62 //. Odwrót od Heglt
Bardzo zręcznie wykazuje, że teza Hunie'a rozciąga się również na metafizykę, ponieważ nie można wyczarować sądów normatywnych z sądów opisowych nadając po prostu sądom opisowym bardziej fantastyczny charakter albo przedstawiając je jako sądy dotyczące innego świata: wypowiada również trafną uwagę wymierzoną w Kanta, iż gdyby dobra wola była istotnie jedyną rzeczą, która jest dobra sama w sobie, Kant nie powinien przywiązywać takiej wagi, jaką w istocie przykłada, do tego, czy ludzie, którzy wykazują dobrą wolę, zostają za to wynagrodzeni szczęściem. Moore jest przekonujący również wrówrczas. gdy twierdzi, że gdybyśmy uwolnili się od psychologicznego błędu, wiążącego się z założeniem, iż można pragnąć tylko przyjemności, niewielu ludzi byłoby skłonnych podtrzymywać pogląd, iż przyjemność jest jedynym dobrem. Nie jest jednak sprawiedliwy wobec Milla. gdy traktuje całą jego argumentację jako wypaczoną przez prosty błąd mylnej interpretacji słowa „pożądany”, polegający na przyjęciu, iż znaczy ono „taki, którego można pragnąć” a nie „zasługujący na to, by go pragnąć”. Możliwe, że Mili popełnił taki błąd, ale nie uchyla to jego argumentacji. Jeżeli „powinien” implikuje .może”, a możemy pragnąć jedynie przyjemności, pociąga to za sobą, że powinniśmy pragnąć jedynie przyjemności. Nie pociąga to za sobą natomiast, że wszystkie formy przyjemności są równie pożądane. Wciąż możliwe jest bowiem ustanowienie hierarchii przyjemności, co Mili istotnie czyni, choć zwykle sprowadza w ten sposób na siebie zarzut niespójności. W jego argumentacji nie ma jednak żadnej niespójności: można pragnąć jedynie przyjemności i dlatego powinno się ich pragnąć; pewne formy przyjemności przewyższają moralnie inne; i właśnie dlatego im powinniśmy się oddawać. Potrzeba do tego jedynie jakiegoś kryterium niższości: Mili podaje takie kryterium. Przyjemność A jest przyjemnością wyższą od przyjemności B. jeżeli jest preferowana przez większość ludzi, którzy spróbowali obydwu. Pomijając fałszywość obranej przez Milla przesłanki, jedynym jego błędem było to, iż pisał czasami wr taki sposób, jak gdyby sądził, że przyjemność jest nie tylko koniecznym, ale także jedynym wystarczającym w'arunkiem dobra.
Atak. który przypuścił Moore na egoizm, jest zasadny na gruncie zaakceptowanych przezeń przesłanek. Gdyby dobro było pewną jako-kią. a działaniem słusznym było to działanie, które w danych okolicznościach tworzy możliwie największą ilość owej jakości, wszelkie mówienie o „moim dobru", czy „twoim dobru” byłoby nieistotne. Naszym wspólnym obowiązkiem byłoby wytworzenie możliwie największej ilości dobra, bez względu na to, kto odniósłby z tego korzyść. Z drugiej strony, jeśli mówienie o dobru interpretowane jest jako deklaracja linii postępowania, a za działania słuszne uważa się te działania. które prowadzą do urzeczywistnienia owej linii postępowania, nie ma żadnego powodu, dla którego nie powinno się faworyzować lakiej linii postępowania, w' myśl której każdy człowiek wdnien troszczyć się o własny interes. Można oceniać, iż jest ona moralnie gorsza od linii postępowania, która zaleca, by przynajmniej w pewnej mierze uwzględniać interes ogółu, ale przedmiotem sporu jest teraz inne zagadnienie. mianowicie zagadnienie, czy egoizm jest niespójny.
Po stronie argumentacji pozytywnej, Moore nic przykłada, moim /daniem, należytej wagi do swojej konkluzji, iż nie możemy nigdy wiedzieć, które działania są słuszne. Można by oczekiwać, iż powie, że powinniśmy wykonywać to działanie, które spośród możliwych alternatyw przyniesie z największym prawdopodobieństwem najlepsze konsekwencje w dającej się przewidzieć przyszłości, albo coś podobnego, lecz, co dość zaskakujące, niczego takiego nie mówi. Zadowala się ogólnym argumentem, iż najprawdopodobniej nie zboczymy zanadto z właściwej drogi, jeśli będziemy przestrzegać ogólnie przyjętych reguł. Jest to jednak mało przekonujący argument. Rozwrażmy przypadek morderstwa. Moore przyznaje najpierw', iż „można dowieść, że zabójstwo jest, biorąc ogólnie, niepożyteczne, tylko w tym wypadku, jeżeli większość rodzaju ludzkiego chce na pewmo utrzymać się przy życiu”26. Gdyby „istnienie człowieka było, biorąc ogólnie, złem”, i gdyby można było przekonać ludzi, by się z tym zgodzili, mordując ich spełnialibyśmy dobry uczynek. Ponieważ jednak ludzie nie zgodzą się z tym, nawet jeśli jest to prawdą, wysiłki zmierzające do ich wy-mordowania będą wywoływały powszechny opór, a to z kolei stworzy atmosferę zamieszania, w której osiąganie celów wyższych, np. rozko-
^ Tamże. s. 156.