Wszystkiego najlepszego, Fan Fiction, Dir en Gray


Wszystkiego najlepszego, kochanie

Kaoru podniósł głowę znad siekanej cebuli, gdy natarczywie zadzwoniono do drzwi. Spokojnie wypłukał dłonie pod zimną wodą i wrzucił drobną kostkę na patelnię, pod którą przykręcił gaz. Raz i drugi zamrugał gwałtownie powiekami, pozwalając łzom oczyścić podrażnione ostrym aromatem cebuli oczy. Zadzwoniono kolejny raz, lecz tym razem dzwonek nie milkł, jakby osoba po drugiej stronie drzwi zamarła z palcem na przycisku.
- Die, czy ty nie możesz otworzyć? - krzyknął rozeźlony, uderzając się dotkliwie w rękę. - Zajęty jestem!
- A ja goły! - odwrzasnął mu z głębi mieszkania głos drugiego gitarzysty. - Poza tym to pewnie Totchi, dzwonił! Możesz mu otworzyć w roboczym ubraniu, nie przejmuj się!
- Jak to Totchi, to ty tym bardziej możesz mu otworzyć bez - warknął Kaoru, długimi krokami idąc do drzwi. Upiorny terkot zamilkł, gdy tylko przekręcił zamek. - Kluczem nie łaska? - przywitał basistę, stojącego w męczeńskiej pozie na korytarzu. Objuczony wypchanymi torbami i dzierżący dodatkowo pod pachą owinięty w celofan bukiet, spojrzał na niego spode łba, ładując się do środka.
- Chyba zębami bym otwierał - mruknął wojowniczo, wpychając Kaoru w ręce swój bagaż. Lider zerknął ciekawie do środka i natychmiast dostał po łapach. - Nie patrz! To na wieczór.
- A co takiego jest wieczorem, że nie można zobaczyć zawartości teraz? - spytał zrezygnowany, układając torby na kuchennym stole. - Świeci w ciemnościach?
- Może - uśmiechnął się drapieżnie basista, przytulając się do niego. Kaoru westchnął, zamykając oczy. Zmarznięty policzek przytulił do jego twarzy, obejmując go w pasie. Zza ramienia basisty wyłoniła się roztrzepana czupryna Die'a, gdy gitarzysta, muskając w przelocie ustami wargi Toshiyi, przepchnął się koło nich i zaczął grzebać w torbie.
- Czy ty jesteś na specjalnych prawach? - zapytał Kaoru, złym wzrokiem spoglądając na dwóch mężczyzn. Die tylko parsknął szyderczo, a Toshiya wywrócił oczami.
- On może - stwierdził krótko, zakręcając gaz pod zwęgloną cebulą - a ty nie.
- Ja jestem jakiś zakaźny? - poinformował się uprzejmie lider, zerkając do środka. Mignęła mu bordowa świeca, z zatopionymi w niej muszelkami, gdy został wyciągnięty z kuchni. Ze zdziwieniem stwierdził, ze Toshiya ciągnie go do sypialni, a Die odrywa się od łupu, drepcząc spokojnie za nimi. - A obiad? A naleśniki? A...
- Najpierw będzie deser. Dziś wyjątkowy dzień - wymruczał mu do ucha Die, wsuwając dłonie pod jego sweter. Kaoru spojrzał na nich zdezorientowany, gdy wymienili rozbawione spojrzenia.
- No powiedzcie, co dzisiaj jest! - zażądał rozpaczliwie, rozglądając się jednocześnie po sypialni. Podczas gdy był w kuchni, Die porozstawiał w niej świece, narzucając na łóżko atłasową narzutę w kolorze czerwonego wina, nastawiając jakąś melodyjną, zmysłową muzykę. - O czym zapomniałem?
- Masz imieniny, lider-sama - westchnął basista, uśmiechając się do niego. Die pociągnął Kaoru za sobą na łóżko, klękając za nim i zdejmując z niego sweter i koszulę. - A my, jako twoje wierne kochania, ci je uprzyjemnimy.
Die usiadł za nim, wylewając w zagłębienie dłoni pachnący mandarynkami olejek i zaczynając delikatny masaż jego ramion i klatki piersiowej. Dłońmi przesuwał po napiętych mięśniach, które rozluźniały się pod subtelnym dotykiem. Kciukami zakreślał małe kółeczka wokół sutków, twardniejących pod pieszczotą. Kaoru zamruczał, odchylając głowę na jego ramię. Całowali się leniwie, dłonie gitarzysty wciąż błądziły po nagim ciele lidera, który wygiął się w lekki łuk, gdy poczuł wargi Toshiyi, zsuwające się wzdłuż jego klatki piersiowej. Westchnął w usta Die'a, zaciskając palce na włosach basisty, gdy ten mokrymi pocałunkami wyznaczył śliną ścieżkę w dół jego brzucha. Oddychał chrapliwie, gdy rozpiął mu spodnie, ściągając je niecierpliwie z jego szczupłych nóg. Die ssał skórę na jego szyi, przyprawiając jego ciało o przyjemne, pełne oczekiwania dreszcze. Po chwili zsunął się łóżka, klękając za basistą i szukając ustami jego warg. Oparty na łokciach, Kaoru patrzył z zachwytem i rosnącym pożądaniem, jak Toshiya odwraca się do gitarzysty, układając go na podłodze. Całowali się namiętnie, nie dając sobie chwili na złapanie oddechu, niecierpliwymi dłońmi pieszcząc badawczo swoje ciała, odkrywając wzajemnie swoje tajemnice i sprawiając sobie przyjemność pomieszaną z bólem, gdy ostro spiłowane paznokcie Totchiego wbiły się w szerokie plecy Daisuke, gdy podbiegłe krwią ślady zmieniły się w mozaikę poplątanych linii na jasnej skórze. Die rozrzucił ręce na boki, oddychając ciężko, z przymkniętymi oczami i odchyloną do tyłu głową, bezgłośnie prosząc o jeszcze, gdy Toshiya przycisnął go swoim ciałem do ziemi, pokrywając każdy milimetr nagiej skóry delikatnymi pocałunkami. Kaoru usiadł na łóżku, opierając się o wezgłowie i przyglądając im się błyszczącymi oczami. Kochał na nich patrzeć i podniecało go to cholernie, ale nieczęsto miał ku temu okazję. Toshiya, tak zazwyczaj śmiały i wygadany, kompletnie tracił rezon, gdy ktoś go obserwował. Die stwierdzając, że czuje się podczas takich seansów jak gwiazda porno-filmu, unikał ich jak mógł. Kaoru czasem miał wrażenie, że kochając się, stapiają się w jedno, przylegając do siebie każdym kawałkiem skóry; skupieni na najlżejszym nawet dotyku, nie myśleli wtedy o skrępowaniu, a Toshiya potrafił zapomnieć o tym, jak wyglądają jego włosy. Teraz, obserwując ich, splecionych w uścisku tuż przed jego oczami, na wyciągnięcie ręki, nieświadomie wręcz sięgnął pomiędzy swoje nogi, muskając palcami stwardniałego penisa. Z jego ust wyrwał się przeciągły jęk, gdy nagła przyjemność przeszyła jego ciało. Przesuwał dłonią w dół i w górę, nie odrywając spojrzenia od kochanków. Toshiya rozłożył szeroko nogi Die'a, który uśmiechnął się delikatnie, lekko zawstydzony i silnie zarumieniony. Basista pochylił się nad jego wyprężoną męskością, ssąc i liżąc z wyraźną przyjemnością spijając gorzkawe krople nasienia. Die jęczał, zaciskając dłonie na dywanie, po jego czole spływały kropelki potu, a ciało drżało od ciągle rosnącego podniecenia. Kaoru coraz szybciej poruszał dłonią, zagryzając wargi i dysząc ciężko. Toshiya spojrzał na niego ze ślicznym uśmiechem, po czym uklęknął pomiędzy jego nogami, natychmiast zaciskając wargi na jego członku. Zanim zdążył zrobić odpowiedni użytek ze swojego języka i zębów, lider pociągnął go za ramiona tak mocno, że wylądowali razem na łóżku, nie przerywając pocałunku. Kaoru jęknął, czując wbijającą się w jego udo twardą męskość i zaborcze dłonie, pieszczące gwałtownie napięte ciało.
- Weź mnie - szepnął zduszonym głosem, odwracając się sugestywnie na brzuch. Na oślep wyciągnął rękę, podnosząc z podłogi drugiego gitarzystę. Die przetoczył się pod nim, rozchylając szeroko uda i pocałował go mocno w usta.
- Kocham cię, Kaoru - wyszeptał mu do ucha, owiewając je gorącym oddechem. - Pieprz mnie, Kaoru.
Zaśmiał się mimowolnie, napierając jednocześnie na jego ciało. Sprawne palce Toshiyi delikatnie przesunęły się wzdłuż jego bioder, przez brzuch, kciukami nacisnął na pępek. Kaoru lekko wypiął się w jego stronę, zaciskając dłoń na wyprężonym penisie Daisuke. Die oddychał ciężko, błyszczącymi gorączko oczami patrząc na dwóch mężczyzn. Każda komórka ciała reagowała teraz na najlżejszy nawet dotyk, zmysły skupiły się w krwi, nabiegającej w jedno miejsce. Z jego ust wyrwał się głośny, przeciągły jęk, gdy lider ugryzł go mocno w ramię, a z jego gardła wydobył się niski skowyt. Toshiya pieścił go uspokajająco, oswajając ze sobą, rozciągając. Po chwili pchnął pierwszy raz, wydobywając z siebie podniecony, ostry krzyk, gdy mięśnie Kaoru zacisnęły się na nim, wciągając go w gorące wnętrze. Szepcząc coś do siebie, lider nakierował swojego stwardniałego członka prosto w ciało Daisuke - Die nie krzyknął, ale po policzkach spłynęło mu kilka łez, scałowanych natychmiast spierzchniętymi ustami kochanka. Nie poruszali się, wypełniając sypialnię zdyszanymi słowami i ciężkimi oddechami. Die zacisnął dłonie na ramionach Kaoru, wbijając paznokcie w delikatną, jasną skórę. Przyciągnął go do siebie, starając się rozluźnić napięte, wypychające intruza ciało. Biodra Toshiyi nadały powolny, leniwy rytm, budując podwaliny kojącego spełnienia, zawartego już w kurczowym ruchu szczupłych bioder. Kaoru wbijał się coraz bardziej gorączkowo, popychany mocnymi ruchami basisty. Jęczeli, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, krzyczeli, nie wiedząc o tym nawet. Bezładne zaklęcia miłosne, odbijające się od spoconych, spętanych ekstazą ciał milkły i wznosiły się na nowo. Z każdym kolejnym ruchem, z każdym zaborczym dotykiem, zbliżali się do szczytu, tylko już na przyjemności skupieni. Pierwszy doszedł Die, wytryskując w zaciśniętą na nim dłoń lidera. Kaoru opadł na jego ciało sekundę później, wstrząsany potężnymi spazmami, odbierającymi oddech. Toshiya szczytował ostatni, wchodząc w kochanka najgłębiej, jak tylko mógł. Leżeli ciasno w siebie wtuleni, pozwalając palcom bawić się kosmykami włosów, obrysowywać rozchylone w błaganiu o oddech wargi. Splątana, zdyszana, spocona masa rak, nóg i rozchichotanych głosów gęstniała tą specyficzną atmosferą seksu, zrodzonego z miłości, seksu, który tę miłość dopełnia. Kaoru westchnął z błogością, pozwalając powiekom opaść, wtulony w dwóch kochanków, spokojny i odprężony. Gdzieś przed granicą snu usłyszał jeszcze parę słów najlepszego, o kochaniu, o spadającej kołdrze. W tle cicho buczała wieża ze skończoną już płytą, a przez okno jeszcze nieśmiało zaglądał księżyc.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wszystko inaczej, Fan Fiction, Dir en Gray
Na dobre. Na złe. Na wszystko..., Fan Fiction, Dir en Gray
Wszystko zaczyna się wiosną, Fan Fiction, Dir en Gray
Gdy coś we mnie umiera, Fan Fiction, Dir en Gray
Sweet, Fan Fiction, Dir en Gray
Umysł typowo humanistyczny, Fan Fiction, Dir en Gray
Miłość Gorąca Jak Benzyna Płonąca, Fan Fiction, Dir en Gray
Die uświadomiony, Fan Fiction, Dir en Gray
Cena, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwsze wyjście z mroku, Fan Fiction, Dir en Gray
Po prostu odszedł, Fan Fiction, Dir en Gray
Na skrzyżowaniu słów, Fan Fiction, Dir en Gray
Platinum Egoist, Fan Fiction, Dir en Gray
Fever, Fan Fiction, Dir en Gray
Drain Away, Fan Fiction, Dir en Gray
Pierwszy pocałunek, Fan Fiction, Dir en Gray
W naszym zawodzie, Fan Fiction, Dir en Gray
Są takie noce, Fan Fiction, Dir en Gray
Perwersja o smaku truskawek, Fan Fiction, Dir en Gray

więcej podobnych podstron