NaTropie 5'03 maj, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003


0x08 graphic
0x08 graphic
0x01 graphic

Internetowy miesięcznik dla harcerzy starszych i wędrowników

_____________________

0x01 graphic

ROK KAMYKOWY

„Życie tylko wtedy jest coś warte i wtedy daje radość, jeśli jest służbą”

hm. Aleksander Kamiński

Spis treści:

Wstępniak. W stronę Watry ... - Ryszard Polaszewski ........................................................................................... 2

W setną rocznicę urodzin Aleksandra Kamińskiego ........................................................................................ 3

Życiorys Aleksandra Kamińskiego ................................................................................................................... 3

Przedsięwzięcia realizowane w ramach Roku Aleksandra Kamińskiego ....................................................... 7

W drodze na Wędrowniczą Watrę. A może kajakiem? - hm. Rafał Klepacz ............................................................. 9

Na tropie wychowania duchowego. Modlitwa zagubionych - phm. Jolanta Łaba .................................................. 10

Na tropie wychowania duchowego. Taize - phm. Agnieszka Jabłońska .................................................................... 11

Skauci czyli my. Babcia miała rację - pwd. Julia Budziszewska ............................................................................. 12

Matura... i co dalej? Archeologia - życie z pasją ,,, - Dariusz Błaszczyk ............................................................... 13

Na tropie referendum. Święto Flag - phm. Paweł Smardz ..................................................................................... 15

Na tropie referendum. Nie bądź durny! Idź do urny! - phm. Paweł Smardz ........................................................ 15

Na tropie referendum. Decyzja należy do Ciebie! - phm. Paweł Smardz .............................................................. 17

Tylko dla dorosłych. Techniki harcerskie - HO Piotr Kowalczewski ....................................................................... 18

Stepujące Łosie najlepsze - Maciej Sas ............................................................................................................. 19

HSR. Czas teraźniejszy - phm. Katarzyna Krawczyk ........................................................................................... 20

Lednica 2003 - jak? co? gdzie? kiedy? ........................................................................................................... 21

Warsztaty „Wędrownictwo” - phm Rafał „s00hy” Suchocki .............................................................................. 21

Obrzęd wtajemniczenia - hm. Stefan Wajda ..................................................................................................... 23

OD REDAKCJI

Wstępniak

W STRONĘ WATRY ...

Kończy się maj i nieubłaganie zbliżają się wakacje. W szkołach walka o jak najlepsze oceny na świadectwie. Maturzyści zdają ostatnie egzaminy i myślami zaczynają już być na egzaminach na studia. Studentów czeka trudny okres sesji letniej. A w drużynach ostatnie przygotowania do harcerskiego lata. Dopinanie tras obozów wędrownych, porządkowanie i zakup sprzętu oraz zatwierdzanie obozów.

W ostatnią fazę wchodzą przygotowania do Wędrowniczej Watry. Jeszcze przez ponad tydzień patrole mogą zgłaszać się do udziału w naszej imprezie. Mam nadzieję że przy Wędrowniczej Watrze pod koniec sierpnia nie zabraknie czytelników Na Tropie - będzie okazja do spotkania się i porozmawiania o dalszym funkcjonowaniu naszego miesięcznika. Przypomina, że wszystkie informacje na temat Watry 2003 można znaleźć na stronie www.watra.zhp.org.pl

W majowym Na Tropie szczególnie polecam ostatnią część serii artykułów Na tropie referendum. Już za niecałe trzy tygodnie pójdziemy do urn i weźmiemy udział w głosowaniu. Podejmiemy decyzję, która na długie lata może przesądzić o kształcie naszego kraju.

Tematem na który chcieliśmy zwrócić uwagę jest „Rok Aleksandra Kamińskiego”. Okrągła rocznica za nami, ale nie chodzi przecież o akademie - tylko pokazanie w pracy naszych drużyn, że nie zapomnieliśmy o dorobku Kamyka. Mam nadzieję, że jego życiorys i informacje o niektórych inicjatywach związanych z Kamykiem będą przydatne w waszej pracy.

Do zobaczenia w czerwcu - kolejny numer w pierwszą niedzielę wakacji.

pozdrawiam wszystkich czytelników

Ryszard Polaszewski

WAŻNY TROP

ROK KAMYKOWY

0x01 graphic

W setną rocznicę urodzin Aleksandra Kamińskiego

 

W dniu 28 stycznia 2003 roku obchodziliśmy 100 rocznicę urodzin harcmistrza Aleksandra Kamińskiego - wielkiego człowieka, obywatela i profesora pedagogiki, którego dokonania wywierają ogromny wpływ na kolejne pokolenia harcerskich wychowawców. Rada Naczelna ZHP swoją uchwałą z dnia 8 czerwca 2002 r. ogłosiła w ZHP rok 2003 - Rokiem Aleksandra Kamińskiego

Również Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, doceniając działalność i osiągnięcia wybitnego polskiego pedagoga i instruktora harcerskiego, ogłosił uchwałą z dnia 8 stycznia 2003 roku - rok 2003 Rokiem Aleksandra Kamińskiego.

W tym numerze Na Tropie podajemy najważniejsze informacje na temat „Roku Aleksandra Kamińskiego”. Szczegółowe informacje na stronach WWW Chorągwi Łódzkiej ZHP.

ŻYCIORYS ALEKSANDRA KAMIŃSKIEGO


Aleksander Kamiński urodził się 28 stycznia 1903 roku w Warszawie. Jego ojciec był aptekarzem a matka chłopką. Dzieciństwo spędził na Ukrainie. Już jako dwunastolatek wykazał się cechą dzielności, kiedy w 1915 roku przerwał naukę w elementarnej szkole rosyjskiej w Kijowie i podjął pracę jako goniec w banku, aby pomóc matce, która od śmierci ojca (1911 r.) zarabiała na ich utrzymanie dorywczymi pracami.

Humań

W 1916 roku, czasie przeprowadzki do Humania zgubił się z matką, która z niewiadomych przyczyn znalazła się na Kaukazie. Zamieszkał u wuja, uczył się i pracował w banku. Po rewolucji, kiedy powstały polskie szkoły kontynuował naukę, pracował i działał w harcerstwie. W ciągu jednego roku szkolnego 1919/20 opanował materiał klas V i VI oraz zdał egzamin do VII klasy; był przewodniczącym Rady Szkolnej. W 1920 roku jego wuj został zabity, Olkiem zaopiekowali się sąsiedzi, potem przebywał w ochronie dla polskich sierot, w końcu zamieszkał u swego zwierzchnika harcerskiego. Piętnastoletni Olek należał do I Humańskiej Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki, szybko został jej drużynowym W harcerstwie humańskim pełnił różne funkcje. W 1920 roku rozkazem Rewkomu rozwiązano wszystkie organizacje skautowe organizując skauting komunistyczny. Polscy skauci utworzyli organizacje samokształceniową "Związek uczniów i uczennic polskiej szkoły trudowej", która faktycznie była skautingiem. Kamyk został prezesem "Sowietu szkolnego". W lutym wielu harcerzy zdecydowało się opuścić Humań, był wśród nich Kamiński. Służbę w harcerstwie humańskim zakończył raportem w Wydziale Wschodnim przy Głównej Kwaterze ZHP, kiedy wrócił do Warszawy 9 marca 1921 roku.

Pruszków

Natychmiast po osiedleniu w Pruszkowie Kamyk włączył się do pracy hufca harcerskiego, wkrótce został drużynowym III Pruszkowskiej Drużyny im. Tomasza Zana, a w 1925 r. komendantem hufca. W roku szkolnym 1921/22 był uczniem VIII klasy gimnazjum K. Kulwiecia w Warszawie i pracował. Jako komisarz spisu ludności odwiedził Brześć Litewski, jako kurier Ministerstwa Spraw Wojskowych jeździł do Gdańska.. Po maturze pracował w bursie i studiował historię na Uniwersytecie Warszawskim, wybierając archeologię na przedmiot poboczny. Po drugim roku studiów skorzystał z propozycji swego profesora i odbył wyprawę archeologiczną do Francji. Z kursów instruktorskich które prowadził nad Wigrami, (1926-1931) wędrował na grodziska jaćwieskie. W 1928 r. obronił pracę magisterską `Jadźwingowie, ich narodowość, siedziby i kultura'. Interesował się także naukami pedagogicznymi i filozofią, uczęszczał na wykłady profesorów: Ajdukiewicza, Kotarbińskiego, Tatarkiewicza, Nawroczyńskiego. Pracując jako wychowawca, a od 1925 r. kierownik największego zakładu opiekuńczego w Pruszkowie posługiwał się metodą harcerską, dużą wagę przywiązując do samowychowania, interesował się także pracą J. Korczaka, i jego systemem wychowawczym opartym na samorządzie. W notatniku Kamyka z tego okresu można znaleźć zdanie: "wychowanie jest taką sztuką, która nie znosi żadnych szablonów". Po studiach w roku 1928/29 został wybrany na komendanta Mazowieckiej Chorągwi Harcerzy. W tym samym roku zaczął współpracę z "Płomykiem", "Małym Pisemkiem" oraz "Iskrami" gdzie ukazywały się jego felietony w dziale "Na tropie harcerskim". Teksty podpisywał swoim imieniem puszczańskim -"Bambaju". Najważniejsze z nich były opowiadania drukowane w "Na Tropie" pod ogólnym tytułem "Antek Cwaniak", który stał się I tomem trylogii ruchu zuchowego. W 1929 r. na Jamboree (Światowy Zlot Skautów) w Anglii Kamiński kierował polskimi pokazami artystycznymi, które wzbudziły zachwyt angielskiej publiczności. W drodze powrotnej odbył kolejną wędrówkę po Francji, odwiedził też Włochy i Szwajcarię. Służba wojskowa w Grudziądzu, do której został powołany po powrocie z zagranicy, zaważyła na jego zdrowiu, ciężkie zapalenie płuc spowodowało zwolnienie z kategorią "D".

Warszawa

W 1930 roku Aleksander Kamiński wziął ślub z harcmistrzynią Janiną Sokołowską - koleżanką ze studiów. Jesienią objął stanowisko kierownika bursy Związku Osadników Kresowych w Warszawie. W Głównej Kwaterze Męskiej ZHP kierował referatem drużyn mniejszościowych oraz nadzorował tworzenie wydziału zuchowego. W 1931 r. prowadził nad Wigrami pierwszy kurs instruktorów zuchowych. Nawrót choroby płucnej wiosną 1932 r. wyłączył go na dłuższy czas z czynnej służby, ale pisania nie przerwał. W sanatorium w Zakopanem dowiedział się o narodzinach córki Ewy.

Nierodzim i Górki Wielkie

W roku 1933 Kamyk został mianowany komendantem Szkoły Instruktorów Zuchowych w Nierodzimiu do którego przeniesiono też Wydział Zuchów Głównej Kwatery Męskiej ZHP. Praca kursów opierała się na zajęciach z chłopcami z kolonii, które organizowane były w okolicy. Powstały wtedy dalsze części trylogii zuchowej (po "Antku Cwaniaku"), "Książka wodza zuchów" i "Krąg rady". W Nierodzimiu napisał Kamyk też powieść o Andrzeju Małkowskim (twórcy skautingu polskiego) konsultując ją w szczegółach z Olgą - żoną Andrzeja. W Nierodzimiu kierowanym przez Aleksandra Kamińskiego prowadzono: kursy dla drużynowych pracujących na wsi, - konferencje dla działaczy wiejskich, - konferencje dla pracujących z dziećmi specjalnej troski, co zaowocowało powstawaniem gromad specjalnych, - eksperyment pedagogiczny - nauczanie szkolne metodą zuchową, znany w pedagogice jako "eksperyment mikołowski" W sierpniu 1934 r. Kamiński prowadził w Nierodzimiu (po francusku) międzynarodowy kurs i konferencję z udziałem przedstawicieli 7 państw, na których polski ruch zuchowy zrobił olbrzymie wrażenie. W następnym roku twórca zuchów przedstawił koncepcję polskiego ruchu zuchowego na VIII Międzynarodowej Konferencji Skautów w Sztokholmie. Jako kierownik referatu drużyn mniejszościowych GKM ZHP analizował to zjawisko w innych organizacjach światowych w Europie. Przeprowadzona przez niego ankieta wykazała, że nie miały one takich problemów, jak my w Polsce. Swój pogląd na sprawę mniejszości narodowych przedstawił Kamiński w artykule "Harcerstwo a mniejszości narodowe", który ukazał się w "Słowie" wileńskim w kwietniu 1936 r. Uważał, że wszystkie mniejszości (33% społeczeństwa polskiego) należy zbliżać do większości polskiej, realizując w ten sposób postulaty etyki chrześcijańskiej nakazującej miłość bliźniego oraz Prawa Harcerskiego, które w każdym harcerzu każe widzieć brata. Od 1935 r. na polecenie Michała Grażyńskiego (wojewoda śląski i przewodniczący ZHP) Kamyk zajmuje się organizowaniem Ośrodka Harcerskiego w Górkach Wielkich, zasięga opinii bywalców ośrodków skautowych w Europie, porównuje ich programy kształcenia wreszcie tworzy Szkołę Instruktorską do której w 1937 r. przenosi się także cały zuchowy Nierodzim. W Górkach Wielkich prowadzono pod kierunkiem Kamińskiego: - kursy: harcmistrzowskie, podharcmistrzowskie oraz kursy drużynowych zuchowych, harcerskich i starszoharcerskich; opracowano program Harcerskiego Uniwersytetu Ludowego; - kontynuowano eksperyment pedagogicznym polegający na zastosowaniu metody zuchowej i harcerskiej w nauczaniu; Na wieść o wybuchu wojny, 1 września 1939 roku Kamiński postanowił ewakuować ośrodek. Drogę z Bielska przez Lublin do Warszawy przebył na rowerze w ciągu 12 dni.

Wojna i okupacja

Po przybyciu do Warszawy zaangażował się natychmiast w prace Wojskowego Pogotowia Harcerzy oraz był opiekunem w jednym z Komitetów Samopomocy Społecznej dla uchodźców i pogorzelców. 27 września 1939 r. na konspiracyjnym spotkaniu członków Naczelnej Rady Harcerskiej Kamyk zreferował swój projekt organizacyjnych i programowych wytycznych dla podziemnego harcerstwa męskiego, który po dyskusji został przyjęty. ZHP miał działać pod kryptonimem Szare Szeregi. Naczelnikiem Szarych Szeregów został, zaproponowany przez Kamińskiego, harcmistrz Florian Marciniak. Po kapitulacji Warszawy obok prac konspiracyjnych Kamyk kontynuował pracę opiekuńczą z dziećmi osieroconymi. Został kierownikiem Tymczasowego Punktu Opiekuńczego i tworzył internat w Al. Ujazdowskich 28. Jeszcze jesienią 1939 r. A. Kamiński ps. "Kaźmierczak" nawiązał kontakt z wojskiem i został zaprzysiężony jako żołnierz Służby Zwycięstwu Polski. Kiedy w Okręgu Stołecznym SZP przedstawił swoją koncepcję powołania do życia ośrodka informacji - powierzono mu utworzenie "Biuletynu Informacyjnego". W krótkim czasie skompletował zespół redakcyjny i stworzył sieć informatorów. Do zbierania informacji w trzech działach (zagranica, kraj, Warszawa) wykorzystywał radio (zakazany środek), instruktorów harcerskich będących wizytatorami terenowymi Szarych Szeregów oraz znajomych; bardzo pomagali mu studenci z kręgu starszoharcerskiego "Kuźnica", kierowanego przez Marię Straszewską. Koncepcja pisma nie uległa zmianie od pierwszego (5 listopada 1939) do ostatniego numeru (4 października 1944), zwiększał się tylko nakład od 90 egz. do 40 tys. egz. W numerze z 1 listopada 1940 r. artykułem wstępnym "Mały Sabotaż" Kamiński ps. "Dąbrowski" zapowiedział powołanie organizacji "Wawer". Jej działalność opisał potem w "Wielkiej grze"- wydanej w 1942 r. i w "Kamieniach na szaniec" - wydanych w 1943 r. Od 1941 r. Kamiński ps. "Faktor" objął funkcję szefa Biura Informacji i Propagandy (BIP) Okręgu Warszawskiego ZWZ. Działał więc potrójnie: - szef BIP, - redaktor naczelny Biuletynu Informacyjnego, - komendant organizacji Małego Sabotażu `Wawer'. Po aresztowaniach w listopadzie 1942 r. Kamiński przyjął pseudonim "Hubert". Ostatni przed wybuchem Powstania numer Biuletynu Informacyjnego składany był nocą z 31 lipca na 1 sierpnia i został odbity w 100 000 egzemplarzy. Biuletyn wychodził również w czasie Powstania Warszawskiego. 4 października 1944 r. został opublikowany 310 - ostatni numer Biuletynu Informacyjnego, który kolportowano łącznie z rozkazem dowódcy AK gen. Bora-Komorowskiego. Po Powstaniu, jak większość Powstańców znalazł się Kamiński w obozie przejściowym w Pruszkowie, wywożony stamtąd pociągiem uciekł z transportu i dotarł do żony i córki w Skierniewicach.

Początki pracy naukowej

Po wojnie jeszcze w Skierniewicach nawiązał kontakt z prof. Heleną Radlińską, która w organizującym się Uniwersytecie Łódzkim objęła kierownictwo Zakładu Pedagogiki Społecznej. Aleksander Kamiński został tam zatrudniony jako starszy asystent i pracował najpierw w katedrze pedagogiki ogólnej a potem historii doktryn pedagogicznych pod kierunkiem prof. Sergiusza Hessena, który był też promotorem jego pracy doktorskiej pt. "Nauczanie i wychowanie metodą harcerską" - wydanej drukiem w 1948 roku.

W harcerstwie po wojnie

30 grudnia 1944 r. resorty administracji publicznej i oświaty wydały zarządzenie o "powołaniu z powrotem do życia stowarzyszenia wyższej użyteczności Związku Harcerstwa Polskiego". W myśl tego zarządzenia władze naczelne ZHP miały być podporządkowane resortowi oświaty. Powołano Tymczasową Naczelną Radę Harcerską. Na początku 1945 zmieniono Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie, usunięto z nich służbę Bogu. W lutym 1946 r. Kamiński został mianowany przez ministra oświaty członkiem Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej, w związku z tym, w czerwcu na konferencji instruktorskiej w Osowcu, przedstawił swoje stanowisko w sprawie zadań i kierunków działania harcerstwa. Powiedział wtedy, m.in.:

„Jeśli harcerstwo chce nadal żyć i pełnić swoją funkcję, to musi samo zdobyć się na próbę odszukania własnego oblicza w dzisiejszym polskim życiu. Harcerska postawa powinna być postawą pozytywnego dążenia do zmian na lepsze... Dążeniem naszym jest, aby harcerstwo było organizacją samorządną, kierowaną przez władze wyłonione z wyborów, aby ZHP harmonizując swe prace z ideałami i potrzebami nowej Polski, dokonywał tego w ścisłym związku z tradycją skautingu i harcerstwa...”

Wypowiedź Aleksandra Kamińskiego na konferencji w Osowcu i cała jego postawa, polegająca na wierności zasadom skautingu i harcerstwa przy zachowaniu lojalności wobec państwa zdecydowały o obliczu ZHP w 1946 r. Od początku roku 1947 ruch harcerski był zagrożony, Kamińskiego parokrotnie wzywano na przesłuchania do Urzędu Bezpieczeństwa. Kiedy napisana przez niego gawęda pt. `Następcy św. Jerzego' wywołała ostry atak na Związek, Kamyk doszedł do wniosku, że dla dobra harcerstwa powinien zaprzestać aktywnego działania we władzach harcerskich.

Praca twórcza

W końcu lat czterdziestych kontynuował Kamiński swoją pracę na Uniwersytecie Łódzkim. - prowadził cykl wykładów "Typy organizacji wychowawczych", "Zwiastuny i teoretycy pedagogiki społecznej", - ukończył pracę doktorską, - napisał "Prehistorię polskich związków młodzieży", - napisał kilka tekstów o znanych Polakach, np.: o Henryku Jordanie, o Stanisławie Szczepanowskim, o Jędrzeju Śniadeckim, - z jego opowiadań pisanych dla młodych czytelników powstała książka "Narodziny dzielności".

Na początku 1949 r. Aleksander Kamiński został publicznie zaatakowany, najpierw przez przewodniczącego ZG ZMP, który nazwał go reakcjonistą, a potem w dyskusji na Plenum KC PZPR i w broszurze P. Lewińskiej `Walka o nowe harcerstwo'. Minister oświaty odwołał go z Tymczasowej Naczelnej Rady Harcerskiej. Nie mając możliwości publicznej odpowiedzi na zarzuty postawione przez osoby z hierarchii partyjnej, Kamiński napisał prywatny list do osób z którymi pozostawał w zależności służbowej lub współpracy koleżeńskiej. W liście tym polemizował z postawionymi mu zarzutami.

Wkrótce w ramach odnowy organizacja harcerska usunęła ze swoich szeregów A. Kamińskiego i wielu instruktorów szaroszeregowych, a zaraz potem harcerstwo zostało wcielone do ZMP.

Po ciężkim krwotoku płucnym jesienią 1949 r. Kamiński zmuszony był poddać się dłuższemu leczeniu. 30 kwietnia 1950 r. został zwolniony z pracy na uniwersytecie z powodu likwidacji katedry pedagogiki społecznej. A. Kamiński postanowił zająć się tematem, który od dawna go pasjonował - "prehistoria polskich związków młodzieży", wrócił też do swoich zainteresowań historycznych, przy poparciu Łódzkiego Towarzystwa Naukowego i Państwowego Muzeum Archeologicznego w W-wie wydał kilka pozycji o Jaćwingach.

W 1956 roku Kamiński przyjął propozycję wydawnictwa "Iskry" i opisał dzieje batalionów harcerskich w książce "Zośka i Parasol". Powiedział o tej pracy: "Moja rola nie polega na tym, żebym miał możliwie ściśle odtwarzać tysiączne fakty, lecz na czym innym: ja jeden tylko jestem w stanie powiedzieć o Waszych batalionach jedną prawdę najważniejszą, prawdę o imponderabiliach zrośniętych z Waszymi batalionami. Proszę mi wierzyć, że ta prawda jest najważniejsza i ona powinna przede wszystkim przetrwać i o niej społeczeństwo polskie powinno przede wszystkim wiedzieć."

W dyskusjach po październiku 1956 roku Kamiński posługiwał się głównie słowem pisanym ponieważ choroba płuc utrudniała mu uczestnictwo w zebraniach. Jego przemyślenia szły w kierunku łączenia, godzenia, współpracy, ale bez naruszania podstawowych wartości harcerstwa i nie za wszelką cenę.

Na początku grudnia 1956 r. zwołana została Krajowa Konferencja Działaczy Harcerskich w Łodzi, która przekształciła się w Walny Zjazd reaktywujący Związek Harcerstwa Polskiego. Zespoły instruktorskie w kraju oczekiwały wyboru A. Kamińskiego na funkcję przewodniczącego Naczelnej Rady Harcerskiej, ale Kamiński postawił warunki: - nowy ZHP powinien przejąć cały dorobek dawnego ZHP, - dawni instruktorzy powinni być dopuszczeni do służby, - kształcenie kadry powinno opierać się na dawnych wypróbowanych metodach, - należy wznowić i uaktualnić dawne podręczniki harcerskie, - punktem wyjścia dyskusji nad Prawem i Przyrzeczeniem powinna być ostatnia obowiązująca w ZHP rota, Na pierwszym posiedzeniu NRH Aleksander Kamiński - Kamyk został wybrany jej przewodniczącym. 27 stycznia 1957 roku wygłosił referat pt. "Jakiego harcerstwa pragniemy", w którym mówił, o konieczności solidnej odnowy harcerstwa i związanej z tym potrzebie licznego powrotu dawnych instruktorów, a także o tym, że zapis deklaracji Zjazdu Łódzkiego mówiący o pracy ZHP pod ideowym przewodnictwem partii jest niefortunny ponieważ ideologia harcerska nie pokrywa się z ideologią PZPR i o tym, że nie wyobraża sobie, aby o kierunkach pracy i zadaniach harcerstwa mogły decydować komórki partyjne. Burzliwe dyskusje na zebraniach Prezydium NRH i Głównej Kwatery kończyły się pozornym ustępstwem GK realizującej w praktyce nie wspólne ustalenia, ale te z zebrania partyjnego w którym przewodniczący ZHP nie uczestniczył. W styczniu 1958 r. Naczelnik ZHP w porozumieniu z KC PZRR powołała rozszerzony zespół partyjny przy Głównej Kwaterze. Po wydaniu przez ten zespół uchwały pt. "Za i przeciw" w której zademonstrowana została postawa przeciw odrodzeniu autentycznego harcerstwa Kamiński uznał, że dalsze pełnienie funkcji przewodniczącego NRH straciło sens. 22 kwietnia 1958 roku Kamiński na posiedzeniu NRH wygłosił swoje ostatnie przemówienie w którym powiedział: "chcę być wierny samemu sobie" i zrezygnował z funkcji przewodniczącego. Pozostał do końca kadencji członkiem NRH dla zamanifestowania, że „mimo wirażu, na którym znalazło się kierownictwo ZHP, Związek istnieje nadal", żeby instruktorzy działający w organizacji wiedzieli, że on akceptuje ich służbę. Nie zgodził się wziąć udziału w następnym Zjeździe, ale przyjmował zaproszenia na kursy i spotkania instruktorskie, szczególnie w Choragwi Łódzkiej.

JEGO OBECNOŚĆ W ODTWARZAJĄCYM SIĘ HARCERSTWIE PO WOJNIE I PO ROKU 1956 POZWOLIŁA NA PRZETRWANIE HARCERSTWA DO DZIŚ. DAŁA SZANSE NA ZACHOWANIE CIĄGŁOŚCI UMOŻLIWIŁA WYCHOWANIE NASTĘPNYCH INSTRUKTORSKICH POKOLEŃ W DUCHU HARCERSKICH WARTOŚCI.

Od 1958 roku intensywnie pracował naukowo na Uniwersytecie Łódzkim. Najpierw został adiunktem w Zakładzie Socjologii i kontynuował przygotowania do habilitacji. W listopadzie 1959 r. zdał kolokwium habilitacyjne na Wydziale Pedagogicznym UW, a w lipcu 1960 otrzymał stopień docenta. Od 1962 r. do emerytury (1972) kierował Katedrą Pedagogiki Społecznej UŁ. W tym czasie poza prowadzeniem wykładów dla studentów, seminariów magisterskich i przewodów doktorskich; - zorganizował ponad 100 ogólnopolskich konwersatoriów dla pedagogów społecznych, - zajmował się problematyką czasu wolnego, - pisał o samorządzie młodzieży jako metodzie wychowawczej, - brał udział w pracach towarzystw naukowych, np. Wolna Wszechnica Polska, Polskie Towarzystwa Higieny Psychicznej, współorganizował i był wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, był członkiem związku nauczycielskiego - ZNP i literackiego - ZLP, współtworzył Radę Odbudowy Kościoła Miłosierdzia Bożego przy ul. Żytniej 3 w W-wie - był członkiem komitetów redakcyjnych kilku pism (m.in. Ruch Pedagogiczny), opracował cztery tomy dzieła o polskich związkach młodzieży (mówił o sobie, że sam jest tworem związków młodzieży), - wydał podręcznik akademicki "Funkcje pedagogiki społecznej".

W uznaniu dorobku naukowego A. Kamińskiego Rada Państwa przyznała mu tytuł profesora w 1969 r. W trzy lata później odszedł na emeryturę uznany za jednego z najbardziej zasłużonych nauczycieli akademickich i odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 70 rocznicę urodzin profesora A. Kamińskiego, PWN wydały pracę zbiorową pod red. Ireny Lepalczyk zatytułowaną "Stowarzyszenie społeczne jako środowisko wychowawcze", zawierającą pełny wykaz bibliograficzny jego prac z lat 1928-1974. Plon profesorskiej działalności A. Kamińskiego jako kierownika Katedry Pedagogiki jest ogromny, pod jego kierunkiem: - 77 studentów zostało magistrami pedagogiki, - 10 osób uzyskało doktoraty, - dwie osoby habilitowały się. W 1975 roku w audycji radiowej na pytanie "o co mu w pracy wychowawczej szło" Kamiński odpowiedział: „Niezależnie od tego w jakim zawodzie pracowałem - nauczyciel, wychowawca internatu, pracownik społeczny, oficer, publicysta, pracownik naukowy - niezależnie od tego jakim instytucjom służyłem swą pracą, niezależnie od tego jaki był temat mej aktywności pisarskiej, zawsze usiłowałem zjednywać ludzkie dusze dla ideału Polski godnej szacunku i do ideału Polaków o moralności społecznej godnej szacunku. A przy tym starałem się czynić to jakoś tak, aby słowa: Polska, Polacy - wymieniać jak najrzadziej."

Aleksander Kamiński - "Kamyk" odszedł na wieczną wartę 15 marca 1978 roku dołączając do swoich harcerskich przyjaciół o których zawsze pamiętał, a często ciekawie opowiadał i pisał. Został pochowany w kwaterze Szarych Szeregów na Powązkach Wojskowych w Warszawie.

opracowała hm. Agnieszka Kazek

Wydawnictwo „WING”


NIEKTÓRE PRZEDSIĘWZIĘCIA CHORĄGWIANE

REALIZOWANE W RAMACH ROKU ALEKSANDRA KAMIŃSKIEGO

KONFERENCJE, SEMINARIA, WARSZTATY:


FORMY DLA DRUŻYN I GROMAD:


INNE FORMY:

0x01 graphic

NA TROPIE WYDARZEŃ

W drodze na Wędrowniczą Watrę

A MOŻE KAJAKIEM?

Dziś dwie może trochę nietypowe sposoby spędzenia czasu przed Wędrowniczą Watrą - obie są propozycją wędrówki, tyle że kajakowej. Kajak pozwala na bliski kontakt z naturą. Jest szybki, cichy, bezpieczny. Korzystając z kajaka można z bliska przyglądać się wodnym roślinom, ptactwu, a nawet rybom.


Sprzęt: do turystyki najlepsze są kajaki laminatowe, z komorami na ekwipunek, niezatapialne. Zwykle są to kajaki dwuosobowe, by na bieżąco mieć z kim dzielić się spostrzeżeniami. Kajak wyposażony jest w cumę, siedziska, i dwie pary wioseł kajakowych.

Ekwipunek: Na spływ zabieramy kapelusz lub czapkę, krem uv, kostium kąpielowy. Dokumenty, pieniądze, aparat fotograficzny, telefon komórkowy i inne cenne rzeczy pakujemy w worki. Niezbędne też będą miękkie trampki lub buty neoprenowe, w których będziemy bez obaw brodzić po rzece. Buty są niezbędne, by nie pokaleczyć stóp. Niezbędnym jest zabranie kamizelek asekuracyjnych, w które jesteśmy ubrani przez cały czas trwania spływu (taka moda...). Jeżeli wypożyczacie kajak w PERKOZIE, to otrzymacie wygodne kamizelki, nowe, sprawne kajaki i worki do pakowania cennych rzeczy. Jeżeli będziecie korzystali z usług naszego przewodnika, to zabierze on niezbędny sprzęt ratunkowy apteczkę, mapę i busolę.

Bezpieczeństwo: zalecane jest aby: nie bujać kajakami, nie rozdzielać się, nie zdejmować kamizelek asekuracyjnych, nie opuszczać kajaka bez potrzeby, nie stawać na kajaku. Kajaki używane w Perkozie są stabilne i nietonące. Jednak należy uważać, by zbyt gwałtownymi ruchami nie doprowadzić do wywrotki. W takiej sytuacji należy jak najszybciej opuścić kajak, odwrócić go i wchodzić do kajaka od dziobu bądź od rufy. Na rzece, niebezpieczeństwem są kamienie, o które można przedziurawić dno. Należy więc uważnie obserwować akwen i sprawnie manewrować.

Spływy: Mamy przygotowane trzy trasy spływów kajakowych. Oczywiście, można nie korzystać z naszych propozycji, tylko samemu opracować swój rejs.

Świerkocin: PERKOZ - j. Pluszne - j. Małe Pluszne - j. Staw - j. Niskie.

Trasa wiedzie głównie przez jeziora. Bardzo przyrodnicza i urocza, krótka trasa spacerowa.

Zaczynamy na przystani OSW ZHP PERKOZ. Wypływamy w lewą stronę, trzymając się dość blisko linii brzegowej. Możemy w ten sposób podziwiać roślinność brzegową jak i ptaki. Płyniemy wzdłuż półwyspu. Po opłynięciu go, mijamy na prawym brzegu wieś Zielonowo. Ciągle trzymając się półwyspu wpływamy na jezioro Małe Pluszne. Tak często nazywana jest długa zachodnia zatoka jeziora. Mijamy na lewym brzegu kąpielisko OW WASZETA a na prawym wyłaniają się pomosty ośrodka URM KORMORAN. Na końcu jeziora szukamy przejścia między trzcinami. Wpływamy na strugę łączącą jeziora Pluszne i jezioro Staw. Przepływamy po mostem na szosie Olsztynek - Szczytno i wpływamy na teren OW KOŁATEK.

Po przepłynięciu ok. 300 metrów wpływamy na sympatyczne jezioro Staw. Linia brzegowa tego jeziora jest prosta, porośnięta lasami i mokradłami. Płyniemy wzdłuż jeziora, do samego końca. Znowu poszukujemy cienkiej strugi, łączącej nas tym razem z jeziorem Niskim. Tu - przy niskich stanach wód - może się zdarzyć, że będziemy zmuszeni opuścić kajaki i brodząc w wodzie ciągnąć je za sobą. Po wpłynięciu na jezioro Niskie kierujemy się na jego prawy brzeg. Znajdziemy tam naturalne miłe miejsce do cumowania, ew. do rozpalenia ogniska. To koniec naszej podróży. Można tu zrobić postój, wyjść z kajaka, a może nawet odbyć spacer do Świerkocina.

Wracamy tą sama drogą.

Wielka i Mała Pętla - Spływ Marózką i Łyną

PERKOZ - j, Pluszne - struga Poplusz - j. Poplusz - Swaderki - rz. Marózka - j. Pawlik - rz. Marózka - j. Święte - Kurki - rz. Łyna - j. Łańskie - j. Pluszne - PERKOZ

Spływ zaczyna się i kończy w na przystani OSW ZHP PERKOZ. Wypływamy z Perkoza na południowy wschód. Trzymamy się blisko prawego brzegu jeziora. Mijamy przystań OW MIERKI, a po chwili, po lewej stronie Ptasią Wyspę. Płyniemy do końca jeziora i wpływamy w małą strugę. Tu czeka nas pierwsza przenoska. Przenosimy kajaki nad Węgornią, gdzie jest spiętrzenie wody na potrzeby gospodarstwa rybackiego w Swaderkach. Jeżeli poziom wody jest niski, możemy odpowiednio wcześniej poprosić w PERKOZIE, żeby na określony czas otworzono nam wrota spiętrzenia. Płyniemy sztuczną, niezwykle malowniczą strugą do jeziora Poplusz. Ostatni etap pokonujemy wśród trzcin. Na jeziorze, skręcamy za pierwszym cyplem w prawo. Płynąc do końca jeziora, szukamy wśród trzcin strugi Poplusz. Po wejściu w strugę przepływamy między trzcinami. Struga chwilami zwęża się tak, że odpychamy się wiosłami od trzcin. Widzimy domy wsi Swadreki i grubą kłodę w poprzek rzeki. Po sforsowaniu przeszkody dopływamy do mostu. Za mostem rzeka Marózka. Uwaga ! Pod mostem kamienie ! Kamienie czekają nas też na rzece. Ponieważ nurt rzeki jest szybszy od nurtu strugi należy być przygotowanym na nagłe przyśpieszenie ! Osoby niewprawne mają w tym miejscu problemy z manewrowaniem kajakiem. Zachować ostrożność ! Płynąc przez wieś zbliżamy się do jeziora Pawlik. Nie wpływamy jednak na jego środek, tylko natychmiast po dopłynięciu do jeziora skręcamy w lewo - na rzekę Marózkę. Nurt jest wartki, ale wiosłuje się spokojnie. Przepływamy pod drewnianym mostem i wpływamy do lasu. Rzeka malowniczo wije się przez las. Raz po raz spotykamy przewrócone pnie drzew, które trzeba umiejętnie forsować. Trzeba uważać na zakolach - bywają tam znaczne przegłębienia ! Szczególnie interesujące są bardzo strome i wysokie brzegi Marózki. Po kilku kilometrach spokojnego wiosłowania wpływamy do zatopionego lasu. Las pomału ustępuje trzcinie, robi się coraz rzadziej, a rzeka jest coraz szersza. Zbliżamy się do jeziora Święte.

Na coraz rzadszych, suchych drzewach można zaobserwować siedzące kormorany. Po kilku zakrętach wpływamy na jezioro Święte. Według legendy, kiedyś zimą szedł po lodzie ksiądz z Najświętszym Sakramentem. Nagle lód załamał się, ksiądz utonął, a że ze Świętym Sakramentem, więc tak nazwano jezioro. Trzymamy się lewego brzegu jeziora, wpływając do szerokiej zatoki. Jeżeli chcemy zrobić przerwę na kąpiel, to najlepiej minąć zatokę i półwysep. W na lewym brzegu jest kilka dobrych miejsc do kąpieli. My jednak płyniemy w głąb zatoki, by odszukać szerokie ujście Marózki. Płyniemy majestatycznie, do mostu. Tu drogę zamykają stawy hodowlane gospodarstwa rybackiego. Możemy tu zakończyć nasz spływ i zamówić odbiór kajaków przez PERKOZ. Jeżeli chcemy płynąć dalej, to czeka nas około 600 metrowa przenoska.

Idziemy z kajakami szosą i na górce skręcamy w prawo - w las. Po przejściu 200 metrów dochodzimy do polnej drogi i skręcamy w lewo. Gdy zobaczymy koniec ogrodzenia stawów, szukamy ścieżki do rzeki. Tu wodujemy kajaki. Płyniemy bardzo malowniczym odcinkiem, wśród trzcin. Po kilkuset metrach wpływamy na leniwie tu płynącą rzekę Łynę. Skręcamy w lewo i dopływamy do mostu we wsi Kurki.

Warto się tu zatrzymać, niedaleko jest sklep, gdzie można uzupełnić zapasy kalorii. Po postoju wsiadamy w kajaki i płyniemy Łyną pod mostem i dalej przez trzcinowiska. Rzeka lekko meandruje. W końcu wpływamy na jezioro Łańskie. To duże jezioro (powierzchnia 1042 h.), w czasie silnych wiatrów należy uważać na falę. Za drugim szerokim cyplem skręcamy w lewo. Mijamy biały pomost kąpieliska i wpływamy w największą zatokę jeziora. Na brzegu wypatrujemy drewnianej stodoły. Obok niej jest dobre miejsce do wyciągnięcia kajaków i przeniesienia ich na jezioro Pluszne.

To najdłuższa przenoska na naszym spływie. Można tu zamówić samochód z PERKOZA do przewiezienia kajaków. Kajaki niesiemy ok. 850 metrów. Za stodołą idziemy piaszczysta drogą w górę. Przecinamy asfaltową drogę i schodzimy do malowniczej Zatoki Księżycowej jeziora Pluszne. Jest tu doskonałe miejsce na ognisko i odpoczynek. Gdy zbierzemy siły wpływamy na Zatokę Księżycową. Po przepłynięciu około 1,5 kilometra już widać przytań PERKOZA. Płynie się trochę monotonnie, przez środek jeziora. Przy silnym wietrze - uważać na falę. Łatwo tu można się rozłączyć. Mijamy ponownie pomost ośrodka MIERKI i po kilku machnięciach wiosłem jesteśmy już na przystani OSW ZHP PERKOZ.

hm. Rafał Klepacz

zastępca kierownika OSW Perkoz


„RÓŻNYM TROPEM”

Na tropie wychowania duchowego

MODLITWA ZAGUBIONYCH

Smutno mi Boże…

… postawiłeś na mojej drodze tylu wspaniałych ludzi, którzy nauczyli mnie jak być dobrym wychowawcą, a ja teraz nie pamiętam by im podziękować… może dlatego, że nie zauważam, jak odchodzę od ich nauk na manowce?

Smutno mi Boże…

… dałeś mi tyle talentów, zdolności, które wyniosły mnie na szczyty ludzkiego uznania, a ja nie umiem tego pokornie przyjąć, bo jestem zbyt dumną osobą, by się przyznać, że tak naprawdę nic sobie nie zawdzięczam, no może oprócz głupiego uporu…

Smutno mi Boże…

… uczysz aby przebaczać, dawać ludziom nową szansę po tysiąckroć, a ja zacinam się w sobie, odsuwam tych którzy zawiedli, łamiąc ich wolę głębokimi i niepotrzebnymi pretensjami, nie umiem przyznać się, że w tępieniu ich słabości odbija się mój żal do świata o całe zło, jakie mi się zdarzyło…

Smutno mi Boże…

… tyle razy prosiłeś, abyśmy byli braćmi, by w ludzkiej rodzinie nie znalazł się nikt, kto by ją rozdzielał uprzedzeniami, zaprzeszłymi żalami, a ja mimo że wciąż odpowiadam za budowanie wspólnoty zawsze znajduję okazję, by wypominać, ranić, wciąż denerwować moich braci, moje siostry… może dlatego mam samych prawie wrogów?

Czyż nie radujesz się Boże, gdy instruktor, wychowawca, krzewiciel ideałów mówi do Ciebie w ten sposób? Czyż nie cieszysz się Boże, gdy wraca do nas świadomość, że popełniamy błędy, że smutno nam, bo zawiedliśmy naszych wychowanków i nie umiemy się do tego przyznać przed nimi?

Czy raduje Cię Boże taka modlitwa, w której harcerze mówią: zbłądziłem, zawiniłem, źle zrobiłem?

Czy radujesz się, gdy harcerze chcą i potrafią myśleć o sobie „aż” tak krytycznie?

Czy nie radowałbyś się bardziej, gdyby każdy, kto snuje taką refleksję, postanowił się zmienić i nigdy więcej nie usprawiedliwiałby swoich błędów, tylko brał za nie pełną odpowiedzialność?

Czy nie radowałbyś się bardziej, gdybyśmy codziennie poprawiali jedną swoją przywarę?

Dzisiaj: nie będę wyzłośliwiać się na przybocznym, jutro: oprócz tego, podziękuję mu za pomoc, a pojutrze: może razem z nim przeprosimy zastępowych za nasze kłótnie, które rozwalały każdą Radę Drużyny?

Dzisiaj: dam szansę drużynowym, by mieli jeszcze jeden dzień na oddanie planu pracy obozu, jutro: pomogę każdemu z nich w poprawieniu błędów, pojutrze: może razem zastanowimy się dlaczego nigdy nie możemy zmieścić się w terminach ustalonych przez nas samych?

Dzisiaj… Jutro…Pojutrze…

Mój Boże, dziękuję Ci za tę refleksję. Czy znajdę siłę, by podjąć ją na nowo następnego wieczoru?

O to Cię proszę. Tak więc do jutra, Boże… Już mi nie jest smutno…

phm. Jolanta Łaba

_____________________

TAIZE

Mała wioska na wzgórzu. W 1940 roku 25-letni brat Roger osiada samotnie w niewielkiej, burgundzkiej miejscowości - Taize. Trwała wojna. Brat Roger chcąc nieść pomoc ludziom w potrzebie przyjmuje uciekinierów, zwłaszcza pochodzenia żydowskiego. Po dwóch latach dołączają do niego pierwsi bracia, aby razem tworzyć wspólnotę, będącą jakby „przypowieścią o komunii”.


Współcześnie wspólnota liczy około stu braci pochodzących z dwudziestu pięciu narodowości, którzy są katolikami, lub też wywodzą się z różnorodnych tradycji protestanckich. Bracia przebywają nie tylko w samym Taize, ale także w pięciu fraterniach - w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej, gdzie służą pomocą najuboższym mieszkańcom.

Pod koniec lat pięćdziesiątych do Taize zaczęli przybywać młodzi ludzie ze wszystkich kontynentów, aby modlić się razem z braćmi. Na cotygodniowe spotkania, a właściwie rekolekcje, międzykontynentalne przyjeżdżają tysiące młodych. Mają tam okazję do modlitwy, zastanowienia się nad źródłami wiary, poszukiwania swojej drogi, pojednania i odnalezienia zaufania. Tygodniowy pobyt w Taize zaczyna się zawsze w niedzielę. W sezonie letnim zdarza się, że jednocześnie na wzgórzu przebywa ponad pięć tysięcy młodych ludzi. Dzielą się oni doświadczeniami, z jakimi przyjechali, odkrywają radość w prostocie życia i wzajemnym zaufaniu. Po przyjeździe na miejsce następuje tzw. przyjęcie podczas którego każdy uczestnik spotkania wybiera sposób, w jaki chciałby spędzić nadchodzący tydzień. Każda osoba ma do wykonania drobną pracę np. pomoc przy dystrybucji posiłków, co usprawnia wspólne życie na wzgórzu. Codziennie rano mieszkańców Taize budzą dzwony wzywające na krótką poranną modlitwę. Podobne modlitwy mają miejsce jeszcze dwa razy w ciągu dnia. Pomiędzy nimi odbywają się wprowadzenia biblijne, spotkania w małych, międzynarodowych grupkach, warsztaty tematyczne , ale znajdzie się też czas na odpoczynek i spotkania z przyjaciółmi.

Na przełomie każdego roku wspólnota z Taize organizuje spotkania w jednym z miast europejskich, które stanowią jakby etapy „Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię”.

Informacje dotyczące możliwości wyjazdu na rekolekcje do Taize można znaleźć pod adresem: http://www.taize.fr kontakt: spotkania@taize.fr .

phm. Agnieszka Jabłońska


_____________________

Skauci czyli my!

BABCIA MIAŁA RACJĘ

Pamiętam jak 17 stycznia 1996 roku zadzwoniła do mnie babcia - przedwojenna harcerka - i z jaką radością oznajmiła mi, że ZHP wreszcie „wrócił na swoje miejsce”. Byłam wtedy młodą harcerką i niezupełnie rozumiałam słowa babci. W każdym razie zapamiętałam jedno: starsza osoba, zazwyczaj sceptycznie nastawiona do wszelkich zmian była przekonana, że powrót ZHP do WOSM i WAGGGS przyniesie dużo dobrego. Dziś mogę powiedzieć, że babcia miała rację. W ciągu kilku ostatnich lat miałam bowiem szansę sprawdzić „na własnej skórze”, jakie możliwości daje nam przynależność do międzynarodowych struktur skautowych.


Cała przygoda zaczęła się w roku 2000. Wtedy to z dwójką harcerzy z naszej właśnie powstającej drużyny pojechaliśmy na SAS do szwajcarskiej miejscowości Kandersteg. Tematyką szkolenia była organizacja harcerskich obozów zagranicznych. Wówczas po raz pierwszy poznałam programy takie jak Eurosteps czy Where to Stay in Europe oraz przepisy dotyczące organizacji harcerskich wyjazdów zagranicznych. W ramach pracy zaliczeniowej należało stworzyć plan przygotowań obozu zagranicznego. Mój zastęp kursowy opracował plan obozu w szkockim ośrodku skautowym w Auchengillan. Koniec końców, z Kanderstegu wróciłam z dwoma nowymi przekonaniami: po pierwsze, poznałam wspaniałych ludzi, z  którymi warto byłoby współpracować w przyszłości; po drugie, organizacja obozów zagranicznych nie jest taka trudna! Teraz nie pozostawało nic innego, jak sprawdzenie tego w praktyce. No i stało się.

Już rok później, w sierpniu 2001, byliśmy (99 WDH „Druidzi” i 1 KDH, którą poznałam właśnie w Kanderstegu, oraz znajomi z Hufca Warszawa Wola) na obozie w szkockim Auchengillan. Ośrodek w pewnym sensie nas zaskoczył. W przeciwieństwie do Kanderstegu nie spotkaliśmy tam dziesiątek drużyn z całego świata, a ponadto przez dwa tygodnie padał deszcz. Mimo to atmosfera była nadzwyczaj przyjazna. Poznaliśmy drużynę z Irlandii, z którą mieliśmy wspólne ognisko. To właśnie to ognisko zrobiło na nas kolosalne wrażenie. Okazało się, ze znaliśmy te same pląsy i piosenki, tyle tylko że w dwóch różnych językach. Do późna bawiliśmy się razem, jakbyśmy się znali od lat. W Auchengillan poznaliśmy także pewnego Słowaka, który akurat był tam w ramach European Scout Voluntary Programme. Podczas obozu udało nam się zwiedzić wiele wspaniałych szkockich zakątków oraz, co chyba ważniejsze, zachęcić większość uczestników do kontynuowania tego typu wypraw.

Gdzie zatem pojechaliśmy ostatniego lata? Tym razem wybór padł na duński ośrodek Houens Odde. Nie była to decyzja przypadkowa. Tym razem do przygotowań podeszliśmy z innej strony. Nie zaglądając do książeczki Where to Stay in Europe wymyśliliśmy sobie, jaki chcemy mieć obóz. I tak, miał on się odbyć w jednym z krajów skandynawskich, miał dawać możliwość realizowania zajęć wodnych (takich jak żeglarstwo czy pływanie na kajakach) i nie mógł być droższy niż obóz w Szkocji. Ze znalezieniem ośrodka spełniającego te wymogi nie było problemu. Tym razem przyjazd na miejsce był zaskoczeniem w stu procentach pozytywnym. Po pierwsze w ośrodku w ramach Voluntary Programme pełniła służbę ochotniczą Polka. Po drugie, poza naszym było około sześciu innych obozów, w większości z Dani, ale także ze Szwecji, Chorwacji i Szwajcarii. Dwa razy w tygodniu uczestniczyliśmy w ogniskach dla całego ośrodka, podczas których wzajemnie się poznawaliśmy. Uczyliśmy się nowych pląsów i gier, słuchaliśmy gawęd o Robercie Baden-Powellu, razem się bawiliśmy. Uczestniczyliśmy także w wieczorkach dla kadry, podczas których poza wspólną zabawą wymienialiśmy kontakty i doświadczenia na temat obozów nie tylko zagranicznych. Organizowaliśmy także spotkania, na które zapraszaliśmy poszczególne sąsiedzkie drużyny. Podczas takich spotkań dominowały pląsy i piosenki polskie, co jednak nie przeszkadzało w doskonałej zabawie. Pomiędzy podobozami w ośrodku wytworzyły się specyficzne więzi. Często zdarzało się, że Duńczycy z sąsiedniego obozu Lindholm przychodzili do nas przed jakimiś zajęciami i radzili, jak się ubrać, co ze sobą zabrać, bo oni dzień wcześniej zrobili to inaczej i na przykład bardzo zmarzli albo przemokli. Pobyt w Houens Odde był doskonałym przykładem skautowej wspólnoty.

Warto dodać, że ostatnie dwa dni naszego tegorocznego obozu w Danii spędziliśmy w Kopenhadze, w ośrodku DDS Center Holmen. Było to szczególnie ciekawe doświadczenie, gdyż ośrodek w Houens Odde jest bazą organizacji KFUM- Spejderne i Danmark, zaś baza w  Kopenhadze należy do Det Danske Spejderkorps. Niby dwie odrębne organizacje, różniące się od siebie nawet kolorem mundurów (KFUM - zielone, DDS - granatowe), a w rzeczywistości obie tętniły wspólnym duchem skautowej zabawy. Jeszcze w Houens Odde poznaliśmy kilka drużyn z DDS, które przyjechały na obóz do ośrodka bratniej organizacji, bo wybrały go na takiej samej zasadzie jak my i mając taki sam priorytet: ciekawie spędzić czas, „poznając nieznane”.

Co zrobimy w kolejne wakacje? Nie wiem! Ostatnie trzy lata pokazały mi jednak, że przynależność ZHP do międzynarodowych struktur skautowych daje nam niewyczerpane możliwości. Ułatwia zarówno poznawanie świata jak i nawiązywanie nowych znajomości. Sama poprzez skrzynkę skautowych kontaktów w Kanderstegu poznałam kilku drużynowych z innych krajów. Z większością z nich wymieniam korespondencję od ponad dwóch lat. Ostatniego lata udało mi się nawet spotkać ze szwajcarską drużynową gromady zuchowej. Takich przykładów na to, co może nam dać współpraca z innymi skautami można by dać jeszcze wiele. Myślę, że w tej dziedzinie każdy musi zbierać własny bagaż doświadczeń. Pamiętajmy bowiem, że sama przynależność do WOSM czy WAGGGS, to jedynie rozwiązanie wielkiego worka. Co i czy w ogóle coś z tego worka wyciągniemy zależy tylko i wyłącznie od nas samych. Od tego, czy będziemy mieli odwagę, aby zanurzyć w nim rękę.

pwd. Julia Budziszewska

drużynowa 99 WDH "Druidzi"

Hufiec Warszawa Wola


_____________________

Matura... i co dalej?

ARCHEOLOGIA - ŻYCIE Z PASJĄ...

Średnio co drugi kandydat lub kandydatka zdający na archeologię kojarzą ją z Egiptem i piramidami, ale archeologia to nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim, badanie cywilizacji Morza Śródziemnego. W warunkach polskich studiuje się w większości archeologię pradziejową, a więc dzieje społeczności prahistorycznych Europy najczęściej na północ od Alp.


Każdy chciał kiedyś studiować archeologie... no może prawie każdy, a przynajmniej tak mówią moja znajoma dentystka i znajomy kierowca autobusu. Moja droga do archeologii wiodła przez historię. Najpierw zacząłem więc studia historyczne, coś jednak ciągnęło mnie ku archeologii. Zachęcony wykładami Włodka (dr Włodzimierz Rączkowski) postanowiłem na trzecim roku zacząć studiować drugi kierunek - archeologię.

Początek to było raczej rozczarowanie, okazało się, że to nie jest to, czego oczekiwałem. Kurs archeologii na polskich uniwersytetach zaczyna się od dwóch najstarszych epok - paleolitu i mezolitu. Związane jest to z wkuwaniem typologii narzędzi krzemiennych i przeglądaniem dziesiątek, jeśli nie setek rysunków, na których wszystkie przedmioty są takie same. Wierzcie mi, jest to boleśnie nudne. Pomyślałem jednak, że skoro już zacząłem, to muszę to skończyć. Z czasem były wyjazdy na wykopaliska, przyjaźnie, odkrywanie nowych światów. Przełomem dla mnie stał się wyjazd na stypendium do Anglii (University of Durham). Tam odkryłem archeologię na nowo (chociaż Stonehange jeszcze do tej pory nie widziałem na żywo). Teraz przeważnie mówię o sobie, że jestem archeologiem, rzadko wspominam fakt, że skończyłem również historię.

Różni ludzie, różnie wyobrażają sobie archeologię. Większości kojarzy się ona z wykopaliskami, osobiście myślę jednak, że archeologia to nie tylko kopanie. Generalnie przez archeologię rozumie się badanie przeszłych społeczeństw na podstawie pozostawionych przez nich materialnych śladów (przedmiotów, czyli artefaktów). Zainteresowania archeologów obejmują, więc czasy pra - historyczne, czyli “starą historię”, okres przed pojawieniem się pisma i tekstów pisanych. W tradycji europejskiej archeologia jest związana z historią i w związku z tym instytuty prahistorii znajdują się na wydziałach historycznych, na uniwersytetach amerykańskich z kolei archeologia związana jest z antropologią. Mimo to archeologia nie jest ani historią, ani antropologią, jest zupełnie samodzielną dyscypliną naukową i ma swoje własne oblicze. Średnio co drugi kandydat lub kandydatka zdający na archeologię kojarzą ją z Egiptem i piramidami, ale archeologia to nie tylko, a może nawet nie przede wszystkim, badanie cywilizacji Morza Śródziemnego. W warunkach polskich studiuje się w większości archeologię pradziejową, a więc dzieje społeczności prahistorycznych Europy najczęściej na północ od Alp.

Jest kilka różnych ośrodków archeologicznych w Polsce (Warszawa, Kraków, Poznań, Toruń, Lublin...), uczelni, na których wykłada się archeologię, każdy z nich ma swoją specyfikę. W Poznaniu dobrze rozwinięta jest archeologia teoretyczna i neolit oraz średniowiecze, są też zajęcia z archeologii lotniczej, w Toruniu można studiować archeologię podwodną, z kolei Warszawa jest znana z archeologii śródziemnomorskiej. Archeologia jest małym kierunkiem, na UAM-ie w Poznaniu przyjmuje się co roku około 50-60 studentek i studentów (kiedyś 10-20). Panuje więc atmosfera kameralna w porównaniu z takimi gigantami, jak np. historia, średnio 200-300 osób. Wyjątek stanowi Uniwersytet Warszawski, gdzie archeologię można studiować również zaocznie. W związku z tym na jednym roku studiuje nawet kilkaset studentek i studentów. Mówi się, że Instytut Archeologii w Warszawie jest obecnie największy w Europie, a może i na świecie. Można się również zastanowić czy nie studiować archeologii gdzieś za granicą np. w Niemczech.

Aby dostać się na archeologię, trzeba z reguły zdać egzamin z historii (w Poznaniu jest to rozmowa kwalifikacyjna, która obejmuje historię i elementy wiedzy o archeologii, pytania typu - dlaczego pan/pani wybrała archeologię jako kierunek swoich studiów), warto więc przygotować się dobrze z tej dziedziny oraz przeczytać jakieś książki o samej archeologii. Pamiętaj jednak, że ocena z historii jest decydująca, chociaż później w czasie samych studiów ma się już z samą historią niewiele do czynienia. Poszczególne instytuty mają swoje własne wymagania, zapoznaj się więc z nimi. Nie zapomnij też odwiedzić muzeum archeologicznego w Twoim lub najbliższym mieście. Takie pytanie często pada, a wraz z nim pada wielu kandydatów.

W dawnych czasach archeologia często była uważana za męski kierunek, mimo, że pierwszymi studentkami np. na uniwersytecie w Poznaniu w 1919 roku były kobiety. Po części wynikało to z faktu, że archeologia postrzegana była jako kierunek “polowy” (wykopaliska, badania powierzchniowe) wymagający odpowiednich predyspozycji fizycznych do prac w ciężkich warunkach, których to kobiety miały być pozbawione. Przekonania te jednak na szczęście odchodzą powoli do przeszłości (choć jeśli jesteś kobietą, to czasami możesz się jeszcze z nimi spotkać) i kobiety stanowią co najmniej połowę każdego roku archeologii. Sam znam badacza, który dawniej na wykopaliska zabierał tylko panów, obecnie jednak w jego ekipie dominują panie, no cóż może to po prostu kwestia wieku... Różnie też wygląda podział czynności ze względu na płeć w czasie wykopalisk. Według szkoły poznańskiej panie rysują a panowie kopią i prowadzą pomiary, natomiast w szkole warszawskiej wszyscy robią wszystko bez względu na płeć.

Generalnie studia na archeologii trwają pięć lat. W Poznaniu przez pierwsze trzy lata przerabia się archeologię Europy i Polski omawiając poszczególne epoki - paleolit, mezolit, neolit, epokę brązu i żelaza oraz średniowiecze. Potem wybiera się specjalizację trwającą dwa lata (metodologiczną, śródziemnomorską, neolityczną, średniowieczną...) i pisze się pracę magisterską. Studiowanie polega na czytaniu książek, oglądaniu “obrazków”, rozmowach i pisaniu prac semestralnych. Będąc archeologiem mile jest widziana znajomość języków obcych, w praktyce jednak różnie z tym bywa. Dawniej dominował język niemiecki, obecnie punkt ciężkości przesuwa się na angielski.

W czasie studiów archeologicznych obowiązkowe jest odbycie praktyk terenowych, na różnych uniwersytetach różnie to bywa. W Instytucie Prahistorii UAM są to cztery miesiące w ciągu trwania studiów. W praktyce wielu studentów jest na wykopaliskach znacznie dłużej, czasami od wiosny do zimy. Wyjeżdża się również na objazdy naukowe po obiektach archeologicznych w kraju, a czasami również za granicą.

Istnieją dwa programy pozwalające na studiowanie na innej uczelni, którymi warto się zainteresować. Pierwszy to program Unii Europejskiej Socrates-Erasmus, który pozwala studiować na uniwersytecie zagranicznym. Jest to stypendium stosunkowo łatwe do otrzymania, pod względem finansowym stanowi jednak często katastrofę. Drugi program nazywa się Most i dzięki niemu można studiować przez semestr lub dwa na innym uniwersytecie w kraju.

Co daje archeologia? Przede wszystkim możliwość spotkania ciekawych ludzi i przeżycia przygody swojego życia. Studiowanie archeologii jest dobrym rozwiązaniem dla tych ludzi, którzy lubią podróżować, gdyż archeologia stwarza takie możliwości (pisząc ten artykuł jestem właśnie na stypendium naukowym w Kalmarze, Szwecja), za stosunkowo małe pieniądze. Z jednej strony są to stypendia, z drugiej strony zaś wykopaliska. Z reguły nie jest dużym problemem “załatwienie” sobie jakiś wykopalisk w kraju lub za granicą. Archeologia, jak chyba niewiele kierunków, pozwala na zarabianie pieniędzy w czasie studiów. Obecnie prowadzi się w Polsce dużo tzw. wykopalisk ratunkowych, szczególnie pod budowę przyszłych autostrad, wielu studentów korzysta z tej okazji, aby zarobić na swoje wydatki.

Jakie są możliwości pracy po archeologii, niestety chyba niewielkie. Można zostać i pracować w swoim zawodzie, najczęściej w Instytutach Archeologii/Prahistorii na uniwersytetach lub w Muzeach Archeologicznych. W związku z istniejącym prawem (wszystko, co może ulec zniszczeniu musi być wykopane na koszt inwestora) i prowadzeniem szeregu szeroko zakrojonych prac ratunkowych w ostatnim czasie powstało dużo prywatnych firm archeologicznych. Można też w zasadzie pracować gdziekolwiek indziej, ma się w końcu wykształcenie wyższe. Po archeologii nie można natomiast uczyć historii w szkole.

W odpowiedzi na wyzwania współczesnego świata istnieją różne strategie. Niektórzy studiują wytrwale jeden kierunek i penetrują dogłębnie jedno zagadnienie stając się ekspertami w danej dziedzinie. Inni rozwijają się wielostronnie, studiując więcej niż jeden kierunek. Jeszcze inni studiując zaczynają już pracę.

Uczelnia wyższa jest bez wątpienia miejscem szans i możliwości, jak je wykorzystacie zależy tylko od was. Jeśli chcecie, możecie spróbować archeologii, czyli życia z pasją... w końcu nie wszyscy muszą i mogą studiować bankowość oraz marketing i zarządzanie, świat na szczęście cały czas jest dużo bardziej skomplikowany i różnorodny.

Darek Błaszczyk

Archeolog i historyk,

jest doktorantem na Wydziale Historycznym UAM.

Interesuje się archeologią teoretyczną i gender studies.

koperek4@poczta.onet.pl


Na tropie referendum - cześć trzecia (i ostatnia)

Kolejne kraje mają już referendum europejskie za sobą. Za kilkanaście dni także Polacy staną przed urnami i zagłosują TAK lub NIE dla integracji europejskiej. No właśnie... tylko czy zagłosują?

Macie przed sobą ostatnią już przed referendum część naszego cyklu Na tropie referendum. W kolejnym numerze będziemy już po tej decyzji. Na te kilkanaście dni przed referendum chcielibyśmy poruszyć dwie sprawy. Po pierwsze czy już podjęliście decyzję, w którym polu postawicie krzyżyk i czy wasza decyzja jest w pełni świadoma? Po drugie, czy jest jeszcze coś, co możecie zrobić dla swojej społeczności, by jak najwięcej osób wzięło udział w referendum? Poniższe teksty, mam nadzieję, pomogą wam się jeszcze zastanowić i podjąć decyzję oraz działanie. Znajdziecie tu także informacje o działaniach podjętych w ramach zadania Święto Flag, które mamy już za sobą.

ŚWIĘTO FLAG


Między 3 a 11 maja 2003 roku w całym kraju odbyło się kilkanaście przedsięwzięć programowych związanych z realizacją zadania Święto Flag. Jak wiecie, w symbolice swej Święto Flag nawiązywało do dwóch ważnych wydarzeń z historii Polski i Europy - uchwalenia Konstytucji 3 Maja oraz ogłoszenia Deklaracji Schumana w roku 1950.

Centralne obchody Święta Flag miały miejsce 8 maja w Katowicach. W ramach obchodów odbyła się Konferencja Instruktorska na temat Wyzwania Młodych. Ponad 50 instruktorek i instruktorów dyskutowało nad zadaniami i wyzwaniami dla młodych Polaków w związku z integracją europejską. Następnie na placu przed siedzibą Komendy Chorągwi Śląskiej odbył się harcerski jarmark europejskich różnorodności. Śląskie hufce prezentowały kulturę, kuchnię i historię krajów Europy. W trakcie festynu rozstrzygnięty został także konkurs moja Polska w Mojej Europie. W zabawie wzięło udział blisko 800 zuchów, harcerek i harcerzy.

Podobne przedsięwzięcia miały miejsce w wielu innych miastach. Harcerki i harcerze z Hufca Ziemi Dzierżoniowskiej w trakcie harcerskiego rajdu, zatknęli flagi Polską i Europejską na Górze Krzyżowej w Bardzie Śląskim. We Wrocławiu ponad 1400 zuchów, harcerek i harcerzy uszyło wielkie flagi ze swoich chust, zaś w Łodzi odbył się przemarsz z najdłuższą chyba Polską flagą, liczącą 122 metry.

Wszystkie te i inne przedsięwzięcia zrealizowane zostały przy ogromnym zaangażowaniu wielu instruktorek i instruktorów.

Zachęcam was do opisania działań podjętych w waszych środowiskach w związku ze Świętem Flag i o nadesłanie tych opisów na adres europa@zhp.org.pl .


NIE BĄDŹ DURNY! IDŹ DO URNY!


Tym hasłem Inicjatywa Obywatelska, o której pisaliśmy w poprzedniej części cyklu Na tropie referendum, zamierza zachęcić młodych ludzi do udziału w referendum. O tym, by do urn poszli harcerze starsi i instruktorzy nie trzeba chyba przekonywać. O zrozumieniu tego niech świadczy, że kilkuset harcerzy i instruktorów ZHP zgłosiło się do pracy w obwodowych komisjach wyborczych. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, bo czeka te osoby ponad dwie doby ciężkiej i odpowiedzialnej pracy. Ale przeżycia i doświadczenia będą na pewno warte tego wysiłku.

Warto się jednak zastanowić w jaki sposób można zachęcić jeszcze wasze społeczności lokalne do udziału w referendum? Proponuję, by górnolotne hasła i wielkie akcje zostawić dla polityków i działaczy lokalnych. To co harcerze mogą i powinni zrobić to zastanowić się dlaczego część ludzi w głosowaniu nie bierze udziału i postarać się ich przekonać bądź pomóc w dotarciu na głosowanie. Poniżej kilka pomysłów jak to zrobić ale z pewnością znajdziecie także swoje sposoby jak w ciągu tych dwóch dni przySŁUŻYĆ się referendum i Polsce.

Wszyscy harcerze do urn...

Stwórzcie listę harcerek i harcerzy uprawnionych do głosowania w waszym środowisku, z podziałem na obwody wyborcze. W grupach odpowiadających poszczególnym obwodom postarajcie się wyznaczyć wspólną godzinę, jeden moment, w którym razem udacie się do głosowania. Możecie oczywiście iść w mundurach.

Pomóc innym

Część osób nie uczestniczy w referendum bo ma problemy z samym dotarciem do lokalu wyborczego. Postarajcie się odnaleźć osoby starsze lub niepełnosprawne. Poinformujcie je o zbliżającym się referendum i zaoferujcie pomoc w dotarciu do lokalu wyborczego. Możecie też rozwiesić plakaty informujące, że wasza drużyna czy hufiec pomoże w dotarciu do lokalu. Podajcie telefon kontaktowy.

Osiedlowa Kampania

Przygotujcie na swoim osiedlu, w szkole lub wśród kolegów kampanię na temat udziału w referendum. Wykorzystajcie do tego lokalne radio, przygotujcie plakaty, zorganizujcie spotkanie w trakcie przerwy w szkole. Stwórzcie listę haseł zachęcających do udziału w głosowaniu. O pomoc możecie zwrócić się do regionalnych działaczy Inicjatywy Obywatelskiej Tak w Referendum (www.takwreferendum.pl ).


Czy weźmiesz udział w referendum europejskim? Dlaczego?

hm. Sławomir Waś

członek Rady Naczelnej ZHP

komendant hufca Ziemi Dzierżoniowskiej

Nie jestem Euroentuzjastą. Więcej powiem - jestem Eurosceptykiem. Razi mnie obłuda rządowej kampanii proeuropejskiej. Jestem przekonany, że koszty wejścia Polski do UE będą w pierwszym okresie wyższe niż osiągane przez nasz kraj korzyści. Jednak wezmę udział w referendum i oddam głos na tak. Jest bowiem oczywiste, że nie ma nic za darmo. Ponadto lepiej jest móc wpływać na Unię, będąc jej pełnoprawnym członkiem. Móc zmieniać ją, bo dziś to jedna wielka socjalistyczna biurokracja! Nawet Prezydent powiedział, że rzeczywiste korzyści z członkostwa odczujemy po jakichś 15 latach...

Czy weźmiesz udział w referendum europejskim? Dlaczego?

hm. Jacek Smura

Wiceprzewodniczący ZHP

Tak, wezmę udział w referendum europejskim; i w dodatku zagłosuję na: TAK. Mam ku temu cztery jasno sprecyzowane powody.

Po pierwsze, zagłosuję na tak, jako obywatel Rzeczypospolitej i jako Polak. Nasz akces do Unii Europejskiej traktuję jako element polskiej racji stanu. Wspólna Europa, nawet przy wszystkich jej wadach, to wielka historyczna szansa dla Polski. Nie możemy, jako naród, zaprzepaścić tej szansy z powodu krótkowzrocznych interesów tej, czy innej grupy społecznej. To jest zbyt poważna sprawa, aby pozostawić ją wyłącznie w rękach “klasy politycznej”, do której, jak pokazują sondaże, jako obywatele straciliśmy już zaufanie.

Po drugie, zagłosuję na tak jako rodzic. Zjednoczona Europa to szansa na lepszą przyszłość dla mojego synka, który przyjdzie na świat w czerwcu. W znacznej mierze zależy to od jakości edukacji. Spotkałem ostatnio studenta informatyki z Wrocławia, który z ogromnym zapałem opowiadał o swoich rocznych studiach w Portugalii. Chciałbym podobny zapał usłyszeć kiedyś w głosie mojego syna.

Po trzecie, zagłosuję na tak, jako przedsiębiorca. Każdy, kto prowadzi w Polsce działalność gospodarczą tego doświadcza: absurdalne podatki, biurokracja, głupota i bezkarność urzędników, niestabilne prawo. Unia Europejska z jej standardami to dla nas szansa na ucywilizowanie tego bałaganu.

Po czwarte, zagłosuję na tak, jako harcerz. ZHP jako organizacja skautowa już od 7 lat jest członkiem Wspólnoty. Nie tylko europejskiej, ale światowej (WOSM i WAGGGS)! Integracja Europy jest dla mnie spójna z wartościami skautowymi. To społeczna konsekwencja naszej woli bycia w skautingu. Trudno jest mi wyobrazić sobie harcerza traktującego poważnie harcerskie i skautowe wartości a będącego przeciw. Harcerze są za!

Czy weźmiesz udział w referendum europejskim? Dlaczego?

hm. Arkadiusz Godlewski

Członek Rady Naczelnej ZHP

Czy wezmę udział w referendum europejskim? Dlaczego?

Odpowiedź na pierwsze z dwóch powyższych pytań jest krótka i jednoznaczna: oczywiście, że TAK!

Odpowiedź na drugie pytanie jest bardziej złożona i można ją uzasadniać na wiele różnych sposobów, jednak w każdym przypadku dochodzę do tego samego a w zasadzie do dwu takich samych wniosków: wezmę udział w referendum i zagłosuję za tak dla Polski, tak dla Polski w Unii Europejskiej, tak dla naszej wspólnej Europy.

Ale dlaczego? Bo to jest obywatelski obowiązek każdego z nas. Nie jesteśmy li tylko mieszkańcami terytorium zwanego Polską, jesteśmy obywatelami Rzeczypospolitej a bycie obywatelem wymaga aktywnego udziału w podejmowaniu najważniejszych decyzji dotyczących każdego z nas.

Konstytucja RP wprowadza mechanizm referendum, najbardziej demokratyczny sposób podejmowania najważniejszych, strategicznych dla rozwoju Państwa decyzji. To nie politycy, ale my wszyscy, obywatele Rzeczypospolitej możemy powiedzieć, jakiej chcemy Polski. Nie możemy nie skorzystać z takiej okazji.

I wreszcie najważniejszy argument. W tym referendum podejmiemy decyzję czy chcemy dołączyć do grona jednoczących się Państw Europy, tworzyć wspólnie z nimi największy i najsilniejszy gospodarczo, politycznie i kulturowo obszar w globalizującym się świecie? Czy też wolą Polaków będzie próbować się rozwijać samodzielnie, co już przerabialiśmy w czasach PRL?

Ja zdecydowanie wybieram członkostwo Polski w Unii Europejskiej. Jako jedyną alternatywę szybkiego rozwoju gospodarczego przy równoczesnym wzroście znaczenia politycznego Polski i zachowania naszej kultury i tradycji. Dlatego wezmę udział w referendum europejskim 7 i 8 czerwca. Dlatego zagłosuję w nim na tak dla Polski w Unii Europejskiej.

DECYZJA NALEŻY DO CIEBIE!!!


Pójść nie jest trudno, ale jak zagłosować? Integracja europejska to wcale nie łatwa sprawa. Setki traktatów, decyzji i uchwał, wiele instytucji i ogromna ilość informacji. Wielkie zróżnicowanie w interpretacji tych samych faktów przez przeciwników i zwolenników? Jak z tego wybrnąć? Jak podjąć słuszną decyzję, która będzie w zgodzie z Twoim sumieniem? Jeżeli nie podjęłaś lub nie podjąłeś jeszcze decyzji, którą kratkę zakreślić, proponuje Ci poniższą zabawę... Może ona przybliży ciebie do Twojego wyboru.

Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że decyzja podejmowana w tym referendum na wpływ na więcej niż czteroletnia kadencja parlamentu lub pięcioletnia kadencja prezydenta. Decyzja podejmowana w tym referendum będzie mieć wpływ na nasze państwo przez najbliższych kilkadziesiąt lat a może i dłużej. Trzeba więc rozważyć jej wpływ nie tyle w kontekście konkretnych zapisów ile raczej pewnej drogi i wyboru naszej Ojczyzny. Ważne jest, by widzieć skutki jednej i drugiej decyzji - wstąpienia do UE oraz pozostania poza tą organizacją. Skutki te trzeba także rozważać nie tylko przez pryzmat swoich interesów, ale także swojej rodziny, miejscowości czy państwa.

Postaraj się odpowiedzieć na poniższe przykładowe pytania w sytuacji gdy Polska wstąpi lub nie wstąpi do Unii Europejskiej. Po dokonaniu odpowiedzi na każde pytanie postaraj się wybrać, który z opisanych scenariuszy uważasz za lepszy. Oczywiście umieszczone pytania są tylko przykładowe. Po odpowiedzeniu na wszystkie pytania, zsumuj ile razy wybrałeś scenariusz “w Unii” a ile razy “poza Unią”. Podejmij decyzje. Zabawę tę możecie oczywiście przeprowadzić na zbiórce starszoharcerskiej lub spotkaniu kręgu instruktorskiego. Możecie próbować wspólnie odpowiadać na zadawane pytania.

W odpowiedzi na część pytań może wam pomóc lektura tekstu traktatu akcesyjnego. Niestety jest to wielka księga licząca kilka tysięcy stron. W internecie można jednak odnaleźć cały tekst traktatu (www.ukie.gov.pl ) lub Raport na temat rezultatów negocjacji o członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej (http://www.kprm.gov.pl/8972_8139.htm).


Jak będzie?

Gdy Polska wstąpi do Unii Europejskiej?

Gdy Polska nie wstąpi do Unii Europejskiej?

Czy i jak zmieni się moje życie? Jak wpłynie to na moje szanse edukacyjne?

Wybieram

Jak wpłynie to na możliwości znalezienia pracy?

Wybieram

Jak zmieni się życie mojej rodziny? Czy poprawi się standard naszego życia?

Wybieram

Co się stanie z naszą kulturą i tożsamością narodową? Kiedy ma ona szansę na rozkwit?

Wybieram

Jak wyglądać będzie otoczenie międzynarodowe Polski? Czy kraj nasz będzie bezpieczny?

Wybieram

...

Suma punktów

Co wybieram? Decyzja należy do Ciebie!!!

Przygotował: phm. Paweł Smardz

Komisarz zagraniczny ZHP

Kierownik Zespołu Edukacji Obywatelskiej i Europejskiej GK ZHP

_____________________

TYLKO DLA DOROSŁYCH - czyli dla tych, co mają minimum gwiazdkę na pagonie

TECHNIKI HARCERSKIE

Program harcerski (obojętnie jakiego szczebla) jest rzeczą, w której nie można używać schematów (parafrazując wiersz Józefa Barana: “program chory na szarość”). A przy pracy z technikami harcerskimi zdarza się to często. Przestają one być środkiem, a stają się celem samym w sobie.


W niektórych środowiskach nieodłączny element każdej zbiórki, gdzie indziej prawie się o nich zapomina. Poświęcono im setki stron najróżniejszych poradników. Chodzi o techniki harcerskie.

Na pierwszy rzut oka to pytanie może się wydać trochę dziwne, ale czym są, a czym być powinny techniki harcerskie? Często jest tak, że jednym z wymagań, koniecznych przy zdobywaniu kolejnych stopni harcerskich, jest zaliczenie biegu z technik. Ich znajomość jest więc niezbędna do “kolejnego poziomu harcerzowania”.

W jednej z książek harcerskich znalazłem taką informację: “W przeszłości techniki harcerskie miały znaczenie w szczególności jako element przygotowania obronnego młodzieży. Wyrabianie i ćwiczenie umiejętności w zakresie technik harcerskich przyczynia się do kształtowania takich cech charakteru, jak wytrwałość, zaradność, opanowanie.”. Mądrym wnioskiem, jaki można wyciągnąć z tego zdania, będzie stwierdzenie, że nauczanie technik harcerskich jest elementem harcerskiej metody, a nie celem samym w sobie. A wydaje mi się, że czasami się o tym zapomina, zmuszając harcerzy do zapamiętywania całkiem zbędnych informacji i marnowania na to całych zbiórek.

Śmiem twierdzić, że jedyną techniką harcerską, naprawdę przydatną w życiu codziennym, jest samarytanka. Po co zwykłemu harcerzowi potrzebna jest znajomość kilkunastu szyfrów, dziesięciu czy dwudziestu węzłów, wielu znaków patrolowych czy umiejętność nadawania Morse`a z zawrotną prędkością (nawiasem mówiąc, alfabet Morse`a oficjalnie wyszedł już z użycia). Mało tego, przecież ta wiedza jest wymagana do zdobycia kolejnego stopnia. To trochę dziwne uzależniać poziom rozwoju harcerza (jakim teoretycznie ma być stopień) od ilości znanych węzłów, teorii wbijania gwoździ czy wiązania belek (pionierka).

Oczywiście nie twierdzę, że podstawowe umiejętność z każdej dziedziny nie są przydatne (to by była druga skrajność), przecież umiejętność orientowania mapy czy używania busoli powinien mieć każdy człowiek, ale nauczanie technik dla samego ich nauczania, to taka “sztuka dla sztuki”.

Chciałbym też zwrócić uwagę na drugi aspekt tej sprawy: w poradnikach harcerskich, napisanych kilkadziesiąt lat temu, w wielu przypadkach są praktycznie takie same informacje, jakich uczą się harcerze na zbiórkach dzisiaj. Rozumiem, że niektóre rzeczy się nie starzeją, ale przecież świat się zmienia. Może zamiast wymagać na biegu od harcerza znajomości funkcjonowania stacji odbiorczo-nadawczej, lepiej jest zrobić zbiórkę o Internecie (nawet w kawiarence internetowej). Będzie to o niebo bardziej interesujące i owocne, wszak czego harcerze w życiu codziennym używać będą częściej: Internetu czy stacji odbiorczo-nadawczej?

Sens poświęcania całych zbiórek dla jednej techniki, wiedze tylko w przypadku samarytanki (przecież umiejętność udzielania pierwszej pomocy przydać się może zawsze) natomiast inne techniki można tylko wplatać w poszczególne zbiórki. Jednak co zrobić, żeby zbiórki o samarytance nie wyglądały jak lekcje PO (głównie pod względem merytorycznym), oczywiście nie obrażając żadnego PO-wca. Spotkałem kiedyś drużynę, teoretycznie o specjalności samarytańskiej, której harcerze potrafili bandażować kilkunastoma sposobami, ale w sumie nic poza tym.

Rozwiązanie jest jedno: kursy na brązową odznakę Ratownika Medycznego ZHP. Dłuższy czas temu byłem na takim kursie i muszę powiedzieć, że dał mi on dużo. Na merytoryczną wartość wykładów i aktualność informacji (przynajmniej na moim kursie) naprawdę nie można było narzekać. Druhu drużynowy, udzielania pierwszej pomocy nie da się nauczyć z podręcznika, a co dopiero przygotować się do przekazywania tej wiedzy dalej harcerzom.

Pewna druhna z mojego ulubionego widzewskiego hufca (zresztą też drużynowa) powiedziała mi kiedyś, że taki kurs powinien przejść każdy harcerz starszy (wobec nowej nomenklatury “harcerz starszy” również w pojęciu wędrownika). I nie chodzi tutaj tylko o nabycie umiejętności udzielania pierwszej pomocy samej w sobie. Taki kurs otwiera pewne szersze możliwości: grupy ratownicze, “obstawianie” imprez masowych, Biała Służba itp. Może się to okazać świetnym, atrakcyjnym programowo, polem służby dla patroli i drużyn wędrowniczych. “Służby” w dosłownym rozumieniu tego słowa.

I tutaj mała dygresja (aczkolwiek jak najbardziej pasująca do tematu): program harcerski (obojętnie jakiego szczebla) jest rzeczą, w której nie można używać schematów (parafrazując wiersz Józefa Barana: “program chory na szarość”). A przy pracy z technikami harcerskimi zdarza się to często. Przestają one być środkiem, a stają się celem samym w sobie. “Skoro, kiedy ja byłem szarym harcerzem, było dużo zbiórek poświęconych technikom harcerskim i dużo się tego uczyliśmy, to moi harcerze też muszą to umieć”. A może jednak nie muszą…?

Oczywiście nie chciałbym, by ktoś, czytając mój artykuł, doszedł do wniosku, że chciałbym się którejś z technik harcerskich pozbyć, uznając ją za zbędną. Ależ nie. Moją intencją było wywołanie choćby najmniejszej refleksji na ten, z pozoru oczywisty, temat. Aby z technikami harcerskimi pracować z wyobraźnią, z duchem czasu (czyż nie lepiej, zamiast nauczenia harcerzy zestawu znaków patrolowych, pokazać im jak się wzywa pomoc przez telefon komórkowy lub jak działa Internet?). Jeżeli któryś z drużynowych czy przybocznych doszedł do tych samych wniosków, to bardzo się cieszę. Może dzięki temu jakiś harcerz nie straci nocy na “zakuwanie na blachę” poradnika harcerskiego…

Piotr Kowalczewski HO

Drużynowy 17 ŁDH “Płomienie”

Kowalka8@wp.pl


_____________________

“Scout & Tourist Song Festival” - Chełmno 2003

STEPUJĄCE ŁOSIE NAJLEPSZE!

Ponad siedem godzin przesłuchań konkursowych, jedenaście ekip prezentujących się na scenie, burzliwe obrady jury oraz niezwykle udany koncert finałowy następnego dnia - tak w skrócie można podsumować tegoroczny “Scout & Tourist Song Festival”, który odbył się 12-13 kwietnia w Chełmnie. Organizatorem imprezy była 49 Drużyna Harcerska im. K.Wielkiego z Drzonowa, Chełmna i Unisławia.

Każda z reprezentacji, czy to harcerskich czy też szkolnych miała za zadanie przygotować trzy piosenki: harcerską z lat 1918-45, 1945-2003 oraz turystyczną. Nad całością pieczę sprawowało sześcioosobowe jury składające się z osób profesjonalnie zajmujących się muzyką oraz harcerzy. Tak więc proporcja pomiędzy fachowym podejściem do tematu a oczekiwaniem publiki została zachowana.

Prawdziwym przebojem festiwalu okazała się ekipa pod nazwą “Stepujące Łosie” z Grójca. Dzięki brawurowemu wykonaniu mixu złożonego z najpopularniejszych piosenek harcerskich, turystycznych, poezji oraz utworów zaliczanych do muzyki popularnej, porwali do zabawy całą salę. To był widok, to był huk, gdy blisko dwieście par nóg obutych w ciężkie buciory tańczyło na drewnianej podłodze sali kinowej. To po prostu klimat harcerskich spotkań.

Na uwagę zasługuje również fakt, iż organizatorzy na realizację “Scout & Tourist Song Festival” pozyskali z Europejskiej Fundacji Skautowej grant w wysokości 1000 EURO. Taka dotacja pozwoliła m.in. na to, że reprezentacje nie płaciły za nocleg oraz wyżywienie, co w dzisiejszych czasach jest rzeczą rzadko spotykaną.

Oto lista uczestników i laureatów:

- Kategoria harcerska:

I miejsce: Zespół "Stepujące Łosie" z Hufca ZHP Grójec - puchar ufundowany przez Dyrektora Chełmińskiego Domu Kultury

II miejsce: Zespół "AQUAT" z Torunia

III miejsce: 15 Drużyna Harcerska "Szara Lilijka" im. A Małkowskiego z Chełmży

- Kategoria szkolna:

I miejsce: Reprezentacja Szkoły Podstawowej nr 1 w Chełmnie - puchar ufundowała Przewodnicząca Sejmiku Kuj.-Pom. Lucyna Andrysiak

II miejsce: Reprezentacja Gminnego Gimnazjum z Lisewa

III miejsce: Zespół "Wiolinki" z Zespołu Szkół w Łubiance - Zespół "Wiolinki" z Zespołu Szkół w Łubiance otrzymał również wyróżnienie od JURY za ogólny wyraz artystyczny.

Nagroda publiczności:

Zespół "Stepujące Łosie" z Hufca ZHP Grójec - puchar ufundował Wójt Gminy Lisewo

Fundatorami nagród byli:

- Starosta Powiatu Chełmińskiego

- Hurtownia Papiernicza “Origami"

- 49 Druzyna Harcerska im. K. Wielkiego z Drzonowa, Chełmna i Unisławia

- Urząd Marszałkowski

Patronat medialny:

- Telewizja Kablowa "MARTON"

- Polskie Radio PIK

- Gazeta Pomorska

Tekst i zdjęcia (na stronie www)

Maciej Sas


NA TROPIE SPECJALNOŚCI

Harcerska Szkoła Ratownictwa

HSR - CZAS TERAŹNIEJSZY

Wszyscy wiecie, zapewne, co to jest Harcerska Szkoła Ratownictwa. A jeśli nie, to szybko przypomnę. Harcerska Szkoła Ratownictwa jest jednostką Wydziału Specjalności Głównej Kwatery ZHP. Koordynuje wszystkie działania ZHP w zakresie ratownictwa. Co to oznacza?


Jak wygląda jeden dzień z życia HSR? Tego nie wiem. Jest to bardzo trudne do opisania bo instruktorzy HSR są rozrzuceni po całej Polsce i ich dni wyglądają zupełnie inaczej. Ale napiszę, co dzieje się w tej chwili w HSR.

  1. Stałym zadaniem HSR jest prowadzenie szkoleń na odznakę „Ratownik Medyczny ZHP” w stopniu III (brązowym) - w każdy weekend w Polsce odbywa się kilka takich kursów.

  2. Dwa razy w roku latem i zimą organizujemy kursów na odznakę „Ratownik Medyczny ZHP” w stopniu II (srebrnym). O najbliższym mogliście przeczytać w poprzednik numerze.

  3. Koordynujemy działalność Harcerskich Grup Ratowniczych - a dokładnie zmagamy się teraz z tworzeniem bazy HGRów i sprawdzeniem czy wszystkie spełniają wymagania ujęte w „Kryteriach działania Harcerskich Grup Ratowniczych.

  4. W tej chwili trwa projekt „poradnik” czyli przygotowywanie materiału do podręcznika pierwszej pomocy i ratownictwa. Planowany czas wydania to jesień 2003.

  5. Rada Programowa HSR podjęła działania, które maja służyć temu, by HSR istniała w świadomości innych instytucji ratowniczych i nie tylko. W dodatku istniała pozytywnie.

  6. Rozpoczęliśmy przygotowania do warsztatów instruktorskich, które odbędą się w październiku 2003 roku w Częstochowie.

  7. W marcu zmieniła się doktryna HSR - czyli uaktualniliśmy treści, których uczymy w stosunku do dzisiejszych osiągnięć ratownictwa. Trwają więc szkolenia instruktorów w całej Polsce - bowiem każdy instruktor HSR musi uaktualnić swoją wiedzę na temat doktryny HSR.

  8. W czerwcu odbędą się warsztaty dla szefów chorągwianych inspektoratów ratowniczych, doskonalące ich warsztat pracy.

  9. Ruszyły też przygotowania do V Ogólnopolskich Zawodów ZHP w Ratownictwie. W tym roku Zawody odbędą się w OSW ZHP „Perkoz” w dniach 19-21 września 2003 roku. Już dziś zapraszamy a szczegółowe informacje w czerwcu.

Wydaje mi się, że to wszystko - wszystko z mojego punktu widzenia, bo nie sposób opisać przygotowań, szkoleń warsztatów, spotkań i godzin spędzonych przed komputerem i przy telefonie - czyli wszystkiego tego, co robi każdy z nas czyli 164 instruktorów HSR w całej Polsce.

phm. Katarzyna Krawczyk

Szef HSR


NA TROPIE IMPREZ

LEDNICA 2003

Tegoroczna Lednica to już siódme spotkanie młodych ludzi, którzy przyjadą pod Rybę wielbić Pana Boga śpiewem i modlitwą. I w tym roku w noc zesłania Ducha Świętego nie może zabraknąć nas, harcerek i harcerzy. Ta szczególna służba i w tym roku stanie się naszym udziałem.

JAK? CO? GDZIE? KIEDY?

ZHP Hufiec „Siódemka” w Poznaniu 15-1090-1359-0000-0000-3502-0008

z dopiskiem HS LEDNICA 2003 -PŁATNE DO 30 MAJA.

na adres: a-pasek@wp.pl

tel. 605-030-299 Joanna Pasek

TERMIN ZGŁOSZENIOWY JEST SZTYWNY I NIEPRZEKRACZALNY!


NA TROPIE METODYKI

Twoi ludzie dorastają i odchodzą z drużyny...

Prowadzisz drużynę gimnazjalną lub starszą i czujesz że coś jest nie tak...

Chcesz, aby w Twoim Szczepie powstała drużyna starsza...

WARSZTATY - „WĘDROWNICTWO”

„Prawdziwy wędrownik wie, że nawet najdłuższą, najtrudniejszą wędrówkę rozpoczyna się od postawienia pierwszego kroku.”

Harcerstwo starsze ( posługując się starym nazewnictwem), od lat było bolączką naszego Hufca. Ze zgłoszonych w spisie 11 drużyn, naprawdę prężnie działała może z połowa. Z rozmów jakie prowadziłem z drużynowymi wynikało, iż zaczyna brakować pomysłów na pracę. Ci którzy, dorastają i nie zostają „kadrą” odchodzą z harcerstwa, znajdując sobie nowe, bardziej pasjonujące ich zajęcia.

Jakieś dwa lata temu, miałem to szczęście, iż zetknąłem się z metodyką wędrowniczą. Zainteresowanie, przerodziło się stopniowo w fascynacje. Mimo iż prowadzę drużynę młodszą, temat pochłonął mnie całkowicie, a moment otrzymania naramiennika - dużym przeżyciem. Jako kształceniowiec wziąłem udział w „Szarej Drużynie” - kursie kadry kształcącej chorągwianych referatów starszoharcerskich. Ludzie jakich tam poznałem, całkowicie zmienili moje spojrzeli na pracę z drużynami starszymi.

Z sumy tych wszystkich doświadczeń zrodziła się idea warsztatów. Od początku do końca „dobrą duszą” tego przedsięwzięcia” stał hm. Marcin Goleman, bez którego pomocy nigdy by się nie odbyły. Wspólnie doszliśmy do wniosku, iż właśnie ta forma będzie najlepszą, aby zaszczepić ideę wędrownictwa w hufcu.

TREŚCI

„Do wędrownictwa nie ma drogi, gdyż to właśnie wędrownictwo jest drogą”

Krótka ankieta, rozprowadzona wśród potencjalnych uczestników, pozwoliła zorientować się w potrzebach. Jej elektroniczną wersję znajdziecie na stronie: www.warszawapragapn.zhp.org.pl/warsztaty

Po przeanalizowaniu potrzeb, ułożony został następujący plan:

Piątek

20.00 - Czym jest wedrownictwo? (historia i idea) - kominek

Sobota

800 - Grupy wiekowe, różnice i wspólne cechy

(analiza potrzeb wędrownika, nowe grupy wiekowe)

1000 - Rola lidera w grupie wędrowniczej

1200 - System pracy drużyny wędrowniczej

1400 - Obiad

1530 - Narzędzia metodyczne (stopnie, znaki służb, uprawnienia, odznaki)

1730 - Formy pracy w drużynie wędrowniczej

1900 - kolacja

2000 -Symbolika naramiennika, rola naramiennika - kominek

2300- Nocne śpiewanie, dla chętnych - niespodzianka filmowa, sen.

Niedziela

900 - Instruktor w wieku wędrowniczym

1200 - koniec warsztatów

PROWADZĄCY ZAJĘCIA

Tu nie miałem najmniejszych wątpliwości. „Szara Drużyna” w osobach Marka „Rex-a” Piegata i Rafała Raniowskiego, przy wsparciu wspomnianego już Marcina, a także Adama Zawadzkiego z Mińska Mazowieckiego, pozwoliła wypełnić program..

I dla Was też druhowie, składam na tych łamach Wielkie Podziękowanie.

Oddzielne zaś podziękowanie należy się druhowi hm Krzysztofowi Sikorze - dzięki któremu każdy kursant, miał szanse otrzymać zestaw ciekawych materiałów.

Dla osób, które mają problem ze znalezieniem osób do poprowadzenia zajęć - sugeruje kontakt przez chorągwiane referaty starszoharcerskie/wędrownicze lub - gdy takowe nie istnieją (jak ma to np. miejsce w Chorągwi Stołecznej) - przez Wydział Starszoharcerski.

UCZESTNICY

„Tylko trudne teorie i wzory wychowują wielkich ludzi.”

Nabór na warsztaty, postanowiłem nie ograniczać tylko do standardowego wywieszenia plakatu w Hufcu, oraz wrzucenia ulotek do skoroszytów środowisk. Krotka telefoniczna rozmowa z komendantami szczepów, pozwoliła Im, uświadomić sobie korzyści płynące z uczestnictwa instruktorów z Ich szczepów, w tych zajęciach.. To - w połączeniu - z indywidualnymi rozmowami, sprawiło, iż uczestnikami warsztatów było blisko 20 osób z różnych środowisk.

WYNIK

„Horyzont dla wędrownika nigdy nie jest końcem wędrówki, może być tylko jednym z etapów.”

Wynik warsztatów przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Uczestnicy już w sobotę wieczorem, podjęli decyzję o zawiązaniu namiestnictwa. O tym iż nie był to tylko słomiany zapał świadczy fakt, iż mają za sobą kilka spotkań ( a także nocny rajd). Już wkrótce zostaną przyznane pierwsze naramienniki. Na jesień planujemy następną edycję. Mam nadzieję - i wierzę w to głęboko - ze to jeszcze nie koniec naszej wędrówki.

Do zobaczenia na szlaku.

phm Rafał „s00hy” Suchocki HO

Sztab Kształcenia Hufca Warszawa Praga Północ

suchy@czuwaj.pl

0x08 graphic

Z ARCHIWUM „NA TROPIE”

Artykuł ukazał się po raz pierwszy w "Drużynie - Na Tropie" nr 7/23 - lipiec 1984

OBRZĘD WTAJEMNICZENIA

0x08 graphic
0x01 graphic


Opowiem dziś o zwyczaju, który warto chyba przywrócić i upowszechnić w harcerstwie starszym. Znam drużyny, które już ten zwyczaj przyjęły. Mam na myśli “odnowienie" Przyrzeczenia Harcerskiego. O zwyczaju tym już pisałem. Dla przypomnienia. W czasie wojny harcerzy rozwiało po różnych zakątkach świata. Między innym Indii. Powstała tam cała chorągiew. Tam też, w 1944 roku na jednej ze zbiórek wędrowniczek i skautów (dzisiaj harcerki i harcerze starsi) wprowadzono ciekawy zwyczaj: ustalono, że przy przejściu harcowników (czyli harcerzy do 15-16 lat) do drużyn wędrowniczek i skautów będą oni odnawiać przyrzeczenie. Oto króciutkie wspomnienie: "Moment zastanowienia się i ten, kto naprawdę gotów pełnić służbę harcerską zostaje i Przyrzeczenie powtarza. Kto szedł tylko dlatego, że szli inni - odchodzi. Każdy mówi słowa Przyrzeczenia sam, głośno lub cicho, powoli lub pośpiesznie. Sam. Nikt go nie prowadzi. Sam ma przecież pracować w harcerskiej gromadzie. Lekko drżały ręce przy podpisywaniu deklaracji: "Ja... - rozumiem i doceniam znaczenie i konieczność pracy nad sobą w służbie..."

Właśnie. Harcerz starszy, o czym już tyle razy pisałem, to już nie tylko dziecko, które składa harcerskie Przyrzeczenie i które będzie prowadzone w harcerskiej gromadzie przez starszego brata - drużynowego. Harcerz starszy wie, dlaczego chce pozostać w harcerstwie, musi rozumieć idee harcerstwa i swoje w nim zadania, musi wiedzieć, że powinnością jego jest stała praca - praca nad sobą w służbie ludziom i Ojczyźnie i praca dla ludzi, pomoc bliźnim, harcerska służba Polsce.

Przyrzeczenie składa się raz w życiu. Ale inaczej się je rozumie i przeżywa mając lat 11-12, a inaczej mając 15-16. Odnowienie Przyrzeczenia daje nowe siły do wytrwania w Prawie harcerskim, w harcerskiej służbie. Jest też potwierdzeniem, że harcerz ma nadal szczerą wolę, że nadal przyrzeka całym życiem służyć. Odnowienie nie jest składaniem Przyrzeczenia, bo nikt od harcerza go nie odbiera. Harcerka, harcerz sam recytuje tekst w obecności swojej drużyny. Najlepiej - tylko w obecności drużyny. Przyrzeczenie, także odnowienie Przyrzeczenia jest sprawą bardzo intymną, to osobiste przeżycie. Dlatego przy Przyrzeczeniu nie może być miejsca dla ciekawych i obojętnych, dlatego ta chwila najczęściej następuje w gronie własnej drużyny. W czasie obrzędu odnowienia Przyrzeczenia drużynowy zapytuje:

"Czy masz nadal szczerą wolę, czy nadal chcesz żyć po harcersku, wypełniać nasze Przyrzeczenie i Prawo?" Jeśli harcerz odpowie, że tak, drużynowy wzywa go, by wobec ognia lub sztandaru odnowił Przyrzeczenie. Po wypowiedzeniu słów roty, harcerz stwierdza "Na moim słowie polegajcie, jak na Zawiszy". Teraz inaczej, niż wtedy, gdy składał Przyrzeczenie. To nie instruktor przekazuje mu najważniejszą dewizę harcerskiego życia. Teraz sam deklaruje mówienie prawdy i życie w prawdzie. Deklaruje pełną odpowiedzialność za siebie. Po odnowieniu Przyrzeczenia przez każdego oddzielnie, drużynowy dokonuje wtajemniczenia harcerzy w ich nowe prawa i obowiązki - wygłasza krótką gawędę o tym, że jako harcerze starsi mają pełnić służbę Ojczyźnie: społeczeństwu, innym ludziom, sobie samym. Wyjaśnia, co to znaczy (wyjaśnienie znajduje się w stanowisku "Harcerze starsi o sobie 81"), mówi również o prawach, jakie od tej chwili posiadają w organizacji: prawie współtworzenia programu Związku i współuczestnictwa w podejmowaniu decyzji swoich władz, prawie wypowiadania się o wszystkich sprawach ZHP, o czynnym i biernym prawie wyborczym do wszystkich władz ZHP i do organów samorządowych harcerzy starszych (rad, zbiórek przedstawicieli).

Być może warto, aby "wtajemniczeni" podpisali w kronice drużyny wypowiadane wcześniej słowa odnowionego Przyrzeczenia, a może także deklarację harcerskiej służby Ojczyźnie?

Być może warto także przywrócić jeden ze starszoharcerskich symboli. Myślę o zaproponowanym w Organizacji Harcerzy po koniec lat trzydziestych symbolu wyrażającym treść i cel pracy skautów (przypominam, dziś harcerzy starszych): ognisku na zielonym tle lewego naramiennika. Ognisko, symbol harcerskiego życia na wędrówce i obozie, ułożone w "gwiazdę" sposobem skautowym na długotrwałe palenie, oznaczało szczerą wolę postępowania po harcersku "całym życiem" i "przez całe życie". Trzy polana symbolizowały trzy punkty pracy skautów - pracę nad sobą (doskonalenie samego siebie), poszukiwanie miejsca w społeczeństwie i służbę. Zaś smukły płomień wyrażał jasne i proste dążenie do ideału, do pełnej realizacji idei Harcerstwa. Zielone tło naramiennika przypominało, że wszystko realizuje się na tle harcerskiego życia, w wędrówce po szerokim świecie. W Indiach nieco inaczej ukształtowano ten symbol - ognisko było trzypłomienne. Płomienie symbolizowały trzy dziedziny pracy harcerza nad sobą, duży - samowychowanie, średni samokształcenie, zdobywanie potrzebnych w życiu umiejętności i wiedzy własnym trudem, bez oglądania się na nauczycieli i instruktorów, mały - pracę nad własną tężyzną fizyczną.

Dziś można nieco zmodyfikować znaczenie polan (jeśli ognisko będzie jednopłomienne), bądź płomieni. Mogą one oznaczać trzy płaszczyzny służby harcerzy starszych - służbę społeczeństwu, służbę innym ludziom, służbę sobie.

Zielony naramiennik z ogniskiem harcerze otrzymywaliby podczas obrzędu wtajemniczenia, na znak zaliczenia próby harcerza starszego i przyjęcia do kręgu harcerzy starszych.

hm. Stefan Wajda


0x01 graphic

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i opracowania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamawianych redakcja nie zwraca.

Redakcja i stali współpracownicy

Redakcję "Na Tropie" tworzą:

hm. Ryszard Polaszewski [radaktor naczelny ;-) ]

pwd. Daria Siwka [sekretarz redakcji]

phm. Katarzyna Krawczyk [wydział programowy GK ZHP]

phm. Marek Piegat [redaktor strony WWW]

hm. Ewa Polaszewska [grafika i archiwum]

Stale współpracują:

hm. Marcin Wysmułek i pwd. Dominika Wysmułek [redagują NT.pdf]

phm. Jolanta Łaba

HO Damian Kozłowski

pwd. Ligia Basińska - radio.zhp.org.pl

HO Piotr Kowalczewski

Informacje o sposobie rozpowszechniania Na Tropie

________________________________

24

NR 5

maj

2003

NA TROPIE

Warsztaty metodyki wędrowniczej

„Szara Drużyna”

W dniach 13-15 czerwca w Warszawie spotkają się instruktorzy z całego kraju na warsztatach metodyczne dla kadry starszoharcerskiej/wędrowniczej. Warsztaty maja przygotować kadrę kształcącą, kadrę referatów chorągwianych i namiestników hufcowych do pracy z drużynowymi zgodnej z nowymi opisami metodyk.

Szczegółowe informacje na stronach Wydziału Starszoharcerskiego GK ZHP:

www.wsh.zhp.org.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NaTropie 6'03 czerwiec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 3'03 marzec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 4'03 kwiecien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 2'03 luty, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 1'03 styczen, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 11'03 listopad, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 3'02 maj, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 9'10'03 wrzesien'pazdziernik, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 7'8'03 lipiec-sierpien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2003
NaTropie 8'02 pazdziernik, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 7'02 wrzesien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 5'02 lipiec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 2'02 kwiecien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 4'02 czerwiec, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
NaTropie 10'02 grudzien, ZHP, Na tropie, Rocznik 2002
03 M%c4%99%c5%bcczyzna na balkonie Maj Sjowall & Per Wahloo
03. Karta Próby na stopień odkrywcy' pionierki, ZHP, Karty prób, regulaminy
03 M%c4%99%c5%bcczyzna na balkonie Maj Sjowall & Per Wahloo

więcej podobnych podstron