Katolicka nauka społeczna
Prorok Amos był wielkim obrońcą uciśnionych i piętnował krzywdę społeczną. Nieuczciwość, o której słyszymy od niego, przedstawiona została także w Ewangelii, która opowiada o nieuczciwym rządcy, który kosztem pana pragnął zaspokoić swoje dążenie do posiadania, które zapewniłoby mu dobrobyt. Św. Paweł natomiast przypomina nam, że celem wszystkich ludzi ma być zbawienie i dojście do poznania prawdy.
Zbawienie mamy osiągnąć przez właściwe używanie dóbr tego świata. Dlatego Jezus daje nam takie pouczenie: Zyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
W kontekście tych wypowiedzi biblijnych, jakie zawierają się w dzisiejszych czytaniach liturgicznych, warto będzie przypomnieć sobie podstawowe wiadomości na temat katolickiej nauki społecznej, która ukazuje nam wzór postępowania w dziedzinie etyki życia społecznego, jaka może przeprowadzić nas przez życie w ramach ludzkiej społeczności do osiągnięcia współżycia z Bogiem.
Ze swojej natury człowiek jest istotą społeczną. Rodzi się w społeczeństwie, potrzebuje społeczeństwa, ma służyć społeczeństwu. Robinson Kruzoe jest wytworem fantazji literackiej, i jego nadzwyczajne dzieje najlepiej pokazują, że normalnym miejscem człowieka jest społeczeństwo. W społecznej naturze człowieka odczytujemy wolę Stwórcy, od którego ludzka natura pochodzi. Bóg stworzył człowieka do życia w społeczności, i dlatego będziemy się starali zobaczyć przejawy społecznego życia człowieka w świetle Bożego objawienia, aby tę Bożą wolę lepiej poznać i wypełnić. Bóg bowiem ustalił właściwą hierarchię wartości, właściwy porządek, którego zachowanie gwarantuje pomyślność zarówno jednostek jak i społeczeństwa.
Podejmując działalność społeczną i gospodarczą w ramach życia społecznego, człowiek działa we właściwy sobie sposób, a więc jako istota rozumna i wolna. Działalność człowieka jako istoty wolnej musi podlegać prawom etycznym. Człowiek bowiem nie działa jak automat, i prawa ekonomiczne nie mogą wywierać na niego nieprzezwyciężonej presji. Dokonując wyboru, człowiek staje wobec zagadnienia dobra i zła, i odpowiedzialny jest za swoje czyny. Wspomniany wyżej, ustanowiony przez Boga porządek jest normą postępowania.
Wiele kierunków filozoficznych chce zwolnić człowieka od odpowiedzialności w dziedzinie działalności ekonomiczno-społecznej. Sprowadza to człowieka do roli śrubki w wielkim mechanizmie, śrubki nieświadomej i bezwolnej. Kościół uczy, że prawa etyczne rozciągają się na całą działalność ludzką. Dowartościowuje to człowieka, stawia jednak przed nim obowiązki, które powinien poznać i starać się wypełnić. Obowiązki te są wyrazem woli Boga.
W skarbcu nauki Kościoła znajdujemy wypływające z objawienia zasady, odnoszące się do porządku ekonomiczno-społecznego i etycznego postępowania w życiu społeczno-gospodarczym. Musimy niestety stwierdzić, że zasady te, stanowiące katolicką naukę społeczną, są bardzo mało znane i w bardzo małym stopniu wpływają na ludzkie postępowanie. Złożyło się na to wiele przyczyn, nie możemy jednak wobec tego faktu przechodzić obojętnie.
Chrześcijańskie zasady nie są popularne, sprzeciwiają się bowiem licznym ludzkim modelom, lansowanych przez różnych myślicieli i działaczy. Kościół, wszystkim dążącym do niesprawiedliwego zysku, stosującym przemoc i nienawiść, obiecującym bezpodstawnie raj na ziemi i jeszcze wielu innym, mówi: nie. Nie jest to dobre. Nie tędy droga. Nie osiągniecie niczego. Ludzie jednak niełatwo chcą zejść z obranej przez siebie drogi i dlatego zagłuszają świadomie głos społecznego sumienia, jakim jest nauka społeczna Kościoła. Naszą obojętnością nie możemy ułatwiać im zadania. Dlatego społeczną naukę Kościoła trzeba studiować, głosić, realizować.
Życie społeczne nie jest czymś stabilnym. Ulega zmianom, przekształceniom. Dlatego nauka Kościoła, która odnosi się do życia społecznego, musi uwzględniać z jednej strony coraz to nowe zagadnienia, a z drugiej strony rozpatrywać je w świetle niezmiennych objawionych zasad. Bardzo ważne jest zrozumienie tych dwu stron zagadnienia. Niezawodnie nowe sytuacje wymagają nowych rozwiązań, ale ta nowość nie jest bezwzględną nowością, gdyż wynika z niezmiennych korzeni objawionej prawdy. Nowość jednak trzeba umieć dostrzec. Nakazuje nam to Drugi Sobór Watykański, oceniając realistycznie trudną dzisiejszą sytuację:
Ponieważ zaś w naszych czasach powstają nowe zagadnienia i panoszą się nagminnie bardzo niebezpieczne błędy, które usiłują zniszczyć zupełnie religię, porządek moralny i samo społeczeństwo ludzkie, obecny Sobór Święty zachęca gorąco świeckich, by każdy w miarę swoich uzdolnień i wykształcenia, zgodnie z myślą Kościoła, wypełniał z większą pilnością swoje zadania w zakresie wyjaśnienia, obrony i odpowiedniego dostosowania zasad chrześcijańskich do problemów obecnej doby (Dekret o apostolstwie świeckich, 6).
Równocześnie musimy pamiętać o stałych i niezmiennych podwalinach nauki społecznej Kościoła. Nie zmieniają się bowiem najważniejsze współczynniki życia ludzkiego: wola Boża, natura człowieka, istota społeczeństwa, podstawowe zasady moralne. Dlatego byłoby nieporozumieniem uważać, że Kościół w nowych warunkach głosi zupełnie nową naukę.
Po śmierci papieża Pawła VI pewne kręgi twierdziły, że wykrystalizowana została nowa doktryna społeczna Kościoła, wychodząca naprzeciw palącym problemom współczesności, w niejednej swej tezie mająca treść postępową, albo, że papież zmodernizował doktrynę społeczną Kościoła.
Co to znaczy treść postępowa? Odwieczne prawo Boże zawsze prowadzi do postępu, a więc nauka Kościoła, aplikująca to prawo Boże do konkretnych warunków, zawsze uwzględnia prawdziwy postęp człowieka i społeczeństwa, a wszelkie inne zasady cofają wskazówki dziejów ludzkich wstecz.
Chrześcijaństwo od początku głosiło miłość jako normę stosunków społecznych, wskazywało na nieskończoną wartość duszy, a przez to człowieka jako człowieka. Zwróciło uwagę na godność każdej jednostki, a dobra doczesne oceniało według ich znaczenia dla wewnętrznego rozwoju człowieka.
Przykładem nowych stosunków międzyludzkich jest wspólnota Kościoła jerozolimskiego, opisana w Dziejach Apostolskich:
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli, o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby (4, 32-35).
Chrześcijaństwo nie głosiło tez rewolucyjnych, skierowanych przeciw ustrojowi niewolniczemu (por. sprawę Onezyma na podstawie Listu świętego Pawła do Filemona), ale swoją postawą przyczyniło się do upadku tego ustroju.
Porządek feudalny miał być realizacją zasad chrześcijańskiej solidarności. Realizacja ta często była nieudana, ale jej założenia warto tu zobaczyć. W społeczności musi być podział zadań, zmierzający do wspólnego dobra. W zależności od wniesionego wkładu w dobro ogólne, jednostce przysługują odpowiednie uprawnienia. Prawa rodzą zobowiązania. Na tych zasadach miał opierać się porządek społeczny. Rycerze, którzy w burzliwych czasach mieli zlecone zadania obronne, korzystali z licznych przywilejów, ale płacili za nie stałą gotowością do walki, wojenną poniewierką i niebezpieczeństwem życia. Z ich ochrony korzystali rolnicy uprawiający rolę i w ten sposób żywiący swoich obrońców.
Drabina społeczna wyróżniała różne stany, przeznaczone do różnych zadań, wzajemnie jednak świadczące sobie usługi dla dobra całości. Oczywiście to był ideał, który w praktyce przeradzał się często w wyzysk, ciągnięcie korzyści ze swojej pozycji bez wypełniania złączonych z nią obowiązków.
Ludzkie wady jak chciwość, zachłanność, nieuczciwość, niesolidarność, a przede wszystkim brak wzajemnej miłości, pogłębiał kryzys społeczny. Doprowadziło to do przerodzenia się układów społecznych w wyzysk, określany zwykle kapitalistycznym.
W tym czasie prądy umysłowe odrywały ludzi od religii, osłabione chrześcijaństwo nie potrafiło przeciwstawić swojej doktryny i praktyki zalewowi zła. Nie złożyło jednak broni. Wielu starało się ulżyć doli krzywdzonych, stawało w ich obronie, głosiło i praktykowało miłość bliźniego. W końcu zabrał głos Ojciec święty Leon XIII wykładając zdrowe zasady społecznego porządku. Od Leona XIII liczne enuncjacje papieskie rozwijały katolicka naukę społeczną. Nie miejsce tu na jej gruntowny wykład, ale poznawanie tej nauki i jej wcielanie w życie jest obowiązkiem każdego ucznia Chrystusa. Uczyńmy ten obowiązek przedmiotem naszego rachunku sumienia.
Pragnienia Boga
Przyszliśmy do naszej świątyni, aby zanurzyć umysł w mądrości natchnionego Słowa i przyjąć do „domu naszej duszy” Jezusa w Najświętszej Eucharystii. Spójrzmy zatem na Bożą myśl z perspektywy Bożego pragnienia - Jego oczekiwań: czego może pragnąć Ten, Który ma, i Który może wszystko?
W Ewangelii Jezus opowiada o bogatym człowieku, który miał nieuczciwego menedżera - zarządcę własnego kapitału. Bogacz postanowił zbadać dokładnie tę sprawę, a następnie rozwiązać umowę z podejrzanym. Rządca jednak wpadł na „genialny pomysł”, dzięki któremu po wyrzuceniu z pracy zdobędzie nowe źródło dochodu. Tę długomyślną zapobiegliwość pochwalił jego pracodawca. Jezus dodaje następnie, że powinniśmy zdobywać sobie sojuszników nawet przy pomocy „niegodziwej mamony”. Stwierdza wyraźnie: „zyskujcie sobie przyjaciół” i nie ogranicza tutaj zakresu, o kogo może chodzić, a więc idzie Mu o każdego człowieka. To zdanie, to wyraźne polecenie Mistrza z Nazaretu, mówi o Jego - Bożych oczekiwaniach. Bóg chce, żebyśmy byli powiązani ze sobą więziami przyjaźni, a nie chciwości, zazdrości, obmowy czy lekceważenia. Nie można bowiem służyć dwom panom: przyjaźni i nieprzyjaźni; miłości i nienawiści. Nasze serce musi być podobne do serca Jezusa, który kocha wszystkich, również tych, którzy przybili Go do krzyża, woła przecież: „Ojcze, odpuść im...”. Tak może powiedzieć tylko Ktoś, kto naprawdę aż do końca żyje miłością. Ktoś, kto zdobywa innych przyjaźnią. Należy także pamiętać, że rozpoczyna się ten olbrzymi proces od rzeczy drobnych i niewielkich: od jednego gestu przebaczenia, od podania spragnionemu kubka wody, od jednego dobrego słowa, od jednej świętej myśli. Następnie dobro rozrasta się mocą, która wewnątrz tego dobra tkwi, dzięki Bożej mądrości.
W tym samym duchu można odczytać również pierwsze czytanie z księgi proroka Amosa, wielkiego obrońcy społecznego sprzed wielu tysiącleci. Mówi on, że w ludzkim życiu są obecni ci, którzy gnębią i oszukują ubogiego człowieka. Amos nie pozwala im na takie postępowanie i zapowiada sprawiedliwy osąd i ukaranie takich uczynków. Skoro są to słowa natchnione, są one aktualne zawsze - niezależnie od czasów czy też środowiska i kultury. Obowiązują zatem i nas - ludzi XXI wieku. Każdy gnębiciel i oszust zostanie sprawiedliwie potraktowany na sądzie Boga, ale również i w osądzie historii. Krętactwa i fałsz zostaną przypisane przez ludzkość tym, którzy byli nieuczciwi i niszczyli drugiego człowieka. Znamy świetnie z minionych epok wielkich krzywdzicieli narodów i pojedynczych ludzi. Pamięć ludzka nigdy im nie przebaczy wyrządzonych zbrodni i zła. Pamiętać też będziemy o każdym dobrym i szlachetnym człowieku, który okazał nam serce, miłosierdzie czy pomoc. Właśnie taka postawa jest zapisana w Biblii, która nakazuje nam „zło zwyciężać dobrem” (por. Rz 12, 21).
Pragnieniem Boga, zapisanym w drugim dzisiejszym czytaniu, jest wola zbawienia wszystkich ludzi oraz poznania przez nich prawdy. Nakarmienie umysłu człowieka przez prawdę i osiągnięcie wiekuistego życia, to Boży zamysł, który wymaga realizacji przez każdego i każdą z nas. Apostoł Paweł dodaje jeszcze do tego konieczność modlitwy, którą trzeba obejmować władców, królów i w ogóle wszystkich ludzi. Modlitwa powinna być ofiarowana Bogu w każdym miejscu: w naszej pracy, w samochodzie, w sklepie, w szkole... Bóg pragnie, abyśmy po prostu z Nim żyli i Go kochali, abyśmy o Nim rozmyślali w każdej chwili i pamiętali o Jego obecności i bliskości. On w zamian będzie udzielał nam potrzebnych łask i darów, które są niezbędne do osiągania naszych zamierzeń i wcielenia ich w nasze życie.
Razem z Psalmistą zawołajmy w sercu do Boga: „Kto jest jak nasz Pan Bóg, co ma siedzibę w górze i w dół spogląda zarówno na niebo jak i na ziemię”. On - nasz Ojciec - jest ponad wszystkim, co stworzone i Jemu składamy uwielbienie, celebrując Ofiarę Jego Jedynego Syna. AMEN.
Wszyscy
Często zwykliśmy w naszym życiu wprowadzać liczne podziały. Klasyfikujemy ludzi na: biednych i bogatych; bliskich i dalekich; pięknych i brzydkich; pachnących i cuchnących; liczących się w świecie i tych, których stawiamy na jego marginesie.
Dzisiejsze czytania liturgiczne także mówią o podziałach. Ukazują ludzi, którzy uważają, że są bardzo mądrzy, bo potrafią czerpać korzyści ze swojej nieuczciwości. Traktują oni bliźnich jako przedmiot wyzysku. Kiedy nie mogą okazać im swojej pogardy, wyrażającej się fałszowaniem wagi czy sprzedawaniem plew, wtedy stają się wielce poirytowani. Tę samą postawę obserwujemy u rządcy z dzisiejszego fragmentu Ewangelii. Jako podwładny pana, u którego pracuje, okazuje się być pełnym pogardy zarówno względem niego jak i swoich współpracowników. Niestety, my też często tacy jesteśmy!
I właśnie do takich ludzi zwraca się Bóg. Bardzo znamienne jest, co podkreśla św. Paweł w Liście do Tymoteusza, że On nie czyni żadnych podziałów i nikim nie gardzi - zwraca się do wszystkich. Słowo wszyscy charakteryzuje Jego działanie.
Wolą Boga jest, aby wszyscy ludzie byli zbawieni. On nie usiłuje nikogo wyłączyć ani pominąć. Pragnie, aby wszyscy przemienili swoje życie i poznali prawdę, a dzięki temu zostali zbawieni. Chce, abyśmy uświadomili sobie, że jakiekolwiek podziały czynione przez nas są złe. Złe jest gnębienie człowieka i patrzenie nań z góry. Złe jest okazywanie pogardy komuś także wtedy, gdy będąc naszym nieprzyjacielem, czyni nam źle. Pan Jezus powiedział to bardzo wyraźnie na innym miejscu: Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, (...) cóż szczególnego czynicie? (Mt 5, 46-47). Bóg tak patrzy na każdego człowieka i - jak słyszeliśmy - w swym działaniu nakierowanym na wszystkich ludzi jest właśnie taki. Św. Paweł pisze: Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich jako świadectwo we właściwym czasie (1 Tm 2, 5-6). Jezus złożył ofiarę ze swojego życia za wszystkich ludzi, nie czyniąc między nimi żadnej różnicy. Jezus Chrystus - jak śpiewaliśmy przed Ewangelią - będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2 Kor 8, 9).
Bóg zrezygnował z chwały swego Bóstwa i stanął pośród nas, aby się z nami wszystkimi solidaryzować i zjednoczyć; aby mogły ustać wszelkie różnice - bo jak napisał św. Paweł: On zburzył mur wrogości między ludźmi (por. Ef 2, 14). Bóg jest właśnie taki w swoim działaniu i tego nas uczy. Wezwał nas do odmawiania Ojcze nasz, abyśmy modlili się za wszystkich. To samo słyszymy dziś z ust Apostoła: Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi (1 Tm 2, 1).
Znajdujemy się teraz w samym sercu tego dziękczynienia. Zgromadziliśmy się na świętej Eucharystii, uczestniczymy w Ofierze Chrystusa, w której złożył siebie na okup za wszystkich ludzi. Jesteśmy tu, ale zdajemy sobie sprawę, że reprezentujemy całe stworzenie i że ono przez nas chce oddawać Bogu dziękczynienie.
Przebywamy tu z własnej woli, jako ci, którzy miłują Boga, bo nie wyobrażają sobie życia bez Niego. Jesteśmy tu we własnym imieniu, ale też i w imieniu tych wszystkich, których dziś nie ma na Eucharystii, bo chociaż zostali ochrzczeni, osłabli w wierze, miłości i zaufaniu względem Boga. Zanosimy naszą modlitwę za pogrążonych w grzechach i nie mających siły, aby się z nich wyzwolić. Prosimy za tych, którzy nie znają jeszcze Dobrej Nowiny, aby mogli ją poznać. Błagamy także za tych, którzy walczą z Bogiem i Kościołem, prowadząc życie nie mające nic wspólnego z Ewangelią i nie chcą z niego zrezygnować. Jesteśmy tu również w imieniu tych wszystkich, których miłujemy i nosimy głęboko w sercu i tych, którzy nas trapią i boleśnie ranią.
Jesteśmy, bo zamysł Boży jest tak niezwykły i przepiękny! Jesteśmy, aby go sobie przyswajać i uczyć się go, aby się stał naszym. Prośmy o to w tej Eucharystii.