84 II. Odwrót od Henia
Jest jednak oczywiste, ż.e argument ten można uogólnić. Jeżeli sądy zdrowego rozsądku są autonomiczne w tym sensie, jaki ma na myśli Moore, podobnie jest w przypadku sądów nauk przyrodniczych i nauk formalnych, a także sądów' należących do wiedzy o literaturze, oraz do dziedziny badań historycznych lub prawnych. We wszystkich tych przypadkach istnieją powszechnie uznaw'ane standardy dowodzenia i procedury służące do rozstrzygania, czy ow-e standardy zostały spełnione. Jeśli ktoś nie godzi się uznać pozytywnego wyniku eksperymentu za potwierdzenie pewnej teorii naukowej, to, o ile nie ma na uwadze jakichś szczególnych powodów podważających zaufanie do tego eksperymentu, o ile nie ma podstaw, które usprawiedliwiałyby podejrzenie, że nastąpił błąd obserwacji, bądź, że istnieją jakieś inne konkretne powody, dla których pozorny wynik eksperymentu nie powinien być przyjęty za dobrą monetę, po prostu nie rozumie, czym jest teoria. Jeżeli ktoś odmawia uznania wyniku dowodu logicznego lub matematycznego, nie mając na uwadze żadnego konkretnego po-w(odu. dla którego można by sądzić, że procedura, którą w tym przypadku zastosowano, była błędna lub niewłaściwie przeprowadzona, po prostu nie rozumie, w jaki sposób przebiega rozumowanie logiczne i matematyczne.
Argument ten ma poważne konsekwencje filozoficzne. Wynika z niego bowiem, że prawdziwość lub fałszywość wszystkich tych sądów nie może być nawet przedmiotem filozoficznego sporu. Jest zależna jedynie od spełnienia odpowiednich kryteriów: a to, czy owe kryteria są spełnione, jest zawrze kwestią faktów empirycznych, bądź formalnych. Jaką rolę miałaby zatem odgrywać filozofia? Odpowiedź, którą Moore zaakceptował w praktyce, a jego następcy w teorii, głosiła, iż działalnością. której filozofia może się podjąć, jest analiza. Jakiego jednak rodzaju jest to działalność? 1 jakiemu celowi miałaby ona służyć?
Prosta odpowiedź na pierwsze z tych pytań jest taka. że efektywna analiza sądu mówi nam. co rozumiemy przez zdania, przy pomocy których ów sąd zostaje wyrażony. Jej celem miałoby być przedstawienie sądu w sposób jaśniejszy, ukazanie zawiłości, które kryły się we wcześniejszych sformułowaniach. To samo miałoby stosować się do analizy pojęć. Chociaż taka odpowiedź obejmuje przypadek braci będących rodzeństwem płei męskiej, którym Moore zilustrował ..paradoks analizy’*, nie może być ona całkowicie słuszna. Gdyby tak było, filozofia, przy takim rozumieniu jej funkcji, nie różniłaby się zbytnio od leksykografii; a tak przecież nie jest.
To, że zachodzi między nimi istotna różnica, staje się jasne dzięki temu, że choć Moore nie kwestionuje prawdziwości sądów, które składają się na zdroworozsądkowy pogląd na świat, ma poważne wątpliwości co do ich analizy. Jeśli jednak wie, iż jakieś zdanie, takie jak zdanie języka polskiego „To jest ludzka ręka” wyraża pewńen prawdziwy sąd, to musi również wiedzieć, co ono znaczy. Istotnie, w eseju Obrona zdrowego rozsądku Moore podkreśla, że dla każdego, kto włada językiem, do którego należą te zdania, ich znaczenie jest zupełnie oczywiste. Jak mogą się zatem pojawiać problemy wiążące się z analizą sądów, które owe zdania wyrażają, zwłaszcza jeśli, jak tego domaga się Moore, sąd, który zawiera analizę, ma być równoważny sądowi analizowanemu?
Odpowiedz, jest taka, że można zupełnie dobrze rozumieć jakieś zdanie, a mimo to mieć spore kłopoty, gdy dochodzi do wyjaśniania warunków koniecznych i wystarczających do prawdziwości sądu, który ono wyraża. Dobrym przykładem są zdania zawierające zaimki osobowe. Użytkownik języka angielskiego nie ma, na przykład, żadnych trudności w rozumieniu sposobu posługiwania się słowem .4”, a nawet w przedstawieniu jego opisu. Jest to zaimek, przy pomocy którego osoba mówiąca odnosi się do siebie jako do podmiotu wypowiedzi. Gdyby jednak tego samego użytkownika poproszono o objaśnienie tożsamości osobowej, mogłoby to wprawić go w zakłopotanie. Czy to, że przez jakiś okres czasu jest tą samą osobą, polega na trwaniu pewnej substancji duchowej? Czy jest to kwestia relacji pewnego konkretnego ciągu przeżyć, i jeśli tak, jaka to jest relacja? Czy sprowadza się ona do ciągłości pewnego konkretnego ciała? Czy polega na przyporządkowywaniu pewnemu konkretnemu ciału ciągu przeżyć, i, jeśli tak. na czym polega natura owego przyporządkowania? Czy same przeżycia są zdarzeniami fizycznymi? Są to trudne i kontrowersyjne pytania, na które trzeba udzielić odpowiedzi, jeśli mamy podać analizę sądów wyrażanych przez zdania języka angielskiego zawierające angielskie słowo .4”; zdania, których powszednie znaczenie jest łatwo zrozumiałe.