Człowiek za burtą
Człowiek za burtą! - Nazwa alarmu (wykrzykiwanego dokładnie w tym brzmieniu) na jednostce pływającej, gdy wpadnie do wody ktoś z załogi lub pasażerów jednostki lub też, gdy jakaś osoba zostanie dostrzeżona w wodzie przez kogoś z jednostki. Jest to jednocześnie nazwa manewru polegającego na odpowiednim podejściu jednostki do pływającego.
Na statkach handlowych alarm człowiek za burtą jest ogłaszany za pomocą dzwonków alarmowych w postaci sygnału "siedem lub więcej krótkich i jeden długi" następnie następuje ogłoszenie (kapitana) za pomocą rozgłośni statkowej lub innych środków łączności "alarm ogólny, człowiek za burtą". Na okoliczność tego alarmu na każdym statku istnieje opracowana procedura postępowania w takim przypadku, a załoga posiada przewidziany przydział obowiązków w ramach rozkładu czynności alarmowych.
Brak pasa ratunkowego (kamizelki)
Podobnie rzecz ma się z pasem ratunkowym (kamizelką, kapokiem). Pas ratunkowy pozwala na utrzymanie się rozbitka na powierzchni wody, a także ułatwia załodze jachtu zauważenie go.
Znane wypadki dowodzą, że niejednokrotnie osoba, która znalazła się za burtą i nie miała na sobie pasa ratunkowego, natychmiast zanurzała się w wodzie. Wynika to zapewne z nieskoordynowanych rozpaczliwych ruchów wykonywanych przez tonącego, który ustawia ciało w pozycji pionowej.
W wyniku tego rozbitek bez pasa staje się w ogóle niewidoczny dla załogi statku. Jego poszukiwania są, zatem praktycznie pozbawione szans. Stąd właśnie wypadki utonięcia ludzi nawet na przystani, w basenach portowych.
Ubiór i zachowanie się w wodzie
Wiele tragicznych zdarzeń wskazuje, iż ubiór człowieka, który wypadł za burtę, ma niebagatelne znaczenie. Jak dowodzą opisy wypadków, rozbitkowie, którzy byli ciepło ubrani, często zostawali wyratowani nawet po kilku godzinach przebywania w wodzie.
Nie mówimy oczywiście o wodach tropikalnych, których temperatura dochodzi do 25-30°C. Tam utrata ciepła nie jest tak radykalna. Jednak już znalezienie się w Bałtyku, gdzie temperatura wody wynosi np. 10-15°C, jest bardzo groźne! Jeśli ktoś nie wierzy, proszę nalać sobie wody o takiej temperaturze do wanny i wejść do niej. Już po paru minutach zaczniemy odczuwać dotkliwe zimno!
Z reguły woda morska ma temperaturę zawsze niższą niż temperatura ciała człowieka (36,6°C). W wodzie następuje, więc utrata ciepła przez człowieka. Prowadzi to do hipotermii.
Może się pozornie wydawać, że ciepła gruba odzież utrudnia pływanie po znalezieniu się w wodzie. To fakt, ale rozbitek nie powinien pływać! Praktyka dowodzi, że szanse na dopłynięcie do statku albo do brzegu są minimalne (no, chyba, że wypadek nastąpił kilka lub kilkanaście metrów od brzegu). Rozbitek powinien, zatem tylko utrzymywać się na powierzchni wody i czekać na odnalezienie go.
Pływanie (poruszanie się) powoduje szybką utratę energii. Na wzburzonym morzu, albo przy silnym wietrze i prądzie pływanie może okazać się w ogóle nieefektywne, gdyż będziemy dryfowani.
Błędem jest również wykonywanie ruchów w wodzie w celu "ogrzania się". To tylko pozory, w rzeczywistości szybko tracimy ciepło i energię.
Rozbitek powinien, zatem leżeć nieruchomo, trzymać nogi złączone, a ręce wzdłuż tułowia. Zmniejsza to powierzchnię ciała wystawioną na wychłodzenie.
Akcja ratunkowa
Opisy wypadków wskazują, że w bardzo wielu zdarzeniach wypadnięcia człowieka za burtę załogi statków prowadziły nieudolną, chaotyczną akcję ratunkową, popełniając przy tym szereg kardynalnych błędów.
Zasadniczym błędem jest niemal zawsze przerwanie obserwacji rozbitka, który znalazł się za burtą. Prowadzi to z reguły do utraty kontaktu wzrokowego i zaginięcia poszkodowanego. Nie wolno, zatem spuszczać rozbitka z oka ani na chwilę! Członek załogi, który zauważył wypadnięcie za burtę człowieka, powinien, więc obserwować go przez cały czas, nawet podczas sięgania po koło ratunkowe.
Koło ratunkowe musi być gotowe do natychmiastowego rzucenia. Wyrzucenie koła za burtę stanowi nie tylko środek ratunkowy dla tonącego, ale wyznacza także punkt odniesienia przy późniejszych poszukiwaniach. Im szybciej koło zostanie wyrzucone za burtę, tym lepiej! Oznacza to, że pozycja koła będzie bliska pozycji rozbitka. Koło powinno być bezwzględnie wyrzucone przed wykonaniem zwrotu w celu podejścia do tonącego.
Po zauważeniu wypadnięcia człowieka za burtę należy natychmiast ogłosić alarm! Czyni to ten, kto wypadnięcie zauważył. Kapitan kieruje całością akcji, ale wszyscy członkowie załogi powinni znać swoje zadania i obowiązki podczas takiego alarmu. Niestety, najczęściej jest tak, że cała załoga wypatruje na pokładzie rozbitka, a nikt nie określa pozycji, nikt nie wzywa pomocy itd. Cenne minuty uciekają, rozbitka nie udaje się odnaleźć i bardzo trudno jest potem nawet powrócić na pozycję wypadku, bo… nie wiadomo, jaka to pozycja!
Dobremu wyszkoleniu załogi w czasie alarmu służą alarmy ćwiczebne. Najlepiej, aby były przeprowadzane przy użyciu przedmiotu wyrzuconego za burtę (pozorującego osobę tonącą), do którego należy podejść i go wydobyć na pokład.
Niestety, w bardzo wielu przypadkach alarmy ćwiczebne w ogóle nie są przeprowadzane na statkach, albo też są przeprowadzane w sposób czysto formalny, symboliczny, na zasadzie "pogadanki" kapitana z załogą.
Po wypadnięciu człowieka za burtę należy niezwłocznie określić pozycję statku. Zaniedbanie tego obowiązku jest niestety bardzo częste i prowadzi do niemożności określenia pozycji odniesienia, czyli miejsca, wokół którego będziemy szukać rozbitka.
Poszukiwanie rozbitka powinno być prowadzone według ustalonego schematu poszukiwań. Niestety, również w tym zakresie nawet doświadczeni żeglarze popełniają zasadnicze błędy. Trzeba pamiętać, że po wypadnięciu człowieka za burtę wykonanie zwrotu na kontrkurs wcale nie oznacza, że znajdziemy się dokładnie na własnym śladzie torowym. Często następuje przesunięcie jednostki spowodowane samym zwrotem (jego właściwościami - statek nie zawraca w miejscu), wiatrem, prądem, niedokładnością sterowania, myszkowaniem itd. Bywa, więc, że statek podąża kontrkursem, ale kilkadziesiąt albo nawet kilkaset metrów od miejsca wypadnięcia człowieka za burtę. Powoduje to, że nie mamy oczywiście szans na odnalezienie rozbitka, gdyż przepłyniemy obok niego.
Po zmroku bardzo istotne jest oświetlanie powierzchni morza silnym reflektorem. Poszukiwania z użyciem reflektora nie powinny być chaotyczne, lecz należy prowadzić reflektor powoli od trawersu do trawersu.
W ciągu dnia trzeba użyć lornetki. Można jej użyć także w nocy, gdy koło było wyposażone w pławkę świetlną. Obserwacja przy pomocy lornetki również musi być prowadzona systematycznie, od trawersu do trawersu.
Nie należy hałasować na pokładzie w czasie akcji ratunkowej, gdyż uniemożliwi to usłyszenie ewentualnego wołania rozbitka. Poza komendami kapitana nikt nie powinien, więc rozmawiać, krzyczeć, komentować tego, co się zdarzyło.
Niezwłocznie po wypadnięciu człowieka za burtę należy użyć środków alarmowych i sygnalizacyjnych. Im szybciej zawiadomimy o wypadku służby ratownicze i inne statki, tym większe są szanse odnalezienia rozbitka.
Mam oczywiście na myśli radiowe wezwanie pomocy, a także strzelanie czerwonych rakiet. Wzywając pomoc drogą radiową należy oczywiście podać dokładną i poprawną pozycję. Bywały przypadki, kiedy to w zdenerwowaniu wzywający pomocy podawali pozycje, które "wychodziły" na lądzie albo różniły się od rzeczywistych o kilkanaście albo kilkadziesiąt mil!
.
Jeżeli po zwrocie nie udało się w ciągu kilkunastu minut odnaleźć rozbitka, należy wyznaczyć POZYCJĘ ODNIESIENIA i diagram poszukiwań.
Pozycja odniesienia jest to najbardziej prawdopodobna pozycja wypadnięcia człowieka za burtę, uwzględniająca dryf tonącego w stosunku do pierwotnej ustalonej pozycji. Pozycja odniesienia jest więc niejako punktem wyjściowym do dalszych poszukiwań (rys.1). Określając tę pozycję należy wziąć pod uwagę czas od wypadnięcia człowieka za burtę do chwili określania pozycji odniesienia (PO), siłę i kierunek wiatru i prądu, drogę jachtu pokonaną w tym czasie.
Po wyznaczeniu pozycji odniesienia należy z kolei wyznaczyć diagram poszukiwań.
W przypadku pojedynczego statku biorącego udział w poszukiwaniach najlepszą metodą wydaje się metoda poszukiwań sektorowych (rys.2), a także metoda powiększającego się kwadratu (rys.3).
Metoda poszukiwań sektorowych polega na tym, że od pozycji odniesienia podążamy zgodnie z kierunkiem przewidywanego dryfu rozbitka, a po przebyciu 2 mil wykonujemy zwrot w prawo o 120 stopni, przebywamy kolejne 2 mile i znów wykonujemy zwrot o 120 stopni w prawo, itd. Jeżeli po przebyciu trasy całego diagramu nie odnaleźliśmy rozbitka, przesuwamy cały wykres o 30 stopni w prawo (jak wskazują linie przerywane) i kontynuujemy poszukiwania.
Metoda ta daje duże szanse odnalezienia rozbitka, jeśli znana jest dość dobrze pozycja wypadnięcia za burtę.
Metoda powiększającego się kwadratu polega na poruszaniu się jachtu (wokół pozycji odniesienia) i po przebyciu określonej trasy wykonywanie zwrotów o 90 stopni w prawo lub w lewo, przy czym odstępy muszą być każdorazowo zwiększane.
Długość tras musi być dostosowana do warunków atmosferycznych (prędkość dryfu rozbitka). Im mniejszy założony dryf, tym mniejsze (krótsze) powinny być też trasy. Warto jednak pamiętać, że jeśli prędkość dryfu wynosi tylko 1 węzeł, to już po upływie 15 minut rozbitek znajdzie się 463 metry dalej od miejsca wypadnięcia za burtę!
Obie metody wymagają oczywiście starannej, dokładnej nawigacji, uważnej pracy na mapie, a jednocześnie intensywnej obserwacji powierzchni morza.
Jeżeli na miejsce przybywają inne statki albo jednostki ratownicze, kierownictwo akcji obejmują zawodowi ratownicy, to oni przejmują kierownictwo akcji, a załoga musi się im podporządkować. Być może wtedy zostanie przydzielony określony sektor poszukiwań. W żadnym jednak razie przybycie ratowników lub innych jednostek nie zwalnia kapitana od dalszego udziału w poszukiwaniach.
Nie rezygnuj!
Innym bardzo częstym błędem kapitana statku, z którego wypadł za burtę człowiek, jest zbyt wczesna rezygnacja z udziału w akcji poszukiwawczej. Literatura fachowa opisuje, iż zdarzały się wypadki, kiedy to akcja była przerywana po kilku kilkudziesięciu lub kilkunastu minutach !!!).
Nigdy nie wolno bezpodstawnie zakładać, że rozbitek "już pewnie nie żyje", a więc nie warto go dalej szukać. Taka postawa dowodzi nie tylko niskich kwalifikacji zawodowych, ale także moralnych kapitana i załogi.
Bywały przypadki, że żyjącego rozbitka odnajdywano po 48 godzinach od wypadnięcia za burtę!
Poniższa tabela przedstawia prawdopodobny czas przetrwania rozbitka w zależności od temperatury wody:
Temperatura w °C |
Prawdopodobny czas przeżycia |
Poniżej 2 |
do 45 minut |
2-4 |
do 90 minut |
4-10 |
do 3 godzin |
10-15 |
do 6 godzin |
15-20 |
do 20 godzin |
Powyżej 20 |
nieokreślony |
Wskazania tabeli nie mają jednak charakteru bezwzględnego! Zdarzało się, że ubrany w ciepłą odzież albo kombinezon wodoodporny rozbitek przeżywał znacznie dłużej.
Poszukiwanie człowieka, kolegi, który wypadł za burtę powinno być kwestią honoru kapitana i załogi. Poszukiwanie powinno być prowadzone do możliwych granic czasowych i obszarowych, jak to się mówi - do ostatka. Nawet wtedy, gdy już tracimy wiarę na jego odnalezienie.