ZAG 

ZAGADNIENIE 15.

TRADYCJE NORWIDA W POEZJI LAT 1914 – 1939

Opinię o zgoła naskórkowym traktowaniu tradycji Norwida przez poezję dwudziestolecia sformułował Kazimierzy Wyka: „Liryka dwudziestolecia – pisał – stała z wielkich naszych najgłówniej pod znakiem Norwida. […] Było dosyć częste w dwudziestoleciu: trawestacja frazy, słownictwa i rytmiki Norwida, przejmowanie najbardziej dostępnej warstwy jego sztuki”. Opinię tę powtórzył kilkakrotnie. Wynikała ona z przekonania, że poetom dwudziestolecia chodziło o „naśladownictwo […] rytmu i formy, pastisz ulubionych obrazów z Norwida”.

Od początku dwudziestolecia był Norwid tradycją w miarę żywą, choć traktowaną z nieufnością. Pojawiał się przecież na zasadzie młodopolskiego spadku po Miriamie (Zenonie Przesmyckim).

Ówczesną obecność tradycji Norwida dokumentuje antologia Andrzeja Mierzejewskiego i Zbigniewa Sudolskiego „Głosów zbieranie”. Wiersze o Norwidzie 1841 – 1980. Zgromadzone w niej utwory to przede wszystkim stylizacje i pastisze, choć znajdują się w niej także wiersze zasługujące na uwagę.

Przykładem może być wiersz Eugeniusza Małaczewskiego „Czasy idą” (1922).

„CZASY IDĄ”
  • Wiersz wyraża niepokój z powodu potargania przez „Sztukę polską” „tej złotej nici, co pozostała […] po Norwidzie”.

  • Jest to niepokój z powodu odrzucenia tradycji poezji mądrej, odpowiedzialnej za teraźniejszość i przyszłość, dojrzałej, nakierowanej na ducha Ewangelicznej prawdy.

  • Ów niepokój miał swoje uzasadnienie: został wypowiedziany w momencie, gdy poezję zdominowali skamandryci, czciciele kabaretu, „wiosny i wina”, sztubackiego witalizmu i beztroski, odżegnujący się od nurtu tradycji rdzenie polskiej, narodowej. Słowem: kiedy w miejsce poezji i sztuki traktowanej jako sacrum, zaczęła pojawiać się poezja i sztuka „masowa”, istne „profanum”.

  • Niepokój ten miał wymiar moralny, stąd odwołania do romantycznej religijności i duchowości.

O, Sztuko polska, zawczasu się kórz:

Tyś potargała tę złotą nić,

Co pozostała ci po Norwidzie

Sromotę kryjesz girlandą róż,

A w obcym chadzasz wśród nas bezwstydnie,

Chcesz jenu u-żyć, ale nie żyć.

Idzie do świata wiek Parakleta

Drogami wojen, szlakami burz,

Niby wspaniały boski kometa

Z obliczem słońca, a w szatach zórz.

Idzie do Polski wiek Parakleta

Czasy nastają, zbliża się cud…

Jest gdzieś u naszych dziejowych wrót:

Wódz – Mąż Narodu – Harfiarz – Poeta.

Wiersz Małaczewskiego pojawił się jakby nie w porę – dziesięć lat za wcześnie. Bowiem nowa, awangardowa świadomość literacka nie sprzyjała takiemu poezjowaniu. Cieszono się, że sztuka jest wreszcie wyzwolona od obowiązków patriotycznych i moralnych. Była to radość złudna. Na dłuższą metę zdawała się pełnić role tamy w dialogu z dziedzictwem romantyzmu, pojmowanym jako źródło tradycji kluczowych. Bez takiego dialogu kultura zaczyna usychać. Zwolnienie sztuki z obowiązków patriotycznych i moralnych sprzyja niszczeniu korzeni. Grozi stagnacją. Zapowiada dekadencję i nihilizm. Sztuka staje się czymś w rodzaju zasłony dymnej, czapki niewidki, bądź maski błazna. Artysta zaś i jego świat ulegają degradacji.

Małaczewski był jednym z nielicznych wyjątków poetów formułujących refleksję poetycką na wzór Norwida. Mało kto był wówczas świadom zagrożeń wynikających z odrzucenia tego typu poezji. Raczej niewielu zdawało sobie sprawę z obowiązku zakorzenienia każdego artysty w tradycji. Oprócz Małaczewskiego byli to: Antoni Lange, Jerzy Liebert, Jan Lechoń, Alfons Dzięciołowski.

Norwid, nie rozumiany, budził zwykle odruch niechęci. Pokazał to Liebert w wierszu „Rozmowa o Norwidzie”.

„ROZMOWA O NORWIDZIE”
  • Autor posłużył się norwidowską techniką obrazowania: drobiazgami, sprzecznościami, a nade wszystko niespodziewaną paralelą, która wprowadza cień ironii o zaskakujących odcieniach.

  • W świecie wewnętrznym wiersza nikt nie zaakceptuje poezji romantyka – odmieńca. Również nikt nie zaakceptuje białej róży. Może dlatego, że choć piękna, straszy kolcami?

  • Wiersz ten posiada wartość dokumentu. Paradoksalnie zaświadcza o podejmowaniu tradycji kwestionowanej.

Mówiono o Norwidzie, oprawnym we wstążki.

W zleconych rogach lśniącym na stole w salonie

Rzeki ktoś, do kart niechętnie przybliżając dłonie

- Wszystko jest tu niejasne, wolę proste książki

I dalej się o wierszach toczyła rozmowa

Jedni ganili ciemność, inni - zdań zawiłość.

Czy w wierszu jest prawdziwa, czy udana miłość?

Najpiękniejsza poezja to są zwykle słowa

Nagle wiatr rozwarł okno i won przywiał z ale).

Wszedł wieczór, za mm niebo różowe od chłodu

Ktoś cisnął białą różę między nich z ogrodu

Umilkli, obrażeni - i mówiono dalej.

U progu lat dwudziestych Norwid okazywała się tradycją jednych zastanawiającą, dla innych niepokojącą, a nawet drażniącą. Jednak nie sposób było przejść koło niego obojętnie. Sygnałów na to mamy w tym wierszu kilka:

Drugim wierszem o charakterze dokumentu – pastiszu jest utwór Dzięciołowskiego „Cyprianowi Norwidowi” (1927).

„CYPRIANOWI NORWIDOWI”

Coś ty uczynił braciom swym Norwidzie,

Że lat pięćdziesiąt od twej śmierci idzie,

A oni… Boże!... prócz dziesięciu wiernych

Słów kochających twych i miłosiernych

Nie wzięli w serce!

(…)

Sprzeczne się ciała – rzekłeś – spaja ćwiekiem,

I wielkich zawsze grzebano powtórnie,

Lecz kto, Kamilu, jak ty był człowiekiem,

I człowieczeństwo stawił na koturnie,

Ten, mimo woli tych, dla których czystość

Myśli – chimerą w pogardzie imienia,

Bezosobowo wchodził w rzeczywistości

Przez pokolenia

  • Autor sparafrazował utwór Norwida „Coś ty Atenom, zrobił, Sokratesie…(inc.)”.

  • Zrobił to, by swego bohatera zrównać w każdym calu z greckim filozofem.

  • Miedzy wierszem Dzięciołowskiego, lirykiem Norwida granica słowna i muzyczna ulega zatarciu. Niektóre obrazy przenikają, przenikają znaczenia. Nawet ironia zdaje się być ta sama.

  • Autor, mając na uwadze słowa romantyka podane obok, uderza w wieszczy ton.

  • Na przekór tym, „dla których czystość myśli – chimerą”, przepowiada anonimowe wchodzenie Norwida „w rzeczywistość przez pokolenia”. Autor rozumował trafnie.

„COŚ TY ATENOM, ZROBIŁ, SOKRATESIE…” – FRAGMENT

Każdego z takich jak Ty świat nie może

Od razu przyjąć na spokojne łoże,

I nie przyjmował nigdy, jak wiek wiekiem,

Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,

Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem

Później… pierwej…

Im bardziej kwestionowany, tym bardziej Norwid stawał się ważny. Nabierał znaczenia. Urastał do wymiaru patrona, którym go okrzyknęli poeci następnego pokolenia. Zanim do tego doszło, Norwida wybierali na obiekt twórczych zainteresowań skamandryci, Julian Tuwim i Jan Lechoń. Obaj reprezentowali typ „poetae docti” (poetów uczonych?), wrażliwych na brzmienie i sens słowa, wsłuchanych w dziedzictwo przeszłości, obdarzonych umiejętnością wczuwania się w życie i dzieło ulubionego artysty z przeszłości. Różnili się jednak między sobą. Lechoń cechował się dodatkowym zmysłem – „zmysłem historycznym”.

T. S. Eliot podaje następujące cechy takiego zmysłu:

Takim poetą był Lechoń jako autor wierszy o wybitnych twórcach: Dantem, Słowackim, Conradzie, Byronie, Norwidzie. W Norwidzie widział spadkobiercę wielkich kultur Morza Śródziemnego: grecko – rzymskiej i Judeo – chrześcijańskiej. Dostrzegał w nim „człowieka wiecznego”.

„NORWID” (1928)
  • Lechoń, poprzez wypowiedź opartą na apostrofie, sugeruje dialog z Norwidem;

  • Dzięki różnym planom znaczeniowym można odnieść wrażenie, że dla podmiotu jego wyczuwany, tytułowy rozmówca – którego kwestii nie słychać bezpośrednio – jest postacią z krwi i kości, ale człowiekiem wyjątkowym, bo „człowiekiem wiecznym”.

  • Utwór ten jest swego rodzaju esencją Norwidowskiego klimatu estetycznego. Stanowi ją charakterystyczna leksyka wiersza, muzyka sugerująca pogłos historii mieszający się z rytmem teraźniejszości.

  • Liryk Lechonia zawiera ekstrakt owego zjawiska artystycznego, któremu na imię – Norwid.

Imię twoje jak czarne i strzeliste cyprysy,

A wkoło – greckie kolumny.

Słowa twe – odskrobane starożytne napisy,

Ty – dumny!

Gdzie idziesz – głęboki aksamit traw

Malachitowy,

W ręku twoim – księga praw,

Sowa u głowy.

Historia układa fałdy swych szat

Nad wodami potoku.

Kraj nasz – ziemia,

Tysiąc lat

– Jednego roku.

Skąd masz róże? Ziemia leży

Śniegiem pokryta.

Idziesz, gdzie Kopernik w szubie, w mróz na wieży

Z gwiazd czyta.

Przyjęło się, że Norwid – jako tradycja wybierana świadomie – zaczął oddziaływać mocno i wyraźnie na poezję dwudziestolecia dopiero po roku 1927. Jerzy Kwiatkowski łączy to zjawisko z przełomem w działalności programotwórczej, której koniec nastąpił około roku 1926. Nastąpił wówczas zwrot ku programom nawołującym literaturę do podjęcia – z powrotem – służby społecznej. Dzieje się tak dlatego, że punktem odniesienia nie jest już odzyskanie niepodległości, ale rosnący po przewrocie majowym autorytaryzm rządów, kryzys gospodarczy, bezrobocie, konflikty społeczne, rosnące zagrożenie polityczne. Nowe programy były mniej zindywidualizowane, dalsze od polityki stricte literackiej, bardziej ogólnikowe, a także mniej twórcze i mniej oryginalne.

Innym czynnikiem sprzyjającym „modzie na Norwida” był klimat myślowy dwudziestolecia. Odpowiedni klimat tworzyła publicystyka „Drogi” – na pięćdziesięciolecie śmierci (1933) poety wydała zeszyt specjalny o życiu i twórczości Norwida.

Przyjęło się jednak, że najbardziej „norwidyzowała” „Kwadryga”. To na jej łamach Bibrowski nawoływał do sprzeciwu wobec „fali zracjonalizowania w dziedzinie sztuki”. W pewnym sensie opowiadał się za irracjonalizmem. Ów sprzeciw należało realizować za pomocą „postawy romantycznej”, która autor identyfikował z postawą rewolucyjną. Ona jednak wykluczała irracjonalizm, wiodła w kierunku socjologizowania, znieczulała na duchowość i metafizykę.

W poezji kwadrygantów można dostrzec czasem dobrą znajomość Norwida. Chwilami zaś widać poniekąd naturalne rozmijanie się z Norwidem. Dochodzi do głosu błędna interpretacja, czego przykładem jest książka Mariana Piechala „O Norwidzie” (1937). Piechal odczytywała Norwida niemal po marksistowsku, co musiało wywołać odruch zdumienia i sprzeciwu. Rozmijanie się z intencjami Norwida – poety, myśliciela, moralisty i mędrca – nie należało wtedy u Pichala do rzadkości. Tak dzieje się też w wierszu „Pożegnanie Norwida” (1931).

„POŻEGNANIE NORWIDA” – FRAGMENTY

Tobie, Cieniu, wplątana w ostre zasieki i druty

armia trupów spalonych zawdzięcza śmierć za ojczyznę.

W sprzęt przybrany bojowy, w starą mundurów zgniliznę

stąpa korpus przez wrogów gazem do szczętu wytruty.

Inwalidów korowód szczudeł klekotem Cię żegna,

żre ich ogień gruźliczy, w płucach gotuje się flegma…

- Idą, idą, odchodzą i milkną w oddali.

Ziemia echo oddaje. Śpiew zalatuje koguci.

Jeszcze tylko na wzgórzu błysną w kolumnach ze stali,

lunatycznie świetliści, jakby z księżyca wykuci…

- Żegnaj, Cieniu straszliwy! […]

- Przeciw Tobie idziemy, Twoje zrodziły nas kości,

rytmem Twego rapsodu parci jak starą ostrogą –

aż się wola wyrówna i bohaterstwo uprości,

żyć chcą szerzej i wzniosłej, umierać ciszej i prościej!

……………………………………………………………………………….

Żegnaj – Cieniu…

  • Jest to stylizacja na Norwidowski heksametr – „Bema pamięci żałobny – rapsod”. Stylizacja polemiczna, stąd słowa: „Przeciw Tobie idziemy” – wynikała z mody na pacyfizm.

  • W tej polemice autor kwestionuje istotę patriotyzmu, polski tyrteizm romantyczny. Sprzeciw Piechala wywołuje jednak zdziwienie, ponieważ Norwid nigdy nie stawał po stronie płytko rozumianego tyrteizmu, choć fascynowali go wybitni bojownicy wolności. Opowiadał się przeciw wojnom i powstaniom, potępiał je.

Owo odrzucenie Norwida dowodziło aktywnej postawy Piechala względem romantyka. Stanowiło naturalny przejaw tradycji, która wówczas staje się żywa, gdy wobec niej zachodzi każdorazowo wybór, interpretacja oraz przewartościowanie.

Norwid, odrzucany, interpretowany od nowa, często w sposób publicystyczny, niepokoił, stawał się ważny, a nawet zniewalał. Świadczą o tym dwa inne utwory Piechala: „Głowa Norwida” (1933) oraz „Norwid w Paryżu” (1935). Szczególnie zaś pierwszy z nich.

„GŁOWA NORWIDA”
  • Ciekawą wypowiedź na temat tego wiersza przedstawił Ziemowit Skibiński. Twierdzi on, że wiersz „Pożegnanie Norwida” zapowiadało walkę o tego poetę, jednak wydany dwa lata później wiersz „Głowa Norwida” nie spełnia zapowiadanej obietnicy. „To po prostu kunsztowny penegiryk, ale jednocześnie będący poetycką wykładnią […] Norwida”.

Nieco naprzód podana wypukłością czoła

głowa, naczynie pełne płomiennego ducha,

[…]

Jasność, ach jasność taka od tej głowy bije,

że się ją wchłania w siebie, lecz wzrok przed nią kryje,

i zamknąwszy powieki, widzi coraz szerzej,

i prawd się nie przejmuje już, ale w nie wierzy,

i podnosi się w sobie, i sobie ślubuje

być wiernym aż do śmierci temu, co się czuje,

i trwać w tym fanatyzmie jak w warowni Troi,

i być tam dla swych czasów, kim on był dla swoich…

Takiej postawie będzie Piechal wierny. Przyzna się do popełnionych niegdyś błędów interpretacyjnych, skoryguje je i wyda w zbiorze szkiców „Mit Pigmaliona”. Mimo to nie wyzwoli się on całkowicie od nawyku socjologizowania. Nie zmienia to faktu, że jego publikacje są istotne dla tych rozważań. Dowodzą one, że akceptacja całego Norwida była mało prawdopodobna. Unaocznia to także prawidłowość funkcjonowania każdej tradycji, ponieważ aby mogła ona zaistnieć, musi nastąpić świadomy wybór. Tak się działo w dwudziestoleciu. Od poznania kilku utworów, a więc wybiórczo, zaczyna się pojmowanie Norwida jako artysty, myśliciela, człowieka. Znamiennym jest jednak fakt, że na odbiór tradycji wpływał ideowy punkt widzenia jej interpretatorów. Norwid był więc zdany na łaskę i niełaskę jego interpretatorów.

Dwudziestolecie na różne sposoby sprzyjało tradycjom Norwida. Znalazł się on w centrum uwagi w związku z ożywaniem wśród twórców dążeń do sztuki czystej, do czystej poezji, a wreszcie do klasycyzmu. Nie były to jedyne powody. Przychylnie patrzono na język mówiony, który zyskiwał prawo obywatelstwa w poezji, musiano więc zauważyć jego obecność w utworach Norwida. Poezja awangardy uczuliła na widzenie świata w sposób syntetyczny, migotliwy, nerwowy – taki, jak u Norwida. Norwid okazywał się nowoczesny! Wyprzedziwszy swoja epokę pod wieloma względami pasował do tendencji estetycznych dwudziestego wieku.

Na początku lat 30. Władysław Broniewski mówił: „Norwid był jednym z najbardziej świadomych intelektualnie artystów polskich swej epoki. I dlatego nie jest chyba przesada twierdzenie, że dzisiejsza liryka, ta nowa, nowoczesna, bardzo wiele zawdzięcza Norwidowi”, choć nie był on „poeta dla wszystkich, ani nawet dla wszystkich poetów”, jednak poeta, w którym drzemie choć odrobina talentu, „nie może nie szukać <natchnienia> oraz autentycznej myśli poetyckiej w lirykach Norwida”. Dzieje się tak m. in. dlatego, że „jedynie Norwid potrafił niemal doskonale stopić w jedno formę i treść. […] Był niewątpliwie nowoczesny. […] Można by nawet powiedzieć […], że Norwid jest nowocześniejszy np. od Wyspiańskiego czy nawet Witkacego… I dlatego […] znajdujmy się zaledwie przy <zapowiedziach> zmartwychwstania Norwida.”

W dwudziestoleciu Norwid okazywał się więc niejako „na czasie”. Tego zdania byli też krytycy, np.: Krystyna Grabowska, Karol Irzykowski.

Grabowska objaśnia aktualność Norwida w sposób nieco szablonowy: „Istnieje – pisała w 1933 - […] <głód Norwida> pośród młodego pokolenia, a tłumaczy się bardzo prostą przyczyną. […] Polska poezja współczesna cierpi na przerost formy. […] Tęsknota do hegemonii treści – oto co prowadzi dzisiejszą poezję ku Norwidowi.” Opinia ta ma jednak swoja wagę. Zawiera odwołania do poglądów estetycznych Norwida. Nazwy „forma” i „treść” spotykamy w „Promethidionie”. „Formę” utożsami Norwid z klasycyzmem, a „treść” z romantyzmem. Badaczka odpowiednio pojmowała sens tych terminów. Tak samo czynili Irzykowski i Broniewski. Irzykowski zaliczył Norwida – obok Brzozowskiego, Micińskiego i Wyspiańskiego – do „walnych autorytetów”, którzy „wytworzyli atmosferę tolerancji dla wszystkich zarozumiałych niezrozumialców.”

Dużo wierszy o Norwidzie pojawiło się około roku 1933, na pięćdziesięciolecie śmierci poety. Mają one najczęściej charakter doraźny, rocznicowy. Do takich utworów należą m.in.: Z. Zaniewickiego „Rozmowa z Norwidem” (1933); St. Ciesielczuka „Do C. K. Norwida” (1933); A. Madeja „Do Norwida” (1933); Dobrowolskiego wiersze z cyklu „Nad Norwidem”; Sebyły „Koncert egotyczny. Poemat refleksyjny” (1934). Ze względu na bliską datę powstania do tego typu wierszy można zaliczyć również: J. Czechowicza „dom świętego kazimierza” (1932); M. Piechala „Norwid w Paryżu” (1935); L. Piwowara „Norwidowskie” (1935); St. Nędzy – Kubińca „Chłopski Phrometidion (Poemat nie – Norwidowski) (1936); A. Wiznera „Norwid” (1938).

Z wyjątkiem liryków Sebyły i Czechowicza, które oparły się próbie czasu, ich ranga artystyczna okazywała się bodaj niewielka. Dziś pełnią najczęściej funkcje dokumentów literackich. Znajdujemy wśród nich utwory, gdzie – jak na początku dwudziestolecia – toczy się bitwa o Norwida przeciw tym, którzy jego twórczości nie rozumieją lub nie chcą zaakceptować. Tak jest np. u Zaniewickiego i Ciesielczuka.

ZANIEWICKI - „ROZMOWA Z NORWIDEM”
  • Dzięki dialogowi lirycznemu, daje się znać o sobie dramat artysty, samotnika i mędrca, niedocenianego przez rodaków gdy żył.

  • Utwór stylizowany na Norwida, wydaje się najbardziej przypominać gorzki w wymowie i pełen ironii wiersz „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie…”.

  • W rzeczywistości, bohatera tego wiersza spotkał przecież podobny las, jaki stał się udziałem postaci z utworu Norwida (Sokratesa, Dantego, Kolumba itd.).

  • Wszystkie te postaci wiąże brak akceptacji za życia, uznanie po dopiero po śmierci i z reguły ponowny pochówek.

POETA:

[…]

Więc cie za życia nie dosłyszał nikt?

Woleli czekać aż spali cię męka,

co Milczeniem… piorunów zagłusza krzyk…

Norwidzie!

[…]

NORWID

Ludu! Cezarów bezcześcisz nim zginą,

albo uwielbiasz, lecz dla chwały własnej;

cenić nie umiesz: sławisz próchno, dym,

za życia chętnie kamienujesz… śliną,

a po śmierci: „Allejua! – Grób ma już za ciasny.

Wieszczu! Więc… na Wawel z nim!”

[…}

A gdy pomnik postawicie – pęknie!

… Chyba, że napis dacie: „ten, którym się chlubim,

Wyśmiawszy pierwej”.

CIESIELCZYK – „DO C. K. NORWIDA”
  • On również odwołał się do ironii; swój utwór przypisał „tym, którzy…” (cytat obok)

  • W kontekście pierwowzoru, jakim był wiersz „Rzecz o wolności słowa”, dojdziemy do wniosku, że autor dedykował wiersz „wulgaryzatorom”, do których sam należał.

Tym, którzy nie przez Norwida,

ale – sztucznie – ponad nim przechodzą.

„RZECZ O WOLNOŚCI SŁOWA” – FRAGMENT

Aż śmiech bierze […}

Przyznawać autorstwo… komu? – pieśni echom!...

I dowiedzieć się, ile? wiadomości jest nowa,

Że nie są jedynym słowem odmienne słowa,

Że przepisarz, opisarz, spisywacz, stenograf,

To nie autor !... […]

Dwie to ręce – Autor i Wulgaryzator!...

[…]

Autor idzie w ciemność, by wydarł jej światło,

Wulgaryzator w jasność, by rozlał ją na tło,

[…]

Wulgaryzacji celem jest tak wielce Jasność,

Że ona ginie w cieniu, całą tracąc własność.

  • Norwidowski sposób patrzenia sugeruje, że każde odwołanie, a więc stylizacja, parafraza, pastisz, każdy komentarz interpretatora stanowią zawsze „wulgaryzację”.

W dwudziestoleciu owa zasada Norwidowska sprawdzała się w całej okazałości. Do utworów Dobrowolskiego, Sebyły, Nędzy – Kubińca „przenikała” na różne sposoby filozofia pracy i sztuki z „Promethidiona”. Często jednak podlegała ona spłaszczeniu, a nawet „wulgaryzacji”.

DOBROWOLSKI – „DEDYKACJA” - FRAGMENT NORWID - ?

[…] czymże jest praca?

Co wiemy o pracy?

[…]

praca jest, aby się powstało z ziemi.

Bo nie jest ś w i a t ł o, by pod korcem stało,

Ani s ó l z i e m i do przypraw kuchennych,

Bo piękno na to jest, by zachwycało

Do pracy – praca, by się zmartwychwstało.

Z porównania widać, że Norwid ujmował rzecz głęboko, w aspektach ponadczasowych. Nadawał jej wiele znaczeń i odcieni: realnych, symbolicznych, metafizycznych, estetycznych.

Bardziej oryginalne, niż u Dobrowolskiego, „ślady” Norwidowskiej filozofii pracy i sztuki znajdujemy w twórczości Sebyły i Nędzy – Kubińca. Są to osobowości innego formatu – na wskroś twórcze, niezależne, obdarzone talentem. Sebyła tworzył poezję wykształconą, Nędza – Kubiniec ludową.

Ten drugi zajął postawę aktywną, zareagował sprzeciwem wobec filozofii pracy i sztuki wpisanej w „Promethidiona”. Stworzył, co prawda, ustylizowaną, nową jakość – zatytułowaną „Chłopski Promethidion (Poemat nie – Norwidowski) – lecz stało się to kosztem „wulgaryzacji” sparafrazowanego Norwida. Zająwszy stanowisko tendencyjne, na wskroś lewicowe i klasowe, z pozycji chłopskich zakwestionował całą wysoką kulturę narodową. Uznał ją – głównie ze względu na charakter chrześcijański, „rzymski – za „obcy pokost” dla słowiańskiego podłoża. Upominał się twardo o szacunek dla kultury ludowej, którą uznawał za kontynuację rdzennej kultury słowiańskiej. Przeciwstawiał ją kulturze narodowej, szlachecko – inteligenckiej. Tę zaś negował z punktu widzenia klasowego, chłopskiego. Idąc do pewnego stopnia tropem Lechoniowego „Herostratesa”, a jednocześnie parafrazując Norwida, twierdził, ze dopiero wtedy, gdy ożyje słowiańskość, Polska naprawdę zmartwychwstanie. On jednak – inaczej niż Norwid i Lechoń – nie zaakceptował tych fundamentów polskiej kultury i państwowości, które stanowiła tradycja judeo – chrześcijańska. Wychodził on od „Promethidiona”, lecz interpretował go po swojemu co doprowadziło do powstania negacji tego właśnie dzieła Norwida. Dzięki temu widać, że na tradycję Norwida składa się nie tylko wierna kontynuacja, ale również próby przewartościowania, odrzucenia, a nawet zdradzania.

Obok „Promethidiona”, „Rzeczy o wolności słowa”, „Bema pamięci żałobnego – rapsodu”, obiektem częstych odwołań i naśladownictwa poetów dwudziestolecia był „Fortepian Szopena”. Budził zainteresowanie za sprawą bogatej sfery znaczeń oraz warstwy brzmieniowo – rytmicznej. Świadczą o tym utwory: W. Skuzy „Sen o Norwidzie” (1929); Czechowicza „dom świętego kazimierza”.

Norwidowska legenda – samotnego, lecz niezłomnego artysty i myśliciela – pociągała poetów. W pewnym stopniu odpowiadała parnasistowskim wyobrażeniu o życiu i kłopotach każdego wielkiego twórcy. Świadczą o tym utwory: Czechowicza „dom świętego kazimierza”; Madeja „Norwid”; Łobodowskiego „Norwid” i inne. Wszystkie są wierszami biograficznymi, lecz nie tej samej miary artystycznej. Spośród nich wyróżnia się, uznany za arcydzieło, wiersz Czechowicza.

CZECHOWICZ - „DOM ŚWIĘTEGO KAZIMIERZA”

spokojnie miękko świeci chwila bez godziny

twarz opada nad książką rosa może granat

widzę zawsze samotny łuskę wód w złocie gliny

bór iskrzy się sosnami patrz gwiazda źródlana

gwiazda źródlana innych

 o wszystkie mosty paryża serce się tłukło tłukło

brooklyn przydeptał ręce spłynęły pasma krwi

notre dame we snach dygotała zbliżała twarz wypukłą

krzyknąć polska zbudzić się powieki smutne odwinąć

mógł sen lat wielu minąć ten także musi minąć

zamknięte drzwi

drzwi

 poranek płoty naprzeciw szyn kolejowych plątowisko

dzwon gasnący z kościoła wśród nawałnicy drzew

zakonnic śpiew

płacz dzieci chyba już wszystko

nie można chwiać się jak tamta sosna pod gwiazdą

palce na piórze zwinięte cierpko cierpiące

grają niby na flecie naszą syberię nasz dom

gonią przed oczy śniadą ról naszych gorącość

kraju bliski tak bliski że całujesz

setką ludzi ty chodzisz od skroni do skroni

bocianich gniazd żałujesz

i chleba kruszyny nie ronisz

kraju

fabryki ciepło ryczą do pracy łzę płoszą zaranną

nie można chwiać się jak sosna pod gwiazdą źródlaną

naród czeka i nie wie

stoi w adama głosie

sypia w juliusza śpiewie

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

przerwa przeczuwa finał

ubogim karawanem

za miasto do montmorency

wsuwa się trumna w ulicy cień od liści pstry

w deskach czemu czemu nie są z sosny

palec srebrnym pierścionkiem chudy i żałosny

uderza w sęki na wybojach

jedyna zbroja

a miasto jeszcze mosty tętnią

przeczucie chłodne jak dół wskazuje dłonią tę drogę

na wspólnej bratniej mogile wieńców nie będzie nie zwiędną

z bogiem prochu wielkości z bogiem

- - - - - - - - - -- - - - - - - - - -- - - - - -- - -

  • Fabularnie skupia się na „punkcie szczytowy” biografii i legendy Norwida, czyli „ponad sześcioletnim okresie powolnego umierania w domu św. Kazimierza”.

  • Świat wewnętrzny wiersza cechuje się migotliwością. Na sposób filmowy zachodzą w nim bezustannie różnorodne zmiany, w wyniku których zyskuje on strukturę otwartą.

  • Zmianom ulegają: podmiot mówiący, osoba gramatyczna i czas. Płynna okazuje się też perspektywa ujmowania zjawisk. Stąd coraz to nowa tonacja barw, kształtów oraz znaczeń. Pojawiają się też ciekawe elementy dźwiękowe i rytmiczne.

  • Wiersz ten wyróżnia się nadzwyczajną gęstością znaczeń. Autor, który jest podmiotem lirycznym, utożsamia się z bohaterem, patrzy na świat jego oczyma. Artykułuje domniemane myśli Norwida lub za pomocą obrazów, rytmu i muzyki wiersza sugeruje istnienie różnych zdarzeń z jego biografii. Dzięki temu życie i dzieło poety – romantyka stanowią jedność rzeczywistą i zarazem o randze symbolu.

Według Ludwika Frydego w „migawkowych wizjach urasta widomie i plastycznie cała wielkość duchowa samotnika paryskiego”. Urzeczony, odnotował też uwagę bezcenna: „Prawdziwie od <Fortepianu Szopena> nie było w poezji polskiej równie pięknego i porywającego utworu na część wielkiego artysty i jego trudu”. Z tą opinią zgadza się Wyka dodając, że kontynuował on „ten ton kultu dla wielkich, jaki dał Norwid”.

Czechowiczowski kult dla Norwida posiadał dwa aspekty: artystyczny i moralny. W ten sposób stanowił antidotum na awangardowy parnasizm krępujący poetów, zamykający ich w schematycznym estetyzmie i racjonalizmie. Jan Witan analizując relację: Czechowicz a Norwid orzeka, że: „pielgrzymki do domu św. Kazimierza nie są dowodem na snobizm. Jest to <głosów zbieranie> do zrozumienia fenomenu Norwida umierającego w przytułku, w który […] dokonał on ostatecznie <przewrotu kopernikowskiego> w poezji polskiej. […] Nie jest to więc banalna i czcza hagiografia ani też <wyrzut sumienia>, ani też spóźniona beatyfikacja. Jest to […] tłumaczenie Norwida na <konkretny język nowych sytuacji>”.

Na przełomie lat 20 i 30, kiedy poezja była ciągle zdominowana przez Skamandra i awangardę, wielu twórców dostrzegało problem, który musieli dogłębnie przemyśleć i rozwiązać: czy powinnością sztuki jest zaledwie piękno? Czy służąc tylko pięknu, nie sprzeniewierza się dobru i prawdzie? Na te pytania próbowali odpowiedzieć w swych utworach m.in. Timofiejew oraz Sebyła. W chwili, gdy postawili ów problem, Norwid okazywał się wszech miar aktualny.

TIMOFIEJEW – „WIERSZE W WIERSZACH”
  • Autor, wyczuwając aktualność Norwida, stworzył bogatą stylizację. Opowiedział się w niej po stronie piękna i obowiązków moralnych sztuki i artysty.

  • Norwid przecież, dążąc do osiągnięcia harmonii, starał się godzić sprzeczności. Twierdził, że sztuka powinna być nie tylko uosobieniem czystego piękna, ale także prawdy. Postrzeganie samego piękna może okazać się dla poety ułudą.

Trzeba nam oczu prostych, aby inaczej patrzeć,

a wtedy wszystko obce będzie rzewnie bliskie

i każdy z szacunkiem długo i rozpacznie

znajdzie – człowieka znajdzie, gdy praca nazwiskiem.

- Na myśli Norwid, lecz w katedrze z jego kart

dotąd duch średniowiecza wpół gasnąc się chwieje.

Ocean czy garść piasku? Szpital, w którym zmarł

może coś domówił… Lecz jedno istnieje.

Że raczej tłuc kamienie albo rąbać drwa,

niż się pogodzić z światem, gdy bywa nieprawy!

- Cóż zatem? Rąbiesz, on zaś – patrzaj – dalej trwa.

I sztandar twój wysoki, ale obok – krwawy…

W pół nieba wiał zawiewał, ziemią drżenie szło,

przez miasto, prężąc mięśnie, gdy szli robotnicy.

Czułem ten krok historii i słyszałem głos,

ale nie z głębi niebios, lecz z gardła ulicy!

[…]

Wszystkim lądom naprzeciw i wiatrom przestrzennym

idę. Idę i powitalnym odpowiadam śpiewem.

SEBYŁA – „KONCERT EGOTYCZNY. POEMAT REFLEKSYJNY” - FRAGMENTY
  • Poezji nie da się zdegradować do wymiaru igraszki słownej. Celem poezji, według Sebyły, jest prawda. Chociaż trudno ja ostatecznie poznać, jest zawsze jedna. Posiada wymiar sacrum. Stanowi tajemnicę, której nie wolno się zaprzeć.

  • Wieczna zmienność chmur, ulotność wiatru, zapachu drzew i drżenia liści są ekwiwalentem słów Chrystusa, zapisanych w Ewangeliach: „przemija postać świata”. Przemawia z nich prawda nieodwołalna, istniejąca od zawsze, bezwzględna. Niektórych napawa ona lękiem.

  • U Sebyły ów lęk dochodzi do głosu, lecz zostaje przezwyciężony.

  • Słowa poety: „prawda jest istnienie”, stanowią wynik procesu „szukania” wartości. Potwierdzają, że poeta wybrał odwieczne zasady, zamiast zgody na pustkę i rozpacz, które kuszą każdego. Wybrał światło zamiast nocy, życie pełne poznawczej pasji „szukania” zamiast biernego, zatrutego lękiem czekania na biologiczny koniec, trudną nadzieję zamiast nihilizmu.

  • A. Z. Makowiecki tak ocenia poemat Sebyły: „Jest to także […] Sebyły program wyjścia z <bezwyjściowości>. W otaczającym nas ciemnym świecie myśl przeciwstawia się rozpaczy, uzewnętrznia się w słowach, które kreują świat i powołują do istnienia człowieka heroicznego”.

Jakże to łatwo zmącić świata słowami

i podejrzewać głębię w mętnej studni,

gdy w przezroczystej sięgniesz dna oczami.

choć piasku ręką dostać znacznie trudniej.

Tak proste słowa trudno się tłumaczy,

a zbyt zawiłe piękno często nic nie znaczy.

/

Trudno brnąć przez gąszcze słowa,

Które nie mówi prawdy. Kłamie mowa.

Kłamiąc, buduje świat, którego nie ma.

[…]

Słowa – to czynów mity.

Słowa, słowa… Jak nam wyjść z pustyni,

którzy szukamy prawdy tego świata?

Piach słowo, którym lada wiatr pomiata

i lotnym pyłem prosto w oczy dymi,

i łudzi majakami palm, co nie istnieją.

Człowiek dojrzały wybiera prawdę. Jego wybór oznacza szacunek wobec nakazów sumienia. W człowieku dojrzałym sumienie może wyzwolić poczucie odpowiedzialności za obecny i przyszły kształt świata. Owo poczucie odpowiedzialności jest zawsze i wszędzie bardzo potrzebne. Najbardziej wtedy, gdy świat staje się mało przejrzysty i zewsząd osacza grozą. Właśnie w takim stawał się świat w latach trzydziestych dwudziestego stulecia. Poezja, wieszcząc katastrofę, dawała temu wyraz. Poszukiwała sensu dla ludzkiej historii, dla trwania i przemijania, dla pokoju i czasu wojen. Dlatego odwoływała się do Biblii, zwłaszcza Apokalipsy świętego Jana. W takim samym celu sięgała do Norwida. Przykładem wiersze M. Jastruna: „Rembrandt”; „Napis na ruinie”; „Gobelin”; „Wiek”.

JASTRUN – „REMBRANDT”
  • Można tutaj usłyszeć owo „wieków stąpanie”, rytm historii, znamienna muzykę poezji Norwida. Jej kolejne akordy dopisuje be ustanku współczesność, zmieniając się w przeszłość. Prawdą bowiem jest, że „nie skończona dziejów jeszcze praca”.

Słyszę wieków stąpanie, stepowe stada, tabor.

Ziemia, trup siny, obmyty potopem,

A na niej grabież, zabór,

Ćwiekami przebite stopy.

Tradycja Norwida ta jakby niezwykle bogata księga, otwierana ciągle na nowo, lecz rzadko kiedy w tych samych miejscach. Czechowicz, Sebyła, Timofiejew, Kołoniecki, Jastrun niejako zapowiadali te sposoby podejmowania tradycji Norwida, które stały się obowiązującymi dla poetów pokolenia wojennego. Dość wspomnieć, że t. Gajcy, K. K. Baczyński, L. Z. Stroiński, A. Trzebiński byli wyczuleni na współczesność jako dalszy ciąg historii. Za własną uznawali dewizę Norwida: „Przeszłość – jest to dziś, tylko cokolwiek dalej” ( z wiersza „Przeszłość). Utożsamiali się także z wielce wymownymi słowami z „Promethidiona”: „Narodowy artysta organizuje wyobraźnię, jak na przykład polityk narodowy organizuje siły stanu…” („Promethidion”; Epilog V).

Rozdział zamyka uwaga norwidologa, Zdzisława Łapińskiego: „Każdorazowy renesans Norwida był nie tylko powrotem do czysto estetycznych jakości jego dzieła, ale także powrotem do pewnych postaw, przekonań i dążeń ogólniejszych, który twórczość ta daje wyraz. Krążenie pewnych fraz Norwidowych po współczesnych tekstach literackich i publicystycznych świadczy o żywotności nie tylko środków ekspresji pisarza, ale i utajonych w nich znaczeń. Choćby znaczenia te były pojmowane jednostronnie i powierzchownie.”


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ekonomia wybrane zag 09
Ps reh Dz zag kolII 2010 11, Psychologia, rehabilitacja
Przykład. zag. egz. KPK 2010, ★ Studia, Psychologia, Kierunki Psychologii Klinicznej
Opracowane zag czytac, Awf notatki,egzaminy,wykłady, Pływanie-egzamin
JĘZYKOZNAWSTWO A SEMIOTYKA zag 5
rozw j teorii literatury wyk zag do egz www przeklej pl
ZAG 
ZAG 2 i 3
Poj def zag tur
2012 zag lkid 27745 Nieznany (2)
czesc opisowa proj zag teren
zag laser, Uniwersytet Przyrodniczy Lublin
krzyżówka- herbatniki, przedszkolaki, ►Zagadki, zgadywanki- rymowanki, wyliczanki, krzyżowki i rebus
zag.13, rok V, sem.zimowy, I spec kliniczna
08 Data exodusu w ujęciu Świadków Jehowy, Drogi prowadzace do Boga, Zestaw o SJ (www dodane pl), Zes
zag. 18, Różne pedagogika
23 zag - STRATEGIA I METODY DZIAŁAŃ SZKOŁY - edukacja zdrowotna, Edukacja zdrowotna
Zag na egz elem fiz wsp-Wolarz-2015, ETI, III Sem, fiza, Fizyka egz, Fizyka egz
Nowe media jako środowisko wychowawcze (Pedagogika społeczna), Pedagogika, Studia stacjonarne I sto
5a. Dyskusja - zagadnienie, Filologia, HJP-zag

więcej podobnych podstron