Uwaga, zakłucie! Pielęgniarki dbając o zdrowie pacjentów, narażają własne
Katarzyna Lisowska/Rynek Zdrowia
20-04-2012 06:20
W ciągu roku, średnio co druga pielęgniarka z oddziału zabiegowego bądź bloku operacyjnego narażona jest na zakażenie wskutek zakłucia ostrym sprzętem medycznym. Ekspozycja u co piątej następuje poprzez śluzówki. Pamiętając, że ponad 30 patogenów, m.in. wirusy zapalenia wątroby typu B i C oraz HIV, może być przenoszonych poprzez krew lub inne płyny ustrojowe, wykonywanie zawodu pielęgniarki okazuje się mocno niebezpieczne dla zdrowia.
75 proc. zranień powstaje podczas czynności związanych z opieką nad pacjentem. Szacuje się, że corocznie na 100 łóżek szpitalnych przypada od 12 do 30 zakłuć. Do ekspozycji najczęściej dochodzi w oddziałach zabiegowych i blokach operacyjnych w trakcie pobierania krwi, szycia, kaniulacji żył i tętnic. W kraju prawie 80 proc. takich sytuacji dotyczy zakłuć igłą, kaniulą dożylną lub ich elementem.
W Polsce uważa się, że do przypadków ekspozycji każdego roku dochodzi około 37 tys. razy.
Lepiej nie zgłaszać?
- Tu jednak trzeba powiedzieć jasno, że nie istnieją mechanizmy pozwalające na precyzyjne monitorowanie takich zdarzeń, wobec czego liczba ta w rzeczywistości może być całkiem inna - przyznaje rozmawiając z nami doc. Maria Gańczak z Zakładu Zdrowia Publicznego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Jak wyjaśnia nasza rozmówczyni tylko 20 proc. przypadków zakłuć czy innych zdarzeń, które wiążą się z ryzykiem zakażenia jest w ogóle zgłaszanych przez pracowników służb medycznych. - Mówię tu jedynie o pielęgniarkach, czy ekipach sprzątających, bo wśród lekarzy zgłaszających takie wypadki odsetek ten wynosi zaledwie 2 proc. - podkreśla.
Dlaczego blisko 80 proc. przypadkowo zakłutych osób nikomu tego nie zgłasza?
- Dzieje się tak z kilku przyczyn. Pracownicy obawiają się, że pracodawca uzna, że do zdarzenia doszło z ich winy, bądź sami poszkodowani bagatelizują taki wypadek - tłumaczy Maria Gańczak.
Zdaniem ekspertów, to także efekt niedostatecznej wiedzy na temat zagrożeń wynikających z ekspozycji.
- Każda procedura medyczna niesie ze sobą wysokie ryzyko zakażenia. Osoba eksponowana powinna jak najszybciej - nie później niż 48 godzin po zdarzeniu - zgłosić się do lekarza i podjąć stosowne w takiej sytuacji kroki - mówi nam dr Paweł Grzesiowski ze Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa.
Jak tłumaczy szybka profilaktyka nie tylko zabezpiecza przed poważnymi problemami zdrowotnymi, ale jest i wielokrotnie tańsza niż terapia w przypadku choroby.
Zakłucia, to koszty
Leczenie poekspozycyjne to koszt około 6 tys. zł. Biorąc pod uwagę dane statystyczne wychodzi, że w małym ZOZ-ie, w którym pracuje 10 pielęgniarek, 5 w ciągu roku zakłuje się bądź w inny sposób dojdzie u nich do kontaktu z materiałem zakaźnym. Koszt ich leczenia to - szacunkowo - 30 tys. zł. Może okazać się bardzo dotkliwy dla małej placówki ochrony zdrowia.
Dodatkowo, emocjonalny aspekt zranień narzędziami ostrymi jest zawsze poważny i ma długotrwały wpływ na psychikę - nawet, gdy nie dochodzi do przeniesienia ciężkiego zakażenia. Pracownicy opieki zdrowotnej i ich rodziny mogą cierpieć przez wiele miesięcy w oczekiwaniu na informację, czy ulegli potencjalnie śmiertelnemu zakażeniu.
Jeżeli do zakażenia dojdzie, to skutki są jeszcze poważniejsze.
- Obecnie personel medyczny, gdy dochodzi do ekspozycji pozostaje bez pomocy psychologicznej. Takie osoby są niekiedy wykluczane z życia społecznego. Badania wskazują, że w naszym społeczeństwie wciąż nie ma akceptacji dla osób zarażonych HIV - wyjaśnia nam dr Tomasz Sobierajski z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Rękawiczki, okulary, fartuchy
Aby zminimalizować liczbę takich zdarzeń należy zapewnić możliwie najbezpieczniejsze środowisko pracy.
- Należy dążyć by w placówkach służby zdrowia wszelkie ostre narzędzia medyczne zostały wymienione na takie, które mają zabezpieczenia przed skaleczeniami - wyjaśnia nam Dorota Kilańska, prezes Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego.
Dodaje: - Taki bezpieczny sprzęt jest jednak o ok. 30 proc. droższy. Obawiam się więc, czy w sytuacji, gdy ekonomika wydaje się być priorytetem w polityce kierujących placówkami zdrowia znajdą się dodatkowe środki na zabezpieczenie pracy personelu. Dlatego nasze środowisko dąży do tego by w Polsce na wzór amerykański, przyjąć regulacje, które sprzęt bez zabezpieczeń określają jako nielegalny.
Jak podkreśla prezes ZG PTP, konieczne są też działania uświadamiające zagrożenia personelowi medycznemu. Dziś szkolenia z zakresu zagrożeń wynikających z ekspozycji przechodzi zaledwie 25 proc. pielęgniarek.
- W efekcie w codziennej pracy nawet w kontaktach z materiałem zakaźnym pielęgniarki nie używają rękawiczek, okularów ochronnych czy fartuchów - mówi doc. Gańczak.
Luka w prawie
W listopadzie 2011 r. minister zdrowia podpisał rozporządzenie, którym zobowiązuje pracodawców do ponoszenia kosztów postępowania poekspozycyjnego.
- To tyle w teorii. Praktyka pokazuje jednak, że często pracownik w takiej sytuacji pozostaje pozostawiony sam sobie. Znany jest przypadek, gdy kierownictwo szpitala zastanawiało się czy zwolnić pielęgniarza, który się zakuł z dyżuru, by mógł pojechać do odpowiedniej placówki w celu rozpoczęcia stosownego w takim wypadku leczenia - przekazał nam prof. Andrzej Gładysz, były konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych.
- W Polsce brakuje jasnych zasad regulujących ten obszar. Obecnie istniejące przepisy nie zabezpieczają personel medyczny przed zakażeniem zawodowym. Konieczne jest ujednoliconego modelu postępowania poekspozycyjnego - zaznacza Kilańska.
Dodaje: - Brakuje na przykład wykładni jak postępować w sytuacji, gdy pacjent którego krwią zakaził się pracownik lecznicy nie wyraża zgody na pobranie krwi do badań.
Zdaniem środowiska pielęgniarskiego rozwiązaniem jest wprowadzenie regulacji prawnych minimalizujących ryzyko ekspozycji wśród pracowników służby zdrowia. Zostały one wdrożone w wielu krajach i znacząco wpłynęły na poprawienie statystyk. W przypadku USA ustawa o prewencji zakłuć, która została wprowadzona w 2000 roku, przyniosła obniżenie liczby zakłuć w szpitalach o ok. 50% w ciągu 5 lat.
Dyrektywa - jeszcze bez implementacji
- W tym celu należy jak najszybciej doprowadzić do implementacji Dyrektywy 2010/32/UE
do krajowego porządku prawnego - podkreśla prezes Kilańska.
Dyrektywa 2010/32/UE z dnia 10 maja 2010 r. uznaje, że codzienna praca personelu opieki zdrowotnej naraża go na ryzyko ciężkich zakażeń. Najważniejszym celem Dyrektywy jest ochrona pracowników narażonych na ekspozycję, poprzez zapewnienie możliwie najbezpieczniejszego środowiska pracy oraz zapobieganie zranieniom pracowników wskutek stosowania ostrych narzędzi medycznych.
- Należy pamiętać, że bezpieczeństwo pacjentów obejmuje również bezpieczne warunki pracy dla pielęgniarek, położnych i innych pracowników oraz ich wiedzę o czynnikach ryzyka. Niezwykle istotną kwestią jest również korzystanie z bezpiecznych materiałów i sprzętu oraz wdrażanie działań zapobiegawczych - w myśl zasady, iż zawsze lepsza jest profilaktyka, niż najlepsze procedury poekspozycyjne - zaznacza prof. Gładysz.
Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie: bezpieczny sprzęt medyczny ograniczy zakłucia personelu
PAP/Rynek Zdrowia
19-04-2012 16:57
Wprowadzenie bezpieczniejszego sprzętu medycznego ograniczy liczbę zakłuć personelu, a tym samym ryzyko zakażenia m.in. wirusowym zakażeniem wątroby typu B i C oraz HIV - przekonywała w czwartek (19 kwietnia) Dorota Kilańska, prezes Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego (PTR).
W trakcie zorganizowanego przez PTP Ogólnopolskiego Kongresu Ekspozycji Zawodowej pod hasłem "Dbając o zdrowie - narażając zdrowie" eksperci przekonywali, że w Polsce problem narażenia pracowników medycznych na zakłucia jest bagatelizowany. Kilańska ostrzegała, że zakłucia igłami to zagrożenie kontaktem z ponad 30 potencjalnie niebezpiecznymi patogenami, w tym wirusami zapalenia wątroby typu B i C oraz HIV.
- Polska wciąż ponosi wysokie koszty związane z wykonaniem badań diagnostycznych, zwolnieniami chorobowymi, kosztami leczenia pracowników, wypłacaniem odszkodowań, rent czy kosztami sądowymi. Ujednolicone normy prawne, profilaktyka, czyli wdrażanie działań zapobiegawczych, system pomocy wobec już zakażonych oraz wprowadzenie bezpieczniejszego sprzętu medycznego na pewno zmniejszyłyby skalę problemu - tłumaczyła Dorota Kilańska.
Dr Maria Gańczak z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego informowała, że w Polsce szacunkowo dochodzi rocznie do 37 tys. zakłuć ostrym sprzętem medycznym, czyli do ok. 100 zakłuć dziennie. Według niej skala zjawiska jest bardzo duża. Jak dodała, badania pokazały, że ok. 50 proc. aktywnych zawodowo lekarzy i 25 proc. pielęgniarek nigdy nie brało udziału w szkoleniach dotyczących profilaktyki ekspozycji zawodowej.
Były konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych prof. Andrzej Gładysz zwrócił uwagę, że brakuje jednolitego modelu zapobiegania zranieniom oraz postępowania po kontakcie pracownika z materiałem zakaźnym. Jak podkreślił, zakłucia "wiążą się z wysokimi kosztami materialnymi, ale też wywołują skutki społeczne i emocjonalne, ponieważ pracownicy i ich rodziny cierpią przez wiele miesięcy w niepewności i oczekiwaniu, że być może doszło do zakażenia".
Prof. Gładysz zaznaczył, że niezbędne jest implementowanie przez Polskę unijnej dyrektywy ws. zapobiegania zranieniom ostrymi narzędziami w sektorze szpitali i opieki zdrowotnej. Przypomniał, że nasz kraj powinien implementować tę dyrektywę do maja 2013 r. Jej celem jest ochrona pracowników narażonych na ekspozycję zawodową, poprzez zapewnienie możliwie najbezpieczniejszego środowiska pracy oraz zapobieganie zranieniom pracowników wskutek stosowania ostrych narzędzi medycznych.
Według prof. Andrzeja Gładysza, implementacja dyrektywy pomoże wyznaczyć minimalny standard dla wyrobów zawierających mechanizmy chroniące przed zranieniem oraz szczegółowo określić procedury. Rada ekspertów Ogólnopolskiego Kongresu Ekspozycji Zawodowej podpisała 19 kwietnia "Deklarację poparcia Dyrektywy" i zobowiązała się dołożyć wszelkich starań, aby w miarę możliwości przyspieszyć i usprawnić proces implementacji nowych przepisów.