Wydawca „MYŚL POLSKA”; 8, Alma Terrace, London, W. 8
Z zasiłkiem Instytutu im. Romana Dmowskiego w St. Zjednoczonych
Do druku przygotowali: Antoni Dargas, Józef Płoski i Hanka Świeżawska
Printed by Gryf Printers (H. C.) Ltd. — 171 Battersea Church Road, London, S. W. 11.
STANISŁAW KOZICKI
HISTORIA LIGI NARODOWEJ
(OKRES 1887 — 1907)
„MYŚL POLSKA”, LONDYN 1964
CZĘŚĆ III
POLITYKA LIGI NARODOWEJ
W OKRESIE 1904—1906
ROZDZIAŁ ÓSMY
WALKA Z ANARCHIĄ. NARODOWY
ZWIĄZEK ROBOTNICZY
Polityka Ligi Narodowej w czasie wojny rosyjsko-japońskiej i kryzysu wewnętrznego w Rosji była oparta na założeniu, że wydarzenia te nie stwarzają warunków do zmiany granic państwa rosyjskiego, że naród polski zatem może stawiać sobie tylko ograniczony cel — poprawienia swego położenia politycznego w Rosji. Jako drogę do tego celu prowadzącą uważała Liga walkę o prawo. Koniecznym warunkiem prowadzenia walki podobnej była jednolitość narodowa i ład wewnętrzny w łonie społeczeństwa polskiego. „...walka o tyle tylko może być skuteczną — czytamy w Sprawozdaniu Komitetu Centralnego Ligi dla Komisji Nadzorczej Skarbu Narodowego (1904—1905) — o ile rząd poczuje, że prowadzi ją cały naród, jako spójnia, zorganizowana siła, idąca w karnych szeregach do jednego celu. Chcąc to osiągnąć, nie można było dopuścić ani do paraliżowania narodowej walki przez zabiegi ugodowe, ani do rozbijania narodowych szeregów przez socjalistyczne wichrzycielstwo i wynikającą z niego anarchię. Tym mniej można było dopuścić, ażeby żywioły niedojrzałe, nie zdające sobie sprawy z politycznego położenia, zorganizowały jakąś parodię narodowego powstania, dając Moskalom sposobność do łatwego pogromu i doprowadzając do zniszczenia całego zapasu narodowej energii, którą praca nasza w szeregu ostatnich lat wytwarzała i która w obecnej dobie szybko zaczęła rosnąć. Do otwierającej się przed nami walki politycznej potrzebne nam są wszystkie narodowe siły, a może niedaleką jest chwila, kiedy nam będą potrzebne do walki innej, bo upadek potęgi rosyjskiej, naruszający równowagę międzynarodową, może sprowadzić w polityce następstwa, które zmienią zupełnie położenie naszej sprawy i zmuszą nas do podjęcia o wiele wyższych, niż obecnie, zadań”.
Niebezpieczeństwa grożące tej polityce były większe, niż przewidywano, bo poziom kultury politycznej w zaborze rosyjskim był o wiele niższy, niż to można było przypuszczać, obserwując życie społeczne pod panowaniem rosyjskim. Opinia publiczna o zasadniczych zagadnieniach narodowych nie miała możności się ujawniać, życia zbiorowego nie było. Gdy osłabł nacisk administracji rosyjskiej, zjawiły się na powierzchni tendencje i dążenia, które dopiero odsłoniły cały stan wewnętrzny społeczności polskiej.
Istniał przede wszystkim przedział między inteligencją a warstwami ludowymi. Warstwy ludowe, mając instynkty polskie, nie posiadały doświadczenia politycznego. Lud wiejski był bierny i dopiero wielki wysiłek organizacji politycznej zdołał go z tej bierności poruszyć. Młoda warstwa robotnicza była wrażliwa i czynna, lecz zarazem podatna do pójścia za hasłami demagogicznymi i rewolucyjnymi. Wszak przemysł w Królestwie był bardzo świeżej daty, przeważnie większość robotników pochodziła jeszcze wprost ze wsi, nie była przystosowana do życia miejskiego i na skutek tego nie posiadała dostatecznej odporności nerwowej. Robotnik polski na początku wieku XX nie był podobny do robotnika na Zachodzie Europy, gdzie już kilka pokoleń przebyło w miastach i przyzwyczaiło się do życia w wielkich skupieniach ludzkich, gdzie działały związki zawodowe i różne stowarzyszenia, gdzie był czas przystosować się do nowych warunków bytu. Ucisk rosyjski wytworzył był atmosferę nadzwyczaj niezdrową, ludność miejska posiadała nadmiar niezużytkowanej energii życiowej, pragnienie swobody i poczucie swego upośledzenia. Gdy zmieniły się warunki zewnętrzne, gdy do tej ludności doszły najprzód wiadomości o wojnie, a potem o przewrocie rosyjskim, gdy otworzyła się okazja do wyładowania swej energii na zewnątrz — wówczas ogarnął tę ludność rodzaj zarazy moralnej, nastąpiła konieczność wyładowania nagromadzonych zapasów energii.
Nie było zaś dostatecznych czynników hamujących na wewnątrz — ze strony oświeconych warstw. Bo najprzód inteligencja miejska stała zdala od życia ludowego, a potem — taż sama inteligencja była pozbawiona kultury politycznej. Nie tylko dlatego, że kilka pokoleń wyrosło pod rządami obcymi, a więc bez wszelkiej okazji do zdobycia doświadczenia politycznego, lecz i dlatego, że wpływ obcy, nade wszystko wpływ szkoły obcej zdezorganizował dusze kilku pokoleń. Został zniszczony w dużym stopniu ten kapitał moralny i społeczny, który nagromadził się w ciągu blisko tysiącletniego istnienia państwa polskiego.
Wszystkie braki, całe zniszczenie, pochodzące od panowania obcego — wszystko to musiało się ujawnić, gdy zaczęła się otwierać możność jawnego życia zbiorowego. Nic też dziwnego, że to życie robiło — i robi je dziś, gdy się na nie patrzy z odległości lat dziesiątków — wrażenie chaosu i braku równowagi, że społeczeństwo polskie w zaborze rosyjskim nie stanęło na wysokości zadań, jakie spadły na jego barki na skutek kryzysu wewnętrznego w Rosji.
W takich warunkach poprowadzenie polityki celowej, realnej i konsekwentnej było bardzo trudne. Było ono takim tym bardziej, że istniały stronnictwa rewolucyjne, które były przystosowane do nastrojów szerokiego ogółu i przystosowywały się do poziomu politycznego tego ogółu, nie robiąc wysiłków pokierowania jego zachowaniem się. Były to stronnictwa socjalistyczne.
W socjalizmie polskim na początku wieku XX istniały dwie zasadnicze tendencje — kosmopolityczna i narodowa. Na gruncie międzynarodowym stała Socjalna Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy, której kierownictwo spoczywało w rękach Żydów. Narodową była Polska Partia Socjalistyczna, lecz i w niej były tendencje międzynarodowe bardzo silne. „Starzy”, których przywódcą był Józef Piłsudski, stali twardo przy postulacie niepodległości Polski i widzieli w powstaniu narodowym drogę, prowadzącą do urzeczywistnienia tego celu, „młodzi” natomiast, których przywódcami byli: Sachs, Kohn, Horwitz, Goldówna — byli zwolennikami ścisłej solidarności z rewolucją rosyjską. W lutym r. 1905 kierownictwo P.P.S. przeszło całkowicie w ręce „młodych”, Piłsudski i jego zwolennicy pozostali tylko przy sterze Organizacji Bojowej, której dziełem była krwawa manifestacja przed kościołem Wszystkich Świętych na Grzybowie (13.XI.1904) i inne wystąpienia z powodu mobilizacji, napady na kasy rządowe i pocztowe, akty terroru w stosunku do przedstawicieli administracji rosyjskiej (zamachy na generał-gubernatora Maksymowicza i Skałłona oraz wiele innych), t.zw. „krwawa środa” itd. Zwolennicy ścisłego współdziałania z rewolucją rosyjską stosowali za przykładem swych towarzyszy rosyjskich wszystkie ich działania rewolucyjne, a więc przede wszystkim strajki polityczne. Zaczęło się to w większych rozmiarach po wypadkach petersburskich, t.zw. „gaponadzie”. Dnia 27 stycznia wybuchł strajk powszechny w Warszawie — od tej chwili zapanowała w Królestwie stała „epidemia” strajkowa, zakłócająca i dezorganizująca całe życie społeczne i gospodarcze.[1]
Zgodnie z założeniami, przedstawionymi powyżej, musiała Liga Narodowa zwrócić się zarówno przeciw akcji, mającej na celu przygotowanie powstania, jak i przeciw strajkom politycznym.
O stanowisku, jakie zajmowali kierownicy Ligi wobec powstania, pisałem omawiając spotkanie Dmowskiego z Piłsudskim w Tokio. W okresie kryzysu rosyjskiego (1904—1906) nie było żadnego gruntu do przygotowywania akcji powstańczej, jasną było bowiem rzeczą, że nie ma warunków do tego, by postawić na porządku dziennym całokształt sprawy polskiej, że trzeba się ograniczyć do akcji, mającej na celu poprawę położenia politycznego w zaborze rosyjskim. W swoich czasopismach Przeglądzie Wszechpolskim i Polaku wystąpiła Liga stanowczo przeciwko wszelkim pomysłom i zamiarom powstańczym.[2]
Przeciwko przenoszeniu walki rewolucyjnej rosyjskiej na grunt polski oświadczała się Liga Narodowa dla powodów następujących: prowadziła ona do zatarcia odrębności narodowej Królestwa i była niebezpieczna dla programu zdobycia jak najszerszych ram prawnych tej odrębności; udział polski w ogólno-rosyjskim ruchu mógł mieć tylko bardzo nieznaczny wpływ na postawę rządu rosyjskiego, a więc i na wyniki walki i ruch rewolucyjny rosyjski posługiwał się metodami (strajki, terror, walki uliczne, szerzenie anarchii), które z punktu widzenia narodowych interesów polskich kryły w sobie bardzo poważne niebezpieczeństwo, bo wnosiły dezorganizację w życie społeczne i gospodarcze Polski, osłabiały przez to jej siły polityczne, co w chwili decydującej mogło zadecydować o niepowodzeniu w walce o prawa dla narodu naszego.
Przeciwstawiła się tedy Liga zarówno dążeniom do przygotowywania powstania i szerzenia nastrojów powstańczych, czym zajmowali się „starzy” z Polskiej Partii Socjalistycznej, jak i angażowaniu się ludności Królestwa we współdziałanie z. rewolucją rosyjską, co leżało w programie „Bundu” żydowskiego, Socjalnej Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy oraz „młodych” z P.P.S.
Była podjęta próba porozumienia się między Ligą a P.P.S. (z inicjatywy tej ostatniej). Nastąpiło dwukrotne spotkanie między przedstawicielami władz centralnych P.P.S. i delegatami Komitetu Krajowego Ligi w Warszawie, nie doprowadziło jednak do żadnego wyniku.[3]
Po wybuchu strajku generalnego w końcu stycznia 1905 r. wydał Komitet Centralny Ligi dwie odezwy — przeciw poczynaniom stronnictw socjalistycznych.[4] Jedna (z dnia 8 lutego) była skierowana przeciw zamiarom przygotowywania powstania. Wskazawszy, że Rosja ma jeszcze dość sił, by krwawo zgnieść wszelkie próby powstańcze, że byłoby jej nawet na rękę mieć jakiś pretekst do rozprawienia się z narodem polskim, do osłabienia go i zdezorganizowania, że — dalej — w zgnieceniu powstania pomogliby Rosjanom Niemcy, taką wypowiada Komitet Krajowy opinię o zagadnieniu powstania narodowego:
„Nasza historia porozbiorowa — to szereg walk zbrojnych z coraz mniejszymi widokami powodzenia, to dzieje ciągłej utraty praw, których naród nie zdołał obronić. Zrywał się rozpaczliwie do boju, pławił się we własnej krwi, a potem wycieńczony, zdezorganizowany, upadły na duchu patrzył biernie przez dziesiątki lat, jak mu jedno prawo za drugim odejmowano, jak go spychano w otchłań politycznego i kulturalnego upodlenia. Gdy pokolenie, będące świadkiem krwawej klęski i przez to zgnębione moralnie, schodziło do grobu, gdy na jego miejsce zjawiała się w narodzie nowa, młoda energia, gdy wróg zaczynał rozumieć, że w biernej masie rodzi się siła, z którą trzeba się liczyć — nie umiano utrzymać tej siły na wodzy, skrzepić jej i zorganizować, przede wszystkim w celu wlania męskiej energii w stałe postępowanie narodu. Wyprowadzono ją przedwcześnie w pole, oddawano na zagładę pod obuchem dzikiego wroga, a zgnębiony, upadły na duchu naród dalej prowadził żywot nędzny niewolników, znoszących biernie znęcanie się i coraz większe krzywdy. Doszło do tego, że społeczeństwo samo zaczęło się bać własnej siły, że zjawiły się stronnictwa niemocy, opierające przyszłość narodu na stłumieniu w nim wszelkiej politycznej energii”.
„Takie położenie — pisano w odezwie — jest znów obecnie. Narosły w ciągu lat 40 siły narodowe, lud bierze czynny i świadomy udział w życiu narodu, rozpoczyna się walka o prawo z najeźdźcą. I w takiej chwili zjawiają się ludzie, którzy znów chcą tę rodzącą się, świeżą energię w krwi utopić, których niecierpliwi spokojna, pewna siebie postawa społeczeństwa, którym się zdaje, że bezładnym i bezcelowym ruchem najlepiej zadokumentują jego siłę”.
Druga odezwa (z 5 lutego) była poświęcona sprawie przenoszenia ruchu rewolucyjnego rosyjskiego na grunt polski — przede wszystkim strajkom politycznym, które rozpoczęły się 27 stycznia. Dowodził w niej Komitet Krajowy Ligi, że strajk w Petersburgu może być niebezpieczny dla rządu, podczas gdy strajk w Warszawie nie tylko temuż rządowi nie szkodzi, lecz nawet — dezorganizując życie polskie — może służyć jego widokom; dowodził dalej, że okres ogólnego zastoju gospodarczego nie nadaje się do stawiania żądań ekonomicznych przez robotników, dowodził wreszcie, że władze rządowe skorzystały ze strajku, by wszcząć krwawe represje. Nazywał tedy Komitet Krajowy rozruchy warszawskie „bolesną kartą w naszych dziejach porozbiorowych”, wzywał robotników do współdziałania z innymi warstwami w walce o prawo i do nie ulegania wezwaniom do współdziałania, idącym z Petersburga i Moskwy.
Nie ograniczyły się władze Ligi do odezw i artykułów. Rzuciły do walki z anarchią całą organizację i wszystkie siły, jakimi wówczas rozporządzały. Trzeba było prowadzić walkę na dwa fronty; przeciw rządowi rosyjskiemu dla uzyskania zdobyczy narodowych, przeciw socjalistom, ażeby zachować siłę narodową do ataku na rząd. Walka na froncie wewnętrznym została Lidze narzucona, absorbowała ona niepotrzebnie jej energię, stwarzała różne trudności — nie można jednak było jej uniknąć, jeśli się chciało mieć możność prowadzenia walki o prawo i akcji politycznej, dyktowanej przez zdrową myśl polityczną. Do tej walki trzeba było przystosować organizacje, za których pośrednictwem Liga prowadziła swoją działalność.
Pomyślano przede wszystkim o stworzeniu sprężystego kierownictwa. Komitet Krajowy, złożony z ludzi starszych, zajętych pracą zawodową, do tego się nie nadawał. Przybyły na początku marca 1905 r. do Warszawy Dmowski (za paszportem austriackim radcy Giebułtowicza) stanął na czele Komitetu Wykonawczego Komitetu Krajowego. Należeli doń: Maksymilian Bieńkowski, Jerzy Gościcki, Stanisław Kozicki, Jan Załuska i Czesław Sobolewski; dwaj ostatni przybyli ze Lwowa, by wziąć udział w pracy Ligi w nowych trudnych warunkach. Całe Królestwo zostało podzielone na pięć okręgów, którymi kierowali specjalnie wysłani agenci Ligi, mając do pomocy działaczy po powiatach. Na czele okręgu warszawskiego (gub. warszawska na lewym brzegu Wisły) stał Aleksander Zwierzyński; radomskiego — Jan Wigura; kieleckiego — Eugeniusz Nawroczyński; piotrkowskiego — Mieczysław Niklewicz i lubelskiego — Wacław Rosiński. Z kierowników akcji po powiatach i mniejszych okręgach przypominam sobie: W. Wojtulanisa w Płocku, Stanisława Sikorskiego w Płońsku, H. Smolińskiego w Mławie, R. Bielickiego w Łomży, Bzurę w Suwałkach, Zenobiusza Borkowskiego na Podlasiu, Władysława Rytla w Siedlcach, Daniela Śliwickiego w Lublinie, Jana Marwega w Radomiu. Z tymi agentami prowincjonalnymi utrzymywał Komitet Wykonawczy stosunki za pośrednictwem Jerzego Gościckiego, który urzędował stale i regularnie w redakcji tygodnika Czytelnika dla Wszystkich (ul. Warecka).
Lud wiejski i miejski był zorganizowany w Towarzystwie Oświaty Narodowej, będącym organizacją polityczno-wychowawczą. Gdy się otworzyła możność walki politycznej z rządem rosyjskim, gdy została Lidze narzucona konieczność walki z szerzącą się w kraju anarchią, trzeba było przystosować do tego organizację przez nadanie jej charakteru politycznego. Zrobiono to w ten sposób, że koła wiejskie T.O.N. zamieniono w koła Organizacji Narodowej, której dano nowy ustrój, a koła miejskie, złożone z robotników i rzemieślników, zamieniono w koła Narodowego Związku Robotnicznego.
Położenie było bardzo trudne, bo w miastach był grunt podatny dla działalności partii socjalistycznych, a i na wsiach hasła walki klasowej, głoszone przez Polską Partię Socjalistyczną, znajdowały tu i ówdzie posłuch. Konsekwentna i twórcza praca Ligi i T.O.N. została przerwana, a w wielu okolicach wyniki tej pracy zburzone lub pomniejszone.[5] Najostrzejsza walka między Ligą a partiami socjalistycznymi toczyła się tam, gdzie skupiała się ludność robotnicza, a więc w Warszawie, Łodzi, Zagłębiu Dąbrowskim, Radomiu i okolicznych miastach fabrycznych.
Życie polityczne w Królestwie nabrało wielkiej intensywności, mimo że władze rosyjskie nie pozwalały na jawne jego przejawy. Odbywały się zebrania różnych kół, organizacyj, wiece dla szerszych sfer robotniczych i włościańskich, na których dochodziło do starć słownych, a często fizycznych z socjalistami. Szerzono odezwy Ligi i Polaka, pisma Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego i różne jego wydawnictwa. Poza Przeglądem Wszechpolskim i firmowymi swymi wydawnictwami publikowała Liga w tym okresie dwie broszury — Chwila obecna w Królestwie Parvusa [Bolesława Koskowskiego] i Do inteligencji warszawskiej Jana Błotnickiego [Jana Purwina], — w których autorowie zwalczali politykę stronnictw socjalistycznych. „Taktyka demokratyczna — pisze Purwin — rodzi rozpasanie w płytkim radykalizmie. Ludziom, łaknącym nieść ofiary dla dobra kraju, podsuwa się czyny, które dają ujście uczuciom, ale mają tylko słabe pozory w skuteczności...” Koskowski zaś, potępiając anarchizującą społeczeństwo taktykę socjalistyczną, nawoływał do polityki realnej i pozytywnej: „Powinniśmy się skupić, zorganizować, objawom zamętu wypowiedzieć stanowczą walkę, zaprowadzić w kraju ład i porządek i przygotować się do stanowczej walki z Rosją o prawa narodowe”.
Jako wydawnictwo Narodowego Związku Robotniczego ukazała się broszura W sprawie strajków (Lwów; drukarnia „Słowa Polskiego”, r. 1905). Autorem jej był Czesław Sobolewski.
Wysiłki Ligi, Organizacji Narodowej i Narodowego Związku Robotniczego doprowadziły jednak do opanowania anarchii i w drugiej połowie r. 1905 Liga posiadała kierownicze stanowisko w Królestwie. Dziś, z odległości kilku dziesiątków lat, możemy stwierdzić, że nie było przesady w tym, co pisał Komitet Centralny Ligi w swym Sprawozdaniu dla Skarbu Narodowego za rok 1904—1905: „Nigdy od początku istnienia Ligi Narodowej nie stanęła ona wobec tak trudnych a doniosłych zadań, nigdy też nie dowiodła w tak oczywisty sposób, jak wielkie znaczenie dla narodu ma posiadanie silnej organizacji. Przez chwilę zdawało się, że rozstrój społeczeństwa jest tak wielki, iż nie podobna będzie nad nim zapanować. Uruchomienie wszakże wszystkich sił organizacji w krótkim czasie dało jej przewagę i społeczeństwo poczuło, że ma w swym łonie rząd moralny. Stało się jasnym dla wszystkich, że tylko Liga i żywioły grupujące się koło niej mają poczucie odpowiedzialności za losy całego narodu i siłę do pokierowania jego sprawami. To dało kierunkowi naszemu stanowisko panujące w chwili obecnej i to zabiło moralnie stronnictwo ugodowe, z którym walka dotychczas była głównym naszym zadaniem. Można powiedzieć, że w roku ubiegłym Liga Narodowa weszła w okres, w którym nie tylko popycha społeczeństwo naprzód i zmusza je do takiej a nie innej polityki, ale prowadzi je w pracy narodowej i w walce z wrogami, jako jego prawowita władza moralna”.[6]
* * *
Powołany do życia przez Ligę Narodową Związek Robotniczy miał z jednej strony prowadzić w dalszym ciągu akcję wśród robotników, rozpoczętą przez koła robotnicze Towarzystwa Oświaty Narodowej, z drugiej zaś podjąć walkę z szerzącą się w kraju za sprawą stronnictw socjalistycznych anarchią.
Działalność oświatowa, która była zadaniem T.O.N., nie wystarczała. Nastał w kraju okres walki politycznej, w której musiała wziąść udział także warstwa robotnicza, bądź to wespół z innymi warstwami społeczeństwa, gdy chodziło o sprawy ogólne, bądź też samodzielnie, gdy chodziło o sprawy czysto robotnicze. W ciągu sześciu lat istnienia T.O.N. wyrobił się w ogólnych ośrodkach robotniczych cały zastęp działaczy, którzy nadawali się do pracy politycznej i ochoczo się do niej garnęli. Wyrobiły się też metody działania, zgodne z założeniami ideowymi Ligi, oraz zarysy programu poprawy bytu moralnego i materialnego ludności robotniczej. Były tedy mocne podstawy, na których można było budować ruch robotniczy narodowy w Polsce.
Partie socjalistyczne, rozwijając na tle kryzysu rosyjskiego akcję rewolucyjną, opierały się przede wszystkim na robotnikach. Skoro tedy Liga akcji tej — zgodnie z założeniami swej ideologii i swego programu — przeciwstawiać się musiała, to należało to zrobić na terenie, objętym przez socjalistów — na terenie robotniczym.
Na wiosnę r. 1905, gdy przeszła fala strajków, wywołanych po „gaponadzie” petersburskiej, przystąpił Komitet Krajowy Królestwa do organizowania związku. W głównych ośrodkach — w Warszawie, Łodzi i Zagłębiu Dąbrowskim — zwołano zebrania wybitniejszych przedstawicieli kół robotniczych T.O.N. i zakomunikowano im o postanowieniu złączenia tych kół w odrębną, organizację i nadania jej nazwy Narodowego Związku Robotniczego. W Warszawie był do spełnienia tej czynności wydelegowany przez Komitet Krajowy piszący te słowa.
Inicjatywa ta spotkała się wśród robotników, należących do T.O.N., z uznaniem i wkrótce zgromadziła się w nowej organizacji znaczna ilość członków. W czerwcu r. 1905 odbył się w Warszawie pierwszy zjazd delegatów Narodowego Związku Robotniczego.[7] Powstał zarząd centralny, do którego powołano członków Ligi, przedstawicieli robotników, a także kilku przedstawicieli organizacji młodzieży robotniczej — Związku im. Jana Kilińskiego. Organem N.Z.R. stało się pismo Pochodnia. Dawny organ ogólnorobotniczy Kiliński został oddany młodzieży i wychodził nadal z dodatkiem pod tytułem — „Pismo demokratyczno-narodowej młodzieży robotniczej”. Wkrótce zaczęto wydawać inne pisma, tak że w początku r. 1906 obok dawniejszych: Pochodni, Kilińskiego i Kolejarza istniały w Łodzi — Robotnik Polski, a w Zagłębiu — Głos Wolny.
W nr. 1 Pochodni wyjaśniono powody powstania Związku i podano jego zasady programowe.[8] Przedstawiwszy położenie polityczne kraju i akcję stronnictw socjalistycznych, powiada Pochodnia, że jest wobec tego potrzebna organizacja, która „nie dopuści do szkodliwych dla kraju działań, a jednocześnie podejmie z rządem walkę o prawa narodowe”. „Taką pracę — czytamy dalej w Pochodni — zamierza prowadzić Narodowy Związek Robotniczy, który w rzeczach ogólnego stosunku narodu naszego do rządu moskiewskiego zachowuje solidarność z całym społeczeństwem i kieruje się zasadami Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, prace zaś nad poprawieniem położenia warstwy robotniczej prowadzi w zastosowaniu do następujących zadań: 1) W stosunku do własnego społeczeństwa; rozwój poczucia narodowego, opartego na odpowiedniej wiedzy polskiej oraz na świadomości interesów i potrzeb narodowych, a także wyrobienie poczucia łączności z całym społeczeństwem, i przeciwdziałanie agitacji, odrywającej moralnie klasę robotniczą od narodu pod hasłami walki klas i międzynarodowej solidarności proletariatu. 2) W stosunku do przedsiębiorstw i zwierzchności fabrycznej: obrona interesów materialnych robotników, walka o wyższą płacę, o zmniejszenie dnia roboczego, o zabezpieczenie na starość, wynagradzanie za kalectwo, o bezpieczeństwo przy pracy i warunki higieny fabrycznej (środkami walki są organizacje zawodowe, zbiorowe wystąpienia i strajki tam, gdzie są dla nich odpowiednie warunki i widoki powodzenia), obrona godności ludzkiej robotników. 3) W stosunku do państwa: omijanie o ile możności, władz państwowych (policji i inspektoratu fabrycznego) przy regulowaniu stosunku robotnika do pracodawcy, organizowanie systematycznej walki o możność zbiorowego działania i zbiorowych układów z pracodawcą. 4) Oprócz tego Narodowy Związek Robotniczy organizuje sam lub popiera zapoczątkowaną przez innych pracę kulturalną lub samopomoc ekonomiczną, jeśli są pozbawione cechy partyjnej. Tutaj należą: opieka nad dziećmi, organizowanie życia towarzyskiego, szerzenie oświaty przez tajne szkolnictwo, czytelnictwo i nauczanie zbiorowe, wreszcie organizacja stowarzyszeń spożywczych, kas pożyczkowych itd.”.
Na podstawie tego programu rozpoczęła się żywa i energiczna praca we wszystkich ośrodkach, gdzie skupiała się ludność robotnicza.
Największą ilość członków miał Związek w Łodzi, głównym fabrycznym mieście Królestwa. Był tam także liczny zastęp inteligencji, która stanęła do pracy wśród robotników. Do okręgu łódzkiego należały oprócz Łodzi: Zgierz, Pabianice, Ozorków, Tomaszów, Kalisz i kilka mniejszych miasteczek. Prezesem łódzkiego zarządu okręgowego był najpierw inż. Paweł Małachowski, a później Wacław Wojewódzki; sekretarzem był B. Benedek, najczynniejszymi zaś członkami zarządu byli: L. Tochtermann, Wł. Eborowicz, L. Stegmann, później Wacław Morsztynkiewicz, Jan Leśniewski oraz robotnicy — W. Jankowski, W. Michalak, P. Urbaniak i Michałkiewicz.[9] Współdziałali z nimi członkowie Ligi — K. Raczkowski, dr Antoni Rząd, Stanisław Zieliński, Leon Koźmiński i inni.
W Zagłębiu Dąbrowskim organizował Narodowy Związek Robotniczy komisarz Ligi, dr Zbigniew Paderewski, był też potem jego kierownikiem. Pomagali mu członkowie Ligi: Wacław Kaznowski i Stefan Małkowski. Na pewien czas przybyli z Warszawy studenci Edward Pepłowski (później senator i minister pracy) i Adam Chądzyński (później poseł i minister komunikacji). Z miejscowych brali jeszcze udział w pracy — Aleksander Mikuliński z Zawiercia, Kazimierz Grodzicki z Dąbrowy, Mateusz Dziurzyński, kolejarz z Sosnowca i inni.[10]
W Warszawie był zarząd główny Narodowego Związku Robotniczego. W drugiej połowie r. 1905, gdy już organizacja znacznie się rozszerzyła, do zarządu tego należeli członkowie Ligi: Czesław Sobolewski i Gustaw Simon, robotnik Maksymilian Gromadzki, przedstawiciele Kilińczyków: Edmund Bernatowicz, Jan Szczeblewski i kilku innych.
Drugi zjazd N.Z.R. odbył się 7 stycznia w Warszawie przy udziale delegatów z Warszawy, Pabianic, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Piotrkowa, Radomia, Radomska, Częstochowy, Lublina, Grodziska, żyrardowa i Białegostoku. Wykazał on duży rozwój organizacji i jej prac.
Trzeci zjazd N.Z.R. odbył się 10 czerwca 1906 r. w Łodzi. Prócz delegatów miast, które były rezprezentowane na zjeździe poprzednim, uczestniczyli w nim delegaci Ozorkowa, Tomaszowa, Płocka, Zgierza, Zduńskiej Woli, Kalisza oraz delegacji Związku im. Kilińskiego; ogółem było delegatów 60, którzy reprezentowali około 16.000 członków. Na tym zjeździe uchwalono połączenie Narodowego Związku Robotniczego ze Związkiem im. Kilińskiego. Młodzież zgrupowana w tej ostatniej organizacji, mając więcej temperamentu i lepsze przygotowanie do pracy politycznej, zajmuje szybko w N.Z.R. stanowiska kierownicze.
Czwarty zjazd N.Z.R. odbył się 7 października 1906 r. i zgromadził 59 delegatów, repiezentujących 23 tysiące członków, z czego około 8 tysięcy okręgu łódzkiego. Na zjeździe tym został uchwalony, a potem wydany w postaci broszury program N.Z.R. Jest on szerszym rozwinięciem wyżej podanych założeń programowych z r. 1905. Zarówno w programie jak dyskusji na zjeździe ujawniło się wówczas dążenie do uniezależnienia Związku od kierownictwa politycznego Demokracji Narodowej.
W r. 1908 doszło do zupełnego zerwania N.Z.R. z Demokracją Narodową. Stało się to na skutek wystąpienia z Ligi Narodowej t.zw. „Frondy” z Aleksandrem Zawadzkim i Zygmuntem Makowieckim na czele. „Fronda” była skutkiem niezadowolenia pewnej ilości członków Ligi z polityki, prowadzonej przez Koło Polskie, którego prezesem był R. Dmowski, w Dumie. Zerwanie N.Z.R. z Demokracją Narodową zostało dokonane na zjeździe, który odbył się we wrześniu r. 1908 w Warszawie. Kierownicy N.Z.R. już byli wówczas wystąpili z Ligi i należeli do „Frondy”.
W pierwszym okresie swego istnienia N.Z.R. musiał stoczyć ostrą walkę z partiami socjalistycznymi. Nie tylko dlatego, że przeciwstawił się ich polityce współdziałania z rewolucją rosyjską, lecz także dlatego, że socjaliści ujrzeli w nim groźnego konkurenta na terenie robotniczym i postanowili terrorem odstraszyć robotników od przystępowania do N.Z.R. Już w r. 1905 napadały bojówki socjalistyczne na agitatorów i robotników Związku, zrywały wiece, przeszkadzały w kolportowaniu pism. Ustąpienie wobec terroru groziło likwidacją organizacji i jej pracy; nie mogąc do tego dopuścić, trzeba było na gwałty odpowiedzieć gwałtami. Pierwsze ostre starcia odbyły się w końcu r. 1905. Członkowie N.Z.R. bronili swobody swego działania coraz energiczniej. W drugiej połowie r. 1906 doszło do krwawych starć — padli zabici z obydwóch stron. Najostrzejsze walki bratobójcze miały miejsce w Łodzi, gdzie od maja 1907 r. padło szereg członków N.Z.R. i stronnictw socjalistycznych, zwłaszcza Socjalnej Demokracji Królestwa Polskiego i Litwy.[11] W Warszawie szczególnie silne wrażenie wywarło zamordowanie przez socjalistów młodego robotnika Walentego Baranowskiego (2.VIII.1906 r.) za to, że doprowadził do zakończenia strajku w garbarniach warszawskich. Pogrzeb tego wybitnego działacza N.Z.R. stał się wielką manifestacją tej organizacji — przez ulice Warszawy przeszło za trumną zabitego w zwartych szeregach kilkanaście tysięcy robotników.[12] Walki te, przejmujące grozą i smutkiem, miały jednak ten wynik, że Narodowy Związek Robotniczy zdobył sobie swobodę działania i mógł rozwijać odtąd swą pracę, mając istotne przeszkody tylko ze strony władz rosyjskich. Zamykając informacje o tych walkach trzeba stwierdzić, że były one następstwem zamiaru socjalistów sterroryzowania robotników i spontanicznej reakcji tych ostatnich. Ani władze Ligi, ani Narodowego Związku Robotniczego nie organizowały samosądów, ani też nie wydawały wyroków śmierci. Ze strony socjalistycznej, zwłaszcza w Łodzi, gdzie walki przybrały najostrzejszy charakter, brała w nich udział przede wszystkim Socjalna Demokracja Królestwa Polskiego i Litwy.
Obok działalności politycznej prowadził N.Z.R. także pracę społeczną, gospodarczą i kulturalną, gdy się tylko otwierała ku temu sposobność. W marcu r. 1906 rząd zezwolił na zakładanie stowarzyszeń zawodowych; z inicjatywy N.Z.R. zaczęto zakładać t.zw. Polskie Związki Zawodowe, które nie stały na gruncie klasowym. Najlepiej się rozszerzył związek robotników przemysłu włókienniczego p.n. „Jedność”, z główną siedzibą w Łodzi, założony we wrześniu r. 1906. Po roku istnienia liczył on około 23.000 członków, został zamknięty przez władze pod koniec 1909 r.[13]
Należeli również licznie członkowie N.Z.R. do kół Macierzy Polskiej i do Sokoła; były gniazda sokole, wyłącznie prawie złożone z młodzieży robotniczej, należącej do N.Z.R. Wreszcie poparli robotnicy gorąco zakładanie sklepów spółdzielczych, gdy się ruch spółdzielczy rozwinął, korzystając z nowego położenia politycznego.
Poszedł później (od r. 1908) Narodowy Związek Robotniczy, z którego w r. 1920 powstała Narodowa Partia Robotnicza, innymi drogami politycznymi niż Liga Narodowa, trzeba jednak stwierdzić, że nie tylko odegrał dużą rolę w latach kryzysu rosyjskiego (1904—1906), lecz także dał początek narodowemu ruchowi robotniczemu w Polsce.[14]
----------
[1] O akcji strajkowej P.P.S. na początku roku 1905 daje pojęcie broszura Strajk polityczny w Królestwie Polskim, wydawnictwo Polskiej Partii Socjalistycznej, Kraków 1905.
[2] Należy zwłaszcza zwrócić uwagę na dwie rozprawy: R. Dmowskiego Stronnictwo demokratyczno-narodowe, jego zasady i działalność. (Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 453) oraz Z. Balickiego — Zanik zmysłu politycznego (Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 101). W tej ostatniej zwłaszcza ustęp o „nastroju powstańczym” na str. 105 i 106: „W świecie myśli wszelkiej politycznej, niezależnie nawet od jej kierunku, powstanie jest zawsze wojną, wypowiedzianą najazdowi przez naród, nie posiadający z jakichkolwiek względów do swej dyspozycji machiny państwowej wraz z jej aparatem - regularnej armii. Państwa, nawet najlepiej zorganizowane, o sile zbrojnej, odpowiadającej wszystkim wymaganiom współczesnej sztuki wojskowej, nie wypowiadają nigdy wojny bez koniecznej ostatecznej potrzeby i bez najskrupulatniej obliczonych wyników zwycięstwa, a już nigdy nie puszczają na tak kosztowne i niebezpieczne przedsięwzięcia, jeżeli mogą cele swoje osiągnąć na drodze innej, mniej wyczerpującej walki. Czyżby narodów, nie posiadających własnego państwa, miała ta przezorność i ta ciężka odpowiedzialność wobec przyszłości mniej obowiązywać dlatego, że mają mniej do stracenia? Do stracenia mają nierównie więcej, bo przegrana wojna nie zagraża państwu utratą cech narodowych, a w każdym razie może być dla niego ciosem przemijającym, ma bowiem we własnym ręku środki do podźwignięcia się z upadku; dla narodu podbitego stłumione powstanie jest zawsze klęską niepowetowaną, bo wystawia na szwank wprost jego byt narodowy, a nadto odbiera mu możność naprawienia strat doznanych i spycha go na stanowisko coraz bardziej upośledzone. Świadectwem najlepszym nasza własna historia porozbiorowa”.
[3] P.P.S. reprezentowali: Bolesław Czarkowski, Maksymilian Horwitz i Edward Abramowski; Komitet Krajowy Ligi: dr Wacław Łapiński, Zygmunt Makowiecki i Stanisław Kozicki. Zebrania odbywały się w mieszkaniu Władysława Bukowińskiego przy ul. Polnej.
[4] Przegląd Wszechpolski, r. 1905, str. 62.
[5] Dla przykładu przytaczam, co pisze w swym wspomnieniu dr Antoni Troczewski, długoletni kierownik pracy narodowej w pow. kutnowskim: „Od roku 1905 (tj. od czasu tej niby rewolucji) stosunki zaczęły się szybko zmieniać na gorsze. Na Kutno i powiat rzuciła się cała fala agitatorów i bojówek P.P.S.; nie dość jeszcze wyrobiona ludność rzemieślnicza i włościańska łatwo ulegała złym, demagogicznym podszeptom i terrorowi. Niestety i inteligencja polska miasta i wsi, zamiast przeciwstawić się ... destrukcyjnej robocie, również zastraszona terrorem w dużej części, poddała się hasłom demagogicznym. W tych warunkach praca L.N. spotykała się z coraz większymi trudnościami, przeszkodami, brakiem odpowiednich kierowników. Niewątpliwie, gdyby wypadki 1905 r. nastąpiły o parę lat później, wpływ pracy narodowej L.N. w Kutnie w okresie pięciolecia (1900—1905) tak silnie by się utrwalił, że o wiele trudniejsze zadanie miałyby partie lewicowe. Pomimo cięższych o wiele warunków praca Ligi jednak nie ustawała, trzeba jednak walczyć na dwa fronty — przeciw represjom moskiewskim i przeciw partiom wywrotowym. Dzięki tej nieustającej pracy Ligi i podległego jej stronnictwa — do czasu wielkiej wojny w Kutnie i powiecie wszystkie nieomal instytucje społeczno-polityczne, spółdzielcze itp. były pod przemożnym wpływem żywiołów narodowych”. (Teczka dr Troczewskiego).
[6] Sprawozdanie jest datowane 4 sierpnia 1905 r. i podpisane przez R. Dmowskiego.
[7] Inż. Stanisław Roszkowski, Zarys dziejów Narodowego Związku Robotniczego (N.Z.R.), odbitka z Niepodległości nr. 6, Warszawa 1930. Broszura ta przedstawia na ogół ściśle dzieje N.Z.R. Jeśli chodzi o lata 1905—1906, to wypada tylko sprostować znajdującą się w niej na str. 5 informację, że „Narodowa Demokracja wówczas opanowała już całkowicie Towarzystwo Oświaty Narodowej”. Czytelnik pracy niniejszej wie, że T.O.N. było założone przez Ligę i przez cały czas swego istnienia było przez nią kierowane. Nie było tedy żadnej potrzeby je „opanowywać”.
[8] Artykuł ten przedrukowano także w Polaku, nr. 7, r. 1905r str. 98) pod tytułem Narodowy Związek Robotniczy.
[9] Teczka P. Małachowskiego.
[10] Teczka W. Kaznowskiego.
[11] Inż. Paweł Małachowski pisze w swoich wspomnieniach: „Wreszcie padł pierwszy morderczy strzał ze strony socjalistów... Śmiertelnie ugodzony bratnią polską kulą padł przy ul. Ogrodowej Nr. 26 narodowiec Jan Besinger, pierwsza ofiara ohydnych walk bratobójczych... po kilku tygodniach rozpoczynają się nowe spory, namiętności rosną, wreszcie 4 października 1906 r. pada z ręki socjalistów Hipolit Majer od Gayera, niedługo potem Jan Glonek, później (29.X.1906) Jan Gay; listopad rozpoczyna się zabójstwem Jana Kurka od Eisenbrauna, później padają: M. Olszewski, Tomasz Józefiak, Józefa Budzińska, dzielna pracownica narodowa, St. Mucha, Kolembisiak, Łuczak, Mikołajczyk... Robotnicy narodowcy domagają się od kierowników wydania broni... i zorganizowania stałej bojówki; kierownicy inteligenci opierają się, jak mogą. Wreszcie pamiętne posiedzenie Zarządu Okręgowego, gdzie delegaci dzielnic... w ostatniej rozpaczy wypowiadają posłuszeństwo i zapowiadają odwet na własną rękę! Namowy i wpływy inteligentów skłoniły jeszcze do jednej próby, do odbycia międzypartyjnej konferencji robotniczej ... Niestety, konferencja nie dała wyników dodatnich, gdyż ze strony socjalistów, z których dotychczas żaden nie padł, potraktowano to jako chęć ugody — ze strachu! W pół godziny po zakończeniu konferencji padł pierwszy socjalista, pseudonim „Wicek”. Zaczął się krwawy odwet i ohydne wymordowywanie się! Ze strony narodowców pada: Antoni Zelaszczyk, Legard, Świerczyński, Kurowski, Śniady w Pabianicach, Grocholski, Owsinek, Michalak — zdaje się bez końca będą padać trupy z obydwóch stron z oszalałych, ogłupiałych rąk bratobójczych. Nie pomagają konferencje, namowy, groźby. Zamachy i zabójstwa trwają nadal. Był zamach, na szczęście nieudany, na L. Stegmana, inteligenta, członka Zarządu Okręgowego N.Z.R., raniono niebezpiecznie Wacława Morsztynkiewicza i Tomasza Marciniaka, również członków zarządu N.Z.R., wreszcie w kwietniu 1907 r. pada z rąk morderców Żyd, jeden z inteligentów-działaczy S.D. [Socjalna Demokracja], co wywołało w szeregach socjalistów osłupienie i prawdziwą konsternację; pada jednak jeszcze w kwietniu 1907 r. narodowiec Fijałkowski od Allarta, w maju zaś zamordowany narodowiec — Ignacy Sowiński. Lecz gdy w kilka dni później pada zabity znowu Żyd, z S.D., więcej zamachów nie było. Był to ostatni wypadek i koniec walk bratobójczych w Łodzi”. (Teczka P. Małachowskiego).
[12] Opis pogrzebu — w Narodzie z dnia 7 sierpnia 1906 r. Nad grobem przemawiali: ks. prałat M. Godlewski, Aleksander Zawadzki od Ligi, Bielski — od robotników garbarskich, wreszcie przedstawiciel górników z Zagłębia Dąbrowskiego.
[13] Do zarządu „Jedności” należeli robotnicy, członkowie N.Z.R.: Antoni Wdowiak, długoletni prezes, I. Tagowski, W. Kowalewski, Feliks Kowalski i Jan Sutorowski. Ten ostatni był redaktorem organu Związku, noszącego także nazwę Jedność. Spośród inteligencji wydelegowano B. Benedeka, którego później zastąpił Józef Długołęcki. (Teczka P. Małachowskiego).
[14] Duży rozwój N.Z.R. w latach 1904—1906 przyznają także pisarze socjalistyczni. I tak na przykład powiada Leon Wasilewski w swej książce Zarys dziejów Polskiej Partii Socjalistycznej, (Warszawa, Książnica Nowego Życia, na str. 175): „Narodowo-demokratyczne kółka robotnicze, uprzednio bardzo słabe, zaczynają wzrastać w siłę, a repiezentujący je Narodowy Związek Robotniczy uzyskuje pewne wpływy. Tych ostatnich nie można było zmierzyć z socjalistycznymi, ale bądź co bądź N.D. udało się wziąć pod swą opiekę część klasy robotniczej, skierować ją przeciwko obozowi socjalistycznemu i wywołać później krwawe walki bratobójcze, zwłaszcza w Łodzi”. Czytelnik pracy niniejszej wie, że owe „walki bratobójcze” były konieczną odpowiedzią robotników narodowców na krwawy terror socjalistów.
Strona 8 z 9