Kniaźnin, filologia polska


Tryumf miłości

W miłosnym ogniu świat cały topnieje,

Co go wzniecają żądze i nadzieje:

Mdłe serca-miętkość,a zmysły potruła

Przyjemność czuła.

Nie masz ryfejskich,jako widzę,głazów,

By nie topniały od ognistych razów;

Wszystko się pali,rozrzewnia i mdleje,

Wszystko miękczeje.

Wszędzie Kupidyn chorągiew podnosi,

Skutecznie wszędy swe zwycięstwa głosi,

A za nim w pętach panny i młodzieńce

Idą jak jeńce.

Pięknyć to tryumf,gdzie same uciechy,

Żarty,słodycze,rozrywki,uśmiechy,

Wdzięki rozkoszne,powaby,wzdychania

Bożek zagania!

Prym jego matka od tej rzeczy bierze;

Oddają wszyscy swój pokłon Wenerze.

Charyty z kwiecia i z mirtu gałązek

Podają związek.

Idą szeregiem więźnie powiązani,

Coraz pafijskiej czołem bijąc pani;

A gdzie ta zwróci,w zatlonym pożarze

Dążą po parze.

Kazuś Helence swe serce otwiera,

Frydryś w oczętach Elizy umiera,

A młody Stasiek swoje dary niesie

Młodszej Teresie.

Wiktor Kostuni składa swe ofiary,

Do pięknej Zosi wdzięczy się Hilary,

Adaś przy Ewce,a zaś Marcisi

Kajetan wisi.

Marynię słodką Joachimek chwali,

Przy swej Antolce Tadulek się pali,

Celestyn przez twe,Agatko,powaby

Staje się słaby.

Szymka na łonie Weronisia pieści,

Janka w swym sercu Julusia umieści,

Michaś u Rózi,Antek czegoś prosi

U swej Małgosi.

Wojtek się do swej Kunusi uśmiecha,

A miły Wawrek do Olesi wzdycha,

Salusia tchliwie z Dominisiem chwile

Przepędza mile.

Przy swej Anetce Józef się rozpływa,

Basia nad czułym Felisiem omdlewa,

Ignal przy Tosi,a Franek przy Kasi

Płomienie gasi.

Winszuję ja wam tak lubej słodycze,

Rozkoszne serca,dusze miłośnicze!

Kto nie zna wdzięcznej na świecie miłości,

Niech wam zazdrości.

Dwie gałązki

Gałązki - jedna z jesionu,
A druga z pięknego klonu -
Rzucone jakaś przygodą,
Płynęły wodą.

Dalekie od swej rodziny,
Przez obce błądząc krainy,
W silniejszym coraz wód zbiegu
Chybiały brzegu.

Na próżno stan ich sierocy
W złej toni szukał pomocy!
Z twardych skał a głuchej kniei
Nie masz nadziei!

Z posłusznym one milczeniem
Szły za mruczącym strumieniem:
Pędził je coraz wart chyży
Dalej a niżej.

Przemijały się czas długi,
Nie wiedząc jedna o drugiej,
Aż jakoś zbliżył nurt wąski
Obie Gałązki.

Szczęśliwy, komu dozwoli
Bóg towarzysza w zlej doli!
Płynących obok Gałązek
Ujął mię związek.

Alić coś wodę zamąci.
Jedna z nich drugą potrąci:
Poszły od siebie zwrócone
W przeciwną stronę.

Żal mię ogarnął niemały,
Gdy się z osobna puszczały
Na powódź rzeki szeroką
I toń głęboką.

Z smutkiem zdały się obracać
I niby z gniewem, odwracać:
To bliżej siebie, to dalej
Szły podług fali.

Wtem Zefir, sprawca pogody,
Jął głaskać błękitne wody
I tchem łagodnym ku sobie
Nakłaniać obie.

Gdy na to tkliwie patrzyłem;
"Złączcie się z sobą - mówiłem -
Póki dmą wieje życzliwa
I was przyzywa!"

Aż tu kamień wśrzod powodzi
Spółce Gałązek przeszkodzi:
Znów je od siebie z daleka
Uniesie rzeka.

Na koniec jedna przy lasku.
Druga zostanie na piasku:
Ta uschła, a tamtą mamie
Splątały tamie.

Do Boga

Jak samotny na ugorze,
Co jeno wiatrem oddycha,
W cichej kwiat polny pokorze
Słania się, więdnie, usycha.

Upłynęłyście dni moje!...
Cóż mi z was pamięć udziela?
Snują się oczom pszczół roje,
Ale nie znam przyjaciela.

Gdzie mielone wabią krzaki
I śmiejące się Zefirem,
Biją skrzydłami tam ptaki,
Co przylatują za żyrem.

Do czegóż umysł przychylę?
Gdzie się tkliwe serce uda?...
Wszędy swoje chwyta chwile
Lubiąca siebie obłuda.

Cóż mojej duszy pomoże?
Kto jej zechce stanu dociec?...
Czego szukam?... jesteś. Boże!
Ty mój przyjaciel. Ty ociec.

Niech świat omija z szelestem
I z swej mię księgi wymaże.
Szczęśliwym, jeśli tak jestem,
Jak Twoja wola być każe.

Niech otrzęsie Twoja chwata
Męt umu, w którym zostaję,
I ten gnuśny ciężar ciała,
Co wagi sercu dodaje.

Błyśnij Twą łaską, o Panie!
Zwilż oschłość ducha jej rosą;
A serce z więzów powstanie,
Myśli się z mętu podniosą.

Te, unosząc się nad mgłami,
W których nas błędów noc grzebie!
Bystrymi pomkną lotami
Do swego celu, do Ciebie!

FILOZOF Z BIEDY

 

Nigdy, jak żyję, nie czułem rozkosze;
Darmo mój umysł jej słodycze kryśli.
Nadzieja czasem błysnęła potrosze,
Lecz chybił zawsze skutek moje myśli.
Jedyniem na to życie swe oglądał,
Bym tylko nudził i na próżno żądał.

 

Czy los oporny zrządził nieprzyjemnie,
Żebym przeciwnej podlegał niedoli?
Czy więc natura to sprawiła we mnie,
Abym mej dosyć nie mógł czynić woli?
I ten chce pono, i ta z nim wespoły,
Bym przykre znosił nędze i mozoły.

 

Słońce niekiedy mignęło mi złote,
Wnet chmura smutnym ukryła go kirem.
Zdatnosć, naukę, zapęd i ochotę
Fortuna ślepym skierowała styrem.
A tak z pewnego wyboczywszy toru,
Nie mam nadziei zysku i honoru.

 

Słodkie powaby, zapały przyjemne,
Co was czuć mogłem, ale nie doznałem,
Usiłki wasze są mi już daremne:
Serca dotkliwym nie rańcie postrzałem.
Czucia wam swoje i zalotne chęci
Szczęśliwszy niechaj nade mnie poświęci.

Cytro ma złota! co brzmiącymi strony
Drażniłaś mile poskok mojej ręki:
Porzuć świątnicę rozkosznej Dyjony,
Porzuć jej nucić łakocie i wdzięki.
Nic to nie nada. Zahartujmy serce
Przeciwko tkliwej Kupida iskierce.

 

Zemknęły młode, jako cień, me lata,
Które żółć gorzkim zaprawiła jadem.
Boli mię srodze chwil miłych utrata;
Nie powetuję żadnym ich nakładem.
Co ma być, nie wiem. Krótkoli, długoli,
Żyć już nie będę podług mojej woli.

 

Żegnam was, rodu ludzkiego ponęty:
Lube uciechy, rozrywki, słodycze.
Żegnam was, marne tego świata sprzęty:
Stopnie, honory, zyski hołdownicze.
Kiedv nic nie mam spółczesnego z wami,
Niechże wasz pozór oczu mi nie mami.

 

Niechaj się słońce wyjaśnia pogodne,
Niech czarne niebo wyrzuca pioruny.
Niechaj raz chwile wyciąga swobodne,
Drugi raz na łeb ciska los fortuny.
Już się mój umysł ni lęka, ni cofa,
Przyjąwszy na się postać filozofa.

PIEŚŃ WIEJSKA

 

Wsi spokojna, wsi wesoła,
Śpiewać ciebie kto wydoła?
Kto użytków, kto twej pracy
Czuje rozkosz? my, wieśniacy.

 

My z naszego pijąc Sanu,
Wierni sobie, wierni panu,
Znamy tylko ten brzeg mały,
Gdzie nas matki kołysały.

 

Dziękujemy Bogu za to!
Nasza wiosna, nasze lato,
Nasza jesień ubarwiona
Sypie kłosy, roni grona.

 

Nam się w nocy księżyc śmieje,
Nam poranek rosy leje,
Nam się tylko ziemia godzi,
Wschodzi słońce i zachodzi.

 

Szumią dęby, kwitnie łąka,
Pagórkami cień się błąka,
Niech się wielki świat przewraca,
Z nami pokój, miłość, praca!

WIEK DZIECINNY

 

Igrajcie dziatki szczęśliwe
Wzruszając ojca łzy tkliwe,
Pod okiem czułej i roztropnej matki
Igrajcie dziatki!

 

Nowego świata nadzieje,
On przez was nam zielenieje,
On wam podaje w każdym oka rzucie
Świeże uczucie.

 

Bez troskliwej na dal chęci
I próżnej na tył pamięci,
Chwila wam każda wybiega posłużyć,
A wy jej użyć.

 

Ust wam nie tuli uwaga,
Wyziera okiem myśl naga.
A serce chwyta, co z łatwą rozkoszą
Ręce unoszą.

 

Kryje przed wami zielona
Niewiadomości zasłona,
Tę przyszłych ofiar, tę cierpień robotę:
Rozum i cnotę.

Władza najwyższej istności,
Z cudów swej wielkiej piękności,
Pierwszym udziałem przenika wam świeże
Zmysłów lubieże.

 

Miałem ten życia poranek
I ja, mej matki kochanek,
Na samą pamięć i obraz jej tkliwy
Jeszczem szczęśliwy!

 

Raz mię trzymając na ręku
Ukazała w słodkim wdzięku
Słońce, gdy między szkarłatnymi chmury
Padało w góry.

 

Tu barwista w moje oczy
Jasny łuk tęcza zatoczy,
Tu razem słowik na bliskiej jabłoni
W ucho zadzwoni.

 

Nie znałem, co mię przenika,
Co piękność, co głos słowika,
Alem czuł żywo, alem się rozrywał,
Alem używał!

 

Równego zmysłom uroku
W całym życia mego toku
Nie dały nawet wśród ponęt i sławy
Piękne Puławy.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
czesci mowy - dodatkowa tabela (1), Filologia polska II rok, fleksja i składnia
Terapia logopedyczna Konspekt 2, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tarnów Filologia polska I
Inwokacja Odyseja, FILOLOGIA POLSKA, Łacina i kultura antyczna
Mecenat Czartoryskich, Filologia polska
NAJSTARSZE ZABYTKI JEZYKA POLSKIEGO, filologia polska, staropolska
Uczucia Juliusza Słowackiego na podstawie utworów, Notatki, Filologia polska i specjalizacja nauczyc
Czysta forma wg Witkacego, FILOLOGIA POLSKA UWM, Dwudziestolecie
Obrona Sokratesa, filologia polska, Staropolska
Morfemy, Filologia polska, Gramatyka opisowa języka polskiego
słówka, Filologia polska, Łacina
konsp r, PWSZ Tarnów Filologia polska II rok, PWSZ Tranów Logopedia
Poetyka Arystotelesa, Filologia polska, Teoria literatury i poetyka
Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki, Filologia polska, Oświecenie
Części mowy(1), Filologia polska, GRAMATYKA
Sposoby radzenia sobie ze stresem, Filologia polska, Koncepcje i praktyki nauczania i wychowania
Fonologia Trubieckiego, Filologia polska, Językoznawstwo
List żaka do panny, Rozrywka, FILOLOGIA POLSKA, FILOLOGIA POLSKA, PIERWSZY ROK - pierwszy semestr
G-owi˝ski, Teoria Literatury (filologia polska)

więcej podobnych podstron