Główne założenia teorii Lacana; na czym polega redefinicja terminów Freuda w psychoanalizie Lacana?
Prawdziwy przełom w psychoanalizie dokonał się za sprawą francuskiego psychiatry Jacques'a Lacana (1901-1981), którego hasło „Z powrotem do Freuda” oznaczało jednocześnie radykalne przeformułowanie idei Freudowskich.
Jednym z ważniejszych dokonań L. była twórcza reinterpretacja Freudowskiego zdania „Wo Es war soll Ich werden”, które w tradycyjnej wykładni daje się tłumaczyć jako „Gdzie było To, musi nastąpić Ja”. Zdanie to odsyła do drugiej topiki Freudowskiej, wedle której trójdzielna struktura aparatu psychicznego rozwarstwia ludzką psychikę na trzy sfery: To - Ja - Nad-Ja. W tradycyjnej wykładni (które po Freudzie kontynuował np. Riceur) samoświadomość podmiotu zyskuje się jako efekt przekroczenia ograniczeń związanych z dominującymi nad nami popędami. Należy im przeciwstawić panowanie samoprzejrzystej struktury Ja, która negując swoją popędowość, osiągnęłaby poziom niezakłóconego samopoznania. Tego typu rozumowanie podszyte jest Heglowską epopeją ducha, który z wygnania w obcą sobie zewnętrzność (tu: popędowość, niemieckie Es, polskie To, francuskie Ça) powraca do siebie bogatszy o to, co zostało poza nim.
L. radykalnie odwraca tę relację. W przeciwieństwie do Hegla, w modelu L. podmiot jest całkowicie sobie niedostępny, „nie jest nigdy u siebie panem”. Podmiot mówi, ale nie wie, co mówi, bo wplątany jest w sieć symbolicznych mediacji niepozwalających mu na scalenie własnego wizerunku (co wyklucza definicje autobiografii zakładających świadome portretowanie siebie). Porządek symboliczny (dyskurs, mowa) interweniuje w porządek wyobrażony (tworzony przez nas autoportret) i w ten sposób uniemożliwia samozrozumienie. Te dwa porządki zderzają się ze sobą w procesie konstytucji Podmiotu. I tak, wyobrażenie dziecka o sobie w stadium zwierciadła (idealne moi) zostaje zburzone przy nauce języka (wkracza porządek symboliczny i powstaje podmiot je, pozbawiony autonomii). Człowiek musi mówić, aby wyrazić siebie, ale używa słów, które nie pochodzą od niego - język mówi nami, a nie my językiem. Tę sferę podmiotowego wydziedziczenia w języku L. nazywa Nieświadomym, całkowicie zmieniając sens Freudowskiego konceptu, tworząc swoją najważniejszą tezę: Nieświadomość ustrukturyzowana jest jak język. Symboliczne wywłaszczenie podmiotu polega więc na tym, że „jestem pozbawiony nawet mojego najbardziej intymnego, 'subiektywnego' doświadczenia tego, w jaki sposób rzeczy 'naprawdę mi się wydają'”. Dla Freuda nieświadomość manifestowała się poprzez język, dla L. nieświadomość to sam język.
Lacan i literatura
Slavoj Žižek: Reprezentacja symboliczna, choć nieunikniona, zawsze dokonuje zniekształcenia podmiotu, który zawsze mówi coś innego, niż chciał powiedzieć.
Jeżeli mówi się, że podmiot lacanowski wzniesiony jest na braku, to brakiem tym jest niemożliwość znalezienia najbardziej własnego signifiant dla wyrażenia samego siebie. W zamian przemawia Nieświadomość, czyli Język, czyli Symboliczny Inny (l'Autre). W latach '50 najważniejszym dla L. odkryciem było to, że porządek symboliczny jest miejscem prawdziwej konstytucji, a właściwie de-konstytucji podmiotu. Później jednak nie kładzie on już takiego nacisku na wymiar symboliczny i w związku z tym nie wierzy już tak bardzo reintegracyjny i intersubiektywny sens zabiegów analitycznych. Przedmiotem jego zainteresowania staje się Rzeczywistość, a raczej to, co Realne - jest tym, co na skutek urazu (traumy) nie poddaje się symbolizacji (przekładowi na znaki języka) i co pojawia się wówczas, gdy np. przedmioty codziennego użytku zostają pozbawione oczywistego, rutynowego znaczenia i pojawiają się w odmienionym kształcie. Wówczas powstaje efekt dziwności, inności, który powoduje, że przedmiot zostaje pozbawiony symbolicznego zaczepienia w naszym języku. Realne jest dla L. objawieniem tego, co wymknęło się spod panowania porządku symbolicznego. W sztuce Realne jest starannie wypierane (sztuka konwencjonalna), bądź też jest ona obszarem, w którym powrót Realnego staje się nie do zniesienia (i także podlega wyparciu lub cenzurze). Zatem, sztuka lekceważy Realne, gdyż jest ono dla niej nie do wytrzymania, a to ze względu na jego radykalnie asymboliczny charakter.
L. wprowadził za Heideggerem do psychoanalizy pojęcie Rzeczy - Coś, czego nie da się wprawdzie dostrzec, co jednak na wskroś określa sytuację podmiotu. Jest pozbawiona znaczenia, choć je generuje, określa nas od środka, choć nie da się jej wypowiedzieć. Widać, że ta rzecz jest obcym ciałem ,które tkwi w naszym ciele i jako coś obcego należy jednocześnie do nas.
Pojęcie Innego - w koncepcji L. Miejsce, z którego zostaje postawione pytanie o moje pożądanie, a więc miejsce, w którym jestem rozpoznany jako ja i w którym tego rozpoznania (uznania) się domagam (pożądanie). Inny to nie drugi człowiek, ale symbolicznie miejsce, w którym zajmuję, odczuwam brak (gdybym braku nie odczuwał to bym niczego nie pragnął). INNY JEST BRAKIEM WE MNIE.
Wejście w wymiar symboliczny, czyli np. pisanie (porządek automaton) jest wprawdzie skazane na alienacje w znaczącym, ale z drugiej strony unika tego co najbardziej w podmiocie traumatyczne - Rzeczy, której nie można zsymbolizowac (porządek tuché). Realnego, a wiec traumy, nie można się pozbyć, ale nie można jej tez dotknąć według L. Pisanie jest wiec próbą zamaskowania owego traumatycznego jadra przez identyfikację z symbolicznym powołaniem literackim. Dylemat literatury polega na tym, że pisanie nie może się do traumy nie odnieść (gdyż jest traumatyczne z zasady), choć nie może także traumy zamaskować (ucieczka przed traumą jest powołaniem literackim).