Erystyka

Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów.

Tekst przygotowany na seminarium prowadzone przez profesora Stengera na University of Colorado

Wstęp

Nie zamierzam prowadzić kursu z filozofii religii. Z wykształcenia i doświadczenia zawodowego jestem fizykiem eksperymentalnym i myślę jak fizyk eksperymentalny. Z powodów, które wyjaśnię później, to właśnie eksperci z dziedziny nauk ścisłych mogą tu dostarczyć najsilniejszych odpowiedzi na argumenty teisty. Ponadto sami teiści przedstawiając swoje poglądy coraz bardziej polegają na nauce. Odkryli oni chłonnych słuchaczy wśród laików, którym na ogół brak wystarczającego treningu do krytycznej oceny twierdzeń naukowych, ale którzy mają głęboki szacunek dla naukowych autorytetów. Tradycyjne wierzenia podane w naukowym języku zyskują w oczach wielu ludzi większą wiarygodność.

W podręcznikach do filozofii religii znajdziecie omówienie argumentów na rzecz istnienia Boga, sięgających wstecz do czasów Platona i Arystotelesa. Jeśli chcecie krótkiego, jasnego wprowadzenia, polecam książkę Raya Jacksona, The God of Philosophy, którą można zamówić w The Philosophers' Magazine. Można tam znaleźć wiele przydatnych tekstów na ten temat. Polecam także Secular Web, gdzie jest wiele linków do argumentów filozoficznych przeciwko teizmowi.

Argumenty, jakie usłyszycie od waszych teistycznych znajomych lub przeczytacie w listach do redakcji, są częściej zaczerpnięte z kazań w kościele i z religijnych środków przekazu niż z sal wykładowych świeckich uniwersytetów. Opierają się bardziej na „zdrowym rozsądku" niż na logice i obiektywnej nauce i na ogół przedstawiają jako wnioski „oczywiste" prawdy. Czasami jednak mogą opierać się na bardziej wyrafinowanych argumentach teistycznych filozofów i teologów. Zajmiemy się tymi, które w dzisiejszych czasach słychać najczęściej, w których nauka odgrywa znacznie większą rolę niż odgrywała w przeszłości.

Teista na ogół prezentuje argumenty w logicznej formie. Wstępne twierdzenia stanowią przesłanki. Z tych przesłanek wyciąga wnioski. Możemy kwestionować zarówno przesłanki, jak i wyciągane z nich wnioski. Proces dedukcji jest zazwyczaj prostą logiką, którą może zrozumieć każdy i która sama w sobie często nie jest błędna. Jednakże nawet przy nienagannej logice, wnioski utrzymują się lub padają na mocy przesłanek. Czysta logika nie może powiedzieć niczego o świecie poza naszymi głowami, a także niewiele o tym, co jest w głowach. Wiele tradycyjnych argumentów na istnienie Boga, jak na przykład argument ontologiczny, są pozornie oparte na samej logice. Niemniej opierają się na przesłankach, które można kwestionować.

Także dobrze wykształceni filozofowie teistyczni często deklarują, że ich przesłanki są oczywistą prawdą. Jeśli jednak argument ma wspierać stwierdzenie o rzeczywistości, to przesłanka musi opierać się na jakiejś wiedzy o tej rzeczywistości. Tradycyjnie jako źródło takiej wiedzy podaje się objawienie via Pismo Święte czy bezpośrednie przeżycie religijne. Nauka natomiast, choć nie zaprzecza wprost objawieniu, używa jako podstawy wiedzy tylko obserwacji i pomiarów. Choć można dyskutować, czy teorie naukowe rozwinięte na podstawie wiedzy empirycznej mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, wielki sukces nauki stanowi silny dowód, że nauka faktycznie zajmuje się rzeczywistością. Co więcej, ponieważ twierdzenia religii mają dające się obserwować implikacje, jak na przykład moc modlitwy, można użyć metod naukowych do sprawdzenia tych twierdzeń.

Nie będę przedstawiał argumentów i odpowiedzi w formalny sposób. Naszkicuję dialogi między teistą (T) i anty-teistą (A), które streszczają w kilku słowach istotę pozycji każdego z nich. Spróbuję przedstawić argumenty teisty w takiej formie, w jakiej często się je słyszy. Podczas sesji seminaryjnych będziemy analizować i rozszerzać te dialogi. Jeśli pojawią się nowe argumenty lub lepsze odpowiedzi na te argumenty, włączę je do tej strony internetowej.

Uwaga o ciężarze dowodu. Częstą sztuczką teistów w debatach jest próba przerzucenia ciężaru dowodu na anty-teistę żądaniami, by „dowiódł", że Bóg nie istnieje lub że wszechświat jest czysto materialny. Kiedy to się zdarzy, odrzuć ciężar dowodu z powrotem do teisty. Pamiętaj, że jego twierdzenie jest bardziej nadzwyczajne, a mianowicie, że istnieje niewidzialna siła, która stworzyła wszechświat i która reaguje na potrzeby człowieka.

Seminarium I. Projekt Kosmosu

T: Skąd wziął się wszechświat?

A: Dlaczego musiał się skądś wziąć?

T: Wszystko musi brać się z czegoś.

A: No to ty mi powiedz. Skąd wziął się wszechświat?

T: Wszechświat wziął się z Boga.

A: Skąd wziął się Bóg?

T: Bóg nie wziął się znikąd. Zawsze był.

A: A więc nie wszystko musi brać się z czegoś. Może wszechświat był zawsze.

*

T: Filozof William Lane Craig twierdzi, że wszechświat ma początek, dlatego musi mieć przyczynę. Tą przyczyną jest Bóg.

A: Zdarzenia kwantowe zachodzą bez przyczyny. Być może nasz wszechświat był zdarzeniem kwantowym w większym wszechświecie, który istniał zawsze.

T: Nie masz na to żadnych dowodów.

A: A ty nie masz dowodów przeciwko temu. Obecna fizyka i kosmologia dopuszcza taki scenariusz.

*

T: Jak mogło się to stać? Skąd pochodzi materia i energia wszechświata?

A: Materia powstała z energii we wczesnym wszechświecie. Obserwacje wskazują, że pozytywna energia materii jest dokładnie równoważona przez negatywną grawitacyjną energię potencjalną. Tak więc suma energii we wszechświecie wynosi zero i żadna energia (lub bardzo mała — tylko tyle, na ile pozwala mechanika kwantowa) nie była potrzebna do stworzenia wszechświata.

*

T: Skąd pochodzi porządek we wszechświecie?

A: Mógł powstać spontanicznie dzięki procesom naturalnym, które zaczynamy teraz rozumieć w fizyce. Jeden z takich procesów nazywa się „spontanicznym złamaniem symetrii". To jak tworzenie się płatka śniegu.

*

T: Niemniej drugie prawo termodynamiki mówi, że nieuporządkowanie czyli entropia musi wzrastać z upływem czasu. Wszechświat musiał rozpocząć się w stanie bardziej uporządkowanym niż jest teraz, a więc został stworzony przez Boga.

A: Rozszerzający się wszechświat pozwala na formowanie się porządku. Wszechświat mógł się rozpocząć jako maleńka czarna dziura o maksimum entropii, wytworzyć fluktuację kwantową i eksplodować w Wielkim Wybuchu.

T: Nie możesz tego dowieść. Nikt tego nie widział.

A: Nie możesz tego obalić. Współczesna wiedza naukowa dopuszcza taki scenariusz.

*

T: Wielu wybitnych naukowców nie sądzi, że zdarzył się Wielki Wybuch. Czy to nie niszczy twojego scenariusza?

A: Dane z obserwacji kosmologicznych, które w ciągu ostatnich kilku lat zostały niezwykle udoskonalone, nie pozostawiają wątpliwości wśród obecnie zawodowo czynnych kosmologów, że Wielki Wybuch zdarzył się. W ariergardzie pozostaje kilku starszych astronomów, którzy stopniowo wymierają. Przypominają oni dziewiętnastowiecznych chemików i fizyków, którzy do samej śmierci odmawiali zaakceptowania teorii atomu. Ponadto tacy teiści jak Craig i Ross używają teorii Wielkiego Wybuchu do podparcia swoich teologicznych rozważań. Wielki Wybuch tych rozważań nie podpiera, ale ostrzegam ateistów, by w dyskusjach z teistami nie używali argumentu, że Wielkiego Wybuchu nie było. Niewątpliwie był.

*

T: Ale czy wszechświat nie jest doskonale dopasowany do życia? Czy nie jest prawdą, że najmniejsza zmiana każdej z szeregu stałych fizycznych uniemożliwiłaby życie? Czy nie jest to dowód, że wszechświat został inteligentnie zaprojektowany do życia?

A: Wszechświat nie jest doskonale dopasowany do życia. To życie jest doskonale dopasowane do wszechświata. Gdybyśmy mieli wszechświat z innymi stałymi, moglibyśmy mieć inny rodzaj życia.

T: Czy życie nie wymaga węgla, który nie istniałby bez subtelnej równowagi parametrów jądrowych?

A: Nasz rodzaj życia wymaga węgla. Nie wiemy, czego wymagają inne rodzaje życia.

T: Nie możesz dowieść, że życie jest możliwe bez węgla.

A: Nie na mnie spoczywa ciężar dowodu. Twierdzisz, że możliwy jest tylko jeden rodzaj życia, życie oparte na chemii węgla. Musisz tego dowieść. Ja mówię po prostu, że nie wiemy, a więc nie możemy powiedzieć, iż wszechświat jest zaprojektowany do życia takiego, jakie znamy. Mógł to być przypadek. Nic w obecnej nauce nie stwierdza, że to niemożliwe.

*

T: Nawet jeśli, jak twierdzisz, wszystko zdarza się naturalnie, to skąd się wzięły prawa natury?

A: Prawa natury mają mylną nazwę. Nie są to koniecznie reguły, które rządzą wszechświatem i znajdują się na zewnątrz w jakimś rodzaju platońskiej rzeczywistości. Równie dobrze mogą być po prostu ludzkimi wynalazkami, naszym opisem obserwacji.

T: A więc są subiektywne. Możemy stwarzać własne prawa.

A: Niezupełnie. Możemy stwarzać różne prawa, jeśli tego chcemy, ale nie będą to prawa naukowe, jeśli nie zgadzają się z obserwacjami. Prawa fizyki mogą być zapisane na różne sposoby, ale zgadzają się tak dobrze z danymi, że jesteśmy pewni, iż opisują aspekty rzeczywistości.

T: No dobrze, ale skąd biorą się te aspekty rzeczywistości, jeśli nie od Boga?

A: Dlaczego muszą skądś się brać? Od tego pytania zaczęliśmy tę dyskusję.

*

T: Nadal jednak musisz wyjaśnić, dlaczego istnieje coś zamiast niczego?

A: Zdefiniuj nic.

T: Nic. Żadnej rzeczy. Żadnej materii, energii, przestrzeni, czasu, praw fizyki.

A: Żadnego Boga?

T: Bóg jest odrębnym bytem, który stwarza materię, energię, przestrzeń, czas i prawa fizyki z niczego.

A: Nie zadam ci raz jeszcze pytania, kto stworzył Boga. Raczej zapytam, dlaczego jest konieczne, by wszechświat wziął się z niczego?

T: Musiał się wziąć z czegoś.

Seminarium II. Projekt Ziemi

T: Czy ty naprawdę wierzysz, że pochodzimy od małp?

A: Nie. Wierzę w dowody wskazujące, że małpy, ludzie, słonie, robaki, groszek i wszystkie inne znane formy życia na ziemi pochodzą od wspólnego przodka.

T: Nie możesz tego dowieść. Nikt tego nie widział.

A: Nie wszystko daje się zobaczyć na własne oczy. Dane naukowe zbierane są na wiele innych sposobów niż tylko wizualna obserwacja. Istnienie wielu identycznych sekwencji DNA we wszystkich żywych stworzeniach jest bardzo silnym dowodem na wspólne pochodzenie.

*

T: A co z naukowcami, którzy nie wierzą w ewolucję?

A: Wszyscy wierzą w jakiś rodzaj zmian w rozwoju życia na ziemi. Istnieją różnice poglądów co do szczegółów, ale od czasów Darwina teoria ta niesłychanie się rozwinęła, nie oczekuj więc, by każdy szczegół pozostał niezmieniony od jego czasów. Przeważająca większość biologów uważa, że podstawowy mechanizm ewolucji drogą doboru naturalnego jest potwierdzony z bardzo wysokim stopniem prawdopodobieństwa.

T: Ale nadal ewolucja jest tylko teorią, a nie faktem.

A: Jest zarówno teorią, jak i z bardzo wysokim stopniem pewności także faktem. W nauce teoria nie równa się spekulacji. Ustalone teorie składają się z hipotez i wniosków wyciąganych z tych hipotez, które mają silne poparcie w dowodach empirycznych. Ewolucja przez dobór naturalny jest w równej mierze faktem, co grawitacja. Obserwujemy ją w naturze i w laboratorium. Oto piękny niedawny przykład: wśród słoni afrykańskich zachodzi ewolucja polegająca na zanikaniu ciosów (kłów), ponieważ słonie z ciosami są zabijane dla ich kości słoniowej.

T: Ale obserwujemy tylko mikroewolucję, nie zaś makroewolucję.

A: Zdefiniuj makroewolucję. Ewolucję słoni nazwałbym makro!

T: Makroewolucja to ewolucja jednego gatunku w inny.

A: Makroewolucja została zaobserwowana.

T: Ale nie znaleziono wśród skamieniałości żadnych form przejściowych.

A: Zaobserwowano formy przejściowe. Właściwie każdy gatunek jest w pewnym sensie formą przejściową.

*

T: Jeśli znajdę zegarek, to patrząc na niego mogę powiedzieć, że został zaprojektowany przez inteligentną istotę. Kiedy patrzę na ludzki narząd, taki jak oko, także widzę dowód projektu.

A: To prawda, że zegarek został inteligentnie zaprojektowany. Ludzkie narządy jednak nie przypominają zegarków. Wykazują wyraźne ślady, że wyewoluowały z dużym elementem przypadku. Na przykład receptory światła w oku ludzkim skierowane są do tyłu! Patrz: Ślepy zegarmistrz Richarda Dawkinsa, gdzie podane są szczegóły ewolucji oka, które wyewoluowało wiele razy niezależnie od siebie. Co więcej, jaki kompetentny architekt umieściłby toaletę w bawialni?

T: A przecież to słynny astronom (i ateista) Fred Hoyle wyliczył, że istnieje niesłychanie małe prawdopodobieństwo, by bakteria zestawiła się przypadkowo. Powiedział, że to tak, jakby tornado przeleciało przez złomowisko i zestawiło Boeing 747.

A: Tak. Oszacował, że prawdopodobieństwo wynosiło jedną dziesiątą podniesioną do 40000 potęgi. Ale bakteria nie wyewoluowała tylko przez proces przypadkowy, ale przez przypadek oraz dobór naturalny. Książka Dawkinsa pokazuje, jak dobór naturalny niezmiernie poprawia szanse ewolucji funkcjonującego organizmu.

*

T: Biochemik Michael Behe wykazał, że pewne układy biochemiczne są złożone w sposób nie redukujący się, a więc nie mogły wyewoluować. Te układy, jeśli zabierzesz jedną część, przestają funkcjonować, a więc części nie mogły wyewoluować oddzielnie. Przykładem mogą być rzęski bakteryjne.

A: Ewolucjoniści pokazali błędy w rozumowaniu Michaela Behe’a. Nie wziął on pod uwagę dobrze znanego faktu, że funkcje części biologicznych mogą się zmienić w trakcie procesu ewolucyjnego. Część może wyewoluować mając jedną funkcję, a potem rozwinąć nową, kiedy zostaje częścią innego układu. Krytykę Behe’a można znaleźć w książce Finding Darwin's God Kennetha Millera (chrześcijanina). Patrz także Irreducible Complexity and Michael Behe.

*

T: Ewolucja darwinowska jest tylko jedną z teorii naukowych dotyczących rozwoju życia na Ziemi. Alternatywna teoria, nazwana inteligentny projekt równie dobrze wyjaśnia dane. Ponadto ta teoria ma przewagę nad teorią ewolucji, ponieważ pokazuje w języku matematyki, że złożone, określone informacje, jakie zawierają struktury biologiczne, nie mogą powstawać wyłącznie przez procesy materialne.

A: Najsłynniejszym teoretykiem inteligentnego projektu jest teolog William Dembski. Dembski jest matematykiem z wykształcenia, ale opublikował tylko jeden artykuł w piśmie matematycznym i nie dotyczył on inteligentnego projektu. Ani Dembski, ani inni propagatorzy inteligentnego projektu nie opublikowali swojej teorii w piśmie naukowym. Sądząc z tego, co pojawia się w pismach niefachowych, inteligentny projekt nie jest teorią dorównującą teorii ewolucji. Nie oferuje żadnej alternatywy do ewolucji poza stwierdzeniem: „Jakaś potężna, inteligentna istota to zrobiła". Teoretycy inteligentnego projektu twierdzą, że „inteligentną istotą" nie musi być Bóg. Niemniej książka Dembskiego Inteligent Design jest głównie teologią, co sugeruje, że jego motywem jest raczej promowanie swojej wiary religijnej niż rozwijanie teorii naukowej. Oczywiście on temu zaprzecza. Sam przeczytaj tę książkę i zdecyduj. W każdym razie Dembski popełnia podstawowe błędy techniczne w teorii informacji i w fizyce. Ma niekonwencjonalną definicję informacji. Jego definicja złożonej, określonej informacji jest wieloznaczna. Dowiedziono, że jego „prawo zachowania informacji" jest błędne. W swojej najnowszej książce, No Free Lunch, znowu nadużywa wyników badań naukowych. Podobnie jak w kwestii jego kolegi, Behe’a, można znaleźć wielu krytyków prac Dembskiego. Na stronie internetowej Freethought Web można znaleźć wiele linków do artykułów po obu stronach debaty.

T: Fakt, że teoria inteligentnego projektu nie została opublikowana w literaturze naukowej nie oznacza, że nie jest to nauka. Redaktorzy pism naukowych mogą być wobec niej uprzedzeni. W rzeczywistości teoria Dembskiego jest nauką, ponieważ można ją testować. Zaproponował on filtr, który z powodzeniem wychwytuje obiekty, o których wiemy, że są zaprojektowane. Filtr ten, zastosowany do organizmów biologicznych, wykazuje, że są one zaprojektowane.

A: Dla potrzeb tej dyskusji mogę się zgodzić, że pod pewnymi aspektami inteligentny projekt jest nauką. Jak jednak już powiedziałem, jest to zła nauka, a w niektórych wypadkach daje się dowieść jej niesłuszności. Jeśli chodzi o filtr Dembskiego — teorii naukowej nie uważa się za przetestowaną z powodzeniem, kiedy po prostu zgadza się z już znanymi faktami empirycznymi. Kiedy filtr mówi nam, że zegarek jest zaprojektowany, a kamień nie jest, nie mówi nam niczego nowego. Kiedy filtr mówi, że mysz jest zaprojektowana, nie możemy powiedzieć, czy jest to poprawne, czy też oparte na innych obserwacjach. Tak więc niesłuszne jest twierdzenie, że filtr Dembskiego został przetestowany. Jedynym sposobem na przetestowania filtru jest późniejsza weryfikacja empiryczna czegoś, co wcześniej przepowiedział. Na przykład załóżmy, że filtr zastosowany do kamieni z Marsa identyfikuje w jednym z nich pewne struktury jako zaprojektowane. Geolodzy patrzący na te same struktury stwierdzają, że powstały one dzięki procesom naturalnym. W jakiś czas później, kiedy wszystkie niezależne analizy już zostały opublikowane, odwiedzają nas kosmici, którzy informują, że zaprojektowali ten konkretny kamień na Marsie. Wówczas filtr Dembskiego z powodzeniem zdałby test.

*

T: Jest mi jednak trudno wyobrazić sobie, jak złożoność życia może być wynikiem czysto materialnych procesów.

A: Być może jest to po prostu niedostatek wyobraźni. Pozwól, że zdam ci pytanie. Dlaczego masz zastrzeżenia do ewolucji?

T: Właściwie mam zastrzeżenia do darwinizmu, który oznacza, że wszelkie życie wyewoluowało od początku dzięki czysto materialnym procesom zawierającym znaczny element przypadku. Jeśli tak jest, to ludzkość istnieje przypadkiem. Jest to głęboko sprzeczne z moją wiarą religijną, która uczy, że ludzie znaleźli się na Ziemi dla celów bożych.

A: Czynisz tu kilka ważnych uwag. Wielu teistów akceptuje ewolucję jako naukowo uzasadnioną i zgodną z ich wiarą teorię - na przykład Kościół katolicki. Nie znaczy to jednak, że akceptują darwinizm tak jak go zdefiniowałeś — z którą to definicją, nawiasem mówiąc, zgadzam się. Ewolucjoniści-teiści nadal wierzą w jakiś rodzaj sterowanej przez Boga ewolucji. Na przykład: Bóg wtrącił się około miliona lat temu, żeby zapewnić ewolucję homo sapiens sapiens w kierunku, jakiego sobie życzył. To nie jest darwinizm; jest to forma inteligentnego projektu. Masz całkowicie rację, że darwinizm jest sprzeczny z wiarą, iż ludzkość jest wyjątkowa. Niektórzy teolodzy twierdzą, że ludzkość jest tylko jednym z wielu sposobów, na jaki Bóg może spełniać swoje cele. Nie można tego wykluczyć, ale doprawdy nie jest to tradycyjna wiara wielkich religii monoteistycznych.

T: Próbujesz przywołać Boga jako „wyjaśnienie naukowe". Ja nie w ten sposób widzę Boga. Dla mnie Bóg stale podtrzymuje wszechświat.

A: Tak, rozumiem tę teologię i nie mówię, że Bóg jako taki jest logicznie niemożliwy. Po prostu wskazuję na to, że czy Bóg działa bez ustanku, czy też pozwala sprawom rozwijać się swoim torem i tylko od czasu do czasu pakuje palec tu i ówdzie, to jest to nie do pogodzenia z darwinizmem. Każdy Bóg, który odgrywa ważną rolę we wszechświecie, musi tworzyć dające się obserwować skutki, a obserwacje należą do dziedziny nauki.

Seminarium III. Twierdzenia o dowodach (a)

T: Moja wiara w Boga nie jest ślepa. Opiera się na dowodach. Jak możesz zaprzeczać niezliczonym, idącym tysiące lat wstecz, doniesieniom o cudach?

A: To wszystko są anegdoty. Same dowody anegdotyczne nigdy nie są wystarczające. Muszą być poparte kontrolowanymi eksperymentami i obserwacjami.

T: Ale jak możesz wyjaśnić te doniesienia?

A: Bez szczegółowej obserwacji mogę tylko oferować możliwe wyjaśnienia.

T: No dobrze, to jakie one są?

A: Złudzenia, halucynacje, a także zwykłe kłamstwa i oszustwa.

T: Nie możesz tego dowieść. I co za niesprawiedliwość oskarżać ludzi o oszustwa bez żadnego dowodu! Co stało się z zasadą domniemanej niewinności?

A: Ta zasada jest znakomita w sądzie, ale tu nie rozważamy kwestii prawnych, lecz naukowe. W nauce jesteś winny, dopóki nie udowodnisz swojej niewinności. Ponadto, nie rzucałem żadnych oskarżeń. Powiedziałem tylko, że mogę zaoferować możliwe wyjaśnienia. Oszustwo jest jednym z możliwych wyjaśnień. Na tym polega problem z anegdotami. Nie ma wystarczających danych do ustalenia prawdziwego wyjaśnienia.

T: W takim razie twoje możliwe wyjaśnienia nie są lepsze niż moje równie możliwe wyjaśnienie: że Bóg zdziałał cuda.

A: Nie zgadzam się, że twoje wyjaśnienie jest równie możliwe. Moje wyjaśnienia opierają się na dobrze ustalonych faktach: wiadomo, że ludzie miewają złudzenia, halucynacje i że kłamią. Te wyjaśnienia są zwyczajne, musisz je więc wykluczyć, zanim uznasz nadzwyczajne wyjaśnienie, które nie opiera się na dobrze znanych faktach.

T: No cóż, wiele cudów to dobrze ustalone fakty. Weź na przykład płaczące ikony czy stygmaty. Świadkami tych cudów było wielu ludzi, w tym sceptycy.

A: Tak, sceptycy obserwowali te zjawiska. Ale nie są one cudowne. Podano naturalne wyjaśnienia i badacze powtórzyli te efekty. Mogły to być uczciwe efekty psychiczne. Albo też mogły być sfabrykowane. Pójdź na przykład do kościoła wcześnie rano i rozsmaruj trochę "Mazola oil" na twarzy Matki Boskiej na witrażu. Kiedy słońce świeci na witraż, olej rozgrzewa się i spływa jak łzy. Inne substancje umieszczone na rzeźbach w kościołach dają podobne efekty, wyglądając jak łzy lub krew. Kiedy kościół zapełnia się wiernymi, robi się ciepło i substancje topią się. Jeśli chodzi o stygmatyków, to odkryto, że wielu z nich zadaje sobie rany. Szczegółowe wyjaśnienia tego typu cudów znajdziesz w książce Joe Nickella Looking for a Miracle.

*

T: Jak rozumiem, setki badań naukowych wykazują korzyści zdrowotne zachowań religijnych.

A: Nie można ich przyjąć jako dowód istnienia Boga. Wskazują zaledwie, że pewne typy zachowania mogą być dobre dla człowieka. Chodzenie do kościoła może na kilka godzin obniżyć ciśnienie krwi, ale to samo może zrobić wiele innych, świeckich technik relaksacyjnych. Co więcej, wiele zachowań religijnych jest szkodliwych. Wiele niewinnych dzieci umiera co roku, ponieważ ich rodzice bardziej ufają leczeniu wiarą niż współczesnej medycynie.

T: Słyszałem o badaniu, które pokazało, że regularnie uczęszczający do kościoła są zdrowsi niż ci, którzy do kościoła nie chodzą.

A: Też słyszałem o takich badaniach. Zapomniano o fakcie, że wielu chorych ludzi nie może dotrzeć do kościoła. Kiedy autorzy później wzięli na to poprawkę, nie znaleziono żadnych różnic.

T: Niemniej jest wiele takich badań. Musi w tym coś być.

A: Wiadomo, że bardzo trudno jest interpretować badania epidemiologiczne ze względu na wszystkie tak zwane „czynniki zakłócające", których nie bierze się pod uwagę. Zaobserwowanie korelacji nie oznacza, że zaobserwowano związek przyczynowy. Na przykład, jeśli badanie pokazuje, że ludzie, którzy noszą przy sobie zapałki, częściej zapadają na raka płuc, to nie oznacza to, że zapałki powodują raka płuc.

*

T: Istnieją dowody, że modlitwy mogą uzdrawiać.

A: Można to wytłumaczyć tym, że ludzie czują się lepiej, kiedy wiedzą, że inni troszczą się o nich. Chociaż dane wskazują, że nie działa to wobec pacjentów chorych umysłowo i wobec alkoholików, którzy jak się zdaje zdrowieją wolniej z powodu stresu spowodowanego przez ingerencję rodziny.

T: Starannie kontrolowane badania pokazały jednak, że modlitwa ma moc uzdrawiającą także, kiedy pacjenci nie wiedzą, że w ich intencji zanoszone są modlitwy.

A: Były niedawno dwa badania, które to twierdziły, ale żadne z nich nie było statystycznie istotne. Inne badania, jak na przykład niedawne badanie kliniki Mayo, nie potwierdziło tych twierdzeń.

T: Mówisz, że nie były statystycznie istotne, a przecież opublikowano je w szanowanych pismach medycznych.

A: Pisma medyczne mają niski próg dla publikacji, co może być odpowiednie dla celu szybkiego rozprzestrzeniania wiadomości o możliwych terapiach, ale jest nieodpowiednie dla nadzwyczajnych twierdzeń.

T: Kim jesteś właściwie, by mieć prawo oceniać je jako nieodpowiednie?

A: Po prostu stwierdzam fakt. Pozwól, że sprecyzuję. Pisma medyczne — a także inne uzdrowicielskie, takie jak psychologia - dopuszczają do publikacji artykuły, których próg statystycznej istotności p [która mierzy prawdopodobieństwo, że zmierzony efekt może być rezultatem błędu a nie rzeczywiście istniejącej zależności — przyp. tłum.] wynosi aż 5 procent. Na tym poziomie, na każde dwadzieścia ogłoszonych eksperymentów w jednym znajdą się doniesienia o efektach, które nie są niczym więcej, jak statystycznym artefaktem. Ponieważ często informuje się tylko o pozytywnych wynikach, na każdy opublikowany eksperyment 19 podobnych eksperymentów, które efektu tego nie wykazały, może leżeć w szufladach. W odróżnieniu od tego w mojej dziedzinie fizyki typowy próg wartości p wynosi 0,01 procenta. To znaczy, że na każde 10 tysięcy eksperymentów wykazujących efekt, którego w rzeczywistości nie było, przeciętnie tylko 1 zostanie opublikowany. Co więcej, nie akceptuje się żadnego nowego zjawiska, dopóki nie jest niezależnie powtórzony kilkakrotnie z ilościowo podobnym efektem. Tego nie przeprowadzono dla modlitw czy terapii alternatywnych. A nawet kiedy donosi się o replikacji, stwierdzamy, że badanie nie powtarza dokładnie wyników, odnosząc często do zupełnie innej obserwacji. Jest to bardzo zła nauka i nie zasługuje na aż tyle uwagi.

*

T: I tak nie rozumiem, jak badania modlitw mogą czegokolwiek dowieść. Jak możesz sprawdzić, że nikt się o pacjenta nie modli? Papież codziennie modli się o chorych.

A: Zgadzam się, że w ten sposób można wytłumaczyć negatywne wyniki. Ale to ty przedstawiłeś argument, że skuteczność modlitw dostarcza dowodu istnienia Boga. Zgadzam się, że w zasadzie istnienie nadnaturalnej siły, która odpowiada na modły, mogłoby być wykazane przez dobrze zaplanowany eksperyment, dając olbrzymi efekt, nie dający wyjaśnić się w sposób naturalny. Ale to się nie zdarzyło.

T: No dobrze, ale nawet jeśli nieobecność przekonujących dowodów jest faktem, nie dowodzi to, że Bóg nie istnieje.

A: To prawda, ale można by sądzić, że z miliardami modlitw składanymi przez tysiące lat, mielibyśmy już teraz jakiś dowód, że działają. Już to wydaje mi się dość dobrą wskazówką, że jest niezmiernie mało prawdopodobne, by istniał Bóg, który odpowiada na modły. Ale oczywiście nie mówi to niczego o bogu, który nie odpowiada na modły.

*

T: A co ze zjawiskami parapsychicznymi? Czytałem, że istnienie percepcji pozazmysłowej jest obecnie solidnie potwierdzone. Czy nie wskazuje to, że umysł ludzki jest czymś więcej niż czysto materialnym zjawiskiem mózgu, że „siły duchowe" istnieją poza materią?

A: To twierdzenie jest nieprawdziwe. Percepcja pozazmysłowa w żadnym razie nie jest potwierdzona. Podobnie jak wspomniane powyżej badania nad modlitwami, żadne badanie potwierdzające istnienie percepcji pozazmysłowej nie spełnia standardów wymaganych powszechnie w fizyce i innych naukach ścisłych dla zaakceptowania nowych zjawisk.

T: Ale wyniki badań percepcji pozazmysłowej są publikowane w pismach recenzowanych przez specjalistów.

A: Tak, ale większość tych pism wydają wierzący i „specjaliści", którzy je recenzują to także głównie wierzący. Niewiele informacji o percepcji pozazmysłowej opublikowano w mających dobrą reputację pismach, które posługują się szerszym wyborem fachowych recenzentów. Te badania, których wyniki udało się opublikować w najlepszych pismach naukowych, takich jak „Nature", zostały następnie obalone w tych samych pismach.

*

T: A co powiesz o wynikach z Princeton, w których wykazano, że umysł wpływa na wyniki generatora liczb losowych? Mają one bardzo niską p-value. I zostały powtórzone.

A: Nigdy nie udało się niezależnie powtórzyć tych badań, uzyskując ten sam rozmiar efektu, który i tak jest niezmiernie mały. Taki mały efekt może powstać z wielu prawdopodobnych błędów systemowych, a eksperymenty miały wiele wad, których badacze nie chcieli skorygować.

*

T: W książce The Conscious Universe Dean Radin informuje o meta-analizie wielu eksperymentów dotyczących percepcji pozazmysłowej, która wykazuje, że choć każdy z nich sam może nie być znaczący, wzięte razem stanowią zestaw danych ustalających z całkowitą pewnością rzeczywistość zjawiska percepcji pozazmysłowej.

A: Meta-analizy są znane z tego, że nie można na nich polegać, ponieważ są tak czułe na to, jak są robione. Wrzucasz śmieci i wychodzą śmieci. Ponadto udowodniono, że meta-analiza Radina jest błędna.

Seminarium IV. Twierdzenia o dowodach (b)

T: Nauka ma ponoć polegać na dowodach empirycznych. A co z empirycznymi dowodami przeżyć religijnych? W ciągu całej historii aż do dni obecnych jednostki doświadczały transcendentnej siły podczas modlitw czy medytacji. Twierdzą, że ich przeżycia nie były po prostu snem, ale rzeczywistą jednością z wszechświatem.

A: Dlaczego mamy im wierzyć?

T: Czy mówisz, że kłamią?

A: Nie, w większości wypadków prawdopodobnie nie kłamią. Niemniej to wszystko mogło się dziać w ich głowach.

T: Są na to świadkowie, dokładnie tak jak świadkowie w sądzie. Opieramy osądy prawne na zeznaniach świadków, dlaczego nie możemy opierać osądów naukowych na tym samym?

A: Wiele badań wykazało niewiarygodność świadków naocznych. Nigdy nie skazałbym kogoś wyłącznie na podstawie zeznań świadka naocznego. Zeznania muszą być poparte dowodami fizycznymi, jak na przykład DNA. Od czasu stosowania DNA w kryminologii wielu skazanych ludzi uznano za niewinnych.

T: Wróćmy do przeżyć religijnych. Dzięki tomografii mózgu znaleziono dowody fizyczne, które pokazują, że podczas przeżycia religijnego w mózgu dzieje się coś wyjątkowego.

A: Tak, a nawet potrafimy je wywołać impulsami elektrycznymi do mózgu. Jak powiedziałem, to wszystko może być — i rzeczywiście wygląda jakby było — w głowie. Mistyk nigdy nie budzi się z transu z informacją, której nie miał przedtem. Dlaczego nie budzą się z przepowiedniami, które można sprawdzić? Ani jeden jasnowidz czy mistyk nie przepowiedział tragedii 11 września (chociaż już potem wielu twierdziło, że to zrobili).

*

T: A co powiesz na doświadczenia poza ciałem (out-of body experience — OBE)? Słyszałem o kontrolowanym eksperymencie, w którym kobieta leżąca na stole była w stanie czytać numery na półce ponad jej głową, których nie mogła widzieć ze stołu. Powiedziała, że unosiła się nad swoim ciałem i przeczytała je.

A: Znam ten eksperyment. Okazało się, że widziała je odbite w szkle ściennego zegara.

T: Doktor Larry Dossey w książkach, które są bestsellerami, udokumentował wiele przypadków doświadczeń poza ciałem i innych świadectw życia duchowego. W jednym przypadku niewidoma kobieta unosiła się nad swoim ciałem podczas operacji i była w stanie przeczytać nazwiska personelu w sąsiednim pokoju, wypisane na plakietkach.

A: Dossey przyznaje, że tę historyjkę wymyślił.

*

T: A co z przeżyciami z pogranicza śmierci (Near Death Experience — NDE)? Ludzi przywracano do życia po śmierci klinicznej i opowiadali o tym, że widzieli światło na końcu tunelu i doznawali bardzo przyjemnych wrażeń, które ich przekonały, że nie trzeba bać się śmierci i że istnieje drugi świat.

A: Po pierwsze, przypuszczalnie nigdy nie byli „martwi", bo inaczej nie zostaliby reanimowani. I podobnie jak przy percepcji pozazmysłowej, nie przynoszą żadnych rewelacji do sprawdzenia później. „Światło na końcu tunelu" jest zwykłym doświadczeniem mózgu pozbawionego tlenu i obserwuje się to zjawisko w laboratoriach, jak na przykład w centryfugach „high-g" testujących pilotów.

*

T: Mówiłeś wcześniej o przewidywaniach. Zgadzam się, że przewidywanie jest bardzo ważnym sposobem testowania teorii naukowych. No cóż, w Biblii i innych pismach świętych też są przewidywania, nazywane proroctwami. Wielu autorów udokumentowało, że były poprawne. Weź jeden przykład: setki proroctw Starego Testamentu przewidziało nadejście Jezusa.

A: Przepowiednia jest bezsensowna, kiedy czyni się ją po zajściu faktu. Skąd wiesz, że historie w Nowym Testamencie nie zostały po prostu napisane tak, by zgadzały się ze Starym Testamentem?

T: Historie w Nowym Testamencie nie są zmyślone; są to fakty potwierdzone przez świadków.

A: No tak, przez świadków. A co z tymi wszystkimi proroctwami, które nigdy się nie spełniły, jak Jezus opowiadający swoim uczniom, że powróci na Ziemię i ustanowi na niej swoje królestwo, zanim oni wszyscy wymrą? Nie wdawajmy się jednak w niekończącą się debatę o Biblii. Chcę pozostać przy nauce. W nauce przewidywanie musi być uczynione z góry, zanim zajdzie przepowiadane zdarzenie. I musi zawierać element ryzyka. Nie może być tak trywialne, jak „Słońce wzejdzie jutro". W nauce tysiące razy czyniono ryzykowne przewidywania, które się sprawdziły. W religii ani razu.

*

T: A co z Kodem Biblii? Michael Drosin potrafił przewidzieć zabójstwo premiera Izraela Yitzaka Rabina i podać rok, w którym się to zdarzy. On i inni znaleźli wiele innych przepowiedni zakodowanych w Biblii.

A: Statystycy wykazali, że metoda przeskakiwania sekwencji literowych, którą posługiwali się Drosin i inni, daje wiele pozornych korelacji przypadkowo. Pokazali, że podobne zbieżności można znaleźć nie tylko w Biblii, ale w każdej długiej książce, takiej jak Moby Dick czy Wojna i pokój. Przepowiednia, którą Drosin „znalazł" o Rabinie, była bardzo niejasna i niezbyt ryzykowna, biorąc pod uwagę poziom przemocy na Bliskim Wschodzie. Opublikowano ją dopiero po śmierci Rabina i Drosin przyznał, że przepowiednia ta otrzymała datę, kiedy „Izrael opłakiwał Rabina".

T: Ale oni podają bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że nie był to przypadek, tysiąc do jednego.

A: Pokazano, że te wyliczenia są błędne. Nie biorą pod uwagę wyboru danych, jakiego dokonano w analizach.

Seminarium V. Argumenty logiczne-filozoficzne-historyczne-moralne

T: Słyszałem argumenty teologów, że Bóg istnieje, ponieważ istnieje z konieczności.

A: Dlaczego z konieczności?

T: Jak wyjaśnił św. Anzelm, rzeczy, które istnieją w rzeczywistości, muszą być większe niż rzeczy, które istnieją w umyśle. Tak więc fakt, że potrafimy wyobrazić sobie istotę doskonałą oznacza, że taka istota, jeszcze doskonalsza niż potrafimy to sobie wyobrazić, musi istnieć.

A: Potrafię wyobrazić sobie doskonałą pizzę. Czy to oznacza, że istnieje doskonała pizza?

T: Zawsze możesz ulepszyć pizzę, ale nigdy nie możesz ulepszyć Boga.

A: Ale jak cokolwiek z tego czyni Boga koniecznym?

T: Przedstawię ci ten argument jako szereg twierdzeń:
1. Istnienie Boga nie jest logicznie sprzeczne;
2. Jeśli Bóg istnieje, musi istnieć z konieczności;
3. A więc Bóg musi istnieć.

A: Pozwól, że przedstawię alternatywny szereg twierdzeń:
1. Nieistnienie Boga nie jest logicznie sprzeczne;
2. Jeśli Bóg nie istnieje, nie istnieje z konieczności.
3. A więc Bóg nie istnieje.

*

T: Spójrzmy na świat wokół nas. Wszystko, co istnieje, zostało spowodowane przez coś innego. W pewnym miejscu łańcuch przyczyn musi się skończyć. Bóg, z definicji, jest Pierwszą Przyczyną, przyczyną bez przyczyny.

A: Nie wszystko ma przyczynę, ale nie będę w to wchodził. Raczej zaakceptuję twoje pierwsze twierdzenie jako roboczą przesłankę. Dlaczego Pierwszą Przyczyną musi być Bóg? Dlaczego nie może być nią sam wszechświat?

T: Nie możesz mi pokazać, jak wszechświat spowodował sam siebie.

A: Nie możesz mi pokazać, jak Bóg spowodował wszechświat.

*

T: A co z moralnością? Bóg musi istnieć jako źródło moralności.

A: Ludzkość może być tym źródłem.

T: Ale w takim razie moralność jest relatywna. Każdy może robić, co chce.

A: Społeczeństwa ludzkie rozwinęły reguły moralne i oczekują od swoich członków podporządkowania się nim; jest to cena płacona za korzyści życia społecznego. Nie jest tak, że każdy może robić to, co chce.

T: Te reguły wyrosły z religii.

A: To jest dość wątpliwe twierdzenie historyczne. Religie mogły przejąć te reguły od społeczeństwa. W każdym razie nawet jeśli religijni przywódcy wprowadzili pewne koncepcje moralne, nie oznacza to, że są one nadnaturalnego pochodzenia.

*

T: Sprawiedliwość to jeszcze jedno pojęcie, które nie mogłoby istnieć bez Boga.

A: Gdzie w Biblii znajdujesz sprawiedliwość, prawa ludzkie i inne oświecone pojęcia społeczne?

T: Szlachetne idee, takie jak prawda, sprawiedliwość, piękno, miłość są duchowe. Nie mogą powstać wyłącznie z materii.

A: Masz zbyt niską opinię o materii. Skąd wiesz, że nie jest ona zdolna do takich osiągnięć?

*

T: Dlaczego tak wielu ludzi przez stulecia wierzyło, jeśli nie jest to prawda?

A: Wielu ludzi wierzyło przez stulecia, że ziemia jest płaska.

*

T: Jak w ogóle można być szczęśliwym bez religii, bez życia po śmierci?

A: Przez pozbycie się samolubstwa. Religia ma podobno uczyć pokory, ale — poza buddyzmem — większość uczy, że ludzie są specjalnymi stworzeniami przeznaczonymi do wiecznego życia. Te religie kwitną więc na ludzkiej arogancji i egocentryzmie. Pozwalam sobie zasugerować, że ludzie byliby szczęśliwsi, gdyby odrzucili fantazje i żyli życiem jednostek wolnych od jakichkolwiek wyimaginowanych sznurów zwisających z nieba.

*

T: Ale dlaczego i tak nie praktykować religii? Masz wszystko do zyskania, jeśli wiara jest prawdą, i niczego do stracenia, jeśli nie jest?

A: To właśnie Pascal nazywał zakładaniem się. Mam do stracenia szacunek do samego siebie. I czy sprawiedliwy Bóg woli, by w raju dołączył do niego uczciwy, odważny człowiek, który wierzył w to, co jego oczy i rozum mówiły mu o rzeczywistości, czy też nieuczciwy tchórz, który robił wszystko, co konieczne, żeby zdobyć nieśmiertelność?

Seminarium VI. Nienachodzące na siebie magisteria

T: W książce Rocks of Ages Stephen Jay Gould twierdzi, że nauka i religia są dwoma nienachodzącymi na siebie magisteriami, a więc nie powinno być między nimi konfliktu. Nauka zajmuje się obserwacjami świata materialnego, podczas gdy religia zajmuje się sprawami „duchowymi", szczególnie moralnym zachowaniem.

A: Gould przedefiniował religię na to, co normalnie nazywamy „filozofią etyki". Byłoby to w porządku, gdyby to właśnie praktykowała większość religii. Ale wierzący tego nie robią. Twierdzą, że Bóg i inne siły transcendentalne istnieją jako część obiektywnej rzeczywistości i kontrolują wszystkie zdarzenia wynikające z tego zjawiska powinna zaobserwować nauka. Fakt, że tego nie czyni, stanowi mocny dowód, że takie siły nie istnieją.

*

T: Nauka i tak jest tylko jeszcze jedną religią. Akceptuje rzeczy na wiarę, tak samo jak ludzie religijni.

A: Jest tu olbrzymia różnica. Nauka nie akceptuje rzeczy na wiarę, jeśli przez wiarę rozumiesz akceptowanie przekonania mimo nieobecności dowodów.

T: Nauka akceptuje metodę naukową na wiarę.

A: Wręcz przeciwnie, naukowcy wierzą, że metoda naukowa działa, ze względu na jej osiągnięcia. Jest to wiara oparta na dowodach.

T: Nauka potrafi być równie dogmatyczna jak religia.

A: Indywidualni naukowcy mogą być czasami dogmatyczni, ale dogmatyzm jest antytezą nauki. Naukowcy muszą akceptować to, co mówią dane, nawet jeśli są one sprzeczne z ich ukochanymi teoriami. Nie ma apologetów w nauce, tak jak są oni w teologii, gdzie czyni się niekwestionowane założenia i szuka się takich wyjaśnień, by dane zgadzały się z tymi założeniami.

*

T: Nie widzę powodu, dla którego nauka i religia nie mogłyby funkcjonować obok siebie.

A: Z pewnością mogą i robią to od stuleci. Jeśli jednak teiści będą przedstawiali twierdzenia takie jak: „Istnieją dostateczne dowody naukowe, że Bóg istnieje" lub będą próbowali narzucić swoje wierzenia jako naukę do szkół, to naukowcy mają prawo podjąć dyskusję i krytycznie zbadać te argumenty. Jeśli dane wskazałyby, że Bóg istnieje, to naukowcy to zaakceptują. Gdyby różne religijne przekonania były równocześnie dobrą nauką, naukowcy przedstawialiby je na swoich wykładach. Ale jak dotąd nie znaleziono żadnego takiego przekonania.

Ateiści w rozmowie katolikami, oraz vice versa nie ustrzegają się w swoich dyskusjach błędów. Nie chodzi mi jednak o ich wyliczanie i obalanie. Spójrzmy na nie z aspektu psychologii, myślę, że warto zastanowić się być może i nad swoim zmysłem erystycznym. Bardzo często dyskusji przyświecają szczytne idee. Dyskutanci wmawiają sami sobie, że rozmawiają, by znaleźć prawdę. Myślę, że wielu z nich dyskutuje. by podbudować swoje ego, poczuć się ważnym, mądrym, ale jednocześnie nie nadszarpywać dogmatów kulturowych społeczeństwa. Mówiąc inaczej wmawia wszystkim naokoło, że szuka prawdy, stosując całą masę chwytów erystycznych, być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Pal sześć, jeśli przeciwnik jest w tym obeznany i umie sobie poradzić, wyprowadzając dyskusję na uczciwe tory. Gorzej, gdy jest święcie przekonany, że przeciwnik nie ma racji, ale jakoś nie potrafi powiedzieć dlaczego, z powodu braku wiadomości i ograniczeń językowych.

Uogólnianie

Bardzo ludzkim zachowaniem jest uogólnianie grupy do której nie należymy. Oczywiście uogólnianie negatywne. Często robimy to tylko na potrzeby dyskusji przypominając sobie przypadki ze swojego życia. Weźmy przykład: na lekcji religii uczeń reklamujący się jako ateista „obala" religię stwierdzeniami „że jest głupia", że „księża to nic nie robiące tłuściochy" itp. Jest to uogólnienie pierwsze.

Siedząca obok uczennica, zagorzała katoliczka bardzo przejmuje się tą sytuacją, „argumenty" ucznia wywołują w niej oburzenie. Nie przejmuje się jednak nimi. W jej pamięci zostaje tylko skojarzenie — ateista to wróg Kościoła. Miesiąc później w rozmowie z koleżankami na temat wiary i niewiary mówi, że ateizm to zło, antykościelność i bezmyślność (uogólnienie drugie). Czy można jej się dziwić? Widziała ona tylko ten przykład, a opinię wypada wyrazić, więc wyraża ją ona na podstawie tylko tego jednego przypadku.

A zatem uogólnienia w zasadzie mają dwa źródła. Po pierwsze: brak rzetelnej wiedzy na temat omawianego zagadnienia, a drugi to wygodnictwo. Przecież łatwiej wierzyć w swoją tezę, niż szukać prawdy. Jak mawiał irlandzki filozof, George Berkeley „Mało ludzi myśli, ale każdy chce mieć swoje zdanie", a zatem albo kierują się w stronę autorytetów, albo wysnuwają twierdzenia na ogólnikach (a następnie opowiadają „to nie jest moje widzimisię! Miałam kontakty z ateistami i wiem kim oni są"). Oczywiście ja tutaj również uogólniam, z tym że żartobliwie.

Co warto zauważyć, uogólnienie często rodzi uogólnienie. Jeśli bowiem prowadzimy ofensywę ogólnikiem to jednocześnie dajemy znak, do podświadomości że można sobie na to pozwolić. A zatem drugi człowiek również uogólnia. (więcej o tym, trochę później)

Dyskusja opierająca się na stereotypach i ogólnikach jest z całą pewnością dyskusją najgorszą, najmniej owocną.

Radykalizacja poglądów

Drugim bardzo często spotykanym błędem w dyskusjach jest radykalizacja poglądów wprost proporcjonalna do narzucania poglądu przeciwstawnego. Czyli po prostu: człowiek o poglądach umiarkowanych, zmieni się w fanatyka jeśli tylko będziemy poglądy przez niego niezbyt lubiane przedstawiać w jak najlepszym świetle.

Najpoważniejszym błędem obecnego rządu jest niezauważenie tego czynnika. Oktawian rządził systemem „komedia republiki" długo, bo wiedział, że na tamte czasy tyrania kojarzyła się źle. Jeśli zacząłby wychwalać totalitaryzm, ludzie ze zdwojoną czy strojoną siłą zaczęliby się temu buntować. Podobnie dziś, niektórzy umiarkowani antyklerykałowie stają się wrogami Kościoła, gdy widzą niektóre z pomysłów narzucających im czyjąś wiarę.

Takiego stanu rzeczy można doszukiwać się przede wszystkim w pierwotnym instynkcie przetrwania - dlaczego instynkcie? Bo owa radykalizacja często następuje nieświadomie, niekiedy nie zdajemy sobie z niej sprawy. Niekiedy i ja zauważałem, że przecież moje poglądy są mniej radykalne.

Poglądy są częścią „ja". O ile spokojną dyskusją nie czujemy się w żadnym razie zagrożeni to narzucaniem innych poglądów — jak najbardziej. I stąd im większa radykalizacja z jednej strony — z drugiej dzieje się to samo. Można to porównać do symetrii. Oba punkty muszą być tak samo daleko od środka. Jeśli jeden się oddala od „centrum" to drugi robi to samo, tyle że w przeciwną stronę. Warto też zauważyć jedną też — z pozoru oczywistą — rzecz. Mianowicie im poglądy mniej radykalne tym łatwiej dojść do wspólnego wniosku. Radykałowie nie dojdą do porozumienia nigdy, bo ich poglądy są na tyle daleko, że właściwie niemożliwym jest dojście do wspólnego mianownika. Mówię o tym z dwóch powodów. Po pierwsze wiele osób o tym zapomina, a po drugie pamiętając o tym, możemy paradoksalnie więcej ugrać, będąc spokojnymi i mając wyważone poglądy, aniżeli będąc „dumnymi" radykałami. Radykała nikt nie będzie chciał słuchać, bo nigdy nikt nie dojdzie z nim do porozumienia, zaś z człowiekiem o umiarkowanych poglądach można spokojnie porozmawiać i co nieco wynegocjować.

Przyspieszanie odpowiedzi

W dyskusjach słownych bardzo częstym sposobem na pokazanie swojej „siły" jest powiedzenie czegoś co zaszokuje początkowo oponenta a potem wywieranie na nim presji „no i co? Nie masz już argumentów?!". Jest to o tyle złe, że generalnie najlepsze wnioski i odpowiedzi płyną po przemyśleniu, czasem po przespaniu się z danym problemem. Przyspieszanie to chwyt ludzi słabych i strachliwych. Ich chwyt jest przede wszystkim kotarą do ukrycia bojaźni, że ktoś może mieć lepszy argument od niego.

To jest wbrew pozorom „dobry" [ 1 ] chwyt, bo po pierwsze wywiera presję i stres (a w stresie trudno o dobrą argumentacje), a po drugie wywołuje korzystne dla nas emocje u słuchaczy. Wyplątywanie się z tej sieci, wykazywanie paradoksalności samego pytania (szokujące najczęściej są pytania paradoksalne) będzie dla odbiorców dowodem naszej słabości, a poddanie się temu pytaniu już w ogóle będzie w ich oczach pogromem.

Uwagi

Zależnie od tego z kim prowadzimy dysputę, nie zawsze da się dyskusję ustabilizować i wprowadzić na tory szukania prawdy. Mam świadomość, że sam także brałem udział i pewnie jeszcze nie raz będę brał, w dyskusjach które nie prowadzą do prawdy tylko do zwycięstwa. To jest nieuniknione. Tym bardziej, gdy prawda jest — wydawałoby się oczywista.

Jeśli rodzic mówi swojemu dziecku że nie wolno wsadzać rąk do gorącej wody, to wie, że ma rację - nie dopuszcza możliwości by było inaczej. Żeby jednak nie wykładać dziecku całego procesu fizycznego dlaczego woda jest gorąca i dlaczego można się nią oparzyć, zasadza się na ogólnikach, a jeśli nie wie jak coś wytłumaczyć to manipuluje. Nie można jednak nazwać tego negatywnym, dlatego nie potępiam w czambuł każdego chwytu. Trzeba tylko wiedzieć kiedy i do kogo go użyć. Często jest nadużywany w sytuacjach kiedy np. rodzicowi nie bardzo chce się wysilić umysłu, na tłumaczenie „dlaczego?" (sposoby na te rodzicielskie dylematy ewoluują. Kiedyś był pas, potem „tak i koniec", a dziś już chwyt erystyczny. Co jutro?)

Jest dużo innych chwytów erystycznych, które zebrał Artur Schopenhauer w Dialektyce erystycznej, omówiłem tylko te, które pojawiają się instynktownie i z pobudek psychologicznych.

Uznanie często możemy wzbudzić jeśli obnażamy chwyt słownictwem nieznanym przez większość "o, tutaj stosuje Pan chwyt erystyczny numer 35 (...)". Większość ludzi myśli, że jeśli czegoś nie rozumie, to znaczy, że jest to mądre. No chyba, że przeciwnik posłuży się ad audytorium.

Podsumowanie

Erystyka to nie tylko studium ludzkiej inteligencji i drzemiących w niej możliwości. Erystyka prostych… a właściwie to nieświadomych swoich instynktów ludzi, to również świetne studium psychologiczne. Myślę, że warto uświadomić sobie z jakich chwytów często korzystamy i albo spróbować nad tym zapanować, albo inteligentnie te przyzwyczajenia wykorzystać.

Oto skrót sposobów nieuczciwej dyskusji (dialektyki erystycznej):

  1. Uogólnienie (instantia) – rozszerzając wypowiedź przeciwnika poza jej normalne granice (bardziej ogólnikowe twierdzenie łatwiej zaatakować).

  2. Zastosowanie homonimii do jakiegoś słowa użytego przez przeciwnika, by rozszerzyć jego wypowiedź i wtedy ją obalić.

  3. Przyjąć twierdzenie powiedziane w sensie relatywnym jako powiedziane absolutnie lub ująć je pod innym kątem i w ten sposób je obalić (relativeabsolute).

  4. Podawanie rozproszonych przesłanek (także błędnych), tak by przeciwnik nie zorientował się, do czego zmierzamy, a kiedy przeciwnik już zaakceptuje wszystko, co potrzebne, robimy z nich wniosek przez niego niespodziewany.

  5. Ukryta petitio principii: Zakładać to, co chcemy dowieść, używając na początku zmienionych nazw lub posługując się na początku ogólnikami, które łatwiej zaakceptować.

  6. Zadawać wiele pytań naraz i obszernie, ukrywając to, na czym zależy nam w odpowiedziach przeciwnika – trudno mu wtedy zorientować się w biegu rozumowania i przeoczy nasze ewentualne błędy i braki we wnioskowaniu.

  7. Wyprowadzić przeciwnika dyskusji z równowagi (przez bezczelne zachowanie względem niego), gdyż zdenerwowany nie będzie w stanie wszystkiego przemyśleć i dopilnować.

  8. Pomieszać kolejność wnioskowania (zadając pytania w niewłaściwej kolejności), tak że przeciwnik pogubi się w wywodzie.

  9. Zadawać pytania do poszczególnych przypadków, na które przeciwnik prawidłowo odpowie i następnie, bez pytania go, założyć, że zgodził się z tezą, którą potwierdzałyby te przypadki (choć wcale nie musi ona koniecznie z nich wynikać).

  10. Wybrać słowa/porównania, które będą nam pasowały. Np. kiedy przeciwnik proponuje jakąś zmianę, nazwać ją złośliwie "nowinką" i przeciwstawić "zastanemu porządkowi". Natomiast kiedy od nas wychodzi taka propozycja, przeciwstawiamy ją "zacofaniu". Podobnie inne rzeczy – nadając nazwy pozytywne lub negatywne w zależności od potrzeby.

  11. Dać przeciwnikowi do wyboru między proponowaną przez nas tezą a przejaskrawioną antytezą. (Szare obok białego wydaje się czarnym, a obok czarnego wydaje się białym).

  12. Triumfalnie ogłosić, że dowiodło się czegoś, choć wcale z dyskusji tak nie wynika (często skutkuje przy nieśmiałym przeciwniku).

  13. Przedstawić przeciwnikowi jakiekolwiek słuszne, choć nie oczywiste, stwierdzenie. Jeśli odrzuci (przez podejrzliwość) – wykazujemy, że jest słuszne i triumfujemy; jeśli przyjmie – mamy plus, bo zgodził się z naszym twierdzeniem.

  14. Argumentum ad hominem lub ex concessis: Szukać w tym, co przeciwnik mówi, jakiejś sprzeczności z akceptowaną przez niego szkołą, grupą, do której należy lub sposobem postępowania. Np.: "I ty, Polak, mówisz takie rzeczy!?"

  15. Kiedy przeciwnik postawił mocny kontrargument, wykorzystać podwójne znaczenie tego, co powiedzieliśmy, mimo że początkowo nie o to znaczenie nam chodziło.

  16. Mutatio controversiae: Widząc, że przeciwnik podąża argumentacją, którą nas pobije, wytrącić go z biegu, zmienić temat, odwrócić uwagę.

  17. Kiedy przeciwnik żąda konkretnych argumentów przeciw jego twierdzeniu, a ich nie znajdujemy, uciec się do ogólników powiązanych z jego tezą i później je podważyć argumentując choćby omylnością ludzkiej wiedzy.

  18. Fallacia non causae ut casae: Potraktować uzgodnione wspólnie przesłanki jako dowód naszej tezy, choć brakuje wśród nich jeszcze kilku, których nie przyjęły obydwie strony.

  19. Kiedy przeciwnik użył argumentu tego typu, o jakich piszemy (nieuczciwych), lepiej jest nie tyle wykazać jego pozorność, ale użyć podobnego argumentu, który postawi przeciwnika w gorszej pozycji niż gdybyśmy wykazali pozorność jego argumentu.

  20. Podać to, do czego przekonuje nas przeciwnik, za petitio principii, kiedy przekonuje nas do czegoś wątpliwego, spornego. Wydaje się to wtedy bardzo prawdopodobnym dla słuchaczy, bo widzą w tym także problem tak jak w głównym problemie dyskusji.

  21. Opierać się tak długo argumentacji przeciwnika, nie uznając jej, aż rozszerzy je poza granice prawdy, tak że łatwo obalimy taki argument. Powstaje wtedy wrażenie, że obaliliśmy główny argument.

  22. Argumentum ad auditorem – jeżeli ktoś dobrze zna się na rzeczy, może użyć argumentu sprzecznego z prawdą, wiedząc, że nikt ze słuchaczy nie jest na tyle zorientowany w materii, aby to zauważyć.

  23. Dywersja: Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym, jak gdyby to było argumentem przeciwnym (bezczelne, kiedy nie dotyczy to w ogóle tematu dyskusji).

  24. Argumentum ad verecundiam: Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, którzy są powszechnie szanowani, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty. Słabość: Jeśli przeciwnik jest dobrze zorientowany, może to wykazać lub podać inny autorytet mający inne zdanie w tej kwestii.

  25. Przyklejanie etykietki - Kiedy twierdzenie przeciwnika podobne jest do jakiejś herezji, błędnej nauki, ktoś może przyczepić mu etykietkę nazywając ją spirytualizmem, idealizmem itp.

  26. Powiedzieć, że w teorii to ładnie wygląda, ale praktyka pokazuje inaczej. (Jak gdyby teoria czegoś nie uwzględniała).

  27. Zadać pytanie związane z tematem, na które przeciwnik nie będzie w stanie odpowiedzieć i w ten sposób przekonać wszystkich, że mamy rację.

  28. Argumentum ab utili: Zadziałać na wolę, a nie na rozum – kiedy uda nam się przekonać, że korzystniej dla wszystkich (a przynajmniej słuchaczy, zwolenników), żebyśmy przyjęli nasze rozwiązanie (choćby było ono zupełnie błędne), będą chcieli bardziej przychylić się do naszej argumentacji.

  29. Sprawić przez potok bezsensownych słów (pozornie wyglądający dobrze, z poważną miną), że przeciwnik pogubi się, uznając je za najważniejszy argument tezy. Działa szczególnie wtedy, gdy przeciwnik udaje, że wszystko zrozumiał.

  30. Jeśli przeciwnik ma rację, ale użył błędnej argumentacji, obalić argument, uznając, że obaliliśmy całą tezę. Jest to jedna z najpowszechniej używanych metod erystycznych.

  31. Metoda ironicznej niekompetencji- Granie głupa: Jeśli przeciw racjom wysuniętym przez przeciwnika nic nie potrafimy znaleźć, z subtelną ironią należy ogłosić swoją niekompetencję: "To, co Pan mówi, daleko wykracza poza granice mojej ubogiej pojętności, nie wykluczam przeto, iż ma Pan rację, zrozumieć tego jednak nie potrafię". Jeśli wśród słuchaczy cieszymy się jakimś uznaniem, delikatnie dajemy im do zrozumienia, iż oponent plecie bzdury. Z chwytu tego można korzystać tylko w tych warunkach, gdy pewni jesteśmy, że słuchacze w wyższym nas mają poważaniu niż przeciwnika, np. gdy dochodzi do sporu między profesorem, a studentem. Oparcia szuka się we własnym autorytecie, nie w racjach.

  32. Argument ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu. Rzucać inwektywami - używanie słów obraźliwych wobec przeciwnika, np:"Ty i całe Twoje stronnictwo jesteście przykładami chorej ambicji, przy maleńkich móżdżkach".

Podaje ponizsza liste aby zniechecic forumowiczow do naduzywania erystyki czyli do przerostu formy dyskusji nad jej trescia...
1. Atak ad hominem (a szczegolnie jego ostra, niegodna uczciwego dsyskutanta forma ad personam): "Sokrates jest paskudny z wygladu, ergo jego poglady i pomysly sa tez ochydne" - wiaze sie to scisle z falszywym lancucem przyczynowo-skutkowym (p. 6) - brzydki wyglad zewnetrzny nie musi przeciez oznaczac niskiej inteligencji czy tez malej wiedzy.
2. Argument oparty na (najczesciej falszywym) aurorytecie, np. Biblli, charyzmatycznego przywodcy (np. Walesy z latach pierwszej "S" czy wczesniej Hitlera a obecnie G. Busha jr.). Autorytety sie bowiem czesto myla, i w konsekwencji przestaja byc autorytetami.
3. Argument oparty na rzekomych negatywnych konsekwencjach, np. Bog musi istniec, bowiem inaczej ludzie robili by co chcieli, w tym kradli, mordowali itp. Znow wiaze sie to scisle z falszywym lancuchem przyczynowo-skutkowym (6) - przyklad: spoleczenstwa malo religijne nie sa bynajmniej spoleczestwami o wiekszej przestepczosci, a czesto jest wrecz odwrotnie.
4. Mylenie braku ewidencji na istnienie czegokolwiek z istnieniem ewidencji na nieistnienie czegokolwiek. Nie nalezy jednak pochopnie interpretowac tej zasady, jak to robia moi adwersarze: "byc moze nie ma dowodu na nieistnienie Boga, ale to nie jest dowod na jego nieistnienie", bowiem sa dowody oparte np. na niespojnosci i sprzecznosci pojecia Boga.
5. Odwolywanie sie do metnych, niezdefiniowanych poprawnie pojec. Przyklady: "Jak moze dobry Bog potepiac cala ludzkosc za grzech jednej osoby (Ewy)?" Odpowiedz: nie rozumiesz doktryny wolnej woli. Albo: "jak moze byc, ze chrzescijanie twierdza ze sa monoteistami, a modla sie do trzech (cztrech) Bogow?" Odpowiedz: nie rozumiesz doktryny Trojcy Sw. i roli Maryji.
6. Powolywanie sie na falszywe lancuchy przyczynowo-skutkowe. Przyklad: opinia, ze kara smierci powoduje spadek ilosci powaznych przestepstw, gdy tym czasem czesto jest odwrotnie (jesli np. gwalciciel ma perspektywe kary smierci za szczegolnie gwaltowny gwalt, to nie zawaha sie zabic swej ofiary, redukujac tym samym szanse utraty swego zycia. Kara smierci nie odstrasza tez zawodowych mordercow ani tez zabijajacych w afekcie, a takich jest przeciez najwiecej). Albo tez: "zwyciezymy, gdyz Bog jest po naszej stronie", gdy tymczasem w sierpniu 1939 Niemcy pod egida formulki "Gott mit uns" zaatakowali katolicka, jakze bogobojna Polske, z Maryja Dziewica jako jej krolowa. To ostatnie sie nazywa po lacinie non sequitur. Inny rodzaj tego sofizmatu to "post hoc, ergo prtopter hoc", czyli mylenie nastepstwa w czasie z lacuchem przyczynowo-skutkowym (np. "kiedy kobiety nie mialy glosu, wtedy tez nie bylo broni jadrowej"). P. tez 13.
7. Podawanie tylko przykladow potwierdzajacych dana hipoteze, przy przemilczaniu przykladow jej zaprzeczajacych. Np. podawanie w mediach tylko pozytywnych skutkow planu Balcerowicza (mniejsza inflacja, doskonale zaopatrzone sklepy) a pomijanie negatywnych skutkow tegoz planu (dlugotrwala recesja, wysokie, i to do dzis, bezrobocie, wzrost przestepczosci czy tez narkomanii, wiecej bezdomnych itp.). Albo tez zwalanie winy na spadek sredniej dlugosci zycia w b. ZSRR na "grzechy" tzw. komunizmu, ale ignorowanie tego, ze amerykanska odmiana kapitalizmu stoi za najwyzsza wsrod krajow rozwinietych smiertelnoscia niemowlat wlasnie w USA.
8. Powolywanie sie na obserwacje ograniczonej ilosci przykladow oraz niewlasciwe uogolnianie (tzw. fallacy of composition). Przyklad: W ksiazce pisza, ze 20% ludzi to Chinczycy. Ja znam setki ludzi, ale zadnego Chinczyka.
9. Niezrozumienie statystyki - nie ma np. powodu do alarmu jesli stwierdzimy, ze polowa Polakow ma IQ nizsze niz przecietne, bo taki jest rozklad owego IQ w duzych populacjach.
10. Zadawanie bezsensownych pytan typu "czy nieskonczenie wielka sila moze poruszyc nieskonczenie masywny przedmiot? " (jeden z licznych paradoksow nieskonczonosci).
11. Pomijanie przypadkow posrednich, np. "kto nie z nami, ten przeciwko nam", gdy tymczasem mozna byc calkowicie obojetnym (obojetni w stosunku do danej idei czesto tez stanowia wiekszosc).
12. Uznawanie tylko krotkoterminowej perspektywy. Np. Balcerowicz obcial radykalnie wydatki na nauke i oswiate, aby zrownowazyc budzet i zmniejszyc inflacje, ale nie pomyslal o negatywnych, dlugofalowych skutkach takich ciec.
13. Mylenie korelacji z lacuchem przyczynowo-skutkowym (p. tez 6). Np. statystyka wykazuje, ze odsetek homoseksualistow jest wyzszy wsrod osob z wyzszym wyksztalceniem niz dla reszty spoleczesntwa. Niemniej bledem bylo sadzic na tym przykladzie, ze to wiedza robi z ludzi zboczencow seksualnych.
14. Tzw. straw man, czyli czlowiek ze slomy, "strach na wroble". Polega ten trick na stworzeniu karykatury adwersarza, i (jakze wtedy latwego) ataku na owa karykature. Jakze czesto me poglady byly upraszczane do granic smiesznosci (np. imputowanie mi, iz glosze, ze czlowiek pochodzi od malpy, gdy ja tym czasem twierdze jedynie, ze czlowiek i malpa mieli wspolnego przodka).
15. Uzywanie slow wieloznacznych. Przyklad: gdy krytykuje USA za niehumanitarne traktowanie jencow wojennych, to obroncy USA twierdza, ze to sie nie odnosi do jencow wojennych, ale terrorystow, zlapanych na goracym uczynku przez US Army. Ale przeciez Niemcy podczas II Wojny Swiatowej mowili o zolnierzach AK jako "bandytach i terrorystach", powolujac sie na klasyczny zamach na Kutschere! Slowo "terrorysta" jest bowiem, wbrew pozorom wieloznaczne, i np. B. Ladin dla jednych to terrorysta, a dla innych bojownik o wolnosc i wiare; G. Bush jr. tez dla jednych jest mezem stanu, walczacym o wolnosc i demokracje, a dla innych zbrodniarzem wojennym i terrorysta.
(wiecej: C. Sagan THE DEMON HAUNTED WORLD, 1997 str. 199-204)

CHWYTY ERYSTYCZNE I JAK SIĘ PRZED NIMI BRONIĆ

(Dżudo (Tsunami) intelektualno-emocjonalne)

Aby móc Realizować Lepsze Czasy -nie wystarcza mieć rację, ale trzeba umieć ją jeszcze obronić,

RODZAJ CHWYTU

ATAK

OBRONA

UWAGI

1. Bezpośredni atak osobisty

A1) Ty idioto

 

A2) Tylko debil może mieć takie poglądy

 

A3) Czy ty nie słyszysz durniu co do ciebie mówią?

 

O1) Nie sądziłem, że ludzie pańskiego pokroju,(intelektu, wiedzy itp.) mogą sięgać po tak prymitywne środki wyrazu Wykazanie wyższości elegancji nad prymitywizmem

2.Forma rozwinięta

2.1. (atak na płeć)

A1) To niestety tak wygląda gdy kobieta usiłuje udawać mężczyznę (bierze się do polityki i próbuje coś wymyślić itp.)

 

A2) Myślenie (działanie, interesy itp.) to widać męska sprawa

 

A3) Czy naprawdę uważasz, że to co robisz ma jakiś sens?

O1) tego typu erystyczne chwyty poniżają zawsze mężczyzn w oczach kobiet a mogliby być przynajmniej niektórzy na poziomie bo ich na to stać

 

O2) szanowanie płci pięknej (jakby się mogło wydawać), to też męska sprawa, ale jak widać, nie każdego mężczyzny

O3) owszem, ale oczywiście dostrzegalne jest to tylko przez trochę inteligentniejszych.

 
2.2 Atak na moralność twoją lub twoich bliskich

A1) Wspaniale pilnujesz spraw Ojczyzny (interesu, nauki itp), ale ja naprawdę dobrze Ci radzę, lepiej pilnuj innych spraw

 

 

A2) Nic dziwnego, że masz taki poglądy. Kobieta, którą mąż zdradza z każdą spódniczką, musi znaleźć sobie jakieś oparcie. Ja to rozumiem.

O1) Nie sądziłem, że ludzie pańskiego pokroju,(intelektu, wiedzy itp.) mogą sięgać po tak prymitywne i powszechnie znane chwyty erystyczne.

 

O2) Rzeczywiście mój mąż nie jest najwierniejszy, i ma tę przewagę nade mną tak jak wszyscy mężczyźni nie wyłączając pana macie jednakowe skłonności i nie można wam ufać, ani szukać w was oparcia. Pan to rozumie. Prawda?

 
2.3. Atak na pochodzenie (wykształcenie)

A1) Widzę, że niegłupio myślisz, ale uwierz mi, człowiek z prowincji (nauczyciel szkoły podstawowej. itd.) naprawdę nie może się orientować w pewnych rzeczach

 

 

 

 

 

 

A2) Twoja matka kaczki sprzedawała na rogu, gdy ja wykładałem w tej sali

 

A3) Dopóki masz kolczyk w uchu, wszystkie twoje argumenty są na poziomie małpy.

O1) Człowiek, który poniża innych, aby siebie wywyższyć jest nie tylko bardziej prymitywny niż prostak z prowincji, ale również, wykształcenie które zdobył dzięki pracy tych prostych ludzi jak państwo sami widzicie nie właściwie wykorzystuje

 

O2) Nie chciałbym pana urazić i nie będę mówił czym się zajmowała w tym czasie pańska matka po co maja ludzie wiedzieć.

 

 

 

 

O3) Lepiej mieć kolczyk w uchu niż pusto w głowie, i bełkotać od rzeczy o małpach, które mogłyby się obrazić słuchając takich wypowiedzi.

*
2.4. Atak na zdolności umysłowe A1) Doceniam, że starasz się być inteligentny, ale na dłuższą metę naprawdę nie masz szans. Jeśli już wszystko powiedziałeś, to się dalej nie wysilaj nie wymyślisz już nic mądrzejszego O1) Jeśli już nie stać pana na wymyślenie czegoś samodzielnego, tylko stosuje pan chwyty starego Schopenchaera, to niech pan wie, że tacy jak pan inteligentni w obecnych czasach, przyczyniają się do demoralizacji i ubóstwa nie tylko moralnego , ale i materialnego wielu ludzi. Dlatego powinni być nie tylko ośmieszani, ale i karani. . Uwaga taktyczna (należy opanować emocje i zaskoczenia)
3. Forma pozytywna

A1) Dopiero z bliska widzę jakie ma pani piękne oczy

 

 

 

 

A2) Nie uważasz, że jesteś za miła, aby filozofować?

 

A3) Ty masz przecież wszystko na swoim miejscu, nie musisz się dowartościowywać taką dyskusją

O1) Wiadomo że krótkowidz może tylko z bliska coś zobaczyć. Dalekowidz mógłby natomiast mógłby wymyślić mniej zakłamane pochlebstwo.

 

O2) Czy sądzisz, że tylko płeć brzydka może filozofować?

 

O3) Nie tylko nie muszę się dowartościowywać, ale nawet nie muszę słuchać twoich niesmacznych uwag, które pasują bawidamkom, i innym wyrzutkom społecznym , a nie ludziom twojego formatu.

 

 
4. Jestem twoim nauczycielem

A1) No dobrze, ale przemyśl to sobie jeszcze (powiedziane tonem protekcyjnym)

 

 

 

 

 

A2) Doprawdy lepiej by było, żebyś słuchał, tych którzy mają większe doświadczenie

O1) (Odpowiedź tonem równie głębokim)

Wróćmy do meritum sprawy, zdaje się, że nie zostałem dobrze zrozumianym (po czym wyłożyć jeszcze raz odpowiednim akcentem, kładąc nacisk na rzeczy oczywiste)

 

O2) Czyż miałbyś tu na myśli siebie jako jedyny i niepodważalny autorytet?

 
5. Podważanie intencji mówiącego

A1) Mówisz tak, bo chcesz się wywyższyć i podkreślić swoją wartość.

 

A2) Mówisz tak, bo twój (ojciec, brat, wujek) jest (Przewodniczącym Rady, księdzem, Oficerem UB itp.)

 

 

A3) Masz taki pogląd bo ci za to płacą

O1) Mówisz tu o sobie prawda? I wszyscy widzą jak śmiesznie w tej roli wyglądasz

O2) Owszem i dlatego znam tak dobrze potrzeby Zakładu.

Nie będę natomiast mówił kim był i jest twój ojciec , bo wszyscy dobrze wiedzą.

 

O3) Mówisz to z własnego doświadczenia starego propagandysty.

 
6. Posługiwanie się ironią

A1) Znakomicie to pomyślałeś (ironicznie)

 

A2) No, pan to ma zawsze świetne pomysły (znaczy to, że wszystko co pan proponuje jest po prostu idiotyczne)

 

A3) No tak, jak pan się do czegoś

zabierze, to nie ma żadnych problemów

O1) Cieszę się, że mnie pochwalasz

 

 

O2) Myślę, że każdy człowiek z odrobiną inicjatywy podjąłby taką decyzję

 

 

O3) Cieszę się, że masz taką opinię

 
7. Żonglowanie autorytetem (jako tarczą)

A1) Szef powiedział, Papież powiedział, Biblia mówi..

 

A2) W telewizji powiedziano,...

 

A3) Ci z radia nic nie wiedza

-          świadków Jehowy

-          marksistów

-          prawników

Są przeciwnicy dla których „autorytet” ogranicza się do zamkniętego zbioru haseł i sloganów.

 

 

O1) Można przeciwstawić inny autorytet

 

O2) a ja w radiu słyszałem

 

O3) Chyba się mylisz. Nie wiesz co się dzieje z dzisiejszą telewizją. Kto tam rządzi i dlaczego przekazuje takie informacje.

-          przekonuj cytatami z Biblii

-          cytatami z Marksa

-          paragrafami prawa

Jeśli dla kogoś autorytet ogranicza się do zamkniętego zbioru haseł i sloganów, to można powiedzieć, że nikt jeszcze nie wygrał z głupotą absolutną

 
Autorytet, którego ty nie możesz znać np. Ojca, lub matki współdyskutanta A1) mój ojciec (matka ) mawiała

O1) Zobacz jest tak a tak....

Czy nie sądzisz, że twój ojciec byłby podobnego zdania

 

O2) Ojciec twój jako człowiek o szerokich horyzontach spostrzegłby niewątpliwie, że...

 
8. Ja autorytet

A1) Stosowanie w wypowiedzi niezrozumiałych wyrazów obcych

-          przytaczanie cytatów, przysłów, powiedzeń w językach obcych

-          przytaczanie cytatów literackich, historycznych naukowych

 

A2) Jak już Arystoteles powiedział,

-          Już Newton zauważył...

 

A3) W ostatnim numerze Timsa, Spigla napisali

 

A’1) Ty tego nie wiesz?

A’2’). To powinieneś znać

O1) Nie rozumiem tego czy mógłbyś mi to wyjaśnić...? jeśli usłyszysz odpowiedź wymijającą lub naszpikowana obcymi wyrazami, lub pełne zdziwienia pytanie to ty tego nie wiesz? Masz do czynienia z erystą. Wymyśl jakiś fragment literatury lub obcy wyraz i powołaj się na dane statystyczne.  

9. Widownia autorytet

specyficzne (te same dogmaty) i niespecyficzne (widzowie telewizyjni)

W1) Należałoby rozpatrzyć, czy ostatnie przypadki zachorowań na raka nie mają coś wspólnego z prowadzoną w zakładzie produkcją. Może coś umknęło naszej uwadze.

A1) Ten człowiek obraża dobre imię Zakładu, zarzuca nam oszustwo, kryminalną przeszłość itd.

O1) Kto tu mówi o kryminalnej przeszłości? Uderz w stół, a nożyce się odezwą.

 

O2) Czy to nie w pańskim dziale liczba zachorowań jest największa?

Kochani znacie bajkę o czerwonym Kapturku, to wiecie, kto wskazał drogę do babci?

 

!0. Uogólnianie wypowiedzi (Mam już dość matmy, nie mogę patrzeć na te książki)

 

A1) Uog. Nie mogę uwierzyć, że nauka dla ciebie naprawdę nic nie znaczy!

Ludzie, którzy lekceważą naukę nie zajdą daleko w życiu itd.

 

O1) nie zrozumiałeś wypowiedzi i zbyt uogólniłeś moją wypowiedź . Nie wiem czy świadomie chcesz mnie skrzywdzić wyciągając zbyt daleko wnioski. Ja powiedziałem, że mam dość matmy , ponieważ zbyt dużo się nią zajmowałem i muszę chwilę odpocząć, aby znów z pasją zająć się matmą i fizyką , którą uważam za najważniejsze nauki na świecie i są prawdziwą poezją, ale nie mogę się zbyt długo nimi zajmować ponieważ każdy nadmiar szkodzi.

 

Wypowiedź należy sprowadzić do właściwych wymiarów

 

11. Uszczegółowienie wypowiedzi

 

W1)

Myślę, że nie powinno się na państwa bogate składać całej odpowiedzialności za nędzę w poszczególnych krajach

 

 

A1)

W takim razie nie mamy o czym rozmawiać, skoro uważasz, że ataki na Turków w Niemczech są uzasadnione

 

 

O1)

Mówiłem, że nie należy składać na państwa bogate całej odpowiedzialności za nędzę w krajach biednych. Chciałem przez to powiedzieć, że istnieje pewna granica udzielania pomocy finansowej czy nawet przyjmowania azelantów, ale nie mato nic wspólnego z bestialskimi napadami na domy bezbronnej ludności.

Wypowiedzi ogólne mają zawsze charakter wieloaspektowy. Żaden konkretny przypadek nie będzie jej dotyczył. Dlatego sprowadzanie wypowiedzi do zdania szczególnego należy traktować jako chwyt erystyczny.

12

Sprowadzanie do absurdu

 

W1) Praca w systemie sieciowym jest najlepszą a z możliwych prac

 

 

 

A1) Oczywiście wszyscy powinni to robić. Ta praca daje absolutnie wszystko, czego człowiek potrzebuje: pieniądze, czas, poczucie szczęścia. Tylko idiota mógłby ją odrzucić.

 

A2) Jasne I nie będzie już w naszym społeczeństwie, ani lekarzy, ani prawników, ani nauczycieli. Wszyscy będą sprzedawać kosmetyki

 

 

 

O1) Cieszę się, że tak sądzisz.

 

 

 

 

 

 

O2) Tak oczywiście mógłby sądzić tylko człowiek dokuczliwy albo niespełna rozumu.

 

13

Przesunięcie aspektu wypowiedzi

(Przeciwnik wybiera dowolny fragment twojej wypowiedzi odnosząc się do niego tak, jakby stanowił jedyny jej cel)

Np. Obchody te powinny służyć refleksji nad tym co trzeba zrobić, aby nie powtórzył się już więcej grudzień w Polsce. Powinny one służyć pojednaniu, tak jak stało się to w Hiszpanii. Hiszpanie, przy stratach sto razy większych niż w Polsce, potrafili się jakoś porozumieć

 

A1) Samo pojednanie, bardzo przepraszam, ale nie wystarcza Oddaję głos panu X.

 

 

O1) Nie wystarcza, ale jest niezbędne do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu narodowego. - A pan, panie przewodniczący zastosował tu nieuczciwy chwyt erystyczny - przesunięcia aspektu wypowiedzi, co nie przysparza panu chwały.

 

14

Uogólnianie wniosku

W1) Na ulotce napisano, że ten lek stosuje się przy zapaleniu opon mózgowych. Ale to nieważne. ja to dostałem w zasadzie przeciwbólowo.

 

 

A1) Jeżeli ty uważasz, że to nieważne, co napisano w ulotce, to nie bierz nigdy żadnych leków

 

 

O1) Jednym z objawów bólu głowy mogło być w moim przypadku zapalenie opon mózgowych. A ty w sposób złośliwy uogólniłeś swój wniosek, chcąc mnie zapewne

zapewne poniżyć. Czy to zawsze leży w twoim zwyczaju?

 

15

„No dalej„ prowokowanie do przesady

 

Wysunąłeś pewną tezę.

 

A1) Twój przeciwnik podważa ją, nie przedstawiając jednak żadnych argumentów na rzecz jakiejkolwiek innej tezy O1) Musiałbyś uzasadnić jakoś to swoje twierdzenie? Ale pozwól mi powiedzieć najpierw to co mam do powiedzenia. W przeciwnym przypadku musiałbym przedstawić dokładniej na czym polega twój system prowadzenia dyskusji.  

16

Wyprowadzanie nieistniejących wniosków

Oponent słucha ciebie z pozorną uwagą wtrącając co chwila „mhm” lub „acha”, po czym w stosownym dla siebie momencie wprowadza swoją kwestię (w celu narzuceniu własnego zdania, często zupelnie sprzecznego z tym co powiedzieliśmy). Poprzedza ją zręcznym sformulowaniem, sugerując, że to, co właśnie mówi, zawarte już było w twojej wypowiedzi:

A1) „ Więc jak pan powiedział...Wnioskuję z tego, że...W pańskiej wypowiedzi łatwo zauważyć, że...Naprawdę, słusznie pan spostrzegł, że... O1) Wnioskuję z tego, co pan mówi, że w ogóle pan mnie nie słuchał, proszę więc posłuchać teraz uważnie i nie stosować tu sprytnych i znanych już chwytów erystycznych. (Streścić swoje wywody podkreślając wyraźnie te punkty które oponent przekręcał)  

17

Podsumowanie deus ex machina

A1) Po całym twoim wywodzie, przeciwnik wysuwa własny wniosek, przedstawiając go jako właśnie przez ciebie dowiedziony. O1) Należy niestety w tym przypadku ośmieszyć przeciwnika, wykazać jego niekompetencję, ukazać się widowni jako autorytet i podsunąć jej właściwe rozwiązanie. Np „Niestety trzeba trochę chociaż rozumieć problem, aby się wypowiadać w tej sprawie. Z elementarnych praw fizyki wynika już...że istnieje np. prawo akcji i reakcji.  

18

Odejście od tematu

 

A1) W momencie, kiedy twoja wygrana staje się oczywistością, przeciwnik zmienia temat. O1) Mówmy jednak na temat i nie stosujmy taktyki „ucieczki” od tematu, bo to może źle o nas świadczyć.  

19

Przerzucanie znaczenia

 

W1)Cieszę się, że zarabiasz tyle jako intelektualista.

.

A1) Jako intelektualista? Żartujesz chyba. Ja zarabiam jako nauczyciel akademicki. Cały problem w tym, że nie mogę zarabiać jako intelektualista O1) Aleśmy się doczekali czasów, że niektórzy nauczyciele akademiccy nie mają nic wspólnego z intelektem.  

20

Prawo wyboru

 

A1) Uwzględniając pańskie dotychczasowe zasługi chcemy dać panu możliwości samodzielnego podjęcia decyzji. Czy korzystniej będzie dla pana przejść na wcześniejszą emeryturę, czy też objąć stanowisko po Kowalskim?

 

A2) Proszę zdecydować, woli się pan umówić ze mną w piętek czy w poniedziałek?

O1) Przykro mi, ale korzystne byłoby dla mnie pozostanie na aktualnym stanowisku...

 

 

 

 

 

 

O2) Przykro mi, ale ja wcale nie chcę się z panem umawiać.

 

21

Wymuszenie kapitulacji

Przeciwnik pokazuje ci twój punkt widzenia jako dla ciebie samego wysoce nie korzystny. Np. Lęk: przed utratą dobrej opinii, poparcia grupy społecznej do której należysz, przed wystąpieniem przeciw dogmatom, przed utratą spodziewanych korzyści, itd.

Np

. A1) Rozwodzę się z tobą bo jesteś wstrętna

 

 

 

 

 

 

 

 

 

.

O1) Proszę bardzo jeśli nie zależy ci na kandydowaniu w najbliższych wyborach  

22 Odwrórenie argumentu

 

W1) Przy wysokich podatkach i wysokich kosztach produkcji firma nie może sobie pozwolić na wydawanie dodatkowych sum na ubezpieczenie.

 

W)2 Stwierdziliśmy, że nasze dziecko ma wybitne zdolności językowe. Dlatego chcemy je posłać do szkoły z wykładowym francuskim

A1) Właśnie ze względu na te wysokie koszty przychodzę do pana. To jest podstawowy powód, dla którego chcę panu zaproponować plan ubezpieczenia firmy.

.

A2) Jeżeli wasze dziecko ma takie wybitne zdolności, jak mówisz, samo nauczy się języka i nie potrzebuje do tego specjalnej szkoły.

O1) Sprytnie pan to wymyślił - obniżenie kosztów firmy przez dodatkowo jeszcze zapłacenie ubezpieczenia.

 

 

 

O2) Owszem nauczy się języka poza szkołą, ale to już będzie trzeci język.

 

23. Atakowanie złej drogi

 

W1) Nie należy bić dzieci, czemu to znowu robisz? Przecież jak dorosną, będą się mściły na tobie.

 

 

A1) Jeszcze będą mi za to dziękować.

 

O1) Każdy znajduje usprawiedliwienie na to co robi, ale zamiast bić lepiej dziecko przytulić i wytłumaczyć, że zrobiło coś co rodzicom sprawiło przykrość i poprosić, aby przyrzekło, że postara się by nie sprawiać rodzicom w przyszłości żadnych przykrości.

 

24 Przytaczenie analogii

(Przytaczanie analogii działa na nas ze szczególną siłą - chodzi w niej zwykle o uzyskanie nad nami przewagi. Jest ona często stosowanym chwytem erystycznym i niczego nie dowodzi)

W1) Zdecydowałam się zrezygnować z pracy, która nie daje mi ani pieniędzy ani satysfakcji. Kontynuacja znaczyłaby w tym przypadku tylko uleganie pewnym naciskom społecznym.

 

 

 

 

 

A1) Opowiem ci coś. Była sobie pewna Mary. Piękna i silna. I John. John obiecał Mary, że ją będzie zawsze kochał, ale, jak to w życiu bywa, zakochał się w innej. I niestety gorzko tego żałował...

 

 

 

 

O1) Ja ci też powiem, pewien aforyzm, bo nie wiem co mi przez tę opowieść chciałeś powiedzieć. Aforyzm ten mówi jeśli jesteś głupi nic nie mów będziesz mądry.

 

25 Instancja obalająca

(Wnioskowanie indukcyjne - jeden przykład obala twierdzenie)

W1) Pójdę na spotkanie Amwaya. Chcę się przyjrzeć, jak funkcjonuje tłum ludzi, jak myśli. Zrozumieć sterowanie tłumem.

 

 

A1) Ale zobacz, taki K. jest zamknięty w sobie. Ma mało przyjaciół, nie kontaktuje się z ludźmi. Ale to on stworzył potężną firmę i na niego patrzą i pytają, jak on to zrobił.

 

O1) Ach, co to ma wspólnego z tym, co mówiłem przed chwilą?

 

26 Narzucanie szaty

(Słowo jest szatą. Jeżeli szata będzie piękna, rzeczy wydają się nam piękne)

Np. Nie jest wszystko jedno czy powiesz o dziewczynie , że jest „bezwstydna” czy też ”bezpruderyjna”. „Kujon” czy „pilny uczeń”.”Uczciwy”czy „naiwny”.

W1) Nie można sięgać po represje w stosunku do pracowników strajkujących.

 

A1) Nie ma mowy o żadnych represjach, natomiast postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w każdym przypadku zakłócenia pracy.

A2) Ach, dajże spokój z takimi komunistycznymi ogólnikami

Uwaga: naucz się odróżniać treść słów od ich ładunku emocjonalnego np. słowa „komuch”, „żyd” , „egoista”

O1) Uważam, że państwo powinno każdemu człowiekowi zapewnić miejsce pracy.  

27.Taktyka pytań

Przeciwnik „tylko” pyta. Tezę formułujesz ty sam.

Informacja, na której zależy partnerowi, zostaje podana bezpośrednio w samym pytaniu:

 

A1) „Sądzę, że każdy myślący człowiek na tej sali, zauważył z pewnością, że.. . nieprawda?

:

 

 

 

 

A2) Jak pan uważa, która koncepcja rozwoju firmy wygra, Iksa czy Zeta?

.

Przedsiębiorca chcąc zachęcić specjalistę do pracy. Nie pyta się go wprost czy nie chciałby popracować, ale stawia się tezę przeciwną do tej na której mu zależy (licząc na prawo przekory).

Mówiąc o swojej Firmie stwierdza: np.

A3) „no wie pan, ja się w tym dorobiłem, ale to jest harówa, a pan chyba nie potrzebuje aż takich pieniędzy? Dobrze się panu powodzi, ma pan rodzinę, samochód, mieszkanie. Zagadnięty: odpowiada np. tak: „co to za mieszkanie, dla pięcioosobowej rodziny już dawno przydałoby się większe. I ten mój samochód, pożal się boże Wie pan za te pieniądze, które wydaję na jego reperację, kupiłbym już sobie nowy. To wszystko nie jest tak, jak pan myśli. Przydałoby się trochę pieniędzy”.

Przedsiębiorca :

A31) No, jak panu tak zależy, to możemy porozmawiać.

O1) Informacja na której zależy panu została przekazana w założeniu tkwiącym u podstaw tego co pan powiedział i jest niedozwolonym chwytem erystycznym.

 

 

 

O2) W pytaniu pańskim zawarte jest już założenie, że wygra któraś z dwóch firm podanych

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zamiast

O3) No tak mam wszystko to co mi potrzebne i nie muszę dodatkowo pędzić za mamoną i dodatkowo ciężko harować, tak jak to niektórzy muszą.

 

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2 Koncepcja erystyki u Shopenhauera
Erystyka, Logika i ogólna metodologia nauk
Chwyt erystyczny nr
Retoryka i erystyka
Retoryka i erystyka[1], Politologia UMCS - materiały, IV Semestr letni, Retoryka i Erystyka
Wykłady opracowanie, Psychologia dzienna W 6 będy, pytania i erystyka (psychologia 14 W6), PYTANIA
Retoryka i erystyka(1)
RiE 08.11.2012r, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna (KUL) I stopień, Rok 2, semestr 1, Retoryka
RETORYKA I ERYSTYKA
Retoryka i erystyka - opracowanie zagadnie
Retoryka i erystyka wyklady, Politologia, Retoryka
retoryka i erystyka, prof. dr hab. e. nieznanski
Retoryka, Dziennikarstwo i komunikacja społeczna (KUL) I stopień, Rok 2, semestr 1, Retoryka i eryst
połIrok.erystyka
7 A Schopenhauer, Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów pdf
Chwyt erystyczny nr
Erystyka debata Kaczyński- Tusk, stosunki międzynarodowe

więcej podobnych podstron