Obraz społeczeństwa polskiego w drugiej połowie XIX w.
Społeczeństwo polskie drugiej połowy XIX w. przypomina niewielki archipelag, którego mieszkańcy oglądają się wzajemnie, słyszą, mówią tym samym językiem, ale w obrębie swojej wyspy żyją na własny, sobie tylko właściwy sposób. Każda wyspa ma swoją kulturę, mentalność, zwyczaje, sposób na życie lub przetrwanie, marzenia itd.
Są to światy niezupełnie odizolowane od siebie, jednak na tyle odmienne, że niemożliwe byłoby wybudowanie mostów, które oparłyby się próbie czasu. Najmniejszą, najbardziej oddaloną od innych, wiosenną i nierzeczywistą wyspę zamieszkuje arystokracja, która w swoim świecie nie uwzględnia istnienia reszty archipelagu. Łączność pomiędzy wyspą arystokratyczną a innymi wyspami utrzymuje burżuazja, która wciąż od nowa, niestrudzenie odbudowuje mosty pomimo czynnego oporu arystokracji. Burżuazja posiada najbardziej otwarty dla innych świat, do którego jednak kartą wstępu jest pieniądz.
Na największych wyspach mieszkają: mieszczaństwo i biedota. Na tę ostatnią rzadko dociera słońce, ale jeden jego promyk sprawia, że ludzie uśmiechają się i choć przez chwilę czują się szczęśliwi, chociaż na co dzień zajęci są ciągła ucieczką przed głodem.
Wyspą najbardziej nie lubianą w archipelagu i obwinianą za wszelkie niedociągnięcia jest wyspa Żydów, którzy jednak nie zajmują się opiniami na swój temat, gdyż ich tradycja nie pozostawia miejsca na branie innych kultur pod uwagę.
Nie wyobrażam sobie stworzenia stałych mostów i zniesienia barier między tymi wyspami w ówczesnych warunkach i przy ówczesnej mentalności.