Pieniążek Katarzyna, grupa A, POiR, rok 1
Antypedagogika
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam to pojęcie od razu wzbudziło ono we mnie niepokój. Pomyślałam, że przecież pedagogika to nauka o wychowaniu, o czymś co decyduje o naszym podejściu do życia, stosunku do świata i innych ludzi a nawet do samego siebie. Dlaczego w takim razie istnieje coś takiego jak ANTYpedagogika?
Według encyklopedii PWN: antypedagogika [gr. antí ‘przeciw’, ‘naprzeciw’, paidagōgikḗ ‘wiedza’, ‘nauka o wychowaniu’], to pedagogiczny nurt współczesnej pedagogiki alternatywnej, którego dewizą jest „wspierać, a nie wychowywać”; demaskując represyjny charakter dotychczasowego systemu edukacji, odrzuca wychowanie rozumiane jako proces podporządkowujący dziecko autorytetowi osoby dorosłej; akcentuje godność dziecka oraz jego prawo do samostanowienia.
Z definicji wynika, że dziecko nie jest wychowywane lecz tylko wspierane przez dorosłego. Z drugiej strony, jednak jest to pedagogika alternatywna, więc wychowuje.
Sam przedrostek anty mówi, iż antypedagogika przeciwstawia się tradycyjnej pedagogice. Pierwszym punktem, który odrzucają zwolennicy antypedagogiki jest tradycyjny system edukacyjno - wychowawczy funkcjonujący we współczesnym społeczeństwie. Antypedagogika zarzuca tradycyjnemu podejściu do wychowania, iż poprzez wpajanie w dzieci norm, wartości, celów nie daje się miejsca jednostce na samostanowienie. Krytykuje zjawisko wychowania jako urabiania wychowanka na potrzeby społeczne nie licząc się z jego indywidualnością i potrzebami. Zarzuca pedagogice traktowanie wychowanka przedmiotowo, tak by urobić go "do" jakichś celów i dla jakichś potrzeb. Zwraca uwagę na istotną rolę odwzajemnionego szacunku, zaufania i przyjaźni pomiędzy nauczycielem i uczniem. Konieczne jest postrzeganie wychowanka jako indywidualnej podmiotowej jednostki, która ma być wspierana partnersko przez wychowawcę w czasie szukania drogi życiowej. W kontaktach między stronami powinny przyświecać romantyczne ideały rewolucji francuskiej — wolność, równość, braterstwo; na tych wartościach budowana być powinna relacja. Potrzeby nauczyciela i wychowanka są tak samo ważne, ich postępy powinny się uzupełniać i nie umniejszać się nawzajem.
Antypedagogika, na pierwszy rzut oka, postrzegana jest najczęściej jako zagrożenie dla pedagogiki, porządku społeczno-kulturowego, a nawet rozkładu życia społecznego. Odrzuca niemal wszystkie, nawet najbardziej postępowe teorii wychowania, co wcale nie oznacza, że nie korzysta z ich osiągnięć. W poglądach jej przedstawicieli znajdują się bowiem elementy pedagogiki pajdo-centrycznej, antyautorytarnej, adaptacyjnej, emancypacyjnej, dialogowej czy chrześcijańskiej, ale także i psychoanalizy, psychopedagogiki Gestalt czy psychologii humanistycznej.
Heinrich Kupffer to niemiecki profesor, publicysta i terapeuta, który większość swoich publikacji poświęcił antypedagogicznej perspektywie badań nad dziećmi i młodzieżą. Był pierwszym niemieckim pedagogiem, który wprowadził w 1974 r. do pedagogiki termin anty-pedagogika używając go w jednym ze swoich artykułów o tytule: "Antypsychiatria a antypedagogika".
W swoim artykule profesor porusza problem konfliktów pokoleniowych. Autor, zgodnie z zasadami antypedagogiki, twierdzi, że wszelkie nieporozumienia jakie mają miejsce między pokoleniami są związane z celowym oddziaływaniem wychowawczym. Problem tkwi w urabianiu ludzi na wzór norm i wartości już panujących. Aby rozwiązać ten problem Kupffer proponuje by zrezygnować z intencjonalnego wychowania i dążenia do wpojenia przez siebie akceptowanych wartości. Uważa, iż pedagogika jest to jedno z narzędzi w rękach polityków, decydujące o tym jakie wartości, normy, zwyczaje, tradycje zostaną przekazane przyszłemu społeczeństwu. Szkoła, wychowanie ma zmierzać nie do zmiany zastałej sytuacji, samego siebie, nie do oporu, ale do akceptacji panujących warunków. Nie jest to zarzut skierowany w stronę nauczycieli, wychowawców, gdyż oni przecież nie wpajają własnych wartości, te jedynie, które są pożądane przez społeczeństwo, państwo, które są zapisane w podstawie programowej.
Według mnie poglądy profesora Heinricha Kupffera są zbyt restrykcyjne. Dziecko bez nabytego doświadczenia życiowego nie może decydować co jest dla niego lepsze. Poprzez małą wiedzę o świecie, zdolne jest popełniać więcej błędów aniżeli z pomocą osoby dorosłej, która nakieruje ją na właściwą drogę życiową, ukaże skutki nieprzemyślanego działania, przedstawi wzory pozytywnych i negatywnych zachowań. To rodzice i wychowawcy przekazują dzieciom wartości i normy, które są społecznie akceptowane ale także w jakimś stopniu przekazują również swoje poglądy i przekonania, nie zawsze zgodne z wymaganiami rządzących.
Zwolennicy antypedagogiki, zarazem skrajnego nurtu humanistycznego wysunęli postulat, że dzieci są krępowane nie tylko przez pedagogów, ale również przez rodziców, którzy powodują zahamowanie wolności dziecka. W 1974 roku dzięki ich działalności powstał Ruch Praw Dziecka (RPD). Stworzona została lista praw dziecka, która jest dosyć kontrowersyjna, nawet jak na współczesne czasy. W karcie praw dziecka zapisanej przez Ruch Praw Dziecka możemy przeczytać miedzy innymi, że dzieci:
Powinny mieć prawo do samostanowienia o sobie, do własnych decyzji. By było to przestrzegane czuwać nad tym będą prawnicy RPD. Rodzice bowiem nie mogą decydować o dziecku.
Mają prawo zamieszkać tam gdzie chcą (choćby sklep z zabawkami), a rodzice nie maja prawa im tego zabraniać.
Niezależnie od swego wieku winny mieć prawo do decydowania o sprawach istotnych dla ich życia. Uwzględnia się w tym także sprawy tyczące polityki, religii, rodziny.
Mają prawo mieć dostęp, a także korzystać z wszystkich informacji, które są dostępne dorosłym. Nie można ograniczyć więc oglądania pewnego rodzaju programów telewizyjnych, czy dostępu do akt szkolnych, medycznych.
Mogą mieć, niezależnie od wieku, stosunki seksualne, a rodzice nie mają prawa im tego zabronić, jeżeli tylko dzieci mają na to ochotę i nie są do tego przymuszane.
Mają prawo decydować o tym czy chodzą do szkoły, z jaka częstotliwością i do jakiej. Nie maja obowiązku realizować obowiązku szkolnego. Są odpowiedzialne za swoje wykształcenie i mogą o nim decydować.
Mają prawo funkcjonować w środowisku dostosowanym do ich rozwoju, wzrostu. Nie można wymagać od dziecka by dostosowało się do środowiska zorganizowanego pod kątem dorosłych. (Za wysokie schody, przełącznik światła, stół itp.)
Nie powinny ponosić żadnych kar cielesnych. (Jest to pogląd wspólny dla antypedagogiki i większości przedstawicieli pedagogiki.)
Powinny być objęte takim samym systemem wymiaru sprawiedliwości jak dorośli. Maja prawo one wnieść sprawę do sądu, jak i winny być sprawiedliwie sądzone przed podjęciem jakichkolwiek działań dyscyplinarnych.
Mają prawo do podjęcia pracy. Ich wynagrodzenie powinno być na równi z płacą dorosłych. Mają bowiem prawo do niezależności finansowej i podjęcia pracy niezależnie od wieku.
Jak widać większość praw ustanowionych przez Ruch Praw Dziecka była skrajna i kontrowersyjna a wręcz niedorzeczna. W myśl zasad dzieci mają takie same prawa jak dorośli a nawet większe (wspomniane zamieszkanie w sklepie z zabawkami). Rodzic nie ma prawa decydować o życiu dziecka w prawie żadnej sprawie. Jeśli ograniczy wolność dziecka jakikolwiek sposób, będzie za to karany prawnie.
Mimo tak ekstremalnych poglądów RPD w czasach sobie współczesnych zyskiwał popularność. W 1979 roku w Szwecji doszło do zakazania rodzicom stosowania nie tylko kar cielesnych, ale także stosowania jakiegokolwiek nacisku. Zakazane zostały takie formy kary jak odesłanie do łóżka, czy zakaz oglądania telewizji. Ponadto dzieci zyskały prawo "rozwodu" z rodzicami.
Warto jednak zdać sobie sprawę, że ten kierunek antypedagogiki nie jest dobry i pozytywny dla społeczeństwa. Dzieci nie mogą mieć takich samych praw jak rodzice, nie oznacza to jednak, że nie powinny posiadać bardzo podobnych. Niemniej jednak zakazanie rodzicom wszelkich ograniczeń nakładanych na dziecko, prowadziłoby do utraty autorytetu rodzica, co za tym idzie do upadku tradycji i stabilności oraz znaczenia rodziny. Wraz z nadaniem nieograniczonych praw dzieciom zacząłby powoli upadać porządek społeczny jak i samo społeczeństwo.
Według B. Śliwerskiego antypedagogika: wychodzi z założenia, że rozwój dziecka dokonuje się w sposób naturalny, że dziecko będzie umiało dokonywać wyboru zgodnie z zasadą „Ja wiem lepiej, niż Ty, co jest dla mnie dobre”. Tymczasem muszą zachodzić określone momenty napięcia i jego likwidacji, pewne momenty kryzysu czy niepowodzeń, które z kolei, żeby z nich wyjść, wymagają określonej ingerencji z zewnątrz.
Zgadzam się ze stanowiskiem B. Śliwerskiego który uważa że „są takie sytuacje czy zdarzenia, w których odwoływanie się do natury i samowiedzy dziecka jest bezskuteczne, a wówczas trzeba coś dziecku zabronić. Wówczas to dorosły lepiej wie, niż dziecko, co jest dla niego dobre. W związku z tym, takie pojmowanie rozwoju naturalnego, wynikającego z jakichś wewnętrznych sił, mocy i wewnętrznej stymulacji jest niewłaściwe. Można przecież ten rozwój dziecka nie tylko wspierać do pewnej granicy, ale jeśli się je kocha, to nawet pozwolić mu ją przekraczać.”
Bibliografia
Frind "Antypedagogika we współczesnej szkole" (w:)"Kwartalnik pedagogiczny" 2002
Śliwerski, Współczesne teorie i nurty wychowania, Kraków 1998
Internetowa Encyklopedia PWN (http://encyklopedia.pwn.pl)