Polska katolicka, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo


0x01 graphic

Czy Polska jest (jeszcze) krajem katolickim?

0x01 graphic


0x01 graphic

0x01 graphic

Co jest ważniejsze: że około połowa wierzących Polaków chodzi co niedziela do kościoła, czy że druga połowa nie chodzi?

0x01 graphic

Gdy przyjeżdżają do Polski goście zagraniczni, właściwie nie mają wątpliwości, że przyjechali do kraju katolickiego - kościoły są u nas wypełnione, a wyznawcy innych religii czy członkowie innych wyznań chrześcijańskich są bardzo nieliczni w porównaniu z potężnym Kościołem katolickim.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
ZBIGNIEW NOSOWSKI0x01 graphic

0x01 graphic
2003-05-230x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Gdy sami zastanawiamy się nad tym problemem, wielu ma jednak wątpliwości. Bo czy można nazwać katolickim kraj, w którym korupcja stała się powszechnie aprobowaną metodą prowadzenia działalności gospodarczej, w którym kłamstwo i nieuczciwość tolerowane są "od dołu do góry" - tj. poczynając od akceptacji dla ściągania już w szkole podstawowej, przez czołowe postaci "niezależnego" dziennikarstwa aż po głowę państwa?

Osoby o większym temperamencie politycznym wskażą jeszcze dodatkowy argument, że osoby piastujące najwyższe urzędy w państwie polskim nie mają wiele wspólnego z katolicyzmem ani nawet szerzej - z chrześcijaństwem. Cóż to za kraj katolicki - powiedzą - w którym demokratycznie do władzy dochodzą ludzie dalecy od systemu wartości wywodzącego się z chrześcijaństwa?

Być krajem katolickim

Sądzę jednak, że miernikiem katolickości jakiegoś kraju nie można uczynić wyborczych zachowań jego mieszkańców. W przypadku Polski doskonale zaś wiadomo, że kolejne wyborcze zwycięstwa postkomunistów bardziej dowodziły słabości ich konkurentów niż ogólnospołecznej popularności tego ugrupowania i jego kandydatów. Owszem, może zdumiewać, że w kraju o większości katolickiej parlamentarzyści nawiązujący (w różny sposób) do inspiracji chrześcijańskiej są w wyraźnej mniejszości. Więcej to jednak mówi o słabościach polskiej polityki niż o katolickości Polski.

Cóż to zatem znaczy być krajem katolickim? Nie siląc się na naukowość, powiem, że katolickim można nazwać kraj, który spełnia przynajmniej dwa poniższe kryteria:

- większość ludności jest wyznania katolickiego,

- katolicyzm jest wyraźnie obecny w historii i kulturze tego narodu,

- znacząca pozycja religii katolickiej (Kościoła katolickiego) jest łatwo dostrzegalna w życiu publicznym,

- wybory moralne obywateli są zgodne z katolicką nauką moralną.

W tym sensie nie może być chyba wątpliwości, że Polska w swej historii była krajem katolickim. Czy jednak jest nim obecnie?

Wobec arbitralności, z jaką każdy z nas obserwuje i ocenia życie publiczne, nie ma innej możliwości w miarę obiektywnej odpowiedzi na powyższe pytanie, niż odwołanie się do badań socjologicznych (ze świadomością ich dobrze znanych ograniczeń). Wymaga to refleksji nad: deklaracjami wiary i praktyk religijnych, poziomem akceptacji zasad wiary i stosowania się do nich w praktyce życiowej, społeczną aktywnością ludzi wierzących, zmianami opinii Polaków o Kościele katolickim. Wszystkie te sprawy są przedmiotem analiz socjologów i zazwyczaj osiągają oni podobne wyniki, choć są też kwestie sporne, zarówno co do faktów, jak i interpretacji.

Dla wielu zaskakujące może być, że odnośnie do poziomu praktyk religijnych niższe dane prezentują analizy Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego prowadzonego przez księży pallotynów. Dane te opierają się nie na deklaracjach zbieranych metodą sondażową, lecz na przeliczaniu w całej Polsce wiernych uczestniczących w niedzielnej Mszy świętej w wybraną niedzielę. Te unikatowe w skali światowej badania prowadzone są od roku 1979 we wszystkich polskich parafiach. Poziom praktyk religijnych jest według nich niższy o ok. 10-15% niż w badaniach sondażowych (wbrew podejrzeniom niektórych, że proboszczowie będą zainteresowani zawyżaniem poziomu praktyk w swoich parafiach!). Obecnie - dane za rok 1999 - poziom regularnych praktyk według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynosi 46,9%. Ciekawe to zjawisko, że świeccy socjologowie mają lepszy obraz polskiej religijności niż instytucja kościelna. Można przypuszczać, że ludzie badani przez ankieterów chcą lepiej wypaść w ich oczach - jakaś część mówi zatem, że chodzą regularnie do kościoła, bo tak wypada…

Ważnym fenomenem wskazującym na pogłębienie wiary Polaków, uchwyconym przez badania kościelne, jest natomiast regularny wzrost communicantes, czyli liczby osób przyjmujących Komunię świętą podczas niedzielnej Mszy - od niespełna 8% w roku 1980 do 16,3% w roku 1992. Wskaźnik communicantes traktuje się zazwyczaj jako przejaw wiary uświadomionej i głębokiej, nieograniczającej się jedynie do biernego uczestnictwa w obrzędach.

Okazuje się zatem, iż pomimo przewidywań czy obaw, że wolność i demokracja przyniosą ze sobą przyspieszony proces laicyzacji, w naszym kraju nie zadziałały mechanizmy prowadzące do masowego odchodzenia od religii. Rok 1989 - tak przełomowy w polskiej historii - nie stał się znaczącą cezurą w świadomości religijnej Polaków. Wieloletnie regularne badania CBOS wskazują, że od marca 1986 po dzień dzisiejszy autoidentyfikacje religijne utrzymują się zasadniczo na zbliżonym poziomie. Występujące niekiedy okresowe wahania są statystycznie mało istotne. Według ks. Janusza Mariańskiego, jedyne bardziej istotne zmiany, jakie można odnotować w poziomie praktyk religijnych, to małe przesunięcia w stronę regularności ich odbywania albo całkowitej rezygnacji.

Wiara selektywna

Na dość wysokim poziomie utrzymane są również ogólne deklaracje Polaków dotyczące akceptacji zasad wiary. W badaniach CBOS (marzec 2000) i PBS (grudzień 2002) uzyskano niemal identyczne wyniki: prawie 60% badanych wybiera odpowiedź "Jestem wierzący(a) i stosuję się do wskazań Kościoła", ok. 40% to "wierzący na swój własny sposób". Bliższe przyjrzenie się wynikom wskazuje jednak, że nie jest tak różowo: okazuje się, że 1/4 z chodzących do kościoła przykładnie raz w tygodniu to ci, którzy wierzą "na swój własny sposób"…

Sytuacja ta wskazuje na pewne zagrożenia czy może raczej wyzwania - socjologowie nazywają to zjawisko selektywnością wiary. Fenomen ten można zgrabnie pokazywać na konkretnych przykładach, np. jedynie 72% Polaków wierzy w istnienie nieba, 41% - piekła, 66% - w zmartwychwstanie; za to 75% stosuje sztuczne metody zapobiegania ciąży, a 68% akceptuje seks przedmałżeński. Gdzieniegdzie nawet wskaźniki wiary w bóstwo Chrystusa są niższe niż wiary w Boże macierzyństwo Maryi… Wyliczankę tę można by kontynuować; takie informacje często pojawiają się w gazetach skłonnych traktować je jako objawy nieuchronnie zbliżającej się epoki niewiary powszechnej.

Informacje o selektywności wiary są wyraźnym sygnałem świadczącym o oddalaniu się praktycznego sposobu życia wielu ludzi uważających się za religijnych od modelu ortodoksyjnego katolicyzmu. Niewiele mówią one jednak o przemianach po roku 1989. Selektywność w podejściu do wiary była przecież znacząco obecna w Polsce również w okresie komunizmu - w latach osiemdziesiątych, a więc w okresie wielkiej popularności Kościoła, czołowy polski socjolog religii, ks. Władysław Piwowarski, mawiał, że 2/3 polskich katolików to "nieświadomi heretycy". Zmiany, jakie nastąpiły od tego czasu, zasadniczo wniosły niewiele nowego.

Ciekawsze byłoby zbadanie, jak ludzie stosują się do zasad wiary w praktyce życiowej. Niestety, ten wymiar ludzkiego życia umyka badaniom socjologicznym. Warto natomiast wspomnieć o zróżnicowaniu regionalnym polskiej religijności. Według danych kościelnych, najwyższy poziom praktyk religijnych istnieje w diecezjach: tarnowskiej (74,5%), rzeszowskiej (70,9%) i przemyskiej (67,5%); najniższy - w diecezji łódzkiej (28,9%), szczecińsko-kamieńskiej i sosnowieckiej (32,5%, dane z roku 1999). Najwyższe wskaźniki osób przyjmujących Komunię świętą są zaś w diecezjach: opolskiej (22,6%), tarnowskiej (21,5%) i pelplińskiej (20,2%); najniższe - w tych samych diecezjach, co najniższe praktyki (najniżej sosnowiecka - 10,8%).

Jest jednak pewna ciekawa informacja z dziedziny selektywności, która każe w szczególny sposób zastanowić się nad przyszłością. Otóż, według badań European Values Study, Polacy częściej niż przeciętni Europejczycy zgadzają się z tezą, że małżeństwo jest instytucją przestarzałą - twierdzi tak 23,1% badanych Polaków, podczas gdy średnia europejska wynosi 15,1%. To trudno wytłumaczalne zjawisko sygnalizuje, że powinniśmy być przygotowani na różne niespodzianki…

W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" ks. Zaręba stwierdził nawet, że jesteśmy świadkami cichej rewolucji aksjologicznej, tzn., że wzrasta relatywizm etyczny młodzieży i generalnie zmierzamy ku prywatyzacji religii. Jego zdaniem, istnieje nadal u młodzieży zapotrzebowania na sacrum, lecz odrzucane są katolickie zasady moralne - normę "nie zabijaj" za wiążącą uważa 75,5% młodych Polaków, "nie kradnij" - 62,5%. Wyraźnie obniżyła się zwłaszcza akceptacja zasad etyki seksualnej. Ponad 60% młodzieży akceptuje antykoncepcję i współżycie przedmałżeńskie (choć 58% opowiada się przeciwko zdradzie małżeńskiej). Istotna jest zwłaszcza dynamika: według ks. Zaręby ponad 1/3 młodzieży przyznaje się do spadku własnej religijności, a jedynie 11,5% do jej wzrostu. Pallotyn wskazuje też, że w rozwiązywaniu konfliktów moralnych ok. 70% młodych ludzi kieruje się własnym sumieniem, a jedynie 3-4% naukami Kościoła.

Czy sekularyzacja jest nieuchronna?

Czy zatem Polska jest krajem katolickim? Odwołując się do kryteriów przywołanych na początku tekstu, trzeba odpowiedzieć: tak. Socjologicznie rzecz ujmując, większość społeczeństwa jest wyznania katolickiego, katolicyzm wyraźnie obecny jest w polskiej historii i kulturze, a pozycja Kościoła katolickiego w życiu publicznym jest znacząca. Trudniej ocenić, czy wybory moralne obywateli są zgodne z katolicką nauką moralną, ale przynajmniej deklaratywnie większość z nich twierdzi, że stosuje się do wskazań Kościoła. Kraju o takiej pozycji katolicyzmu, zwłaszcza w porównaniu z innymi narodami europejskimi, nie można nie nazwać krajem katolickim.

Trzeba jednak spytać także o przyszłość. W tytule niniejszego tekstu pojawia się słowo "jeszcze" - czy Polska jest (jeszcze) krajem katolickim? Pora na zakwestionowanie tego sformułowania. Dlaczego "jeszcze"? Czy sekularyzacja jest nieuchronna?

Teoretycy sekularyzacji coraz bardziej wycofują się z myślenia jednokierunkowego, uznając, że nie ma w tej dziedzinie determinizmów. Dotychczasowy brak kryzysu praktyk religijnych w Polsce pozwala przypuszczać, że nawet jeśli się on tu pojawi, to nie będzie miał charakteru gwałtownego - jak to było w kanadyjskim Quebecu czy w niektórych regionach Europy, gdzie w ciągu jednego pokolenia świątynie opustoszały.

Socjologowie coraz częściej mówią obecnie o tym, że odchodzenie od religii nie jest procesem nieuchronnym. Pod redakcją Petera Bergera w 1999 roku wyszła książka "Desekularyzacja świata", a w niej m.in. artykuł Grace Davie pt. "Europa - wyjątek, który potwierdza regułę". Brytyjska autorka przekonywała, że europejska (czytaj: zachodnioeuropejska) tendencja sekularyzacyjna jest już oceniana przez wielu socjologów nie jako laboratorium przyszłości świata, lecz jako sytuacja wyjątkowa i niepowtarzalna. Grace Davie wydała ostatnio książkę na ten sam temat, zatytułowaną "Europe: The Exceptional Case" [Europa: przypadek wyjątkowy], a trzeba dodać, że jest ona przewodniczącą komitetu socjologii religii Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego.

Zresztą nawet w Europie tendencje się odwracają, np. Bruksela stała się obecnie najbardziej religijnym regionem w Belgii. Nie świadczy to jednak o odradzaniu się chrześcijaństwa, lecz o obecności muzułmanów. Belgijski socjolog, jezuita Jan Kerkhofs, zwraca uwagę, że w wielu brukselskich szkołach podstawowych 90% dzieci to muzułmanie. W Europie Zachodniej rodzą się też inne zainteresowania duchowe, które nie prowadzą do religii tradycyjnych - np. we Francji liczba księży jest dzisiaj czterokrotnie niższa od liczby wróżbitów przepowiadających przyszłość…

Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w Europie, nie jest - według Kerkhofsa - końcem religii ani końcem chrześcijaństwa. Jej przejawem (a może rezultatem?) są poważne przemiany wewnątrz poszczególnych nurtów chrześcijaństwa. Francuski protestancki socjolog religii, Jean-Paul Willaime, twierdzi, że następuje powolna protestantyzacja katolicyzmu; protestanci zaś zmierzają ku nieokreślonemu agnostycyzmowi.

Wśród socjologów panuje natomiast zgoda co do nieuchronności procesu indywidualizacji wiary. Ale już z oceną jego konsekwencji bywa różnie. Niektórzy uważają, że prowadzi on do zaniku wiary czy jej całkowitej prywatyzacji. Inni zaczynają jednak dostrzegać, że indywidualizacja - czyli proces przechodzenia od wiary tradycyjnej do wiary z wyboru - nie musi oznaczać osłabienia społecznej roli wiary. Nawet jeśli bowiem nieco spadną liczbowe wskaźniki deklaracji wiary czy praktyk, to zmienia się jakość wiary tych, którzy - już świadomie, "z wyboru"! - trwają przy Bogu i Kościele. Grace Davie twierdzi, że wybór wiary lub niewiary dokonuje się prywatnie, lecz konsekwencje takiej decyzji nie są już prywatne. Przekonuje ona, że ci, którzy na serio opowiadają się dzisiaj za wiarą, będą raczej zabiegali o to, aby ich głos był coraz bardziej słyszalny publicznie.

Proces indywidualizacji wiary - jeśli spotka się z odpowiednią ofertą duszpasterską - może zatem doprowadzić do jej pogłębienia i umocnienia. Podobnie twierdzi w Polsce ks. Janusz Mariański: można równolegle budować obydwie formy społecznego funkcjonowania Kościoła: ludowego i wspólnotowego. Rozwijający się Kościół wspólnotowy nie musi być zagrożeniem dla Kościoła ludowego, może być raczej jego wzmocnieniem.

Teologicznie patrząc na tę kwestię, trzeba wskazać, że wiara z wyboru najpełniej jest tym, co Kościół wiarą nazywa: wiara jest odpowiedzią człowieka daną Bogu, który mu się objawia i udziela, przynosząc równocześnie obfite światło człowiekowi poszukującemu ostatecznego sensu życia (KKK 26). W tym właśnie sensie można chyba myśleć o znanej tezie ks. Józefa Tischnera, że "chrześcijaństwo jest dopiero przed nami"…

Droga w głąb

Coraz wyraźniej widać zatem, że o przebiegu sekularyzacji decyduje pewien splot czynników, a żaden z nich nie jest dominujący. W Polsce - kraju tak bardzo nieprzewidywalnym - może być bardzo różnie.

Polska wiara na tle Europy wydaje się wyjątkowa. Polacy jawią się jako religijny prymus Europy. Co to oznacza na przyszłość? Co jest ważniejsze: że około połowa wierzących Polaków chodzi co niedziela do kościoła, czy że druga połowa nie chodzi? Czy szklanka jest do połowy pełna, czy też od połowy pusta? Będzie się napełniała czy opróżniała?

Osobiście należę do tych, których bardziej interesuje nie ilość płynu wypełniającego szklankę, lecz jego smak; nie liczba wierzących, lecz jakość ich wiary przekładająca się na świadectwo ich życia (rzecz jasna, nie chodzi o przeciwstawienie tych dwóch aspektów, lecz o dostrzeżenie decydującego znaczenia "smaku wiary"). Z tego punktu widzenia największym zagrożeniem dla przyszłości polskiego katolicyzmu jest powierzchowność wiary wielu nominalnych katolików, bylejakość i wiary, i życia. Dlatego zadaniem najważniejszym z ważnych powinno być pogłębianie wiary osób pozostających obecnie w zasięgu oddziaływania Kościoła - tych, którzy praktykują regularnie, ale posiadają wątpliwości w sprawach wiary, a jeszcze bardziej tych, którzy choć deklarują, że są wierzący, praktykują nieregularnie. Oni bowiem - jako świadomi swej wiary katolicy - będą mogli stworzyć "masę krytyczną" kształtującą nowe, dynamiczne oblicze Kościoła w XXI wieku.

Religijność w Polsce pozostaje, wedle określenia Jarosława Gowina, oczywistością kulturową. Jest to wielki potencjał. Na tym kapitale można budować. Dzięki niemu katolicyzm ma szansę być najistotniejszą siłą kulturową ożywiającą współczesne polskie społeczeństwo. Kościół katolicki w Polsce wciąż bowiem jest - i sądzę, że nadal będzie - głównym nośnikiem poczucia sensu i nauczycielem wartości (właściwie jedynym na masową skalę!), bez których nie można sobie wyobrazić zdrowego życia publicznego.

Religijny prymus Europy ma wiele wewnętrznych problemów, czekają go trudne wyzwania i przemiany. Przede wszystkim jednak - przy wytężonej pracy duszpasterskiej - wciąż ma szansę na połączenie fenomenu masowości wiary z wiarą pogłębioną. Ks. Janusz Mariański twierdzi, że jedyną rozsądną i uzasadnioną alternatywą wobec zanikania Kościoła ludowego może być Kościół wielopostaciowy, "policentryczny" - uwzględniający zróżnicowane społecznie formy katolicyzmu, różne nurty i sektory, odpowiadające zróżnicowanym potrzebom wiernych.

Polska może pozostać krajem katolickim i w deklaracjach, i w życiowych wyborach. Nie musimy też być traktowani jak skansen Europy, bo myślenie o religii jako fenomenie odchodzącym w zapomnienie staje się niemodne. Tyle można powiedzieć z perspektywy socjologicznej. Z pewnością jest ona niewystarczająca do wyczerpania tytułowego problemu. Jeszcze niejeden artykuł na ten temat przeczytamy…

Teologicznie patrząc - w Kościele toczy się trojaki proces: narodzin - rozkwitu - zanikania. Te trzy momenty zachodzą stale i równocześnie (ks. Tomasz Węcławski). Który z tych procesów przeważy w danym momencie historycznym - nie da się przewidzieć.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pogaństwo w kościele krd Ratzinger, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Rap a choroby, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
kto sieje ziarno pobłażliwości, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
zadłużenie afryki, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Wpływ relewizji na rodzinę, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
aborcja jako lek, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
JAK SZATAN OCENIA CZŁOWIEKA, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Gangrena bezwstydu..., Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Między Sodomą a Nowym Orleanem, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Zarodek damskomęski, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Precz szatanie, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
pogaństwo w kościele krd Ratzinger, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Bohaterowie literaccy różnych epok w poszukiwaniu szczęścia
Bohaterowie literaccy różnych epok poszukiwamnie szczescia
Społeczne cechy katolickiego dogmatu Przegląd Powszechny 1938 10 t 220
Literatura piękna katolickiego humanizmu Przegląd Powszechny 1938 04 t 218
Bohaterowie literaccy różnych epok poszukiwamnie szczescia
keating ng w poszukiwaniu szczescia
Polska a katolicyzm Kopia

więcej podobnych podstron