SOBÓTKOWE ZIOŁA PRZECIWKO ZŁYM MOCOM
|
Noc letniego przesilenia zawsze uważano za porę największej potęgi dobrych i złych mocy. Przed tymi złymi chronić miały odpowiednie zaklęcia, a także zioła - zerwane zanim jeszcze zapłonęły pierwsze świętojańskie ognie. |
Magiczny zielnik
Trudno wyobrazić sobie ceremonię powitania lata bez czarodziejskich roślin. Zanim zapłonęły wieczorne ognie, kobiety wybierały się na poszukiwanie ziół.
Dziurawiec
Roślina ta zakwita w końcu czerwca, kojarzono ją więc z obchodami sobótki i nawet nazywano świętojańskim zielem. Położona na okiennym parapecie miała chronić przed piorunami. Wiązki dziurawca wtykano też za święte obrazy (stąd łacińska nazwa tej rośliny: Hypericum, pochodząca od słów: hyper - nad i eikon - obraz) - miały chronić przed różnymi złymi mocami, przede wszystkim przed "złym okiem".
Kminek
W czerwcu dojrzewają owoce kminku. Zerwanemu przed sobótką kminkowi, podobnie jak dziurawcowi, przypisywano moc odpędzania złych duchów - dlatego noszono jego nasiona w woreczkach zawieszonych na piersi. Kminek wchodził też w skład eliksirów miłosnych, wierzono bowiem, że zapobiega rozstaniom. Był również popularnym lekiem zalecanym przy dolegliwościach żołądka, przy kolce, wzdęciach, na wątrobę.
Macierzanka piaskowa
Ta drobna krzewinka o pięknie pachnących fioletoworóżowych kwiatach miała dawać ochronę przed czarami, urokami i klątwami.
Bylica
Zielem bodaj najsilniej związanym z sobótkowymi obrzędami jest bylica pospolita.
W drugiej połowie XVI wieku Marcin z Urzędowa, ksiądz i botanik, tak pisał w swoim zielniku: "U nas w wilię Św. Jana niewiasty ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć i modły czyniąc. Tego pogańskiego zwyczaju do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać, czyniąc z bylicy ofiarowanie, wieszając ją po domach i opasując się nią, czynią sobótki paląc ognie, krzesząc je tarciem drzewa, aby była prawie świętość diabelska".
Owo opasywanie bioder gałązkami bylicy zebranej w noc sobótkową miało służyć ochronie przed bólami w krzyżu od nachylania się podczas żniw. W kilku rejonach Polski przyozdabiano bukietami aromatycznej bylicy bramy i wrota, w wierze, że roślina ta ma zdolność odbierania jadu zawistnym oczom, zdejmowania zadanych uroków i leczenia chorób (zwłaszcza febry), powstałych z nasłania diabelskiego. W Sandomierskiem dodawano do bylicy gałęzie dzikiego bzu czarnego, także słynącego ze swoich magicznych mocy, szczególnie w zakresie odpędzania upiorów.
Rumianek
To ziele słońca. Zabezpiecza przed czarami, dobre jest na gorączki i "mdłą" wątrobę. Ponoć poprawia też humor, a mężczyzn rozpala... Zbierany w przeddzień św. Jana, zapewnia szczęście i pomyślność. Według niektórych - również w hazardzie.
Arnika górska
Złocistożółte kwiaty arniki górskiej, czyli kupalnika, ukazują się w czerwcu. Arnika to stary lek ludowy na epilepsję i wylewy, na wstrząsy mózgu, ból serca i na "podźwignięcie". Słynęła również z właściwości magicznych. Wierzono, że ziele wetknięte na krańcach pól uchroni zbiory przed gradobiciem, a zawieszane w domostwach - ustrzeże przed piorunami. Dziś kupalnik objęty jest ochroną.
Po zachodzie słońca w przeddzień św. Jana nie wolno już było zbierać ziół. Gromadzono się wtedy na wzgórzach lub nadrzecznych łąkach, rozpalano ognie. Panny i gospodynie zjawiały się wszystkie, a gdy której nie było, tę uważano za czarownicę. Zasiadano wokół ognia i rozpoczynano ucztę. Chłopcy popisywali się zręcznością, skacząc przez płomienie. Panny tańczyły wokół stosów, śpiewając pieśni i z uprzednio zebranych pęków ziół rzucały po gałązce każdego gatunku w ogień, ufając, że dym z tych ziół ochroni je przed złym; resztę zabierały do domów jako lek i talizman. Wierzono, że pola owiane dymem czy posypane popiołem sobótkowych stosów będą wolne od klęsk, a przez popiół po wystygłych ogniskach przepędzano bydło, aby uchronić je od zarazy i czarów.
Jak głosi legenda, w noc świętojańską o północy zakwita kwiat paproci. Kto odnajdzie ten kwiat, posiądzie moc i ogromną wiedzę, stanie się bogaty i szczęśliwy. Niejeden śmiałek błądził nocą samotnie po lesie, kuszony wizją bogactwa. Na Kaszubach uważano, że znaleźć kwiat paproci mogła tylko naga dziewczyna, której nie wolno było ani razu obejrzeć się za siebie. Panny zapewne ze strachu lub ciekawości rozglądały się wokół siebie w trakcie poszukiwań - może dlatego żadna nie odnalazła cudownego kwiatu? A może w podręcznikach botaniki prawdę piszą, że paproć nigdy nie kwitnie?
Małgorzata Godlewska
Ach, żeby on kochał mnie...
W Noc Kupały znacznie wzrasta skuteczność zabiegów magicznych. Dzięki czarom zakochana kobieta może wówczas zawładnąć niepodzielnie sercem upatrzonego mężczyzny.
Sięgnąć by jednak trzeba po przepisy naszych babek, które w wieczór i noc świętojańską przyrządzały potajemnie wywary z roślin, przygotowywały specjalnie spreparowane posiłki, wygłaszały magiczne formułki. Innymi słowy - robiły wszystko, by omotać prostodusznych facetów.
Przez żołądek do serca
Magiczne czynności wykonywały w wielkiej tajemnicy, co nie dziwi, jeśli się sobie uzmysłowi, jakie stosowały metody. Kandydaci na zauroczonych spożywali w niewinnych z pozoru posiłkach: wydzieliny z ciał domorosłych "czarownic", wodę z ich kąpieli, wnętrzności różnych zwierząt i tym podobne osobliwości. Mogli np. skonsumować ciasteczko z dodatkiem ziemi (zebranej z własnego śladu, przydeptanego nóżką zainteresowanej danym mężczyzną panny). Nieświadomi niczego panowie wypijali też wlane podstępnie do ich napojów wywary z rozmaitych roślin. Mógł to być napar z lubczyku, mikołajka nadmorskiego, korzenia storczyka, werbeny, bylicy lub inny jakiś specyfik.
Rytuały i zaklęcia
Wobec opornych kobiety wypróbowywały rozmaite rytuały i zaklęcia. By usidlić wybranka, można było trzykrotnie nań chuchnąć i tyleż razy wciągnąć wydychane przez niego powietrze. Innym sposobem było podanie mu ręki, umytej uprzednio w soku z bluszczu lub z korzenia storczyka. Co zmyślniejsze panie starały się w sobótkę zapewnić sobie powodzenie u wszystkich bez wyjątku przedstawicieli płci przeciwnej, do czego trzeba było wypić napar z nasięźrzału (rzadki gatunek paproci rosnący w wilgotnych, trudno dostępnych miejscach). Nasięźrzał należało odnaleźć w ciągu dnia, wrócić do niego przed północą, rozebrać się do naga i wypowiedzieć zaklęcie: "Nasięźrzale, rwę cię śmiale. Pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią".
Uwaga! Nim wszystkie zakochane i zdesperowane Czytelniczki zechcą wypróbować którąś z powyższych metod, winny zastanowić się, co się stanie, kiedy czar podziała. Zjednać sobie mężczyznę nie jest szczególnie trudno. Znacznie trudniej jest się go potem pozbyć.
Dorota Szlendak
PS I jeszcze rada dla niespełnionych w miłości panów. Chcecie zdobyć wymarzoną kobietę? Jest na to prosty sposób. Wystarczy, że w noc świętojańską przebiegniecie w tej intencji przez dziewięć miedz. Nago.
WRÓŻBY ŚWIĘTOJAŃSKIE
|