Internetowy miesięcznik dla harcerzy starszych i wędrowników
_____________________
„WATROWE” REFLEKSJE
Spis treści:
OD REDAKCJI:
Wstępniak. Lato... - Redakcja ................................................................................................................................ 2
WAŻNY TROP - „Watrowe” refleksje
Watrą „Perkoz” stoi ... - phm. Anna Głowacka ................................................................................................... 3
Wędrownicza Watra oczami stetryczałego członka komendy - phm. Arkadiusz Duda .................................... 4
Wędrownicza rewolucja - phm. Michal Górecki .................................................................................................. 5
„RÓŻNYM TROPEM”
Na tropie wychowania duchowego. Jedna z dróg - phm. Jolanta Łaba ...................................................................... 7
Tylko dla dorosłych. Wystarczy tylko spróbować - HO Piotr Kowalczewski ........................................................... 8
NA TROPIE IMPREZ
„Szlakiem Jesieni” ............................................................................................................................................ 9
XVIII Bieg Nocny o Buławę ............................................................................................................................. 10
OD REDAKCJI |
Wstępniak
LATO...
Brać harcerska ma tę specyficzną cechę, że w okresie letnim jest raczej słabo uchwytna w swoim miejscu zamieszkania. Niby to dla większości z nas czas wolny a jednak stając u drzwi jednego czy drugiego druha usłyszymy od rodziców, że ten czy ów opuścił rodzinne pielesze i udał się w nieznane nie podając ani miejsca pobytu ani terminu powrotu. Szczęśliwie więc domownicy rozkoszują się każdą chwilą nieobecności wyżej wspomnianych, chłonąc ciszę i spokój. Żadnych odpraw w pokoju u córki czy syna do późnej nocy, żadnych wizyt o 22:30 w niecierpiącej zwłoki sprawie kluczy do magazynu w harcówce, jednym słowem: święty anielski spokój.
Podobny spokój nastał również w wirtualnym pokoju redakcyjnym Na Tropie. Wraz z rozpoczęciem wakacji część załogi ruszyła na zieloną emigrację do lasów, w góry czy nad jeziora a część wpadła w wir organizowania, planowania i przeprowadzania Ogólnopolskiego Zlotu Drużynowych oraz Wędrowniczej Watry. Ci, którzy pozostali zajęli się sprzątaniem redakcji (kiedyś w końcu trzeba wyrzucić wszystkie śmieci spod wirtualnego biurka) i odbieraniem listów od "tych, co na szlaku".
Jednakże nawet najdłuższe wakacje muszą się kiedyś skończyć. Początek roku szkolnego a wraz z nim harcerski start sprowadziły z wakacyjnej emigracji redakcję Na Tropie. Jola Łaba podzieliła się z nami opowieścią z wędrówki po "Jednej z dróg", którą wybrała tego lata. Podczas tej wyprawy towarzyszyły jej Droga, Bruzda i Kuźnia. Mam nadzieję, że i Was ta opowieść wciągnie zmuszając mimo jesiennej pogody do ponownego wyjścia na szlak.
Panujące w całej Europie, rekordowe wręcz, upały dały się wszystkim we znaki. Jednym z wielu sposobów na ich przetrwanie było schronienie się w cieniu i spokojne sączenie chłodnego soku. Piotrek Kowalczewski jednakże postanowił ten upalny czas spędzić racząc się "koktailem". Jak mu ten napój zasmakował dowiecie się od niego samego, gdyż podobno "Wystarczy tylko spróbować".
Choć jesień już na dobre objęła we władanie nasze tereny, nie oznacza to, że pozostanie nam już tylko siedzenie w domu przy herbacie. Najlepiej jednak jest ruszyć "Szlakiem jesieni", by usłyszeć jej historię zaklętą w beskidzkich szlakach, które w tym roku poprowadzą Was do Milanówki. Może po drodze uda się wam odnaleźć Buławę Koronną (vide: XVIII Bieg nocny o buławę), którą, jak co roku w okolicach Poznania ukryła 174 PDH "Hetman"...
W każdym razie, jestem pewien, że mimo chłodniejszych nocy jeszcze zapłoną harcerskie ogniska, przy których zgromadzą się wędrownicy, by cieszyć się ich ciepłem.
No właśnie wędrownicy... Dla części z nas rodzi się pytania: o co w tym wędrownictwie chodzi? Jak to robić? W poprzednich numerach publikowaliśmy materiały metodyczne. W tym roku chcemy Was poprowadzić dalej tym szlakiem, abyśmy wszyscy spotkali się ponownie na Wędrowniczej Watrze.
phm. Marek Piegat
WAŻNY TROP |
„WATROWE” REFLEKSJE
WĘDROWNICZA WATRA
Perkoz, 25-28 sierpnia 2003
WATRĄ „PERKOZ” STOI...
czyli o zlocie środowisk wędrowniczych słów 835 :-)
Czwartek, godz. 5:38 rano. - Kto wymyślił tę godzinę?! - pyta z niedowierzaniem jeden z obudzonych przed momentem druhów. - Nie chwaląc się, jam to... - myślę. Ale lepiej, żeby się nikt o tym nie dowiedział. Zresztą, to wszystko komendant imprezy! To on! ;-)
Pomysł z zakończeniem Wędrowniczej Watry o wschodzie słońca był pewnym novum, ale może tak zrodzi się nowa tradycja? Mimo, że ostatnie ognisko trwało całą noc, zdyscyplinowanie patroli zasługuje na pochwałę. Na plaży zjawiają się umundurowane ekipy z Brzegu, Konina, Łodzi, Siemianowic, Słubic, Sokołowa Podlaskiego, Suwałk, Szczecina, Świdnika, Tomaszowa Lubelskiego, Warszawy i Węgierskiej Górki... Obok uczestników ustawiają się “kaowcy” z hufców Warszawa Praga Północ i Augustów (z g00rkiem i Czoczo na czele) oraz drużyna sztabowa - 44 DSH “Krzemień 66” (Hufiec Gniezno). Nad brzegiem jeziora stoi komendant “Watry” hm. Ryszard Polaszewski ze swoją “świtą”. Jeszcze kilka chwil i okaże się, kto otrzyma w tym roku proporzec “Primus inter pares” - Pierwszy spośród równych. W Budach Grabskich na poprzedniej “Wędrowniczej Watrze” dostała go tegoroczna drużyna sztabowa, tym razem proporzec pojedzie... do Sokołowa Podlaskiego. Zdobyła go ekipa ze szczepu “Pangea”! Na pewno znacie to środowisko. Wzorowo umundurowani, z kapeluszami i laskami skautowymi, pojawiają się na wszystkich ważnych imprezach. Na zlocie GNIEZNO 2000 tańczyli poloneza, pozując do zdjęć z białymi chusteczkami. Już wiecie?...
Współzawodnictwo podczas Wędrowniczej Watry to nie tylko “rywalizacja na punkty”. To wiele elementów ocenianych przez kadrę - przygotowanie zajęć, pełnienie służby, punktualność, zachowanie, umundurowanie... Dużo tego! Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, a bycie wędrownikiem to nie bułka z masłem, prawda? Trzeba mieć styl, trzymać fason, być gotowym do wyczynu i służby...
W tym roku warto napisać o zajęciach prowadzonych przez patrole dla pozostałych uczestników zlotu. Każda ekipa przygotowywała jedne zajęcia ekologiczne i jedne z wybranego zakresu tematycznego “Siła ciała - Siła ducha - Siła rozumu”. Razem było to prawie 40 warsztatów, zbiórek i propozycji dla drużyn, które można wykorzystać w swoich środowiskach! Nagrodę za najciekawsze zajęcia ekologiczne (komputer) zdobył patrol z Węgierskiej Górki. Równie dużą popularnością cieszyły się zajęcia patrolu z Hufca Łódź Polesie “Ekologia w dramie” oraz ćwiczący zmysły “Ekosensor” laureatów tegorocznej Watry. Warto również wspomnieć o innych zajęciach, m.in. druhny z Brzegu bardzo się napracowały budując “Labirynt wiedzy”, chłopcy z “Halnego” reklamowali swoje zajęcia (fantastyczną) piosenką “Plastik-fantastick”, “Średnio Fajni” zorganizowali turniej o ciekawie brzmiącym tytule “Bizonie jądra”, a świdnicki “Grąd” robił prawdziwe “Eko-jaja”. Jeśli dodać do tego suwalskie “Makabryczne tańce”, szczecińskie “Trzy filmy, które zmieniły moje życie”, tomaszowskie “Błądzenie w ciemnościach” - mamy prawdziwą różnorodność tematów i form.
Zajęcia zajęciami... ale wieczory, ech! Przypominały noce prześpiewane w kantynach kolejnych PZHS-ów, w starym, dobrym stylu! Nie trzeba było dwa razy powtarzać, a nogi, ręce i gardła same rwały się do zabawy i śpiewu. Prym w tańczeniu na stole wiedli druhowie z “Abstraktu” (Siemianowice z dzielnicą Opole - wg ganc nowego podziału administracyjnego kraju ;). Bieszczadzkie akcenty zapewnił patrol “Wadery”. Laski skautowe też wcale nie utrudniały wygibasów, a góralki z Żywiecczyzny robiły furorę swoimi pięknymi strojami i układami tanecznymi. Pierwszy wieczór obfitował w różne formy integracji, drugi to Festiwal “Wolna Scena - Buków Ni Ma”, który trwał ponad 3 godziny, zaś trzeci - ogniobranie i całonocna watra. Szkoda, że wszystko, co dobre, zawsze tak szybko się kończy...
Jeszcze słówko o konferencji. W środę Ruch Programowo-Metodyczny “Wędrownictwo” zorganizował swą coroczną konferencję. Zmiany metodyczne w ZHP wymusiły niejako przemodelowanie struktury i celów Ruchu. Podjęto decyzję o kontynuowaniu wdrażania i propagowania metodyki wędrowniczej w środowiskach. Nowo przyjęte zasady działania RP-M “Wędrownictwo” mówią, że będzie on ruchem instruktorskim (a nie ruchem drużyn - jak dotychczas). Wybrano nową kapitułę, w skład której weszli: hm. Ewa Polaszewska, hm. Artur Brzyski, phm. Arkadiusz Duda, phm. Sylwia Olejarz. Przewodniczącym Kapituły Ruchu został phm. Michał Górecki.
Ostatniej nocy odbyło się wręczenie naramienników wędrowniczych kilkunastu osobom. Te obrzędowe chwile na pewno zostaną w pamięci wielu z nas...
O czym jeszcze powinnam napisać? Myślę, że warto spytać o opinię uczestników Watry. Swoista kronika wydarzeń z mnóstwem zdjęć znajduje się na stronie www.watra.zhp.org.pl Jest tu także Księga Gości, do uzupełniania której serdecznie zapraszam. Na internetowym forum ZHP powstał wątek poświęcony Wędrowniczej Watrze - tu także możecie zawitać i zostawić swoją opinię, propozycję, pytanie.
Ze swojej strony jeszcze raz dziękuję wszystkim za współtworzenie zlotu! Mimo kilku niedogodności, przesunięć organizacyjnych czy zmian programowych, wynikających czasami z niedomówień, ale często także z prozaicznych pomyłek czy zmęczenia - “Watra” wydaje się być z roku na rok coraz większa, pełniejsza pomysłów i ludzi. Oby tak dalej!
Pozostaje mi jeszcze zaprosić wszystkie środowiska wędrownicze (a przecież zgodnie z nowym podziałem metodycznym - od jesieni mamy ich dużo więcej!) na przyszłoroczną Wędrowniczą Watrę. Niech to spotkanie u progu jesieni będzie okazją do wędrówki i służby, niech płonie żywym płomieniem! Jeśli przyjedziecie, aby podzielić się swoimi doświadczeniami i zostawić po sobie ślad - atmosfera i zabawa będzie przednia! Wierzę, że znów się spotkamy... Do zobaczenia.
phm. Anna Głowacka
zastępca komendanta Wędrowniczej Watry ds. programowych
Hufiec Żory
WĘDROWNICZA WATRA OCZAMI
STETRYCZAŁEGO CZŁONKA KOMENDY ;-)
Wykopali jakiś niewypał i podłożyli go w obozie skautowym. Później było wielkie bum i wszyscy rzucili się na pomoc. Ludzie leżą krew się leje... koniec świata!
Miało być tak pięknie. Cztery dni relaksu w "Perkozie"....
Niestety. Przyjechali wędrownicy i cały "misterny plan" runął. Jeszcze ostatniego dnia Zlotu Drużynowych mięliśmy nadzieję, że się uda, ale koło południa zaczęli przychodzić nadgorliwcy, którzy zamiast siedzieć w ciepłych pieleszach domowego zacisza przyjechali na dziesięć dni do lasu na dwie imprezy jednocześnie (grrr!).
No i się zaczęło. Rozkwaterowania, przekwaterowania, zakwaterowania. Co rusz ktoś przychodził i pytał gdzie ma się rozbić. No, co za ludzie!? Jak to gdzie się rozbić? Na biwakowisku!!! Wieczorem trochę się uspokoiło. Zajęli się sobą. Rozpalili ognisko i strasznie się wydzierali, ale już nie przyłazili i można było w spokoju wypić kawkę. Najgorsze, że ta cała Watra jeszcze się w ogóle nie zaczęła. O tym, co działo się nazajutrz chciałbym szybko zapomnieć. Przyjechało ich jeszcze dwustu, co dało łącznie ponad dwustu pięćdziesięciu żądnych wrażeń młodych ludzi. Czy oni powariowali? Postawili te swoje namiociki, zjedli coś dziwnego i zeszli wszyscy na plażę. Co tam się działo! "Biegać, skakać, latać, pływać..." - wydzierali się tacy w czarnych koszulkach, a każdy miał na plecach napisane: "gupi kaowiec".
Wieczorem znowu ognisko. Ba - nawet trzy ogniska. Trzy razy więcej hałasu. Podobno rozmawiali tam o poważnych sprawach. Sprawy może i poważne, ale te ich wygibasy nie bardzo. Małpie figle!
Nazajutrz miało być trochę spokoju. Wszyscy rozeszli się na zajęcia, które sami sobie prowadzili. No fantastyczne rozwiązanie! Zrobili przy tym zamieszanie, bo jakże by inaczej. Najpierw nie wszyscy mieli bilety, później nie wszyscy mieli zajęcia. Co się działo na zajęciach to już zupełnie przechodzi ludzkie pojęcie. "Plastik fantastik", "Bizonie jądra" i inne takie świństwa!
Po południu przegięli! Wykopali jakiś niewypał i podłożyli go w obozie skautowym. Później było wielkie bum i wszyscy rzucili się na pomoc. Ludzie leżą krew się leje... koniec świata! Na szczęście sytuacja została szybko opanowana. Ranni znaleźli się w szpitalach polowych skąd szybko zabrały ich karetki.
Wieczorem świętowali spektakularną akcję. Śpiewali na wyścigi. Taki festiwal: Wolna scena buków ni ma?!? Darli się jeszcze głośniej niż poprzednimi nocami.
Od rana oprócz tych ich zajęć był sejmik starszoharcerski. Ciekawe, czy powołali komisję śledczą? Po południu była jakaś konferencja wędrownicza. Dokładnie nie wiem, bo na głowie miałem Centralną Komisję Rewizyjną. Wieczorem znów było trochę spokoju w sztabie, bo wszyscy poszli na ogniobranie, a później do rana siedzieli przy wędrowniczej watrze. Nie muszę chyba dodawać, że znów wydzierali się w niebogłosy.
Upragniony koniec nastąpił o wschodzie słońca. Trzeba było wstać w środku nocy, ale na tę chwilę czekałem od początku imprezy. Uroczyste pożegnanie bez sentymentów i łez wzruszenia.
Wolność!
phm. Arkadiusz Duda
z-ca komendanta WW 2003 ds. organizacyjnych
PS. Wszelkie podobieństwo autora do Stetryczałego Członka Komendy jest przypadkowe, a czasem przypadkowo zamierzone.
WĘDROWNICZA REWOLUCJA
czyli coś się zmienia...
Teoretycznie Ruch dopiął swego - udało się uporządkować sprawę z grupami wiekowymi, naramiennikiem i kontynuowaniem przedwojennej tradycji wędrownictwa. Ale czy to już koniec pracy?
Od 1 września nastąpiła w ZHP spora rewolucja - zamiast dotychczasowych trzech grup wiekowych mamy cztery, co więcej grupy te są wreszcie jasno nazwane i określone. Tak więc mamy zuchy, czyli uczniów zerówki, oraz klas 1-3; harcerzy - uczniów klas 4-7; harcerzy starszych, czyli gimnazjalistów, oraz wędrowników - czyli wszystkich tych, którzy skończyli 16 lat, ale są jeszcze przed 25 rokiem życia. Mamy też cztery metodyki odpowiadające tym grupom. Skończył się wreszcie chaos spowodowany dualizmem nazw, podziałem na wędrowników i nie-wędrowników, choć de facto skończy się on dopiero w praktyce wtedy, kiedy cała sytuacja okrzepnie. Mamy także oczywiście odpowiednie wydziały w Głównej Kwaterze.
A jak ma się do tego RPM „Wędrownictwo”?
To pytanie było jednym z głównych pytań zadawanych podczas konferencji ruchu, która odbyła się przy okazji Wędrowniczej Watry w Perkozie pod koniec sierpnia. Teoretycznie ruch dopiął swego - udało się uporządkować sprawę z grupami wiekowymi, naramiennikiem i kontynuowaniem przedwojennej tradycji wędrownictwa. Ale czy to już koniec pracy?
Członkowie ruchu uznali, że nie. Tak na prawdę to, co stało się 1 września to zmiana zapisu - droga do wejścia jego w życie jest długa i kręta. Docelowo w każdej chorągwi powinien działać referat wędrowniczy koordynujący działania hufców w tym zakresie, pomagający środowiskom wędrowniczym. Ale wiadomo, że z różnych powodów nie będzie to do końca możliwe - przynajmniej na razie. Dlatego ruch, choć w zmienionej formie będzie istniał.
W wyniku tych zmian stajemy się ruchem skupiającym wyłącznie instruktorów, którzy są zainteresowani dzieleniem się swoją wiedzą i doświadczeniem z zakresu wędrownictwa poza swoim środowiskiem. Oczywiście powstaje pytanie czy praca ta nie będzie dublowała się z pracą wydziału. Aby temu zapobiec Ruch ma ściśle współpracować z Wydziałem Wędrowniczym. Instruktorzy tworzący kapitułę Ruchu zostaną instruktorami pomocniczymi lub mianowanymi Wydziału i będą pomagać w pracach tam, gdzie sięga lub zawodzi zwykła struktura. Gdyby Wydział i odpowiadające mu referaty porównać do struktury kościoła z diecezjami i parafiami, to RPM można uznać za zakon jezuitów, który dociera na misje tam, gdzie z wędrownictwem krucho i w efekcie próbuje utworzyć strukturę. To oczywiście dość luźne i trochę humorystyczne porównanie, ale może zobrazować, jakie są stosunki między RPM a Wydziałem.
Członkami Ruchu nie mogą już więc być jednostki organizacyjne, w związku z wymogiem działania na rzecz środowisk wędrowniczych wystąpi z niego najpewniej wielu instruktorów, co w związku ze zmianą formuły ruchu jest całkiem naturalne.
A teraz, jako że moja skromna osoba została wybrana na przewodniczącego Ruchu, pozwolę sobie zdradzić jak widzę dalszą pracę RPM-u oraz wydziału. Przede wszystkim powinniśmy stać się czytelni. Mamy swój symbol - Wędrowniczą Watrę, mamy naramiennik. Naramiennik, przypomnę, dostaje się po odbyciu Próby Wędrowniczej, której wymagania ustalamy sobie sami zgodnie z wymogami środowiska. Nie powinna to być długa, kilkuletnia próba, a jedynie próba szlaku, próba gotowości do wejścia na wędrowniczą drogę.
Co z instruktorami? Jeśli kwestia dotyczy instruktora wędrowniczego, czyli osoby, która ma prowadzić drużynę wędrowniczą, lub być namiestnikiem wędrowniczym, itp, to warto aby odbyła kurs metodyki wędrowniczej. Kursy będą odbywały się cyklicznie, informacje o nich zawsze powinny być dostępne. Właśnie ten kurs powinien być głównym wymaganiem zdobycia naramiennika w przypadku instruktora. Jeśli chodzi o młodego instruktora, który chce zdobyć naramiennik, choć pracuje z inną grupą wiekową (ale jest członkiem wspólnoty wędrowniczej) to przechodzi on Próbę Wędrowniczą tak samo jak wędrownik. Natomiast kształceniowców wędrowniczych można poznać po zielonym pasku z wyhaftowaną Wędrowniczą Watrą, na którym noszą Odznakę Kadry Kształcącej.
Co z jodełką i lilijką wędrowniczą? Jodełka jako, że zasady zdobywania naramiennika i wędrowniczej drogi zmieniły się, nie stanowi już elementu wędrowniczej drogi - jest teraz oznaczeniem przynależności do RPM „Wędrownictwo” i noszona jest tylko przez członków RPM. Oczywiście, jeśli otrzymałeś jodełkę wcześniej, możesz ją zatrzymać, ale nie powinieneś jej nosić przy mundurze, chyba że wstąpisz do RPM. Lilijka dalej jest odznaką honorową przyznawaną za osiągnięcia w rozwoju wędrownictwa. I jak na razie została przyznana tylko jedna - można ją porównać do Złotej Odznaki Ratownika Medycznego ZHP, choć złote blachy mają już dwie osoby! :)
A co do celów, o których pisałem. Po pierwsze - czytelny obraz. Pojawia się pewnie wiele dylematów, wiele pytań, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć. Postaramy się stworzyć taką listę pytań wraz z odpowiedziami (FAQ), która rozwiąże wiele problemów. Po drugie szkolenia - szefowie wędrowniczych ekip powinni dobrze znać metodykę wędrowniczą - to zapewni lepszą pracę w drużynach. Po trzecie wspieranie imprez wędrowniczych - każdy wędrownik musi się wyszaleć, więc właśnie te imprezy będziemy monitorować i naświetlać, takie gdzie będzie można spotkać innych wędrowników, porozmawiać, nauczyć się czegoś, ale także wybawić, wyszaleć pograć i pośpiewać do rana! :)
To wszystko pozwoli nam wszystkim (bo to musi być wspólny wysiłek wszystkich wędrowników i instruktorów wędrowniczych!) stworzyć wędrownictwo nowoczesne i atrakcyjne, jednakże nie oderwane od tradycji i nie będące jedynie sposobem spędzania wolnego czasu. Powtórzę jeszcze raz - wędrownictwo współtworzymy wszyscy, w końcu hasło Primus Inter Pares nie jest tylko pustym frazesem. Do zobaczenia na szlaku!
phm. Michał „g00rek” Górecki
Przewodniczący RP-M „Wędrownictwo”
Drużynowy 205 WDHS ArizonaC
„RÓŻNYM TROPEM” |
Na tropie wychowania duchowego
JEDNA Z DRÓG
Czasami trafiamy na lekturę, która nas zmienia. Może to być mała książeczka lub obszerny tom. Ta, która trafiła do mnie sprawiła, że inaczej spojrzałam na samodoskonalenie: Droga, Bruzda, Kuźnia autorstwa Josemaria Escriva'...
Chrześcijaństwo wrosło w nasze życie, normy, postępowanie tak bardzo, że wydaje nam się nieraz, że już nic i nikt nic nowego nam o tym nie powie. Siedzimy wygodnie w fotelach naszych bezpiecznych przekonań, obrzędów, zwyczajów wpojonych przez rodzinę. I nie zastanawiamy się nad tym, co stało się odruchem. Zdaje się, że osiągnęliśmy doskonałość już przez sam fakt „bycia wierzącym”. Ale kiedy trafiamy na kogoś autentycznie zaangażowanego w zasady postępowania według bardzo konkretnych wskazówek - robi nam się nieswojo. I zamiast przyznać, że obecność takich osób to szansa, by przełamać lenistwo duchowe, otrząsnąć się z ociężałości i iść od nowa pod górę, a nie wciąż dookoła niej, zamiast bić się w piersi, mówimy: to szaleństwo, to nie dla mnie, to za wiele...
Wymówki. Na pewno nigdy ci ich nie zabraknie, aby nie spełnić swoich obowiązków. Jaka obfitość bezmyślnych rozumowań! Nie warto ich brać pod uwagę. Odrzuć je i czyń swoją powinność!
Chcesz być przeciętnym? Ty... jeden z wielu? Przecież zrodziłeś się po to, aby przewodzić! Wśród nas nie ma miejsca dla opieszałych! Ukorz się a Chrystus wznieci w tobie na nowo ogień Miłości
Siła woli. To cecha niezwykle ważna. Nie lekceważ rzeczy drobnych - one nigdy nie są bezsensowne ani mało ważne. Przez stałe odmawianie sobie tych rzeczy wzmocnisz, zahartujesz, z pomocą łaski Bożej, siłę woli, aby być przede wszystkim panem samego siebie. A później - przewodnikiem, liderem, kierownikiem... by zobowiązywać, by popychać, by pociągać własnym przykładem, i słowem, i wiedzą, i charakterem.
Może zbyt ostro? Może twardo? Ksiądz Josemaria mówi językiem konkretów, bardzo logicznych i wręcz wyzywających bezpośredniością przekazu. Takich słów nie sposób, jak to się mówi „wpuścić jednym uchem, a wypuścić drugim”. Zapadają głęboko i wrastają w serce.
Co...? Nie możesz zdobyć się na więcej? Czy raczej... nie możesz zrobić mniej?
Jesteś wyrachowany. Nie mów mi, że jesteś młody. Młodość daje z siebie wszystko, co może: oddaje bez zastrzeżeń samą siebie.
„Proszę się pomodlić, abym nigdy nie poprzestał na tym, co jest łatwe” - Już spełniłem twoją prośbę, teraz ty musisz się przyłożyć do realizacji tego pięknego postanowienia.
Warto czasem potrząsnąć sobą samym. Pokrzyczeć na siebie, dokonać bardzo krytycznej samooceny. A jeszcze lepiej zrobić to z kimś, kto w nieprzejednany sposób walczy ze złem pleniącym się w ludzkim sercu i jednocześnie nie gardzi człowiekiem ulegającym słabościom. Jeśli nie masz nikogo takiego obok, wyrusz w podróż w głąb swej duszy z Josemaria Escriva.
Skoro bez pomocy architekta nie przystępujesz do budowy domu, aby w nim wygodnie mieszkać na ziemi, jak bez kierownika duchowego chcesz budować zamek swej świętości, aby zamieszkać na wieki w niebie?
Skąd ta niechęć do przyjrzenia się samemu sobie i do pokazania się, jakim jesteś naprawdę, swemu kierownikowi duchowemu? Odniesiesz wielkie zwycięstwo, jeżeli pozbędziesz się lęku przed tym, aby dać się poznać.
Traci moc twoje serce, więc szukasz oparcia na ziemi. Zgoda, ale uważaj, aby to oparcie, które ma cię uratować przed upadkiem, nie zamieniło się w martwy ciężar ściągający cię w dół, w zniewalające kajdany.
Jakże wyraźna jest droga! Jak oczywiste są przeszkody! Jakaż skuteczna broń, aby je pokonać! A mimo to - ileż błądzenia, ileż potknięć! Prawda? Ta właśnie cieniutka niteczka - łańcuch, łańcuch z kutego żelaza, którą ty i ja znamy dobrze, a której nie chcesz zerwać, jest przyczyną twojego zejścia z drogi, twoich potknięć, a nawet upadków. Na co czekasz? Przetnij... i ruszaj naprzód!
Mnie przekonał. Zachwycił i zawstydził prostotą wiary, mocnej i niezachwianej. I wiem, że jeszcze długa droga przed każdym, kto doznaje takiego zachwycenia, tego zawstydzenia. Każdego dnia warto przemyśleć „siebie”. I jak ojciec Escriva rzec:
Spojrzenie wstecz. I... czy żalić się? Nie, gdyż byłoby to bezowocne. Owocne będzie wyciągnięcie właściwej nauki.
Cytaty (kursywą) pochodzą ze zbioru pism Josemaria Escriva „Droga. Bruzda. Kuźnia”
(Księgarnia św. Jacka/Apostolicum, Katowice-Ząbki 2001)
phm. Jolanta Łaba
zwdir@zhp.org.pl
Tylko dla dorosłych
WYSTARCZY TYLKO SPRÓBOWAĆ
Kontakty międzynarodowe są rzeczą, w którą zdecydowanie opłaca się inwestować. I po to właśnie należymy do WOSM i WAGGGS: by działać w tej wspólnocie i czerpać z niej jak najwięcej. A bardzo często ta szansa jest niewykorzystywana.
Miałem w te wakacje okazję uczestniczyć jako członek kadry programowej w międzynarodowym obozie skutowym “Eurococtail”, organizowanym w Jarosławcu (całkiem sympatyczna miejscowość nad morzem). Jednak samo określenie “skautowy” wymaga tutaj pewnego wyjaśnienia. Oczywiście cała forma była jak najbardziej skautowa, jednak ilościowo skauci stanowili mniej więcej połowę (z Polski, z Białorusi i jeden skaut z Niemiec), natomiast pozostałe osoby były z innych organizacji młodzieżowych, nie należącaych do ruchu skautowego (grupa z Rosji), lub w ogóle nie byli zrzeszeni (druga grupa z Białorusi). Razem około stu osób.
Uczestnictwo w takim obozie było ciekawym doświadczeniem, a pewne... nazwijmy to „odmienności kulturowe” zdecydowanie ubarwiały obozową atmosferę (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa).
Celem całości było przede wszystkim poznanie osób z innych krajów, ich kultury, zainteresowań, historii, ich punktu widzenia na różne sprawy. Innymi słowy: naszą siłą była odmienność.
Jednym z najbardziej magicznych momentów były z pewnością tańce integracyjne prowadzone właśnie w tym kilkudziesięcioosobowym międzynarodowym gronie. Problem polegał na tym, że niestety naprawdę mała część naszych gości mówiła po angielsku, ze zrozumieniem polskiego również mieli kłopoty, więc tłumaczenie tańców odbywało się głównie metodą „na migi”... Kto prowadził podobne zajęcia z pewnością wie, że nie było to łatwe zadanie, aczkolwiek na pewno będę je długo pamiętał.
Jednak patrząc z „zawodowego punktu widzenia” (czyli od strony członka organizacji skautowej) na stojących na jednym apelu skautów z różnych krajów, pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy jest zdecydowanie odmienny stosunek do mundurów. Skautki białoruskie postawiły zdecydowanie na wygodę: mundur jako zwykła koszula, obszyty różnymi plakietkami (a na niektórych mundurach było tych plakietek, oj było...), reszta ubrania dowolna. Skauci niemieccy: bardzo postawili na usunięcie militarnego wizerunku ich organizacji, likwidując nawet pagony. Same koszule również bardzo wygodne, z lekkiego materiału (ich przedstawiciel wyjaśniał mi nawet, że zastanawiają się nad zainstalowaniem ściągaczy w rękawach, żeby „wygodniej się nosiło”). W Neimczech jest tylko jeden ścisły wzór mundurów dla organizacji, co nie zmienia faktu, że ciągle podlega on doskonaleniu. Produkcją zajmuje się również tylko jedna rzetelna firma. Natomiast, jeżeli chodzi o mundury naszej organizacji... Na różnych szczeblach hierarchii naszego Związku toczyły się burzliwe dyskusje na ten temat, także postaram się nie powtarzać tego, co już tyle razy zostało powiedziane. Bo dyskusja ta na dobrą sprawę nie jest konieczna (przynajmniej w takim wymiarze). Wystarczy przecież pomyśleć: na pewno trzeba zmienić materiał, ten obecny jest za bardzo niewygodny i po prostu brzydki. A krój? Tutaj też padają przecież bardzo różne głosy. Jedna strona wychodzi z założenia, że „nie można zmieniać kroju mundurów. Taki krój był przez lata i stał się już praktycznie elementem naszej tradycji...” Ale czy ta tradycja nie jest czasem momentami kulą u nogi? Spójrzmy na Niemców: pójście w stronę wygody, ciągłe unowocześnianie. Nie musimy przecież od razu zmieniać całego kroju mundurów. Fakt pozostaje jednak faktem, że należy mu się gruntowna poprawa. I oby ich jakość wykonania znajdowała się w końcu na porządnym poziomie...
Ale przykład mundurów jest tylko elementem dużo większego problemu: dotyczy on właśnie owej kuli u nogi. To bardzo dobrze, że nasz Związek wykształcił sobie przez wiele lat tak bogatą tradycję, ale to nie wszystko... trzeba jeszcze umieć ją dobrze wykorzystać, wiedzieć, gdzie jej miejsce. A tego właśnie bardzo często w naszym Związku brakuje i przykład mundurów nie jest bynajmniej jedyny: wystarczy spojrzeć na dyskusję o nazewnictwie i oznaczaniu nowych stopni. W niektórych kwestiach postęp jest nie tylko wskazany, ale wręcz konieczny, a przysłowiowe „oglądanie się za siebie” nie ułatwia bynajmniej sprawy.
Ale wracając do kwestii kontaktów ze skautami z innych krajów. Teraz może trochę bardziej ogólnie: kontakty międzynarodowe są rzeczą, w którą zdecydowanie opłaca się inwestować. I po to właśnie należymy do WOSM i WAGGGS: by działać w tej wspólnocie i czerpać z niej jak najwięcej. A bardzo często ta szansa jest niewykorzystywana. Kontakty zagraniczne na poziomie hufca, a nawet drużyny? Na pierwszy rzut oka brzmi to trochę egzotycznie, ale przecież to jest do wykonania. A zyski w postaci doświadczenia, poznania tej różnorodności, nowych pomysłów na pewno wzbogacą pracę na „naszym podwórku” i będą świetną formą kształceniową i okazją do rozwoju. Biorąc pod uwagę, że „świat się kurczy” i szybki kontakt z ludźmi z całego globu nie jest już problemem, to takie działania są zdecydowanie ułatwione. Zawsze poza tym można zwrócić się do Wydziału Zagranicznego GK, lub pełnomocników komendantów chorągwi czy hufców do spraw zagranicznych (o ile oczywiście tacy istnieją). Oczywiście nie da się ukryć, że taka działalność łączy się bądź, co bądź z wydatkami, ale pozyskiwanie funduszy to już zupełnie inna bajka. Jednak nikt tu nie mówi, by od razu wyjeżdżać w najdalsze zakątki świata; w końcu nie wymaga dużego zachodu, by wybrać się na spotkanie liderów z europejskich organizacji skautowych „Kontakt”, które za trzy miesiące organizowane jest w Warszawie czy choćby skorzystać z Internetu, by nawiązać nowe znajomości. W każdym razie współpraca zagraniczna jest rzeczą, o której naprawdę warto pomyśleć i nasz Związek może na tym wiele zyskać. Nie musicie przecież wierzyć mi na słowo... wystarczy tylko spróbować .
Piotr Kowalczewski HO
Drużynowy 17 ŁDH “Płomienie”
NA TROPIE IMPREZ |
"SZLAKIEM JESIENI"
Milówka, 24-26 października 2003r
"Szlakiem Jesieni" to ciekawa górsko-artystyczna historia, która powtarza się co roku jesienną porą i słychać ją na beskidzkich wierchach.
"Szlakiem Jesieni" to ciekawa górsko-artystyczna historia, która powtarza się co roku jesienną porą i słychać ją na beskidzkich wierchach. Za każdym razem jest jednak nieco inna, ktoś coś dopowiada, ktoś coś zmienia, albo wymyśla całkiem nowy fragment. Niezmienne pozostaje jednak to, że co roku zaciekawia sporą grupę ludzi. Są tacy, którzy słyszeli ją już kilka razy i pewnie znowu zechcą jej posłuchać. Znajdą się i ci, którzy pierwszy raz wysłuchają jesiennej opowieści. Zapraszamy wszystkich w podróż szlakiem jesieni.
***
Już sama nazwa trasy wiele obiecywała.. Bo o czym może być "mistyka gór"? Najbardziej ucieszyłem się, że jedziemy na Potrójną i tylko martwiłem się, czy nadmiar ludzi, nie zniszczy klimatu chaty... Zadbaliście o to, aby dalej czuło się ten spokój bijący od gór... Zajęcia w pierwszy wieczór - bardzo fajne, dające do myślenia. Na ogniobraniu świetne zdjęcia, w większości przywołujące wspomnienia, no i efekt tej skałki oświetlonej świeczkami... Przeraziło mnie to, że pobudka o 6.30, bo ja bardzo lubię się wyspać.... Trasa długa i typowo jesienna, błoto, liście, zimny wiatr - naprawdę to lubię. Miło też było wejść do jaskini po czekoladę...
Tak zeszłoroczny rajd wspominał Michał Rendak, drużynowy 17 SSTDHS Karakorum.
***
W tym roku 24-26 października szlaki rajdowe kierować będą nas do Milówki. Podzieleni na różnorodne tematycznie i programowo trasy odwiedzimy chatki w Danielce, Sopotni i Istebnej. To w piątek, a w sobotę wszyscy z różnych stron zejdą się w Milówce, w Stanicy Harcerskiej Hufca Siemianowice. Wcześniej jednak to co najważniejsze, czyli wędrówka jesiennymi szlakami przez Halę Rysiankę, Halę Lipowską, Baranią Górę. Poszukamy groty w okolicach Hali Boraczej, może odwiedzimy źródła Wisły.
W programie nie zabraknie na pewno festiwalu "Jesienna zaduma", warsztatów filmowych, fotograficznych, botanicznych. Nowością będzie "Nocny maraton slajdów", na którym każdy z was będzie mógł pokazać swoje slajdy i opowiedzieć o jakimś ciekawym miejscu. Wiele z tego, co będzie się na rajdzie działo zależy od was, od tego, co wymyślicie i pomożecie nam zorganizować. Zapowiedzieli się już goście z tańcami integracyjnymi i symulacyjną grą ratowniczą.
Szczegóły techniczne, formularz zgłoszenia znajdziesz na stronie
Dodatkowe informacje pisząc na e-mail flymarek@poczta.onet.pl
i dzwoniąc do Pawła - 691847720
Zapraszamy: Tarcza, Pegaz, Abstrakt
_____________________
XVIII BIEG NOCNY O BUŁAWĘ
174 PDH "HETMAN"
okolice Poznania, 27-28 września 2003 r.
Do wszystkich mieszkańców PAŃSTWA ŚRODKA I KARJU KWITNĄCEJ WIŚNI, nadszedł czas odnalezienia zaginionych BUŁAW. Zorganizujcie się w drużyny przemierzające niezmierzoną ziemię. Mamy zaszczyt ogłosić rywalizację, już po raz osiemnasty o zdobycie buławy polnej i koronnej.
MIEJSCE: tegoroczne starcie odbędzie się w okolicach POZNANIA (dokładne miejsce podczas wpłaty wpisowego).
TERMIN: 27 - 28 września 2003 r.
UCZESTNICTWO: wszyscy zorganizujecie się w drużyny składające się z minimum 6 osób.
RYWALIZACJA będzie się odbywać o dwie buławy:
BUŁAWĘ POLNĄ (dla drużyn harcerskich - w wieku do 15 lat. Tylko szef może być wędrownikiem)
KORONNĄ (dla drużyn starszoharcerskich i wędrowniczych - wieku powyżej 15 lat).
WYPOSAŻENIE: apteczka, busola, umundurowanie, przybory do pisania, suchy prowiant, latarka i obowiązkowo obuwie sportowe do poruszania się po budynku szkolnym oraz wszystko inne co może się przydać. Strój wyjściowy oraz harcerski.
KOSZT: 11 złotych od osoby. W ramach wpisowego zapewniamy:
"furę" cukierków dla zwycięzców,
plakietkę dla każdego uczestnika oraz poświadczenie (dyplom) dla drużyny
herbatę, strawę na śniadanie w niedzielę (to co od wielu lat - serwujemy tj. parówki i buki)
nocleg na podłodze, na materacach - w budynku.
ZGŁOSZENIA wraz z wpisowym będą przyjmowane: w dniach: 17, 19 września w godzinach 17:00 - 19:00 oraz 22 września w godzinach od 19:00 do 20:00 w naszej harcówce, w Szkole Podstawowej nr 15 na osiedlu Jana III Sobieskiego 105 (wejście od boiska szkolnego i bloku numer 21). Należy w tym terminie również złożyć kartę zgłoszenia. Inny termin należy uzgodnić z drużynowym lub przyboczną, przybocznym.
hm. Grzegorz Olejniczak tel.: (0-61) 826-48-26kom. 0506-180-200
phm. Dagmara Kiryluk w godzinach 700-1500: tel.: (0-61) 827-69-28, dagi_smok@poczta.onet.pl
pwd. Katarzyna Wawrzyniak w godzinach do 2000: tel.: (0-61) 826-89-91, kom. 0506-229-029
pwd. Piotr Rosa kom. 0505-790-346 piotrrosa@poczta.onet.pl
UWAGI KOŃCOWE:
organizatorzy nie zapewniają ubezpieczenia;
uprasza się o niekorzystanie z urządzeń umożliwiających komunikację między drużynami w czasie trwania biegu (np. telefony komórkowe, krótkofalówki). Niepodporządkowanie grozi dyskwalifikacją.
174 Poznańska Drużyna Harcerska "HETMAN"
im. Stanisława Żółkiewskiego
|
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i opracowania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamawianych redakcja nie zwraca.
Redakcja i stali współpracownicy
Redakcję "Na Tropie" tworzą:
hm. Ryszard Polaszewski [radaktor naczelny ;-) ]
phm. Katarzyna Krawczyk [wydział programowy GK ZHP]
phm. Marek Piegat [redaktor strony WWW]
hm. Ewa Polaszewska [grafika i archiwum NT]
Stale współpracują:
phm. Jolanta Łaba
HO Damian Kozłowski
HO Piotr Kowalczewski
Informacje o sposobie rozpowszechniania Na Tropie
Każdy numer ukazuje się 22 dnia każdego miesiąca.
Na stronie internetowej " www.natropie.zhp.org.pl " można przeczytać nasz magazyn oraz „ściągnąć” go sobie na domowy komputer (w wersji NT.doc, NT.pdf, oraz jako spakowana www).
Na stronie internetowej można również "zaprenumerować" Na Tropie. Wystarczy tylko podać swój adres internetowy oraz podstawowe dane o sobie i jednostce organizacyjnej, do której należymy. Do takich osób wysyłamy co miesiąc Na Tropie we wskazanym przez abonenta formacie (w wersji NT.doc, NT.pdf, lub jako spakowana WWW).
Wersja NT.doc - zredagowana jest w taki sposób, aby można było wydrukować ją w formacie A4 i "puścić w obieg" np. w drużynie. Można ją bez problemu wysyłać do wszystkich bo pliki są "małe". Jest za to uboga graficznie.
Wersja NT.pdf - redagowana jak normalne drukowane czasopismo z grafiką i zdjęciami. Niestety w wyniku tego pliki są bardzo "duże".
1
NR 7/8
lipiec i sierpień
2003
NA TROPIE