ROZDZIAŁ V
JA - MY (ZBIOROWY PODMIOT LIRYCZNY)
W poezji Rafała Wojaczka występuje zbiorowy podmiot liryczny. Pojawia się on we wszystkich tomikach, które tworzą TEKST. Czy można zatem powiedzieć, że jest to głos pokoleniowy? Stanisław Stabro pisze: „Twórczość Nowej Fali, pokolenia wstępującego w latach 1968-1970, i od tych dwóch lat obecnie >>przezwanego<<, nawiązywała do tradycji owego przetworzonego romantycznego buntu. Była próbą diagnozy tych ograniczeń duchowego rozwoju jednostki, które w dobie społeczeństw związanych przede wszystkim tkanką masowego przekazu, a nie bogatą w treść więzią interpersonalną - zadawały kłam podmiotowej koncepcji historii. Rafał Wojaczek, debiutujący na łamach „Poezji” w roku 1965, był pierwszym artystą pokolenia, który owo zagrożenie dostrzegł i pierwszy, a przynajmniej jeden z pierwszych, zdał sobie sprawę z jego niebezpieczeństwa. Twórczość autora „Innej bajki” była prefiguracją tej śmiertelnej choroby społeczeństw konsumpcyjnych - duchowego marazmu, egoizmu, pogoni za wartościami czysto utylitarnymi - które znajdą swe odbicie w sprzeciwie wobec nich późniejszych książek Stanisława Barańczaka i Juliana Kornhausera na przykład.” Poezja Wojaczka jest mniej „upolityczniona” od twórczości nowofalowców, aluzje polityczne są w niej rzadkie i niebezpośrednie. Dramat pokoleniowy rozgrywa się na płaszczyźnie egzystencjalnej, wynika z naturalnej potrzeby członkostwa w autentycznej wspólnocie. Jednak brak możliwości powstania takiej wspólnoty był skutkiem panującego systemu. Poeta nie uważał siebie za „usta” pokolenia, nie był reprezentantem żadnej szkoły, czy kierunku poetyckiego, był jedyny w swoim rodzaju. „My” liryczne jego wierszy, to przetransponowane na wyższy poziom „ja” liryczne, to kolejny tożsamościowy eksperyment.
Zbiorowy podmiot liryczny pojawia się w utworach, których drugi człon tytułu brzmi: „bohaterów”. Mamy więc: „Piosenkę bohaterów” (S), „Genealogię bohaterów” (IB), „Piosenkę bohaterów II” (IB), „Piosenkę bohaterów V” (IB), Modlitwę bohaterów” (KNB), „Ostatnią modlitwę bohaterów” (ZWSZ), „Piosenkę bohaterów III” (ZWSZ) i „Piosenkę bohaterów VI” („Reszta krwi”). Wydaje się, że „bohaterów” zaczerpnął Wojaczek z propagandowej nowomowy, która na bohaterów kreowała robotników śrubujących rekordowe normy.
W ironiczny sposób pisał o nich już Grochowiak w wierszu „Don Kiszot”:
„I ten, co domy-i ten, co cię wiezie,
I ta, co idąc, nie idzie, a tańczy-
I nawet w sklepie obwiną ci śledzie
W moje liryki-wnuka Sanczo Pansy.”
Autor „Sezonu” potęguje ironię przez połączenie „bohaterów” z nazwami krańcowo od siebie różnych gatunków literackich. Kojarzona z kulturą masową „piosenka” i wywodzące się z średniowiecza „lament” i „modlitwa” wprowadzają już w tytule paradoks, który zyskuje potwierdzenie w zasadniczym tekście wiersza.
Z jakiego zatem chaosu „wyłonili się” bohaterowie? Sięgnijmy do wierszy:
„Biedne niebo, zaludnione ubogimi obłokami
- innymi nami, było apelowym placem (...)
A za niebem było jutro, pierwsze ptaki pozdrawiały
Nas-znów swoich, gdy czas się zaczął liczyć z nami”
(„Genealogia bohaterów” IB)
„Musimy być o świcie do ostatniej krwi
W pełnych szufladach serca rozliczeni z nocą; (...)
Kiedy rozpacz kobiecie powierzamy- aż
W żyznej głodem macicy krzepnie w sytą perłę;
O zmierzchu, kiedy suma winnej śmierci krwi
Już nie obciąża Ziemi, gdy na inną, gwiazdę
Pierwszą-lepszą przelana; my musimy zawsze
Być dojrzali do nowego bohaterstwa.”
(„Zawsze dojrzali” IB)
Bohaterstwo wiąże się z codziennością, z trwaniem w dzienno-nocnym rytmie, trwaniem świadomym i autentycznym, mającym w perspektywie nieuchronność śmierci. Bohaterowie są gotowi na śmierć, pojawiającą się czasami rozpacz próbują rozproszyć aktem seksualnym, w którym to geście przypominają poetów młodopolskich. Występujące licznie w wierszach nazwy ciał niebieskich nadają egzystencji bohaterów wymiar kosmiczny, ludzki los staje się sensem wszechświata.
Aby być bohaterem trzeba jednak znać „imię prawdziwej śmierci”:
„Aż wreszcie śmierć stała się pospolitą rzeczą,
jadalną, jak gruby chleb lekkostrawną,
i w usta sobie braliśmy lekko
- kromkę rozkwitającą smakiem aż bez nazwy,
takim codziennym. I zabijano nas: rano
już wymierzano rzadką, w cienkiej zupie,
ale my śmiechem nieodmierzanym
śmialiśmy się, jeszcze gdy sen w łeb tłukł obuchem.
Bo to nie była nasza śmierć tylko łaskawa
jałmużna zazdroszczącego nam świata
i wiedzieliśmy: kłamią nam w piśmie
partyjnych gazet, skorośmy, choć nieumyślnie,
w szpaltach nieba czytali a ten dziennik
wyjawił imię prawdziwej śmierci.”
(„Piosenka bohaterów II” IB)
„Bohaterowie - to ludzie wybrani, którym obca jest śmierć mieszczańskiego trwania, mający świadomość inności śmierci prawdziwej - transcendencji. Ich status jest arystokratyczny, wynika ze szczególności doświadczenia. Oni, >>choć nieumyślnie, | w szpaltach nieba czytali a ten dziennik | wyjawił imię prawdziwej śmierci<<. Dlatego znają własne przeznaczenie - gwiazdę.” Powszechność „sztucznej śmierci”, która jest w wierszu wartością negatywną wynika z braku autentyzmu właściwie we wszystkich dziedzinach życia ówczesnej Polski. Za taki rodzaj śmierci poeta mógł też uznawać jej rozumienie narzucone przez religię, obojętnie jaką. „Prawdziwa śmierć” dostępna bohaterom jest immanentną częścią każdej jednostki, jej najważniejszym doświadczeniem, potwierdzeniem indywidualizmu. „My” liryczne, którego synonimem są „bohaterowie”, ma u Wojaczka podobne problemy co „ja” liryczne, jest intuicyjną próbą poszukiwania wspólnoty w autentyzmie. Autor „Sezonu” podejmie jeszcze taką próbę, tym razem na płaszczyźnie typowej dla wspólnoty.
Tą płaszczyzną staje się „polskość” rozumiana w charakterystycznych dla Wojaczka kategoriach ontologicznych:
„Jeszcze się myli z śmiercią jak noc z dniem
Jeszcze świt nie wie może zmierzchem jest
Lecz lotnik nad szarą ziemią co wypłakał oko
Drugim widzi już słońcem wisi ponad Polską (...)
I pług by nie zardzewieć już tnie tłustą rolę
I zanim chłop zasieje kobietę zapłodni
Lotnik siedząc na miedzy prawo spisze
Boża krówka chodzi mu po rękopisie”
(„Polonia restituta” IB)
„Lecz potem, wreszcie wiernych, chcących iść
do swoich żon, ujęła za gardła policja
lęku. I śliną żółci zaczęliśmy rzygać.
Wreszcie wyszczuci z tchu, pięściami wiatru
po twarzach bici niczym ślepą pałką,
padliśmy na dymiącą mgłą, stygnącą ziemię
- śmierć nam zaczęła mówić po imieniu.”
(„Finis Poloniae” IB)
Polska zostaje poddana maksymalnej subiektywizacji, która u Wojaczka zawsze oznacza przeniesienie z sacrum do profanum. Ojczyzna znana z „akademii ku czci”, z patetycznych i pustych frazesów jest, zwłaszcza w tamtych czasach, fałszywa i obca. Polska jest miejscem, w którym spełnia się indywidualność milionów jednostek, dzieje się śmierć, miłość, dokonuje się „bohaterstwo”. Podobne rozumienie ojczyzny zawiera piosenka Republiki „Nie pytaj o Polskę”, gdzie znajdujemy słowa: „To nie kochanka, ale sypiam z nią.”
Fakt, że ojczyzna jest rodzaju żeńskiego oraz szczególnie mocny kult maryjny w Polsce nie mógł ujść uwadze autorowi „Sezonu”:
„Nie mogę Ci uwierzyć choć w nocy nad Jasną Górą
łóżka stanęłaś: żółto świecąca mgła i wyciekła
spod niej kwaśna kropelka
gwiazdy prosto do ust.”
(„List do Królowej Polski” S)
„Matka mądra jak wieża kościoła
Matka większa niż sam Rzymski Kościół
Matka długa jak transsyberyjska
Kolej i jak Sahara szeroka (...)
I troskliwa jakby bufetowa
Matka boska jak Królowa Polski
Matka cudza jak Królowa Polski”
(„Ojczyzna” NSK)
„Na brednię naszą i naszą nędzę
Na zatwardziałość w naszym szaleństwie (...)
Na wszystko co jest udziałem naszym
Błagamy wzgląd miej ironiczna Pani”
(„Modlitwa bohaterów” KNB)
Ojczyzna jako matka swych obywateli, Maryja jako Królowa Polski ulegają syntezie i tworzą „kobiecość doskonałą”, która poddawana jest zabiegom bluźnierstwa. Bluźnierstwo paradoksalnie jest ocaleniem ich jako wartości.
S.Stabro: W czyśćcu jasnowidzenia. W: Tenże: Poeta odrzucony. Kraków 1989, s.199, 200.
T. Komendant: Przywracanie symetrii. O poezji Rafała Wojaczka. W: Który jest. Rafał Wojaczek w oczach
przyjaciół, krytyków i badaczy. Red. R.Cudak, M.Melecki. Katowice 2000, s.109.
Problem mieszania przez Wojaczka sfery sacrum i profanum jest omówiony w rozdziale: SACRUM -
PROFANUM.
1
35