I. Puszcza Solska, mroźny styczniowy poranek. Grupa wiekowych myśliwych dewizowych z Niemiec (w większości weterani Wehrmachtu) polująca na grubą zwierzynę pod okiem miejscowego leśniczego raczy się porcją koniaku. Pada strzał; kula grzęźnie w pniu, przy którym oparty stał jeden z myśliwych. Rozproszywszy się, myśliwi biegną w stronę zarośli, z których padł strzał. Nie znaleźli tam nikogo, jednakże świeże ślady butów odciśnięte na śniegu wskazują drogę, którą uciekł zamachowiec. Po blisko półgodzinnym pościgu tropem uciekającego jeden z weteranów zobaczył w końcu jego sylwetkę; przymierzył starannie i trafił bezbłędnie w lewą łydkę. Opiekujący się grupą leśniczy rozpoznał w schwytanym miejscowego radnego, o którym wiadomo, że namiętnie kłusuje. Dotarłszy do leśnej chaty, w której nocowali, i udzieliwszy radnemu niezbędnej pomocy medycznej, myśliwi uwięzili go w piwnicy, gdzie był kilkakrotnie przesłuchiwany, a następnie do późna winszowali koledze świetnego strzału. Następnego dnia odwieźli radnego na Policję.
Czy weterani mieli prawo zatrzymać radnego?
II. Waldemar R. został ujęty w Wigilię Bożego Narodzenia ok. godz. 10 przez przedstawicieli komitetu osiedlowego patrolującego okolicę w związku z plagą kradzieży krasnali ogrodowych, in flagranti usiłowania takiegoż czynu z użyciem broni palnej. Około godz. 13 doprowadzony został na komisariat Policji. Funkcjonariusze Policji zaprzątnięci przedświątecznymi przygotowaniami, umieścili Waldemara R. w celi; gdy ten zażądał poinformowania jego konkubiny o zatrzymaniu oraz umożliwienia mu kontaktu z adwokatem, obiecali zająć się tym nazajutrz. 27 grudnia w godzinach południowych przetransportowano Waldemara R. do sądu wraz z wnioskiem o zastosowanie tymczasowego aresztowania. Sąd nie znalazł podstaw do uwzględnienia wniosku i zarządził zwolnienie zatrzymanego. Gdy Waldemar R. opuszczał budynek sądu, natknął się na znajomych już funkcjonariuszy, którzy zatrzymali go pod zarzutem nielegalnego posiadania broni.
Wskaż popełnione uchybienia.
III. Robert L. nauczyciel wychowania fizycznego miejscowego gimnazjum, cieszył się wyjątkowym szacunkiem i zaufaniem rodziców. Jakież było zdziwienie opinii publicznej, gdy zatrzymano go pod zarzutem spowodowania u jednego z uczniów ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Robert L. bronił się tłumacząc, że działał w obronie koniecznej - tak wynikało też z zeznań obu naocznych świadków. Prokurator wniósł o zastosowanie tymczasowego aresztowania tłumacząc, że z uwagi na brak przyznania się do winy, a przede wszystkim grożącą podejrzanemu surową karę, jest to niezbędne dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, a ponadto wyraził obawę, że na wolności Robert L. nie będzie przebierał w środkach, aby zdobyć dowody niewinności.
Czy w tym wypadku należy zastosować tymczasowe aresztowanie?
IV. Sąd zastosował tymczasowe aresztowanie, chociaż Piotr C. wydawał się niewinny; decyzję oparto głownie na oświadczeniu oskarżonego, zgodnie z którym niezwłocznie po powrocie do domu Piotr C. zamierza dotkliwie pobić żonę. Podejrzany w kilka dni później złożył w dyrekcji aresztu pismo, w którym wyraził oburzenie panującymi tam warunkami i zażądał zwolnienia, uzasadniając to koniecznością sprawowania opieki nad rodziną; okazało się, że żona podejrzanego jest obłożnie chora i nie może należycie opiekować się kilkuletnimi dziećmi. Ponadto domownicy zaczęli się już martwić przedłużającą się nieobecnością ojca. W konkluzji pisma zagroził, że w razie nieuwzględnienia prośby popełni samobójstwo.
Wskaż popełnione w postępowaniu uchybienia.
V. Prowadzący postępowanie funkcjonariusz Policji od początku poważnie martwił się o stan zdrowia psychicznego podejrzanego Jana K (oskarżonego o czyn z art. 148 § 1 k.k.). Ten ostatni przebywał już od roku w areszcie (sąd okręgowy zastosował go na sześć miesięcy i następnie o takiż okres przedłużył), kiedy biegli orzekli, że oskarżony nie jest zdolny do udziału w postępowaniu; policjant zawiesił je, a następnie zwrócił się do sądu okręgowego o przedłużenie aresztu na kolejne sześć miesięcy.
Czy miał prawo tak postąpić?