KASPER M1ASKOWSKJ
Zaczem bezpieczny między złymi siędę,
Gdy jc nawracać cnym przykładem będę!
Wyrwij mię ze krwie. o mój. wybaw, Boże,
A język śpiewać sądów Twych pomoże.
Otwórz mi nieme wargi, wieczny Panic,
Źe mi na chwałę Twoje słów dostanie,
I palić będę, jeśli chcesz, ofiary!
Ale o takie nic dbasz Ty, wiem, dary.
Nad perły i skarb okrągłego świata Żal gorzki Tobie najdroższa obiata.
Skruszonym sercem nie pogardzisz, Panic,
Dokąd rzewliwie płakać nie przestanie.
Daj jeno. Boże dobrotliwy, aby
Z Twej woli świętej teraz Syjon słaby
Jerozolimskim mu rem stanął wkoło,
A znowu twarde baszty miał na czoło!
Bo już natenczas wdzięcznie przyjmiesz wonią Ofiary prawej i co może dłonią
Uprzejmą człek kłaść na Twoje ołtarze,
Cielce li, niźłi gniew go Twój pokarać.”
Nie mniej na drugim miejscu: „Panie — woła — Nic wchodź na sąd Twój z sługą, bo nie zdoła.
Ustanie każdy, jeśli na rachunek Rozpustny jego położysz szalunek.”
Tymi on Ciebie swego słowy Boga
W upadku błagał, wzywał, kiedy trwroga.
I miał do Pana ten poseł pokory,
Miewał i przystęp do lekarza chory.
Jedno że wiek w Twej prowadząc bojaźni.
Choć snąć wykroczył, godzien był przyjaźni.
Ja gdy wr się wejźrzę, czym swoję nazowę, Szatańskiej strzały cel nieszczęsną głowę?
Trzykroć szczęśliwy, który w Pańskim szranku Z nieprzyjacielem czyni a bez szwanku!
A jeśli mgła krew do ziemie przypadnie,
Porwie się prędko i pokrzepi snadnie.
Rzadki ten. który złe łamie zwyczaje,
Gdy już świat panem, kiedy ciało łaje!
Co się mnie dzieje, bo stare nałogi Złote mi pęto WTZucili na nogi.
Także choć pod czas zatrąbię na trwogę,
Żebym mógł uciec z więzienia, nie mogę.
Podnieś mię z gnoju, Jezu, tak sprośnego I wywiedź więźnia z pęta żałosnego!
Czy mię wyrzucisz z pocztu Twego, Panie,
84