Autor: AnaBella
Tłumaczenie: talia
Korekta: Karolcia955
MIŁEGO CZYTANIA
AnaBella pisze: `'Jestem chyba dziwna, nie chcę nikogo gorszyć, ale widziałam już gorsze opisy na tym forum, tu raczej sytuacja może zaskoczyć(albo i nie :p ) ale niech będzie wg wymagań- EROTYK ''
la trahison? betrayal?
Tego dnia czułam się wyjątkowo dziwnie, cieszyłam się, że już zaczynało zmierzchać. Edward wyjechał rano na polowanie, co prawda tym razem wytrzymał w Forks naprawdę długo, ale niedosyt jego obecności jednak pozostał. Miesiące wspólnego chodzenia, (choć ciężko było mi nazywać tak pospolicie ten związek, który łączył mnie i tego wyjątkowego wampira), zżyły nas jeszcze bardziej. Mimo to, nie było mi dane często czuć na skórze jego dotyk czy zimny oddech. Mój ukochany był zbyt troskliwy, by pozwolić nam na pewną dozę niebezpieczeństwa. W tej chwili doszło do mojej świadomości, że ta staroświeckość Edwarda zaczyna mnie irytować! Odpychanie drugiej osoby, czy odwlekanie momentów bliskości, były nawet pobudzające, intrygujące, ale na dłuższą metę, zaczynało mnie irytować. Stwierdziłam ze skorzystam z nieobecności ukochanego i porozmyślam (czyt. pomarzę) o nas, bez konieczności tłumaczenia mu wszystkich moich myśli. Najpierw wyobraziłam sobie las, dziki i tajemniczy, niezdeptana ściółkę i delikatne mchy, na nich dwa blade ciała odziane w lekkie ubrania. Ręka Edwarda delikatnie, nie, wreszcie z mocą i pożądaniem zjeżdżająca spod szyi na piersi, zimny dotyk dłoni na wznoszących się nierówno piersiach… Jego niecierpliwość i szybkie rozdarcie tej bluzki, czerń i szał w oczach gdy poznał każdy szczegół mojego już nieokrytego ciała…
- Ha, przestraszyłam cię! O czym to marzysz gdy mój braciszek i facet się szwędają po górach? - Alice wskoczyła do mojego pokoju przez okno, Charliego nie było na cały weekend. Spróbowałam wyrównać oddech i nie zarumienić się bardziej niż zwykle.
-Zresztą nieważne, przyniosłam nowe katalogi sprzedaży wysyłkowej, w pobliskich sklepach już widziałyśmy wszystkie nowe kolekcje, ale jest nadzieja, że znajdzie się coś ekstra w tych gazetkach…
Podczas monologu Alice siadła na łóżku, więc nie chcąc by wyczuła jak moje ciało jest rozpalone przesunęłam się w bok co zaowocowało upadkiem z łóżka.
-Auu, moja kostka!
-Edward mnie zabije jeśli cos sobie zrobisz, pokaż to- już była przy mnie i delikatnie odsłoniła dresowa nogawkę.
-Yhhhh- moja reakcja na jej dotyk była dla niej niewytłumaczalna, ale ja wiedziałam ze to zimno, tak podobne do wyobrażanego sobie przed chwila dotyku Edwarda, spowodowało reakcje mojego organizmu czyli wstrząs i przyspieszone tętno.
-Dziewczyno, naprawdę brakuje ci bliskości- przyjaciółka była zaniepokojona- mam pogadać z braciszkiem?
Ale ja nie mogłam się skupić na jej słowach, zaczęłam sobie przypominać wszystkie chwile spędzone z Alice porównując do czasu z Edwardem. W jego towarzystwie, mojego boga, czułam się wspaniale, ale zawsze był taki przewidywalny i opanowany, a ona, wesoła i szalona, była moim całkowitym przeciwieństwem, nie tylko moim ale i Edwarda. I wtedy postanowiłam zrobić coś n a przekór Edwardowi, może Alice, może i na przekór sobie, bowiem w końcu to ja decydowałam…
- Bello, nie! - dziewczyna puściła swoja alabastrowa ręka moja nogę i się odsunęła lekko, ale i tak czułam zapach jej perfum i zimno jej ciała- przecież to przeciw Tobie, naprawdę pogadam z Edwardem, czegoś go nawet eee… nauczę, ale tego nie zrobię!- wizja musiała być jednoznaczna
Mogłam się tego spodziewać ale i tak czułam rozczarowanie a radosne mrowienie w ciele pokazywało, że mój organizm jeszcze się nie poddał.
-Alice.. powiedz tylko, czy to co zobaczyłaś, było dla mnie bolesne, zrobiłaś mi coś?
Dziewczyna łagodnie pokręciła głową- Bello, mała rozrabiako, nie wyciągaj ode mnie tych informacji, wiesz ze jestem wampirem i tak jak Edward mam pewne ograniczenia, więc lepiej nie kuś losu, zwłaszcza, że tęskno mi za Jasperem.
Zwiesiłam głowę, tak wstyd dawno mi nie było, co mnie podkusiło aby mieć takie plany i to z siostrą mojego chłopaka! Naprawdę ten nasz celibat prowadził mnie do szaleństwa. Jak zwykle z oczu zaczęły mi kapać łzy.
-Ale mogę ci pomoc obandażować nogę- Alice podsunęła się i wzięła mnie na ręce, kierując się w stronę łazienki. Już po wypadku w Phoenix się mną zajmowała, dlatego ta sytuacja nie powinna być czymś szczególnym, ale w moim ciele zaczęło się dziać cos dziwnego. Objęłam ją z całych sił i wplotłam ręce w jej krótkie czarne włoski chuchając w szyje, łzami mocząc odsłonięte ramię i turkusowy top
-Ten ciepły oddech coś w sobie ma- jęknęła z rezygnacja wampirzyca ale się uśmiechając, odgarnęła mi włosy z twarzy i popatrzyła topazowymi oczami, jego oczami.
- Na pocieszenie, bo przecież nie chcę by moja przyjaciółka się smuciła, a nikt się o tym nie dowie - wytłumaczyła sobie, a może mi, po czym, nie donosząc mnie do łazienki, pocałowała mnie. Z początku delikatnie poznawała moje miękkie wargi, a ja jej, które choć były mniejsze niż Edwarda, tak samo twarde i ponętne… Odchyliłam usta, i choć oczekiwałam przerwania tego irracjonalnego wydarzenia, Alice się nie wycofała, jej język tańczył z moim, oddech omotał cała twarz, czułam jak moje piersi twardnieją, i coraz trudniej jest mi utrzymać się na nogach. Alice ze śmiechem wniosła mnie ostatecznie do łazienki i włożyła w ubraniu pod prysznic, chichocząc, że dawno nie miała tyle adrenaliny. O sobie wolałam nie myśleć, już byłam spocona i rozogniona, serce mi łomotało, a to był dopiero pierwszy pocałunek. Nie traciłam czasu na porównanie wampirzych umiejętności, skupiłam na przyciąganiu przyjaciółki do siebie. Dziewczyna mamrocząc coś o mojej kostce odkręciła prysznic i stałyśmy obydwie w ucisku, dłonie walczyły z mokrymi ubraniami, włosy lepiły się do czoła i moich (już gołych) pleców… Pod mokrą bluzką Alice dostrzegłam kontury jej doskonałego ciała, perfekcyjnych kształtów i proporcji…
-No co, przestraszona, a mi się zaczyna podobać- obudziła mnie Alice podnosząc mnie za biodra w ten sposób ze wylądowałam na ścianie, a ona zsunęła językiem po moim mostku, aż do pępka. Choć ciężko było mi się na czymś skupić, masowałam jej piersi, tak jak zawsze marzyłam, by robił to Edward… Ale Alice nie pozwoliła mi się angażować, jak zwykle, to ona dyrygowała: jedna ręka złapała moja ręce i uwięziła nad moją głową , druga powędrowała w dół. W tym momencie nie liczyła się dla mnie moralność, a wyrzuty sumienia miały obudzić się dopiero później. Teraz liczył się dotyk kropelek lodowatej wody, nie, był raczej bardziej podobny do kuleczek gradu, gdyż Alice wcale nie była delikatna. Nic nie mówiła, wstrzymała też oddech oczekując moich reakcji, a były one tak silne, tak nowe i wszech obezwładniające, ale nie miałam siły się nad tym zastanawiać, poddałam się uczuciom radości, bólu, mrowienia i takiego spełnienia, o którym nigdy nie marzyłam, już na pewno nie w takich okolicznościach. Przez mgłę widziałam zarys przedpokoju, czułam tysiące zapachów i rosnącą w sobie siłę, a z oddali słyszałam własny oddech.
Co ja robię?! A raczej- co ten gnomek, diablic jeden, ze mną wyprawia?!
Nie dane było mi poznać odpowiedzi na to pytanie gdyż osiągnęłam to, o czym śniłam, o czym marzy każda istota nie tylko na Ziemi- spełnienie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
-Ubierz się bardziej- wyszeptała moja „kochanka”- Edward będzie tu za 10 minut!
-? - wszystko mnie bolało i zaczęłam wspominać elementy wczorajszego wieczora, ale ten spokój jaki czułam leżąc już w łóżku u boku Alice,niestety nie powrócił.
-Ciii, jakoś mu to powiemy.
-Powiemy!? Alice, ja go kocham, ja z nim chce być, to było…- panikowałam.
-Wiem głuptasku, moim całym życiem jest Jasper, ale trudno mi będzie nie myśleć o twojej szczęśliwej twarzy i ukryć to przez Edwardem… -przerwała- Zresztą twoje ciało cię zdradzi- spojrzała na mnie znacząco i zobaczyłam na moich piersiach i pośladkach coś w rodzaju siniaków- Ciężko mi było się powstrzymać gdy ktoś tak ochoczo się rozbudzał i pachniał… kilka razy musiałam zaciskać zęby, ale to się nie powtórzy.
-Auu, moja kostka jednak powinna wczoraj mieć jakiś okład- jęknęłam, nie wiedziałam, co powiedzieć. Wczorajszego wieczoru zgubiły mnie własne hormony, czego dowie się Edward? Serce ze strachu przed zawiedzeniem ukochanego i jego gniewem na Alice, zaczęło mi walić.
- To wina Edwarda że do tego doprowadził, a ja nie mogłam pozwolić, by za mnie zrobił to tobie ktoś inny. Twoje hormony i osamotnienie w końcu by wzięły nad Tobą górę, pomyśl co by się stało gdyby to był Jacob bądź Mike… I nie czuj się źle, to taka oznaka przyjaźni… z Rose też kiedyś eksperymentowałyśmy -dziewczyna zaczęła to wspominać, ale ja niegrzecznie jej nie słuchałam- dotarło do mnie, ze nie mogę rozbierać się przed Edwardem by chronić Alice, a rozbudzone zmysły już teraz czekały na jego dotyk…
Więcej czasu na rozmyślania nie miałam, bo Alice siłą mnie ubrała ,sama wskoczyła w swoje nowe rzeczy(skąd one je wytrzasnęła?) i z uśmiechem witała mojego ukochanego, który właśnie wszedł wraz z brzaskiem słońca w moje ramiona.
-Edward- wampirzyca szeptem próbowała przekrzyczeć moja walące serce.
-Nic nie mów, wyjdź- rzucił stanowczo, lecz bez odwracania głowy. Zmartwiłam się, to zachowanie świadczyło o tym, że przejrzał myśli Alice. znad mojego obojczyka i podniósł na mnie wzrok- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Twoja tęsknota i smutek to gwoźdź w moje serce, chciałbym ci dać wszystko co mogę...
Wobec takiej deklaracji nie myślałam o siniakach i z rozmachem zaczęłam rozpinać bluzkę
- Powiedziałem, że chciałbym dać co mogę, a nie, że mogę dać- przerwał moje wysiłki, jednak wpoił się w odsłonięta cześć mojego dekoltu zanim powoli zapięłam guziki, po czym dokończył- Z Alice pogadam później, a może ty, pokażesz mi, za czym tak tęsknisz- i z szelmowskim uśmiechem spojrzał swoimi miodowymi oczami w moja duszę, tak, że nie planowałam już dalszych numerów z Alice.