„Życie zaczyna się po sześćdziesiątce...”
Media zazwyczaj pokazują ludzi starych jako osoby wymagające pomocy (bo nie są już tak sprawni fizycznie), nie posiadające wystarczających środków na utrzymanie, izolujące się od otoczenia. Do tego modelu należy dodać jeszcze stereotypowe przekonania, że w podeszłym wieku człowiek traci zdolność do podejmowania trafnych decyzji i rozwiązywania problemów, że ludzie starsi nie potrafią nauczyć się nowych rzeczy, przez co nie mogą rozwijać się intelektualnie oraz że nie potrafią zaakceptować żadnych zmian w swoim życiu.
Nie wszystkie starsze panie i starsi panowie są bezsilni, chorzy i nie radzą sobie z codziennym życiem. Mimo starszego wieku, wielu seniorów ma więcej energii niż niejeden młody. Do tej grupy staruszków należy pani Krystyna, najbardziej „szalona” 67-latka jaką znam.
Zwariowana Babcia, bo tak o niej mówią mieszkańcy jej miasteczka, założyła przy Domu Kultury „Klub Seniora” funkcjonujący na zasadzie samopomocy, aby przeciwdziałać samotności i izolacji osób starszych. Podstawowym założeniem klubu jest aktywność członków, gdyż jak mówi pani Krysia, aktywność jest lekarstwem; im większą aktywność przejawiają ludzie starsi, tym lepszym zdrowiem fizycznym i psychicznym się cieszą.
Członkowie sami organizują czas, pracują w charakterze wolontariuszy, zajmują się długo odkładanym hobby, poszerzaniem swojej wiedzy, pogłębianiem starych i nawiązywaniem nowych znajomości. Organizowane są również prelekcje na różnorodne tematy. Dzięki swojej przebojowości, pani Krysi udało się pozyskać sponsorów, dzięki którym klubowicze podróżując, mogą zwiedzać Polskę.
Pani Krystyna wraz z klubem wzięła udział w tegorocznej Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Klubowicze wystawili na aukcje wytworzone przez siebie rzeczy oraz kwestowali razem z młodzieżą. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z ludźmi starszymi, którzy współpracowali z młodzieżą zbierając pieniądze na tak szczytny cel, gdyż zazwyczaj takiej działalności podejmują się ludzie młodzi.
W ubiegłym roku Babcia razem z klubem zorganizowała „Staryfę”(pochód staruszków), chcąc pokazać, że starość to nie tylko kapcie i bujany fotel. Pomysł zrodził się po przeczytaniu artykułu na ten temat w Internecie. Jako organizatorka pochodu i założycielka klubu udzielała wywiadu dla miejscowej gazety. Gdy miała powiedzieć co ją skłoniło do podjęcia takiej pracy odpowiedziała krótkim zdaniem „Dziecino, a co ja mam robić? Przecież życie zaczyna się dopiero po sześćdziesiątce.”
Pani Krystyna jest studentką Uniwersytetu Trzeciego Wieku i chociaż na zajęcia musi dojeżdżać prawie dwie godziny, twierdzi, że to jedna z najlepszych rzeczy jakie ją spotkały w życiu. Dzięki zajęciom poznała wielu ludzi, w których zaszczepiła aktywne spędzanie czasu.
Kilka miesięcy temu Babcia rozpoczęła naukę języka angielskiego, aby móc spełnić swoje marzenie. Chce pojechać do Australii, zwiedzić kraj, w którym wychowywał się jej ojciec i dodaje, że w dzisiejszych czasach dobrze jest znać chociaż dwa języki obce (płynnie posługuje się językiem niemieckim).
Tak jak każdy człowiek pani Krystyna potrzebuje również spokoju, odpoczynku aby powspominać, zająć się ulubionymi sprawami. Chętnie chodzi na spacery ze swoim pupilkiem, spotyka się z rodziną, pracuje w ogrodzie, słucha muzyki, chodzi na koncerty ze znajomymi. Uczęszcza również na zajęcia gimnastyczne raz w tygodniu mówiąc, że dba o linię. Pani Krysia tak jak spora grupa seniorów pomaga swojej rodzinie. Do jej ulubionych form pomocy zalicza się opieka nad wnukami, które są dla niej największym szczęściem.
Starość jest jednym z etapów naszego życia i jeżeli będzie mi dane doczekanie jej, chciałabym być właśnie taką „Zwariowaną Babcią”, pełną radości życia i chęci działania.