Europejska polityka bezpieczeństwa i obrony
Zajmiemy się wymiarem wojskowym.
wojskowy wymiar wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa jest tylko 1 z 3 wymiarów tejże polityki a zatem nie należy utożsamiać kwestii militarnych w polityce zagranicznej Unii z całością tej polityki.
Jest to jej fragment medialny, dobrze sprzedający się, łatwy do zaatakowania jak się zaraz przekonamy. Natomiast utożsamianie niepowodzeń UE na tym kierunku z generalną obroną polityki zagranicznej jest dużym uproszczeniem.
1991 rok na mocy traktatu z Maastricht opracowanego 9 grudnia, dzień po rozpadzie ZSRR została utworzona UE.
Zmiana ta w sensie prawnym polegała na dodaniu istniejących wcześniej wspólnot europejskich - Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej - 2 nowych filarów. Powstała 3 filarowa konstrukcja.
1 filar - weszły do niego jednostki właśnie przeze mnie wymienione
2 filar - to wspólna polityka zagraniczna i bezp. Czyli to czym dziś się zajmiemy.
3 filar - wymiar sprawiedliwości i sprawy wewnętrzne.
Dlaczego doszło do stworzenia takiej konstrukcji wówczas? Jak przebiegała jej ewolucja? Jak się rozwija? Jakie są możliwości a jakie ambicje? I co z tego wynika dla interesów państwa polskiego?
Najistotniejsze to była zmiana podstawowych uwarunkowań w zakresie bezpieczeństwa po rozpadzie ZSRR bloku sowieckiego co było jednoznaczne z zanikiem groźby zmasowanej inwazji sowieckiej na zachód,
Skoro groźba zniknęła, to tym samym uruchomiono ewolucje na 2 wyjątkowych kierunkach
1 - USA utraciły wolę polit. angażowania się w rozwiązywanie problemów Europy, bo problemy te straciły wymiar fundamentalny czyli pierwszorzędność, stabilizację i sąsiedztwo
już nie było zagrożenia utraty niepodległości czy utraty terytorium czy odpierania inwazji obcych wojsk. Pojawił się następny problem albowiem uciekanie uchodźców do bogatych państw Europy. Dlatego USA niezbyt było chętne pomagać w tym zakresie. Nie chciały angażować w to swoich pieniędzy wysyłać swoich żołnierzy.
A zatem skoro wyzwania które stanęły przed Europą po 91 roku utrąciły charakter fundamentalny, to jednocześnie USA utrąciły wole polityczna w angażowanie swojego potencjału na rzecz rozwiązywania 2 - go i 3- cio rzędnych problemów. Wiec albo te problemy trzeba było rozwiązać samemu albo zostały nierozwiązane.
Ta nowa sytuacja zmusiła Europę do stworzenia własnego instrumentarium oddziaływania na sąsiedztwo z zamiarem ich ustabilizowania po to aby rozwiązywać drobniejsze bądź większe problemy z dziedziny bezpieczeństwa.
2 - Kierunek ewolucji równie istotny który wpływał na kształt bezpieczeństwa europejskiego także związany był z zanikiem zagrożenia sowieckiego i tez przez ten sam został uruchomiony i jest mechanizmem dosyć stałym jak świat i polityka międzynarodowa a mianowicie: zanik wspólnego zagrożenia poważnie skutkuje w osłabieniu solidarności zagrożonych.
Innymi słowy skoro Europa przestała bać się najazdu ze wschodu, i słusznie bo nikt w tej chwili w kategoriach realnie politycznych nie może zarysować wiarygodnego scenariusza zmasowanej inwazji rosyjskiej na Francje na przykład a przed 91 roku taki stan już był wyobrażalny bo trzeba pamiętać że sowieckie czołgi były 500 km od Paryża bo na linii Łaby.
A zatem skoro nie ma już takiego scenariusza, to tez nie ma psychologicznego nacisku na solidarność transatlantycką a zatem pomysł autonomizacji bezpieczeństwa europejskiego czyli pozbycia się dominacji USA również stał się realnym pomysłem politycznym dopiero w sytuacji w której fundamentalne bezpieczeństwo europejskie przestało być zagrożone, ale zatem uruchomione o te 2 czynniki
1 - konieczność radzenia sobie samemu wobec obniżenia woli amerykańskiej uczestniczenia w tym przedsięwzięciu;
2 - osłabienie poczucia zagrożenia czyli także solidarności transatlantyckiej i wola uwolnienia się od dominacji USA, która zwłaszcza francuskiego punktu widzenia a także jeszcze innych małych państw (Berlin, Luksemburg, Grecja) jest uznawana za uciążliwą.
W tej samej sytuacji może jeszcze z 3 elementem albowiem kolei państwa proatlantyckie jak UK kraje które chciały zachować silne związki z USA również muszą wziąć pod uwagę ten 1 ze wskazanych przeze mnie elementów czyli redukcje amer. Woli interwencji we wszelkie problemy bezpieczeństwa europejskiego, która to okoliczność podkreśla znaczenie problemu istniejącego wcześniej ale wcześniej nie tak drastycznego politycznie czyli problemu podziału ciężaru bezpieczeństwa transatlantyckiego.
Skoro UE ma więcej obywateli niż USA , skoro potęga ekonomiczna mierzona w PKB jest większa niż USA zachodziło oczywiste pytanie, dlaczego liczniejsi i bogatsi Europejczycy uciekają się pod protekcje mniej licznych i biedniejszych Amerykanów.
Amerykanów związku z tym aby utrzymać amerykańskie zaangażowanie w europie(to jest opcja tych którzy są tzw. Atlantykami a nie autonomistami w projekcie europ. polityki zagranicznej i bezp.)należy dokonać sprawiedliwszego podziału ciężaru wspólnego bezpieczeństwa czyli Europejczycy musza dać więcej na obronę na wymiar wojskowy po to aby operacjach sojuszniczych móc odciążyć amerykanów a zatem żeby amerykanie byli bardziej skłonni w nich uczestniczyć mając świadomość że nie wszystko spoczywało będzie na ich barkach a Europejczycy dodadzą tylko pewne elementy ozdobne po to aby politycznie wyglądało ,że jest to operacja sojusznicza ale w sensie techniczno militarnym będzie to operacja amerykańska.
A zatem takie 2 podejścia zostały zarysowane już na samym początku.
Autonomizacja wszystkich tych którzy chcieli redukcji dominacji amerykańskiej i polityka wojskowa europejska czy to w ramach unii czy europejskiego filaru NATO bo to były rozmaite koncepcje jeszcze do polowy lat 90 ta polityka jako instrument sprawiedliwszego podziału ciężaru bezpieczeństwa pomiędzy USA a europejskich sojuszników.
W rozwój koncepcji wspólnej polit. Zagr. Bezp. A w tym wymiaru wojskowego odbywał się w cieniu wojen jugosłowiańskich. Doświadczenia wyniesione z konfliktów bałkańskich wpływały zatem w sposób bezpośredni na kształt koncepcji na stawianie pytań i udzielanie odpowiedzi odnośnie tego do czego polityka ta ma służyć. Jakiego rodzaju instrumenty należy wykształcić aby mieć z nich pożytek i na tak postawione pytania odpowiedź została udzielona najpierw w sensie nieformalnym z wypowiedzi taktyków militarnych jeśli tak można powiedzieć np. belgijskiego generała „Francisco Hugemonta”☻ , który był dowodzącym podziałów unii poborów w Bośni i hercegowinie na pocz. Lat 90, który słusznie zauważył, że doświadczenia jugosłowiańskie wykazały iż użycie instrumentów militarnych do rozstrzygnięcia konfliktów sąsiedztwie europejskim w odróżnieniu od tego jaka sytuacja istniała w okresie zimnej wojny, kiedy taki scenariusz był rozpatrywany jako najczarniejszy z możliwych jako najgorsza opcja albowiem groził eskalacją do wojny światowej z wymiarem ciosów jądrowych czyli unicestwieniu ludzkości. W odróżnieniu od tej sytuacji, sytuacja po 90 roku wskazuje ze opcja militarna może być opcją najtańsza zarówno w kategorii oszczędzania życia ludzkiego jak i pieniędzy albowiem będzie prowadziła do szybkiego rozwinięcia konfliktu.
Należy dostrzec istotę myśli zawarta w tej wypowiedzi, która sprowadza się do tezy, że o ile w okresie zimnej wojny wybuch wojny był mniej prawdopodobny ale gdyby ona wystąpiła miałaby charakter totalnie niszczący i dlatego jej prawdopodobieństwo było nikłe o tyle w związku z zanikiem zagrożenia wybuchem wojny światowej i jądrowej prawdopodobieństwo wybuchu wojny znacznie wzrosło. Nie grozi nam zatem wielka wojna ale małe wojny.
Im prawdopodobieństwo, że konflikt przerodzi się w wielką wojnę jest większe, tym prawdopodobieństwo jej wybuchu jest mniejsze i odwrotnie. Łatwiej podjąć decyzje o małym lokalnym konflikcie niż o konflikcie wielkim i stad jak wskazuje logika żołnierze w kolejnych latach będą mieli trochę więcej pracy niż przed 91. I jak widzimy potwierdza się to. Zresztą także poza Europą trzeba pamiętać, że rok 90 - 91 to 1 konflikt w zatoce - wojna o Kuwejt. Która była również istotnym doświadczeniem dla państw Europ. A szczególnie dla Francji, która aż do roku 97 wierna była idei „Narodu pod Sztandarem” czyli - armii obywatelskiej czyli wojska z poboru.
W tej sytuacji kiedy aspirująca do miana głównego przywódcy w zakresie bezp. Europ. Francja poparła interwencje amerykańską w Kuwejcie przeciw Irakowi, okazało się, że była w stanie wysłać tylko 10 tys. Żołnierzy. Czyli legie cudzoziemską i …..Paru komandosów.
To oczywiście było znacznie poniżej możliwości francuskich. Wywołalo wiec pierwsze refleksje co do kształtu armii europejskiej w tym przypadku francuskiej.
W roku 92 Rada Ministrów Unii Zach. Europ.(nie Unii Europejskiej czasem!!)została ożywiona jej ciało zwierzchnie czyli Rada ministrów zebrana na spotkaniu w pałacu na wzgórzu Petersberg przyjęła deklarację petersburską określającą zadania europejskich przyszłych sił zbrojnych stąd nazwa tych zadań czy też misji „misje petersburskie” lub” zadania petersberskie”
Mamy 3 rodzaje „misji petersburskich”:
zadania humanitarne i odsieczowe ”humanitarian and rescue tasks”. Zobaczcie jak mocno było to pod wrażeniem wojen jugosłowiańskich i właśnie tego typu misje były wykonywane przez europejskie siły zbrojne państw Europejskich. Jeśli jakiś obszar owinięty jest działaniami wojennymi i wspólnota międzynarodowa kieruje na ten teren pomoc humanitarną to w związku z faktem, że szczególnie w przypadku konfliktów sił nieregularnych a nie poszczególnych armii poszczególnych państw tylko w warunkach właśnie wojny, może nie cywilnej w sensie politycznym , bo zapewne Chorwaci i Serbowie uznaliby , że nie są współ obywatelami a zatem nie jest to wojna domowa ale formacje te były przecież nieregularne. A zatem zarówno jak zdyscyplinowanie stałe przestrzeganie praw międzynarodowych, praw wojennych była nikła ,jeśli na tego typu rejon kierujemy pomoc humanitarną to musimy dać jej osłonę wojskową bo może ona paść łupem grabieżców . Podobnie cale zagadnienie logistyczne - rozwinięcie szpitali, łóżek polowych , obozów dla uchodźców, to wszystko to są zadania dla mistrzostwa wojskowego. Tego typu zadania rozumiemy więc pod tym terminem misji humanitarnych.
Misje odsieczowe natomiast znajdują swoje zilustrowanie w operacjach , które były prowadzone czy to przez wojska belgijskie czy francuskie w koloniach w Afryce czyli mówiąc obrazowo gdybyśmy założyli scenariusz, że powtórnie dochodzi do konfliktu między (Hutsi a Tutu) to UE niekoniecznie musi być zainteresowana rozstrzygnięciem tego konfliktu na jedną czy 2 stronę. Może jej to być obojętne które z plemion zdobędzie dominacje na danym obszarze. Natomiast będzie zainteresowana ewakuacją swojego personelu dyplomatycznego z tego rejonu. Zatem należałoby dać wojsko, które opanowałoby lotnisko ,drogi dojazdowe i porty, zebrałoby obywateli i ewakuowało .ewentualnie odbiło, gdy tamci zostali uwięzieni. I to jest misja odsieczowa.
zadania utrzymywania pokoju czyli „peace keeping” to misje najlepiej znane opinii publicznej a to z uwagi na jego długotrwałość chociażby w rejonach bliskiego wschodu. Te misje wykonywane są w warunkach gdy czynniki miarodajne stron wojujących podjęły już decyzje o zaprzestaniu walki i chodzi tu o jedynie wdrożenie jej w życie. Ponieważ zagrożeniem do wprowadzenia jej w życie mogą być decyzje dowodzących niższego szczebla albo emocje ludzkie wynikające z utraty bliskich i chęci zemsty czy ze strachu. Można sobie wyobrazić jak wygląda pierwsza noc pozawieszaniu broni.
Każdy szelest brany jest za chęć ataku wroga i może wywołać emocjonalne otwarcie ognia żeby go uciszyć. Żeby nie było takich opcji pomiędzy wojujące wojska wprowadza się siły rozjemcze, po to by 1 i 2 wiedzieli, że ten szelest to był spowodowany przez te siły rozjemcze.
zadania sił zbrojnych w zawiadamianiu kryzysami włączając w to wymuszanie pokoju czyli”tasks of combat forces inq menagements including peacing forcement”
taki jest oficjalnie sformułowany ten punkt. To jest wysłanie wojska na prawdziwą wojnę z zamiarem rozbicia sił zbrojnych stron uznanych za agresora i zmuszenie jej do zaprzestania działań wojennych .oczywiście w 92 roku nie było takiego przykładu ale obecnie już go mamy - operacja Kosowo w 99r.
Jakie są zatem wnioski z opisu tych zadań petersburskich?
Na wszelki wypadek powiem.
1 - wszystkie te misje co do jednej, mają charakter misji ekspedycyjnych są to misje typu „poza terenem państw członkowskich ”out of area” to jest termin stosowany w NATO no ale jest tez terminem wojskowym wiec stosujemy go dla ewentualnych sił zbrojnych UE.
2 - To co decyduje o użyteczności dla tego typu misji to tzw. „Zdolność projekcji siły wojskowej”, mówiąc jeszcze inaczej „zdolność do przenoszenia siły wojskowej na duże odległości”.
3 - 2 pierwsze misje na leżą do misji o niskiej intensywności bojowej. Co to oznacza? To oznacza , że wysyłając ludzi na taką bitwę dowodzący nie spodziewa się z naleźć w ogniu ciężkiej bitwy. Mają użyć broni ale w samoobronie nie będą przecież przeczesywać terenu w poszukiwaniu wroga. Podobnie 2 misja polega na zebraniu swych obywateli i wywiezienie ich z rejonu walk.
Misje typu peace keeping z góry zakładają ,że wojny na tym obszarze nie będzie.
Dopiero 3 typ jest typem o wysokiej intensywności bojowej. Tam gdzie wojsko posyła się z zamiarem wejścia w kontakt z nieprzyjacielem i zniszczenia tegoż to nieprzyjaciela.
Jakie więc wnioski polityczne wypływają z tak określonych zadań dla przyszłych europejskich sił zbrojnych?
W każdym przypadku chodzi o interwencje zagraniczną a nie o obronę terytorialną państw członkowskich. A zatem gdybyśmy chcieli oddać istotę przedmiotu o którym mówimy powinniśmy go nazwać europejską polityką bezpieczeństwa i interwencji a nie obrony. Nazywa się „obrony” ze względów poprawnościowych politycznie.
Ten wniosek jest o tyle ważny , że wyklucza publicystyczną debatę , która się toczy niekiedy wynika z nieznajomości przedmiotu o którym mówimy co do tego czy struktury siłowe UE kiedy już powstaną będą ewentualnym instrumentem podnoszącym bezpieczeństwo rozumiane jako obronę własnego terytorium UE.
Nikt nie jest w stanie oczywiście powiedzieć co będzie za 50 lat ale zapewniam , że obecnie nikt nawet tego nie planuje. Bo nie ma takiej potrzeby a po 2 bo nie ma takich możliwości po 3, gdyby powstał wyobrażalny politycznie scenariusz zagrożenia terytorium UE przez najazd dostatecznie dużego przeciwnika , który by się na to odważył, wszystkie znaki mówią , że szybko odtworzyłaby się solidarność transatlantycka i wrócilibyśmy do syt. bezp. sprzed 1991 roku tzn. do absolutnej dominacji USA i nikt by nie miał dziwnych pomysłów na temat własnego bezpieczeństwa. A jeśli chodzi o interwencje to jest różnie, jedni chcą inni nie i można debatować. Nikt od tego w Europie nie zginie najwyżej poza nią.
Generalnie zatem wniosek jest taki , że wojskowy wymiar wspólnej zagranicznej polityki bezpieczeństwa czyli europejska polityka bezp. i obronna jest pomysłem na stworzenie instrumentu eksportu stabilizacji poza terytorium UE przy użyciu narzędzi wojskowych i jednocześnie struktury uwiarygodniającej dyplomację europejską , która o ile jest postawiona w sytuacji braku opcji militarnej z natury rzeczy musi być nieskuteczna co zademonstrowano właśnie w |Jugosławii.
Chcę przez to powiedzieć, że jeżeli dyplomata przyjeżdża na rozmowy w warunkach toczącego się konfliktu zbrojnego i usiłuje przekonać jedną ze stron wojujących do zaprzestania działań wojennych jego rozmówca jest świadom ,że w razie odrzucenia żądań tego dyplomaty, dyplomata przedstawi kolejny plan pokojowy ale nie powie „no to już kończymy debatę i teraz oddaję ten problem do rozwiązania naszym żołnierzom”, to oczywiście będzie odrzucał propozycję tego dyplomaty. Jeśli jedyną opcją w dyplomacji jest dalsza dyplomacja to dyplomacja jest nieskuteczna. Było to bardzo wyraźnie wykazane w roku 98 podczas rozmów z Miloszeviciem przed konfliktem o Kosowo i co spowodowało zmianę podejścia Brytyjczyków do idei europejskiej integracji w zakresie militarnym.
UK bowiem za czasów rządów konserwatywnych była przeciwna integracji w tym wymiarze. Tym samym mimo deklaracji traktatu z Maastricht a nawet później Amsterdamskiego, niewiele się działo do połowy lat 90 w wymiarze ogólnoeuropejskim. Były pewne inicjatywy, o których za chwile powiem ale one były inicjatywami 2 państw. Ośmielę się postawić tezę<lol2>, że integracja europejska w zakresie militarnym bez udziału franc. i bryt. jest mrzonką. Albowiem UK dysponuje najskuteczniejszą armią prewencyjną w Europie. Jest to armia, która jest zawodową armią od zawsze z drobnymi wyjątkami 1916 - 1918 i 1939 - 45 czyli na wielkie wojny Brytyjczycy wprowadzają pobór ale oczywiście korzystają z tego , że są na wyspie i mogą szkolić swych żołnierzy 2 lata i w 2 roku wojny wrzucić ich na kontynent i rozstrzygać. Większość państw nie ma takiego usytuowania o czym już mówiliśmy. Czyli jeśli bryt. ze swoją super armią nie wejdą do struktur europejskich skazują całą tę konstrukcję na siły armii francuskiej i odbierają jej charakter ogólnoeuropejski.
Stąd też owa decyzja bryt. z 1998 r. wyrażona w deklaracji z 4.12 w San Marcos. Te datę należy zapamiętać albowiem jest to przełom (?) jak państwo zobaczycie niedostatki materialne uniemożliwiają jak dotąd realizacje ambicji europejskich ale przynajmniej decyzje polityczne zostały podjęte. A podjęte były po tym jak Serbowie ignorowali zdanie dyplomatów Europę. I rozmawiali poważnie tylko z ameryk. Wiedząc, że jeśli ktoś ich uderzy to Ameryk. a nie Europejczycy więc z nimi nie warto rozmawiać.
Po tym doświadczeniu upokarzającym dla dyplomacji brytyjskiej Tony Blair zmienił zdanie i wspólnie z Francuzami wydali ową słynną deklarację z San Marcos o powołaniu wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony. Wcześniej bowiem zapis który znajdował się w traktacie z Maastricht mówił o wspólnej polityce zagranicznej bezp. czyli o tej szerszej konstrukcji , której tylko 1 z elementów jest polityka wojskowa natomiast nagle rozważano ideę europejskiej tożsamości bezpieczeństwa i obrony(European security and defence identity) Natomiast teraz mamy European security and defence policy. Różnica była taka , że w ramach europejskiej tożsamości bezp. i obrony rozważano stworzenie europ. Filaru NATO czyli przyjęcie przez sojusz północnoatlantycki struktury modułowej takiej która pozwalałaby na wyciągnięcie z ogólnej struktury NATO jego elementu europejskiego , wywieszenie w razie potrzeby flagi europejskiej nad owymi jednostkami, podporządkowanie ich politycznemu zwierzchnictwu Europejczyków w działaniu tych sił jako europejskich. Ale w każdej chwili mogącymi być włączonymi w struktury natowskie. To o tyle logiczne, że żadne z państw nie otrzymuje 2 armii. Jak widzimy mamy jedno wojsko polskie, które wysyłane jest zarówno do Kongo - misji europ. Jak i do Afganistanu - misji Natowskiej jak i do Iraku w misji koalicyjnej(weeling and able) koalicji chętnych i zdolnych. Tak jest w każdym kraju jest komponent interwencyjny sił zbrojnych, który jest używany mocą decyzji rządu danego państwa w operacjach czy to unijnych czy natowskich czy koalicji ale nie ma wojsk i takich i takich. Nikt nie będzie utrzymywał tych wojsk. W związku z tym ów projekt modułowy w którym istniałby model europejski istniały by siły podwójnego podporządkowania .Wtedy w 1 połowie lat 90 miało to być podporządkowanie z jednej strony NATO z 2 strony USE . Była specjalna kategoria „siły odpowiadające na wezwanie unii zachodnioeuropejskiej” zakładano, że gdyby USA podjęły decyzję polityczną, że nie chcą angażować się w rozwiązywanie jakiegoś tam konfliktu , to struktury i zasoby NATO w jego module europejskim zostaną użyte pod flagą Europejską do rozstrzygnięcia tego problemu.
Europejczycy zatem mięli czerpać z zasobów NATO natomiast dawać własne, polityczne symbole , polityczne decyzje podejmować. Natomiast po 98r. a w zasadzie 99 albowiem to w trakcie obrad Rady Europejskiej w kolonii w 06.99 właśnie już po decyzji z San Marcos Rada Europejska zadecydowała o przejęciu zadań petersburskich z kompetencji Unii Zachodnioeuropejskiej pod kompetencje UE. I od tej pory Unia Zachodnioeuropejska jest w stanie likwidacji. I od tej pory czyli od 99r. możemy mówić o powstaniu Europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony rozumianej jako jeden z wymiarów jedna z polityk UE tym razem o wymiarze wojskowym z ambicją stworzenia własnych sił interwencyjnych. Te ambicje zostały sprecyzowane na mocy decyzji kolejnego szczytu europejskiego ,czyli kolejnej daty europejskiej (tu uwaga na ten błąd słowny który się często pojawia nawet w TV. NIE MA TAKIEGO CZEGOŚ JAK SZCZYT RADY EUROPEJSKIEJ bo Rada Europejska to Szczyt Unii Europejskiej czyli spotkanie przywódców państw członkowskich.). Zatem Rada Europejska z Helsinek Helsinek Grudnia 99 roku uwzględnia jak kto woli szczyt europejski z Helsinek z Grudnia 99 r. podjął decyzję o przyjęciu tzw. „Priorytetowych zadań ustalonych w Helsinkach' dot. właśnie europejskiej polityki bezpieczeństwa i obrony. Te priorytetowe cele przyjęte wtedy dot. Utworzenia Europejskich sił interwencyjnych popularnie zwanych „Armią Europejską” ale chcę tu być precyzyjnym i postarać się nie używać tego terminu, bo jest on bardzo publicystyczny i może prowadzić do nieporozumień. Chodzi o europejskie siły interwencyjne czyli o kontyngent wielonarodowy , tworzony do danej operacji. Owe europejskie siły interwencyjne miły być powołane do 2003 miały liczyć w wersji ustalonej w 12.99 60tys. Żołnierzy , którzy mieli być zdolni do podjęcia działań w obszarze wyznaczonych dla nich operacji w przeciągu 2 miesięcy od momentu podjęcia decyzji o ich wysłaniu do tej operacji i którzy mieli być w stanie operować nie krócej niż 1 rok. W roku 2000 na kolejnym spotkaniu w Brukseli podjęto decyzję poprzez deklaracje poszczególnych państw członkowskich wtedy 15 odnośnie do wielkości kontyngentów narodowych jakie zaoferowały owe państwa każde osobno. Jako swój wkład do sił zbrojnych sił interwencyjnych UE i po podsumowaniu okazało się ,że UE na papierze będzie dysponowała 100,000 żołnierzy , będzie miał 400 samolotów, samolotów 99 okrętów oczywiście nadal z tym samym terminem - rok 2003.
Ponieważ mamy już koniec 2006 roku możemy podsumować osiągnięcia w tej dziedzinie stwierdzając, że ani 100,000 ani 60,000 żołnierzy nie ma do dyspozycji UE i nic nie wskazuje na to żeby miała.
Jakie są tego powody?
Otóż:
1) jeśli mówimy o 60,000 sił interwencyjnych to faktycznie chcielibyśmy 180,000 . To jest już jasne dla Państwa. Wysyłamy 60,000 żołnierzy ale za rok ktoś ich musi zmienić. Jest system zmian „trzy - bonusowy(?)nie słychać) wiec musi być 180,000. Musi być zmiana operująca, wyczekująca, alarmowa - czyli gdyby nastąpił wojskowy kryzys operacji,jakaś klęska wojenna to trzeba mieć zastępstwo i zmiana trenująco-odpoczywającą. Żołnierze nie wracają od razu do domu. SA kierowani na kurs wypoczynkowy oczywiście w kategoriach wojskowych.
A trzeba przecież do tych 180.000 doliczyć jeszcze całą logistykę. To nie jest XVII wieczna armia! Potrzebne jest zaopatrzenie w żywność w amunicję itd.
Z tego co powiedziałem wcale nie wynika ,że UE nie była by wstanie wystawić nawet takiej armii. Technicznie tak w sensie może liczebnym tak. Na czym więc polega problem?
Otóż co roku powtarzam jak państwo pamiętacie ale trzeba pamiętać ,że nie pamiętacie ale być może pamiętacie , ze w połowie lat 90 po porozumieniu z Dayton w 95 no może w 99 wojska polskie jechały najpierw do Bośni i Hercegowiny a później do Kosowa pociągiem. Wszyscy dziennikarze mieli świetną zabawę w jakim to strasznym stanie jest armia polska , jedzie na wojnę pociągiem jak Szejk(?) do Galicji 1914. Były to żarty bez porównania do innych armii , które wcale nie były w lepszym stanie. Tylko Brytyjczycy dysponują 8 samolotami transportowymi , które pozwalają na przerzuty wojs na duże odległości. Wszystkie inne armie muszą jechać pociągiem. A zatem wojsko polskie nie odbiegało tutaj od poziomu europejskiego jeśli chodzi o możliwości przerzutu wojsk na duże odległości. Jest to jeden z 2 problemów dla europejskiej zdolności interwencyjnej . Całe te siły zbrojne są do interwencji a nie do obrony.
Wróćmy do sytuacji sprzed 91 roku. Kiedy jak później żartowano z Europy Północnej a ginęli przecież wtedy ludzie a Europa była niezdolna do interwencji wojskowej a słowami nie mogła wojny powstrzymać , żartowano , że Europa ma 2 mln. ludzi w mundurach z tego 60.000 żołnierzy. Był to gorzki żart, ale nie do końca odzwierciedlający sytuację. Europa miała 2 mln żołnierzy , których mogłaby użyć do obrony własnego terytorium. Albowiem do tego służą armie powoływane z poboru. Jeśli weźmiemy pod uwagę współczesne regulaminy walki, bo to się zmienia, Europa obawiająca się najazdu sowieckiego utrzymywała armię z poboru. Od tego czasu zmieniły się uwarunkowania. Europa dysponowała potężnymi armiami , których nie mogła użyć ze względów politycznych z uwagi na 2 wskaźniki, które decydują o wartości bojowej wojska. Otóż dosłownie chodzi o zdolność do zabijania - czyli do niszczenia siły żywej i sprzętu nieprzyjaciela oraz zdolność do umierania coś takiego czy społeczeństwo zgadza się na wysłanie państwowych sił zbrojnych i przelania ich krwi za granicą. Z tym 2 problemem radzą sobie całkiem niedobrze. I o ile można było użyć żołnierzy pochodzących z poboru 19 - 20 latków w razie najazdu sowieckiego to nie można ich było użyć za granicą. Albowiem ktoś kto by wysłał takich ludzi na misje w Iraku i wystąpił potem w TV ,żeby głosowali na niego w wyborach , to by go wszyscy wyśmiali. W państwie demokratycznym jest to śmierć polityczna. Tego się ie da zrobić dlatego Europa nie była w stanie interweniować w Jugosławii. Miała wojsko ale do obrony swojego terytorium.
Stąd też reformy wojskowe obecnie prowadzone w Europie w kierunku profesjonalizacji armii co wynika z 2 czynników ale chce żebyście dostrzegali to w stosownych proporcjach bo żaden z nich samotnie nie jest rozstrzygający, nie jest także postęp technologii wojskowej jest tak wielki ,że żołnierz nie ma co robić na polu bitwy. Gdyby tak było to Izrael miałby armię zawodową a Czeczeńcy byliby rozproszeni w czasie paru godzin. W obu przypadkach spotkali się w walce żołnierze niezawodowi. Natomiast do misji zagranicznych nie można posłać armii z poboru chyba , że jest się państwem totalitarnym. Rosja mogła wysłać do Afganistanu poborowych ale jak Amerykanie próbowali to zrobic w Wietnami to przegrali . Politycznie przegrali. Stąd też począwszy od reformy Francuskiej z 97 roku kolejne państwa przechodzą na zawodowstwo. Armia zawodowa ma tę wyższość, że może obsługiwać coraz nowszy sprzęt ale ma ten minus ze nie ma rezerw mobilizacyjnych i jest to tak naprawdę mała armia. Nie potrzebujemy 2mln żołnierzy rezerwowych w Kosowie czy w Bośni - wystarczy tam bowiem 60.000 natomiast 60.000 nie wystarczy do obrony żadnego z państw europejskich no może za wyjątkiem Luksemburga, Monako, San Marino itd. Więc stawiam tezę ze to zmiana uwarunkowań bezpieczeństwa europejskiego spowodowała zmiany struktury armii europejskiej i te kraje które nie maja ambicji interweniowania gdziekolwiek , które jedyne realistycznie spodziewają się najazdu na własne terytorium , trzymają armię poborową.. Np. - Finlandia ma równie miłego sąsiada jak my i takie doświadczenia jak my i nie ma zamiaru interweniować w Kongo.
Żeby zminimalizować złe skutki polityczne braku zdolności do umierania, wprowadzono zatem służbę ochotniczą i zawodową. 2 kraje mają owe uprzywilejowane stanowisko to z uwagi posiadania komponentu nieobywatelskiego sił zbrojnych. To Francja i jej Legia Cudzoziemska gdzie francuska opinia publiczna nie przeżywa tak bardzo śmierci legionistów legionistów ile nie shańbili oni sztandaru Francji i w UK są to Górkowie, plemię górali z Nepalu , którzy od czasu imperium brytyjskiego zaciągają się do wojska bryt. I również przeciętny bryt. Nie przeżywa śmierci Górka. W sumie jest to kilkanaście tysięcy żołnierzy. Ten komponent jest wystarczający jeśli chodzi o misje interwencyjne jako siła 1 fali. Ułatwia to zatem polityczną akceptacje działań zbrojnych natomiast jak uczy nas doświadczenie czy to irackie czy afgańskie na szczęście nie bałkańskie tak naprawdę straty rosną w syt. Kiedy wojsko zaczyna pełnić misję policyjną a ustaje 1 etap działań czyli rozbicie sił nieprzyjaciela tu bowiem przewaga technologii zachodniej jest miażdżąca i żadne siły państw poza USA i UE nie są w stanie im się skutecznie przeciwstawić. Natomiast w walkach terrorystyczno partyzanckich jest to już problem. Ta technologia traci na znaczeniu.
Pozostały jeszcze 2 problemy techniczne i sporo politycznych. 1 już dotknęliśmy albowiem nie posiadanie środków przerzutu wojsk w stanie strategicznym czy chociaż operacyjnym na duże odległości. W okresie zimnej wojny armie europejskie były przystosowane do scenariusza odparcia wojsk nieprzyjaciela na własnym terenie. A zatem nie potrzebowały sił zdolnych do przerzutu wojsk na odległość. Amerykanie potrzebowali. Musieli przerzucić wojsko przez Atlantyk chcąc pomóc Europie. Europejczycy nie. Oni mięli podnieść swoje armie na miejscu, zaryć się w ziemi i bronić zanim nie przyjadą Amerykanie. Wiec nie mają tych środków. Zbudowanie ich to są olbrzymie koszty. Jest projekt prowadzony od końca lat 90 kiedy były kosmiczne pomysły żeby wejść we współpracę z Rosją i wykorzystywać rosyjskie samoloty (Anton A 70???)notabene to są także ukraińskie i być może dostrzegliście ze do operacji przeciw Talibom w Afganistanie zarówno Niemcy jak i Hiszpanie byli przerzucani samolotami ukraińskimi. Hiszpanie zresztą się rozbili i 60 żołnierzy zginęło .
Zarówno Ukraina jak i Rosja dysponuje środkami przerzutu wojsk w skali strategicznej. Natomiast Europejczycy nie z wyjątkiem brytyjskich (9…..Herkulesa) . Brytyjczycy więc mają. Pozostali umówili się co do zbudowania nowego modelu oznaczonego jako Airbus A400N potężnego samolotu transportowego i jest to bardzo międzynarodowe przedsięwzięcie głównie francusko - hiszpańsko - niemieckie ale i Belgowie i Włosi są w tym Turcy tez byli przez jakiś czas. Nie wiem czy nadal są, w związku z sytuacją ewolucji integracji europejsko tureckiej. Samolotu nadal nie ma . W związku z tym Europejczycy chcąc przerzucić gdzieś wojska albo musza jechac pociągiem albo płynąć albo poprosić Ameryk.
2 Element, który jest problemem technicznym dla armii europejskiej to zdolnośc określana takim skrótem C4ITS czyli 4xC,ITS.Co to znaczy? - Commands, Control, Computering, Communication intelligence (wywiad,zwiad kosmiczny,satelitarny),targeting(namierzanie celów) surveyance(kontrola pola walki).
Niektórzy też stosują nieco ograniczony zestaw IST(zwiad kosmiczny, nadzór pola walki, namierzanie celów) tak czy inaczej chodzi o sieć satelitów wojskowych zarówno komunikacyjnych jak szpiegowskich , które pozwalały by na komunikowanie się z własnymi wojskami, obserwowanie ich ruchów, obserwowanie wokół nieprzyjaciela, podawanie danych do strzelania. W takim systemie jego produktem ubocznym jest znany system GPS takim systemem dysponują Amer. W Europie istnieje projekt , który jest rozwijany (….) także Niemcy wysłali jednego satelitę, W Hiszpanii pod Madrytem w Torrejom stworzono nawet centrum satelitarne unii zachodnio europejskiej, przejętej później przez UE. Jej celem jest analiza zdjęć satelitarnych na potrzeb sił europejskich tylko nie ma satelitów w związku z czym żeby uniezależnić się od USA a o to chodzi analizowane są zdjęcia rosyjskie.
Żeby rozbudować zarówno zdolności przerzutu wojsk zdolności transportowe, lotnicze co zakłada nie tylko powstanie floty samolotów transportowych ale także floty samolotów cysternowych. Żeby po drodze można było zatankować. I żeby zbudować system satelitarny , który zmieni obecna sytuację. Bo na razie my jesteśmy na poziomie II Wojny Światowej - jeśli chodzi o technologię. Żeby to rozbudować potrzeba ogromnych pieniędzy. Do prowadzenia wojny potrzebne są pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Mam nadzieję , że słyszeliście państwo o Unii Gospodarczej i walutowej w strefie Euro i o kryteriach z Maastricht. Kryteria te zabraniają psucia pieniędzy, czy to przez nadmierne zadłużenie czy przez inflację, czy przez dług publiczny, deficyt budżetowy nie można tego robić. A zatem nie można uzyskać środków finansowych na rozwój zbrojeń w ten właśnie sposób. Jedynym więc sposobem na uzyskanie finansów jest uprzejmy zwrot do wyborców z prośba o podwyższenie podatków. To jest nieprawdopodobne. Nikt się na to nie zgodzi. W związku więc z fiaskiem koncepcji interwencyjnych sił zbrojnych w grudniu w 2004 w Brukseli kolejna Rada Europejska podjęła decyzję o powołaniu 13 europejskich grup bojowych.
Mamy więc teraz nowe zadanie , które ma być wykonane do 2007. Każda z tych grup ma liczyć 1500 żołnierzy. A zatem jest to siła samodzielnego batalionu (bo samodzielny batalion liczy więcej niż 600 żołnierzy). Tych grup ma być 13 w tym 4 narodowe - francuska, hiszpańska, niemiecka i nie pamiętam jeszcze jaka i 9 wielonarodowych. Da się uzbierać taką ilość wojsk. Te grupy będą pełniły dyżury w związku z czym faktyczna siła interwencyjna będzie znacznie niższa. Poza tym nie wszystkie będą od razu utworzone. Zwróćcie uwagę , że Niemcy zgłosili się aż do 4 grup ale niemieckie zdolności interwencyjne nie SA zbyt wielkie bo wojsko jest oparte na systemie poborowym. Poza tym niemiecka opinia publiczna jest wybitnie pacyfistyczna i zgoda na użycie wojska w ramach NATO jest zawsze dużym problemem politycznym dla Niemców i po 3 ze względu na uwarunkowania historyczne , polityczna zdolność Niemiec do interwencji zbrojnej została zachowana tylko na tych obszarach gdzie nie istnieje tradycja niemieckiej obecności wojskowej. Czyli np. Afganistan. Ale gdyby mieli wysłać wojska niemieckie. Do wojny Bałkańskiej to można by tam sprawę tylko zaostrzyć a nie uspokoić. A podając fakt historyczny np. kiedy w czasie 1 wojny w zatoce Perskiej Niemcy zaoferowały Izraelowi wysłanie kilku baterii, rakiet, pocisków do zestrzeliwania Irackich Skudów<zakłócenia bo ktoś gadał >.W każdym razie Niemcy nie nadają się do lidera w wymiarze polityki wojskowej UE tym bardziej ,że bardziej to szkodzi niż pomaga. Zaostrza niż łagodzi konflikty. I w ten sposób dochodzimy do kolejnego problemu - problem przywództwa. Jeśli te problemy techniczne byłyby rozwiązane pozostaje istotna kwestia przywództwa.
1 - II filar UE jest filarem rządowym co oznacza, że decyzje podejmowane SA na podstawie na jej pomyślności jeśli chodzi o rozstrzygnięcia strategicznie. Realnie każde państwo może powiedzieć nie. Nie wynika to z braku rozsądku państw europejskich podobnie jak i dawniej z braku rozsądku naszych przodków, tylko z pewnych tematów polit., które wtedy były nie do przezwyciężenia.
Otóż tak jak w I RP nie sprzeciwiał się poseł X tylko wacławskie woj. np. tak wojnie sprzeciwia się Francja a nie Chirac. Można przegłosować Chiracka ale co z Francją? W warunkach do których powinna być dostosowana struktura decyzyjna Eur. polityki bezpieczeństwa w wymiarze militarnym bardzo poważana jest reguła głosowania większościowego. Mamy rozstrzygnięcia i nie ma potrzeby długotrwałych negocjacji. Tym bardziej, ze nie ma czasu na negocjacje. Powinny być dokonywane decyzje w oparciu o system większościowy wtedy by były czy lepsze czy gorsze ale by były. To jest logiczne i czemu ludzie , którzy siedzą w Brukseli tego nie rozumieją? Powinni już dawno podjąć taką decyzję i było by z głowy. Otóż nie jest tak prosto. To jest równie twarda realność polityczna tą którą zarysowałem jak i 2 strona medalu . Teraz wyobraźcie sobie ,że jesteście ministrem spraw zagranicznych Finlandii, wracacie do Helsinek Helsinek Brukseli gdzie właśnie przyjęto system głosowania większościowego ,zostaliście przegłosowani i wojsko fińskie ma jechać do Konga. Stajecie przed parlamentem i posłowie w parlamencie panu mówią: proszę sobie szukać innej pracy, ale nasi żołnierze tam nie pojadą. Nasza opinia publiczna się z tym nie zgadza. Na dodatek ponieważ w polityce zagranicznej decyduje też położenie geograficzne to nie jest to dla nas zaskoczeniem , że w 94 roku doszło do sporu francusko niemieckiego w ESSEN pokłócili się o pieniądze. Gdzie ma być więcej pieniędzy czy na politykę UE w europie środkowowschodniej czy na morze Śródziemne. Francuzi parli środki na morze Śródziemne a Niemcy na wschód. Jeśli ustalono by system większościowy przy podejmowaniu decyzji tego typu motywowany czynnikiem geograficznym czyli niezmiennym ,stworzyli byśmy mechanizm stałych zwycięstw i stałych pokonanych. Wiadomo ,że koalicja śródziemnomorska złożona z Włoch , Francji i Hiszpanii czyli z dużych państw Unii jest silniejsza w głosowaniu od koalicji środkowoeuropejskiej złożonej z Polski i małych państewek skandynawskich, bałtyckich czasami Niemiec. Brytyjczycy są poza prawem i robią to, co chcą. Generalnie wiadomo jednak ,że rozstrzygnięcia większościowe powodowały by stałe upośledzenie i stałe uprzedzenie drugich i stałe zwycięstwo drugich. W tej sytuacji trzeba postawić najlepszą receptę na rozbicie unii. Jeśli stworzymy system permanentnie przegranych i permanentnych zwycięzców, przegrani nam podziękują za tę zabawę i stworzą sobie własną organizację. Następuje więc starcie 2 realności politycznych. Potrzeby sprawnego systemu decyzyjnego w warunkach konfrontacji unii z kryzysem natury wojskowej gdzie nie ma czasu na debaty i żmudne negocjacje i ucieranie poglądów i Równie twarde potrzeby polityczne zachowania woli pozostania w zintegrowanej strukturze poprzez uwzględnienie interesów wszystkich jej uczestników. Jak dotąd nikt nie rozwiązał tego dylematu. Możliwość wystawienia 1350 czy 1900 żołnierzy przez 25 państw brzmi raczej mało poważnie.
A zatem podsumowując kwestie militarne i co z tego wynika teraz.
To co chciałbym żebyście zapamiętali do egzaminu to:
celem całej konstrukcji jest nadanie zdolności interwencyjnej siłom europejskim a nie obrony. Proszę tego nie mylić. Mimo retoryki dyplomatycznej w większości opracowań się spotkacie państwo z obroną i z zachwycaniem jak to wzrosło bezpieczeństwo Polski z uwagi militarnej , z uwagi na zwiększenie możliwości wojskowej UE co należy włożyć między bajki. Co myślę ,że udowodniłem oczywiście. Można polemizować.
Istnieją istotne przeszkody materialne w postaci braku zdolności przerzutu wojsk i systemu satelitarnego oraz istotne przeszkody usunięcia tych przeszkód w postaci braku pieniędzy i niemożności ich stworzenia. Istnieją istotne przeszkody polityczne dla sprawności całego mechanizmu a mianowicie nie przystający do potrzeb system decyzyjny, którego nie bardzo można zmienić. I istnieją uwarunkowania geograficzne , które mimo ,że nie są stałe to jednak powodują ,że istnieje pewna walka konkurencyjna o przyciągnięcie uwagi politycznej środków finansowych Unii , które jako niewielkie są skończone. A zatem jest to przedmiot sporu. Nie mówiąc tu już o opinii publicznej która nie byłaby w stanie poprzeć jakąś interwencję wojskową. Zawsze łatwiej jest namówić opinię publiczną aby nie zgodziła się na wysłanie żołnierzy niż namówić ich żeby tam ich wysłać. A jak wiemy |UE nie zawsze jest w stanie podjąć jednomyślną decyzję i tak naprawdę nigdy jej nie podjęła.
Co z tego wynika dla nas? Dla Polski?
Moim zdaniem sytuacja jest doskonała. Czemu? Chodzi o wymiar gospodarczy i dyplomatyczny. N tych bardzo Polsce zależy. Jeśli uznamy ,że najistotniejsze zadania polskiej polit. zagranicznej polegają na uzachodnieniu Ukrainy i Białorusi, na zapowietrzaniu, na utrzymaniu obecności amerykańskiej w Eur. W wymiarze bezp. właśnie z uwagi możliwe komplikacje na wschodzie to musimy uznać, że na realizacje jakiegokolwiek z tych celów, wydolność wojskowa UE nie ma znaczenia. Nie ma miejsca na operacje 100 tys. armii na Ukrainie czy w Rosji. My tam potrzebujemy europejskiego wsparcia finansowego i dyplomatycznego europejskich nie europejskich żołnierzy. Natomiast ponieważ Polska sama nie jest w stanie finansować olbrzymich czyli ważących na realiach a nie będących gestem przyjaźni , który ma być sympatycznie odebrany przez naszych sąsiadów. Nie jest Polska w stanie stworzyć pomocy tak ogromnej finansowo. A jest w stanie je stworzyć Unia jeśli ją do tego przekonamy. Wystarczy zgłosić chęć bycia w roli Supereuropejczyka, tzn. ogłosić poparcie dla intensywnego tworzenia europejskiej armii interwencyjnej wiedząc doskonale i cynicznie ,że ona nie powstanie a jeśli powstanie to UE się nie zgodzi żeby jej użyć w poważnej operacji. 20.000 żołnierzy nigdzie nie wyśle. Jeśli UE nie będzie w stanie wysłać żołnierzy a my potrzebujemy tej struktury ale nie po to by działała ,tylko po to żebyśmy mogli zademonstrować naszą wolę uczestniczenia w tej strukturze zadeklarować nasz kontyngent do tej struktury i powiedzieć: szanowni państwo, powstały brygady - 4000 żołnierzy właśnie przechodzimy na zawodowstwo więc będziemy mogli. Kto da więcej? Chyba Brytyjczycy i Francuzi no może Hiszpanie ale oni uciekli z Iraku więc…Polacy to jest solidna firma! Dajemy wam 4 tys. Żołnierzy jak tylko podejmiecie decyzję o ich użyciu to oni natychmiast jadą. Nie możecie podjąć? No przykro nam, no ale jak tylko podejmiecie to dajcie znać. A znać zamian za to prosimy o uwzględnienie naszych interesów w zakresie: takim, takim i takim. Innymi słowy Polska musi być traktowana w tym wymiarze jako bomba polityczna i im mniej będzie zużyta tym lepiej. Ponieważ UE nie będzie prowadziła zadań wojskowych w polu bezpieczeństwa RP i nie wyśle wojska polskiego żeby rozstrzygały sprawy polskie tylko wyśle do Konga właśnie. Więc im rzadziej nam tam będzie wysyłała i im mniej i na im krócej , tym lepiej. A gotowość zadeklarowaną należy spożytkowywać politycznie. A zatem taka sytuacja bardzo nam odpowiada .UE nie podejmie żadnych decyzji sama i jak również bez pomocy USA. Bo USA np. może się nie zgodzić na udostępnienie samolotów. Dlatego Polska w pełni popiera powstanie takich sił interwencyjnych.
Boże …. Koniec!!!!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_z_Dayton
10