96 Wielka masakra kotów
wyjścia w badaniach, gdyż antropologowie zauważyli, że gdy podej*9 muje się próby przeniknięcia obcej kultury, najlepiej wchodzić w nią i w miejscach, w których wydaje się ona najmniej zrozumiała. Gdy! zdamy sobie sprawę, że nie pojmujemy czegoś, co ma szczególnej znaczenie dla ludzi będących częścią określonej kultury - dowcipu,! przysłowia, obrzędu - oznacza to, że właśnie tam powinniśmy starać! się pojąć ów odmienny system znaczeń, by móc go ostatecznie roz-1 gryźć. Kiedy zrozumiemy, co śmieszyło ludzi w wielkiej masakrze ! kotów, być może zrozumiemy podstawowy składnik kultury rze-i mieślników okresu ancien regime’u.
Na początek należy wyjaśnić, że nasz ogląd rzezi kotów nie bę-1 dzie oglądem z pierwszej ręki. Możemy badać to wydarzenie tylko! za pośrednictwem relacji Contata, spisanej mniej więcej dwadzieścia! lat po tym, jak miało ono miejsce. Jak wykazał Giles Barber w swej ! mistrzowskiej edycji tekstu, autentyczność na poły fikcyjnej auto-! biografii Contata nie budzi wątpliwości. Jest ona jedną z licznych! autobiografii spisywanych przez drukarzy, począwszy od Thomasa! Plattera, przez Thomasa Genta, Benjamina Franklina, Nicolasa Resti?! fa de la Bretonne, po Charlesa Manby Smitha. Ponieważ drukarze,! a przynajmniej zecerzy, musieli umieć czytać, by wykonywać swój! zawód, należeli do nielicznych rzemieślników, którzy mogli i potrafi-1 li zdać relację z własnego życia, a więc życia robotników, dwa, trzy j czy cztery stulecia temu. Pomimo błędów w pisowni i usterek grama-1 tycznych relacja Contata jest wśród nich prawdopodobnie najbogat-l sza. Nie należy jej jednak traktować jak lustrzanego odbicia tego, co! rzeczywiście się wydarzyło. Powinno się ją czytać jako wersję zdarzeń i widzianych oczami Contata, jako jego próbę opowiedzenia historii,| Jak w każdej innej opowieści, tak i tu akcja ma określony system od-j niesień; założono bowiem istnienie pewnego zakresu skojarzeń i re-,1 akcji u słuchaczy; a więc surowej substancji doświadczenia nadano? wypełniony znaczeniem kształt. Ponieważ jednak interesuje nasi przede wszystkim sens opowieści, nie powinniśmy zniechęcać się, ': tym, iż została ona spreparowana. Wręcz przeciwnie, traktując ją jak] fikcję czy przepełnione znaczeniami zmyślenie, możemy posłużyć się! nią, by dokonać etnologicznej explication de texte.
Pierwszym wyjaśnieniem, jakie prawdopodobnie przyszłoby do J głowy większości czytelników historii Contata, jest myśl, że masakra]
fftotów była w istocie zawoalowanym atakiem na mistrza i jego mał-Iżonkę. Contat umieścił wydarzenie w kontekście opisu niewspół-ppierności losu pracowników i losu burżuazji w podstawowych kwestiach życiowych, takich jak praca, jedzenie i sen. Szczególnie rażąca ^wydawała się niesprawiedliwość losu uczniów, którzy traktowani ;Vbyli jak zwierzęta, podczas gdy zwierzęta wynoszone były do pozycji, ^którą to oni powinni zajmować - współbiesiadników przy pańskim Stole, Chociaż to właśnie uczniowie wydawali się najbardziej po-Skrzywdzeni, tekst wskazuje jednoznacznie, że zabójstwo kotów było Iwyrazem nienawiści do burżuazji, która cechowała wszystkich pra-gcpwników: „Panowie kochają koty; dlatego [pracownicy] ich niena-$ widzą”. Autor planu masakry, Leveille, stał się bohaterem warsztatu, Iponieważ „wszyscy pracownicy są zjednoczeni przeciw panom. Wy-istarczy, że mówi się o nieb [panach] źle, a już można zdobyć powalanie wszystkich drukarzy"3.
Historycy zwykli traktować epokę produkcji rzemieślniczej jako jpokres idylli poprzedzający nadejście industrializacji. Niektórzy opisują nawet warsztat rzemieślniczy jako coś na kształt wielkiej rodzinny, w której panowie i czeladź pracowali wspólnie, wykonując te J same zadania, jedli przy wspólnym stole, a czasem spali nawet pod i/jednym dachem4. Czyżby przed 1740 r. wydarzyło się w Paryżu coś,
• co zatruło tę sielankową atmosferę w drukarniach?
■ W drugiej połowie XVII w. wielkie drukarnie, wspierane przez ^władze, wyparły z rynku większość małych warsztatów drukarskich, a oligarchia mistrzów przejęła kontrolę nad interesem5. Pogorszyła K się jednocześnie sytuacja czeladników. Choć dane szacunkowe nie są yzgodne, a statystykom nie można ufać, przyjmuje się, że liczba czeladników była dosyć stabilna; około 335 w 1666 r., 339 w 1701 r., gorąz 340 w 1721 r. W tym czasie liczba mistrzów zmniejszyła się ► o ponad połowę, z 83 do 36, czyli maksymalnej liczby mistrzów dru-, -karskich ustanowionej edyktem z 1686 r. Oznaczało to, że było mniej ^warsztatów, ale zatrudniały one większą liczbę pracowników; pokazują to dane statystyczne dotyczące pras drukarskich: w 1644 r. Paryż | miał 72 warsztaty drukarskie ze 180 maszynami, w 1701 r. miał 51 |warsztatów ze 195 prasami'. Tendencja ta uniemożliwiała w zasadzie ? awans czeladników do grona mistrzów. Na dobrą sprawę jedyną »; szansę zrobienia kariery w Zawodzie dawał ożenek z wdową po mi-
I