DYDAKTYKA MÓWIENIA O WARTOŚCIACH I OCENACH/ Tadeusz Patrzałek
Trzeba mówić o wartościach, z wiarą we wzmacniającą, nawet uzdrawiającą moc słowa. Jak przystało na tekst dydaktyczny, próbuje on odpowiedzieć na trzy klasyczne pytania: po co? – co? – jak? Trzeba zrobić.
Potrzeba naszego czasu
Potrzeba wartościowania i wypowiadania ocen jest odwieczna, w małych i wielkich sprawach.
Należy do wartości i ocen wrócić. Wrócić nie tylko w kształceniu literacko – kulturalnym, ale w całym przedmiocie, a prawie od nowa zacząć je w części językowej.
Wartości istnieją obiektywnie jako cechy naszego świata, mimo ze są subiektywne sposoby ich rozpoznawania i wyboru, wynikające z dogmatu o wolnej woli (raczej: wolnym wyborze) danej osobie ludzkiej.
Kłopoty filozofów i lingwistów
Odzwierciedla je charakterystyczny tytuł wypowiedzi Romana Ingardena: Czego nie wiemy o wartościach. Wiemy, że istnieją, chociaż nie wiemy – jak. Otaczają nas, są rozpoznawalne i wpływają na nasze Zycie, więc trzeba się nimi zajmować, mimo że „żadna wartość nie da się pojęciowo określić, a w szczególności zdefiniować” (Max Scheler). A Ingarden nawet tak pisze: „Wartość w swej strukturze jest niesamodzielna, czyli domaga się pewnej podstawy, podstawy dla swego bytu. Istnieje, jeżeli znajdzie się przedmiot, który te niesamodzielność wartości jest w stanie zaspokoić”.
Główny problem lingwistów dotyczy tego, czy i jak istnieje „język wartości”.
Jadwiga Puzynina pisze: „Książka o języku wartości musi być z konieczności pracą z pogranicza rożnych dyscyplin humanistycznych.”; dalej zaś obwarowuje swoje językoznawcze wywody wielu zastrzeżeniami, np. tym, „iż znaczenia wyrazów wartościujących bywają rozchwiane”.
Tadeusz Zgółka pisze: „język jako narzędzie wartościowania rzeczywistości, nadawania jej określonej barwy aksjologicznej jest podstawa dla dokonywania wyborów przez użytkownika. Złudzeniem jest przekonanie o tym, iż w języku tkwi jeden sposób wartościowania”
Aczkolwiek „Słownictwo aksjologiczne, które ze swej natury nie ma obiektywnych, empirycznie postrzegalnych desygnatów (należy do grupy słów <<z natury spornych>>), jest szczególnie podatne na wpływy wszelkich ideologii” – to jednak autor tej wypowiedzi, Jerzy Bartmiński, redaguje z zespołem Polski słownik aksjologiczny. Bowiem językowo rzecz traktując, trzeba uznać, ze wartościowanie jest niesione głównie przez leksykę.
Podział pojęć
Przywołany wyżej słownik, zgodnie z zapowiedzią jego redaktora, „zbliży się do słownika encyklopedycznego. Będzie wychodzić od słownictwa, ale właściwym przedmiotem zainteresowania będą pojęcia ukryte pod wyrażeniami”. Zdaje się, że Polski słownik aksjologiczny pomieści osiem typów (grup tematycznych) słownictwa nacechowanego wartościami. Różne inne typologie proponowali dotąd znawcy (Scheler, Tatarkiewicz). Puzynina np. w najogólniejszym, dychotomicznym podziale wyróżnia wartości absolutne (podstawowe, transcendentalne) i instrumentalne (pochodne, użyteczne).
W zastosowaniach dydaktycznych Tadeusza Patrzałka najporęczniejszy dotąd okazał się czwór dzielny podział pojęć aksjologicznych:
ostateczne b. moralne c. użytkowe d. estetyczne
byt miłość pożytek piękno
życie dzielność bogactwo ład
prawda uczciwość wiedza komizm
wolność grzeczność władza gust
świętość tolerancja seks moda
W typie a. mieszczą się wartości podstawowe: ontologiczne i metafizyczne, transcendentne, nie mające rozwiniętej skali, a tylko swoje zaprzeczenia (np. byt – niebyt); w typie b. – wartości etyczne i obyczajowe, mające skalę rozpiętą miedzy krańcami, z wartościami pośrednimi (np. od miłości dozgonnej, przez upodobanie i nielubienie, po zapiekłość w nienawiść) w typie c. – wartości utylitarne, instrumentalne i hedonistyczne, mające szerokie i rozciągliwe skale natężenia cech (np. od pożyteczny do bezużyteczny); w typie d. – wartości piękna, elegancji i smaku, mające skale o trudno uchwytnym ustopniowaniu (np. ładniej – brzydziej).
Stanowczo za często pojawiają się w społecznym obiegu nazwy antywartości – np. nihilizmu, nienawiści, wyzysku czy brzydoty; można by powiedzieć inaczej – dzieła Szatana, a nie Boga. Dawno zauważono, że zło bywa widoczniejsze niż dobro w rzeczach i w języku, agresywniejsze, częściej daje powód do mówienia o sobie. Dla dzisiejszych mass mediów zaś każda wiadomość może być dobra, jeśli jest zła. W jak najczęstszym posługiwaniu się nazwami wartości pozytywnych jest wiara w magiczna funkcję mowy, w ową sprawczą, ozdrowieńczą moc słowa, w szkole wychowanie językowe wreszcie. Wiara, że im mniej będzie złego mówienia, tym mniej będzie zła.
Przydatność typologii
W dydaktyce przejawia się ona w tym, ze daje możliwość łatwego obserwowania zmian miejsca danego pojęcia w przyjętym układzie, zależnie od intencji mówiącego (illokucji) czy kontekstu, a także – historycznych zmian jego znaczenia, co byłoby już zadaniem trudniejszym. Oczywiście znaczenia pojęć aksjologicznych, a tym samym ich miejsca w typologii nie równo zależne od warunków mówienia. Pojęcia w przytoczonym wyżej układzie tak zostały dobrane, ze te niżej w kolumnach usytuowane zdają się bardziej wrażliwe. Na przykład pojecie „świętości” dla części mówiących byłoby w ogóle zbędne; „tolerancja”, zależnie od okoliczności, mogłaby się znaleźć po stronie wartości dla antywartości; „seks” dałby się pomieścić we wszystkich czterech grupach, „moda” zaś sama zmieniam się sezonowo.
Aby stosunkowo łatwiej zrozumieć „historyczne horyzonty” wartości, można by spróbować pomieścić w typologii lepiej znane pojecie, np. „patriotyzm”. Najpierw okazałoby się, że we wszystkich czterech grupach, zależnie od stosu doń mówiących. Potem zapewne – a na to wskazują liczne sygnały od nauczycieli – rozgorzały spór tych, co wciąż romantycznie i po polsku uświęcają patriotyzm, z tymi, co go dziś całkowicie degradują, mając na podorędziu argument nacjonalizmów bałkańskich.
Samo zatem użytkowanie typologii może kształcić myślenie historyczne i hierarchizujące, doprecyzowanie pojęć, stosowanie kryteriów w ocenianiu, w ogóle mówienie o wartościach – byłyby to pożytki dydaktyczne. Jednocześnie angażowanie się w dyskusje o wartościach pozwala uczniom dookreślić swój, dotąd niejasny stosunek do nich, może nawet zaangażować się czynnie po stronie którejś, przemienić pogląd w udział – a to byłby pożytek wychowawczy.
Ocenianie
Mówienie o wartościach potrzebuje wartościowania, czyli oceniania, ewaluacji. Wystawianie ocen jest podobnie skomplikowane, a nawet tajemnicze, jak uznawanie wartości.
W utworze literackim
Jadwiga Puzynina, komentując sąd Gadamera o tzw. okazjonalności i intencjach zakrytych w tekście, dzieli je na kłamstwa i gry. Do odczytywania wartości i ocen w utworze jest potrzebne rozszyfrowanie owych gier. Prowadząc je autor chce, aby w końcu czytelnik dotarł do prawdy - tutaj: do preferowanych wartości i ocen – ale w trudzie czytelniczym, niosącym ze sobą pożytki i przyjemności, także estetyczne. Publikacji pokazujących sposoby rozszyfrowywania gier aksjologicznych nadawcy z odbiorca w utworze jest już trochę, nawet nachylonych ku szkole. Dają one asumpt do wstępnego sformułowania licznych pytań dydaktycznych o wartości i oceny w utworze – a mianowicie, czy są one:
Jawne czy zakryte?
Zakryte z intencją manipulacyjną czy estetyczną?
Niesione przez fabułę (głównie przez akcję) czy wprost wypowiedziane słowami?
Wypowiadane przez podmiot mówiący (narratora, podmiot liryczny itp.) czy przez postacie (bohaterów)?
Tylko deklarowane (bierne) czy tez uaktywniane (czynne)?
Stałe czy zmieniają się (w jakich kierunkach Ida przewartościowania)?
Typowe (wspólne, społeczne) czy wyjątkowe (jednostkowe)?
Obiektywizowane czy subiektywne?
Racjonalne czy emocjonalne?
Zgodne czy niezgodne z macierzystymi kontekstami (np. twórczość autora, epoka, prąd, gatunek i rodzaj literacki)?
W dobrym czy złym guście (smaku) wreszcie?
Przyjęty w wyliczeniu schemat alternatywny mógłby sugerować, że tak tylko mogą się układać w utworze wartości i oceny. Ale nie zawsze bywa tak prosto, szczególnie w utworach sztuki wysokiej. Utwór może np. uruchamiać dwa sprzeczne ze sobą wartościowania tej samej rzeczy. W Faraonie Prusa grę fabularną o wartości polityczne wygrywa Herhor, a przegrywa Ramzes; ale gre o sympatie czytelnika wygrywa Ramzes, a przegrywa antypatyczny Herhor. Widać z tego, że dzieło literackie wymaga, każdy indywidualnie, wielopłaszczyznowych rozszyfrowań niesionych wartości i ocen. Z repertuaru postawionych alternatywnie pytań nauczyciel z uczniami za każdym razem powinien wybierać roztropnie, stosownie i ze smakiem.
Zagrożenia manipulacją
Kłamstwo, pod pozorem wartości pozytywnej, może ukrywać się w każdym tekście, szczególnie często w publicystyce. Należy powiedzieć wprost: otwarcie lekcji języka ojczystego dla wartości dostarcza wielu okazji i pokus kłamstwu manipulacyjnemu. Powstaje, niestety, sytuacja: cos za cos – w warunkach wolności myśli i dycha. Nastawienia, chwyty i środki językowe służące manipulacji sam przeważnie „wartościopochodne” i „wartościolubne”. Pochodzą z aksjologii. Ich inwentaryzacja i opisem zajmuje się retoryka (z erystyką); jak się przed nimi chronić, powinna podpowiadać etyka mówienia („etoryka”) .
O jednym tylko, dla przykładu, chwycie manipulacyjnym ze sfery ocen tutaj autor wspomina – o celowym przemilczaniu w ocenie jej historycznych uwarunkowań. Właśnie „dzięki” takiemu zabiegowi ongiś, ale nie tak dawno, Staś Tarkowski został oceniony jako… „dobry rasista”, a Sienkiewicz jako chwalca kolonializmu i imperializmu. Przez to „W pustyni i w puszczy” traciło walory lektury szkolnej.
KONIEC