Decyzja
Raz Dreptak z Ciążyna po niebezpiecznej wyprawie
Wrócił na zamek i kazał natychmiast upiec dwa pawie.
A zanim się dranie upieką, kazał podawać kiełbasę
Z musztardą sarepską lub z chrzanem, atoli koniecznie z polbasem.
Po czym skrzyżował na piersiach obedwie mocarne pięście,
Przeciągnął się i pomyślał, ze tak właśnie wygląda szczęście.
I przeszedł się wolnym krokiem przed rozpalony kominek...
I wtedy mu przyniesiono wyzwanie na pojedynek.
W wyzwaniu tym zaś pisało, ze Dreptak jest świntuch stary,
Bo zhańbił cześć był dziewiczą wojewodzianki Barbary.
Uszczypnął jš bowiem dotkliwie, i to bynajmniej nie w liczko,
A przy tem zamruczał lubieżnie: ciao, ciao, synogarliczko!
Wiec narzeczony panienki czeka na niego pod borem
Z kopią, koncerzem, pancerzem, toporem i semaforem.
I będą się tam potykać godzinę lub nawet dwie,
Do ostatniego oddechu, względnie - do nagłej krwie.
No, chyba żeby ten Dreptak, jak każe rycerska opinia,
Oznajmił całemu światu, że jest i podlec, i świnia...
Dreptak przeczytał wyzwanie, chwile się zastanawia...
A tu przynoszą dworzanie pachnącą pieczeń z pawia.
I Zuzia, ponętna dworka, wesoło oczkiem doń mruga...
Na dworze zasie deszcz, wiatr - no i w ogóle szaruga...
Wiec Dreptak gotyckie okno otworzył szerokim gestem,
Wychylił się i krzyknął: W porządku, ŚWINIA JESTEM!
Po czem nałożył bambosze i legł na niedźwiedziej skórce
Przy polędwicy z pawicy, denaturacie i dwórce.
A jego okrzyk niósł się przez góry i przez doliny,
A każdy, kto go słyszał, mówił: - Phi, też mi nowiny...
Wiadomo, że Dreptak jest szuja, co gwałci, rabuje i łupi...
A narzeczony Barbary rdzewiał na deszczu jak głupi.