Waniliowe sny 6


Waniliowe sny

Część szósta

Otworzyła oczy i dłuższą chwilę wpatrywała się w sufit... Jej pokój... Tylko... Nie pamiętała by tu się kładła spać... Chyba oglądali jakiś film z Xelem...

Spojrzała po sobie - no jasssne. W jeansach i białej podkoszulce. Eh... Ciekawe co byś powiedziała gdybyś była przebrana - przemknęło jej przez myśl - zakrztusiła się od tego i usiadła na łóżku.

Wypełniało ją dziwne uczucie... Jakby... Nie wiedziała jak je opisać - jakby ciepła i... I była... Szczęśliwa. To znaczy - do tej pory uważała ze świat się na nią uwziął i ogólnie przeznaczenie rzuca jej kłody pod nogi. Ale nie była smutna. A teraz... O ile wcześniej po prostu "nie była smutna" to teraz była... Szczęśliwa. Właśnie. Szczęśliwa. Po prostu. I nie wiedziała czemu tak jest... Może nawet nie chciała o tym myśleć - bo mogłaby się dowiedzieć.

Przeciągnęła się i przebrała - czarne spodnie i równie czarna bluzka w cieniutkie pionowe paseczki... Nowa. Wyszła z pokoju i od razu poczuła przyjemny zapach... Ale tym razem nie potrafiła go rozpoznać.

-Co robisz? - Zajrzała do kuchni - jak ostatnio kręcił się przy piecyku w... Tak! W fartuszku! Ha - nie wiedziała co by była w stanie oddać za podobny widok!

-Spaghetti - co ty na to? - Odwrócił się i zerknął na nią... Naprawdę fajnie wyglądała rozczochrana.

-Brzmi nieźle - kiedy zobaczymy jak smakuje? - Podeszła i zajrzała do garnków... Cóż - dla niej gotowanie to czarna magia... Starannie ominęła myślami epizod z puszką sardynek, otwieraczem do konserw i śliczną, nową spódnicą...

-Dziesięć... Piętnaście minut. - Zamieszał sos. - A jak się spało?

-Dobrze, dzięki. - Sięgnęła po łyżkę i pochylając mu się przez ramię spróbowała sosu...

-Mmm... Więcej jakby... Ostrzejszy powinien być.

-Jak sobie życzysz ^ ^ - Odwrócił się do niej i...

Cóż - ich twarze znajdowały się teraz o wiele za blisko siebie... O wiele...

-Ekhm... To ja się pójdę uczesać... No... - Wyparowała jak najszybciej... Ranyyyyy... Zamknęła łazienkę i popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Znowu to samo. Odetchnęła kilka razy i wzięła szczotkę do włosów. Cóż - nie miała na ten temat nic do powiedzenia. Nic. I nie interesowało ją co poczuła... JAK się poczuła. Nie interesowało ją to. I nie będzie o tym myśleć. Nie będzie... Prawda?

No dobrze - miał zaznaczony spory kawał miasta. Tylko na podstawie jednego hipermarketu... Ale nie chodziła do niego przecież codziennie! Więc... Oprócz centrum handlowego, w zaznaczonym przez niego fragmencie były jeszcze trzy średniej wielkości sklepy spożywcze... Do takich chodzi się często więc wystarczy popytać... Jeśli to co wiedział było prawdą, to mieszkała tu już parę lat... Więc kasjerki znały ją pewnie z widzenia - trudno zresztą pomylić z kimkolwiek ta złota czuprynę... Wystarczy popytać.

Westchnął i wezwał taxówkę - dzisiaj musi się śpieszyć... Jutro sklepy nie będą czynne zbyt długo, to znaczy że musi załatwić je wszystkie jeszcze tego dnia... Z doświadczenia wiedział, że panie nie są zbyt rozmowne jeśli się nic nie kupi... Przeliczył pieniądze w portfelu... Uff - jeszcze nie musi sprzedawać gitary.

Trzasnęły drzwi - wyszła do pracy... A on nie bardzo miał co robić - wszystko było posprzątane, nie musi gotować obiadu, kurze wytarte... Tak to by się chociaż czymś zajął - w dodatku wyłączyli prąd i telewizor nie chciał się odpalić - świeeetnie. Ile to... O której wracała? O trzeciej... No to pięć godzinek nudy. Dziwne - kiedyś potrafił znaleźć sobie zajęcie zawsze... A tera tylko czeka aż wróci... Hmm... Zresztą nieważne - myślał zaparzając sobie herbatę. Cóż - zanim ostygnie...

Rozejrzał się po mieszkaniu - gdzieś tu widział półkę na książki... A jest - w rogu, przy oknie...

Podszedł do niej - wszystkie ułożone od największej do najmniejszej, grzbiety w jednej linii. Uśmiechnął się i zamykając oczy wybrał jedną - wydawało my się że sama wysunęła się do jego dłoni... Ale tylko mu się wydawało. Wziął ją i wrócił do jasnej kuchni i herbatki.

Książka - książeczka właściwie... Nie była nowa - o nieee... Nie popełniłby błędu, gdyby powiedział "zabytkowa". Świetnie nadawałaby się do Filkowego antykwariatu - ciekawe czemu tam nie wylądowała? No nieeee - i znów myśli o smoku! Zajmij się czymś!

Obrócił tomik w dłoniach... Okładka obłożona ciemną skórę, złocenia na rogach wytarły się już... Z trudem można było odczytać wytłoczony na środku tytuł... Pomógł sobie dotykiem i sylabizował głośno...

-M... My... thou... Mu thoughts... A... Are h... My thoughts are here. Lady Davren. - Podniósł wzrok i spojrzał w okno... Śnieg znowu padał - płatki wirowały powoli, opadając na parapet... Więc... Nie przypadkowo co chwilę widział to nazwisko. Filia tak się po prostu kiedyś nazywała - tak jak on teraz nosił dokumenty podpisane "Oliver Watt". Popatrzył znów na pamiętnik - bo to był pamiętnik... U dołu data: Anno Domini 1861. Początek wojny... Zaraz, zaraz! Wojna secesyjna - dowodził nimi wtedy Davren... To pisane po angielsku - mogła być w tedy w Stanach... Czyżby zbieżność nazwisk nie była przypadkowa?

Wiedział, że to co robi nie jest na pewno dobre - mimo to nie mógł się powstrzymać... Nie poszedł i - jak powinien od razu - nie odłożył książki na swoje miejsce. Wiedział, że potem pewnie będzie miał straszne wyrzuty sumienia ale mimo to... Przewrócił kilka stron i zaczął czytać, choć atrament wyblakł już niemal zupełnie...

"Dzisiaj środa... Jest wpół do drugiej w nocy ale pisze to jeszcze dziś bo jutro - to znaczy rano - mogę zapomnieć. Choć naprawdę wątpię bym kiedykolwiek to zapomniała. Pisałam tu kilka dni temu - drogi pamiętniku - że byłam na przyjęciu u hrabiny i poznałam tam Thomasa... Jest bardzo miły - naprawdę... Dzisiaj znów się z nim spotkałam - przypadkowo... Rozmawialiśmy o... Nie pamiętam o czym rozmawialiśmy - wiem ze było miło... Naprawdę szkoda, że musiał tak szybko jechać - bardzo go polubiłam... Żeby tylko... Podsłuchałam - wiem że to dziwnie brzmi ale tak było - dzisiaj dziewczyny jak o nim rozmawiały. Stałam za drzwiami - nie zauważyły mnie. One mówiły... Mówiły o nim takie rzeczy... Nie odważę się zbrukać twoich kart - drogi pamiętniku - tymi słowami jakimi określały Thomasa. To... To okropne i nie będę dłużej zaprzątać sobie tym głowy! I..."

Obrócił kilka stron - tak, z tego wynikało, że Fil jednak znała jego generała. Cóż - przypadki chodzą po ludziach... I chyba znała całkiem dobrze - może nawet była w nim... No - nie wyciągajmy pochopnych wniosków - zaczął czytać dalej. Kilka tygodni później... Charakter pisma smoka zmienił się - nie był już taki staranny... Teraz wyglądało jakby pisała w pośpiechu, zdenerwowana...

"Dzisiejszego dnia... Dzisiejszego dnia wiele się wydarzyło... Naprawdę bardzo wiele... I... Mogę śmiało powiedzieć że był to jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia... A przynajmniej powinien być. Teoretycznie. Więc... Zacznijmy od początku.

Thomas dostał dziś wezwanie na front... Przybiegł zaraz do mnie - nie wiedziałam czemu... Przestraszyłam się, kiedy powiedział mi, że musi wyruszyć jeszcze tego wieczora... Od razu się rozpłakałam - to w moim stylu. Ale on... Zaczął coś mówić i... Na początku nie zrozumiałam o co mu chodzi... Mówił ze... Tak! Mówił, że mnie kocha - odpowiedziałam, że ja również go bardzo kocham... A on powiedział, ze chce mieć pewność, że będę na niego czekać - odpowiedziałam, że to oczywiste ale on... On ukląkł, i... I oświadczył mi się..."

Kwietniowy ranek... Róże w grodzie kwitły na biało - wiatr porwał ich płatki i rozrzucił na szmaragdowej trawie... Stała obok niego - w białej sukni kupionej przed chwilą, bez mierzenia, w długim welonie, który dostała od jego matki... I nie wiedziała czy była szczęśliwa. Nie wiedziała czy tego chce... Do tej pory myślała, że to szczyt marzeń... Myślała, że go kocha... Popatrzyła na niego - czy wciąż go kochała? Czy czuła do niego coś... Kiedykolwiek? To oczywiste, że teraz nie mogła się wycofać... Przecież wyjeżdżał na front - już czekał na niego biały koń... I był taki szczęśliwy kiedy się zgodziła - nie mogła mu tego zrobić... Nie mogła zranić go aż tak. Czuła na sobie zazdrosne spojrzenia pospiesznie zaproszonych koleżanek... Znajomych. Teraz chętnie zamieniła by się z którąś z nich... Ale on wybrał właśnie ją. Kochał ją... Ale czasem kiedy patrzyła w jego oczy... Zaczynała wątpić. Jednak się oświadczył. A ona się zgodziła.

-Tak. - Odpowiedziała jak w transie. Nie rozumiała co mówi kapłan - powtarzała tylko co jej kazał... Thomas odwrócił się do niej i założył jej na palec pierścionek z małym, niebieskim szafirem... Ona nie miała dla niego obrączki - nie było czasu...

Popatrzyła mu w oczy - spróbowała się uśmiechnąć... Pochylił się i pocałował ją - głęboko, nie zważając ani na pastora, ani na swoją matkę, ani na gości czy służbę... Namiętnie... A ona nic nie czuła - zupełnie nic. Równie dobrze mogłaby podać komuś rękę - ale wydawało jej się, że nawet w tedy byłaby w stanie wykrzesać z siebie cieplejsze uczucia... Mimo to - żeby sprawić mu przyjemność - przymknęła oczy i objęła go mocno.

Wyprostował się w końcu.

-Teraz jesteś moja... Będziesz na mnie czekać. - To już nie było pytanie - tylko stwierdzenie faktu. Jakby myślał, że jego obrączka może zmienić całe jej życie. No - innych kobiet by pewnie zmieniła...

-Generale! - Odwróciła się - porucznik i inny generał wsiadali już na konie... No tak - musiał się śpieszyć.

-Wybaczysz, że nie będzie mnie z tobą w noc poślubną? - Uśmiechnął się przepraszająco.

-Zaczekam. - Uśmiechnęła się smutno ale nie zrozumiał jej smutku. Musnął jeszcze wargami jej policzek i pobiegł do konia... Pomachał jej i zniknął za bramą. Słyszała tętent kopyt oddalających się wierzchowców...

Westchnęła i ze złością rzuciła wiązankę kwiatów na trawę. Ale nikt nie zrozumiał jej złości...

Zamrugał kilka razy... Cóż - mógł spodziewać się wszystkiego. Ale takiej historii... Zostało jeszcze wiele stron w dzienniku ale nie przeczytał ich. Miał w sobie jeszcze tyle przyzwoitości. Zamknął książkę i patrzył dłuższą chwilę na okładkę... Nie wiedział co o tym myśleć. Nie wiedział - po prostu. I nagle zrobiło mu się strasznie żal jego smoka - znał Davrena... Straszny drań ale cholernie przystojny - wszystkie kobiety się za nim oglądały więc na samotność raczej nie narzekał...

Westchnął i popatrzył na zegarek - wpół do trzeciej... Jego ryozoku wróci już za moment... Jego? Jego...

miju shizukesa shi

miju7@o2.pl

www.kazoku.prv.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Waniliowe sny
Waniliowe sny 2
Waniliowe sny prolog
Waniliowe sny 9
Waniliowe sny 8
Waniliowe sny 7
Waniliowe sny 1
Waniliowe sny 3
Waniliowe sny 4
Blok waniliowy, Ciasta
Złe sny, Rozwój dziecka, bajki terapeutyczne
Traktat o projekcji astralnej [I], Sny,OOBE,LD
Sernik waniliowy, sernikowy zawrót głowy
WANILIOWY SERNIK Z CZEKOLADĄ(1)
Gruszki w sosie waniliowym

więcej podobnych podstron