Jako działacz PZSS zwracałem szczególną uwagę na umasowienie strzelectwa, zwłaszcza wśród młodzieży, będąc głęboko przekonany, że wyrabia ono mnóstwo wartości, powodujących kształtowanie zdrowych, mocnych i radosnych ludzi, sprawnych do wykonania wszelkich zadań, w tym także ważnych dla obronności kraju.
Szczególną uwagę zwracałem także na problem wychowania moralno- -politycznego podopiecznych i kształtowanie dobrze rozumianej dyscypliny, tak koniecznej w strzelectwie. Stosowałem różne formy i metody pracy z zawodnikami, zapobiegając wykroczeniom i utrwalając spójność kolektywu przy jednoczesnym rozwijaniu osobowości. Doceniałem także prawdę, iż wysoka dyscyplina wywołuje w tych zespołach, w których istnieje, zwartość moralno-polityczną, szacunek i uznanie dla kolegów, dla ich wysiłku i dorobku, troskę o dobre imię swego zespołu. Dlatego sprawę dyscypliny traktowałem jako integralną część wychowania.
Nieliczne jednostki, nie doceniające wychowawczej roli sportu, ze względów wychowawczych zastępowałem młodszymi niezmanierowanymi zawodnikami, rokującymi nadzieję na uzyskiwanie wysokich wyników.
Co się tyczy spraw fachowych, pracę trenera koordynatora w kraju zawsze starałem się rozpoczynać corocznie od przeszkalania kadry trenerskiej i instruktorskiej na dziesięciodniowych kursach. Opracowywałem dla kadry narodowej i olimpijskiej szczegółowe, kwartalne i roczne plany pracy, które zawodnicy musieli dokładnie realizować.
Trening kontrolowałem osobiście, wzywając poszczególnych zawodników za wiedzą trenera a często w jego obecności do siebie na sprawdziany wykonanych, uprzednio zaplanowanych prac. Przeprowadzałem także wspólnie z trenerami wizytację zajęć, szczególnie członków kadry olimpijskiej, w miejscach ich zamieszkania, oceniając postępy. Miałem zawsze dokładne rozeznanie trudności i postępów oraz aktualnej wartości wyczynowej zawodników.
Plany szkolenia były sprecyzowane przejrzyście i ukierunkowywane na wzmocnienie uodpornienia psychicznego, odgrywającego istotną rolę w szkoleniu.
Zwalczałem „omnibusostwo” i wprowadziłem głęboką specjalizację, wychodząc z założenia: „im głębsza specjalizacja — tym wyższa jakość”, tzn. że jeden zawodnik— wyczynowiec mógł strzelać maksimum w dwóch pokrewnych sobie konkurencjach.
Starałem się również analizować wnikliwie postępy i rezultaty czołowych zawodników z innych krajów.
Zgodnie z rocznymi planami pracy organizowałem centralne obozy kondycyjno-treningowe przy zachowywaniu odpowiedniego stosunku treningów „suchych” do strzelań przynajmniej jak 5 : 1.
Dodatkowym elementem mobilizującym zawodników do systematycznej i wytężonej pracy1 nad sobą były wyjazdy zagraniczne. Składy ekip uzależniałem wyłącznie od aktualnie uzyskiwanych i sprawdzonych wyników. Wyjątek stanowili wybitni uzdolnieni młodzi zawodnicy, rokujący nadzieje na szybki postęp w najbliższym czasie.