Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray


Sprawdź mnie

- Kao...
- Wiesz, jesteś jedyną znaną mi osobą, która mówiąc tylko "Kao" potrafi wzbudzić we mnie aż tak niedobre przeczucia - mlasnął ze zniecierpliwieniem, odmierzając sumiennie mąkę nad wielką miską. Toshiya popatrzył na niego bez słowa, po czym wyrwał mu torebkę z rąk i wsypał pół zawartości do rozrobionego ciasta.
- Co ty żeś zrobił? - zapytał Kaoru strasznym głosem, rzucając się na pomoc z łyżką. Basista zacisnął wargi, wyrywając mu ją z rąk i wykręcając nadgarstki. - Zwariowałeś, jak Boga kocham...
- Jesteś ateistą, KaoKao - warknął Toshiya, siłą usadzając go na krześle. - Wkurzasz mnie! Jesteśmy kumplami, tak?
- I tym cię wkurzam? - spytał jadowicie lider, ukradkiem odsypując mąkę widelcem. Toshiya spojrzał na niego z niesmakiem, wydzierając mu miskę. Nieuważnie zerknął na przepis, skreślony na kartce, zaplamionej teraz jajkiem i dorzucając do środka posiekane orzechy, wstawił naczynie do piekarnika.
- Musisz się wyluzować, lider-sama - mruknął śmiertelnie poważnie. - Odprężyć się, zrobić coś szalonego!
- ... jak na przykład zepsucie proporcji w przekładańcu jabłkowym...
- No bo takie ciasto na przykład - ciągnął niezrażony Toshiya - a nie lepiej byłoby kupić gotowe?
- Domowe zdrowsze.
- Ale to nienormalne! Jesteś facetem, jesteś samotny, czemu ty pieczesz ciasta? Mógłbyś każdego wieczoru chodzić urżnięty w trupa po dziwkach!
- Jestem gejem, Totchi - przypomniał mu sucho Kaoru, patrząc na niego złowieszczo. - Poza tym, naprawdę powinienem to według ciebie robić w czasie wolnym? Upijać się i chodzić na dziwki?
- No, nie do końca - zmitygował się nagle basista, odganiając od siebie wizję wymalowanej lafiryndy, zawisającej na zalanym liderze. - Ale zobacz, kobietę mógłbyś sobie znaleźć... albo faceta - dokończył pośpiesznie, widząc minę lidera. - Chociaż ja nie wierzę, że to nie przechodzi...
- To nie grypa, idioto - westchnął Kaoru, niemrawo grzebiąc w leżącej przed nim paczce cukierków. Wybrał tego w zielonym papierku, obejrzał, sięgnął po zapakowanego w papierek ciemnoczerwony, odłożył. Toshiya wywrócił oczami, gwałtownie wyrywając mu z ręki następnego i odpakowując. Czekoladowa słodycz roztapiała się na języku, gdy zdumiony Kaoru posłusznie przełknął cukierka. - Nienawidzę marcepana - powiedział niewyraźnie, popijając sokiem znienawidzony smak. - Wybór cukierka też ma być spontaniczny, jak rozumiem?
- Szybko się uczysz - pochwalił go radośnie Toshiya, marszcząc zawzięcie brwi. - A co myślisz o Shinyi?
- A co z nim nie tak? - zaniepokoił się natychmiast Kaoru. - Coś nie w porządku?
- W porządku, w porządku - machnął ręką Totchi. - Ale widzisz, znowu reagujesz jako lider, a nie jako facet!
- A czemu mam reagować jako facet? - zdziwił się szczerze lider, zaglądając do piekarnika. - Myślisz, że już?
- Nie wiem, poczekaj. Ale przecież jesteś gejem!
- A to nie znaczy, że muszę lecieć na wszystko, co ma fiuta między nogami - mruknął Kaoru. - Zobacz na przepisie, był czas...
- Rozmazał się - zbył go basista, wyłączając dla świętego spokoju gaz i wyciągając miskę za pomocą flanelowych, kuchennych rękawic. Ciasto, zarumienione na brzegach, w środku okazało się kompletnie surowe, gdy wsadził w środek drewnianą pałeczkę. - A do mikrofalówki nie można? I jak, to Shin ci się nie podoba?
- A tobie podoba się każda kobieta, jaką zobaczysz? - zapytał kpiąco Kaoru, wstawiając ciasto z powrotem do piekarnika. - Do mikrofalówki, też coś.
- No nie, nie każda - zaprzeczył basista, grzebiąc bezmyślnie w talerzu ciastek. - Ale jakbym był gejem, to Shinya by mi się podobał. Jest miły, przystojny, inteligentny...
- Tak samo jak Die, Kyo i nawet ty - uświadomił go lider, czując kumulujący się w skroniach ból. Potarł czoło ręką, zostawiając na nim białą smugę od mąki. - A jakoś nie gwałcę was po próbach.
- A chciałbyś? - spytał Toshiya z niebotycznym zdumieniem, gapiąc się na niego szeroko otwartymi oczami.
- Nie, wolałbym w trakcie - odparł zgryźliwie Kaoru. - Słuchaj, co w ciebie nagle wstąpiło? Uparłeś się mnie wyswatać?
- Pomysł jest - przytaknął radośnie basista. - Ale musisz mi powiedzieć, kto w zespole podoba ci się najbardziej.
- Totchi, zachowujesz się jak małe dziecko. Czemu w zespole? Czemu nie z ulicy?
- Zwariowałeś. Mam cię wydać w ręce kogoś, kogo zupełnie nie znam? A jak cię skrzywdzi?
- Totchi, na litość boską - parsknął zirytowany i rozbawiony jednocześnie. - Ja mam trzydzieści dwa lata, skończone. Jestem dużym chłopcem i potrafię o siebie zadbać.
- A więc w zespole nie ma nikogo, kto by ci się podobał?
- Tego nie powiedziałem. I, uprzedzając następne pytanie, nie powiem ci kto to jest.
- Dobrze.
- Dobrze?
- Jasne, nie musisz nic mówić. Powiedz tylko, czy jest wokalistą, gitarzystą, czy...
- Toshiya!

*****

- Ale zobacz, jakby mu obciąć trochę włosy i trochę dokarmić, to wtedy...
- Toshiya, proszę cię! - wyjęczał rozeźlony lider. - Ja nie chcę go dokarmiać, obcinać mu włosów, ja nic od niego nie chcę, poza tym, żeby dobrze radził sobie z pałeczkami.
- Perwers.
- Idiota. Shinyi mówimy nie.
- No dobrze, wobec tego Die. Wysoki, doskonale zbudowany, przystojny... do tego inteligentny, dowcipny i wygadany. Na pewno nie nudziłbyś się z nim.
- Zachowujesz się jak akwizytor. A ile dni mam na ewentualną reklamację?
- Kaoru, ja ci próbuję pomóc!
- Kiedy ja nie potrzebuję pomocy. Dobrze jest, jak jest.
- Ale lepiej by ci było z kimś. Zobacz, już nie mówię nawet o kobiecie, choć nadal uważam...
- Nie kończ.
- ...
- No, co znowu?
- A Kyo?
- Co - Kyo?
- No, Kyo. Z nim nie chciałabyś być?
- Totchi, czy jako gej chciałbyś być z Kyo?
- Jest ładny.
- Jak budyń z soczkiem.
- Mądry.
- Z morderstwa by się wyłgał.
- Rozrywkowy.
- O, szalenie, dla rozrywki wpędziłby cię w załamanie nerwowe.
- Ale poza nim nie ma nikogo już! - krzyknął zrozpaczony basista, wpatrując się w niego oskarżycielskim wzrokiem. - A mówiłeś, że ktoś z nas ci się podoba!
- Może jestem narcyzem i zakochałem się sam w sobie? - zasugerował niewinnie lider, krzywiąc wargi. - Albo mam rozdwojenie jaźni i kocham lidera, będąc Kaoru?
- Bardzo śmieszne - mruknął Toshiya, wstając niechętnie z kanapy i przeciągając się. Poklepał się po brzuchu, uśmiechając od ucha do ucha. - Ale ciasto wyszło świetne. Przepraszam, że zżarłem całe. Wpadnę jutro i pomogę robić nowe, co?
- Zostań - powiedział cicho Kaoru, podnosząc się również. Chwycił palcami dłoń Toshiyi, przyciągając ją do swoich ust.
- Kaoru? - spytał zduszonym głosem, patrząc na swoje palce, splecione z jego. - Ty...
- Zapomniałeś o sobie, Totchi - powiedział z dziwnym smutkiem, patrząc uważnie na trzymaną w dłoni silną rękę, rękę o szczupłych, długich palcach i poobgryzanych paznokciach. - Mówiłem, że jest w zespole ktoś, w kim się zakochałem. A ty nie wymieniłeś siebie. Dlaczego?
- Dlaczego nie boisz się, że dam ci po mordzie? - zainteresował się żywo basista, przysuwając się mimowolnie do Kaoru.
- Ależ jestem śmiertelnie przerażony - powiedział pół żartem, pół serio lider. - Dlatego metodą małych kroczków... Najpierw potrzymam cię za rękę, potem pocałuję. A potem wezmę do łóżka i pokażę ci dlaczego jesteś gejem.
- A jestem? - spytał przekornie Toshiya, muskając przelotnie uchylone wargi swoimi. - Sprawdź mnie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
To jest we mnie, Fan Fiction, Dir en Gray
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Kiepski ze mnie przyjaciel, Fan Fiction, Dir en Gray
I nie obchodzi mnie cały świat, Fan Fiction, Dir en Gray
Tylko mnie kochaj, Fan Fiction, Dir en Gray
Takiego mnie wymyśliłeś, Fan Fiction, Dir en Gray
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron