Internetowy miesięcznik dla wędrowników
_____________________
PRÓBA WĘDROWNICZA
Spis treści:
OD REDAKCJI:
Wstępniak. Jesień... - hm. Katarzyna Krawczyk ...................................................................................................... 2
Pokój 346. Zmiany ... - hm. Ryszard Polaszewski .................................................................................................... 2
WAŻNY TROP - Próba wędrownicza
Próba wędrownicza - hm. Ryszard Polaszewski .................................................................................................... 3
Naramiennik wędrowniczy - hm. Ryszard Polaszewski ........................................................................................ 4
NA TROPIE WYDARZEŃ
Pierwsze kroki - ćwik Filip Springer ....................................................................................................................... 6
Kursowa wędrówka z Druhem Stefanem - HO. Adam Piwek .............................................................................. 7
„RÓŻNYM TROPEM”
Na tropie wychowania duchowego. Zaufanie na ziemi - phm. Agnieszka Jabłońska ................................................. 8
Na tropie wychowania duchowego. Jesteśmy wędrowcami - phm. Agnieszka Jabłońska ......................................... 8
Tylko dla dorosłych. Czy wybierać drużynowego? - HO Piotr Kowalczewski ......................................................... 10
Będąc młoda wędrowniczką... Hierarchia wartości - Judyta Ciesielska .................................................................. 10
NA TROPIE SPECJALNOŚCI
Harcerska Szkoła Ratownictwa. Czy to ma coś wspólnego z ratownictwem? - phm. Mariusz Cyrulewski .............. 11
Harcerska Służba Graniczna. Na straży Polskich granic - pwd. Maciej Pietraszczyk ............................................... 12
Z ARCHIWUM „NA TROPIE”
Dlaczego konstytucja drużyny?- hm. Bogumił Zych ......................................................................................... 15
OD REDAKCJI |
Wstępniak
JESIEŃ ...
Oj ta jesień, z nikim nie można się spokojnie umówić, bo jedyna odpowiedź, jaką słyszę to nie, w ten weekend mamy zjazd hufca. Koszmar jakiś. To gorsze niż sesja u studentów Ci to przynajmniej czasem mówią a trudno - egzamin zdam w sesji poprawkowej. To oczywiście żart - poczucie obowiązku jest jak najbardziej mile widziane, w każdej kwestii - a my instruktorzy i wędrownicy świecimy przykładem. Z tego też powodu - z poczucia obowiązku, no ale przecież też dla przyjemności - zapewne macie pozajmowane wszystkie weekendy do marca... Ale mam nadzieję, że znajdziecie czas na lekturę tego numeru „Na Tropie”. Bo w nim... Piotrek Kowalczewski znów sieje zamęt - on jak nie ma problemów to na pewno je sobie stworzy:) tym razem zastanawia się nad tym, jak to jest z demokracją w drużynie wędrowniczej. Bardzo ciekawy artykuł. Polecam też artykuł Maćka Pietraszczyka o Harcerskiej Służbie Granicznej - ja po przeczytaniu wreszcie wiem o co w tym chodzi. A przecież specjalności to moja specjalność. Jednak nikt jeszcze tak dokładnie i przystępnie mi tego nie wytłumaczył. No i taki listopadowy temat - o śmierci - pisze Jola Łaba. Bardzo refleksyjnie... Więc miłej lektury!
hm. Katarzyna Krawczyk
Pokój 346
ZMIANY ...
Za oknem jesień - liście złocą się w słońcu. Szczęśliwi Ci, którym dane jest wędrować teraz po górach (oczywiście wtedy, kiedy nie pada deszcz). Jednak w Wydziale Wędrowniczym GK praca wre mimo jesiennej pory.
Przede wszystkim wydział zmienił miejsce stacjonowania. Kierownik wydziału (czyli ja) przeniósł się z Perkoza do Warszawy wraz z biurem Centralnej Szkoły Instruktorskiej. Siedziba wydziału przewędrowała z pokoju 119 (który sublokatorsko dzieliliśmy z Wydziałem Specjalności) na trzecie piętro (pokój 346). Kontakt z wydziałem macie nadal zapewniony pisząc na adres: wydzial.wedrowniczy@zhp.org.pl .
W pierwszy weekend października odbyło się w Perkozie spotkanie kierowników chorągwianych referatów wędrowniczych. Zjechało się sporo osób - pojawiły się nowe twarze. Jest nadzieja, że w tych chorągwiach, w których od dłuższego czasu nie było struktur wędrowniczych powstaną nareszcie referaty. PO całym dniu wytężonych zajęć nocą siedząc przy ogniu mogliśmy do wspólnoty wędrowniczej przyjąć dwie kolejne osoby. Nino i Antosiu - życzę Wam dużo wytrwałości w pracy wędrowniczej. Niech właśnie otrzymane naramienniki będą zachętą do dalszego działania.
Strona WWW naszego wydziału znajduje się obecnie pod nowym adresem - www.wedrownicy.zhp.org.pl . Postaramy się by jak najszybciej strona działała w całości. Już teraz uruchomiona została część strony: „wszystko, co najważniejsze”. Znajdziecie tam materiały metodyczne oraz wyjaśnienie problemów najczęściej pojawiających się na szkoleniach kadry wędrowniczej.
Znowu ruszył "Trakt" - czyli internetowa wędrownicza lista dyskusyjna. Za jej pomocą będziemy mogli podyskutować i wymienić się informacjami na tematy wędrownicze. Na liście, z racji obecności na niej członków Kapituły RPM "Wędrownictwo" oraz instruktorów Wydziału wędrowniczego GK ZHP, będzie można poznać też oficjalne wykładnie niektórych spraw i rozwiać wątpliwości, które się na pewno pojawią.
Lista (za zgodą poprzedniego ownera Michała Boruna) kontynuuje tradycje znanej niektórym instruktorom listy dyskusyjnej "tr@kt". Funkcjonowała ona w latach 2001-2002 - powstała z połączenia list: "szansa" i "harce wędrowników". W celu zapisania się na listę nalezy tradycyjnie napisać maila na adres: trakt-subscribe@yahoogroups.com i odpowiedzieć na wysłane przez yahoo zapytanie (treści listów nie mają znaczenia). W razie problemów z zapisaniem się maile należy kierować do moderatorów: Łukasz 'jajo' Szkarłat - jajo@harcerstwo.net oraz Michał 'g00rek' Górecki - g00rek@harcerstwo.net .
hm. Ryszard Polaszewski
kierownik Wydziału Wędrowniczego GK ZHP
WAŻNY TROP |
PRÓBA WĘDROWNICZA
Od 1 września br. obowiązuje w ZHP nowy system metodyczny (zatwierdzony w marcu tego roku przez Radę Naczelną ZHP). Istotną nowością jest wprowadzenie czterech grup metodycznych zamiast dotychczasowych trzech. W opisach metodyk przyjętych przez Radę jest niewiele nowych zapisów. Jednym z nowych elementów metodyki pracy z młodzieżą harcerską jest próba wędrownicza.
Próbę wędrowniczą przechodzi każdy, kto chce zostać wędrownikiem. Oznacza to, że jest ona stałym elementem wejścia do grupy wędrowników, niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z przechodzeniem wewnątrz drużyny wielopoziomowej, przejściem między drużynami (starszoharcerską i wędrowniczą), czy też odbywa ją osoba przychodząca do harcerstwa. Celem próby jest umożliwienie harcerzowi świadomego funkcjonowania w zespole wędrowniczym. Powinna ona trwać nie dłużej niż 6 miesięcy.
Jaka powinna być próba wędrownicza?
Wymagania próby wędrowniczej są tworzone w konkretnym środowisku, najczęściej w drużynie. Jeżeli zachodzi taka potrzeba - wspólne wymagania można wypracować w szczepie, ewentualnie w hufcu. Wymaga to jednak porozumienia się wszystkich drużyn wędrowniczych.
Najważniejszą częścią próby są wymagania związane ze specyfiką wędrownictwa. Dzięki nim kandydat na wędrownika ma poznać idee służby i wyczynu, kodeks wędrowniczy, symbolikę wędrowniczą. Wszystko to pozwoli mu zrozumieć miejsce wędrownika w organizacji.
Jeżeli próba wędrownicza wiąże się z przejściem do nowej drużyny, to powinna zawierać wymagania związane z konkretną drużyną wędrowniczą (konstytucja, historia, bohater).
Zadania, które realizowane są w ramach każdej próby wędrowniczej, mają stwarzać pole do samodoskonalenia i powinny być w dużej części samodzielnie określane przez odbywającego próbę. Da to możliwość przygotowania się do zdobywania stopni HO i HR.
WYMAGANIA PRZYKŁADOWEJ PRÓBY WĘDROWNICZEJ:
|
Co z osobami wstępującymi do ZHP?
Dla osób wstępujących do ZHP po ukończeniu szesnastego roku życia próba wędrownicza jest uzupełniana o próbę harcerki/harcerza. Próba ta zawiera wiedzę o harcerstwie niezbędną do tego, by świadomie zdecydować o tym, czy chce się zostać harcerzem - członkiem ZHP. W takim przypadku zakończenie próby wędrowniczej jest jednoznaczne z dopuszczeniem do złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego.
WYMAGANIA PRÓBY HARCERKI/HARCERZA (zaczerpnięte z regulaminu stopni harcerskich)
Uwaga. Próbę można poszerzyć o dodatkowe wymagania przyjęte w drużynie! |
Naramiennik wędrowniczy
W wyniku próby wędrowniczej harcerz starszy staje się wędrownikiem i otrzymuje wręczony w sposób obrzędowy naramiennik wędrowniczy. Nadanie naramiennika jest normowane przez tradycję i obrzędowość danego środowiska. Zasadą wspólną jest przyznawanie naramiennika przy ogniu (ognisko, kominek). Nadanie naramiennika odbywa się zazwyczaj w gronie wędrowników i instruktorów. Obrzęd nadania naramiennika można połączyć z obrzędem odnowienia Przyrzeczenia Harcerskiego.
Jak wprowadzić próbę wędrowniczą w waszej drużynie?
Przede wszystkim trzeba gruntownie zapoznać się z zasadami metodyki wędrowniczej. Najmniejszym wysiłkiem będzie zapoznanie się z broszurą metodyczną oraz materiałami w prasie harcerskiej i na stronach internetowych. Jednak najlepiej, jeśli kadra drużyny przejdzie szkolenie prowadzone przez komendę chorągwi (takie szkolenia odbędą się w większości chorągwi jeszcze jesienią).
Jeżeli posiądziecie już niezbędną wiedzę, trzeba zastanowić się nad wymaganiami próby wędrowniczej w waszej drużynie. Opracowując ją pamiętajcie, by próba dała się zrealizować w 6 miesięcy (nawet ta uzupełniona o próbę harcerza/harcerki). Zastanówcie się też, jak ma wyglądać w waszej drużynie wręczenie naramiennika wędrowniczego. Jeżeli w drużynie nikt nie ma jeszcze naramiennika - zwróćcie się z tym problemem do referatu chorągwianego.
PRÓBA WĘDROWNICZA DLA KADRY ZUCHOWEJ ...
Jak ma wyglądać taka próba dla członków kadry zuchowej i harcerskiej, którzy mają 16 lat i chcą zdobywać HO, a w szczepie nie ma drużyny wędrowniczej?
Osoby w wieku wędrowniczym stanowiące kadrę zuchową i harcerską powinny pracować w zespołach rówieśniczych zapewniających im wsparcie i możliwość rozwoju. Takimi zespołami są kręgi instruktorskie, namiestnictwa, rady szczepów itp. Praca z młodą kadrą prowadzona w tych zespołach powinna opierać się na metodyce wędrowniczej. W związku z tym, drużynowi i przyboczni nienależący do drużyn wędrowniczych powinni swój naramiennik zdobywać w takich właśnie zespołach.
Szczegółowe zapisy metodyki dla każdej grupy wiekowej możecie znaleźć w czterech broszurach metodycznych przygotowanych przez Wydział Programowy GK ZHP wydanych przez HBW.
Naramiennik wędrowniczy
Naramiennik wędrowniczy jest znakiem rozpoznawczym wędrowniczek i wędrowników. Symbolizuje wejście do zespołu wędrowniczego i wyróżnia wędrowników spośród innych grup wiekowych.
Naramiennik wędrowniczy pierwszy raz został wprowadzony oficjalnie w Organizacji Harcerzy ZHP w czerwcu 1938 r. Noszony był przez młodzież harcerską w ZHP do momentu usunięcia jej z organizacji w końcu lat 40-tych XX wieku. Później powracał w chwilach przemian - tak było w roku 1956 i w latach 80-tych. Obecnie noszą go wędrownicy w ZHP pgK i w ZHR oraz w części drużyn ZHP.
Naramiennik wędrowniczy jest noszony na lewym pagonie munduru. Przyznaje go rozkazem posiadający naramiennik drużynowy lub inny przełożony. Prawo noszenia naramiennika uzyskuje harcerz po zakończeniu próby wędrowniczej (o próbie wędrowniczej możecie przeczytać we wrześniowym numerze „Czuwaj”).
Naramiennik jest wręczany obrzędowo w gronie wędrowników przy płonącym ogniu. Zwykle jest to obrzędowo rozpalone ognisko, czasami harcerski kominek. Ważnym elementem tej uroczystości powinno być odczytanie tekstu Kodeksu Wędrowniczego. W wielu środowiskach wręczenie naramiennika połączone jest z odnowieniem Przyrzeczenia Harcerskiego. Zwyczaj ten „przywędrował” do nas z ZHPpgK, gdzie jest stałym elementem obrzędu przejścia do grona wędrowników.
Inną grupą, która nosi naramienniki, są instruktorzy pracujący z wędrownikami (drużynowi) i z kadrą wędrowniczą (namiestnicy, kadra kształcąca, członkowie referatów chorągwianych itp.). Naramiennik taki świadczy o umiejętności pracy metodyką wędrowniczą.
Naramiennik jest wręczany instruktorowi w sposób obrzędowy - zwykle na zakończenie szkolenia prowadzonego przez namiestnictwo, referat, czy też zespół kadry kształcącej. Jeżeli nie macie jeszcze naramiennika i chcecie wziąć udział w warsztatach poświęconych pracy z drużyną wędrowniczą, skontaktujcie się z waszym referatem chorągwianym. Jeżeli w waszej chorągwi nie ma referatu zajmującego się kadrą wędrowniczą, skorzystajcie z oferty znajdującej się na stronach internetowych wydziału pod hasłem „Szara Drużyna”.
hm. Ryszard Polaszewski
SYMBOLIKA WĘDROWNICZA - WĘDROWNICZA WATRA Najważniejszym elementem naramiennika jest wędrownicza watra. Jest to ognisko ułożone w sposób skautowy na tzw. długie palenie. Tworzą je trzy skrzyżowane polana i znajdujące się nad nimi trzy płomienie. Watra na zielonym tle lewego naramiennika to symbol świadomej życiowej wędrówki po zagadnieniach i tematach z zakresu wszelakich dziedzin ludzkiej aktywności. Wędrówki po własnej miejscowości, regionie, Polsce, Europie i świecie. Ognisko to symbol ciepła, bliskości, więzi, domu, rodziny, wiedzy, energii. Zielone tło naramiennika przypomina, że to wszystko odbywa się w czasie harcerskiego życia. Płomienie wędrowniczej watry są symbolem dążenia ku doskonałości. Najmniejszy płomień to siła ciała - dbałość o zdrowie i tężyznę fizyczną. Średni płomień to siła rozumu - dążenie do wiedzy i rozwijanie swojego intelektu. Największy płomień to siła ducha - kształtowanie charakteru, dążenia do prawdy i Boga. Polana ogniska są związane z zasadami wędrowniczej pracy: służba - praca na rzecz społeczeństwa i organizacji; wędrówka - szukanie swojego miejsca w społeczeństwie; wyczyn - praca nad sobą, samodoskonalenie.
|
NA TROPIE WYDARZEŃ |
PIERWSZE KROKI
Mroźny, sobotni poranek otwiera nam oczy, choć zdaje się, że nie wszyscy je zamknęli. Dziś, podzieleni już na grupy, będziemy pielgrzymować po ośrodku, a przed naszymi oczami przewiną się sprawności, znaki służb, stopnie, plany, formy pracy, teoria i praktyka.
Rogaliński las pachnie w piątkową noc jesienią. Każdy z nas, wyrwany z gonitwy, wciąga w nozdrza znajomą mu doskonale woń i aż oczy zaczynają błyszczeć radośnie. Znowu jesteśmy w drodze, na szlaku. Idziemy dowiedzieć się czegoś Bardzo Ważnego, czegoś, czego jeszcze nie wiemy. A może tylko ja nie wiem?
Jest nas tu około pięćdziesięcioro, ze wszystkich stron Wielkopolski. Niektórzy przy powitaniu rzucają się sobie w ramiona, inni dopiero po chwili przypominają sobie ognisko, przy którym wspólnie śpiewali. Wszystkich jednak przyciągnęła tu chęć dowiedzenia się czegoś więcej o Wędrownictwie; lub dowiedzenia się czegokolwiek.
Siadamy na pierwszych zajęciach, jeszcze wszyscy razem, by dowiedzieć się jak brzmi hasło wędrowników i co symbolizuje wędrownicza Watra. Ciekawi tego, co będzie dalej robimy pierwszy, nieśmiały krok.
Mroźny, sobotni poranek otwiera nam oczy, choć zdaje się, że nie wszyscy je zamknęli. Dziś, podzieleni już na grupy, będziemy pielgrzymować po ośrodku, a przed naszymi oczami przewiną się sprawności, znaki służb, stopnie, plany, formy pracy, teoria i praktyka. Po raz kolejny, ale już w inny sposób, dostrzegam wartość w tym, co dotychczas stosowałem, w tym, co wiedziałem odkrywam zupełnie nową jakość. Śmiejemy się, kłócimy, milczymy, a ja z coraz większą zazdrością patrzę na lewe ramiona tych, którzy wędrownikami już są.
Układanki, znicze i demokracja sterowana.
Czym staje się tu dla nas wędrownictwo? Przede wszystkim i na sam początek: staje się i materializuje- przynajmniej dla mnie. Poza tym potwierdzamy tu fundamenty, o których każdy z nas wiedział lub choćby je przeczuwał. Obalamy też mity i stereotypy - demokracja sterowana (to pojęcie robi furorę na warsztatach, ale głównie w tym żartobliwym, ironicznym kontekście) nie istnieje, a samorządność w drużynie wędrowniczej jest nieodzowna. Uczymy się też, jak na harcerzy przystało, w działaniu. Radośnie tworzymy teatr, a nawet piszemy wiersze. Z pewnością błyskotliwą karierę literacką zrobi ten z nas, który wymyślił dwuwiersz: ” W Rogalinku płoną znicze/ dziś warsztaty wędrownicze”. Czasami prowadzący instruktorzy zawstydzają nas naszym brakiem myślenia. Dają osiemnastoosobowej grupie do ułożenia puzzle składające się ze 150 elementów i dopiero po dłuższej chwili chaosu pytają nas, dlaczego to zadanie nie ma sensu. Następnego dnia, gdy podczas zajęć z planowania mamy ułożyć wieżę z przypadkowych pudełek, wybieramy już do tego dwie osoby. Wieża i tak się zawala, ale dlatego, że pudełka są niedopasowane. Dlatego w planie wszystkie elementy powinny do siebie jak najlepiej pasować.
Nowe ścieżki w starym lesie
Wspaniałe w tych spotkaniach jest to, że powoli umiemy wypowiadać wielkie słowa w prosty, zrozumiały i naturalny sposób. To najlepszy dowód, że spełniają one swoją rolę, ponieważ zaczynamy rozumieć, że te wielkie słowa są dla wędrownika chlebem powszednim.
I wędrownicza próba! Dla mnie chyba ideał próby, bo sam w swojej drużynie namawiam wszystkich by zdobywali stopnie nie na zasadzie zbierania kilkudziesięciu podpisów, a raczej samodzielnej realizacji zadań i przede wszystkim szczerej samooceny. Tyle, że oni są jeszcze na przedprożu wieku wędrowniczego i nie wszystko rozumieli. A teraz próba wędrownicza staje się doskonałym punktem wyjścia do wyjaśnienia im tego, fundamentem, którego obalić nie sposób. Pokażę im Watrę, powiem, co symbolizuje jej największy płomień i wiem, że to do nich przemówi.
I to mnie właśnie tu najbardziej zaskakuje, mnóstwo takich zaskoczeń! To, co stosowałem dotąd intuicyjnie, na podstawie własnego, bądź, co bądź skromnego, doświadczenia jest zaledwie powierzchnią. Wędrownictwo staje się dla mnie olbrzymim skarbcem narzędzi i metod - doskonałych w rozwiązywaniu problemów, z którymi nie mogłem sobie poradzić w pracy drużynowego. I z każdą kolejną spędzoną tu chwilą rwę się, aby już wracać i wypróbować, bo czuję i widzę, że to działa.
Powoli płomienie Watry, o której wszyscy nam tu mówią z takim przejęciem, zaczynają odbijać się także w naszych oczach.
„...a ja pójdę dalej”
Szarpanie za ramię, krótkie rozkazy wydane konspiracyjnym szeptem. Serce kołacze się w piersi, mgła zamazuje sylwetki. I pytanie zadane w świetle ogniska - czy jestem gotów na wstąpienie do wędrowniczej gromady? Ja? Chyba tak, ale naprawdę nie wiem czy zasłużyłem. Czuję się znowu jak wtedy, gdy drużynowy, który zna mnie od zucha przypinał mi na piersi Harcerski Krzyż. Zrobię wszystko, aby zasłużyć- ex voto - i o czwartej nad ranem kłując palce niemiłosiernie (nie wiem czy nie bardziej ze wzruszenia niż zmęczenia) przyszywam naramiennik, choć nie do końca wiem, czy mam do tego prawo. Rano okazuje się, że takich osób jak ja jest więcej.
Jestem wśród Was i wiem co to znaczy.
Jak mam wyrazić to, jak ja pojąłem tu wędrownictwo? Bez sensu byłoby pisać, co te warsztaty dały każdemu z nas. Po pierwsze, dlatego, że każdy wyniósł z nich coś trochę innego. Po drugie nie sposób opisać motywacji do działania, jaką czuje każdy z nas, gdy po raz ostatni, już na dworcu w Poznaniu, śpiewamy w kręgu Bratnie Słowo. I ma rację „Rex” mówiąc nam, że znajdujemy się na progu skoczni i zaraz poszybujemy. I wie o tym każdy, kto choć raz był na porządnych warsztatach harcerskich. A te były wędrownicze.
Raźnym marszem opuszczamy Rogalinek, wczesnym popołudniem, kiedy słońce jest jeszcze wysoko na niebie (jak na październik). Inaczej patrzymy na tę drogę, którą dwa dni temu szliśmy potykając się w ciemnościach. A to przecież ten sam leśny dukt. Inaczej też chyba patrzymy sobie w oczy i inaczej żegnamy się lewą dłonią. Tą od serca. Wszystko jest już trochę inne.
Warsztaty wędrownicze organizowane przez Referat Wędrowniczy Chorągwi Wielkopolskiej odbyły się w bazie poznańskiego Hufca Piast w Rogalinku w dniach 17-19. 10. 2003 r.
ćwik Filip Springer
Drużynowy 79 PDH "WILKI" im. Wa-Sha-Quon-Asin
Hufiec ZHP Poznań - Grunwald
washa@poczta.gazeta.pl
_____________________
KURSOWA WĘDRÓWKA Z DRUHEM STEFANEM
22 lutego, podczas chorągwianych obchodów DMB hm. Aldona Wiktorska-Święcka rozkazem specjalnym otworzyła chorągwianą kampanię bohater, podczas której harcerze i instruktorzy Chorągwi Dolnośląskiej będą zdobywać imię hm. Stefana Mirowskiego. Podczas letniej edycji Chorągwianej Akcji Szkoleniowej w Krzeczkowie uczestnicy kursu drużynowych harcerskich i kadry kształcącej wielokrotnie spotykali się z postacią twórcy szaroszeregowej „Zawiszy”.
Gdy kurs w Krzeczkowie trwał...
Od 30 lipca do 19 sierpnia na terenie bazy hufca Wrocław Stare Miasto odbyły się dwa kursy. Kurs drużynowych harcerskich funkcjonował jako drużyna „Żywioły”, której drużynową była pwd. Anna Krok z hufca Wrocław Fabryczna. Kurs kadry kształcącej, na którym większość zajęć prowadziła hm. Anna Kirkiewicz - komendantka akcji szkoleniowej i zastępczyni komendantki chorągwi ds. programowych funkcjonował jako: „Kraina magicznych barw”. Oczywiście kadra kursu to nie tylko dwie wspomniane druhny. To także phm. Maciej Kieres („Druh przepona”)- kursowy oboźny, a na co dzień rzecznik prasowy chorągwi; pwd. Tomasz Antosiak -Duch fantazji- powiedziała o nim hm. Anna Kirkiewicz i hm. Jolanta Skonieczna, która prowadziła zajęcia z komunikacji. Zajęcia z kursowiczami prowadzili również: hm. Dorota Kołakowska, hm. Paweł Przybylski i phm. Mariusz Kołodziej.
Wspólna wędrówka z Druhem Stefanem
Podczas kursu jego uczestnicy wielokrotnie spotykali się z postacią hm. Stefana Mirowskiego -w trakcie zajęć oraz kursowych ognisk, ale najważniejszym z nich było to, na którym spotkali się z rodziną nieżyjącego już Przewodniczącego ZHP - z Anną i Krzysztofem Mirowskimi. - Ja nigdy nie byłem harcerzem - zaczął swoją opowieść o Ojcu pan Krzysztof - ale te ideały stanowiły część mojego życia. Jednym z ważniejszych rysów taty była religijność połączona z prostotą. Był obecny w kościele każdego dnia. Codziennie rano służył do mszy świętej. I myślę, że to było coś ważnego. Ojciec miał również poczucie humoru. Z resztą swoją pierwszą państwową pracę stracił za wypowiedzenie kawału politycznego: - Czy wolno zabijać wszy? - Nie, bo w nich płynie robotnicza krew. Tata nigdy nie dążył do zajmowania wysokich stanowisk. Był wierny swoim zasadom i ideałom. Gdy w latach siedemdziesiątych inni czegoś się dorabiali, tata mówił do nich - ja mam coś, czego wy nie macie. - Wszyscy się dziwili i chcieli wiedzieć, o co chodzi. Chodziło o własne poglądy. Mój tato posiadał również zdolność perspektywicznego spojrzenia nawet z kilkudziesięcioletnim wyprzedzeniem. Gdy w 1989 roku wiele osób o znanych nazwiskach odwróciło się od ZHP. Wtedy nie byliśmy (rodzina- przyp. red.) przekonani, czy tato dobrze robi angażując się w odrodzenie ZHP. Teraz wiemy, że było to słuszne. Druh Stefan miał trzy życzenia - dowiadujemy się z relacji syna - pierwszym, spełnionym, było wstąpienie ZHP do WOSM. - Radość taty z tego wydarzenia była tak wielka, że jej nie przeżył - powiedział Krzysztof Mirowski, drugim był powrót do tradycyjnego Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego, natomiast trzecim - niespełnionym - było zjednoczenie organizacji harcerskich. - Ja pomagałam tacie w przygotowaniu jego gawęd do druku - mówi pani Anna Mirowska, synowa Druha Stefana - Tato zauważył potrzeby młodzieży w czasie wojny. W AK mogli być przecież tylko dorośli. Widok chłopców, którzy chcieli poćwiczyć walkę nasunął mu pomysł stworzenia „Zawiszy”. Druh Stefan był pierwszą osobą, która organizowała pogrzeby harcerzy z batalionu „Zośki”. Zresztą zbiórki z czasów wojny to nie tylko granat i pistolet - zauważa pani Anna - to także wyjazdy do lasu, ogniska.
„Kamykiem” wciąż zwiemy Cię...
Oczywiście oprócz poznawania biografii i dorobku hm. Stefana Mirowskiego uczestnicy kursów drużynowych harcerskich i kadry kształcącej nie zapomnieli również o obchodach roku „Kamykowego” - podczas ogniska 1 sierpnia wspominali hm. Aleksandra Kamińskiego i bohaterów jego najbardziej znanej książki - „Rudego”, „Alka” i „Zośki”. O „Kamyku” i jego znajomości z Stefanem Mirowskim opowiadał podczas wspomnianego ogniska jego syn, Krzysztof Mirowski: -Tato i „Kamyk” byli zawsze zaprzyjaźnieni. Aleksander Kamiński był dla taty autorytetem. Spotkali się nawet po śmierci. Ich groby dzieli od siebie kilka metrów. Tato często odwiedzał Kwaterę Batalionu: „Zośki” na Powązkach. Chwilę modlitwy poświęcał również przy grobie „Kamyka”. Posiadał pierwsze wojenne wydanie „Kamieni na szaniec”. Jeszcze z innymi pseudonimami. Książka ta była bliska ojcu jeszcze z jednego powodu - to właśnie tam opisana jest śmierć „Oracza”- brata druha Stefana.
Pożegnalny ton
Ten kurs śmiało mogę zaliczyć do udanych - mówiła w ostatnim dniu hm. Anna Kirkiewicz, komendantka Chorągwianej Akcji Szkoleniowej - Po ukończeniu kursu drużynowych jego uczestnicy są bogatsi o wiedzę teoretyczną w prowadzeniu drużyny. Kurs kadry kształcącej przygotował natomiast do pełnienia funkcji w zespole kształcenia hufca. Standardy kursów opracował Zespół Kształcenia Chorągwi Dolnośląskiej, zgodnie z normami kształcenia w ZHP.
HO. Adam Piwek
Rzecznik Prasowy Hufca ZHP Oława
„RÓŻNYM TROPEM” |
Na tropie wychowania duchowego
ZAUFANIE NA ZIEMI
Kolejne Europejskie Spotkanie Młodych animowane przez Wspólnotę Braci z Taize odbędzie się w Hamburgu pod koniec tego roku, od 29 grudnia do 2 stycznia. Spotkanie stanowi kolejny etap Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię, którą Wspólnota prowadzi już od ponad 25 lat. Wiadomość o miejscu spotkania została przekazana młodym ludziom przebywającym w Taize w czasie świąt Wielkiej Nocy.
Zaproszenie do zorganizowania spotkania w Hamburgu przesłały do Taize wspólnie Kościół Katolicki i Protestancki. Spotkania jednoczą młodych ludzi z całego świata, którzy zbierają się każdego roku z jednym z miast europejskich, aby razem modlić się, rozważać Pismo Święte i odnajdywać radość w wierze. Udział w pielgrzymce bierze rok rocznie kilkadziesiąt tysięcy osób. Młodzi ludzie są przyjmowani w domach, szkołach, witani w każdej parafii. Całe miasto bierze udział w organizacji tak wielkiego przedsięwzięcia. Istotą spotkań jest wzajemne zaufanie, jakim obdarzają się jego uczestnicy i mieszkańcy otwierający swoje domy przed pielgrzymami.
Od września w całej Polsce zaczęły się przygotowania do wyjazdu na tegoroczny etap Pielgrzymki Zaufania. Pracę zaczęto w ponad 200 punktach przygotowań na terenie całego kraju. Listę punktów i szczegółowe informacje dotyczące możliwości uczestnictwa w Europejskim Spotkaniu Młodych, a także możliwości spędzenia tygodnia w Taize na rekolekcjach znajdują się na stronie www.taize.fr
phm. Agnieszka Jabłońska
JESTEŚMY WĘDROWCAMI
W listopadzie często myślę o śmierci, o ludziach, którzy odeszli za tajemniczą zasłonę, gdzie nikt z żywych wstępu nie ma. Zastanawiam się, dlaczego boimy się tej chwili, najpewniejszej na tym świecie rzeczy, tego wydarzenia, do którego nieubłaganie zbliża nas każdy mijający dzień?
Każdy z nas ma różne motywy strachu przed śmiercią: obawa przed nieznanym, przed osądem naszych czynów, jaki ponoć czeka nas w owej chwili. Są też tacy, którzy nie mają obaw, wręcz czekając na ten dzień (lub noc ;-) tak jak się wyczekuje świąt, dnia urodzin czy odwiedzin utęsknionego przyjaciela.
Jesteśmy wędrowcami na drogach życia. Spróbujmy, więc spojrzeć daleko za horyzont przed nami, spróbujmy dostrzec choć zarys celu naszej wędrówki - Bramę Życia i Śmierci, za którą czeka Wielka Niewiadoma - Ta, która wyznacza sens naszej egzystencji, Korona naszych wartości, dążeń, Ta, której szuka każdy z nas bez względu na rasę, wyznanie, pochodzenie.
Wędrujmy tak, by nie bać się Tej Niewiadomej, szukajmy Jej na każdej ścieżce, Jej śladów, Obecności zaznaczonej w bardzo wielu miejscach naszego życia. Wędrujmy tak, by po przekroczeniu Bramy z radością spojrzeć Prawdzie w oczy i powiedzieć bez lęku: oto koniec mojej drogi, jestem! I może zapytać: co dalej?
* * *
Konspekt kominka na temat: A JEŚLI ŚMIERĆ JEST BRAMĄ?
Cel: rozważanie sensu życia, zastanowienie się nad tajemnicą śmierci, poznanie poglądów harcerzy w swoim środowisku na ten temat
Pomoce: tekst gawędy w tylu egzemplarzach, ilu jest uczestników kominka, śpiewak z gitarą lub nagrania piosenek (A. Krzysztoń „Inny świat” i ? „Gdy nie zostanie po mnie nic”, Wędrówką jest życie człowieka (Stare Dobre Małżeństwo) jakaś spokojna melodia bez słów), świece lub materiały do rozpalenia kominka/ogniska, karteczki z sentencjami.
Kominek rozpoczynamy obrzędami stosowanymi w waszym środowisku, potem następuje gawęda (fr. „Proroka” Khalila Gibrana); w tle można puścić melodię lub grajek może cicho brzdąkać na gitarze:
„Tajemnicę śmierci poznać byście chcieli, jak ją jednak znajdziecie, dopóki jej w sercu życia samego nie odszukacie? (...) W głębinach nadziei i pragnień twoich milcząca wiedza o przyszłym życiu leży; i jak ziarno śniegiem przykryte, twoje serce marzy o wiośnie. Uwierz w swe sny, gdyż w nich się brama do wieczności skrywa. Twój strach przed śmiercią jest jako drżenie pasterza, stojącego przed królem, który w nagrodę swą dłoń na głowie jego kładzie. Czyż pasterz mimo drżenia swego, radością nie jest przepełniony, że mu oto znak królewski nosić przyzwolono? I czyż zarazem lęku swojego nie jest bardziej świadom? Jako, że cóż znaczy umrzeć, jeśli nie nagim stać na wietrze i w słońce się wtopić? A cóż jest ostatnie tchnienie, jeśli nie oddech z przypływów i odpływów bezsennych uwolnić tak, aby wznieść się mógł i rozszerzyć, i niczym nie skrępowany Boga szukać?
Tylko wtedy, gdy z rzeki milczenia pić będziecie, pieśń wasza bez fałszu zabrzmi. A gdy już szczyt góry osiągnięcie, wspinaczka wasza się rozpocznie. I kiedy ziemia wasze członki sobie przywłaszczy, tańczyć zaczniecie prawdziwie.”
Piosenka: Inny świat, Antoniny Krzysztoń
Prowadzący powinien pokierować dyskusją, według następujących pytań: Jak sądzicie, dlaczego boimy się śmierci? Skąd wg was pochodzi ten lęk przed nią? po tym jak kilka osób się wypowie - następne słowa: Spróbujcie wyobrazić sobie, że wędrujecie po nieznanej krainie, są w niej doliny, góry, jeziora, rzeki, wielu ludzi, mnóstwo zwierząt, roślin... celem waszej podróży jest... (tu każdy w kręgu niech powie KROTKO co jest celem jego drogi) W trakcie waszej wędrówki dowiadujecie się że wszystkie drogi w tej Krainie prowadzą ku jednej, na której należy odnaleźć BRAMĘ. Jak wg was ona wygląda, jak jest położona (uczestnicy kominka snują wizję ) A teraz powiedzcie, co jest za Bramą?
To kulminacyjny moment spotkania. Dobrze byłoby, aby każdy się wypowiedział, jeśli nie ma chętnych, podzielcie harcerzy na małe grupki (max 3osobowe) i niech wspólnie ustalą ;-) co jest za Bramą. Potem każda grupka przedstawia swą teorię.
Podsumowując wypowiedzi prowadzący powinien rzec słówko o tym, że jeśli śmierć jest Bramą to nasze życie stanowi jakby etap pewnej drogi, a to powinno skłonić nas do takiego życia, by dobrze się przygotować na kolejne odcinki podróży. Uczestnicy mogą oczywiście z tym polemizować. Można zadać pytanie: czym powinniśmy się kierować w wędrówce zwanej życiem? Niech zebrani podzielą się swoją filozofią życia.
Piosenka: Gdy nie zostanie po mnie nic lub Wędrówką jest życie człowieka - Stare Dobre Małżeństwo
Podsumowaniem kominka jest rozdanie wszystkim uczestnikom tekstu gawędy. Można też puścić w krąg koszyczek z karteczkami do wylosowania, na których są wypisane sentencje na temat śmierci (poniżej kilka przykładów)
Teksty sentencji:
Pracuj dla życia doczesnego, tak jak byś miał żyć wiecznie, i pracuj dla tamtego świata, jakbyś miał jutro umrzeć. (Mahomet)
Do podróży przygotuję się tak, jakbym przygotowywała się na śmierć. Jeśli nie wrócę, zostawię przynajmniej wszystko w porządku. (K. Mansfield)
Pierwszym warunkiem nieśmiertelności jest śmierć. (S. J. Lec)
Śmierć nadaje piękno życiu. Tylko sztuczne kwiaty nie umierają. (M. Musierowicz)
Tworzyć znaczy zabijać śmierć. (R. Rolland)
Jeżeli dyskusja przeciąga się, wplećcie w nią piosenki (np. Zegarmistrz światła R. Kasprzyckiego lub Kiedy przyjdzie dzień A. Krzysztoń,
Kominek zakończcie zgodnie z obrzędami waszego środowiska.
Źródła: Khalil Gibran, Prorok, Warszawa 1999
M. Dziekan, Księga znaczeń, Warszawa 1999
Opracowała phm Jolanta Łaba
_____________________
Tylko dla dorosłych
CZY WYBIERAĆ DRUŻYNOWEGO?
Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Nie przesadzajmy z tą demokracją. Nie chciałbym płynąć łodzią, na której w wyborze kursu głos kapitana czy oficera jest tak samo ważny jak głos majtka czy kucharza.”
Nowe „dziecko” naszego Związku, czyli wprowadzony we wrześniu system metodyczny ma już dwa miesiące. Jednak, jak to w końcu z systemami metodycznymi bywa, czy okaże się on na tyle trafny, na ile byśmy chcieli, okaże się dopiero za jakiś czas. W każdym razie, jak to zwykle z nowościami jest, rodzą się pewne wątpliwości. I pojawiła się u mnie taka wątpliwość, związana z instrukcją działania drużyny wędrowniczej, a konkretnie z zapisem, mówiącym, że drużynowego takiej drużyny wybiera samodzielnie sama drużyna.
Jak sądzę, za stworzeniem takiego zapisu przemawiało kilka argumentów: wędrownicy są już na tyle dojrzali, że sami potrafią zadecydować, kto będzie ich przywódcą; wybrany demokratycznie drużynowy ma poparcie wśród swoich podwładnych, cieszy się u nich autorytetem; wędrownicy po prostu go lubią i chcą, żeby nimi dowodził; mają do niego zaufanie i sądzą, że osoba ta będzie dobrze pełniła swoją funkcję. Jednak, bądź co bądź, jest to bardzo wyidealizowany obraz.
Ktoś mądry kiedyś powiedział: „Nie przesadzajmy z tą demokracją. Nie chciałbym płynąć łodzią, gdzie w wyborze kursu głos kapitana czy oficera jest tak samo ważny jak głos majtka czy kucharza.”
Jakiś czas temu pisałem o wychowaniu duchowym w drużynie wędrowniczej i o roli, jaką odgrywa drużynowy. Konkluzja była mniej więcej taka, że drużynowy wędrowniczy musi być osobą naprawdę niesamowitą i na pewno nie przypadkową, posiadającą odpowiednie cechy osobiste, ale również solidne przygotowanie i doświadczenie. Uroki takiej daleko idącej demokracji są takie, że o wyborze konkretnej osoby mogą decydować osobiste przesłanki, decyzja podjęta pod wpływem chwili, a niekoniecznie chłodna kalkulacja i wybranie tej osoby, która rzeczywiście sobie poradzi, tylko tej, która jest bardziej lubiana i charyzmatyczna.
Dzięki takiej formie wyboru drużynowego wędrowniczego, pojawia się również sprawa kadencyjności tej funkcji. Na pewno trudniej jest zaplanować długofalową pracę w drużynie człowiekowi, który bierze pod uwagę, że za rok drużynowym może już nie być; a rok to mało. Ktoś powie, że jeżeli będzie on dobrze pełnił swoją funkcję, to drużyna wybierze go z pewnością na następną kadencję... niekoniecznie, odsyłam do poprzedniego akapitu.
Oczywiście sytuacja, w której drużyna wędrownicza nie miałaby pewnego wpływu na wybór drużynowego również nie mam sensu. Być może optymalnym rozwiązaniem jest znalezienie wypadkowej obu tych sposobów. Mam na myśli taką sytuację, gdy rezygnuje się z kadencyjności i nie odbywają się coroczne wybory drużynowego, (które czasami mogą stać się swoistym „plebiscytem popularności”), a to stary „drużynowy” proponuje swojego następcę, a propozycja ta dyskutowana jest przez wędrowników, być może przy udziale namiestnika albo komendanta szczepu. W takim przypadku „nowego” drużynowego da się odpowiednio wcześniej przygotować do pełnienia funkcji. Nie ma też sytuacji, kiedy znajduje się osobę, której funkcja ograniczać się będzie do odwalanie przez rok „brudnej roboty”.
Przecież wędrownik akceptuje danego drużynowego przez swoje bycie w drużynie. Jeżeli drużyna wędrownicza, zgodnie ze swoim założeniem, działa na zasadzie partnerstwa, to cała drużyna i tak miałaby wpływ na to, kto będzie piastował funkcję drużynowego. Jeżeli jednak nie jest oparta na takich zasadach, to należy się tylko zastanowić, czy drużyna taka może w ogóle nosić miano drużyny wędrowniczej...
W opisie działania drużyn wędrowniczych napisane jest, że działaniami drużyny kieruje całość, „pod przewodnictwem drużynowego”. I chodzi właśnie o to, by rzeczywiście był to człowiek przygotowany do pełnienia takiej funkcji, a nie wybrany, dlatego, że na pewien czas się „wybił”. Osoba mająca poparcie nie tylko drużyny, ale również swoich przełożonych i poprzednika, zdolna do zaplanowania długofalowej pracy drużyny.
Oczywiście, na pewno są drużyny wędrownicze, gdzie system demokratycznego wyboru drużynowego spełni swoje założenia, ale czy tak będzie w większości drużyn...?
Piotr Kowalczewski HO
Drużynowy 17 ŁDH „Płomienie”
_____________________
Będąc młodą wędrowniczką...
HIERARCHIA WARTOŚCI
Witam wszystkich czytelników! Powinnam właściwie opowiedzieć coś bliższego o sobie, zanim przejdę do sedna swojego artykułu. Myślę jednak, że już tytuł mojej rubryki sugeruje co nieco. Chociażby krótkość harcerskiego stażu. Dlatego też tematy, które będę poruszać (zarówno obecnie jak i w przyszłości) ujęte zostaną z punktu widzenia osoby, która dopiero od niedawna zaczęła obracać się w tym środowisku. Może ten artykuł, pozwoli niektórym spojrzeć na pewne sprawy pod zupełnie innym kątem...
Od niedawna, bo od roku zasilam swą skromną osobą szeregi ZHP. Jak do tego doszło, że wkroczyłam na drogę, którą podąża się śladami harcerskiego ideału? Po prostu zeszłego lata otrzymałam taką propozycję podczas wakacyjnego wyjazdu - i to by było na tyle - nic szczególnego. Raczej banalny zbieg okoliczności. Ale w końcu, (przynajmniej moim prywatnym zdaniem) o ile potrzeba jest matką wynalazków, o tyle przypadek jest ojcem pozostałej reszty rzeczy, zdarzeń, (i nie wiadomo czego jeszcze) kierujących naszą egzystencją. Istnieją oczywiście jeszcze filozoficzne rozważania na temat tego jak wiele praw przyczynowości, rządzących światem od zarania dziejów, kryje się w takim jednym przypadku. Te pozostawiam jednak każdemu z osobna w zależności od światopoglądu.
Tak czy inaczej faktem niepodważalnym jest, że odkąd wstąpiłam do drużyny do wielu rzeczy musiałam się nie tyle przyzwyczaić, bo to nie miałoby sensu, co raczej oswoić się z nimi. I tutaj nie wchodziły już w grę tylko i wyłącznie sprawy organizacyjne. To było logiczne, że wszystko nabierze innego tępa niż dotychczas. Na pierwszy plan wysunęły się natomiast kwestie ideologiczne. Choćby to podążanie śladami harcerskich ideałów. Po pierwsze to nie miałam żadnych! Jak dotąd jednostka ludzka wydawała mi się zbyt mało doskonała, aby zasłużyć na to miano. Nie stwierdzono chyba jeszcze istnienia osób idealnych. Co do posiadanej dotychczas prywatnej hierarchii wartości, to brakowało jej, (to trzeba przyznać) konkretów. Teraz wszystko musiało przybrać precyzyjniejszy stan skupienia. Poza tym gdzie tutaj było można odnaleźć miejsce na swobodę działania, skoro wszystko zostało wytyczone z góry określonym scenariuszem. Gdzie podziała się spontaniczność? Sama szczerze i bez oszukiwania się muszę stwierdzić, że czułam się troszkę zagubiona - Zapewniam mało przyjemne uczucie. Zdarza się jednak, że prowadzi do lepszego zrozumienia siebie i świata. Niestety nie jest to proce, który przebiega samoczynnie. Nieuniknione jest konkretne określenie swego stanowiska. Często także zdarza się, że musi nastąpić wręcz jego zmiana. Jest to naturalne i tylko fanatyk, (taki dla którego nie ma już ratunku) nie dopuszcza takiej możliwości.
Efekty mojej weryfikacji poglądów doprowadziły do tego, że dziś na tę samą sprawę zapatruję się inaczej. Jak? - Z pewnością obiektywniej. Bo swoboda czy spontaniczność to nie to samo, co samowola - stanowczo to nie są synonimy. Przede wszystkim także z biegiem czasu staram się uzupełniać rażące luki w swej hierarchii wartości. Należy w końcu zacząć od udoskonalania samego siebie, (a dopiero potem można zabrać się za naprawę reszty świata, bynajmniej nie polecam odwrotnej kolejności).Oprócz tego zdaję sobie sprawę z tego, że nierealne jest wystawienie sztuki granej w oparciu o scenariusz złożony tylko i wyłącznie z improwizacji. Chyba, że zakładamy teatr absurdu - w takim przypadku wszystko może się wydarzyć. Jest to zjawisko pozytywne, owszem, gdy mamy do czynienia z spektaklem kukiełkowym. Na scenie życia, gdy rozgrywającymi są ludzie wymogi wzrastają. Nie wystarczy już samo stwierdzenie faktu, że coś tam się toczy. Należy jeszcze wiedzieć skąd, dlaczego i dokąd się toczy. Dopiero taka osoba (nie tylko wędrownik, ale i każda inna) świadomie podąża drogą, którą obrała.
Judyta Ciesielska
44 DSW „Krzemień 66”
NA TROPIE SPECJALNOŚCI |
Harcerska Szkoła Ratownictwa
CZY TO MA COŚ WSPÓLNEGO Z RATOWNICTWEM?
Czyli Specjalnościowa Akcja Szkoleniowa 2003
Letni obóz szkoleniowy dla członków Harcerskich Grup Ratowniczych i Harcerskich Drużyn Ratowniczo-Medycznych zaczyna się dla całej kadry dzień wcześniej - piątego sierpnia, ogromem pracy związanej ze spakowaniem się w Szczecinie i rozpakowaniem w Drężnie. Już podczas tej niewdzięcznej „roboty” można postawić tytułowe pytanie i poszukiwać na nie odpowiedzi. Część z czytelników pewnie odpowie twierdząco, część zaś zaprzeczy.
Czy pakowanie i rozpakowywanie skrupulatnie posegregowanych materiałów programowych przywiezionych wielką, wypełnioną po brzegi przyczepą, wiąże się w jakiś sposób z tematyką obozu? Kadra i trójka wcześniej przybyłych uczestników odpowiada twierdząco, mimo zmęczenia podróżą i upałem, bez ociągania biorąc się do pracy, aby szybciej skorzystać z uroków lata, po dwóch godzinach zanurzając rozgrzane ciała w chłodnej wodzie jeziora.
Dzięki Tomkowi, Kostkowi i Michałowi praca idzie szybciej, nie zarywamy nocy, wszyscy kładziemy się spać około drugiej, nie spodziewając się, że od jutra pytanie: czy to ma coś wspólnego z ratownictwem? będzie towarzyszyć nam przez czternaście najbliższych dni.
Czy to pytanie, wygłaszane przez uczestników pochodzących z pewnego dużego miasta było irytujące, wprowadzało złą atmosferę, było destrukcyjne, „psuło krew”, powodując, że morale pozostałych uczestników spada? Czy tak postępują odpowiedzialni i doświadczeni instruktorzy, czy podważanie autorytetu to dobry sposób na znalezienie posłuchu? Te pytania pozostawię bez odpowiedzi, odpowiem na pytanie postawione przeze mnie w tytule.
Czy to ma coś wspólnego z ratownictwem? Odpowiedź jest jednoznaczna i po trzykroć brzmi TAK! TAK! TAK!
Wszystkie zajęcia na SAS-ie miały coś wspólnego z ratownictwem, a przede wszystkim z harcerstwem, bo jak nie wszyscy zauważyli, był to obóz harcerski. Przykro mi, że niektórzy z uczestników po raz piąty w te wakacje zajmowali się pionierką obozową czy udziałem w zwiadzie, cieszę się jednak, że ci, którzy pierwszy raz stawiali bramę i rozbijali namioty (lub są dojrzałymi ludźmi, którzy znaleźli się na właściwym miejscu) nie narzekali, tylko sprawnie zabrali się za powierzone im zadanie. Oni również nie narzekali pracując później w zastępach, wykonując zadania indywidualne, integrując się z grupą, realizując wymagania prób na stopnie harcerskie i instruktorskie, zdobywając nowe doświadczenie w kontaktach z innymi. Cieszę się, że większość podczas tego obozu zrozumiała, co to jest ratownictwo, a nawet więcej, bo zrozumiała „harcerstwo przez ratownictwo”.
Dla mnie i mam nadzieję, także dla nich ratownictwo to nic innego jak sposób na wypełnianie i wcielanie w życie harcerskich ideałów „Niesienia chętnej pomocy bliźnim oraz służby Bogu i Polsce”. Jako instruktor uważam, ze tym pełniej realizuje się moje ratownictwo w harcerstwie, gdyż oddziałuje na innych, młodszych adeptów tej trudnej sztuki - wychowując ich na odpowiedzialnych ludzi, pełnych ambicji, altruizmu, odwagi w podejmowaniu wszelkiego trudu, dzielnego zmierzania się z przeciwnościami losu, optymistycznego patrzenia na świat, wpływania na kształtowanie przyszłości.
Gdy wracam myślami do Drężna wiele spraw mnie bulwersuje, ciągle szukam w głowie odpowiedzi. Dlaczego młodzi ludzie, zarzucają tym trochę starszym, że bieganie podczas porannej zaprawy czy np. cięcie pojazdu urządzeniami hydraulicznymi nie ma nic wspólnego z ratownictwem.
Jedyną odpowiedzią jaką znajduję jest to, że widocznie Ci ludzie nie dorośli jeszcze do pełnienia funkcji harcerza - ratownika. Może, jak powiedział jeden z uczestników, podczas ostatniego ogniska, są tak zadufani w sobie, że szukają problemów, a nie rozwiązań, narzekają, zamiast podjąć się zadania, mówią, zamiast działać.
Tym większy ogarnia mnie smutek, kiedy uzmysłowię sobie, że w naszej organizacji mnóstwo jest takich osób. Instruktorzy, wędrownicy - przypomnijcie sobie na pewno słyszaną gdzieś maksymę: Wyjdź w świat, zobacz, pomyśl, pomóż, czyli działaj. Po zastosowaniu jej w codziennym życiu o wiele łatwiej będzie wam odnaleźć odpowiedź na pytanie, czy to ma coś wspólnego z ratownictwem, czy to ma coś wspólnego z harcerstwem?
Harcerstwo, moi drodzy, to nie koniecznie „mundurki”, kominki, ogniska, pląsy, śpiewanki i musztra. Harcerstwo to także przez chwilę, zamiast munduru - specjalistyczny kombinezon ratownika i kask, to nie kominek tylko ciepło dłoni osoby, którą już drugi kilometr niesiesz na noszach, to dla jednych spadochron, dla następnych ustnik aparatu oddechowego na 46 metrze pod wodą, to wiedza, to umiejętności, to ponadprzeciętność, to profesjonalizm w działaniu. I nie ma tu miejsca dla malkontentów, którzy źle czują się stojąc w drugim szeregu, bo przeszkadzają im ciężkie i grubo plecione sznury.
Zapomnieliście o tym, że oprócz wspaniałych cech, jakie wypisaliście na „motywacji” olbrzymim kawałku drzewa, który towarzyszył Wam od początku do końca obozu, trzeba stosować w życiu jedną cechę, która na motywacji także się znalazła - sam ją tam wpisałem, pamiętacie? - to pokora.
phm. Mariusz Cyrulewski
komendant jednego z tegorocznych obozów SAS,
na co dzień Komendant Hufca ZHP Szczecin Pogodno.
Harcerska Służba Graniczna
NA STRAŻY POLSKICH GRANIC
Granice istnieją odkąd człowiek po raz pierwszy uniósł wzrok i określił, że to, co widzi, to jego domena. Od zarania też są one strzeżone. Pierwotnie przez powszechne pospolite ruszenie, z czasem przez coraz bardziej wyspecjalizowane formacje. Dziś nawet wśród najbardziej prymitywnych ludów da się wyróżnić grupę wojowników zajmujących się jedynie pilnowaniem, aby rodzinna wieś była bezpieczna...
Wzajemnie potrzebni
Społeczeństwa rozwinięte, wśród których specjalizacja jest chlebem powszednim, już dawno wykształciły swoje formacje wojskowe i policyjne zajmujące się jedynie ochroną granic państwowych. Mimo postępów techniki i doskonalenia metod walki z przestępczością graniczną, podstawowe zasady ochrony granic przez tysiące lat nie uległy zmianie. Ich podstawą była, jest i zawsze będzie odpowiednio szybko uzyskana informacja o tym, że nieproszony gość znalazł się na chronionym obszarze. Najskuteczniejszym środkiem osiągnięcia tego celu jest i zawsze będzie ścisła współpraca formacji granicznych z ludnością zamieszkującą pogranicze, a w szczególności stan świadomości społecznej nakazujący we własnym interesie podjąć współpracę ze służbami ochrony granic - w warunkach polskich ze Strażą Graniczną. Znamienne, że pierwsza struktura skautowa powstała jeszcze w ostatnich latach XIX wieku w Mafekingu, na pograniczu Rodezji i RPA, a jej celem była właśnie ochrona granicy Imperium Brytyjskiego. To myślenie do polskiego skautingu-harcerstwa przeniósł jego twórca, Andrzej Małkowski - organizator próby utworzenia pierwszej, nieformalnej placówki granicznej II RP, tzw. Tatrzańskich Termopil.1
“Straż nad Wisłą”
W dziejach nowoczesnych polskich formacji granicznych olbrzymią rolę odegrała młodzież. Już sam fakt, że to właśnie młodzież była przez 120 lat zaborów głównym nośnikiem idei niepodległościowych powodował, że właśnie wśród młodych ludzi najżywiej rozwijała się idea odzyskania, a potem ochrony własnych granic państwowych. Młodzież zasiliła szeregi organizacji, które przygotowały i przeprowadziły wielki bój o polską suwerenność w latach 1914-1922. O roli harcerstwa w tych przygotowaniach pisał po latach oficer Korpusu Ochrony Pogranicza, późniejszy Komendant Główny AK, Stefan Rowecki - w okresie 1910-14 zarówno członek Drużyn Strzeleckich, jak i organizator skautingu w Piotrkowie Trybunalskim. 2
Z harcerstwa wywodziło się, zresztą 80% generalicji II Rzeczypospolitej3. Za zasługi w walce o Niepodległość i granice Marszałek Piłsudski zezwolił członkom ZHP - jako jedynej wówczas organizacji - na noszenie Krzyża Harcerskiego na lewej piersi munduru wojskowego, nad innymi odznaczeniami.
Swoistym symbolem tamtych czasów jest obraz Juliusza Kossaka “Nad Wisłą trzymamy straż” przedstawiający harcerza pełniącego wartę z karabinem w dłoniach.
W roku 1939 ponownie organizacje młodzieżowe, a zwłaszcza harcerstwo, stanęły czynnie do walki w obronie granic. Nim narodziła się legenda Szarych Szeregów, postała legenda IV powstania śląskiego i Wieży Spadochronowej4, gdzie harcerze i weterani powstań śląskich stanęli do walki z Wehrmachtem oraz obrony Grodna i Wilna, gdzie harcerze wspólnie z żołnierzami KOP stawili opór Armii Czerwonej.5
Po 1945 próbowano podjąć współpracę między jednostkami WOP a ZHP - organizacje strzeleckie i “Sokół” nie zostały reaktywowane - jednak z przyczyn politycznych doszło do tego dopiero w latach 60-tych, kiedy na terenie Śląska narodziła się Harcerska Służba Graniczna. Jak istotną rolę ona odegrała, niech świadczy fakt, że wielu wysokich oficerów WOP, a potem Straży Granicznej wywodziło się z drużyn HSG. Do dziś Łużycki OSG może liczyć na szeroki nabór wśród tamtejszych harcerzy, a wielu funkcjonariuszy, to instruktorzy ZHP.
Razem na straży prawa
Zmiany polityczne w 1989 roku spowodowały przekształcenie WOP w SG. Ustawa o Straży Granicznej z 12 października 1990 roku nakłada na tę formację obowiązek zwalczania przestępczości oraz zapewnienia porządku publicznego w strefie nadgranicznej.
Jednakże przestępczość i poczucie bezpieczeństwa nie zależą wprost od ilości funkcjonariuszy patrolujących okolicę. Truizmem jest twierdzenie, że motorem wzrostu przestępczości jest przestępczość nieletnich, a ta z kolei ściśle zależy od istnienia bądź nie istnienia w danej społeczności rozwiniętej oferty dla młodzieży. Młody człowiek, który nie ma żadnych zainteresowań, żadnych zajęć i żadnych perspektyw, wiodąc “próżniaczy żywot” prędzej stanie się narybkiem dla różnego rodzaju struktur przestępczych, niż taki, który ma zajęty czas, realizuje swoje pasje i czegoś od życia oczekuje. Tam, gdzie młodzież zajęta jest w klubach sportowych, harcerstwie, Strzelcu, kółkach zainteresowań itp. przestępczość ogólnie jest znacznie niższa, niż tam, gdzie takiej oferty nie ma.
Współpraca wychowawcza Straży Granicznej i ZHP ma dodatkowy, ukryty aspekt. Młody człowiek, przejęty ideą ochrony granic swojego państwa będzie sam wpływał na członków rodziny, aby nie angażowali się do działań przestępczych. Po drugie, rodzice takiego dorastającego dziecka, rozumiejący, przed czym chroni je zaangażowanie w działania organizowane przez SG, będą bardziej skłonni do aktywnego udziału w ochronie prawa i porządku. Rodzic, którego dziecko spędziło atrakcyjne wakacje na obozie organizowanym w ramach Harcerskiej Służby Granicznej sam zadzwoni na strażnicę, jeśli zauważy w okolicy obcego człowieka. Zjawisko to w istotny sposób może wpłynąć na skuteczność działania Straży Granicznej.6
Nie można tu pominąć wpływu takiego zaangażowania na psychikę młodego człowieka. Chłopak i dziewczyna, którzy choćby symbolicznie, ale jednak strzegą granic Polski mocniej związują się z państwem i jego systemem prawnym. W efekcie wyrabia się patriotyzm i szacunek dla prawa. Młody człowiek, który wspólnie z funkcjonariuszem SG sprawdza znaki graniczne będzie bardziej odporny na pokusy świata przestępczego. On już stoi po właściwej stronie prawa.
Harcerstwo zajmuje szczególne miejsce wśród potencjalnych sojuszników SG w realizacji jej ustawowych zadań. Dzieje się tak ze względu na kilka czynników:
ogólnopolski zasięg,
liczba członków,
formy pracy mocno zbliżone do form służby Straży Granicznej
silna tradycja współpracy ze służbami granicznymi,
rozwinięty system specjalności.
Szczególne znaczenie mają stosowane u nas formy metodyczne, jak podchody, obserwacja, zwiad itp. Są one w znacznym stopniu zbliżone do form działania SG i wymagają tych samych predyspozycji. Formy te można nie tylko wykorzystać do zapoznania młodzieży z pracą Straży Granicznej, ale także do ograniczonego wykorzystania ich w służbie granicznej przy jawnych i bezpiecznych zadaniach.
Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że harcerze zaangażują się zbyt mocno i potraktują swoją współpracę z SG zbyt poważnie, co popchnie je do wykonywania zadań niebezpiecznych dla zdrowia i życia, np. zaczną na własną rękę śledzić przemytników. Pociąga to za sobą konieczność wprowadzenia i egzekwowania ścisłego zakazu angażowania młodzieży do mogących stworzyć bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia oraz by działania podejmowane przez młodzież nie przekraczały granic zdrowego rozsądku i obowiązującego prawa. Nie do pomyślenia jest, by pod pozorem HSG uczono cichego zabijania przy pomocy noża.
Jak to powinno wyglądać?
W praktyce należałoby wyróżnić formy pracy dostosowane do czterech grup wiekowych:
pełnoletni wędrownicy i instruktorzy - powyżej 18 lat - możliwość największego wykorzystania przez zarówno bezpośredni werbunek do SG, jak i przez powierzanie poważniejszych zadań; do grupy tej mogą być adresowane najciekawsze formy współpracy.
młodsi wędrownicy - 16-18 lat - grupa najbardziej podatna na wpływ, a więc najkorzystniejsza z punktu widzenia możliwości ukształtowania pożądanych postaw i zachowań; młodych ludzi z tej grupy najtrudniej “złapać”, ale cechy ukształtowane w tym wieku są najtrwalsze i stosunkowo szybko zaczynają się ujawniać; ta grupa wiekowa powinna być przedmiotem największego zainteresowania wychowawczego. Z drugiej strony tej grupie wiekowej można najwięcej zaoferować, gdyż większość atrakcyjnych szkoleń dostępna jest od progu 16 lat.
harcerze starsi - 13-16 lat - grupa wiekowa bardzo wdzięczna ze względu na łatwość zafascynowania, a jednocześnie można im już “zlecać” pewne “zadania” jak np. “kontrolę” stanu znaków granicznych.7
harcerze - 10-13 lat - jeszcze łatwiejsi do “złapania”, ale niewiele można z nimi realizować w sensie służby. Dostępne formy, to jedynie wycieczki na granicę, zwiedzanie strażnicy, prezentacja sprzętu.
zuchy - 6-10 lat - grupa wiekowa jeszcze bardziej ograniczona w możliwościach. Poza wizytą funkcjonariusza, pokazaniem granicy i strażnicy oraz zabawą w Straż Graniczną (z dala od linii granicy) nie można tu niczego więcej zaproponować.
Oznacza to, że współpraca SG z harcerstwem może skupić się głównie na dwóch najstarszych grupach wiekowych. Proponowane dla nich formy działania będą zbliżone, a ograniczeniem będzie konieczność uzyskania zgody rodziców tych harcerzy, którzy nie ukończyli 18 roku życia. Drugą barierą będzie możliwość zaistnienia sytuacji niebezpiecznej dla zdrowia i życia, co pod pewnymi warunkami jest dopuszczalne w przypadku osoby pełnoletniej, ale wykluczone wobec nieletniego.
Grupa Wiekowa |
Możliwości |
Program |
|
6-10 lat |
zuchy |
Wycieczka, zabawa |
Program (np. odpowiednie sprawności) |
11-12 lat |
harcerze |
Wycieczka, prelekcja, pokaz, gra |
|
13-15 lat |
harcerze starsi |
Wycieczka, prelekcja, pokaz, gra, proste “zadania” traktowane raczej jak gra, niż jak służba |
|
16-18 lat |
wędrownicy |
Szkolenie, proste formy służby |
Przygotowanie do HSG |
powyżej 18 lat |
Starsi wędrownicy, instruktorzy |
Poważna służba |
Harcerska Służba Graniczna |
Formy współpracy HSG ze Strażą Graniczną, to wszelkie imprezy firmowane przez SG takie, jak:
rajdy tematyczne - np. Rajd “Granica”,
turnieje wiedzy granicznej - mogący być częścią Rajdu “Granica”, ale mogący także stanowić samodzielną jednostkę programową,
różnego typu szkolenia specjalistyczne (np. surwiwalowe, strzeleckie, sporty walki),
zawody sportowe (strzeleckie, sprawnościowe, biegi na orientację) itp.
Szczególnie istotną formą jest obóz służby granicznej, na którym może wystąpić większość z opisanych wyżej form współpracy.
Podstawową treścią działań HSG jest edukacja prograniczna młodzieży i dorosłych prowadzona w szkołach, domach rodzinnych, czy drużynach. Ponadto harcerze ci mogą wykonywać szereg zadań pomocniczych bezpośrednio na granicy i w jej pobliżu, w tym:
sprawdzanie stanu znaków granicznych,
podejmowanie patroli rozpoznawczych w rejonach uczęszczanych przez turystów, szczególnie na wspólnych drogach na granicy południowej, gdzie naruszanie granicy dokonywane przez turystów jest prawdziwą plagą; patrol HSG zwiększyłby na takim zagrożonym odcinku skuteczność obserwacji,
przeszkolone, umundurowane i oznakowane złożone z osób pełnoletnich patrole HSG mogłyby też być przydatne na przejściach granicznych, w okresie nasilenia ruchu, jak np. w okresie zawodów w lotach narciarskich w Harrachovie (np. do kierowania samochodów na właściwe pasy ruchu),
w okresie zimowym patrole HSG mogłyby kontrolować zarówno śnieżny pas kontrolny na niektórych odcinkach, jak i na granicy południowej zejścia z gór.
Paragrafy...
Wszystkie działania HSG odbywają się w granicach określonych porozumieniem między Komendantem Głównym Straży Granicznej, a Naczelnikiem Związku Harcerstwa Polskiego z 22 grudnia 1999 roku. Należy pamiętać, że istnieje szereg szczegółowych przepisów, którymi kieruje się Straż Graniczna, które w wielu miejscach stanowią dla harcerzy szansę na wzbogacenie własnego programu działania, w wielu zaś poważne ograniczenia. Wszystko to jednak ustanowiono z myślą o bezpieczeństwie ludzi niebędących funkcjonariuszami Straży Granicznej. Ostatecznie wiele zależy również od życzliwości komendanta lokalnej placówki Straży Granicznej - to zaś zależy już w wielu wypadkach od naszej, harcerskiej postawy...
Inspektorat Harcerskiej Służby Granicznej serdecznie zaprasza do działań w ramach HSG środowiska wędrowników i harcerzy starszych. Wszyscy zainteresowani swoje zaptania mogą kierować na adres wydzial.specjalnosci@zhp.org.pl. Wspólnym wysiłkiem możemy sprawić, że słowa “Hymnu Szarych Szeregów” - w jakimś sensie testament druha Stefana Mirowskiego - nie będą tylko symbolem, ale zaczną oddawać prawdę o codziennej harcerskiej służbie: “na straży polskich granic będziemy wiernie stać”.
pwd. Maciej Pietraszczyk H.O.
Małkowski w 1915 roku zaczął w tatrzańskich jaskiniach gromadzić broń i amunicję, aby we właściwym momencie ustanowić granicę z Austrią. Przygotowania wykrył austriacki kontrwywiad i Małkowski musiał uciekać z Polski.
Kamiński Aleksander ANDRZEJ MAŁKOWSKI. PAX Warszawa 1979
Rowecki, Stefan: WSPOMNIENIA I NOTATKI AUTOBIOGRAFICZNE (1906-1939). Opr. Andrzej K. Kunert, Józef Szyrmer. “Czytelnik” Warszawa 1988.
Kryska-Karski, Tadeusz; Żurakowski, Stanisław: GENERAŁOWIE POLSKI NIEPODLEGŁEJ. Wyd. 2. popr. i uzup. Spotkania Warszawa 1991.
Gołba Kazimierz Wieża spadochronowa. Wyd. Śląsk, Katowice 1973, wyd. 4
Jerzy Łojek AGRESJA 17 WRZEŚNIA 1939. PAX. Warszawa 1990
Pluton specjalny Łużyckiego Oddziału SG swego czasu zatrzymał samochód wiozący papierosy bez polskich znaków akcyzy, który funkcjonariuszom “w podzięce” wskazał obywatel, którego samochód został przez nich wyciągnięty z rowu. (z notatek autora)
Kontrola znaków granicznych jest poważną czynnością urzędową i jako taka musi być wykonywana według określonej procedury. Jednak harcerze mogą robić wstępne rozeznanie mające na celu zasygnalizowanie komendantowi lokalnej jednostki SG zaistnienia problemów związanych ze znakami granicznymi.
Z ARCHIWUM „NA TROPIE” |
Artykuł ukazał się po raz pierwszy w "Drużynie - Na Tropie" nr 1/17 - styczeń 1984
O KONSTYTUCJI DRUŻYNY
Dlaczego konstytucja drużyny?
Przede wszystkim dlatego, że „Instrukcja w sprawie organizacji i zasad działania drużyny starszoharcerskiej” jest z natury ogólna. Trudno więc mieć do niej jakieś bardziej osobisty stosunek, przecież każdy zespół prędzej czy później będzie chciał o sobie powiedzieć coś więcej niż to, że „składa się ze starszych chłopców i dziewcząt” albo „chłopców i dziewcząt, którzy chcą dobrowolnie realizować swoim życiem ideę harcerskiej służby Ojczyźnie”. Po drugie, w swojej drużynie miałem zawsze największe problemy z tym, by wszelkie „drużynowe mądrości”, wspólnie ustalone na zbiórce konstytucyjnej i Radzie - Kapitule, nie były uświadamiane tylko nielicznej garstce najaktywniejszych, ale były wspólną wiedzą drużyny o drużynie. Stąd brała się taka potrzeba spisania wszelkich ustaleń, a po dwu latach złożenia tego wszystkiego w coś, co nazywano Konstytucją Drużyny. Myślę więc, że jest również Konstytucja sposobem na to, by drużyna była tak naprawdę NASZA, by wszyscy w niej mieli poczucie budowania i jej doskonalenia.
DWIE DROGI DOCHODZENIA DO KONSTYTUCJI DRUŻYNY
Drużyna pracując napotyka na swej drodze najróżniejsze problemy, które musi regulować. A to nagle zabraknie jej chętnych na okresie próbnym, a później być może będzie tak popularna, że trzeba będzie regulować dopływ nowych. W innym czasie może pojawić się problem plagi spóźnień czynie realizowania zadań wyznaczonych przez Radę Drużyny. Wszystkie te jednostkowe rozwiązania w sumie będą stanowiły praktyczne, zwyczajowe prawo usankcjonowane tradycją.
Jest również droga. Też często wykorzystywana i wcale nie gorsza; wymagająca jednak pewnej dalekowzroczności i przenikliwości. Kiedy Rada, a może cała drużyna, dojdzie do wniosku, że są takie sfery spraw, które powinna uregulować mądrze na zbiórce konstytucyjnej (sprawozdawczej) i spróbuje stworzyć zbiór najważniejszych praw rządzących tą społecznością. Różnie, to oczywiście może wyglądać, różnie możemy to nazywać.
Może tak: „Prawo Orlich Gniazd”.
„Gniazdo” - to drużyna Orłów i Orląt.
„Orzeł” to ten spośród harcerzy, kto dokona orlego czynu, przemierzy szlak Orlich Gniazd, przyjmie prawa Orła.
Prawa Orła:
Orzeł wzbija się zawsze w górę, nie zna przeszkód w swoim locie.
Orzeł dokonuje orlich czynów i wędruje po Orlich Szlakach.
Orzeł nie walczy ze słabszymi, walczy dla słabszych.
Orzeł był kiedyś Orlęciem. Pomaga Orlętom zostać Orłami.
Orzeł buduje i chroni swoje gniazdo. Będzie do niego wracał.
„Orli czyn” to czyn godny tylko tego Orła, który go dokonał. O uznaniu czynu za orli decyduje Rada Orłów.
Może więc tak. Może inaczej. Najważniejsza jest jednak sama idea, pomysł spisania spraw ważnych, takich, z którymi drużyna będzie się utożsamiała.
CO POWINNO ZNALEŹĆ SIĘW KONSTYTUCJI DRUŻYNY?
Na pewno to, co jest naprawdę potrzebne drużynie do jej .działania. Nie może Konstytucji zapełnić treść, która jest niepotrzebna, a jest tam jedynie dlatego, by były wszystkie rozdziały. Spróbuję na przykładzie Konstytucji, które widziałem, stworzyć taki rejestr najczęściej spotykanych informacji, wiadomości, zadań, które mogą znaleźć się w waszej Konstytucji.
1. CZYM JEST DRUŻYNA, GODŁO - HYMN - NAZWA -BOHATER
Najzabawniejsze w tym rozdziale jest to, iż mimo ustawienia go na początku prawie każdej takiej konstytucji jest on najczęściej pisany na końcu. Zapewne spowodowane to jest tym, że są to informacje nieomal oczywiste. Warto jednak po kilkuletnim ciągłym obcowaniu np. z nazwą drużyny, zapisać, co chciano w niej zawrzeć. Być może w tym rozdziale jest również miejsce na krótką historię drużyny zaczynającą się od pomysłu jej założenia. Trzeba znaleźć w tej części miejsce na krótki zapis idei pomysłu, który przyświecał w chwili decydowania o tym, kto będzie, bohaterem drużyny. być może również jego krótką biografię.
Większość drużyn ma swoją pieśń, hymn, które również zostały wybrane celowo i warto zapisać nie tylko ich brzmienie, ale również argumentację, dlaczego właśnie tę pieśń uznaliście za swoją.
2. GDZIE DZIAŁA. JAKI MA CEL, IDEĘ SWEGO DZIAŁANIA
Pamiętam, jaką burzę wywołało w pewnym hufcu sformułowanie, że „drużyna stawia sobie za zadanie:
służbę sobie jako jednostce organizacyjnej i indywidualnie - członkom drużyny,
służbę środowisku harcerskiemu,
służbę społeczeństwu.
Tę szczególną bulwersację wywołała taka właśnie akurat kolejność tych "służb". Autorzy tej Konstytucji tak właśnie zapisali swoje cele - i szczerze mówiąc - zgadzam się z taką kolejnością. Oczywiście cele czy idee istnienia drużyny starszoharcerskiej mogą być również inne, bardziej związane z obszarem jakiejś służby: społecznym opiekuństwem nad zabytkami, szlakiem turystycznym, bacówką w górach, powiązaniem z przedszkolem itd. Ważne jest jednak to, by spróbować zapisać cele, którym drużyna będzie służyć. Oczywiście nie jest to jedyny i na pewno nie najlepszy sposób _na uniknięcie tego, co dręczy wiele drużyn, tzn. kłopotów z uświadomieniem sobie „po co. jesteśmy”.
W tym rozdziale powinno znaleźć, się również miejsce na określenie terenu , działania drużyny, określenie. czy jest to drużyna środowiskowa, czy jej terenem działania jest szkoła, a może kilka szkół. Kilka znajomych drużyn miało np. kłopoty z „korespondencyjnymi" członkami, którzy mieszkają w innym, nieraz odległym mieście i nagle pojawił się problem ich pracy w drużynie, który rozwiązano jednoznacznie dopiero w momencie ograniczenia terenu działania drużyny.
3. SYSTEM PRACY DRUŻYNY
Nie chodzi tu jedynie o próbę zadania sobie pytania, jak dzieli się drużyna: na zastępy, patrole, czy zespoły badań. Myślę, że bardziej potrzebny jest tu zapis, jak drużyna organizuje się do działania, kto zatwierdza propozycje zadań, kto je wykonuje, kto rozlicza z realizacji. Niezbędnym też jest zapis, jakim sposobem realizujecie stopnie. Oto na przykład zdobywanie stopni w jednej z drużyn wygląda tak:
organizowanie mikrokursów (zaliczanych organizującym) jako sposób na zdobycie niezbędnej wiedzy,
zadania drużyny obliczone na realizację poszczególnych wymagań,
zlecone zadania indywidualne,
próba końcowa,
ocena indywidualnych osiągnięć i zaangażowania.
Nie byłoby również złe, by w Konstytucji znalazł się zapis o metodzie zdobywania sprawności, być może w powiązaniu ze stopniami.
4. WŁADZE DRUŻYNY, FUNKCYJNI
Punkt o tyle ważny, iż wart uregulowania jednoznacznego w każdej drużynie, a w starszoharcerskiej w szczególności. Warto po prostu wiedzieć, co należy do zbiórki konstytucyjnej, co do Rady Drużyny, co może przyboczny. W wielu drużynach funkcjonują najróżniejsze Rady Plakietki, zastępy zastępowych, Kręgi Ognia, Komisje Prób. Prócz podstawowych funkcyjnych: są również podzastępowi, kwatermistrze, strażnicy praw, kronikarze itd. Wiem, że jednoznaczne regulowanie tych spraw tylko pomoże drużynowemu i drużynie w konstytucji powinien znaleźć, się również zakres kompetencji i przydział zadań dla każdego członka i funkcyjnego drużyny.
5. ZASADY ROZLICZANIA Z PRACY
W praktyce okazuje się to ogromnie potrzebne, bowiem wychowawcze oddziaływanie na siebie w drużynie polega również na rzetelnym rozliczaniu z pracy. Być może, że tak jak w kilku już drużynach, także i w Twojej powinieneś wprowadzić zasadę rozliczania służby harcerskiej Kiedy wykształci się już w drużynie tzw. czołówka, nie uniknie się w pewnym momencie dość radykalnego podejścia do tych, którzy mniej zasadniczo podchodzą do swojej pracy w drużynie i wtedy zaczną się również naciski na rozliczanie nieobecności, sposoby ich usprawiedliwiania itd.
6. SYSTEM NAGRÓD i KAR W DRUŻYNIE
W wielu drużynach jest to nadal słaby punkt. Przede wszystkim, czy w waszej drużynie jest to akurat potrzebne, ważne? Być może nie i wówczas lepiej czekać do momentu, kiedy ta potrzeba stanie się autentyczna. Jeśli jednak się pojawia - należy, bezwzględnie pamiętać o elementach integralnie związanych z drużyną, takich, które dla jej członków mają znaczenie. Inaczej się przyjmie karę upomnienia czy nagany, inaczej tę samą karę w połączeniu np. z czasowym odebraniem plakietki drużyny czy odsunięciem od reprezentowania drużyny.
Nie potraktujcie tych słów jak namawiania do wyciągania konsekwencji z każdej nawet drobnej sprawy. Wiem jednak, że harcerze powinni mięć świadomość tak nagrody, jak i kary. Zapewne potrzebny jest również zapis, w czyjej kompetencji znajdują się poszczególne kary i nagrody.
7. ZASADY PRZYJMOWANIA DO DRUŻYNY
Prawie każda drużyna starszoharcerska w oparciu o próbę harcerza starszego zdecydowała już dziś o zakresie wymagań, które harcerz powinien wypełnić. zrealizować w trakcie okresu próbnego. Są również drużyny które mają określony sposób wprowadzania do składu nowych zastępów a nawet ograniczenia ilościowe, zrodzone z obawy przed nadmiernym przerostem drużyny itp.
8. ZASADY OPUSZCZANIA DRUŻYNY
Po kilkuletniej działalności jawi się problem odchodzących z drużyny, Jedni z nich utrzymują ciągle żywe kontakty, inni luźniejsze. Jest również problem podejmujących pracę z drużynami młodszoharcerskimi i zuchowymi. Z nimi wszystkimi każda drużyna myśląca poważnie o swoim istnieniu chciałaby utrzymywać jakieś związki korzystać z doświadczenia i umiejętności. Stąd pewne pomysły honorowego członkostwa; stopni, nieformalnej przynależności do drużyny, obrzędów pożegnalnych, uprawnień tych, którzy odeszli wnosząc przedtem wiele do budowania drużyny.
9. REGULAMIN PLAKIETKI DRUŻYNY
Najczęściej przyznaje się ją po odbyciu okresu próbnego. W drużynach wygląda to różnie. Warte jednak podkreślenia jest to, że zadania związane z jej zdobywaniem (najczęściej w powiązaniu z okresem próbnym), realizowane są przykładnie, bez komplikacji, a nawet gorliwie.
Różnie też wyglądają owe plakietki od strony graficznej, najczęściej są jednak robione własnoręcznie z dużą dbałością.
W wielu drużynach po każdym roku służby na plakietce drużyny coś przybywa, zmienia się itd. To wszystko tworzy pewien system motywacyjny.
W wielu drużynach funkcjonują również regulaminy szczegółowe plakietki karające w przypadku jej zagubienia, zapomnienia, itp., wskazujące miejsca noszenia .plakietki, zasady zamiany na honorową plakietkę lub jej zmiany w przypadku zniszczeń. Najczęściej po odejściu z drużyny traci się prawo do noszenia plakietki.
10. SKŁADKI DRUŻYNY, SPOSOBY ZAROBKOWANIA
Myślę, że pożyteczne jest, aby wśród różnych zadań członek drużyny miał również zapisany obowiązek współtworzenia budżetu drużyny. W części drużyn rozwiązuje się to w ten sposób, że drużyna stwarza takie możliwości zarobkowania, a jej członek korzystając z tej możliwości zalicza zadanie. Można to też rozwiązać na zasadzie „kontyngentu" dostarczającego pracę przez zastępy. Nie należy upowszechniać natomiast zawyżania składek indywidualnych lub tzw. złotówek za spóźnienie.
Oczywiście nie są to wszystkie pomysły. Zresztą jedne mają szansę na upowszechnienie w zależności od specyfiki, tradycji czy specjalności drużyny, inne - nie.
Nic dotychczas nie napisałem różnych ważnych akcesoriach drużyny takich jak: proporce, totemy, buńczaki, które odgrywają nieraz pierwszoplanową rolę. W niektórych konstytucjach umieszcza się również wymagania stopni zdobywanych w drużynie (np.: z elementami własnych wymagań) i własne sprawności.
W kilku konstytucjach widziałem również punkt pt. mundur drużyny i prócz ogólnego opisu. były tam i elementy obowiązujące tylko tę drużynę, bo np. podzastępowy na szarym sznurze wiąże nie normalny węzeł ale beczkę. Zapisane są również akcesoria mundurowe, które powinien posiadać członek drużyny.
Oczywiście można zakrzyknąć, że to bzdury i drobnostki. Faktem jest jednak, że wielu drużynom brakuje tego drobnego „makijażu”.
Nie wiem, czy przekonałem was do potrzeby tworzenia takich zapisów, może nazwa również nie jest najlepsza - sam zamysł nawet jest jednak wart przynajmniej gruntownego przemyślenia.
hm. Bogumił Zych
|
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i opracowania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamawianych redakcja nie zwraca.
Redakcja i stali współpracownicy
Redakcję "Na Tropie" tworzą:
hm. Ryszard Polaszewski [redaktor naczelny]
phm. Marek Piegat [z-ca redaktora naczelnego - strony WWW]
ćwik Łukasz Szkarłat [sekretarz redakcji]
hm. Katarzyna Krawczyk [wydział programowy GK ZHP]
hm. Ewa Polaszewska [grafika i archiwum]
Stale współpracują:
phm. Jolanta Łaba
pwd. Daria Siwka
HO Damian Kozłowski
HO Piotr Kowalczewski
Informacje o sposobie rozpowszechniania Na Tropie
Każdy numer ukazuje się 22 dnia każdego miesiąca.
Na stronie internetowej www.natropie.zhp.org.pl można przeczytać nasz magazyn oraz „ściągnąć” go sobie na domowy komputer (w wersji NT.doc, NT.pdf, oraz jako spakowana www).
Na stronie internetowej można również `zaprenumerować" „Na Tropie”. Wystarczy tylko podać swój adres internetowy oraz podstawowe dane o sobie i jednostce organizacyjnej, do której należymy. Do takich osób wysyłamy co miesiąc „Na Tropie” we wskazanym przez abonenta formacie (w wersji NT.doc, NT.pdf, lub jako spakowana WWW).
Wersja NT.doc - zredagowana jest w taki sposób, aby można było wydrukować ją w formacie A4 i „puścić w obieg" np. w drużynie. Można ją bez problemu wysyłać do wszystkich, bo pliki są „małe". Jest za to uboga graficznie.
Wersja NT.pdf - redagowana jak normalne drukowane czasopismo z grafiką i zdjęciami. Niestety w wyniku tego pliki są bardzo „duże".
________________________________
18
NR 9/10
wrzesień/
październik
2003
NA TROPIE