Powieść rozpoczyna cykl wspomnień. Ojca wychowującego samotnie syna. Opisu niespełnionych, niedomówionych jego dążeń oraz miłości do obrazu matki. Potem następuje opis pierwszej kobiety w życiu młodego człowieka i jej odwiedzin u ojca. Wkrótce zostaje ona zdradzona i w rezultacie zabija się. Syn dorasta, jest aktorem, gra nawet lepiej od ojca, robi to bowiem z uczuciem i afektacją. Ojciec jego jest w tym okresie życia mizoginem, przepełnionym niechęcią do płci pięknej. Musi też pożyczać od syna - Władka Borowskiego -pieniądze. Władek jest bardzo popularny, tłum skanduje jego nazwisko. Ojciec zaś trafia na dwa miesiące do więzienia, kiedy wraca, syn jest już żonaty - z Zosią. Stary aktor upija się do nieprzytomności.[rozdz. 2] Tutaj rozumiemy że pierwszy rozdział jest retrospekcją, opowiadaniem Borowskiego na ławce cmentarnej. Powiernikiem opowieści jest doktor Kunicki. Władek upija się absyntem, dochodzi do kłótni. Obaj mówią o miłości do Zochny. Kunicki wyraża swoje zainteresowanie jej osobą. Borowski mówi Kunickiemu, iż kocha go, odchodząc jednak, spogląda nań z nienawiścią.[rozdz. 3] Kunicki pije wino w kawiarni, świątyni modernizmu. Czyni to w towarzystwie Jelsky'ego. Podczas jednej z operacji doktora dochodzi do wypadku - pacjentka umiera, pomimo dramatycznych starań lekarzy. Kunickiemu polecono wówczas wziąć urlop. Ów udaje się do domu i przez roztargnienie myli mieszkania. Trafia do lokum, do którego właśnie sprowadzono księdza, samobójstwo popełnił tam bowiem pewien student. Kunickiemu zdaje się, iż to on leży tam martwy w mieszkaniu. Dopiero wyszedłszy z bramy spostrzega swoją omyłkę. W domu mówią mu o wizycie Zosi Borowskiej i jej zaproszeniu.[rozdz. 4] Władek Borowski zamyka się w swoim pokoju, czyta książki pożyczone od Jelski'ego, pije alkohol, pali papierosy. Maltretuje żonę tyradami o niepokonanym tłumie - motłochu, dla którego pełen jest uwielbienia. Zochna płacze, jest smutna i przestraszona, jednakże wierna i kochająca - jest bowiem całkowicie wytworem męża. Borowski urobił ją na własną modłę, zindoktrynował zupełnie. [rozdz. 5] Borowski, Jelski i Kunicki zdążają dokądś rozmawiając o kobietach. Na ulicy sprzedają gazety reklamując je hasłem o zamachu anarchistów i wysadzeniu w powietrze teatru.[rozdz.6] W kawiarni urzęduje i bawi się cyganeria. Jelsky robi krótki wywiad z Borowskim. Von Hertenstein wygłasza mowę na cześć Turkuła - autora „Przeznaczenia”, wszyscy piją szampana wiwatując mu.[rozdz. 7] To opis drogi do knajpy - Tyngla, przy akompaniamencie śpiewu Borowskiego.[rozdz. 8] Turkuł proponuje Borowskiemu (na własny koszt) by ten jechał z nim do Warszawy, aby wspólnie występowali tam na deskach teatru wielkiego. Ich rozmowę, w której udział bierze również Hertenstein, przerywa Pawluk- malarz. Mówi on o żonie Borowskiego. Ten sam malarz, na korytarzu, tłucze celowo lustro. W knajpie występuje Yvetta Guilbert przybyła z Paryża. Jej występ wywołuje ogromne wrażenie, ku zadowoleniu dziennikarza-opiniodawcy Jelsky'ego.[rozdz. 9] Borowski ucieka od żony. Pisze do niej kartkę pożegnalną. Ta na wpół we śnie mówi by mąż szedł już. Borowski odchodzi z Turkułem, próbuje jeszcze popełnić samobójstwo, skacząc do rzeki, zostaje jednak powstrzymany.
Próchno Wacława Berenta to powieść w całości poświęcona artystom, traktująca o ich dramatach wewnętrznych i kondycji w świecie. Jest to utwór, jak na owe czasy, nowatorski, stawiający pytania i zagadnienia, ale nie udzielający jednoznacznych odpowiedzi, zmuszający czytelnika do intensywnego wysiłku intelektualnego. Berent prezentuje na kartach powieści wielu artystów. Są to między innymi aktor Władysław Borowski, literat Mueller, dziennikarz Jelsky, kompozytor Henryk Hertenstein, a także inni, o nieco mniejszym znaczeniu w utworze. Ja skupię się na kreacji Borowskiego, któremu poświęcona została pierwsza część powieści.O Borowskim wiemy stosunkowo wiele, także od niego samego, bowiem opowiada on o swoim życiu lekarzowi Kunickiemu. Jego ojciec także był aktorem, a matki nie znał, jednakże zakochał się w jej portrecie, uśmiech jej utożsamiając z uśmiechem sztuki, co świadczy o tym, że miał problemy z własną osobowością (nie jest to zresztą jedyny w utworze przykład miłości kazirodczej). Borowski był aktorem i podobnie jak ojciec pomieszał kategorie życia i sztuki. Sam mówił o sobie: „A ja na scenie już tylko żyłem. W życiu byłem gnuśny, opieszały, tępy”. Snuł się po klubach i kawiarniach, pił wódkę i zmieniał kochanki, aż do momentu, w którym poznał Zosię. Zakochał się w niej i wbrew przestrogom ojca, ożenił się z nią. Należy zaznaczyć, że w Próchnie artyści mają specyficzne podejście do kobiet: uwodzą je, ale nie potrafią z nimi żyć. Uważają, że kobiety stają im na drodze do prawdziwej sztuki. Ojciec Borowskiego mówi do syna o Zosi, że jest polipem i suką i wyssie z niego wszystkie soki.Borowski buntował się, ale rzeczywiście nie potrafił żyć z Zosią. Grał coraz gorzej, brakowało im pieniędzy. Do żony przemawiał tekstami teatralnymi, a choć ona próbowała mu dorównać, to przecież była z góry na przegranej pozycji. Mąż poniżał ją, a potem przepraszał. Zamykał się w pokoju i znowu pił. Zosia widząc, że to przez nią mąż szarpie się sam ze sobą mówi do niego, że jeżeli ona stoi mu na drodze do właściwej sztuki, to lepiej niech on ją zdepcze. Borowski, czując że wszystko, co robi, jest połowiczne, pod wpływem ojca, Jelsky'ego i Turkuła, który proponuje mu zagranie w swoim dramacie Przeznaczenie (prefiguracja losów Borowskiego), opuścił żonę dla teatru, choć wiedział, że skazuje ją tym samym na poniewierkę z innymi mężczyznami , a sam siebie na tęsknotę i śmierć. Ale nie miał siły do prawdziwego życia i nawet scena opuszczania żony została przez niego zagrana z efektami teatralnymi.Można się zastanawiać, jaką rolę pełni w utworze postać Borowskiego, bowiem nie jest to takie jednoznaczne. Już współcześni Berentowi krytycy zastanawiali się, czy autor potępia artystów- dekadentów, czy też bierze ich w obronę. Według mnie postać Borowskiego jest kreacją negatywną, wręcz godną potępienia, ponieważ tak naprawdę jest on improduktywem, który nic nie tworzy, życiowym degeneratem, mającym problemy z odróżnianie życia od sztuki, a także z kobietami, w dodatku krzywdzącym najbliższą mu osobę. Wydaje mi się, że autor ceni sztukę i artystów, ale innych, tworzących coś wartościowego, bowiem w utworze każdemu twórcy - dekadentowi zostaje przeciwstawiony artysta pracujący i odnoszący sukcesy. Być może Berent chciał po prostu zrewidować mit artysty wywodzący się jeszcze z czasów romantyzmu, pokazując, że człowiek wynoszący się ponad innych tylko dlatego, że jest artystą, mający problemy z psychiką, nieszczęśliwy w miłości, a raczej sam tę miłość niszczący, szukający zapomnienia w używkach, nie jest bożyszczem, które należy czcić. Jest po prostu żałosny.