Kiepski ze mnie przyjaciel, Fan Fiction, Dir en Gray


Kiepski ze mnie przyjaciel

Kiedy do mnie przyszedł, poczułem gorzką, nieco przewrotną satysfakcję.

Przez tyle lat był gdzieś z przodu, zawsze o krok dalej niż ja i zawsze o stopień wyżej. Wciągając mnie w wir wydarzeń, których zazwyczaj stanowił centrum, nigdy nie zatrzymał się, nie przystanął, nie potknął. Biegł wciąż dalej i dalej, rzucając czasem przez ramię kontrolne, roztargnione spojrzenie w moją stronę. Czy nie upadłem, czy nie stłukłem kolana, czy możemy biec dalej?

I nigdy nie widział, bo moje dramaty nie bywały spektakularne.

Nadchodziły cicho i przebiegały łagodnie, pulsując tępym bólem gdzieś we mnie, nigdy na zewnątrz. Więc biegł wtedy, a kiedy odwracał się, by na mnie spojrzeć - ja już zbierałem się na nogi, gotów iść dalej. Iść. Nigdy biec. I tak, zbliżając się do mety widziałem tylko w oddali brudne podeszwy jego stóp. Nigdy nie poczekał.

A teraz siedział przy stole z głową schowaną w ramionach i płakał. Co mną wstrząsnęło - nie jego łzy, mimo, że nie widziałem go wcześniej płaczącego. Bardziej niż jego płacz zdziwił mnie fakt, że płakał przy mnie. I to bez skrępowania, ale jak małe dziecko. Poczułem nagle że go mam, że teraz już jest mój i że nie umknie - miałem go wreszcie całego, nie tylko tę część, którą akurat postanowił mi dać, ale jego całego.

Przyszedł sam, bez wcześniejszej zapowiedzi.

Doceniłem wymowę tej wizyty.

- Toshiya… - powiedziałem cicho, niezgrabnie poklepując go po ramieniu.
Odsunął się odruchowo, pokazując mi na chwilę zapuchniętą od płaczu, skrzywioną brzydkim grymasem twarz.
- Jak mi zaczniesz prawić banały, wytarzam ci łeb w tych chrupkach - oznajmił poważnie, wciąż nieco schrypniętym głosem. Odchrząknął, ocierając policzki. Spojrzał na moją minę i w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki. - Muszę wyglądać paskudnie…
- Nie jest aż tak źle - powiedziałem pocieszająco, na co obdarował mnie żartobliwym w intencji kuksańcem, od którego się zwinąłem. - No, bywało lepiej… nie bije się dzieci, kobiet w ciąży, starców i okularników!
- A ty jesteś…?
- Okularnik. Noszę do czytania - mruknąłem. - On o tym wie?
- Nie. - Odetchnął głęboko, wychylając duży łyk wystygłej już kawy. - I nie dowie się, przynajmniej nie ode mnie.
- Nie powiem mu - powiedziałem z przekonaniem, którego chyba nie rozumiał. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zagryzając dolną wargę. - Nie chcę się mieszać w wasze sprawy - dokończyłem niezręcznie, nie dziwiąc się zbytnio, że uśmiecha się ironicznie.
- Nie ma żadnych naszych spraw. Jest tylko mój śmieszny dramat i moja miłość. Niepotrzebna, uściślijmy.
- Toshiya - powtórzyłem jego imię i zamilkłem, nagle skrępowany słowami, które zamierzałem wypowiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Wysłuchałeś mnie, doceniam to. W ogóle doceniam, że jesteś. Psuło się ostatnio, to prawda, ale…
- Nic się nie stało - zapewniłem go zbyt szybko, kładąc mu rękę na ramieniu. Uśmiechnął się do mnie, przesuwając palcami po jej wierzchu. Odpowiedziałem uśmiechem, choć nagle mocniej niż strach, zakłuły mnie wyrzuty sumienia. - Powinieneś mu powiedzieć, Totchi - stwierdziłem, samego siebie zaskakując tymi słowami.
Popatrzył na mnie, a uśmiech powoli schodził mu z twarzy, by w końcu zniknąć w kąciku ust. Potrząsnął głową i zanim jeszcze się odezwał, już wiedziałem, jaką decyzję podjął.
- Zasiedziałem się, Kao. Jutro będę półprzytomny.
- On ma prawo wiedzieć - powiedziałem jeszcze, choć bez nacisku.
- Szkoda, że nie zakochałem się w tobie, lider-sama - burknął Toshiya, zapinając płaszcz.
- Tak, szkoda. Nie spóźniałbyś się wreszcie na próby.
Rozejrzał się w poszukiwaniu szalika. Podałem mu go w milczeniu, przelotnie muskając palcami jego policzek.
Przyciągnął mnie lekko do siebie i pocałował w usta, pocałunkiem delikatnym jak powiew wiatru.
- Do zobaczenia jutro, kumplu - powiedział jeszcze, unosząc dwa palce do czoła w na poły żartobliwym, na poły poważnym geście.
Zamknąłem drzwi, opierając się czołem o chłodną ścianę. Zmęczenie dało o sobie znać, zmęczenie psychiczne bardziej, niż fizyczne.

Oddając mi się tak całkowicie, nałożył na moje barki ciężkie brzemię samego siebie, swoich pragnień i swojego bólu - brzmię, pod którym mimowolnie się ugiąłem. Przyjaźń upomniała się o swoje prawa, żądając ode mnie poświęceń większych, niż mogłem to znieść. Nie, może nie tyle znieść, bo znieść mogę wiele - ale ile znieść chcę w imię tej przyjaźni.
Nie potrafiłem mu pomóc, gdy mówił mi o swojej nieszczęśliwej miłości do Daisuke, choć udało mi się stłumić siebie, swój lęk i swoje potrzeby.
Wysłuchałem, zaparzyłem kawy - tego ode mnie oczekiwał, nie rady. Wychodząc, zostawił sprawę za drzwiami mojego mieszkania, wiedziałem, ze więcej do tego tematu nie wrócimy, ani on ani ja nie byliśmy skłonni do zwierzeń. I chwilowa słabość nie usprawiedliwiała drążenia w ranie.
Ale miałem do siebie żal.

Zebrałem ze stołu kubki, wstawiając je do zlewu. Sięgnąłem po płyn do mycia naczyń, potrząsając butelką i wylewając resztki na ściereczkę. Umyłem kubki i odstawiłem na suszarkę, wciąż myśląc nad wyznaniem basisty.
Wzruszyłem ramionami, sięgając po telefon. Słuchając długiego sygnału łączenia usprawiedliwiłem samego siebie - w końcu nie moja wina, że zakochać się można w nieodpowiednim facecie, którego serce należy już do innego. Postukałem palcami o blat stolika, gdy odezwała się automatyczna sekretarka. Przeczekałem sygnał „biiiiip” i nagrałem wiadomość. DaiDai, płyn do mycia naczyń się skończył, kup po drodze. I pośpiesz się, tęsknię za tobą.
Rozłączyłem się, patrząc swojemu lustrzanemu odbiciu prosto w oczy. Nie spodobało mi się to, co tam zobaczyłem.

Przepraszam cię, Totchi.

Kiepski ze mnie przyjaciel.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Tylko mnie kochaj, Fan Fiction, Dir en Gray
Takiego mnie wymyśliłeś, Fan Fiction, Dir en Gray
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sprawdź mnie, Fan Fiction, Dir en Gray
I nie obchodzi mnie cały świat, Fan Fiction, Dir en Gray
To jest we mnie, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron