praca zaliczeniowa parulskis, naukowe, litewski, mgr


Kinga Stanaszek

(nr albumu 202407)

Problemy przekładu noweli Balandžio epifanija Sigitasa Parulskisa

Warszawa, maj 2008

Wstęp

Nota biograficzna

Sigitas Parulskis urodził się 10 lutego 1965 roku. Służył w Armii Radzieckiej, w oddziale powietrzno-desantowym, stacjonującym w Niemczech. Doświadczenia tamtego okresu wywarły silny wpływ na późniejszą twórczość. Na Uniwersytecie Wileńskim ukończył filologię litewską. Jako twórca pierwotnie pisał wiersze, ale okazał się również utalentowanym prozaikiem i dramaturgiem, a dodatkowo zajmował się tłumaczeniem wierszy z rosyjskiego i angielskiego. Jest również wymagającym i spostrzegawczym krytykiem literackim. Pracował w redakcjach licznych pism i gazet kulturalnych (np. „Aitvaras”, „Literatūra ir menas”, „Lietuvos aidas”, „Lietuvos ryta”), a od 2003 r. jest redaktorem “Šiaurės Atėnai”. Należy do grona najbardziej znanych twórców na Litwie. Parulskis jest doceniany nie tylko przez czytelników, ale i krytykę, o czym świadczą liczne przyznane mu nagrody, a wśród nich najważniejsza - Nagroda Litewskiej Narodowej Kultury i Sztuki (Lietuvos nacionalinę meno ir kultūros premija) w 2004 roku.

Głównymi tematami dzieł Parulskisa są Bóg i kobiety. Jak Sam mówi:

Nie twierdzę, że tak łatwo przyrównać Pismo Święte do pisemek z gołymi babami, ale to, że w zasadzie zawsze obchodzą mnie tylko Bóg i kobiety - to prawda. Dwa tematy, od których wszystko się zaczyna, z których wszystko się wyłania i którymi wszystko się kończy. [tłum.-ks]

Często pisze o trudnej, dziwnej miłości, pokazuje w krzywym zwierciadle myślenie społeczne. Obnaża absurdy życia codziennego, a o kwestiach poważnych pisze językiem ulicy - grubiańskim, wręcz wulgarnym. Charakterystycznym rysem twórczości Parulskisa jest dwuznaczność, drwina ze sfery sacrum. Szydzi bezlitośnie ze stereotypów, nie brak mu też autoironicznego spojrzenia. Sięga do swoich wspomnień i doświadczeń, przez co czytelnik ma problem z rozdzieleniem Parulskisa-autora i Parulskisa-bohatera. Dodatkowo ten dysonans poznawczy jest potęgowany przez stosowana przez niego pierwszoosobowa narracja, zachowuje jednak dystans do bohaterów i sytuacji przedstawianych w swoich historiach, dlatego są bardziej uniwersalne, a czytelnicy Parulskisa chętnie się identyfikują ze sposobem myślenie, prezentowanym przez autora.

Postmodernizm

Po raz pierwszy terminu postmodernizm użyto na początku XX wieku. Na gruncie teoretycznoliterackim jest to okres pluralizmu pojęciowego i równoległego rozwoju licznych koncepcji, nie tylko w Europie, ale również w Stanach Zjednoczonych. Teoria postmodernizmu sięga korzeniami nie tylko do modernizmu, wobec którego jest polemiczna, ale również do strukturalizmu. We współczesnych opracowaniach, z racji wygody, postmodernizm jest omawiany na zasadzie negacji - czym nie jest. Rzeczywiście, postmodernizm łatwiej zrozumieć w opozycji do modernizmu oraz poststrukturalizmu, którego koncepcje rozwijały się niemalże równolegle. Jest to bowiem okres, kiedy zmiany kulturowe następowały bardzo szybko, okres dynamicznego rozwoju literatury, okres wielkich eksperymentów z formą, bo to forma - nie treść - ma największe znaczenie. Treści w sztuce może nie być, w postmodernizmie nie ma ona znaczenia. I tak dzieło nie podlega interpretacji, można jedynie skonstatować, że dziełem jest w istocie. Odważyć tego w żaden sposób nie można, bo sztuka jest subiektywna.

Jak podaje Słownik terminów literackich, postmodernizm

(…) kwestionuje znaczenie kryte­rium racjonalności działania, obiektywności nau­ki, systemowości i spójności poglądów, meto­dycznego dochodzenia do prawdy (a także samej prawdy); podważa sens uniwersalnych etyk i fun­damentalnych przekonań, kieruje się przeciw całościowym doktrynom filozoficznym i politycz­nym; propaguje model życia nie uwarunkowane­go normatywnie, bezgraniczny pluralizm przeko­nań, nieposzanowanie ugruntowanych hierarchii wartości, relatywizm, „miękkość" światopoglądo­wą; proklamuje bezkrytyczne przyzwolenie dla wszelkiej odmienności i obcości, głosi kult tego, co marginesowe, wieloznaczne, nieobligujące, niezakorzenione, wędrowne, pozbawione przy­musu celowości; ożywia go wola demistyfikacji autorytetów i potrzeba dekonstrukcji przekazów uchodzących za miaro­dajne. (…). Roz­wija się w opozycji do przedtem dominujących programów, tendencji i stylów właściwych for­macji modernistycznej w sztuce, literaturze, krytyce i estetyce. Jego stosunek do modernizmu, przede wszystkim zaś do doświadczeń -» awangardy, charakteryzuje się niejednoznacznością; zawiera się w nim zaró­wno zdecydowana negacja owych doświadczeń, jak też kontynuowania ich i pomnażanie. Główne nastawienia p. to: 1. bezceremonialne przełamy­wanie barier między sztuką elitarną (o którą troszczył się modernizm) a formami sztuki popu­larnej, podejmowanie przez tę pierwszą swobodnej ery ze schematami kultury masowej, zkiczem i komunałem; 2. włącza­nie sztuki w mechanizmy rynkowe: akceptacja komercyjnego aspektu twórczości i urządzania się jej w świecie środków masowego przekazu; 3. odrzucenie wymogu oryginalności w sztuce i przeciwstawienie mu możliwości nieskrępowa­nego naśladowania (powtarzania) przez autora rozwiązań już przedtem przez innych wymyś­lonych i stosowanych; 4. nieskrywane upodoba­nie do eklektyzmu na przekór wszelkim idea­łom jednorodności stylowej: nieselektywny plura­lizm w posługiwaniu się środkami wyrazu po­chodzącymi z najprzeróżniejszych historycznych złóż tradycji; gustowanie w formach hybrydycznych, w mieszaninach stylowych, w zderzeniach elementów heterogenicznych; 5. poczucie ostate­cznego wyczerpania się możliwości powiedzenia w sztuce dzisiejszej czegoś dotąd nie znanego, znajdujące się u źródeł takiej koncepcji procesu tworzenia, jaka zakłada powstawanie nowych dzieł głównie w drodze imitowania i przerabia­nia dzieł już istniejących („każdy nowy tekst jest napisany na starym tekście"); (…) 6. podkreś­lanie umownego i ludycznego charakteru form artystycznych (narracji, fabuły, postaci): autor nie tai, że posługując się nimi, prowadzi jedynie grę z konwencjami, które nie mogą być traktowane całkiem poważnie; wobec własnego przekazu za­chowuje ironiczny dystans; 7. od­rzucenie koncepcji utworu jako układu zamknię­tego, znaczeniowo kompletnego, zrównoważone­go wewnętrznie i poddanego założonym z góry rygorom: anarchiczny stosunek do reguł spójno­ści i kompozycji tekstu, lekceważenie czynników całościowo strukturalizujących tekst i równocześ­nie wzmożone zainteresowanie jego elementami marginesowymi czy mało funkcjonalnymi; 8. nieuznawanie uniwersalnych norm i wartości es­tetycznych: aktywność twórcza ma wyrastać z lokalnych upodobań, przywiązań i tradycji, nie troszcząc się o dochowywanie wierności jakimś zasadom powszechnym, a więc niczyim (…).

Najistotniejszym elementem postmodernizmu zdaje się być intertekstualność, bo twórca nie ma możliwości stworzyć już nic własnego. Na poziomie językowym operuje wciąż zdaniami, które kiedyś już powstały w innych okolicznościach i zostały umieszczone w innych kontekstach. Na poziomie inwencyjnym zaś - odwołuje się do nieskończonej liczby zrealizowanych już pomysłów. Omawiane opowiadanie Parulskisa jest dobrym przykładem, potwierdzającym tę regułę. Już w pierwszym zdaniu bowiem odwołuje się bezpośrednio, poprzez przywołanie nazwiska bohatera, do powieści Jamesa Joyce'a Ulisses. Ta znowuż, co można wywnioskować choćby po tytule, jest odwołaniem do homeryckiej Odysei. Mamy więc do czynienia z wielokrotnym odwołaniem, co prawdopodobnie ma być grą z czytelnikiem w odnajdowanie sensów.

Jednocześnie mamy do czynienia z podwójną homogenizacją antropologiczną. Sprowadzeniem kultury wysokiej (mitu) do poziomu kultury popularnej (przetworzenie mitu na dostępniejszą powieść), a tę - ponownie przetworzoną na jeszcze prostszy produkt. Demitologizacja oraz przeniesienie akcji w bardziej współczesne czasy i miejsce znane czytelnikowi, odzierają z pierwotnych sensów, nadają nowe, przetworzone i reinterpretowane przez kolejnych autorów (Joyce'a, a potem Parulskisa). Powoduje to przybliżenie treści czytelnikowi poprzez uproszczenie przekazu.

Parulskis ma też tendencje do mieszania stylów, chętnie sięga po język wulgarny, pisząc o sacrum, poważne tematy realizuje, posługując się ironią, porównaniem spraw należących do różnych poziomów i w zasadzie nieporównywalnych, co daje efekt komiczny, lub zgoła odwrotnie - przygnębiający. Gra z konwencjami, wciąż zmieniając poziomy dyskursu. Takie zachwianie decorum zwraca uwagę czytelnika i przykuwa jego uwagę do problemów, którymi Parulskis się zajmuje. Pozwala to odbiorcy aktywnie uczestniczyć w lekturze - przetwarzać, porównywać, sięgać do intertekstów, polemizować.

W myśl idei postmodernistycznej, jeden z przedstawicieli tego nurtu - Roland Barthes ogłosił w 1967 roku śmierć autora. Okazuje się jednak, że Parulskis nie daje się tak łatwo uśmiercić i stosując pierwszoosobową narrację, zaburza możliwość tak swobodnej interpretacji, na jaką pozwala narracja trzecioosobowa. Zwłaszcza, że w omawianym tekście autor nie daje o sobie zapomnieć i oświadcza zdumionemu czytelnikowi, iż zmienił poziom bytowania z literackiego na rzeczywisty. W tym punkcie Parulskis wychodzi z ram postmodernizmu, ale o tym będzie mowa przy próbie interpretacji utworu.

… czy poststrukturalizm?

Postrukturalizm to nazwa dla kilku nurtów teoretycznoliterackich, które święciły triumfy po odrzuceniu idei strukturalizmu, gdy postmodernizm dopiero się wykluwał. Mają one niezbyt wiele wspólnych cech, ale wszystkie odnoszą się do strukturalizmu, sprzeciwiają się naukowości i formalizacji w badaniach literackich, a co najistotniejsze - punktem centralnym każdego nurtu (w odróżnienia do postmodernizmu) jest interpretacja tekstu.

Najważniejsze tendencje, które w najbardziej istotny sposób wpłynęły na badania literackie w latach 80-tych i 90-tych to:

1. badania nad mechanizmami odbioru literatury, nad rolą czytelnika w konstytuowaniu semantyki tekstu lit. i jego miejscem w procesie historycz­noliterackim, uprawiane pod nazwą teorii ii komunikacji lit lub estetyki recepcji; 2. teoria intertekstualności, rozwijająca Bachtinowską ideę dialogowości mowy; 3. teoria aktów mowy w zastosowaniu do analizy wypowiedzi literackich; 4. dekonstrukcjonizm; 5. feministyczna krytyka; 6. nowy historyzm.

Nastał więc czas negowania dorobku teoretycznoliterackiego, kwestionowania strukturalizmu, interpretacji - jako aktu, semiologii. Zaczęto tymczasem dostrzegać rolę czytelnika-odbiorcy w procesie nadawania tekstowi literackiemu sensu. W ten sposób powstał readers-response criticism, który szkołą nie jest, ale jest więcej niż nurtem. Jego przedstawiciele uważają, że tekst nie jest tworem autonomicznym, poznający kształtuje znaczenie utworu i negują istnienie obiektywnego wzoru interpretacji.

Czytelnik „oczytany” dzieło Parulskisa bez wątpienia czyta co najmniej na dwa sposoby, a więc nowela podlega interpretacji i czytelnik, wchodząc w interakcję z tekstem, wyciąga wnioski.

Z drugiej strony można ten utwór odczytać jako satyrę na krytykę feministyczną - odwrócenie zainteresowania literatury kobietą i jej rolą społeczną, uczuciami, erotyką, na zainteresowanie mężczyzną i jego pozycją społeczną, uczuciami, sferą seksualności - w zderzeniu z kobietą i w dialogu z drugą płcią. Widać w tym wyraźny wpływ postrukturalistycznych gender studies. Także dlatego, że gender postuluje erotyzację języka, co może mylnie wskazywać na postmodernizm.

Próba interpretacji

Problemy przekładu

Teoria przekładu ma niezwykle bogatą przeszłość, wielu teoretyków i tłumaczy próbowało prostować meandry nieprzekładalności, wierności translatorskiej, intertekstualności, przeciwstawiano ekwiwalencję formalną ekwiwalencji dynamicznej, czy też szukano miejsca dla tłumacza - w tekście, poza nim, a nawet ustawiano go na pozycji drugiego autora.

Elżbieta Tabakowska w swoim referacie Językoznawstwo kognitywne w teorii o praktyce przekładu: oleodruk i symfonia na dwa fortepiany dzieli role tłumacza na trzy kategorie:

  1. tłumacz niewidzialny,

  2. tłumacz na prawach drugiego autora,

  3. tłumacz jest kopistą oryginału.

Aby jak najdokładniej oddać treść utworu, zdecydowałam się na trzecią ewentualność. Miało to na celu nie tylko dokładne przybliżenie litery, ale i ducha dzieła. Starałam się zachować długie zdania, imitujące strumień świadomości, celową chaotyczność oraz wulgarność i erotyzm języka.

Pierwszym problemem, na jaki trafiłam w tłumaczeniu, było znalezienie ekwiwalentu dla leksemu dalbojobas. Najbliższym temu był czasownik dalbytis, ale rosyjska końcówka ـjobas kazała szukać wśród wyzwisk. Dalba to łom, dźwignia lub drąg. Mimo to zdecydowałam się na lekką deformację semantyczną i zastosowałam polski odpowiednik (sprawdzić w słowniku wyzwisk oraz przekleństw i wulgaryzmów).

Cigaretę aš turiu, nors šiandien ir nerūkau, nelenda šiandien į mane dūmai, šiandien iš manęs kas tik nori gali išlįsti (…). W tym zdaniu jest (być może niezamierzona) gra słowna, oba pogrubione wyrazy pochodzą od jednego leksemu lįsti, dlatego zdecydowałam się na tłumaczenie Papierosa mam, choć dziś nie palię, dziś dym mi nie wchodzi, za to wyjść dziś ze mnie może cokolwiek zechcesz (…).

W innym miejscu autor porównuje pośladki do księżyca, najpierw są to dwa półksiężyce, później dvi delčios nustebusios žiūri viena į kitą. Delčia, czyli faza księżyca w zaniku, czyli po polsku albo czwarta kwadra, albo nów.

Bet šis noras blaškosi - w kontekście opisu pieszczot, noras można przełożyć dwojako - jako chęć i jako chuć (historycznie pochodzą od jednego rdzenia), w drugim przypadku, traktując jako grę językową. Jednak nie zdecydowałam się na to, mając świadomość, że nieliczni odbiorcy zrozumieliby ten zabieg.

(…) ranka perbraukia per šarvuotą liemenę primenantį savo liemenį (…) - ręką przeciąga po pancernej kamizelce, przypominającej swój/swoją--- Liemuo ma w polskim kilka odpowiedników: wcięcie, tułów, tors, talia, stan, pas, korpus, kadłub, figura. Moim zdaniem najbardziej tu pasuje leksem „figura”, kamizelka przypominająca figurę, czyli dopasowana.

(…) o storas tinko sluoksnis (…) - a gruba warstwa tynku. Jednak wybrałam lepiej po polsku brzmiący ekwiwalent „tapeta”. I chociaż Mur Berliński, jako żywo tapetą pokryty nie był, jednak tapeta bardziej się kojarzy z makijażem. Poza tym odległość, jaka dzieli w zdaniu oba wyrażenia uzasadnia taką zmianę. No i konotacja tapeta - makijaż też przynosi wyobraźni obraz odpadających grud pudru, niż zwisających niczym strzępy papieru, czy materiału.

Dodatkową trudność w tłumaczeniu sprawiał, zastosowany przez Parulskisa, czas teraźniejszy.

Bibliografia

Kwietniowa epifania

Wychodzisz z domu, tak jak wyszedł Leopold Bloom 16 czerwca 1904 roku. Wychodzisz, nie wiedząc, kogo spotkasz - Stevena? Norę? Boga? Nie wiedząc, co się wydarzy, czy w ogóle wrócisz i każdy z nas tak wychodzi z domu, nieważne czy do pracy, czy na spotkanie, do kościoła, czy do sklepu po piwo, postmodernistycznie, cynicznie, czy tradycyjnie i zupełnie nie ma znaczenia, że mamy już 2002 rok, nie jest czerwiec, i że pąk świadomości jest gotowy, żeby już zaraz pęknąć - wychodzisz na podwórko, a tam rurojebca z czapką wystawionym dzióbkiem próbuje u podnóża góry zrobić parking dla samochodów, macha łopatą straszniej, niż grabarz. Mnie i tak ziemia pod nogami się rusza, a tu łopata i pudel, taki pudel o wyglądzie pederasty, że ciężko w życiu takiego zobaczyć. Mogę iść na prawo, ale wtedy do sklepu będzie ponad pół kilometra, choć ten jest lepszy niż drugi, do którego trafiłbym skręciwszy w lewo i do którego jest około trzystu metrów, ale w nim możliwości wyboru są już bardzo ograniczone. Prawdę mówiąc, nie potrzeba mi dużego wyboru - ledwie zdołałem wleźć po schodach, prowadzących od wejścia do domu do chodnika i już nie mam siły iść dalej, wszystkie układy organizmu sygnalizują, że jestem człowiekiem, a człowiek czasem tak się męczy, że już nie może się więcej ruszyć z miejsca. Dlatego stoję cały pełen ludzkiego jestestwa i gapię się na drągojeba, [który] tak kocha swoje stuletnie Audi, nigdy nie widziałem ani jednego mężczyzny, tak publicznie i bezwstydnie płciowo spółkującego ze swoim samochodem.

Byłbym już się skierował w lewo, ale przechodząca obok kobieta o nieokreślonym wieku i takimże wyglądzie, mówi nagle:

- Chłopcze, masz może papierosa?

Papierosa mam, choć dziś nie palię, dziś dym mi nie wchodzi, za to wyjść dziś ze mnie może cokolwiek zechcesz, a do środka - prawie nic, nawet cięte i trafne cytaty o rzyganiu.

- Mam - mówię. - tylko to z powodu chłopca to jakoś pani…

- To nic takiego - mówi mi nieokreślona kobieta. - Też jestem dziewczynką, mojemu mężowi nie stoi.

Ale się zmieszałem! Naprężyłem się cały, zamachałem rękami, a tu ten pedalski pudel ociera się o nogi i przygotowuje się, żeby mi obsikać prawego adidasa - taki nieporuszony, taki odwieczny, jak drzewo mu się wydaję. Splunąłbym na pysk, ale pan sobaczego nasienia jeszcze mocniej ścisnął łopatę włochatymi łapskami i jeszcze aktywniej kopie ziemię.

- To, że i mnie nie stoi - mówię nieokreślonej kobiecie, wyciągając papierosa. - Wie pani, teraz to modne, każdemu mężczyźnie, który choć trochę siebie szanuje nie stoi, widzi pani - próbuję wytrzymać jej nieufne spojrzenie. - Stanąć to każdemu głupkowi może, każdy bydlak, tak mówiąc, to potrafi, a tu odwrotnie - tylko ogromnym wysiłkiem woli i intelektu, choć czasami bywają takie chwile, to nawet nie zależy od wieku i stanu fizycznego (przepicie, nerwy, depresja, bieda, poniżenie), nawet jeśli mężczyźni na całym świecie chcieliby mnie teraz zabić, bo oni wszyscy są dzielnymi żołnierzami, przedzierają się bezlitośnie przez wrogów, ci wszyscy nurkowie, w każdej chwili zdecydowani otworzyć muszlę ostrygi i znaleźć tam perłę, co tam perłę, trzy, pięć, siedem pereł pod rząd, nawet jeśli tak, mimo wszystko patrzę na ciebie, leżącą na brzuchu, opromienioną słabnącym popołudniowym słońcem, białawymi włoskami, lśni twoja opalona skóra w zagłębieniu między piersiami, tylko dwie śmiesznie białe, dwa półksiężyce pośladków, dwa --> nowie[Author:K.S.] zdziwione patrzą jeden na drugiego, badam cię rękami, bo zamknąłem oczy, bo nie chcę napotkać twojego pytającego, nierozumiejącego, zmartwionego, pocieszającego, przygotowanego by przyjąć winę wzroku (przeklęte pytanie „już mnie nie kochasz?”), ze swoim wstydem i brakiem nadziei chcę zostać sam, chcę być tylko ręką, podróżującą po twoim ciele, pełzającą, podobną do pająka, który nie może już zabić swej ofiary, by zabić potrzebna jest namiętność, żądza, a ja cię nie pożądam, tylko chcę, tylko wiem, że muszę chcieć, bo jestem mężczyzną, jestem samcem i muszę chcieć, choćby niechcąc, ale ta chęć miota się w obrabiarkach logiki, tak wysoko, na samym szczycie świadomości, a tam, na dole - arktyczne zimno, pingwiny w lodowatej wodzie, w okolicy moich jąder zatonął Tytanik, którego wyłowić nie są w stanie nawet odważni poszukiwacze skarbów i nie może mi pomóc ani „małpa płacząca na gałęzi sosny”, ani „lot rybitwy nad wysokim brzegiem”…

Ludzie, którzy - widzę - słuchają mnie - nieokreślona kobieta, paląca mojego papierosa, rurojebca, szarpiący łopatą górę, należącą do mojego widoku za oknem, wprost archetypiczna emerytka o bardzo porządnym wyglądzie, zbierająca w rosnącym wokół stadniny lasku końskie łajno (podejrzewam, że ona się nimi żywi, bo emerytury obecnie liche) i nieustannie śmierdzące trupie zapachy - wszyscy oni mnie słuchają i, prawdopodobnie, są moimi sąsiadami, czyli mieszkają w tym samym domu, ale nie w mojej świadomości, bo ja się z nimi nie witam, bo nie chcę żadnych relacji sąsiedzkich, ale mnie słuchają, a tego ranka to już coś, słuchacze, że marnie, mimo wszystko jakiś odsyłacz do wspólnoty ludzi, do iluzji harmonii socjologicznej, której od czasu do czasu musisz się chwytać, żebyś nie podniósł ręki przeciwko sobie. Z drugiej strony nikogo - ani Descartes'a, ani Einsteina, ani Umberta Eco, ani wreszcie Prezydenta naszego kraju - nie obchodzi pojedynczy człowiek, oni troszczą się o wszystkich, o reguły, o formuły, o wspólnotę, ale nie o odrębność, dlatego nie mam im nic do powiedzenia, a tym oto ludziom - mam, bo ich obchodzi, oni - widzę - nawet żałują mnie trochę, współczują czy przynajmniej udają, bo myślą, że mnie napadła impotencja, a w tym zakresie nie powinno być obojętnych.

- Boże, Boże - mówi archetypiczna emerytka, ściskając worek z końskim gównem, jak ślubną wiązanka panny młodej - taki młody, a już…

- Pani - mówię, delektując się szczerze jej współczuciem - Bóg nic tu nie da… Choć z drugiej strony (czasem tak nie chcesz burzyć złudzeń ludzi, zabrać ostatniej z radości, przecież współczując ci przeżywają ogromną przyjemność, czują się ważni, silni, że uniknęli nieszczęścia i rozkoszują się możliwością oglądania z bliska tego, którego owo nieszczęście spotkało. - Z drugiej strony - mówię - hinduskiemu Sziwie stoi najpiękniej, grecki Priap dwa tysiące lat prezentuje niewyczerpaną swoją męskość niespotykanej wielkości, nawet prorok Mahomet, i ten każde swoje zwycięstwo przeciw niewierzącym wieńczył wciąż nowym ślubem, a my, chrześcijanie, czym możemy się poszczycić? Święty Antoni, modlitwami, krucyfiksem i krzyżykiem broniący się od kobiet? A może pani swojej wyobraźni pozwolić na taki świętokradczy obrazek, w którym na przykład, gołąb, przedstawiający Ducha Świętego byłby obdarzony majestatyczną erekcją?

Nieokreślona kobieta uśmiecha się, podobam się jej, ściślej, podobają jej się świńskie erotyczne tematy, nawet typowo kobiecym ruchem przygładza włosy, przeciąga ręką po pancernej dopasowanej kamizelce, a gruba warstwa tapety zaczyna powoli odpadać kawałkami z jej twarzy na chodnik, jak Mur Berliński (do diabła! ona jest napalona nie na żarty), ale oto archetypiczna emerytka powoli odsuwa się ode mnie i już by się przeżegnała, lecz nie może wypuścić worka z końskim gównem z rąk, dlatego poprzestała tylko na syknięciu, które miałoby oznaczać słowo „antychryst”, a ja wciąż jeszcze z zamkniętymi oczami, wciąż jeszcze gładzę twoje piękne nogi, przed chwilą mocno ścisnęły mnie w pasie, gładzę tak zaciekle i beznadziejnie, jakbym wycierał kurz z wieka trumny, opowiadam ci o mężczyznach, filozofii, teorii samobójstwa Camusa, choć naprawdę zaczyna mnie męczyć przeczucie, że najważniejszy filozoficzny problem dla mężczyzn - nie kim jestem, nie gdzie jestem, ich obchodzi tylko to, czy wciąż są mężczyznami, to ich największy lęk, lęk, że nadejdzie pewnego razu taki moment, jak oni nie będą mogli udowodnić i udowodnić przede wszystkim sobie, że mogą to znaczy, mogą wszystko, i im więcej w łóżku metafizyki, tym mniej wiary w siebie, tym mniej tożsamości, bo w ogóle nie obchodzi ich ten przeklęty kokosowy orzeszek między twoimi nogami, którego różowe włókienka ostatni raz błyszczą w świetle martwego słońca, jesteś dla nich tylko pośredniczką, jedynie środkiem transportu za każdym razem do potwierdzenia swojej tożsamości jednym jedynym sposobem, który jeszcze jest związany z przyjemnością, z ekstazą i z ( --> sumauta[Author:K.S.] ) transcendencją, której nie będzie, bo archetypiczna emerytka wycięła drzewa oliwne, nieokreślona kobieta wypaliła całego mojego papierosa, a rurojebca skopał całą górę i teraz zbliża się do mnie wściekle ściskając trzon łopaty, i nie wespnę się już na górę, i nie wyciągnę rąk do nieba, które jeszcze przed chwilą zdawało się dosięgalne ręką, a teraz, kiedy otworzyłem oczy, o moje nogi ociera się pudel, przypominający żywe ścierwo, przez ulicę idzie kobieta o nieokreślonym wyglądzie i takimże wieku, a powietrze wprost przesycone jest świeżymi zapachami - końskiego gówna i trupim…

I już nie miałem sił żałować siebie, użalać się, że wyszedłem tego ranka z domu, że z bytu literackiego wyrwałem się do prawdziwego, który rozciąga się naprzeciw mnie, rośnie, twardnieje, staje się znów zmysłowe, potwierdzony --> dotykiem[Author:K.S.] i pojęciami, dający przyjemność, szepczący mi o ucha

- Jesteś…

A po jakimś czasie:

- Jeszcze…

2002, kwiecień

Wszystkie informacje o Sigitasie Parulskisie pochodzą ze stron internetowych: http://tekstai.lt/tekstai/parulsk/index.htm [19.04.2008]

http://rasyk.lt [19.04.2008]

http://www.lituania2007.eu/?g=virsutinis_meniu&l=lt&n=parulskis_sigitas&p=informacinis&m=68 [19.04.2008]

Por: Michał P. Markowski, Anna Burzyńska, Teorie literatury XX wieku, Kraków 2006, s. 336-337.

Jean-François Lyotard, Odpowiedź na pytanie: co to jest postmodernizm?, [w:] Postmodernizm: antologia przekładów, red. Ryszard Nycz, Kraków 1997, s. 58.

Bogdan Baran, Postmodernizm, Kraków 1992, s. 140-141.

Słownik terminów literackich, red. Janusz Sławiński, Wrocław 2002, s. 414-415.

ibidem, s. 413-414.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ulisses_%28powie%C5%9B%C4%87%29 [31.05.2008]

Richard Appignanesi, Chris Gamrat, Postmodernizm, Warszawa 2001, s. 74.

op. cit., red. Janusz Sławiński, Warszawa 2002, s. 414-415.

Michał P. Markowski, Anna Burzyńska, op. cit., str. 307-335.

Stefan Żółkiewski, Kultura literacka 1918-1932, Wrocław 1973, z. 370-371.

Elżbieta Tabakowska, Językoznawstwo kognitywne w teorii o praktyce przekładu: oleodruk i symfonia na dwa fortepiany [w:] Czy istnieje teoria przekładu?, red. Jadwiga Konieczna-Twardzikow i Urszula Kropiwiec, Kraków 1995, s. 31.

Zob. pl.wikipedia.org/Wiki/Faza_Ksiezyca [31.05.2008]

Epifania «oficjalna nazwa święta Objawienia Pańskiego» [za:] http://sjp.pwn.pl [19.04.2008] (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza)

Leopold Bloom - bohater Ullisesa Jamesa Joyce'a

14

pl.wikipedia.org/Wiki/Faza_Księżyca, delcia - ostatnia faza księżyca - czwarta kwadra [jak to zmienić?]

skompromitowaną

Chyba nie może być „dotykami”



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
plynnosc, naukowe, litewski, mgr
pieniądz i bankowość - praca zaliczeniowa, Pomoce naukowe, studia, bankowosc
kwietniowa epifania, naukowe, litewski, mgr
parulskis, naukowe, litewski
mialka teleologia, naukowe, litewski, mgr
Superwizja Pracy Socjalnej praca zaliczeniowa - PWSZ Leszno, mgr. A. Sołtysiak
referat - parulskis2[12], naukowe, litewski
Praca zaliczeniowa- pierwsza strona, Nauka, Doktorat II rok, Metody ilościowe w badaniach naukowych,
praca zaliczeniowa wyrobiska
instrumenty Controllingu - praca zaliczeniowa (7 str), Zarządzanie(1)
praca zaliczeniowa, STUDIA, WZR I st 2008-2011 zarządzanie jakością, NOO - nauka o organizacji
PRACA ZALICZENIOWA Dziecko z Zespolem Nadpobudliwosci Psychoruchowej, pliki zamawiane, edukacja
monografia rodziny praca zaliczeniowa
statystyka praca zaliczeniowa
Kopia praca zaliczeniowa dzioba
praca zaliczeniowa z socjologii, socjologia
GLOBALIZACJA - praca zaliczeniowa, UCZELNIA, Wszins
Ekonomia - praca zaliczeniowa, WSPiA Rzeszów, Ekonomia
Biznes plan - praca zaliczeniowa, Studia - materiały, semestr 7, Zarządzanie, Marketing, Ekonomia, F

więcej podobnych podstron