Motywy biblijne w „Idiocie” Fiodora Dostojewskiego
Twórczość Fiodora Dostojewskiego jest głęboko zakorzeniona w Nowym Testamencie, jedynej książce, jaką wolno mu było czytać podczas syberyjskiego zesłania. W czasie czterech lat katorżniczej pracy pisarz bez reszty zanurzył się w przesłaniu Jezusa Chrystusa i zapragnął napisać o nim powieść. Jak sam później zauważył, właśnie w postaci Księcia Myszkina podjął się próby stworzenia „typu człowieka przepięknego, który by naśladował postępowanie syna Bożego”. Biorąc to pod uwagę, nie trudno będzie podejść do „Idioty” jak do niezwykłej skarbnicy biblijnych motywów, odczytywanych dodajmy przez człowieka na wskroś religijnego, bliskiego nauczaniu ojców prawosławnej soteriologii, Maksyma Wyznawcy czy Jana z Damaszku.
Właśnie od Maksyma zaczerpnięta została teoria o możliwym dla wierzących w Chrystusa stanie przebóstwienia, spojenia tak ze Stwórcą, jak i z naturą, a nawet możliwości deifikacji natury przy pomocy piękna mieszkającego w świętym człowieku. Ten boski stopień bytu osiągnąć można dzięki łasce poznania Boga, ale tylko pod warunkiem zaprzestania „dochodzenia rzeczy tego świata” i wyrzeknięcia się mędrkowania na rzecz bezwarunkowej ufności Objawieniu.
Tworząc „człowieka Bożego”, Dostojewski nie ogranicza się do postaci Jezusa, lecz wskazuje również na dwa źródła, z którymi zetknął się w zachodniej literaturze, Don Kichota Cervantesa i Pickwicka Dickensa. Obie te tytułowe postacie, podobnie jak Myszkin, są zarówno piękne, jak i śmieszne, i na tym - zdaniem Dostojewskiego - polega ich siła. W jednym z listów pisarza, na które powołuje się Stanisław Mackiewicz, padają słowa: „Jest on przepiękny, ale tylko dlatego, że jest jednocześnie śmieszny […] Pojawia się współczucie dla piękna, które jest wyśmiewane i samo nie wie, ile jest warte”. Interesujące, że ta święta i śmieszna postać narysowana w „Idiocie” zawiera również mnóstwo autobiograficznych opisów z życia samego twórcy: „Osoba głównego bohatera posiada wiele przymiotów wspomnianych w Ewangeliach, a jednocześnie tenże książę Myszkin jest samym Dostojewskim […] żadnego ze swych bohaterów nie poubierał Dostojewski tak we własne szczegóły biograficzne, jak owego człowieka przepięknego”.
Bliskie biblijnemu jest już, przynajmniej na przykładzie głównego bohatera, podejście autora do imion i przydomków. Jak powiada Kazimierz Bukowski: „Imię w Biblii wyraża całą głębię człowieka. Mówi ono o czynnej obecności jakiejś jednostki, a jednocześnie wskazuje na pewien jej dystans, jak w przypadku Pana, który sprawia, że Jego imię zamieszkało na ziemi. Poznać czyjeś imię - to mieć dostęp do samej tajemnicy drugiej osoby, a w pewnym sensie mieć nad kimś władzę: >>Utworzywszy tedy Pan Bóg z ziemi wszelkie zwierzęta ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne, przywiódł je do Adama, aby zobaczyć jak je nazwie<< (Rdz 2,19)”.
Co więc mówi nam o głównym bohaterze „Idioty” jego imię i nazwisko? Kim jest Lew Myszkin? Z pewnością jest to ktoś rozdarty i słusznie notuje Encyklopedia PWN, że powieść prezentuje „rozterki duchowe” autora. Czy jest to nawiązanie do Lwa z pokolenia Judy, pełnego niemocy wśród „myszy” jak Guliwer Jacka Kaczmarskiego wśród Liliputów? Badacze nie są tu zgodni. Teolog prawosławny, ks. Henryk Paprocki, uważa, że lwią częścią natury są cechy związane z żądzą władzy, pychą, siłą, mysiej części przynależy zaś słabość, małość, pokora. Człowiek-lew i człowiek-mysz to dwa skrajne antropologicznie wizerunki. Człowiek-lew i człowiek-mysz nieustannie walczą ze sobą, co stanowi tajemnicę człowieka. Myśl wewnętrznej walki na pewno żywa jest u Dostojewskiego.
Mackiewicz mówi: „Książę Myszkin chce naśladować Chrystusa, chce być człowiekiem przepięknym, ale oto wikła się w sieciach, które na niego rozstawia złość i pożądliwość ludzka. Wikła się jeszcze bardziej w ludzkości swej natury, kocha się jednocześnie w dwóch kobietach”. Zresztą, sam bohater na kartach powieści wskazuje też na psychologiczne podłoże takiego onomastycznego dysonansu: „Moje słowa nie odpowiadają moim myślom, a to poniża moje myśli”.
Nie bez znaczenia jest tu też przydomek, który Myszkin otrzymuje od otaczających go ludzi, a który z pewnością nie odnosi się wyłącznie do wcześniejsza leczenia w Szwajcarii. Idiota nasuwa odbiorcom (zwłaszcza pierwotnym - prawosławnym Rosjanom) skojarzenie jurodiwego - „świętego szaleńca”,”głupca bożego” czy „szaleńca Chrystusowego”, jak ów fenomen oddają polscy tłumacze. Jurodiwy, idiota dla świata (ale święty dla Boga), był w starej Rosji jednym z typów świętości obok starca, pielgrzyma i strastotierpca (męczennika). Nowotestamentowych źródeł takiej postawy znaleźć można co najmniej kilka, oczywiście abstrahując od zasadności takiej interpretacji.
Będzie to choćby Pawłowe: „My, głupi dla Chrystusa” (1 Kor 4,10) czy dłuższe zdanie z tego samego listu: „Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość”. Także Jezus, według Ewangelii, tak był zaangażowany w głoszenie swojej nauki, iż ludzie myśleli, że „odszedł od zmysłów” (Mk 3, 20-21). Czyż nie nasuwa to na myśl Myszkina w jego mowie na przyjęciu u Jepanczynów?
Sylwetka księcia pełna jest motywów ewangelicznych. Lew Myszkin przez innych widziany jest jak Człowiek wśród ludzi, ktoś szczególny, nietknięty ogólnym zepsuciem (przy tym - oczywiście - dziwak). Hipolit mówi o księciu: „Niech pan poczeka… chcę popatrzeć w pana oczy… Niech pan tak stoi będę patrzał. Pożegnam się z Człowiekiem”. Może jeszcze ważniejsze będą tu słowa Nastazji po pierwszym spotkaniu z Myszkinem: „Bądź zdrów, książę, pierwszy raz w życiu widziałam człowieka!”. Te i kilka jeszcze miejsc powieści jawnie nawiązują do słynnych słów: „Ecce Homo” (Oto człowiek, Jana 19,5), wypowiedzianych przez Piłata ukazującego Chrystusa zgromadzonym Żydom. Przy tym, nie zapominajmy o tytule książęcym. Choć można przeoczyć ten fakt i on zdaje się wskazywać tu na postać większego księcia, Księcia Pokoju zapowiadanego przez proroka Izajasza.
Chętnie do Lwa Nikołajewicza przychodziły i lubiły z nim przebywać dzieci. Widzimy to choćby w jego szwajcarskich wspomnieniach: „Tam… tam były same dzieci i ja przez cały czas byłem z dziećmi, z samymi dziećmi. Były to dzieci z tej wsi, cała gromada, która uczyła się w szkole […] przebywałem z nimi i zeszło mi tak całe cztery lata. I nic więcej nie było mi potrzeba. Mówiłem im wszystko, nic przed nimi nie ukrywałem. Ich rodzice i krewni - wszyscy się na mnie pogniewali, gdyż dzieci w końcu nie mogły się beze mnie obejść i wciąż cisnęły się do mnie, a nauczyciel stał się w końcu moim największym wrogiem”.
Obrazek ten jest zdecydowanie ewangeliczny. To wokół Jezusa gromadzili się najmłodsi oraz rodzice, którzy przynosili swoje pociechy, aby je pobłogosławił. „Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego".” (Marka 10:14-15).
Druga część opisu św. Marka stała się zalążkiem dla dalszej charakterystyki Myszkina. Jako „człowiek Boży”, który ma posiąść „królestwo Boże”, jest on przez innych widziany właśnie jak dziecko. W rozmowie z panią generałową sam wspomina: „W końcu Schneider wyrzekł pewną bardzo dziwną myśl - było to już przed samym moim odjazdem - powiedział mi, że się całkiem przekonał, iż jestem kompletnym dzieckiem, to znaczy dzieckiem, i nic więcej, że tylko ze wzrostu i z twarzy wyglądam na dorosłego, ale mój poziom umysłowy, dusza, charakter, a może nawet i rozum, nie pozwalają mnie zaliczyć do ludzi dorosłych i takim pozostanę, chociażbym nawet żył sześćdziesiąt lat”. Wydaje się to zrozumiałe, gdyż prawda miała być oznajmiona właśnie dzieciom, „niemowlątkom”. Na ten fragment Ewangelii wg Łukasza w powieści powołuje się Lebiediew. Z drugiej strony, Pawłowy wzór chrześcijanina był nieco inny: „Bracia, nie bądźcie dziećmi w swoim myśleniu, lecz bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe” (1 Kor 14:20).
Książę nawet pomimo odrzucenia pozostaje łagodny i pełen dobrych uczuć, jak kiedy pierwszy raz zachodzi do generała Jepanczyna. Właśnie jego zaskakujące usposobienie kompletnie zmienia stosunek generała do niego. Trzeba przyznać, że zostało to przez Dostojewskiego doskonale opisane: „Spojrzenie księcia w tej chwili było tak dobrotliwe, a uśmiech jego tak nie zdradzał jakichkolwiek utajonych nieprzyjaznych uczuć, że generał raptem zatrzymał się i jakby innym okiem spojrzał na swojego gościa; cała ta zmiana spojrzenia odbyła się błyskawicznie”.
Gotowość do miłości pomimo wszystko wyróżniała Myszkina. Przypominamy sobie, że kiedy samarytańskie miasta odmówiły gościny Jezusowi i uczniom, dwóch apostołów powiedziało: „Panie, czy chcesz, byśmy ściągnęli ogień z nieba, by ich pochłonął?”. Jezus jednak zgromił ich mówiąc: „Nie wiecie jakiego jesteście ducha” (Łukasza 9:54-56). Duch czyli usposobienie Księcia był zdecydowanie bliższe Chrystusowi.
Przede wszystkim człowiek ten nie potępiał, a szczególnie nie potępiał tych najsłabszych, litując się nad nimi i licząc na ich przemianę. Kiedy na ulicy ktoś oszukał go, sprzedając niewiele warty krzyżyk po znacznie zawyżonej cenie, mówił on: „Idę więc i myślę: >>nie, nie Potępie jeszcze tego zdrajcy Chrystusowego. Przecie Bóg raczy wiedzieć co tam tkwi w tych zapitych i słabych sercach.<<”. Potem kontynuuje swoje przemyślenia na temat wiary i przebaczenia: „Po godzinie wracam do hotelu i natykam się na kobietę z niemowlęciem na ręku. Baba jeszcze młoda, dziecko ma najwyżej ze sześć tygodni. I to dziecko uśmiechnęło się, jak ona sama zaobserwowała, po raz pierwszy od urodzenia. Patrzę, a baba się bardzo, bardzo nabożnie przeżegnała. >>Cóż ty, mówię, robisz, młoda kobieto?<< (Wypytywałem wówczas o wszystko.) >>Ano, powiada, tak jak matka się cieszy, kiedy zobaczy pierwszy uśmiech swojego dzieciątka, tak też samo Pan Bóg odczuwa radość, kiedy zauważa z nieba, że grzesznik przed nim pada na kolana i modli się całym serce, całą duszą.<< Powiedziała mi to baba, wyraziła w tych mniej więcej słowach taką głęboką, taką subtelną i prawdziwie religijną myśl, taką myśl, w której zawarła się cała istota chrześcijaństwa, czyli całe pojęcie o Bogu jako o naszym Ojcu i o radości, jaką Bogu sprawia człowiek, podobnie jak ojcu sprawia radość rodzone dziecko - najważniejsza myśl Chrystusa!”.
Wyraźne jest tu nawiązanie do piętnastego rozdziału Ewangelii wg Łukasza, w którym Chrystus udziela słuchaczom kilku ilustracji Bożego przebaczenia. Myszkin, jako „człowiek Boży”, traktuje ludzi jak pogubione owce, których szuka ich pasterz. Podkreśla to samo, co Jezus mówił słowami: „Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”. W kolejnej przypowieści Chrystus wskazywał na syna, który poprosił ojca o przynależną mu część majątku i opuścił dom. Wkrótce przetrwonił on wszystko, a wiele przykrości skłoniło go skruchy i powrotu do ojca. Jak mówi Anna Świderkówna, jego żal był bardzo niedoskonały, jednak ojciec był nim w pełni zadowolony: „A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko: wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”. Czyż nie jest niezwykłe, że to ojciec był tym, który wypatrzył syna, że to on pierwszy spośród wszystkich domowników go zobaczył i wyszedł mu naprzeciw?
Tak też stara się postępować Myszkin. Empatia, wyjście naprzeciw, współczucie - oto wyznanie wiary księcia i najważniejsza jego zdaniem zasada. „Współczucie oświeci i nauczy samego Rogożyna. Współczucie jest najważniejszym, a może nawet jedynym prawem istnienia całej ludzkości”. Spoliczkowany przez Gawriłę Ardalinowicza, Myszkin ani chwili nie myśli o sobie: „dziwnym i pełnym wyrzutu wzrokiem popatrzył Gani prosto w oczy” i już po chwili powiedział: „o, jak pan się będzie tego wstydził!”. Nie było w nim najmniejszej myśli o odwecie, wrogości. Raczej myśl o smutnym stanie człowieka, jego upadłości. Gdy tylko Gania przeprasza, książę natychmiast rozpromienia się i cieszy z odnalezionej owcy: „Książę był tym po prostu zaskoczony i milcząc, obydwiema rękami objął i uścisnął Ganię. Obaj serdecznie się pocałowali”.
Wiele mówiące o księciu są także słowa Lizawiety Prokofiewny, która pyta retorycznie: „czy istniał kiedyś drugi taki człowiek?”. Jeśli tak, to chyba tylko
Cat, s. 142
Przybylski, s. 39
Cat, s. 142
Cat, s. 142
Bukowski, s. 24
Encyklopedia PWN
Obj. 5:5
Fragment piosenki z płyty „Podróże Guliwera”: Jak ciężko siłę czuć Tytana / Bezradną w tłumie Liliputów / Bawić ich wiedzą im nieznaną / Wiedząc, że jednym z karłów - Brutus.
Cat, s. 144
Idiota, s. …
Więź… marzec 2000
Idiota, s. 469
Izaj 9:6
Idiota, s. 76
Idiota, s. 84
Łuk. 10:21 z BG.
Idiota, s. 663
Idiota, s. 31
Idiota, s. 246
Idiota, s. 246-247.
Łuk. 15:9
Rozmowy o Biblii, s. 132
Łuk. 15:20
Idiota, s. 257.
Idiota, s. 132
Idiota, s. 132
Idiota, s. 135