Internetowy miesięcznik dla wędrowników
_____________________
KONSTYTUCJA DRUŻYNY WĘDROWNICZEJ
Spis treści:
OD REDAKCJI:
Wstępniak. - phm. Marek Piegat ............................................................................................................................ 2
Pokój 346 - Ryszard Polaszewski ............................................................................................................................ 2
WAŻNY TROP - Konstytucja drużyny
Konstytucja drużyny wędrowniczej - Ewa Polaszewska ..................................................................................... 2
- Konstytucja 51 Łódzkiej Wodnej Drużyny Starszoharcerskiej ............................................................... 4
- Konstytucja 44 Drużyny Starszoharcersko-Wędrowniczej “KRZEMIEŃ 66” .......................................... 6
NA TROPIE WYDARZEŃ
Warsztaty „szarej Drużyny” w Łodzi - phm. Łukasz Czokajło ............................................................................. 7
„Jesienna szaruga”. O warsztatach słów kilka - pwd. Bartosz Myszkowski ......................................................... 8
Wędrownicze seminarium .................................................................................................................................. 9
„RÓŻNYM TROPEM”
Na tropie wychowania duchowego Usłużnym być to wcale nie wada...- phm. Jolanta Łaba ................................... 9
Matura i co dalej... Być polonistką ... - Katarzyna Krawczyk .................................................................................. 10
Będąc młodą wędrowniczką ... Harcerska terminologia...-Judyta Ciesielska ......................................................... 11
Szachy a Matrix czyli gdzie są reguły? - pwd. Piotr Jurgielewicz ........................................................................ 12
NA TROPIE SPECJALNOŚCI
Specjalności wśród harcerzy starszych i wędrowników - hm. Tomasz Nowak ................................................. 13
NA TROPIE METODYKI
Broszury metodyczne! - hm. Anna Poraj .......................................................................................................... 14
Z ARCHIWUM „NA TROPIE”
„Ten który prowadzi” - Piotr Niwiński ............................................................................................................... 15
OD REDAKCJI |
Wstępniak
Właśnie mijają trzy miesiące jak obowiązuje metodyka wędrownicza. W wielu harcerskich środowiskach odbyły się warsztaty wędrownicze, wprowadzające ją do pracy hufców, szczepów czy drużyn. Kiedy zapytać uczestnika takiego warsztatu co cechuje zasady pracy drużyny wędrowniczej to jednym tchem odpowie na pewno że demokracja. Indagowany dalej o jej przejawy na pewno zacznie mówić o konstytucji drużyny. No właśnie. Ale jak ją napisać dobrze napisać? Co zrobić żeby nie był a tylko zapisem na świstku papieru? O tym właśnie pisze Ewa Polaszewska (vide - „Konstytucja drużyny wędrowniczej”) i niczym biblijny prorok przekazuje 7 przykazań... Jakich? Przeczytajcie sami. Choć jesienna pogoda raczej usypia niż pobudza do działania to „Szara Drużyna” nie przysypia i po raz kolejny spotyka się na swych owianych tajemnicą warsztatach. Jej rąbka uchyli „Czoczo”, który jako nasz wysłannik śledził przebieg warsztatów oraz jeden z ich uczestników (vide - „Warsztaty.Szarej Drużyny”, „Jesienna szaruga”). Niestety nawet najlepsze warsztaty nie dadzą recepty na życie i co raz trudniej jest poruszać się w skomplikowanej codzienności. Tęskniąc za prostymi regułami wychodzimy na szlak w ich poszukiwaniu. Może jednak tak naprawdę są w nas... (vide - „Szachy a Matrix czyli gdzie są reguły”).Wobec tego czy w naszym prywatnym zestawie reguł jest miejsce na drobne gesty, które pozwolą innym ludziom na uśmiech w szarości dnia? Może przysługa, jaką wyświadczymy komuś niekoniecznie musi być odbierana jako lizusostwo czy nadskakiwanie (vide - „Usłużnym być, to wcale nie wada...”). Ciężko jest jednak wędrować, samotnie szukając właściwej drogi. Dlatego też prawdziwym skarbem jest ten, który wędrując z nami choć przez chwilę poprowadzi prostym szlakiem i nauczy jak czytać znajdujące się na nim znaki... (vide - Ten, który prowadzi”)
phm. Marek „Rex” Piegat
_____________________
POKÓJ 346
Za oknem jesienne klimaty. Szaruga. Deszczowo, zimowo i wietrznie. Dla wydziału wędrowniczego to jednak bardzo gorąca jesień. G00rek biega do KDH i negocjuje wygląd naramienników wędrowniczych. Czoczo kursuje pomiędzy Warszawą, Białymstokiem i Augustowem przygotowując „grunt” do organizacji „Wędrowniczej Watry 2004”. Bartek łamie głowę nad „Wędrowniczą gotówką”. Rex, Jajo, Ewa i Kasia trudzą się nad kolejnym numerem Na Tropie. Wraz z Arkiem, Olą i Rafałem budujemy mozolnie „Szarą Drużynę”. Dzisiaj szerzej o Wędrowniczej Watrze. Za miesiąc napiszemy Wam więcej o innych projektach.
IV Ogólnopolski Zlot Wędrowników „Wędrownicza Watra” odbędzie się w dniach 26- 29 sierpnia 2004 na Suwalszczyźnie. Zlot poprzedzą wędrówki szlakami Suwalskiego Parku Krajobrazowego, Wigierskiego Parku Narodowego, Puszczy Augustowskiej oraz wodnymi szlakami Kanału Augustowsiego i Czarnej Hańczy. Wędrówki odbędą się w dniach 23-26 sierpnia 2004.
Celem zlotu jest spotkanie i integracja środowisk wędrowniczych, promocja środowisk i zaprezentowanie ich dorobku programowego, wyłonienie najlepszej drużyny zlotowej - przyznanie tytułu i proporca „Primus inter pares”.
Organizatorami Watry są: Referat Wędrownictwa i Specjalności Komendy Chorągwi Białostockiej (Komendantem Watry będzie phm. Łukasz Czokajło - szef referatu), Wydział Wędrowniczy GK ZHP oraz Ruch Programowo-Metodyczny „Wędrownictwo”.
W zlocie mogą uczestniczyć drużyny i patrole wędrownicze (wędrownicy + instruktorzy) liczące od 6 do 20 osób. Każda grupa musi posiadać pełnoletniego opiekuna. Razem z patrolami wędrowniczymi mogą przyjechać zaprzyjaźnione drużyny skautowe. Odpłatność: za udział w Zlocie wynosi 30 zł od osoby (płacą wszyscy łącznie z komendą Wędrowniczej Watry - Zlot, jak co roku będzie imprezą samofinansującą się). Zgłoszenia będzie można nadsyłać wyłącznie mailowo do 30 maja 2004 roku.
Pozdrawiam
hm. Ryszard Polaszewski
kierownik Wydziały wędrowniczego GK ZHP
WAŻNY TROP |
KONSTYTUCJA DRUŻYNY WĘDROWNICZEJ
Co to jest konstytucja drużyny?
Konstytucja jest najważniejszym dokumentem, jaki powstaje w drużynie wędrowniczej. Dokument ten zawiera zasady funkcjonowania drużyny i umożliwia jej sprawne i racjonalne funkcjonowanie. Jest również elementem budującym tożsamość zespołu.
Dlaczego uchwalamy w drużynie konstytucję?
Konstytucja ma usprawnić organizację pracy w drużynie i pomóc uregulować stałe elementy realizowane w drużynie. W każdym zespole funkcjonują przecież pewne normy - konstytucja jest próbą ich skodyfikowania. Przy okazji daje możliwość powtórnego zastanowienia się nad ich zasadnością.
Konstytucja może pomóc rozwiązywać różne problemy, które występują w drużynie. Zarówno drażliwe, jak np. wywiązywanie się z obowiązków członka drużyny czy złamanie norm obowiązujących w drużynie, jak i o charakterze zasadniczym - np. wybór drużynowego.
W odróżnieniu od drużyny harcerskiej i starszoharcerskiej rada drużyny - organ demokracji drużyny wędrowniczej - sam ustala swoje kompetencje. Powoduje to konieczność dokładnego uregulowania kwestii wzajemnych relacji między radą i drużynowym.
Konstytucja wzmacnia demokrację w drużynie. Wędrownicy przez jej uchwalenie biorą odpowiedzialność za wspólnotę, jaką jest drużyna. Podpisując się pod tym dokumentem nie tylko akceptują prawa i obowiązki, ale równocześnie stają się realnymi współgospodarzami drużyny.
Konstytucja wreszcie jest źródłem informacji o tym, jak pracuje drużyna, dla osób z zewnątrz, zainteresowanych działaniem drużyny (komenda hufca, rodzice, osoby zainteresowane przystąpieniem do drużyny).
Konieczność posiadania przez drużynę wędrowniczą konstytucji określa Instrukcja drużyny wędrowniczej. Warunkiem pozytywnego zamknięcia okresu próbnego jest bowiem w wypadku drużyny wędrowniczej przedstawienie właściwej komendzie konstytucji drużyny. Drużyny, które już istnieją, a nie mają jeszcze konstytucji, powinny ją uchwalić do 31 grudnia 2003 roku.
Jak napisać konstytucję?
Za sformułowaniem „napisać konstytucję” kryje się osobny problem. Nie tworzy jej sam drużynowy czy nawet drużynowy wraz z przybocznymi. Nad tym najważniejszym dokumentem drużyny pracuje cała wspólnota, ponieważ będzie on obowiązywał wszystkich jej członków.
Pisanie konstytucji to dla wędrowników nauka brania odpowiedzialności za zespół i samorządności. Samorządności, której domagają się młodzi ludzie, chcąc decydować o tym, jak ma wyglądać ich otoczenie i co mają robić. Jednak często na „chceniu” się kończy. Gdy przychodzi do konkretnej pracy i wysiłku, pojawia się oczekiwanie, by to przełożeni „coś” zrobili, zorganizowali, przygotowali, a chęć samostanowienia ogranicza się do akceptacji wysiłków kadry lub ich krytyki czy odrzucenia. Samostanowienie i samorządność ogranicza się wtedy do oceny cudzej pracy. Lekcja samorządności, jaką jest praca nad konstytucją, polega na tym, że wędrownicy sami będą określają swoje obowiązki wobec drużyny i swoich przyjaciół, swoje prawa i sami zobowiązują się do ich przestrzegania. Sami będą się z tego rozliczać i pilnować. Sami wypracują i sformalizują zasady pracy drużyny, czyli obowiązujące w niej normy.
Tryb tworzenia konstytucji może wyglądać inaczej w różnych drużynach. Piszemy ją na zbiórce konstytucyjnej lub pracujemy w zastępach, a potem sumujemy wyniki naszej pracy na zbiórce drużyny. Albo rada drużyny tworzy zręby tego dokumentu i przedstawia swoje propozycje pod dyskusję całej drużynie. Jednak jest podstawowa zasada: wszyscy członkowie drużyny biorą udział w tym procesie, każdemu musimy stworzyć szansę wpływu na jej zawartość i każdy członek wspólnoty wędrowniczej, której się tyczy ten dokument, podpisuje ją, zobowiązując się tym samym do jej przestrzegania. To tyle z „technicznego” punktu widzenia.
Pamiętajmy, że konstytucja jest tylko naszym wewnętrznym prawem i musi być zgodna z przepisami.
Co powinna zawierać konstytucja?
Na początku zaczynamy od określenia, czym jest nasza drużyna, czyli opisujemy jej tożsamość - numer i pełną nazwę, barwy i godło, bohatera i miejsce działania. Może warto w tym miejscu wspomnieć, co przyświecało wam w wyborze takiej a nie innej nazwy czy barw, co symbolizuje wasze godło. Tu znajdzie się miejsce na wasz okrzyk czy piosenkę - hymn drużyny, symbole drużyny - proporce, sztandary, itp. Choć informacje te można umieścić w osobnym rozdziale dotyczącym obrzędowości.
Potem przystępujemy do określenia terenu działania drużyny - czy jest to szkoła, czy kilka szkół średnich naszego miasta, a może osiedle. Po co to robimy? Myślę, że pozwoli to drużynowemu i radzie drużyny na lepszą charakterystykę młodzieży, z którą pracują, i tym samym ułatwi zaproponowanie optymalnego programu. Wiemy, w jakim środowisku działamy, z kim pracujemy, a to pomoże nam zaplanować pracę na kilka lat. Wskaże również listę instytucji i osób, z którymi musimy współpracować (spółdzielnie mieszkaniowe, dyrekcje szkół itp.).
Kolejny krok to spisanie celów działania drużyny. Oczywiście, co roku rozpisujemy cele w planie pracy drużyny. Jednak przy pisaniu konstytucji chodzi o próbę odpowiedzi na pytanie i jednoczesne uświadomienie sobie (wszystkim członkom drużyny), „po co jesteśmy”, „dlaczego chcemy razem przebywać i pracować”. To trochę egzystencjalne pytania, ale ważne dla drużyny wędrowniczej.
Kolejnym krokiem będzie ustalenie i opisanie władz drużyny i funkcyjnych w niej działających. Tutaj musimy określić kompetencje drużynowego i rady drużyny oraz kryteria doboru funkcyjnych. Zastanówcie się, czy wybieracie swojego „szefa” raz na rok czy po wyborze pełni on funkcję aż do momentu rezygnacji. Warto również pomyśleć o wyborze wędrownika, którego zadaniem będzie czuwanie nad przestrzeganiem konstytucji w drużynie. Różnie się on nazywa w różnych drużynach: strażnik konstytucji, strażnik praw.
Stawiamy następny krok a razem z nim określamy system pracy (działania drużyny). W tym rozdziale piszemy, jak nasza drużyna działa, czy są to zastępy, czy może patrole. Jak dokonaliśmy podział na zastępy, kogo skupiają one w swoich szeregach.
Członkostwo w drużynie. Kto i kiedy zostaje lub może zostać członkiem drużyny. Może trzeba określić wiek? Czy przechodzi jakiś okres próbny i kto decyduje o przyjęciu? Dobrze jest wyjaśnić tutaj wszystkie sprawy dotyczące członków drużyny „na pół etatu”, czyli członków korespondentów, akademików itp. osoby, które ze względu na odległe miejsce zamieszkania lub nauki nie mogą w pełni brać udział w pracach drużyny.
Prawa i obowiązki członka drużyny. System nagród i kar. Tu niezbędna jest ostrożność. Spokojnie przemyślcie, jakie prawa ma członek drużyny, czyli jakie „profity” czerpie z faktu działania w naszej drużynie. Prawo do noszenia barw drużyny, do plakietki, prawo do udziału w działaniach drużyny, czyli możliwość uczestniczenia w rajdach, obozach czy wreszcie prawo do pełnienia funkcji.
A jeżeli mamy prawa, to musimy mieć obowiązki. Obowiązki względem Związku, drużyny i nas samych, czyli kolegów oraz każdy wobec siebie samego. Obowiązek rozwoju przez zdobywanie stopni i sprawności. Za dobre wywiązywanie się z obowiązków czekają nagrody. Ale oprócz nagród są też kary. Na początek zajrzyjcie do Statutu i przypomnijcie sobie, jakie daje nam on możliwości nagradzania i karania. Opracowując system kar i nagród w drużynie, trzeba zachować zdrowy rozsądek. Drużynowi i sami wędrownicy są mistrzami w wymyślaniu kar, ale musimy pamiętać, że konstytucja nie jest kodeksem karnym ani poradniczkiem - podpowiadaczkiem w dziedzinie kar. Pamiętajmy, by nagród było dużo, a kar mało - i to najlepiej stosowanych tylko wtedy, gdy to jest naprawdę konieczne.
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Warto zapisać w konstytucji, kto i kiedy może wędrowników rozliczać z ich pracy i wywiązywania się z obowiązków. To bardzo ważny bodziec wychowawczy - wzajemne oddziaływanie na siebie. Pamiętajmy, że konstytucja będzie zbędnym dokumentem, jeżeli nikt nie będzie brał go na serio i nie będzie rozliczał się z tego, co konstytucja na niego nakłada, a do czego sam się zobowiązał, podpisując ją. Umieszczenie w konstytucji zapisu o rozliczaniu członków drużyny z ich pracy pozwoli uniknąć sytuacji, że ten dokument będzie martwy.
Jak funkcjonować z konstytucją?
Co robić, by konstytucja nie była tylko martwym zapisem straszącym wędrowników w zakurzonym kącie harcówki, gdzie wisi zapomniana przez drużynę? Można powołać strażnika konstytucji, który będzie dbał o jej przestrzeganie. Dbał o to, by były zwoływane zbiórki konstytucyjne, przewodniczył wyborom na funkcyjnych drużyny (w tym na drużynowego). Dbał, by wszelkie działania drużyny były zgodne z konstytucją.
Jednak ten dokument ma nam przede wszystkim usprawnić działanie drużyny. Czyli ma być podporą dla drużyny w różnych sytuacjach. I najlepszym wykorzystaniem konstytucji będzie stosowanie jej w codziennych pracach drużyny - przy rozliczaniu członków drużyny z ich pracy i poczynań, przy wyborach funkcyjnych. Nie szukajmy sztucznych sytuacji do podtrzymania przy życiu konstytucji. To ona ma być kroplówką dla ciała drużyny, a nie my mamy szukać kroplówki dla niej, by jeszcze pozostawała przy życiu przez kilka dni czy miesięcy.
7 przykazań dla drużynowego o konstytucji drużyny
|
hm. Ewa Polaszewska
z-ca komendanta Hufca Gniezno
ds. programowych
_____________________
KONSTYTUCJA DRUŻYNY:
51 Łódzka Wodna Drużyna Starszoharcerska
I. Postanowienia ogólne
Drużyna Starszoharcerska działa przy XIII LO w Łodzi.
Drużyna Starszoharcerska ma numer 51.
Drużyna Starszoharcerska ma bohatera „Władysława Wagnera".
Drużyna Starszoharcerska ma nazwę „ZJAWA".
Drużyna Starszoharcerska jest specjalności wodnej i używa skrótu ŁWDSH (co oznacza Łódzką Wodną Drużynę Starszoharcerską).
Drużyna Starszoharcerska ma własny proporzec (wg wzoru).
Drużyna Starszoharcerska ma własną plakietkę (wg wzoru).
Drużyna Starszoharcerska działa na podstawie Statutu ZHP i konstytucji drużyny oraz innych dokumentów i instrukcji Związku Harcerstwa Polskiego.
Drużyna Starszoharcerska może mieć wachty (zastępy) o różnych specjalnościach wodnych (np. szkutnicza) i własnej obrzędowości.
II. Cele i zadania drużyny
Głównym celem działania drużyny starszoharcerskiej jest zrzeszanie młodzieży w wieku od 15 roku życia o zainteresowaniach wodnych i nie tylko.
Cele dla drużyny na dany rok harcerski określa rada drużyny.
Zadania dla drużyny na dany rok harcerski określa rada drużyny.
III. Członkowie
Członkiem drużyny starszoharcerskiej może zostać każdy młody człowiek lub harcerz starszy, który wyrazi chęć uczestniczenia w pracy drużyny, po przejściu okresu próbnego.
Próba trwa 3 miesiące, a kandydat w okresie próbnym:
Czynnie uczestniczyć w życiu drużyny,
Opłaca składki harcerskie.
O zakończeniu okresu próbnego decyduje rada drużyny.
Członkostwo w drużynie wygasa na skutek:
rezygnacji z członkostwa,
wykluczenia z ZHP,
nieopłacania składek harcerskich,
nieprzestrzegania obowiązków członka drużyny.
Członkowie na okresie próbnym noszą białe sznurki na mundurze.
IV. Władze i struktura drużyny
Władze drużyny pochodzą z wyboru.
Władze drużyny tworzą:
zjazd drużyny,
drużynowy,
rada drużyny,
przyboczni,
skarbnik,
kronikarz,
bosman (kwatermistrz).
Zjazd drużyny jest najwyższą władzą drużyny starszoharcerskiej.
Może być zwołany nadzwyczajny zjazd drużyny.
Skład rady drużyny tworzą funkcyjni drużyny.
Funkcyjni drużyny:
drużynowy,
przyboczni,
skarbnik,
kronikarz,
bosman.
Zbiórki rady drużyny zwoływane są raz w miesiącu.
Co 2 lata w rocznicę powstania drużyny jest zwoływany zjazd drużyny, na którym:
wybierany jest drużynowy,
dokonane są zmiany w zapisie konstytucji drużyny,
uchwalane są główne kierunki działalności drużyny na przyszłe 2 lata.
Drużynowy decyduje o bieżących sprawach drużyny, wydaje rozkazy.
Drużynowy mianuje rozkazem minimum dwóch przybocznych.
Przyboczni pomagają drużynowemu w prowadzeniu drużyny.
Skarbnik odpowiada za składki członkowskie oraz za gospodarkę finansową drużyny.
Kronikarz dokumentuje życie drużyny.
Bosman (kwatermistrz) odpowiada za sprzęt drużyny.
V. Próba szlaku i próba ZHP
Próba szlaku jest dla harcerzy starszych w stopniu ćwika bądź samarytanki, którzy otworzyli sobie próbę na stopień HO lub wędrowniczki.
Próba polega na zorganizowaniu wyjazdu, na którym będzie pływanie jachtem przez 24 godziny bez dobijania do brzegu.
Próba ZHP polega na:
otwarciu próby na stopień harcerski,
byciu pełnoprawnym członkiem drużyny,
Oznaką odbywania próby ZHP jest lilijka żeglarska umieszczona w miejscu Krzyża Harcerskiego.
VI. Mundury
Na mundur każdego członka drużyny składa się:
tradycyjny mundur żeglarski,
białe koszulki,
ciemne obuwie,
nakryciem głowy harcerza, harcerki jest czarny beret typu baskijskiego,
dla harcerzy i harcerek długie spodnie czarne.
Na mundur instruktora składa się:
biała koszula z czarnymi naramiennikami (każdy instruktor ponadto posiada prawo noszenia munduru żeglarskiego),
nakryciem głowy instruktora jest czapka marynarska lub czarny beret typu baskijskiego,
dla instruktorów długie spodnie czarne, a dla instruktorek spódnice czarne,
Na mundur galowy składa się:
dla harcerzy i harcerek tradycyjny mundur,
dla harcerzy białe spodnie, a dla harcerek biała spódnica,
nakrycie głowy jest takie same jak wyżej wymienione, odpowiednio dla harcerzy, harcerek i instruktorów,
dla instruktorów i instruktorek czarna, dwurzędowa marynarka. Dla instruktorów czarne spodnie (bądź białe latem), dla instruktorek czarna spódnica (biała latem).
Dopuszcza się noszenie koszulek drużyny lub "retmana-tek".
Oznakowanie stopni żeglarskich na beretach, tzn. opaski na sznurkach z tyłu beretu. Długość sznurka ok. 20 cm, a długość opaski 5 cm.
Pierwszy sznurek:
bez opaski - bez stopnia,
opaska żółta - żeglarz jachtowy,
opaska błękitna - sternik jachtowy,
opaska zielona - jachtowy sternik morski,
opaska czerwona - kapitan jachtowy.
Drugi sznurek:
opaska pomarańczowa - młodszy instruktor żeglarstwa,
opaska biała - instruktor żeglarstwa.
Jeśli ktoś ma np. stopień żeglarza jachtowego i sternika jachtowego, zakłada najpierw od końca wolnego opaskę żółtą a potem błękitną.
VII. Zwyczaje
(...)
VIII. Postanowienia końcowe
Uchwały w sprawie zmiany konstytucji podejmuje zjazd drużyny większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy składu drużyny.
Uchwały w sprawie zmiany nazwy, połączenia z innymi drużynami lub rozwiązania drużyny podejmuje zjazd drużyny większością 2/3 głosów w obecności co najmniej 3/4 składu drużyny
_____________________
KONSTYTUCJA
44 Drużyny Starszoharcersko-Wędrowniczej “KRZEMIEŃ 66”
im. hm. Floriana Marciniaka
Konstytucja drużyny jest najważniejszym dokumentem kształtującym jej oblicze, regulującym pracę i strukturę drużyny, ustalającym prawa jakim podlega członek “Krzemienia”.
1. NAZWA DRUŻYNY I MIEJSCE DZIAŁANIA
44 Drużyna Starszoharcersko-Wędrownicza “KRZEMIEŃ 66” im. hm. Floriana Marciniaka (dalej zwana 44 DSW) działa w Hufcu ZHP im. Bolesława Chrobrego w Gnieźnie - współtworząc 44 Środowisko Drużyn Harcerskich “KLAN”.
44 DSW wywodzi swoje tradycje od 4 DH im. Stefana Batorego działającej od 1923 roku. “Krzemień” powstał w 4 Szczepie Harcerskim i dlatego w swej działalności nawiązuje do tradycji Szarych Szeregów.
44 DSW nosi imię pierwszego Naczelnika Szarych Szeregów hm. Floriana Marciniaka.
Mianem 44 DSW jest wojenny pseudonim Floriana Marciniaka - “Krzemień”. Drugi człon miana drużyny - “66”, to nazwa akcji prowadzonej przez Sz. Sz., pochodząca od numeru celi Floriana w Forcie VII.
44 DSW jest drużyną koedukacyjną - skupia wędrowniczki i wędrowników oraz harcerki starsze i harcerzy starszych (z Hufca Gniezno) chcących harcerskie ideały realizować w ramach programu przyjętego w “Krzemieniu”.
2. WŁADZE “KRZEMIENA”
Najwyższą władzą 44 DSW jest Krąg Rady “Krzemienia”. Należą do niego:
drużynowy i przyboczni
członkowie “Krzemienia” ze stopniem wtajemniczenia “Starszyzna”
Zasady działania Kręgu Rady “Krzemienia”:
Zbiera się po zbiórce drużyny lub w specjalnie wyznaczonych terminach.
Przewodniczy mu drużynowy lub inna osoba przez niego wyznaczona.
Podejmuje uchwały większością głosów przy obecności ponad 50% osób uprawnionych do zasiadania w Kręgu.
Kompetencje Kręgu Rady “Krzemienia”:
Przyjmowanie do “Krzemienia” i przyznawanie stopni wtajemniczenia.
Wybór drużynowego, przybocznego ds. wędrowników, szamana, skarbnika, chorążych proporca oraz członków kapituły stopnia HO (wybory odbywają się corocznie w miesiącu wrześniu w czasie zbiórki konstytucyjnej).
Podejmowanie decyzji w sprawach planu działania drużyny.
Przyznawania wędrownikom: stopni (nie zdobywanych w kapitułach), sprawności i odznak.
Inne kompetencje określane przez konstytucję “Krzemienia”.
Na czele drużyny stoi i kieruje jej działaniami drużynowy. Jest on wybierany przez Krąg Rady “Krzemienia”. Co roku w czasie wyborów w drużynie musi on uzyskać wotum zaufania od Kręgu Rady.
Działalnością starszoharcerskiego poziomu drużyny (Amazonki i Wojownicy) kieruje Rada Starszoharcerska, składająca się z drużynowego, przybocznych, oraz zastępowych (przedstawicieli) zastępów starszoharcerskich i proporcowych pionu starszoharcerskiego.
Rada podejmuje decyzje dotyczące harcerzy starszych:
przyjęcie do drużyny na okres próbny - otwarcie próby harcerza,
zamknięcie próby harcerza i dopuszczenie do złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego
przyznanie pierwszego stopnia wtajemniczenia.
przyznawanie stopni i sprawności oraz zatwierdzanie projektów,
Rada starszoharcerska działa na zasadach analogicznych do KRK.
3. SYMBOLE I OBRZĘDOWOŚĆ “KRZEMIENIA”
Najważniejszym symbolem 44 DSW jest jej proporzec.
Godłem “Krzemienia” jest czarny nietoperz i liczba 66 położone na patce 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Prawo noszenia godła mają członkowie drużyny należący do “Starszyzny”.
Obrzędowość 44 DSW kształtowana jest na podstawie tradycji drużyny i programu jej działania. Zapis obrzędowości znajduje się w Księdze Obrzędowości “Krzemienia”.
Wszyscy członkowie 44 DSW zobowiązani są do poszanowania symboli “Krzemienia” i “Klanu”.
Osobą odpowiedzialną za obrzędowość jest Szaman. Szaman “Krzemienia” posiada status przybocznego 44 DSW. Do jego obowiązków należy: nadzór nad systemem stopni wtajemniczenia, opieka nad Księgą Obrzędowości “Krzemienia” i organizacja obrzędów drużyny.
W “Krzemieniu” istnieją 2 stopnie wtajemniczenia. Pierwszy z nich to “Amazonka/Wojownik” - oznacza przyjęcie do drużyny. Drugi “Starszyzna” - oznacza przyjęcie do Kręgu Rady “Krzemienia”.
Aby uzyskać stopień wtajemniczenia należy:
“Wojownicy/Amazonki” - spełnić warunki stopnia wtajemniczenia i złożyć “Zobowiązanie Krzemienia”;
“Starszyzna” - spełnić warunki stopnia wtajemniczenia i zostać obrzędowo przyjętym do Kręgu Rady “Krzemienia”.
4. CZŁONKOSTWO “KRZEMIENIA”
(...)
5. PRAWA CZŁONKA “KRZEMIENIA”
(...)
6. OBOWIĄZKI CZŁONKA “KRZEMIENIA”
(...)
7. NAGRODY I KARY
(...)
8. STRUKTURA DRUŻYNY
W “Krzemieniu” działają następujący funkcyjni:
Drużynowy, przyboczni wędrowniczy oraz Szaman (wybierani przez KRK);
Przyboczni starszoharcerscy (mianowani przez drużynowego);
Zastępowi zastępów wędrowniczych i starszoharcerskich (wybierani przez zastępy)
Skarbnik, chorążowie proporca i członkowie Kapituły Stopnia HO (wybierani przez KRK);
Kwatermistrz, magazynier, gospodarz harcówki, mundurmistrz (mianowani przez drużynowego);
Sekretarz, kronikarz, bibliotekarz, archiwista, administrator strony www (mianowani przez drużynowego);
Szefowie wyszkolenia specjalnościowego (mianowani przez drużynowego).
W drużynie działają zastępy męskie i żeńskie.
Zastępy starszoharcerskie skupiają gimnazjalistów.
Zastępy wędrownicze skupiają osoby, które ukończyły 16 lat.
W zastępach realizowane są specjalności.
Zastępy w 44 DSH mają numery, przyznawane przez KRK. Zastępy mają nazwy nawiązujące do tradycji Szarych Szeregów i zatwierdzone przez Krąg Rady. Każdy zastęp środowiska ma prawo obok nazwy mieć bohatera zastępu. Zastęp otrzymuje jego imię decyzją KRK po przeprowadzeniu kampanii “Bohater”.
9. ROTA ZOBOWIĄZANIA “KRZEMIENIA”
(...)
10. POSTANOWIENIA KOŃCOWE
1. (...)
Pełnoprawni członkowie “Krzemienia” mają obowiązek zapoznać się z treścią Konstytucji i złożyć pod nią podpis.
Konstytucja “Krzemienia” jest zatwierdzana i poprawiana przez Krąg Rady “Krzemienia”. Nad jej przestrzeganiem czuwa Szaman.
Zatwierdziła zbiórka konstytucyjna w składzie: (...)
NA TROPIE WYDARZEŃ |
Warsztaty „Szarej Drużyny”
Warsztaty „Szarej Drużyny” odbyły się w dniach 14-16 listopada w Łodzi. W Warsztatach wzięło udział 29 instruktorów z 12 chorągwi ZHP.
Czwartek, 13 listopada 2003 r.
Byliśmy z g00rkiem i s00chym na trzeciej części „Matrixa”. Z kina wyszliśmy po drugiej, może w pół do trzeciej kładę się spać, w głowie myśl jutro warsztaty. Jutro pierwsi ludzie zaczną szkolić się według nowej kompletnej metodyki wędrowniczej. Jutro zaczniemy drugą fazę projektu Szara Drużyna. Pomysł na ten projekt powstał w głowie Ryszarda jakieś półtora roku temu, najpierw przez rok garstka instruktorów z całej Polski szkoliła się na warsztatach kadry kształcącej. W tym samym czasie trwały prace nad nową metodyką wędrowniczą. Często było tak, że długie wieczory poświęcaliśmy na kolejne konsultacje i niekończące się spory doktrynalne. Wreszcie warsztat czerwcowy i jednoczesna uchwała Rady Naczelnej. Mamy nową metodykę, teraz tylko musimy przeszkolić 1000 drużynowych z całej Polski. Zapada decyzja pierwsze duże warsztaty dla instruktorów pracujących z drużynowymi drużyn Wędrowniczych odbędą się w Łodzi w listopadzie 2003 roku. Jutro.
Piątek, 14 listopada 2003 r.
Wstaję jak zwykle. Jest dziesiąta rano za godzinę mam być w Głównej Kwaterze. Jest jeszcze sporo rzeczy do zrobienia, a wyjazd do Łodzi zaplanowaliśmy na czternastą, po pierwszych piętnastu minutach wiemy, że termin wyjazdu jest nierealny, na szczęście jedzie z nami łodzianin Piotrek Kowalski, on będzie naszym przewodnikiem. Z Warszawy do siedziby chorągwi łódzkiej ZHP jedziemy równo trzy godziny. Do Janek półtorej i tyle samo z Janek do chorągwi. Dowcip polega na tym, że Janki są piętnaście kilometrów od GK. Przyjeżdżamy do Łodzi za dziesięć ósma. Budynek chorągwi jest po prostu niesamowity, fabrykancka willa z końca XIX wieku jest naprawdę imponująca, Kandelabry, stiuki, mahoniowe schody robią na nas wielkie wrażenie. Żartujemy, że wreszcie Ryszard znalazł coś porządnego na warsztaty. Ekipa z Łodzi obstawiająca kwaterę spisała się na medal. Wieczorem odprawa uczestników, część kursantów zjeżdża się do północy.
Około trzeciej idziemy spać.
Sobota, 15 listopada 2003 r.
W sobotę zajęcia są podzielone na dwie części. Pierwsza z nich to warsztat dla kadry pracującej z drużynowymi drużyn wędrowniczych, druga - to warsztat doskonalący dla zaawansowanych. Oba piony ciężko pracują. Po pierwszych zajęciach jesteśmy bardzo zadowoleni, grupa kursantów okazała się bardzo dobra. Zajęcia idą gładko a prowadzący skupiają się na rozwiązywaniu zaawansowanych problemów. Po obiedzie oglądam z kursantami wyrywki z Monty Pytona. Niestety nie ma zbyt wiele czasu na relaks. Warsztat doskonalący zaczyna pracować nad podstawowym problemem, mamy stworzyć zasady członkostwa w projekcie Szara Drużyna. Po powrocie Ryszarda z zajęć przedstawiamy mu nasze wyniki pracy. Po kilku prostych poprawkach przyjmujemy dokument. Na kartce z nazwiskami instruktorów pojawiają się pierwsze podpisy.
Wieczorem świeczkowisko. Swobodnie rozmawiamy na temat wędrownictwa, żartujemy, śpiewamy. Błyskają świeczki, jest ciepło, przytulnie i spokojne, radośni, ale też i zmęczeni ludzie.
Nocą kierownik Wydziału Wędrowniczego razem z Przewodniczącym RP-M „Wędrownictwo” nadają naramienniki i przyjmują do wędrowniczej wspólnoty ośmiu instruktorów. Razem z Rafałem Ziółkiem doprowadzamy kursantów do miejsca nadania naramienników. Jestem bardzo zadowolony, że wśród nich jest dwoje instruktorów z mojej chorągwi. Teraz będzie mi łatwiej w mojej codziennej pracy. Wieczorem oglądamy jeszcze jeden film i kładziemy się spać. Jest trzecia.
Niedziela, 16 listopada 2003 r.
Rano tragedia! Wyjeżdżają warszawiacy na zjazd hufca i oczywiście robią to tak cicho, że budzą cały kurs. Jest co prawda w tym i mały plus otóż i tak trzeba wstawać na zajęcia za chwile ósma. Wstaję oczywiście niewyspany i głodny, niestety nie ma czasu na jedzenie, szybka toaleta poranna i do pracy! Prowadzę zajęcia z planu pracy w drużynie wędrowniczej, grupa jest rzeczywiście bardzo dobra szybko realizujemy treść warsztatu i mamy chwilę na zabawę w Chiński Mur. Później, gdy kursanci mają ostatnie zajęcia w ramach warsztatu doskonalącego podsumowujemy naszą pracę. Jeszcze tylko krąg, szybkie pakowanie i sprzątanie. Wszyscy bystro opuszczają gościnne progi Komendy Chorągwi Łódzkiej. Większość ma dziś do przejechania kilkaset kilometrów.
W samochodzie podsumowanie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z poziomu i tempa pracy uczestników zajęć. Warsztaty pomogły nam wypracować kilka nowych koncepcji na Szarą Drużynę. Mamy też nadzieję, że wiedza nie poszła w przysłowiowy las i zacznie procentować wśród środowisk w całej Polsce. Najciekawsze jest to, że to przecież dopiero początek nasze drogi.
phm. Łukasz „czoczo” Czokajło
kierownik referatu wędrownictwa i specjalności Chorągwi Białostockiej
_____________________
JESIENNA SZARUGA
O warsztatach słów kilka
W dniach 14 - 16 listopada 2003 roku w pięknym mieście - Łodzi odbyły się warsztaty przygotowujące kadrę kształcącą do prowadzenia szkoleń dla drużynowych wędrowniczych w ramach projektu Szara Drużyna. Były one nie tylko okazją do powtórzenia podstawowych wiadomości na temat prowadzenia pracy z drużynami wędrowniczymi, ale także stały się swoistym forum wymiany doświadczeń.
Repetytorium zaczęło się w sobotę rano od multimedialnej prezentacji na temat podstaw metodyki wędrowniczej i zajęć poruszających problematykę instrumentów metodycznych. Wykorzystaliśmy okazję do wymiany poglądów na temat znaczenia znaków służb i ich charakteru, czy też poziomu prób na stopnie wędrownicze, z naciskiem na jakże rzadko zdobywany stopień Harcerza Rzeczypospolitej. Na uwagę zasługuje tu jak zwykle wysoki poziom kadry prowadzącej warsztaty, która nie starała się doprowadzać do uzgodnienia wspólnego stanowiska (co przecież realnie jest niemożliwe) odsuwając wszelkie tego typu niekończące się dyskusje na wieczór.
To właśnie ów wieczór stał się na warsztatach swoistą figurą retoryczną. Przez jednych interpretowany był jako bliżej nieokreślone miejsce w czasoprzestrzeni, przez innych jako kryptonim kolejnego spotkania. Tak, czy inaczej jasne było, że te wszystkie tematy niekończących się polemik nie będą już poruszane tu, w pięknym budynku Komendy Chorągwi Łódzkiej.
Nie mogło też zabraknąć niesamowicie medialnego ostatnio tematu, jakim jest konstytucja drużyny. Całe sobotnie popołudnie było poświęcone, za wyjątkiem krótkiej przerwy na seans filmowy, na rozważanie problemu działania drużyny wędrowniczej. Po raz kolejny okazało się, że ile środowisk, tyle różnych pomysłów na organizację takiej drużyny, co unaocznia twierdzenie, że nie ma jednego sprawdzonego szablonu konstytucji drużyny.
Niezwykle ważną częścią zajęć były wieczorne spotkania motywacyjne. Mi osobiście nie było dane uczestniczyć w piątkowym spotkaniu, w związku z tym musiałem zmotywować się we własnym zakresie. W sobotę natomiast spotkaliśmy się przy ogniu, aby porozmawiać o tym, jak trafiło do nas wędrownictwo. Okazało się, że w większości przypadków spiritus movens całego tego metodycznego zamieszania był tajemniczy „człowiek z brodą”, czyli Ryszard Polaszewski. Inną, moim zdaniem, interesującą konkluzją z tej rozmowy była refleksja, że sposób pracy wędrowników, tak naprawdę jest w znacznej mierze zbieżny z każdym dobrym działaniem harcerzy w wieku powyżej lat szesnastu. Niektórzy stwierdzali nawet, że cały dorobek ich pracy starszoharcerskiej został, o zgrozo, „przejęty” przez wędrownictwo, co chyba najlepiej świadczy o słuszności powyższej tezy.
I całe warsztaty przebiegałyby w takiej właśnie sielankowej atmosferze, gdyby nie brak naturalności ramowego planu dnia. Nie ma chyba w naszej organizacji wędrownika, dla którego naturalnym byłoby brutalne wyrwanie z błogiego snu między siódmą, a ósmą w nocy. To niewątpliwie odbiło się na aktywności uczestników podczas zajęć porannych oraz na wynikach sprzedaży napojów energetyzujących w pobliskich sklepach. Gdyby nie interesująca konwencja zajęć na temat programu i spacer po okolicy, będący wstępem do omawiania form pracy drużyny wędrowniczej niedzielne zajęcia mogły zakończyć się totalną klapą, czego oczywiście udało się uniknąć. Ogólnie zaś całe warsztaty uważać można za niezwykle udane i życzyłbym wszystkim, aby właśnie kadra kształcąca „Szarej Drużyny” przygotowywała ich do pracy z drużyną wędrowniczą, o wysoki poziom szkolenia, jestem w tym przypadku spokojny.
pwd. Bartosz Myszkowski
_____________________
WĘDROWNICZE SEMINARIUM
Pierwsze na Podkarpaciu seminarium wędrownicze odbyło się 10 listopada 2003 roku w Hufcu ZHP Mielec. Przygotował je kierownik referatu wędrowniczego Mirosław Pietrzak, a zajęcia prowadzili instruktorzy Hufca ZHP Mielec.
Szkolenie, które trwało kilka godzin przyciągnęło około 20 osób. W trakcie poruszano wszystkie podstawowe zagadnienia związane z wprowadzeniem metodyki wędrowniczej. W nocy, zakończeniu szkolenia w pobliskim lasku miejskim miał miejsce obrzęd wręczenia naramienników wędrowniczych. Otrzymało je 10 osób, które angażowały się w ruch wędrowniczy od wielu miesięcy oraz spełniały wymagania stawiane w próbie wędrowniczej.
Kolejne szkolenie odbędzie się w grudniu. Skierowane będzie już do harcerzy z całej chorągwi. Tymczasem pionem wędrowniczym w mieleckim Hufcu ZHP będzie kierował nowo wybrany namiestnik wędrowniczy Andrzej Kobylarz.
zpi Hufca Mielec
„RÓŻNYM TROPEM” |
Na tropie wychowania duchowego
USŁUŻNYM BYĆ TO WCALE NIE WADA...
Usłużność to cnota nieco zapomniana. I chyba źle się kojarzy. Bo co oznacza być usłużnym? Czy to równoznaczne z „lizusostwem”? A może z postępowaniem według zasady „coś za coś”, „przysługa za przysługę”? Cóż oznacza bycie usłużnym?
Ile razy mijamy na ulicy obładowane zakupami starsze panie? A kiedy ostatnio ustąpiliśmy miejsca w autobusie czy przepuściliśmy kogoś w kolejce? Ile razy zapytaliśmy: może pomóc? Spróbuj to zaproponować, zobacz jak reagują ludzie na chęć pomocy. Kiedyś zapytałam starszą osobę, czy zanieść jej zakupy do domu. Spotkało mnie zdumione, obrażone wręcz spojrzenie i dość ostra odmowa. Odeszła szybkim krokiem taszcząc te swoje bagaże na trzecie piętro. Z kolei ktoś kiedyś mi zaproponował pomoc w przeniesieniu wyładowanego plecaka. I co mu odpowiedziałam? Nie trzeba, poradzę sobie... Wieczorem bolały mnie plecy. A mogły nie boleć...
Trudna to rzecz pomagać, gdy pomocy nie chcą przyjąć. Ale czy to powód, by rezygnować?
„Usłużnym być” w dzisiejszym świecie to bardzo trudne zadanie. Wymaga przełamania się, wypracowania delikatności, nauczenia się zwracania uwagi na potrzebujących pomocy ludzi. Usłużność kształtuje się na fundamencie dobroci serca, na walce ze swoim egoizmem, hartuje się w pokonywaniu własnej dumy. Nie jest to cecha charakteru osób interesownych, zabiegających o korzyści dla siebie. Wręcz przeciwnie, należy do tych, którzy odrzucają takie postawy. I nie zniechęcają się złośliwymi przydomkami kochanych przyjaciół: „lizus”, „frajer”, „naiwniak”. Jest to cecha osób rycerskich, ofiarnych, takich, które stać na małą codzienną lekcje pokory. Powinna to być zaleta każdej harcerki i każdego harcerza, bez względu na stopień, wiek i doświadczenie.
Usłużność daje podstawy do odkrycia sensu służby innym ludziom. A ta zaczyna się od pracy nad sobą. Często wydaje nam się, że nie mamy wpływu na otaczającą nas rzeczywistość, na zdarzenia i sytuacje, w których uczestniczymy. Zamykamy oczy, uszy i serce, sądząc, że i tak nie zdziałamy wiele. Przestajemy słyszeć prośbę o pomoc, którą kieruje do nas potrzebujący. I nie chodzi tu tylko o bezpośrednio rzucające się w oczy przypadki nędzy i ubóstwa, czy losowych wypadków i tragedii, które spotykają ludzi. Często służba drugiej osobie rozumiana jest jako litość okazana żebrakowi czy okazjonalny dobry uczynek wobec biednych i nieszczęśliwych, wykonywany dla spokoju sumienia. Służba drugiemu człowiekowi nierzadko jest dla nas sprawą trudną, niezręczną, którą nie wiadomo jak rozwiązać.
Jest takie powiedzenie: „Służba leży na ulicy, a my jej nie widzimy”. Czy faktycznie tak jest, że każdy może po prostu otworzyć oczy, zobaczyć i zacząć działać? Tak, to prawda. Zacznij od siebie, daj dobry przykład koleżance, koledze z zastępu czy drużyny. Nic tak nie uczy wrażliwości i zwracania uwagi na podstawowe wartości życia, jak kontakt z żywym przykładem, z wzorem, jaki daje nam drugi człowiek. Ludzie uczestniczący w służbie innym, najlepiej uczą się praktyki życia pełnego braterstwa i przyjaźni, tolerancji wobec słabszych i chorych, są potem lepiej przystosowani do wejścia w dorosłe życie z sercem otwartym na innych. Człowiek, który służy swą pracą ludziom, raczej nie będzie nastawiony tylko i wyłącznie na materialne zyski w zawodowej karierze.
Pomyśl, czy Tobie podoba się cnota usłużności? Czy imponują ci ludzie posiadający zdolność pomagania innym? Czy chcesz wkroczyć w ich szeregi? Jesteś wędrowniczką, wędrownikiem, więc pamiętaj o tym, co każdy z nas przyrzeka na początku harcerskiej drogi: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę...” Nigdy o tym nie zapomnij.
phm. Jolanta Łaba
zwdir@zhp.org.pl
_____________________
Matura i co dalej...
BYĆ POLONISTKĄ ...
Moje studia są moją pasją. To jest to, co naprawdę mnie interesuje. I choć zdarzają się zajęcia, które bardziej nadają się do przespania, i choć brakuje sal, krzeseł a zajęcia często trwają do wieczora to z czystym sumieniem mogę polecić ten kierunek na UW.
Gdy pierwszy raz ukazała się w „Na tropie” ta rubryka, pisałam, że zostanę polonistką. Będę nią. Naprawdę. Nigdy nie myślałam, że chcę to studiować. Choć uwielbiam czytać i zawsze interesowało mnie skąd się biorą te dziwne rzeczy w języku. No i gdy okazało się, że mogę jednocześnie studiować dwa kierunki skorzystałam z tej okazji. Tak się zaczęło. Co prawda zajęć było dużo. Bo na pierwszym roku - na każdym kierunku jest ich wiele. Ale bardzo mi się podobało, więc zupełnie mi to nie przeszkadzało. Zajęcia z literatury staropolskiej, gramatyka opisowa języka polskiego, literatura powszechna... i cały szereg wstępów: do językoznawstwa, literaturoznawstwa, psychologii, filozofii. Niestety udało mi się, zacząć studia w roku, kiedy Wydział Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego postanowił podzielić studia na licencjackie i magisterskie - co wydaje mi się bardzo głupim pomysłem dla wszystkich tych, którzy chcą ukończyć studia magisterskie. Ale niestety nie ma możliwości wyboru.
Zaliczenie roku odbywa się w systemie punktowym, więc oprócz pierwszego semestru - program studiów układa się indywidualnie. No może prawie - bo próg w postaci licencjatu powoduje, że niektóre przedmioty należy zaliczyć w trakcie pierwszych trzech lat studiów. No i do pełnej swobody brakuje wystarczającej liczby konwersatoriów, seminariów i ćwiczeń. Na szczęście już prawie na wszystkie zajęcia można zapisać się w internecie, więc kolejki i tłoczenie się na pierwszych zajęciach odchodzą w przeszłość - dzieje się to jednak baaardzo powoli. Dlatego na razie trzeba mieć dużo cierpliwości.
Ale to wszystko jest warte choćby jednego pasjonującego wykładu profesora Markowskiego - o kulturze języka polskiego. Czyli szeroko rozumianej poprawności. Przychodzą na nie nie tylko studenci polonistyki. W bardzo ciekawy i przystępny sposób prof. Markowski udowadnia, że polszczyzna może być prosta.
A że to nieprawda wie każdy student filologii polskiej. Wystarczy, że na ćwiczeniach z gramatyki opisowej języka polskiego dowiadujemy się, że czasownik może mieć 207 form a odmiana nazwisk mimo kilku reguł posiada bardzo liczne wyjątki.
Żeby studiować polonistykę trzeba zdecydowanie bardzo lubić czytać. Poza tym polecam kursy szybkiego czytania. Na pierwszym roku tylko na zajęciach z literatury staropolskiej trzeba przeczytać 225 lektur. No i nie łudźcie się, że są to kilkustronicowe pozycje. Nie, nie, spójrzcie choćby na Biblię czy Odyseję - każda w dwóch przekładach:).
Każdy student musi wybrać specjalizację - na polonistyce jest ich kilka. Po pierwsze nauczycielska - to ta najbardziej popularna. Poza tym, wydawniczo-edytorska, z animacji kultury, filologia dla mediów. No i te, które jednocześnie mogą też być oddzielnymi studiami - glottodydaktyka i logopedia. To właśnie specjalizacje przekładają się bezpośrednio na to, co potem można robić w życiu. Zawód nauczyciela - to oczywiście najbardziej oczywista droga, ale wbrew pozorom, nie każdy student polonistyki jest nauczycielem po studiach. Przede wszystkim kończymy filologie polską - to pozwala na szerokie spojrzenie na język polski. Ukończenie specjalizacji glottodydaktycznej wiąże się z zawodem lektora języka polskiego. Bardzo ciekawie jest patrzeć jak cudzoziemcy uczą się naszego niełatwego języka. Wydawnictwa i redakcje gazet oczekują na absolwentów specjalizacji wydawniczo-edytorskiej, którzy przygotowani są do redagowania tekstów i nie tylko. Logopedia - coraz więcej dzieci, musi korzystać z usług logopedów, przy poprawie wymowy. Absolwenci logopedii profesjonalnie ukształtują aparat mowy. Coś nowego to specjalizacja - filologia dla mediów - chyba jeszcze nie ma jej absolwentów. Ale zajęcia przygotowują do pracy z językiem w mediach i reklamie.
Moje studia są moją pasją. To jest to, co naprawdę mnie interesuje. I choć zdarzają się zajęcia, które bardziej nadają się do przespania, i choć brakuje sal, krzeseł a zajęcia często trwają do wieczora to z czystym sumieniem mogę polecić ten kierunek na UW.
Katarzyna Krawczyk
_____________________
Będąc młodą wędrowniczką...
HARCERSKA TERMINOLOGIA...
Rzeczy, których nie poznaliśmy budzą lęk. Nowość, będąca oczywistością dla większości, tylko nie dla nas, wprawia w przerażenie. I zadumę nad złośliwością losu, odmawiającego nam przyjemności by do niej należeć...
Podobno lekiem na tego rodzaju obawy jest stanie twarzą w twarz z obiektem naszego strachu. Wtedy to okazać się ma, że strach poza wielkimi oczami nie ma w sobie niczego groźnego. Tak dzieje się w najlepszym wypadku. W nieco gorszym okazuje się, że stwierdzamy dodatkowo obecność drwiącego uśmiechu. Skąd bierze się ta ironia? Ano stąd, że nawet najgorętsze chęci nie są w stanie zapobiec kłopotom związanym ze stroną teoretyczną. Nikt nie musi wytykać nam naszych błędów. W pewnym momencie sami przed sobą będziemy zmuszeni przyznać się do swojej niewiedzy.
Przed wstąpieniem do ZHP nigdy wcześniej nie zetknęłam się z harcerską terminologią. Pojęcia takie jak zastęp, drużyna, krąg rady, były mi obce. Szczep czy chorągiew w ogóle nie funkcjonowały w słowniku wyrazów, którym się posługiwałam! Mało tego wszyscy poza mną doskonale orientowali się w tym skomplikowanym systemie, (Dziwaczną stroną natury człowieka jest natomiast to, że nie lubi osamotniony w czymkolwiek, a już zwłaszcza w niedoskonałości.) Grozę budziły we mnie także inne czynności, które z harcerskiego punktu widzenia są podstawową umiejętnością. To na obozie po raz pierwszy przyszyłam sobie cokolwiek. Wcześniej moja praktyka w tej dziedzinie ograniczała się do nawleczenia igły. O posługiwaniu się kompasem, rozpalaniu ogniska, udzielaniu pomocy medycznej nie wspomnę. Z jednej strony więc nabywałam nowe, ciekawe doświadczenia. Z drugiej ciągle stwierdzałam ten sam , jednostajny fakt, że nadal jest masa rzeczy których nie potrafię. - Mało przyjemne uczucie, do którego raczej nie byłam przyzwyczajona. Tak jak i do wielu innych rzeczy. Na przykład w mojej naturze nie leży pamiętanie o tak przyziemnej czynności jak zapinanie absolutnie wszystkich guzików. Pierwszym moim wrażeniem więc gdy otrzymałam harcerski mundur, było to, że składa się on wyłącznie z samych guzików! Zawiłe też wydawało się mi rozmieszczenie na nim wszystkich plakietek. Zresztą rozpatrywanie ich obecności w kategoriach zużytej na przyszywanie nitki, nie nastrajało mnie optymizmem. Podobnie jak nazewnictwo, zasadniczo różniące się od tego, którym się dotychczas posługiwałam. Sztućce przyjęły miano niezbędnika, łopatka do kopania okazała się saperką. Przykładów mogłabym mnożyć jaszcze wiele. Ku rozpaczy weteranów harcerskich, dla których takie problemy są absurdalne. Myślę jednak, że taki mały wstrząs może im się przysłużyć. Może uświadomią sobie wtedy, że pojęcie oczywistości jest względne.
Chciałabym jednak uspokoić wszystkich tych, którzy po przeczytaniu tego tekstu wpadli prawie w histerię. Po ponad roku przynależności do drużyny opanowałam wiele z tych nieocenionych umiejętności. Jeśli chodzi o niektóre to jestem w trakcie...Pewien etap mam już bynajmniej za sobą. Nie byłabym jednak do końca szczera gdybym nie przyznała się do istnieniu obszarów, w których moja harcerska wiedza ogranicza się do minimum. A nawet pojęcie, które posiadam na pewne tematy jest tak blade i, że rozpatrywanie go w kryteriach jakiejkolwiek wiedzy pozbawione jest sensu. Zapatruję się jednak optymistycznie na tę kwestie. Mam nadzieję, że w bliższej lub nieco dalszej przyszłości ulegnie to zmianie. Na lepsze oczywiście.-Jestem w trakcie uzupełniania swych braków. Jak na razie pozdrawiam wszystkich. Trzymam także kciuki za tych , którzy tak jak ja od niedawna zaczęli podążać szlakiem harcerskiej przygody, która niekoniecznie musi być utożsamiana z wygodą.
Judyta Ciesielska
_____________________
SZACHY A MATRIX
czyli gdzie są reguły?
Słychać głosy oburzenia: „jaka ta młodzież dzisiaj straszna!”. Nie potrzeba nawet chyba wspominać tych najgłośniejszych spraw (np.: toruńskie technikum), bo jestem przekonany, że każdy znajdzie coś takiego w swoim środowisku. - Straszne rzeczy się dzieją na naszym świecie, kiedyś tak nie było! - grzmi głos. A może... A może tak zawsze było? Gdy słyszę o „dzisiejszej młodzieży” i że kiedyś byłoby to nie do pomyślenia, od razu przypomina mi się moja podstawówka, w której moja klasa nie należała do najspokojniejszych (hm... rekord szkoły w liczbie uwag). Pamiętam także jak mój wychowawca opowiadał o czasach swojej podstawówki, w której nauczycielka goniła ucznia po klasie wołając: „Zawadzki! Piórnik w mózgu ci utopię!”.
Zastanawiam się, czy być może pochodzę z jakiegoś nienormalnego środowiska? Ale wszystko wskazuje, że nie. Okazuje się, że jest nawet polskie przysłowie mówiące o tej sprawie. A swoją drogą - pewnie mogłoby być też tytułem tych rozważań. Póki co - jest inaczej. Otóż brzmi ono: „Nie pamięta wół jak cielęciem był”. Wniosek z tego taki, że zawsze tak było, jest i będzie i nic na to nie poradzimy. Bo młodość kieruje się swoimi prawami (czy mądre one czy nie to już jest inna sprawa). I na tym można by chyba zakończyć. Ale okazuje się, że tytuł tym razem nie pozwala. Dlaczego? Otóż, sądzę, że każdy z nas wie, jak grać w szachy, zasady są jasne i przejrzyste. Film pt. „Matrix” też jest znany, a przynajmniej każdy o nim słyszał. Wchodząc głębiej w świat sterowany przez sztuczną inteligencję można odkryć reguły rządzące programem. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że mój tytuł jest tylko chwytem, żeby przyciągnąć wzrok czytelnika. A jednak jest coś, co zespala te dwa pojęcia, co pozwala im funkcjonować w naszych poukładanych umysłach. Zasady, które rządzą naszym światem.
To przecież one ustalają, co wolno, a co nie, co jest dobre, a co złe itd. To właśnie reguły gry pozwalają nam funkcjonować w społeczeństwie, bez nich (podobno) panowałby chaos. Bez nich żadna gra nie miałaby sensu (nie byłaby nawet możliwa).
Dużo się mówi, że dzisiejszemu Europejczykowi (choć nie tylko) brakuje wartości, autorytetów. Czyli czegoś co da mu odbicie swojej osoby w lustrze środowiska, w którym przyszło mu żyć. Młodzi ludzie (podobno) są zagubieni nie potrafią znaleźć miejsca dla siebie, są samotni, bez przyjaciół, bez perspektyw. Od tej bezradności często przechodzą do agresji, bądź pewnego rodzaju marazmu. Nie chcą nic robić. Atakują wszystkich wokół, bo nie czują się bezpieczni.
Można jeszcze wiele mówić o wartościach takich jak rodzina, kościół, szkoła, ale okazuje się, że tam właśnie często ich brakuje. Jeśli nie ma tam wzorców to gdzie są?
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie powiedziałem nic nowego i że często się mówi o tych sprawach, ale wydaje mi się, że niektórzy z nas zapomnieli o pewnym drobiazgu... Te reguły, wartości, autorytety - one gdzieś są i mają się całkiem dobrze. Mają nawet swoją nazwę i je spisano. Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie (dochodzą do tego oczywiście jeszcze Prawo Zucha, Obietnica Zuchowa oraz Kodeks Wędrowniczy), w których zawarte jest wszystko, czego potrzeba młodemu (choć nie tylko) człowiekowi.
Według mnie ZHP jest organizacją, która wychowuje. I to najlepszą organizacją, jaka istnieje w Polsce. Nigdzie nie kładzie się takiego nacisku na rozwój duchowy, intelektualny, emocjonalny, fizyczny oraz społeczny.
Z tłumu nie wyróżnia nas tylko mundur. Jest to nasza tradycja, symbole, metodyki itd. tworzące cały system wychowawczy. Jest to bardzo silny fundament, na którym możemy się oprzeć. Daje on poczucie, że wszystko jest na swoim miejscu. Wiemy, że nasze zasady są jasne i czytelne, że w dzisiejszym zgiełku mamy gdzie przystanąć i czuć, że są on nasze.
Mówi się o kryzysie, że mało ludzi, że coś tam. Nie będę się upierał, że problem nie istnieje, ale sądzę, że można go przełamać. Bo to raczej chwilowy brak motywacji do pracy, więc może wystarczy zrobić kominek, pojechać na biwak by złapać trochę energii, spotkać się z ludźmi, którzy mają podobne problemy i razem próbować je rozwiązać.
Po prostu - chcę powiedzieć, że nasz Związek ma naprawdę ogromną siłę, którą bardzo łatwo jest uruchomić i wykorzystać do tego, by świat stał się lepszy. I właśnie w chwili, w której wydaje się, że jest najtrudniej, podwoić wysiłki i zrobić coś dobrego. Jeśli sądzisz, że to niemożliwe przypomnij sobie dawne opowieści o ludziach, którzy mieli więcej do stracenia i mniej do zyskania. Ludziach, którzy mimo to nie cofnęli się przed odpowiedzialnością niesienia tej małej iskierki przyjaźni puszczanej w kręgu, który stawał się coraz większy, większy i większy...
Bo jak powiedział Horacy - „Zaczęte zadanie jest proste, połowa pracy już wykonana''.
pwd. Piotr Jurgielewicz
NA TROPIE SPECJALNOŚCI |
Specjalności wśród harcerzy starszych i wędrowników.
Czym jest „specjalność”? Specjalność to wybrana dziedzina harcerskiego programu wychowawczego, którą w sposób szczególny i pogłębiony zajmują się harcerze zrzeszeni w drużynach i klubach. Specjalność stwarza możliwości doskonalenia wiedzy i umiejętności jej członków w konkretnej dziedzinie. Specjalność w końcu stanowi element wyróżniający drużynę. Z wymienionych powyżej względów wymaga zaangażowania i konkretnych działań.
Specjalność nie jest czymś identycznym dla wszystkich członków ZHP - inaczej wygląda udział specjalności w pracy zuchów, inaczej w pracy harcerzy, a zupełnie inaczej w pracy harcerzy starszych, czy też wędrowników. Najmniejszy udział w programie specjalnościowym mają zuchy - mogą się jedynie bawić w harcerskie specjalności nie koncentrując się zbyt długo na określonej specjalności. Stąd określanie drużyny zuchowej określonym mianem specjalnościowym jest nieporozumieniem. Większe możliwości program specjalnościowy oferuje harcerzom. Specjalności bowiem, to przede wszystkim uczenie w działaniu (choć głównie na poziomie technik harcerskich), a wiele harcerskich specjalności stanowi wdzięczną pożywkę do gier fabularnych. Największe możliwości specjalności oferują harcerzom starszym i wędrownikom.
Wśród harcerzy starszych pojawia się ważny etap w pracy ze specjalnościami - zainteresowanie. Harcerze starsi w naturalny sposób poszukują wiedzy na temat wybranej dziedziny, do której mają stosunek emocjonalny i to właśnie nazywamy zainteresowaniem. Tych dziedzin jest zazwyczaj kilka, a do tego często są one niezwiązane ze sobą. Dlatego też specjalności na tym poziomie powinny umożliwić odkrywanie różnych pól działania, jak też wszechstronne zastosowanie konkretnych umiejętności. Stąd dużym zainteresowaniem wśród harcerzy starszych cieszą się specjalności dające szerokie możliwości: turystyka (nizinna, górska, wysokogórska, kolarska, kajakowa), proobronna (skoki, strzelanie, techniki przeprawowe, działania specjalne, bytowanie), żeglarska (szeroki wachlarz sprawności i uprawnień związanych z żeglarstwem). Według badań przeprowadzonych cztery lata temu, aż 98% badanych harcerzy starszych w tym wieku chciałoby należeć do drużyny specjalnościowej, w tym do drużyny: turystycznej - 72%, surwiwalowej - 66%, ratowniczo-medycznej - 63%, a wodnej - 61%. Jak z tego widać specjalności są magnesem przyciągającym młodzież w wieku gimnazjalnym, a ich przynależność do konkretnej drużyny specjalnościowej wynika z lokalnych warunków - przychodzą do tej, która istnieje.
Wśród wędrowników pojawia się kolejny, finalny etap rozwoju zainteresowań - specjalizacja. Specjalizacja to uprawianie określonej dziedziny ze szczególnym zamiłowaniem, działanie oparte na solidnej wiedzy i doświadczeniu. Wędrownik dąży do osiągnięcia mistrzostwa, ale już nie w wielu różnych kierunkach (choć nadal mogą być one przedmiotem zainteresowań), lecz jednym określonym. To mistrzostwo osiąga się w określonym celu - pełnienia służby. Zresztą to przyjęte pole służby decyduje o obraniu specjalności przez zastępy, patrole i drużyny wędrownicze - poszczególni członkowie grupy mogą osiągać mistrzostwo w różnych, wybranych samodzielnie dziedzinach, przydatnych w pełnionej służbie. Stąd rosnąca popularność drużyn ratowniczo-medycznych i Harcerskich Grup Ratowniczych, oferujących konkretną służbę swoim członkom z zastosowaniem wielu dziedzin specjalności. Specjalności jak żaden inny element programu dają możliwość konkretnego działania noszącego znamiona wyczynu wędrowniczego - na pograniczu możliwości, choć w granicach bezpieczeństwa.
O tym wszystkim bardzo konkretnie mówi opis metodyki starszoharcerskiej i wędrowniczej. Program pracy drużyny starszoharcerskiej „powinien uwzględniać specyficzną dla tego wieku potrzebę poznawania i poszukiwań, dobrze zbudowany program z jednej strony pozwala na nieskrępowany rozwój własnych zainteresowań, z drugiej zakłada z góry ich zmienność”. Z kolei program realizowany przez drużyny wędrownicze „uwzględnia funkcjonujące w nich specjalności oraz specjalizacje wędrowników wynikające z indywidualnych ścieżek rozwoju. Każdy wędrownik powinien dążyć do mistrzostwa w wybranej dziedzinie aktywności”.
Tyle założenia metodyczne. A jak wygląda sytuacja ze specjalnościami na dzień dzisiejszy w tych dwóch pionach? Pomocą służyć mogą nam wyniki spisu harcerskiego sprzed prawie roku, choć obie wskazane powyżej grupy funkcjonują w nich jeszcze łącznie pod określeniem „środowisk starszoharcerskich”, a częściowo zawierają się również w grupie środowisk harcerskich. Spójrzmy jednak tylko na dawną grupę „starszoharcerską” i „wielopoziomową”, co niewątpliwie da nam jakieś wyobrażenie o istniejącej sytuacji wśród obecnych harcerzy starszych i wędrownikach.
Rodzaj drużyny |
Specjalnościowych |
Wszystkich |
|
Starszoharcerska |
342 |
38,77% |
882 |
Wielopoziomowa |
255 |
29,96% |
851 |
Jak z tego wynika więcej niż co 3 drużyna starszoharcerska i prawie trzecia część drużyn wędrowniczych była specjalnościowa. Nie świadczy to jednak o nadzwyczajnym zainteresowaniu specjalnościami wśród harcerzy starszych w porównaniu z innymi grupami - co czwarta drużyna harcerska określała się również jako specjalnościowa. Słowem - więcej, choć nie zadowalająco w stosunku do wytycznych zawartych w opisie metodyki starszoharcerskiej i wędrowniczej. Tymczasem wiemy z przeprowadzonych badań sprzed czterech lat (na co wskazałem powyżej), że niemal każdy harcerz w wieku gimnazjalnym chciałby realizować jakąś specjalność! Dlaczego więc nie realizuje?
Myślę, że kluczową kwestią jest sprawa możliwości i istniejących warunków. Harcerz starszy, jak i wędrownik będzie się specjalizował w tym, co mu się spodoba, pod warunkiem jednak, że będzie miał taką możliwość! Wielu harcerzy starszych, czy też wędrowników nawet nie wie, że mogą (nie mówiąc o tym, że powinni) się specjalizować, nie znają harcerskich specjalności, nie wiedzą, na czym one polegają i jak je realizować. Z drugiej strony osobiście odbieram dziesiątki telefonów i listów od sfrustrowanych druhów, którzy mają marzenia, a które nie wiedzą jak zrealizować…
I tu zaczyna się ogromna rola drużynowego. Zacytujmy jeszcze raz opisy metodyk - drużynowy w drużynie starszoharcerskiej jest „przewodnikiem w poszukiwaniach, w istotny sposób wpływa na program drużyny i jej organizację”, drużynowy drużyny wędrowniczej jest zaś „liderem i koordynatorem działań wszystkich członków drużyny, motywuje ich do działania i wspiera w samorozwoju”. Innymi słowy to drużynowy powinien zaprezentować wszelkie możliwości aktywnego rozwoju swoich podopiecznych w oparciu o specjalności, uwzględniając lokalne warunki i możliwości członków drużyny. Rozsądny drużynowy wykorzysta obecność w najbliższym otoczeniu jednostki wojskowej, teatru, aeroklubu, lub szkółki jeździeckiej, skorzysta z dobrych kontaktów z komendantem straży pożarnej, policji lub dyrektorem domu kultury, nawiąże współpracę z pogotowiem ratunkowym lub strażą graniczną. Wykorzysta wszelkich znajomych fachowców w dziedzinie łączności, jeździectwa, strzelectwa, aktorstwa, wspinaczki itp. Pomoże drużynie obrać specjalność, pokieruje wyborem pola służby i rozwojem specjalności poszczególnych harcerzy. Bez takiego wsparcia, bez takiego działania nie ma mowy ani o poznawaniu, poszukiwaniu i rozwoju zainteresowań w drużynie starszoharcerskiej, ani też o specjalnościach, specjalizacjach i mistrzostwie w drużynie wędrowniczej. Czy wtedy nadal to będą drużyny starszoharcerskie i wędrownicze w myśl opisu metodyk obydwu grup?
W następnym numerze spróbuję wskazać Wam jak stworzyć warunki do pracy i zorganizować pracę specjalnościową w drużynach w obrębie obydwu grup wiekowych.
hm. Tomasz Nowak
Kierownik Wydziału Specjalności GK ZHP
NA TROPIE METODYKI |
Broszury metodyczne!
Dwa tygodnie temu spotkało mnie coś bardzo miłego - miałam okazję poznać druha Marka Wardęckiego, autora fantastycznego podręcznika dla drużynowych zuchowych „Zuchy”. Kiedy byłam młodą drużynową gromady zuchów to właśnie z tej pozycji (i „Książki Drużynowego Zuchów” A.Kamińskiego, oczywiście) uczyłam się trudnej sztuki bycia dla zuchów wodzem. A teraz miałam okazję druha Marka poznać osobiście!
Trzeba przyznać, ze drużynowi zuchowi generalnie mieli duże szczęście do podręczników - zawsze mieli pod ręką aktualne, dobre poradniki ( Aleksandra Kamińskiego, Marka Wardęckiego, Sławka Rudzińskiego). Pamiętam, że kiedy potem zakładałam drużynę starszoharcerską, brakowało mi podobnego zebrania całej metodyki starszoharcerskiej (= wędrowniczej obecnie) w jednym miejscu. I wreszcie jest! Wreszcie są! Cztery broszury metodyczne, opisujące każdą metodykę prosto, ale kompleksowo. W każdej komendzie hufca i w internecie (www.program.zhp.org.pl w dziale Informacje, do kupienia w HBW za 4 zł)) Dobrze, abyś się z nimi zapoznał! Rok 2003 pod względem wsparcia drużynowego w pracy wychowawczej jest bardzo ważny. To właśnie w tym roku zostały opisane wszystkie metodyki, zatwierdzone nowe instrukcje działania gromady i drużyny, uaktualnione lub opracowane i zatwierdzone przez władze ZHP instrumenty metodyczne, m.in.: stopnie harcerskie, próba harcerza, sprawności harcerskie, znaki służb, projekty. Decyzja Rady Naczelnej ZHP od 1 września 2003 r. w całej naszej organizacji zaczął obowiązywać nowy podział metodyczny. Aby Ci te wszystkie zmiany przybliżyć i pomóc w pełnym stosowaniu harcerskiej metody, przygotowaliśmy te właśnie broszury. W sposób prosty i zwięzły przeprowadzą Cię one przez wszystkie tajniki metodyki, którą powinieneś stosować w pracy ze swoją gromadą, swoją drużyną. A kiedy będziesz czytać te książeczki, my będziemy pisać jeszcze obszerniejsze i bardziej dokładne rozdziały poradników dla drużynowych, które w Twojej bibliotece mają szansę znaleźć się już wiosną 2004 r.
Granatowy sznur na Twoim ramieniu oznacza, że to właśnie Ty jesteś najważniejszym i bezpośrednim harcerskim wychowawcą - drużynowym. Przez osobisty przykład, stosowanie metody harcerskiej, wierność harcerskim ideałom w codziennym życiu kształtujesz postawy innych - swoich zuchów, harcerek i harcerzy. W realizacji celów wychowawczych harcerskiej wspólnoty duże znaczenie ma znajomość i stosowanie odpowiedniej dla wieku Twoich podopiecznych metodyki: zuchowej, harcerskiej, starszoharcerskiej lub wędrowniczej. Skorzystaj z podpowiedzi - zajrzyj do broszur.
hm. Anna Poraj
zastępczyni naczelnika ZHP
Z ARCHIWUM „NA TROPIE” |
Artykuł ukazał się po raz pierwszy w "Drużynie - Na Tropie" nr 11/27 - listopad 1984
„TEN, KTÓRY PROWADZI”
„Jakie cechy powinien posiadać człowiek, prowadzący harcerską pracę wychowawczą? Odpowiedź prosta: musi sam umieć żyć po harcersku, musi rozumieć Harcerstwo. Co to znaczy?
Kierować się zawsze, wszędzie, bezkompromisowo drogowskazem Prawa Harcerskiego. Starać się być przyjacielem całego świata - ludzi, ziemi, natury w przeszłości i przyszłości. Patrzeć uważnie na ludzi, ziemię i naturę, na to, co było i na to, do czego się dąży, pod ich kątem widzenia, nie pod własnym.
Starać się innych odczuwać i rozumieć, by postępować zgodnie z tym odczuciem i zrozumieniem w myśl harcerskiego wezwania "Czuwaj". I czynić nieprzerwanie, wytrwale, z myślą o pracy i o tych, których dorobkiem stanie się ta praca wolna od myśli egoistycznej, wolna od wszelkiego brudu i wszelkiej nienawiści. Cech tych i wypływającego z nich stosunku do życia nie można się nauczyć, przyswoić sobie tylko zewnętrznie. Trzeba je odnaleźć i rozwinąć, wychować w sobie - jeśli się odnaleźć dadzą".
Słowa te napisała druhna Ewa Grodecka w 1937 roku w swej książce "O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu". Wspominałem w swych gawędach o nieprzemijającej wartości tej książki przyznacie chyba sami, że nie bez słuszności. Aktualność myśli druhny Grodeckiej ma dziś dla nas znaczenie szczególne, bo kłopoty z kadrą starszoharcerską są powszechnym problemem Związku. Przeszło połowa drużynowych nie posiada przygotowania do prowadzenia drużyny. To bardzo źle, szczególnie, że ci posiadający przeszkolenie legitymują się najczęściej nie praktyką, lecz świadectwem ukończenia kursu instruktorskiego. Nie znaczy to, że kurs instruktorski jest czymś złym, zupełnie niedającym żadnego przygotowania do roli drużynowego. Chodzi o to, że doświadczenia wielu środowisk starszoharcerskich dowodzą, iż kurs daje właściwy rezultat, jeśli uzupełnia praktykę instruktorską, którą harcerka czy harcerz mogą odbyć jedynie uczestnicząc w pracy i współkierowaniu drużyną.
Drużynie starszoharcerskiej potrzeba "tych, którzy prowadzą", drużynowych, "starszych braci raczej niż nauczycieli" - jak pisał Baden-Powell. W drużynie starszej może być wiele wspólnej, ciekawej, zespołowej pracy. Szereg pomysłów da się zrealizować na zasadzie zgody wszystkich, ale zawsze potrzebny jest ktoś, kto widzi i rozumie, czemu ta zbiorowa aktywność ma służyć. Nie może przecież zespół harcerski bawić się lub działać tylko dlatego, że ta aktywność odpowiada większości gromady, że pozwala od czasu do czasu zabić nudę. Praca harcerska przygotowuje i prowadzi do życia w społeczności. Przygotowuje do jak najlepszego udziału w tym życiu i to jest cel harcerskiego działania. W drużynie powinien o tym wiedzieć w pierwszym rzędzie drużynowy wraz ze swą radą drużyny.
Druh O. F. w 7/84 numerze "Harcerza Rzeczypospolitej" bardzo pięknie zobrazował rolę instruktora w zespole starszoharcerskim: "Jeśli młodzież starsza jest w ZHP płonącym wielkim ogniskiem, to instruktor ma ułożyć stos, podłożyć ogień, a następnie czuwać, by ani nie skończyło się fajerwerkiem, ani nie zgasło; doglądać i dokładać drew".
Warto tylko dodać, że ten instruktor - drużynowy musi umieć ułożyć stos. Wiedzieć nieco o drewnie, znać przepisy bezpieczeństwa i... użyć tylko jednej zapałki. Tej wiedzy nie zdobędzie drużynowy na kursach czy też w instruktorskich szkołach.
Ileż problemów ma młody drużynowy choćby ze zorganizowaniem zbiórki rady drużyny. Najprostsza metoda - kazać! Mają przyjść, bo takie jest polecenie. Oczywiście, że naturalną reakcją niewiele młodszych harcerek czy też harcerzy będzie niechęć. W efekcie rada się nie uda, bo z przekory połowa członków nie przyjdzie.
Drużynowy musi sobie uświadomić swój błąd i zrozumieć, że jego rolą nie jest rządzić drużyną, ale jej przewodzić.
Co rozumiem pod słowem „przewodzić” Otóż przewodzić można dzięki swej wiedzy, osobowości, postawie. Przewodzić, to znaczy służyć radą i przykładem tak, by autorytet drużynowego - starszego brata cementował zespół, inspirował do osiągnięcia celów wynikających z ciekawych zbiórek i atrakcyjnych akcji. Spytacie, gdzie szukać takich drużynowych - odpowiem, że wśród Was, w Waszym kręgu, drużynie. Sądzę, że programem takich poszukiwań jest próba Harcerza Orlego, który przecież ma znajdować zadowolenie i radość w służbie innym (-)". Program tego pięknego stopnia harcerskiego jest właśnie okazją do „odnalezienia i rozwinięcia, wychowania w sobie", wedle słów druhny Grodeckiej, cech potrzebnych dobremu drużynowemu.
Z pewnością można znaleźć wśród starszej stażem kadry osoby, które pomogą upowszechnić wśród młodych przybocznych i drużynowych ten sposób poszukiwania i przygotowywania kadry.
Ktoś przecież musi pomóc skorygować popełniane błędy, wskazać właściwe sposoby, pokazać praktyczne rozwiązania. Jak się wielokrotnie przekonałem w swej praktyce szczepowego i przewodniczącego Kręgu Instruktorskiego, najlepiej pomagać funkcyjnym nie kursowymi zajęciami czy też wykładem, ale praktycznym przeprowadzeniem z nimi zbiórek. Wykładowcy nie nauczą bowiem nikogo na kursie, jak zdobywać w drużynie stopień wędrownika. Ale jeśli tegoż wędrownika razem z grupą osób realizujących tę próbę wspólnie rozpracujecie, to z pewnością za rok każdy z Was będzie potrafił zaproponować odkrywcom wiele ze swoich własnych praktycznych doświadczeń.
Jeśli brak w Waszym środowisku kogoś starszego, doświadczonego - trzeba się uciec do własnej inwencji. Jak ma sobie poradzić ten, któremu w bardzo młodym wieku przyszło przewodzić? Przeszło rok temu; wiosną w „krakowskim” numerze "Na Tropie" ukazała się gawęda druha Jerzego Parzyńskiego (autora książki "Obóz harcerski") pod zaskakującym nieco tytułem - ,,12 spacerów z drużynowym”. Druh Parzyński znalazł się kiedyś właśnie w sytuacji młodego drużynowego "rzuconego na głębokie wody". Żeby jeszcze było ciekawiej, to wielu członków jego drużyny miało tyle samo lat i doświadczeń harcerskich. Ci dopiero bacznie patrzyli, co też nowy drużynowy zrobi! Nic nikomu nie mówiąc, druh Jurek wywiesił... "Zaproszenie na spacer z drużynowym, pod Adasiem, o 18.00, zabrać latarki i stroje robocze". W drużynie zawrzało, samowola! Nikt z rady o niczym nie wie! Ale na spacer przyszła większość ludzi, część nawet wyposażona zgodnie z instrukcją. Spacer okazał się zwiadem w podziemiach Krakowskiej Wieży Ratuszowej, remontowanej pod kierunkiem prof. Wiktora Zina. Zbiórka okazała się absolutną "bombą", okazją do zdobycia mnóstwa wiadomości.
Kolejne spacery nie budziły już żadnych dyskusji. Był to odwiedziny za kulisami teatru, wydanie własnej gazety drużyny w drukarni prasowej, całonocne patrole z pogotowiem milicyjnym i szereg innych, równie ciekawych tematów. Zbiórki te miały jeden wspólny cel, który druh Parzyński określił wzorem zakodowanym dwoma literkami A i W, czyli atrakcyjne i wartościowe.
Tajemnicą sukcesu "dwunastu spacerów" było przemyślane połączenie atrakcyjności pomysłu i użyteczności zbiórek. Wydanie własnej gazety, poznanie szokującego oblicza wielkiego miasta nocą - to wszystko stanowiło o bogatej "próbie życia" tej drużyny. Jest to przykład, że i młodzi, bez doświadczenia instruktorskiego drużynowi mogą sobie poradzić, czego i Wam życzę.
Piotr Niwiński
|
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i opracowania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamawianych redakcja nie zwraca.
Redakcja i stali współpracownicy
Redakcję "Na Tropie" tworzą:
hm. Ryszard Polaszewski [radaktor naczelny]
phm. Marek Piegat [z-ca redaktora naczelnego - strony WWW]
ćwik Łukasz Szkarłat [sekretarz redakcji]
phm. Katarzyna Krawczyk [Wydział Programowy GK ZHP]
hm. Ewa Polaszewska [grafika i archiwum]
Stale współpracują:
phm. Jolanta Łaba
pwd. Daria Siwka
HO Damian Kozłowski
HO Piotr Kowalczewski
Informacje o sposobie rozpowszechniania Na Tropie
Każdy numer ukazuje się 22 dnia każdego miesiąca.
Na stronie internetowej " www.natropie.zhp.org.pl " można przeczytać nasz magazyn oraz „ściągnąć” go sobie na domowy komputer (w wersji NT.doc, NT.pdf, oraz jako spakowana www).
Na stronie internetowej można również "zaprenumerować" Na Tropie. Wystarczy tylko podać swój adres internetowy oraz podstawowe dane o sobie i jednostce organizacyjnej, do której należymy. Do takich osób wysyłamy, co miesiąc, Na Tropie we wskazanym przez abonenta formacie (w wersji NT.doc, NT.pdf, lub jako spakowana WWW).
Wersja NT.doc - zredagowana jest w taki sposób, aby można było wydrukować ją w formacie A4 i "puścić w obieg" np. w drużynie. Można ją bez problemu wysyłać do wszystkich, bo pliki są "małe". Jest za to uboga graficznie.
Wersja NT.pdf - redagowana jak normalne drukowane czasopismo z grafiką i zdjęciami. Niestety w wyniku tego pliki są bardzo "duże".
________________________________
1
3
3
NR 11
listopad
2003
NA TROPIE
Miesięcznik instruktorów ZHP. Taki właśnie dopisek możesz znaleźć na okładce każdego numeru "Czuwaj". Czy więc znaczy to, że jest to niewłaściwa lektura dla harcerzy starszych czy - tym bardziej - wędrowników? Oczywiście - absolutnie nie powinieneś czytać "Czuwaj" jeżeli:
nie chcesz wiedzieć więcej o tym, co dzieje się w Związku,
nie chcesz poznawać tajników wędrownictwa i metodyk innych grup metodycznych,
nie interesujesz się ważnymi sprawami harcerstwa,
nie chcesz nigdy zostać instruktorem ZHP.
Hmmm, ale czy ktoś, kto rzeczywiście nie chce wiedzieć więcej, nie chce się rozwijać może się nazywać wędrownikiem? Pewnie, że nie!
Tym oto sposobem dochodzimy do oczywistego wniosku: "Czuwaj" to gazeta także dla wędrowników. A może nawet nie "także", ale PRZEDE WSZYSTKIM dla wędrowników. Bo przecież oni są nadzieją Związku, to oni są przyszłą kadrą ZHP. Oni, czyli Ty także! Czytaj więc "Czuwaj", bo nic nie stracisz, a zyskać możesz bardzo, bardzo wiele! :)
hm. Grzegorz Całek
redaktor naczelny Twojego "Czuwaj"