Tok Szok "Polsat"
spotkanie z E. Hemingway'em na lekcji języka polskiego
Serdecznie witam wszystkich zgromadzonych w dzisiejszym programie TOK SZOK w POLSACIE. Witają Państwa PIOTR NAJSZTUB, JACEK ŻAKOWSKI. Jak zapewne Państwu wiadomo, naszym gościem jest wybitny pisarz amerykański, laureat nagrody Nobla, Ernest Hemingway. Zanim powitamy dzisiejszego gościa, chcielibyśmy przedstawić kilka faktów z jego życia, a mianowicie: Pisarz urodził się 21 lipca 1899r. w przedmiejskiej dzielnicy Oak Park. Był jedynym z sześciorga dzieci dr Klarensa Hemingway'a i Grejs z domu Hall. A oto nasz gość. Chcielibyśmy zadać Panu kilka pytań na temat twórczości literackiej i niektórych faktów z życia.
Prowadzący: Co może Pan powiedzieć o swoich początkach literackich?
Autor: Pierwsze kroki stawiałem w miejscowym gimnazjum, do którego uczęszczałem, byłem nawet redaktorem szkolnej gazetki. Pisałem felietony, wiersze i opowiadania.
Prowadzący: Z pewnych źródeł wiadomo nam, że Pańskim hobby było polowanie i wędkarstwo.
Autor: Można powiedzieć, że poszedłem w ślady ojca, bo to on pierwszy zabrał mnie na ryby, w wieku 10 lat dostałem od niego pierwszą strzelbę. Od tej pory każdą wolną chwilę spędzam na polowaniu, rybach, jestem też bywalcem corridy.
Prowadzący: Podobno uczył się Pan gry na wiolonczeli?
Autor: Tak, była to głównie zasługa mojej matki, utalentowanej śpiewaczki; ja nie przejawiałem zdolności muzycznych.
Prowadzący: Miał Pan dość burzliwe dzieciństwo: - kilka ucieczek z domu - awantury z matką....
Autor: Tak, między mną a matką zdarzały się konflikty, była bardzo surowa wobec mnie i mojego rodzeństwa. Najlepiej rozumiałem się z ojcem, był i nadal jest dla mnie największym autorytetem.
Prowadzący: Był Pan bardzo przywiązany do ojca, czy miało to jakiś wpływ na Pańską twórczość?
Autor: Owszem, w wielu moich opowiadaniach można natrafić na ślady domu i wspomnienia ojca.
Prowadzący: Jakie znaczenia miała dla Pana praca w lokalnej gazecie "Komas Sity"?
Autor: Praca w gazecie była dla mnie prawdziwą szkołą stylu. Tam po raz pierwszy zetknąłem się z prawdziwą sztuką pisania.
Prowadzący: Kto wprowadził Pana w świat doborowego towarzystwa literackiego?
Autor: Jak większość literatów, lepsze możliwości dostrzegłem w Paryżu. A trafiłem tam zupełnie niespodziewanie. Dzięki protekcji poznanego przypadkiem amerykańskiego pisarza Sherwooda Andersona.
Prowadzący: Czy to prawda, że Pańska twórczość w dużej mierze oparta jest na materiale autobiograficznym?
Autor: Tak, to prawda. W wielu moich książkach dominuje materiał autobiograficzny. Często bohaterowie moich książek upodabniają się do mnie, mojej rodziny, często przeżywają podobne przygody.
Prowadzący: A teraz przejdźmy do Pana pierwszych sukcesów na gruncie literackim.
Autor: Za mój pierwszy, prawdziwy sukces literacki uważam wydanie mojej debiutanckiej powieści "Słońce też wschodzi", która ukazała się w 1926 roku. Uważam ją za manifest generacji.
Prowadzący: Czy mówiąc "generacja" ma Pan na myśli tzw. pokolenie stracone?
Autor: Tak. Mam na myśli pokolenie ogarnięte pesymizmem po przeżyciach I wojny światowej. Sam uważam się za przedstawiciela tego pokolenia.
Prowadzący: Która powieść przyniosła Panu największą sławę?
Autor: Przełomowym momentem w mojej karierze było wydanie w 1929r. książki "Pożegnanie z bronią". Osiągnęła ona większy sukces niż się tego spodziewałem. Zyskała od razu entuzjastyczne przyjęcie krytyki, zo-stała okrzyknięta najlepszą powieścią o I wojnie światowej. Dzięki niej zyskałem światową renomę. Jednak mimo to największą sławę przyniósł mi "Stary człowiek i morze".
Prowadzący: Właśnie, a propos tej powieści, nie powiedział nam Pan najważniejszego. To właśnie ona przyniosła Panu szereg nagród.
Autor: Książkę "Stary człowiek i morze" napisałem na przełomie lat 1950-51. Po około 200 przeróbkach, 10 marca 1952r. trafiła do wydawcy, a już jesienią tego samego roku znalazła się na sklepowych półkach. W maju 1953r została mi przyznana najwyższa amerykańska nagroda literacka, Pulitzer Prize, za najlepszą książkę roku 1952, za którą uznano "Starego człowieka i morze". Jednak najważniejsze było dopiero przede mną. 28 października 1954r. moja praca zostaje uwieńczona najwyższym wyróżnieniem - nagrodą Nobla.
Serdecznie dziękujemy Panu za wizytę w naszym programie. Było dla nas zaszczytem gościć tak wybitnego pisarza. Mamy nadzieję, że nie jest to Pana ostatnia wizyta w naszym kraju.