wyrażeń. Odnosi się to w szczegól­ny sposób do interesujących nas terminów.

a) Dowody przeciwko trwaniu mąk. Przeciwko wiecz­nemu trwaniu mąk piekielnych przemawia wiele racji biblijnych i teologicznych, a nawet logicznych, których przy omawianiu zagadnienia nie sposób pominąć.

(1) Skoro według nauki biblijnej karą za grzech jest „śmierć” (Rzym. 6, 23 NP), nie może nią być „wieczne ży­cie” choćby nawet w „męczarniach”. Biblia uczy, że „du­sza, która grzeszy, ta umrze” (Ezech. 18, 4 BG); jakże więc żyć będzie na „wieki w męczarniach”? Grzech „popełniony i dopełniony - pisze ap. Jakub - rodzi śmierć” (Jak. 1, 15 SK), nie może zatem rodzić „wiecznego życia mąk”. Inny werset Pisma Świętego mówi:.....albowiem źle czyniący będą wygubieni, a którzy ufają Panu posiądą ziemię. (...) Niegodziwi będą wytraceni, plemię niezbożnych wyginie” (Ps. 37, 9.8 SW). Skoro „wygubieni” i „wytraceni” - to nie „ży­jący wiecznie w męczarniach”! Wypowiedzi powyższe wska­zują na „wieczną śmierć” jako przeciwieństwo „wiecznego życia”, czyli mówiąc innymi słowy, przedstawiają karę po­tępienia jako zniweczenie, unicestwienie, wieczysty niebyt. W ich świetle niekończące się życie mąk jest absurdem.

(2) Potwierdzeniem tej nauki są liczne ilustracje biblij­ne, przedstawiające obrazowo los

niesprawiedliwych: ,r..niezbożnicy... są jak plewa, którą wiatr pomiata. (...) Niezbożni... zmarnieją, wrogowie Pana jako łąk ozdoba uwiędną, jak dym się rozwieją. (...) Jako rozwiewa się dym, znikają, jak wosk topnieje przy ogniu, tak giną grzesznicy przed Bogiem” (Ps. 1, 4; 36 (37), 20; 67 (68) SW); „Bo oto dzień przyjdzie pałający jak piec, a będą wszyscy pyszni i wszys­cy czyniący niezbożność słomą, i zapali ich dzień, który przyjdzie, mówi Pan zastępów, i nie zostawi im korzenia, ni gałązki” (Mal. 4, 1 JW). W świetle przytoczonych tekstów i w ogóle nauki Biblii nie ma miejsca na niekończące się, piekielne męki.

(3) Doktryna ta jest zresztą sprzeczna również z ele­mentarnymi zasadami humanizmu i humanitaryzu. Nawet w ludzkim odczuciu sprawiedliwości razi zbytnim okrucień­stwem. Nie da się jej pogodzić z nieskończoną mądrością i miłością Boga. Bóg wiecznie znęcający się nad swymi wrogami, torturujący ich płomieniem „nieugaszonego” ognia byłby bardziej podobny do średniowiecznych inkwizytorów niż do dobrotliwego choć sprawiedliwego Ojca z Ewangelii.

Mimo wszystko pozostaje nadal ważne pytanie: dla­czego Pismo Święte mówi o „wiecznym” i „nieugaszonym” ogniu oraz o „wiecznych” mękach? Czyżby się myliło, a mo­że samo w sobie jest sprzeczne? Tak nie jest na pewno, ale sprawę trzeba zbadać dokładnie.

b) Charakter ognia gehenny. Przytoczone terminy biblijne mają, wbrew pozorom, sens zgoła odmienny od tego, jaki by się pozornie nasuwał.

(1) Np. Sąd Ostateczny nazwany jest w Piśmie Świę­tym „sądem wiecznym” (Hebr. 6, 2 ED). W określeniu tym występuje identyczny przymiotnik - „wieczny” (aionios), jak w przypadku „wiecznego” ognia gehenny. Czyż należy wyciągnąć stąd wniosek, iż Sąd Ostateczny trwać będzie „wiecznie”, a więc czyż należy mu nadać sens nieskończonej w czasie rozprawy? Oczywiście nie! Każdy rozumie, nie bę­dąc nawet teologiem, że sąd Boga został tak nazwany z uwagi na ostateczność i nieodwracalność, czyli wieczność rozstrzygnięć, a mówiąc inaczej - z uwagi na wieczny sku­tek jego decyzji i postanowień. W tym samym sensie należy również pojmować „wieczność” ognia gehenny, tj. nie jako trwanie tegoż ognia w czasie i przestrzeni, lecz w sensie skutku, przesądzającego na wieki los niepokutujących grzeszników. Będzie to zatem kara potępienia o skutkach wiecznych i ostatecznych.

Czy rozumowanie powyższe jest poprawne? Na po­prawność wskazuje nauka ap. Judy, który pisze, iż Sodoma i Gomora zostały „pokarane ogniem wiecznym” (Judy 7). Mimo scharakteryzowania tegoż ognia jako „wiecznego” wiadomo, że ogień ten nie trwał w czasie bez końca, nie płonie tam do chwili obecnej, lecz określony tak został w znaczeniu nieodwracalnych, czyli wiecznych następstw. Charakter ognia gehenny, który w dniu sądu nawiedzi grzesznych, będzie taki sam 91.

(2) Podobnie przedstawia się sprawa z drugim przy­miotem ognia gehenny, czyli jego „nieugaszonością”. Ogień gehenny będzie „nieugaszony” w tym sensie, że żadna moc i siła ziemska nie będą mogły go zgasić, będzie więc „nieugaszonym” w sensie swej natury, a nie czasu trwania. W epoce starotestamentalnej ogień mający zniszczyć daw­ną Jerozolimę również został określony jako „nieugaszo­ny”. Bóg zapowiedział ustami proroka: „...jeśli mnie słuchać nie będziecie... zapalę ogień w bramach (Jeruzalemu)... a nie będzie ugaszony” (Jer. 17, 27 BG). Słowo Pańskie wy­pełniło się podczas najazdu wojsk babilońskich. Nad Jero­zolimą zawisł „nieugaszony” ogień, który wzniecili babi­lońscy żołnierze. Nikt nie potrafił wstrzymać niszczyciel­skiej ręki od dzieła zniszczenia. Ogień pożogi płonął tak długo, jak długo nie strawił doszczętnie niewiernego mias­ta. Chociaż ogień ów został określony jako „nieugaszony”, nie płonie do dnia dzisiejszego, określenie „nieugaszony” nie oznaczało wieczności w sensie trwania w czasie. W tym sensie rozumieć należy także „wieczne” męki - jako męki „ostateczne”.

c) Rezultat ognia gehenny. Określenia: „wieczny” i „nieugaszony” w odniesieniu do ognia mającego znisz­czyć w Dniu Ostatecznym szatana i niepokutujących grzeszników oznaczają nieodwracalność rozstrzygnięć, finał doczesnej i grzesznej egzystencji Wieczna kara nie oznacza wiecznego karania, podobnie jak kara „wiecznego zatraca­nia” nie oznacza nieustającego w czasie zatracania.

(1) Przedstawiony przez Pismo Święte obraz zagłady niesprawiedliwych wskazuje na unicestwienie i niebyt, o czym mówiliśmy już uprzednio. Po grzesznych nie pozo­stanie ani „korzeń ni gałązka” (Mal. 4, 1 BG). Zatracenie będzie następstwem niszczycielskiego działania ognia ge­henny, ognia, który spadnie na „pysznych” i czyniących „niezborności”. Stanie się udziałem nie tylko ludzi, lecz tak­że upadłych duchów z ich księciem, szatanem, na czele.

O Lucyferze powiedziano: „W mnóstwie nieprawości tych... splugawiłeś poświęcenie twoje; wywiodę tedy spośród ciebie ogień, który cię pożre, i obrócę cię w popiół na ziemi przed oczyma wszystkich widzących cię. Wszyscy, którzy cię ujrzą między narodami, zdumieją się nad tobą; wniwecz obrócony jesteś i nie będzie cię na wieki” (Ezech. 28, 18.19 JW). W rezultacie działania „wiecznego” ognia gehenny, szatan zostanie obrócony „wniwecz”, ulegnie unicestwieniu, stanie się niebytem, „nie będzie go na wieki”. To samo oczekuje jego zastępy i niepokutujących grzeszników.

Jak ogień w dolinie Hinnom niszczył gromadzone tam nieczystości, a „wieczny ogień” spowodował zniszczenie So­domy i Gomory, czy „nieugaszony” ogień Babilończyków strawił mury jerozolimskie - tak wygładzeni zostaną nie­sprawiedliwi i szatani w dzień sprawiedliwego sądu Boga. Żadna moc nie wstrzyma ręki karzącej. W wyniku zasto­sowania kary ostatecznego ognia przestaną istnieć grzechy, niepokutujący grzesznicy i ojciec grzechu - szatan wraz ze swymi zastępami demonów. Pismo Święte naucza, że Bóg może zatracić w ogniu gehenny nie tylko ciało, lecz także duszę (Mat. 10, 28). Gdy ogień gehenny, w którym „żywioły od żaru stopnieją” (2 Piotra 3, 10 ED), dokona swego nisz­czycielskiego dzieła, oblicze ziemi ulegnie palingenezie, czyli odnowie dzięki mocy Wszechmocnego, stając się wieczną i wspaniałą ojczyzną zbawionych.

Podczas gdy ostatecznym losem niesprawiedliwych bę­dzie wieczna śmierć, nagrodą sprawiedliwych stanie się wieczne życie: „Albowiem źle czyniący będą wygubieni, a którzy ufają w Panu, posiądą ziemię. Jeszcze chwila, a nie stanie grzesznika; gdy na miejscu jego spojrzysz, już go tam nie będzie. Ale cisi posiądą ziemię i będą się ra­dować obfitym pokojem. (...) Niezbożni natomiast zmarnie­ją, wrogowie Pana jako łąk ozdoba uwiędną, jak dym się rozwieją” (Ps. 36 (37), 9-11.20 SW). Po obrazie zniszczenia dokonanego przez ogień gehenny Objawienie Boże przed­stawia „ziemię nową”, ziemię oczyszczoną ze zła i jego skutków, okrytą nową atmosferą; „Potem ujrzałem - pisze ap. Jan - nowe niebo i nową ziemię. Pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeszły...” (Obj. 21, 1 SK). Była to już ojczyzna zbawionych. Wyzwolone wszechmocą Bożą siły termojądrowe drzemiące w materii przeobrażą powierzch­nię naszego globu; unicestwiając zło i grzech, dokonają za­razem jej oczyszczenia. Ta sama twórcza moc Boża odnowi oblicze ziemi na obraz Edenu. A wówczas na szczęśliwej planecie zamieszka po wieczne czasy nowy i szczęśliwy człowiek.

3. WNIOSKI W KWESTII PIEKŁA

Reasumując analizę nauki katolickiej o wiecznych mę­kach piekielnych w konfrontacji z nauką Pisma Świętego, dochodzimy do kilku wniosków, są one jednocześnie pod­sumowaniem biblijnej nauki w tym względzie.

a) Wnioski szczegółowe. Istnieje kilka wniosków szcze­gółowych. Oto one:

(1) Nigdzie na ziemi nie ma miejsca płonącego ognia, które by było odpowiednikiem teologiczno-dogmatycznego pojęcia piekła i w którym by przebywały dusze zmarłych potępieńców wraz z szatanami, cierpiąc tam niewysłowione męki 92.

(2) Zmarli niesprawiedliwi, podobnie jak sprawiedliwi, śpią w „prochu ziemi” (czyli przebywają w grobie - w szeolu czy hadesie), oczekując na dzień zmartwychwstania, na dzień nagrody wiecznego życia lub sądu i kary „wiecznej śmierci”;

(3) Szatan i jego zastępy nie przebywają w miejscu płonącego ognia, lecz w ciemnościach przestworzy ziems­kich, mając dostęp do ludzkich serc i umysłów.

b) Wniosek ogólny. Dochodzimy w naszych rozważa­niach o piekle do następującego wniosku ogólnego: nauka o aktualnie istniejącym piekle wiecznie płonącego ognia, piekle niekończących się mąk grzeszników i szatanów jest z punktu biblijnego całkowicie błędna i sprzeczna z duchem Ewangelii. Koncepcja tak pojętego „piekła” powstała na skutek błędnego (mechanicznego wprost) połączenia czte­rech biblijnych pojęć (szeol, hades. gehenna i tartaros), ma­jących w istocie odmienne znaczenie, w jedno pojecie ze­spolone pogańską nauką o nieśmiertelności duszy. Tym spo­sobem termin „piekło” począł oznaczać: miejsce pobytu zmarłych (szeol lub hades), szatanów (tartaros) oraz wiecz­nych mąk (gehenna).

UWAGI KOŃCOWE

1. Znaczenie religijno-doktrynalne. Doniosłe jest religijne, a w tym także doktrynalne i filozoficzne znaczenie biblijnej nauki o nie­śmiertelności. Nauka ta zabezpiecza wiarę chrześcijańską przed dogmatycznymi błę­dami; wprowadza w tę dziedzinę myśli ludzkiej atmosferę pokoju. Nieśmiertel­nym jest tylko Bóg, człowiek jest istotą śmiertelną, nieśmiertelność natomiast jest łaskawym darem Bożym, uwarunkowanym jednak posłuszeństwem. Nauka ta jest nie­wzruszoną podstawą chrześcijańskiej na­dziei. Ukazuje perspektywy doczesności w wymiarach wieczności, tchnie pogodą du­cha.

2. Znaczenie pastoralne. W czasach końco­wych biblijna nauka o nieśmiertelności ma uchronić lud Boży przed zwiedzeniem ostatnich dni, w szczególności przed prą­dami okultystyczno-spirytystycznymi (1 Ja­na 4,1-2; Mat. 24,24; Obj. 16,13-14).

3. Znaczenie ewangelizacyjne. Z uwagi na znaczne rozpowszechnienie w chrześcijań­stwie błędnych teorii na temat śmierci, nagrody i kary, nieśmiertelności i natury człowieka, nauka biblijna nakłada szczegól­ny obowiązek głoszenia czystych, opartych na Biblii zasad wiary w tym zakresie.

1 Kondycjonalizm jest to pogląd głoszący, że nieśmiertelność (czyli życie wieczne) jest darem Bożym, ofiarowanym człowiekowi przez Boga na określonych warunkach (conditiones) - por. Le Roy E. Froom, The Conditionalist Faith of Our Fathers, t. 1, s. 19.

2 Por.: „Ukaże je we właściwym czasie błogosławiony i jedyny Władca, Król królujących i Pan panujących, jedyny mający nieśmiertelność, który zamieszkuje światłość niedostępną, którego żaden z ludzi nie widział ani nie może zobaczyć: Jemu cześć i moc wiekuista” (1 Tym. 6, 15.16 BT).

3 Podręczna Encyklopedia Biblijna stwierdza: „Nieśmiertelność przywykliśmy łączyć z pojęciem duszy jako jej cechą istotną. Tymczasem, w terminologii biblijnej n. jest przede wszystkim istotną cechą Boga. Nieśmiertelne bowiem jest to, co albo nie może, albo nie musi podlegać śmierci. Stąd w pierwszym wypadku mówi się tylko o Bogu samym, że jest nieśmiertelny (Rzym. 1, 23; 1 Tym. 1, 17) lub że posiada n. (1 Tym. 6, 16). Inaczej natomiast jest z n. człowieka. Pismo św. potwierdza codzienne doświadczenia, że człowiek jest śmiertelny (Mądr. 7, l; Ekli. 17, 30)” - (Podręczna Encyklopedia Biblijna, t. II, s. 157, hasło: „Nieśmiertelność”).

4 Inne przekłady Pisma Świętego tekst oddają następująco: „Sam Bóg pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza wasza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa” (BT), „... niechaj to wszystko, co w was jest: duch, dusza i ciało zachowane będzie bez skazy na przyjście Pana...” (ED), „... Niechaj całe wasze jestestwo i duch, i dusza, i ciało, zachowane zostaną bez skazy na przyjście Pana...” (SK), ,,... aby cały wasz duch, i dusza i ciało było bez zarzutu zachowane na przyjście Pana...” (JW).

5 W. Granat, Dogmatyka katolicka, t. II, s. 210-212.

6 Por. SDA BD, s. 1046; A. J. Wearner, Fundamentals of Bi­bie Doctrine, s. 220.

7 Język hebrajski używa na określenie „tchnienia życia” wy­rażenia „niszmath chajja”. Słowo „niszmath” (status constructus słowa „neszema”) znaczy dech, tchnienie, oddech, życie, istota ty­jąca - por. K. Feyerabend, Słownik hebrajsko-polski, s. 110.

8 Por. Uriah Smith, Here and Hereafter, s. 18.

9 Biblia Tysiąclecia oddaje występujące tu słowo „duch” (ruach) takimi określeniami, jak „oddech życia”, „siła życiowa”, co w większym jeszcze stopniu potwierdza słuszność poglądu, ze słowo duch, oddech, czyli tchnienie, i siła życiowa - to to samo.

10 Por.: „Niech oddech (ruach) wróci do Niego, niech z Nim połączy się tchnienie (niszmath); a wszelkie ciało zaginie i czło­wiek w pył się obróci” (Ijob 34, 14.15 BT); „Dopóki mam oddech (niszmath) w sobie a w nozdrzach Boże mam tchnienie (ruach)... (Ijob 27, 3 BT); „I mnie też stworzył duch Boży (ruach-el), tchnie­nie (niszmath) Wszechmocnego i mnie uczyniło” (Ijob 33. 4 BT); „tak mówi Bóg, Pan, który stworzył niebiosa i rozpostarł je; który rozszerzył ziemię, i co się rodzi z niej; który daje tchnienie (ne­szema) ludowi mieszkającemu na niej, a ducha (ruach) tym, co chodzą po niej” (Izaj. 42, 5 BG).

11 Por. Seventh-day Adentists Answer Questions on Doctrine,s. 515.516.

12 Por. tamże, s. 516.

13 Por. B. Davies, Students Hebrew Lexicon, s. 586.

14 Por. z. Abramowiczówna, Słownik grecko-polski, t. III, s. 563; Questions on Doctrine, s. 516; SDA BD, s. 1040.

15 Wielka Encyklopedia Powszechna wyjaśnia słowo „duch” jako oddech, tchnienie - właściwości wyróżniające materię oży­wioną od materii nieożywionej; psychologicznie: energię psychicz­ną człowieka, jego właściwości psychiczne, niekiedy część tych właściwości, mianowicie wyższe funkcje psychiczne; filozoficznie: pierwiastek przeciwstawny materii, naturze.

16 Jest to liczba pokaźna, umożliwia wszechstronne zbadanie treści objętej tym słowem. W przeważającej mierze (bo - 473 ra­zy) polskie słowo „dusza” jest tłumaczeniem hebrajskiego wyrazu „nefesz” (gr. psyche, łac. anima), występującego w księgach Sta­rego Testamentu aż 755 razy w różnym znaczeniu.

17 t. I, s.289.290

18 Tamże, s. 290.

19 Por. Tamże, s. 291.

20 W. Kalinowski, Dogmatyka katolicka, s. 39.

21 Stare i Nowe Przymierze, s. 197.

22 Dz. cyt., s. 290. Idee duszy-istoty (sobowtóra?), występują­ca - jak się, wydaje - również w katolickim pojęciu duszy, nie wywodzi się z Boskiego objawienia i nie występuje w Piśmie Świętym.

23 Por. L. F. Froom, dz. cyt., s. 466.

24 Por. K. Feyerabend, dz. cyt., s. 67.

25 Niektóre przekłady Pisma Świętego i interpretacje sugeru­ją, jakoby Bóg własnoręcznie - na wzór garncarza - „ulepił” człowieka „z prochu ziemi” (czy jak tłumaczą niektórzy „z mułu ziemi” - por. JW), ale interpretacje takie najwyraźniej wulgary­zują zagadnienie, spłycają cena zawarty w słowie hebrajskim „jacar” i prymitywizują opis biblijny. W tym sensie są nie tylko nieścisłe, ale wręcz egzegetyczne błędne. Egzegeci powołują się co prawda na fakt, że słowo „jacar” użyte jest między innymi na określenie czynności garncarza (Izaj. 29, 16; 46, 5 i in.), należy jed­nak pamiętać, że nie jest to znaczenie wyłączać, bowiem słowo „jacar” oznacza także tworzenie takich zjawisk jak światło (Izaj. 48, 7) i pory roku (Ps. 74, 17), a przecież tych rzeczy nie można „ulepić” rękami. Należy zatem przyjąć, że Bóg aktem swej woli stworzył (uformował), czyli powołał do bytu ludzkie dało według ustalonego przez siebie planu strukturalno-anatomicznego.

26 Dosłowny przekład brzmi: „Wtedy to Jahwe Bóg stworzył człowieka, proch z ziemi”, co znaczy, że człowiek jest „prochem ziemi”.

27 Por. s. 631.

28 Ciało + duch = dusza (życie psychiczne, istota żyjąca).

29 Tekst brzmi: „A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi” (werabbim mijjeszene admath-afar). Inny przekład: „A wielu... z tych, którzy śpią w krainie prochu” (BT); „Wielu zaś, co po­snęli w prochu ziemi, zbudzi się” (BT,).

30 Por. L. E. Froom, dz. cyt., s. 31.

31 Na określenie snu śmierci używa Biblia słowa hebrajskiego „szakal” i słowa greckiego „kaimao”.

32 Na określenie „miejsca milczenia” używa Biblia słowa he­brajskiego „oluma”. które znaczy: milczenie, cisza, królestwo śmierci.

33 „Ziemia zapomnienia” - po hebrajsku „erec neszijja”.

34 Na temat spirytyzmu - por. W. Granat, Bóg Stwórca, anio­łowie - człowiek, s. 181-207.

35 Chociaż Pismo Święte nie zna pojęcia nieśmiertelnej duszy i związanej z tym teorii życia pozagrobowego (czyli pośmiertnego życia duszy), to jednak zna pojęcie zmartwychwstania sprawiedli­wych i niesprawiedliwych oraz daru nieśmiertelności, który stanie się udziałem sprawiedliwych przy przyjściu Pana, Jak również ka­ry wiecznej śmierci, która zostanie wymierzona na Sądzie Osta­tecznym. Nie Jest to jednak nauka o życiu pozagrobowym w ści­słym znaczeniu, jak chcą tego niektórzy religiolodzy, chyba w sen­sie szczególnym, pojętym bardzo szeroko.

36 Wg oryg. gr.: en te anastasei te próte (w pierwszym zmar­twychwstaniu).

37 Wg oryg. gr.: en te anastasei ton dikaion (w zmartwychwstaniu sprawiedliwych).

38 Wg oryg. gr.: hoi loipoi ton nekron ouk edzesan achri telesthe ta chilia ete.

39 Słowo „ho olethros” znaczy: ruina, zagłada, zguba, znisz­czenie, śmierć; BT oddaje wyrażenie słowami: „wieczna zagłada”.

40 Wg oryg. gr.: a po prosópou tou kyriou kai apo tes dókses tes ischylos autou.

41 Słowo „he apoleia” znaczy: zguba, zagłada, strata, zatrata, potępienie.

42 Słowo hebrajskie „lacharafoth” pochodzi od słowa „charof”, które znaczy: lżyć, pogardzać, szydzić, pohańbić.

43 Słowo „deraon” znaczy: obrzydzenie, zawstydzenie, wstręt.

44 Por. L. K. Froom, The Conditionalist Faith of Our Fathers, t. 1, s. 109-111.

45 Wśród nowszych teologów katolickich występuje tendencja łagodzenia tych rażących opisów - por. A. Zuberbier, Wierzę... dogmatyka w zarysie, s. 333.

46 M. Ziółkowski, Eschatologia, s. 56; por. J. Grodzicki, Kościół dogmatów i tradycji, s. 114-116.

47 Fr. Spirago, Katolicki katechizm ludowy, cz. I, s. 172.

48 Stare i Nowe Przymierze, s. 198.

49 Dz. cyt., s. 169.

50 M. Ziółkowski, dz. cyt., s. 30.

51 BT: „Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden... i oddech życia ten sam” (W komen­tarzu do tekstu jest wyjaśnienie, że chodzi tutaj o „pierwiastek życia, nie duszę”).

52 Warto przypomnieć, te słowo „duch” jest tłumaczeniem he­brajskiego „ruach”, oznaczającego: „dech”, „wiatr”, „siła życiowa”, występującego w Piśmie Świętym 379 razy.

53 Dz. cyt., s. 302.

54 T. I., s. 290.

55 Dz. cyt., s. 304.

56 Dz. cyt., s. 199.

57 Dz. cyt., s. 200.

58 Tamże, s. 202. Por.: „To zaś pojęcie (nieśmiertelności duszy)... rozwinęło się dopiero pod wpływem filozoficznych pojęć greckich w pierwszych wiekach chrześcijaństwa...” (tamże, s. 200).

59 Dusza ludzka, jej istnienie i natura, s. 6.

60 Wąż był medium szatana.

61 Dz. cyt., s. 202.

62 M. Ziółkowski, Eschatologia, s. 246.

63 Tamże, s. 252.

64 Tamte, s. 419.

65 Tamże, s. 252.253.

66 Tamże, s. 252.

67 Por.: „Przyjdźcie... mówi Pan. Choćby były grzechy wa­sze jako szkarłat jak śnieg wybieleją; i choćby były czerwone jak karmazyn, będą białe jak wełna” (Izaj. 1, 18 BG).

68 Soteriologia - nauka o zbawieniu (he soteria - zbawienie, ocalenie, ratunek; logos - nauka).

69 The Catholic Dictionairy, s. 704.

70 Dz. cyt., s. 407.

71 Por. J. Grodzicki, Kościół dogmatów i tradycji, s. 138-143.

72 M. Ziółkowski, dz. cyt., s. 198.

73 Por. J. Grodzicki, Kościół dogmatów i tradycji, s. 144-148.

74 Por. L. B. Froom, dz. cyt., s. 160-165.

75 Dz. cyt, s. 198.

76 Tamże, s. 206.

77 Wiliam Smith, A Dictionary of the Bibie, s. 234.

78 Zwróćmy uwagę na słowa: „niewolnik wolny od pana swe­go”. Jeśliby szatan sprawował władzę nad zmarłymi potępieńcami, z pewnością żaden z nich nie byłby „wolny od pana swego”. Wszak szatan jest autorem niewoli i ucisku. Ijob, narzekający nad swą nieszczęsną dolą, przedstawia stan śmierci Jako miejsce spokoju i milczenia: „Czemum w żywocie nie umarł? Wyszedłszy z żywota, wnet nie zginął? Czemu przyjęty na kolana? Dlaczego karmio­ny piersiami? Teraz bowiem śpiąc milczałbym i odpoczywałbym snem moim z królami i radnymi ziemi... albo nie istniałbym Jak martwy płód ukryty, albo jak ci, którzy poczęci, nie oglądali światłości” (Ijob 3, 11-16 JK). Byłby to „sen śmierci”, pozbawiony bólu, trwogi i cierpień.

79 Ks. Cz. Jakubiec, dz. cyt., s. 187.

80 T. II, s. 576.577.

81 Konkordancje Biblijna, hasło: „Piekło”.

82 Por. E. Nestle, Novum Testamentum Graece et Latine.

83 Jeśli uznać, że słowo „hades” oznacza tradycyjne pojęcie „piekła”, jak suponuje Kościół rzymski (np. ks. M. Ziółkowski stwierdza, że „... język grecki zaś na oznaczenie piekła ma wyraz hades...” (Dz. cyt., s. 298), to trzeba by się było zgodzić z opinią,, że Chrystus Pan przebywał po swej śmierci nie w grobie, lecz w „miejscu wiecznych mąk”. Zrozumiałe jest więc, że upatrywanie w biblijnym „hadesie” - „piekła” pozbawione jest sensu, podob­nie zresztą jak twierdzenie, że Jezus zstąpił na okres trzech dni do „miejsca wiecznej kary szatanów i potępieńców”.

84 Gdy dzień ten nadejdzie, sprawiedliwi powstaną do żywota wiecznego, a niepokutujący grzesznicy na sąd i potępienie: „... nad­chodzi godzina, w której wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego. Wtedy ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie żywota, ci co źle czynili, na zmartwychwstanie potępienia”(Jan S, 28.29 SK).

85 Słowo „hades" jeden jedyny raz jest użyte w Piśmie Świę­tym na oznaczenie miejsca przebywania dusz zmarłych i mąk. Wy­stępuje to w przypowieści Chrystusa o bogaczu i Łazarzu (Łuk. 16, 19-31). Jest to jednak tylko przypowieść (przenośnia), oparta na niektórych ówczesnych wierzeniach żydowskich powstałych pod wpływem nauk hellenistycznych, mająca w ujęciu Ewangelii pewne religijno-dydaktyczne znaczenie, a nie sens rzeczywisty - por. L. E. Froom, dz. cyt., t. 1, s. 234-251.

86 Por. L. E. Froom, dz. cyt, s. 165-168.

87 Zagadnienie występuje z całą wyrazistością swej głębokiej treści, stanowiąc jedną z istotnych nauk Biblii, odnosząc się do odpowiedzialności człowieka przed Bogiem. Wszędzie, gdzie rządzi prawo, występuje odpowiedzialność, a w konsekwencji przestęp­stwa - kara lub ułaskawienie. Jest to naturalny porządek rzeczy nie tylko świecki, ale także Boski. Ponieważ we wszechświecie obowiązuje prawo Boże, naruszane przez człowieka, nie należy więc dziwić się, że obok łaski, dostępnej dla grzeszników w zasłu­gach Chrystusa, figuruje także w dziejach odkupienia pojęcie ka­ry, będącej wyrazem absolutnej sprawiedliwości Bożej.

88 Taką właśnie etymologię wyrazu „gehenna” potwierdzają uczeni katoliccy: „Wyraz sam jest grecką formą aramejskiego ge-hinnam, pochodzącego od hebr. ge(i)hinnom)»„dolina jęku” lub „d. (synów) Hinnoma”. Jest to nazwa doliny położonej na płd. od Jerozolimy, u zbiegu dolin Cedronu, Typoropeonu i Wadi er-Rababi. Na skutek uprawianego tam kultu Molocha, któremu składa­no dzieci w ofierze (4 Król. 16, 3; 21, 6), na skutek eksekracji do­konanej tam przez Jozjasza (4 Król. 23, 10), wreszcie na skutek przeklęcia przez Jeremiasza (Jer. 7, 32; 19, 6 n.), dolina Hinnom stała się miejscem przeklętym i zakazanym, miejscem przyszłej pomsty nad grzesznikami” (Podręczna Encyklopedia Biblijna, t. I. s. 412).

89 Fraza „strącił ich do piekła i wydał na pastwę ciemnościom czeluści” jest niezwykle interesująca. Inne przekłady oddają ją następująco: „strąciwszy ich do otchłani, umieścił w mrocznych lo­chach” (NP), „wydał ich do ciemnych lochów Tartaru” (BT), „strą­ciwszy ich do piekła, podał łańcuchom ciemności” (BG). Najbliższy oryginału greckiego jest przekład BT. Wg oryg. gr.: alla sirais dzófou tartarósas (siros = loch, dzofos = ciemność, tartarósas - aor. part. od słowa tartaroo - strącić do tartatu, czyli do otchłani).

90 Ponieważ ap. Paweł określa szatana jako .księcia mocy powietrznej (kata ton archonta tes eksousias tou aero), tj. ducha działającego teraz w synach niedowiarstwa” (Efez. 2, 2 ED), sądzić można, że miejscem wygnania i pobytu szatanów jest nasza plane­ta, a zwłaszcza otaczające ją przestworza.

91 Właściwy sens przymiotnikowi „aionios” nadaje związany z tym przymiotnikiem rzeczownik i jego natura, oznacza zatem trwanie w granicach natury rzeczy - np. 2 Mojż. 29, 9; 3 Mojż. 3, 17; Joz. 8, 28; Jer. 18, 15.16. Stąd różne znaczenie słowa „wiecz­ny” zarówno w sensie czasu jak skutków - por. L. E. Froom, dz. cyt., t. 1, s. 431-444.

92 Wyjaśnienia wymaga problem tzw. „duchów w więzieniu” (1 Piotra 3, 19). Analiza tekstu wskazuje, że chodzi tu o pokolenie Noego, które słyszało naukę Chrystusa, głoszoną przez Ducha Świę­tego, a nie żadne duchy przebywające w otchłani (L. E. Froom, dz. cyt., t. 1, s. 372-377; por. K. Tomczyk, Duchy w więzieniu (Zna­ki Czasu, nr 7/1968, s. 4), G. Pacewicz, Kogo miał na myśli ap. Piotr (1 Piotra 3, 18-20), Studium biblijne (Wiadomości dla kaznodzie­jów, nr 11/70, s. 3).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
08 Nauka o czlowieku
Modul 1 Psychologia ogolna jako nauka o czlowieku
wykład 1Antrpologogia - nauka o człowieku, socjologia, antropologia
antropologia gotowiec, Antropologia - antropos - logos z greckiego nauka o człowieku
Ergonomia [ ściąga][ wykłady][ Odpowiedzi u Marcinkowskiego], ergo sciaga, Ergonomia - nauka o czło
Pedagogika jest nauką o człowieku w trakcie stawania się, Pedagogika społeczna
08 Filozofia czlowieka, filozofia, 1 inne, filozofia człowieka
2 nauka o człowieku, licencjat(1)
Makroekonomia wyklad 20.12.08, nauka
08-Prosty człowiek, J. Kaczmarski - teksty i akordy
Nauka o człowieku2
Nauka o człowieku I
Suchodolski Pedagogika jako nauka o człowieku, Pedagogika ogólna- Ablewicz
Ergonomia [ ściąga][ wykłady][ Odpowiedzi u Marcinkowskiego], ergo wyklad, Ergonomia - nauka o czło
Modul 1 Psychologia ogolna jako nauka o czlowieku
Modul 1 Psychologia ogolna jako nauka o czlowieku
prezentacja nauka o człowieku

więcej podobnych podstron