Dowcipy cz.2
— Panie kelner, co macie do jedzenia?
— Proponuje pieczeń huzarską...
— A co to ja huzar, żebym jadł huzarską?
— To może pieczeń wieprzową?
— O tak, bardzo proszę.
— Mężczyzna w żółtych slipkach ma natychmiast opuścić teren pływalni — wrzeszczy ratownik.
— A dlaczego mam wyjść?
— Bo pan sika.
— Wszyscy to robią.
— Ale tylko pan z trampoliny.
W Muzeum Lenina w Poroninie odbyła się wystawa i konkurs na zegar najlepiej propagujący pamięć Lenina.
Trzecie miejsce zajął zegar w kształcie sierpa i młota.
Drugie miejsce zajął zegar z kukułką, która wychodziła i robiła:
— Kuku, Lenin, kuku, Lenin...
Pierwsze miejsce zajął zegar, z którego wychodził Lenin i robił:
— Kuku, kuku, kuku...
W Związku Radzieckim po raz pierwszy wydano Biblię. Jej pierwsze zdanie brzmiało następująco:
"Snaczala nie było niczewo, tolka towariszcz Bog prochazałsia ulicami Maskwy".
W czasie transmisji meczu piłkarskiego do drzwi Nowaka dzwoni sąsiad.
— Czy mógłbym u pana obejrzeć drugą połowę meczu?
— Oczywiście. Czyżby telewizor się panu zepsuł?
— Nie, tylko wyłączyli prąd, bo właśnie wybuchł u mnie pożar.
W zakładzie fryzjerskim uczeń goli klienta. Niechcący zaciął go, a szef widząc to zamachnął się, chcąc go za karę uderzyć. Uczeń zrobił unik, a cios spadł na klienta. Po przeprosinach, znów uczeń goli, ale ręce trzęsą się mu ze strachu i ponownie zaciął klienta. Szef podbiegł, zamachnął się ręką, uczeń zrobił zwód i znów cios dosięgnął biednego klienta. Po przeprosinach, dalej uczeń goli, ale jest już tak zdenerwowany, że nie może utrzymać brzytwy w rękach, która wysmykując się, obcięła siedzącemu ucho. Wystraszony klient chcąc uniknąć następnego ciosu szepnął:
— Kopnij pan to ucho pod stół, bo jak szef zobaczy to mnie chyba zabije.
W restauracji klient mówi do kelnera:
— Panie, ta zupa śmierdzi!
Kelner odsunął się na 5 metrów i pyta:
— A teraz?
Dwaj robotnicy na budowie rzucają monetę.
— Jak wypadnie resztka, gramy w karty — mówi jeden.
— Jak wypadnie orzeł, idziemy na piwo — dodaje drugi.
— A jak stanie na sztorc?
— Trudno, pech to pech, wtedy zabieramy się do roboty...
W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega się oburzony damski głos:
— Czy nie mógłby pan położyć swojej ręki gdzie indziej?
— Mógłbym, ale robię to pierwszy raz i nie mam jeszcze tyle śmiałości..
Dyliżans pędzi przez prerię. Co pół godziny woźnica zatrzymuje pojazd, schodzi z kozła, otwiera drzwi, a potem głośno je zatrzaskuje, chociaż nikt nie wysiada ani nie wsiada. Za siódmym razem ktoś z podróżnych pyta o powód tych czynności.
— Konie myślą — tłumaczy woźnica — że ktoś wysiada i raźniej im się potem ciagnie...
W tym momencie siwek mówi do karego:
— Do licha! Na każdym przystanku wsiadają nowi pasażerowie! Coraz trudniej ciągnąć!
Leżą dwa pawie na ulicy i jeden do drugiego:
— No jak leci chłopie?
— Niedobrze, dziewczyna mnie rzuciła!
W jednym z miast Związku Radzieckiego postanowiono postawić pomnik Czajkowskiego. W czasie uroczystego odsłonięcia rzeźby oczom obecnych ukazał się siedzący w fotelu Lenin.
— Miał być pomnik Czajkowskiego — dziwi się jeden z obecnych.
— Wszystko w porządku — odpowiada jeden z widzów — przeczytajcie napis na cokole: "Towarzysz Lenin słucha muzyki Czajkowskiego".
Diabeł założył się z Polakiem, Ruskiem i Niemcem, który lepiej wytresuje psa. Po roku czasu przychodzi do Ruska. Rusek, chudziutki, z wystającymi żebrami, a pies spasiony, że ledwo może się ruszać. Rusek wyciąga kiełbasę, daje psu, a ten zaczyna służyć.
Potem poszedł do Niemca. Niemiec ledwie trzyma się na nogach, a pies jak beka, łapy ma prawie w poziomie. Niemiec daje mu kiełbasę — pies zaczyna tańczyć.
Wreszcie przyszedł diabeł do Polaka. Ten zapasiony, ledwie mieści się w fotelu, a psa prawie nie widać. Polak wyciąga kiełbasę, "pewnie też da psu" myśli diabeł, a on sam zaczyna zjadać. Na to pies odzywa się ludzkim głosem:
— Daj mi, ach daj mi...
Francuz, Anglik i Polak złapali złotą rybkę, która w zamian za uwolnienie, obiecała spełnić po jednym ich życzeniu.
— Ja ma taką brzydką i starą żonę — mówi Francuz — chcę mieć ładną i młodą.
— Na mnie szef w pracy się zawziął — mówi Anglik — daj mi nowa pracę z wyższą pensją.
— A mój sąsiad ma stado krów — mówi Polak — spraw, aby mu te krowy pozdychaly...
Przyszedł Szkot w odwiedziny do kumpla. Po skromnym poczęstunku, jako deser podaje mu na malutkim talerzyku odrobinę miodu.
— Widzę John, że kupiłeś sobie pszczołę.
Na ulicy zepsuł się hydrant i leje się z niego woda. Przyszedł fachowiec, który kluczem francuskim zakręca zepsuty zawór. W tym samym czasie z przeciwnej strony ulicy nadchodzi pijaczek mocno zataczając się na boki. Wreszcie podchodzi do fachowca i mówi:
— Pppanie, przestań pan kręcić tą ulicą bo nie mogę utrzymać równowagi!
Mistrz w pchnięciu kulą mówi do trenera:
— Dziś muszę pokazać klasę... na trybunie siedzi moja teściowa.
— Eeee!!! nie dorzucisz...
— Jakie pani ma ładne zęby!
— To po mamie...
— I pasowały?!
Umiera Francuz. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
— Emmanuelle, czy zdradziłaś mnie?
— Tak, pamiętasz miałam takie wspaniałe perfumy... To od niego.
Umiera Amerykanin. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
— Susan, czy zdradziłaś mnie?
— Tak, pamiętasz miałam takie piękne futro... To od niego.
Umiera Rusek. Na łożu śmierci pyta swoją żonę:
— Nataszka, czy zdradziłaś ty mnie?
— Tak, pamiętasz miałeś taką piękną czapkę... To on ci ją ukradł.
Pijak złapał nad morzem złotą rybkę i ona obiecała mu spełnić jego trzy życzenia w zamian za wolność. Pierwsze życzenie:
— Niech woda w rzekach zmieni się w wino!
Pijak podbiega do wpływającej do morza rzeczki, próbuje i rzeczywiście, świetne wino.
— To niech cała woda w morzach zmieni się w wódkę!
Próbuje wody z morza, świetna wódka. Facet ma jeszcze trzecie życzenie, myśli, myśli, myśli, nic mu nie przychodzi do głowy, w końcu mówi:
— No, złota rybko jeszcze pół litra i jesteśmy kwita!
Przychodzi facet do restauracji i zamawia:
— Barman, dla mnie setka, dla orkiestry setka i dla ciebie setka.
Gdy przyszło do płacenia okazuje się, że facet nie ma pieniędzy, więc barman wyrzuca go kopniakami z lokalu. Na drugi dzień facet jak gdyby nigdy nic przychodzi i zamawia:
— Dla mnie setka i dla orkiestry setka.
— A dla mnie to już nie? — pyta się zgryźliwie barman.
— Dla ciebie nie, bo jak wypijesz to rozrabiasz.
Kanibale złapali trzech białych turystów: Ruskiego, Amerykanina i Polaka. Odbywa się rada plemienna, z którego co zrobią (tj. w jaki sposób go skonsumują).
Rusek — najgłośniej protestował, że on jako obywatel Związku Radzieckiego itd. więc długo nie myśląc przeznaczyli go na zupę.
Amerykanin:
— Jestem obywatelem USA, musze porozumieć się z konsulatem!
— Upiec go!
Polak:
— ...
— A ty skąd jesteś? — zapytał się wódz.
— Z po... po... z Polski.
— Polska! Tam studiuje mój syn! Bądź moim gościem bracie. Co będziesz jadł? Zupę czy mięso?
Pewien człowiek wypadł za burtę ze swojej małej łódki i unosił się na wodzie gdy podpłynęła do niego większa łódź.
— Wskakuj, uratujemy cię — zawołali siedzący w niej ludzie.
— Nie — odpowiedział tonący — Bóg mnie uratuje.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy z kolejnymi łodziami gdy nadleciał helikopter.
— Przylecieliśmy by ratować cię — zawołał pilot.
— Nie, Bóg mnie uratuje — odpowiedział tonący.
Po utonięciu, kiedy tylko przekroczył bramy raju pobiegł do Jezusa.
— Pokładałem w Tobie nadzieję, a Ty pozwoliłeś mi utonąć — skarżył się.
— Daj mi spokój — odpowiedział Jezus — Przecież wysłałem ci na ratunek trzy łodzie i helikopter.
Spotykają się dwie dżdżownice. Jedna z nich mówi:
— Dzień dobry pani, czy zastałam pani męża?
— Niestety nie, chłopcy wyciągnęli go rano na ryby.
— Mamo, mamo, lampki na choince się palą!
— Nie mówi się palą lecz świecą.
— O! Mamo, mamo, firanki się świecą!
Na lekcji religii ksiądz pyta dzieci:
— Które z was dzieci chce iść do nieba?
Wszystkie dzieci podnoszą ręce tylko Jaś nie.
— A ty dlaczego nie chcesz — pyta ksiądz.
— Bo obiecałem tacie, że po lekcjach wrócę do domu.
Na zabawie chłopak ciągnie dziewczynę do łóżka. Ta opiera się mówiąc:
— Pójdę, ale dopiero po ślubie!
Chłopak daje je jej numer swojego telefonu i mówi:
— To zadzwoń do mnie jak już wyjdziesz za mąż.
W szpitalu rozmowa salowej ze szczęśliwą matką nowonarodzonego dziecka:
— Na korytarzu już czeka tatuś pani dziecka z pięknymi kwiatami, czy go wpuścić? — pyta się salowa.
— Broń Boże, zaraz przyjdzie mój mąż!
Teściowa poprosiła zięcia, by zaprowadził ją do lekarza. Po wizycie zięć pyta doktora:
— Czy jest jakaś nadzieja?
— Niestety, to tylko grypa!
Chłopiec pyta policjanta o godzinę, a ten przez długi czas patrzy się na zegarek nic nie mówiąc.
— No która godzina panie policjancie — niecierpliwi się chłopiec.
— Nie poganiaj mnie, przecież nie tak łatwo podzielić 15 na 41!
Na bezludnej wyspie rozbitek wyciąga z oceanu piękną dziewczynę dryfującą na beczce.
— Jak długo już tu jesteś? — pyta dziewczyna.
— Dziesięć lat — odpowiada rozbitek.
— To wyciągnąwszy mnie na tej beczce spełnią się twoje marzenia — mówi zalotnie dziewczyna.
— Niemożliwe, to w tej beczce jest piwo?!
Jaś pyta tatę:
— Tato, czy dzisiaj niania będzie spała z mną?
— Ze mną — poprawia go ojciec.
— Znowu z tobą! — złości się malec.
— Tato, jaki ci kupić prezent pod choinkę?
— Nic mi nie kupuj, nie mam pieniędzy!
— Czy wiesz jaka jest różnica między ubikacją a szafą?
— Nie.
— Niestety, ale nie mogę zaprosić cię do mojego domu!
Wybrali się na ryby chłop, robotnik i Lech Wałęsa. Zarzucili wędki tak niefortunnie, że poplątały się im żyłki, skutkiem czego wspólnie złowili złotą rybkę. Ta widząc, co się stało, mówi:
— Normalnie każdy z was miałby po trzy życzenia, a tak macie tylko po jednym.
— Ja mam wszystko — mówi chłop — mam dom, duże zbiory, ale co z tego skoro wszystko zjadają mi myszy. Zrób coś z tymi myszami!
— Masz tu taką małą myszkę, pójdź do domu i wypuść ją, a wyprowadzi ci wszystkie myszy z domu — mówi złota rybka.
— Ja też mam wszystko — mówi robotnik — mam mieszkanie, pracę, dobrą pensję, ale jak wracam do domu, to w kuchni znajduję masę karaluchów. Zrób coś z tymi karaluchami!
— Masz tu takiego małego karaluszka, pójdź do domu i wypuść go, a wyprowadzi ci wszystkie karaluchy z domu — radzi złota rybka i pyta się Lecha Wałęsy — a ty jakie masz życzenie?
— A ja poproszę takiego małego komunistę!
— Wiesz, miałem wczoraj straszny sen.
— A co ci się śniło?
— Śniło mi się, że jestem Francuzem!
— I co w tym strasznego?
— Ja przecież nie znam żadnego słowa po francusku!...
Gospodin Jelcyn, Monsieur Mitterand i Premier Szwecji Ingvar Carlsson spotkali się w zeszłym roku i ucięli sobie pogawędkę na temat codziennych problemów.
— Wiecie, powiedział gospodin Jelcyn, mam 12 ochroniarzy i jeden z nich jest agentem CIA, a ja nie wiem który.
Wtedy odezwał się Mitterand:
— Ja mam 12 kochanek i jedna z nich jest niewierna, a ja nie wiem która.
Na koniec skarży się Carlsson:
— U mnie, w rządzie mam 12 ministrów i tylko jeden z nich jest wspaniały, a ja nie wiem który...
Jest to opowieść o czterech osobach nazywających się: Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt.
Była ważna rzecz do zrobienia i Każdy został poproszony o jej zrobienie.
Każdy był pewien, że Ktoś może ją zrobić.
Ktokolwiek mógł to zrobić, lecz zrobił Nikt.
Ktoś rozzłościł się, bo była to praca dla Każdego.
Każdy myślał, że Ktokolwiek mógłby ją zrobić, jednak Nikt doszedł do wniosku, że nie zrobi jej Każdy.
Skończyło się na tym, że Każdy obwiniał Kogoś za to, iż Nikt zrobił to, co Ktokolwiek mógł zrobić.
Podczas telewizyjnego wywiadu z kandydatem na prezydenta dziennikarz zadaje pytanie:
— Czy to prawda, że podczas spotkania wyborczego publiczność rzucała w pana zgniłymi pomidorami?
— Ale wiele razy były też wielkie owacje — odpowiada kandydat.
— Kiedy?
— Za każdym razem kiedy trafili...
Rozmawiają ze sobą dwie dyskietki:
— Wiesz, wczoraj przeleciał mnie jeden komputer.
— To powinnaś być szczęśliwa.
— Tak, ale on miał wirusa!
Święty Mikołaj przynosi dzieciom różne zabawki. Wręczając je zadaje pytania. Pięcioletni Jaś dostaje kredki i pytanie od Mikołaja:
— Jasiu, powiedz mi, ile znasz kolorów?
— Cztery.
— A jakie to kolory?
Jaś z dumą oznajmuje:
— Pik, kier, karo, trefl!
Dwaj Amerykanie wynajęli łódkę i wypłynęli na jezioro łowić ryby. Byli całkowicie oszołomieni ilością złowionych ryb, tak więc jeden z nich powiedział do drugiego:
— Musimy wrócić tu jutro!
— Ale jak będziemy pamiętać gdzie jest to miejsce? — spytał drugi.
Pierwszy chwycił spray z farbą, namalował znak "x" na dnie łódki i powiedział:
— Teraz wystarczy po prostu znaleźć ten znak.
— Ty idioto! A skąd wiesz, że dostaniemy tę samą łódkę?
Wraca raz Amerykanin do domu po pracy, zdejmuje płaszcz i wchodzi do sypialni wołając:
— Kochanie już wróciłem!
Jednak ku jego zaskoczeniu zastaje żonę w łóżku ze swoim najlepszym przyjacielem. W furii chwyta podbiega do szafki, wyjmuje rewolwer i przystawia sobie do skroni. Widząc to jego żona zaczyna się śmiać.
— Nie śmiej się — krzyczy — ty będziesz następna!
— Słyszałeś w wiadomościach o wypadku lotniczym Boeinga 747 w Rosji, który rozbił się na cmentarzu?
— Nie, ile było ofiar?
— Ekipy wykopały jak dotąd 2000 ciał.
Rosyjski kamikadze wykonał 35 lotów zakończonych pełnym sukcesem.
— Mojej żonie co noc śni się, że wyszła za mąż za miliardera.
— To masz szczęście, bo mojej wydaje się to w dzień!!!
Przechodzą matka z córeczką koło kościoła. Matka mówi do dziecka:
— Patrz córeczko, tu jest dom Boży.
— Ale mamo, Bóg mieszka w niebie!
— Tak, ale tu prowadzi swój interes...
Mówi żona do męża:
— Kran się popsuł...
— A co to ja hydraulik?!
Następnego dnia znowu:
— Zamek w drzwiach się zacina...
— A co to ja ślusarz?!
Kolejnego dnia kolejny raz:
— Okno się nie domyka...
— A co to ja stolarz?!
Po kilku dniach mąż wraca z pracy i widzi wszystkie rzeczy naprawione. Zdziwiony pyta:
— Kto to wszystko naprawił?
— Sąsiad — odpowiada żona.
— Chciał coś za to?
— Tak, powiedział żebym zaśpiewała jakąś arię operową lub przespała się z nim.
— I co zaśpiewałaś?
— A co to ja śpiewaczka?!!!
Wchodzi policjant do księgarni i prosi o jakąś książkę. Sprzedawca pyta się:
— Ciężką czy lekką?
— Nie ma znaczenia, jestem samochodem.
— Jak się nazywa człowiek bez lewego oka, lewego ucha, lewej ręki i lewej nogi?
— Nie wiem.
— ALL RIGHT!
— Czy wiesz, dlaczego lepiej jest być chorym na płuca niż milionerem?
— Nie...
— Bo milionerzy umierają wszyscy, a chorych na płuca tylko 20%!
Wchodzi kanapka z serem i szynką do baru, podchodzi do lady i mówi:
— Podwójną whisky z lodem, proszę!
A barman odpowiada:
— Przepraszam, złociutka, ale ja nie podaję żywności.
W pociągu dwaj podróżni opowiadają sobie niestworzone historie:
— U mnie, w miasteczku jest taki ksiądz, co czyni cuda. Raz przyjechali do niego goście, około dziesięciu osób, a on miał tylko dwie ryby aby ich poczęstować. Wszedł do kuchni, klasnął w dłonie i z dwóch zrobiło się ich dziesięć.
— Wiem coś o tym. Raz grałem z jednym księdzem w pokera. Miałem cztery króle i już myślałem, że wygrałem, a on wykłada pięć asów.
— Ależ to nieprawda, przecież nie ma więcej niż cztery asy w talii!
— Masz rację. Zmniejsz ilość ryb, to ja zmniejszę ilość asów...
Pani Mrówka umówiła się z panem Mrówką na randkę. Po dłuższym czekaniu pojawia się wreszcie pan Mrówka. Pani Mrówka pyta się:
— Gdzie tak długo byłeś?!
— Wiesz, słonica została zgwałcona i zatrzymali wszystkich podejrzanych!...
Idą dwie pchły przez pustynię i jedna mówi do drugiej:
— Idziemy dalej, czy łapiemy psa?...
Idzie 2 Belgów ulicą. 20 metrów przed sobą zobaczyli skórkę od banana.
— Cholera, znowu się poślizgniemy...
Trzech facetów — Francuz, Niemiec i Polak — siedziało w barze. Nagle wszedł jeden czarny wyraźnie szukając zwady i bójki. Usiadł, wypił piwo, podszedł do Francuza i trącając go powiedział:
— Lubię kochać się z białymi kobietami.
Francuz spojrzał się na niego i odpowiedział:
— To wspaniale.
Wtedy podszedł do Niemca, klepnął go w ramię i powiedział:
— Lubię kochać się z białymi kobietami.
Niemiec spojrzał i odpowiedział:
— To miło z twojej strony.
Po wypiciu kolejnego piwa, podszedł do Polaka, klepnął go w plecy i powiedział:
— Lubię kochać się z białymi kobietami.
Polak zastanowił się chwilę i odparł:
— Nie winię cię. Ja też nie chciałbym się kochać z czarnymi.
W Polsce informacje o śmierci przywódców radzieckich zawsze najszybciej podawano w prognozie pogody:
— Na zachodzie bez zmian, na wschodzie minus jeden.
— Jak powinien wyglądać herb Rosji?
— Nie wiem.
— Jak amorek.
— Dlaczego?
— Lata kompletnie goły, uzbrojony po zęby, strzela do wszystkich i twierdzi, że z miłości.
Pewnego razu rosyjski rybak złowił dużą rybę i myśląc o rekordzie zmierzył ją. Co się okazało od głowy do ogona ryba miała 90 cm., a od ogona do głowy 60 cm. Napisał więc do Moskwy, do Akademii Nauk list z pytaniem czy to jest możliwe. Po dwu tygodniach otrzymał odpowiedź:
— To jest możliwe w przyrodzie, albowiem od wtorku do czwartku są 2 dni, a od czwartku do wtorku 5 dni.
Idzie dwóch policjantów ulicą i widzą szklankę stojącą na chodniku do góry dnem. Jeden z nich mówi:
— Patrz, nie ma otworu!
Drugi podnosi ją i stwierdza:
— I denka też nie...!
Pewien sprzedawca komputerów poszedł z czerwonymi uszami do doktora. Doktor zapytał, co stało się z jego uszami.
— Właśnie prasowałem koszulę, kiedy zadzwonił telefon — odpowiedział sprzedawca — i ja zamiast słuchawki przystawiłem gorące żelazko do ucha.
— No dobrze — z niedowierzaniem odparł lekarz — a co w takim razie stało się z drugim uchem, że też jest czerwone?
— Ktokolwiek to był, zadzwonił jeszcze raz.
Na ulicy reporterka telewizji zatrzymuje człowieka i pyta:
— Tu Polska Telewizja, chcielibyśmy wiedzieć jak pan spędza wolne soboty.
— Ostatniej soboty przyszedł do mnie Janek i przyniósł dwie butelki wódki...
— Może trochę inaczej, ten program obejrzy cały kraj...
— OK, ostatniej soboty przyszedł do mnie Janek i przyniósł dwie książki. Przeczytaliśmy je od razu, a że było nam mało, to poszliśmy do księgarni i kupiliśmy jeszcze dwie książki. Kiedy je przeczytaliśmy, księgarnie były już zamknięte, więc poszliśmy do czytelni, gdzie przeczytaliśmy też dwie książki. Czytelnię już zamykali, więc poszliśmy do Ryśka... i nie uwierzy pani... pisał książkę!
— Jaka jest różnica między demokracją, a demokracją komunistyczną?
— Taka, jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym...
— Wiesz, nie wiem co jest, ale jakoś zmalał mi...
— Owiń w jakąś gazetę, one wszystko wyolbrzymiają.
— Czy Monako mogłoby zostać państwem komunistycznym?
— Nie, bo byłoby to za duże nieszczęście jak na tak mały kraj.
Dwóch wodzów dzikich plemion kanibali usiadło oblizując palce po dużym posiłku.
— Twoja żona robi prawdziwie wspaniałe pieczenie — powiedział jeden z wodzów.
— Dzięki — odpowiedział drugi — będzie mi jej brakować.
W Afryce lektyką jedzie Anglik. Nagle jeden z czterech niosących go mężczyzn upada martwy ze zmęczenia. Anglik wysiada i z iście angielską flegmą stwierdza:
— To już trzecia guma w tym tygodniu.
Miś do swego przyjaciela zajączka:
— Zajączku, pójdziesz ze mną do dyskoteki?
— Oj nie wiem misiu, ja się boję.
— Ale czego się boisz zajączku?
— Bo ja jestem mały i słaby, a tam biją.
— Zajączku, ja jestem najsilniejszy w całym lesie, jakby co, to ciebie obronię.
— Obronisz mnie misiu jakby bili w dyskotece?
— Oczywiście!
Zajączek się zgodził i poszli. Kiedy wchodzili do dyskoteki zajączek zobaczył wielbłąda i zaczął uciekać. Miś go łapie i pyta:
— Dlaczego uciekasz, zajączku?
— A widziałeś co zrobili z koniem?!
Interesant dzwoni do Biura Matrymonialnego.
— Dzień dobry. Chciałbym dać ogłoszenie matrymonialne.
— Oczywiście, proszę do nas przyjechać.
— Nie mogę, bo nie mam nóg.
— To niech pan wyśle swoje dane pocztą.
— Nie mogę, bo nie mam rąk.
— To czym pan wykręcił numer telefonu?
— He, he, he... a jak pani myśli?
Lekarz do pacjenta:
— Więc mówi pan, że nie pomogły moje lekarstwa. A stosował pan dietę? Mówiłem, żeby jadł pan to, co trzyletnie dziecko.
— I ja się panie doktorze, dokładnie stosuję. Dzisiaj na przykład zjadłem dwa guziki i kawałek mydła.
— Czy wiesz jak nazywał się imperator Rosji?
— Car.
— A jego żona?
— Caryca.
— A jego dzieci?
— Cardynki.
W szkole nauczycielka zadaje dzieciom pytanie:
— Drogie dzieci, powiedzcie mi proszę, kim chciałybyście być w przyszłości?
— Ja chcę być handlowcem — odpowiada Michał
— A co robi handlowiec? — pyta się nauczycielka.
— Sprzedaje towary.
— No dobrze, a inne dzieci...
— Ja chcę być pielęgniarką, bo ona opiekuje się chorymi ludźmi — odpowiada Marysia.
— Ja chcę być stewardessą, bo ona lata po całym świecie — mówi Ania.
— Ja chcę być kucharzem, bo on gotuje pyszne jedzenie — mówi Andrzejek.
— A ty Jasiu, kim chcesz być? — pyta się nauczycielka.
— Ja chcę być seksuologiem — odpowiada Jaś.
— O, to bardzo interesujące. A czy wiesz co on robi?
— Rozwiązuje problemy seksualne.
— Czy możesz to nam wyjaśnić? Chyba nie rozumiesz, co to znaczy.
— Oczywiście, że mogę. Po prostu proszę odpowiedzieć na moje pytanie. Idą trzy kobiety ulicą i mają lody. Jedna z nich liże, druga gryzie, a trzecia ssie. Która jest mężatką?
— Myślę... może... ta, która ssie — odpowiada nauczycielka.
— Źle! Ta, która ma obrączkę. A to, co pani odpowiedziała to jest właśnie seksualny problem.
Król Lew zwołał wszystkie zwierzęta na specjalną naradę na głównej polanie w lesie. Kiedy wszystkie już przyszły rozkazał:
— Cisza! Muszę was posegregować i w tym celu wszystkie ładne zwierzęta staną po lewej stronie, a wszystkie mądre po prawej.
Po chwili wszystkie zwierzęta zrobiły co Lew rozkazał, tylko żaba stała nadal na środku polany.
— A ty, żaba, dlaczego nie stanęłaś jak inni? — zapytał Król Lew.
— No przecież się nie rozerwę!
— Czy wiesz, co to są mieszane uczucia?
— ???!!!
— Mieszane uczucia są wtedy, kiedy twoja teściowa w twoim nowym Mercedesie spada w przepaść.
— Tato, mam specjalną pracę domową do napisania. Czy mogę zadać ci pytanie?
— Oczywiście, o co chodzi?
— Co to jest polityka?
— Jak by ci to powiedzieć... Wyjaśnię na przykładzie naszego domu. Ja zarabiam pieniądze, więc będę nazywał się "Kapitalizm". Twoja matka administruje tymi pieniędzmi, dlatego nazwiemy ją "Rząd". Jako że opiekujemy się tobą i dbamy o twoje potrzeby, nazwiemy ciebie "Narodem". Nasza pomoc domowa będzie "klasą robotniczą", a twój malutki braciszek będzie "przyszłością". Czy teraz rozumiesz?
— Nie jestem pewien, tato. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Tej samej nocy, zbudzony płaczem swojego młodszego brata, poszedł zobaczyć, co się stało. Stwierdziwszy, że braciszek narobił w pieluszki, udał się do pokoju rodziców. Jednak nie chciał budzić śpiącej mamy, więc poszedł do pokojówki. Pod drzwiami stwierdził, że tato jest z nią razem w łóżku. Zapukał więc, ale oni zdawali się jego pukania nie słyszeć. Nie pozostało mu nic innego jak tylko wrócić do swojego pokoju i położyć się spać.
Rano, przy śniadaniu, relacjonuje swoje spostrzeżenia.
— Tato, myślę, że rozumiem już co to jest polityka.
— Dobrze, synu. Czy możesz opisać mi ją własnymi słowami?
— Kiedy KAPITALIZM uciskał KLASĘ ROBOTNICZĄ, RZĄD spał, NARÓD był kompletnie ignorowany, a PRZYSZŁOŚĆ była pełna g.....!!!
Do baru wchodzi mężczyzna z małym pudełkiem pod pachą. Podchodzi do kontuaru i zwraca się do barmana z pytaniem:
— Jeżeli pokażę ci najbardziej wykwintną rzecz, jakiej jeszcze nie widziałeś, to czy dasz mi darmowego drinka?
— Oczywiście, ale muszę cię ostrzec, że w moim życiu widziałem już niejedno — odpowiedział barman.
— Zgoda, jednak nigdy nie widziałeś czegoś takiego — co mówiąc otworzył pudełko, gdzie siedział mały człowieczek za fortepianem, grając na nim.
— Gra Chopina, Bacha, Beethovena, gra dosłownie wszystko! — powiedział nieznajomy. Barman, prawdę powiedziawszy, był pod wrażeniem.
— To jest rzeczywiście najgustowniejsza rzecz, jaką w życiu widziałem! Skąd go masz? — zapytał.
— Kiedy spacerowałem sobie po plaży, znalazłem tę oto lampę, wytarłem ją, a wtedy wyszedł z niej Dżin i obiecał spełnić moje życzenie.
Barman przyjrzał się lampie i zapytał:
— Czy myślisz, że ja też mogę o coś poprosić?
— Oczywiście — odpowiedział nieznajomy.
Barman schwycił lampę i potarł ją. Kiedy wyszedł z niej Dżin barman wymówił życzenie:
— Chcę milion dolarów.
Wtem zagrzmiało i bar wypełnił się kaczkami, które latały wokół, brudziły gdzie tylko popadło, były dosłownie WSZĘDZIE.
Barman w złości krzyknął na mężczyznę:
— Dlaczego nie powiedziałeś mi, że ten Dżin jest do niczego?!
— No chyba NIE POMYŚLAŁEŚ, że poprosiłem o dwunasto-calowego PIANISTĘ?
Pewna para postanowiła spędzić swoją trzydziestą rocznicę ślubu w tym samym hotelu, w którym odbyli noc poślubną. Małżonek leżał w łóżku, kiedy jego żona wyszła z łazienki kompletnie naga tak, jak to miało miejsce 30 lat wcześniej. Stając przed nim w bardzo kuszącej pozie, spytała:
— Powiedz mi, kochanie, co sobie pomyślałeś, kiedy 30 lat temu, w ten sam sposób wyszłam z łazienki i stanęłam przed tobą?
Mąż na to odpowiedział:
— Kiedy tylko na ciebie spojrzałem, chciałem cię złapać, przyssać się do ciebie i całą wycałować.
— A o czym teraz myślisz, kochanie? — spytała zachęcająco.
— Myślę, że wykonałem wtedy niezłą robotę! — odpowiedział.
Przebiega zając przez jezdnię, aż tu nagle się potknął. A jako, że zające mają 2 duże wystające zęby, to wbił się tymi zębami w asfalt. Próbuje coś na to poradzić i robi gwałtowne ruchy w dół i w górę, próbując się wydostać. Przechodzi w tym czasie obok bocian — zatrzymuje się i mówi:
— Ty zając, Ty się tak nie śmiej, bo żeś nieźle przypierdolił.
Telefon do serwisu komputerowego: (autentyczne)
— Proszę natychmiast przyjechać, i coś tym zrobić górny flop mi nie szczytuje.
Telefon do serwisu:
— Dzień Dobry. Pół godziny temu kupiłam u państwa dyskietki. One nie mieszczą się w stacji!
— A jak Pani wkłada?
— Trzymam za blaszkę i kółeczkiem do góry.
Idzie sobie Pan Jezus z Maryja i patrzą jak Rzymianie biją jakiegoś biednego człowieka. Maryja od razu się sprzeciwiła i powiedziała żeby nie bili tego biedaka, a jak już muszą kogoś zbić to niech zbiją ich.
Rozbójnicy zgodzili się. Poturbowali ich i poszli. Po jakimś czasie Jezus wstaje i mówi:
— Oj Matka Matka, jak ty coś pierd...
— Kto powiedział: "Ostrożności nigdy za wiele!?"
— Zięć zamykając na kłódkę trumnę z teściową.
— Dziś kaszle pani o wiele lepiej niż wczoraj...
— Tak, panie doktorze, bo ja przez całą noc trenowałam!
Mąż przyniósł wypłatę i położył ją przed lustrem.
Mówi do żony:
— To co przed lustrem moje, a co w lustrze twoje.
Żona rozebrała się do naga i oznajmia mężowi:
— To co w lustrze twoje, a co przed lustrem sąsiada z dołu...
— Co będzie napisane na dnie butelki od Coca-coli produkowanej w Rosji?
— "Otwierać z drugiej strony".
Spotyka się Ajax z Cilitem.
— Wiesz, że Pan Proper umarł?
— Tak, a na co?
— Zaraził się Cifem!
Góral przychodzi do lekarza i pyta:
— Jak tam moja żona?
Na to lekarz:
— W porządku tyle że ciąża jest pozamaciczna.
Góral wyjmuje pieniądze i mówi:
— Doktorze kochany, Ja pana bardzo lubię, ale niech pan nie mówi moim kolegom, że pozamaciczna, bo się będą śmiali, że nie trafiłem gdzie trzeba...
— Kto wynalazł maszynkę elektryczną do golenia?
— Iwan Iwanowicz Sidorow, kiedy grzebał w śmietniku ambasady amerykańskiej w Moskwie.
U psychiatry:
— Panie doktorze ja już wiem, że nie jestem czajnikiem, ale czy inni to wiedzą?
To zależy, czy widzą przewód, który sprytnie ukrywasz w nogawce!
Wiesz, od pewnego czasu moja mama mówi sama do siebie...
— Nie martw się tym. Moja też to robi, a do tego jest pewna, że ja słucham!
— Kochanie, jak ci smakował obiad, który dziś ugotowałam?
— Dlaczego ty stale dążysz do kłótni?!
— Co zrobicie, gdy zobaczycie człowieka za burtą? — pyta oficer majtka podczas inspekcji.
— Rzucę mu koło ratunkowe i ogłoszę alarm: "Człowiek za burtą."
— Dobrze! A jeśli rozpoznacie w tym tonącym waszego oficera?
— Którego?..
— Co się stanie, jeśli naruszysz jedno z dziesięciu przykazań? — pyta katechetka ucznia.
— Pozostanie dziewięć!
— Nie rozumiem, dlaczego mam panu zapisać środki nasenne, skoro pół nocy przesiaduje pan w barze...
— To nie dla mnie, to dla mojej żony!
— Jak panu nie wstyd! Jest pan młody, wygląda na zdrowego i zaradnego, a prosi o jałmużnę!
— Ja wcale nie proszę. Czy pani nie widzi, że trzymam w ręku rewolwer?
— Dmuchnij pan! — poleca policjant zatrzymanemu kierowcy.
— Chętnie! A gdzie się pan władza oparzył?
— Napisał pan dobrą powieść — mówi wydawca do literata — ale za dużo w niej trudnych słów. Musi je pan zastąpić innymi, tak, żeby każdy idiota zrozumiał o co chodzi.
— Dobrze! A jakich słów pan nie zrozumiał?
— Stasiek, co to znaczy WHY?
— Dlaczego.
— A tak się pytam...
Idzie ZChN-owiec przez pustynię i widzi lwa. Przerażony pada na kolana i zaczyna się modlić żarliwie. Lew też zaczyna się modlić i mówi:
— Boże pobłogosław ten posiłek — i pożera ZChN-owca...
Wchodzi siostra do tramwaju i krzyczy:
— Medaliki do kontroli!
Na to jeden z podróżnych wyciąga znacznej wielkości krzyż i woła:
— Ja mam miesięczny.
Między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim miał się rozegrać turniej bokserski. Jednak dzień przed turniejem zawodnik radziecki złamał sobie rękę podczas treningu. Na to jego trenerzy sobie myślą: "Jeśli nikogo nie postawimy na ringu, to co sobie pomyślą o nas Amerykanie! Musimy kogoś niezwłocznie znaleźć!" I poszli szukać. Patrzą, a tu Iwan orze pole. Trenerzy podeszli do niego i mówią:
— Iwan, jak wytrzymasz jedną rundę na ringu bokserskim, to dostaniesz 100 dolarów.
— Ano, wytrzymam... — odparł Iwan.
Nadszedł dzień rozgrywki. Trenerzy radzieccy ustawili Iwana na ringu i obserwują. Walka się rozpoczęła. Iwan stoi pośrodku i rozgląda się — bo przecież tu tak kolorowo, światełka, kamery, pełno ludzi, wszyscy patrzą się na niego. Tylko jakiś facet lata dookoła niego i bije go po twarzy. Koniec rundy pierwszej. Trenerzy radzieccy podbiegli do Iwana i mówią:
— Iwan, jak wytrzymasz drugą rundę, to dostaniesz 200 dolarów!
— Ano, wytrzymam.
Rozpoczęła się runda druga. Iwan znowu się rozgląda dookoła, bo nigdy w życiu nie był na zawodach bokserskich. I znowu jakiś facet lata i bije go po twarzy. Koniec rundy drugiej. Radzieccy trenerzy podbiegają do Iwana i mówią:
— Iwan, jak wytrzymasz trzecią rundę, to dostaniesz 500 dolarów!
— Wytrzymam, wytrzymam.
Runda trzecia. Iwan znowu się rozgląda i znowu jakiś facet biega dookoła niego i bije go po twarzy. Koniec rundy trzeciej. Bardzo podekscytowani trenerzy podbiegają do Iwana i z entuzjazmem proponują:
— Iwan, jak wytrzymasz czwartą rundę, to dostaniesz 1000 dolarów!
— Teraz, kurwa nie wytrzymam! Teraz mu wpierdolę! — odpowiada Iwan.
Był sobie w Hiszpanii największy podrywacz panienek... Pewnego razu w domu u którejś przy "ciekawych" zajęciach ona mówi do Lopeza:
— Słuchaj jak będzie ktoś pukał do drzwi, to bierzesz swoje ubrania i wyskakujesz przez okno.
Nie przeszkadzając sobie oddają się "przyjemnym" sprawom, aż tu ktoś puka do drzwi. Szybki Lopez bierze rzeczy i wyskakuje przez okno. Ona idzie otworzyć, a tam stoi przed drzwiami Szybki Lopez i mówi:
— Chyba zapomniałem wziąć skarpetek.
Facet jedzie samochodem i słyszy w radiu dla kierowców: Uwaga! Jakiś wariat na autostradzie nr 12345 jedzie pod prąd! Słysząc to, odzywa się:
— Jeden wariat? Są tu ich tysiące...
Jedzie facet patrzy, a na gałęzi drzewa maluch, a pod drzewem siedzi człowiek i trzyma się za głowę. Facet podchodzi i pyta:
— Jak go pan tam wpakował.
Na co ten drugi:
— Że mały — wiedziałem, że przyśpieszenia nie ma — wiedziałem, ale że się skurwiel psów boi...
Chłop wyhodował dwutonowe jabłko. Wsadził na wóz i zawiózł na targ. Niestety nie ma na nie chętnych. Wreszcie pod wieczór podchodzi facet i pyta:
— To pana jabłko?
— No!
— To cofnij pan wozem bo mi robak konia wpierdoli!
Siedzą dwie małpy na palmie i jedna je banana. Druga pyta się:
— Co robisz?
— Jem banana!
— A dla czego on taki brązowy?
— A bo jem go drugi raz!
Idzie trzech wariatów po torach kolejowych. Pierwszy mówi:
— O jakie te schody płaskie
— O jaka ta poręcz niska — mówi drugi.
— Nie przejmujcie się winda już jedzie! — mówi trzeci.
Dwóch juhasów złapało jeża i spierają się o nazwę tego zwierzęcia:
— To je śpilok — mówi pierwszy.
— Ni, to je iglok! — odpowiada drugi.
Proszą o werdykt starego bacę, śpilok to czy iglok?
— To je ani śpilok, ani iglok. To je kolcok! — odpowiada baca.